Table of Contents | Words: Alphabetical - Frequency - Inverse - Length - Statistics | Help | IntraText Library
Alphabetical    [«  »]
albo-li 1
albowiem 2
alby 1
ale 1901
aleby 1
alebym 1
alec 3
Frequency    [«  »]
2569 co
2283 juz
2191 po
1901 ale
1664 za
1621 bo
1433 tak
Wladyslaw Stanislaw Reymont
Chlopi

IntraText - Concordances

ale

1-500 | 501-1000 | 1001-1500 | 1501-1901

     Tom, Rozdzial
501 2, 16| brogi pełne; gdzie znów, ale nieczęsto, zajączek jaki 502 2, 16| dobierając się do zboża, ale spłoszony szczekaniem psów, 503 2, 16| głos dzwonka i skrzyp sani, ale tak słabo i odległe, że 504 2, 16| przepadło w cichościach.~Ale po lipeckich drogach, z 505 2, 16| ognia i dokładał polan, ale tyle go ino widzieli co 506 2, 16| Dominikowa. Wymawiali się, ale przysiedli pod oknem na 507 2, 16| zapytała matka.~- Nie bardzo, ale to już niedługo, bo tylko 508 2, 16| na wasze, Jaguś, wesele, ale mnie nie puścili.~- A taka 509 2, 16| i nie przysięgnę na to, ale może być, może takie 510 2, 16| były z łońskiego roku, ale się we wesele do cna pomarnowały.~ 511 2, 16| po szkle i sanna sielna, ale i taki mróz, że trudno w 512 2, 16| źrebięciu?~- Samam nosiła, ale nawet i po palcu pić nie 513 2, 16| gródki.~Chłopcy wyszli, ale Jasio jeszcze z opłotków 514 2, 16| la wszystkich po dawnemu, ale Jagusia mogła z nim robić, 515 2, 16| jeszcze więcej przypodchlebić.~Ale Jagna tyle dbała o jego 516 2, 16| się przed wspominkami... ale dziwno jej było, czemu się 517 2, 16| zwijała się, jak mogła, ale myśli o nim nie zatraciła, 518 2, 16| cięższą!~Nic nie rozumiała.~Ale stary nie pozwolił, sam 519 2, 16| nierychtowny, gorąc, roboty, ale cóż poradzi, trza i za to 520 2, 16| pobiegła do matki z wymówkami, ale stara potwierdziła stanowczo.~- 521 2, 16| jakby zarzewiem posypane - ale wieś głuchła i przycichała ; 522 2, 16| tu i ówdzie głosy różne, ale z wolna, wraz z gaśnięciem 523 2, 16| niechaj się wkłada !...~Ale Łapa skomlał z cicha, trykał 524 2, 16| jej miejsce wedle siebie.~Ale nie mogła nic przełknąć, 525 2, 16| słuchasz to, Szymek! - ale wnet milknął, karany srogim 526 2, 16| Postrofował ja surowo, ale się już nie przeciwiła, 527 2, 16| przytrzymacie... - mówił ostrzej, ale już czapkę cisnął na skrzynię.~- 528 2, 16| pójdziemy. - Zarządziła, ale chłopaki wolały pozostać 529 2, 16| wyganiała ich też więcej, ale się zaraz podniesła i wzięła 530 2, 16| przeżuwały glamiąc powoli, ale na światło i głosy jęły 531 2, 16| rzekł, prosto do serca, ale się to Borynie ni Dominikowej 532 2, 16| nieodgadniona a cuda czyniąca, ale żeby kamienie i wszystko 533 2, 16| jej Antkowie przypomnieli, ale bała się rzec tym.~Obsiedli 534 2, 16| układał drwa w sieni.~- Ale, a to bym zapomniał! Dogonił 535 2, 16| chciałam ze wszystkimi, ale kiedy mówicie, że już krzyczy, 536 2, 16| może we wsi najmocniejszy, ale się spieszył, aby przed 537 2, 16| się strachliwie dookoła, ale nic nie dojrzał... chojary 538 2, 16| wszyscy z nożami! Bronił się, ale wnet przemogli, a że pieniędzy 539 2, 16| Ruszyło się zaraz wszystko, ale zbóje poniechali chłopa 540 2, 16| temu, co Rocho opowiadał, ale potem Boryna, to i kowal 541 2, 16| zbawienie przyjdzie! Przyjdzie, ale Antychryst, i ten sprawiedliwość 542 2, 16| wiedziesz i wieczny ogień! - Ale upadł na ławę, łzy mu zalały 543 2, 16| kościele podczas Podniesienia, ale dufność serdeczna i wiara 544 2, 16| drugiej i znowu Witek zapytał, ale już z płaczem prawie...~- 545 2, 16| słuchali z zamarłym tchem, ale nic nie usłyszeli, ani słowa, 546 2, 16| swoje a grzechy wszystkie...~Ale w izbie nikt nie spostrzegł 547 2, 16| kobiety, w książkę patrzała, ale ani jednej litery nie rozeznała, 548 2, 16| słyszeć musieli dokoła - ale uniosła się nieco, jakby 549 2, 16| ludziach i po kościele... Ale Antka już nie było, odsunął 550 2, 16| powietrza, przytomniał... ale taka radość rozpierała mu 551 2, 17| podniesła się z pościeli, ale czuła się jak z krzyża zdjęta, 552 2, 17| Mróz był zelżał nieco, ale poczerniało jakoś na świecie, 553 2, 17| po drogach prześwistywał, ale mimo to wieś huczała świąteczną 554 2, 17| całą roznosiły się wrzaski.~Ale Jagusi nie było w sercu 555 2, 17| słowem i odżegnując od zła, ale dusza jej krzyczała w żalu 556 2, 17| pierwszym tchnieniem ciepła...~Ale strach grzechu przeważył 557 2, 17| chwilę pobiegła do matki, ale stawem poleciała, na przełaj 558 2, 17| na to weszła Jagustynka, ale dzisiaj była już po dawnemu 559 2, 17| Zakwitła rózga, prawda, ale nie la ciebie, Józia, tobie 560 2, 17| garnczek wsadzałyśmy razem, ale sama ucinałam, to la mnie 561 2, 17| prawicie! - Żeby to cudeńka, ale prawdziwą prawdę! Jambroży 562 2, 17| młyna i tam przesiadywała, ale potem Franek sprał i 563 2, 17| Juści, bez winy on nie jest, ale najwięcej winowate organisty! 564 2, 17| Nastka i jęła przegadywać, ale wszedł Boryna, więc obie 565 2, 17| jeszcze śniegiem i poi, ale pono lekować się będzie 566 2, 17| nikt nie ma pomagać drugim, ale człowiek też nie bydle, 567 2, 17| jak Pan Bóg przykazał!~Ale już na to Boryna się nie 568 2, 17| głowy, że to pewnie o nią, ale wnet przysiadła znowu na 569 2, 17| zanadto! - mruknął stary, ale zły być musiał, bo się namarszczył 570 2, 17| obronił i okrzywdzić nie dał. Ale mimo to tak się ciskała 571 2, 17| nie było go w kościele, ale za to spotkała się zaraz 572 2, 17| spostponowania i jawnej złości, ale siedziała w ławce i nie 573 2, 17| snuło się jej po głowie, ale rychło zapomniała o niej, 574 2, 17| i wychodziła z drugimi, ale przed kościołem znowu się 575 2, 17| jakby chciała co rzec, ale ino spojrzała nienawistnie 576 2, 17| przegrywał z cicha na skrzypicy, ale tak jakoś żałośliwie, że 577 2, 17| zaśmiała się Jagustynka.~Ale skrzypki ucichły, dopiero 578 2, 17| czekam, co z tego wyjdzie...~Ale na tym się skończyło, bo 579 2, 17| leciała na drugą stronę, ale już z sieni nawracała z 580 2, 17| wybieżenia za dom... do brogu... Ale nie mogła się zdecydować, 581 2, 17| szła ku drzwiom... szła... ale cosik jakby ułapiło za 582 2, 17| Zmogła się wreszcie, ale czuła się tak zmordowaną, 583 2, 17| porwała się zestraszona.~Ale to stary Kłąb stanął we 584 2, 17| się tej procesji Boryna, ale juści, że pary z gęby nie 585 2, 17| Sprzedał i na przykupnym, ale sprzedał i na Wilczych dołach 586 2, 17| nie stała, jechać muszę, ale co postanowicie, to tak 587 2, 17| Hale, uradzajcie sobie, ale beze mnie! - myślał - wójt 588 2, 17| słodką męka oblewały... Ale z nagła, niespodziewanie 589 2, 17| że chociaż się dziwował, ale się nie oparł przyzwolił.~ 590 2, 18| czas; rano byli u Kozłów, ale z Magdą jest krucho, na 591 2, 18| podszedł do okna wyjrzeć, ale na świecie była taka kurzawa, 592 2, 18| zaś powrócił do roboty, ale coraz niecierpliwiej spoglądał 593 2, 18| jej się cni, powiada.~- Ale, zabawy se będzie szukała.~- 594 2, 18| ma gdzieś moje przykazy.~Ale stary puścił mimo uszów 595 2, 18| napraszał się nie będę, ale beze mnie przeciech nic 596 2, 18| izbie, gwizdnął na Łapę, ale pies zwinął się w kłębek 597 2, 18| coraz niecierpliwiej czekał, ale nikt po niego nie przychodził.~- 598 2, 18| stoją!~- Pewnie, że tak, ale żeby naszą źrebicę wypaść, 599 2, 18| no, ktosik jest w ganku.~Ale nim zdążył, jakiś obwalony 600 2, 18| Nieznajomy zdjął kożuch, ale snadź zimno mu było, bo 601 2, 18| brzuch, przywiezłam z miasta, ale wyszła, a nie wiem, u kogo 602 2, 18| z powrotem do kądzieli, ale nie przędła, tyla co czasem 603 2, 18| mącił i bił w chałupy, ale coraz rzadziej i słabiej 604 2, 18| Kuba! Juści, że służył, ale się pomarło chudziakowi 605 2, 18| po wsiach jakiegoś Kuby, ale nikto nie miarkował którego.~- 606 2, 18| jakieś pieniądze dać Jagusi, ale cofnęła ręce za siebie i 607 2, 18| Chciała go pocałować w rękę, ale wyrwał się i żwawo ruszył 608 2, 18| pytle wytrzepywał z mąki, ale ino dołem szła mątwa i kurniawa, 609 2, 18| Witek skoczył na ratunek, ale i jemu dostało się niezgorzej 610 2, 18| że przepadali całkiem, ale gdy się przyciszyło, coraz 611 2, 18| ręce, cosik w głos wołał, ale chłopak nie wymiarkował, 612 2, 18| grobie! - szepnął zdumiony, ale że mrok zapadał i przygięte 613 2, 18| rzekł niby obojętnie, ale zadygotał.~- A u młynarza 614 2, 18| pytać , dowiadywać się, ale nie śmiał, ludzie się kręcili 615 2, 18| Poszedł prędko ku domowi, ale przed kościołem rozejrzał 616 2, 18| koło obrządków wieczornych, ale zła była, gdyż Józka znowu 617 2, 18| nikogo... Uspokoiła się wnet, ale taka markotność rozebrała, 618 2, 18| chodzi tam ano po sadzie.~Ale Witek upewniał, że zagnał 619 2, 18| ustał, kurzawa się uciszyła, ale niebo wisiało czarne, bezgwiezdne, 620 2, 18| zwaliła, ciężarem słodkim, ale i dziwnym lękiem! Rwali 621 2, 18| ziemię, straciła przytomność, ale prężyła się coraz mocniej 622 2, 18| wreszcie, aby doń skoczyć, ale już cieniem mignął na progu 623 2, 18| dojeniem ze wszystkich sił, ale była tak roztrzęsiona, że 624 2, 18| płaczu. Zaniesła mleko, ale zapomniała je przecedzić, 625 2, 18| stojący zaraz za drogą.~Ale nie wiedło się im całkiem 626 2, 18| tłumaczyła się spokojnie, ale twarz odwracała od ognia, 627 2, 18| ognia, by ukryć wypieki.~Ale starego nie zwiedła, niby 628 2, 18| Nie pytał się już więcej, ale podejrzeń się nie pozbył.~ 629 2, 18| się wójt, młynarz i kowal, ale nie ja!~- Jakże, powiadali, 630 2, 18| znowu na przypomnienie, ale milczał, przeżuwał ino w 631 2, 18| pijanica; zrobili go wójtem, ale tak samo mogą jutro go zrucić 632 2, 18| się cepy jak i kużdego! - Ale nie rzekł ni słowa z tych 633 2, 18| srodze, bolało nawet wielce, ale zasie komu do tego! Zmiarkował 634 2, 18| rzekł:~- Nowiny powiadacie, ale jak się dziedzic uweźmie 635 2, 18| go nie zmusi.~- Prawda, ale żeby mu kto godny przełożył, 636 2, 18| nie uradzi wszystkiemu.~- Ale wiele pomóc może, wiele - 637 2, 18| przełazie! - powiedział cicho, ale tak twardo i tak spojrzał 638 2, 19| pisał jak nieboszczyk Kuba, ale krewniactwa się z nim wypierał, 639 2, 19| chrzciny, jeno że w chałupie, ale różni znajomkowie tak se 640 2, 19| których piszczało z biedy, ale się do niej nie przyznawali, 641 2, 19| rząd zawżdy z nimi stawać - ale i komorników, i takich, 642 2, 19| boska pomocą przeżywili, ale ostawało jeszcze z pięć 643 2, 19| do dobrodzieja na poradę, ale Kłąb się wymówił rzekomo 644 2, 19| żelazem i dech zapierało, ale już wieś cichła całkiem.~ 645 2, 19| chłopów nagnać do domów, ale już ostawały. Juści, że 646 2, 19| kupili się kompaniami ludzie, ale mało kto ściskał kieliszek 647 2, 19| Kłębowi i familianci Sochy, ale też jeszcze z rzadka przepijali 648 2, 19| im wstrętów nie czynił, ale i nikto się do nich nie 649 2, 19| jutro do boru do rąbania, ale żaden z nich jakby nic nie 650 2, 19| zaś, kto ino miał ochotę.~Ale niewielu szło w tany, oglądając 651 2, 19| słowem wesołym do znajomków, ale z nagła ucichł, bo Antek 652 2, 19| groźnie brwi i podszedł, ale na to Mateusz chycił go 653 2, 19| że już mi księdza wołali, ale gniewu do ciebie nie mam 654 2, 19| przetrącę! - krzyknął.~- Ale coś pyskował przed chłopami, 655 2, 19| brać chciałem przez moc, ale mnie tak pazurami pobronowała, 656 2, 19| inom ja nie dosłyszał, ale mogli drudzy.~- Bo już mi 657 2, 19| sam za Jagną nie latał! Ale jest tylko jedna rada na 658 2, 19| rychło się nie przemieni, ale to ciołak, nie chłop, za 659 2, 19| Czystą prawdę rzekłeś, ale widzi mi się, że i takie 660 2, 19| to już gorzałka ponosiła, ale oni się nie odzywali, siedzieli 661 2, 19| przyszło z miejsca do bitki, ale Kłąb przyleciał, jął uspokajać, 662 2, 19| to w kieszenie napchały. Ale i Sochowie też nie były 663 2, 19| ostrym słowem nie ciepnie, ale nie, podawał każdemu rękę 664 2, 19| juści jest, bo krzywda - ale to jest najgorsze, że się 665 2, 19| rznęli prosto do szynkwasu, ale nie postali tam długo, Żyd 666 2, 19| uradzali u Kłęba.~- Uradzali! Ale nie zrobią, bo kto pójdzie 667 2, 19| czekał, Jagusia poprosi, ale ona zaraz po obiedzie zapowiedziała 668 2, 19| pierwsza we wsi tanecznica - ale żadna ani się równała z 669 2, 19| krzywią się i w głos dogadują.~Ale Antkowi już było wszystko 670 2, 19| cosik.~Wróciła z niczym, ale jęła naglądać za nimi pilnie, 671 2, 19| obejmował, za ręce brał, ale ledwie się już wstrzymywał 672 2, 19| uciekać nawet pragnęła, ale stał pobok i tak patrzał; 673 2, 19| chciał chycić za rękę, ale w ten mig Antek zakręcił 674 2, 19| snopki i wybiegł z karczmy, ale skoro go jeno mróz owionął, 675 2, 19| wyśpiewywał na środku drogi, ale słabo kieby przez sen.~Antek 676 2, 20| i serce zdziebko tajało, ale i zazdrość tym większa rosła.~ 677 2, 20| dzień biegała do matki, ale Dominikowa mało siedziała 678 2, 20| jakoś ten dzień zepchnąć, ale i tam dobrze jej nie było, 679 2, 20| juści, nie wyganiali jej, ale przez zęby cedzili słowa, 680 2, 20| przytakiwano, głowami kiwano, ale nikt się w pole wyprowadzić 681 2, 20| krzekorzyć słodko, jak przódzi... Ale wnet opamiętał takim 682 2, 20| dobrego nie powiedział, ale prosto tak wszystko robił, 683 2, 20| gadał i nie tak postąpił! Ale dosyć i tego, że się z Antkiem 684 2, 20| zgodliwy, wszyscy o tym wiedzą, ale jak mnie kto chlaśnie batem, 685 2, 20| Bijcie, kto wama winowaty, ale nie krzywdźcie bo z krzywdy 686 2, 20| przejdzie i jakoś się uładzi, ale on ani na dzień jeden nie 687 2, 20| Gołębianka przybiegła z kądzielą, ale ta więcej do Józki i by 688 2, 20| i Rocho czasem zaglądał, ale widząc twarze posępne, zagniewane, 689 2, 20| się jednak ani słówkiem, ale rady owe mocno wzięła do 690 2, 20| Nastka śmiechem buchnęła, ale mimo to, gdy skończyła przekładanie, 691 2, 20| Stary się nie przemienił, ale i ona nie ustępowała, na 692 2, 20| przytwierdzała, kto z nią radził. - Ale to wam powiem, że póki czas, 693 2, 20| ksiądz pogłaskał po głowie, ale Józka tak straciła śmiałość, 694 2, 20| pomaga, macie więc za swoje, ale jednak Bogu gorąco dziękujcie, 695 2, 20| słowach zupełnie polegał. - Ale, co tom miał jeszcze powiedzieć... 696 2, 20| na czole, tęgi źrebak!... Ale z Antkiem powinniście zgodę 697 2, 20| co wam sumienie dyktuje, ale to wam mówię, że z waszej 698 2, 20| wsi wielkie nieszczęście.~Ale Boryna nie chciał o tej 699 2, 20| żachnął, popatrzył mu w twarz, ale spotkawszy jego szare, zimne, 700 2, 20| do niego, chciał głaskać, ale bociek się nie dał ruszyć, 701 2, 20| skoro wróci z objazdu, ale Witek uderzył w bek i zaraz 702 2, 20| chłopak usłuchać musiał, ale serce skwierczało mu z żalu 703 2, 20| powracało do dawnego stanu, ale już nie powróciła do chałupy 704 2, 20| żale przypłowiałe zdziebko, ale żywe jeszcze i zgoła nie 705 2, 20| groszy kapnęło od Antka. Ale głównie pomagała im Jagustynka, 706 2, 20| cierpiała bowiem Jagny ni Antka, ale jeszcze barzej starego, 707 2, 20| Zazierała i do Antków, ale najczęściej spotykała się 708 2, 20| babą zadawać w poufałości, ale skoro Rocho przyszedł wieczorem, 709 2, 20| Może to i nieprawda, ale bywały podobne przypadki. 710 2, 20| siedział za to w kreminale, ale spalił. To i Antek może 711 2, 20| choć ciężko i trudno - ale jeśli on i co innego zamierza!...~- 712 2, 20| nieprawda to jest, juści... ale żeby się to mogło stać... 713 2, 20| głębi Jagusinej niewinności, ale poczuł, że w tej synowskiej 714 2, 20| Uspokajał go Rocho, tłumaczył, ale nic nie wskórał.~- Spali 715 2, 20| skargi z te-~go powstały.~Ale przy tych ostrożnościach 716 2, 20| znowu chrzciny się odbyły, ale z rzadka, nie pora jeszcze 717 2, 20| wzbraniał chodzić z kądzielą, ale do tych jeno chałup, gdzie 718 2, 20| o królach.~- Poszłabym, ale nie wiem jeszcze... - spojrzała 719 2, 20| dowiedzieć tego sposobu, ale Witek burknął:~- Głupi! 720 2, 20| prześmiewała, niezgraba, ale jedynak na dziesięciu morgach, 721 2, 20| kupą całą pojedziecie, ale dwór winowaty, to niech 722 2, 20| kalkulował, nie odmawiał ale na ni na drugą stronę 723 2, 20| poduchownych, kowal toż samo, ale nie on, Boryna! Rachował 724 2, 20| Gdzieżeś to była, co?~Ale Jagna, choć się wystraszyła 725 2, 20| to cię nie wstrzymuję... ale do sądu pojadę, dom zostanie 726 2, 20| daleko, nie pospieszę... ale kiej się napierasz, idź, 727 2, 21| pozostać na przypiecku, wolał, ale cóż kiej ona, biedaczka, 728 2, 21| i pójdzie? Dadzą chyba, ale to jakie słowo litościwe, 729 2, 21| przeczekać, przejść jeszcze może. Ale tego przeniewierstwa nie 730 2, 21| nawoływała niecierpliwie.~Ale kobietom się nie spieszyło, 731 2, 21| drugie, jak wszystkie Boryny, ale szkoda kobiety, szkoda !~- 732 2, 21| Po sprawiedliwości, ale ten Antek łajdus, no!~- 733 2, 21| Juści, że łajdus, juści. Ale i to wiadomo, że kiep, suczka 734 2, 21| mrokach, targał olbrzymami, ale na darmo, nie przemógł, 735 2, 21| podruzgotanych gałęzi i wierzchołów.~Ale potem nastawały długie, 736 2, 21| plecy.~Hukali na kobiety, ale w dużym lesie znowu się 737 2, 21| przez kawał starej dębiny, ale ciężko było, śnieg leżał 738 2, 21| pokrótce wyszli na pola - ale tam szły takie zakurki, 739 2, 21| przewalał wznak na pola, ale wstawał niezmożony, zgarniał 740 2, 21| przerażeniem, żegnał się, ale nie śmiał się odezwać, bo 741 2, 21| w karczmie przesiaduje, ale swojej krzywdy nie daruję, 742 2, 21| w kreminale, to zgniję, ale już by sprawiedliwości na 743 2, 21| przemyśliwała srogo, ale z wolna przygasały w niej 744 2, 21| na mocy, przycichał górą, ale natomiast coraz wścieklej 745 2, 21| bez ratunku, czasem zaś, ale rzadko, bo zapominała o 746 2, 21| orczyków i głosy ludzkie, ale tak rozpadłe, że choć przystanęła 747 2, 21| chustkę barzej na oczy, ale mimo to stary przy wymijaniu 748 2, 21| chorzał bez parę niedziel, ale już tak całkiem wydobrzał, 749 2, 21| Wasza prawda, Macieju, ale też ziąb, no, wartałoby 750 2, 21| niech będzie kiej ocet. Ale powiadam wam, że ino kowal 751 2, 21| że domów nie rozpoznał, ale z wolna przycichało na świecie.~ 752 2, 21| wykrzyknęła ze złością, ale równocześnie i inne, bardziej 753 2, 21| świni i wygnał ich, prawda, ale Antek go pierwszy pobił 754 2, 21| grunt jego i dzieciński, ale póki żyje, jego wola dać 755 2, 21| i chciał brać na sanie, ale gdym mu rzekł żeś przodem 756 2, 21| stary jeszcze nie jest, ale też wszystkiego nie zrobi 757 2, 21| złe i rzuca po świecie... ale wnet przejrzy i powróci... 758 2, 21| oknem, czy Antek nie wraca, ale nie było ani słychu.~Siadała 759 2, 21| Siadała znowu do roboty, ale nie mogła prząść dzisiaj, 760 2, 21| naprędce i wypadła na dróżkę, ale zaraz prawie natknęła się 761 2, 22| wyszczekana, jak mało która, ale ogólnie nie lubiana; tuż 762 2, 22| i drugie jeszcze insze, ale już tak wybrane, o których 763 2, 22| gdzieniegdzie i kółko warczało, ale niewiela, bo nie dowierzały 764 2, 22| zeszło! - zaczęła Płoszkowa, ale spostrzegłszy, że na Jagnę 765 2, 22| powróci!~- Wara wam do mnie! ale, będą tu bele co powiadać!...~- 766 2, 22| zgromiła surowo Płoszkowa, ale Tereska długo nie mogła 767 2, 22| że wreszcie się wynieśli, ale długo jeszcze słychać było 768 2, 22| jako tylko nieśmiały jest, ale zgoła niegłupi., a tak bronił 769 2, 22| cichości dzwoniącymi zębami... ale to rychło przechodziło jak 770 2, 22| piąciomorgowy miał konia, ale tak narownego i próżniaka 771 2, 22| przemęczyć i do pokory nagiąć, ale koń ciągnąć nie chciał, 772 2, 22| cudzych zbożach wypasał, ale skoro nadeszła zima, spadły 773 2, 22| zgłodniały był do cna - ale co chyci zębami trawy, to 774 2, 22| bicie przede mną sprawa, ale i sprawiedliwość ja w ręce 775 2, 22| go przyjęli z powrotem, ale na to wyleciała wdowa z 776 2, 22| zarówno mu już była i śmierć, ale one go ino obmacały i starszy 777 2, 22| i gnaty, szkoda pazurów, ale ulitujem się nad tobą i 778 2, 22| powrócił i stał już w pługu, ale rychło żałośliwość przypominków 779 2, 22| powiedziała:~- Ukrzywdziłeś nas, ale za twoją sprawą Pan Jezus 780 2, 22| Antek wszedł akuratnie, ale mało kto go zauważył, choć 781 2, 22| miejscu, uspokoili się nieco, ale raz po raz ktoś podnosił 782 2, 22| ruszać na one boje srogie.~Ale królewski parobek u drzwi 783 2, 22| pierwszą zwiesnę powrócił, ale sam, bez czeladzi, bez wozów 784 2, 22| poświęconą znacząc progi a okna, ale już ustawała z wielkiej 785 2, 22| i poleciała na plebanię.~Ale ksiądz szykował się gdziesik 786 2, 22| pasterz, odpowie za to srogo, ale on jeden ma moc rozgrzeszania... 787 2, 22| grzesznika, póki nie przyjdę.~Ale jak tu było iść?... noc 788 2, 22| szedł pilno do chorego, ale on, dojrzawszy, to jakaś 789 2, 22| Przyjechali jeszcze na czas, ale już śmierć siedziała na 790 2, 22| się jeszcze pomiarkować, ale poszedł, rozgląda się przed 791 2, 23| patrzeć, żeby co pomiarkowali! Ale tak w dołku ścisnęło, 792 2, 23| Siedziałeś z tyłu, czułam, ale bojałam się popatrzeć na 793 2, 23| pomarłe światłości gwiezdne.~Ale oni oślepli na wszystko, 794 2, 23| przepada na mgnienie...~Ale wnet podnosili się z oniemień, 795 2, 23| grobowej cichości umierały.~Ale po chwili jak ptaki wystraszone 796 2, 23| wzdłuż wsi za stodołami, ale już po Borynowej stronie.~ 797 2, 23| obcierał je dłonią, to rękawem, ale wciąż płynęły~Boisz się?...~ 798 2, 23| rozległy się bliżej i przeszły; ale gdzieś z boku, jakby na 799 2, 23| zapartym tchem i nasłuchując, ale cicho było naokół i martwo; 800 2, 23| razem z nią padł na ziemię, ale nim się porwał, stary runął 801 2, 23| się wtedy stary do brogu, ale już i Jagny nie było, jeno 802 2, 24| szklistą i przemiękłą płachtą, ale nikto na pluchę nie zważał, 803 2, 24| wszystko szklistą powłoką, ale miejscami topniał od przytajonych 804 2, 24| blady, trzeszczący płomień, ale wnet rzucali się nań chłopi 805 2, 24| śmiechem.~- Cichota, pyskacze, ale! Na zabawę się zebrały i 806 2, 24| przygadywała Sikorzyna.~- Juścić, ale Pan Jezus strzegł, że cała 807 2, 24| zobaczyły.~- Moiściewy! ale ich sam Boryna złapał w 808 2, 24| objaśniała Płoszkowa.~- Ale już na weselu przepowiadałam, 809 2, 24| Widzieć nie widziałam, ale skoro tak wszystkie powiedają...~- 810 2, 24| go to stary?...~- Złapał, ale na czym innym, a choćby 811 2, 24| Sądów to sprawa, nie nasza, ale kto winowaty przed Bogiem 812 2, 24| kupie poredzali spokojniej, ale nie mniej zawzięcie powstawali 813 2, 24| się na taką rzecz ważył!~Ale na to skoczył rozsrożony 814 2, 24| mógł powieść na dziady!~- Ale dziedzic to wama nie wrogiem! - 815 2, 24| wygrażający się Jagnie i Antkowi, ale widząc, że wszyscy odstąpili, 816 2, 24| się w podwórzu i kowal, ale tak zeźlony tym, co się 817 2, 24| obrządzała gospodarstwo, ale i stara była dzisiaj kiej 818 2, 24| pisarzem i strażnikami, ale bez Antka!~Zdumienie i rozczarowanie 819 2, 24| jeno o tym wójt i sołtys, ale ci nie chcieli nic powiadać, 820 2, 24| bure przeganiały po niebie, ale gdzieniegdzie, w przerwach 821 2, 24| podnieśli znowu obronne głosy; ale natomiast wzniesła się sroga 822 2, 24| tych psów naprzykrzonych.~Ale jedno, co zgodnie i jednako 823 2, 24| owdzie o tych zdarzeniach, ale coraz rzadziej i płoniej, 824 2, 24| chyba jeden Pan Bóg wie, ale tego żadne ludzkie słowo 825 2, 24| jakby ze snu strasznego, ale tak zmieniona, że kieby 826 2, 24| Powstała znowu do życia, ale i na wnątrzu przemieniona, 827 2, 24| wyrzeczone wtedy przy rozstaniu.~Ale nie poszła zaraz do niego, 828 2, 24| kieby go kto kijem zdzielił, ale nie zważając na to wyszła. 829 2, 24| jeszcze nadchodzili opóźnieni.~Ale Hanka nie cisnęła się do 830 2, 24| od niego! - zakrzyczał.~- Ale mnie potrza i dzieciom.~- 831 2, 24| się jakby nożem pchnięty, ale Hanka jakby się naraz wściekła, 832 2, 24| nieść Żydowi na gorzałkę, ale jemu zarówno było, jakie 833 2, 24| że choć czasem i pobił, ale półkwaterki gęsto stawiał 834 2, 24| Przestrzegał go Mateusz, ale na darmo, próżno i Kłąb 835 2, 24| różnie różni powiadali, ale widząc, co wyprawia, oburzali 836 2, 24| nosiła jeszcze bolące ślady, ale zarówno bojała się Antka, 837 2, 24| się do niego nie spieszy, ale że groźbą niewolił, to wychodziła 838 2, 24| i nawet za klamkę brał, ale w ostatniej chwili odrzuciło 839 2, 24| zupełnie jak wtedy nad stawem.~Ale i dni następnych nie mógł 840 2, 24| i rozglądał nieznacznie, ale nie dojrzał Jagny ni nikogo 841 2, 24| się ciągnęło dość długo, ale już był do cna przytomny. 842 2, 24| jeno jakby za ratunkiem, ale luz się robił dookoła, dojrzał 843 2, 24| zerwał się na kościele, ale nie słyszał, jeno szedł 844 2, 24| deszcz zacinał w twarz, ale Antek nie zważał na nic, 845 2, 24| że jest tam sporo ludzi, ale się nie zawahał i wszedł 846 2, 24| któryś mu tam rękę podał, ale reszta odsunęła się żywo 847 2, 24| on rozgonił wszystkich, ale połknął i to, i kazał dać 848 2, 24| Płoszków.~Byli wszyscy, ale na jego wejście porwali 849 2, 24| do drugich, do Balcerków, ale i ci przyjęli go lodowato, 850 2, 24| swoją prawdę powiadał... ale ja mojego nie daruję... 851 2, 25| przemoże i za wszystko zapłaci, ale tymczasowie flażyło cięgiem 852 2, 25| a frasunki się skończą.~Ale wszystkim się widziało, 853 2, 25| jeno mżył drobny deszcz, ale ludzie czuli się tak źle, 854 2, 25| Szła juści w boru robota, ale każden wiedział, przy 855 2, 25| ta dziedzic był, to był, ale za głupiego nikto go nie 856 2, 25| kto taką nowinę rozgłosił, ale mimo to zakotłowało we wsi, 857 2, 25| medytować i Żyda przepytać, ale żółtek jucha zapierał się 858 2, 25| dróżki, którędy pojechali, ale już i mrok dobry zapadł, 859 2, 25| wiary pełnej nie dawał, ale wszyscy byli pewni potwierdzenia 860 2, 25| zamamrotała na sprzeciw, ale tak na nią srogo gębę wywarł, 861 2, 25| kwardy i niełacno ustępliwy, ale teraz to już się zgoła na 862 2, 25| niczego jej nie wymawiał, ale miał teraz zgoła za dziewkę, 863 2, 25| przed nią zwierzał i radził, ale ona i tej pary z gęby nie 864 2, 25| krzywdy nie czynił nikomu, ale też i dobrości społecznie 865 2, 25| wszystkich w domu był twardy, ale już szczególniej dla Jagusi, 866 2, 25| mężowy chleb, mężowa wola, ale na słowo przykre miała swoich 867 2, 25| broniła się, jak mogła, ale to jarzmo i tak coraz ciężej 868 2, 25| zło płaciła złem, prawda, ale w sobie była zestrachana 869 2, 25| uciekać choćby w cały świat!~Ale gdzie to pójdzie, dokąd?~ 870 2, 25| Dookoła stał świat otwarty, ale tak straszny, tak nieprzenikniony, 871 2, 25| dawne, wielkie miłowanie - ale na dnie głębokim serca krzewił 872 2, 25| poredziła tak jasno kalkulować, ale czuła tylko mocno, że 873 2, 25| tulił do siebie serdecznie, ale sztywna była, zadąsana i 874 2, 25| utopienia się w sobie - ale nie poredzili, bo dusze 875 2, 25| już miłować nie poradzi, ale on to wnet pomiarkował, 876 2, 25| uciekać, zestraszona wielce, ale przychwycił za rękę, 877 2, 25| się do niej z pięściami, ale opamiętał się w ostatniej 878 2, 25| zrozumiawszy z nagła, co się stało, ale nie nawrócił, rzuciła się 879 2, 25| Wieczór był już późny, ale śpik wszystkich odleciał, 880 2, 25| Boryny nikto nie dojrzał, ale mówili, że i on poszedł.~ 881 2, 25| ludzi, to bab, to dzieci, ale przywarli drzwi, nikogo 882 2, 25| Żyd już światła gasił, ale musiał otworzyć i z trwogą 883 2, 25| zaczął pomstować na dwór...~Ale choć wszystkim trafił prosto 884 2, 25| Żyda o chleb i śledzie.~Ale gdy sobie podjedli a podpili, 885 2, 25| płoty pobielały od szronu, ale jakoś zaraz z północka gwiazdy 886 2, 25| Cały naród leżał we śpiku, ale sen był ciężki i gorączkowy, 887 2, 25| szły te krzyki a wrzawa.~Ale przycichało z wolna, bo 888 2, 25| młynarz powtarzał to samo, ale nikto nie zważał na nich 889 2, 25| opamiętali a do domów rozeszli, ale nie skończył, bo przyszedł 890 2, 25| mróz szedł od niego, ale oczy jarzyły mu się kiej 891 2, 25| Jeździlim ze skargą - na darmo. Ale miarka się przebrała, tnie 892 2, 25| przedzie, naród był nieurodny, ale pyskaty szumny i wielce 893 2, 25| Wachniki, chłopy drobne, suche, ale zajadłe kiej osy.~A czwarte 894 2, 25| toporami, odgrażali się, ale chcąc nie chcąc ustępowali 895 2, 25| oddadzą, co jest chłopskiego. Ale nim się zmówili, nim wymiarkowali, 896 2, 25| rozlatywał zestrachany, ale na ten głos powstrzymywali 897 2, 25| bili niezgorzej od chłopów, ale zaczęli się w końcu mieszać 898 2, 25| kupę narodu, ku Boryrnie, ale ino tyla go było widać, 899 2, 25| i uciekał kiej oszalały, ale nawracał wnet i z nowym 900 2, 25| cepami gdziesik w ramię, ale dostał na odlew pięścią 901 2, 25| wytrzymał i rzucił się do niego, ale choć chłop był w mocy jednemu 902 2, 25| się za łby z Rzepczakami, ale nim się doń dobrał, opadły 903 2, 25| to w , to w ową stronę.~Ale już pod ten czas i naród 904 2, 25| swojego ledwie rozpoznał, ale w końcu przeparli dworskich, 905 2, 25| prosili o miłosierdzie, ale że naród był rozsrożony 906 2, 25| opędził się wreszcie babom, ale srodze poturbowany i przeto 907 2, 25| dwa psy i tłukąc o ziemię, ale coraz częściej stary był 908 2, 25| rozłupaną, żyw był jeszcze, ale już oczy zachodziły mu mgłą 909 2, 25| zląkł i zaczął uciekać, ale czując, że go tamten dogania, 910 2, 25| który by cało wyszedł, ale że górę wzięli, to i na 911 3, 26| się brać.~Poczynało dnieć.~Ale cichość była jeszcze całkiem 912 3, 26| ździebko, przecykał z wolna, ale jeszczech się lenił w słodkim, 913 3, 26| bokach i dzwoniły różańce, ale spierało, a zadychliwość 914 3, 26| kamieniem, a miejscami błotna, ale nie zwracała na to uwagi 915 3, 26| gospodarz pierwszy na Lipce?... ale cosik przyżółta, musiało 916 3, 26| zagadać z nimi coś niecoś, ale chłopcy odburknęli pozdrowienie 917 3, 26| taką dziadówkę pamiętały! Ale Michał wyrósł galanto, pewnikiem 918 3, 26| z gospodarską lubością, ale już ich nie było na drodze: 919 3, 26| duszy! - zauważyła przy tym, ale nie było już czasu na pomyślunki: 920 3, 26| chorzała bowiem ciężko, ale Jezus powrócił...~Dyć 921 3, 26| wejdzie między chałupy, ale miała to siły, kiej tak 922 3, 26| czego nie przepomniała.~Ale nie, wszystko miała potrzebne - 923 3, 26| tych grzesznych nadziei.~Ale wraz spadła na nią troska: 924 3, 26| się w sobie przez chwilę, ale chęć obejrzenia wszystkiego 925 3, 26| pod ścianami okopconymi, ale kowala ani widu, jeno kowalowa, 926 3, 26| ujadały na nią niekiedy, ale obwąchawszy i jakby snadź 927 3, 26| nagie.~- Wiatry zerwały, ale wałkoniowi nie chciało się 928 3, 26| pacierz na pamięć wiedziała. Ale wszędy jednako było cicho 929 3, 26| było jej pilno do Kłębów, ale przed kościołem zaraz spotkała 930 3, 26| gdziesik w ciepłych krajach... Ale wama ten letki chleb Jezusowy 931 3, 26| zagadując o tym i owym, ale jakby nie słyszała pogwary, 932 3, 26| chałupie, siedzącej w głębi, ale jeno krowy pod oknami chlipały 933 3, 26| całkiem się wyzbyłam z sił... ale niechaj ino wydycham... 934 3, 26| się wziąć za robotę jaką, ale chudzina jeno się potoczyła 935 3, 26| mieć z niej nie będzie, ale gotów się jeszcze kłopot 936 3, 26| wszystkich... popytać... ale se pójdę... - Łzy cisnęły 937 3, 26| Bóg wam zapłać, gospodyni, ale sobota to ci wielkopostna, 938 3, 26| jeśliby na to przyszło, ale nikto o tym nie pomyślał, 939 3, 26| ruchać go nikt prawa nie ma. Ale się dużo przy tym pomarnowało 940 3, 26| najbardziej ucierzpiał, ale i drugie też niemało: Szymek 941 3, 26| wszystkimi kobietami brać, ale podniósł się taki krzyk 942 3, 26| przykazali wiązać!~- I związali, ale porwał ci je kiej te nicie 943 3, 26| to sądy mają być później, ale już trzy niedziele przeszło, 944 3, 26| cięgiem myślałam o Lipcach, ale żeby takie sprawy się działy, 945 3, 26| miejsce, juści nie pierwsze, ale zawżdy nie ostatnie, bo 946 3, 27| Jeszcze dobrze przed słońcem, ale już o dużym dniu, wyjrzała 947 3, 27| baldach nad promieniejącą już, ale jeszcze niewidną monstrancją.~ 948 3, 27| kości ciągnęły pod pierzynę, ale się nie dała, szronem przetarła 949 3, 27| przednie kulasy się zwlec, ale że spaśny był wielce, zwalił 950 3, 27| jeszcze tam cosik mruknął, ale skoro wyszła, gruchnął się 951 3, 27| Jagusią zwieść...~Żarło to, ale wypatrywać go przeciech 952 3, 27| chwycił i boleść ozdzierała, ale się przemogła, ile że 953 3, 27| przychodziło, ręce opadały. ~Ale krzepił strach, by z 954 3, 27| poszła zajrzeć do Boryny.~Ale na ojcowej stronie było 955 3, 27| aże mu grdyka chodziła, ale się nie poruszył; leżał 956 3, 27| rozsrożonymi oczyma po śpiącej.~Ale Jagusia i tak nie przecknęła; 957 3, 27| się sprężyły do darcia, ale bezwolnie przygładziła sobie 958 3, 27| Pan Bóg daje, i prawda, ale kowal umiał wstawać i o 959 3, 27| wiało od niego i trupem, ale pomimo wszystkiego może 960 3, 27| i dobrego słowa nie dał, ale przed ludźmi wielce dbał 961 3, 27| było jej też niezgorzej - ale jedno ano gnębiło boleśnie, 962 3, 27| kądzielą po chałupach - ale mogła to i tam wytrzymać, 963 3, 27| żalem na przypominki... ale miała wyjść do kogo, wiedziała, 964 3, 27| nikt nad nią prawa nie ma, ale i do nikogo się nie wydziera, 965 3, 27| kim drugim się pośmiać, ale tak mu do Antka kiej psu 966 3, 27| człowieka raz jeden widzianego.~Ale tym ci lepiej baczyła tamtego 967 3, 27| jeszcze mi nogawice ozdarły... ale nie daruję...~- A jak się 968 3, 27| was! ~- Co dnia zachodzi, ale do Jagusi; ma z nią jakieś 969 3, 27| Nie przedzwaniali jeszcze.~Ale wraz i dzwony się ozwały 970 3, 27| buchały młodymi listkami.~Ale z pól i od borów zawiewał 971 3, 27| starego zaglądając niekiedy.~Ale cóż, leżał jak zawżdy, bez 972 3, 27| rzekł i w głowę całował, ale gdy mu podano jeść, nie 973 3, 27| indziej... za co inszego... ale Antka nie tknęli - powiadał.~ 974 3, 27| zauważyła Józka.~- Mówili, ale kiej Antek przykazują zabić, 975 3, 27| dufność krzepiła chwiejne, ale i łzy rzęsiściej płynęły, 976 3, 27| Wypuściły go na podwórze, ale że świńtuch był spasiony, 977 3, 27| spólnie poszukać Jambroża.~Ale Hanka nie wybrała się do 978 3, 27| dajta się, chłopy!~Krzyczał, ale słowa mu się rwały, jął 979 3, 27| Księdza, prędzej, Michał!...~Ale nim kowal wyszedł, Boryna 980 3, 27| nachylając się nad nim, ale stary odepchnął go dość 981 3, 27| płaczem rzuciła się do niego, ale snadź jej nie poznał.~- 982 3, 27| płaczącej na ganku Magdy, ale z nagła przycichł, rozejrzał 983 3, 27| kowalowie, cucili, wodą zlewali, ale już nie oprzytomniał i jak 984 3, 27| drogę.~- Słyszeliście.~- Ale co później mówił?~- Co i 985 3, 27| zaglądając na drugą stronę...~Ale cóż?... nie sposób teraz 986 3, 27| go, Burek!... Huzia!...~Ale psy zmilkły nagle i powróciwszy 987 3, 28| skręcie przed kościołem. ale nie wyszedł jeszcze, jeno 988 3, 28| rzędami wielgachnych topoli, ale tak potopionych w szarudze, 989 3, 28| że chciałabym najprędzej, ale Rocho się dowiedział, co 990 3, 28| Poniesłabym i ja mojemu niejedno, ale cóż mogę? skibkę chleba?~- 991 3, 28| naciągając zapaskę na głowę.~- Ale co się naużywa, tego jej 992 3, 28| Myślała tak wracając do domu, ale żal się jej zrobiło wydatku 993 3, 28| wezmą się do spowiedzi. Ale też ziąb dzisiaj, jaże kości 994 3, 28| Prawda wasza, babciu, ale widzi mi się, że wama cosik 995 3, 28| cisnęła się ze złością, ale nie odrzekła, bo i właśnie 996 3, 28| obzierając się na chorego, ale że się nie poruchiwał nawet, 997 3, 28| z niezgorszą przylewką, ale przy jadle siedział krótko, 998 3, 28| przekpinki wedle zwyczaju wiódł, ale że musiał co parę pacierzy 999 3, 28| naprzód kieby do kłótni, ale dała spokój, zakręciła się 1000 3, 28| a jego to wszyćko...~- Ale wy będziecie jedli.~- Pewnie,


1-500 | 501-1000 | 1001-1500 | 1501-1901

IntraText® (V89) Copyright 1996-2007 EuloTech SRL