Table of Contents | Words: Alphabetical - Frequency - Inverse - Length - Statistics | Help | IntraText Library
Alphabetical    [«  »]
dniem 9
dniu 12
dno 8
do 3727
dobic 1
dobiegajac 1
dobiegal 2
Frequency    [«  »]
5302 z
4993 to
4437 ze
3727 do
2569 co
2283 juz
2191 po
Wladyslaw Stanislaw Reymont
Chlopi

IntraText - Concordances

do

1-500 | 501-1000 | 1001-1500 | 1501-2000 | 2001-2500 | 2501-3000 | 3001-3500 | 3501-3727

     Tom, Rozdzial
3001 4, 38| zagadnęła lękliwie.~- Do karczmy! kowal zwołuje na 3002 4, 38| jeno mi proch wleciał do oka.~- Jak widzę płakanie, 3003 4, 38| odpuście, a potem przyjdź do karczmy, to potańcujemy.~ 3004 4, 38| Spojrzała oczami, co to jakby mu do nóg leciały z podzięką.~- 3005 4, 38| proga, uśmiechnął i wszedł do sieni.~W karczmie już była 3006 4, 38| była ciasnota i gorąc nie do wytrzymania. W głównej izbie 3007 4, 38| Weźta ino sobie dobrze do głowy! Tylachna ziemi la 3008 4, 38| same ręce się wyciągały do brania tej ziemi upragnionej.~ 3009 4, 38| kąśliwie, Grzela przyskoczył do niego z pięściami, ledwie 3010 4, 38| Kłąb.~- Chodziłeś z nimi do boru, to ich stronę i tera 3011 4, 38| już bowiem skłaniali się do zgody oprócz starego Płoszki.~ 3012 4, 38| należy ziemia! Nie dopuścim do zgody! Po sprawiedliwości 3013 4, 38| zadem łyska, a nos drze do góry, jakby cięgiem kichał! 3014 4, 38| niezadługo zaczęła się rozchodzić do domów, jeno co łapczywsi 3015 4, 38| Hanka poniesła się z dziećmi do którejś z kum, Pietrek się 3016 4, 38| przyleciał pod chałupę, rzekł do niego wielce dobrotliwie:~- 3017 4, 38| przepędziła, bych Józce pomagał.~Do cna już ściemniało na świecie, 3018 4, 38| wieczora poszła na wieś do dzieuch, jeno co nikiej 3019 4, 38| Tłukła się od brzega wsi do brzega jak ta woda obłędna, 3020 4, 38| w karty.~Napatrzyła się do syta i poszła opłotkami, 3021 4, 38| cień pod płot i zajrzała do środka.~Organistowie wraz 3022 4, 38| tobie czas spać! Musisz do dnia wyjechać.~- A muszę, 3023 4, 38| nasz proboszcz napisze o to do niego.~- Nie bój się, napisze, 3024 4, 38| powiedziała matka zabierając się do słania mu na kanapie wprost 3025 4, 38| która go z płaczem tuliła do piersi a całowała.~- Śpij, 3026 4, 38| przeszkadzać Jasiowi.~Chciała i ona do domu, już się była nawet 3027 4, 38| mocniej przywarła plecami do płota, barzej się skuliła 3028 4, 38| przeżegnał się, złożył ręce do pacierza, podniósł oczy 3029 4, 38| gębusie i modlić się kiej do tego cudownego obrazu. Nie 3030 4, 39| Michał organistów służył do mszy i jak zawdy, tak trząchał 3031 4, 39| rozgdakana kokosz wwodziła do kruchty całe stado piukających 3032 4, 39| nieboszczyka. Ulży to jego duszy i do wiecznego zbawienia pomoże. 3033 4, 39| należy, oddać święcie, co do grosza. Jak rozrządził majątkiem, 3034 4, 39| przypadła mu nawet z bekiem do rąk, to przygarnął do 3035 4, 39| do rąk, to przygarnął do piersi, a pocałowawszy w 3036 4, 39| nie powiedziałby barzej do duszy - szepnęła rozrzewniona 3037 4, 39| Będzie, już dzisiaj pojechało do niego piąciu...~-To chwała 3038 4, 39| odchodzącym - a zajrzyj ta później do mojego wolanta, prawy resor 3039 4, 39| resor przyciera się nieco do osi...~- To pod łaznowskim 3040 4, 39| koń się wyrwał, skoczył do stawu i nie zważając na 3041 4, 39| przynaglał kowal i gdy weszli do chałupy, a Hanka zakrzątnęła 3042 4, 39| Dominikowa, Jaguś, a chodźcież do kupy! - zawołała na drugą 3043 4, 39| powściągliwa, juści, co niewoliła do jadła przylewając każdemu, 3044 4, 39| kwoka i cosik poszeptywała do niej, tylko jedna Józka, 3045 4, 39| powróci.~- Nie on jeden jest do podziału.~- Aleć on najstarszy, 3046 4, 39| To wspólne i pójdzie do działów - powstał twardo 3047 4, 39| powstał twardo kowal.~- Do działów! Chcielibyście! 3048 4, 39| Antka. Mnie się śpieszy do dziedzica, bo tam już na 3049 4, 39| którego wieczora przepędzili do mnie ze dwie krowy. Maciorę 3050 4, 39| nikto jeszcze nie dołożył do mojej rady... Sam dziedzic 3051 4, 39| krzyknął przez wywarte okno do izby:~- Magda, miej ta oko 3052 4, 39| Mojego nie ma, pojechał do powiatu, a stójka jeno powiadał, 3053 4, 39| kiej wrótnię i zjątrzona do żywego jej ślepiami, pomstowała 3054 4, 39| ale jeszczech zmacam drogę do waszych kudłów - groziła 3055 4, 39| czym?~- Jak twojego wsadzą do kreminału, to się dowiesz!~ 3056 4, 39| przez okno i zaczęła wołać do Hanki:~- Mówię ci, wypędź 3057 4, 39| poczekaj! Nie zamrę spokojnie, do świętej spowiedzi nie pójdę, 3058 4, 39| ze wsi kijami wyświecą! A do sołdatów, suko jedna! Tam 3059 4, 39| wrócić i przy swoim warować do ostatka.~- Nie ostanę tutaj. 3060 4, 39| nienawiść buchnęła jej do głowy, a mściwość sprężyła 3061 4, 39| na izbę i, rozwścieklona do ostatka, jęła chlastać przyduszonymi 3062 4, 39| jakby na śmierć; biły do krwie, smagały bez litości 3063 4, 39| płaczem i ochfiarowała się iść do Częstochowy, byle to wszystko, 3064 4, 39| usłyszała, było nieprawdą!~A do Jagusi nie czuła nawet złości, 3065 4, 39| Wreszcie zabrała się do roboty i wezwyczajone ręce 3066 4, 39| że dzieci wyprowadziła do sadu, że uprzątnęła izbę 3067 4, 39| przeszła sień, otworzyła drzwi do Jagusinej izby i powiedziała 3068 4, 39| nieustępliwie.~Stara rzuciła się do niej przekładać i tłumaczyć, 3069 4, 39| ramionami:~- Nie gadajcie do tego pomietła! Wiadomo, 3070 4, 39| zważając na nią, już się wzięła do zdejmowania swoich obrazów, 3071 4, 39| to ci twoją krowę zagna do chałupy, a po resztę niech 3072 4, 39| pola, to schowała zapis do skrzynki pod klucz, zawarła 3073 4, 39| ojcową stronę i zabrała się do obiadu całe jednak przypołudnie 3074 4, 39| wszyscy rozeszli się znowu do roboty, zabrała Józkę i 3075 4, 39| daleka.~Skwapnie się wzięła do pielenia, lecz mimo tego 3076 4, 39| spoglądając po polach.~- Wiecie, a do cna przepomniałyśmy o tym 3077 4, 39| Przerywaj, Józia, a ja poletę do księdza, on przeczyta.~Nawet 3078 4, 39| ludziach. Zawróciła więc do młynarza, któren właśnie 3079 4, 39| zaśmiał się bierąc się do czytania owego papieru, 3080 4, 39| młynarz.~Wstąpiła po drodze do Magdy, która usłyszawszy 3081 4, 39| Chudziaszek, a tak się darł do domu!...~- Wszystko w boskim 3082 4, 39| Wszystko w boskim ręku. A do wody to zawdy szczęścia 3083 4, 39| sielnie żałowano, co zaś do Jagusi, wieś się rozpołowiła, 3084 4, 39| tego miejscami przychodziło do swarów...~A nim wieczór 3085 4, 39| kiej w ulu kumy leciały do kum na poredę, poniektóre 3086 4, 39| poredę, poniektóre krzykały do się przez płoty i sady, 3087 4, 39| kiej te psy, że każdy by do niej rad pod pierzynę, że 3088 4, 39| natknął się na Weronkę, idącą do siostry.~- Dopiero co byłam 3089 4, 39| myślała zwracając się do Borynów.~Hanka sprzątała 3090 4, 39| wam jego część przychodzi do działu.~- Prawda, jeszczech 3091 4, 39| cieszyć.~Zaś potem klękając do pacierzów szepnęła z rezygnacją:~- 3092 4, 39| Nazajutrz kole południa wszedł do izby Jambroży.~- Kajżeście 3093 4, 39| przywiezła z Warsiawy. Wpadło do grapy z ukropem i prawie 3094 4, 39| pochowek! Ale nie z tym do was przyszedłem.~Podniesła 3095 4, 39| Dominikowa pojechała z Jagusią do sądu, pono skarżyć was będzie 3096 4, 40| gały ślepiów.~Powróciła do łóżka i leżąc z otwartymi 3097 4, 40| przyźbie i przytuliwszy się do ściany zadrzemała, ani się 3098 4, 40| przecknęła, noc już była zbielała do cna i na wschodzie rozpalały 3099 4, 40| śpikiem, że nie wróciła już do łóżka i aby łacniej doczekać 3100 4, 40| Psiachmać! Pora jeszcze, do słońca spał będę! - i ani 3101 4, 40| jedna, krów nie powiązał do żłobów! Chcesz aby se w 3102 4, 40| Odszczeknął cosik, skoczyła do niego, szczęściem, co nie 3103 4, 40| czekał, więc zajrzawszy do stajni czepiła się Pietrka.~- 3104 4, 40| żłób, a ty się wylegujesz do wschodu!~- Wydzieracie się 3105 4, 40| pięścią za plecy i śniadanie do torby, nie przepomniała 3106 4, 40| krowy i owce, zabrała się do Pietrka, nie mogąc ścierpieć, 3107 4, 40| ziemniaki.~Zapędziła Józkę do obierania ziemniaków, dała 3108 4, 40| kapusty, a od śniadania wrócim do wczorajszej roboty.~Powiedła 3109 4, 40| lata! - pogadywały stając do roboty na wyniesionych zagonach 3110 4, 40| W Modlicy zaś wyschła do cna, musiały sadzić na nowo.~ 3111 4, 40| wyniesło galancie i mgły opadły do znaku, kiej dopiero ode 3112 4, 40| odpoczniecie.~- Już się do Częstochowskiej ochfiarowałam 3113 4, 40| sporo narodu wybiera się do Częstochowy. Organiścina 3114 4, 40| to człowiek jakby szedł do nieba, tak mu jest w tej 3115 4, 40| i porwała się kiej ptak do lotu, ale się w mig opamiętała, 3116 4, 40| na śniadanie przychodźta do chałupy.~Odeszła z wolna, 3117 4, 40| Kobiety poglądały na się, do cna stropione jej spokojnością.~- 3118 4, 40| prześmiewali, co jej pilno do chłopa. Ja bym ta nie wytrzymała! - 3119 4, 40| się nie tak łacno narowi do szkody jak chłop niektóry...~ 3120 4, 40| Ja! - przygarnął mocno do piersi, a przytulał z dobrością 3121 4, 40| całego serca. Cisnęła się też do niego zgoła już bez pamięci, 3122 4, 40| Poczekaj, pójdę w pole do roboty, to zarno będę jak 3123 4, 40| przódzi.~Skoczyła naraz do izby po najmłodsze dziecko.~- 3124 4, 40| popatrz jeno, podobny do cię jak dwie krople.~- Sielny 3125 4, 40| Pietras, a chodźże i ty do ojca - podsadziła starszego, 3126 4, 40| marsza grają.~- Laboga, do cna przepomniałam. Józka, 3127 4, 40| wyniesła z komory kiełbasę do barszczu.~- La ciebiem ostawiła, 3128 4, 40| paciorków z długachną wstęgą do zawiązywania, zaś la dzieci 3129 4, 40| Skwapnie się przypięli do śniadania.~- To mi dopiero 3130 4, 40| jadłem i zaraz poszli spać do stodoły, kaj już naniesła 3131 4, 40| kaj już naniesła im Hanka do sąsieka pierzyn i poduszek.~- 3132 4, 40| osłabła i uciekła na ogród do pielenia pietruszki. Rozglądała 3133 4, 40| przepomniała, cięgiem zazierając do śpiących.~- A dzień tak 3134 4, 40| Porozpędzała wszystkich do roboty, ani dbając, co się 3135 4, 40| cięgiem drepcąc od stodoły do chałupy.~Sto razy wyjmowała 3136 4, 40| końcu poleciała na wieś do kobiet, a kogo jeno dostrzegła, 3137 4, 40| ten wisielec czy co? Do cna zgłupiała.~- Zarno się 3138 4, 40| Niech jeno Antek wróci do dawnego, to jej rura zmięknie - 3139 4, 40| pogadek, ale przyleciawszy do chałupy wzięła się na ostro 3140 4, 40| chałupy wzięła się na ostro do sporządzania sutego obiadu, 3141 4, 40| skończyło, trza się będzie brać do roboty! Mój Boże, anim się 3142 4, 40| powiodła go najpierwej do stajni, kaj parskały trzy 3143 4, 40| kręcił się źrebak; potem do pustej obory, zaś jeszcze 3144 4, 40| obory, zaś jeszcze potem do stodoły do tegorocznego 3145 4, 40| jeszcze potem do stodoły do tegorocznego siana; zaglądał 3146 4, 40| tegorocznego siana; zaglądał nawet do chlewów i pod szopę, gdzie 3147 4, 40| przetoczyć na klepisko, bo się do cna rozeschnie.~- A bo to 3148 4, 40| kole ojcowej strony zajrzał do środka przez wywarte okno.~- 3149 4, 40| wczoraj latały ze skargą do sądu.~- Od skargi do wyroku 3150 4, 40| skargą do sądu.~- Od skargi do wyroku droga szeroka. Ale 3151 4, 40| Pietrusia na ręce i ruszył do przełazu.~- Obaczę pola 3152 4, 40| we słońcu kolebały mu się do nóg bijąc chrzęstliwymi, 3153 4, 40| skłębiał je, mącił, wzburzał do dna i przepadał znowu nie 3154 4, 40| niedawno wydzierał się na wolę, do tych pól, jak mu to dusza 3155 4, 40| ścichły nagle przywierając do miejsc, jastrząb znowu zakołował 3156 4, 40| krzykał z mocą niepojętą do słońca; to znowu jakby się 3157 4, 40| szczęśliwości.~Kwardy był przeciek i do tkliwości nieskory, ale 3158 4, 40| paść na ziem, przywrzeć do niej gorącymi ustami i obejmować 3159 4, 40| sprawę swoją przezierał tera do dna, bierąc na rozum 3160 4, 40| podrosłeś! - ozwał się łaskawie do chłopca.~- Prawda, bo już 3161 4, 40| co jeść?~- Bogać ta mają, do cna już trawę wypaliło, 3162 4, 40| będę, chłopak jaże piszczy do konia. - Zabrał go i usadził 3163 4, 40| żarem, aże krew uderzała mu do głowy.~- A może i dobrze, 3164 4, 40| ganku.~Antek przerzekł cosik do Pietrka, pojącego konie, 3165 4, 40| zakrzyczały i poleciała do nich, zaś Antek ruszył w 3166 4, 40| Kajże to ona dzisia?~- Do dzieci poleciała, na zgodę 3167 4, 40| uchwalić na szkołę!~- Co nam do tego, niech se ojcowie radzą? - 3168 4, 40| a samemu wylegiwać się do góry pępem! Bez to, co żadnemu 3169 4, 40| strasząc ich a podmawiając do oporu.~- Uchwalicie po złotówce, 3170 4, 40| Grzela przysiadając się do Rocha, któren go wzion na 3171 4, 40| wraz ze dniem dźwignąć się do roboty, kiej przyleciał 3172 4, 40| nie ma go komu przywieść do rozumu!~- Mało to jeszcze 3173 4, 40| kto drugi musi się zabrać do tego.~- Ale kto? Może ksiądz 3174 4, 40| jakby i on nie przywiódł wsi do rozumu, to już trza wypiąć 3175 4, 40| gdyż z chłopami nie trafi do ładu, a dziedzic jest mu 3176 4, 40| ostatku: puścili cię jeno do sprawy, prawda? zwiążesz 3177 4, 40| doczekawszy się odpowiedzi poszedł do domu.~Hanka kręciła się 3178 4, 40| myślał frasobliwie, wchodząc do izby.~ 3179 4, 41| pierzyną.~- Józka, dorzuć do pieca, bo trzon jeszczek 3180 4, 41| pysku...~- I wzwyczaiłeś się do tego, co? Hi! hi! hi!...~- 3181 4, 41| wojował. Pokorzylim ich do cna!~- Pietrek, kajże to 3182 4, 41| piecu palił nie będę, nie do tegom się godził! - odkrzyknął.~ 3183 4, 41| Popamiętasz! - groziła dotknięta do żywego i już rozeźlona tak 3184 4, 41| ganek, to dorzucając drewek do pieca albo i wyzierając 3185 4, 41| bochen.~Przysiadł łakomie do jadła i z wolna się nadziewał 3186 4, 41| poczekaj.~Zaś kiej się nałożył do syta i brał za lejce, dorzuciła 3187 4, 41| uszczypliwie:~- Zgódź się do Jagusi, ona ci tłuściej 3188 4, 41| ledwie wzięła się znowu do roboty, kiej bociek hycnął 3189 4, 41| sobą chorobę, to cię dam do śpitala.~- Juści, bom to 3190 4, 41| muchy z ciasta i bierąc się do wygarniania węgli z pieca.~- 3191 4, 41| powrotem pomocz, jeszcze do zachodu przeschnie - zawołała 3192 4, 41| cmokaniem je przynaglał, gdyż do cna ustawały, robota bowiem 3193 4, 41| między, rwał się raz po raz do klaczy łakomie, sięgając 3194 4, 41| co się ta niekaj ozwał do kobiet, ale tak już był 3195 4, 41| jemu, chocia był rozdziany do białych portek i koszuli, 3196 4, 41| zgarbiona pod ciężarem prawie do ziemi.~- Odpocznijcie, a 3197 4, 41| kupki, gęściej! - krzyknął do parobka. - Czemuż to waju 3198 4, 41| następuje, ani wiedząc o tym, i do głodu niezgorzej wzwyczajonam, 3199 4, 41| ołtarza zdarła i poniesła do Żyda, bych się jeno najadły.~- 3200 4, 41| zgniły, że trza było kupować do sadzenia, wiater obalił 3201 4, 41| wiater obalił stodołę, a do tego synowa po rodach ostatnich 3202 4, 41| gorzałka pachnie i pilno do karczmy.~- Z biedy się niekiej 3203 4, 41| robotę, to ani już zajrzy do Żyda, niech drugie zaświadczą - 3204 4, 41| westchnął oblizując się kiej kot do mleka.~- Już i Maciej chcieli 3205 4, 41| że to rychtyk przylega do Jagusinego pola.~Drgnął 3206 4, 41| spory kawał leżał jeszcze do zaorania. Jurzył się też 3207 4, 41| założywszy wałacha pojechał do dom po nowy.~W chałupie 3208 4, 41| spod szopy, zarówno był do niczego. Długo koło niego 3209 4, 41| wypuszczę, a nie, to podam do sądu! Zapłać za płótno, 3210 4, 41| się na zabój, wytrząchając do się przez płoty zaciśniętymi 3211 4, 41| nieboskie stworzenie!~- Hale, do roboty będę się przybierała 3212 4, 41| będę się przybierała kiej do kościoła, juści.~Popatrzył 3213 4, 41| to takie sielne osie?~- Do Płoszkowego woza! Będzie 3214 4, 41| pomówię, jeszcze dzisia do nich poletę.~Antek cofnął 3215 4, 41| sześciu chłopa obciesywało je do kantu, a drugie wynosiły 3216 4, 41| dnia zgłasza się ktosik do zgody! Barany juchy, nie 3217 4, 41| to była. Szła z motyczką do kapusty.~- Jagusia! - zawołał 3218 4, 41| gorąco, probując przejść do niej na drugą stronę. Ale 3219 4, 41| Przyjdź, Jaguś, choćby do północka czekał będę...~- 3220 4, 41| rozdziewając się spiesznie do kąpieli.~Przechłodził się 3221 4, 41| ogarnąć ramionami, przycisnąć do serca i napić się z tych 3222 4, 41| umór ten miód słodki, pić do dna...~- Jeno ten ostatni 3223 4, 41| szeptał błagalnie, jakby do niej. Długo potem przecierał 3224 4, 41| się pomiarkował i poszedł do kuźni. Michał był sam i 3225 4, 41| właśnie już się zabierał do pługa.~- A strzyma twój 3226 4, 41| drzwiach i rachować.~- Jeszczek do żniw zarobiłbym ze trzysta 3227 4, 41| poredzić...~- Ten, co to uciekł do Hameryki?~- A ten sam! Mądrala, 3228 4, 41| któren musi. Ja cię ta do niczegój nie namawiam, abyś 3229 4, 41| ani komu w głowie wracać do tych rajów.~- A mnie nawet 3230 4, 41| niespełna czterdzieści roków, a do cna już posiwiał i zgarbaciał, 3231 4, 41| się wesoło:~- Poletę tera do kupców, a wóz gotuj na jutro, 3232 4, 41| miłosierny pozwoli. Przyjdę do cię wieczorem.~Ale Antek 3233 4, 41| się po obejściu poszedł do Mateusza, z którym teraz 3234 4, 41| nie udzieli ani zagona, i do chałupy go nie puści. I 3235 4, 41| krzyknął w sad - a pódzi no do nas przyszedł Boryna, to 3236 4, 41| nikim. Juści, co chłopak do cna był zmizerowany i wyschnięty 3237 4, 41| Głupiś! bajanie ostaw do karczmy.~- Jak Bóg na niebie, 3238 4, 41| się co głowić, a jeno iść do dziedzica i kupować!~- Poczekaj, 3239 4, 41| rodzone, a to już wama za to do śmierci się nie odsłużę. 3240 4, 41| rzekł cicho, powstając do odejścia, bo się już było 3241 4, 41| Nygusy, jak się to przypinają do świeżej koniczyny!~I znowu 3242 4, 41| przyszło na myśl podejść do niego a wyznać się ze swoich 3243 4, 41| konisków, bo Walek poleciał do dworu. Ale takie znarowione 3244 4, 41| Czekaj, mszę świętą odprawię do Przemienienia Pańskiego 3245 4, 41| intencję. Zapędź mi konie do stajni, późno! No, mówię - 3246 4, 41| sobie Jagusię i spiesznie do niej poleciał.~Juści, co 3247 4, 41| jestem...~- A niepodobna do się... - Przysunął się bliżej.~- 3248 4, 41| ale mogłem to przylecieć do cię, co? ~- A ja ostałam 3249 4, 41| w głowie postało zajrzeć do mnie, co inszego miałaś 3250 4, 41| wścieknę!~- Nie miałem złości do cię, Jaguś, nie. Ale jak 3251 4, 41| rozżalona. - A czemuś me do się zniewolił jak tego psa? 3252 4, 41| miedzy i jął przygarniać do serca a tulić, a głaskać 3253 4, 41| Zrazu ani miarkowała, do czego idzie i co się z nią 3254 4, 41| zapłakane oczy.~- A choćby do samej Hameryki! Poszłabyś 3255 4, 41| Wysłuchała wszystkiego do końca i odrzekła z przekąsem: ~- 3256 4, 41| przekąsem: ~- Zniewoliłeś me do grzechu, to rozumiesz, com 3257 4, 41| grzechu, to rozumiesz, com już do cna zgłupiała i uwierzę 3258 4, 41| niejeden gotów czekać choćby do słońca, jakbyś wiedział! 3259 4, 41| A to leć, choćby nawet do Żyda, leć! - wykrztusił.~ 3260 4, 41| mi rzeknij, bo więcej już do cię nie wyjdę...~- Nie bój 3261 4, 41| Juści, czasu ci nie starczy, do tylu musisz co noc wychodzić...~- 3262 4, 41| markotnie.~- Zgłupiałem już do cna! Jezu, dokąd to baba 3263 4, 41| dziwnie wstyd, gdy wracał do chałupy; nie mógł sobie 3264 4, 41| trzeźwo, że w końcu przyszedł do tego, co sobie rzekł uroczyście, 3265 4, 41| śniadaniu Pietrka wyprawił do wożenia gnoju, a sam pojechał 3266 4, 41| sam pojechał w parę koni do lasu.~W porębie jaże huczało 3267 4, 41| Bieda ich doprowadziła do rozumu. I potrza to było 3268 4, 41| wszystkiego, co? - wyrzekł do Filipa, syna Jagustynki, 3269 4, 41| dołożył! - splunął i wziął się do roboty.~I już całe dnie 3270 4, 41| tartak, przypinając się do pracy z taką zapamiętałością, 3271 4, 41| miał swoich turbacji? A do tego kowal już prawie codziennie 3272 4, 41| i na całe wieczory szedł do karczmy pić ze znajomkami. ~ 3273 4, 41| nauczając pobożne nabożeństwa do Serca Jezusowego, którego 3274 4, 41| i za drugim! Przepijcie do nas, gospodarzu!~Napił się 3275 4, 41| się z nimi. Przypięli się do jajecznicy, jaże łyżki dzwoniły. ~ 3276 4, 41| Strażnicy wymietli miskę do czysta, przepili jeszcze 3277 4, 41| rozpowiadając potem, jako wstępowali do sołtysa i próbowali zazierać 3278 4, 41| sołtysa i próbowali zazierać do poniektórych okien jeszcze 3279 4, 41| uciekać we świat, choćby do Hameryki, stanęła przed 3280 4, 41| porozbijam, a sama choćby do studni! Prawdę mówię, tak 3281 4, 41| klękając przed obrazami jakby do uroczystej przysięgi.~- 3282 4, 42| mu się przywidziało, jako do stodoły, kaj spali, już 3283 4, 42| ciemno było jeszcze stawać do roboty, więc se przysiadł 3284 4, 42| koście i klęknął pod krzyżem do pacierza, ale nie trzepał 3285 4, 42| serdecznie przywierając wargami do krzyża, obszedł go na kolanach, 3286 4, 42| jednym bokiem przywarte do pól lipeckich, ale Boże 3287 4, 42| splunąwszy w garście wziął się do równania ziemi a karczunków.~ 3288 4, 42| żurawie, ludzie wychodzili do roboty, turkotały po drogach 3289 4, 42| potem i znowu przypinał się do ziemi kieby ta pijawka nienasycona, 3290 4, 42| cięgiem wedle swego zwyczaju do każdej rzeczy, jakby do 3291 4, 42| do każdej rzeczy, jakby do czegoś żywego.~Jął się był 3292 4, 42| portki ozdzierało, co?~Zaś do kamionek odwiecznych rzekł:~- 3293 4, 42| dodawał pieszczotliwie kieby do dzieciątka:~- Poczekaj ździebko, 3294 4, 42| ludzi, stawali, jak i on, do roboty na co dopiero nabytych 3295 4, 42| poradził mu to i owo i wrócił do swojego, a po nim zachodziły 3296 4, 42| łapczywie zabierając się do dwojaków.~Nastusia jakoś 3297 4, 42| Mówiła Płoszkowa, żeby się do nich sprowadzić na przezimowanie, 3298 4, 42| zapłakała przytulając się do niego, obcierał jej oczy, 3299 4, 42| się na dobre i bierąc się do roboty rzekł twardo:~- Masz 3300 4, 42| Chciała się przygarnąć do niego i udobruchać, ale 3301 4, 42| Mamrotał przypinając się do roboty, że wnet zapomniał 3302 4, 42| że często gęby nie ozwarł do nikogo przez cały dzień, 3303 4, 42| ziemniakach.~Zrazu zaglądał do niego ten i ów, ale że nierad 3304 4, 42| me spierą, to już całkiem do ciebie przystanę.~- I sameś 3305 4, 42| rozpowiadał szeroko, bierąc się do roboty, że już razem orali 3306 4, 42| zdradzie.~- Póki jej cosik do łba nie strzeli, kto to 3307 4, 42| Szymek co dnia jednako stawał do roboty, nie dając się spędzić 3308 4, 42| sobotę wieczorem przyszedł do chałupy, ale tak przemordowany, 3309 4, 42| on zaś, nałożywszy się do syta, pasa popuścił, kości 3310 4, 42| poweselić!~I ruszył z Nastusią do karczmy, a za nimi Mateusz 3311 4, 42| nikto się jeszcze nie brał do tańców, a jeno przepijali 3312 4, 42| tańców, a jeno przepijali do się, biadoląc na gorąc, 3313 4, 42| kowalami, ale powiedli się do alkierza i musi co se niezgorzej 3314 4, 42| Jambroż, na darmo zazierając do alkierza, skąd się roznosiły 3315 4, 42| powinieneś, pomiarkuj jeno, kto do cię mówi.~- Dyć wiem, juści... 3316 4, 42| było i Szymek zbierał się do powrotu, ale było mu jakoś 3317 4, 42| ociągał się, zwłóczył; do Nastki się przygarniał i 3318 4, 42| Nastuś! - skoczył kiej wilk do dziewczyny, przycapił 3319 4, 42| w izbie święci, krzyknął do Szymka:~- Na twoim miejscu 3320 4, 42| kapotę ściepnął i zabrał się do przerabiania gliny.~Szymek 3321 4, 42| świecie, jaże Szymek dziw mu do nóg nie padł w podzięce 3322 4, 42| zatknął na kominie i poleciał do swojej roboty.~Szymek jeszcze 3323 4, 42| wsi wypędzą, to przyjdę do ciebie na komorne - fajeczkę 3324 4, 42| dopiero o zmierzchu ruszył do wsi szykować się na jutro.~ 3325 4, 42| przez ogrody, dygując je do Nastusi, lecz stara, chociaż 3326 4, 42| dopiero po sumie ośmielił się do niej przystąpić.~- A to 3327 4, 42| mamrotał biegnąć przez wieś do Mateuszowej chałupy, rychtyk 3328 4, 42| rychtyk już wychodzili do kościoła, jeno że cicho, 3329 4, 42| zaraz po ślubie wróciła do matki, a jeno później zaglądała 3330 4, 42| później zaglądała niekiedy do weselników, bo Mateusz zagrał 3331 4, 42| zórz, jęli się już zbierać do domów. Tylko jeden Mateusz 3332 4, 42| przyśpiewywał, dzieuchy do tańców niewolił, gorzałką 3333 4, 42| Nastusię, pociągnęła go do niej la prześmiechów.~- 3334 4, 42| oboje rej wiedli pyskując do śmiechu, aże się trzęsły 3335 4, 42| jeno Jambroż sączący flachy do sucha, zaś młodzi postanowili 3336 4, 42| swoje, Mateusz przyniewalał do pozostania w chałupie na 3337 4, 42| paradą usadził, matce padł do nóg, szwagra ucałował, famieliantorn 3338 4, 42| prawie każdego dnia zaglądała do niej któraś z gospodyń, 3339 4, 43| Rozdział 7~Pociągnęła do Borynów niesąc czerwonych 3340 4, 43| pacierz.~Trafiło to Hance do myśli, bo zaraz kazała Witkowi 3341 4, 43| prosię na postronek i pognać do Nastusi, gdyż iść samej 3342 4, 43| zrazu wynosili na dzień do sadu pod drzewa, bo skamlała 3343 4, 43| cichuśko, że nie dopuszczają do niej dzieci ni żadnej z 3344 4, 43| chorej jagód i wzięła się do wygniatania maści z czystej 3345 4, 43| i przywiązawszy jej ręce do boków odeszła do roboty.~ 3346 4, 43| jej ręce do boków odeszła do roboty.~Józka leżała cicho, 3347 4, 43| ktosik z domowych zaglądał do niej i odchodził bez słowa, 3348 4, 43| ale skoro Witek wsunął się do izby, zaraz go rozeznała.~- 3349 4, 43| kazała pedzieć, co jutro do cię przyleci.~Zaczęła się 3350 4, 43| Witek odszedł, ale zaglądał do niej co trochę. Spytała 3351 4, 43| Hanka ostawiła go w chałupie do pomocy, a bydło pasał za 3352 4, 43| by zabawić i przywieść do śmiechu.~Któregoś dnia przyniósł 3353 4, 43| bezsilne dłonie cisnąc je do twarzy i oczów.~- Tak się 3354 4, 43| matuli.~Szeptała cisnąc go do piersi kiej dzieciątko, 3355 4, 43| wyrwał się z rąk, skoczył do sieni w całe stado kur, 3356 4, 43| drzemiącego w sieni rymnął do sadu, pies pognał, a za 3357 4, 43| podwórza, zaś Józka śmiała się do rozpuku.~- Może go pies 3358 4, 43| wiewiórkę, która strasznie do śmiechu skakała po izbie, 3359 4, 43| z krzykiem wdzierały się do izby, mu Józka kazała 3360 4, 43| serdecznie przed obrazami do Przemienienia Pańskiego, 3361 4, 43| więc naród przywiedziony do rozpaczy złożył się na wotywę 3362 4, 43| świat, a ludzie, przemęczeni do ostatka, bez sił, tułali 3363 4, 43| bojąc się wyjrzeć choćby do ogrodu, ale jakoś w samo 3364 4, 43| skotłowało się wszystko do dna, słońce zgasło, uczynił 3365 4, 43| dopiero kiej się już prawie do cna uspokoiło i padał deszcz 3366 4, 43| i kto jeno mógł, leciał do pożaru, ale ani mowy było 3367 4, 43| ratowaniu, paliła się od góry do dołu kieby ta kupa zwalonych 3368 4, 43| pojechał był jeszcze rano do gminy, zaś wójtowa srodze 3369 4, 43| rozchodzić, przysunęła się do niej Kozłowa i ująwszy się 3370 4, 43| krzywdę!~I byłoby doszło do bitki, gdyż wójtowa skoczyła 3371 4, 43| bitki, gdyż wójtowa skoczyła do niej z pazurami, ledwie 3372 4, 43| zgliszcza i porozchodzili się do domów, ostała jeno wójtowa 3373 4, 43| całe, Witek bowiem wrócił do krów, czasem jeno przyleciała 3374 4, 43| ptakami, co się były zlatywały do kruszyn chleba.~Któregoś 3375 4, 43| nie było nikogo, zajrzała do niej Jagusia przynosząc 3376 4, 43| płot i zniknęła.~Leciała do brata niosąc mu cosik w 3377 4, 43| krowa stoi przywiązana do drzwi, kłak koniczyny leży 3378 4, 43| wymiona ma wezbrane i wyciąga do mnie gębulę. Przetarłam 3379 4, 43| lepiej krowę zaprowadzić do kancelarii! Żal mi juści 3380 4, 43| co od niego, padłam mu do nóg dziękować, ale się wyrwał.~- 3381 4, 43| pozwoli na taką krzywdę! Do izby wprowadzę na noc, 3382 4, 43| obojgu. Wydali się jej nie do poznania przemienieni, zwłaszcza 3383 4, 43| ci maciorkę, prosto nie do wiary.~Wróciły pod chałupę 3384 4, 43| odeszła bez słowa.~Wracała do domu srodze zadumana, smutna 3385 4, 43| spotkała Mateusza, leciał do siostry, ale zawrócił z 3386 4, 43| świecie i ciasno - rzekł jakby do siebie.~Zajrzała mu pytająco 3387 4, 43| zgryzota.~- To poślesz z wódką do inszej.~- Ja nie z takich, 3388 4, 43| upatrzyłem se jedną, to me do drugiej nie bierze.~- Chłopu 3389 4, 43| i z każdą rad by przyjść do poufałości.~Nie bronił się, 3390 4, 43| czekają jeno pory, żeby do cię słać z wódką.~- Niech 3391 4, 43| dogadać, zawrócił z powrotem do siostry.~Ona zaś wlekąc 3392 4, 43| rozsrożona i kiej burza wpadła do chałupy, matka obierała 3393 4, 43| zabrała się więc żwawo do wieczornych obrządków, ale 3394 4, 43| się znowu bieżyć.~- Zajrzę do organistów - powiedziała 3395 4, 43| ugięły, serce zakotłowało do utraty tchu, cała stanęła 3396 4, 43| całować te drzewa, i tulić się do tych pól pośpionych w księżycowej 3397 4, 43| zebrało sporo narodu, i poszła do domu czekać tego jutra i 3398 4, 43| jeszcze na przyźbie, jakby już do cna zagubiona w dumaniach 3399 4, 44| któren jeszcze pysk wywrze, do kozy każę wsadzić - zakrzyczał 3400 4, 44| że to leżał na wzgórku, do którego szczytem była przywarta 3401 4, 44| ze sołtysów, a sam wszedł do kancelarii, kaj cięgiem 3402 4, 44| jednako skamlały o poczekanie do żniw lub do najbliższego 3403 4, 44| o poczekanie do żniw lub do najbliższego jarmarku.~Z 3404 4, 44| każdego strasząc czym innym, a do jednego niewoląc, że w mig 3405 4, 44| mieszać, przechodzić z kupy do kupy i stowarzyszać wedle 3406 4, 44| coraz większe.~Od czasu do czasu pisarzowa wytykała 3407 4, 44| wszyscy trzej przyniewalali do jednego: aby nie słuchać 3408 4, 44| nią płacić nowe podatki, a do tego nikomu się nie śpieszyło.~ 3409 4, 44| mądrze prawił Grzela, prosto do serca trafiał Antek, ale 3410 4, 44| strażników i pisarza.~Podszedł do nich Antek z przełożeniem, 3411 4, 44| głosować - i odwrócił się do kowala, któren przyświarczał 3412 4, 44| przewąchując, co się święci, a do pisarza zachodził, z młynarzem 3413 4, 44| ze swoimi zamysłami, że do końca nie było wiadomo, 3414 4, 44| Niech no który skoczy do dworu po ryby, mieli rano 3415 4, 44| cosik jął się przeciskać do młynarza, któren przystąpił 3416 4, 44| młynarza, któren przystąpił do chłopów i mówił do starego 3417 4, 44| przystąpił do chłopów i mówił do starego Płoszki głośno, 3418 4, 44| krowę sprzedadzą i jeszcze do kozy pójdziesz za opór! 3419 4, 44| dziedzicem sprawa - zwrócił się do Lipczaków - z naczelnikiem 3420 4, 44| Rocho naród zbałamucił i do zguby popycha.~A na to wystąpił 3421 4, 44| się buntują, naród judzą, do nieszczęścia prowadzą, ale 3422 4, 44| kto będzie cierpiał? kogo do kreminału powleką? A jeno 3423 4, 44| wytrząchać, że może by i do czego gorszego doszło, ale 3424 4, 44| cosik wama rzeknę! - zawołał do niego Kłąb.~- Hale, nie 3425 4, 44| Naczelnik podniósł rękę do czoła, chłopi pozdejmowali 3426 4, 44| się, kiwnął głową i wszedł do mieszkania, kaj go zapraszał 3427 4, 44| zbraknie, ten się zapisze do sztrafu...~Juści, co się 3428 4, 44| wójt przykazał wziąć się do wymiatania aresztu i sam 3429 4, 44| bójcie się, po gorzałce do cna straci wiater.~Rzucał 3430 4, 44| pewnie pies, nie przyjdzie ci do nogi, choćbyś krzyczał do 3431 4, 44| do nogi, choćbyś krzyczał do wieczora! - i rad, zeszli 3432 4, 44| nie chce gromada, nikto do tego nie przymusi.~Ale nie 3433 4, 44| przetarł okulary i rzekł jakby do siebie:~- Pan naczelnik 3434 4, 44| jesień dzieci już pójdą do szkoły.~Skończył, ale nikt 3435 4, 44| uchwalmy prędko podatek i do domu! - zaproponował wójt.~- 3436 4, 44| nim i jego kamraty parły do tego samego, młynarz zaś 3437 4, 44| pisarzem, dając się im wygadać do woli, a kiej mu się widziało, 3438 4, 44| spokoili sołtysi.~A nim się do cna przyciszyło, rozległ 3439 4, 44| drętwiały kulasy, przywołując do porządku, i takoż na darmo. 3440 4, 44| rozjuszone indory skakały sobie do oczów, ślepe już i głuche 3441 4, 44| między ludzi przyniewalać do posłuszeństwa i strachać.~- 3442 4, 44| Podpisał jakieś papiery, wsiadł do powozu i ruszył.~Kłaniali 3443 4, 44| Grzelowych rzekł:~- Jagniątko, do rany go przyłóż, a nie spodziejesz 3444 4, 44| jeszcze nie wezwyczajony do oporu.~- Boja się bele czego, 3445 4, 44| zaskarżyć uchwałę.~- Chodźta do karczmy. Niechta siarczyste 3446 4, 44| Mateusz i odwróciwszy się do gromady zakrzyczał: - Wiecie, 3447 4, 44| jechać.~Wszyscy zaś poszli do karczmy i po drugim kieliszku 3448 4, 45| płot obstrugiwał, pasując do ręki a zważając na burków, 3449 4, 45| jeno zaklął sięgając jaże do maci, ale Antek, że mu się 3450 4, 45| kijem i gotów już choćby do zabijania.~Strażnicy stanęli 3451 4, 45| myślał dobierając się do chleba ze serem, jaki mu 3452 4, 45| ostatnie kałuże wyschły, a do tego od zbóż prawie dojrzałych 3453 4, 45| tak koszula mu przywierała do spotniałych boków niby rozpalona 3454 4, 45| niełacno mu ryja unieść do słońca.~Głowił się i wzdychał, 3455 4, 45| przygarbiony kark, przypiął się do taczki niby pijawka, pchając 3456 4, 45| chociaż się wydzierał ze sił do ostatka i szarpał, a co 3457 4, 45| gadał zachętliwie:~- Tylko do lasu, tam dobra droga, już 3458 4, 45| ciżbą, a dołem tulił się do grubachnych pni drobny naród 3459 4, 45| jadącego konno podszedł do niego. Przywitali się zwyczajnie, 3460 4, 45| Ale skąd wam przyszło do głowy upominać się o polską 3461 4, 45| bez nauczyciela przychodzą do rozumu - odrzekł wykrętnie.~- 3462 4, 45| Antek z rozmysłem wracał do tej sprawy i do różnych 3463 4, 45| rozmysłem wracał do tej sprawy i do różnych chłopskich bolączek, 3464 4, 45| pracują nad nimi, jak nawołują do pracy, ale to wszystko groch 3465 4, 45| A wara ci, chamie jeden, do tego, co panowie robili, 3466 4, 45| dlaczego się tak była wystroiła do boru? i czemu tak modrzały 3467 4, 45| jagody, sam jadł i jej wtykał do ust...~- Prawie ksiądz, 3468 4, 45| zadra i tak dolegała mu do żywego.~- A ode mnie to 3469 4, 45| jakoś niespodzianie dopadły do żyta stojącego nad drogą 3470 4, 45| na małego.~- Dobrał się do moich jagód. Jedz, Stasiu, 3471 4, 45| tylko ty nie mieszaj się do niczego.~- U nas nawet mówić 3472 4, 45| mama? pewnie ksiądz idzie do chorego z Panem Jezusem.~- 3473 4, 45| twarzy, jeno pogadując cosik do nich zbierał je do sitka 3474 4, 45| cosik do nich zbierał je do sitka i zbierał, gdyż rój 3475 4, 45| takiej ano procesji walili do pasieki za plebanią, kaj 3476 4, 45| utrudzony, wysunął się cichaczem do domu.~Juści, co ucieszyli 3477 4, 45| a molestować i zachęcać do jadła, jaże cały dom się 3478 4, 45| rzucił wszystko i poleciał do kościoła.~Proboszcz wyszedł 3479 4, 45| nabożeństwo.~Jasio, chociaż służył do mszy, a w przerwach żarliwie 3480 4, 45| ksiądz na plebanię i zasadził do pisania, że dopiero po południu 3481 4, 45| znajomków.~Najpierw zaszedł do Kłębów, gdyż siedzieli najbliżej, 3482 4, 45| duszo umęczona.~- Czemuż do izby was nie przeniosą?~- 3483 4, 45| godzinę to me przeniosą do izby, na łóżko pod obrazy, 3484 4, 45| wędrowała. A pójdą wszystkie do roboty, to kokoszki pogrzebią 3485 4, 45| pieski zajrzą, wróble wpadną do sieni, słońce ździebko poświeci 3486 4, 45| spodzieje. A nocami też do mnie przychodzą, juści... 3487 4, 45| i słodyczy - to przyszła do mnie Panienka i powieda 3488 4, 45| współczująca litość przygięła go do ziemi, a gorąca, proszalna 3489 4, 45| kosę nakuwał sposobiąc się do żniw, pachniał chleb świeżo 3490 4, 45| Stachową chałupę wyciągał już do zrębu; postał nad stawem 3491 4, 45| na samym ostatku wstąpił do Dominikowej; stara siedziała 3492 4, 45| się kiej wiśnia uciekła do chałupy.~- Jaguś, a wynieś 3493 4, 45| cały czas nie odezwała się do niego ani słowa i dopiero 3494 4, 45| nie dać pokusić, wpadła do sadu, chyciła się oburącz 3495 4, 45| drzewa i przytulając się do niego stanęła bez tchu prawie 3496 4, 45| chociaż bezwolnie, a zaglądał do nich niekiedy na krótką 3497 4, 45| przytyku, a że przychodziła do nich, że wszyscy w domu 3498 4, 45| posłałam po nią, bo mam dużo do prasowania - odrzekła matka.~ 3499 4, 45| wesele?~- A może przysłali do was z wódką? - zapiszczała 3500 4, 45| Stara zapędziła zaraz do prasowania, poleciały za


1-500 | 501-1000 | 1001-1500 | 1501-2000 | 2001-2500 | 2501-3000 | 3001-3500 | 3501-3727

IntraText® (V89) Copyright 1996-2007 EuloTech SRL