Table of Contents | Words: Alphabetical - Frequency - Inverse - Length - Statistics | Help | IntraText Library
Alphabetical    [«  »]
blyszczala 2
blyszczalo 2
blyszczaly 4
bo 1621
bobrowaly 2
bobrujac 1
bobrujacymi 1
Frequency    [«  »]
2191 po
1901 ale
1664 za
1621 bo
1433 tak
1370 kiej
1351 jak
Wladyslaw Stanislaw Reymont
Chlopi

IntraText - Concordances

bo

1-500 | 501-1000 | 1001-1500 | 1501-1621

     Tom, Rozdzial
1 1, 1 | i rychło przywarł oczy, bo nad zachodem wisiało oślepiające 2 1, 1 | odsadzili od maci... a i gąski, bo to już zimne nocki, trza 3 1, 1 | stworzenie też... A ludzie dobre, bo mię choć latem przytulą, 4 1, 1 | śmignij no prawą po portkach, bo zostaje!~Uśmiechnął się, 5 1, 1 | zostaje!~Uśmiechnął się, bo jakoż po bacie prawa już 6 1, 1 | ocknął się z zapatrzenia, bo długi, żałosny ryk rozległ 7 1, 1 | taczki dobrze naładowane, bo raz w raz przysiadał i ciężko 8 1, 1 | i pchał dalej, lżej już, bo zaczynał się spadek łagodny.~ 9 1, 1 | środkiem drogi w kurzawie, bo zamiatał nogami, ślepy dziad, 10 1, 1 | Nie łamcie ino gałęzi, bo na bezrok gruszek mieć nie 11 1, 1 | Ha, to świnie zdrożeją, bo jaki taki chciał będzie 12 1, 1 | Kopta no, ludzie, kopta, bo do wieczora mało daleko, 13 1, 1 | Obrządzają se matulę i Jagusię, bo jakże, Jagna kiej pani jaka, 14 1, 1 | się krzywda nie stanie, bo ma kto strzec...i zniżając 15 1, 1 | nie podnosząc głów.~- A bo to on jeden... a to jak 16 1, 1 | chłopaki za nią ganiają.~- A bo też urodę ma, to ma; wypasiona 17 1, 1 | jej nie uradzi... ,~- A bo to co robi, ino żre a wysypia 18 1, 1 | Milczały długą chwilę, bo trzeba było kartofle wysypywać 19 1, 1 | to o owym i zamilkły, bo któraś dojrzała, że od wsi 20 1, 1 | chodźcie ino do chałupy, bo krowie się cosik stało.~- 21 1, 1 | co dopiero przygnał, bo gajowy ich wypędził z zagajów. 22 1, 1 | zagajów. Krowa się zlachała, bo taka śpaśna... i zaraz przed 23 1, 1 | leci kiej przez sito.~- A bo to Hanka nie gospodyni?~- 24 1, 2 | rozwalona jęczała cicho, bo ssały białe, młode prosięta.~ 25 1, 2 | wsadziła chłopakowi w usta, bo popłakiwał, białą, pełną 26 1, 2 | opadały mu na czoło i kark, bo był z gołą głową.~Poszedł 27 1, 2 | wybiegł na drogę naprzeciw, bo głuchy, ciężki turkot rozległ 28 1, 2 | w końcu i podtrzymywał, bo wieźli długą sosnę.~- Nie 29 1, 2 | ruszyć się z domu nie może, bo zaraz szkoda i upadek...~- 30 1, 2 | tłumaczyła się cicho Hanka.~- A bo ty co kiej widzisz! - krzyknął 31 1, 2 | krzyknął z wściekłością.- A bo ty stoisz o moje!... Taka 32 1, 2 | Józią buchnęły płaczem, bo granula, jakby czując śmierć, 33 1, 2 | stojące z wozem w opłotkach, bo tam je zostawił Antek, a 34 1, 2 | złością i zmartwieniem, bo coraz to przystawał przed 35 1, 2 | Ludzie się porozchodzili, bo rozumieli, że taka szkoda 36 1, 2 | izbie było już czarniawo, bo przez małe okienka, przysłonięte 37 1, 2 | czasami przed się na staw - bo zachód już był i na wodzie 38 1, 2 | Antek, urąb no pieńków, bo sama nie poradzę-prosiła 39 1, 2 | poradzę-prosiła nieśmiało i z obawą, bo nic to nie było u niego 40 1, 2 | ścianami i szybami okien, bo zachód bił w niego. Pęki 41 1, 2 | rozeznać nie można było, bo co chwila ginęła w sieni, 42 1, 2 | rób - mruknął ze złością, bo ojcowe chrapanie rozlegało 43 1, 2 | uwijały się koło gospodarstwa, bo gęsi trza było zagnać na 44 1, 2 | noc, to świnie nakarmić, bo z kwikiem cisnęły się do 45 1, 2 | bydląt, to krowy wydoić, bo właśnie Witek przygnał resztę 46 1, 2 | i osłaniając ręką twarz, bo krowa chlastała ogonem, 47 1, 2 | ale zawdy tak się bojam...bo nijakiej wytrzymałości na 48 1, 2 | Józia? - zawołał radośnie - bo to borowy mię wygnał z krowami, 49 1, 2 | borowy mię wygnał z krowami, bo...~- Przełożę, Witek, ino 50 1, 2 | dojem krowy.~- Pilnuj tu, bo idę do wójta -powiedział, 51 1, 2 | po ziemniaki z Antkiem, bo Kuba miał urznąć sieczki 52 1, 2 | prędko i trochę niespokojnie, bo Witek przycupnął za nią 53 1, 2 | Boryna szedł coraz wolniej, bo ociężało go rozdrażnienie, 54 1, 2 | go jeszcze większy dusił, bo przypominał, jak to bywało...~ 55 1, 2 | łbie, co i nie dziwota, bo dzieusze mało co na dziesiąty 56 1, 2 | szerokie i długie opłotki, bo wójtowa osada leżała trochę 57 1, 2 | mają.~- Prawdę rzekliście, bo ano tak i jest.~- Ho, ho! 58 1, 2 | we świat! Cichoj, Burek! bo to pewnikiem wójt! - pociągnął 59 1, 2 | warczeć przestał.~Zgadł, bo wójt wszedł, bat rzucił 60 1, 2 | Staremu prędzej się przytrafi, bo praktyk ci jest i znający! - 61 1, 2 | warzę a kąt do spania wziąć, bo na zimę szło. Nie chciałem, 62 1, 2 | żeście mi powiedzieli, bo wiedziałem ino, że o zasługi - 63 1, 2 | To dworska sprawa, bo pono borowy wygnał z zagajów. 64 1, 2 | złotych wartała, żegnała się, bo ciężka była, zapaliły się 65 1, 2 | złości zawsze się źle radzi, bo stał za dworem, a w końcu, 66 1, 2 | bez płot nie przejdzie, bo żerdki pod nią pękają... 67 1, 2 | bierze, diabeł się cieszy, bo profit z tego miał będzie - 68 1, 2 | ta myśl strasznie udała, bo jakże, gospodarz był, a 69 1, 2 | Dreszcz nim wstrząsnął, bo i chłód wilgotny szedł od 70 1, 2 | chceta, to... - nie skończył, bo stanął przed chałupą Jagny.~ 71 1, 2 | się buzować tęgi ogień, bo słychać było trzask świerczyny 72 1, 2 | pomyślał i odszedł śpiesznie, bo mu uderzyło do głowy, 73 1, 2 | się obejrzał na jej dom, bo rychtyk stał naprzeciw, 74 1, 2 | Ktoś akuratnie wychodził, bo przez drzwi uchylone lunęła 75 1, 2 | wsadził głowę do obory, bo drzwi dla gorąca stały otworem. 76 1, 2 | jak by to dobrze było, bo i urodna, i gospodarna, 77 1, 3 | kożuchem i pokusztykał, bo że nogę miał kiedyś przestrzeloną 78 1, 3 | wsypał to klaczy do żłobu, bo stała w gródce, osobno:~- 79 1, 3 | cichoj! Podjedz se ano, bo pojedziesz z gospodarzem 80 1, 3 | chlewów wypuścić świnie, bo kwiczały, a Łapa chodził 81 1, 3 | pochwycił i schował się do budy, bo świnie ano leciały mu wydrzeć.~- 82 1, 3 | Gospodarz zaspali dzisiaj, bo słońce już weszło i rozczerwieniło 83 1, 3 | zajrzeć do gniazd jaskółczych, bo cicho tam jakoś było.~- 84 1, 3 | oczy i rzekł:~- Zdrętwiały, bo przymrozek galanty. Ale 85 1, 3 | pod chałupą, w szczycie, bo słońce już tam dochodziło 86 1, 3 | krowy.~- Rychło daj jeść, bo trza mi jechać...~- Przecięch 87 1, 3 | synem, słowa nie można rzec, bo zaraz do oczów z pazurami 88 1, 3 | komory, ale się powstrzymał, bo Józka patrzała, więc się 89 1, 3 | krowy na łąki, a pilnuj, bo cię, jucho, spierę, że popamiętasz!~- 90 1, 3 | świeciło coraz cieplej, bo z oszroniałych strzech podnosiły 91 1, 3 | stawu i krzyk się wzmagał, bo drogi były zatłoczone bydłem 92 1, 3 | kościele była msza święta, bo sygnaturka przedzwoniła 93 1, 3 | jakie rzucały pnie tnpoli, bo słońce z boku świeciło.~- 94 1, 3 | opadła i wlekła się wolno bo drga, choć nieznacznie, 95 1, 3 | Poganiał często konia, bo droga szła po równym i twardsza 96 1, 3 | bojała! - Trzepnął batem, bo na suszce, co dźwigała Bożą 97 1, 3 | Dobrze było już po ósmej, bo ludzie na polach siadali 98 1, 3 | prawej mieszkał sekretarz, bo jakoż właśnie Jacek wyniósł 99 1, 3 | dmuchał i znowu leciał, bo pani krzyczała:~- Jacek! 100 1, 3 | koń, kiej go giez ukąsi, bo płowe włosy spadały mu grzywą 101 1, 3 | było rozeznać, kto i gdzie, bo ciasnota była i głowa przy 102 1, 3 | ostro:~- Zamilknij, suko, bo ci gnatki porachuję, że 103 1, 3 | krzyknął:~- Cichojta, ścierwy, bo ano sąd idzie!...~Jakoż 104 1, 3 | wykrzykiwać na niesprawiedliwość bo las był wspólny, serwitutowy, 105 1, 3 | zagrzmiał:~- Cichojta, cichojta, bo tu sąd, nie karczma.~I tak 106 1, 3 | ozdziera.~- Cichojta, ścierwy, bo prześwietny sąd mówi! - 107 1, 3 | zapytał znowu sędzia, bo chłop milczał.~- Dyć juści, 108 1, 3 | kratę.~- Wychodźta, kobieto, bo nie la was tu miejsce...-~ 109 1, 3 | tak ciepnął na kratę, bo ani kroku po dobroci ustąpić 110 1, 3 | lat?~- ?... a, lat?... bo ja to pomnę! Matka, wiele 111 1, 3 | Baczę, juści, że baczę, bo prosiak to był, a nie świnia 112 1, 3 | Stulta pyski, kiej sąd mówi, bo waju wyciepnę na osobność! - 113 1, 3 | podciągając parcianki, bo mu się był obertelek oberwał.~ 114 1, 3 | idę se i mówię pacierz, bo na ten przykład przedzwonili 115 1, 3 | straszy.~- Juści, że prawda, bo łoni, kiej Sikora przechodził 116 1, 3 | nie złe. Ozgniewałem się, bo co se ten głupi myśli - 117 1, 3 | Gorąco mi się zrobiło, bo laboga, taka świnia, co 118 1, 3 | tydzień jest, ani jej wygonić, bo z kwikiem wraca!... Moja 119 1, 3 | podtykała jej, co mogła, bo jakże głodem morzyć, Boże 120 1, 3 | zjadły, a i to niecałą, bo na wsi się zwiedziały, a 121 1, 3 | Wara ci od Jagny! Wara, bo ci ten pysk tak spierę, 122 1, 3 | mięso.~- Cichojta, pyskacze, bo za drzwi wyciepnę! - uciszal 123 1, 3 | miała, a ucho rozerwane, bo był Łapa Borynowy chycił 124 1, 3 | pomyjami wymalowaną...~- Bo gospodarna, raz w rok się 125 1, 3 | poczuł niezmierną ulgę, bo chociaż nie był winien, 126 1, 3 | przysądzić mogą, by płacił - bo prawo juści jest ci takie, 127 1, 3 | i przegryźć coś niecoś, bo było już dobrze po południu, 128 1, 3 | wlókł się za nimi wolno, bo w jedną szkapę i piachy 129 1, 3 | Boryna poganiał źróbkę, bo wolniła, że to już do pół 130 1, 3 | zapaskę barzej na czoło, bo słońce świeciło prosto w 131 1, 3 | też wieprzka do karmika, bo w zapusty może się zdać...~- 132 1, 3 | było zaczynać pierwszemu, bo jakże, w latach już był 133 1, 3 | Rzekliście.~Jakoż i tak było, bo drogę otaczały potężne ściany 134 1, 3 | żrą ze sobą kiej psy.~- Bo głupie, nie baczą, że wszystkich 135 1, 3 | zniewoli?~- Kara boska! Bo przyjdzie ta godzina sądu 136 1, 3 | miądlenie. Zlezę przy nich, bo jest tam i Jaguś moja.~- 137 1, 3 | choć już widna nie była, bo mu jak żywa stała w oczach...~- 138 1, 4 | zasie szturchał biczyskiem, bo chłopak mylił się i latał 139 1, 4 | sadach.~- Bacz, coć rzekłem, bo to pacierz - upominał poważnie~- 140 1, 4 | Wierzę".~Powtarzał prędko, bo go już kolana bolały od 141 1, 4 | Ruszył, ile mógł, rychło, bo kulał srodze, dróżką biegnącą 142 1, 4 | sieni i ostał przy progu, bo nijak nie śmiał wejść na 143 1, 4 | ciebie człowiek i pobożny, bo co niedziela chodzisz do 144 1, 4 | mruknął, przerywając, bo się kościół uciszył. Ksiądz 145 1, 4 | niego i dał mu złotówkę bo teraz wyglądał jak archanioł 146 1, 4 | serdecznej rozmowy z Panem, bo zaczęła się suma - organy 147 1, 4 | mocno dzierżył w garści, bo gdy po Podniesieniu Jambroży 148 1, 4 | kiedy roznosili świece, bo nabożeństwo było z wystawieniem 149 1, 4 | najmniejszą, ogarek prawie, bo spotkał się z surowym, karcącym 150 1, 4 | Jagusią - zapalił wnet, bo już i ksiądz ujął monstrancję, 151 1, 4 | się do swoich gospodarzy, bo i Antek z żoną stojali w 152 1, 4 | ubrany już całkiem z miejska, bo w czarnej kapocie, pokapanej 153 1, 4 | pośmiewał się, że rechotał, bo wykpis to był na całą wieś, 154 1, 4 | ku niemu a nadsłuchiwał, bo się bojał jego gadania, 155 1, 4 | ale nic nie wymiarkował, bo mu się nawinęły pod oczy 156 1, 4 | pogadywały słowem niektórym, bo chociaż wszystkie były sobie 157 1, 4 | szczerzyli do niej zęby. Bo i urodna była, i strojna, 158 1, 4 | Zatrzymała się na drodze, bo i parobcy hurmem otoczyli 159 1, 4 | jeno i powlókł się do domu, bo i gospodarze już ciągnęli, 160 1, 4 | szykująca obiad.~Spuścił oczy, bo wstyd mu się zrobiło i strach, 161 1, 4 | to i wrychle zapomniał; bo mięso było, była i kapusta 162 1, 4 | przynosi - dorzuciła Hanka.~- Bo w gazetach piszą, co się 163 1, 4 | Wiesz?~- Czytałem i wiem, a bo raz!~- I nie zmądrzałeś 164 1, 4 | z ławki, ale padł zaraz, bo Hanka ujęła go wpół, a stary 165 1, 4 | ale nie poszedł zaraz, bo akuratnie zza stodoły wyszedł 166 1, 4 | patrząc na sąsiednie zagony.~- Bo rola lepiej doprawiona.~- 167 1, 4 | wypomina!..~Zamilkli nagle ,bo uczucie krzywdy zalało im 168 1, 4 | Hanka pokarmiała dziecko, bo płakać poczęło, a Antek 169 1, 4 | niby węgiel rozżarzony, bo aniby mógł wypowiedzieć, 170 1, 4 | zbierać a pożywiać się...~- A bo to i gotowych pieniędzy 171 1, 4 | wesela... a ten Antek... bo to mu dogodzić można?... 172 1, 4 | Prawda, że ma i o czym! Bo i ten ociec nie mógłby to 173 1, 4 | jarmułce i w koszuli tylko, bo ciepło było, pogłaskiwał 174 1, 4 | machorki! - rzekł śmielej, bo błoga ciepłość go przejęła 175 1, 4 | napływało coraz więcej ludzi, bo już mrok gęstniał, zapalili 176 1, 4 | drugiego, ale z rzadka, bo nie na pijaństwo przyszli, 177 1, 4 | ochoty wielgiej nie było, bo i okazji, jako to przy weselach 178 1, 4 | frasunek, co i nie dziwota, bo mieli ich w tyli świat pognać, 179 1, 4 | gospodarskie nie chciały bo młynarczyk, cóż to? Parobek 180 1, 4 | prawie. A proste dziewki też, bo pijany był i w tańcu zbereżeństwa 181 1, 4 | Franek, a zmielcie rychlej, bo już mi baba głowę kołacze, 182 1, 4 | młynarz słuchać go musi, bo jakby nie... to on zna takie 183 1, 4 | bywała tam, gdzie i wszyscy, bo chociaż nie pijała, że to 184 1, 4 | jaką albo powinowaty drugą bo się jej ostrego języka bali. 185 1, 4 | zląkł się jej i zamilknął ,bo wiedziała o nim różne różności , 186 1, 4 | z cicha:~- Prawdę mówię, bo tak stoi w gazecie wypisane, 187 1, 4 | ale już nie skończyła, bo kowal krzepko ujął pod 188 1, 4 | stawali kupkami przed karczmą, bo to i wieczór był ciepły 189 1, 4 | przypominać i kalkulować, bo nijak nie chciało mu się 190 1, 5 | musiano schodzić z pól, bo mrok ogarniał świat...~Doorywano 191 1, 5 | wybierały, jakby na odpust jaki.~Bo jarmark miał być na świętą 192 1, 5 | Przydać by się przydało, bo to i kożuch zlatuje ze mnie., 193 1, 5 | iść, to ino do kruchty... bo jakże mi przed ołtarz w 194 1, 5 | nie wynoś się nad drugie - bo zgrzeszysz ciężko. I sam 195 1, 5 | ale hardości nie stracił, bo jął się nieustępliwym czynić, 196 1, 5 | wagować się nie było co, bo Kuba wartał i więcej, robotny 197 1, 5 | w głowie nie postało.~- Bo w karczmie powiedali i... 198 1, 5 | najemnicy takoż ciągnęli, bo jarmark to był ten, na którym 199 1, 5 | z chałupy; przódzi już, bo o świtaniu, Hanka z Józką 200 1, 5 | beczał w głos pod oborą, bo chciało mu się na jarmark.~- 201 1, 5 | przeżegnał się i poszedł pieszo, bo liczył, że się po drodze 202 1, 5 | jakoż i zaraz tak się stało, bo tuż za karczmą dopędził 203 1, 5 | organiścina. - Jasiu, weź szalik, bo chłodno! - zawołała do syna.~- 204 1, 5 | grosza w zapasie nie ma.~- Bo rozpożyczacie... mało to 205 1, 5 | kamienia... - westchnęła.~- Bo i prawda, chrztów to ta 206 1, 5 | księdza...~- Na księdza!~- A bo mu to źle będzie? A bo to 207 1, 5 | A bo mu to źle będzie? A bo to któren ksiądz ma źle?...~- 208 1, 5 | że księdzem być lepiej, bo to i Panu Jezusowi chwała, 209 1, 5 | pogłaskał chytrze Boryna, bo co się tam miał spierać 210 1, 5 | na nią.~- Nie poznałem, bo dobrze już ze dwa lata jej 211 1, 5 | szepnęła zjadliwie.~- Bo mógłby wziąć i taki, 212 1, 5 | któren ostawał coraz dalej, bo Jasio tęgo prażył konie, 213 1, 5 | przez główną, do rynku, bo jarmark był sielny i choć 214 1, 5 | i wytrzymać trudno było bo ci tu kurasek piszczy, tam 215 1, 5 | odnalazł Hankę z Józką, bo zaraz z kraja były.~- Sprzedajeta, 216 1, 5 | powiadają, że niedopasiona, bo ino w gnatach gruba, a nie 217 1, 5 | wstrzymał, jakby go coś tknęło, bo tylko machnął ręką i rzekł 218 1, 5 | i w dyrdy ruszył, bo dojrzał twarz Jagny między 219 1, 5 | Antka; niełacno to było, bo w tej uliczce, prowadzącej 220 1, 5 | mu ta pieniędzy było żal, bo miarkował, że dwór mu wszystko 221 1, 5 | Obaczcie no, Macieju, bo ten żółtek powiada, że dobra, 222 1, 5 | Matka poszła z organistami, bo chcą zgodzić parobka.~- 223 1, 5 | ale wzięła się targować, bo choć kupić nie miała, a 224 1, 5 | nacieszyć.~Ostygła wnetki, bo kupcowa powiedziała pięć 225 1, 5 | Mnie ta nie dziwota korale, bo i ano leży we skrzyni coś 226 1, 5 | odchodziła smutność, bo powiedziała:~- Tym dziedzicom 227 1, 5 | Potrzymaj no to, Jaguś, bo mnie trzeba zajrzeć do Antka.~- 228 1, 5 | bieżyć za nim i oddać... bo jakże jej brać od obcego, 229 1, 5 | nie wygnali, samam poszła, bo trza było... jakże, darmo 230 1, 5 | drugi, ale w milczeniu, bo obaj dość złości mieli do 231 1, 5 | że go to nie poprosili, bo od rana jakby nic w gębie 232 1, 5 | szepnął Jambroży.~- A bo i pewnie.~- Spodoba mi się, 233 1, 5 | choćby jutro.~- Ślijcie, a bo ja to wam przeciwny! Dajcie 234 1, 5 | przyjdź, ciołka dostaniesz, bo jak prosisz - dam; a prawować 235 1, 5 | Niedługo cieszyli się ze sobą bo każdemu pilno było iść do 236 1, 5 | jeszcze jaką półkwaterkę,~bo dobra i psu mucha, póki 237 1, 5 | się błoto otwierało, bo i ziąb był, i podpili sobie 238 1, 6 | stodołach, ale z rzadka, bo wieś cała była na kapuśniskach.~ 239 1, 6 | brzegach i przybierał ciągle, bo się przelewał w niższych 240 1, 6 | Spieszono się na gwałt, bo deszcz prawie nie ustawał, 241 1, 6 | kapuśnisko Jagna z Szymkiem, bo Jędrzych ostał i łatał ano 242 1, 6 | donoszono kapustę w płachtach, bo z powodu rozmiękłego gruntu 243 1, 6 | i przemoczona do skóry, bo nawet i trepy zapadały się 244 1, 6 | dyć się ruchaj prędzej, bo już kulasów nie czuję !- 245 1, 6 | konia.~- Spiesz się, Szymek, bo noc! - naganiała go znosząc 246 1, 6 | wycinała w podle.~- Skończymy bo i czas do domu, taka plucha, 247 1, 6 | się pożenił... la siebie, bo mu markotno było samemu 248 1, 6 | głucho Jagustynka i zamilkła, bo Józka rozgniewana zaczęła 249 1, 6 | prędzej, żeby dognać wóz, bo Szymek odjechał był już 250 1, 6 | zważał, żeby nie wywrócić, bo dołów wszędzie było pełno, 251 1, 6 | Podjazd na groblę był ciężki, bo stromy i śliski, koń utykał 252 1, 6 | Juści.~- A pośpieszajcie, bo już tam Hanka was wypatruje... 253 1, 6 | Wjechali zaraz na groblę, bo tak potężnie podparł, 254 1, 6 | młyna odprowadzę, Jaguś, bo tam w drodze woda wyrwę 255 1, 6 | na muzyce u Kłębów?~- A bo to matka mi dadzą...~- Przyjdź, 256 1, 6 | rozprężała się w sobie, bo brały takie szalone ciągotki, 257 1, 6 | spod stawideł otwartych, bo przybór był ogromny. Rzeka 258 1, 6 | albo i we dworze jakim~-Bo to nie bogacze?... Grontu 259 1, 6 | Bogiem... zajrzę tu jeszcze, bo może i w Lipcach ostanę 260 1, 6 | roki temu...~Nie skończyła, bo wszedł Jambroży, pochwalił 261 1, 6 | sam się śmiał najbardziej, bo chłopaki, chociaż rade były 262 1, 6 | Takiego nie braknie, a bo to młodych brak? Jak świece 263 1, 6 | nijakiej dla młódki...~- A bo to do uciechy nie ma młodych?~- 264 1, 6 | nie, to ostanę przy was... bo mi to źle z wami?..~Stara 265 1, 6 | głowie układała sobie resztę ,bo Jaguś jakby nie słyszała 266 1, 6 | myślała o tym zamężciu.~A bo to jej źle było przy matce? 267 1, 6 | go nawet woli od innych, bo kupił jej wstążkę i chustkę... 268 1, 6 | i wszystkie razem... a bo ona ma głowę, żeby wybierać! 269 1, 6 | Zapatrzyła się znowu w okno, bo poczerniałe, zwiędłe georginie, 270 1, 6 | w jesienne martwe noce - bo jako ta ziemia święta była 271 1, 6 | pożądania, miłości a ona rodzi, bo musi; żyje, śpiewa, panuje, 272 1, 6 | panuje, tworzy i unicestwia, bo musi; jest, bo musi... bo 273 1, 6 | unicestwia, bo musi; jest, bo musi... bo jako ta ziemia 274 1, 6 | bo musi; jest, bo musi... bo jako ta ziemia święta, taką 275 1, 6 | południe, ocknęła z nagła, bo ktosik otwierał drzwi do 276 1, 7 | i nie wyjechać dzisiaj, bo ano staw tak przybrał w 277 1, 7 | świeżo pokryty gontami, bo się jeszcze żółciły, i zabudowania 278 1, 7 | nie było od samego rana, bo wezwali do rodzącej kobiety 279 1, 7 | pomyślała i zdjęła zaraz, bo ktoś szedł opłotkami do 280 1, 7 | krzyknęła ze zdziwienia, bo ten ci to był, o którego 281 1, 7 | Parobek był starszy, bo mu już dobrze było po trzydziestce, 282 1, 7 | całkiem, choć zarabiał sporo bo wszystko zaraz przepił i 283 1, 7 | drugi, ale nie zdążyła, bo Mateusz chycił wpół, 284 1, 7 | ździebko, Jaguś, jeszcze raz, bo się całkiem wścieknę... - 285 1, 7 | kiej woda, ale puścił , bo posłyszał w sieniach kroki, 286 1, 7 | do siebie nie przyszła, bo się mocno dzierżyła ściany 287 1, 7 | zjeść chcieli...~Wnetki, bo jakoś w pacierzy parę, nadeszła 288 1, 7 | Dominikowa, musi być zła była, bo już w sieniach wywarła gębę 289 1, 7 | przeoblec się.~- Idź se, bo cię matka zeklną jeszcze... - 290 1, 7 | do was - hardo zawołał, bo go już złość brała~- Wara 291 1, 7 | Ale i na tym skończyła, bo Mateusz splunął, trzasnął 292 1, 7 | drzwiami i wyszedł prędko, bo jakże, z babą się to miał 293 1, 7 | rozżalona była srodze... bo przecież nic temu niewinna... 294 1, 7 | dobrze, że w zgodzie, bo kowal pyskacz i na prawie 295 1, 7 | się też w miarę podnosił, bo przybywało jeszcze kobiet 296 1, 7 | robocie, i w śmiechach, bo starego nie było, a Hanka, 297 1, 7 | kwiatów! --zawołał Antek, bo był wtoczył do sieni beczki, 298 1, 7 | Cieszta się dziewczyny, bo już Mateusz przywędrował 299 1, 7 | choćby tym nożem żgnąć, bo cała izba parsknęła śmiechem, 300 1, 7 | słuchalim, inom przepomniała, bo i wymiarkować ciężko... 301 1, 7 | Kłębowa urwała z nagła, bo dziewczyny buchnęły śmiechem 302 1, 7 | czworaki, to padał znowu, bo go popychali.~Józia go obroniła 303 1, 7 | poważnie stara Wawrzonowa - a bo to nie baczę, coście wyprawiali 304 1, 7 | nie, za Michałem, tak, bo juści Wawrzon był trzeci... 305 1, 7 | różności zaczynają.~- A bo kary na złodziejów nie ma 306 1, 7 | jeszcze lepszy jest złodziej, bo nauczny.~- Gdyby tak mnie 307 1, 7 | wykrzyknął jeden z parobków.~- A bo ino tego by wartał taki 308 1, 7 | by wartał taki człowiek, bo ino głupie szukają sprawiedliwości 309 1, 7 | zabić, to i kary, nie ma, bo wszystkich to by karali?~- 310 1, 7 | Musiał mieć już w głowie, bo czerwony był jak ćwik, kapotę 311 1, 7 | się dziwił niejeden, bo i ziemniaki z rosołem były, 312 1, 7 | po twarzy.~- A przestań, bo Jagusia płacze!... - zawoła 313 1, 7 | zapasce.~Nie pomogło to nic, bo choć nie chciała, a łzy 314 1, 7 | oswobodzić musiał psa, bo skowyt było słychać już 315 1, 7 | piachy srogie a parzące, bo słońce przypiekało i gorąc 316 1, 7 | z cierpliwością wielką, bo do lasu było jeszcze kawał 317 1, 7 | odzipnął nawet rzetelnie, bo zaraz Zły, jako ten jastrząb 318 1, 7 | się pośmiewał z głupiego, bo przeciech wiedział, że Zły 319 1, 7 | ale juści, że nie śmiały, bo jakże by... Pan ci Jezus 320 1, 7 | się ino taki dziki pies, bo w ony czas pieski nie były 321 1, 7 | Ale w kościele było pusto, bo w karczmie grali, a przed 322 1, 7 | Nie zabijajcie go, ludzie, bo to też stworzenie boskie, 323 1, 7 | kija na pole nie wyjdzie, bo bez tego piekielnika przespieczności 324 1, 7 | boita, co?..~Odstąpili, bo mocno rzekł, a Pan Jezus 325 1, 7 | obcierały ukradkiem oczy, bo tak je rzewnością przejęła 326 1, 7 | warknęła ostro, przymilkli, bo bali się, że w złości wszystko 327 1, 7 | włosy wstawały na głowie, bo nic nie uszanowała, nawet 328 1, 7 | gospodyni lepiej mu pilnować, bo z trzecim chodzi i znowu 329 1, 7 | zwołał!.~Jakoż prawdę rzekł, bo były same gospodarskie córki 330 1, 7 | dziewczynami i poszedł rychło, bo jeszcze całe pół wsi zwoływać 331 1, 7 | Jaguś sama szła do domu, bo inne mieszkały w drugiej 332 1, 8 | do Jagny! Ino nie mówcie, bo mój tak przykazywał.~- Nie 333 1, 8 | siedzieli po chałupach, bo drogi były do cna rozmiękły, 334 1, 8 | zmówinami, co i nie dziw, bo Borynowie byli rodowi, starzy 335 1, 8 | roztrzęsały; Witka sprał, bo pod krowy słomy nie przyrzucił 336 1, 8 | prędzej - ale ostał w domu, bo go powstrzymywały oczy Jagustynki, 337 1, 8 | nich, ale niedługo pili, bo Maciej ich popędzał.~- Poczekam 338 1, 8 | ha!~- Ino klacz poniesie, bo ogier, widzi mi się, ma 339 1, 8 | się kolejno ze wszystkimi bo i chłopaki siedzieli w izbie, 340 1, 8 | jeno nic nam po szukaniu, bo u was widzi się nam najlepiej.~- 341 1, 8 | matki...~- Płone to stanie - bo bez przychowku, płone...~- 342 1, 8 | kapkę przepijemy, matko?~- A bo ja wiem?... Niewolić jej 343 1, 8 | Jagna ino uciekła do komory, bo nie wiada czemu chycił 344 1, 8 | pójdziem wszystkie do karczmy, bo mi już ano wódki zbrakło, 345 1, 8 | się matki kiej wyrostki, bo ich żelazną ręką za łby 346 1, 8 | Synowie się też popili, bo Jambroży, to wójt przepijali 347 1, 8 | i tak kużden śmiertelny, bo to~Śmierć nie wybiera,~Dziś 348 1, 8 | Jął się drapać po głowie, bo go żałość ułapiła za serce; 349 1, 8 | większy i ludzi przybywało, bo jaki taki, zasłyszawszy 350 1, 8 | Cichoj, Szymek, cichoj, bo cię spierą! - jęczał łzawo 351 1, 8 | widać rozebrało powietrze , bo ino uszedł parę kroków, 352 1, 8 | zabrała synów spod płota, bo się tam już byli ździebko 353 1, 8 | ściany, ale się nie doczekał, bo naraz się porwał i wyszedł 354 1, 9 | dziw i lęk ogarniał, bo szły coraz niżej i coraz 355 1, 9 | chałupy coraz liczniej, bo nigdy jeszcze nie widziano 356 1, 9 | do kościoła i wychodzić, bo dzwony wciąż jęczały głucho, 357 1, 9 | późno i z twarzą podrapaną, bo że był ździebko napity, 358 1, 9 | wyglądał przez okno na ganek, bo tam Hanka iskała chłopaka, 359 1, 9 | zaganiał, ale na darmo, bo nie uradził.~W stajni na 360 1, 9 | poszedłem na dworskie, pod las, bo tam na oziminę lubią kozy 361 1, 9 | mnie... nie strzeliłem, bo okrutny był, kiej wół... 362 1, 9 | pogładził chłopaka po głowie... bo go tak ujął za serce tym 363 1, 9 | Witek ostawał się nieco, bo mu markotno było, że to 364 1, 9 | i nie dziwota!~- Pewnie, bo skądże by dzwonienia były?~ 365 1, 9 | dzwonienia były?~Zmilkli, bo już weszli na cmentarz i 366 1, 9 | gospodynie ino, cała wieś prawie, bo i młynarzowa w kapeluszu 367 1, 9 | ale nie dostojał tak, bo go odepchnęli w kąt, pod 368 1, 9 | któren przykucnął przy nim, bo ziąb go przejmował na wskroś.~- 369 1, 9 | z żałości i utęsknienia, bo jak żywe tak mu to wszystko 370 1, 9 | oczami, a Witek spał se, bo strudzona była biedota płakaniem...~ 371 1, 9 | historie. Ludzi było dość, bo i Jambroży z Jagustynką 372 1, 9 | Nie straszno umierać, nie, bo - ~"Jako ci ptaszkowie, 373 1, 9 | jej śmierć sama...~Hej! Bo ino płakanie jest na tej 374 1, 10| Walek! - krzyknął głośno, bo cień jakiś zamajaczył wśród 375 1, 10| mruknął Antek ze złością, bo jakże, poszedł do dobrodzieja 376 1, 10| ksiądz.~- Może i pójdę, bo co mi tutaj robić, co? - 377 1, 10| wnętrze zapchane ludźmi:~- Bo się zejść miały dzisiaj 378 1, 10| poszedł spiesznie ku plebani, bo usłyszał turkot kół i ciche, 379 1, 10| ledwie się mógł poruszać, bo na duszę jęły mu się zwalać 380 1, 10| Uczy się to? - zauważył, bo chłopak sylabizował głośno 381 1, 10| panienka z młyna mu pokazują, bo mój czasu nie ma.~- Roch 382 1, 10| panienka więcej uczona, bo w szkołach była we Warszawie...~- 383 1, 10| orzydla, ale opadli wnet, bo Antek rzekł ciszej:~- Nie 384 1, 10| ślepie! - szepnął ciszej, bo właśnie wójt wchodził do 385 1, 10| wiedział, o co się kłócą, bo również jął bronić starego 386 1, 10| chałupie ludzi nie następuj, bo tu nie karczma! - krzyczał 387 1, 10| Antek już na nic nie zważał, bo obu zwymyślał jak psów, 388 1, 10| nie miał Wójt mnie zeźlił, bo co się będzie ujmował, nie 389 1, 10| wara!~- To samo mu rzekłem, bo chciał bieżyć za tobą...~- 390 1, 10| niechęcią.~- Spłaci się ich! Bo to Grzela mało wybrał? Ady 391 1, 10| przechylić... no, zgoda?... Bo czas mi już iść...~- Zgoda! 392 1, 10| bełkotał przestraszony, bo Antek puścił kosę i szedł 393 1, 10| Rozsrażał się coraz bardziej, bo go wściekłość porywała, 394 1, 10| kaszkiet i zapiął kapotę, bo wietrzno było i ziąb przejmujący 395 1, 10| ojcową, i wnet się cofnął, bo tam siedziało ze dwadzieścioro 396 1, 10| Weronka psy nawet głodzi, bo tu nieraz do mnie podjeść 397 1, 10| przychodzą! - zawołała, bo i przy tym gniewała się 398 1, 10| i prawie nie widywały.~- Bo się u nich nie przelewa, 399 1, 10| haruje jak ten wół... a bo to dużo mi trza?... Żeby 400 1, 10| Zabrała mi pierzynę, bo powiada, że dzieci nie mają 401 1, 10| ale niedługo to trwało, bo wpadła Jagustynka i jakby 402 1, 10| przyjdzie... laczego nie?... Bo to młoducha nie urodna, 403 1, 10| to młoducha nie urodna, a bo to jadła dobrego i napitku 404 1, 10| jeszcze nie było! Wiem dobrze, bo z Jewką od młynarzów kucharować 405 1, 10| robią... - przerwała nagle, bo nikt nie mówił i nie pytał, 406 1, 10| ustawiała ławki i stołki, bo dzieci się już porozchodziły, 407 1, 10| Hanka i zmilkła zastrachana, bo Antek spojrzał na nią groźnie. 408 1, 10| Jezus! się zatoczył, bo z nagła ujrzał tuż przed 409 1, 10| niczemu się przeciwić! A bo to raz przychodziły mu szalone 410 1, 10| aby się z nią zobaczyć, bo to jedną noc na deszczu 411 1, 10| na śmierć zakatrupię !~A bo to raz chciało mu się ojcu 412 1, 10| możecie się z Jagną żenić, bo ona moja! Ale strach podnosił 413 1, 10| bał się myśleć o tym, bo mu serce zamierało ze zgrozy 414 1, 10| na niego i opadły wnet, bo przystanął na środku, obejrzał 415 1, 10| chrząkała i przyciszała dzieci, bo się brały do baraszkowania, 416 1, 10| poglądała po wszystkich, bo nic wymiarkować nie mogła . ~- 417 1, 10| wam wzbronią! - krzyknął, bo już nie mógł ścierpieć i 418 1, 10| Zamknij ty gębę, pókim dobry, bo pożałujesz! - krzyczał przyskakując 419 1, 10| Nie pójdziem szukać, bo tu jest nasze! Nasze po 420 1, 10| cicha i pohuśtywała dziecko, bo skamleć poczęło.~- My nie 421 1, 10| A wy się miarkujcie, bo to nie dziewka wasza, żebyście 422 1, 10| czemu pyskuje!~- Ma prawo, bo się o swoje upomina! - wrzeszczał 423 1, 10| krzyk i zamęt, i płacz, bo obie kobiety płakały i wołały 424 1, 10| rozeznać się nie rozeznali, bo wszyscy razem krzyczeli, 425 1, 10| cały!...~- Wara ci od niej, bo ci ten pysk o ścianę rozbiję, 426 1, 10| przyniesła, nie skończył, bo stary, rozwścieklony już 427 1, 10| umęczenia i upływu krwi, bo twarz miał porozcinaną o 428 1, 10| Ale uspokoić się nie mógł, bo mu cięgiem wracało przypomnienie 429 1, 10| dodał i wyniósł się zaraz, bo księżyc świecił, a on się 430 1, 10| widzą! Słyszysz! - ryknął, bo Antek podniósł się, ale 431 1, 10| Stary nie spostrzegł tego, bo przypilnowywał, by się Antkowie 432 1, 10| smagał konia, podpierał wóz, bo kopiasto był nałożony, i 433 1, 11| Śpisz to, Jaguś?...~- A bo to mogę. Ocknęłam na rozświcie 434 1, 11| wczorajszych rozplecinach, bo dzień już był duży, świt 435 1, 11| poprowadzi go, gdzie ino zechce, bo stary świata Bożego poza 436 1, 11| długo o czymś rozmyślała, bo w końcu rzekła:~- A przywtórzę 437 1, 11| palec sama jedna!...~- A bo to chłopaki idą w świat? 438 1, 11| Z Antkami najgorzej, bo się pogodzić nie chcą... 439 1, 11| nie przystali...~- A bo Maciej jest jak ten zły 440 1, 11| zapytała groźnie.~- A bo wszystkie na niego! Ja nie 441 1, 11| Jagna już nie zdążyła rzec, bo łzy ciurkiem polały się 442 1, 11| Ale na pogodę nie szło, bo wrony tłukły się koło domów 443 1, 11| a widniał już z daleka, bo i umajony był jak na Świątki. 444 1, 11| wzdłuż ścian, pod obrazami, bo już gdzie indziej miejsca 445 1, 11| wierzyć, nie chciała... bo się jej na płacz zbierało!... 446 1, 11| obcinają!~- Pewnie, juści, bo im tak trzeba do rozpusty, 447 1, 11| przekpinami i naśmieszliwie, bo w końcu rzekła:~- Ostaw 448 1, 11| nie mówiła więcej, bo Witek wołał, gdyż od 449 1, 11| przeniesła się do Boryny, bo Józia poradzić sobie nie 450 1, 11| chory.~- Chodźcie prędzej, bo Kuba was pilno potrzebuje- 451 1, 11| się czynił coraz większy, bo wciąż wpadały kumy różne, 452 1, 11| często naganiała chłopaków, bo się ociągali, a co któren 453 1, 11| wyrywał na wieś, do wójta, bo już tam byli muzykanci i 454 1, 11| Muzyka grała polskiego, bo zaś ciągnęli od domu do 455 1, 11| prosto do Jagny powiedli, bo czas było do kościoła.~Szedł 456 1, 11| a najczęściej z kowalem, bo mu się wciąż na oczy nawijał.~ 457 1, 11| zawartej i pilnie strzeżonej, bo parobcy drzwi pchali, to 458 1, 11| i na wszystko oko miała, bo narodu się zwaliło, że i 459 1, 11| najrzewliwiej zawodziła, bo się jej matula nieboszczka 460 1, 11| należytym i ruszyli pieszo, bo do kościoła było ze staje.~ 461 1, 11| bokach drogi rozglądał, bo mu się zdało, że Antka w 462 1, 11| się kołysał a pośpiewywał, bo druhny raz w raz zawodziły 463 1, 11| i ruszyli przed ołtarz, bo i ksiądz już z zakrystii 464 1, 11| Prędko się odbył ślub, bo ksiądz się do chorego spieszył. 465 1, 11| do upodoby, a rozgłośnie, bo drużbowie z druhenkami zawodzili, 466 1, 11| zmieniając taneczników, bo choć raz wokoło z każdym 467 1, 11| szykował się na to Boryna, bo skoczył kieby ryś do niej, 468 1, 11| niejedni wstrzymać nie mogli, bo same nogi niesły, więc ino 469 1, 11| Wnet się pobratali gorąco, bo muzyka zaraz zmilkła i zaczął 470 1, 11| podnosiła się coraz większa, bo każden swoje głośno powiadał, 471 1, 11| donosili - gęsto przepijali, bo się już brać poczynali w 472 1, 11| cisnęli, Ewka wyganiała, bo szykowali pilnie do wieczerzy, 473 1, 11| śmiechów, wrzasków i biegań, bo niejedni po sadzie się uganiali 474 1, 11| krótko i bez wielkiej ochoty, bo się za wieczerzą oglądali.~ 475 1, 11| ale nie wywiódł do końca, bo Szymon na cały stół wykrzykiwał, 476 1, 11| te rozmowy i odgrażania, bo się z Żydami był ugodził 477 1, 11| z miejsc się podnieśli, bo już zaczęli szykować do 478 1, 11| postanowić... ale nie skończyli, bo wszedł Jambroży i prosto 479 1, 11| dogonić...nie zdążył jednak, bo już starsze kobiety zaśpiewały 480 1, 11| kowal powtarzał za nim, bo pono na łacinie się rozumiał, 481 1, 11| wolno, w milczeniu prawie, bo mało kto rzucił jakie słowo, 482 1, 11| sperki się dobiera.~- A bo też spaśna, kiej ta lepa!~ 483 1, 11| przechylił się za Boryną, bo tuż przy nim siedział, i 484 1, 11| łakomymi oczami po niej wodził, bo mu się strasznie udała.~ 485 1, 11| i zły przykład dawać.~- Bo - prawił - Pan Jezus nam 486 1, 11| stoi w Piśmie Świętym - bo niepomiarkowanie w piciu, 487 1, 11| bełkotał niewyraźnie, bo nie po jednym już był ni 488 1, 11| leciały nieprzychylne głosy, bo nie lubiano go we wsi.~- 489 1, 11| poważnie Jambroży, ale cicho, bo już pijany był, a że w końcu 490 1, 11| Opłaciło się niezgorzej, bo to nie zapisał sześciu morgów!~- 491 1, 11| chłopakami najbardziej.~- A bo to nie grzech! Parobki pod 492 1, 11| poszli na drugą stronę, bo wieczerza się skończyła.~ 493 1, 11| Mało kto zważał, co pije, bo już się ze łbów kurzyło 494 1, 11| zboże ni przeoranie granicy, bo to już sądy wiedzą i świadkowie 495 1, 11| boska, nie przeciw się, bo i cóż, chudziaku, poredzisz 496 1, 11| wypsnąć, nie twoja moc - bo wszystko jest w boskim ręku...~- 497 1, 11| że go niewiela słuchali, bo kużden mówił i swojego chciał 498 1, 11| trykał - co i nie dziwota, bo wieczerza była rzęsisto 499 1, 11| ziemię.~Późno już było, bo pierwsze kury odzywały się 500 1, 11| hurmą się sypnęli do izby, bo skrzypki tak niewoliły do


1-500 | 501-1000 | 1001-1500 | 1501-1621

IntraText® (V89) Copyright 1996-2007 EuloTech SRL