Table of Contents | Words: Alphabetical - Frequency - Inverse - Length - Statistics | Help | IntraText Library | ||
Alphabetical [« »] dniem 9 dniu 12 dno 8 do 3727 dobic 1 dobiegajac 1 dobiegal 2 | Frequency [« »] 5302 z 4993 to 4437 ze 3727 do 2569 co 2283 juz 2191 po | Wladyslaw Stanislaw Reymont Chlopi IntraText - Concordances do |
Tom, Rozdzial
2001 3, 28| przemyśliwając wciąż, jak by się do tych ojcowych pieniędzy 2002 3, 28| Zaniesłam wójtom, teraz poletę do stryjecznych... W chałupie 2003 3, 28| zmyślna wielce, jeno że do psich figlów i gdzie by 2004 3, 28| obacz no, kto tam wszedł do chałupy! - zawołała naraz 2005 3, 28| podnosząc oczu.~Hanka zajrzała do sieni, nie było go; zajrzała 2006 3, 28| więc już prosto rzuciła się do komory, choć drzwi były 2007 3, 28| spleśniały, czy aby zda się do siewu... - jąkał zaskoczony 2008 3, 28| cóżeście tu przyszli, co? Hale, do cudzej komory właził będzie 2009 3, 28| może będziecie ukręcać, do skrzyń otwierać... co?- 2010 3, 28| ukradnie rozmyślała wracając do stodoły, ale naraz zawróciła 2011 3, 28| chałupie, stróżujesz, a obcych do komory puszczasz! - krzyknęła 2012 3, 28| zginie, to jak Bóg w niebie, do sądu podam i ciebie wskażę, 2013 3, 28| dziecińskie głowiny, tulące mu się do kolan, i zabierał się do 2014 3, 28| do kolan, i zabierał się do wyjścia.~- Zajrzę do was 2015 3, 28| się do wyjścia.~- Zajrzę do was którego dnia wieczorem, 2016 3, 29| było i łoni, i drzewiej, do tego się już był naród wezwyczaił 2017 3, 29| tym ptactwem, ciągnącym do łońskich gniazd, na wyżnich 2018 3, 29| prężył się a przystrajał do zwiesnowych godów wesela 2019 3, 29| jeśli co dnia nie ciągnęło do miasta po kilkoro ludzi 2020 3, 29| niejeden przebierał się do Lipiec na kryjome przewiady.~ 2021 3, 29| jak wczoraj przy zjeździe do spowiedzi rozpytywali się 2022 3, 29| wszystkich stron cisnąc się do starszych, a poszturchując 2023 3, 29| próżno chcąc się przedrzeć do strażników, nad którymi 2024 3, 29| dwadzieścia wozów i ludzi do szarwarku, by w ten mig 2025 3, 29| zaprzęgły!~- Same by się wzięły do roboty, a nie penetrowały 2026 3, 29| chałupach, a ludzi pędzić do roboty...~- Wójt dobrze 2027 3, 29| poniechają i drugie wsie do szarwarku wygonią.~- Tych 2028 3, 29| Niech karzą, niech wezmą do kozy, do oczu stanę choćby 2029 3, 29| karzą, niech wezmą do kozy, do oczu stanę choćby największemu 2030 3, 29| Tyle mi znaczy, co ta kukła do strachania wróbli!... Nie 2031 3, 29| ustrzelili!...~- Mnie zaś do sądu podali, że się sadze 2032 3, 29| Krzyczały spólnie, ciżbiąc się do Rocha, aż uszy zatykał od 2033 3, 29| wołał.~- To idźcie do wójta i przedstawcie, albo 2034 3, 29| Rocho zaś prędko wszedł do sołtysowego domu, gdzie 2035 3, 29| było doma, podatki powiózł do powiatu.~Opowiedziała mu 2036 3, 29| szarwarki jeździć. Pójdę do niego, niech załagodzi sprawę, 2037 3, 29| Moiściewy! a cóż on ma do urzędów?~- Zawżdy pan z 2038 3, 29| westchnęła składając ręce jak do pacierza.~- Zleciały się 2039 3, 29| nie padło.~- Wracacie to do dzieci?~Podniósł się był 2040 3, 29| ciężkiej i wyszedł śpiesznie do wójta. Jeno że tam nierychło 2041 3, 29| koszulą w zębach, a najwyżej do pasionki przydatny, gdyż 2042 3, 29| żwawo, jeszczek popędzając do pośpiechu, że to wczoraj 2043 3, 29| wczoraj z powodu zjazdu księży do spowiedzi dziadoskie świątko 2044 3, 29| też ździebko obrządzić, do młyna wieźć, o święconym 2045 3, 29| karczmarzowi przedać albo do miasta wywieźć na ten grosz 2046 3, 29| pod wiatr.~I skręcił zaraz do jej chałupy, dojrzawszy, 2047 3, 29| wapno w szaflu rozrobił do bielenia ścian i galanty 2048 3, 29| chustkę i w ojcowej kapocie do ziemi, by jej kiecki nie 2049 3, 29| Socha mi powiedział, jakoś do wszystkiego sposobna! - 2050 3, 29| się to sielnie przypinasz do roboty!...~Zaś u Płoszków, 2051 3, 29| napity, a koń co trocha do stajni zawracał, prały go 2052 3, 29| wyskakuje, a i kobyła ciągnie do źróbka... - tłumaczył się 2053 3, 29| już całe staje podorzem do nocki!... - wykrzykiwał 2054 3, 29| znowu rozswawolone dzieci do posłuchu napędzał...~A zauważył, 2055 3, 29| ponad pięćdziesiąt i ziemi do obróbki leżał szmat wielgachny, 2056 3, 29| wielgachny, i lewentarza do obrządków, a i gąb do przeżywienia 2057 3, 29| lewentarza do obrządków, a i gąb do przeżywienia czekało co 2058 3, 29| dzisiaj, chodząc od chałupy do chałupy, dojrzał, jaki to 2059 3, 29| Gołębiów, i powlókł się do wójta na drugi koniec wsi...~ 2060 3, 29| szkła uczynionego.~- Jeśli do wójta idziecie, we młynie 2061 3, 29| same uszy:~- Zajrzyjcie do moich Pryczków abo i do 2062 3, 29| do moich Pryczków abo i do Filipki... zajrzyjcie!...~- 2063 3, 29| Tak skamlały, abyście do nich zajrzeli... przyjdźcie!... - 2064 3, 29| nalazł; ze strażnikami pono do miasta pojechał - powiedział 2065 3, 29| zapraszając na odpocznienie do swojej izdebki, gdzie już 2066 3, 29| inszymi, przysiadła wnet do niego i jęła nieśmiało a 2067 3, 29| szukaniu i zaraz poszedł do tych nieboraczek. ~Tymczasem 2068 3, 29| ryczała w głos.~Przypadła do niej Hanka, ludzie też kołem 2069 3, 29| rumowiska i kury zganiał do kupy, to krowie uwiązanej 2070 3, 29| kupy, to krowie uwiązanej do trześni kłak siana podrzucał 2071 3, 29| głupi...~Myśleli, że rozum do cna stracił.~Naraz poruszyli 2072 3, 29| rozstępując a chyląc pokornie do ziemi, bo proboszcz ano 2073 3, 29| księdza przed sobą rymnęła mu do nóg wybuchając płaczem jeszcze 2074 3, 29| stał prawdziwy.~- Mogło co do jednego wydusić, jak te 2075 3, 29| chałupy, boć dach się zwalił do cna i razem z sufitem runął 2076 3, 29| i razem z sufitem runął do środka, że przez wygniecione 2077 3, 29| Ksiądz naraz przystanął do Weronki i rzekł:~- A najpierw 2078 3, 29| tulące mu się z piskiem do kolan przytulił poczciwie 2079 3, 29| głowę leci... ledwiem co do sieni zdążyła i chałupa 2080 3, 29| roznosił poszycie. A tu noc, do wsi kawał drogi, wszyscy 2081 3, 29| by krzyki posłyszeli... Do dołu ziemniaczanego wciągnęłam 2082 3, 29| wciągnęłam się z dziećmi i tak do świtania przesiedzielim.~- 2083 3, 29| ocielić.~- Przyprowadźcie ją do mojej obory, zmieści się, 2084 3, 29| mojej obory, zmieści się, do trawy może tam postać.,. 2085 3, 29| i wyciągnąwszy obie ręce do kobiet, cisnących się je 2086 3, 29| zadyszana Sikorzyna.~- A to do mnie się przenieście, na 2087 3, 29| przy dróżce, na skręcie do wsi, może o jakie dwa stajania 2088 3, 29| parobka swojego przyzwała do pomocy, a w końcu i Rocho 2089 3, 29| nadszedł, raźno zabierając się do pomagania, że nim przedzwonili 2090 3, 29| ociec?~Chciała go zabrać do siebie.~Stary ostał przy 2091 3, 29| a jeśli każesz... to do waju jeść przyjdę... dzieci 2092 3, 29| wziąć Kruczka na postronek i do chałupy prowadzić.~- Stanie 2093 3, 29| jeszcze na odchodnym zajrzeć do siostry.~Zdziwiła się, zastawszy 2094 3, 29| przedzwaniali, śpiesznie poleciała do chałupy.~Jasno było na świecie, 2095 3, 29| Niejeden też wóz wyjechał do miasteczka po świąteczne 2096 3, 29| bachorem.~Jeździli od chałupy do chałupy, przeprowadzani 2097 3, 29| wszystkich we wsi i wiedział, jak do kogo przemówić, to i raz 2098 3, 29| szpilki, i cały ów kram do przystrajania, na któren 2099 3, 29| tasiemki!... a i tej brezylii do jajek potrza farbowania... 2100 3, 29| Hanki.~- Jutro pojedziesz do miasta, to nakupisz, co 2101 3, 29| już bez nakazu wyleciała do handlarzy krzycząc, iż niczego 2102 3, 29| spędź kury, by się jaka do żydowskiego woza nie zaprzęgła! - 2103 3, 29| cosik wykrzykiwała.~Wpadła do izby, słowa nie mogąc przemówić 2104 3, 29| Nie możecie to poczekać do Przewodów?~- Hale, kiej 2105 3, 29| go raz jeszcze oglądać, a do boku przymierzać i z westchnieniem 2106 3, 29| chcesz posłać pieniędzy do wojska?~- Juści... pisał... 2107 3, 29| Tereska co tydzień lata do Mateusza i jak pies dni 2108 3, 29| ich chałupie i razem już do miasta latają. Nastka niby 2109 3, 29| miasta latają. Nastka niby to do brata, a głównie, bych Szymkowi 2110 3, 29| I mnie by trza jechać do Antka.~- Tyli świat drogi 2111 3, 29| we święta będą puszczali do niego, pojadę... Ale, trza 2112 3, 29| połowę brakuje.~Porwała się do komory Hanka, poleciała 2113 3, 29| Hanka rzucając się zajadle do izby, ale Jagny nie było, 2114 3, 29| wespół z Balcerkówną.~- Do matki wyniesła... Komu smakuje, 2115 3, 29| trza tę resztę przenieść do mojej komory.~W mig też 2116 3, 29| Czwartek i trza się będzie brać do porządków.~I sama też legła 2117 3, 29| przykazała Pietrkowi założyć do wozu gniadą.~- Ja w deskach 2118 3, 29| na równe nogi. ~Jeszczech do śniadań było daleko, a już 2119 3, 29| pora, bych się zabierać do porządków świątecznych, 2120 3, 29| świątecznych, a głównie do wypieku chlebów i zaczyniania 2121 3, 29| niecek z ciastem, wsadzaniem do pieców, że jakby o całym 2122 3, 29| frasując, by zakalec nie wlazł do placka albo się nie spaliły.~ 2123 3, 29| na Wielkanoc, podjeść se do woli mięsiwa i onych smakowitych 2124 3, 29| wszędzie mieli szabaśniki do wypieku, to w sadach między 2125 3, 29| ani sposobu zajrzeć było do kogo, ni z kim pogadać.~ 2126 3, 29| pogadać.~Jakże, ani wleźć do której chałupy, bo wszędzie 2127 3, 29| podłogi, a przed domami myli do czysta obrazy, powystawiane 2128 3, 29| biegali poganiając się jeszcze do pośpiechu i wrzawę czyniąc 2129 3, 29| większą, dzieci nawet pędząc do zgarnywania błota w obejściach 2130 3, 29| obyczaju od piątku rana aż do niedzieli nie godziło się 2131 3, 29| śpiesznie myć i przyogarniać do kościoła, bo już szły drugie 2132 3, 29| drugie kobiety na złożenie do grobu Ciała Jezusowego.~ 2133 3, 29| ciepłej wodzie i wytarte do sucha dopiero znaczyła w 2134 3, 29| takie rzeczy, że prosto nie do uwierzenia: koguty piejące 2135 3, 29| zawzięcie, a po chałupach prawie do północka świeciło się w 2136 3, 29| wczorajszej, żwawo się podnosił do nowych utrudzeń i turbacji.~ 2137 3, 29| gdziesik wielki garnek z żurem, do którego jeszcze dołożyli 2138 3, 29| głupawy był i niemrawa, ale do psich figlów głowę miał 2139 3, 29| wyrwawszy się poleciał z rykiem do chałupy.~Dołożyła mu jeszcze 2140 3, 29| wysypując szerokie opłotki, aż do drogi, piaskiem, przywiezionym 2141 3, 29| pogwary, by zdążyć jeszcze do kościoła na uroczystość 2142 3, 29| że to się przyczyniało do urodzajów i dawało bydlątkom 2143 3, 29| Spieszył się, wpadł prędko do chałupy, odmówił modlitwę, 2144 3, 29| zostaje!... A jutro które do mężów idą?~- Z pół wsi się 2145 3, 29| całą gromadą odprowadzając do młynarzów.~A Witek, pokazując 2146 3, 29| niekaj ściany z przypadłych do ziemi chałup i trzęsły się 2147 3, 29| też raz po raz wychodzono do kościoła, bo często z wywieranych 2148 3, 29| Borynów na gospodarstwie do pilnowania ostawały ino 2149 3, 29| wójtem ku kościołowi, wróciła do izby, przykazując cosik 2150 3, 29| ona wsunęła się na palcach do ojcowej komory... Po dobrej 2151 3, 30| jęła się ostro przepychać do przednich ławek.~Kościół 2152 3, 30| i kołysał się od ściany do ściany, aż się od tego naporu 2153 3, 30| Ledwie co się przepchała do swojego miejsca, kiej proboszcz 2154 3, 30| nie mogła się przyłożyć do pacierza, trzęsła się w 2155 3, 30| niejedna głowa z płaczem do ziemi przywarła, niejeden 2156 3, 30| pokrzywdzonych... Wszystkie społem do chałup powrócą radośnie 2157 3, 30| rozbolałe, chyłkiem rozejdą się do pustych domów i ze łzami 2158 3, 30| tęsknicą i turbacjami społem do snów legną...~Jezus mój, 2159 3, 30| szturchaniem przywodziła do opamiętania, hale! poredziła 2160 3, 30| wpodle klęczy cisnąc głowę do jej kolan... to żal ją ścisnął 2161 3, 30| koniec zwrócił się prosto do narodu i wychylony z ambony, 2162 3, 30| grzesznemu i czynić będzie aż do owej pory, kiej Jezus powróci 2163 3, 30| kluczów przyniewolił ją do wyjścia z pustego już kościoła.~ 2164 3, 30| stajnie i obory, poszła do chałupy. Już się tam kładli 2165 3, 30| Postanawiała rozdziewając się do snu. - A jeżeli znowuj się 2166 3, 30| groźnie, ale zbrakło jej sił do rozmyślań, bo śpik ją zaraz 2167 3, 30| śpiku zasnute, ale już widne do cna i połyskujące, a wieś 2168 3, 30| poraniła, by obudzić Pietrka do szykowania konia i bryki, 2169 3, 30| Pietrek z Witkiem domywali się do czysta; tylko stary Bylica 2170 3, 30| ogarnęła, zwołała wszystkich do jadła i nawet poszła po 2171 3, 30| żółtozielonych, wygolił się do czysta, włosy obciął, jak 2172 3, 30| się, przepijała gorzałką do każdego i niewoliła zasiadać 2173 3, 30| każdego i niewoliła zasiadać do stołu. Zajęli ławki, że 2174 3, 30| sama jeszcze przyniewalając do picia.~- Rychło to pojedziem? - 2175 3, 30| chciała się z wami zabrać do miasta - wtrąciła Józka.~- 2176 3, 30| czego byli nie dojedli, do stajni ponieśli z sobą.~- 2177 3, 30| uniesła, odziewać się jęła do drogi.~Już ano konie czekały 2178 3, 30| przyniewalać, przypięła się do jadła kiej wilk i zmiatała, 2179 3, 30| kilkanaście wozów toczyło się do miasta i nad rowami ciągnęły 2180 3, 30| pogrzebie, tyle co wypuszczone do picia bydło łaziło, kiej 2181 3, 30| kominy, kiej Rocho przylazł do Borynów, zajrzał do chorego, 2182 3, 30| przylazł do Borynów, zajrzał do chorego, pogadał z dziećmi 2183 3, 30| chwili. ~- Gdzie zaś!... do miasta zabrał się z wójtem.~- 2184 3, 30| nie przetrzymały... i co do jednego wykupiły... W Lipcach 2185 3, 30| Podlesiu?~- Rychtyk przyległe do naszych, w sam raz do wykupna, 2186 3, 30| przyległe do naszych, w sam raz do wykupna, ze trzydzieści 2187 3, 30| bele czym, dzieci zwołała i do dom poszła.~- Sporo musi 2188 3, 30| stawem z kobietami, poszedł do nich prędko.~- Hi... hi... 2189 3, 30| dobrodziej pojechał drogą do Wólki. Jambroży powiedział, 2190 3, 30| Jambroży powiedział, że do dworu na bal, a zaraz po 2191 3, 30| całym domem walili w goście do młynarzów; Jasio wiódł matkę 2192 3, 30| dzieuch rówiesnych naszło się do Józki, że kiej te szczygły 2193 3, 30| jeszcze!~- Pokraka jedna, do skrobania ziemniaków sposobny!~- 2194 3, 30| niego szydliwie.~- A jakbym do której z wódką posłał, to 2195 3, 30| wódką posłał, to by się do Częstochowy ochfiarowała 2196 3, 30| kiejś w chałupie potrzebny do mycia garnków i macania 2197 3, 30| Bo się ozgniewam i pójdę do Marysi Balcerkówny!~- Idź, 2198 3, 30| zmyślnie przyrychtowanej do maluśkiego wozika, że skoro 2199 3, 30| tańcować i skrzydła rozkładać, do tego zaś zapiał Gulbasiak, 2200 3, 30| sfrunął.~- To opatrz krowy i do izby przychodź robić, widniej 2201 3, 30| Jagna raz po raz zaglądała do izby, kiej Witek wsunął 2202 3, 30| trzęsły, a nie dojadłszy do końca, poleciał.~Złapała 2203 3, 30| nie kujnął, i poniesłem do schowka. Ino pary z gęby 2204 3, 30| parę niedziel przywiedę go do chałupy, obaczysz, jak parodował 2205 3, 30| przed kominem wraz z dziećmi do wykończania kogutka.~A w 2206 3, 30| go śpik morzył.~- Idźcie do dom, bo tam na was czeka 2207 3, 30| gorzały okna i zabawiali się do późna.~W izbie Borynów już 2208 3, 30| wieczerzę i parobek poszedł do stajni, odważył się pytać:~- 2209 3, 30| rozszczekane gniewnie przyciszał do budy zapędzając.~Ale Hanka, 2210 3, 30| Ale Hanka, choć się zarno do dzieci przyłożyła, usnąć 2211 3, 30| czerpali ze stawu, bydło szło do picia, krzyczały gęsi, a 2212 3, 30| Balcerkówny, wodą zlały i jeszcze do stawu zepchnęły na pośmiewisko...~ 2213 3, 30| bekiem leciała na skargę do Hanki.~- Skarży się, a rada, 2214 3, 30| rada, oczy się jej skrzą do figlów!~- A i mnie zapowietrzone 2215 3, 30| A i mnie zapowietrzone do żywej skóry dojęły!- użalała 2216 3, 30| wesoło Jagustynka wpadając do chałupy.~- Niby te obwiesie 2217 3, 30| przysmażona, siadła wraz z drugimi do śniadania, łakomie wypatrując 2218 3, 30| szeptała wystraszona ciągnąc ją do łóżka, bo jej w ręku zemglała, 2219 3, 30| jeno chyciła.~Rozeszli się do obrządzeń gospodarskich, 2220 3, 30| goni... objaśnił.~Nikomu do głowy nie przyszło myśleć, 2221 3, 30| przyciesiami.~- Podkopali się do ojcowej komory!~- Jama, 2222 3, 30| stary ino leżał twarzą do izby, w komorze zaś, zawdy 2223 3, 30| Pietrek i skoczył naraz do ziemniaczanego dołu, odwalił 2224 3, 30| ludźmi, cisnęli się kiej do konfesjonału, kużden głowę 2225 3, 30| konfesjonału, kużden głowę wtykał do dołu, powiadał swoje i Burka 2226 3, 30| opowiadała, jak to było, poszedł do Hanki, leżącej znowu na 2227 3, 30| się, byście tego zbytnio do serca nie wzięli!- zaczął.~- 2228 3, 30| jeno że mu się wypsnęło, do waju tylko mówię...~- Juści, 2229 3, 30| Wiecie, żem nieskory do zwierzeń, a łacniej przecież 2230 3, 30| Żelazo przechodziło z rąk do rąk.~- Pręt, z jakiego zęby 2231 3, 30| Pręt, z jakiego zęby do bron kują.~- Mogli ukraść 2232 3, 30| nie tłoczyli po próżnicy i do dom szli.~Nikto się go nie 2233 3, 30| że czas się było zbierać do kościoła, to wnet się porozchodzili, 2234 3, 30| dudniały na moście.~A kiej się do cna wyludniło, wsunął się 2235 3, 30| cna wyludniło, wsunął się do sadu Bylica i nuże dopiero 2236 3, 30| pieska, cucić go a przemawiać do niego cichuśko.~Dom też 2237 3, 30| cichuśko.~Dom też opustoszał, do kościoła poszli, Hanka jeno 2238 3, 30| dobrodziej zwoływał gospodarzy do zakrystii i cosik z nimi 2239 3, 30| taka, co to jak się człek do niej przyprze, to jakby 2240 3, 30| niej przyprze, to jakby do pieca gorącego... - powiedział 2241 3, 30| nadeszła Weronka z dziećmi, do łóżka przystawili ławę i 2242 3, 30| poredzając z ludźmi, jacy wciąż do sadu szli, a srodze medytowali 2243 3, 30| zawaloną, gdyż wójt wzbronił do czasu przyjazdu pisarza 2244 3, 30| paradą i najpierwej ruszyli do dobrodzieja, bo tak po inne 2245 3, 30| poczynały. Śmiało weszli do ogrodu, przed plebanię, 2246 3, 30| rypiąc kijami i nogami do wtóru, wraz zaśpiewali piskliwie:~ ~ 2247 3, 30| mu śpiewkę na podziękę i do organistów pociągnęli.~Potem 2248 3, 30| przódzi Borynę, wchodziła do Hanki.~- Byłam u chorego. 2249 3, 30| przepiła jak i drugie, sięgając do placka. - Jada to teraz, 2250 3, 30| Chłopaki poszły z kogutkiem do Woli! - zatrajkotała Józka 2251 3, 30| wyniesła się przed dom do Jagusi.~- Józka, bydło czas 2252 3, 30| dobrze patrzy.~- Juści, co do figlów pierwszy, do roboty 2253 3, 30| co do figlów pierwszy, do roboty jeno go trza kijem 2254 3, 30| sprawi, to synek, ten z klas, do domu zajrzy, a powiadają, 2255 3, 30| trudno dziewki dotrzymać do roku. Co prawda, to i służba 2256 3, 30| hardzieje... Mój ano chłopak do pasionki, że to chłopaków 2257 3, 30| się wama za chłopami, a do Płoszkowej ani chybi co 2258 3, 30| i to, że ją rozpiera aże do bolu, do krzyku, do płaczu, 2259 3, 30| ją rozpiera aże do bolu, do krzyku, do płaczu, że ją 2260 3, 30| aże do bolu, do krzyku, do płaczu, że ją ponosi gdziesik, 2261 3, 30| pamięci, cisnąc się jeno do pnia i prężąc... i ledwie 2262 3, 30| Dróżką od cmentarza do topolowej, całą w czerwonych 2263 3, 30| ździebko.~- Mroczeje, czas do domu! - szepnął cicho.~- 2264 3, 30| czekała, iż ją obejmie i do pnia przyprze, jaże ramiona 2265 3, 30| rozmowy.~Zajrzała przez okno do izby rozświetlonej: pan 2266 3, 30| pociągnął ją bocznymi drzwiami do alkierza.~Nikto nie dojrzał, 2267 3, 30| wieś i przygłuchła, jakby do ziemi barzej przywierając 2268 3, 30| chustkach, lipecką modą do pół pleców opuszczonych, 2269 3, 30| przygnietły, i już jęły do się przysiadać coraz bliżej, 2270 3, 30| wycyganiać takie rzeczy do śmiechu, jaże za boki się 2271 3, 30| Płoszkowa po gorzałkę posyłała do Żyda.~Zaś u Borynów jeszcze 2272 3, 30| chleb powszedni zabiega, do stołu Pańskiego nie siądzie."~- " 2273 3, 30| sołtysem i kowalem pojechali do ognia, i to z gołymi rękoma, 2274 3, 30| cała wieś się już zebrała, do najmłodszych, co je rozkrzyczane 2275 3, 30| dziedzica ogniem pokarał.~Do późna w noc się paliło, 2276 3, 30| noc się paliło, a nikto do dom nie poszedł: czekali 2277 3, 31| przechwyciła ją jeszcze w porę i do poduszek przygnietła.~- 2278 3, 31| jąkał Bylica przyginając się do kichania po tęgim zażyciu.~- 2279 3, 31| tęgim zażyciu.~- Widać już do cna ogłupiał! Obaczcie; 2280 3, 31| Jagustynka, znowu zabierając się do uprzątania izby, posypując 2281 3, 31| zaś przez wywarte drzwi do sieni cisnęły się pogięte 2282 3, 31| gniazd.~- A dyć chociaż do sadu wypędźcie, może się 2283 3, 31| się też ziemia wygrzeje do siewu, może już wstanę...~- 2284 3, 31| ją ukrzywdził. ~- Jak wam do upodoby, wasz gront, to 2285 3, 31| przymierają.~- Z pół korczyka do jedzenia zaraz niech weźmie, 2286 3, 31| powiada: "Wprowadzę się do ciebie, Bylica, na komorne 2287 3, 31| taki pan...~- A jest, że do cna ogłupiał! Człowiek każden 2288 3, 31| Płoszkowa.~Szumno weszli do izby. Stara rozpowiła dzieciątko 2289 3, 31| kiej rak czerwone, matce do rąk podała.~- Prawego chrześcijanina, 2290 3, 31| dopiero go Hance przystawiła do piersi. Przypiął się kiej 2291 3, 31| to Hanka, aż kobiety jęły do niej przepijać na pocieszenie 2292 3, 31| żałoście zapraszała, bych się do jadła brali, gdyż jajecznica 2293 3, 31| wypuścił. ~Że zaś dzieci do sieni się naszło i coraz 2294 3, 31| naszło i coraz to głowiny do izby wtykały, wójt rzucił 2295 3, 31| być, co wójtowej ckni się do małego; widziałam, jak wietrzyła 2296 3, 31| nawet pysków nastawiają do bicia! Wypisz, wymaluj - 2297 3, 31| Wypisz, wymaluj - podobne do swojego ojca! Juści, jaka 2298 3, 31| nie dziwota, co Jagusia do was się całkiem udała, bo 2299 3, 31| Jaguś, przyjdź o zmierzchu do alkierza, to dam ci cosik 2300 3, 31| nie czekając odpowiedzi, do izby śpiesznie powracał.~- 2301 3, 31| ile że młynarzowy byk już do niczego. Ucieszy się Antek 2302 3, 31| przejechali.~- Ksiądz po wino do mszy się wybierał - objaśniał 2303 3, 31| wszedł i wójt podniósł się do niego z kieliszkiem.~- Spóźniłeś 2304 3, 31| poredzi!~- Dzieuchy przeciek do urzędników nie wyślę, nie 2305 3, 31| rachuj kaszę, kiej ją sypiesz do garnka, paliców przy robocie 2306 3, 31| przydzwaniają, tam pijak do mszy służy!~Przegadywali, 2307 3, 31| by się wszyscy schodzili do wójta przed pisarza i strażników.~ 2308 3, 31| jesteśmy, co na leda gwizd do nogi się zlatują! Potrza 2309 3, 31| zawrzeszczała wybiegając na drogę do gromadki wylękłych kobiet, 2310 3, 31| zbierających się nad stawem.~- Do roboty, kumy, w pola, kto 2311 3, 31| kumy, w pola, kto ma sprawę do gospodyń, powinien wiedzieć, 2312 3, 31| taił?~Czas jeno stracili do południa, nałazili się po 2313 3, 31| rozgniewani, że skoro przyszli do Boryny opisywać ów podkop, 2314 3, 31| ganku na Bylicę, z pięściami do niego skoczył i krzyczał:~- 2315 3, 31| odciął z miejsca stary, do żywego dotknięty.~Aż pisarz 2316 3, 31| osobą urzędową mówi, bo do kozy pójdzie za hardość, 2317 3, 31| drżącymi rękoma.~- A zapisz me do śtrafu, zapłacę i jeszczech 2318 3, 31| podkop, a stary mruczał cosik do siebie, obchodził dom, zazierał 2319 3, 31| śniadania.~Ponieśli się do karczmy, w żywe kamienie 2320 3, 31| Jagustynka.~- Pewnie po susz do lasu poleciała!~- We Warsiawie 2321 3, 31| wczoraj, po dzieci pojechała do szpitala, ma dwoje przywieźć 2322 3, 31| sama nieczęsto naje się do syta, to skąd i la dzieci 2323 3, 31| szukać jakiego zarobku, bo do garnka nie ma co wstawić.~- 2324 3, 31| poszkodować.~- Wróci pewnie do Kłębów: gdzież jej szukać 2325 3, 31| ostać; przeniesła skrzynie do sołtyski i upatruje se, 2326 3, 31| Pokażcie mi dziecko.~Wzięła je do siebie i skoro posprzątały 2327 3, 31| obiedzie, rozegnała wszystkich do roboty. Sama jeno w izbie 2328 3, 31| w niej palcami, a cosik do siebie gwarzył z cicha, 2329 3, 31| ruchać, wychodził w pola, do roboty.~Od samych świąt 2330 3, 31| Boży...~Szły zaś i drugie, do tamtych zgoła niepodobne.~ 2331 3, 31| parne, ciężkie i bijące do głowy kiej gorzałka, iż 2332 3, 31| świt bowiem wyganiał naród do roboty, a późny mrok dopiero 2333 3, 31| psimi jazgotami, albo wóz do młyna i znowu drogi leżały 2334 3, 31| krótko, bo go wnet słońce do cna zeżarło - to i nie dziwota, 2335 3, 31| zaprzęgała w twarde jarzma i do ziemi wszystkie łby przygięła.~ 2336 3, 31| sygnaturki klękali po rolach do rannych pacierzy.~Wychodzili 2337 3, 31| pacierzy.~Wychodzili wszyscy do roboty, a prawie tego znać 2338 3, 31| trudziła w pocie od świtu do nocy.~Cóż to mogły same 2339 3, 31| Pietrek dopiero się przyuczał do polowych robót, ale zawdy 2340 3, 31| musiała z drugimi stawać do roboty, i o wszelkiej rzeczy 2341 3, 31| Dominikową, zaglądającą do niej raz w dzień; żadna 2342 3, 31| postanawiając iść na wywód do kościoła; odradzały jej 2343 3, 31| utrudzoną, że zaraz po powrocie do izby przyległa nieco na 2344 3, 31| Gospodyni, a to Cygany do wsi idą!~- Masz diable kaftan, 2345 3, 31| żebrząc, wróżyć chciały i do izb gwałtem się cisnęły. 2346 3, 31| podwórze, dzieci przywiedź do chałupy, jeszcze ukradną! - 2347 3, 31| że po sto razy zawracała do chałupy i niesła się znowu 2348 3, 31| dojrzawszy, że jedna wstąpiła do karczmy, wsunęła się za 2349 3, 31| po kolacji, zeszły się do Józki na ganek dziewczyny 2350 3, 31| zaś cegłą ścierają jaże do kości te miejsca, kaj przy 2351 3, 31| Jagnę, niech przychodzi do chałupy, nie ostawię dzisiaj 2352 3, 31| puszczę latawca, niech se do rana posiedzi na dworze - 2353 3, 31| wiedząc, co począć, bezradni i do cna wystraszeni, aż któraś 2354 3, 31| burzliwe głosy.~- Lecieć do nich i odebrać, a sprać 2355 3, 31| rzucili się za sołtysem do Balcerkowego sadu, kaj widne 2356 3, 31| rosie i na świeżej ziemi, aż do sołtysowej stodoły; tam 2357 3, 31| stodoły; tam konia wprzęgli do wozu złodzieje i kołując 2358 3, 31| młynarza na drogę, biegnącą do Woli.~Pół wsi poszło rozpatrując 2359 3, 31| cudny, mało kto wziął się do roboty: łazili powarzeni, 2360 3, 31| zaś dziewki poszły spać do stajni i obór.~Jednako i 2361 3, 31| rachowała się przeżywić do żniw; ryczała też tłukąc 2362 3, 31| strach było patrzeć. Nawet do dobrodzieja poleciała z 2363 3, 31| tak dziwną, że zgoła nie do uwierzenia. Oto rozpowiadał 2364 3, 31| wyprzątali chałupy; brali się do pieczenia chlebów, rychtowali 2365 3, 31| wozy, krajali ziemniaki do sadzenia, szli w pola rozrzucać 2366 3, 31| popędzając jeszcze tu i owdzie do przygotowań, a tak był jaśniejący 2367 3, 31| rozmowny, że kiej zajrzał do Borynów, Hanka, która znowu 2368 3, 31| się zwali na całe dwa dni do Lipiec, że najpilniejsze 2369 3, 31| zobaczycie! Naród przyjdzie do rozumu, pomiarkuje, że nie 2370 3, 31| pomocą? Chodził po wsi, gdyż do późnej nocy świeciło się 2371 3, 31| jął rozporządzać, który do jakiej chałupy ma jechać 2372 3, 31| bacząc jeno, by bogatszych do bogatszych kwaterować.~Tak 2373 3, 31| jakby na zmówiny, a nie do roboty zjechali.~Nie było 2374 3, 31| szumnie i rozgłośnie kiej do tańca.~Naraz przycichło 2375 3, 31| Naród w pokorze przywarł do zagonów, ścichnął i ze wzdychem 2376 3, 31| i znowuj się przykładał do zagona. Że nawet na południe 2377 3, 31| gęgoty gęsi na noc spędzonych do zagród, dziecińskie wrzaski, 2378 3, 31| dopiero, kiej gospodynie do mich zapraszały, tak sielnie 2379 3, 31| dłużej, chodził od domu do domu, siał dobrym słowem, 2380 3, 31| poredzał i szedł dalej do drugich, jako ten gospodarz 2381 3, 31| drugim ulżyć, zaprosiła do siebie na kwaterę dwóch 2382 3, 31| powstając; ale skoro weszli do chałupy, Hanka zaraz spostrzegła, 2383 3, 31| huczała kiej ul przed wyrojem. Do późna jarzyły się wszystkie 2384 3, 31| jarzyły się wszystkie okna, do późna też w opłotkach i 2385 3, 31| dziewki szczerzyły zęby do kawalerów i rade się z nimi 2386 3, 31| zrywać ze śpiku i sposobić do pracy.~Słońce wzeszło pięknie, 2387 3, 31| przesłoneczniane tumany i przywierał do poletek w cichości - bo 2388 3, 31| sam rozrzucił, a wszędy do pośpiechu przynaglał, jakby 2389 3, 31| obiedzie razem ze wszystkimi do roboty się stawił objaśniając 2390 3, 31| też z pola nie zeszedł aż do samego końca; sutannę podkasał, 2391 3, 31| najpilniejsze roboty zaczęli ściągać do wsi; śpieszyli się, bych 2392 3, 31| bych jeszcze za widoku do dom zdążyć.~Wielu i za wieczerzę 2393 3, 31| narządzone; konie, już założone do wozów, rżały przed domami.~ 2394 3, 31| Żeby choć kilka pługów do ziemniaków to i tego nie! - 2395 3, 31| w niedzielę zajeżdżajcie do nas kiej do krewniaków!~- 2396 3, 31| zajeżdżajcie do nas kiej do krewniaków!~- Ojców pozdrówcie! 2397 3, 31| krzykali czapami trząchając do się i rękoma wymachując.~ 2398 3, 31| rechotać...~Doprowadzili się do rozstajów i tam żegnali 2399 3, 32| jeszcze przed wschodem leciał do wójta z jakimś papierem, 2400 3, 32| ten mig rzuciła z nowiną do sąsiadów, zaś Balcerkówny 2401 3, 32| trajkoty:~- Z tymem i śpieszył do wsi. Niechrzczony jeden 2402 3, 32| rzekł, myślę sobie, jutro do dnia skoczę i pierwszy dam 2403 3, 32| mi się, co wam było pilno do parobków, a dziadem musita 2404 3, 32| gospodarze, bo chłopaki to może i do wieczora nie ściągną...~- 2405 3, 32| cóż to im za niewola do waju się śpieszyć?... he! 2406 3, 32| ku wójtowej chałupie, i do nich śmigały. Z pół wsi 2407 3, 32| krzyczał na żonę.~Przypadły do niego z wrzaskiem, zadyszane, 2408 3, 32| rzucił drwiąco:~- Pilno wama do chłopów, co? Nie bójta się, 2409 3, 32| papier, któren szedł z rąk do rąk, i chociaż żadna nie 2410 3, 32| urzędowy, przypinały się do niego, wlepiając oczy z 2411 3, 32| radość ją rozpierała do krzyku, a jednocześnie jęły 2412 3, 32| ci ten psi ozór przyrósł do podniebienia!~Przyśpieszyła 2413 3, 32| krzyżowych dni można chodzić do figur i święcić granice. ~- 2414 3, 32| kopcach! - zaśmiała się Józka do wchodzącego Witka.~- Idą 2415 3, 32| wodą zagony.~Stanęły wnet do roboty, po dwie na zagonie, 2416 3, 32| dwie na zagonie, głowami do siebie - dziubały motyczkami 2417 3, 32| była jeno na przyprzążkę, do poganiania.~Cóż, kiej robota 2418 3, 32| Baby gmerały przygięte do zagonów, podobne do kłębów 2419 3, 32| przygięte do zagonów, podobne do kłębów szmat przemoczonych, 2420 3, 32| Prześmiewacie, a samej jaże łysty do nich drygają! - rzekła Kozłowa. - 2421 3, 32| stoicie!~- A zawdy, jaże do samej śmierci każdemu do 2422 3, 32| do samej śmierci każdemu do oczu stanę i rzeknę: bękart 2423 3, 32| Jagustynka.~Przygięły się do roli, dziabki migały szczękając 2424 3, 32| krowy były jakoś osowiałe i do pół boków w gnoju, prosiaki 2425 3, 32| Pietrka, wyjeżdżającego do gnoju, ale parobek cosik 2426 3, 32| Skrzyczała za to Józkę i do Witkowych kudłów skoczyła, 2427 3, 32| najemników to jakby wilki zgodził do owiec wodzenia. Przez sumienia 2428 3, 32| swojemu za ucho odprowadzał...~Do stajni potem zajrzała, ale 2429 3, 32| bezwolnie przytulała głowę do jego karku i zanosiła się 2430 3, 32| na łańcuchu.~Zawlekła się do izby i przysadziwszy do 2431 3, 32| do izby i przysadziwszy do piersi rozkrzyczanego chłopaka 2432 3, 32| serce, że się już rwała do komory rznąć kawał świniny 2433 3, 32| za drzwi, zabierając się do narządzania śniadania, bo 2434 3, 32| bo już Józka zaglądała do izby wietrząc łakomie, czy 2435 3, 32| Czy to Jagusia nie wyjdzie do sadzenia? - wrzasnęła Józka 2436 3, 32| Stary leżał na bok, twarzą do okna, jakby patrząc na Jagnę, 2437 3, 32| Czy to dzisiaj święto, że do roboty nie wychodzicie?...~- 2438 3, 32| Przyczepiacie się cięgiem do mnie kiej rzep do ogona! 2439 3, 32| cięgiem do mnie kiej rzep do ogona! Marnego słowa wam 2440 3, 32| pijana byłaś kiej świnia... Do czasu dzban wodę nosi, do 2441 3, 32| Do czasu dzban wodę nosi, do czasu... Nie bój się, kto 2442 3, 32| co robię, a każdemu wara do mnie jak temu psu! - wrzasnęła 2443 3, 32| już była i gotowa nawet do bitki, bo jaże się cała 2444 3, 32| się znowu porozchodzili do roboty, zebrała się jakoś 2445 3, 32| poniechawszy robót, wybrała się do ojca, któren zachorzał już 2446 3, 32| ale z pół drogi zawróciła do chałupy.~Tak się w niej 2447 3, 32| potem, choć przyszła nieco do sił, rękoma jeno robiła, 2448 3, 32| jazgoty niesły się od chałupy do chałupy, dzieuchy przyodziewały 2449 3, 32| konia księżego, założonego do beczki na saniach, chcąc 2450 3, 32| napędzić z wyższego brzegu do stawu, jeno co koń mądrala 2451 3, 32| że mu na beczkę włażą i do uzdy już sięgają, rżał groźnie 2452 3, 32| oczyma po ojcach i rękę do niej wyciągnął.~- Zostańcie, 2453 3, 32| Zostańcie, Jaguś, z Bogiem.~- Do klasów to już? ~Za serce 2454 3, 32| przednim siedzeniu, plecami do koni.~- Będę dłużej patrzał 2455 3, 32| Jasio krzyczał jeszcze cosik do sióstr, buczących pod domem, 2456 3, 32| bialuchną i tak śliczną, iż do róży polnej podobną.~Ona 2457 3, 32| Jezu, taki to by ślepiami do samego piekła zaprowadził...~ 2458 3, 32| księdzem ostanie, może jeszcze do Lipiec go dadzą!...~Obejrzała 2459 3, 32| wracają, wiecie to? - krzykały do niej dzieuchy z opłotków, 2460 3, 32| wyglądała swojego...~Zajrzała do matki. Jędrzych był jeno, 2461 3, 32| Wściekną się chyba dzisiaj, boć do każdej ktosik powróci, do 2462 3, 32| do każdej ktosik powróci, do każdej.~- Prawda, dyć wszystkie 2463 3, 32| i skwapnie poniesła się do chałupy szykować i robić 2464 3, 32| to czeka? przeciek nikomu do niej nieśpieszno, przeciek 2465 3, 32| Jaguś. nie wyjdziecie to do roboty? - wrzasnęła Józka 2466 3, 32| Józka z podwórza.~Ani jej do głowy przyszło się opierać: 2467 3, 32| motyczkę i zaraz poszła do kobiet. Odpadła ją moc i 2468 3, 32| tęskność, że jaże łzy nabiegały do oczu, a dusza się kajściś 2469 3, 32| rwała. Tak się przypięła do roboty, że komornice ostały 2470 3, 32| naszeptawszy się o niej do syta, że to ciepło już się 2471 3, 32| nie każą, ni go strażnik do kreminału nie pojmie!... - 2472 3, 32| czekając, że skoczą sobie do kudłów, ale one jeno przewlekły 2473 3, 32| poobiedzia nikto w pole do roboty nie wyszedł, nawet 2474 3, 32| strony i potrząsał miseczką do wchodzących.~Wyszedł rychło 2475 3, 32| od mostu zawrócił i pono do karczmy pociągnął.~Dopiero 2476 3, 32| umączony młynarczyk przystał do kompanii, zapalili świecie, 2477 3, 32| upstrzone kaczeńcami, kieby do cichego wtóru pieśniom i 2478 3, 32| się gdzieś zapodział.~- Do stada się pewnie przyłączył, 2479 3, 32| sobie, kiej ta dziewczyna do pierwszej komunii stająca.~ 2480 3, 32| bych co ino przypadnie do rozwartego łona, pożywić 2481 3, 32| barzej na lewo, na skroś do topolowej drogi, mierząc 2482 3, 32| dopiero kły puszcza~- Bo u do dobrodzieja na tym dołku 2483 3, 32| Ze staje mieli jeszcze do trzeciego kopca i figury 2484 3, 32| kolebać, jakby kłaniając i do nóg się chyląc procesji. 2485 3, 32| wołań pognały na przełaj do drogi, jaże im łysty bielały. 2486 3, 32| na Chrystusie przybitym do krzyża. Dopiero kiej zakończył 2487 3, 32| skropił głowy chylące się do ziemi, zdjął rogatą czapeczkę 2488 3, 32| odkrzyknęli, cisnąc się do niego kiej te owce do pasterza, 2489 3, 32| się do niego kiej te owce do pasterza, a w ręce całując, 2490 3, 32| obłapiając, a on ci każdego brał do serca, po głowach całował, 2491 3, 32| byłyby się przeciągnęły do nocy, aż ksiądz się spamiętał, 2492 3, 32| pora, i dał znak.~Ruszyli do ostatniego kopca, drogą 2493 3, 32| kiej wiśnie przywierały do swoich chłopaków nie bacząc 2494 3, 32| po lesie albo i przypaść do tych zagonów i zapłakać.~ 2495 3, 32| sobie zaglądają, cisną się do siebie, a ona jedna przemówić 2496 3, 32| ona jedna przemówić nie ma do kogo! Cały naród wre ukropem 2497 3, 32| jakże! każdemu było pilno do swoich... co im tam ona?... 2498 3, 32| chłopów dopadła, a nikto do niej nie wyskoczył, nikto 2499 3, 32| serce pełne żarów i gotowe do uniesień i szlochów radosnych, 2500 3, 32| Parę razy próbowała uciekać do dom, ale nie poredziła: