Table of Contents | Words: Alphabetical - Frequency - Inverse - Length - Statistics | Help | IntraText Library
Alphabetical    [«  »]
albo-li 1
albowiem 2
alby 1
ale 1901
aleby 1
alebym 1
alec 3
Frequency    [«  »]
2569 co
2283 juz
2191 po
1901 ale
1664 za
1621 bo
1433 tak
Wladyslaw Stanislaw Reymont
Chlopi

IntraText - Concordances

ale

1-500 | 501-1000 | 1001-1500 | 1501-1901

     Tom, Rozdzial
1501 4, 39| na co się tutaj zanosi, ale wójtową ponosiło coraz barzej.~- 1502 4, 39| chociaż palił wstyd, ale i jakaś mściwa zawziętość 1503 4, 39| przerwała jej stara - ale twój ciężko odpowie przed 1504 4, 39| gębę, bo chociem ślepa, ale jeszczech zmacam drogę do 1505 4, 39| z chałupy kiej oszalała, ale zawróciwszy już z drogi 1506 4, 39| zły prześmiech na wargach, ale pobielała na płótno, bo 1507 4, 39| dobrze! całkiem już osłabłam, ale ty musisz tu wrócić i przy 1508 4, 39| swoje obrazy i krzywdy, ale zadraśniętego ambitu nie 1509 4, 39| przekładać i tłumaczyć, ale Jaguś jeno wzruszyła ramionami:~- 1510 4, 39| kto trzasnął między oczy, ale papier podniesła i zagadała 1511 4, 39| zaczęła je odwiązywać ze szyi, ale się nagle powstrzymała.~- 1512 4, 39| najgorsze!~Hanka jaże ścierpła, ale puszczając te słowa mimo 1513 4, 39| a w słomianym kapelusie, ale bliżej nie śmiała podejść 1514 4, 39| czytania owego papieru, ale jeno rzucił okiem, zawołał: - 1515 4, 39| nasłuchiwał tu i owdzie ale jeno spluwał, klął z cicha 1516 4, 39| jej nie zapiera, wiadomo! Ale że Antek leda dzień wróci, 1517 4, 39| co wama ślina przyniesie, ale nie ze sprawiedliwości, 1518 4, 39| byście jej przepuściły, ale że urodniejsza nad wszystkie, 1519 4, 39| zawracając ku swojej chałupie, ale jakoś pokrótce natknął się 1520 4, 39| sprzątała już po kolacji, ale zaraz wzięła na bok, 1521 4, 39| na śmierć. Wołała mnie, ale tam już jeno trumny potrza 1522 4, 39| na tym, dają na pochowek! Ale nie z tym do was przyszedłem.~ 1523 4, 39| No, nieszczęście i tyla! Ale mam la was i dobrą nowinę: 1524 4, 39| skargę odebrały ze sądu, ale krzywdę musicie sami odrobić.~ 1525 4, 40| Rozdział 4~Ale przez takie przeróżne a 1526 4, 40| Nasłuchiwała z bijącym sercem, ale cały dom spał głęboko, nawet 1527 4, 40| nocujących pod łóżkami, ale Hance nie chciało się otworzyć 1528 4, 40| stojało na rozcież wywarte, ale wszędy leżała niezgłębiona 1529 4, 40| potem zaśpiewały skowronki, ale jeszcze z rzadka, i z przyziemnych 1530 4, 40| Juści, co od Marysi, ale kto? - ważyła nie mogąc 1531 4, 40| przeciągała się z lubością, ale że woda była chłodnawa, 1532 4, 40| poleciała budzić swoich, ale tak byli jeszcze śpikiem 1533 4, 40| torfowe.~- Piękny czas, ale widzi mi się, na spiekę 1534 4, 40| grzędy, galancie wyrosłe, ale i sielnie zachwaszczone, 1535 4, 40| to musi być, co i prawda. Ale latoś sporo narodu wybiera 1536 4, 40| przysłoniła oczy od słońca, ale nie mogła rozeznać, dopiero 1537 4, 40| porwała się kiej ptak do lotu, ale się w mig opamiętała, opuściła 1538 4, 40| nie poredziła przemówić, ale cóż to mogła rzec i jak 1539 4, 40| mnie ślepiasz?~- Niby nie, ale całkiem jesteś jakiś zgoła 1540 4, 40| Hanka rzuciła się szykować, ale że ziemniaki już parkotały 1541 4, 40| No, no, niezgorsze pęto, ale da Bóg, że je zmożemy. Hale, 1542 4, 40| Rocho, to bym był zabaczył, ale przypomnieli i poszlim razem 1543 4, 40| mi nabrzmiały od bosaka, ale na zimę będą w sam raz.~ 1544 4, 40| to?~- Juści, co prawda, ale najgorsze, że trza było 1545 4, 40| było zimno, to jeszcze, ale skoro dogrzało słońce i 1546 4, 40| Rocho.~Już nie odrzekła, ale zawarłszy za nimi wrota, 1547 4, 40| nie słyszała tych pogadek, ale przyleciawszy do chałupy 1548 4, 40| mu w oczy i wyczekująco, ale on sobie wszyćko poukładał 1549 4, 40| do wyroku droga szeroka. Ale trza to będzie wziąć dobrze 1550 4, 40| niebieskich od kwiatów, ale gęsto poprzerabianych żółciznami - 1551 4, 40| ziarno było dorodne i pełne, ale jeszcze miętkie - za dwa 1552 4, 40| Byle jeno grady nie zbiły.~Ale nad pszenicą najdłużej się 1553 4, 40| Antek porwał się bronić, ale już było za późno, posypała 1554 4, 40| nawołując się po swojemu, ale w mig się pokryły, gdyż 1555 4, 40| wydziobując, co się dało, ale poczuwszy człowieka, jęły 1556 4, 40| czyby nie chycnąć na niego, ale on ani już o czym wiedział, 1557 4, 40| dotknie i co się wyrozumie, ale i tym, czego nie sposób 1558 4, 40| i do tkliwości nieskory, ale w tych dziwnych minutach 1559 4, 40| kułakiem i srożąc brwie, ale bo to poredził się przemóc, 1560 4, 40| zgoła niełacnym pokajanie, ale przemógł hardość, zdusił 1561 4, 40| odganiając z pamięci, ale kieby na przekór szła pobok, 1562 4, 40| uwięzła, kiej ta boląca zadra: Ale co było, to i nie wróci - 1563 4, 40| Chciała jeszcze coś pedzieć, ale dzieci zakrzyczały i poleciała 1564 4, 40| na nią.~Urwała z nagła, ale że była harda i nieustępliwa, 1565 4, 40| warknęła harno i zaczepnie, ale skoro odeszli, przycichła 1566 4, 40| koszt. Poredziłabym sama, ale jak każesz... twoja wola... - 1567 4, 40| pocałowała z wdzięczności, ale jeno dorzuciła radośnie: - 1568 4, 40| radzą? - wyrwał się Płoszka, ale Grzela wsiadł na niego:~- 1569 4, 40| A co? wstyd powiedzieć, ale trąby nasze chłopy, i 1570 4, 40| nie zawierza. Słuchają, ale za nim nie pódą...~Porwał 1571 4, 40| musi się zabrać do tego.~- Ale kto? Może ksiądz albo młynarz? - 1572 4, 40| tobą! - mówili skwapliwie, ale kowalowi było to cosik nie 1573 4, 40| Zaczęli się rozchodzić, ale jeszcze każden z osobna 1574 4, 41| trzon jeszczek czarniawy!~Ale Józki nie było, a Pietrek 1575 4, 41| chociem i tego zwyczajny, ale zawierciło w nosie gorzej 1576 4, 41| chciał, i biedym się najadł, ale kamraty me nauczyły, że 1577 4, 41| mocarz!~- Mocarz, nie mocarz; ale trzem radę dam! - przechwalał 1578 4, 41| na niego gębę po swojemu.~Ale parob bardzo hardo odszczekiwał, 1579 4, 41| Utrafił w słabiznę, ale nim się zebrała odpowiedzieć, 1580 4, 41| świnie pyszczą po cebuli, ale na szczęście to jeno sąsiedzka 1581 4, 41| Żałujecie to?~- Zaśby. Ale co za tłusto, to może być 1582 4, 41| przeschnie - zawołała oknem, ale Józka już była za przełazem, 1583 4, 41| bowiem była ciężka i znojna, ale kwardą i czujną ręką prowadził 1584 4, 41| niekaj ozwał do kobiet, ale tak już był umęczony pracą 1585 4, 41| ścierwa. Wio, stare, wio!~Ale konie ustawały coraz barzej, 1586 4, 41| trawie i kurzył papierosa, ale jakby przez coraz głębszą 1587 4, 41| głowę i opadł z powrotem, ale już nie zasnął, gdyż ktosik 1588 4, 41| niezgorzej wzwyczajonam, ale jak te moje robaki kochane 1589 4, 41| napijał, z czystej biedy, ale jak dostał w boru robotę, 1590 4, 41| głupiego szczekania! Juści - ale dodała jakby trwożniej i 1591 4, 41| nią całe tysiąc złotych, ale ja wzbroniłam, bo jak temu 1592 4, 41| to wyrabia u Dominikowej?~Ale przejrzała go w lot, prześmiech 1593 4, 41| jakby ciągnąc za język, ale milczał uparcie, gdyż z 1594 4, 41| się wszystek tej pracy, ale i tak nie zdusił tęsknicy.~ 1595 4, 41| mruczał idąc w podwórze, ale tam zeźlił się barzej, gdyż 1596 4, 41| zalewał twarz umorusaną, ale kuł niestrudzenie i jakby 1597 4, 41| się jakiś grosz na żniwo, ale cóż, młynarza przeciech 1598 4, 41| więc chociaż pogadywał, ale już coraz niespokojniej 1599 4, 41| wybierając sposobne miejsce, ale skoro go skryły drzewa, 1600 4, 41| do niej na drugą stronę. Ale rzeka w tym miejscu była 1601 4, 41| dawne... - odrzekła twardo. Ale tak molestował, tak skamlał, 1602 4, 41| cudzy, Jaguś?~- Nie cudzy, ale i nie swój! Nie w głowie 1603 4, 41| wzgardą i jakby z żalem, ale naraz przystanął pod jakimś 1604 4, 41| latając oczami po świecie, ale szwagierek dał mu się długo 1605 4, 41| o tym straszno!~- Juści ale obacz Wojtka i posłuchaj, 1606 4, 41| pójdzie na księżą oborę. Ale po co ci gadać, masz swój 1607 4, 41| jakie spodziewał się zebrać. Ale skończywszy pług ozwał się 1608 4, 41| Przyjdę do cię wieczorem.~Ale Antek nie zapomniał tak 1609 4, 41| przyrychtować i opatrzyć na jutro, ale wnet odechciało mu się wszystkiego, 1610 4, 41| próbowała go rozpytywać, ale cosik jeno mruknął i pokręciwszy 1611 4, 41| jęknął ocierając rękawem łzy, ale naraz porwał się i zakrzyczał: - 1612 4, 41| deliberowali, jak by mu pomóc, ale cóż, kiej nic z tego nie 1613 4, 41| garściami...~- Tak się to mówi, ale czy uredzisz? - mruknął 1614 4, 41| Józki.~Zawahał się znowu, ale kiej Łapa zaskomlał przy 1615 4, 41| jaże w głowie się mąciło.~Ale Jagusia jakoś nie przychodziła.~ 1616 4, 41| pograżał wielce srogo.~Ale koniska tak smacznie chrupały, 1617 4, 41| Walek poleciał do dworu. Ale takie znarowione szkodniki, 1618 4, 41| niewielka stała się szkoda! Ale sądy ci nie darują. Najmniej 1619 4, 41| z kryminału też wracają. Ale jedno złe i drugie też nie 1620 4, 41| serca rad bym ci pomógł, ale cóż ja mogę... Czekaj, mszę 1621 4, 41| już i barzej nie sposób, ale mogłem to przylecieć do 1622 4, 41| złości do cię, Jaguś, nie. Ale jak się dusza człowiekowi 1623 4, 41| ostawił samą, na pastwę?~Ale i on porwany żalami zasyczał 1624 4, 41| wszystkie boleście a smutki...~Ale Antkowi już się mąciło w 1625 4, 41| Loboga, bo bede krzyczeć!~Ale mogła się to już wydrzeć 1626 4, 41| Niczyja!~Rozpłakała się znowu, ale już jej nie spokoił ni utulał, 1627 4, 41| chałupy za tobą nie patrzy?~- Ale na ciebie pora. Już tam 1628 4, 41| Żyda, leć! - wykrztusił.~Ale się nie ruszyła z miejsca; 1629 4, 41| z powodu gorąca i much. ~Ale nie zasnął; leżał wpatrzony 1630 4, 41| chłodnej, orosiałej trawie, ale śpik nie przychodził i myśle 1631 4, 41| cosik Hanka; uniósł głowę, ale po chwili przycichło i znowu 1632 4, 41| duszę słodkimi spominkami; ale już się im nie dał w niewolę, 1633 4, 41| być koniec.~Postanawiał, ale było mu jej żal, nieopowiedzianie 1634 4, 41| kieby w te zgrzebne gzło, ale Antek jeszcze nie spał, 1635 4, 41| przestając obrąbywać gałęzi.~- Ale może już najbarzej złoście 1636 4, 41| prasnąć wszystko i uciekać, ale co spojrzał na wieś i co 1637 4, 41| najgorsze, bele nie to.~Ale i o kryminale myślał z rozpaczą 1638 4, 41| znowu spiknął się z Jagusią; ale co oko miała bystre, a odpasiona 1639 4, 41| co nieraz siedział u nas, ale siedział i u drugich. Proszalny 1640 4, 41| Nawet już tabaką częstował, ale wszyscy tak gadali cięgiem 1641 4, 41| cisnął się groźnie starszy, ale jakoś się udobruchał dostawszy 1642 4, 41| kryjomo, z niczym odeszli.~Ale to zdarzenie tak jakoś dziwnie 1643 4, 42| Mateusz klął przez śpik.~Ale nad ziemiami leżały jeszcze 1644 4, 42| odbijających się gwiazd.~Ale dochodząc matczynej chałupy 1645 4, 42| Marek po piekle - pomyślał, ale westchnął jakoś żałośnie 1646 4, 42| rozmrowionych ciemnościach, ale na niebie już się coraz 1647 4, 42| czas, że jął się pacierza, ale co jeno tknął ręką orosiałej 1648 4, 42| pod krzyżem do pacierza, ale nie trzepał na pytel, jak 1649 4, 42| staję! Juści, com grzeszny, ale me spomóż, Panie miłosierny, 1650 4, 42| przywarte do pól lipeckich, ale Boże się zmiłuj, co to były 1651 4, 42| nawet sam dziedzic odradzał, ale chłopak się uparł:~- W sam 1652 4, 42| odprawiały swoje wesela, ale Szymek cięgiem prawił swoje, 1653 4, 42| papierosa i zębów naszczerzyć, ale Szymek, odpowiadał coraz 1654 4, 42| nie będę! - wykrzyknął, ale widząc, co jeszcze barzej 1655 4, 42| oczy, głaskał po głowinie, ale że i jemu robiło się żałośnie, 1656 4, 42| przygarnąć do niego i udobruchać, ale odepchnął.~- Hale, pora 1657 4, 42| zaglądał do niego ten i ów, ale że nierad był pogwarom, 1658 4, 42| ze śmiechem ktosik drugi, ale Grzela, któren go od samego 1659 4, 42| Prawda, że haruje kiej wół, ale trza by mu ździebko ulżyć.~- 1660 4, 42| wyczekując, jaże sam poprosi.~Ale Szymek nie prosił, ani mu 1661 4, 42| poliki ździebko posinione, ale spytał się dopiero przed 1662 4, 42| hamował w onej zajadłości, ale mu rzekł krótko:~- W niedzielę 1663 4, 42| wieczorem przyszedł do chałupy, ale tak przemordowany, zasnął 1664 4, 42| przygrywała la większej ochoty, ale nikto się jeszcze nie brał 1665 4, 42| nawet Boryny z kowalami, ale powiedli się do alkierza 1666 4, 42| prześmiechem Jagustynka.~- Ale w takich nóg se człowiek 1667 4, 42| nabrany zwiesnową mocą.~Ale kiej przetańcował raz i 1668 4, 42| zbierał się do powrotu, ale było mu jakoś niesporo, 1669 4, 42| na wieś szukać uciechy.~Ale nazajutrz o świtaniu Szymek 1670 4, 42| robocie był niezwyczajny, ale miał takie przemyślne sposoby, 1671 4, 42| jeno co nie miał śmiałości, ale wieczorem poleciał rozpowiedzieć 1672 4, 42| się w głowie popsuło.~- Ale też lepszego człowieka nie 1673 4, 42| wdzięczny za dobroć, ale chociaż razem pracowali, 1674 4, 42| doniesła któraś z sąsiadek, ale stara udała, nie miarkuje, 1675 4, 42| opędził od najpierwszych, ale na darmo nie lubią brzuchów 1676 4, 42| chałupie na jakiś czas, ale Szymek się uparł, konia 1677 4, 42| la cię, Nastuś, jagódki, ale matka mu odebrała.~ ~ 1678 4, 43| zakończyła.~- Nastce to zarówno, ale trza by i mnie co ponieść - 1679 4, 43| skamlała o to żałośnie.~Ale cóż, kiej się tak pogarszało, 1680 4, 43| jakimś żałosnym bekiem, ale skoro Witek wsunął się do 1681 4, 43| spokojnie, Witek odszedł, ale zaglądał do niej co trochę. 1682 4, 43| wzbrania na wesele Nastusi, ale na złość pódę i przybierę 1683 4, 43| chłopakowi za lasem i swawolą, ale tak go strasznie rozżaliła 1684 4, 43| to puszczał - bronił się, ale je wypuścił.~A znowu kiedyś 1685 4, 43| głaszcząc i, upieszczając, ale zając beknął jakby rozdzierany 1686 4, 43| kryjomo przed starszymi, ale już to nie bawiło, bo 1687 4, 43| się ptakiem czas jakiś, ale żołna wciąż była nieruchoma 1688 4, 43| czy nie idzie na odmianę, ale niebo wciąż było bez chmur 1689 4, 43| wyjrzeć choćby do ogrodu, ale jakoś w samo przypołudnie, 1690 4, 43| obrony przed nieszczęściem, ale dzięki Bogu burza przechodziła 1691 4, 43| mógł, leciał do pożaru, ale ani mowy było o ratowaniu, 1692 4, 43| ja ci swoje z precentem.~Ale nikto jej nie słuchał, stodoła 1693 4, 43| pozdrowił skwapnie, ale spojrzała wilczymi ślepiami 1694 4, 43| przynosząc całą garść karmelków, ale nim Józka zdążyła dziękować, 1695 4, 43| mnie jeszcze śpik mroczy, ale nie, żywa krowa stoi, porykuje 1696 4, 43| na postronek nie wzięła. Ale przeszło południe i nikto 1697 4, 43| kancelarii! Żal mi juści było, ale trudno, w przypołudnie przychodzi 1698 4, 43| padłam mu do nóg dziękować, ale się wyrwał.~- A jak spotkacie 1699 4, 43| maciorkę, prosię to jeszczek, ale będzie z niego pociecha, 1700 4, 43| Mateusza, leciał do siostry, ale zawrócił z nią i uważnie 1701 4, 43| drugiego, juści kromie Jasia, ale Jasio...~Westchnęła ciężko, 1702 4, 43| do wieczornych obrządków, ale trzęsła się ze złości i 1703 4, 43| śnić o Jasiowym powrocie.~Ale na darmo się przewracała 1704 4, 43| kłótni a sprzeciwieństw, ale w końcu zgodzili się na 1705 4, 44| pokrzywionymi wierzbami, ale tam się jeno lśniły kałuże, 1706 4, 44| w smak takie wypominki, ale słuchali wzdychający, bo 1707 4, 44| zdumiał się Płoszka.~- Prawda, ale nie wiecie to: pan z panem 1708 4, 44| znaczyła się jenszymi ubierami, ale skoro się jeno rozeszło, 1709 4, 44| patrzy - wyrzekł Mateusz, ale ktosik zakrzyczał:~- Cichojta, 1710 4, 44| do serca trafiał Antek, ale i strach było się przeciwić 1711 4, 44| obzierali się na bogatszych, ale młynarz i co najpierwsi 1712 4, 44| nich Antek z przełożeniem, ale młynarz odburknął:~- Kto 1713 4, 44| przyświarczał wszystkim, ale kręcił się niespokojnie 1714 4, 44| wiadomo, za kim trzyma.~Ale większość już się skłaniała 1715 4, 44| widać - dziwował się któryś, ale na to rzekł kowal z chytrym 1716 4, 44| płacie na nią! Mądrala!~- Ale ty, Michał, z nami trzymasz, 1717 4, 44| go ze wszystkich stron, ale chłop się nie ulęknął i 1718 4, 44| do nieszczęścia prowadzą, ale jak przyjdzie za to płacić, 1719 4, 44| uciec przed skarceniem. Ale naród nie ucieknie i za 1720 4, 44| naszemu nie nauczają, prawda, ale i tak na Rusków nas nie 1721 4, 44| do czego gorszego doszło, ale stary Pryczek zakrzyczał:~- 1722 4, 44| panów, kiedyśta głupie, ale mnie na plewy nie weźmie, 1723 4, 44| Stary zeźlił się srodze, ale jeno powiedział:~- Ścierwy! 1724 4, 44| gołębi kołowało nad nim, ale on naraz zawrzeszczał:~- 1725 4, 44| spocony, ledwie zipiący, ale już w łańcuchu, i powlókłszy 1726 4, 44| rozpocznie się zebranie, ale przeszło dobre Zdrowaś, 1727 4, 44| opierał ze wszystkiej mocy, ale naraz grzmotnął go łbem, 1728 4, 44| ślepiami a zęby zacinał, ale w końcu zbrzydły im nawet 1729 4, 44| do tego nie przymusi.~Ale nie zdążyli się jeszcze 1730 4, 44| oczy zwróciły się na drzwi, ale wyszedł z nich jeno pisarz 1731 4, 44| gromadzie.~Pisarz się skrzywił, ale już czytał przekładając 1732 4, 44| pójdą do szkoły.~Skończył, ale nikt się nie odezwał, każden 1733 4, 44| cosik mówić po swojemu, ale mu się cięgiem odbekiwało.~ 1734 4, 44| juścić uchwalić uchwalim, ale widzi się nama, co za dużo 1735 4, 44| stojących w pośrodku ciżby, ale chłopi w mig ich ścisnęli 1736 4, 44| płacim; każą rekruta, dajem, ale wara od...~- Cichocie, Kłębie. 1737 4, 44| wpierając w niego oczy.~Zadrżał, ale rzekł śmiało wskazując papiery, 1738 4, 44| że ostawali coraz dalej.~Ale w gromadzie zagotowało się 1739 4, 44| podniesie rękę.~Sporo przeszło, ale dużo więcej narodu ostało 1740 4, 44| będzie śmiał się przeciwić.~Ale już nie było nijakiej zarady. 1741 4, 44| Grzelą:~- Chciałem z wami, ale jak me prześwidrował ślepiami, 1742 4, 44| dobrze zapłacita za posłuch, ale niech was łupią ze skóry, 1743 4, 45| co?~- Rad bym z duszy, ale widzi mi się, co nam kaj 1744 4, 45| ślepiach, cosik zamamrotał, ale starszy nie popuścił ni 1745 4, 45| zaklął sięgając jaże do maci, ale Antek, że mu się to już 1746 4, 45| złości, a za pałaszem macał, ale dopiero kiej doszli ostatniej 1747 4, 45| śmiechu, zawrócił z powrotem, ale uszedłszy kilkanaście kroków 1748 4, 45| raz po raz i przycichała, ale po jakimś czasie jęło wszystko 1749 4, 45| raźno ku lasom niedalekim, ale skoro się wysunął z cieniów 1750 4, 45| skinął mu głową i przeszedł, ale Żyd zawołał błagalnie:~- 1751 4, 45| gorzałki? Ja mam dla siebie, ale po znajomości. Na moje sumienie, 1752 4, 45| każdy sobie rzepkę skrobie, ale i bez to jest źle.~Żyd jeno 1753 4, 45| Żyd jeno głową pokiwał, ale swoje myślał.~Doszli właśnie 1754 4, 45| żyto miło.~- Tam piachy, ale latoś wszędy żniwa rychlejsze.~ 1755 4, 45| wół, to prawo miałem.~- Ale skąd wam przyszło do głowy 1756 4, 45| zagadując o czym innym, ale Antek z rozmysłem wracał 1757 4, 45| jak nawołują do pracy, ale to wszystko groch na ścianę.~- 1758 4, 45| poczerwieniał, łypnął ślepiami, ale odrzekł spokojnie:~- A zmądrzałem, 1759 4, 45| jako mu się przywidziało, ale nie, stojali zaledwie o 1760 4, 45| nastawiając przy tym uszy, ale chociaż słyszał głosy, nie 1761 4, 45| spotkali się - pomyślał, ale w tym oczymgnieniu ukąsiło 1762 4, 45| zagwizda.~Leciał prędko, ale nie poredził zgubić tych 1763 4, 45| Nie rozeznałem dobrze; ale zdało mi się, co Jagusię - 1764 4, 45| prawie już ksiądz... - Ale się jej spomniały różne 1765 4, 45| iść na jakiego pisarka, ale młynarzom zachciało się 1766 4, 45| Jasio zaczął przepraszać, ale mu przerwało jakieś jazgotliwe 1767 4, 45| dzieci pierzchały spod ścian, ale naraz poderwały się ździebko 1768 4, 45| czy nie widzieli Rocha? Ale nikt go nie widział na oczy.~- 1769 4, 45| Ociągał się, zwłóczył, ale iść musiał.~Proboszcz czekał 1770 4, 45| z kim odmawiać brewiarz! Ale wiesz, ile mam tegorocznych 1771 4, 45| kazałem pilnować pasieki, ale usnęła trąba, i pszczółki 1772 4, 45| bal! Stary ryfa i bufon, ale Felka szkoda, zdolna szelma, 1773 4, 45| zapadając w głęboki fotel, ale gdy Jasio powstał z krzesła, 1774 4, 45| wieczorami na brewiarz. Ale uważaj na siebie i nie spoufalaj 1775 4, 45| Strasznie chciało mu się jechać, ale zlazł jak niepyszny i ponieważ 1776 4, 45| odmówić wieczorne pacierze, ale mógł się to zebrać w sobie, 1777 4, 45| zaraz położył się spać. Ale rano, jak tylko słońce zaświeciło, 1778 4, 45| wszystek świat duszą miłującą, ale skoro zadzwoniła sygnaturka, 1779 4, 45| musiały ze sieni wyprowadzić. Ale mi przyobiecały, że na 1780 4, 45| mu się jakoś strasznie, ale nie poredził się oderwać 1781 4, 45| we wełniaku i w koszuli, ale dojrzawszy Jasia przysłoniła 1782 4, 45| w tamtą noc wiośnianą.~Ale i Jasia jakby ciągnęło za 1783 4, 45| albo jeno se medytujący.~Ale Jagusia dobrze już znała 1784 4, 45| wystawać pod jej chałupą, ale odprawiała każdego.~- Żebyś 1785 4, 45| niej plecami i splunęła.~Ale Jagusia, zapatrzona kajś 1786 4, 45| na wszystkie świętości, ale się nie wygadała, jeno im 1787 4, 45| te gończe za zajączkiem.~Ale Jagusia, chociaż na każdym 1788 4, 45| się powstrzymać od płaczu.~Ale już najmilsze były la niej 1789 4, 45| wyrabia cosik dziwnego, ale nie mogła wyrozumieć, więc 1790 4, 45| chowając bose nogi pod wełniak.~Ale i Jasio był zmieszany, rozglądał 1791 4, 45| książkę, to błądząc oczami, ale w jakiś czas obejrzał się 1792 4, 45| skrzywił i wziął znowu czytać, ale już wolno, wyraźnie i słowo 1793 4, 45| zapłakać, tak szło do serca.~Ale strasznie gorąco było w 1794 4, 45| było o polach i lasach, ale mu przerwała:~- Przeciek 1795 4, 45| Jagusia też poszła ku wsi, ale dziwnie czegoś markotna.~- 1796 4, 46| być co drugiego.~- Pewnie, ale nic dobrego z tego nie wyjdzie, 1797 4, 46| zaśmiała się skrzekliwie, ale żadna nie zawtórzyła, tylko 1798 4, 46| Cie, to i Grzelę wołają.~Ale nie zgadły, bo Grzela puścił 1799 4, 46| wyściubiając głowę przez okno, ale nim mu rzekli, przyleciał 1800 4, 46| serce i zadygotały ręce, ale ciął równo, akuratnie, raz 1801 4, 46| Juści, co szukali na darmo, ale tak penetrowali wszędy nie 1802 4, 46| kiej ten ociec rodzony, ale że Antek przynaglał, to 1803 4, 46| toboł na plecy chciał iść, ale Jagusia naparła się ponieść 1804 4, 46| a serce spięło się męką, ale kiej spomniał Jasia, podniesła 1805 4, 46| Każdemu jest na świecie źle, ale już najgorzej sprawiedliwemu.~- 1806 4, 46| się przygodzi, nie?~- Tak, ale każdy sieje z wiarą, że 1807 4, 46| wiem, markotno mi jakoś...~Ale i wszystkim było markotno 1808 4, 46| wyrozumieć wszystkiego, ale przejął ich święty ogień, 1809 4, 46| przyśpieszając jeno kroku, ale nie dał się wyprzedzić, 1810 4, 46| przyciągnąć do siebie, ale nie sięgnął, zbrakło mu 1811 4, 47| wyżniach błyskały kosy, ale we wsiach, gdzie były mocniejsze 1812 4, 47| ściągali ze zbożem do mielenia, ale jakby na utrapienie, tak 1813 4, 47| gotowy.~Młynarz leżał chory, ale snadź nic się nie działo 1814 4, 47| twarzą, wzruszała ramionami, ale jak mogła, ukradkiem zborgowała 1815 4, 47| Płacicie zaraz, to bierzcie, ale na bórg nie dam ani ziarnka...~ 1816 4, 47| księdzem i trzymał będzie, ale tutaj już więcej jego noga 1817 4, 47| i zapłakała na młynarza.~Ale kowalowa ozwała się z prześmiechem:~- 1818 4, 47| prędzej spodziała, no, no. Ale dobrze tak temu zdzierusowi, 1819 4, 47| śpieszniej szła ku domowi, ale dojrzawszy Hankę pierącą 1820 4, 47| się wścieknie ze złości, ale niech mu rura zmięknie! 1821 4, 47| drogę co lżejsze szmaty.~- Ale pono z drugich wsi to sporo 1822 4, 47| robotę - mruknął Antek, ale żonie się nie przeciwił 1823 4, 47| swoich.~- Dobry był chłop, ale zawzięty. Tereska doma?~- 1824 4, 47| drewna wystrugana czy co? Ale kiej już musi odpowiadać, 1825 4, 47| marnował, a zły cieszył, ale ja to bym postanowiła inaczej: 1826 4, 47| przyszła dopiero nad wieczorem, ale srodze spłakana.~- Cóż się 1827 4, 47| trapi.~Antek się zdumiał, ale nijakoś było się rozpytywać.~- 1828 4, 47| że samej ziemi nie oddam, ale święcie zapłacę, co warta! 1829 4, 47| bo me ni parzy, ni ziębi, ale , które widują co dnia, 1830 4, 47| nie wydać ze swoją męką, ale na rozstaniu nie poredził 1831 4, 47| Stara przykra, juści, ale przeciek nie będzie wiekowała.~ 1832 4, 47| kajś na wieś między ludzi, ale ostawał wyczekując nie wiada 1833 4, 47| kołowałam z godzinę, ale musiałam iść... wchodzę 1834 4, 47| Zabij! ulży nam obojgu!" Ale me nie tknął nawet palcem! 1835 4, 47| Jasiek siedzi na przełazie.~Ale w jakiejś minucie Tereska 1836 4, 47| tym powstając na Tereskę, ale Jagustynka zapalczywie broniła.~- 1837 4, 47| dziw go za to nie pobiły.~Ale wnet przestali o tym deliberować, 1838 4, 47| jej duszy zamierającej.~Ale w jakiejś minucie, gdy dzień 1839 4, 47| umierająca powtarzała za Jasiem, ale coraz słabiej, coraz ciszej, 1840 4, 47| co mu się to przygodziło, ale organiścina, snadź już dobrze 1841 4, 48| spotykasz tu i ówdzie, ale Bóg mi świadkiem, jako cię 1842 4, 48| własnym uszom.~- Wstyd mi, ale dla twojego dobra muszę 1843 4, 48| niewiarą.~- Jak mama uważa. Ale jeżeli Jagusia taka najgorsza, 1844 4, 48| że niczego nie rozumiesz, ale ci zapowiadam: trzymaj się 1845 4, 48| nieprawda! Dumał gorączkowo, ale coraz głębiej wierzył w 1846 4, 48| Nieprawda! nieprawda! nieprawda!~Ale przy kolacji uparcie patrzył 1847 4, 48| jeszcze ździebko zielona, ale ziarno już kiej pieprz.~- 1848 4, 48| niech Jagusia upierze. Ale kto to był po południu z 1849 4, 48| nawet dopuścić za darmo, ale chłop wolał naszego...~- 1850 4, 48| szepty.~Nie dojrzał nikogo, ale przystanął i słuchał z zapartym 1851 4, 48| nie sposób było rozeznać, ale coraz wyraźniej słyszał 1852 4, 48| ciężko zwaliło się na ziem, ale po chwili zatrzęsły się, 1853 4, 48| zabrał się do brewiarza, ale cóż, kiej chociaż uparcie 1854 4, 48| matka o nim nie zapomniała.~Ale cóż, kiej śpik prawie się 1855 4, 48| się rozejrzeć po kościele, ale tym goręcej modlił się za 1856 4, 48| ujrzawszy go przystanęła, ale przeszedł bez słowa, nawet 1857 4, 48| Nic się nie odezwał, ale czując, że matka pilnie 1858 4, 48| posłyszał i jej płacz rzewliwy, ale zrozumiał, co nie po umarłej 1859 4, 48| Postanowił wracając z pogrzebu, ale nie mógł się prędko wydostać 1860 4, 48| proboszcza przeróżne sprawy, ale jakoś pod sam wieczór upatrzywszy 1861 4, 48| ścisnęło pod piersiami, ale patrzała w niego kieby w 1862 4, 48| spuszczając z niego oczów, ale mało wiele poredziła wymiarkować, 1863 4, 48| odepchnąć i uciekać, ale jeno szeptał omdlałym, nieprzytomnym 1864 4, 48| miarkując, o kogo tamtej chodzi, ale gdy jej zniknęli z oczów, 1865 4, 48| Bóg zapłać za dobre słowa, ale co krzywda, to krzywda! - 1866 4, 48| dobrej woli nie idzie, nie...~Ale nie pora była na dłuższe 1867 4, 48| gorącego, i parę komornic, ale wraz z ludźmi z drugich 1868 4, 48| tobołami szły na zajdach. Ale mimo wczesnej godziny upał 1869 4, 48| upragnieniem nocy i cichości, ale i noc nie przyniesła jej 1870 4, 49| dzieci pędziła do roboty, ale Jagusia była jakby głucha 1871 4, 49| gotowa lecieć na jego obronę, ale jeno zakrzyczała przez zaciśnięte 1872 4, 49| żywą, serdeczną krwią.~Ale Dominikowa nie bacząc na 1873 4, 49| stara odezwała się znowu, ale już łagodniej:~- Czemu to 1874 4, 49| rozwodziła i wielce zachętliwie, ale Jagusia się nie odezwała 1875 4, 49| Ksiądz do kary to skory, ale z pomocą to się nikomu nie 1876 4, 49| zabawy! - mówili poważniejsi.~Ale uwierzono, gdy kowal wrócił 1877 4, 49| zapłacim po trzy ruble z morgi, ale za takiego przyjaciela nie 1878 4, 49| nama juści zrobił krzywdę, ale sobie najgorszą! - mówili 1879 4, 49| pletła już trzy po trzy, ale dopiero organiścina trafiła 1880 4, 49| wiosny! Ja wam nie rozpowiem, ale spytajcie się kogo bądź, 1881 4, 49| nie chcąc się zdradzić, ale baby jej nie puściły, przyparły 1882 4, 49| cyganiła, jaże się kurzyło, ale święcie uwierzyły, tylko 1883 4, 49| wysłuchał wszystkiego, ale rozłożył ręce i zawołał:~- 1884 4, 49| się na jej przypomnienie. Ale mówię wam, że prędzej czy 1885 4, 49| Płoszka, pyskował Gulbas, ale mało kto słuchał, bo już 1886 4, 49| pewni, że się sprzeciwi, ale on odsapnął, wyprostował 1887 4, 49| Z nikim nie trzymam, ale i tyla mi do niej, co do 1888 4, 49| i bijąc piaskiem w oczy, ale wparł się w zagon i jął 1889 4, 49| kosę i lecieć na ratunek, ale opamiętał się jeszcze w 1890 4, 49| siedlisk.~Buntował się jeszcze, ale już słuchał coraz pokorniej. ~- 1891 4, 49| chociaż bronił całą mocą, ale nie wyszło i Zdrowaś, już 1892 4, 49| grad po stokroć zabijający~Ale przed kościołem cały pochód 1893 4, 49| a jakoś dziwnie cicho, ale gdzieś w połowie drogi spotkali 1894 4, 49| jakby rwiąc się do ucieczki, ale bite wichurą ze wszystkich 1895 4, 49| wróciło wszystko do dawnego, ale skoro jeno słońce wyniesło 1896 4, 49| nawet podjeść jako tako, ale mimo tej ciężkiej pracy 1897 4, 49| niespodzianie, pacierze mamrotał, ale i przemyślnie, od niechcenia 1898 4, 49| zatracić duszę chrześcijańską! Ale stara pono skarży całą wieś?~- 1899 4, 49| Jaże się wstrząsł.~- Juści, ale głupia i zła, i niesprawiedliwa! - 1900 4, 49| chałupę sam zajrzał do środka, ale rychło wyszedł obcierając 1901 4, 49| w garść całą dziesiątkę, ale dziad wziąć nie chciał.~-


1-500 | 501-1000 | 1001-1500 | 1501-1901

IntraText® (V89) Copyright 1996-2007 EuloTech SRL