Table of Contents | Words: Alphabetical - Frequency - Inverse - Length - Statistics | Help | IntraText Library | ||
Alphabetical [« »] albo-li 1 albowiem 2 alby 1 ale 1901 aleby 1 alebym 1 alec 3 | Frequency [« »] 2569 co 2283 juz 2191 po 1901 ale 1664 za 1621 bo 1433 tak | Wladyslaw Stanislaw Reymont Chlopi IntraText - Concordances ale |
Tom, Rozdzial
1001 3, 28| Antek każe wam dać, to dam, ale bez jego przykazu ni kosteczki.~- 1002 3, 28| powlec po izbie i skopać, ale się jeszcze zdzierżył, ludzie 1003 3, 28| słowa nie mogąc wykrztusić. Ale ona się nie ulękła, bierąc 1004 3, 28| rozumiejąc.~Zaklął z cicha, ale się teraz utwierdzał coraz 1005 3, 28| Dyć przestrzegam ino... Ale pilnujcie dobrze, bo skoro 1006 3, 28| łacniej z chałupy wygryźć.~Ale mimo tego żarła ją trwoga 1007 3, 28| że ojca rodzonego bronił, ale borowego zakatrupił, to 1008 3, 28| wszystko bacznymi ślepiami.~Ale snadź jej to wrychle obmierzło, 1009 3, 28| zjawiła się znowu Jaguś, ale wespół z matką.~Witały się, 1010 3, 28| się jednak na baczności. Ale Dominikowa odsunęła kieliszek.~- 1011 3, 28| Jambroż zakręcił się gniewnie, ale zdzierżał w sobie ostrą 1012 3, 28| gotowe... - zagadywała stara.~Ale Hanka zmilkła, zajęta pracą, 1013 3, 28| stanie - szepnęła Jagustynka, ale chociaż w niezgodzie żyła 1014 3, 28| przyletę...~Wybiegła śpiesznie.~Ale kawał wieczoru się przewlekło 1015 3, 28| nazajutrz rano się zjawiła, ale mroczna kiej ten dzień przebłocony, 1016 3, 28| zarazem beczki ze zbożem, ale jakby na złość Jagna ni 1017 3, 28| Juści, łacno nie jest, ale dać musisz, powiedziałyby, 1018 3, 28| trzeba! Sam Maciek stłoczy, ale sam nie wyskoczy! Te dłuższe 1019 3, 28| na mnie patrzy, pyskuje, ale nie ma rady; to ci z miseczkom 1020 3, 28| miseczkom wójtom, łajdus on, ale z Maciejem żyli w przyjacielstwie 1021 3, 28| im tym pyska nie zatka, ale przyczepkę będą miały mniejszą... 1022 3, 28| harda, wynośliwa, pyskata, ale z przyjacielstwem szła pierwsza... 1023 3, 28| długo jeszcze jąkał nowinki, ale Hanka, wyprawiwszy Józkę, 1024 3, 28| liczy, że lada dzień zamrze. Ale pochowek osobno, a stara 1025 3, 28| tą złością na cały świat, ale się nie obroni, przyjdzie 1026 3, 28| precent pieniądz rozpożyczył, ale żaden się nie poturbuje 1027 3, 28| dobrze wiem, jak wam ciężko, ale są takie, co by mogły pomóc, 1028 3, 28| też starczy na picie...~Ale Hanka jakby nie słyszała 1029 3, 28| podarunkami.~- Trajkot dzieucha, ale zmyślna - zauważyła Jagustynka.~- 1030 3, 28| rozmyślała wracając do stodoły, ale naraz zawróciła z pół drogi.~- 1031 3, 28| zmówiłaś się z nim, dobrze, ale bacz, że niech jeno co z 1032 3, 29| wieżę i rozchwiane drzewa.~Ale wiater, choć był przykry 1033 3, 29| by się stało nie wiedząc.~Ale dojrzawszy z dala strażników 1034 3, 29| osobne głosy się wydzierały, ale co by, nie mógł wymiarkować, 1035 3, 29| pyskowały co najzawziętsze, ale większość rozeszła się szykować 1036 3, 29| przódzi i drzewinami miotał.~Ale wnetki po przypołudniu, 1037 3, 29| wywoziły na pobliskie pole, ale tak sprawnie im to szło, 1038 3, 29| już ci pierwszy wzjedzie! Ale za gęsto, Maryś, za gęsto... 1039 3, 29| Sczerwieniła się strasznie, ale bojała pytać.~Rocho się 1040 3, 29| Rocho się jeno uśmiechnął, ale odchodząc powiedział:~- 1041 3, 29| wszystko czuł i wiedział, ale dopiero dzisiaj, chodząc 1042 3, 29| dziecińską zabawę starczyło - ale już ruinę i opuszczenie 1043 3, 29| krzepiąc się tą nadzieją...~Ale chłopy nie powracali i ni 1044 3, 29| pogłaszcze... - szepnęła łzawo, ale nim nalazł dla niej to dobre 1045 3, 29| chętnie posiedział dłużej, ale Tereska żołnierka, siedząca 1046 3, 29| a strzec przed grzechem, ale na młynicy, choć się paliły 1047 3, 29| jako te ślepia wilcze, ale na świecie było dziwnie 1048 3, 29| Uspokoiło się dopiero nad ranem, ale ino co kokoty przepiały 1049 3, 29| gdziesik biły nad borami.~Ale dobrym już rankiem całkiem 1050 3, 29| kołem otoczyli pocieszając, ale nie słyszała nic i nie widziała 1051 3, 29| ją, w bok się odsuwając, ale ona nic nie dojrzała przez 1052 3, 29| wola Boża! - powtórzył, ale tak wzruszony, że sam ukradkiem 1053 3, 29| łzy skapywały gorące...~Ale w sobie byli wszyscy spokojni, 1054 3, 29| aż chałupa trzeszczała, ale się nic nie bojałam, bo 1055 3, 29| tak cugi przez izbę wiały, ale musiałam potem zadrzemać. 1056 3, 29| trawy może tam postać.,. Ale gdzie się wy podziejecie?.. 1057 3, 29| Juści, komina braknie, ale wstawicie cyganek i waju 1058 3, 29| Niewiela możem, wszędy bieda, ale co przynieślim, bierzcie, 1059 3, 29| słońce się nie pokazywało, ale mimo to dzień posiewał dziwnie 1060 3, 29| wełniak! Wielka szkoda, ale cóż?... sama potrzebuję 1061 3, 29| swojego chłopa?~- Wiadomo, ale tamten we wojsku, daleko 1062 3, 29| puszczali do niego, pojadę... Ale, trza by już te boczki poprzekładać 1063 3, 29| zaraz tam pójdę.~I poszła, ale jeszcze rychlej wróciła 1064 3, 29| rzucając się zajadle do izby, ale Jagny nie było, jeno stary 1065 3, 29| cosik kryła pod zapaską, ale myślała, iż to jakiś stroik, 1066 3, 29| smakuje, nie pyta czyje...~Ale na te słowa Jagustynki Hanka 1067 3, 29| nich swobodnie przeszukać, ale poniechała: za wiele ich 1068 3, 29| rychlej niźli zazwyczaj, ale długo w noc nie zasnęła 1069 3, 29| gęsi wypędzone nad staw, ale wieś, skoro jeno rozedniało, 1070 3, 29| lub pękały przy gotowaniu, ale w końcu naczyniły ich przeszło 1071 3, 29| mało która by potrafiła, ale ujrzawszy Jagusine, gębę 1072 3, 29| kościoła, też wzięła patrzeć, ale nic nie rzekła, jeno stara, 1073 3, 29| mgłami rzadkimi otulona, ale tak jakoś weselnie było 1074 3, 29| głupawy był i niemrawa, ale do psich figlów głowę miał 1075 3, 29| aż przysiadali na drodze, ale Witek się zeźlił i prosto 1076 3, 29| zabrawszy dzieci z sobą.~Ale siedzieli dość długo, bo 1077 3, 29| doganiali grubszej roboty, ale już głównie zajęli się przyodziewkiem 1078 3, 29| nadejść. Ubrana już była, ale ociągała się z wyjściem, 1079 3, 30| wypatrując tęskliwie swoich... ale na darmo: były tam chłopy 1080 3, 30| kątach już na dobre drzemali, ale pod koniec zwrócił się prosto 1081 3, 30| przycichli, zaczął znowu, ale już radośnie i krzepiąco, 1082 3, 30| podniósł powszechny i krzyki, ale wnet pomiarkowali drudzy 1083 3, 30| świecie!- szepnęła groźnie, ale zbrakło jej sił do rozmyślań, 1084 3, 30| jeszczech bielmem śpiku zasnute, ale już widne do cna i połyskujące, 1085 3, 30| gładko przyczesanych włosów. Ale wszyscy zarówno byli w szmatach 1086 3, 30| ni nawet spojrzał na nią, ale co mu wetknęła w zęby, zjadł 1087 3, 30| by nawet i więcej pojadł, ale Józce się przykrzyło i poleciała 1088 3, 30| pomogło...~- Żeby ino chciał, ale nie chce przez złość la 1089 3, 30| Rocho wrócił na ganek, ale był jakiś osowiały i markotno 1090 3, 30| juści... ze trzydzieści... ale bo to dziedzic przeda, kiej 1091 3, 30| niespodzianie kowalowa, ale kiej Rocho chciał ją więcej 1092 3, 30| Hanki jeno nie było widać, ale mimo to przed chałupą gwarno 1093 3, 30| rozgłośnym śmiechem wybuchając, ale Jasiek się nie stropił, 1094 3, 30| skoczył, by Nastkę wpół ująć, ale mu któraś podstawiła nogę, 1095 3, 30| kierował się za śmiechami, ale niełacno którą przychwycił, 1096 3, 30| potrza la mojego ptaka. Ale nie nasz kogut, nie, Józia! 1097 3, 30| rzekła nie mogąc rozpoznać.- Ale pokaż swojego cudaka.~Wyniósł 1098 3, 30| sprawię...~Wróciła przed dom, ale dziewczyny już skończyły 1099 3, 30| się, jak mógł, wycyganiał, ale w końcu prawdę powiedział:~- 1100 3, 30| poskrzypiwał gdzieś w kącie, ale Rocho wciąż siedział na 1101 3, 30| przyciszał do budy zapędzając.~Ale Hanka, choć się zarno do 1102 3, 30| i modrawych omgleniach, ale i barzej rozsłoneczniony 1103 3, 30| nie tylko przechodzących, ale każdego, kto ino na próg 1104 3, 30| zepchnęły na pośmiewisko...~Ale ozgniewany za despekt, iż 1105 3, 30| przewłócząc się w suche szmaty, ale mimo strachu wyszła potem 1106 3, 30| zafrasowała się bardzo, ale że zapachnęła kiszka przysmażona, 1107 3, 30| przepłukanie flaków niezgorsze, ale byście się gorzałki przegotowanej 1108 3, 30| i cięgiem, ją zagadując, ale że go zbywała bele czym, 1109 3, 30| nawoływał wybiegając przed dom, ale się nie odezwały.~- Musiały 1110 3, 30| i to skomlenie ucichło; ale powracając natknęła się 1111 3, 30| zmiarkować, czego brakowało.~Ale Hanka od razu pomiarkowała, 1112 3, 30| złodzieje go tam wrzucili, ale to dziwne, pies zły i dał 1113 3, 30| leżącej znowu na łóżku, ale jakoś dziwnie spokojnej...~- 1114 3, 30| Znałem go, że krętacz, ale o taką rzecz bym nie posądził.~- 1115 3, 30| Chciała się podnieść, obaczyć, ale domowi wracali i Jagustynka, 1116 3, 30| jeszcze cosik trefnego dodać, ale Dominikowa przyszła opatrywać 1117 3, 30| Hanuś, choć z trudem nieco, ale godnie, po gospodarsku podejmowała 1118 3, 30| wśród drugich nie rozpoznał, ale na pokoje odszedł, przysyłając 1119 3, 30| rozpowiadała siadając przy łóżku, ale przepiła jak i drugie, sięgając 1120 3, 30| zatrajkotała Józka wpadając, ale dojrzawszy Płoszkową, wyniesła 1121 3, 30| pomaga!~- Chleb jak chleb, ale to czeladnik sprawi, to 1122 3, 30| czego im się zachciewa, ale godzić się na wszyćko muszę, 1123 3, 30| zbierą.~Przypochlebiała, ale Hanka wymówiła się słabością, 1124 3, 30| Jagnę poszła zapraszać.~Ale i Jagusia się wymawiała, 1125 3, 30| udręczonej duszy szukała, ale szła dalej przędąc myśli 1126 3, 30| chciała popatrzeć na niego, ale ją dojrzał.~I uciec nie 1127 3, 30| ozwarły i gotowa się była dać, ale Jasio odsunął się śpiesznie.~- 1128 3, 30| Wyjrzyj no na drogę...~Ale nikogój nie było i czytał, 1129 3, 30| żniwny miał będzie."~- "Ale kto jeno o chleb powszedni 1130 3, 30| wójt skądciś się zjawił, ale choć pijany, że ledwie się 1131 3, 30| na pomoc lecieli dworowi.~Ale nikt się z tym nie śpieszył, 1132 3, 31| Juści, trepy całkiem więzną, ale po zbronowaniu rychlej przeschnie.~- 1133 3, 31| niej wywiezie i zaorze, ale po cztery dni odrobku z 1134 3, 31| maciorę?~- Legła pod ścianą, ale prosiaki śliczne, okrągluchne 1135 3, 31| Jambroży nie mogąc nadążyć.~Ale nim próg przestąpili, Dominikowa 1136 3, 31| wójt.~- Pacierz pomaga, ale i zamawianie nie zaszkodzi, 1137 3, 31| utrapień z nimi niemało, ale i wyręka jest, i pociecha...~- 1138 3, 31| nic mające ojców, kwarde, ale jaka mać, taka nać, to się 1139 3, 31| pokazać mu twarzy szydliwej, ale on się jeno ciepnął i wyszedł.~- 1140 3, 31| przy robocie nie oglądaj, ale kieliszków przy poczęstunku 1141 3, 31| nie szczędząc gorzałki, ale nie wyszły i dwa pacierze, 1142 3, 31| i sielnie sklął sołtysa, ale rad nierad musiał poleźć 1143 3, 31| kozy pójdzie za hardość, ale stary się rozwścieklił na 1144 3, 31| skończeniu chcieli co przegryźć, ale Hanka kazała powiedzieć, 1145 3, 31| ma, i grosz pewnie spory, ale nie chciała ostać; przeniesła 1146 3, 31| przyuczał do polowych robót, ale zawdy szło jakoś, boć i 1147 3, 31| nie nieśną po prawdzie, ale zawdy wartałą ze dwa złote.~ 1148 3, 31| odradzały jej kobiety, ale się uparła i zaraz po sumie 1149 3, 31| przyległa nieco na pościeli, ale nie odzipnęła jeszcze, kiej 1150 3, 31| drzwi na całą noc wywartych.~Ale Józka rychło oznajmiła, 1151 3, 31| nie uraczyła, no, no!...~Ale już ta noc nie miała przejść 1152 3, 31| sołtys, po wójta też posłali, ale go w domu nie było, zjawił 1153 3, 31| sołtys musiał usunąć z oczu.~Ale i tak mało kto zważał na 1154 3, 31| sposób ich było odszukać.~Ale ta kradzież tak sturbowała 1155 3, 31| Skopał mi chłopaka, kumo, ale po prawdzie wałach był przedni.~- 1156 3, 31| kulasach i ździebko ślepiał, ale zawdy czterdzieści papierków 1157 3, 31| wsie szukać na swoją rękę.~Ale wróciły z niczym, dowiedziały 1158 3, 31| Nie mogli zrazu uwierzyć, ale kiej i dobrodziej wyszedłszy 1159 3, 31| Juści, co tak nie bywało, ale i bez to złe panoszy się 1160 3, 31| jeden pęk nieprzełamany...~Ale uciekł zaraz, gdyż zaczęła 1161 3, 31| przyszedł chmurny, bez słońca, ale ciepły i dziwnie jakoś tęskny. 1162 3, 31| dwojaków i kościom dać folgę, ale skoro tylko konie przejadły, 1163 3, 31| prefesjantów powstając; ale skoro weszli do chałupy, 1164 3, 31| w czarne kapoty odziane, ale sielnie miniaste; wąsiska 1165 3, 31| korzysta!~- Prawda, Rochu, ale niech no dwóch się zgodnie 1166 3, 31| zaszumiały. Niebo było wysokie, ale zawalone burymi chmurzyskami, 1167 3, 31| wypadało świętego Marka, ale procesja odbędzie się dopiero 1168 3, 31| oczyma.~- Juści! pomagali, ale gospodarzom, bogaczom jeno... 1169 3, 31| wśród śmiechów i krzykań, ale nim jeszcze konie ruszyły 1170 3, 32| za kościół na topolową - ale na długiej, zadeszczonej 1171 3, 32| kij gotując ku obronie, ale dosłyszawszy rozmowy przyciszył 1172 3, 32| Loboga, dyć ślepy jezdem, ale nie głuchy! - aż baranicę 1173 3, 32| przed młynem.~- Dzieuchy!~Ale żadna już nie odkrzyknęła: 1174 3, 32| ździebko! - zapraszała wójtowa, ale Hanka nie chciała, naciągnęła 1175 3, 32| da czasem folgę ozorowi, ale w sercu co inszego siedzi, 1176 3, 32| serce dziw nie pękło z bólu, ale zdzierżyła uderzenie i odchodząc 1177 3, 32| spóźniły się bez tę nowinę, ale przyjdą... byłam u nich 1178 3, 32| nastawiały się na pluchę.~Ale już szło na odmianę: kokoty 1179 3, 32| chłopów. Staram przeciek, ale prosto powiem, że choć to 1180 3, 32| przewodzić...~- Rzekliście! Ale po prawdzie, co poniektóre, 1181 3, 32| wyjeżdżającego do gnoju, ale parobek cosik mruknął złego 1182 3, 32| Do stajni potem zajrzała, ale jakby po nową zgryzotę - 1183 3, 32| mięciuchnych a ciepłych chrapach.~Ale już nie poszła dalej: ogarnęło 1184 3, 32| przyodziać świątecznie la niego - ale nim to uczyniła, przypominki 1185 3, 32| razy zapleść!~- Mogłam, ale nie zapletłam!~- Jagna, 1186 3, 32| czy u siebie jesteś!~- Ale póki żyją, to ja waju mogę 1187 3, 32| obronie nikto nie stanie, ale uwidzicie, czyje ostanie 1188 3, 32| drzwiami uciekła z izby.~Ale po tej kłótni ruchać się 1189 3, 32| zachorzał już parę dni temu, ale z pół drogi zawróciła do 1190 3, 32| których mu nie szczędzili. Ale skoro poczuł, że mu na beczkę 1191 3, 32| i wywiedła go na drogę, ale że koń wystraszony stracił 1192 3, 32| nikłe i kiej sen cudny, ale dawno już śniony. Może i 1193 3, 32| oczekiwaniem naprzeciw, ale bez radości, bez uniesienia 1194 3, 32| ostały daleko na zajdach, ale nie ustawała, nie zważając 1195 3, 32| Prawda, moiściewy, prawda! ale co niewola, to niewola!..~- 1196 3, 32| Odcięła się cosik Filipka, ale mogła tó utrzymać wtór z 1197 3, 32| spróbowała bronić poniektórych, ale ją zakrzyczała Kozłowa:~- 1198 3, 32| skoczą sobie do kudłów, ale one jeno przewlekły po sobie 1199 3, 32| przegarniał po drzewinach, ale tak mięciutko, kieby te 1200 3, 32| morgę... trochę tu mokro, ale że mówią, co na suchy rok 1201 3, 32| Dobrodziej się rzucił, ale zamilkł i przyśpiewując 1202 3, 32| się tam niesły jak ptaki, ale nie sięgnęły w kołującym 1203 3, 32| Organista zaintonował litanię, ale ciągnęli ją ospale, że śpiewał 1204 3, 32| nie podrywało z miejsca, ale ksiądz nie puścił, przyśpieszał 1205 3, 32| nóg się chyląc procesji. Ale naród, choć śpiewał coraz 1206 3, 32| już ponosiło wszystkich, ale ksiądz jednym gromkim słowem 1207 3, 32| że ledwie nogi zbierała, ale szła z głową podniesioną, 1208 3, 32| ciżbę z wrzaskiem radosnym. Ale on jakby jej nie dojrzał... 1209 3, 32| próbowała uciekać do dom, ale nie poredziła: żal jej było 1210 3, 32| Śpiewali ta jeszcze coś niecoś, ale już wszystko szło na rzadki 1211 3, 32| wytrzeszczając ciekawie, ale jakiś głuchy niepokój zaczął 1212 3, 32| ogląda się za kupcami.~- Ale niech ręka boska broni od 1213 3, 32| zabić w sobie smutki a żale.~Ale cóż, choć ręce mdlały z 1214 3, 32| jakaś moc pojena i ponosi, ale skoro ją rzucił na słomę 1215 3, 32| rzucając się z grabiami. ~Ale wnet zapomniała o wszystkim 1216 3, 32| kręciły się z bliska siebie, ale żadna nie puściła pary, 1217 3, 32| Dobrze ci tak! dobrze!~Ale przychodziły i takie chwile, 1218 3, 32| matki.~Wieczór był ciemny, ale cichy i ciepły; gwiazdy 1219 3, 32| kierując się prosto do matki, ale przed domem spotkała się 1220 3, 33| prowadził za grzywę na ugory.~Ale i potem niewiele się przyciszyło, 1221 3, 33| próżnowaniu brać się na ostro - ale już co dnia przemieniało 1222 3, 33| poredzić.~- Juści, co poredzi, ale jak tu z gołymi rękoma iść 1223 3, 33| baczę, jaka która jest, ale tutaj niczego złożyć nie 1224 3, 33| powlekła się do organisty.~Ale nieletko jej być musiało, 1225 3, 33| spokojnie tę wieść straszną, ale zdradliwe łzy same jakoś 1226 3, 33| wicher. Jasiek był poczciwy, ale zawzięty jak wszystkie Płoszki: 1227 3, 33| się wynieść czym prędzej, ale stara odwiedła ją na bok 1228 3, 33| znarowił do twojej pierzyny, ale przeciek nie przyrósł, wypędź 1229 3, 33| dobra la ciebie pragnę.~Ale Tereska już nie mogła wytrzymać, 1230 3, 33| panie urzędniku, posiedzisz!~Ale tego już było za wiele la 1231 3, 33| na świadków nie podano; ale rozpowiadali wszędy, niby 1232 3, 33| Niewiela go już bolało, ale co trocha za boki się chwytał 1233 3, 33| sponiewierał cię kiej psa, ale jest jeszcze sprawiedliwość 1234 3, 33| rzeźnik lepiej nie poredzi... Ale panu wójtowi przeciek wszystko 1235 3, 33| spode łba patrząc na niego, ale pan Jacek już się nie ozwał, 1236 3, 33| zaniesie na zapowiedzie.~Ale na nic szły wszystkie zabiegi, 1237 3, 33| zaraz ozgniewać! ...Mateusz!~Ale nie usłyszał, śmigając przez 1238 3, 33| przeciągniesz me.~Razem jedli obiad, ale ni razu do niej się nie 1239 3, 33| za grosz! - wrzeszczał, ale Tereska ustępowała mu pokornie, 1240 3, 33| powinowata z ojcowej strony, ale żeby tak na mnie padło, 1241 3, 33| najlepsze. Magdusia najbogatsza, ale już przez zębów i ze ślepiów 1242 3, 33| szkodzą i pod pierzyną.~Ale dziewczyny rozczapierzyły 1243 3, 33| sztukę dobrze by zapłacił, ale jemu włos z głowy nie spadnie. 1244 3, 33| Na pochówek je ścibałam, ale kiejście w takiej potrzebie, 1245 3, 33| Napraszała go jeszcze cichuśko, ale jeno tak la zwyczaju, bo 1246 3, 33| przyjmie i powie: "Ostańce!"~Ale się nie odezwał, jakby nie 1247 3, 33| znajdzie - tłumaczyła gorąco.~Ale Kłąb jeno zachrapał w odpowiedzi. 1248 3, 33| przyjąłbym, trudno, dopust Boży, ale tak, powiedzą, co la tych 1249 3, 33| do podpierania chałupy.~Ale skoro słońce zaczęło przypiekać, 1250 3, 33| Balcerek spojrzał na niego, ale stary dodał gorąco:~- Już 1251 3, 33| obwalać mokrymi szmatami, ale on już leżał cichy, a w 1252 3, 33| Pietrek, długo mu tłumacząc, ale Witek nie uwierzył; swoje 1253 3, 33| jeno z Kozłami była sprawa, ale wójt nie zaspał i tęgo zabiegał. 1254 3, 33| Znali go jak zły szeląg, ale wójtem był przeciech, mógł 1255 3, 33| mógł w niejednym poredzić, ale i mógł dobrze sadła zalać 1256 3, 33| lepiej beknął na sądach. Ale Bóg wie, jak to tam było. 1257 3, 33| niespokojny i swarliwy. Ale reszta ni słuchać nie chciała, 1258 3, 33| nich? - przekładał drugi.~Ale jakaś niespokojna, trwożna 1259 3, 33| patrząc i nasłuchując uważnie, ale trudno było wymiarkować 1260 3, 33| krzyczeli za nimi chłopaki.~Ale zaraz po ich wyjeździe Żyd 1261 3, 33| Nie wierzyli mu zrazu, ale mimo to cała wieś się zakłopotała; 1262 3, 33| sprawdzał, że prawdę powiadali.~Ale jak stoją rzeczy, nie sposób 1263 3, 33| zwąchał i konie im podkuwał, ale wykręcał się i ni to, ni 1264 3, 33| Dziedzic zwłóczy, jak może.~- Ale zgodzić się musi! We dworze 1265 3, 33| niezgorsze, i woda pobok... Ale cóż, nie poredzi! Miemcy 1266 3, 33| zawdy wiater w oczy!...~Ale i wyrzekania a biadolenia 1267 3, 33| się źle działo w Lipcach.~Ale cheba co w chałupie Dominikowej 1268 3, 33| przystało, z pokorą podjęli, ale się nie przemienili.~- Nie 1269 3, 33| cięgiem przyzywała do pomocy. Ale i córka nie szczędziła jej 1270 3, 33| jeno ten pysk niepoczciwy, ale poredzi mu to? Jeszcze ją 1271 3, 33| pierwszy zaczął.~- Byłam, ale mnie do niego nie puścili.~- 1272 3, 33| wierzyliście mi... wasza wola... ale teraz wysłuchajcie, co rzeknę, 1273 3, 33| Słyszycie to?...~- Słyszę, ale nic a nic nie wierzę - uspokoiła 1274 3, 34| zadziewał przez tyla czasu.~Ale tak się szczerze, cieszyli 1275 3, 34| serca ugaszczać chciała, ale skoro jeno złożył torby 1276 3, 34| byście i jajków zjedli? co?~Ale Rocho już był w sadzie i 1277 3, 34| jął ruchać sinymi wargami, ale głosu nie dobył.~- Jak Pan 1278 3, 34| Powiadali mi coś o tym, ale nie uwierzyłem.~- Bo to 1279 3, 34| nie powierzył. Obiecał, ale przeciech niejeden obiecuje. 1280 3, 34| że zawierzył głupiemu... Ale Stacho się uparł i poszedł. 1281 3, 34| jeno na jego uczynki.~- Ale dać tylachna drzewa, które, 1282 3, 34| do słowa.~- Rada dobra, ale że to Michałowa, nieprzezpieczna: 1283 3, 34| zrachować nie poredziłam, ale może by chwaciło...~- Pokażcie; 1284 3, 34| Na zastaw nie starczy, ale moglibyście co sprzedać 1285 3, 34| Jagną się ano opiekują, ale tak, co mi wstyd rozpowiadać 1286 3, 34| Nie powtarzałabym po kim, ale samam ich w sadzie zdybała, 1287 3, 34| Chciała mu słać Józine łóżko, ale wolał iść do stodoły.~- 1288 3, 34| ino, ino wylać się miały; ale jeno tłukły płowymi grzywami 1289 3, 34| dopiero o zmierzchu powrócił; ale ku niemałemu zdumieniu wójtowymi 1290 3, 34| przystawać przed ciżbą, ale ktoś konie za uzdy chwycił, 1291 3, 34| lesie nie było, to prawda, ale może co gorszego.~I skoro 1292 3, 34| Zabite, to zabite, myślę, ale warto zawdy obejrzeć Poszliśmy... 1293 3, 34| Żeby to parobek z dziewką, ale to gospodarz, ociec dzieciom 1294 3, 34| wielce strapionym głosem, ale nie skończył, gdyż się zjawił 1295 3, 34| ciekawsi.~- Brat mój rodzony, ale kto tak robi, psem mi jest 1296 3, 34| psem mi jest od dzisiaj! Ale ta ścierwa wszystkiemu winowata! - 1297 3, 34| dziedzice ścierwy! Ja służę, ale kryjomo ćwiartek nie wynoszę 1298 3, 34| Poczynały z różnych stron, ale Hanka odrzekła smutnie: ~- 1299 3, 34| Wstyd to i obraza boska, ale i niemałe nieszczęście.~- 1300 3, 34| Jeszcze ją dusił wstyd, ale gniew, co ją zrazu chwycił 1301 3, 34| stronę, niby to do Macieja, ale dojrzawszy Jagusię śpiącą 1302 3, 34| Jagna bez grzechu nie jest, ale wójt najwinniejszy.~- Prawda, 1303 3, 34| co świńtuch jest wójt, ale i ty byś swojego ryja chciał 1304 3, 34| i prażył coraz mocniej, ale naród jakby na to nie baczył; 1305 3, 34| Wprawdzie skończyli pierwsi, ale już słońce wynosiło się 1306 3, 34| wyglądając za nimi na drogę, ale wspomniawszy przestrogę 1307 3, 34| ze sumą i organy zagrały, ale snadź wnet po kazaniu uderzyły 1308 3, 34| dysząc z żaru i ciasnoty, ale śpiewając z całego serca, 1309 3, 34| był i czerwony kiej burak, ale obchodzili z wolna, posobnie 1310 3, 34| jęli na gwałt wyjeżdżać.~Ale zrazu ino drobny deszcz 1311 3, 34| ostali przeczekując burzę, ale wiela gospodarzy ze sąsiedzkich 1312 3, 34| odwodził, cicho molestując, ale nie poredził, bo parobek 1313 3, 34| gospodarskie syny, radzili pilno, ale że wrzask się robił coraz 1314 3, 34| kolejkę, przepili raz i drugi, ale jakoś nikto nie zaczynał, 1315 3, 34| na kogo! - niby to drwił, ale wargi mu się ze złości trzęsły.~- 1316 3, 34| przedane jeszcze Miemcom, ale leda już dzień mogą pojechać 1317 3, 34| ludzie żyją.~- Twoja wola, ale drudzy muszą tutaj ostać 1318 3, 34| wiekować tam nie będziemy, ale kiej nas wypuszczą, to la 1319 3, 34| kupców rozpędzimy, zaś nie...~Ale już Grzela nie mógł wytrzymać, 1320 3, 34| prosząc, bych poniechali, ale wszystko to było na darmo, 1321 3, 34| użyje, jak i wszystkie, ale jakoś z pomocą boską żyć 1322 3, 34| pomocą boską żyć można... Ale gdzie przychodzą Niemcy, 1323 3, 34| barzej.~- Ja jestem Żyd, ale mnie w boru nie znaleźli, 1324 3, 34| nie przelewki, że płaci, ale i bić gotowy.~Roztańcowała 1325 3, 34| całkiem, sielnie się potaczał, ale chycił przy szynkwasie któregoś 1326 3, 35| poczęstunków albo borgowań, ale szło kiej po grudzie; starsi 1327 3, 35| był jej zrazu przeciwny, ale skoro rozważył, że inaczej 1328 3, 35| tłumaczył korzyści każdego. Ale mimo tych zabiegów na darmo 1329 3, 35| że będzie im przeciwny.~Ale Rocho pomyślał krótko i 1330 3, 35| powiada:~- Sposób to zbójecki, ale że na inny już nie ma czasu, 1331 3, 35| cały wieczór naradzali, ale już rankiem w niedzielę 1332 3, 35| oddechem czekając, co powie, ale on, jakby nie wiedząc, co 1333 3, 35| oczy i cosik zamamrotał, ale już odleciała: ulżyło jej 1334 3, 35| przechodziła z powrotem, ale udawał, że jej nie spostrzega. 1335 3, 35| mu zajrzeć przez ramię, ale Rocho zamknął prędko list 1336 3, 35| zapraszać, bych razem poszły, ale Jagna nie chciała, wolała 1337 3, 35| o Antku nie powiedział, ale domyśliła się łacno wszystkiego 1338 3, 35| Szymek się zmarszczył, ale czekał, co powie więcej.~- 1339 3, 35| wytrząchając pięściami.~Ale Szymek już się nie uklęknął, 1340 3, 35| go tylko zrazu odciągnąć, ale że ani na krok nie ustępował, 1341 3, 35| padła na izbę jak długa, ale w ten mig się zerwała i 1342 3, 35| rzuciła się ich rozbrajać, ale na darmo, bo co Szymek się 1343 3, 35| ją wywlekli z rumowiska, ale chociaż była strasznie poparzona, 1344 3, 35| kościoła zamierzał iść, ale dojrzawszy, iż Jagusia siedzi 1345 3, 35| kolana i spojrzała na niego, ale miała tak przepłakane oczy 1346 3, 35| kazaniu, powiedali mi o tym, ale myślałem, co jeno cyganią 1347 3, 35| zmartwiona była głęboko i zła - Ale wójta to ni słowem nie tknął, 1348 3, 35| trzeba ją było skarcić, ale żeby ją zaraz wypominać 1349 3, 35| Wróci niezadługo, wróci! Ale kto go ta posłucha? - oczy 1350 3, 35| jak w Dołach.~- Pewnie; ale skoro naczelnik przykaże, 1351 3, 35| moich chłopaków wyuczył... ale nie można. Urząd musiał 1352 3, 35| Dobry człowiek, pobożny, ale przez niego może spaść na 1353 3, 35| zrobił to samo. Młodyś, ale ja dobrze baczę, co się 1354 3, 35| przysiedli ździebko odpocząć, ale i teraz nikt się nie odezwał; 1355 3, 35| nim i cosik wrzeszczeć, ale jakiś stary Szwab zaszwargotał 1356 3, 35| krzyże, gardziele zasychały, ale grzbiety się prężyły i ślepie 1357 3, 35| się ku chłopom i wygrażał, ale stali nieporuszeni jak mur, 1358 3, 35| szeroko i jak się patrzy, ale Niemiec poczerwieniawszy 1359 3, 35| Tak wygląda po waszemu, ale po naszemu jest inaczej, 1360 3, 35| odrobicie! - drwił stary, ale już się trząsł ze złości, 1361 3, 35| przyciszał i do spokoju niewolił, ale mu się wyrywali krzycząc 1362 3, 35| przekpiwacie się z nas! Dobra, ale teraz zagramy z wami inaczej! 1363 3, 35| jako ogień ima się słomy, ale zeźre i murowańce, a chyta 1364 3, 36| jeszcze leżącą we śpiku, ale na ostry turkot bryki dzieci 1365 3, 36| dni dopiero go puszczą, ale powróci już niechybnie - 1366 3, 36| Juści, mnie też było dziwno, ale sam chciał, powieda, jako 1367 3, 36| przecierał oczy i jakby słuchał, ale wnet się zwalił w pościel 1368 3, 36| Prawda to była po inne roki, ale nie latoś! - zaczynaj, Mateusz.~ 1369 3, 36| kuropatki furknęły spod nóg, ale oni, kołysząc się z prawej 1370 3, 36| zapłaczą wnet niebiosy", ale latoś stało się jakby na 1371 3, 36| wywalić tyle gotowego grosza.~Ale i bez te różności przednowek 1372 3, 36| niejednego nie było co wstawić, ale za. to nie brakowało swarów 1373 3, 36| się po swojemu Jagustynka, ale któryś rzekł:~- Kowal powiadał 1374 3, 36| bystro i cięgiem gadał, ale co jedno słowo rzekł do 1375 3, 36| wkrótce z Panem Jezusem, ale go jeno świętymi olejami 1376 3, 36| już mu gromnicę wtykała, ale się jakoś uspokoił i zasnął.~ 1377 3, 36| więcej nić nie powiedział, ale że widać było, jako słabnie 1378 3, 36| płaczem.~Szła do matki, ale ledwie głowę wetknęła do 1379 3, 36| na topolową szła patrzeć, ale pusto tam było i cicho.~ 1380 3, 36| się odświeżyło powietrze.~Ale wieczór przyszedł nieco 1381 3, 36| zapraszając, bych se nie żałowali, ale całą duszą nasłuchiwała 1382 3, 36| słowa i rzęsisty płacz.~Ale Hanki to nie wzruszyło, 1383 3, 36| źrenic, czy pomiarkował, ale snadź i ta nowina nie przedarła 1384 3, 36| czekała z minuty na minutę, ale już ostatkami sił i cierpliwości.~ 1385 3, 36| chciał cosik powiedzieć; ale mu jeno zabulgotało w gardzieli.~ 1386 3, 36| kaj zwykły były stoić, ale nie nalazłszy niczego pod 1387 3, 36| Łapa, zwinięty w kłębek, ale na szelest kroków przebudził 1388 3, 36| porwał za wystający dyszel, ale dojrzawszy błyszczący pług 1389 3, 36| Prawda, piesku, pora siać...~Ale w mig i o tym przepomniał; 1390 3, 36| porwał, chciał krzyczeć, ale głosu już nie wydobył ze 1391 4, 37| wszyscy na pole do starego, ale już całkiem widział się 1392 4, 37| probując jeszcze ratować.~Ale na darmo poszły starunki, 1393 4, 37| już na ścieżaj wywarte.~Ale taka straszna groza śmierci 1394 4, 37| niemałymi przekpinkami, ale dzisia było mu czegoś na 1395 4, 37| to jaka krzywda była!~- Ale i dobrości też nażył niewiela.~- 1396 4, 37| dobroście nieboszczyka, ale oczy mu cięgien szukały 1397 4, 37| wiedzą?~- Juści... wiedzą... ale raz, co dzisia zamknięte, 1398 4, 37| przesuwając ziarna różańca, ale pacierz jeno niekiedy przychodził 1399 4, 37| szeptać słowa różańca.~- Ale od półwłóczka nie ustąpię; 1400 4, 37| odzywały się po swojemu.~Ale upał wzmagał się coraz barzej 1401 4, 37| rozegnać poszczuł psem, ale Łapa go nie posłuchał, trzymał 1402 4, 37| niegłodna użalań się nad sobą, ale zawdy tak ją zabolało to 1403 4, 37| złość! - podjęła Jagustynka, ale żadnej już się nie chciało 1404 4, 37| Witek rychło powrócił, ale sam.~- Hale, kiej się bojałem 1405 4, 37| przebierają.~Zdziwiła się temu, ale po nieszporach, nie doczekawszy 1406 4, 37| powywierane; przysiadły czekać, ale po jakimś czasie dziewka 1407 4, 37| pokryje... Pewnie, że drogi, ale biorę tylko po rublu i dwadzieścia 1408 4, 37| Młynarz się gniewa na mnie, ale już mi obmierzły te koty, 1409 4, 37| godzić z osobna o pogrzeb, ale że organiścina przyjęła 1410 4, 37| porznę, niewielka obrada, ale czy chałupę postawię, a 1411 4, 37| rzekł za nim z przekąsem, ale że był jakiś rozradowany, 1412 4, 37| we śpiące pod przyźbami.~Ale jeszcze mało kto przecknął 1413 4, 37| słońca jeszcze nie było, ale skowronki już przedzwaniały 1414 4, 37| zaraz jechać do miasteczka, ale już z bryczki przywołał 1415 4, 37| matki dopiero po śniadaniu, ale że ją strachem przejmował 1416 4, 37| zaradzisz. Nama też nieletko, ale już tobie, sieroto, pewnikiem, 1417 4, 37| i ani widu, ani słychu.~Ale nie było czasu na frasunki, 1418 4, 37| powrócił - westchnęła tęskno.~Ale że szare, wilgotne przesłony 1419 4, 37| była wigilia świętego Jana, ale co ćma była i plucha, to 1420 4, 37| nim leciała na Sobótki, ale mu powiedziała żałośnie:~- 1421 4, 37| powiem Hance! - zagroziła.~Ale poleciał i powrócił dopiero 1422 4, 37| kamieniały i dusze się trzęsły.~Ale i to zarówno wiedzieli, 1423 4, 37| nieubłaganą kośbą śmierci, ale szli niepowstrzymanie; szli 1424 4, 37| ciżbiąc się i przepychając, ale każden tak był zatopiony 1425 4, 37| pod srogą kosą śmierci.~Ale pomarł nie wszystek! - jak 1426 4, 37| Święty Pietr ozwarł nieco, ale nie puszcza go jeszcze i 1427 4, 37| Indziej też nie lepiej, ale już w lipeckiej najgorzej.~ 1428 4, 37| swoich poczciwie bronić, ale święty Pietr rozgniewał 1429 4, 37| powiedziała głośno organiścina.~Ale Jagna nie wiedziała już 1430 4, 37| nie bardzo wyrozumieli, ale płakać się wszystkim chciało 1431 4, 37| nutę i wypominać próbował, ale już nikto nie wtórował ni 1432 4, 37| się przymawiał o gorzałkę, ale siedział kajś w kącie srodze 1433 4, 37| tocząc dokoła oczami. - Ale mam to z kim pomówić? Przez 1434 4, 37| coś niecoś i zagadywał, ale jak do tego muru, żaden 1435 4, 37| pijany Sikora.~- Wy możecie, ale drugie nie mogą! - wrzasnął 1436 4, 37| trocha leciała do Hanki, ale widząc, jako wszyscy chodzą 1437 4, 38| galantą spiekę się miało, ale mimo to już od samego świtania 1438 4, 38| rozniebieszczoną strugą kiej wody, ale już z wolna grążyło się 1439 4, 38| aż płoszyły się ptaki, ale śpiżowe serca biły wciąż, 1440 4, 38| najżarliwiej i najcieniej wyciągał.~Ale skoro jeno zasygnowali na 1441 4, 38| gnietąc się, a nawet swarząc, ale większość musiała ostać 1442 4, 38| lał się prosto na głowy, ale naród cierpliwie gniótł 1443 4, 38| Hanka z Józką nadeszły, ale że nie sposób się było docisnąć 1444 4, 38| zrobiło się cicho jak przódzi, ale już nikto nie drzemał, wzmogły 1445 4, 38| sobą.~Był i ten z Woli, ale nie usiedział w miejscu, 1446 4, 38| ojcowym pochowku pojechałam, ale powiedzieli w urzędzie, 1447 4, 38| matką i wielce zamodlonej, ale nie nalazłszy sposobnego 1448 4, 38| przez gęstwę wozów i koni, ale żaden nawet przed kościołem 1449 4, 38| rwać, bych przywtórzyć, ale w porę ich przytrzymali.~- 1450 4, 38| się któryś z chłopaków, ale Kłąb krzyknął ostro:~- Głupiś 1451 4, 38| pokurczyli z tajonej uciechy, ale nikto już pary nie puścił, 1452 4, 38| że jeszcze dobrze baczę.~Ale dziedzic jakby nie dosłyszał 1453 4, 38| sknerzy i z ludzi zdziera, ale na niego nie żałuje.~- Juści, 1454 4, 38| jak księdzem ostanie?~- Ale i profit miał będzie.~Szeptali 1455 4, 38| zapowiedzie i wypominki, ale już naród z wolna odpływał 1456 4, 38| przewiązanymi jeszcze oczami, ale Jagustynka nie przepuściła 1457 4, 38| niezgorzej obaczyła...~- Ślepa, ale jeszcze trafi do Szymkowych 1458 4, 38| ostając kajś za wszystkimi, ale nawet była temu rada, gdyż 1459 4, 38| było już nieco luźniej, ale i tam siedziały dziady we 1460 4, 38| Jakby ją kto pchnął nożem, ale myślała zrazu, że się jej 1461 4, 38| złoję, że popamiętasz. ~Ale nie mogąc się ognać zbereźnikom, 1462 4, 38| która przyszła na obiad.~Ale Weronka jeno wzruszyła ramionami.~- 1463 4, 38| drugiego każdy poredzi, ale do pomocy nikto nieskory.~- 1464 4, 38| szepnęła Weronka.~- Prawda, ale na gorzałkę to nikomu nie 1465 4, 38| wypoczywało pod chałupami, ale już coraz więcej ludzi schodziło 1466 4, 38| roześmiał się do niej, ale że patrzeli w niego kiej 1467 4, 38| otworzyć. Mówił jeszcze cosik, ale jakby utonęła w jego oczach 1468 4, 38| przedzwonili na nieszpór, ale ona cięgiem go miała na 1469 4, 38| chcąc się od niego odczepić, ale szedł nieodstępnie, długo 1470 4, 38| Juści, co za tobą stoję. Ale odmieniłeś się przez te 1471 4, 38| powiedzieć.~Wysłuchali uważnie, ale nikto się nie ozwał, patrzeli 1472 4, 38| Prawda, sprawa kiej złoto, ale czy na to komisarz pozwoli? - 1473 4, 38| ciągnął któryś ze starych.~Ale na to porwał się Grzela 1474 4, 38| każdemu z osobna rychtował, ale stary Płoszka nie dał się 1475 4, 38| no to się nie gódźcie, ale drugim nie przeszkadzajcie! - 1476 4, 38| go wyciepnęli za drzwi, ale jeszcze przed karczmą klął 1477 4, 38| zrobiło przed kościołem, ale jeszcze pod chałupami siedzieli 1478 4, 38| jucha zmyślna! - szeptał, ale że w podwórzu rozległo się 1479 4, 38| swojemu piskliwie a zawodzący.~Ale Witek nawet nie dosłuchał, 1480 4, 38| jucha, jaże się kurzyło, ale nie przeciwiła mu się, myśląc 1481 4, 38| wyniosłe i jakby śpiące, ale ten szum zdał się jej jakimś 1482 4, 38| strwożona, bych jej nie dojrzał, ale on jeno w niebo patrzył 1483 4, 38| łzy pociekły po twarzy.~- Ale niedługo wakacje! - ozwał 1484 4, 38| była nawet nieco uniesła, ale ją cosik jakby przytrzymało 1485 4, 38| chwiała się w oczekiwaniu.~Ale Jasio jeno popatrzył w opłotki, 1486 4, 38| Noc padła na jej duszę, ale jeszcze długo siedziała 1487 4, 39| wami pomówić!~Dzielcie się, ale pamiętajcie: zgodnie i sprawiedliwie. 1488 4, 39| majątkiem, tak rozrządził, ale trzeba spełnić jego wolę. 1489 4, 39| zgodą i sprawiedliwością! Ale, Michał! - zawołał za odchodzącym - 1490 4, 39| Było jeszcze wcześnie, ale już słońce niezgorzej przypiekało, 1491 4, 39| powiadam na nich nic złego, ale mi dziwno, że piórka mojego 1492 4, 39| z wójtami?~- Nieprędko, ale Płoszka ich wspiera, to 1493 4, 39| przynętę przygarściami jagły.~Ale kaczki szorowały na drugi 1494 4, 39| jadła przylewając każdemu, ale prawie nie spuszczała oczów 1495 4, 39| przeciech ostać nie może.~- Ale ostanie! Mogło tak być przez 1496 4, 39| może.~- Pewnie, że musi, ale co ma swojego, to zaraz 1497 4, 39| prosiąt.~Poszła za nim, ale dobrze się miała na baczności.~- 1498 4, 39| co swojego nie popuszczę, ale cudzego niełakomam! - odrzekła 1499 4, 39| pełne niepokoju i trwogi, ale Jagna po długiej chwili 1500 4, 39| śmierdzące - warknęła stara.~Ale wójtowa, jakby rada z okazji,