Table of Contents | Words: Alphabetical - Frequency - Inverse - Length - Statistics | Help | IntraText Library | ||
Alphabetical [« »] tnac 1 tnie 3 tnpoli 1 to 4993 tó 1 toba 34 tobie 41 | Frequency [« »] 5932 nie 5699 w 5302 z 4993 to 4437 ze 3727 do 2569 co | Wladyslaw Stanislaw Reymont Chlopi IntraText - Concordances to |
Tom, Rozdzial
4501 4, 43| polikach?~- Nie zdrapuj, to przejdzie ci bez znaku, 4502 4, 43| Kiej tak swędzi, mój Jezu! To mi już lepiej przywiążcie 4503 4, 43| niej i odchodził bez słowa, to się jej widziało, że ciężkie 4504 4, 43| dosięgnąć ich nie poredzi, to znowu, że owieczki cisną 4505 4, 43| Spytała go niespokojnie:~- Czy to już połednie?~- Kole północka 4506 4, 43| gorset i w tę kieckę, com to w niej była na odpuście. 4507 4, 43| Józia, pogładź ptaszki, to ci zapiukają, pogładź.~- 4508 4, 43| zapiukają, pogładź.~- Jakże, mam to czym - jęknęła unosząc głowę.~ 4509 4, 43| Sam wytropiłem i będę to puszczał - bronił się, ale 4510 4, 43| I znosił, co jeno mógł: to przepiórki jakby złotem 4511 4, 43| jakby złotem oprószone, to jeża, to oswojoną wiewiórkę, 4512 4, 43| złotem oprószone, to jeża, to oswojoną wiewiórkę, która 4513 4, 43| śmiechu skakała po izbie, to młode jaskółki, tak żałośnie 4514 4, 43| aż mu Józka kazała oddać, to insze różnoście, nie spominając 4515 4, 43| przed starszymi, ale już ją to nie bawiło, bo często patrzała, 4516 4, 43| nieco.~- Jezu kochany, a to śliczności, kieby malowanie!~- 4517 4, 43| zaczynało się wyjaśniać, to znowu grzmiało, jakby tysiące 4518 4, 43| ta kupa zwalonych szczap, to Antek z Mateuszem i drugie 4519 4, 43| przyjaciółka na krótką pogwarę, to Rocho posiedział jaką chwilę, 4520 4, 43| posiedział jaką chwilę, to stara Jagata rozpowiedziała 4521 4, 43| Jagata rozpowiedziała jedno i to samo: jako z pewnością zamrze 4522 4, 43| Jak ci wszystko rozpowiem, to się złapiesz za głowę i 4523 4, 43| głowę i nie dasz wiary! A to wczoraj jakoś na świtaniu 4524 4, 43| zaraz tu po nią przylecą! To mnie jeno korciło, że była 4525 4, 43| Stary Kłąb powiedział, że to może być jakaś złodziejska 4526 4, 43| Poczciwaś i potrzebnicka, to cię Pan Jezus krową pobłogosławił.~- 4527 4, 43| nie uwierzy.~Ośmiał się na to i na odchodnym powieda:~- 4528 4, 43| powieda z prześmiechem - to mu za krowę nie dziękujcie, 4529 4, 43| przeleje, nie lubi dziękowań!~- To niby pan Jacek dał wam krowę!~- 4530 4, 43| kieby mądrala.~- Któreż to wasze pole? - spytała po 4531 4, 43| będą co sieli.~- A skądże to weźmie nasienia?~- Szymek 4532 4, 43| Szymek powiedział, co będzie, to musi być, na darmo słowa 4533 4, 43| dała mi maciorkę, prosię to jeszczek, ale będzie z niego 4534 4, 43| Poczekajta, udobrucha się matka, to wam jeszcze coś niecoś udzieli.~- 4535 4, 43| pytająco w oczy.~- Cóż ci to? krzywisz się kieby po occie.~ 4536 4, 43| gdzie go oczy poniosą.~- To się ożeń, a miał będziesz 4537 4, 43| odmianę - żartowała.~- Żeby to me chciała, którą mam w 4538 4, 43| Wstyd będzie i zgryzota.~- To poślesz z wódką do inszej.~- 4539 4, 43| takich, upatrzyłem se jedną, to me do drugiej nie bierze.~- 4540 4, 43| drugiej nie bierze.~- Chłopu to każda jednako pachnie i 4541 4, 43| beczki.~- Wiesz, Jaguś, a to chłopaki czekają jeno pory, 4542 4, 43| Jeszczek raz me tkniecie, to wam ślepie wydrapię i takiego 4543 4, 43| co - jąkał zdumiony.~- A to, żeście świńtuch i tyla! 4544 4, 43| prężyła rozwierając ramiona. To siedziała w dumaniu jeno 4545 4, 43| tłumaczył szeroko, co by to wyszło la wsi, jeżeli się 4546 4, 44| przekpinki.~- Wójcie, a to jeno Boga się bójcie - zaśmiał 4547 4, 44| wyjrzeć ze smętarza, że to leżał na wzgórku, do którego 4548 4, 44| wchodził i wychodził, że to pisarz co trochę wywoływał 4549 4, 44| ciężkim przednówku? Mogli to płacić, kiej niejednemu 4550 4, 44| i na sól nie starczyło, to mu się jeno w pas kłaniali, 4551 4, 44| jaże trzeszczało, niby to wszystko obiecywał, a kogo 4552 4, 44| każdego cosik wycyganił, to owsa mu zbrakło, to potrza 4553 4, 44| wycyganił, to owsa mu zbrakło, to potrza było młodych gąsek 4554 4, 44| młodych gąsek la naczelnika, to przymawiał się o słomę na 4555 4, 44| stronę i radził im niby to z przyjacielstwa:~- A uchwalcie 4556 4, 44| się będziecie sprzeczali, to naczelnik może się rozgniewać 4557 4, 44| lipeckich ludzi.~- Jakże to, zgodę robim z dobrej woli! - 4558 4, 44| Prawda, ale nie wiecie to: pan z panem zna się, a 4559 4, 44| wywoływał ludzi, a coraz to z drugich wsi, każdego strasząc 4560 4, 44| spozierając na chłopów, choć to biedota była taka, że jak 4561 4, 44| szedł szukać ochłody. Bez to i karczma była przepełniona, 4562 4, 44| Schlają się jak łoni.~- Abo to nie mogą, mało to im naród 4563 4, 44| Abo to nie mogą, mało to im naród składa podatków, 4564 4, 44| najmilejszy!~- Kiej są strażniki, to naczelnika ino patrzeć! - 4565 4, 44| w skupieniu kolebiąc się to w tę, to w drugą stronę, 4566 4, 44| skupieniu kolebiąc się to w tę, to w drugą stronę, właśnie 4567 4, 44| zaśmiał się któryś, że to pisarz miał brzucho kiej 4568 4, 44| pisarzowej przewinął i obtarł, to się ździebko przewietrzy.~- 4569 4, 44| na pokojach.~- Pokrótce to i porcenele wynosić mu każą - 4570 4, 44| przekpiwali.~- Hale, że to dziedzica jeszcze nie widać - 4571 4, 44| dziwował się któryś, ale na to rzekł kowal z chytrym prześmiechem:~- 4572 4, 44| głosować nie będzie, mało by to musiał płacie na nią! Mądrala!~- 4573 4, 44| potrzebna i żeby była najgorsza, to będzie lepsza od żadnej. 4574 4, 44| Nie zechcecie uchwalić, to i bez waszego przyzwoleństwa 4575 4, 44| Jak nie damy pieniędzy, to za cóż postawią? - ozwał 4576 4, 44| nie dasz z dobrej woli, to ci ostatnią krowę sprzedadzą 4577 4, 44| pójdziesz za opór! Rozumiesz! To nie z dziedzicem sprawa - 4578 4, 44| i do zguby popycha.~A na to wystąpił jakiś gospodarz 4579 4, 44| mądrymi oczami - a komu to nie w smak, niech stanie, 4580 4, 44| nie w smak, niech stanie, to mu w oczy przywtórzę, głupie! 4581 4, 44| prowadzą, ale jak przyjdzie za to płacić, to kto płaci? chłopi! 4582 4, 44| przyjdzie za to płacić, to kto płaci? chłopi! A jak 4583 4, 44| kozaków po wsiach zakwaterują, to kto będzie brał baty? kto 4584 4, 44| wyciągał.~- A żeby mogli, to by jutro wrócili pańszczyznę! - 4585 4, 44| po naszemu, a nie chcą, to nie uchwalać szkoły, nie 4586 4, 44| za niego nie podstawi... To wama mówię, taniej wam wypadnie 4587 4, 44| nauczyła! Zaś na ostatku to wam jeszcze rzeknę: swoją 4588 4, 44| hale, powiedziałeś swoje, to daj i drugiemu rzec swoje! 4589 4, 44| jeno w krzyku był rozum, to bele pyskacz miałby go więcej 4590 4, 44| bywało pod te roki, kiej się to panowie buntowały; dobrze 4591 4, 44| przysięgały, że jak Polska będzie, to i wolę nam dadzą, i gronta 4592 4, 44| znaczy ta ich Polska: że to jeno bat na nasze plecy, 4593 4, 44| chliw i pełne koryto!~- I za to przykarmianie dostanie pałą 4594 4, 44| jarmarek sprał go strażnik, to powieda, że nikto go tknąć 4595 4, 44| włosów nie poszanują!~- A to i każdą siwą kobyłę trza 4596 4, 44| kobyłę trza by uważać jeno za to, co siwa, hę?~Gruchnęły 4597 4, 44| Cicho tam, ludzie, dyć to nie karczma!~- Pietrze, 4598 4, 44| wyniośle.~Wzięli na ozory to powiedzenie, jaże się kałduny 4599 4, 44| przypiekało coraz barzej, to jaki taki jął się chyłkiem 4600 4, 44| A posyp mu soli na ogon, to się wróci!~- Jaki to zuchwały, 4601 4, 44| ogon, to się wróci!~- Jaki to zuchwały, uciekł z kozy 4602 4, 44| wykadzić, bych nie zwąchał, co to był za aresztant.~- Nie 4603 4, 44| powiedział:~- Hale, naród to pewnie pies, nie przyjdzie 4604 4, 44| Nawąchał się dobrego jadła, to go ponosi! Nama nie pilno! 4605 4, 44| Potem długo wywodził, jaki to z tego będzie profit, jakie 4606 4, 44| tego będzie profit, jakie to dobrodziejstwo oświata, 4607 4, 44| dobrodziejstwo oświata, jak to urzędy jeno myślą dzień 4608 4, 44| z nauczycielem, i że na to wszystko trzeba będzie uchwalić 4609 4, 44| jak dzisiaj uchwalicie, to pozwoli zacząć budowę jeszcze 4610 4, 44| Jakże zrobim?... Kajże to Grzela? Przykazuje głosować: 4611 4, 44| naczelnika, co rzeknę, jako to po swojemu miarkuję: szkołę 4612 4, 44| ciężkie i o grosz trudno! To jeno chciałem rzec.~Naczelnik 4613 4, 44| śmiało spytał:~- A niby jaka to ma być ta nowa szkoła?~- 4614 4, 44| wyrzekł otwierając oczy.~- To my akuratnie takiej nie 4615 4, 44| nikomu chodzić na łbie, to niechże i nama pozwolą się 4616 4, 44| dzwoniąc.~- Co rzekłem, to przywtórzę, że w naszej 4617 4, 44| ziemię zamiataj.~- Pokrótce to bez pozwoleństwa nie puszczą 4618 4, 44| Kiej takie wielmożne, to niech przykażą świniom, 4619 4, 44| niech im gęś zaryczy. Jak to zrobią, to uchwalim szkołę.~- 4620 4, 44| zaryczy. Jak to zrobią, to uchwalim szkołę.~- Każą 4621 4, 44| Tak przykazał sam Cysarz, to jego słuchać będziem! wrzeszczał 4622 4, 44| poredził wyrozumieć, skąd to przyszło i laczego?~Spierali 4623 4, 44| osobna pójdzie głosować; to nie będzie śmiał się przeciwić.~ 4624 4, 44| za nim wielu świarczyło to samo; zaś gorętsi jęli się 4625 4, 44| pod kopyta.~- A czymże by to głupich trzymali, jak nie 4626 4, 44| Boja się bele czego, to i niełatwo się wezwyczai.~- 4627 4, 44| wezwyczai.~- Moiściewy, a jaki to człowiek, nawet prawo ma 4628 4, 44| A że naczelnik groził, to jakby wiedział już o Rochu - 4629 4, 44| szeptał.~- Jak nie wie, to mu powiedzą. Znajdą się 4630 4, 45| z nim pokrótce.~- Kajże to pan starszy, na prześpiegi? - 4631 4, 45| Naczelnikowi pisarz nie żałował, to pewnikiem i la pana starszego 4632 4, 45| zęby jął się użalać, jak to on nie zazna nigdy spokojnej 4633 4, 45| maci, ale Antek, że mu się to już zmierziły te kluczenia, 4634 4, 45| zaczepnie:~- Prawdę powiem, a to z waszej służby tyla jeno 4635 4, 45| zbędzie ostatniej złotówki.~I to jeszcze starszy ścierpiał, 4636 4, 45| więc starszy widząc, że to nie przelewki, sprobował 4637 4, 45| żart.~- Ha! ha! sławno, a to się nam udała szutka! - 4638 4, 45| trzymając się za boki, niby to od śmiechu, zawrócił z powrotem, 4639 4, 45| Hale, strach go sparł, to się żartem wykręca, pogadam 4640 4, 45| me wezmą kiej psy zająca. To za mój opór, juści, prawda 4641 4, 45| raz porywały go złoście, to śmiech spierał, to przejmowało 4642 4, 45| złoście, to śmiech spierał, to przejmowało zniechęcenie.~- 4643 4, 45| posłuchać naczelnikowego buta, to by go i słuchali. Barany, 4644 4, 45| ledwie już z biedy zipie, to gdzie im się ta kłopotać 4645 4, 45| Naród ciemny i zabiedzony, to nawet i nie miarkuje, co 4646 4, 45| serdecznie zatroskał.~- Człowiek to jak świnia, niełacno mu 4647 4, 45| pierwszy przystając nieco.~- To jest piec, to jest boskie 4648 4, 45| przystając nieco.~- To jest piec, to jest boskie skaranie, a 4649 4, 45| piaszczysta i srogi upał, to chociaż się wydzierał ze 4650 4, 45| se ją w nos! Głupi, stoję to o twoją dziesiątkę! No, 4651 4, 45| twoją dziesiątkę! No, jak to te Żydy myślą, że wszystko 4652 4, 45| pieniądze.~- Nie gniewajcie się, to ja dam śliczne kuraski la 4653 4, 45| kuraski la dzieci, nie? to może nici, igły, jakie wstążki? 4654 4, 45| pytać o pozwolenie? Czy to on nie dziedzic na swój 4655 4, 45| Widzi mi się, co nie o to idzie, aby jeden drugiego 4656 4, 45| Pan Bóg przykazał.~- Co na to poradzić? każdy żyje, jak 4657 4, 45| rzepkę skrobie, ale i bez to jest źle.~Żyd jeno głową 4658 4, 45| zwyczajnie, po sąsiedzku.~- Ależ to piecze, co? - zagadał dziedzic 4659 4, 45| cholewy.~- A żeście się to ważyli z tym wystąpić przy 4660 4, 45| ustawie stoi o tym jak wół, to prawo miałem.~- Ale skąd 4661 4, 45| Polaki, a nie Niemcy czy to jakie drugie.~- Któż to 4662 4, 45| to jakie drugie.~- Któż to was tak namówił? - pytał 4663 4, 45| jak nawołują do pracy, ale to wszystko groch na ścianę.~- 4664 4, 45| smalone pleciesz, a cóż ci to złego zrobili?~- A to, że 4665 4, 45| ci to złego zrobili?~- A to, że za polskich czasów tyle 4666 4, 45| początku, na nowo.~Dziedzic, że to był prędki, ozgniewał się 4667 4, 45| potrza chłopskiej łaski, to z każdym się bratał. Ścierwo! 4668 4, 45| myślał o Jagusi. - A jak to w niego łakomie patrzała; 4669 4, 45| do żywego.~- A ode mnie to uciekaj kieby od tej zarazy. 4670 4, 45| coraz barzej - poniektóra to jak suka, poleci za każdym, 4671 4, 45| wyminąłem go pod lasem.~- Jasia! to już jedzie? - zakrzyczała 4672 4, 45| spotkał znajomą i pogadają. To on tu zaraz nadjedzie. Poczciwa 4673 4, 45| bez pogłaskania. A którąż to spotkał?~- Nie rozeznałem 4674 4, 45| rozkochanymi oczyma.~- A to cię wychudzili, kruszyno! 4675 4, 45| go pieściwie po twarzy.~- To jedźmy, mamusiu, prędzej 4676 4, 45| widzą przez ściany nawet i to, czego wcale nie było! - 4677 4, 45| wypasionych brzuchach, że to proboszczowskie...~- Cicho, 4678 4, 45| rozmarzając się myśleniem, jak to on zostanie kiedyś proboszczem, 4679 4, 45| szczęśliwości.~- A kiedyż to Felek przyjedzie na wakacje?~- 4680 4, 45| przyjedzie na wakacje?~- To mama nie wie, że go aresztowali?~- 4681 4, 45| Pańscy! Aresztowany! i cóż to zbroił? A zawsze mówiłam, 4682 4, 45| mściwej radości.~- Ależ to zupełnie co innego, siedzi 4683 4, 45| cytadeli.~- W cytadeli, a to musi być coś politycznego? - 4684 4, 45| żeby nie te trochę ziemi, to byśmy przy naszym proboszczu 4685 4, 45| pogrzeby, sam, słyszane to rzeczy! powiada, że ojciec 4686 4, 45| ojca! A jeśli zdzierał, to dla kogo? Przecież nie dla 4687 4, 45| Panem Jezusem.~- Prędzej to dzwonią na pszczoły, żeby 4688 4, 45| upatrując sposobnego miejsca, to zniżał się przepływając 4689 4, 45| trybularzu, trzeba je podkurzyć, to się uspokoją! - wrzeszczał 4690 4, 45| słuchać o oddaniu! Zły o byka, to mści się na mnie, jak może, 4691 4, 45| rabuś jeden. Słyszałeś to już o Felku? Te gałgany 4692 4, 45| już o Felku? Te gałgany to tną jak osy, a sio! - zajęczał 4693 4, 45| A powiedziano: jakże to... aha! czego nie wolno, 4694 4, 45| przed muchami. - Zapamiętaj to sobie, Jasiu! No, mówię, 4695 4, 45| wieczorne pacierze, ale mógł się to zebrać w sobie, kiedy jakaś 4696 4, 45| znów śmiechy się zatrzęsły, to ryki krów, to księże perliczki 4697 4, 45| zatrzęsły, to ryki krów, to księże perliczki darły się 4698 4, 45| wtopił rozmodlone oczy w to niebo rozgwiażdżone i poniósł 4699 4, 45| boku i co podniósł głowę, to widział jej modre, błyszczące 4700 4, 45| jakiś głos zachrypiał:~- Dyć to ja, Jagata! - uniesła się 4701 4, 45| zabrzmiał uroczyście.~- Cóż to wam jest?~- A nic, śmierć 4702 4, 45| bym se u nich pomarła, to pacierz mówię i wyglądam 4703 4, 45| Hale, póki nie pora, to co ta bede im zabierała 4704 4, 45| tę ostatnią moją godzinę to me przeniosą do izby, na 4705 4, 45| dobrze, paniczku. A mało to świata dojrzę se przez drzwi? 4706 4, 45| zajrzy, kto nawet rzuci to poczciwe słowo, że jakbym 4707 4, 45| pójdą wszystkie do roboty, to kokoszki pogrzebią w śmieciach, 4708 4, 45| nieopowiedzianego szczęścia i słodyczy - to przyszła do mnie Panienka 4709 4, 45| człowieczą, nieubłaganą dolę, to i nie dziwota, że przejął 4710 4, 45| niemałą dumą: boć lipeckie to było dziecko, więc jakby 4711 4, 45| Jaguś, a wynieś no mleka, to może pan Jasio się przechłodzi!~ 4712 4, 45| ręce jej latały i bladła, to czerwieniła się na przemian, 4713 4, 45| kieby ten najbielszy kwiat, to i nie zrozumiał przytyku, 4714 4, 45| Jasio aż się zdumiał.~- Cóż to, idziecie na wesele?~- A 4715 4, 45| kraśniejąc kieby róża, że to wszyscy na nią patrzeli.~ 4716 4, 45| wypada ci tu suszyć zębów.~To rad nierad wziął książkę 4717 4, 45| rankiem zrywała z pościeli, to zawdy jednym pacierzem dygotało 4718 4, 45| kolorach, jakie biły z okien, to się jej widziało, co żywy 4719 4, 45| bo kiedy wyjrzała w pole, to dzwoniły jej tym samym dojrzałe 4720 4, 45| Święty! Święty!~Hej, jaki to świat śliczny, kiej się 4721 4, 45| rozmiłowane oczy!~A jaki to człowiek mocen w onej świętej 4722 4, 45| mocy i kochania.~Tak się to i Jagusi widziało w tę porę 4723 4, 45| nawet wrosnął w ziemię, to i tak niczego nie wystoisz - 4724 4, 45| Widziałyście, jak się to pawi! A to przejdzie i ani 4725 4, 45| Widziałyście, jak się to pawi! A to przejdzie i ani już spojrzy 4726 4, 45| kieby dziedziczka i skąd to na to bierze!~- Cie, a za 4727 4, 45| dziedziczka i skąd to na to bierze!~- Cie, a za cóż 4728 4, 45| bierze!~- Cie, a za cóż to wójt ma u niej łaski?~- 4729 4, 45| im w końcu rzekła :~- Ja to plotów nie roznoszę. Macie 4730 4, 45| nie roznoszę. Macie oczy, to wypatrzcie same.~Jakoż od 4731 4, 45| na sobie jego spojrzenie, to dziw nie omdlewała z lubości, 4732 4, 45| pokoju nauczał siostry, to jaże dech przytajała zasłuchana 4733 4, 45| zaśmiała się pobłażliwie. - Abo to w małych szkołach się uczy 4734 4, 45| bowiem i rada zapraszała, że to Jagusia chętna była do pomocy 4735 4, 45| i przynosiła co niebądź; to gruszek, to jagódek, to 4736 4, 45| co niebądź; to gruszek, to jagódek, to nawet niekiej 4737 4, 45| to gruszek, to jagódek, to nawet niekiej i osełkę świeżego 4738 4, 45| i ona śpieszyła się niby to do matki; strasznie bowiem 4739 4, 45| tęsknie czekający.~Takie to miała Jagusia te krótkie, 4740 4, 45| nagrzane, jasne noce i takie to te skwarne, rozprażone dnie 4741 4, 45| prawie żartem:~- Jagusia to co dzień ładniejsza...~- 4742 4, 45| Ani mi się śni, abo mi to źle samej!~- I żaden się 4743 4, 45| czytając kiej niekiej książkę, to błądząc oczami, ale w jakiś 4744 4, 45| tłumaczyła się jakoś spłoszona~- To pójdźmy razem - mruknął, 4745 4, 45| czytał se półgłosem.~- O czym to napisane? - spytała lękliwie, 4746 4, 45| w karty.~- Jak chcecie, to wam trochę poczytam. ~Że 4747 4, 45| stało rozłożyste drzewo, to przysiadł w cieniu i zaczął 4748 4, 45| wstydliwie:~- Bo ja wiem... To nie o królach historia, 4749 4, 45| woda i sieją na polach, to po co ta drukować o tym 4750 4, 45| cofnął ze zdumienia.~- Mnie to się jeno spodobają takie 4751 4, 45| smokach albo i o strachach, co to jak się o nich słucha, to 4752 4, 45| to jak się o nich słucha, to jaże mrówki człowieka obłażą 4753 4, 45| powiedają takie historie, to bym go słuchała dzień i 4754 4, 45| same cygaństwa!~- Jakże, to by se ino la cygaństwa umyślali 4755 4, 45| wszystko bajki a zmyślenia.~- To nieprawda i o południcach, 4756 4, 45| odpowiadał zniecierpliwiony.~- To i o tym też nieprawda, jak 4757 4, 45| o tym też nieprawda, jak to Pan Jezus wędrował ze świętym 4758 4, 45| naśmiechliwymi ślepiami.~- A to pana Jasia szukają po całej 4759 4, 46| lęku i oczekiwań.~- Co się to wyrabia? - spytała Balcerkówny, 4760 4, 46| Po wójta! Moiściewy, to nie przelewki. Ho, ho, wyjdą 4761 4, 46| ściągać podatki.~- Hale, to by jaże w tyla narodu przyjeżdżały, 4762 4, 46| spomnicie moje słowa.~- To ja wam rzeknę, po co przyjechały - 4763 4, 46| nasłuchując z chciwością.~- A to będą was zapisywały do wojska - 4764 4, 46| dalejże rozpowiadać, jak to ją zaraz cosik tknęło, kiej 4765 4, 46| kiej dojrzała bryki, jak to...~- Cichojta! Ano Grzela 4766 4, 46| przeprowadzając idących.~- Cie, to i Grzelę wołają.~Ale nie 4767 4, 46| przestając rąbać.~- A nie, to jeno bieda, że nie wiada, 4768 4, 46| zesuwając się na ziemię.~- To by rychtyk wypadało, że 4769 4, 46| niego przepytywali! Że mi to nawet w myślach nie postało! - 4770 4, 46| że jeśli mają kogo wziąć, to tylko Rocha!~- Jakże, możemy 4771 4, 46| Rocha!~- Jakże, możemy go to dać, co? Rodzonego ojca, 4772 4, 46| jąkał Bylica.~- A może to co drugiego, może to z wójtem 4773 4, 46| może to co drugiego, może to z wójtem sprawa - wtrącił 4774 4, 46| organistów.~- Wiecie, a to do was, Antoni, walą żandarmy! 4775 4, 46| Już są nad stawem...~- To po mnie! - jęknął Rocho 4776 4, 46| być, co Rocho je położył, to se i leżą.~- Borynowa niegramotna! - 4777 4, 46| drugą stronę domu.~- Cóż to, chora? - podszedł nieco 4778 4, 46| śpiesznie cofnął się do sieni.~- To w tej izbie mieszkał? - 4779 4, 46| głosem:~- Dopraszam się, czy to Rocho zrobił jakie złodziejstwo?...~ 4780 4, 46| wyda się, że go ukrywasz, to już razem powędrujecie, 4781 4, 46| bowiem rozpowiadał, jak, to szukali u Kłębów, jak u 4782 4, 46| taki dobrodziej!~- A żeby to wciórności! - zaklął, nie 4783 4, 46| zawarczał Mateusz.~- A mało to narobił mątu? Mało to was 4784 4, 46| mało to narobił mątu? Mało to was nabuntował? Jeszczek 4785 4, 46| niego cała wieś ucierpi...~- To go złapcie i wydajcie!~- 4786 4, 46| Żebyśta mieli rozum, to by go już dawno mieli...~ 4787 4, 46| pociemniało na świecie, to i naród porozchodził się 4788 4, 46| porozchodził się po chałupach.~Na to właśnie czekał Antek, bo 4789 4, 46| ale że Antek przynaglał, to pobłogosławiwszy jeszcze 4790 4, 46| podniesła hardo głowę.~- A cóż to złego z nim wyrabiam, co?~ 4791 4, 46| przedstawiać łagodnie, na jakie to pokusy się dają i do jakiego 4792 4, 46| pokusy się dają i do jakiego to grzechu i zgorszenia może 4793 4, 46| nie obrodzi? Przeciek i to się przygodzi, nie?~- Tak, 4794 4, 46| zaplonuje.~- Juści, chciałby się to kto mozolić na darmo!~Zadumali 4795 4, 46| wiadomo laczego.~- Co ci to, co? - pytał dobrotliwie 4796 4, 46| gładząc ją po głowie.~- A bo to wiem, markotno mi jakoś...~ 4797 4, 46| pola, wezmą mię i zagubią, to i cóż, kiedy takich zostanie 4798 4, 46| I opowiadał szeroko, jak to ni jedna kropla krwi, ni 4799 4, 46| nie przepada na darmo, jak to ciągiem, kieby te zboża 4800 4, 46| bliżej zaczął nauczać, jaki to będzie ów dzień upragniony 4801 4, 46| śpiewaniem nadziei...~- We waszej to mocy, aby się tak stało! - 4802 4, 46| po długiej chwili.~- Czy to ja latam z nowinami po chałupach! - 4803 4, 46| drugiego!~- Juści, abo mi to nie wolno! Abom to nie wdowa!~- 4804 4, 46| abo mi to nie wolno! Abom to nie wdowa!~- Widzę, co nie 4805 4, 47| drugich wsi sporo narodu, to na drogach i pod młynem 4806 4, 47| robił tylko jeden ganek, a i to zaledwie się ruchając, czekali 4807 4, 47| krowy do księżego byka, to niechże im proboszcz zaborguje 4808 4, 47| Spodobał im się księży byk, to niech go sobie doją! - wykrzykiwał.~ 4809 4, 47| kaszy.~- Płacicie zaraz, to bierzcie, ale na bórg nie 4810 4, 47| Tomek z nim trzyma za jedno, to niechaj uprosi o kaszę.~ 4811 4, 47| ozwała się z prześmiechem:~- To wam jeno rzeknę, co już 4812 4, 47| rzeknę, co już niedługie to jego panowanie.~- Hale, 4813 4, 47| panowanie.~- Hale, a któż to da radę takiemu bogaczowi, 4814 4, 47| wiatrak postawią pod bokiem, to mu i radę dadzą.~Kłębowa 4815 4, 47| nie pożałuje.~- Nie wiecie to niczego o Rochu?~- Nic a 4816 4, 47| niej jakoś śpiesznie.~- To dziwne, trzeci dzień i nie 4817 4, 47| znowu się zjawił.~- Któż to od was idzie do Częstochowy? - 4818 4, 47| Ale pono z drugich wsi to sporo się szykuje.~- Sposobną 4819 4, 47| wiedząc od dawna, na jaką to intencję się ochfiarowała.~ 4820 4, 47| Wiecie - wrzeszczała - a to może przed godziną przyszedł 4821 4, 47| się niebodze co przygodzi, to gotów ją choć i zakatrupić! 4822 4, 47| ta sprawiedliwość! Chłop to se może używać jak na psim 4823 4, 47| psim weselu i nikto mu za to nie rzeknie nawet marnego 4824 4, 47| urządzenie na świecie! Jakże, to kobieta nie żywy człowiek, 4825 4, 47| kobieta nie żywy człowiek, to z drewna wystrugana czy 4826 4, 47| kiej już musi odpowiadać, to niechże i gach zarówno płaci, 4827 4, 47| pospólnie grzeszyli. Czemuż to jemu tylko uciecha, a la 4828 4, 47| postanowione od wiek wieka, to ostanie! - szepnęła Kłębowa.~- 4829 4, 47| marnował, a zły cieszył, ale ja to bym postanowiła inaczej: 4830 4, 47| wzion któren cudzą kobietę, to niechże se ją ostawi na 4831 4, 47| niemu z wrzaskiem.~- La was to ino warte śmiechu, co? Zbóje 4832 4, 47| srodze spłakana.~- Cóż się to waju przygodziło? - spytała 4833 4, 47| i szlochania - wiecie, a to Kozłowa wzięła Jaśka pod 4834 4, 47| wszyćko wyśpiewała.~- Nie ta, to druga by mu pedziała, takie 4835 4, 47| matka rozpowiedziała mi, jak to było, aże mi włosy powstały 4836 4, 47| i zaczął kląć.~- A żeby to siarczyste pioruny spaliły 4837 4, 47| żałować! Wpadła mi w pazury, to i wzionem, każdy by zrobił 4838 4, 47| wzionem, każdy by zrobił to samo! Nie bój się, użyłem 4839 4, 47| nasłuchać beków i wyrzekań, to starczyłoby la dziesięciu. 4840 4, 47| la dziesięciu. Uciekałem, to kieby cień szła za mną. 4841 4, 47| Właśnie i Nastka mówiła mi to samo.~- Dzieuch we wsi jak 4842 4, 47| wyrwało mu się bezwolnie.~- To me proś w dziewosłęby i 4843 4, 47| po żniwach.~Nie poszło mu to w smak, bo skrzywił się 4844 4, 47| gospodarce wyznając przy tym niby to niechcący, że Jędrzych mówił 4845 4, 47| Macieju.~- Ociec zapisali, to jej nikto nie zapiera, juści, 4846 4, 47| się jej procesów!~- Prawda to, że Jagusia zapis oddała 4847 4, 47| szydliwie:~- Słyszałeś, co to znowu o niej wygadują?~- 4848 4, 47| z rozmysłem.~- Widziałeś to? - rozczerwienił się z gniewu.~- 4849 4, 47| schodzi w boru z Jasiem, to po miedzach...~- Sprać jedną 4850 4, 47| Sprać jedną i drugą, to by wnet przestały plotkować.~- 4851 4, 47| Musi go trzymać z daleka, to się na nią źli a pyskuje. 4852 4, 47| rozliczał se w myślach, po ile to trza by mu spłacać Jędrzycha 4853 4, 47| mu się Jagusine sprawki, to go ździebko rozfrasowało.~- 4854 4, 47| rozfrasowało.~- Co było, to nie jest, a zechce się jej 4855 4, 47| zechce się jej nowych figlów, to z niej rychło wytrzęsę.~ 4856 4, 47| mu o tym powiedzieli.~- To i lepiej, nie będzie potrza 4857 4, 47| nie...~- Pewnie, co gotowa to zrobić, pewnie - szepnął 4858 4, 47| nadsłuchiwał od Jaśkowego sadu, że to siedzieli tylko przez miedzę. 4859 4, 47| gniewnego szaleństwa.~- To po coś me brał? po coś me 4860 4, 47| odpędzaj od siebie! Miłujesz to me, co? Miłujesz? Dyć me 4861 4, 47| Strach ci Jaśkowego kija, to się wijesz kiej ta przydeptana 4862 4, 47| do Mateusza:~- Pókim żyw, to ci jej krzywdy nie daruję, 4863 4, 47| bierą ją na ozory - smarkul to był jeszcze, kiej Jaśka 4864 4, 47| jedna, nawet przez dziecka, to i nie dziwota, co bez tyla 4865 4, 47| jaże i głupią zdurzył.~- Ze to nie ma sądu na takich zwodzicieli - 4866 4, 47| ciągnie.~- Kawalerska sierota, to kajże się pożywi, jak nie 4867 4, 47| niewinowaty, nie wiecie to, że jak suczka nie da, to 4868 4, 47| to, że jak suczka nie da, to i piesek nie weźmie! - zaśmiał 4869 4, 47| Stacho Płoszka i dziw go za to nie pobiły.~Ale wnet przestali 4870 4, 47| jęczmiona już dochodziły, to co dnia ktosik wychodził 4871 4, 47| Poszuka se cienia u Jagusi, w to mu graj - warknęła za nim 4872 4, 47| Jasiowi pozostać do końca, że to jemu samemu gdziesik się 4873 4, 47| rzewliwie:~- Boże mój, jakie to straszne, jakie to okropne!...~ 4874 4, 47| jakie to straszne, jakie to okropne!...~Weszła na to 4875 4, 47| to okropne!...~Weszła na to organiścina, zobaczyła i 4876 4, 47| tłumacząc matce, co mu się to przygodziło, ale organiścina, 4877 4, 47| bo cię wyszczuję!~- Cóżem to winowata, co? - jąkała, 4878 4, 48| porwał się za nią lecieć.~- A to gdzie? - warknęła groźnie 4879 4, 48| dla mnie taka poczciwa! To niesprawiedliwie, ja na 4880 4, 48| niesprawiedliwie, ja na to nie pozwolę! Cóż ona zrobiła 4881 4, 48| powiem: masz być księdzem, to nie chcę, abyś pod moim 4882 4, 48| najgłębszym oburzeniu.~- Mówię to, co wiem! Juści, wiedziałam, 4883 4, 48| nosi kapłańską sukienkę, to splamić się jej nigdy nie 4884 4, 48| zlękłam się o ciebie, przecież to łajdus najgorszy we wsi..~- 4885 4, 48| miejsca i zakrzyknął:~- To nieprawda, nigdy nie uwierzę, 4886 4, 48| podła, nigdy...~- Matka ci to mówi, rozumiesz? Z palca 4887 4, 48| Bajki, nic więcej! Przecież to byłoby straszne! - załamał 4888 4, 48| Jagusia taka najgorsza, to czemu mama pozwalała jej 4889 4, 48| was gdzie razem przydybię, to chociażby przy całej wsi, 4890 4, 48| wzgardą i gniewem. Albo to mógł spodziewać się czegoś 4891 4, 48| frasobliwie medytował.~- A może to i prawda! Mama by sobie 4892 4, 48| Jagusia upierze. Ale kto to był po południu z krową?~- 4893 4, 48| Nie wiesz, Kłęby wyprawią to pogrzeb Jagacie?~- Przeciek 4894 4, 48| może być burza! Kiedyż to się zbiera kompania do Częstochowy?~- 4895 4, 48| Wotywę zamówiły na czwartek, to juści, zaraz po mszy ruszą...~ 4896 4, 48| się wydzierasz? Krzywdy ci to chcę, krzywdy?...~- ...jeszcze 4897 4, 48| zarno ci zawierzę... bo ja to taka... loboga, dajże odzipnąć...~ 4898 4, 48| najmilejsza...~- ...każdej prawisz to samo... czekałam cię do 4899 4, 48| prześmiechy i szepty...~- ...to ci łeb wrzątkiem oparzę 4900 4, 48| powtarzał łacińskie słowa, to i tak cięgiem słyszał tamte 4901 4, 48| wichrom palącym.~- Więc to tak? - dumał z coraz większą 4902 4, 48| jakimś lubym dreszczem - Więc to tak! - powtórzył naraz głośno, 4903 4, 48| jeno zaczynało go morzyć, to zjawiała się przed nim Jagusia 4904 4, 48| się ojcowe chrapanie.~- To może ona dlatego... - Zamyślił 4905 4, 48| Jak się przyzwyczaisz, to będziesz ją nosił niby drugą 4906 4, 48| niej zeźlony.~- Z czegóż to Marysia tak się cieszy? - 4907 4, 48| Jagustynka. - Ostawiła im sporo, to muszą się wypuczyć na pochowek, 4908 4, 48| ruszyć z domu! Przecież to mama zabroniła mi nawet 4909 4, 48| ciało prowadzili na smętarz, to nie bacząc na groźne spojrzenia 4910 4, 48| zaraz po solennej wotywie, to się z wolna ściągali napełniając 4911 4, 48| patrzała w niego kieby w to cudne zwidzenie, a słodki 4912 4, 48| przed Kłębami, wczoraj, to pan Jasio ani spojrzał...~ 4913 4, 48| jakiemuś cudowi podobna.~- A to dziw mi serce nie pękło! 4914 4, 48| dziw mi serce nie pękło! A to dziw me rozum nie odszedł.~ 4915 4, 48| miłowania.~- Powiedz, Jaguś, że to wszystko nieprawda? powiedz! - 4916 4, 48| zgodę.~- Do Częstochowy idę, to mi darujecie, com ta przeciw 4917 4, 48| dobre słowa, ale co krzywda, to krzywda! - mruknęła stara.~- 4918 4, 48| do kościoła.~- Wiecie, a to Jasio organistów idzie z 4919 4, 48| patrzyła w Jasia kieby w to słońce, juści, co z dala, 4920 4, 48| Mateusz mówił cosik do niej, to matka, to drugie, cóż, kiej 4921 4, 48| cosik do niej, to matka, to drugie, cóż, kiej tylko 4922 4, 48| żałosna skarga.~- I za co to wszystko, mój Boże, za co? ~ 4923 4, 49| przewiązanymi oczami, na pół ślepa, to i nie dziwota, co głowa 4924 4, 49| świat! Wypędziliście Szymka, to sobie tera sami róbcie! 4925 4, 49| gotowy... żeby mu ino rzec to słowo...~- Głupiś! Nie wyciągaj 4926 4, 49| do Częstochowy. Słyszysz to? Pomiarkujże, coś narobiła! - 4927 4, 49| Dominikowa nie bacząc na to jęła ją bić, niby kijem, 4928 4, 49| nad czym srodze bolała.~- To musi się już raz skończyć, 4929 4, 49| ale już łagodniej:~- Czemu to przepędziłaś z chałupy Mateusza?~- 4930 4, 49| A nie. Ksiądz do kary to skory, ale z pomocą to się 4931 4, 49| kary to skory, ale z pomocą to się nikomu nie pokwapi...~- 4932 4, 49| idź, pokutuj i Boga proś, to ci się jeszcze wszystko 4933 4, 49| przemieni na dobre.~- A mało to mam pokuty, co? A cóżem 4934 4, 49| mam pokuty, co? A cóżem to zgrzeszyła? Za co? To pewnie 4935 4, 49| cóżem to zgrzeszyła? Za co? To pewnie za moje kochanie 4936 4, 49| co najgorszeé we świecie, to mnie spotkało! - skarżyła 4937 4, 49| pięć tysięcy, zabierą mu za to całą gospodarkę, a jak będzie 4938 4, 49| niego dopłacić!~Wzburzyło to wszystkich, że niech Bóg 4939 4, 49| wiela na ludzką cierpliwość, to i nie dziwota, że cała wieś 4940 4, 49| trzymałem z nim spółki, to i płacił za niego nie będę.~- 4941 4, 49| niego i mówiłem, do czego to idzie, przekładałem, nie 4942 4, 49| zawierzał, a wiadomo, jakie to ziółko!~- Szkoda człowieka, 4943 4, 49| poniektórzy co stateczniejsi, a na to wraziła między nich tłuste 4944 4, 49| Płoszkowa i dalejże niby to żałująco wyrzekać i trzeć 4945 4, 49| chociaż użyła!~- A mało to jeszcze wysmakowała dobrego! - 4946 4, 49| przeróżnych przysmaków. A z czegóż to im brzuchy spęczniały, przecież 4947 4, 49| nalazła się na wsi niby to przypadkiem i posłuchawszy 4948 4, 49| rzekła od niechcenia:~- Jak to, to nie wiecie, na co wójt 4949 4, 49| od niechcenia:~- Jak to, to nie wiecie, na co wójt wydał 4950 4, 49| niby pod sekretem: jakie to wójt przywoził dla Jagusi 4951 4, 49| cieniuśkie, a jakie korale, a ile to jej nadawał gotowych pieniędzy! 4952 4, 49| módl się za nami. Widziała to pani?~- A widziałam i mogę 4953 4, 49| chłopiec niewinny jak dziecko, to uciekł od niej i wszystko 4954 4, 49| wszystko mi opowiedział! Czy to nie zgroza, księdzu nawet 4955 4, 49| coraz zapamiętalej.~- Ze to taką święta ziemia nosi!~- 4956 4, 49| nam miłościwy!~- A wiela to już było przez nią pijatyk, 4957 4, 49| dla niej, a jutro zrobi to samo drugi!~- Kijami zatłuc 4958 4, 49| Płoszkowa zakrzyczała:~- A kajże to Antek Boryna? Cała wieś 4959 4, 49| pierwszy w Lipcach gospodarz, to przez niego nie można radzić, 4960 4, 49| szepnęła któraś.~- Śmiałby to całej wsi się przeciwić! 4961 4, 49| przeciwić! Kiej wszystkie, to wszystkie!~Kopnął się po 4962 4, 49| swoje! A nie pójdziecie, to powiedzą, co ją osłaniacie 4963 4, 49| właśnie na ławie i prawił niby to kazanie.~- ... i drugiego 4964 4, 49| drugiego sposobu nie ma! Wieś to jak ten dom, niech jeden 4965 4, 49| się wyjąć kawał ściany, to w końcu chałupa się zwali 4966 4, 49| przygniecie! Wymiarkujcie to sobie dobrze! A niechże 4967 4, 49| krzywdzić, rozpustę czynić, to i cóż się stanie ze wsią? 4968 4, 49| Powiadam wam, nie wieś to już będzie, a jeno ten chlew 4969 4, 49| psom! Jagusia, mówię wam, to gorsza od moru, gorsza od 4970 4, 49| cięgiem rozpowiadała, jak to było z Jasiem, wójtowa też 4971 4, 49| a obcasami tratować kiej to paskudne robactwo i tak 4972 4, 49| głośno:~- W gromadzie żyję, to i z gromadą trzymam! Chceta 4973 4, 49| ich mór z takim prawem! To robota organistów! Jakże, 4974 4, 49| niesprawiedliwości! Cóż to komu zawiniła? A o co ją 4975 4, 49| zawiniła? A o co ją winią, to nieprawda, czyste cygaństwo! 4976 4, 49| wściekłego psa. Nie sposób, żeby to miało być!~- Sprzeciwisz 4977 4, 49| miało być!~- Sprzeciwisz się to całej gromadzie?~- Rzekłeś, 4978 4, 49| nie pomogę. Postanowili, to cóż znaczy jeden sprzeciw, 4979 4, 49| dalekich gwarów.~- Może to już - przemknęło mu naraz 4980 4, 49| Dominikowa zastąpiła drogę, to ją stratowali, Jędrzych 4981 4, 49| oczymgnienie zrobili z nim to samo, wreszcie Mateusz chciał 4982 4, 49| zapowietrzony !~- Używałaś, to nażrej się teraz wstydu, 4983 4, 49| woza i wraz z gnojem jak to ścierwo obmierzłe rzucili, 4984 4, 49| zawrzeszczała:~- A wrócisz do wsi, to cię zaszczujemy psami! - 4985 4, 49| opuchłe kałduny i coraz to któraś się rozpękła, trzaskał 4986 4, 49| wyniesło się na parę chłopa, to jakby zmówieni wszyscy zaczęli 4987 4, 49| dzień potoczył się kiej to pszeniczne złoto i dzwonił 4988 4, 49| pogody cięgiem dopisywały, to wzięli pożęte zboża wiązać 4989 4, 49| nie położyli jeszcze żyta, to już po górkach owsy skamlały 4990 4, 49| brzuch i pokręcone kulasy, to wlókł się z wolna i cięgiem 4991 4, 49| marnuje narodu, Jezu! A kajże to Szymek?~- W Lipcach siedzi, 4992 4, 49| dobre serce, prawda! A może to i bez to musi tyle przecierpieć! - 4993 4, 49| prawda! A może to i bez to musi tyle przecierpieć! -