Table of Contents | Words: Alphabetical - Frequency - Inverse - Length - Statistics | Help | IntraText Library
Alphabetical    [«  »]
szlachty 4
szlam 2
szleje 1
szli 99
szlim 2
szlo 62
szloch 3
Frequency    [«  »]
99 jakoby
99 jutro
99 mówil
99 szli
98 kazden
98 zaczal
96 szymek
Wladyslaw Stanislaw Reymont
Chlopi

IntraText - Concordances

szli

   Tom, Rozdzial
1 1, 1 | to dwojaki od obiadów i szli wolno gęsiego miedzą, pogadując 2 1, 3 | pola, którzy do kopania szli z motyczkami a koszykami 3 1, 4 | strojne, szły dziewczyny, szli parobcy, szły dzieci, szli 4 1, 4 | szli parobcy, szły dzieci, szli gospodarze w białych kapotach, 5 1, 4 | wyszedł Antek z Hanką i szli miedzą w pola.~Antek szedł 6 1, 4 | nim, czasem coś rzekli i szli wolno, a coraz to Antek 7 1, 4 | ujęli się mocno pod ręce i szli całą drogą śpiewający z 8 1, 5 | jakby wieś cała wychodziła.~Szli gospodarze co biedniejsi, 9 1, 5 | dziewczyny, i komornicy też szli, a i biedota sama -najemnicy 10 1, 5 | poczynały przy wozach I szli tak całą drogą, że choć 11 1, 5 | kowalem.~Przywitali się i szli w podle siebie milcząc.~- 12 1, 6 | nagle, wóz ruszył, a oni szli koło siebie nie wiedząc, 13 1, 6 | się ta...~Znowu zamilkli i szli tak przy sobie, że biodro 14 1, 7 | wszędzie razem.~I bez bory szli, i bez wody - całym światem.~ 15 1, 8 | duchem - zawołał za nimi.~Szli mocno środkiem drogi, 16 1, 9 | głucho, a z drugich wsi już szli ludzie drogami, majaczyli 17 1, 9 | beztrwożne w tajemnicy, i szli spokojnie składać ofiary 18 1, 9 | pacierzy po śniadaniu już obaj szli do kościoła. Kuba kusztykał 19 1, 9 | ziąb był... piechtyśmy szli do maszyny... baczę... a 20 1, 9 | pociągnęli wszyscy od Boryny.~Szli Antkowie z dziećmi, szli 21 1, 9 | Szli Antkowie z dziećmi, szli kowalowie, szła Józka z 22 1, 9 | a ludzie przechodzili - szli dalej, rozpraszali się wśród 23 1, 11| się nie spojrzał! A jak szli rano do spowiedzi z Boryną, 24 1, 11| przytupywali siarczyście i szli tak szumno, jakby się młody 25 1, 11| ludzie, przystawali do nich i szli dalej społem, i już wszyscy 26 1, 11| ciżbą, coraz wolniej szli, a dzieci chmarą nieprzeliczoną 27 1, 11| krwawym brzaskiem, a oni szli w tych łunach wolno, że 28 1, 11| izbie, bo jedni za drugimi szli, para za parą, głowa przy 29 1, 11| prędzej , kolebali do taktu i szli w taki tan szybki , zadzierżysty , 30 1, 12| walili hurmą weselnicy.~Szli z wolna wzdłuż stawu, któren 31 1, 12| tam Pan Bóg da, a do izby szli, że wnet zawalili ławy wszystkie 32 1, 12| po raz przywtarzała, by szli, to wójt wciągnął do 33 1, 12| rum nogami i z krzykiem szli w nowy tan, ze śpiewami, 34 2, 15| słonko, tom go rzucił, a szli natenczas ludzie do Kalwarii - 35 2, 16| byście, Dominikowa, zaraz szli do niej, już tam krzyczy 36 2, 16| całą z Polnych Rudek, a szli ramię w ramię, ostro i ciężko, 37 2, 16| trzech jedną czapkę mają - ci szli kupą, milczkiem, spode łba 38 2, 16| walili ludzie z Przyłęka, szli zaś jak ten bór sosnowy 39 2, 16| sukna... a potem jeszcze szli z wsi dalszych, z przysiółków 40 2, 18| A juści, gdzie by ta szli na taki psi czas; rano byli 41 2, 19| z opłotków gwizdaniem i szli kupą, zalegając karczmowe 42 2, 19| prawie nie zamykały, tak szli i szli muzykanci, uczęstowani 43 2, 19| nie zamykały, tak szli i szli muzykanci, uczęstowani 44 2, 19| z alkierza i całą hurmą szli w taniec, to wrzask się 45 2, 20| kolei, organiściaki zaś szli wpodle przyśpiewując kolędy 46 2, 21| oczy trza było przysłaniać.~Szli w milczeniu, jako że wiatr 47 2, 22| krwawą pożogą; na one ruczaje szli srebrne, pełne śpiewań nierozeznanych, 48 2, 23| chwilą, przez baśniowe kraje szli, na wskróś tych scen nadludzkich, 49 2, 23| sama nawinęła pod nogi; szli kołysząc się ciężko ruchem 50 2, 23| Nie wiedzieli już nic, szli przywarci do się a bezwolni, 51 2, 24| oni sami porwani przez pęd szli razem z innymi, nikt ani 52 2, 25| to i do Żyda do karczmy szli skamląc, bych ino na bórg 53 2, 25| wszystkie spamiętał!...~Szli mocno, się ziemia trzęsła, 54 2, 25| nieubłaganą kośbę.~Bo rębacze szli naprzód nieustannie, rozwiedli 55 2, 25| Loboga, ociec!...~Ludzie szli bezładnie, kupami, jak komu 56 2, 25| cały świat by się porwali.~Szli mocno, głośno, hałaśliwie, 57 3, 27| stowarzyszali, to do karczmy szli, poredzając, płacząc a pomstując...~ 58 3, 30| nieprzerwanym łańcuchem i ludzie szli całymi kupami bokiem drogi, 59 3, 30| tłoczyli po próżnicy i do dom szli.~Nikto się go nie ulęknął, 60 3, 30| ludźmi, jacy wciąż do sadu szli, a srodze medytowali nad 61 3, 30| zaś jeszcze insi w pola szli miedzami.~Na nieszpór już 62 3, 30| szepnął cicho.~- A to pódźmy!~Szli w milczeniu, nakryci prawie 63 3, 31| krajali ziemniaki do sadzenia, szli w pola rozrzucać nawóz, 64 3, 31| otaczając przybyłych.~I szli zaraz na mszę, bo już w 65 3, 32| już zapchali całą drogę, szli także i borem między drzewami, 66 3, 32| i borem między drzewami, szli i nad polami, że całe Podlesie 67 3, 32| rozpierzchał na strony, chałupami szli, wiela dzieci pomniejsze 68 3, 32| drugie a co młodsze parami szli, cosik se rozpowiadając, 69 3, 32| się nad bruzdą przydrożną, szli pochyleni, obejmując oczyma 70 3, 32| się po drodze, to miedzami szli gęsiego, jak ta komu bliżej 71 3, 33| gałęziami okno wywarte.~Szli czas jakiś w milczeniu zgrozy, 72 3, 33| niemało, nawet do księdza szli po radę. Nie poredził: z 73 3, 34| rozpytywać, kupą już tam szli niemałą, rając z cicha, 74 3, 34| zwyczajnie: wszyscy do sąsiadów szli kupiąc się przed opłotkami, 75 3, 34| dobrodzieja i jeszcze w asyście szli pobok ze światłem, zaś baldach 76 3, 35| śmiechy dzwoniły w powietrzu, szli całymi kupami, postając 77 3, 35| pytać, zbrakło mu odwagi. Szli w milczeniu. Hanka czuła 78 3, 35| zostały za młynem; a chłopi szli wolno pod wzgórze. Kurz 79 3, 35| zabielała jakaś kapota.~Szli w milczeniu. Twarze były 80 3, 35| dochodziły, coraz ciężej szli jeno i wolniej, powstrzymując 81 3, 35| powiewały niby białe skrzydła; szli gwarnie, przystając co chwila, 82 4, 37| modłów nieustannych.~A ludzie szli już a szli tym ciągiem nieskończonym; 83 4, 37| nieustannych.~A ludzie szli już a szli tym ciągiem nieskończonym; 84 4, 37| wychodzili bez przerwy; szli gospodarze i komornicy, 85 4, 37| szły kobiety i dzieuchy, szli starzy i młodzi, całe Lipce 86 4, 37| z zapalonymi świecami, i szli księża w czarnych kapach.~ 87 4, 37| nieubłaganą kośbą śmierci, ale szli niepowstrzymanie; szli kwardzi 88 4, 37| ale szli niepowstrzymanie; szli kwardzi a zrezygnowani, 89 4, 37| radosną pieśń życia...~Szli wsią całą ciżbiąc się i 90 4, 38| trzymali z chłopami, zawsze szli razem...~Na to Sikora prześmiechnął 91 4, 39| powyrywane brody żydowskie.~Szli z wolna i w cichości, deliberując 92 4, 42| śmignął i ruszył, a pobok szli odprowadzający.~I wiedli 93 4, 45| na burków, którzy chociaż szli jak mogli najpowolniej, 94 4, 46| ruszyli przez sad na pola.~Szli miedzami z wolna, ostrożnie 95 4, 46| wisiał prosto nad drogą, że szli jakoby srebrzystą miedzą 96 4, 48| pola, zasypane pyłem zórz, szli jakimiś miedzami pełnymi 97 4, 48| zwisających im do kolan, szli w łuny zachodu wpatrzeni, 98 4, 48| podnosił się tumanami, że szli jakby w tych szarych, duszących 99 4, 49| niebie, przycichli jakoś, szli bezładnie bokami drogi,


IntraText® (V89) Copyright 1996-2007 EuloTech SRL