Table of Contents | Words: Alphabetical - Frequency - Inverse - Length - Statistics | Help | IntraText Library
Alphabetical    [«  »]
tnac 1
tnie 3
tnpoli 1
to 4993
1
toba 34
tobie 41
Frequency    [«  »]
5932 nie
5699 w
5302 z
4993 to
4437 ze
3727 do
2569 co
Wladyslaw Stanislaw Reymont
Chlopi

IntraText - Concordances

to

1-500 | 501-1000 | 1001-1500 | 1501-2000 | 2001-2500 | 2501-3000 | 3001-3500 | 3501-4000 | 4001-4500 | 4501-4993

     Tom, Rozdzial
4001 4, 39| mu nawet z bekiem do rąk, to przygarnął do piersi, 4002 4, 39| pojechało do niego piąciu...~-To chwała Bogu! Już za darmo 4003 4, 39| wotywę z wystawieniem! Jakże, to jakby nowe nadziały i całkiem 4004 4, 39| przyciera się nieco do osi...~- To pod łaznowskim dobrodziejem 4005 4, 39| był powszedni, robotny, to i pusto było na drogach 4006 4, 39| pierwsza Magda.~- Przednowek to żniwa la młynarza!~- Cięższy 4007 4, 39| piszczy, zaś u komorników to już prosto głód - westchnęła 4008 4, 39| przedała organiścinie kaczęta, to się ździebko wspomogła...~- 4009 4, 39| wyrzekła Magda.~- A któż to wtenczas wzion nasze pościele? - 4010 4, 39| wtrąciła Józka.~- Kiejże to ich sprawa z wójtami?~- 4011 4, 39| ale Płoszka ich wspiera, to już wójtom dobrze zaleją 4012 4, 39| zaleją sadła za skórę.~- Że to Płoszka lubi zawdy nos wrażać 4013 4, 39| Załóżcie mu pieprzu pod ogon, to rypnie z miejsca kiej ogier.~- 4014 4, 39| i powiedźcie na jarmark, to może go kto kupi za krowę, 4015 4, 39| Postawcie mu wiadro gorzałki, to może wyjdzie! - zaśmiała 4016 4, 39| brzegu.~- Śliczne stadko, to pewnie od Kozłowej? - pytała 4017 4, 39| prawa nie mam. Antek wróci, to się podzielita.~- Kiej tam 4018 4, 39| cały czas ojcowej choroby, to może być, póki Antek nie 4019 4, 39| podziału.~- Aleć on najstarszy, to jemu się po ojcu należy 4020 4, 39| słowa!~- Jak macie zapis, to wama nikt nie wydrze! - 4021 4, 39| świadkach.~- Wszyscy czekają, to i Jagusia może.~- Pewnie, 4022 4, 39| musi, ale co ma swojego, to zaraz zabierze, a ma przeciek 4023 4, 39| a świnię, a gąski...~- To wspólne i pójdzie do działów - 4024 4, 39| Cholewy jeno całe, a i to już raz podszywane - tłumaczył, 4025 4, 39| nalazł się złodziej...~- To niby jak? Ja wzienam, a 4026 4, 39| wywiódł Hankę w podwórze, niby to la obejrzenia prosiąt.~Poszła 4027 4, 39| czego kręci.~- Wiecie, a to trzeba, abyście jeszcze 4028 4, 39| przytwierdzi ochotnie, da mu się za to jaki korczyk. Źrebkę weźmie 4029 4, 39| można by schować w dołach, to po żytach. Ze szczerej przyjaźni 4030 4, 39| Wyście harowali kiej wół, to sprawiedliwie należy się 4031 4, 39| cóż powiecie?...~- A jeno to, co swojego nie popuszczę, 4032 4, 39| jakiś urzędowy papier.~- To la was, Hanka, stójka przyniósł 4033 4, 39| zniechęcona:~- Hale, kiej to nie po naszemu pisane i 4034 4, 39| Nie przy niej pisane! Za to co inszego potrafi najlepiej - 4035 4, 39| was obchodzą z daleka jak to śmierdzące - warknęła stara.~ 4036 4, 39| odlew:~- Przykarcać drugich to poredzicie, a czemu to nie 4037 4, 39| drugich to poredzicie, a czemu to nie wzbraniacie córusi, 4038 4, 39| psiego ogona.~- W czym cię to ukrzywdziłam, w czym?~- 4039 4, 39| twojego wsadzą do kreminału, to się dowiesz!~Wójtowa skoczyła 4040 4, 39| mojej chałupy.~Przymilkły na to oczymgnienie, sapiąc jeno 4041 4, 39| Nie ostanę tutaj. Tak mi to wszystko obmierzło, że już 4042 4, 39| weszłam tutaj!~- Tak ci to źle z nami było, co? - szepnęła 4043 4, 39| gdzieś te szczekania. Cóżem to takiego zrobiła? Ukradłam? 4044 4, 39| Zabiłam kogo, co?~- Masz to jeszcze śmiałość pytać, 4045 4, 39| już zabełkotała:~- A coś to z moim wyprawiała, co? Jeszcze 4046 4, 39| tym biczem świszczącym:~- To ja za nim latałam, ja! Cyganisz 4047 4, 39| chocia trep swój pokazała! To on me niewolił! To on me 4048 4, 39| pokazała! To on me niewolił! To on me otumanił i robił z 4049 4, 39| byś jej nie pożałowała. A to me miłował, że już nie wypowiedzieć! 4050 4, 39| więcej na oczy. Chciałaś, to masz prawdę. A zapamiętaj, 4051 4, 39| jeszczek dołożę: jak zechcę, to żebyś mu całowała nogi, 4052 4, 39| w cały świat! Wymiarkuj to sobie i ze mną się nie równaj, 4053 4, 39| na ławę, a od tego bolu to wszystko się w niej rozsypywało 4054 4, 39| rozwartą, i drżała niby to źdźbło, które wiater żenie 4055 4, 39| iść do Częstochowy, byle to wszystko, co usłyszała, 4056 4, 39| Mądra była kobieta i dobra, to łacno przepuściła wszystkie 4057 4, 39| krwawej odemsty, w końcu i to przemogła, bo szepnęła:~- 4058 4, 39| siebie. - A poleci za nią, to i powróci! Przeciech się 4059 4, 39| mi się w ten mig, a nie, to cię każę parobkowi wyrzucić... 4060 4, 39| ci chodzi, o te morgi, a to je weź sobie i nachlaj się 4061 4, 39| jej pomieścić w głowie, że to prawda. Jakże, całe sześć 4062 4, 39| nie oddam! Maciej mi dali, to już moje!~Józka poczęła 4063 4, 39| A przypędzi bydło Witek, to ci twoją krowę zagna do 4064 4, 39| kto przyleci wieczorem, to się pozgania.~Odeszły milcząco, 4065 4, 39| najemnicy ściągali z pola, to schowała zapis do skrzynki 4066 4, 39| proboszczem za pan brat! Drugą to by już dawno wyklął z ambony!~- 4067 4, 39| rozmyślała, co Antek powie na to wszystko.~- Jak mu pokażę 4068 4, 39| Jak mu pokażę zapis, to się rozchmurzy. Głupia! 4069 4, 39| ludzi, a przewie się, co na to wszystko powiadają.~Przyogarnęła 4070 4, 39| mi opowiadała, jakżeście to wykurzyli macochę! Ho, ho, 4071 4, 39| Laboga! Taki młody i zdrów! A to mu było dopiero na dwudziesty 4072 4, 39| kowalowe...~- Skończyłeś to z Tereską, co już o Jagusi 4073 4, 39| żyjesz, a jutro gnijesz. To już Michał pojedzie po te 4074 4, 39| w boskim ręku. A do wody to zawdy szczęścia nie miał, 4075 4, 39| szczęścia nie miał, baczycie to, jak się topił we stawie 4076 4, 39| się topił we stawie co go to ledwie Kłąb wyratował? Snadź 4077 4, 39| się przez płoty i sady, to dojąc krowy w opłotkach 4078 4, 39| Dziecińskie wrzawy, śpiewki, to poryki bydła, rżenia, beki, 4079 4, 39| rajcowano zawzięcie o wypadkach, to o tym, z czym chłopi powrócą 4080 4, 39| Antek leda dzień wróci, to czego inszego się bojała! 4081 4, 39| się bojała! Hale, upilnuje to domowego złodzieja! A może 4082 4, 39| rzuciły na niego.~- A czegoż to mamy jej zazdrościć, co? 4083 4, 39| karczmy i robiła co najgorsze, to byście jej przepuściły, 4084 4, 39| urodniejsza nad wszystkie, to każda by z osobna utopiła 4085 4, 39| o Grzeli:~- Kiej pomarł, to wam jego część przychodzi 4086 4, 39| dziedzic musi dać za las, to po jakie półwłóczku wypadnie 4087 4, 39| jeno! Mój Boże, bogatym to i cudza śmierć na profit 4088 4, 39| rezygnacją:~- A skoro już pomarł, to już taka była wola boska. - 4089 4, 39| izby Jambroży.~- Kajżeście to chodzili? - spytała rozpalając 4090 4, 39| potrza i pochowku.~- Któreż to?~- A to mniejsze, co je 4091 4, 39| pochowku.~- Któreż to?~- A to mniejsze, co je na zwiesnę 4092 4, 39| zawierzyć.~- Wójt wama mówi, to wierzcie! w urzędzie mi 4093 4, 39| urzędzie mi powiedzieli...~- To i dobrze, kiej wraca, największa 4094 4, 39| siedziała na swoim. Dopiero to będzie, jak Antek wróci, 4095 4, 39| prosto z mostu:~- Kogóż to bronicie, pokrzywdzonej 4096 4, 40| czyjeś kroki w opłotkach, to na drodze, to nawet jakby 4097 4, 40| opłotkach, to na drodze, to nawet jakby pod samą chałupą. 4098 4, 40| dymy.~Staw polśniewał jak to ślepe, wielgachne oko zasute 4099 4, 40| Jak wyszli o chłodzie, to ani chybi, co ino ich patrzeć! - 4100 4, 40| noc chłopaków! kto by się to spodział!~Myślała zgorszona, 4101 4, 40| Pewnikiem z karczmy, od Magdy! A to jak wilki tłuką się po nocy. 4102 4, 40| tłuką się po nocy. Co się to wyprawia! - westchnęła, 4103 4, 40| że woda była chłodnawa, to prędko przeszło, i wzięła 4104 4, 40| która głowa się uniesła, to zaraz padała ciężko, niczego 4105 4, 40| cię czym twardym zleję, to przeckniesz! Czemuś to, 4106 4, 40| to przeckniesz! Czemuś to, pokrako jedna, krów nie 4107 4, 40| słyszy! Niech wiedzą; jakiś to wałkoń i próżniak! Czekaj, 4108 4, 40| Czekaj, wróci gospodarz, to ci da radę, obaczysz! Józka - 4109 4, 40| pogub mi owce, jak wczoraj, to się z tobą rozprawię! - 4110 4, 40| zagonach kapusty.~- Jak to wyrosła, już się poniektóre 4111 4, 40| objadły robaczyska. Susza, to mogą się jeszcze rzucić.~- 4112 4, 40| nie sieje ni potrzebuje, to się bujnie rodzi - zauważyła 4113 4, 40| nie byłoby śmiechu, albo to: kiejby nie grzech, to by 4114 4, 40| albo to: kiejby nie grzech, to by człowiek dawno zdechł! 4115 4, 40| stworzył złe! Juści! Człowiek to jak ta świnia, wszyćko musi 4116 4, 40| westchnęła ciężko.~- Wasz wróci, to se odpoczniecie.~- Już się 4117 4, 40| dzisia.~- Z urzędu wie, to musi być, co i prawda. Ale 4118 4, 40| oprowadzi kompanię!~- A któż mu to poniesie brzucho! - zaśmiała 4119 4, 40| bacząc na przycinki. - A dyć to człowiek jakby szedł do 4120 4, 40| nowo narodził!~- Prawda, to łaska boska tak krzepi! 4121 4, 40| już na podorędziu Jagusi, to może mu się odechce.~- Moiście! 4122 4, 40| chłopu zapachnie kiecka, to za nią w cały świat gotów.~- 4123 4, 40| odpowiadają, bo w głowie miała to jedno, że Antek wrócił i 4124 4, 40| A jaki, co? Jaki?~- Wiem to jaki? Przyszedł i zaraz 4125 4, 40| zdoliła wyjąkać:~- Tyżeś to! Tyżeś! - łzy zalały resztę 4126 4, 40| w ramiona wszystka, kiej to utęsknione dzieciątko.~Długo 4127 4, 40| poredziła przemówić, ale cóż to mogła rzec i jak wypowiedzieć, 4128 4, 40| jakieś słowo, padając kiej to ważne ziarno i kiej ten 4129 4, 40| kobieta - ozwał się Rocho.~- To i wy jesteście! Całkiem 4130 4, 40| Obiecałem go wam przywieść, to go sobie macie...~- A mam! 4131 4, 40| mogła.~- Przemieniłem się to, co tak po mnie ślepiasz?~- 4132 4, 40| pójdę w pole do roboty, to zarno będę jak przódzi.~ 4133 4, 40| kruszyny najmilsze! Jak to już Pietras wyrósł, no, 4134 4, 40| zmyślny, dorwie się jeno bata, to zara trzaska i gęsi wygania - 4135 4, 40| włosy.~- Józka, czemu się to na mnie boczysz? Chodźże - 4136 4, 40| Chodźże - zauważył.~- A bo to śmię - pisknęła wstydliwie.~- 4137 4, 40| pedział o jego śmierci, to jakby me kto kłonicą zdzielił, 4138 4, 40| najmilejszy. I kto by się to spodział. Jużem sobie układał 4139 4, 40| układał w głowie, jak się to grontem podzielim, nawet 4140 4, 40| wrzątkiem! Wnet je wam sprawię. To gapa ze mnie, żeby zabaczyć!~- 4141 4, 40| Tak mi się już przejadło to miesckie jedzenie, co ochotnie 4142 4, 40| Bóg zapłać! Właśnie na to samo mam smaki!~Hanka rzuciła 4143 4, 40| już parkotały w garnku, to jeno wyniesła z komory kiełbasę 4144 4, 40| ciebiem ostawiła, Jantoś. To z tej maciory, coś to 4145 4, 40| Jantoś. To z tej maciory, coś to kazał zaszlachtować przed 4146 4, 40| zmożemy. Hale, Rochu, a kajże to nasze gościńce?~Stary podsunął 4147 4, 40| osobna.~- Naści, Hanuś, to la ciebie, jak ci kaj droga 4148 4, 40| zielone kraty.~- La mnie. Żeś to pamiętał, Jantoś - jęknęła 4149 4, 40| wdzięcznością.~- Ba, żeby nie Rocho, to bym był zabaczył, ale przypomnieli 4150 4, 40| gościniec. Rocho powiadał, jak to wszyćko szło składnie w 4151 4, 40| przypięli do śniadania.~- To mi dopiero jadło - pokrzykiwał 4152 4, 40| galancie czujna. Po tym to człowiek poczuje jakąś wagę 4153 4, 40| jakąś wagę w żywocie. A to me paśli w tym kreminale, 4154 4, 40| ich wciorności.~- Dopieroś to się, chudziaku, namorzył 4155 4, 40| się takiego jadła, prawda to?~- Juści, co prawda, ale 4156 4, 40| zawarty. Póki było zimno, to jeszcze, ale skoro dogrzało 4157 4, 40| słońce i zaleciało mi ziemią, to myślałem, co się już wścieknę. 4158 4, 40| i jeszcze lepiej.~- Żeś to wszystko sprawił, mój Jezu! - 4159 4, 40| spotkało.~- I że się to już przemieniło! - wzdychała 4160 4, 40| oglądać i wołać.~- A kaj to drugi taki dobry i pamiętliwy, 4161 4, 40| a kogo jeno dostrzegła, to mu już z dala krzyczała:~- 4162 4, 40| dala krzyczała:~- Wiecie, a to mój powrócił. Śpi se tera 4163 4, 40| Antek wróci do dawnego, to jej rura zmięknie - poredzały.~ 4164 4, 40| Gospodarz wrócił, małe to jeszcze wesele? - odparła 4165 4, 40| nieśmiele męża:~- Chcesz to obejrzeć gospodarkę?~- A 4166 4, 40| do cna rozeschnie.~- A bo to raz przykazywałam Pietrkowi? 4167 4, 40| dużym przychowkiem, a kiej i to obejrzał, rozpowiedała szeroko 4168 4, 40| porządku, przepytując jeno o to i owo, a dopiero w końcu 4169 4, 40| Jaże uwierzyć trudno, żeś to wszystkiemu sama uredziła!~- 4170 4, 40| sama uredziła!~- La ciebie to bym i więcej zmogła - szepnęła 4171 4, 40| coś taka.~- Było potrza, to juści, co człowiek kulasów 4172 4, 40| wywarte okno.~- A kajże to Jagna? - latał zdumionymi 4173 4, 40| droga szeroka. Ale trza to będzie wziąć dobrze na rozum, 4174 4, 40| figla.~Opowiadała, z czego to wszystko poszło i jak się 4175 4, 40| ścianę.~- A juści, przeciek to ten sam, co go jej dali 4176 4, 40| się odpisała u rejenta, to by co znaczyło. La śmiechu 4177 4, 40| prawie same oziminy i bez to niewiela ludzi spotykał 4178 4, 40| ciche powietrze. Przystawał, to siadał, nie przestając oglądać 4179 4, 40| pokręciło za taką uprawę! A jak to ścierwo zbronował! sam perz 4180 4, 40| Kiej bór idzie! Ojcowego to jeszcze siania! We dworze 4181 4, 40| bielało podogonie.~- Jak se to wypatrzył! Rabuś jucha! - 4182 4, 40| nieustannie.~Spomniał sobie, jak to jeszczek niedawno wydzierał 4183 4, 40| wolę, do tych pól, jak mu to dusza dziw nie uschła z 4184 4, 40| zasłuchany w jego głosy, to wszelaki stwór jął zuchwale 4185 4, 40| pięły się skwapnie na buty, to leśne ptaszki cosik mu zaświergoliły 4186 4, 40| przejętych zapachem sianokosów; to jakby z ptakami leciał kajś 4187 4, 40| mocą niepojętą do słońca; to znowu jakby się stawał szumem 4188 4, 40| kamieniem przywala.~Szło to przez niego niby chmury, 4189 4, 40| kułakiem i srożąc brwie, ale bo to poredził się przemóc, bo 4190 4, 40| poredził się przemóc, bo to mógł zdusić w sobie kuntentność, 4191 4, 40| praojcowej grudzi, między swoimi, to i nie dziwota, co radowała 4192 4, 40| sobie, gotów dźwignąć się na to nowe życie, którym już szedł 4193 4, 40| piechotę się nie zgoni! Że to kużden człowiek musi wszyćko 4194 4, 40| nowe gospodyni, da! Mają to krowy co jeść?~- Bogać ta 4195 4, 40| nie podtykała w oborze, to by całkiem zgubiły mleko. 4196 4, 40| utrzyma i zleci!~- A mało go to już woziłem na źróbce! Przeciek 4197 4, 40| krzykał radośnie.~- Jaki to chwat! parobek mój kochany! - 4198 4, 40| boląca zadra: Ale co było, to i nie wróci - westchnął 4199 4, 40| przeniesiemy się tutaj. Jest to wapno?~- Kupiłam jeszcze 4200 4, 40| zaraz jutro zawołam Stacha, to wybieli. Juści, co na tej 4201 4, 40| groncie! Paparuch!~- Abo to nie wiem! Jużem się nawet 4202 4, 40| garście, a nie posłucha, to wygonię na cztery wiatry!~ 4203 4, 40| stój!~Skopkę mleka dój!~- A to się drzesz, jakby cię kto 4204 4, 40| była harda i nieustępliwa, to zaśpiewała dalej, jeno co 4205 4, 40| Drzyj się, Józia, drzyj, a to szczury prędzej uciekną 4206 4, 40| ten pies napłacze. Kajże to ona dzisia?~- Do dzieci 4207 4, 40| Na gospodarce siedlim, to i po gospodarsku trza nam 4208 4, 40| gospodarsku trza nam poczynać, jak to przódzi bywało, za ojców! - 4209 4, 40| wylegiwać się do góry pępem! Bez to, co żadnemu z młodych nie 4210 4, 40| głowy niczym poturbować, to się tak dobrze we wsi dzieje.~- 4211 4, 40| dzieje.~- Odpiszą mi gront, to się kłopotał będę.~Zaczęli 4212 4, 40| kłopotał będę.~Zaczęli się o to mocno sprzeczać, wtrącił 4213 4, 40| dodać po rublu... A jak to było z uchwałą na dom la 4214 4, 40| wieś i na wszystkich.~- Co to was znowu ukąsiło? - spytała 4215 4, 40| przyszło się podpisywać, to jeden drapie się po łbie 4216 4, 40| się smutnie:~- Wszyćko bez to, co naród pobłąkany i zgłupiały 4217 4, 40| przywieść do rozumu!~- Mało to jeszcze Michał się natłumaczy 4218 4, 40| gania i z dworem trzyma, to juści, co mu naród nie zawierza. 4219 4, 40| uwierzą mruknął Mateusz.~- No, to niech kto drugi sprobuje, 4220 4, 40| przywiódł wsi do rozumu, to już trza wypiąć plecy na 4221 4, 40| jenteres...~- Cóż ja? Któż to me posłucha, co? - jąkał 4222 4, 40| pierwszyś teraz we wsi, to cię wszystkie posłuchają.~- 4223 4, 40| skwapliwie, ale kowalowi było to cosik nie na rękę, bo zakręcił 4224 4, 40| obłócząc w czyste poszewki, to myła się długo jakby na 4225 4, 40| okno.~- Kiej lepiej wiecie, to mówmy o czym drugim... - 4226 4, 40| przeciągając się sennie.~- To ci jeno rzeknę na ostatku: 4227 4, 40| cudze jenteresa, a wiesz to, jak cię zasądzą?...~Antek 4228 4, 40| jak me zasądzą na Syberię, to co? - myślał frasobliwie, 4229 4, 41| Kto czego zwyczajny, to mu smakuje! ~- Głupiś, cóż 4230 4, 41| smakuje! ~- Głupiś, cóż to, łajno jeno wywąchuję po 4231 4, 41| potem nie bijał...~- Długoś to służył?~- A całe pięć roków! 4232 4, 41| Nie było się czym wykupić, to i musiałem rużie dźwigać. 4233 4, 41| zrazu, pókim był głupi, to potyrał mną, kto chciał, 4234 4, 41| poniechały!~- Cie, takiś to mocarz!~- Mocarz, nie mocarz; 4235 4, 41| się z uśmiechem.~- Byłeś to na wojnie, co?~- Jaże, przeciem 4236 4, 41| do cna!~- Pietrek, kajże to drzewo? - zawołała znowu 4237 4, 41| wynosząc chleby w ganek, to dorzucając drewek do pieca 4238 4, 41| cięły wielce dokuczliwie, to prawie z płaczem oganiała 4239 4, 41| brzuchu po obiedzie.~- Mało to ci było?~- I... płone jadło, 4240 4, 41| było?~- I... płone jadło, to przelatuje przez żywot kiej 4241 4, 41| Płone! widzisz go! Cóż to, mięso będę ci dawała? Sama 4242 4, 41| nie mają. Obacz no, jak to żyją komornicy.~Postawiła 4243 4, 41| cebuli, ale na szczęście to jeno sąsiedzka maciora ryła 4244 4, 41| Wsadź jeno ryj, a spyszcz, to już ja cię przyrychtuję.~ 4245 4, 41| ździebko i popatrzywszy to jednym, to drugim okiem, 4246 4, 41| popatrzywszy to jednym, to drugim okiem, jął kuć w 4247 4, 41| się skrupiło.~- Kaj się to nosisz? Cięgiem ganiasz 4248 4, 41| pęcherzem! Powiem Antkowi, jakaś to robotna! Wygarniaj z pieca, 4249 4, 41| nie ma kto podać.~- Cóż to jej, chora? ~- Pewnikiem 4250 4, 41| przynieś ze sobą chorobę, to cię dam do śpitala.~- Juści, 4251 4, 41| do śpitala.~- Juści, bom to już przy jednej chorej siadywała! 4252 4, 41| siadywała! Nie baczycie, jakem to przy was dulczyła, kiejście 4253 4, 41| Zaraz poletę. Usmażyć to jajków Antkowi?~- A usmaż, 4254 4, 41| nie szafuj.~- Żałujecie to?~- Zaśby. Ale co za tłusto, 4255 4, 41| Zaśby. Ale co za tłusto, to może być i Antkowi niezdrowo.~ 4256 4, 41| Dzieusze chciało się lecieć, to w mig uwinęła się z robotą 4257 4, 41| była spieczona i twarda, to skiby łupały się niby skały, 4258 4, 41| matczynych wymion.~- Co mu się to przypomina, cycoń jeden - 4259 4, 41| W sam czas przyszłaś, a to ostatnią parą dygujemy.~ 4260 4, 41| ziemi.~- Odpocznijcie, a to wama już oczy na wierzch 4261 4, 41| krzyknął do parobka. - Czemuż to waju nie wyręczą?~Jeno się 4262 4, 41| dobrością.~- Żeby nie Hanka, to byśwa już byli pozdychali - 4263 4, 41| zatkać głodnych brzuchów, to powiedam, cobym se te kulasy 4264 4, 41| bych się jeno najadły.~- To znowuj siedzicie z dziećmi?~- 4265 4, 41| Matkam przeciek. Ostawię to samych w takiej biedzie! 4266 4, 41| jak dostał w boru robotę, to ani już zajrzy do Żyda, 4267 4, 41| syna gorąco. - Biedocie to kużden kieliszek policzą! 4268 4, 41| głupiego chłopa. I za co? Cóż to złego zrobił? - mamrotała 4269 4, 41| pytające oczy.~- Małoście to na nich pomstowali? - rzekł 4270 4, 41| naciskiem.~- Hale, wysłuchałby to Jezus głupiego szczekania! 4271 4, 41| matka nawet wyklina dzieci, to i tak w sercu nie pragnie 4272 4, 41| pragnie im krzywdy. We złości to i ozór nie pości. Jakże...~- 4273 4, 41| pości. Jakże...~- Wypuścił to już Wojtek łąkę, co?~- Młynarz 4274 4, 41| wilkowi wpadnie co w pazury, to mu już sam zły nie wyrwie. 4275 4, 41| Maciej chcieli kupować, że to rychtyk przylega do Jagusinego 4276 4, 41| Jagusinego pola.~Drgnął na to imię, lecz dopiero w jakieś 4277 4, 41| polach, daleko.~- Co się to wyrabia u Dominikowej?~Ale 4278 4, 41| Paparuch! Na sprzeczki to czas ma! - mruczał idąc 4279 4, 41| rozwścieklona:~- Zapłać szkody, to ci maciorę wypuszczę, a 4280 4, 41| maciorę wypuszczę, a nie, to podam do sądu! Zapłać za 4281 4, 41| swojego! A na drugi raz to twojej maciorze i tobie 4282 4, 41| sąsiadka dłużną nie ostawała, to już kłóciły się na zabój, 4283 4, 41| rozczapierzona kiej kokosz.~- A to wydzierasz się, jaże na 4284 4, 41| Swojego bronię! Jakże, pozwolę to, bych mi cudze świnie pyskały 4285 4, 41| zagonach! Tyla szkody robią, to mam być cicho? Niedoczekanie, 4286 4, 41| ostro:~- Ogarnij się, a to wyglądasz kiej nieboskie 4287 4, 41| jakby z zajadłością.~- Komuż to takie sielne osie?~- Do 4288 4, 41| dygotała.~- Nie chciałbyś to wozić? - rzekł Michał wsadzając 4289 4, 41| poruchując miechem.~- A bo to me młynarz dopuści, ponoć 4290 4, 41| pomówić z kupcami.~- Abo to je znam! Byś to chciał wstawić 4291 4, 41| kupcami.~- Abo to je znam! Byś to chciał wstawić się za mną!~- 4292 4, 41| za mną!~- Kiej prosisz, to pomówię, jeszcze dzisia 4293 4, 41| przyjdę, obaczę jeno, jakie to drzewo zwożą.~I na tartaku 4294 4, 41| przyjacielsko.~- A kajże to Bartek? - pytał Antek rozglądając 4295 4, 41| pociągnął za wiatrem.~- Że to poniektórych tak cięgiem 4296 4, 41| ugodzi się ze wszystkimi, to z pół boru wytnie i przeda.~- 4297 4, 41| żeby gromadą się ugodzić, to dziedzic da więcej, a tera 4298 4, 41| prędzej.~- Niektóren człowiek to jak ten osieł: chcesz, bych 4299 4, 41| chcesz, bych ruszył naprzód, to ciągaj go za ogon! Pewnie 4300 4, 41| osobna się godzą.~- Odebrałeś to już swoje gronta?~- Jeszczek 4301 4, 41| twarz, zdało mu się, że to Jagusia, więc chociaż pogadywał, 4302 4, 41| poszedł w dół rzeki, niby to wybierając sposobne miejsce, 4303 4, 41| się pędem.~Juści, że ona to była. Szła z motyczką do 4304 4, 41| spłoszona.~- Nie poznajesz me to? - szepnął gorąco, probując 4305 4, 41| Jakże, nie poznałabym cię to? - oglądała się lękliwie 4306 4, 41| jakieś kobiety. ~- Kajże się to kryjesz, że ani sposobu 4307 4, 41| Wygnała me twoja z chałupy, to siedzę u matki...~- Dyć 4308 4, 41| jej być żal.~- A cóż mi to nowego powiesz? po cóż to 4309 4, 41| to nowego powiesz? po cóż to me wołasz?~- Czym ci to 4310 4, 41| to me wołasz?~- Czym ci to już taki całkiem cudzy, 4311 4, 41| Bojasz się za smętarz, to przyjdź za księży sad, nie 4312 4, 41| księży sad, nie baczysz to kaj? Nie baczysz, Jaguś?...~ 4313 4, 41| północka czekał będę...~- To poczekaj... - odwróciła 4314 4, 41| deliberować nad sobą.~- Że to człowiek słaby kiej ten 4315 4, 41| niej powiadali.~- Takaś to ty, jagódko, taka! - myślał 4316 4, 41| kłaść...~- Kiej obiecuję, to jakbyś już miał na wozie.~ 4317 4, 41| moja sprawa, co wspomnę, to mi wszyćko z rąk leci, że 4318 4, 41| odechciewa...~- Nie dziwota, jeno to me zastanawia, że się za 4319 4, 41| nie rozglądasz.~- A cóż to poredzę?~- Trzeba by jednak 4320 4, 41| coś zrobić! Jakże, dać się to pod nóż, kiej ten cielak 4321 4, 41| se poredzić...~- Ten, co to uciekł do Hameryki?~- A 4322 4, 41| przewąchał pismo nosem.~- A bo mu to dowiedły, że zabił tego 4323 4, 41| widoku, a jeno powiedam, jak to w przypadku robiły drugie. 4324 4, 41| Strasznie daleko! Jak to iść, wszyćko ciepnąć, ostawić 4325 4, 41| rozpowiada o tym kreminale, to cię jeszczek barzej zafrasuje! 4326 4, 41| gadać, masz swój rozum, to się jego posłuchaj.~Przycichł 4327 4, 41| nie warto se psuć głowy, to ano będzie, co będzie i 4328 4, 41| żałosne płakanie.~- Któż to tam tak skwierczy?~- A Nastusia. 4329 4, 41| go nie puści. I święcie to zrobi, znam ja dobrze to 4330 4, 41| to zrobi, znam ja dobrze to sobacze nasienie.~- Cóż 4331 4, 41| sobacze nasienie.~- Cóż na to Szymek?~- A co, jak usiadł 4332 4, 41| do nas przyszedł Boryna, to może ci co poredzi...~Zjawił 4333 4, 41| tak zakatrupię. Cóż mi to ostaje, co? Grontu mi po 4334 4, 41| me goni, spłaty nie daje, to cóż pocznę? Kaj się, sierota, 4335 4, 41| sierota, podzieję, kaj? I żeby to me rodzona matka tak krzywdziła! - 4336 4, 41| swojego, żebym miał za to zgnić w kreminale, a nie 4337 4, 41| wracając pod chałupę. - A to powieda, bych kupić od dziedzica 4338 4, 41| zadatek chwaci...~- A kajże to jeszcze chałupa, lewentarz, 4339 4, 41| zaciśniętymi garściami...~- Tak się to mówi, ale czy uredzisz? - 4340 4, 41| zakrzyczał z mocą.~- To nie ma się co głowić, a 4341 4, 41| Dyć jeno ja sam! A źle to w roli robiłem, co? Wałkoń 4342 4, 41| roli robiłem, co? Wałkoń to jestem, co? Niech cała wieś 4343 4, 41| spomóżcie, braty rodzone, a to już wama za to do śmierci 4344 4, 41| rodzone, a to już wama za to do śmierci się nie odsłużę. 4345 4, 41| Poręczymy z Mateuszem, to widzi mi się, co i da.~Nastusia 4346 4, 41| Zażywałem niezgorszej biedy, to wiem, jak drugim smakuje! - 4347 4, 41| a z bele kim pogadywał, to w końcu stanął przed swoją 4348 4, 41| na konie. ~- A gdzieżeś to polazł, siwy? W Kłębową 4349 4, 41| co? Widzicie ich, jakie to łajdusy! Smakuje wam cudze, 4350 4, 41| drugi, żrej... już się za to zmówi jaki paciorek za Kłębową 4351 4, 41| szkodę! Nygusy, jak się to przypinają do świeżej koniczyny!~ 4352 4, 41| frasunków.~- Taki nauczony, to może prędzej najdzie jaką 4353 4, 41| konie:~- Szkodniki paskudne! To ani z oczów spuścić, zaraz 4354 4, 41| Z mojego nasienia... Za to moją tak wymroziło, że został 4355 4, 41| na kamieniu - Siadajże, to sobie pogadamy! Śliczna 4356 4, 41| dolega. Wyznaj się szczerze, to ci ulży, wyznaj! Przed kimże 4357 4, 41| a że był łajdus i luter, to niewielka stała się szkoda! 4358 4, 41| Antek uciekał choćby jutro, to znowu radził pozostać i 4359 4, 41| niejednego...~- Juści, jeno co to po latach zastanę w chałupie, 4360 4, 41| zastanę w chałupie, co? A bo to kobieta da sama radę? Zmarnuje 4361 4, 41| schrypniętyod rosy.~- Mogłem się to księdzu wymówić? - Chciał 4362 4, 41| barzej nie sposób, ale mogłem to przylecieć do cię, co? ~- 4363 4, 41| w myślach!...~- Czekałeś to me, Jantoś, czekałeś? - 4364 4, 41| niedowierzająco.~- I jak jeszcze! A to kiej ten głupi co dnia wisiałem 4365 4, 41| był zły! A kiej cię brali, to aniś spojrzał na mnie, aniś 4366 4, 41| Dobrze baczę, miałeś to dobre słowo la wszystkich, 4367 4, 41| la psa, jeno nie la mnie! To już myślałam, że się wścieknę!~- 4368 4, 41| człowiekowi zapiecze w zgryzocie, to by i siebie, i wszystek 4369 4, 41| żalów i udręki.~- Nie tak to me kiedyś witałaś! - rzekł 4370 4, 41| dzieciątko.~- Jakże cię to mam witać, jak? Małoś to 4371 4, 41| to mam witać, jak? Małoś to me już pokrzywdził i sponiewierał, 4372 4, 41| Ja cię sponiewierałem? To przeze mnie? - Gniew go 4373 4, 41| me z chałupy ta flądra, to świńskie pomietło! Przez 4374 4, 41| pośmiech całej wsi...~- A wójta to już nie baczysz? a drugich, 4375 4, 41| przez zaciśnięte zęby:~- To ja ci kazałem ostać moją 4376 4, 41| kto jeno chciał, co?~-.To po coś mi nie wzbronił? 4377 4, 41| wzbronił? Byś me miłował, to byś me nie dał na wolę, 4378 4, 41| przed złą przygodą, jak to, drugie robią! - skarżyła 4379 4, 41| taka krzywda mi się stała, to i ty powstajesz na mnie 4380 4, 41| krzyczeć!~Ale mogła się to już wydrzeć smokowi, kiej 4381 4, 41| raju, a on wzion, jak to kiedyś brał, zapamiętale, 4382 4, 41| bujnym, radosnym ogniem na to jedno mgnienie zapamiętania, 4383 4, 41| ten zbój, no!~- Nie mojaś to, Jaguś, nie moja? - Chciał 4384 4, 41| ze mną we świat?~- Kajże to? - podniesła na niego zapłakane 4385 4, 41| Poszłabyś za mną, Jaguś?~- A cóż to poczniesz ze swoją kobietą?~ 4386 4, 41| Prawdę pytam! Trutkę to jej zadasz czy co?~Pochwycił 4387 4, 41| Zniewoliłeś me do grzechu, to rozumiesz, com już do cna 4388 4, 41| uciekać z tobą. Po co? Abo mi to źle samej? - Obtuliła się 4389 4, 41| prześmiechając się zjadliwie.~- A to leć, choćby nawet do Żyda, 4390 4, 41| bolących.~- Miałeś coś pedzieć, to mi rzeknij, bo więcej już 4391 4, 41| mi nawet u nóg skamlał, to nie wyjdę.~- Juści, czasu 4392 4, 41| już do cna! Jezu, dokąd to baba może zaprowadzić.~Było 4393 4, 41| niej nie ustawały ni na to oczymgnienie.~Któreś dziecko 4394 4, 41| temu musi być koniec! Wstyd to i grzech! Co by to znowu 4395 4, 41| Wstyd to i grzech! Co by to znowu ludzie pedzieli! Dyć 4396 4, 41| mu opowiedziała, z czym to wczoraj przychodził kowal 4397 4, 41| Kiej się udało ze zwózką, to ci już cosik kupię na jarmarku.~ 4398 4, 41| miały organisty.~- Pokrótce to se zamyślisz o dworskiej 4399 4, 41| naciętego zimą, że kieby to nieustanne kucie dzięciołów, 4400 4, 41| pokiwał głową widząc, jak to już zgodnie robią razem 4401 4, 41| doprowadziła do rozumu. I potrza to było wszystkiego, co? - 4402 4, 41| marnacyja! Bym poredził, to bym ci jeszczek dołożył! - 4403 4, 41| ta obchodziło cudze, mało to jeszcze miał swoich turbacji? 4404 4, 41| gdyby mu było pilno potrza, to ten i ów dałby pieniędzy...~ 4405 4, 41| pójdzie stąd na zawsze, to go taki strach ogarniał, 4406 4, 41| wszystko najgorsze, bele nie to.~Ale i o kryminale myślał 4407 4, 41| i nikaj się nie schodzą, to się już uspokoiła z tej 4408 4, 41| ciężkie stąpania.~- A może to już po mnie? - jęknął w 4409 4, 41| wypuścili z turmy, a?~- Niby to pan starszy nie wiedzą!~ 4410 4, 41| się ździebko.~- A gdzież to Rocho? - spytał nagle starszy.~- 4411 4, 41| Podobno u was żyje kakoj to Rocho?~- A może pan starszy 4412 4, 41| mówią o tym dziadku, co to chodzi po wsi? Prawda, dyć 4413 4, 41| drugich. Proszalny dziadek, to kaj mu popadnie, tam i na 4414 4, 41| prosto pode płotem. Cóż to pan starszy upatrzył se 4415 4, 41| kryjomo, z niczym odeszli.~Ale to zdarzenie tak jakoś dziwnie 4416 4, 41| jak mnie przyniewolisz, to siekierą łby dzieciom porozbijam, 4417 4, 41| Boże, dopomóż! Zapamiętaj to sobie! - krzyczała klękając 4418 4, 41| pazurów. Pan Jezus pomoże, to i taki dopust udźwignę - 4419 4, 41| i w końcu powiedział:~- To bedzie, co Bóg da! Trza 4420 4, 42| tknął ręką orosiałej ziemi, to gubił słowa i spominał se 4421 4, 42| nie trzepał na pytel, jak to zawdy robił, bele jeno zbyć, 4422 4, 42| spomóż, Panie miłosierny, to już na mszę dam abo i na 4423 4, 42| nakupię, a jak się dorobię, to nawet baldach sprawię! - 4424 4, 42| ale Boże się zmiłuj, co to były za gronta! Kawał dzikiego 4425 4, 42| wynosiła się pokręcona sosenka, to kępa olch lub jałowców, 4426 4, 42| strachem spoglądając na to dzikie wywieisko, kaj jeno 4427 4, 42| czego zaczynać. Przecież to miał robić la siebie, la 4428 4, 42| przvszłego rodu Paczesiów, to się tak był sprężył w mocy 4429 4, 42| Wyleżałeś się, odpocząłeś, to mi teraz możesz chałupę 4430 4, 42| oprze! Hale! ostawie cię to, byś portki ozdzierało, 4431 4, 42| koni.~- Mój Jezu, kiedy to dasz choćby jednego - pomyślał.~ 4432 4, 42| miał w oczach.~- A bo mi to nie potrza? Cóż to mam? 4433 4, 42| bo mi to nie potrza? Cóż to mam? Jedne portki a te gołe 4434 4, 42| roboty.~Grzela poradził mu to i owo i wrócił do swojego, 4435 4, 42| spozierała po polach.~- A bo się to co urodzi na takich zdziarach 4436 4, 42| zjedzą, Nastuś! Gront jest, to i łacniej przeczekać, dyć 4437 4, 42| pojedając z pośpiechem.~- Juści, to ziemi pewnie ugryzie! A 4438 4, 42| ziemi pewnie ugryzie! A jak to przezimujemy?~- Moja w tym 4439 4, 42| urobić, a stanie.~- Hale, sam to pewnie postawisz!~- Mateusz 4440 4, 42| przyobiecał!~- Nie dałaby to matka jakiego wspomożenia? - 4441 4, 42| jękliwie tłumaczyć:~- A mogę to, Nastuś? Jakże, wygnała 4442 4, 42| choć jaką krowinę dali, a to jak te najgorsze dziadaki, 4443 4, 42| se jedną upatrzył.~- Bo to ani chałupy, ani bydlątka, 4444 4, 42| co dziw sam nie beknął, to porwał się na nogi, chycił 4445 4, 42| jeśli z głodu nie pomrzem, to nas wilki zjedzą na tym 4446 4, 42| buczeć i pleść bele co, to lepiej ostań se w chałupie.~ 4447 4, 42| wyrobi. Kieby te dzieci, to śmiech, to płacz, to złoście 4448 4, 42| Kieby te dzieci, to śmiech, to płacz, to złoście i wyrzekania ! 4449 4, 42| dzieci, to śmiech, to płacz, to złoście i wyrzekania ! Loboga !~ 4450 4, 42| że nierad był pogwarom, to jeno z dala poglądali dziwując 4451 4, 42| Kwarda jucha! Kto by się to był spodział - mruknął Kłąb.~- 4452 4, 42| spodział - mruknął Kłąb.~- A bo to nie Dominikowe nasienie! - 4453 4, 42| Szymek nie prosił, ani mu to w głowie postało, więc też 4454 4, 42| kaj mam podorywać! Dyć to ja!~Szymek dopiero po długiej 4455 4, 42| uwierzył oczom.~- Żeś się to ważył, no, spierą cię, chudziaku, 4456 4, 42| niechta! a jak me spierą, to już całkiem do ciebie przystanę.~- 4457 4, 42| ciebie przystanę.~- I sameś to umyślił mi pomagać?~- A 4458 4, 42| ci zrobili?~- I... ślepi, to im niełacno me zmacać, a 4459 4, 42| do łba nie strzeli, kto to wyrozumie kobiety! - westchnął 4460 4, 42| się, biadoląc na gorąc, to na przednówek, jak to zwyczajnie 4461 4, 42| gorąc, to na przednówek, jak to zwyczajnie w karczmie.~Przyszły 4462 4, 42| piosneczki, zakręciły się pary, to i Szymek ułapił wpół Nastusię, 4463 4, 42| tłumaczyła Nastusia.~- A to go puść pod swoją pierzynę, 4464 4, 42| broniła się zesromana.~- Dyć to twój chłop! Że ta ździebko 4465 4, 42| chłopak haruje kieby wół, to mu się należy nadgroda.~- 4466 4, 42| i skamlał:~- Wygonisz me to, Nastuś? wygonisz, najmilsza, 4467 4, 42| świecie, a zdarzy się kieby to ziarno ślepej kurze, to 4468 4, 42| to ziarno ślepej kurze, to je z pazurów nie popuszczajta.~ 4469 4, 42| Na twoim miejscu już bym to dawno zrobił!~I pogwizdując 4470 4, 42| Nastuś przyniesła śniadanie, to łakomiej sięgał jej warg 4471 4, 42| dwojaków.~- A zdradź me ino, to ci łeb wrzątkiem obleję - 4472 4, 42| Głupiś! Hale, jakie mu to zberezieństwa we łbie! - 4473 4, 42| przechwalał się z tego, co to już dokonał, i z nagła oniemiał 4474 4, 42| dziwujesz, ?~- Jakże? to pan Jacek będą ze mną robili?~- 4475 4, 42| żeby miał dobry rozum, to by ci może pomagał, co? 4476 4, 42| jednym kożuchem sypiali, to jednak nijakoś mu się było 4477 4, 42| podufalej stowarzyszać.~- Zawdyć to dziedzicowy gatunek - myślał 4478 4, 42| boru, co było jeno potrza; to buda stanęła taka galanta, 4479 4, 42| Jak mnie ze wsi wypędzą, to przyjdę do ciebie na komorne - 4480 4, 42| do niej przystąpić.~- A to już pódę, matulu! - szepnął 4481 4, 42| Szymkowe wesele, nie wiecie to...~- Chwała Bogu, co nie 4482 4, 42| urągliwie. - A spij się, to obaczysz, co ci zrobię! - 4483 4, 42| poniektóre, co ochotniejsze, to prosto przed chałupą między 4484 4, 42| przepijając a gwarząc z cicha, że to nijako było się wydzierać 4485 4, 42| ślepiami kieliszek.~Co prawda, to i ochoty wielkiej nie było, 4486 4, 42| wspomogę na wesele, jak to było zwyczajnie, przysłali, 4487 4, 42| zapachniała kufa okowitki, to by się kijem nie opędził 4488 4, 42| już była ździebko napita, to dojrzawszy Jaśka Przewrotnego, 4489 4, 42| łaski udzieli, ma chłopa, to już jej zarówno, jeden czy 4490 4, 42| swojemu gębę rozpuszczać, to już oboje rej wiedli pyskując 4491 4, 42| płótna.~Jak się dorobisz, to oddasz biedniejszym - dodała 4492 4, 43| rozpowiadając szeroko, jak to Nastusię obdarzają.~- Hale, 4493 4, 43| Hale, na złość Dominikowej to robią - zakończyła.~- Nastce 4494 4, 43| robią - zakończyła.~- Nastce to zarówno, ale trza by i mnie 4495 4, 43| szepnęła Hanka.~- Narychtujcie, to zaniesę - nastręczała się 4496 4, 43| maciorkę! Zamrę pewnikiem, to Nastuś za to zmówi za mnie 4497 4, 43| pewnikiem, to Nastuś za to zmówi za mnie jaki pacierz.~ 4498 4, 43| mnie jaki pacierz.~Trafiło to Hance do myśli, bo zaraz 4499 4, 43| pod drzewa, bo skamlała o to żałośnie.~Ale cóż, kiej 4500 4, 43| twarz i szyję Józki, a na to nakładła mokrych szmat,


1-500 | 501-1000 | 1001-1500 | 1501-2000 | 2001-2500 | 2501-3000 | 3001-3500 | 3501-4000 | 4001-4500 | 4501-4993

IntraText® (V89) Copyright 1996-2007 EuloTech SRL