Table of Contents | Words: Alphabetical - Frequency - Inverse - Length - Statistics | Help | IntraText Library | ||
Alphabetical [« »] tnac 1 tnie 3 tnpoli 1 to 4993 tó 1 toba 34 tobie 41 | Frequency [« »] 5932 nie 5699 w 5302 z 4993 to 4437 ze 3727 do 2569 co | Wladyslaw Stanislaw Reymont Chlopi IntraText - Concordances to |
Tom, Rozdzial
2001 2, 20| innego źródliska bije, czuł to dobrze i w tej właśnie chwili 2002 2, 20| utwierdził w pewności, że to Antek podchodzi nocami i 2003 2, 20| wyżalać nie miał przed kim, to go i barzej piekły te ognie 2004 2, 20| czuwał nocami, rozumieli bez to, że wilki się ano nad podziw 2005 2, 20| uskubnęły. A przy tym, jak to zawdy pod wiosnę, i o złodziejach 2006 2, 20| wzięli w Rudce wieprza, to znowu krowę gdzie indziej - 2007 2, 20| wodę, ni znaku po nich! To i niejeden w Lipcach w łeb 2008 2, 20| zamki i stajni strzegł, że to najlepsze mieli konie na 2009 2, 20| najstarsi nie pamiętali, to śniegi spadały ogromne, 2010 2, 20| śniegi spadały ogromne, to znowu były całe tygodnie 2011 2, 20| gdzieniegdzie i zagony czerniały, to przychodziły takie wiejby, 2012 2, 20| pięćdziesiąt rubli od organisty na to wesele. Sołtys też wyprawił 2013 2, 20| radoście - aż miło, bo to i Mateusz, wyzdrowiawszy 2014 2, 20| trafił się dziad jaki bywały, to opowiadał różności o świecie 2015 2, 20| którego chłopaka z wojska, co to było czytań, narad, opowiadań, 2016 2, 20| starczyło!~A insze rzeczy! a to Magda poszła w służbę do 2017 2, 20| poszła w służbę do karczmy, to pies Borynów pogryzł Walkowego 2018 2, 20| precesem się odgrażali, to krowa Jędrzejom udławiła 2019 2, 20| dorzynać ją musiał Jambroży, to Grzela pożyczył sto pięćdziesiąt 2020 2, 20| młynarza i dał w zastaw łąkę, to kowal kupił parę koni, że 2021 2, 20| mocno nad tym deliberowano, to dobrodziej chorował przez 2022 2, 20| przyjeżdżał go zastępować - a to o złodziejach mówiono, o 2023 2, 20| i na długie wieczory, że to czasu zimową porą nikomu 2024 2, 20| pierwsza zaczęła:~- Pójdziecie to jutro z kądzielą do Kłębów?~- 2025 2, 20| spojrzała pytająco na starego.~- To i ja pójdę, tatulu... - 2026 2, 20| wpodle siebie.~- Hale, kogo to ukrzywdził, cheba jednych 2027 2, 20| niech się jeno ciepło zrobi, to już umyśliłem taki sposób 2028 2, 20| lepszego poradzi. Kto ma rozum, to se swój sposób wynajdzie, 2029 2, 20| jedynak na dziesięciu morgach, to dziewczyna tak sobie rachowała, 2030 2, 20| miał tylko pięć morgów i to nie wiadomo; czy mu Dominikowa 2031 2, 20| Do zjazdu o krowę?~- Tak to i stoi, o krowę ze dworem!~- 2032 2, 20| pojedziecie, ale dwór winowaty, to niech płaci.~- A bogać tam 2033 2, 20| się mocno zagniewał, że go to wtedy dziedzic nie wezwał 2034 2, 20| pozwalacie.~- Dużo ta o to stoję, co pyskują, szkoda 2035 2, 20| stoję, co pyskują, szkoda na to czasu, to wam zaś chcę powiedzieć, 2036 2, 20| pyskują, szkoda na to czasu, to wam zaś chcę powiedzieć, 2037 2, 20| ślepiami i rozważał, jaki to będzie podstęp.~- Uradzilim 2038 2, 20| porębach, drogi też niezgorsze, to póki sanna, siła można nawieźć, 2039 2, 20| czwartek.~- Psiakrótka, żebym to wiedział, jak wypadnie ta 2040 2, 20| dobrze wypadnie, już ja wójt to wama mówię...~Stary długo 2041 2, 20| izbie nie było.~- Gdzież to Jagusia?~- Świniom ponieśli 2042 2, 20| wesoło, żartował z Jaśkiem, to z Dominikową, a coraz niespokojniej 2043 2, 20| do koni, zajrzał do świń, to do obory - Jagny nigdzie 2044 2, 20| wściekłością:~- Gdzieżeś to była, co?~Ale Jagna, choć 2045 2, 20| oczów na Jagnę:~- Chcesz to jutro bieżyć do Kłębów?~- 2046 2, 20| Kłębów?~- Kiej nie bronicie, to z Józką pójdziemy.~- Chcesz, 2047 2, 20| Józką pójdziemy.~- Chcesz, to cię nie wstrzymuję... ale 2048 2, 20| chałupie ostała...~- A bo to nie wrócicie do zmroku?...~- 2049 2, 21| się czyniły od kamionek, to od drzew i groblami zastępowały, 2050 2, 21| biedaczka, szła, śmiałby to ostać! a i w chałupie ziąb 2051 2, 21| wyślizgniesz się, człowieku, nie!~To Hanusia jeno zasiekała zęby 2052 2, 21| komornicami. Prawda, na to już zeszło, że w parze z 2053 2, 21| zacinała zęby, a szła, i to nie po raz pierwszy, nie...~- 2054 2, 21| wzbierając i cierpliwość.~Trzeba, to chodzi po drzewo, dyguje 2055 2, 21| poratunek zabiegać.~Gdzie to i pójdzie? Dadzą chyba, 2056 2, 21| pójdzie? Dadzą chyba, ale to jakie słowo litościwe, od 2057 2, 21| doświadcza, krzyże zsyła, to może kiedyś i wynagrodzi... 2058 2, 21| bolenia - wycierpiała! Nie to, że bieda i poniewierka, 2059 2, 21| napomknienia za kij chwyta - bywa to bowiem nierzadko i gdzie 2060 2, 21| niego taka zła godzina, to aby jeno cierpliwie przeczekać, 2061 2, 21| Nie, nie poredziła. Jak to, ma żonę i dzieci, a o wszystkim 2062 2, 21| wszystkim zapomina la tamtej. To ją kieby rozpalonymi obcęgami 2063 2, 21| lata, ją miłuje, przez nią to wszystko!~Zdało się jej, 2064 2, 21| głowami od wiatru, kiej to stado kuropatew, i rajcowały 2065 2, 21| rychlej co złapie...~- Na co to jej zeszło, chudziaczce - 2066 2, 21| tłusto, nasmakowała dobrości, to może teraz i biedy popróbować. 2067 2, 21| nie polituje.~- A przódzi to nas nawet nie pozdrawiała...~- 2068 2, 21| że łajdus, juści. Ale i to wiadomo, że kiep, suczka 2069 2, 21| gorszym się nie skończy!~- To już takie Paczesiowe nasienie, 2070 2, 21| wiater nisko podbiera, to na noc może ustać.~Dowlekli 2071 2, 21| jakby w kościele, kiedy to z nagła organy zmilkną i 2072 2, 21| zieleniły się pólka mchów, to jakby przytajone przed zimą 2073 2, 21| znowu się srożyła wichura, to się i nie skrzyknęli.~- 2074 2, 21| będzie niźli przez pola.~- To chodźmy, pilnujcie się mnie 2075 2, 21| śnieg leżał po kolana, to gurbił się miejscami w zagony, 2076 2, 21| a i Hance sił brakowało, to jeno wspierała się brzemieniem 2077 2, 21| świata nie rozpoznał nawet na to śmignięcie kamieniem, nic, 2078 2, 21| się chronili za drzewa, to przywierali jak te zajączki 2079 2, 21| gałęzie siekły, po twarzach, to czasami z takim trzaskiem 2080 2, 21| okrwawionych wzdychów, jako to Jezusowe ciało na krzyżu, 2081 2, 21| wichurą. - Dosyć już tego, a to i kamień już by się rozpękł, 2082 2, 21| przewiercał! Antek chce, to niech przepada, niech w 2083 2, 21| jej za wszystko! Zgniję za to w kreminale, to zgniję, 2084 2, 21| Zgniję za to w kreminale, to zgniję, ale już by sprawiedliwości 2085 2, 21| kieby batami siekły naokół, to grania nierozeznane drgały 2086 2, 21| nierozeznane drgały nad ziemią, to szumy borów huczały niby 2087 2, 21| muzyka w czas Podniesienia, to jakieś krzyki, długie, żałosne, 2088 2, 21| skowyczące, straszne łkania, to chichoty, to te ostre, suche 2089 2, 21| straszne łkania, to chichoty, to te ostre, suche poświsty 2090 2, 21| śniegu, tak ją przygniatało to brzemię, iż zdawało się 2091 2, 21| już mocy nijakiej nie ma, to przysiada, tuli się, piuka 2092 2, 21| przyzywy dziecińskie, jakby to jej Pietruś wołał!~I biegła 2093 2, 21| Nie omyliła się, Boryna to powracał ze sądów z Witkiem 2094 2, 21| barzej na oczy, ale mimo to stary przy wymijaniu poznał 2095 2, 21| nietrudno o chorobę...~- A któż to za mnie zrobi? - szepnęła 2096 2, 21| przecierpianym i przez to jakby stężałym w chropawą 2097 2, 21| że nie wiedział, co na to rzec, więc zwrócił się do 2098 2, 21| mówił spokojnie.~- Trudno to będzie, dwór ma długie ręce 2099 2, 21| dziećmi.~- Wygnaliście nas, to gdziebym zaś śmiała przyjść.~- 2100 2, 21| przyjść.~- Głupiaś, jensza to rzecz, nie twoja, mówię 2101 2, 21| mogła wydobyć.~- Przyjdziesz to? - zapytał za nią dziwnie 2102 2, 21| zapłać, kiej przykazujecie, to przyjdę...~Popędził konie 2103 2, 21| mężowi.~Jakże, przez kogóż to wycierpiała najwięcej, jeśli 2104 2, 21| zawsze szczekał na niego, to się i ozeźlił... Miał prawo, 2105 2, 21| Miał prawo, każdy by to zrobił, grunt jego i dzieciński, 2106 2, 21| wola dać lub nie. A jak to miętko powiedział: "Przyjdź!", 2107 2, 21| miej na widoku.~- Łacno to powiedzieć.~- Kiedy on pierwszy 2108 2, 21| chałupie piekło... nie dziś, to jutro Jagnę wygoni i ostanie 2109 2, 21| ręką w sposobną porę... to nie wiada, jak by się stało... 2110 2, 21| Opowiedziała, jak było.~- To idź, córko, bieżyj choćby 2111 2, 21| by z biedy wyciągnąć... to nikogo nie słuchaj, a bieżyj...~ 2112 2, 21| dzisiaj, nitka się rwała, to wrzeciono wypadało z palców, 2113 2, 21| niezadługo będzie czworo! Dam to wtedy radę, co?~Antka już 2114 2, 21| wszystkich. Jakże, na kogo się to spuści? Kto to pomoże, chyba 2115 2, 21| kogo się to spuści? Kto to pomoże, chyba Bóg jeden 2116 2, 21| poczuła ziemię pod nogami, to się tak przypnie do niej, 2117 2, 21| wracaj do chałupy!~- Może to u ojca, bo jakoś w pośrodku! - 2118 2, 22| posłuchać.~Najpierwsza, jak to miała we zwyczaju, przyszła 2119 2, 22| narodu i z czym która miała: to z wełną do oprzędu, to ze 2120 2, 22| to z wełną do oprzędu, to ze lnem, to z pakułami, 2121 2, 22| do oprzędu, to ze lnem, to z pakułami, a niektóre z 2122 2, 22| witając się z każdą cicho, że to słabowała na piersi i głos 2123 2, 22| ze wszystkimi trzymający, to prawił miłe słowa i sam 2124 2, 22| szła sroga i przykre dnie, to ckniło się chodzić spać 2125 2, 22| za nim Mateusz.~- Wieje to jeszcze? - spytała któraś.~- 2126 2, 22| wpadła, uśmiechnęła się na to leciutko, nieznacznie stróżując 2127 2, 22| Sochowa.~- Juści, biednym to zawdy wieje w plecy - mruknęła 2128 2, 22| mruknęła Kobusowa.~- Na co to ano i tej Hance zeszło! - 2129 2, 22| obmową nie pożywi się u nas, to za nic ma taką kompanię.~- 2130 2, 22| Przeciech wiedzą wszyscy jaka, to czemu szczekaczowi wiarę 2131 2, 22| scygani !~- Wszystko jest bez to, że każda rada słucha na 2132 2, 22| już u organistów.~- Które to chodzą?~- A dyć te wisielaki 2133 2, 22| zaczęły się rozlegać w sieni, to kogut piał, owce beczały; 2134 2, 22| tkwiły kawałki słoniny, to chleby, to jakieś pękate 2135 2, 22| kawałki słoniny, to chleby, to jakieś pękate torbeczki 2136 2, 22| zakrzyczał kropiąc go kijem, a na to piszczałka wrzasnęła przebieraną 2137 2, 22| gonił, a wodziciel niby go to powstrzymywał, a pytą wokół 2138 2, 22| ryczał, uciesznie skakał, to dziewczyny brał wpół tymi 2139 2, 22| naszczekiwania psów.~- Któryż to udawał niedźwiedzia? - zapytała 2140 2, 22| Przewrotny, nie poznaliście to?~- Kiej pod tym łbem kożuszanym 2141 2, 22| Moiściewy, do figlów to rozum ma, pokraka jedna 2142 2, 22| opowiedział jaką historię, jak to u Borynów na jesieni:~- 2143 2, 22| na jesieni:~- A pamiętasz to, Józia, com wtedy powiadał?~- 2144 2, 22| powiadał?~- I jak! Było to o tym Burku Panajezusowym!~- 2145 2, 22| chłopskim królem przezywali, że to był pan ludzki, sprawiedliwy 2146 2, 22| być za jedno z chłopami, to się ożenił z gospodarską 2147 2, 22| gospodarskiej córce. Jezus, jak się to jej ślicznym widziało!~- 2148 2, 22| jej ślicznym widziało!~- I to sam król tak żył z chłopami? - 2149 2, 22| Poszłabym za nim w cały świat za to jedno słowo!'~W cały świat! - 2150 2, 22| ten moment, niechby rzekł to słowo, a poszłaby, jak stała, 2151 2, 22| Rocha pytaniami, a gdzie to zamki takie, wojska takie, 2152 2, 22| jeszcze onymi cudownościami, to zaczęli między sobą cicho 2153 2, 22| co rzekła, po tej druga, to i trzeciej się przypomniało, 2154 2, 22| przytajonych w borach - to o topielicy przychodzącej 2155 2, 22| dzwoniącymi zębami... ale to rychło przechodziło jak 2156 2, 22| koń robił, jeno że sobie to miał za krzywdę i zapamiętał 2157 2, 22| przejmował go do kości, to popędził znowu dalej szukać 2158 2, 22| ale co chyci zębami trawy, to ino ostre kamienie przegryza 2159 2, 22| sam gospodarz! Jezus ci to był, on Gospodarz Przenajświętszy, 2160 2, 22| jeszcze szczuć i poganiać...~To i zawróciło konisko do zimowego 2161 2, 22| przyjęli z powrotem, ale na to wyleciała wdowa z dziećmi, 2162 2, 22| Poorzą tobą, podpasą, to jesienią powrócim cię wyprząść! - 2163 2, 22| wdowa i poznała go zaraz, to choć krzyknęła zrazu, że 2164 2, 22| choć krzyknęła zrazu, że to cud, iż powrócił i stał 2165 2, 22| trafił, rolim przykupiła, to ci już z serca odpuszczam.~ 2166 2, 22| zastanawiając szeroko, jak to Pan Jezus zawsze karze zło, 2167 2, 22| Rocho.~Wzdrygnęła się na to Jagna, bo i Antek wszedł 2168 2, 22| okaleczałe dusze!~Cóż ta to życie szare i nędzne, cóż 2169 2, 22| mgłą przysłoniony, mrok to jeno, noc smutna i ciężka, 2170 2, 22| własnymi oczami dziwy one.~Jako to bydlę, jarzmem przygięte 2171 2, 22| się okólnie dzieje, jakie to kadzielne zapachy wioną 2172 2, 22| taką prawdę miała, że rosło to w niej i stawało przed oczami 2173 2, 22| wystrzygała po kolei czy to strachy, czy króle, czy 2174 2, 22| sprzed okien.~Nie zwracali na to uwagi, nie widząc wcale, 2175 2, 22| O złym się powiadało, to może się i wywołał i wypatruje, 2176 2, 22| historię o Matce Boskiej, to wnet szczezną przewidzenia - 2177 2, 22| utajonym dygotał.~- ,,Dawno to już się działo, dawno, przed 2178 2, 22| poprzebierane za parobków, to za Miemców, pomagały, że 2179 2, 22| nocach czasami rozmyślał, jak to przyjdzie gorzeć w tym piekle 2180 2, 22| brał, by ją roznieść, iż mu to do orki przeszkadzała, ledwie 2181 2, 22| czym przyjdzie zapłacić za to...~Aż w końcu i przyszła 2182 2, 22| i nie popuszczały ni na to oczymgnienie.~Potem lewentarze 2183 2, 22| stali już o niego: ich był, to aby prędzej skonał, dmuchali 2184 2, 22| obrazem świętym osłaniając, to kredą poświęconą znacząc 2185 2, 22| Sakramentów i pojednania z Bogiem; to chociaż zakazywał, tak był 2186 2, 22| zły pasterz, odpowie za to srogo, ale on jeden ma moc 2187 2, 22| ale on, dojrzawszy, iż to jakaś biedota i taki psi 2188 2, 22| nad jego niepoczciwością, to sprawiając, że zaraz zjawiła 2189 2, 22| broniła go kobieta różańcem, to obrazem drzwi przytykając, 2190 2, 22| obrazem drzwi przytykając, to pacierzem, to tym Imieniem 2191 2, 22| przytykając, to pacierzem, to tym Imieniem Pańskim.~Wyspowiadał 2192 2, 22| człowiekowa rozpręży jako to żelazo w ogniu, nabrzmieje 2193 2, 22| między ziemią a niebem.~To trwali w cichości, póki 2194 2, 22| pierzyną się ruszy. ."co to jest? ~- Chleb, chleb, każdy 2195 2, 22| skupiając się koło niej.~- Albo to: "Gonią się goście po lipowym 2196 2, 22| takich zagadkach wie.~- To mówcie drugie, mądrzejsze!~- " 2197 2, 22| dopiero Mateusz powiedział, że to ser, i sam zadał taką zagadkę:~- " 2198 2, 22| trudem się domyślili, iż to ma znaczyć skrzypce.~Tereska 2199 2, 22| wszędy se dmucha!"~Wiater to miało znaczyć; zaczęli się 2200 2, 22| miało znaczyć; zaczęli się o to swarzyć, prześmiewać i coraz 2201 2, 23| Jaguś !~- Co?~- Jesteś to?~- Zaśby nie!...~Tyle jeno 2202 2, 23| stawały te cuda, zali nie sen to wszystko, nie omanienie!...~- 2203 2, 23| zapamiętale...~- Czekałaś to na mnie? - zapytał po chwili.~- 2204 2, 23| Kto ino w sienie wszedł, to aż me podrywało... po tom 2205 2, 23| jeno poszła do Kłębów... po to... myślałach, że się nie 2206 2, 23| doczekam...~- A kiej wszedłem, to udałaś, że mnie nie widzisz...~- 2207 2, 23| bojałam się zagadać... a serce to mi się tak tłukło, tak kołatało, 2208 2, 23| zniewoliłeś...~- Nie chciałaś to, Jaguś, co?...~- Hale... 2209 2, 23| poszarpanymi runami chmur, kieby to stado wołów burych zaległo 2210 2, 23| widmowe bladości śniegów, to jakieś lodowe, wilgotnawe, 2211 2, 23| skrętach wskroś cieniów, to znowu noc jakby zawierała 2212 2, 23| ugwieżdżonego, cichego nieba.~To znowu z pól czy od chałup, 2213 2, 23| lotu i bijących o śniegi, to oddzielne, cierpkie głosy 2214 2, 23| posuwały się wolno... chyłkiem, to znikały całkiem, jakby się 2215 2, 23| zajączka.~- Od wiatru siedzim, to i nie zwąchały.~- Bojam 2216 2, 23| niezmożonej radości istnienia...~To milkli z nagła i przystawali 2217 2, 23| mroków i nocnego mętu...~...To była chwilami jakby ciężkim, 2218 2, 23| spostrzegając ją przy sobie.~- Dyć to ja! - odparła jakoś łzawo 2219 2, 23| Jagna zaczęła płakać.~Co ci to?~Abo to wiem?... a tak mię 2220 2, 23| zaczęła płakać.~Co ci to?~Abo to wiem?... a tak mię cosik 2221 2, 23| kwiatów; obcierał je dłonią, to rękawem, ale wciąż płynęły~ 2222 2, 24| po onej nocy pamiętliwej, to i najpierwszemu głowaczowi 2223 2, 24| pilnujcie swojego, kiejście na to ustanowieni! - krzyknęła 2224 2, 24| A przeciech! bez nią to wszystko! bez nią! - przygadywała 2225 2, 24| w pierwszym śpiku.~Pono to niedźwiedniki szły z karzmy 2226 2, 24| Antek podpalił. ~- Abo się to nie odgrażał?~- Cała wieś 2227 2, 24| leży chora u matki...wiecie to?~- Jakże! zaraz do dnia, 2228 2, 24| Sprawiedliwie mu się to należy: cała wieś mogła 2229 2, 24| zarzewiem szyby obwalił, to mi już ze strachu całkiem 2230 2, 24| pali, zaraz mnie tknęło, że to Antkowa sprawa - przerwała 2231 2, 24| Co mu ta zrobią? widział to kto? są na to świadki? co? - 2232 2, 24| zrobią? widział to kto? są na to świadki? co? - zauważyła 2233 2, 24| zauważyła Balcerkowa, że to procesownica była sielna 2234 2, 24| znała.~- A nie złapał go to stary?...~- Złapał, ale 2235 2, 24| złości z sobą żyli.~- Sądów to sprawa, nie nasza, ale kto 2236 2, 24| tak jawiła w tej chwili, to ani chybi z pięściami rzuciłyby 2237 2, 24| taką rzecz ważył!~Ale na to skoczył rozsrożony kowal 2238 2, 24| nocami pilnował.~- A że on to zrobił, to bym przysiągł, 2239 2, 24| pilnował.~- A że on to zrobił, to bym przysiągł, a zresztą 2240 2, 24| kara na takich, musi! A bo to nie zmawiał się wciąż z 2241 2, 24| parobkami, nie buntował to przeciw starszym, nie podmawiał 2242 2, 24| wyrachowanie.~Zmiarkował to Rocho stojący z Kłębem na 2243 2, 24| na dziady!~- Ale dziedzic to wama nie wrogiem! - dorzucił 2244 2, 24| z tartaka...~- Zachorzał to?~- Jakże, nie wiecie? drzewo 2245 2, 24| zaś stała bezradnie jak to stado owiec, kiedy je z 2246 2, 24| niejednemu wstyd się robiło, to jeno spluwał, czapę naciskał 2247 2, 24| badać przyczyny pożaru, to juści, że i reszta narodu 2248 2, 24| oknach i przed drzwiami, to w opłotkach wyzierały rozciekawione 2249 2, 24| znowu co innego pletli.~To zaś ino było prawdą, że 2250 2, 24| bowiem Antka nie zabrali, to nie on spalił, więc kto? - 2251 2, 24| i jednako wszyscy czuli, to głębokie współczucie dla 2252 2, 24| przejęte pluchą, deszczami, to śniegiem mokrym, że trudno 2253 2, 24| topielach chmur, że nawet i na to oczów mgnienie nie rozbłyskało - 2254 2, 24| drażnili sobą ludzkich oczów, to wpadli w niepamięć jako 2255 2, 24| ziemniakami ze solą.~U bogaczy to już od samego południa smażono 2256 2, 24| wszystkiego serca, ile że to ostatni raz przed Wielkim 2257 2, 24| nie uderzył na znak, że to już północ i zapustom koniec; 2258 2, 24| przyniewolił do powrotu, to chyba jeden Pan Bóg wie, 2259 2, 24| wszystkiego od Weronki.~To zamarła w niej dusza od 2260 2, 24| mogła się przemóc choćby na to jedno słowo do niego, nie 2261 2, 24| jakby zetloną na proch, to w sercu poczuła jakąś dziwną, 2262 2, 24| długim, słodkim płaczem, to jej dopiero ulżyło i powróciło 2263 2, 24| teraz czuję kiej wdowa, to juści, że już sama muszę 2264 2, 24| się do wyjścia.~- Kaj się to zbierasz tak rano? - zapytał 2265 2, 24| wymijająco.~- Nie sporządzisz to śniadania?~- Idź se do karczmy, 2266 2, 24| zdzielił, ale nie zważając na to wyszła. Nie bojała się już 2267 2, 24| dawnego miłowania, niby to zarzewie, przywalone smutkami 2268 2, 24| Jezus pokarał, grzeszna! A to nieużyczliwa la drugich, 2269 2, 24| nieużyczliwa la drugich, a to wynosząca się nad inne, 2270 2, 24| wynosząca się nad inne, a to kłótliwa a niechluj, a to 2271 2, 24| to kłótliwa a niechluj, a to lubiła i zjeść dobrze, i 2272 2, 24| dobrze, i polenić się, a to w służbie Bożej opieszała - 2273 2, 24| w chałupie, są... żeście to przyszli... Hanka!... - 2274 2, 24| było można, aż Witek musiał to wieźć na saneczkach, boby 2275 2, 24| co się ze mną stać może, to dawaj na dom baczenie, Józka~ 2276 2, 24| Kiej zeszłam na dziadówkę, to i z litości ludzkiej żyć 2277 2, 24| dzieciom nie dam, kiej ty o to nie stoisz!~- Odnieś to 2278 2, 24| to nie stoisz!~- Odnieś to zaraz, nie potrza mi nic 2279 2, 24| podpalenie ojca.~- Niech mi to do oczów któren powie, niech 2280 2, 24| odgrażał.~I tak się stulał w, to jakieś zatracenie, kieby 2281 2, 24| kowal z cicha podjudzał, to z wolna odstręczali się 2282 2, 24| niego, juści, nie stojał o to, pomstą zaślepiony, boć 2283 2, 24| pomagał ochotnie, pewny za to Antkowej pomocy przy ożenku 2284 2, 24| niego na każde zawołanie, to on w biały dzień, przy wszystkich, 2285 2, 24| ale że groźbą niewolił, to wychodziła rada nierada.~ 2286 2, 24| wychodziła rada nierada.~Niedługo to jednak trwało, bo jakoś 2287 2, 24| Śpiewali już Gorzkie Żale, boć to była pierwsza niedziela 2288 2, 24| nań wciąż spoglądał, że to wyższy był nad drugie i 2289 2, 24| westchnienie się rozległo, to święte słowo "Jezus" zabrzmiało 2290 2, 24| pokutował nie będzie - to by wyrwali go jak pokrzywę 2291 2, 24| chlastała go po twarzy, to znowu przyciszało się i 2292 2, 24| szynkwasem.~Zrozumiał, że to on rozgonił wszystkich, 2293 2, 24| wszystkich, ale połknął i to, i kazał dać wódki, jeno 2294 2, 24| i owdzie, wszędzie było to samo.~Więc jakby dla próby 2295 2, 24| wolno w noc, obchodził staw, to przystawał gdzieniegdzie 2296 2, 25| topieli wyjrzało słońce, to ledwie na to Zdrowaś, że 2297 2, 25| wyjrzało słońce, to ledwie na to Zdrowaś, że nim dusza pocieszyła 2298 2, 25| skamlący:~Matyjasiło się to narodowi, że i nie wypowiedzieć, 2299 2, 25| odmarzała i puszczały lody, to już miejscami, po stronie 2300 2, 25| tłukących się o płoty.~To i nie dziwota, że Lipce 2301 2, 25| pola, sady, drogi i niebo, to jedną topielą siną się widziały, 2302 2, 25| i do żywego przejmujący, to i mało kiedy dojrzał kogo 2303 2, 25| zaryczało przy pustym żłobie, to kury zapiały od czasu do 2304 2, 25| dnie były coraz dłuższe, to i barzej się mierziło ludziom, 2305 2, 25| brał się narządzać pługi, to brony lub inszy sprzęt gospodarski 2306 2, 25| przydatny, jeno niesporo to szło i ciężko, bo wszystkim 2307 2, 25| widziały się do cna wymarzłe, to niejednemu kończyła się 2308 2, 25| za jedyną okrasę mieli - to i coraz częściej ciągnęli 2309 2, 25| miasteczka, drudzy zasie to i do Żyda do karczmy szli 2310 2, 25| gromadą do niego chodzili, to juści, że i bieda u komorników 2311 2, 25| gorzkie łzy za przyprawę.~To juści, że z tych różnych 2312 2, 25| drugich wywrzeć z nawiązką to, co go na wnątrzu jadło - 2313 2, 25| wnątrzu jadło - toć i bez to aż się chałupy trzęsły od 2314 2, 25| choroby różne na wieś, jak to zresztą zwyczajnie bywa 2315 2, 25| smrodliwe biją z tającej ziemie, to i najpierwej spadła ospica 2316 2, 25| potem zaś febry i gorączki, to insze choróbska zwaliły 2317 2, 25| niektóra kobieta też zległa, to rwetes we wsi stawał się 2318 2, 25| wyjść z pługiem; na role, to i biedy a frasunki się skończą.~ 2319 2, 25| niebo wymiarkowując, zali to nie na dłuższą odmianę idzie, 2320 2, 25| ponosiło, że kużden by leciał w to słońce jako te ptaki, co 2321 2, 25| widzieli na topolowej drodze; to znowu któryś dojrzał na 2322 2, 25| dziwowali się wielce.~Tak ano to ciepło zwodne czyniło, że 2323 2, 25| rychło przespanym. W takich to ano sprawach, radościach, 2324 2, 25| przechodził czas narodowi, to juści, nie dziwota, że Antkowe 2325 2, 25| baczyć.~Dzień był posępny jak to patrzenie chorego, co ledwie 2326 2, 25| szumem przemiatał po błocie, to deszcz pluskał, jak kieby 2327 2, 25| roztrzęsione i poczerniałe ściany, to znowu staw barował się ano 2328 2, 25| wychlustywały na wybrzeża.~W taki to dzień, jakoś na samym odwieczerzu, 2329 2, 25| skoro do tela nie rąbał, to jakże, teraz by, w połowie 2330 2, 25| drzewa.~Jaki ta dziedzic był, to był, ale za głupiego nikto 2331 2, 25| nowinę rozgłosił, ale mimo to zakotłowało we wsi, że ino 2332 2, 25| przysięgał, że nic nie wie, to już i gdzieniegdzie krzyki 2333 2, 25| gdzieniegdzie krzyki powstawały i to złe słowo padało, i lament 2334 2, 25| przykładką.~Nie ozwał się na to, a jeno do Jagny rzekł:~- 2335 2, 25| jego gniewny głos w stajni, to w oborze, to przy kopcach, 2336 2, 25| głos w stajni, to w oborze, to przy kopcach, że aż w chałupie 2337 2, 25| było słychać.~- Cięgiem to taki sprzeciwy? - spytała 2338 2, 25| niełacno ustępliwy, ale teraz to już się zgoła na kamień 2339 2, 25| rzekome dąsy i gniewy, którymi to kobiety chłopów wojują. 2340 2, 25| chłopów wojują. Całkiem na to nie zważał, jakby mu obcą 2341 2, 25| zaglądała do starego, a dzieci to już prawie nie wychodziły 2342 2, 25| czym swoją rękę położył, to juści, że do ziemi przygiąć 2343 2, 25| być, jako chciał, a nie, to fora ze dwora.~Juści, krzywdy 2344 2, 25| nie posiewał, nie, dobrze to czuły sąsiady. Rządy wziął 2345 2, 25| bowiem ulegała, niewolił ją, to i cóż było począć, mężowy 2346 2, 25| niźli drugie kobiety, że to i serce miała barzej czujące, 2347 2, 25| broniła się, jak mogła, ale to jarzmo i tak coraz ciężej 2348 2, 25| poratunku nie było znikąd: ileż to razy chciała wrócić do matki - 2349 2, 25| ją mężowi na postronku... To i cóż miała począć ze sobą? 2350 2, 25| żyć jak drugie kobiety, co to i parobków se nie żałują, 2351 2, 25| rozrastała się w duszy, wiedziała to za czym?~Za zło płaciła 2352 2, 25| w cały świat!~Ale gdzie to pójdzie, dokąd?~Dookoła 2353 2, 25| przychwycą i pod garnczek wsadzą.~To i nie dziwota, że z tego 2354 2, 25| musu niewolenia, a i bez to, że w chałupie źle było 2355 2, 25| źle było i nudno, a i bez to, że na złość staremu, a 2356 2, 25| na złość staremu, a i bez to, iż się jej widziało, że 2357 2, 25| się jej widziało, że wróci to dawne, wielkie miłowanie - 2358 2, 25| trutka żal do niego, iż to wszystko, co ją spotyka, 2359 2, 25| spotyka, te smutki, zawody, to całe ciężkie życie, to przez 2360 2, 25| to całe ciężkie życie, to przez niego; i ten jeszcze 2361 2, 25| jeśli czasem rozmyślała, to jeno o jego odmienności, 2362 2, 25| nie zduszał w uściskach, to mimo wszystko, co myślała, 2363 2, 25| czucie takiego szczęścia, co to aż do proga śmierci z lubością 2364 2, 25| Właśnie teraz snuło się jej to wszystko po głowie, spuszczała 2365 2, 25| Byłech i wczoraj, czemuś to nie wyszła?~- Ziąb był taki, 2366 2, 25| syknął.~- A przeciech, bo to nie mój chłop! - rzuciła 2367 2, 25| tego Łyska...~- Baczysz mi to, Jaguś, dyć mam swojego 2368 2, 25| się człowiekowi wypśnie to jakie słowo twarde, nie 2369 2, 25| i jeśli oddała całunki, to jakby z musu, i jeśli odrzekła 2370 2, 25| z musu, i jeśli odrzekła to jakie słowo, to ino tak, 2371 2, 25| odrzekła to jakie słowo, to ino tak, by coś mówić, a 2372 2, 25| chcąc już wracać.~Czuł ci to dobrze, czuł, to jakby mu 2373 2, 25| Czuł ci to dobrze, czuł, to jakby mu pokrzyw nakładli 2374 2, 25| szukać...~- Juści, przódzi to choćby na całą noc się nie 2375 2, 25| nie poredzili.~- Miłujesz to mnie, Jaguś? - szepnął cicho.~- 2376 2, 25| szepnął cicho.~- A bo raz ci to powiadałam? a bo nie wychodzę 2377 2, 25| miłować nie poradzi, ale on to wnet pomiarkował, bo ten 2378 2, 25| wszyscy mnie odstąpili, to i tobie pilno za drugimi. 2379 2, 25| A kiej do tego przyszło, to mi już wszystko zarówno, 2380 2, 25| nienawiści głosem gadał:~- A to ci jeszcze powiem, bo swoją 2381 2, 25| jeślim na takie psy zeszedł, to i bez ciebie, bez to, żem 2382 2, 25| zeszedł, to i bez ciebie, bez to, żem cię miłował, rozumiesz, 2383 2, 25| miłował, rozumiesz, bez to! Za cóż to mnie ksiądz wypomniał 2384 2, 25| rozumiesz, bez to! Za cóż to mnie ksiądz wypomniał i 2385 2, 25| zbója, za ciebie! Za cóż to wieś cała mnie odstąpiła 2386 2, 25| przeniosłem, nawet i na to nie pomstowałem, że ci stary 2387 2, 25| wszystko, ją przeklinał za to, co przecierpiał, aż w końcu 2388 2, 25| drogę i czepiła mu się szyi, to ją oderwał od siebie kiej 2389 2, 25| wyrozumieć wszystkiego, to jeno czuła okropnie, że 2390 2, 25| każden czuł w tej minucie, że to nie przelewki, a sprawa 2391 2, 25| a ino mądre pomyślenie i to społeczne postanowienie.~ 2392 2, 25| wystawali w opłotkach, to nad stawem, i szepty ciche, 2393 2, 25| pojechał do kancelarii, to już wszystkie razem, całą 2394 2, 25| się za nimi sporo ludzi, to bab, to dzieci, ale przywarli 2395 2, 25| nimi sporo ludzi, to bab, to dzieci, ale przywarli drzwi, 2396 2, 25| minutę, aż w końcu Kobus, to Kozłowa, to i parobki niektóre 2397 2, 25| końcu Kobus, to Kozłowa, to i parobki niektóre zaczęli 2398 2, 25| sprzedadzą...~Jawił się na to Mateusz i zaczął nawoływać 2399 2, 25| naszczekiwać...~Trafiło to do serca narodowi, bo całą 2400 2, 25| odwracano się nawet plecami, że to jeszcze zbyt żywo pamiętano 2401 2, 25| grzeszne sprawki, nie zważał na to, a że go wnet poniesła zapamiętałość 2402 2, 25| dziki bitkowy szał ogarniał, to z całej mocy krzyczał na 2403 2, 25| się bronić nie będziecie, to jutro gotowi wyciągnąć pazury 2404 2, 25| karczma zatrzęsła od mocy.~Na to i czekali przodownicy, bo 2405 2, 25| bo wnet Mateusz, Kobus, to Kozłowa, to potem i drugie 2406 2, 25| Mateusz, Kobus, to Kozłowa, to potem i drugie rzucili się 2407 2, 25| poszczuć na nieprzyjacioły... To się i tumult srogi uczynił, 2408 2, 25| rzucając, gdzie trzeba było, to słowo ostre, że już w końcu 2409 2, 25| głupie barany jezdeśta, to niech waju zapędzają, kaj 2410 2, 25| i z gorącością niemałą, to niejednemu trza się było 2411 2, 25| cichy płacz dzieciątek, to ktosik budził się cały w 2412 2, 25| potem, że zmora go dusiła; to gdziesik psy zawyły tak 2413 2, 25| Pod karczmę! Na las!...~To i na łeb i szyję przyodziewali 2414 2, 25| Kto ino ma z czym, kosę, to z kosą, cepy, kłonice, siekiery, 2415 2, 25| Pierwszy był ano we wsi, to jemu się należało naród 2416 2, 25| korzeniami płyną... czasem jeno to jakie słowo przeleciało, 2417 2, 25| pięść wychynęła w górę, to jakieś oczy rozgorzały bystrzej, 2418 2, 25| oczy rozgorzały bystrzej, to baranice zakolebały się 2419 2, 25| zakolebały się mocniej, to czyjaś twarz poczerwieniała 2420 2, 25| odwodzić, straszyć, że za to, co zamyślają, cała wieś 2421 2, 25| za nim młynarz powtarzał to samo, ale nikto nie zważał 2422 2, 25| głośno, krzyknął:~- Płacą mu, to prawi!~- Kazaniem krzywdy 2423 2, 25| tnie nasz bór! Pozwolim to, na to, co?~- Nie, nie! 2424 2, 25| nasz bór! Pozwolim to, na to, co?~- Nie, nie! nie dać! 2425 2, 25| przyznaje. Nasz bór, a tnie go! To i cóż my, sieroty, poczniemy, 2426 2, 25| chrześcijańskie, Polaki, .to mówię wama, że rady już 2427 2, 25| nie bójta, nasze prawo, to i nasza wola i sprawiedliwość 2428 2, 25| wrzaski dzieci, klątwy, to kobiece lamenty, że ino 2429 2, 25| trzęsły koły niezgorsze, to widły zardzewiałe, to cepy, 2430 2, 25| niezgorsze, to widły zardzewiałe, to cepy, a tu i owdzie kiej 2431 2, 25| kiej ta chmura gradowa, co to jeno połyskuje, nabrzmiewa 2432 2, 25| od samego świtania; kieby to stado dzięciołów spadło 2433 2, 25| smutno krze nie docięte, to jakaś drzewina - mizerota, 2434 2, 25| podlejszych drzew, któż to wypowie, ile a jakich padało!~ 2435 2, 25| wieszając się po nasiennikach, to czasem stado wron przeciągało 2436 2, 25| krakaniem nad tym polem śmierci, to zwierz jaki wysuwał się 2437 2, 25| i wyrostków, a wszystko to podniesłszy srogi krzyk 2438 2, 25| gałęzią, a jak kobiety, to prosto z pazurami i wrzaskiem, 2439 2, 25| ludzie z Rzepek i skąd to jeszcze jesteśta, słuchajcie !~ 2440 2, 25| bitki, strachem przejmowało, to zaczęli się zmawiać, skrzykiwać, 2441 2, 25| zwłaszcza Rzepczaki, że to szlachta była i od wieków 2442 2, 25| sąsiedzkich z Lipczakami, to wyklinali w głos, trzaskali 2443 2, 25| kupami, wodzili za orzydla, to za łby, gnietli kolanami, 2444 2, 25| sprawy z Lipcami mający, to pierwszy się rzucał w pojedynkę 2445 2, 25| zaczął przed nim uciekać, to go uchwycił za orzydle, 2446 2, 25| ujmą i ciepią się że nim to w tę, to w ową stronę.~Ale 2447 2, 25| ciepią się że nim to w tę, to w ową stronę.~Ale już pod 2448 2, 25| kiej ta żagiew na wietrze, to próśb nie słuchał i na nic 2449 2, 25| okrwawieni, pobici, a mimo to rzucający się na całe kupy.~ 2450 2, 25| byli wywiedli w bór.~Na to właśnie nadleciał Antek, 2451 2, 25| wyszedł, ale że górę wzięli, to i na ból nie bacząc pokrzykali 2452 2, 25| wysiłkiem szepnął:~- Tyżeś to, synu?... Tyżeś?...~I omdlał 2453 3, 26| rosą, wyleniały się z nocy; to stawy zamigotały poślepłymi 2454 3, 26| przytaiła - jeno wiater, jako to dychanie dzieciątka, cichuśki 2455 3, 26| oto dzień się stał, jako to nieobjęte morze weselnej 2456 3, 26| wielkie, gorejące, ciepłe kiej to święte oko miłosierdzia 2457 3, 26| ona z żebrów, na któren to chleb Jezusowy była poszła 2458 3, 26| do gniazd swoich.~Stare to było, schuchrane, słabe 2459 3, 26| pokrzywiona, spróchniała, co to się już ledwie tli i domiera 2460 3, 26| swojej wsi rodzonej wracała, to biegła aż truchcikiem, że 2461 3, 26| chwytała się bolących piersi to musiała przystawać, wolnieć 2462 3, 26| czujące serce.~Hej! zwiesna ci to szła przeciech nieobjętymi 2463 3, 26| pieśnie głosiły ją światu i to słońce święte, i ten wiater 2464 3, 26| kiej matczyne całunki, i to przytajone jeszczech dychanie 2465 3, 26| czekających na pługi i ziarno, i to wrzenie wesela unoszące 2466 3, 26| wesela unoszące się wszędy, i to powietrze ciepłe, orzeźwiające 2467 3, 26| pełnym.~Hej! zwiesna ci to szła, jakoby ta jasna pani 2468 3, 26| czyniąca...~Hej! zwiesna ci to ogarniała przyziemne, pokrzywione 2469 3, 26| uwidzi i co poczuje...~Tak ci to i czuła Agata kusztykając 2470 3, 26| miłosierdzie nad sierotą...~Mogła to mówić! kiej łzy jako ten 2471 3, 26| rozsuły po duszy palącą rosą, to porwała się z mocą i poszła, 2472 3, 26| utytłane kiej ścierki ugory; to płachty zielonawe ozimin, 2473 3, 26| płachty zielonawe ozimin, to zeszłoroczne kartofliska 2474 3, 26| siwiały wody i wlekły się kiej to szkliwo roztopione; za młynem 2475 3, 26| obór tęskliwe ryki bydła, to gęsi gdziesik pokrzykiwały 2476 3, 26| jako po inne lata w tę porę to jeno się czerwieniło po 2477 3, 26| błotna, ale nie zwracała na to uwagi wpatrując się z lubością 2478 3, 26| sielny kawał! Juści!... bo to nie gospodarz pierwszy na 2479 3, 26| wpatrując się znowu w drogę, że to wyszedł ze wsi Żyd jakiś 2480 3, 26| sporego cielaka.~- A od kogo to kupione? - zagadnęła.~- 2481 3, 26| i pobekiwał żałośnie.~- To ani chybi po granuli... 2482 3, 26| pocałuj, a poproś pięknie, to ci wróci... szepnęła z kuntentnością 2483 3, 26| wietrzące się pierzyny, to jeno ogarniała oczyma wieś 2484 3, 26| zatrzęsła jej sercem, że to Jezus pozwolił dożyć tej 2485 3, 26| między chałupy, ale miała to siły, kiej ją tak rozebrała 2486 3, 26| tym jeno deliberowała i w to całą duszę kładła, że skoro 2487 3, 26| Pan Jezus spuści, aby się to mogło stać we wsi swojej, 2488 3, 26| rozłożyć tej pościeli. Miała to kiej swoją izbę albo i łóżko? 2489 3, 26| zawżdy, na barłogu jakim, to w obórce, jak się zdarzyło 2490 3, 26| człowiekowi grzesznemu.~To se jeno tajnie, po cichuśku, 2491 3, 26| gospodarski pochowek - o to jeno prosiła lękliwie...~ 2492 3, 26| ostatni przychodzi na nią, to wzięła sobie przypominać, 2493 3, 26| na cmentarz.~Gdzieby zaś to mogło być!... Nie każden 2494 3, 26| wszystkich pieniędzy na to jedno by nie starczyło!~ 2495 3, 26| spadła na nią troska: kto to ją przyjmie do chałupy na 2496 3, 26| jaki grosz przyobiecam, to się łacniej zgodzą... Juści! 2497 3, 26| chałupę sobie mierzić.~Aby się to mogło stać u Kłębów, krewniaków, 2498 3, 26| dzieci, w chałupie ciasno, a to i drób teraz się lęgnie 2499 3, 26| gotowanych ziemniaków.~Choć to i dzieci krzykały tu i owdzie 2500 3, 26| bo dom był znaczny, że to dzieuchy popstrzyły wapnem