Table of Contents | Words: Alphabetical - Frequency - Inverse - Length - Statistics | Help | IntraText Library
Alphabetical    [«  »]
sadowily 1
sadowym 1
sadu 64
sady 60
sadza 3
sadzac 1
sadzacych 1
Frequency    [«  »]
60 glosno
60 lezaly
60 nowe
60 sady
60 siedziala
60 wiatr
59 bil
Wladyslaw Stanislaw Reymont
Chlopi

IntraText - Concordances

sady

   Tom, Rozdzial
1 1, 2 | pod owsy... a tu jedź na sądy... Laboga, że to człek nigdy 2 1, 3 | który sączyła się krew.~Sądy nie były jeszcze zaczęte.~ 3 1, 3 | donośnym głosem oznajmił, że sądy się rozpoczynają.~Potem 4 1, 3 | kiwnął głową potakująco.~Sądy się rozpoczęły.~Pierwsza 5 1, 9 | kościele, drzewa na cmentarzu, sady, kalenice chałup, płoty 6 1, 10| nie da się dobrocią, to sądy radę mu dadzą... Z Jagusią 7 1, 10| my wszystkie, a nie, to sądy wam wzbronią! - krzyknął, 8 1, 11| chałupami, przez oszroniałe sady biegały dziewczyny z pękami 9 1, 11| przeoranie granicy, bo to już sądy wiedzą i świadkowie przytwierdzą, 10 1, 11| Jakoby łąki i żniwne pola, i sady rozkwitłe zeszły się na 11 2, 13| poszarpały śniegi, potarmosiły sady, poomiatały ogonami drogi, 12 2, 13| się wyrównały z polami, sady były pełne po wręby płotów, 13 2, 14| oczami drogę, zasypane domy, sady ledwie widne spod śniegów 14 2, 16| majaczyły wsie, siwiały sady, mroczały gąszcze, połyskiwały 15 2, 16| a nawet poczuł z wiatrem sady wiśniowe, co były kwitły... 16 2, 18| było przycichło, że domy i sady wychyliły się na jaśnię 17 2, 20| przyniosłem, macie się jawić na sądy jutro w południe.~- Do zjazdu 18 2, 22| i co miesiąc stawała na sądy; a po nich wlazła hardo, 19 2, 25| zbiedzone, a co już pola, sady, drogi i niebo, to jedną 20 2, 25| rozprawiały po sąsiedzku przez sady, że głosy szły na całą wieś, 21 2, 25| od lasów i z szumem bił w sady.~Przygarnął do siebie 22 2, 25| a zaraz zajmą, zaraz sądy, zaraz sztrafy!~- Prawda! 23 2, 25| kobiety krzykały przez sady, rwetes powstał taki, bieganina, 24 2, 25| ważył lasu ruszyć, póki sądy nie oddadzą, co jest chłopskiego. 25 3, 26| przywarte do ziemi, a w sady pochowane; drogi kręto powyciągane, 26 3, 26| lekarstwo nigdzie. Nic, jeno na sądy poszły albo na zebranie 27 3, 26| to ich popuszczają, że to sądy mają być później, ale już 28 3, 27| przemodrzone i dziwnie łyskliwe; sady stały bez ruchu, ku słońcu 29 3, 28| raz o ściany i tratował sady, że drzewiny z szumem tłukły 30 3, 29| że wszyćko się ruchało: i sady, i płoty, i chałupy, i pojedyńcze 31 3, 29| wszędzie przejścia i nawet sady stały zawalone szafami, 32 3, 29| się na ziemię zatapiając sady, domy i pola okólne w modrawym, 33 3, 30| słońce wciągało się nad sady, dopiero ruch się czynił 34 3, 30| Boży lecieli spojrzeć, na sady przytrząśnięte zielenią, 35 3, 30| przywierając i tuląc się w sady oniemiałe, jeszcze tam kajś 36 3, 31| mój Jezu, zielono!~Juści, sady wisiały nad ziemią kiej 37 3, 32| nad wszystką wsią, przez, sady leciał hukliwie, z każdej 38 3, 32| dachy ojcowej chałupy i te sady, lśniące rosami a kwiatami 39 3, 32| jaśnię powietrza rozkwitające sady, kieby te wielgachne snopy 40 3, 32| jaśnię nieba drzewa pospane, sady szarzały jakby wapnem skropione, 41 3, 33| i z boku przez mrocznawe sady bodło czerwonymi płomieniami, 42 3, 33| rzeźwe ciepła buchało z pól, sady rozkwitłe pławiły się w 43 3, 33| polami kiej woda, zboża i sady stały jakby w słońce zapatrzone, 44 3, 33| nagrzane, ciepłem wiało od pól. Sady stojały w cichości, między 45 3, 33| zagonach kiej wody rozkołysane. Sady się chwiały z poszumem, 46 3, 33| owładnęła ludźmi. Przez sady krzykali se nowinę, w 47 3, 34| wody, te śmigłe brzózki, te sady niskie i pola zielone, i 48 3, 35| to wojna! Mata za sobą sądy, mata urzędy, mata pieniądze, 49 3, 36| tyle spraw różnych, a to o sądy za las się kłopotali, a 50 3, 36| traw rozprażonych, zboża, sady i domy stały jakby ogarnięte 51 4, 37| galancie; jaże wszystkie sady i pola jakby się z wolna 52 4, 37| że wnet wszystkie pola i sady rozdzwoniły się sypkim, 53 4, 37| rozzieleniły się pola i sady, a wody wlekły się niby 54 4, 38| tak prażył, jaże pola i sady zalane pożogą rozżarzyły 55 4, 39| zawiewał bujny, kolebały się sady, pełne już czerwieniejących 56 4, 39| krzykały do się przez płoty i sady, to dojąc krowy w opłotkach 57 4, 41| niewielka stała się szkoda! Ale sądy ci nie darują. Najmniej 58 4, 44| stoi kiej wół, co szkoły i sądy mają być po polsku! Tak 59 4, 45| spieczona ziemia, dzwoniły sady przygięte pod ciężarem owoców, 60 4, 45| polach, lipeckie dachy i sady wynosiły się ze zbóż jakoby


IntraText® (V89) Copyright 1996-2007 EuloTech SRL