Table of Contents | Words: Alphabetical - Frequency - Inverse - Length - Statistics | Help | IntraText Library | ||
Alphabetical [« »] jutrzejszy 1 jutrzejszym 1 jutrzenkowa 1 juz 2283 juzci 1 juzem 8 juzes 1 | Frequency [« »] 4437 ze 3727 do 2569 co 2283 juz 2191 po 1901 ale 1664 za | Wladyslaw Stanislaw Reymont Chlopi IntraText - Concordances juz |
Tom, Rozdzial
501 2, 14| będzie zabierać, ale, błoto już jej przeszkadza, wielka 502 2, 14| przestraszony.~- Wieczór już pod lasem, mróz bierze, 503 2, 14| galanto oklepany.~Ale mroczeć już poczynało, gdy skończyła, 504 2, 14| szklane, odsłonięte w dalach i już kajś niekajś w wysokościach 505 2, 14| Pan Jezus dał na świat, to już tutaj do śmierci ostanę. 506 2, 14| zwiesny przetrzymać, to już łacniej będzie, lekciej. 507 2, 14| wierciło, niebo iskrzyło się już gwiazdami, a od borów pociągał 508 2, 14| Borynowa! Moiściewy, a to już od jesieni wiadomo było... 509 2, 14| papierowymi paskami, zaś w głębi już niedojrzanej brzęczał monotonnie 510 2, 14| Laudamus pueri.:.~- Na Gody to już? - spytała, że to nieobyczajnie 511 2, 14| posługuje na plebani , ksiądz już wie...~Muzyka umilkła i 512 2, 14| pomagać drugiemu. Wełna już gręplowana, a będzie jej 513 2, 14| opłotki.~Po Magdzie nie było już śladu, tyla ino, że jakieś 514 2, 14| przyspieszyła kroku, bo późno już było, zasiedziała się nieco 515 2, 14| Dziwujesz się, jakbym już stergła i po śmierci straszyła!~- 516 2, 14| młynie, a pilno mają, że już i wieczorami robią.~Szły 517 2, 14| ludzi oszukują.~- Tną to już poręby?~- W lesie to siedzicie 518 2, 14| farbują na swoje.~- Mógł się już wziąć do roboty, zaraz by 519 2, 14| nie widziała nic i szła już w tej ciemnicy nagłej a 520 2, 14| całym domu, bo u Weroniki już spali, a stary też wkrótce 521 2, 14| mrozy dopiero co wzięły i tu już wilki wychodzą...~- Widziałem 522 2, 14| niech zobaczy!~Nie mówili już o tym, zbyt to leżało wszystkim 523 2, 14| przewałęsał.~Położyli się, dzieci już spały, ułożone w nogach 524 2, 14| tłumaczyła się zestraszona.~Nic już nie odrzekł, a i ona milczała; 525 2, 14| biły skrzydłami i piały już z północka, a szum cichy 526 2, 14| przywarła sercem całym - Nie, już w niej nie było podejrzeń 527 2, 15| Rozdział 3~Na dobrym już dniu, po śniadaniu, młynarz 528 2, 15| Może w jakiś pacierz Antek już stanął do roboty naprzeciw 529 2, 15| odpoczął jak się patrzy, a już Mateusz, wracając od młynarza 530 2, 15| robota poganiała.~O dobrym już zmroku Antek powlókł się 531 2, 15| ciągłych doskwierań.~Inni już na to nie baczyli, a on 532 2, 15| tkwiła Jagusia. Obaj oni, a już z dawna, jeszcze od wiosny, 533 2, 15| po jakimś tygodniu to się już nie witali, a przechodzili 534 2, 15| po kobiecie! Z dawna mi już obmierzło to babie nasienie, 535 2, 15| siwymi oczami w dale, stary już był, zeschły na wiór, żylasty, 536 2, 15| bo jakoś i kobiety się już pokazały z dwojakami, a 537 2, 15| jego izdebki, nie uciekał już od ludzi ni stronił od nich, 538 2, 15| dokładali torfu do czerwonego już piecyka, kurzyli papierosy, 539 2, 15| A cóż by! - oprzędłam już worek wełny i odniesłam 540 2, 15| powiedziała po chwili, ale już nieśmiało.~- Cóżeś dała?~- 541 2, 15| Nie, myślałem nawet, że już dawno pomarł!~- Żywie, bo 542 2, 15| Antek i podniósł się, bo już Mateusz wrzeszczał za ścianą:~- 543 2, 15| wrzasnął Antek, gotowy już na wszystko.~Ale Mateusz 544 2, 15| jak ten zbój spoglądał, a już cały dzień słowa nie przemówił 545 2, 15| popuszczał z uwięzi - ale już mu coraz częściej mdlała 546 2, 15| cięgiem przesiaduje u starego, już nawet mówiłem ojcu o zgodzie 547 2, 15| gorszego nie przyszło.~Tak się już dziwnie składało, bo nawet 548 2, 15| izdebce, przeszedł i biorąc już za klamkę przystanął nagle, 549 2, 15| mógł zmiarkować co bądź, już Antek skoczył jak ten wilk 550 2, 16| Wigilię przed godnymi świętami już od samego świtania wrzał 551 2, 16| rozeznał skąd i gdzie, a już przebrzmiał i zgoła przepadło 552 2, 16| zwijała się żywo, bo ciasto już kipiało i trza było wyrabiać 553 2, 16| miodem, któren wygrzewał się już pod pierzyną i czekał na 554 2, 16| chałupy przyjął, siedział już od rana w kościele i tam 555 2, 16| księży parobek.~Południe już dochodziło, gdy Jagna skończyła 556 2, 16| krzyknął:~- Kolędę niesą!~Jakoż już od rana starszy organiściak, 557 2, 16| bratem.~Dojrzała ich Jagna już przed gankiem, że czasu 558 2, 16| matka.~- Nie bardzo, ale to już niedługo, bo tylko do wiosny!~- 559 2, 16| przed kim i poradzić, że już o niczym nie myślał i o 560 2, 16| świadkach, choćby... a to już ani dziś, ani jutro, ani 561 2, 16| matką znamy się na tym, już ja ci mówię, że tak jest. 562 2, 16| Jakoż i prawda była, wieczór już stał u proga, słońce padało 563 2, 16| olbrzymiała, niosła się już niby kula ognista, błękitne 564 2, 16| upewnić, że nie wrócicie już po nic...~I z wielką dobrością 565 2, 16| naród, a gdyby nie to, to już by zły całkiem zapanował 566 2, 16| Postrofował ja surowo, ale się już nie przeciwiła, pomilkli 567 2, 16| mówił ostrzej, ale już czapkę cisnął na skrzynię.~- 568 2, 16| wymiarkować. I nie myśleli już nad tym dłużej, bo przyszli 569 2, 16| Dominikowa, zaraz szli do niej, już tam krzyczy i wydziera się, 570 2, 16| wszystkimi, ale kiedy mówicie, że już krzyczy, to polecę zajrzeć. 571 2, 16| drugimi i taką:~- "Dawno już temu będzie, bo tyle roków, 572 2, 16| mówił i w dyrdy pobiegł...~Już się szczęśliwie wydostał 573 2, 16| wydostał z wysokiego lasu, już ino tą karłowatą sośniną 574 2, 16| jałowcami się przebierał, już nawet widział pola zielone, 575 2, 16| pola zielone, rozkołysane, już mu plusk szedł od rzeki, 576 2, 16| rzeki, skowronki śpiewały, już ludzi zoczył przy pługach, 577 2, 16| nogami, odnieśli noże i już, już mieli go żgnąć... a 578 2, 16| nogami, odnieśli noże i już, już mieli go żgnąć... a wtem 579 2, 16| cudzie przestrogę i razem już poszli za tymi głosami anielskimi 580 2, 16| znowu Witek zapytał, ale już z płaczem prawie...~- Łaciata! 581 2, 16| zwołujący do kościoła.~Naród też już wychodził z chałup, gdzieniegdzie 582 2, 16| stare, chore albo kaleki.~Już z daleka widniały rozgorzałe 583 2, 16| ołtarz.~Za nimi zaś, prawie już na ostatku, jak jakie dziedzice, 584 2, 16| którzy byli ostatni, to już na mrozie pod drzwiami pacierz 585 2, 16| przed majestatem Pańskim.~I już cicho było, nikt nie śpiewał, 586 2, 16| dopiero przed drugą mszą, kiej już naród skruszał nieco modleniem 587 2, 16| serdecznej wichury głosów.~I już, tak się zwarli duszami, 588 2, 16| nóżeczki Dzieciątka.~Gdy już i drugą mszę wysłuchali, 589 2, 16| przy ławkach, nie chciał już zabierać dawnego miejsca 590 2, 16| Usunął się pod świerk i już z niej oka nie spuścił, 591 2, 16| wiązały ze sobą, że jednako już czuli, jednako im serca 592 2, 16| uniosła się nieco, jakby już iść chciała tam... gdzie 593 2, 16| po kościele... Ale Antka już nie było, odsunął się nieznacznie 594 2, 17| i ledwie w pacierz potem już cały dom chrapał, aż się 595 2, 17| grzechu sposobił.~O dużym już dniu podniesła się z pościeli, 596 2, 17| było wiele do roboty, Józka już obrządziła wszystko, a do 597 2, 17| wełniakiem, aż nie mogąc już wytrzymać, a upatrzywszy 598 2, 17| Jagustynka, ale dzisiaj była już po dawnemu dufna w siebie, 599 2, 17| przycichły.~- Wiecie o Magdzie! Już żywie, domacali się w niej 600 2, 17| że jeszcze z pacierz, a już by pięty pokazała światu; 601 2, 17| zdychał pode płotem.~- Takie już jest i będzie urządzenie 602 2, 17| jak Pan Bóg przykazał!~Ale już na to Boryna się nie odezwał, 603 2, 17| usilniej myślała o Antku, i już się nie broniła przed wspominkami, 604 2, 17| zapomnienie wszystkiego, że już nie baczyła, gdzie jest, 605 2, 17| pieśnie dziękczynne - że już i nie wypowiedzieć!~Ocknęła, 606 2, 17| wróciwszy do domu.~Wieczór też już był zapadł, wieczór cichy, 607 2, 17| pójdę z tobą.~- E... to już jutro może... powiadacie, 608 2, 17| zapraszała do jadła, choć już łyżki pokładli, buchała 609 2, 17| leciała na drugą stronę, ale już z sieni nawracała z powrotem. 610 2, 17| nie mogła... a on może już tam stoi... czeka... wypatruje... 611 2, 17| idź, nie wyjdę, grzech... Już się za zapaską oglądała, 612 2, 17| się za zapaską oglądała, już szła ku drzwiom... szła... 613 2, 17| czerstwi jeszcze; choć już starością i pracą przygięci 614 2, 17| Trzech Królach ! ~- Przeciech już na tartaku rzną jakieś drzewo.~- 615 2, 17| będzie.~- Juści, drzewo już wycechowali, las rozmierzyli 616 2, 17| urząd zjedzie i zabroni, to już i pniaków nie ostanie po 617 2, 17| nie pilno mi, nie!...~Dom już cały legł spać, a Maciej 618 2, 17| Wyjdzie! Hej! Rwała się już jej dusza do wylotu, śmiały 619 2, 17| przyzwolił.~W parę chwil już była gotowa i ruszyli zaraz 620 2, 18| Widzi mi się, że śnieg już nie sypie - powiedział łagodniej.~- 621 2, 18| krzyknął z progu:~- Dziedzic już przejechał!~- Dawno? Przywieraj 622 2, 18| któryś z sąsiadów, bo się już było rozniesło w sąsiedztwie, 623 2, 18| przed się zapatrzony. Stary już był, przygarbiony nieco, 624 2, 18| mątwa i kurniawa, bo górą już było przycichło, że domy 625 2, 18| po drogach, gdzieniegdzie już i sanie z trudem torowały 626 2, 18| zdziebko przejmował, że to już mroczało i cały smętarz 627 2, 18| właśnie dopędził, że wracali już razem i wolno do chałupy.~ 628 2, 18| się kręcili dokoła, choć już mroczało, a przy tym chłopak 629 2, 18| poszedł?...~Nie, nie czekała już jego odpowiedzi, porwała 630 2, 18| przędzenia, nie odpowiadała już na mamroty Józczyne, bo 631 2, 18| poszła do obory.~Wieczór już był zapadł, wiatr ustał, 632 2, 18| przychodzisz, cięgiem, że już rady nijakiej dać sobie 633 2, 18| wreszcie, aby doń skoczyć, ale już cieniem mignął na progu 634 2, 18| uwidziałem...~- Bom wtedy już musiała być pod szopą, drwa 635 2, 18| Cóż to, pono Mateusz już zdrowy, chodzi?...~- Hale, 636 2, 18| się nie podnosi, tyla że już krwią nie oddaje. Jambroży 637 2, 18| śpiewania.~Nie pytał się już więcej, ale podejrzeń się 638 2, 18| powiedział i zamilkł.~Już nie śmiała pytać, bo ciepał 639 2, 18| śniegi, mrozy, niejednemu już ziemniaki prze-~marzły, 640 2, 18| strach pomyśleć! A i teraz już bieda taka, że niejeden 641 2, 18| nanosicie, tak jest i z biedą! już takie urządzenie boskie 642 2, 18| krów i do, koni, bo późno już było.~Jagna słała łóżka 643 2, 19| przyśpiewy w kościele, a już naród z wolna ciągnął do 644 2, 19| Stacho Płoszka, mający się już od kopania ku Ulisi sołtysównie, 645 2, 19| potrza ludzi do poręby, to już zgodził i zadatki podawał: 646 2, 19| Lipiec ani jeden. Prawda to już była jasna i pewna, bo i 647 2, 19| grosz zapaśny, niejednemu już i ziemniaki się kończyły, 648 2, 19| była w chałupie, a głód już zębce szczerzył za węgłem, 649 2, 19| A tymczasem wieczór się już był uczynił, ostatnie zorze 650 2, 19| żelazem i dech zapierało, ale już wieś cichła całkiem.~Jeno 651 2, 19| chłopów nagnać do domów, ale już ostawały. Juści, że za ojcami 652 2, 19| A w karczmie kłębiła się już niezgorsza gęstwa.~Tęgi 653 2, 19| pilnie jednak bacząc, gdzie już pobrzękują flachy a kieliszek 654 2, 19| coraz gęściej się robiło, że już drzwi się prawie nie zamykały, 655 2, 19| pobiłeś tak, jucho, że już mi księdza wołali, ale gniewu 656 2, 19| to mię rozebrało, żem. już i nie baczył, co robię.~- 657 2, 19| poniechaj złości, ja ci już nie pamiętam, choć mnie 658 2, 19| kolejkę i znowu przepili, i już tak siedzieli wpodle siebie, 659 2, 19| na twoją krzywdę, tego to już wyrozumieć nie mogę...~- 660 2, 19| ale mogli drudzy.~- Bo już mi ścierpieć trudno, tak 661 2, 19| drugi a pogadywali, Antek już był zdziebko napity, a że 662 2, 19| sobie.~W karczmie zaś zabawa już szła rzetelna, muzyka rznęła 663 2, 19| tany szły za tanami, pito już we wszystkich kątach, gdzieniegdzie 664 2, 19| wszystkich kątach, gdzieniegdzie już przychodziło do sporów, 665 2, 19| na jednym miejscu, pili już z drugiej flachy, a Wojtek 666 2, 19| drugiej flachy, a Wojtek Kobus już wprost wykrzykiwał ku rzepeckim 667 2, 19| koło ich otaczało, że to już gorzałka ponosiła, ale oni 668 2, 19| pokraki, tatulu, pozwólcie, to już se Jambroża wybierę !...~ 669 2, 19| podniósł, tupot, krzyki, że już żadnego głosu z osobna nie 670 2, 19| jeszcze nie wiadomo, to już urzędniki rozsądzą.~- Kiedy 671 2, 19| pachy ze starszym, obaj już byli napici niezgorzej, 672 2, 19| za Jagną.~Późno przyszli, już po kolacji, bo stary długo 673 2, 19| pójdzie.~Nie prosiła go już więcej, zawzięła się tak, 674 2, 19| rozglądał w tłoku.~Antek zaś już nie spuszczał oczów z Jagusi, 675 2, 19| się dzisiaj, że choć naród już był napity, a spoglądali 676 2, 19| parę tak siarczyście, że już nic nie pamiętał i na nic 677 2, 19| głos dogadują.~Ale Antkowi już było wszystko jedno dzisiaj, 678 2, 19| lube modre oczy, to się już był całkiem zapamiętał! 679 2, 19| młodością, uciechą, że już nic nie widziała, ino te 680 2, 19| upadnie! Gdzie zaś, on już stał, już znowu ponosił, 681 2, 19| Gdzie zaś, on już stał, już znowu ponosił, już krzykał, 682 2, 19| stał, już znowu ponosił, już krzykał, czasem jaką piosneczkę 683 2, 19| Juści, że przez to baby już głośno wydziwiały z takiej 684 2, 19| Jambroży bowiem, pijany już całkiem, prawił im takie 685 2, 19| zabawiano niezgorzej, naród się już całkiem rozochocił i rozgrzał, 686 2, 19| zza swojego stołu, bo się już byli pokumali przy gorzałce 687 2, 19| dzisiaj zapamiętał, na nic już nie patrzył, z niczym się 688 2, 19| ręce brał, ale ledwie się już wstrzymywał od całowania! 689 2, 19| to dosyć długo, bo Antek już gorzałkę stawiał całej kompanii. 690 2, 19| wolno ku domowi.~Nie skoczył już za nim, stał roztrzęsiony, 691 2, 19| oczami dookoła, nie było już nikogo, księżyc świecił 692 2, 19| do domów, że to i późno już było, karczma opustoszała 693 2, 19| Chodź do domu, późno już - prosiła powstrzymując 694 2, 19| tuliła świat cały, wieś już spała, ani jedno okno nie 695 2, 20| izbie nie dosłyszeli, bo się już srodze frasowała, że ani 696 2, 20| odwrócił się do ściany i ani już słowem się ozwał na jej 697 2, 20| blisko całą niedzielę, że już w chałupie wytrzymać było 698 2, 20| oczy na sobie, cięgiem, że już wytrzymać nie mogła. Ciężyło 699 2, 20| śmiała się zaś pytać nikogo. Już się jej tak mierziło w chałupie, 700 2, 20| myśląc, że skoro wstał, to już wszystko przeminęło i powróci 701 2, 20| nieustępliwość, nie ponawiała już tej sprawy dufając, iż to 702 2, 20| smutno i tak źle, że ledwie już ścierpiała, na ludzi patrzeć 703 2, 20| spytała dość ciekawie, bo już jej obmierzł ten stan.~- 704 2, 20| Same moje są tam szmaty, to już sama se przypilnuję! - powiedziała 705 2, 20| się odświętnie, bo ksiądz już był w niedalekim sąsiedztwie, 706 2, 20| lubił bowiem sporów.~- Muszę już iść. To wam jeszcze powiem, 707 2, 20| zmierzchu zaś, kiej ksiądz już ze wsi powrócił, ukrył boćka 708 2, 20| powracało do dawnego stanu, ale już nie powróciła do chałupy 709 2, 20| wydzierała się do Antka.~Tak się już umiała zmyślnie urządzać, 710 2, 20| się prędzej, a nie będzie już powodów do kłótni i odgrażań...~- 711 2, 20| zobaczycie!~I od tej chwili mało już kiedy zaznał spokoju. O 712 2, 20| też iść nie pozwalał, że już desperacja brała Jagusię, 713 2, 20| Jednego wieczora, jakoś już pod koniec lutego, zeszło 714 2, 20| wydali dobrodziejowi, nic ci już nie zrobi! - mruknął Witek.~- 715 2, 20| się jeno ciepło zrobi, to już umyśliłem taki sposób na 716 2, 20| gdy wszedł wójt, bo się już był ze starym pogodził, 717 2, 20| podała.~Wójt go namawiał już nie po raz pierwszy, by 718 2, 20| nie poradzi, na ostatku już na przynętę powiedział:~- 719 2, 20| choćby od jutra zaczynać! Tną już na bliższych porębach, drogi 720 2, 20| nas, a dobrze wypadnie, już ja wójt to wama mówię...~ 721 2, 20| poredzimy jeszcze, muszę już bieżyć, bo mi kowal sanie 722 2, 20| i poszła do chałupy.~Nic już o tym w domu nie zaczynał, 723 2, 21| Rozdział 9~Już od wczesnego rana miało 724 2, 21| skwierczą z zimna, warzy już nie było przy czym zrobić, 725 2, 21| komornicami. Prawda, na to już zeszło, że w parze z Filipką, 726 2, 21| podleśnych wyżniach, że już nie mogła wytrzymać z zimna; 727 2, 21| widne w kurzawie, a bór już był niedaleko, gdy tumany 728 2, 21| gorszym się nie skończy!~- To już takie Paczesiowe nasienie, 729 2, 21| strasznym krzykiem, a bił już jak ten mocarz oślepły gniewem 730 2, 21| grobowa, żaden głos się już tam nie przedzierał, nawet 731 2, 21| którędy pójść, bo całkiem już nie wiada było, w jaką stronę 732 2, 21| mogła spaść leda chwila, bo już szarzało nieco na polach 733 2, 21| nierozpoznaną, jak ta noc, co już szła przyczajona wskroś 734 2, 21| zmagające się z wichurą. - Dosyć już tego, a to i kamień już 735 2, 21| już tego, a to i kamień już by się rozpękł, gdyby go 736 2, 21| kreminale, to zgniję, ale już by sprawiedliwości na świecie 737 2, 21| rozkrzyczane. Wicher jakby już tracił na mocy, przycichał 738 2, 21| za nim z politowaniem, bo już ruchać się nie mogła, przyginała 739 2, 21| zatrzepie skrzydłem, a że już mocy nijakiej nie ma, to 740 2, 21| kieby biczem popędzała, że już nie czuła zmęczenia ni zimna.~ 741 2, 21| chorzał bez parę niedziel, ale już tak całkiem wydobrzał, że 742 2, 21| Dojeżdżali do wsi, mrok się już był zrobił gęsty i wichura 743 2, 21| skręcał przed karczmę, a Hanka już nie czekając na ojca, któren 744 2, 21| nim zaczął opowiadać, jako już był całkiem ustał, a może 745 2, 21| to wtedy radę, co?~Antka już nie wliczała, nie brała 746 2, 21| oczy się roziskrzały... już się nawet czuła tam, u Borynów, 747 2, 21| światem, nie wahała się już ni bała niczego!~Wyjrzała 748 2, 22| samego dnia, po obrządkach, a już o dobrym wieczorze zaczęli 749 2, 22| drugie jeszcze insze, ale już tak wybrane, o których nie 750 2, 22| jesienią owarzone, bo starsze już były a prawie jednolatki.~ 751 2, 22| z okładem, w ziemię też już zapadał, przygarbił się 752 2, 22| młodziaków, wyrosłych jak sosny i już prawie pod wąsem, skręcali 753 2, 22| mamrocząc cosik z cicha.~- Byli już z niedźwiedziem? - zagadnął 754 2, 22| Ino ich patrzeć, bo są już u organistów.~- Które to 755 2, 22| Filipki chłopaki!~- Idą już, idą! - zaczęły wołać dziewczyny, 756 2, 22| Kobusowa.~- Powiadacie, jakby już Jasiek całkiem był głupi!- 757 2, 22| złości gasił, a potem, by już być za jedno z chłopami, 758 2, 22| gdzie wiódł słowami, a już najbardziej chwyciła ją 759 2, 22| sobą cicho zrazu, a potem już dla wszystkich w głos opowiadać, 760 2, 22| wilki tuż za nim, że mu już niejeden dobrze boków pazurami 761 2, 22| trudził i na darmo! Chciał już wrócić do borów, borów nie 762 2, 22| Powlókł się do nich, bo już wolał nawet pracować ciężko 763 2, 22| dziećmi.~Nawrócił do borów, bo już nie wiedział, co począć, 764 2, 22| bronił się nawet, zarówno mu już była i śmierć, ale one go 765 2, 22| cud, iż powrócił i stał już w pługu, ale rychło żałośliwość 766 2, 22| rolim przykupiła, to ci już z serca odpuszczam.~I zaraz 767 2, 22| utajonym dygotał.~- ,,Dawno to już się działo, dawno, przed 768 2, 22| tak nie było, myśleli, że już był zabit albo go Turek 769 2, 22| imieniowi a krzyczał, że już chyba złemu się cały odda, 770 2, 22| przed nim.~Jastrząb się już nie pomiarkował w tej złości, 771 2, 22| serdecznego palca podpisał.~I już od tego dnia zaczęło mu 772 2, 22| poczciwości się wyzbył, że, już za nic miał świat cały.~ 773 2, 22| porachunku. Panu Jezusowi już zbrakło cierpliwości i pobłażania 774 2, 22| gniewu!~A i diabli nie stali już o niego: ich był, to aby 775 2, 22| widłami do środka, bo Jastrząb już był na skonaniu...~Kobieta 776 2, 22| znacząc progi a okna, ale już ustawała z wielkiej turbacji, 777 2, 22| diabli zabrać muszą, nic tam już po mnie... - i pojechał 778 2, 22| Przyjechali jeszcze na czas, ale już śmierć siedziała na progu, 779 2, 22| kapliczce !~Patrzy, a tu Ona już w płaszczu i koronie, otoczona 780 2, 22| kamień się wnet obrócił i tak już ostał, nocami jeno płacze, 781 2, 22| trzyma, zmiłowania czeka i już od wiek wieków tak klęczy.~ 782 2, 22| powiedział, jako Boryna powrócił już ze sądów i pije teraz w 783 2, 23| Nie wiało już na polach, jeno czasami 784 2, 23| bielmami oczy nie widziały już nic, nawet samych siebie.~ 785 2, 23| głodem trwania... ~Nie mogli już mówić, tylko nieprzytomne 786 2, 23| Już me rozum odchodzi!...~- 787 2, 23| piania kogutów.~- Późno już... - szepnęła trwożnie.~- 788 2, 23| Bojam się... chodźmy już... ziąb mnie przejmuje... - 789 2, 23| zmartwiałą i pustą.~Nie wiedzieli już nic, szli przywarci do się 790 2, 23| wzdłuż wsi za stodołami, ale już po Borynowej stronie.~Naraz 791 2, 23| Trza bieżyć do dom, późno już - szepnęła unosząc się nieco.~- 792 2, 23| zaskrzypiał na dróżce: dobrze już słychać było ciche, ostrożne, 793 2, 23| wtedy stary do brogu, ale już i Jagny nie było, jeno mu 794 2, 23| brzasku, bo ogień objął już cały bróg i z szumem miotając 795 2, 24| pomroki nocnej przetarli, a już każdemu było pilno na pogorzelisko, 796 2, 24| tak przemglony, że choć już pora była na dużą jasność, 797 2, 24| nadciągało narodu, że kupy już stały w opłotkach, pełno 798 2, 24| pełno było w podwórzu, a już zgoła ciżbą się gęstwili 799 2, 24| wrzasnęła urągliwie Kozłowa, boć już dobrze wiedziano, co się 800 2, 24| zgubić na drodze.~- Dzieuchy już szukały, ktosik je uprzedził.~- 801 2, 24| razem się wynieśli.~- Pono już dawno stróżował za nimi.~- 802 2, 24| objaśniała Płoszkowa.~- Ale już na weselu przepowiadałam, 803 2, 24| mogła pogorzeć! ~- A tom już spała w najlepsze, a tu 804 2, 24| zarzewiem szyby obwalił, to mi już ze strachu całkiem moc odjęło... 805 2, 24| odgrażał podpaleniem, że stary już z dawna wiedział o tym i 806 2, 24| na niego; aż i naród dość już wzburzony zmącił się do 807 2, 24| powieść, a insi, gorętsi, już się oglądali za kijami i 808 2, 24| Przeszedł rychło, że widział się już jakoby za obmarzniętą szybą 809 2, 24| przemarzła wczoraj w boru, że już od świtania ledwie zipie, 810 2, 24| tak przygnietło, że pewnie już nic z chłopa nie będzie... - 811 2, 24| zziajany i powiedał, że już po Antka poszli, drudzy 812 2, 24| strażników narządzają.~A już pod sam wieczór przejechała 813 2, 24| były półświątkiem, więc już od samego rana niemały ruch 814 2, 24| ziemniakami ze solą.~U bogaczy to już od samego południa smażono 815 2, 24| nie uderzył na znak, że to już północ i zapustom koniec; 816 2, 24| między Jagną a Boryną. ~Wieś już dawno spała, cichość objęła 817 2, 24| kiej wdowa, to juści, że już sama muszę się poturbować 818 2, 24| to wyszła. Nie bojała się już teraz krzyków jego ni złości, 819 2, 24| modlitewne milczenie, msza cicha już się odprawiała przed wielkim 820 2, 24| wzmożoną na siłach i dufna już całkiem w pomoc Bożą.~Z 821 2, 24| tajonych, nie darowała mu już nic, nie przepomniała ani 822 2, 24| zamysły pomsty i nie widząc już nic poza tym, iż go nawet 823 2, 24| barzej, jeszcze więcej pił i już się całej wsi odgrażał.~ 824 2, 24| Jagnę pogodzili ze starym i już się do niego przeniesła.~ 825 2, 24| iść choćby do chałupy - już był na ganku i nawet za 826 2, 24| się nieco, bo nieszpory już się zaczęły, kościół był 827 2, 24| nań ukradkiem.~Śpiewali już Gorzkie Żale, boć to była 828 2, 24| wyższy był nad drugie i już z dala widny, a tak świdrował, 829 2, 24| ciągnęło dość długo, ale już był do cna przytomny. Odszedł 830 2, 24| się cisnęły do oczów, że już chciał wyjść nie czekając 831 2, 24| skupionej i zasłuchanej gęstwie już się zrywały płacze, już 832 2, 24| już się zrywały płacze, już gdzieniegdzie żalne westchnienie 833 2, 24| zapowietrzonego, a ksiądz krzyczał już całym głosem i wyklinał 834 2, 24| niewypowiedzianej ~- Że już i gorzej być nie może! - 835 2, 24| powrotem do wsi.~Kościół był już zamknięty, w chałupach się 836 2, 24| ściskają i wiążą w pęta, że już ruchać się nie mógł ni krzyczeć, 837 2, 25| ciągiem nieprzerwanym szły już te rozkisłe dnie marcowe, 838 2, 25| i kości poczuły ciepło - już nowe mroki się roztrzęsały 839 2, 25| ze wszystkich stron, że już nie można było sobie dać 840 2, 25| odmarzała i puszczały lody, to już miejscami, po stronie przypołudniowej, 841 2, 25| ciemnicami przejęte, że się już nieraz widziało, jakoby 842 2, 25| i do cna zbiedzone, a co już pola, sady, drogi i niebo, 843 2, 25| cierpiały od tych wycinków, że już miejscami na niższych polach 844 2, 25| dobierał.~Nie w jednej bo już chałupie jeno raz w dzień 845 2, 25| oniemiałe, czarne, martwe, a już jakby dychające ciepłem 846 2, 25| powiedali sobie, że ktosik ano już słyszał skowronka, że i 847 2, 25| rozpowiadał, jako i boćki już spadły na łęgach za młynem. 848 2, 25| ciepło zwodne czyniło, że się już ludziom widziało, jako zwiesna 849 2, 25| coś niecoś wyrozumiał, a już nowy zmrok, już noc, już 850 2, 25| wyrozumiał, a już nowy zmrok, już noc, już nowe świtanie i 851 2, 25| już nowy zmrok, już noc, już nowe świtanie i dzień nowy, 852 2, 25| tęskności niezmożonej, nikto się już dzisiaj nie kłócił i nie 853 2, 25| przysięgał, że nic nie wie, to już i gdzieniegdzie krzyki powstawały 854 2, 25| którędy pojechali, ale już i mrok dobry zapadł, a oni 855 2, 25| własne oczy sprawdziła, że już z dobre pół włóki chłopskiego 856 2, 25| ustępliwy, ale teraz to już się zgoła na kamień przemienił. 857 2, 25| nie żoną ślubną, że nawet już nie baczył, co ona wyrabia, 858 2, 25| do starego, a dzieci to już prawie nie wychodziły z 859 2, 25| wszystkich w domu był twardy, ale już szczególniej dla Jagusi, 860 2, 25| chowana była pieściwiej, i już w sobie była zgoła delikatniejsza 861 2, 25| w niej i pomarło, że się już nie wyrywała do niego całą 862 2, 25| dżdżów i słońca, jeno że już ni razu dusza jej nie padała 863 2, 25| razu nie zapamiętała się już do cna, nie; myślała wtedy 864 2, 25| pod Płoszkową stodołę.~Już tam Antek był.~- Dyć czekam 865 2, 25| Bom pił, śmierdzi ci już moja gęba.~- Hale, o gorzałcem 866 2, 25| będę.~- Przykrzy ci się już wychodzić do mnie, przykrzy...~- 867 2, 25| cięgiem się rozglądała chcąc już wracać.~Czuł ci to dobrze, 868 2, 25| nim a przepraszać, że go już miłować nie poradzi, ale 869 2, 25| do tego przyszło, to mi już wszystko zarówno, wszystko!~- 870 2, 25| tylachna... A tobie się już mierzi że mną, wywijasz 871 2, 25| i najgorszego! Innego ci już potrza, innego! rada byś, 872 2, 25| przecierpiał, aż w końcu brakło mu już głosu i taka go złość porwała, 873 2, 25| niewinowata!~Wołała za nim, choć już i kroki jego ucichły, wołała 874 2, 25| gnębiący, okropny, że może on już nie powróci, i tu miłowanie 875 2, 25| nieutulonych smutków, że już i na nic nie bacząc, ryczała 876 2, 25| strapieniem a gniewem srogim, że już drzwi się nie zamykały, 877 2, 25| postanowienie.~Wieczór był już późny, ale śpik wszystkich 878 2, 25| pojechał do kancelarii, to już wszystkie razem, całą kupą 879 2, 25| przywarli drzwi, nikogo już nie puszczając do środka, 880 2, 25| zgubę podać!...~Kobus się już był tak rozsierdził wraz 881 2, 25| komornikami i drugą biedotą, że już otwarcie namawiał, by nie 882 2, 25| ruszyli do karczmy.~Żyd już światła gasił, ale musiał 883 2, 25| było, to słowo ostre, że już w końcu jeden drugiego nie 884 2, 25| Kobusem i Antkiem, któren już cały czas na boku się trzymał 885 2, 25| się po chałupach.~Noc też już było późna, światła pogasły 886 2, 25| co się stało i ostawali już przed chałupami jakby w 887 2, 25| i skrzepiał w sobie, boć już i Mateusz, Kobus a drugi 888 2, 25| bieżał pod karczmę, gdzie już stojał Kłąb z niektórymi 889 2, 25| huczała wieś cała.~Dzień się już zrobił duży, a cichy był, 890 2, 25| wciąż się zwiększał, zajęli już cały plac przed karczmą 891 2, 25| to mówię wama, że rady już inszej nie ma, jeno sami 892 2, 25| może w jakie dwa pacierze już narychtowani ciągnęli na 893 2, 25| gotowi na wszystko, a gdy już nastał czas, Boryna wstał 894 2, 25| Padały sosny ogromne, już od starości ozieleniałe, 895 2, 25| wrzeszczał Boryna, bo naród już się rozlatywał zestrachany, 896 2, 25| baty, prażące niejednych już po łbach, w dyrdy, osłaniając 897 2, 25| taki zamęt, taki wir, że już nic nie było widno, kromie 898 2, 25| Płoszka, by go wstrzymać, bo już naród zaczął przed nim uciekać, 899 2, 25| rymnął na ziemię.~W końcu już i Mateusz nie wytrzymał 900 2, 25| tę, to w ową stronę.~Ale już pod ten czas i naród brał 901 2, 25| za kudły.~Wrzask było ano już taki, zamęt, kotłowanina, 902 2, 25| przeparli dworskich, paru już z nich leżało pokrwawionych, 903 2, 25| ozdzierali, kulali po ziemi, że już przymilkły wrzaski, a tylko 904 2, 25| większym krzykiem Lipczaków, że już się zaczynały gonitwy uciekających 905 2, 25| a bić o drzewa, bo się już byli wywiedli w bór.~Na 906 2, 25| przemagał, ciężko mu szło, bo już był srodze zmordowany, a 907 2, 25| rozłupaną, żyw był jeszcze, ale już oczy zachodziły mu mgłą 908 2, 25| jakby się zapamiętał, że już nie wiedział, co robił; 909 2, 25| pokonanych, gdzieniegdzie już i śpiewy zaczęły się rozlewać, 910 3, 26| orosiała, przecierało się już ździebko nad ziemią czarną, 911 3, 26| przędziwem ku niebu.~Dzień się już stawał i przepierał z blednącą 912 3, 26| coraz barzej nad światem, że już kajś niekaj wydzierały się 913 3, 26| rzednących i świtów.~Dzień się już czynił coraz większy, zorze 914 3, 26| spienionej, i poniektóre już drzewa co bliższe srebrzyły 915 3, 26| szarościach.~Słońce zaś było już ino, ino...~Aż i ono pokazało 916 3, 26| spróchniała, co to się już ledwie tli i domiera w piachach; 917 3, 26| musiała przystawać, wolnieć i już szła ciężko, z utrudzeniem, 918 3, 26| całego świata!~Słońce się już było podniesło na parę chłopów, 919 3, 26| taką lubością tchnęło, że już się dusza Agaty wyrywała, 920 3, 26| potężne życie, a zwiesna już szła całym światem, od wschodu 921 3, 26| nagła...~Że zaś dzień był już duży i mgły całkiem spadły, 922 3, 26| ściany.~Każdą chałupę mogła już dojrzeć z osobna. Młyn ano, 923 3, 26| kartofliska czerniały abo i już latosie podorówki, miejscami 924 3, 26| ciągnącą się za rowem, gdzie już czerwone rzęsy stokrotek 925 3, 26| takiej pogodzie najwyższy już czas do wywożenia gnojów, 926 3, 26| wyrósł galanto, pewnikiem już dobrodziejowi przygrywa 927 3, 26| gospodarską lubością, ale już ich nie było na drodze: 928 3, 26| zauważyła przy tym, ale nie było już czasu na pomyślunki: wieś 929 3, 26| na pomyślunki: wieś była już tak blisko, że poczuła zapach 930 3, 26| pochowek.~Przeciech od dawnych już lat o tym jeno deliberowała 931 3, 26| świętą i ostatnią.~Miała ci już u Kłębów na górze skrzynię, 932 3, 26| ostatkami sił, czując, że już ten czas ostatni przychodzi 933 3, 26| coraz bliższych.~- A potem już się położę i zamrę ci, Jezu 934 3, 26| albo ta ziemia, miejscami już przesychająca, abo zaś kieby 935 3, 26| było we wsi.~Słońce się już ano podniesło na pół drogi 936 3, 26| sadów kapuściane wysadki już puszczały zielone warkocze 937 3, 26| otwartego na rozcież.~Po mszy już było, dobrodziej spowiadał 938 3, 26| jeno krótki pacierz, tak już było jej pilno do Kłębów, 939 3, 26| pocałować.~- A powiedali, żeście już nogi wyciągnęli gdziesik 940 3, 26| gospodyni... a tom ledwie już dowlekła kosteczki... dojdę 941 3, 26| dowlekła kosteczki... dojdę se już pomaluśku a wrychle, dojdę...~- 942 3, 26| strachem coraz zjadliwszym, że już z umysłu przywalniała, bych 943 3, 26| boki klombu, któren się już rudział kieby szczotką żelazną 944 3, 26| gnoju. ~Podjąwszy próżną już cebratkę, bo śmielej było 945 3, 26| jedno... Dobrze, iżeście już ściągnęli do chałupy... 946 3, 26| zwątleliście, nie do roboty już wama, nie! - rzekła ciszej 947 3, 26| boleści.~- Powiedziała mi już to słowo Jagustynka, jeno 948 3, 26| jak w obraz, nie śmiejąc już dopytywać. ~- Mój Jezu! 949 3, 26| dzień jasny oglądam! A to już jutro będzie całe trzy tygodnie, 950 3, 26| za gąsiętami biegać !..~- Już me ździebko chorość odeszła, 951 3, 26| się na plebanii. No, że już i nie wypowiem, co się działo, 952 3, 26| płacz dzieciński, że chłopy już się za kołami oglądali... 953 3, 26| czas przychodzi rodów, że już poniektóre zległy, krowy 954 3, 26| a roboty innej tyla, że już i nie wiada, za co się przódzi 955 3, 26| sądy mają być później, ale już trzy niedziele przeszło, 956 3, 26| na wszystkich oczach!...~Już Agata bojała się rozpytywać 957 3, 26| strachliwie - jako Jagusia już się na dobre z wójtem sprzęgła... 958 3, 26| ręce ze zgrozy.~Stara się już nie ozwała, poczuła się 959 3, 26| znajomków, powróciła zaś, kiej już u Kłębów siedzieli przy 960 3, 26| temu nadziwowali.~Zaś kiej już noc zapadła, że nawet i 961 3, 26| me bolą po drodze i oczy już śpik morzy.~- A śpijcie, 962 3, 26| pożyczyli od waju... pierzyna już wywietrzona i choćby jutro 963 3, 26| krzywdę swoją...~Noc musiała już być duża, bo ano kury piać 964 3, 27| dobrze przed słońcem, ale już o dużym dniu, wyjrzała z 965 3, 27| baldach nad promieniejącą już, ale jeszcze niewidną monstrancją.~ 966 3, 27| bełkotaniem.~Kokoty piały już na umor i ptaszyny różne 967 3, 27| przerwany pacierz.~Słońce też już wstało, wskroś sadów powiała 968 3, 27| Któren poredzi!~Zmogła już tyla, przecierpiała bez 969 3, 27| Dominikowej chłopak nadbiegał i już z dala krzyczy:~- Boryna 970 3, 27| było, a może w pacierz sama już dojrzała przy ojcowym wozie 971 3, 27| kowal tam wniesie i nikto go już nie wygoni!...~Zmiarkowała 972 3, 27| pazurami - wiedziała ci ona już o tym, wiedziała!~Więc choć 973 3, 27| po dwóch niedzielach, a już wszystko szło jej wolą, 974 3, 27| trzech nie zliczy, a teraz ci już za dobrego chłopa stanie - 975 3, 27| wpatrzony przed się.~Leżał już tak całe trzy niedziele, 976 3, 27| przemówiwszy ni słowa jednego.~Już mu i Rocho przywoził z miasta 977 3, 27| Zrozumieli rychło, jako się już nie wyliże, i ostawili go 978 3, 27| śmierć choruje, to żeby mu już nie wiem jakie leki a doktory 979 3, 27| Więc mieli kole niego tyle już jeno starunków, co mu ta 980 3, 27| nie przychodziła; aż się już mierziło to długie czekanie, 981 3, 27| jakby chyciła przed nami, już by ich ludzkie oko nie zobaczyło... 982 3, 27| Dłutam mu pożyczył, będzie już z miesiąc, a teraz mi potrzebne 983 3, 27| łońskie lato, a chociaż już się wzwyczaiła do rządów 984 3, 27| rychło ustąpiła. Tak ją już mierziły te wojny, że nieraz 985 3, 27| kłótni, szła ciągła wojna, że już zgoła było nie do wytrzymania.~ 986 3, 27| choćby na lekarstwo!~Że już ni miejsca, ni rady dać 987 3, 27| ochłodła i te spotykania już były jeno strachem i męką; 988 3, 27| się nie wydziera, nikto już jej tam za przełazem nie 989 3, 27| nawet.~To może i bez to już do cna straciła serce do 990 3, 27| rozbudzona z przypominków.~Słońce już bokiem zaglądało rozczerwieniając 991 3, 27| się do kościoła z palmami, już owe pędy łozy czerwonej, 992 3, 27| spozierając na wieś, w słońcu już całą i w topliwych rosach 993 3, 27| przesuwały wskroś mdlejących już cieniów drzew nadbrzeżnych; 994 3, 27| piersiami, a nagła, z dawna już czająca się tęsknica ścisnęła 995 3, 27| śpiesznie.~W Hanczynej izbie już wszyscy siedzieli przy śniadaniu. 996 3, 27| przesmażoną z cebulą, gdy reszta już bodła łychami wlepiając 997 3, 27| Józkę.~- Przyniosłeś to już gałązek z palmami?~- Zaraz 998 3, 27| cięgiem jak ty. Doiła to już krowę?~- Zabrała szkopek, 999 3, 27| siwuli makuchu ugotować.~- Już siarę odpuszcza, próbowałam 1000 3, 27| je przebierać.~- A i gnój już by rozrzucać!~- Pietrek