Table of Contents | Words: Alphabetical - Frequency - Inverse - Length - Statistics | Help | IntraText Library
Alphabetical    [«  »]
dniem 9
dniu 12
dno 8
do 3727
dobic 1
dobiegajac 1
dobiegal 2
Frequency    [«  »]
5302 z
4993 to
4437 ze
3727 do
2569 co
2283 juz
2191 po
Wladyslaw Stanislaw Reymont
Chlopi

IntraText - Concordances

do

1-500 | 501-1000 | 1001-1500 | 1501-2000 | 2001-2500 | 2501-3000 | 3001-3500 | 3501-3727

     Tom, Rozdzial
3501 4, 45| sroki! Jasiu, idź lepiej do ogrodu, nie wypada ci tu 3502 4, 45| utęsknionymi oczami, kaj się nieść do niego choćby jeno myślą 3503 4, 45| czy się późną nocą kładła do snu, czy się rankiem zrywała 3504 4, 45| proch, przywierając wargami do miejsc, kaj przeszły jego 3505 4, 45| radością nabrzmiałą do bólu, tymi jeno łzami, co 3506 4, 45| dnie znojnych przygotowań do żniw, a ona uwijała się 3507 4, 45| coraz częściej zaglądał do karczmy, a potem w chałupie 3508 4, 45| rozgniewana zwróciła się do dzieuch, pierących nad stawem.~- 3509 4, 45| jakby na odpust.~- Jakże, do samego połednia przesiaduje 3510 4, 45| że to Jagusia chętna była do pomocy przy każdej robocie, 3511 4, 45| ona śpieszyła się niby to do matki; strasznie bowiem 3512 4, 45| zasnęła, wynosiła pościel do sadu i leżąc na wznak, zapatrzona 3513 4, 45| ładniejsza...~- Kaj mi tam do ładności! - stanęła w pąsach, 3514 4, 45| i wstał.~- Muszę już iść do domu! - skinął głową na 3515 4, 45| dziedzicowym synu, któren do dom wrócił, i o dworskiej 3516 4, 45| A wszyćko było utrafione do wiersza, rychtyk kieby w 3517 4, 45| przeżegnać i zapłakać, tak szło do serca.~Ale strasznie gorąco 3518 4, 45| obłażą i jakby zarzewia nasuł do piersi. Jak Rocho nieraz 3519 4, 45| takie historie, ułożone do wiersza.~- Cie... a ja miarkowałam 3520 4, 46| Jagustynka przystępując do nich.~Zbiły się w kupę i 3521 4, 46| A to będą was zapisywały do wojska - zaśmiała się skrzekliwie, 3522 4, 46| mocno zaniepokojony poleciał do Mateusza zajętego przy Stachowej 3523 4, 46| przebierając się ogrodami do Borynów.~Antek siedział 3524 4, 46| przyszli. Rochu, a chodźcie no do nas! - krzyknął.~- Co się 3525 4, 46| organistów.~- Wiecie, a to do was, Antoni, walą żandarmy! 3526 4, 46| Odejdź, Grzela! Hanka, do swojej roboty! Uciekaj, 3527 4, 46| rozkazywał Antek zasiadając do przerwanej roboty i jął 3528 4, 46| wraz z żandarmami wszedł do chałupy, zaś strażnicy rozlecieli 3529 4, 46| przyciśnięte Pasyjką, skoczył do nich kiej ryś i jął je pilnie 3530 4, 46| rozbierze nawet na książce do nabożeństwa! - odpowiedział 3531 4, 46| chora? - podszedł nieco do Józki.~- A juści, już od 3532 4, 46| Urzędnik śpiesznie cofnął się do sieni.~- To w tej izbie 3533 4, 46| że gdy któryś zbliżył się do niej, zaskrzeczała nieprzytomnie:~- 3534 4, 46| skończyli, Antek przystąpił do starszego i kłaniając mu 3535 4, 46| ostali sami, rzekł cicho do Hanki:~- Sprawa widzę taka, 3536 4, 46| zamknęli się w stodole, gdyż do chałupy cięgiem ktoś wpadał 3537 4, 46| wpadał na wywiady.~Mrok już do cna przysłonił świat, Hanka 3538 4, 46| i odszedł, a że już było do cna pociemniało na świecie, 3539 4, 46| kobietami. Hanka padła mu do nóg, a Józka buchnęła skomlącym, 3540 4, 46| szeptał łzawo, przyciskając je do piersi a całując po głowinach 3541 4, 46| Muszę jeszcze zajrzeć do kogoś na wsi... Gdzie się 3542 4, 46| Grzelą mam jeszcze dużo do pomówienia.~I przepadł w 3543 4, 46| Witek, zaprowadź konie do Szymka na Podlesie i wracaj! 3544 4, 46| Rocho przebrał się chyłkiem do Dominikowej, kaj miał jakieś 3545 4, 46| się ponieść za nim choćby do boru. Nie sprzeciwiał się 3546 4, 46| jakie to pokusy się dają i do jakiego to grzechu i zgorszenia 3547 4, 46| jeno i niesąc się myślami do Jasia, że już same wargi 3548 4, 46| oczy.~I zaraz się rozeszli.~Do wsi wracał tylko Antek z 3549 4, 46| sięgnąć ręką i przyciągnąć do siebie, ale nie sięgnął, 3550 4, 46| plotki.~- Albo ci śpieszno do kogo drugiego!~- Juści, 3551 4, 47| jęto się ostro sposobić do żniwa, rychtowano na gwałt 3552 4, 47| bowiem ściągali ze zbożem do mielenia, ale jakby na utrapienie, 3553 4, 47| Niemało też cisnęło się do młynarzowego domu kupować 3554 4, 47| przyzwoleństwa, gdyż krzyknął do żony siedzącej na dworze, 3555 4, 47| prowadzali swoje krowy do księżego byka, to niechże 3556 4, 47| ino poszedł z Mateuszem do boru wybierać drzewo, na 3557 4, 47| Któż to od was idzie do Częstochowy? - zagadnęła 3558 4, 47| niego i okrutnie stęskniony do swoich.~- Dobry był chłop, 3559 4, 47| rzeknie nawet marnego słowa. Do cna głupie urządzenie na 3560 4, 47| zasmakowała, kijem ścierwę i do kreminału!~Antek roześmiał 3561 4, 47| ich chałupie! Poleciałam do nich, nie było nikogo. Zaglądam 3562 4, 47| przejął, jakbym zajrzała do grobu. Nie mówią do się, 3563 4, 47| zajrzała do grobu. Nie mówią do się, jeno płaczą. Mateuszowa 3564 4, 47| spaliły taką nowinę!~Wracali do wsi, Mateusz się krzywił 3565 4, 47| jako Dominikowa ma podać do sądu o grunt Jagusi po Macieju.~- 3566 4, 47| wywiedziawszy się od Antka co do tego zapisu po Macieju, 3567 4, 47| zamartwił, że zasiadłszy w progu do kolacji nie mógł jeść, a 3568 4, 47| barzej i dręczył już nie do wytrzymania. Już parę razy 3569 4, 47| pobok, lecz cisnęła mu się do piersi kiej dzieciątko i 3570 4, 47| musiałam iść... wchodzę do chałupy... a on stoi na 3571 4, 47| blady kiej ściana... skoczył do mnie z pięściami...o prawdę 3572 4, 47| Ratuj me, bo się rzucę do studni albo se co złego 3573 4, 47| wrzasnęła padając mu do nóg.~- Cóż ja ci poredzę, 3574 4, 47| stumanił? po coś me przywiódł do grzechu?~- Cała wieś tu 3575 4, 47| cichoj!~Przypadła mu znowu do piersi, objęła sobą i pokrywając 3576 4, 47| Tereska przejrzawszy prawdę do dna odepchnąła go od siebie 3577 4, 47| zawrzeszczała przyskakując do niego z pięściami - idź, 3578 4, 47| was pożeni hycel, pasujeta do siebie, lakudra i złodziej.~ 3579 4, 47| sadu Jasiek i przystąpiwszy do żony jął jej szeptać tkliwe, 3580 4, 47| dobrości słowa:~- Chodź do dom, chodź, sieroto. Nie 3581 4, 47| przeniósłszy na przełaz krzyknął do Mateusza:~- Pókim żyw, to 3582 4, 47| dojmującą udręką, że poniósł się do karczmy i pił przez całą 3583 4, 47| jeszcze, kiej Jaśka wzieni do wojska, ostała sama jedna, 3584 4, 47| ruszył organista, wywiódłszy do żniwa kilkanaście kobiet, 3585 4, 47| kilkanaście kobiet, stanęła do sierpa nawet sama organiścina, 3586 4, 47| cały bowiem dom poszedł do żniwa.~Przeniósł do izby, 3587 4, 47| poszedł do żniwa.~Przeniósł do izby, położył na łóżko, 3588 4, 47| cucił, jaże przyszła nieco do siebie i otworzyła załzawione 3589 4, 47| zwoływać Kłębów.~Zajrzał do niej dopiero po południu, 3590 4, 47| obrazek Częstochowskiej do ręki, í nową koszulę, suty 3591 4, 47| nad czołem, wraz z chustą do zawiązania, i zupełnie nowe 3592 4, 47| Jasio przesiedział przy niej do zmierzchu czytając w głos 3593 4, 47| pośmiechem.~A gdy zasiadali do wieczerzy, zapragnęła jajecznicy, 3594 4, 47| dopiero kiedy zabierali się do spania, przywołała Tomka.~- 3595 4, 47| zalecił Jasiowi pozostać do końca, że to jemu samemu 3596 4, 47| każdym, kto ino zajrzał do chałupy, zaś poniektórym 3597 4, 47| godziny nie odzywała się do nikogo.~I leżała se godnie, 3598 4, 47| zatrząsł taki strach, że uciekł do domu, rzucił się na łóżko, 3599 4, 47| zapłakaną. Przytulił się do niej kieby do matki, kładł 3600 4, 47| Przytulił się do niej kieby do matki, kładł rozbolałą głowę 3601 4, 47| oberwał!~Skoczyła naraz do drzwi, wywarła je na rozcież 3602 4, 47| rozcież i zawrzeszczała do Jagusi:~- A ty się wynoś, 3603 4, 48| teraz już sama zobaczyłam, do czego chciała cię przywieść 3604 4, 48| zawierzyła i przygarnąwszy go do piersi jęła mu obcierać 3605 4, 48| pozwalała jej przychodzić do nas? - Zaperzył się zapalczywie 3606 4, 48| sto razy się zrywał, aby do niej bieżyć, aby stanąć 3607 4, 48| niej bieżyć, aby stanąć do oczów i rzucić jej w twarz 3608 4, 48| i zaczął krzyczeć jakby do wszystkiego świata:~- Nieprawda! 3609 4, 48| Jagaty, nie wtrącał się do rozmowy, a jeno cięgiem 3610 4, 48| moście i próbował przeciągnąć do swojego byka, obiecywał 3611 4, 48| kościele, a ty idź z ludźmi do żniwa i poganiaj, barometr 3612 4, 48| Kiedyż to się zbiera kompania do Częstochowy?~- Wotywę zamówiły 3613 4, 48| niby gzła porozwieszane do przeschnięcia, kajś nad 3614 4, 48| to samo... czekałam cię do północka... u drugiej byłeś...~ 3615 4, 48| a wzdychał.~- ...tyla mi do niej, co do tych gwiazdów... 3616 4, 48| tyla mi do niej, co do tych gwiazdów... Jasia se 3617 4, 48| prawda... co noc wychodzi do niego... Kozłowa przydybała 3618 4, 48| sutannę o krzaki, wpadł do domu czerwony jak burak, 3619 4, 48| swoim pokoju i zabrał się do brewiarza, ale cóż, kiej 3620 4, 48| brewiarz pod pachę i poszedł do matki.~- Zmówię pacierz 3621 4, 48| kiej Jambroż pokusztykał do dom, Kłęby pokładły się 3622 4, 48| okno i przysiadłszy w nim, do samego świtania medytował 3623 4, 48| poredził tylko w sobie zbudzić do niej gniewu i odrazy.~- 3624 4, 48| gdyż słońce prażyło już nie do wytrzymania, i natkał się 3625 4, 48| niby szydłem, przystąpił do niej zeźlony.~- Z czegóż 3626 4, 48| bezradnie ręce i wstąpił do Kłębów. Jagata leżała już 3627 4, 48| chałupie.~- Kłęby pojechały do miasta - zaszeptała mu Jagustynka. - 3628 4, 48| grzmiących młotami, zajrzał do młyna, łaził po ogrodach, 3629 4, 48| Szymków na Podlesiu i wrócił do wsi dopiero na samym zmierzchu, 3630 4, 48| kiedy trumnę spuszczali do dołu i wybuchnęły lamenta, 3631 4, 48| południa zaczęli się zjeżdżać do Lipiec ludzie z dalszych 3632 4, 48| na jutrzejszą pielgrzymkę do Częstochowy Kompania miała 3633 4, 48| bruździe i cisnąc mu się do kolan wpierała w niego oczy, 3634 4, 48| oczów, a wraz cisnąc się do siebie tak z bliska, że 3635 4, 48| kłosach, zwisających im do kolan, szli w łuny zachodu 3636 4, 48| słowa nie przemówili więcej do siebie, ni jednego słowa, 3637 4, 48| twardy i suchy głos:~- Jasiu, do domu!~Wytrzeźwiał w tym 3638 4, 48| pleść trzy po trzy.~- Chodź do domu!~Wzięła go za rękę 3639 4, 48| zawziętością.~- Poszła precz! A do budy, ty suko! - zakrzyczała 3640 4, 48| spać, siedziała pod ścianą do białego rana.~Godziny szły 3641 4, 48| przyszła już przyszykowana do drogi i chociaż nieśmiało, 3642 4, 48| wyciągnęła rękę na zgodę.~- Do Częstochowy idę, to mi darujecie, 3643 4, 48| odpuściły.~- Złości już do was w sercu nie chowam - 3644 4, 48| sygnaturkę poszła się przybierać do kościoła.~- Wiecie, a to 3645 4, 48| koniecznie naparł się iść do Częstochowy! Raźniej będzie 3646 4, 48| się przyjacielsko i poszła do kościoła rozpowiadając po 3647 4, 48| pielgrzymki.~Jasio służył do mszy jak co dnia, jeno dzisia 3648 4, 48| ławce, i te przystępujące do komunii wędrowniki - jak 3649 4, 48| przez całą drogę nie brać do ust nic gorącego, i parę 3650 4, 48| nie było sposobu przemówić do niego ni nawet stanąć mu 3651 4, 48| oczach.~Mateusz mówił cosik do niej, to matka, to drugie, 3652 4, 48| niby trup za powracającymi do wsi.~- Padnę i zamrę! - 3653 4, 48| folgi ni ukoju, tłukła się do samego świtania kole chałupy, 3654 4, 49| zrobiło się już zgoła nie do wytrzymania, Jagusia bowiem 3655 4, 49| mogła, i dzieci pędziła do roboty, ale Jagusia była 3656 4, 49| Nie wyciągaj szyją, kiej do cię nie piją! - warknęła 3657 4, 49| dni, po wyjściu kompanii do Częstochowy, błąkała się 3658 4, 49| południu doprowadzona już do ostatka wzięła sielnego 3659 4, 49| wzdychająca, nie odzywała się do nikogo, po kolacji, kiej 3660 4, 49| Jagusią, przywarła drzwi do sieni i rzekła:~- A wiesz, 3661 4, 49| przed tobą, wyprawili go do Częstochowy. Słyszysz to? 3662 4, 49| Jak wczoraj pojechał do kancelarii, tak i przepadł...~- 3663 4, 49| Pojechał z pisarzem do powiatu jeszcze wczoraj 3664 4, 49| sołtys, jako wezwał ich do siebie naczelnik - odpowiadał 3665 4, 49| Choćby i Mateusz, też nie do pogardzenia, chłop zmyślny, 3666 4, 49| dała spokój i wzięła się do różańca. Na dworze pocichły 3667 4, 49| Jaguś, trza ci jutro do spowiedzi. Lżej ci będzie, 3668 4, 49| nie pójdę!~- Nie chcesz do spowiedzi! - głos jej 3669 4, 49| zgrozy,~- A nie. Ksiądz do kary to skory, ale z pomocą 3670 4, 49| gadanie! A ja ci mówię, do spowiedzi idź, pokutuj i 3671 4, 49| wieść, zgoła niepodobna do wiary, że wójta aresztowali 3672 4, 49| jeszcze nie brali tego zbytnio do serca.~- Próżniaki wymyślą 3673 4, 49| wrócił z miasta i wszystko co do słowa potwierdził, a Jankiel 3674 4, 49| Jankiel w południe powiedział do całej gromady:~- Wszystko 3675 4, 49| bieda wszędy jaże piszczy, do garnka nie ma co włożyć, 3676 4, 49| zapożyczył, aby jeno dociągnąć do żniw, a tu przyjdzie płacić 3677 4, 49| oko na niego i mówiłem, do czego to idzie, przekładałem, 3678 4, 49| ludzi, że mało wiela poszło do kościoła, a jeno radzili 3679 4, 49| garczka cukru kładła se do kawy, a czysty harak pili 3680 4, 49| organiścina trafiła wszystkim do serca, nalazła się na wsi 3681 4, 49| dokoła i pytać niewoląc do odpowiedzi.~- Stracił na 3682 4, 49| puściły, przyparły kajś do płota, tak molestowały, 3683 4, 49| naraz wszystkie dawne urazy do Jagusi, wszystkie zazdroście 3684 4, 49| księdza chciała przywieść do grzechu! Jezu, bądź nam 3685 4, 49| namowy organiściny pociągnęły do wójtowej.~Wyszła do nich, 3686 4, 49| pociągnęły do wójtowej.~Wyszła do nich, zapuchnięta od płaczu, 3687 4, 49| szlochaniu.~Napłakały się nad nią do woli, nabiedziły i rozeszły 3688 4, 49| nabiedziły i rozeszły się do domu, bo słońce kłoniło 3689 4, 49| tajną robotę.~Przystały do nich Płoszki, przyniewoliły 3690 4, 49| niektórych i poszli razem do proboszcza, wysłuchał wszystkiego, 3691 4, 49| zawołał:~- Nie mieszam się do niczego, róbcie, co chcecie, 3692 4, 49| niczym i jutro z rana jadę do Żarnowa na cały dzień!~Wieczór 3693 4, 49| wszyscy zmówieni zeszli się do karczmy, i ugaszczani przez 3694 4, 49| wyjściu radzili, prawie do samego świtania, a rankiem 3695 4, 49| wieś, że już rozwścieklony do ostatka, poleciał szukać 3696 4, 49| organistów! Jakże, dopuścim do takiej niesprawiedliwości! 3697 4, 49| nie trzymam, ale i tyla mi do niej, co do tego kamienia.~- 3698 4, 49| ale i tyla mi do niej, co do tego kamienia.~- Ratuj, 3699 4, 49| jeden sprzeciw, nic.~- Masz do niej złość! - zawrzeszczał 3700 4, 49| złość czy nie, nic komu do tego - powiedział surowo 3701 4, 49| nikt nie wyszedł w pole do roboty, bydło nie wypędzone 3702 4, 49| chrzęstem kłoniły mu się do nóg i biły w niego niby 3703 4, 49| splunął w garście i jął się do roboty, waląc pokos za pokosem 3704 4, 49| minucie cała wieś ruszyła do Dominikowej kieby ten wezbrany, 3705 4, 49| rozjuszone stado.~Wdarli się do chałupy kiej burza, jaże 3706 4, 49| drzwi, stała przytulona do ściany i nie broniła się, 3707 4, 49| przystanął.~- Trza zewlec do naga i pod kruchtą wysiec 3708 4, 49| takie bili pod kościołem! Do pierwszej krwi, bierzta 3709 4, 49| patrzał gotując broń jakby do strzału, że poniechawszy 3710 4, 49| Ty świnio! ty tłumoku! A do sołdatów, łajdusie zapowietrzony !~- 3711 4, 49| jeno upatrzył porę, szeptał do niej litośnie:~- Już niedaleczko... 3712 4, 49| postronkach, na gnoju, zbita do krwi, w porwanym odzieniu, 3713 4, 49| zawrzeszczała:~- A wrócisz do wsi, to cię zaszczujemy 3714 4, 49| krzykiem przyginały się do ziemi, zawyły wiatry i jęły 3715 4, 49| i zboża jakby rwiąc się do ucieczki, ale bite wichurą 3716 4, 49| I trwało tak z przerwami do samego wieczora, dopiero 3717 4, 49| Lipcach wróciło wszystko do dawnego, ale skoro jeno 3718 4, 49| wszyscy zaczęli wychodzić do żniwa, że ano z każdej chałupy 3719 4, 49| dźwignąć z miejsca, ruszało do żniw, że nawet dzieci, nawet 3720 4, 49| ślepiącym powietrzu, od świtu do późnego wieczora połyskiwały 3721 4, 49| skwapniej przypinał się do roboty, nie pora była deliberować 3722 4, 49| mendlami, a z wolna przewozić do Lipiec.~Że już bez przerwy 3723 4, 49| wszystkimi drożynami i do wszystkich na ścieżaj powywieranych 3724 4, 49| wiatrak.~- Pokażcie mi drogę do Szymków! - prosił dziad 3725 4, 49| pod chałupę sam zajrzał do środka, ale rychło wyszedł 3726 4, 49| i nacierać jej ciemię, a do tygodnia jakby ręką odjął! 3727 4, 49| jeszcze jaki paciorek dołożę do Przemienienia Pańskiego!


1-500 | 501-1000 | 1001-1500 | 1501-2000 | 2001-2500 | 2501-3000 | 3001-3500 | 3501-3727

IntraText® (V89) Copyright 1996-2007 EuloTech SRL