Table of Contents | Words: Alphabetical - Frequency - Inverse - Length - Statistics | Help | IntraText Library | ||
Alphabetical [« »] tnac 1 tnie 3 tnpoli 1 to 4993 tó 1 toba 34 tobie 41 | Frequency [« »] 5932 nie 5699 w 5302 z 4993 to 4437 ze 3727 do 2569 co | Wladyslaw Stanislaw Reymont Chlopi IntraText - Concordances to |
Tom, Rozdzial
3001 3, 30| na ścianę.~- Laboga! By to prędzej nie przyszło przed 3002 3, 30| przez okno i zapytała:~- Kaj to psy, Witek? Wyniesłam im 3003 3, 30| pobiegła w sad myśląc, że to Witek się rozprawia z jakimś 3004 3, 30| nikogo, sad był pusty i to skomlenie ucichło; ale powracając 3005 3, 30| od razu pomiarkowała, że to kowalowa być musi robota; 3006 3, 30| złodzieje go tam wrzucili, ale to dziwne, pies zły i dał się... ~- 3007 3, 30| z osobna opowiadała, jak to było, poszedł do Hanki, 3008 3, 30| Dałabym głowę, że kowal.~- To chyba na cosik upatrzonego 3009 3, 30| świadków mieć... No, na co się to człowiek waży la grosza!...~- 3010 3, 30| siedział, myślałbym, co to jego sprawka... - szepnął 3011 3, 30| mogli przynieść z sobą, wójt to wama mówi, a kowala w chałupie 3012 3, 30| nie ma, co zaś robić, moja to sprawa z sołtysem! - podniósł 3013 3, 30| było zbierać do kościoła, to wnet się porozchodzili, 3014 3, 30| pędzących po wybojach, bo jak to było we zwyczaju, w drugie 3015 3, 30| rozpowiadała o dziedziczkach, jak to były wystrojone.~- Wiecie, 3016 3, 30| wystrojone.~- Wiecie, a to panienki z Woli to ci takie 3017 3, 30| Wiecie, a to panienki z Woli to ci takie kupry dźwigają 3018 3, 30| w modlickim dworze, jak to poniektóre dziedziczki się 3019 3, 30| rozrosła wszędzie, taka, co to jak się człek do niej przyprze, 3020 3, 30| człek do niej przyprze, to jakby do pieca gorącego... - 3021 3, 30| podjadł se mięsem i jakie mu to już smaki na ozór przychodzą! - 3022 3, 30| się przy robocie rucha, to dziw się jej wełniak nie 3023 3, 30| wielce się dziwowali, że to skrzaty, ledwie odrosłe 3024 3, 30| Byłam u chorego. Jezu, a to leży, jak leżał... Zagadywałam: 3025 3, 30| Słońce mu świeci na łóżko, to je palicami zagrabia, jakby 3026 3, 30| garście chciał ująć i kiej to maluśkie dzieciątko w nim 3027 3, 30| grzebie! Prosto płakać, co się to z człowieka zrobiło! - rozpowiadała 3028 3, 30| sięgając do placka. - Jada to teraz, bo widzi mi się potłuściał?~- 3029 3, 30| zawołała.~- Pewnie komu święta, to święta, a brzuch zawdy o 3030 3, 30| Chleb jak chleb, ale to czeladnik sprawi, to synek, 3031 3, 30| ale to czeladnik sprawi, to synek, ten z klas, do domu 3032 3, 30| żadnej nie przepuści... to i trudno dziewki dotrzymać 3033 3, 30| dotrzymać do roku. Co prawda, to i służba hardzieje... Mój 3034 3, 30| chłopak do pasionki, że to chłopaków w domu brak, za 3035 3, 30| podwieczorek podawać! Słyszane to rzeczy!~- Parobka mam, to 3036 3, 30| to rzeczy!~- Parobka mam, to mi nie nowina, czego im 3037 3, 30| rzekła ciszej.~- Wiecie to co? - zatrwożyła się niemało.~- 3038 3, 30| z boku... może cyganią, to nie rozpowiadam. Hale, gadu, 3039 3, 30| Hale, gadu, gadu, a z czym to ja przyszłam? Obiecały się 3040 3, 30| Jagusia się wymawiała, że to już kajś indziej z matką 3041 3, 30| Jagustynka spod chałupy.~- A wy to po swojemu tym słowem kieby 3042 3, 30| Siebie jeno mocno czuła i to, że ją rozpiera aże do bolu, 3043 3, 30| chłodnymi rosami operlonych, to brała ją szalona chęć skoczyć 3044 3, 30| brzózkami przystawał.~Jasio to był, organistów syn.~Zza 3045 3, 30| domu! - szepnął cicho.~- A to pódźmy!~Szli w milczeniu, 3046 3, 30| rozlew, świat przygasał.~- I to wszystko prawda, co tam 3047 3, 30| był już zdziebko napity, to jął wycyganiać takie rzeczy 3048 3, 30| narodzie historie różne, to przypowieście święte, to 3049 3, 30| to przypowieście święte, to cudeńka takie o świecie, 3050 3, 30| zaś go noc całkiem okryła, to się zdawało, jakoby ten 3051 3, 30| ziemie wychodził albo że to głos pomarłych pokoleń Borynowych, 3052 3, 30| Niechaj chłopów puszczą, to polecą ratować!~I nie pomogły 3053 3, 30| kowalem pojechali do ognia, i to z gołymi rękoma, gdyż ani 3054 3, 30| mało kto się odzywał, a i to szeptem, paśli jeno chciwe 3055 3, 30| przytajone srogo radoście, że to za lipeckie krzywdy Pan 3056 3, 30| czekali cierpliwie końca, że to już jedno morze ognia przewalało 3057 3, 31| sobie ciemię święconą wodą, to wama dur przejdzie.~- Nie, 3058 3, 31| nie ukradnie!~- Wydojone to krowy?~- Samam doiła, bo 3059 3, 31| do upodoby, wasz gront, to i wasza wola! Filipka tu 3060 3, 31| weźmie, a potrza jej więcej, to dopiero po sadzeniu, boć 3061 3, 31| ostanie. Przyjdzie Józka, to odmierzy, choć robotnica 3062 3, 31| zbywa jeno...~- A z czego to nabierze mocy? Nie doje, 3063 3, 31| ledwie zipią.~- Wypuściliście to maciorę?~- Legła pod ścianą, 3064 3, 31| jangrestami ostawiłem. A to przyszedł niby pan Jacek 3065 3, 31| Wy możecie tu wysiedzieć, to i ja poradzę, a chałupę 3066 3, 31| mojego i siedzi. Wychodziłem, to na progu papierosa kurzył 3067 3, 31| ziarnem przynęcał.~- A cóż to jadł będzie?~- Garnuszki 3068 3, 31| niemu.~- Chrzciny bez ojca to jakby grzech bez odpuszczenia- 3069 3, 31| Jambroży.~Rozpłakała się na to Hanka, aż kobiety jęły do 3070 3, 31| usypiając je w dużej niecce, że to u starej kołyski biegunów 3071 3, 31| sieni się naszło i coraz to głowiny do izby wtykały, 3072 3, 31| dzieuchę.~- Gront - ojcowy to kłopot, a dzieucha - kumów. ~- 3073 3, 31| ale jaka mać, taka nać, to się zbiera, co się zasiało! - 3074 3, 31| się Jagustynka, czując, że to jej przymawia.~- Łacno wam 3075 3, 31| takich dobrych chłopaków, co to i oprzędą, i wydoją, i garnki 3076 3, 31| z chłopakami wyprawiali, to mi nie dziwota, co Jagusia 3077 3, 31| o zmierzchu do alkierza, to dam ci cosik lepszego.~I 3078 3, 31| Na chowanie pójdzie, bo to z dworskiego gatunku.~- 3079 3, 31| kiej?~- Niezadługo, ja to wama powiadam, to wierzcie.~- 3080 3, 31| Niezadługo, ja to wama powiadam, to wierzcie.~- Dyć wszystkich 3081 3, 31| się w porę nie obsieje, to straszno myśleć o jesieni!~ 3082 3, 31| objaśniał Jambroży.~- Że to Rocha wziął na probanta, 3083 3, 31| Spóźniłeś się, Michał, to gońże nas teraz!~- Prędko 3084 3, 31| czekają.~- Psiachmać, że to ni pacierza spokojności! 3085 3, 31| prędko i powracajcie.~- Abo to chwaci czasu; o pożar na 3086 3, 31| rzekła:~- Przyjdą opisywać, to im rozpowiecie wszystko, 3087 3, 31| ślepie w dzieciaka, niby się to mu przypatrując.~- Cóż to 3088 3, 31| to mu przypatrując.~- Cóż to im powiem? tyla, co i Józka 3089 3, 31| co inszego nie zginęło, to już... Bogu jednemu wiadomo... 3090 3, 31| leciuchno.~- Że krótkie były, to się jeszcze urwały! - narzekał 3091 3, 31| w domu przydłużą.~- Gęś to jestem, bym suchą kiełbasę 3092 3, 31| i strażników.~Ozgniewało to Płoszkową, że ująwszy się 3093 3, 31| wójtowe przykazy! Nasza to sprawa? prosilim ich? czas 3094 3, 31| była po Borynach pierwszą, to posłuchały jej rozlatując 3095 3, 31| pożarze na Podlesiu. Rychtyk to samo powiedali, co i on 3096 3, 31| wiedział, bo kto by się to wydał z tym przed strażnikami, 3097 3, 31| Ty, mordo sobacza, czemu to nie pilnujesz, że ci się 3098 3, 31| służysz, gromada ci płaci, to rób, coć masz przez wójta 3099 3, 31| nic ci nie zrobią. Jezu, to nawet nieboszczyk dziedzic, 3100 3, 31| je głodem zamorzyć, jak to było z tamtymi dwa roki 3101 3, 31| tamtymi dwa roki temu.~- Może to i lepiej la chudziaków, 3102 3, 31| nieczęsto naje się do syta, to skąd i la dzieci weźmie...~- 3103 3, 31| rok od sztuki, niewielka to obrada...~- Niewielka, bo 3104 3, 31| wszystkie: a nie wychował się to wasz Witek, a i ten drugi, 3105 3, 31| Witek, a i ten drugi, co to jest w Modlicy u gospodarza!~- 3106 3, 31| było i z tamtym.~- Bronię to Kozłowej?... powiadam ino, 3107 3, 31| Juści, Kozła nie ma, to nie ma kto ukraść.~- A z 3108 3, 31| ją puściła od siebie, boć to i pościel stara ma, i grosz 3109 3, 31| krowami wyjrzeć. Kaj się to znowu Jagna zadziała?~- 3110 3, 31| siebie gwarzył z cicha, jak to dzieciątko sobie ostawione.~ 3111 3, 31| niekaj żółte od mleczów, to stokrótkami rozbielone albo 3112 3, 31| przycichły i wieś legła, to zdawało się czuć w ziemi 3113 3, 31| te psy ogłupiałe czyniły.~To przychodziły już od samego 3114 3, 31| czarniawych.~Zwyczajnie to było, jak każdego roku na 3115 3, 31| wytchnąć.~Lipce też przez to całe dni stojały pustką, 3116 3, 31| objęciu.~Juści, co dnie to szły robotne, ciepłe, deszczami 3117 3, 31| słońce do cna zeżarło - to i nie dziwota, że na wsi 3118 3, 31| przyjrzawszy się baczniej, to tam kajś niekaj dopatrzył 3119 3, 31| pocie od świtu do nocy.~Cóż to mogły same poradzić? Zwijały 3120 3, 31| skrzykiwały się coraz głośniej, to zajączek często kicał, a 3121 3, 31| czekając ręki ludzkiej.~Cóż to naród miał z tego, że dni 3122 3, 31| miedzach, przelotne ptactwo, to jakiś wędrownik z obcych 3123 3, 31| odłogów pustych: ~- A kaj się to podziały gospodarze? kaj 3124 3, 31| podziały gospodarze? kaj to te śpiewy, te bujne radoście 3125 3, 31| kobiet wychodziło w pole, że to w chałupach zaległej robocie 3126 3, 31| lata i ździebko gorzej, że to Pietrek dopiero się przyuczał 3127 3, 31| nawet Magda, a o Rochu to jakby słuch za- ginął: jak 3128 3, 31| Strasznie mierziło się jej to leżenie, więc aby rychlej 3129 3, 31| By mróz nie zwarzył, to owocu będzie galanto.~- 3130 3, 31| sad dogodzi!~- Ma się na to w Lipcach, idzie po temu!... - 3131 3, 31| wleciał:~- Gospodyni, a to Cygany do wsi idą!~- Masz 3132 3, 31| patrzał, a chcecie wróżenia, to gońcie se za nimi.~Snadź 3133 3, 31| poniesła się na wieś i całe to niedzielne popołudnie łaziła 3134 3, 31| im prawić różności, jak to Cygany swojego króla mają, 3135 3, 31| powiesić się któremu, a w mig to robią.~- Złodziejski król, 3136 3, 31| przysunąwszy się rozpowiadała, jak to Cygany dzieci kradną po 3137 3, 31| wsiach.~- I żeby czarne były, to je kąpią we wywarze z olszyny, 3138 3, 31| ich pono wyszczuł psami, to Cyganicha jeno mignęła jakimś 3139 3, 31| gospodarz z Modlicy, co to łoni na odpuście beł, nie 3140 3, 31| odpuście beł, nie łaził to na czworakach, nie szczekał?...~- 3141 3, 31| niego diabła.~- Jezu, że to są na świecie takie sprawy, 3142 3, 31| niego Jagustynka.~- Śmiałbym to, kiej chodzi cosik po stajni, 3143 3, 31| się, a nikogój nie było... To pewnikiem Kubowa dusza przychodzi...- 3144 3, 31| zerwały się z krzykiem. To Hanka stanęła w progu.~- 3145 3, 31| wzięli... Nie trza się na to spuszczać! - ostrzegła Hanka - 3146 3, 31| potykanie się o sprzęty i to, że jak stała, buchnęła 3147 3, 31| myśląc, iż się kaj pali...~To Balcerkowa z córkami darła 3148 3, 31| któraś rzuciła w głos:~- To cygańska robota!~- Prawda, 3149 3, 31| pięściami, kręcić się w kółko, to gdziesik już naprzód wybiegać 3150 3, 31| miesiąc.~- A na czym się to jeszczech skończy, na czym! - 3151 3, 31| mój parobku najlepszy! A to mu dopiero na dziesiąty 3152 3, 31| źrebięcia wychowała, jak to dzieciątko rodzone, dyć 3153 3, 31| nad stratą, gdyż bez konia to jak przez rąk, zwłaszcza 3154 3, 31| figlował kiej pies, nie ściągał to pierzyn z płotów? co?~- 3155 3, 31| Balcerkowa co spojrzała na żłób, to ją nowy ryk wstrząsał i 3156 3, 31| mnożyły się kradzieże. Bez to na ludzi padło jeszcze cięższe 3157 3, 31| stajni i obór.~Jednako i to nie pomogło, a trwoga jeszcze 3158 3, 31| poredziłaby ciężej, boć to był jej dobytek jedyny, 3159 3, 31| przygniatało świat wszystek, to smutek ogarniał dusze, ludzie 3160 3, 31| po gospodarsku, iż bez to niejedna kura i gąska, ostawiona 3161 3, 31| tak nie bywało, ale i bez to złe panoszy się we świecie. 3162 3, 31| świeciło się po chałupach, że to dzieuchy prawie świąteczne 3163 3, 31| wyjeżdżać w pola.~Jakby to uroczyste świątko uczyniło 3164 3, 31| Nawet u Hanki czuć było to dzisiejsze świątko, bo choć 3165 3, 31| pomocy nie potrzebowała, to by drugim ulżyć, zaprosiła 3166 3, 31| Gołębowej.~Tych se wybrała, że to Rzepczaki za szlachtę się 3167 3, 31| Hanka zaraz spostrzegła, że to inszy gatunek, znaczniejszy.~ 3168 3, 31| sprawę pobilim się w lesie, to nikt z nas zawziętości nie 3169 3, 31| zmówi w przyjacielstwo, to ten trzeci może niezgorzej 3170 3, 31| i przyjacielskie sąsiady to jak te płoty a ściany bronne: 3171 3, 31| stąd bieda idzie...~- I na to już pora przychodzi, panie 3172 3, 31| przenajświętszej radości, co to jeno łzami skapuje cichymi, 3173 3, 31| najlichszej trawce widomym.~To i mnogi ów naród obzierał 3174 3, 31| zażartował, indziej zaś to wróble stado, na zasiany 3175 3, 31| objaśniając kobietom, że choć to dzisiaj wypadało świętego 3176 3, 31| kijem się wspierał, że to tęgie brzucho musiał dźwigać, 3177 3, 31| Kozłową na przedzie.~- A to dopraszam się dobrodzieja, 3178 3, 31| dobrodzieja, szlim pytać: czy to nam chłopy pomagać nie będą?~ 3179 3, 31| kilka pługów do ziemniaków to i tego nie! - szeptały łzawo.~- 3180 3, 31| się zaradzi.~- A o czym to będziem czekać tej pomocy?... 3181 3, 31| tego ziemniaka nie wsadzi, to już ino postroneczka szukać! - 3182 3, 31| żebyśta nie potrzebowały, to by wama dobrodziej pomogli... 3183 3, 31| bo je strzyże, a z czegóż to nas oskubie, cheba z tych 3184 3, 31| moście!~A chłopaki im na to odwracając się z wozów:~ 3185 3, 32| się po Lipcach!~Prawda-li to? I kiedy? I jak?...~Nikto 3186 3, 32| Nikto jeszcze nie wiedział.~To jeno pewne było, że stójka 3187 3, 32| kwiaty.~Wrony kołują górą, to plucha przejdzie! - rzekła 3188 3, 32| ku nim się zbliżał.~Dziad to był ślepy i wszystkim znany; 3189 3, 32| rzekł wesoło:~- Miarkuję, co to lipeckie ludzie... hę? I 3190 3, 32| takiej wsi jak Lipce! A które to wpodle drepcą? - bo nie 3191 3, 32| wszystkie.~- Ho! ho! sam ci to kwiat pannowy wyszedł! Widzi 3192 3, 32| gospodarze, bo chłopaki to może i do wieczora nie ściągną...~- 3193 3, 32| Jakże; razem ich puszczą, to i razem przyjdą!~- A może 3194 3, 32| w mieście zabawią? mało to tam pannów?... cóż to im 3195 3, 32| mało to tam pannów?... cóż to im za niewola do waju się 3196 3, 32| szerokim... Hej, deszczyk ci to siepie kiej czyste złoto, 3197 3, 32| pachnie młodą trawą... Kaj to lecita? Dzieuchy?!~Dosłyszał 3198 3, 32| Matka, daj no papier; co go to stójka przyniósł... za obrazem 3199 3, 32| Wójt wama mówi, co wracają, to prawda być musi!~Rzucił 3200 3, 32| wymiarkowała ni literki, że to był urzędowy, przypinały 3201 3, 32| z powrotem.~- Kumie, czy to wszystkie wracają? - spytała 3202 3, 32| Napisane, co wracają, to wracają!~- Razem brali całą 3203 3, 32| Razem brali całą wieś, to i razem puszczą! - ozwała 3204 3, 32| kupiły się pod chałupami, to nad stawem i rajcowały zawzięcie.~ 3205 3, 32| Juści, że wiecie! no, to dopiero nowina. Czekam na 3206 3, 32| przeczytał.~- Przeczytał, to juści, że pewne! Chwała 3207 3, 32| po próżnicy!~- Przy was to nikto z leniem się nie stowarzyszy.~- 3208 3, 32| śmierć zapomniała, przeciek to od połednia świątko! Proboszcz 3209 3, 32| na oktawę...~- Przeciek to ino w krzyżowe dni bywają 3210 3, 32| ambony zapowiadał na dzisiaj, to musi, co i bez krzyżowych 3211 3, 32| długimi odpoczynkami, że to na odrobek przyszły, aż 3212 3, 32| ogrodach.~- Chłopy wracają, to nie robota im w głowie!~- 3213 3, 32| ale prosto powiem, że choć to są juchy, łajdusy, świędlerze 3214 3, 32| i ta najgorsza pokraka, to zarno z nim raźniej i weselej; 3215 3, 32| westchnęła któraś.~- Niejedna to czekanie ciężko przypłaci, 3216 3, 32| bają trzy po trzy: dyć na to Pan Jezus stworzył kobietę! 3217 3, 32| plenniejsze.~- Musi, miemiecka to moda, bo jak Lipce Lipcami, 3218 3, 32| mi o tym bąknęli - prawda to? Zaśmiały się z Filipki, 3219 3, 32| nie wychylała z domu, że to pogorszyło się jej po wywodzie. 3220 3, 32| źląc się coraz barzej.~A to krowy były jakoś osowiałe 3221 3, 32| zniesiony na górę. Skrzyczała za to Józkę i do Witkowych kudłów 3222 3, 32| co się całe dnie wałkoni, to przepuszczacie!~- No, cicho, 3223 3, 32| się tu wyrabia...~- Mogłam to wszyćkiemu uradzić? co?~- 3224 3, 32| Dorabiać się w najemników to jakby wilki zgodził do owiec 3225 3, 32| z kwikiem pognał, że go to i Łapa jeszcze po swojemu 3226 3, 32| opuszczona na świecie, jako to drzewo rosnące na wywieisku, 3227 3, 32| świątecznie la niego - ale nim to uczyniła, przypominki słów 3228 3, 32| tęsknie spoglądając...~- Czy to Jagusia nie wyjdzie do sadzenia? - 3229 3, 32| skrzyni ustawionym.~- Czy to dzisiaj święto, że do roboty 3230 3, 32| siebie jezdem, byście sobie to baczyli...~- Niech ociec 3231 3, 32| Niech ociec zamrą, to się pokaże, czy u siebie 3232 3, 32| jesteś!~- Ale póki żyją, to ja waju mogę drzwi pokazać.~- 3233 3, 32| jeno z dachów i z drzew, że to wiater jął otrząsać gałęzie, 3234 3, 32| kto ino chciał, a coraz to ktosik właził na drabinę 3235 3, 32| Jaguś, z Bogiem.~- Do klasów to już? ~Za serce ją cosik 3236 3, 32| snu wyrwana.~- Jezu, taki to by ślepiami do samego piekła 3237 3, 32| prawie, a niech spojrzy, to jakby kto drugi wpół objął, 3238 3, 32| Chłopy wracają, wiecie to? - krzykały do niej dzieuchy 3239 3, 32| niej dzieuchy z opłotków, to kobiety, to dzieci nawet, 3240 3, 32| z opłotków, to kobiety, to dzieci nawet, a wszystkie 3241 3, 32| ledwie zipiące z radości~- No to co? - rzekła którejś już 3242 3, 32| złością.~- Wracają!... mało to? - zdumiewały się jej oziębłości.~- 3243 3, 32| mruczała, przykro tknięta, że to każda kiej zwariowana wyglądała 3244 3, 32| łażącym po płotach.~- Wiesz to, Jaguś?... Wracają nasi!...~- 3245 3, 32| kiej te sroki cały świat to jedno rozpowiada!~- Wiesz, 3246 3, 32| rozpowiada!~- Wiesz, a Nastusia to prosto od rozumu odchodzi, 3247 3, 32| Szymek wróci...~- Czemuż to? - Błysnęła ślepiami srogo, 3248 3, 32| matczynemu.~- I... nic... A to me znowuj kulas rozbolał... - 3249 3, 32| na rozgdakane kwoki.~Niby to rozcierał nogę bolącą, a 3250 3, 32| dziwnie omroczałą.~- Kaj to matka?~- Na plebanię poszli... 3251 3, 32| poszli... Jaguś, o Nastce to mi się ino tak wypsnęło...~- 3252 3, 32| Pobierą się i tyla...~- A bo to matka pozwoleństwo dadzą, 3253 3, 32| morgę?~- Pytał się będzie, to nie pozwolą. Hale, lata 3254 3, 32| Hale, lata już parob ma, to i rozum swój powinien mieć, 3255 3, 32| i pójdzie, udry na udry, to i matki nie posłucha, na 3256 3, 32| Jakże! taka Nastka, a i to zabiega o chłopa, i to ma 3257 3, 32| i to zabiega o chłopa, i to ma swoje radoście, a drugie 3258 3, 32| radoście, a drugie dzieuchy to samo. Wściekną się chyba 3259 3, 32| wszystkie wisiały oczyma.~- Kogo to wyglądacie? - zagadnął ją 3260 3, 32| żałości.~Prawda, na kogoż to czeka? przeciek nikomu do 3261 3, 32| jeść, choć wiedziała, że o to skamle po swojemu.~- Byś 3262 3, 32| rwetes przygotowań był jako to pszczelne brzęczenie wśród 3263 3, 32| Jaguś. nie wyjdziecie to do roboty? - wrzasnęła Józka 3264 3, 32| naszeptawszy się o niej do syta, że to ciepło już się zrobiło galante, 3265 3, 32| Kozłowa, wyższaście - to obaczcie, czy chłopów nie 3266 3, 32| Grzeli kobieta.~- Dopiero to smaki taka wolność!.. ho, 3267 3, 32| się spodoba, bo sztrafu za to płacić nie każą, ni go strażnik 3268 3, 32| prawda! ale co niewola, to niewola!..~- A co groch 3269 3, 32| A co groch ze sperką, to nie rosół na osikowym kołku! - 3270 3, 32| obiad i kosze zbierać, że to świątkować mieli od południa.~ 3271 3, 32| przypiekało niezgorzej, jak to zwyczajnie bywa po rannym 3272 3, 32| co żreć na moich łąkach, to się z całego świata zwłóczą.~- 3273 3, 32| przyłączył, na przelocie.~- Co to jest w tych uwałowanych 3274 3, 32| co na suchy rok idzie, to może się uda. ~- Byle nie 3275 3, 32| o żłób...~- Obrodzi się, to już księdzu dobrodziejowi 3276 3, 32| dłużej się zatrzymały, że to Gulbasiaki z Witkiem, wedle 3277 3, 32| życie znalazłem.~- A któż to tak spaprał?... - połowa 3278 3, 32| Paskudziarze juchy!~- Dyć to parobek dobrodziejów przyorywał - 3279 3, 32| znaku.~- Zwiesna przeciek, to w mig przesycha - wtrącił 3280 3, 32| roboty czapy zdejmując, to przyklękając na zagonach, 3281 3, 32| lasu wychodzą!~- A może to nasi?~- A nasi! nasi! - 3282 3, 32| Antka nie zobaczy, a mimo to zatrzęsła się radością i 3283 3, 32| że sporo narodu przybyło, to już zapchali całą drogę, 3284 3, 32| nieprzejrzanej gardzieli.~To cichość się rozpościerała, 3285 3, 32| czarne mroki zalegały, a i to jeszcze prześwietlone niegdzie 3286 3, 32| opuszczona i nieszczęsna, jako to drzewo usychające w gąszczach, 3287 3, 32| Nie, nie, tyle zniesła, to i więcej przemoże, przecierpi... 3288 3, 32| się z nią wyprawia. Jakże to, miała straszną ochotę poczuć 3289 3, 32| jako ta chmura posępna, co to leda chwila deszczem rzęsistym 3290 3, 32| było ostawiać procesję, to i plątała się potem pomiędzy 3291 3, 32| przyśpieszał nabożeństwo, że to i Walek czekał na niego 3292 3, 32| bryki żółto malowane.~- Co to może być? - zauważył ktosik.~- 3293 3, 32| pole wymierzają, jeno że to nie omentry.~- Kupce pewnikiem, 3294 3, 32| rozwlekli się po drodze, to miedzami szli gęsiego, jak 3295 3, 32| jeszcze kiej mnie tknąć, to ci kulasy poprzetrącam!... 3296 3, 32| je cosik powstrzymywało: to płacz dziecka, to wstyd 3297 3, 32| powstrzymywało: to płacz dziecka, to wstyd jakiś, to nagłe ocknienie 3298 3, 32| dziecka, to wstyd jakiś, to nagłe ocknienie w pamięci 3299 3, 32| się od ludzi. Jaguś niby to do matki zmierzała, a jęła 3300 3, 32| skrzaty ledwie odrosłe, a i to wodziły się z chłopakami, 3301 3, 32| po drogach.~Obmierzło jej to nagle, że wzięła ich wymijać, 3302 3, 32| nawet na nią mijając kiej to drzewo; wiódł się z Tereską 3303 3, 33| wysokie niebo, jakoby na to pole nieobjęte, kaj w sinych 3304 3, 33| kajś na rozstajach huknął, to chyłkiem przebrał się ku 3305 3, 33| oniemienia dzień wita i to, że między żywymi jest jeszcze, 3306 3, 33| jeszcze, niepomna, jako to nowy dzień trudów a boleści, 3307 3, 33| się myli przed chałupami, to po wodę do stawu wypadały 3308 3, 33| białe, rozgęgane stada, to ktosik cielną krowę wiódł 3309 3, 33| niewiele się przyciszyło, że to wieś jęła się szykować na 3310 3, 33| szykować na jarmarek. Było to jakoś w tydzień po powrocie 3311 3, 33| do karczmy zaglądał, niby to nowin zasięgając w sprawie; 3312 3, 33| wypadał jarmarek w Tymowie, to mało kto do roboty wychodził, 3313 3, 33| swój frasunek, a kajże się to naród pocieszy, wyżali, 3314 3, 33| młodzi ledwie co porosłej, że to chłop zachorzał po powrocie 3315 3, 33| długie nogi a ostre pazury, to Grzela z krzywą gębą, choć 3316 3, 33| koninę wyprowadził, jak to Gulbas musiał, sprocesowała 3317 3, 33| jajka niesły w chustach; to masło kryjomo przed dziećmi 3318 3, 33| dziećmi zbierane, a poniektóre to i świąteczne wełniaki lub 3319 3, 33| Dojrzała ją z proga Nastka, że to ino wąski sadek ich dzielił.~- 3320 3, 33| a czegoś się boję! Bym to wiedziała, co tu napisane! - 3321 3, 33| Nie rozbierę więcej, to darmo. Mateusz to by pewnikiem 3322 3, 33| więcej, to darmo. Mateusz to by pewnikiem poredził.~- 3323 3, 33| powiadaj...~- Żeby drukowane, to na każdej książce przeczytam, 3324 3, 33| waju. Wróci twój z wojska, to i tak wszyćko musi się wydać! - 3325 3, 33| gałęzią przed muchami.~- A kaj to pani? ~- Na ogrodzie, zaraz 3326 3, 33| kiej ten płatek kwiatowy, to stado wróbli z niemałym 3327 3, 33| kajby. Dobrodziej wyjechał, to się wyleguje kiej ten wieprz.~- 3328 3, 33| byka mają kupować.~- A mało to już ma różnego dobra? co?~- 3329 3, 33| dobra? co?~- Kto ma dosyć, to chciałby jeszczek więcej - 3330 3, 33| jej strasznie żałośnie, że to ludzie mają wszystkiego 3331 3, 33| śmietana wypryskiwała wokoło.~- To twoja sprawka, próżniaku!... 3332 3, 33| na ugór pędzić. Jezus, że to na nikogo się spuścić nie 3333 3, 33| Ciotka na mnie krzyczy, a to ksiądz wypasł: Poszedłem 3334 3, 33| coraz głębiej w koniczynę, to...~- Cicho, Michał! Słyszane 3335 3, 33| Cicho, Michał! Słyszane to rzeczy, żeby sam ksiądz... 3336 3, 33| Dawno już mówiłam, że to siano w przeszłym roku... 3337 3, 33| rozpalonymi paciorkami.~- Jak się to cieszy z powrotu chłopa! - 3338 3, 33| utniesz... Jasiek wróci, to się i tak dowie. Pomiarkuj, 3339 3, 33| Mateusza odpraw, póki czas, to Jasiek nie uwierzy, stęsknił 3340 3, 33| życiem płaciła; kochanie to jeno suta omasta przy niedzieli; 3341 3, 33| póki pora. Jak cię twój bez to kochanie sponiewiera i z 3342 3, 33| sponiewiera i z chałupy wygna, kaj to pójdziesz? We świat na zatracenie 3343 3, 33| siekierkę kijek! Zlecisz z woza, to biegnij potem za rozworą 3344 3, 33| się sroga kłótnia.~Juści: to wójtowa z Kozłową przezywały 3345 3, 33| przeszczekają! - wołała.~- A bo to pierwszy raz, a bo to drugi! 3346 3, 33| bo to pierwszy raz, a bo to drugi! Nie ma tygodnia; 3347 3, 33| Ozdzieraj się, wrono, krzycz, to ci ulży, pani wójtowo...~- 3348 3, 33| Ja ci ukradłam! Powtórz to jeszcze, powtórz!~- A ty 3349 3, 33| przekleństw, płaczów a wygrażań, to i nie wypowiedzieć. Somsiady 3350 3, 33| ludzie, ledwie go obronili, to zaświarczą w sądzie poczciwie! - 3351 3, 33| pobronował, że choć wiedzieli, co to za ziółko, a niejeden szczerze 3352 3, 33| wszystko wolno, nie urzędnik to, nie figura? - dorzucał 3353 3, 33| Zajrzała zaraz do Kozłów, że to Bartek pociotkiem jej wypadał 3354 3, 33| nic z tego nie postawi, to darmo...~- Dokupiłbym niecoś 3355 3, 33| Kiejście taki majster, to sobie stawiajcie, ja z próchna 3356 3, 33| naciągając spencerek.~Nadeszła na to Weronka z dzieckiem na ręku 3357 3, 33| urzędzie prosić...~- Dadzą to teraz, kiej bór w procesie!... 3358 3, 33| tatka latka, a kajże się to na zimę podziejem? kaj? - 3359 3, 33| obiecuje, a głupi się raduje! To głowy nie ma kaj przytulić, 3360 3, 33| jakiś chłop naprawiał dach, to cosik majdrował we wrótniach 3361 3, 33| fleciku pięknie wygrywał, to chociaż prawie nie miał 3362 3, 33| pogrozy.~- Wróci Jasiek, to mu ją oddam, jeszczek gorzałki 3363 3, 33| wkrótce po powrocie, że to już przykrzyła mu się i 3364 3, 33| ta malwa wysmukła.~- Żeś to me dojrzał? Cie, jaki prędki, 3365 3, 33| próżnicy.~- Cygań se psu, to ci może uwierzy. Co wieczór 3366 3, 33| inszego wmawiał!~- Tak mię to, Jaguś, witasz? co? tak?..~- 3367 3, 33| witasz? co? tak?..~- Jakże to mam inaczej? Może cię za 3368 3, 33| przypomniał?~- Baczę, jakeś to me łoni przyjmowała.~- Co 3369 3, 33| przyjmowała.~- Co było łoni, to nie teraz - odwróciła się 3370 3, 33| naszkodowała się na ciebie, to jej teraz odrabiaj! - chlastała 3371 3, 33| zabawa i tyla! A jak to ślepiami sypnęła! jak to 3372 3, 33| to ślepiami sypnęła! jak to harno pod bok się ujęła! 3373 3, 33| harno pod bok się ujęła! jak to buchnęło od niej lubością!... 3374 3, 33| wypomnieć z ambony! Z taką to i człowiek flaczeje. Psiakrótka 3375 3, 33| obeschłe z płaczu.~- Czegoś to buczała?~Tłumaczyła się 3376 3, 33| i ślepiami toczył.~Niby to czegoś po sadzie szukał 3377 3, 33| coraz barzej:~- A gdzież to miałem oczy? Takie to cherlawe 3378 3, 33| gdzież to miałem oczy? Takie to cherlawe i wymiękłe... Ni 3379 3, 33| cherlawe i wymiękłe... Ni to z pierza, ni z mięsa! Gnat 3380 3, 33| ni...~Prawda, jedne oczy to miała piękne, równe może 3381 3, 33| podniesie!~Niecierpliwiło go to patrzenie i w sroższy gniew 3382 3, 33| by nie było.~- Poliż osi, to obaczysz, ja ta nie probantka! - 3383 3, 33| cały czas się nie odzywała, to zaraz po obiedzie wziął 3384 3, 33| kiej skorupą: nie możecie to jej wycierać, co?~- Mokro 3385 3, 33| wycierać, co?~- Mokro w oborze, to się wala.~- Mokro! Są w 3386 3, 33| panuje. A właśnie on i bez to srożył się coraz barzej. 3387 3, 33| twarz pokorna, gniewało i to, że cięgiem plątała się 3388 3, 33| z oczu ustąpiła.~- Żeby to morówka wziena, psiakrew! - 3389 3, 33| Grzeli Borynowego.~- Wraca to już? - zapytał spokojnie.~- 3390 3, 33| spokojnie.~- Nie wiecie to? Dyć razem z Jaśkiem Tereski 3391 3, 33| przeczytał. Powiadał mi o tym.~- To ci nowina! Jasiek powraca! - 3392 3, 33| nie pamięta.~- Zaglądałeś to do niego? co?~- Hale, pójdę 3393 3, 33| co?~- Hale, pójdę sam, to powiedzą, co do Jagny ciągnę:~- 3394 3, 33| podpowiedział Mateusz.~- Ho, ho, to ino patrzeć, jak do której 3395 3, 33| łyst sięgają, jakże bym to zimą wyspał? cheba w butach, 3396 3, 33| przekpinki, zapytał: ~- Byłeś to, Mateusz, przy wójtowej 3397 3, 33| Gromadzki chleb tak go roznosi, to i bryka.~- Głównie, co się 3398 3, 33| się nikogo nie boja. Któż to mu stanie na sprzeciw? Drugi 3399 3, 33| Z urzędnikami się zna, to w powiecie mocen wszystko, 3400 3, 33| Sami go wybralim nad sobą, to i uważać musim.~- Kto go 3401 3, 33| rozniesie.~- A doniesą mu, to będzie wiedział. Niech me 3402 3, 33| zaczepi!~- Maciej chory, to kto mu inszy poredzi? Każden 3403 3, 33| na dzień! Młode i zdrowe, to i źreć potrzebują.~- Nie 3404 3, 33| O jałówce myślisz, co? To ci zapowiadam, że przedać 3405 3, 33| Psiachmać baba... Potrza, to i jałówka nie ołtarz!~Słońce 3406 3, 33| cienie były jeszcze maluśkie, to się jeno odwrócił plecami 3407 3, 33| cicho. - Byście chcieli, to mam parę groszy, wygodziłabym 3408 3, 33| Pan Jezus pozwoli dożyć, to mi z nowego oddacie. Wziąć 3409 3, 33| zapłać wama. Cie, jakaście to poczciwa!~- To już całe 3410 3, 33| jakaście to poczciwa!~- To już całe trzydzieści złotych 3411 3, 33| Schowajcie dobrze, a to podpatrzą i jeszcze wama 3412 3, 33| te swoje skarby.~- Czemuż to nie siedzicie u nas? - zagadnął 3413 3, 33| gąskami nie wydążę. Darmo to źreć będę, co?... Słabam, 3414 3, 33| mam na pochówek... bych to i ze mszą było... po gospodarsku... 3415 3, 33| powinna, zaś Kłębom, niby to z przyjacielstwa, też mówili:~- 3416 3, 33| nie zagości... Kajże się to podzieje?~Wszystko to przyszło 3417 3, 33| się to podzieje?~Wszystko to przyszło do głowy Kłębowej, 3418 3, 33| słuchała się we wszystkim męża, to ino westchnęła żałośnie 3419 3, 33| ruble, przyobiecał.~- Że to przezpieczności nie ma żadnej!... 3420 3, 33| mrukliwy i przez babę zahukany, to i barzej strzegący języka.~ 3421 3, 33| poruszył. ~- Nie poznajecie to nas? - ozwał się Kłąb za 3422 3, 33| Słyszycie? dyć Kłąb jestem, a to Balcerek, wasz kum; poznajecie, 3423 3, 33| Każdemu przyjdzie na to, każdemu - szepnął łzawo 3424 3, 33| kozie śmierć... mało się to naharował?~- I nama też 3425 3, 33| swoich turbacji a bied, to i nie dziwota, co wrychle 3426 3, 33| zdarzyło się komu spomnieć, to jakby o nieboszczyku.~Co 3427 3, 33| nieboszczyku.~Co prawda, to i leżał se chudziaszek w 3428 3, 33| parobka.~- Pietrek, prawda to, że kto przez spowiedzi 3429 3, 33| tak mówią w kościele.~- To i gospodarz by do piekieł 3430 3, 33| w garnku.~Wójtowa bitka to sprawiła, obie bowiem strony 3431 3, 33| na swoją stronę.~Chociaż to jeno z Kozłami była sprawa, 3432 3, 33| dobrze sadła zalać za skórę, to i namową, przypochlebstwem 3433 3, 33| sądach. Ale Bóg wie, jak to tam było. Wiedziano jeno 3434 3, 33| pomniejszych gospodarzy, Kobus, że to człowiek był niespokojny 3435 3, 33| wychodziły historie, że to Kobus miał ozór niepowściągliwy, 3436 3, 33| i gniewy, bo cóż? mogli to poredzić gospodarzom i wójtowi?~ 3437 3, 33| spaśnych brzuchach, a pyski to jaże się im świeciły od 3438 3, 33| te świnie nad korytem.~- To ino prać po tych świńskich 3439 3, 33| tego j z brzega, zwali me, to pierzta na odlew.~Powstrzymali 3440 3, 33| na włókach rozwalali.~- To podkup ich, a nie daj! Rusz 3441 3, 33| się usadzą na Podlesiu, to i ciężko będzie w Lipcach 3442 3, 33| wytrzymać - zapewniał, że to bywały był we świecie, a 3443 3, 33| wierzyli mu zrazu, ale mimo to cała wieś się zakłopotała; 3444 3, 33| podkuwał, ale wykręcał się i ni to, ni owo odpowiadał.~Dopiero 3445 3, 33| zajęte za podatek. Skądże to weźmie zapłacić? Wszystko 3446 3, 33| żal było takiej ziemi, bo to przyległa i rodna. Każdemu 3447 3, 33| człowieku, zdychaj.~- Kaj się to wszystko podzieje? - wzdychali 3448 3, 33| ściany rozpierały! A za cóż to miał kto grunta kupować, 3449 3, 33| przychodziło coś nowego. A to Kobusowie się pobili, jaże 3450 3, 33| musiał godzić i napominać, a to Balcerkowa z Gulbasem kudłów 3451 3, 33| któren marchew spyskał, to Płoszkowa pożarła się ze 3452 3, 33| o przemienienie gąsiąt; to o dzieci szły kłótnie, to 3453 3, 33| to o dzieci szły kłótnie, to o szkody somsiedzkie, to 3454 3, 33| to o szkody somsiedzkie, to o bele co, bych się jeno 3455 3, 33| doskwierała jak indziej, to powinno było iść wszystko 3456 3, 33| matka i poszli na udry. To powstawały prawie co dnia 3457 3, 33| wieczorami zaglądał do niej, niby to na poredy, a głównie, bych 3458 3, 33| z czego się kurzy i kaj, to i zgorszenie z tych grzesznych 3459 3, 33| ostrzegali starą.~Mogła to zapobiec, kiej Jagna mimo 3460 3, 33| mocen powstrzymać.~Hance to nawet szło na rękę i nawet 3461 3, 33| tam do nich! ~Juści, mało to ją własnych zmartwień żarło! 3462 3, 33| wolna rozprzęgało. Mogła to dopilnować wszystkiego? 3463 3, 33| porachuje.~- Wróci! Jeszcze na to nie przyszło, bych zbójów 3464 3, 33| niepoczciwy, ale poredzi mu to? Jeszcze ją sponiewiera, 3465 3, 33| Jeszcze ją sponiewiera, a któż to się za nią upomni, kto wesprze? 3466 3, 33| dźwiękliwy bełkot rzeczki i to cichuśkie strzykanie koników 3467 3, 33| cichuśko a przejmująco, jakby to te żytnie, rdzawe kłosy 3468 3, 33| rdzawe kłosy dzwoniły o się, to złote niebo lebo przyschła 3469 3, 33| ptaszkowie i skrzypice, a kiej na to oczymgnienie ustawali, kiej 3470 3, 33| Pośpieszajta się, ludzie... - że to opóźniali się z nutą niektóre.~ 3471 3, 33| ostaje, rzekła:~- Wstąpicie to, Michał?~- Przysiędę w ganku 3472 3, 33| Co tam pomiędzy nami było to było; obaczycie kiedyś, 3473 3, 33| dziesięć lat. Słyszycie to?...~- Słyszę, ale nic a 3474 3, 33| się do niego.~- Dać wykup, to go puszczą jeszcze przed 3475 3, 33| jeszcze przed sprawą, a potem to już se poredzi, choćby i 3476 3, 33| od dzieci... Jezu... - to ino zrozumiała.~- Dajcie 3477 3, 33| Dajcie jeno wykup, a resztę to już Antek postanowi, dajcie...~- 3478 3, 33| postanowi, dajcie...~- Skądże to wezmę?... Mój Boże, w tyli 3479 3, 33| kreminale zgnije, Powiem mu, jak to zabiegacie, by mu ulżyć.~ 3480 3, 33| niejednego wyprowadził. Mało to już takich uciekło! Zaś 3481 3, 33| Grzela wróci z wojska, to spłaciłby z ojcowizny, a 3482 3, 33| obroku im dosypuje... bo to raz?~Nie słuchała już, cichość 3483 3, 34| kręciło się w obejściach, że to pora była osypywania ziemniaków, 3484 3, 34| napierali ciekawie, kaj się to zadziewał przez tyla czasu.~ 3485 3, 34| zakwateruję się u Macieja, jużem to Hance przyobiecał; a przyjmie 3486 3, 34| obaczcie ich, leżą w sadzie, że to gorąc w chałupie. Mleka 3487 3, 34| Jak Pan Jezus przemieni, to możecie jeszcze wyzdrowieć.~ 3488 3, 34| że tak, mój Boże, pewnie. To samo wczoraj mówił Jambroży, 3489 3, 34| szeroko rozwodzić.~- Kaj to Józka? - przerwał jej niecierpliwie.~- 3490 3, 34| na chałupę.~- Buduje się to?~- Przeciek pan Jacek dał 3491 3, 34| ale nie uwierzyłem.~- Bo to i nie do wiary! Zrazu nikto 3492 3, 34| Przyjeżdżaj z wozami, to ci borowy wycechuje dziesięć 3493 3, 34| najśmiglejsze z tych, co to je zimą cięli la Żydów. 3494 3, 34| dziadaka i za głupawego, że to nie wiada, z czego żyje, 3495 3, 34| czego żyje, i pod figurami, to we zbożach grywa na skrzypicy, 3496 3, 34| dziedzic posłuszny!... Kto by to przódzi dał wiarę?...~- 3497 3, 34| warto z tysiąc złotych, i to jeno za Bóg zapłać, tego 3498 3, 34| bywało!~- Powiadali, co za to starą chałupę bierze w dożywocie...~- 3499 3, 34| głupia.~- Bo i prawda. Dają - to brać i Bogu za łaskę dziękować.~- 3500 3, 34| od dziedziców! Słyszane to rzeczy! Jakże, kiej to chto