Table of Contents | Words: Alphabetical - Frequency - Inverse - Length - Statistics | Help | IntraText Library | ||
Alphabetical [« »] dniem 9 dniu 12 dno 8 do 3727 dobic 1 dobiegajac 1 dobiegal 2 | Frequency [« »] 5302 z 4993 to 4437 ze 3727 do 2569 co 2283 juz 2191 po | Wladyslaw Stanislaw Reymont Chlopi IntraText - Concordances do |
Tom, Rozdzial
501 1, 8 | był czarny... - zmierzył do mnie... ale trafisz mę gdzieś... 502 1, 8 | drewniana noga stukała. - Pijcie do mnie, Pietrze, pijcie... 503 1, 8 | chrapliwy, śpiewający...~A do karczmy wszedł młynarz, 504 1, 9 | blady, spowity w mgły aż do tych dal zapadłych, aż do 505 1, 9 | do tych dal zapadłych, aż do tych bezkresów ziemi i nieba, 506 1, 9 | bezkresów ziemi i nieba, siny, do niezgłębionej topieli podobny.~ 507 1, 9 | żałosną wrzawę krakań, podobną do jęków nocy jesiennych...~ 508 1, 9 | będzie! - mówili ludzie. ~- Do lasów ciągną, ani chybi, 509 1, 9 | i jęli się przyodziewać do kościoła i wychodzić, bo 510 1, 9 | W sobotę to jeździli do miasta, gdzie u rejenta 511 1, 9 | i zaraz od rana poszedł do Jagny i już tam do późna 512 1, 9 | poszedł do Jagny i już tam do późna przesiedział, że próżno 513 1, 9 | dopatrzył, że weszła na chwilę do izby, to się chyłkiem wysunął 514 1, 9 | stały wywarte na rozcież do obór i chlewów, że inwentarz 515 1, 9 | ostała, to ostała, nic ci do tego, a powiedz komu choć 516 1, 9 | śniadaniu już obaj szli do kościoła. Kuba kusztykał 517 1, 9 | szedł.~- A czy to można do zakrystii boso, co? - pytał 518 1, 9 | parobka, to zaraz pojadę do Warszawy i zgodzę się do 519 1, 9 | do Warszawy i zgodzę się do koni...a w mieście to już 520 1, 9 | ziąb był... piechtyśmy szli do maszyny... baczę... a tu 521 1, 9 | a tyla powozów... okna do samej ziemi... juści... 522 1, 9 | dopiero kiej go dopchnęli do stołu, wprost organisty, 523 1, 9 | cosik i oździerało mu duszę do dna. A pomiarkować nie mógł 524 1, 9 | wytarł oczy i z mocą jął iść do stołu... tak i on poda imiona... 525 1, 9 | już tych świątków zażyć do cna.~Dzień już przywierał 526 1, 9 | sennie osuwali się na kolana; do stóp Chrystusa rzucali serca 527 1, 9 | razem z drugimi, a gdy już do cna pociemniało, Kuba powlókł 528 1, 9 | szeptał Kuba cicho, więcej do siebie niźli do Witka, któren 529 1, 9 | więcej do siebie niźli do Witka, któren przykucnął 530 1, 9 | jest.- A potem dziedzic do koni mnie wziął, bym w ogiery 531 1, 9 | ino na polowania we świat, do drugich panów jeździlim 532 1, 9 | wziąłem i wyniesłem... a potem do ciepłych krajów pojechał, 533 1, 9 | płotów nawet nie ostało... do cna wszystko spalone... 534 1, 9 | tylko starego Boryny, któren do późna w noc siedział u Jagusi.~ 535 1, 9 | ptaszkowie, co pod zimę do ciepłych krajów ciągną, 536 1, 9 | tak ci duszyczka strudzona do Jezusa podąża...~Jako te 537 1, 9 | tak ci, duszo człowiecza, do Jezusa iść po radość, po 538 1, 10| resztę słów wepchnął mu do gardła, że ksiądz się srodze 539 1, 10| żeby sam kobyłę zaprowadził do stawu, to ją naprzód wypuścił 540 1, 10| chodziła...- Zna dobrze drogę do stawu... przecież, nalał 541 1, 10| przecież, nalał kto bądź wody do beczki, wykręcił tylko, 542 1, 10| złością, bo jakże, poszedł do dobrodzieja po radę, po 543 1, 10| Bogu dziękują. Wziąłbyś się do roboty, a nie wyrzekał jak 544 1, 10| co?~- Rekruty, te, co ich do wojska latoś wzieni, piją 545 1, 10| Ojcowa ona już, ojcowa!~Do szwagra bieżał, do kowala - 546 1, 10| ojcowa!~Do szwagra bieżał, do kowala - rady i on nijakiej 547 1, 10| ojcowej...Albo i ten ksiądz! Do roboty go będzie zaganiał! 548 1, 10| dusić, rozdzierać i bić aż do śmierci!...~Ale kogo?... 549 1, 10| wasąg, których kilka stało do okucia, i zapatrzył się 550 1, 10| raz po raz i kuł, dzwonił do taktu młotem, to pomagał 551 1, 10| odechciało sprzeciwiać.~- Pójdę do izby - rzekł po chwili:~- 552 1, 10| chwili:~- Idź, wójt wstąpi do mnie, to tam przyjdziemy! 553 1, 10| słyszał nawet, tylko wszedł do mieszkania, co po drugiej 554 1, 10| A Jasiek taki zmyślny do lementarza, aż się panienka 555 1, 10| mę przez moc wyciepnie, do sądu pójdę, prawował się 556 1, 10| powiedział kowal wchodząc do izby.~- To co zrobić? Mądre 557 1, 10| jestem, ja?...~Przyskoczyli do siebie, gotowi się chycić 558 1, 10| ciszej:~- Nie mówię tego do ciebie... Ale swojego nie 559 1, 10| bo właśnie wójt wchodził do izby i witał się ze wszystkimi; 560 1, 10| nie powiadaj, kiej wójt do cię mówi! krzyknął wyniośle.~- 561 1, 10| rzetelnie; spokojniejszy wrócił do domu, ino tym jednym markotny, 562 1, 10| zobaczył kowala wchodzącego do izby.~Przywitali się, jakby 563 1, 10| pomiędzy nimi~A że Antek szedł do stodoły urznąć sieczki, 564 1, 10| snopkach zrzuconych ze sąsieka do omłotu i jął cicho mówić:~- 565 1, 10| Tom pierwszy przyszedł do ciebie i pierwszy wyciągam 566 1, 10| i pierwszy wyciągam rękę do zgody...~Antek podał mu 567 1, 10| ino to słowo, bom złości do was nie miał Wójt mnie zeźlił, 568 1, 10| wykrzyknął i jął nakładać słomę do lady.~- I tom mu przypomniał... - 569 1, 10| Umyśliłem cosik i z tym do ciebie przychodzę... Trza 570 1, 10| moja, to razem z nią idźcie do starego rozmówić się dokumentnie... 571 1, 10| prawie mu co miesiąc posyła do wojska. Mnie ino słuchaj, 572 1, 10| stary wygoni, pomogę jeszcze do tego... a tak czy owak grontu 573 1, 10| tobą podzielić... że kiej do brata przyszedłem z dobrym 574 1, 10| Antkiem zawrócił z powrotem do Borynów.~- Jest gospodarz? - 575 1, 10| jest tam! Poszli przecie do młynarzów zapraszać na wesele...~- 576 1, 10| po drodze wstąpił jeszcze do domu i przykazał żonie pięknie 577 1, 10| przedzwonią południe, iść do Antków.~- Już on ci powie, 578 1, 10| moście nie widać.~- Zajrzę do młyna, czy jagłę zrobili. - 579 1, 10| zatracił w tej robocie i do południa narznął tyle, aż 580 1, 10| przeciągnął się i poszedł do chałupy.~- Co będzie, to 581 1, 10| nawet głodzi, bo tu nieraz do mnie podjeść przychodzą! - 582 1, 10| jest... że masło i sery do miasta nosi i ten grosz 583 1, 10| dnia... to...~- A to się do nas przenieście na zwiesnę, 584 1, 10| marzły, żem sam je brał do siebie.:. ale kożuszysko 585 1, 10| a kiej mocy nie mam, do ciebiem się ledwie zwlókł...~- 586 1, 10| i taki wam daje wycug! Do sądu trza iść! Jeść mieli 587 1, 10| dawać i opał, i to, co wam do ubieru potrzeba, a my te 588 1, 10| cichy, skulony, podobny do kupy starych wiórów prędzej 589 1, 10| starych wiórów prędzej niźli do człowieka.~A po obiedzie, 590 1, 10| postanowiła zatem czekać choćby i do nocy; Hanka narządziła pod 591 1, 10| mówiła:~- Od organistów lecę, do prania mnie zawołały... 592 1, 10| wesele. Pójdą! Juści, swój do swego, bogacz do bogacza 593 1, 10| Juści, swój do swego, bogacz do bogacza ciągnie... i księdza 594 1, 10| czy nie zanosi, a wam nic do tego! - powiedziała tak 595 1, 10| poszła na drugą stronę, do Józi, która ustawiała ławki 596 1, 10| wykrzyknął zapamiętale. Wziął się do ogacania ściany od podwórza, 597 1, 10| Jantoś! - przechylała się do niego blisko, że czuł ją 598 1, 10| raz chciało mu się ojcu do oczów stanąć i rzec: nie 599 1, 10| ten ogień żywy, któren aż do kości przepala... nie na 600 1, 10| że tupot i ryki pędzonego do wodopoju inwentarza szły 601 1, 10| szmaty i poszedł w podwórze do gospodarstwa, zajrzał do 602 1, 10| do gospodarstwa, zajrzał do koni, do krów, do stodoły, 603 1, 10| gospodarstwa, zajrzał do koni, do krów, do stodoły, a nawet 604 1, 10| zajrzał do koni, do krów, do stodoły, a nawet i do prosiaków, 605 1, 10| krów, do stodoły, a nawet i do prosiaków, skrzyczał Kubę 606 1, 10| pomiędzy krowami, a gdy wrócił do izby swojej, już tam czekali 607 1, 10| jaki!~- Nie na sąd, ino do was przyślim z proszeniem - 608 1, 10| przyciszała dzieci, bo się brały do baraszkowania, Hanka siedziała 609 1, 10| krzyczał przyskakując do niego z pięściami.~- A ukrzywdzić 610 1, 10| dzieliła! Nie bój się, na wycug do waju nie pójdę... - rzekłem!~- 611 1, 10| już kłócić, przyskakiwać do się, grozić, bić pięściami 612 1, 10| zaryczał stary przyskakując do niej...~- Że lakudra i włók 613 1, 10| rozwścieklony już teraz do ostatka, trzasnął go tak 614 1, 10| Ale wnet przychodziło mu do głowy i to, co nieraz już 615 1, 10| wieś, nie wstąpił jednak do Jagny, choć się w oknach 616 1, 10| złość i nienawiść; aż i do karczmy poszedł, posłał 617 1, 10| posłał po wójta i prawie do północka pił, ale robaka 618 1, 10| wojny, chcesz sądu, idź do sądu, skarż mnie, dochodź 619 1, 10| wolno ubierać...~- Żeby mi do połednia już was nie było! - 620 1, 10| Kubę, niech założy kobyłę do wozu i wywiezie ich, gdzie 621 1, 10| konie rżały, przychodziły do wyrka i obwąchiwały mu twarz, 622 1, 10| chciał, i przewoził rzeczy do Hanczynego ojca, na koniec 623 1, 10| Roch zbladł i cofnął się do kobiet, których się dość 624 1, 10| wniebogłosy, młodszego tuliła do piersi i zaganiała przed 625 1, 10| obwąchiwał podwórze, wpadał do izby Antków, obleciał ją 626 1, 10| obleciał ją parę razy, wypadł do sieni, szczekał, skomlił... 627 1, 10| skomlił... połasił się do Józi i znowu latał jak oszalały, 628 1, 10| głowę i głaskał a przyciskał do piersi, a hołubił...~- Pojadę 629 1, 10| piersi, a hołubił...~- Pojadę do miasta, to ci trzewiki kupię.~- 630 1, 11| przyodziała się byle jak i poszła do stajni budzić chłopaków. 631 1, 11| stanowczo i poszła znowu do chłopaków krzyczeć, czemu 632 1, 11| już! Ewka zaraz przyleci do gotowania, a tyla jeszcze 633 1, 11| tej świętej ziemi, co? Nie do wyrobku i biedowania Pan 634 1, 11| jej oczów, to ino buchnęła do komory, przywarła drzwi 635 1, 11| strapienie wśliznęło się do jej serca... ale nie czas 636 1, 11| sienią, trzeba było wziąć się do porządków i przygotowań 637 1, 11| jeszcze nie przedzwaniały do kościoła,. a już we wsi 638 1, 11| a całe opłotki od drogi do sieni wysypali jedliną - 639 1, 11| wynieśli wszelki sprzęt zbytni do komory, że ostały ino obrazy, 640 1, 11| Mierziło się jej wszystko, do głowy wciąż wracało powiedzenie 641 1, 11| spojrzał! A jak szli rano do spowiedzi z Boryną, spotkali 642 1, 11| od Boryny, buchnęły jej do mózgu i zatopiły ją całą 643 1, 11| stąd ni zowąd ozwała się do matki:~- Wiecie, a to po 644 1, 11| juści, bo im tak trzeba do rozpusty, żeby ludzi mogły 645 1, 11| wyszły! Poszła w służbę do miasta Pakulanka i co?... 646 1, 11| wójt, jaki papier przyszedł do kancelarii , że dzieciaka 647 1, 11| niejedną wieś znała i rok w rok do Częstochowy z kompaniami 648 1, 11| wypędzenia Antków przeniesła się do Boryny, bo Józia poradzić 649 1, 11| Ewce, a co trochę zaglądała do dom, stary dzisiaj do niczego 650 1, 11| zaglądała do dom, stary dzisiaj do niczego głowy nie miał, 651 1, 11| chałupy wyrywał na wieś, do wójta, bo już tam byli muzykanci 652 1, 11| bo zaś ciągnęli od domu do domu zapraszać weselników - 653 1, 11| gorzałki, gdzie zapraszali do wnętrza, gdzie zaś śpiewaniem 654 1, 11| przystrojeni ludzie, przystawali do nich i szli dalej społem, 655 1, 11| się nie napije...~Pójdzie do dom wczas!~Oj ta dana, dana, 656 1, 11| Ludzie wychodzili przed domy, do sadów, na płoty, a jaki 657 1, 11| nie weselny, przystawał do nich, by się aby napatrzeć 658 1, 11| biegły.~Doprowadzili gości do weselnego domu, przegrali 659 1, 11| godne wejście i zawrócili do pana młodego.~A Witek, któren 660 1, 11| krzyknął w okna i poleciał do Kuby.~Rzęsisto zagrali na 661 1, 11| rozcież wywarł, witał się a do środka zapraszał, ale wójt 662 1, 11| go pod boki i już prosto do Jagny powiedli, bo czas 663 1, 11| Jagny powiedli, bo czas było do kościoła.~Szedł ostro i 664 1, 11| młodo wyglądał; wystrzyżony, do czysta wygolony, przystrojony 665 1, 11| nawijał.~Godnie go wprowadzili do Dominikowej; naród się rozstąpił, 666 1, 11| rozstąpił, a oni go wiedli do izby szumno, z graniem i 667 1, 11| aż Jaguś z płaczem padła do nóg macierzy, a potem i 668 1, 11| należytym i ruszyli pieszo, bo do kościoła było ze staje.~ 669 1, 11| sznury korali i bursztynów aż do pół piersi opadały.~Za nią 670 1, 11| że nic nie słyszała, co do niej zagadywali.~W kościele 671 1, 11| odbył ślub, bo ksiądz się do chorego spieszył. A gdy 672 1, 11| całą drogą, jak komu było do upodoby, a rozgłośnie, bo 673 1, 11| nowa witać, a obłapiać i do izby zapraszać!~Muzyka rznęła 674 1, 11| Boryna, bo skoczył kieby ryś do niej, ujął ją wpół i wichrem 675 1, 11| same nogi niesły, więc ino do taktu przytupywali, a co 676 1, 11| przestał i odprowadził ją do komory.~- Kiedyś taki chwat, 677 1, 11| kieliszkami w garściach, a do każdego z osobna przepijali. 678 1, 11| powiadał, a wszyscy chętnie się do kieliszków brali, bych wesela 679 1, 11| butelka araku krążyła z rąk do rąk, a niejedną kolejką; 680 1, 11| kupy, jak komu i z kim było do upodoby, poredzali głośno 681 1, 11| wyganiała, bo szykowali pilnie do wieczerzy, od której już 682 1, 11| spuszczał, a co trochę z wódką do niej podchodził, zęby szczerzył 683 1, 11| Urzędnik jestem, papier do mnie przyszedł z nakazem, 684 1, 11| pierwsze... - ale nie wywiódł do końca, bo Szymon na cały 685 1, 11| poczekają... - wtrącił Boryna.~- Do komisarza ze skargą pójdziemy.~- 686 1, 11| ściąć nie pozwolić!~- Skargę do sądu podać!~- Pijcie do 687 1, 11| do sądu podać!~- Pijcie do mnie, Macieju, nie pora 688 1, 11| bo już zaczęli szykować do wieczerzy i wszelki sprzęt 689 1, 11| radzili i umawiali się, by do Boryny się zejść i coś postanowić... 690 1, 11| wszedł Jambroży i prosto do nich przystał. Spóźnił się, 691 1, 11| Spóźnił się, z dobrodziejem do chorego jeździł aż na trzecią 692 1, 11| jeździł aż na trzecią wieś, do Krosnowy, to teraz ostro 693 1, 11| to teraz ostro wziął się do picia, aby dogonić...nie 694 1, 11| Zapraszajcie dobrych ludzi do stoła!~A na to, rumor czyniąc 695 1, 11| majątku, po starszeństwie aż do druhen i dzieci - a ledwie 696 1, 11| prawić z cicha, i przemawiać do się przez stoły.~Jagusia 697 1, 11| przekpiwali z niego.~- Jak ten kot do sperki się dobiera.~- A 698 1, 11| wolniej pojadać, aby się do syta najeść; niejeden już 699 1, 11| jest on z tych, co płaczą, do kija prędzej się weźmie...~- 700 1, 11| Że go to nie prosili do muzyki?~- Stary chciał, 701 1, 11| obaczycie... juści, mnie to nic do tego, ale tak myślę, że 702 1, 11| czeka i grunt przyległy do Paczesiowego!~- Baczcie 703 1, 11| drzewo kupował kto?... Jechał do boru i brał, ile komu było 704 1, 11| gorszego.~- Ścierwy! Piłem do was, pijcie do mnie! Usadziły 705 1, 11| Ścierwy! Piłem do was, pijcie do mnie! Usadziły się jakby 706 1, 11| wymiarkuje, kiej Jezus rzeknie: "Do tela twoje - od tela moje, 707 1, 11| gorącością niepomierną skakali do siebie jak jastrzębie, aż 708 1, 11| Kruchty pilnuj, dziadu, a do gospodarzy ci zasie - warknął 709 1, 11| Odszedł markotny, butelkę do piersi cisnął, kusztykał 710 1, 11| czyniono porządek i szykowano do tańców.~I skoro muzykanci 711 1, 11| się weselnicy pościągali do kupy.~Ale nie potrza ich 712 1, 11| naganiać, hurmą się sypnęli do izby, bo skrzypki tak niewoliły 713 1, 11| bo skrzypki tak niewoliły do tańca, że już same nogi 714 1, 11| i drugi i wnet uciekali do sieni zakurzyć papierosa 715 1, 11| Jagnę wprowadziły kobiety do komory, Boryna na przyzbie 716 1, 11| lisa przebrali w kożuch do góry wełną Jaśka, z przezwiska 717 1, 11| z dziećmi się zabawiał, do wszystkich dziewczyn się 718 1, 11| ino gospodynie brały ją do tańca.~Jagustynka, że sobie 719 1, 11| ujęła się pod boki i nuż do niej przyśpiewkami rzucać:~ 720 1, 11| coraz prędzej , kolebali do taktu i szli w taki tan 721 1, 11| Jagusia musiała wkupywać się do gospodyń!~A potem jednym 722 1, 11| kieliszki gęsto szły z rąk do rąk, i gorącość buchała 723 1, 11| połyskiwały i serca się rwały do serc, po bratersku, po sąsiedzku. 724 1, 11| jedna radość ich sprzęgała do kupy i wskroś przenikała!~ 725 1, 11| wójtowych sprawkach.~Boryna ino do żadnej kupy nie przystawał, 726 1, 11| przystawał, chodził od jednych do drugich, a cięgiem oczyma 727 1, 11| przeszedł kości, a Boryna do Jagny skoczył, przygarnął 728 1, 11| nosił szeroko, od ściany do ściany, to przed muzyką 729 1, 11| oszalałe, taczało się od ściany do ściany, z izby do sieni, 730 1, 11| ściany do ściany, z izby do sieni, z sieni na drogę 731 1, 11| piosneczki...~...Basy pohukiwały do taktu i buczały drygający 732 1, 11| się i weselić, że ciepło do serca szło i ochota do łbów 733 1, 11| ciepło do serca szło i ochota do łbów biła kiej gorzałka... 734 1, 11| komu mało było poczęstunku, do karczmy po gorzałkę słał, 735 1, 11| padło, a reszta tańcowała do upadłego...~Aż już co trzeźwiejsi 736 1, 11| się w kupę przy drzwiach, do taktu bili w podłogę i jęli 737 1, 12| przez Jagustynkę, pobiegł do chałupy.~Wieś spała jeszcze 738 1, 12| Chłopak cicho przesunął się do obory i jął macać skobla, 739 1, 12| weselu kiełbasę i wtykał mu do pyska, ale Łapa nie rwał 740 1, 12| pyska, ale Łapa nie rwał się do jadła, jeno szczekał, rzucał 741 1, 12| szeptał otwierając drzwi do obory i zaraz, jak stał, 742 1, 12| pełne wiadro i podstawił do picia.~- Takim chory, że 743 1, 12| ogryzę i podjem se choć raz do sytu, a tu leż, zdychaj 744 1, 12| domu, potaczał się od stawu do płotów i wyśpiewywał.~Darmo 745 1, 12| tę samą śpiewkę.~Pobiegł do Jagustynki, że to i ona 746 1, 12| i drugi skamlał, by szła do Kuby, to go w końcu wyciepnęła 747 1, 12| drogę; z płaczem poleciał do stajni, tyle ano wskórawszy.~ 748 1, 12| zepchnęła roboty, zajrzała do Kuby.~- Dopomóżcie, poredźcie - 749 1, 12| Dobrodzieja przywieść tutaj, do stajni, do mnie?... Co wama 750 1, 12| przywieść tutaj, do stajni, do mnie?... Co wama po głowie 751 1, 12| jest od tego, by gdzie go do chorego proszą, szedł.~- 752 1, 12| to śmiałość, w ten gnój, do mnie?..~- Głupiś jak ten 753 1, 12| Panem Bogiem rozmawia... i do mnie by go wołać?... Te 754 1, 12| cmokał na konie i przemawiał do nich. Rżały radośnie i odwracały 755 1, 12| uździenicy i przychodziła do wyrka baraszkować i tulić 756 1, 12| wilgotne a ciepłe chrapy do jego twarzy.~- Schudłaś, 757 1, 12| wrzaskliwą bandą wpadały do stajni i zuchwale rzucały 758 1, 12| zuchwale wskoczył za próg, do kobiałki pełnej obroku, 759 1, 12| sprzętów, przewlekanych z izby do izby.~- Gotują się do przenosin!~ 760 1, 12| izby do izby.~- Gotują się do przenosin!~Drogą ktoś niektoś 761 1, 12| drabinami, pewnie po ściółkę do lasu. Juści, oś w przodku 762 1, 12| rozpoznawał.~- Stary Pietras. do karczmy idzie - mruczał. - 763 1, 12| Jambroży nie wytrzeźwiony do cna, bo się jeszcze potaczał 764 1, 12| zeschłe i tak przywarte do nogi, że Kuba zaczął krzyczeć 765 1, 12| skórą kiej mak... z daleka do cię wygarnął? Ho, ho! Kulas 766 1, 12| a ten kiej nie rypnie do mnie...~- Powiadał kiedyś 767 1, 12| niby to zające należą do kogo... ścierwa... zasadził 768 1, 12| ino nic nie mówcie...do sądu by pozwały... strażniki... 769 1, 12| dopiero go otrzeźwił.~- Do szpitala musisz iść... - 770 1, 12| iść... - mruknął cicho.~- Do szpitala?... - Nieprzytomny 771 1, 12| Jakby kto ręką odjął... ale do szpitala trza ci zaraz iść...~- 772 1, 12| Nie, bojam się, nie... do szpitala...~- Głupiś!...~- 773 1, 12| zapłacę, oberznijcie... do szpitala nie chcę, wolę 774 1, 12| ci oberznąć. Pójdę zaraz do wójta, żeby ci na jutro 775 1, 12| dali podwodę i odwieźli do miasta.~- Próżno pójdziecie, 776 1, 12| Próżno pójdziecie, bo do szpitala nie pójdę... - 777 1, 12| parobek bez kulasa... ni do pługa, ni do żadnej roboty. 778 1, 12| kulasa... ni do pługa, ni do żadnej roboty. Cóż ja bym 779 1, 12| wesele się ano przenosiło do Boryny.~Robili przenosiny 780 1, 12| Robili przenosiny Jagusi do męża.~Nieco przódzi przeprowadzili 781 1, 12| ziąb wilgotny przejmował do żywego.~Dopiero kiej nawrócili 782 1, 12| zdrowia i co tam Pan Bóg da, a do izby szli, że wnet zawalili 783 1, 12| ano z pełną blachą od kuma do kuma, częstował, niewolił, 784 1, 12| ramiona brał i przepijał do każdego; kowal mu pomagał 785 1, 12| weselnego ducha i nie wiedli się do wrzątka, ledwie parkotali, 786 1, 12| a przyjmować, ale matka do niczego się jej tknąć nie 787 1, 12| raz w raz ją przygarniała do piersi, i z płaczem tuliła, 788 1, 12| dostałych córek zazdrość szła do gardła, dzieuchom też było 789 1, 12| aże ich ciągotki brały do siebie, to pogadywali wesoło, 790 1, 12| Dominikowa z niepokojem naglądała do syna.~Ale dopiero gdy nadszedł 791 1, 12| musiał rekrutów odstawić do powiatu - rozruchalic się 792 1, 12| przystawali i cisnęli się do kupy, pół izby zajęli bez 793 1, 12| Jankla. Wciągnęli go wnet do izby.~Żyd czapkę zdjął, 794 1, 12| Jankiel wysunął się cicho do sieni i zniknął w podwórzu, 795 1, 12| zniknął w podwórzu, poszedł do Kuby odbierać strzelbę.~ 796 1, 12| na basetli, tak im zeszło do samej wieczerzy; już muzyka 797 1, 12| Darmo Boryna zapraszał do jadła, nikt nawet nie słyszał. 798 1, 12| szli, to ją wójt wciągnął do kupy, usadził przy sobie 799 1, 12| Przewrotny, krzyknął w głos:~- Do misek chodźta, ludzie, bo 800 1, 12| znajdzie się i la ciebie miska do wylizania !~- Jambroży ino 801 1, 12| sami mądrzy !~- Wpuść cielę do kościoła, a też ino ogon 802 1, 12| syna. Ruszył też pierwszy do stołów, a za nim insi jęli 803 1, 12| ujadaniem obiegał dom i darł się do sieni, naród zaś w cichości 804 1, 12| to widział, bo gdy szła do kucharek, leciał za nią, 805 1, 12| nie gospodyni! Idźcie no do izby, Gulbas z Szymonem 806 1, 12| co pojadają. Przepijcie do nich!...~Juści, że jej słuchał 807 1, 12| niej sielna - szepnęła Ewka do Jagustynki.~- Mądra i Kaśka, 808 1, 12| I... poniecha! Zmusi go do tego ktoś drugi, zmusi...~- 809 1, 12| Nie krzyczcie! Chodźcie do Kuby, bo zdaje mi się, że 810 1, 12| i mówiłem jusze, aby się do szpitala szykował, nogę 811 1, 12| zobaczycie. Szedłem spać do obory i ledwiem wlazł na 812 1, 12| na podwórze, Łapa skoczył do mnie, szczekał, skamlał, 813 1, 12| ostatniej pary...~Weszli do stajni, Jambroży zabrał 814 1, 12| Jambroży zabrał się ostro do trzeźwienia; Kuba leżał 815 1, 12| podważać by mu nieco wody wlać do gardła.~Nogę miał przerąbaną 816 1, 12| okrwawiona siekiera, a taczalnik do naostrzania, któren zawsze 817 1, 12| obcinać kulasa! Prosto nie do wiary! Krew go mocno odeszła.~ 818 1, 12| nic. Sił się ino wyzbyłenn do cna, ale zdrowszym!~Leżał 819 1, 12| że bez matki, raduje się do traw, co nad nim szumią, 820 1, 12| szumią, za słońcem patrzy, do przelatujących ptaszków 821 1, 12| wyrku, a na wesele szedł...do tańca się brał... i podjadłby 822 1, 12| Jambrożym na podwórze.~- Do rana wykipi, uśnie cicho 823 1, 12| ksiądz pojechał na wieczór do Woli, do dziedziców.~- Pójdę 824 1, 12| pojechał na wieczór do Woli, do dziedziców.~- Pójdę po niego, 825 1, 12| niego, zwlekać nie można!~- Do Woli jest mila, po nocy 826 1, 12| jadle, a sam wrócił za stół, do butelki mocno się przypiął 827 1, 12| przódzi wódkę.~Wszystko wypił do dna.~- Posiedź zdziebko, 828 1, 12| Szymek Dominikowej to się ma do Nastki Gołębianki.~- Stara 829 1, 12| cicho.~- Jakże, skoczyłam do nich na zmroku, dzieciom 830 1, 12| siostrą, że się już pono i do kudłów brały.~Nie odrzekł 831 1, 12| zabrzęczał.~- Podjem se choć raz do syta! Dostaniesz, piesku, 832 1, 12| skomlij ino...~Wziął się ostro do kiełbasy, ale nie mógł, 833 1, 12| że przywierała czasami do ziemie świętej, by odpocząć 834 1, 12| zachodziła, wśród żywe szła, do bratów wołała żałośnie i 835 1, 12| Wodzili się też w tanach do upadłego.~Wrzeli już niby 836 1, 12| hulance, a każdy nerw dygotał do taktu, każdy ruch był tańcem, 837 1, 12| tak szło przez całą noc, do samego świtania!~A dzień 838 1, 12| już poczęli rozchodzić się do domów.~Tylko drużbowie z 839 2, 13| ptactwo z krzykiem uciekało do borów, trwożniej bełkotały 840 2, 13| zwietrzałe, czerwonawe, podobne do bajorów i trzęsawisk torfowych, 841 2, 13| krzykiem przejmującym wpadały do stodół albo i zgoła do sieni, 842 2, 13| wpadały do stodół albo i zgoła do sieni, psy wyły po przyzbach 843 2, 13| ludzie chyłkiem uciekali do chałup, a nad stawem biegała 844 2, 13| ciemnice i rozwalały je do dna, przeżerały na wskróś 845 2, 13| wyglądali, ale noce były nie do wytrzymania, a przyszły 846 2, 13| poduszkami, bo darła się do wnętrza z kwikiem kiej ta 847 2, 13| Przewrotnego zwiała z mostu do stawu, że ledwie się chłopak 848 2, 13| niby to z kądzielą szły do kum a głównie, bych pomleć 849 2, 13| stodół biły cepy od rana do późnego wieczora, mróz owarzył 850 2, 13| przemykał się z ćwiartką jaką do karczmy.~A wichry wciąż 851 2, 13| zdychały, bo ino od czasu do czasu przedmuchnęły świat, 852 2, 13| śniegu na dobre trzy piędzie, do cna przyokrył kożuchem ziemię 853 2, 13| rychło, bo drogi były nie do przebycia; gdzieniegdzie 854 2, 13| mówiła Hanka przyklękając do kołyski, by dać piersi młodszemu, 855 2, 13| ramieniu.~- Antek, chcesz iść do młocki? Organista powiedział, 856 2, 13| powiedział, bym sobie dobrał kogo do jęczmienia, a suchy i dobrze, 857 2, 13| Uparł się to i sprzeda, a do roboty się nie weźmie... 858 2, 13| sobie nie mogła.~Wzięła się do zwykłych, codziennych obrządków 859 2, 13| źle? I bez tego wiadomo, a do przyjacielstwa nie był nigdy 860 2, 13| przyjacielstwa nie był nigdy skory i do ugwarzania się, choćby i 861 2, 13| ją rozdzierać. Ale żalu do niej nie miał.~- Kobieta 862 2, 13| żywych i bolesnych uraz do ojca. Stary był winowaty, 863 2, 13| zapowietrzonego, nikt nie zagadał, do chałupy nie zajrzał, nie 864 2, 13| w gorączce i niepamięci; do roboty się nie brał, o biedzie 865 2, 13| że wnet się przetoczyli do sieni zabawiać z Weronczynymi 866 2, 13| kłopocz się, ani zagadać do kogo, ni się przed kim wyżalić! 867 2, 13| oblał duszę - ani przemówić do niego, ni przystąpić z tym 868 2, 13| żałości ni łez, uciekła do krów, za przegrodę, wsparła 869 2, 13| i tuląc rozbolałą duszę do tego stworzenia czującego. 870 2, 13| siedzi, roboty nie szuka, do młócki, choć proszą, nie 871 2, 13| mleka zbraknie!~Wróciła do izby.~- Antek! - powiedziała 872 2, 13| cheba, bo żytniej starczy do zwiesny. Ociec, odwalcie 873 2, 13| okien to tam stary jeszcze do dnia śnieg przekopał, zaś 874 2, 13| pomyśleć, bo Hanka ano wlazła do dołu i stamtąd skrzeczała.~- 875 2, 13| od karczmy, przez dróżkę, do cna zasypaną i ledwie co 876 2, 13| tak zajadle dobierały się do nich, aż Antek wyszedł naprzeciw 877 2, 13| ozwał na ich gadanie, ino do izby poprowadził, by się 878 2, 13| uwięzi, darmo wykręcało do gospodarzy wybałuszone i 879 2, 13| krowę ciągała z powrotem do zagrody, i nawet Antek się 880 2, 13| stary powiódł za nimi krowę do sań, które czekały przed 881 2, 13| odprowadzała krasulę aż do drogi, a co trochę to ją 882 2, 13| nawrotem i co trochę zaglądała do pustej zagródki, to przez 883 2, 13| woły orzą i jeszcze coś do domu przykupują, a ten ostatnią 884 2, 13| rubli papierowe schował do pularesu.~- Na co ci tyla 885 2, 13| i groźnie się przysuwała do niego, nie zważał na to, 886 2, 13| Organista potrzebuje do młocki!...~- Hale, ciarach 887 2, 13| uprosi lebo co wycygani, do takiego na wyrobek nie pójdę...~- 888 2, 13| dyć robisz, co chcesz!~- Do dworów pójdę - mówił znów 889 2, 13| Ścierwa, buczy i buczy! Do tego to rozum ma!... We 890 2, 13| zdecydował prędko i skręcił do wsi; nie uszedł jeszcze 891 2, 13| Prawie nie wiedzący nawrócił do karczmy wymijając parę sań 892 2, 13| Jankla stojącego na progu.~- Do sądu. Sprawa z dworem o 893 2, 13| zaś miało być... - puśćcie do alkierza.~- Nie można, tam 894 2, 13| swojemu, że Jankiel biegł do nich, albo ktoś wszedł na 895 2, 14| bawiły się na łóżku i z cicha do się krzekorzyły, kiej te 896 2, 14| bo jakże, tamta wystawiła do sieni cebratkę z pomyjami 897 2, 14| gdzie siedzę, i wara ci do mojej krowy!~- To i do moich 898 2, 14| ci do mojej krowy!~- To i do moich prosiaków ci wara, 899 2, 14| poprzestanie, a jeszcze i do bicia gotowa.- Przywarła 900 2, 14| Jagustynka za nią robi, a ona do białego dnia się wyleguje 901 2, 14| spokojniej zbierając się znowu do liczenia.~Staremu coś niesporo 902 2, 14| świnie spyskały .Idźcie do chałupy dzieci pilnować .~ 903 2, 14| pilnować:~Sama się zabrała do śniegu i tak ostro, że w 904 2, 14| pokwikiwał i cisnął się do drzwi, gąski napoić, a to 905 2, 14| obrządziwszy wszystko zabrała się do wyjścia.~- Ociec, napalcie 906 2, 14| cichutko, odwrócił się szybko do dzieci, bo łzy posypały 907 2, 14| Teraz dopiero przyszło jej do głowy, co był wygadywał, 908 2, 14| dał na świat, to już tutaj do śmierci ostanę. Aby ino 909 2, 14| śmierci ostanę. Aby ino do zwiesny przetrzymać, to 910 2, 14| po proszonym nie pójdę, do przędzenia się wezmę, do 911 2, 14| do przędzenia się wezmę, do tkania, do czego bądź, byle 912 2, 14| przędzenia się wezmę, do tkania, do czego bądź, byle ino pazury 913 2, 14| rozważała skręcając do karczmy. Pochwaliła Boga, 914 2, 14| Dopiero kiej się zabierała do wyjścia powiedział:~- A 915 2, 14| potrzebuję kogo sprawnego do zwózki drzewa.~- Hale, w 916 2, 14| sadem a księżym ogrodem do organistów. Dróżka była 917 2, 14| wynoś mi się w te pędy, do Franka idź, łajdusie jeden!~ 918 2, 14| wiązać w toboły.~- Chodźcie do mieszkania, bo zimno. Żeby 919 2, 14| chłopak i obcinał nożyczkami do równa.~Hanka pozdrowiła 920 2, 14| stancji i zazierając ukradkiem do drugiego pokoju, gdzie wprost 921 2, 14| organista krzyknął.~- Michał! Do chrztu przyjechali, weź 922 2, 14| przyjechali, weź klucze i idź do kościoła, bo Jambroży posługuje 923 2, 14| pierwszy raz mogła się wygadać do syta.~Słuchali jej. Powiadali 924 2, 14| robocie.~Wprowadziła ją do komory, gdzie pełno było 925 2, 14| trzymali wszyscy, cięgiem ktoś do chałupy zaglądał, czegoś 926 2, 14| i biedzi się, gdzie iść, do kogo?... Nie, napraszała 927 2, 14| zimno. Przywarła oczami do domu, piła go, obejmowała 928 2, 14| straszyła!~- Co wam też do głowy przychodzi, dawnom 929 2, 14| którą stronę idziecie?~- A do młyna.~- To i mnie droga, 930 2, 14| przeprze...A zajrzyj, Nastuś, do nas.~- Idźcie z Bogiem, 931 2, 14| młynarzowym domem. Nastka poszła do młyna, na dół nieco, a Hanka 932 2, 14| a Hanka przez podwórze do kuchni; ledwie się tam dostała, 933 2, 14| doszczekiwać i przypierać ją do ściany, aż Jewka obroniła 934 2, 14| prosto z rnostu rzekła:~- Do męża macie interes? Jest 935 2, 14| pół drogi; poprowadził ją do pokoju, zaraz też zapłaciła 936 2, 14| powiedział zgarniając pieniądze do szuflady.~- Cóż poradzić, 937 2, 14| to i nie dziwota, że się do tego nie rwie.~- Przyzwyczai 938 2, 14| może by pan Antka wziął do roboty...dopraszam się. . - 939 2, 14| Dyć poradzi, sposobny do wszystkiego, jak mało któren 940 2, 14| dlatego mówię, żeby przyszedł do roboty, ale swoją drogą 941 2, 14| swoje.~- Mógł się już wziąć do roboty, zaraz by mu wywietrzały 942 2, 14| ciężko, jakby ją przygniatało do ziemi, że ledwo nogi podnosiła. 943 2, 14| i cisnęła się doń mocno, do bólu.~- Może i nieprawda, 944 2, 14| zaczęła biec prędko, aż do utraty tchu i przytomności; 945 2, 14| ją wilki goniły, wpadła do izby zadyszana, ledwie żywa.~ 946 2, 14| Długo w noc siedziała, do pierwszych kurów, a wciąż, 947 2, 14| i wzdychający tuliła się do ścian, a chłód wypełzał 948 2, 14| kurczył się, przywierał do ziemi a drgał z zimnicy.~- 949 2, 14| z zimnicy.~- Że mnie też do głowy nie przyszło! Juści, 950 2, 14| Czy to umiem go zniewolić do się? czy to śmiem? A choćbym 951 2, 14| ochfiarowała iść na zwiesnę do Częstochowy, na trzy msze 952 2, 14| zanieść cały kamień wosku do kościoła, na światło przed 953 2, 14| wzięła, że ostro zabrała się do przędzenia, tylko dzień, 954 2, 14| Lipiec wołać nie będzie do roboty, pono przez złość, 955 2, 14| krótko powiedział, żeby do niego zachodzili, a jak 956 2, 14| przywarła gorącą twarzą do jego ramienia, przywarła 957 2, 14| oddania się, cisnęła się do jego serca.~- Jantoś, pódziesz 958 2, 14| Jantoś, pódziesz to jutro do roboty? - śpytała drżąco, 959 2, 15| wielkie kupy, a sam poszedł do Mateusza, któren akuratnie 960 2, 15| Bartek, weźcie no się do pary z Boryną i tego dąbka 961 2, 15| przez zęby i rzekł wesoło:~- Do mnie to się przyżenicie, 962 2, 15| Ino swojego nie ostrzcie do sucha i gładka, trzeba z 963 2, 15| pacierz Antek już stanął do roboty naprzeciw Bartka 964 2, 15| ociesywać drzewo wzdłuż, do ostrego kantu, wedle Bartkowego 965 2, 15| przypinał się ze złością do topora.~- Niezgorzej wam 966 2, 15| ręce grabiały i przywierały do steliska i czas się tak 967 2, 15| rzeki i nawet pod dach, do młynicy nie poszedł z drugimi, 968 2, 15| znajomków, co byli przywieźli do młyna i czekali swojej kolei. 969 2, 15| rzeką, węgłem ino przywarty do szczytu młyna, że woda z 970 2, 15| trza się było dźwigać i do roboty stawać z drugimi.~ 971 2, 15| przybijał drzewo klamrami do burt, rozmierzał, a wciąż 972 2, 15| gdzie obrabiali drzewo, to do młyna biegł, to do ludzi 973 2, 15| drzewo, to do młyna biegł, to do ludzi zagadywał, rozrządzał, 974 2, 15| często gęsto Bartek krzykał do nich przekpiwając:~- Te, 975 2, 15| ukradkem ino leciał któren do młynicy, by rozgrzać zgrabiałe 976 2, 15| zmroku Antek powlókł się do domu, a tak był przemarznięty, 977 2, 15| świtaniu, kiedy się zabierał do roboty, uwarzyła mu garnuszek 978 2, 15| uwarzyła mu garnuszek mleka do ziemniaków, by se podjadł 979 2, 15| trzeba było zrywać się do dnia, bieżyć i dnie długie 980 2, 15| utrudzenia, a śpieszyć się do tego, bo cztery piły tak 981 2, 15| srogie, wzwyczajał się był do tego po trochu - bo jak 982 2, 15| znowu; jakby z rozmysłem, do wszystkiego się czepiał, 983 2, 15| dzień rosła w nich złość do siebie i zawziętość, iż 984 2, 15| gadkach nie wiedział, bo do chałup nie zaglądał, znajomków 985 2, 15| słowa, a z roboty wprost do domu szedł i na odwrót, 986 2, 15| szczeka.~- Za bardzo bierzecie do serca, jeszcze się wama 987 2, 15| wątroba, a uważam, że i do roboty gorącujecie się...~- 988 2, 15| a szli natenczas ludzie do Kalwarii - poszedłem z nimi, 989 2, 15| niecoś przejrzeć.~- Daleko to do onej Kalwarii?~- Dwa tygodnie 990 2, 15| były, a tak się znarowiła do mnie, że dzień w dzień pod 991 2, 15| ozorem zamiata. Mówisz kiej do człowieka, a ta ni wyrozumie, 992 2, 15| stanął, poszli wszyscy jeść do młynicy. Antek zaś, że dobrze 993 2, 15| wypili ze sobą, wpakował się do jego izdebki, nie uciekał 994 2, 15| ludzie z dalszych wsi, co do młyna przywieźli i czekali 995 2, 15| zmielenie, dokładali torfu do czerwonego już piecyka, 996 2, 15| czoło, od skroni prawie szły do skroni, że kiedy je w gniewie 997 2, 15| czarnymi włosami i wąsy golił do cna jak wszyscy, że mu ino 998 2, 15| owsianki i poczeka na pieniądze do lata albo i na odrobek da. 999 2, 15| papierosa, nie wtrącając się do rozmów, jakie chłopi wiedli, 1000 2, 15| Bartek wchodząc na ten czas do izdebki.~- To wiecie pewnie,