Table of Contents | Words: Alphabetical - Frequency - Inverse - Length - Statistics | Help | IntraText Library
Alphabetical    [«  »]
zdziwiona 2
zdziwiony 3
zdziwuja 1
ze 4437
zeba 1
zebach 13
zebami 15
Frequency    [«  »]
5699 w
5302 z
4993 to
4437 ze
3727 do
2569 co
2283 juz
Wladyslaw Stanislaw Reymont
Chlopi

IntraText - Concordances

ze

1-500 | 501-1000 | 1001-1500 | 1501-2000 | 2001-2500 | 2501-3000 | 3001-3500 | 3501-4000 | 4001-4437

     Tom, Rozdzial
1001 2, 13| kątach i obnażyły izbę, że stanęła w całej nędzy.~Mój 1002 2, 13| przymarzłego i śmieci wdeptanych, że niech ino odgrzało od komina, 1003 2, 13| struchlałe, przegniłe, że wilgoć lała się po nich, 1004 2, 13| kiej to stare sito podarte, że słomy opajęczonej więcej 1005 2, 13| całe. Ubrała chłopaków, że wnet się przetoczyli do 1006 2, 13| przygarniała się nieco, jako że kupcy przyjść mieli i na 1007 2, 13| nawet i zbił, wiedziałaby, że w chałupie jest chłop czujny, 1008 2, 13| pies zły abo i spojrzy, że jakby kto mrozem oblał duszę - 1009 2, 13| nosi, jak obcy zachowuje, że i nie wie, co się wedle 1010 2, 13| spojrzał smutnie a żałośnie, że jej dusza struchlała, opadł 1011 2, 13| cicho i z taką dobrocią, że Hance stajała dusza, a serce 1012 2, 13| pies wierny i słuchliwy, że już w tym oczymgnieniu nie 1013 2, 13| i rozczuleniem.~- Juści, że trzeba... Jałowica ostanie, 1014 2, 13| ale tak były zasypane, że ino gałęzie wysuwały się 1015 2, 13| ino gałęzie wysuwały się ze śniegu, kiej te palce chorością 1016 2, 13| ziemniakami tak zawiało, że ani go było rozeznać spod 1017 2, 13| się już i stężał nieco, że trza go było krajać w cegły; 1018 2, 13| świat wszystek niby przędzą; że to chałupa Bylicowa była 1019 2, 13| Przemglone dale tak się stapiały, że ani rozeznać było nieba 1020 2, 13| tak wiatry przeziębiły, że z pół dołu musieli świniami 1021 2, 13| Wyjdź no, widzi mi się, że idą Żydy! Trza krowę wywieść 1022 2, 13| wywieść przed dom!~- Juści, że Żydy, a nie kto drugi, juści, 1023 2, 13| a nie kto drugi, juści, że te zapowietrzone! - zawołała 1024 2, 13| zapowietrzone! - zawołała ze złością.~Jakoż od karczmy, 1025 2, 13| się dwóch Żydów, juści, że pieski prawie z pół wsi 1026 2, 13| tak się rwała z postronka, że ledwie stary udzierżał.~ 1027 2, 13| wzięli krowę macać a oglądać ze wszystkich stron.~Juści, 1028 2, 13| wszystkich stron.~Juści, że Antkom zrobiło się w sercach 1029 2, 13| stary oklepując krowę, jeno że nikto nie zważał na niego.~ 1030 2, 13| pół rubla...~Już było tak, że odchodzili zagniewani, już 1031 2, 13| handryczyć a przysięgać, że więcej dać nie mogą, a w 1032 2, 13| stracić, to i nie dziwota, że kobiecie zagrała wątroba 1033 2, 13| Nie dogaduj! - wrzasnął ze złością.~- Mówię ci co kiedy, 1034 2, 13| parła, rzucała przed się, że z radością myślał o innych 1035 2, 13| woda kierz słaby bierze, że ani oprzeć się temu, ni 1036 2, 13| godzinę temu ani myślał, że pójdzie, ani wiedział! Samo 1037 2, 13| wiedział! Samo przyszło, ze świata, z wiatrem pewnie 1038 2, 13| te wspominki przeżarły, że dusza na wiór wyschła, a 1039 2, 13| prawy, dobrze mu wyłożył, że w sądzie z ojcem nie wygra; 1040 2, 13| polach, zimno go przejęło, że zęby mu szczękały i trząsł 1041 2, 13| batem, przynaglał i coś ze śmiechem powiadał. Jaguś 1042 2, 13| wychylali się czasem ze śnieżycy, to zaczerwieniły 1043 2, 13| dna i na wskroś przejęły, że ino te modre oczy same jedne 1044 2, 13| pobicie pastuchów, wiecie! Ze świadkami jadą, a Boryna 1045 2, 13| zakrzyczały po swojemu, że Jankiel biegł do nich, albo 1046 2, 13| blisko były, tak blisko, że je powiekami prawie dotykał; 1047 2, 13| światła. Mróz go przeszedł ze strachu, zerwał się na nogi, 1048 2, 13| trzasnął butelką o stół, że w kawałki się rozprysnęła, 1049 2, 13| wrzasnął z taką mocą, że Żyd zbladł i spiesznie się 1050 2, 14| podrzucała niespokojność, że rady sobie dać nie mogła. 1051 2, 14| w tej śniegowej topieli, że ni znaku, ni głosu nie ostało 1052 2, 14| świntuchy rozlały na ziemię, że kałuża stanęła pod drzwiami.~-... 1053 2, 14| widziało się jej często, że krasula czegoś postękuje... 1054 2, 14| ojcowego domu.~-...Juści, że jakby w chlewie siedzimy, 1055 2, 14| Stacho powiedał przecie, że Jagustynka za nią robi, 1056 2, 14| Rozliczał, a tak żwawo robił, że gdy w godzinę jaką Hanka 1057 2, 14| zabrała do śniegu i tak ostro, że w jakie dwa pacierze dół 1058 2, 14| obwionął na powietrzu, że mocniej zaciągnęła zapaskę 1059 2, 14| pieniądze, a rozmyślała, że przepyta się tu i ówdzie, 1060 2, 14| chrupiący śnieg po kolana, że trepy trzeba było wyciągać!~- 1061 2, 14| a tkaniem zarabia tyle, że jeszcze i ten grosz zapaśny 1062 2, 14| obwisłymi pod śniegiem, że co chwila sypał się na nią 1063 2, 14| wszystkiego! Juści, zobaczyłam, że dziewka grubieje i rośnie 1064 2, 14| przylata zestraszona i krzyczy, że Magdzie się coś stało! Jezus 1065 2, 14| śpiewie, to znowu cichła, że ino to brzękliwe przebieranie 1066 2, 14| Gody to już? - spytała, że to nieobyczajnie było siedzieć 1067 2, 14| przeglądała pod światło ze czcią i trwogą jakąś.~- 1068 2, 14| wszedł i coś powiedział, że organista krzyknął.~- Michał! 1069 2, 14| pobeczała, a organiścina, że to mądra kobieta, wnet zmiarkowała 1070 2, 14| gręplowana, a będzie jej ze sto funtów.~- Uprzędę, umiem 1071 2, 14| pełno było worów i beczek ze zbożem; połcie słoniny wisiały 1072 2, 14| było już śladu, tyla ino, że jakieś stare trepisko czerniało 1073 2, 14| i przypomniało się jej, że Antek przykazywał nie zadawać 1074 2, 14| Jakby jej wrosły nogi w lód, że ruszyć się nie mogła ni 1075 2, 14| uchwytnie, głos wszelaki zamarł, że tylko coś, jakby szelest 1076 2, 14| przy młynie, a pilno mają, że już i wieczorami robią.~ 1077 2, 14| nic nie powiedzieć, juści, że o to Hanka nie spytała, 1078 2, 14| lesie to siedzicie czy co, że wam nie wiadomo? ~- Nie 1079 2, 14| kto zabroni, wójt trzyma ze dworem, sołtys też i wszyscy, 1080 2, 14| nie był, to i nie dziwota, że się do tego nie rwie.~- 1081 2, 14| człowieka...~- A dyć mówili... że jest robota u pana nnłynarza... 1082 2, 14| tym i dobrze rozumiała, że go tak pamięć krzywdy rzuca 1083 2, 14| zawołał głośno i prędko, że to popędliwy był wielce 1084 2, 14| przygniatało do ziemi, że ledwo nogi podnosiła. Ściemniał 1085 2, 14| i śniegi tak poszarzały, że jakoś trafić nie mogła na 1086 2, 14| cyganił...~Uczepiła się tego ze strachem i oburącz trzymała.~- 1087 2, 14| przejął na wskróś przyciesie, że zadygotały z nagła boleśnie, 1088 2, 14| ziemi a drgał z zimnicy.~- Że mnie też do głowy nie przyszło! 1089 2, 14| tak strasznie bolesna, że nawet płakać nie mogła, 1090 2, 14| Sakrament święty wzięła, że ostro zabrała się do przędzenia, 1091 2, 14| dzieciom bułek przyniósł, że prawie zapomniała o podejrzeniach, 1092 2, 14| rozczuliła się tak głęboko, że i wypowiedzieć trudno.~Nie 1093 2, 14| pierwszy to był człowiek ze wsi od czasu ich wygnania, 1094 2, 14| wygnania, i tak rozumieli, że z jakimś interesem przychodzi.~- 1095 2, 14| interesem przychodzi.~- Że to nikt ani się pokaże, 1096 2, 14| prosto.~Dziękowali mu też ze szczerą i głęboką wdzięcznością.~ 1097 2, 14| Mróz niezgorszy, co?~- Że i młócić bez kożucha i rękawic 1098 2, 14| powiedział Stacho.~- A co gorsza, że i wilki się pokazują.~Ze 1099 2, 14| że i wilki się pokazują.~Ze zdumieniem spojrzeli na 1100 2, 14| musiało je coś spłoszyć, że prosiaka nie wzięły, a wygrzebały 1101 2, 14| glądałem się, alem myślał, że to pańskie psy polowe, a 1102 2, 14| Nie, powiadali ino ludzie, że tną ten przykupny las, przy 1103 2, 14| Powiedział i mnie borowy, że dziedzic nikogo z Lipiec 1104 2, 14| roboty, pono przez złość, że się o swoje upominają.~- 1105 2, 14| było w chałupie zakładać, że to im przecież Magda ni 1106 2, 14| podnosząc oczów, bo choć prawda, że był tu i owdzie, ale o robotę 1107 2, 14| choćbym i dostał; nie pójdę ze wsi, nie będę się tłukł 1108 2, 14| to młynarz mi powiedział, że ma robotę la ciebie przy 1109 2, 14| winna, a on sam powiedział, że miał przysłać po ciebie; 1110 2, 15| świece!~- Ale sękate juchy, że niech Bóg broni, jakby krzemieniem 1111 2, 15| jeno, bo go mocno dotknęło, że taki Mateusz, a przewodzi 1112 2, 15| garście i przypinał się ze złością do topora.~- Niezgorzej 1113 2, 15| zauważył Bartek.~Juści, że poradzić poradził, niedziwna 1114 2, 15| też miał niezgorsze, tylko że robota była ciężka dla niewłożonego, 1115 2, 15| był tęgi, nie folgował, a że to wciąż trza było stać 1116 2, 15| steliska i czas się tak dłużył, że ledwie się doczekał południa.~ 1117 2, 15| przywarty do szczytu młyna, że woda z czterech kół waliła 1118 2, 15| pomoście przy piłach, ile że tartak bokowych ścian nie 1119 2, 15| o które tak biła woda, że trzcinowy dach, wsparty 1120 2, 15| było dość przy robocie, ino że na pogwarę czasu nie było - 1121 2, 15| jeszcze dwóch obłupywało ze skóry dęby, jodły i świerki, 1122 2, 15| skóry dęby, jodły i świerki, że często gęsto Bartek krzykał 1123 2, 15| to, boć nie psów łupili ze skóry, ale swarzyć się o 1124 2, 15| czasu. Mateusz tak popędzał, że ledwie niekiedy ukradkem 1125 2, 15| bolały wszystkie kości, że zaraz po kolacji poszedł 1126 2, 15| Psiakrótka, tak mię gnaty bolą, że ruchać się nic mogę! - wyrzekał.~- 1127 2, 15| biła wichurą i śniegiem, że oczów nie było można ozewrzeć, 1128 2, 15| czy odwilż przychodziła, że trzeba było stać dnie całe 1129 2, 15| właził, czy śniegi sypały, że topora własnego mało co 1130 2, 15| piły tak zeżerały drzewo, że ledwie mogli nastarczyć 1131 2, 15| a nieraz tak odwarknął, że tamten ino ślepiami błyskał, 1132 2, 15| pamięć zgarniał, czuł dobrze, że Mateusz na okazję czekał, 1133 2, 15| łachmytkowi jak Mateusz.~Dość, że się zawzinali na się coraz 1134 2, 15| Nigdy oni nie trzymali ze sobą przyjacielstwa, a zawdy 1135 2, 15| odgrażali przed ludźmi, że to i każdy z nich miał się 1136 2, 15| i miał jeszcze wadę, że za takiego się miał kawalera, 1137 2, 15| mu to szło i rad gadał, że Antek robi u niego i słucha 1138 2, 15| Antka, ale tak miarkowali, że się chłop upokorzył i przygiął, 1139 2, 15| drugie zasię dowodzili, że z tego wyjdą jeszcze historie, 1140 2, 15| byli nawet o zakład iść, że Mateusza spierze na kwaśne 1141 2, 15| na kwaśne jabłko.~Juści, że Antek o tych gadkach nie 1142 2, 15| odwrót, ale dobrze czuł, że tak być musi, bo niezgorzej 1143 2, 15| ścierwo, na taką kapustę, że cię psi nie zjedzą, zmięknie 1144 2, 15| zapiecze wątroba, a uważam, że i do roboty gorącujecie 1145 2, 15| Mateuszem przy nowym dworze, ale że poganiał i zwiesna była 1146 2, 15| namarnował, i ostałem u niego, że to i prosił. Bez dwa miesiące 1147 2, 15| miesiące wyrychtowałem mu dom, że na dwór patrzył, mnie 1148 2, 15| mnie za to chciał swatać ze swoją siostrą, wdową, co 1149 2, 15| niczego jeszcze, a jakże, tyla że ino łysawa zdziebko, koślawa 1150 2, 15| tak się znarowiła do mnie, że dzień w dzień pod pierzynę 1151 2, 15| bele co klepie. Powiadają, że Pan Jezus dał kobiecie ino 1152 2, 15| białe wrony pono , ino że nikto ich nie widział !~- 1153 2, 15| kościół, kracze i myśli, że jest księdzem na ambonie - 1154 2, 15| księdzem na ambonie - mruknął ze złością, ale musiało mu 1155 2, 15| południem się oglądał.~Dobrze, że zaraz przyszło, bo jakoś 1156 2, 15| jeść do młynicy. Antek zaś, że dobrze znał się z młynarczykiem, 1157 2, 15| bo niejedną flachę wypili ze sobą, wpakował się do jego 1158 2, 15| im takie oczy pokazywał, że sami go omijali.~W gorącu 1159 2, 15| omijali.~W gorącu takim, że ledwie można było dychać, 1160 2, 15| piecyka, kurzyli papierosy, że cała izdebka tonęła w dymie, 1161 2, 15| miejscami łuszczyła się ze skóry, ale mimo to urodny 1162 2, 15| drugi na świecie. Juści, że tak było, wysoki, prosty, 1163 2, 15| skroni prawie szły do skroni, że kiedy je w gniewie ściągnął, 1164 2, 15| golił do cna jak wszyscy, że mu ino te białe zęby grały 1165 2, 15| paciorków... rodny był całkiem, że nigdy dość napatrzeć się 1166 2, 15| Obżarł się i tyla.~- Pewnie, że tak, pewnie... A i Jankiel 1167 2, 15| cztery jajka... Powiedział, że jak nam będzie potrzeba, 1168 2, 15| A może i zarobię tyla, że starczy, nie bucz ino przy 1169 2, 15| izdebki.~- To wiecie pewnie, że powrócił z dalekich krajów.~- 1170 2, 15| Nie, myślałem nawet, że już dawno pomarł!~- Żywie, 1171 2, 15| pomarł!~- Żywie, bo coś ze dwie niedziele temu, jak 1172 2, 15| Wrócił, ale powiadali, że coś niespełna rozumu. We 1173 2, 15| przygrywa...~- Mówili mi, że po wsiach chodzi i wszystkich 1174 2, 15| połedniowali!~Antka porwała złość, -że wybiegł i zawołał:~- Nie 1175 2, 15| tamten tak robił rzetelnie, że sam młynarz, któren parę 1176 2, 15| dzień ! powiedział młynarz ze śmiechem, bo ano tak z rozmysłem 1177 2, 15| Pomiarkował się wnet Mateusz, że młynarz nie ustąpi i nie 1178 2, 15| Antka głęboko za pazuchę że go tam żywym ogniem piekła, 1179 2, 15| teraz do niego łasi. Myślał, że łaskę posiadł, a tak samo 1180 2, 15| ani cieszyło go zbytnio, że Mateuszowi zmiękła rura 1181 2, 15| Mateuszowi zmiękła rura i że wieś z niego przekpiwała, 1182 2, 15| tam nie wiem co stało. A że upodobał sobie w robocie, 1183 2, 15| i jakby skrzepła na lód, że zgoła niepodobny był do 1184 2, 15| bełkocze cięgiem, szumi, huka, że ani człek się spodzieje, 1185 2, 15| Hanczynego serca, nie; juści, że radowała się tej przemianie 1186 2, 15| nieszczęście, bo dobrze czuła, że w nim waży się cosik strasznego, 1187 2, 15| przedzwaniali na roraty, że co dnia przechodził koło 1188 2, 15| Jagną, dobrze wiedział, że nie zdzierży, nie wytrzyma!~ 1189 2, 15| stowarzyszył, i sam czuł, że wieś wciąż się nim zajmuje~ 1190 2, 15| wieś wciąż się nim zajmuje~że go pilnują i śledzą na każdym 1191 2, 15| sroższym gniewie na wszystkich, że jeszcze bardziej unikał 1192 2, 15| potrzeba mi nikogo. Tyle mam ze sobą przyjacielstwa, że 1193 2, 15| ze sobą przyjacielstwa, że ledwie temu poradzę - powiedział 1194 2, 15| Kłębowi, któren mu wyrzucał, że nigdy do niego nie zajrzy.~ 1195 2, 15| zajrzy.~I prawdę rzekł, że ledwie ze sobą poradził, 1196 2, 15| prawdę rzekł, że ledwie ze sobą poradził, prawdę; wziął 1197 2, 15| psu na łańcuchu, jak... że i nie wypowiedzieć!~Czuł 1198 2, 15| zmarło się komuś, bodaj że temu Bartkowi, którego to 1199 2, 15| kopaniach zięciaszek tak pobił, że chyrlał, kwękał, się 1200 2, 15| niemal cha-łupie coś nowego; że naród miał o czym radzić, 1201 2, 15| zabawy, co gadek, co krzykań, że po drogach szły te gzy 1202 2, 15| albo pszczelnym rojowisku - że ino huczało w chałupach.~ 1203 2, 15| obcy, strachliwy a głodny - że choć się tłucze koło jarzących 1204 2, 15| jakby z żalem:~- Czekałem, że przyjdziesz jak do rodzonego... 1205 2, 15| żywe oczy, hale, myśli, że z głupim ma sprawę...~- 1206 2, 15| i szkody nie pomścić.~- Że na weselu byłem, o toś, 1207 2, 15| boskiej z tego nie wyszło, że dzieci osobno, a ociec osobno.~- 1208 2, 15| prosiłem cię o wojnę, to mie i ze zgodą nie żeń, widzisz go, 1209 2, 15| ostał.~- Cygan ścierwa, ze starym trzyma i do mnie 1210 2, 15| mu nogę, cud prawdziwy, że nie pękła, ale musiał but 1211 2, 15| jak ten pies, kłócił się ze wszystkimi, wciąż mu było 1212 2, 15| jakby wyraźnie zwady szukał, że ino, ino do czego gorszego 1213 2, 15| gorączce jakoby w ogniu, że musiała wołać Jagustynki, 1214 2, 15| ochotę miała gadać, ino że mało wiele odpowiadali oboje, 1215 2, 15| przejmujące.~We młynie, że to przed świętami, sporo 1216 2, 15| tego zimą umyka! - dorzucił ze śmiechem inny.~Antek przysiadł 1217 2, 15| wywartych drzwi izdebki, że widział Mateuszowe plecy 1218 2, 15| workach i jakby drzemał nieco ze znużenia.~Młyn turkotał 1219 2, 15| pierzyny jej nosi.. - mówili, że nawet sam koło krów chodzi 1220 2, 15| często przytrafia dzieuchom, że i to samo spotkało w 1221 2, 15| Mateusz, gdy się wyśmiali - że się tam z Jagusią dobrze 1222 2, 15| Jambroża, naszło się ludzi ze wsi, go przenieśli do 1223 2, 15| z nim widziało, myśleli, że i ranka nie doczeka.~Antek 1224 2, 15| uszy i ciepnąć do wody! Że mu ta żebra popękały od 1225 2, 15| poszedł do roboty, był pewny, że go odprawią, zaraz jednak 1226 2, 16| znowu krzepko chycił, a że przyszedł po paru dniach 1227 2, 16| przejrzyste mgły niebie, jeno że blade było, ostygłe kiej 1228 2, 16| przejmował taką skrzytwą, że dech zapierało i stworzenie 1229 2, 16| wskroś bielizn mieniących, że ino cień jego czarny migotał 1230 2, 16| ale tak słabo i odległe, że jeszcze nie chycił całkiem, 1231 2, 16| przebiegających z chałupy do chałupy, że raz po raz trącane w biegu 1232 2, 16| piekła strucle tak długachne, że widziały się jako te lechy 1233 2, 16| i tak się z nim pokumał, że niech ino zagwizdał nań 1234 2, 16| Jagna już przed gankiem, że czasu nie było nawet coś 1235 2, 16| Zafrasowała się wielce, że to w izbie rozgardiasz był 1236 2, 16| ściągać na ręce rękawy, że i on pokraśniał jak burak 1237 2, 16| organiścina jeszcze w moje wesele, że pan Jasio na księdza idzie...~- 1238 2, 16| ściele! To dopiero radość, że oni księdzem ostaną, a może 1239 2, 16| niemiłe.~- A cóż by, dał Bóg, że nic złego. Pomaluśku wszystko, 1240 2, 16| puścili.~- A taka zabawa była, że bez całe trzy dni tańcowali!- 1241 2, 16| spowiedzi skończł. Mówią po wsi, że pokutuje, że widzieli, jak 1242 2, 16| Mówią po wsi, że pokutuje, że widzieli, jak się cosik 1243 2, 16| takie sprawy na świecie, że człowiekowy rozum, choćby 1244 2, 16| poczciwości to był parob, że i drugiego nie znaleźć a 1245 2, 16| zmienia ciągle w Lipcach, że co przyjadę, poznać się 1246 2, 16| się zmienił, tak wychudł, że ledwiem go poznał!~Nie odezwały 1247 2, 16| a stara łypnęła oczami, że zaraz pomiarkował, jako 1248 2, 16| cna pomarnowały.~Juści, że dał jej kilkanaście i coś 1249 2, 16| sielna, ale i taki mróz, że trudno w saniach wysiedzieć! 1250 2, 16| Nie dlatego, a tylko że krowa się dzisiaj ocieliła, 1251 2, 16| klaczy się tak wydziera, że przeprowadziłam do większej 1252 2, 16| Dobrze na wsi powiadali, że całkiem zgłupiał z tego 1253 2, 16| zechciała, słuchał się jej ze wszystkim, jej oczami patrzał, 1254 2, 16| radził, a i Dominikowej też, że do cna go opanowały! Dobrze 1255 2, 16| się przed kim i poradzić, że już o niczym nie myślał 1256 2, 16| zła, wszystko drażniło, że jak ten luty wicher nosiła 1257 2, 16| Jasio go jej przypomniał, że jak żywy stanął przed nią, 1258 2, 16| kłopoty różne, gospodarstwo, że i kiej to miała o nim pomyśleć! 1259 2, 16| się jej dusza zatrzęsła ze zgryzoty...~- Nicem ci nie 1260 2, 16| Zadać jej cosik musiał, że się biedzi teraz i wydziera 1261 2, 16| cosik we świat duszę niesło, że poszłaby, gdzie ino oczy 1262 2, 16| tak strasznie rozdrażniło, że przysiadła na skrzyni przy 1263 2, 16| nagła, bo się podniosła ze skrzyni prawie wesoła, pogadywała 1264 2, 16| prawie wesoła, pogadywała ze śmiechem, śpiewać nawet 1265 2, 16| całować, a tacy byli dobrzy, że stara zakrzyknęła gorąco:~- 1266 2, 16| na tym, już ja ci mówię, że tak jest. Zaraz, co to mamy? 1267 2, 16| całować, wyrwała mu się ze złością i pobiegła do matki 1268 2, 16| niebie krwawymi zatokami, że śniegi gorzeć się zdawały, 1269 2, 16| przycichała ; nosili jeszcze wodę ze stawu, rąbali drwa, to ktoś 1270 2, 16| podnosił i tak ściskał, że głośniej grały śniegi pod 1271 2, 16| mrokach, jakby się rozlała, że ani ujrzał domów, płotów 1272 2, 16| na ostatku Rocho.~Juści, że była, tuż nad wschodem, 1273 2, 16| i nieprzejrzaną gęstwą, że niebo pokryło się rosą świetlistą 1274 2, 16| pomiędzy wszystkich, pojedli go ze czcią, kieby ten chleb Pański.~- 1275 2, 16| chlebem, bo placka ni strucli, że z mlekiem i masłem były, 1276 2, 16| nad sierotą... Czekałam, że mnie dzieci zaproszą... 1277 2, 16| ostatnie, by się upewnić, że nie wrócicie już po nic...~ 1278 2, 16| skulona i zaparta w sobie, że jeno po dryganiu pleców 1279 2, 16| śpiew prawie przechodził, że jakby świętą litanię 1280 2, 16| wciąż czytał, Józka, że to miętkie dzieuszysko było 1281 2, 16| łzy ciekły przez palce, że chowała głowę za Jędrzycha, 1282 2, 16| nie miała biedota!~- Dziw, że to nie zamarzło!~- I że 1283 2, 16| że to nie zamarzło!~- I że to chciał Pan Jezus tyle 1284 2, 16| wiada, jeno to jest pewne, że nad człowiekiem zła dola 1285 2, 16| zaraz podniesła i wzięła ze stołu opłatek.~- Witek, 1286 2, 16| i przemówić jest zdolne, że to między niemi Pan się 1287 2, 16| wszyscy do obory, a Witek ze światłem przodem.~Krowy 1288 2, 16| dzisiaj czuje, wszystko wie, że Pan się narodził.~- Jezus 1289 2, 16| krzyczy i wydziera się, że pewnie tej nocy zlegnie...~- 1290 2, 16| Do kościoła chciałam ze wszystkimi, ale kiedy mówicie, 1291 2, 16| wszystkimi, ale kiedy mówicie, że już krzyczy, to polecę zajrzeć. 1292 2, 16| zajrzeć. Byłam rano, myślałam, że jeszcze parę dni przetrzyma.~ 1293 2, 16| kowalową i pobiegła do chorej, że to znająca była na chorobach 1294 2, 16| garści i krzepki też był, że może we wsi najmocniejszy, 1295 2, 16| się, ale wnet przemogli, a że pieniędzy oddać po dobrości 1296 2, 16| mówicie, a tyle jest z tego, że wam czas się nie dłuży! 1297 2, 16| dłuży! Hale, prawda to była, że przódzi z nieba przychodziły 1298 2, 16| żywią, i manią obietnicami, że zbawienie przyjdzie! Przyjdzie, 1299 2, 16| zalały głos, trząsł się cały ze zgrozy świętej, z bólu nad 1300 2, 16| wyprowadzał.~I długo, długo mówił, że lepiej i ksiądz na ambonie 1301 2, 16| głęboko tknięty słowami, że w noc krowy mowę ludzką 1302 2, 16| Trzymając się za ręce i dygocząc ze strachu, a żegnając się 1303 2, 16| Cosik się jej stało, że nie odpowiada, może - za 1304 2, 16| żal i to poczucie winy, że się zanosił, a Józka 1305 2, 16| śpiewali teraz pieśni pobożne, że to nie czas przed północkiem 1306 2, 16| po chłopsku.~- Śmieli się ze mnie, burkiem przezywali, 1307 2, 16| szaromodrawej nocy, tłumami walili, że ino tupot nóg rozlegał się 1308 2, 16| przystrojone w jodły i świerki, że jakby gęsty bór wyrósł w 1309 2, 16| karczmach szły o nich przekpiewy że samymi piskorzami się żywią, 1310 2, 16| szkodniki leśne, w szare kapoty ze sznurami czarnymi przybrane 1311 2, 16| worek ino a płachta", albo że się ich piąciu krowiego 1312 2, 16| rozsypanych, z trackich bud, ze dworów, że kto by tam zapamiętał 1313 2, 16| trackich bud, ze dworów, że kto by tam zapamiętał i 1314 2, 16| ostatniego miejsca w kruchcie, że którzy byli ostatni, to 1315 2, 16| pacierz mówili.~Ksiądz wyszedł ze mszą pierwszą, organy zagrały, 1316 2, 16| przyciszoną a tak tkliwą nutą, że mróz szedł przez kości, 1317 2, 16| grzmiał tym słowem palącym,- że jaki taki westchnął ciężko, 1318 2, 16| mówił gorąco a tak mądrze, że każdemu to szło prosto do 1319 2, 16| serca i do rozumu, juści, że tym ino, co słuchali, bo 1320 2, 16| duszami, wiarą i głosami, że jakby jeden głos śpiewał 1321 2, 16| śpiewał i bił pieśnią ogromną, ze wszystkich serc rwiącą, 1322 2, 16| kolędy na taką skoczną nutę, że ustoić było trudno, to się 1323 2, 16| przyszedł był z żoną i ze Stachami, puścił ich naprzód, 1324 2, 16| uklęknął i tak się przychylił, że głową dotykał jej kolan.~ 1325 2, 16| świerków tak przysłaniały, że nic pobok nie dojrzała, 1326 2, 16| ziemi, nieprzytomna prawie ze wzruszenia... usiadła 1327 2, 16| poczerniały, wynędzniały, że łacno nawet w tym mroku 1328 2, 16| tak żałości były pełne, że ścisnęła się jej dusza trwogą 1329 2, 16| świat cały przysłoniły, że zatraciła się całkiem, przepadła 1330 2, 16| miłowania krzykiem tak potężnym, że trzęsła się w niej każda 1331 2, 16| serca do serca, wiązały ze sobą, że jednako już czuli, 1332 2, 16| serca, wiązały ze sobą, że jednako już czuli, jednako 1333 2, 16| Wstrząsnęła się i omal nie padła ze wzruszenia, tak głos ten 1334 2, 16| serce dygotało i tak biło, że chyba słyszeć musieli dokoła - 1335 2, 16| zatrząsł się od śpiewów, że ona opamiętała się nieco 1336 2, 16| sobie, taki wicher mocy, że nie słyszał śpiewu, jaki 1337 2, 17| piersi padła takim ciężarem, że ani odetchnąć mogła, ni 1338 2, 17| sama dusza się wyprzędza ze wspominek, jak gdyby z kądzieli, 1339 2, 17| zwichrzone... Tak było z Jagną, że chociaż nie zasnęła, a sczezło 1340 2, 17| przenikał i taka lubość; że się prężyła cisnąc mocno 1341 2, 17| dziesiąte przychodziło na nią, że się opamiętać ni wyrwać 1342 2, 17| powiewał, targał drzewami, że stawały w śnieżnej kurzawie, 1343 2, 17| pośrodku swoich, tak obcą, że ze strachem patrzała na 1344 2, 17| pośrodku swoich, tak obcą, że ze strachem patrzała na nich 1345 2, 17| grzechu przeważył jeszcze, że zmogła się w sobie i usiłowała 1346 2, 17| bociek łażący po izbie, że z rozmysłem potrącała go 1347 2, 17| było żal wychodzić stąd, że prawie z płaczem się podniosła 1348 2, 17| płacz się jej zbierało, że nie przytwierdzają.~- Jeszcze 1349 2, 17| harowanie!~- Powiadał Mateusz, że jak organisty wypędziły 1350 2, 17| Jaśkiem, byś ino wierzyła, że na zapowiedzi poniesie!~ 1351 2, 17| ducha, Jambroży powiada, że jeszcze z pacierz, a już 1352 2, 17| nieprzebrane, samo im z nieba leci, że ino rozdawać na wsze strony! 1353 2, 17| wama przewiewa.~- Prawda, że musu nikt nie ma pomagać 1354 2, 17| zmienicie to?~- Baczę, że dawniej przed wojną, jeszcze 1355 2, 17| zakończył chmurnie:~- Pewnie, że nie pomoże, pewnie! Kto 1356 2, 17| dobrze, temu się widzi, że wszystko się dzieje na świecie, 1357 2, 17| młynicy i tak ciepnął o płot, że cztery żerdki pękły, wpadł 1358 2, 17| może. Jambroży powiadają, że mu się macica przewróciła 1359 2, 17| zaraz jej przyszło do głowy, że to pewnie o nią, ale wnet 1360 2, 17| O ciebie! - warknęła ze złością stara.~- Juści mówcie 1361 2, 17| we młynie przed chłopami że często bywał u ciebie w 1362 2, 17| przytwierdzi, przeciech nie prawię, że Mateusz prawdę gadał, a 1363 2, 17| często nie darują.~- Dobrze, że go pobił, dobrze, jeszcze 1364 2, 17| samo wszystkim mówię, ino że nie wierzą i na zęby cię 1365 2, 17| taka była zła na Mateusza, że gotowa była lecieć i drzeć 1366 2, 17| wdzięczność gorzała w jej sercu, że obronił i okrzywdzić 1367 2, 17| jakiś, niedojda! - myślała ze złością, bo pierwszy raz 1368 2, 17| ogromnie, nie do wytrzymania, że co chwila wychodziła na 1369 2, 17| borów ciemniejących, jeno że nic nie rozeznawała, tak 1370 2, 17| przejmowała głęboka radość, że za nią się ujął i skrzywdzić 1371 2, 17| kłakami, i jamę wyskubał, że parę ludzi mogło się w niej 1372 2, 17| głuchej, niejasnej nadziei, że go tam spotka.~Juści, że 1373 2, 17| że go tam spotka.~Juści, że nie było go w kościele, 1374 2, 17| tak cicho a uroczyście, że się zatopiła całkiem w muzyce. 1375 2, 17| zapomnienie wszystkiego, że już nie baczyła, gdzie jest, 1376 2, 17| jeno się jej widziało, że święci zstępują z obrazów, 1377 2, 17| święci zstępują z obrazów, że idą ku niej z uśmiechem 1378 2, 17| uśmiechem przenajsłodszym, że te błogosławiące ręce wyciągają 1379 2, 17| niewypowiedziane, pieśnie dziękczynne - że już i nie wypowiedzieć!~ 1380 2, 17| Wytrzeszcza ślepie i myśli, . że mnie tym nastraszy, głupia - 1381 2, 17| pomdlały w mętnym niebie, że ino gdzieniegdzie tryskrał 1382 2, 17| ale tak jakoś żałośliwie, że Łapa czasami skomlał i wył 1383 2, 17| jutro może... powiadacie, że tyla tam narodu, wolę po 1384 2, 17| zgodził i nie nastawał, ile że i weszła akuratnie kowalowa 1385 2, 17| wczorajszego niewywczasowania, że nawet kolację jedli bez 1386 2, 17| się zdecydować, bała się, że spostrzegą... bała się grzechu... 1387 2, 17| i truchleje z żałości, że nie wyszła... Poleci chyba, 1388 2, 17| czuła się tak zmordowaną, że ani wiedziała, co się dzieje 1389 2, 17| się i obijając o próg buty ze śniegu - Winciorek, kulawy 1390 2, 17| procesji Boryna, ale juści, że pary z gęby nie puścił, 1391 2, 17| się na was ogląda.~- Ile że o wszystkich krzywdę chodzi.~ 1392 2, 17| swoje, a przypochlebnie, że Boryna poczerwieniał, ręce 1393 2, 17| dziedzica...~- Bom myślał, że nasze poręby sprzedał... 1394 2, 17| zakrzyczał Caban.~- Juści, że na przykupnym.~- Sprzedał 1395 2, 17| Kiedy tak, trzeba jechać ze skargą do komisarza- rzekł 1396 2, 17| gębą.~- Skarga tyle sprawi, że nim urząd zjedzie i zabroni, 1397 2, 17| mówili, dobrze poczuli, że z nimi szczerze nie trzyma.~- 1398 2, 17| wami! Niech się dwór dowie, że nie nastaje na niego, prędzej 1399 2, 17| dowiadywał, rozgłaszaj, że musiałem jechać, i do wójtowej 1400 2, 17| niej krzyczała, radość, że pojedzie na cały dzień, 1401 2, 17| lęk i ścisnął za serce, że zmilkła, przycichła w sobie 1402 2, 17| przykazania Witkowi.~- Weźcie mnie ze sobą! - szepnęła cicho.~- 1403 2, 17| weźcie! - prosiła tak gorąco, że chociaż się dziwował, ale 1404 2, 18| bo tak ciepie śniegiem, że oczów nie można ozewrzeć, 1405 2, 18| zaspy na drogach, taki mąt, że i na dwa kroki nic nie rozezna 1406 2, 18| opowiadała Jagna otrzepując się ze śniegu.~- Cóż tam na wsi? - 1407 2, 18| kurzawa, tak kotłowało, że ni płotów, ni drzewin widać 1408 2, 18| nie było.~- Widzi mi się, że śnieg już nie sypie - powiedział 1409 2, 18| i tak kurzy, tak ciepie, że drogi nie rozezna - rzekła 1410 2, 18| przesiaduje.~- Lofer dzieucha, że tego pacierza w chałupie 1411 2, 18| głos ludzki nie dochodził ze dworu, wichura ino wyła, 1412 2, 18| przewiązując je w pasma, a stary, że mu robota leciała z rąk 1413 2, 18| tak wieje, tak ciepie, że ustoić trudno...~- Puść 1414 2, 18| szeptał żałośnie i markotnie, że nie mógł opowiadać, co widział 1415 2, 18| ciągnęło od okien i drzwi, że Łapa wciąż szukał cieplejszego 1416 2, 18| czystym owsie stoją!~- Pewnie, że tak, ale żeby naszą źrebicę 1417 2, 18| Borynowy - przytwierdziła ze strachem, bo się jej uwidziało, 1418 2, 18| strachem, bo się jej uwidziało, że to jakiś z urzędu.~- Ojciec 1419 2, 18| Poczekam, pozwólcie, że posiedzę przed ogniem, przemarzłem.~- 1420 2, 18| latoś - szepnął.~- Pewnie; że nie letka. A może mleka 1421 2, 18| potrzeba, nie, herbatę mam ze sobą, zagotujcie mi tylko 1422 2, 18| nieznajomego i mocno się dziwował, że ten cmoknął na Łapę.~- Ugryzie, 1423 2, 18| rozniesło w sąsiedztwie, że jakiś obcy siedzi u Borynów.~ 1424 2, 18| przenikliwie spoglądał w oczy, że ludziom miętko robiło się 1425 2, 18| nadchodził i zamieć się uciszała, że ino czasami zrywał się jeszcze 1426 2, 18| nieznajomy.~- Niby Kuba! Juści, że służył, ale się pomarło 1427 2, 18| Powiedali nieraz ludzie, że dziedzicowy brat wrócił 1428 2, 18| dzisiaj się dowiedziałem, że służył u was i że umarł.~- 1429 2, 18| dowiedziałem, że służył u was i że umarł.~- Postrzelili go, 1430 2, 18| cichy, pracowity parobek, że nieraz dobrodziej sam go 1431 2, 18| wypisał na deseczce wszystko, że choć zawiane śniegiem, trafię 1432 2, 18| gościnność! Powiedzcie waszemu, że był Jacek z Woli. Przypomni 1433 2, 18| górą już było przycichło, że domy i sady wychyliły się 1434 2, 18| wywierali wrótnie do stodół, że bicie cepów donośniej rozlegało 1435 2, 18| było niechybnym znakiem, że szło na odmianę.~Pan Jacek 1436 2, 18| chałupy, a szedł tak raźno, że Witek ledwie nadążył, ino 1437 2, 18| piętrzyły się tak srogie zaspy, że całkiem ogrodzenie przywaliły 1438 2, 18| wrzaskiem i biła śniegiem, a że Łapa szczekał na nich, chycił 1439 2, 18| się niezgorzej pecynami, że ledwie się wygramolił, coś 1440 2, 18| na dobrego chłopa, tyla że ino ramiona krzyżów czerniały 1441 2, 18| przysłaniała wszystko mgławicą, że ino drzewa nagie targały 1442 2, 18| zgoła i sine mrocznością, że nic nie rozeznał ni drzew, 1443 2, 18| przysłaniała co trochę, że przepadali całkiem, ale 1444 2, 18| grabka i schować pod gałęzie, że ani borowy poznał! - zawołał 1445 2, 18| Opowiedz wszystko.~Juści, że Witek prosić się nie dał 1446 2, 18| go zdziebko przejmował, że to już mroczało i cały smętarz 1447 2, 18| szepnął zdumiony, ale że mrok zapadał i przygięte 1448 2, 18| strach go przejął taki, że galopem i na przełaj poleciał 1449 2, 18| go też właśnie dopędził, że wracali już razem i wolno 1450 2, 18| opowiedział wszystko, juści, że o pieniądzach nie rzekł.~- 1451 2, 18| przepadła, a roboty było tyla, że nie wiada, za którą przódzi 1452 2, 18| Nie powiadaj nikomu, że ci dał dziesiątkę.~- Kiej 1453 2, 18| się z miejsca nagle, jakby ze strachem wybiegła na ganek 1454 2, 18| taka markotność rozebrała, że zaczęła krzyczeć na Józkę 1455 2, 18| krowom picie, a wymawiać, że się ciągle po chałupach 1456 2, 18| włóczy i nic nie robi, juści, że dzieucha też nie zmilkła, 1457 2, 18| Józczyne, bo się jej wydało, że ktoś chodzi za szczytowym 1458 2, 18| sadzie.~Ale Witek upewniał, że zagnał wszystkie i przymknął 1459 2, 18| przygniatała świat, żaden głos ze wsi nie dochodził, a jeno 1460 2, 18| doić.~Cichość ogarnęła, że by najlżejszy szelest słyszała 1461 2, 18| raz po razie do szkopka, ze stajni dochodziły końskie 1462 2, 18| wszelka moc odeszła, że nie wykrztusiła ni słowa 1463 2, 18| bezwiednie za wymiona jeno, że mleko strzykało na wełniak 1464 2, 18| grdykę i zatkało piersi, że dziw nie padła umarłą...~- 1465 2, 18| Stał na wprost, czuła, że się wsparł na krowie, pochylił 1466 2, 18| chlastała ogonem po bokach, że raz po raz zacinała go w 1467 2, 18| głowy przychodzisz, cięgiem, że już rady nijakiej dać sobie 1468 2, 18| podwórze, prosto do obory, że Antek ledwie zdążył skoczyć 1469 2, 18| mocno wargami w jej usta, że straciła oddech, opadły 1470 2, 18| się ustami do jego ust, że zwarli się na śmierć, padli 1471 2, 18| mocno, a tak nakazująco, że się ze zdumieniem rozglądała 1472 2, 18| a tak nakazująco, że się ze zdumieniem rozglądała po 1473 2, 18| wzbiera taki krzyk radości, że nie wypowiedzieć! Jezus, 1474 2, 18| Poderwało cosik i niesło, że choćby w cały świat, zaraz, 1475 2, 18| Zwijała się z dojeniem ze wszystkich sił, ale była 1476 2, 18| ale była tak roztrzęsiona, że często pod przodkami krów 1477 2, 18| roztkliwiona szczęściem, że dopiero idąc do chałupy, 1478 2, 18| chałupy, na mrozie poczuła, że ma twarz mokrą od płaczu. 1479 2, 18| na ogień, to rozmyślała, że ma coś pilnego zrobić... 1480 2, 18| to stało jej w myślach, że Antek czeka pod brogiem, 1481 2, 18| pod śniegiem gałęziami, że musiała się przychylać.~ 1482 2, 18| w podwórze, nie bacząc, że gałęzie zdarły jej zapaskę 1483 2, 18| utytłała w śniegu?...~- Gdzie? Ze strzechy śniegowe brody 1484 2, 18| dobrze jednak widział, że cała w ogniach, czerwona, 1485 2, 18| końcu przyszło mu do głowy, że to pewnie Mateusz spotkał 1486 2, 18| tam!~- Mówił mi ktosik, że widzieli go na odwieczerzu, 1487 2, 18| nawet się nie podnosi, tyla że już krwią nie oddaje. Jambroży 1488 2, 18| się nie pozbył.~A Jagusia, że ciężyło jej milczenie i 1489 2, 18| wyraźnie z tego wyszło, że dziedzic wysłał pana Jacka 1490 2, 18| wywiedzie niby na postronku, że~ani zmiarkujesz, kiedy, 1491 2, 18| pomiot.~- Powiadam wam, że ino o Kubę pytał i o te 1492 2, 18| bajdy uwierzy. Powiadają, że ten Jacek głupawy jest nieco, 1493 2, 18| trzy plecie. I powiedział, że przyjdzie?~- Powiedział 1494 2, 18| przyganiał, pomstował, że uczyniło się tak cicho, 1495 2, 18| przychodzę. Na wsi powiadają, że dziedzic się na Lipce zawziął 1496 2, 18| ja!~- Jakże, powiadali, że u was był sam dziedzic i 1497 2, 18| bolało to pominięcie, i że radzili bez niego! Rozsrożył 1498 2, 18| zmawiał! Ścierwa, nie baczy, że i pańskiej skóry tak samo 1499 2, 18| Zmiarkował się rychło, że to nieobyczajnie przy obcym 1500 2, 18| będę! - zawołał ostro.~- A ze dwudziestu komorników we


1-500 | 501-1000 | 1001-1500 | 1501-2000 | 2001-2500 | 2501-3000 | 3001-3500 | 3501-4000 | 4001-4437

IntraText® (V89) Copyright 1996-2007 EuloTech SRL