Table of Contents | Words: Alphabetical - Frequency - Inverse - Length - Statistics | Help | IntraText Library
Alphabetical    [«  »]
blyszczala 2
blyszczalo 2
blyszczaly 4
bo 1621
bobrowaly 2
bobrujac 1
bobrujacymi 1
Frequency    [«  »]
2191 po
1901 ale
1664 za
1621 bo
1433 tak
1370 kiej
1351 jak
Wladyslaw Stanislaw Reymont
Chlopi

IntraText - Concordances

bo

1-500 | 501-1000 | 1001-1500 | 1501-1621

     Tom, Rozdzial
1001 2, 25| w końcu mieszać i cofać, bo konie smagane cepami stawały 1002 2, 25| ino tyla go było widać, bo naraz zawarczały cepy i 1003 2, 25| przeprzeć się jeszcze nie mogli, bo dworscy pozeskakiwali z 1004 2, 25| przybywała im ciągła pomoc, bo rębacze przeszli na ich 1005 2, 25| Płoszka, by go wstrzymać, bo już naród zaczął przed nim 1006 2, 25| zataczać, a bić o drzewa, bo się już byli wywiedli w 1007 2, 25| przemagał, ciężko mu szło, bo już był srodze zmordowany, 1008 2, 25| ludzie uciekali ze strachem, bo straszny był, umazany ojcową 1009 2, 25| komu lepiej było, a lasem, bo środkiem drogi szły sanie 1010 2, 25| czuł pobicie i zmęczenie, bo wszystkie serca rozpierała 1011 3, 26| odpoczywającym dośpiku, bo cichość padła barzej w uszach 1012 3, 26| chłopaki, widzi mi się, bo akuratnie tam ich pola wypadają... 1013 3, 26| sielny kawał! Juści!... bo to nie gospodarz pierwszy 1014 3, 26| przysłaniając oczy dłonią, bo naprzeciw od wsi szły jakieś 1015 3, 26| nie wyrzekała na dolę, bo wiedząca była dobrze, że 1016 3, 26| Śniadania musieli warzyć, bo kurzyło się z kominów, a 1017 3, 26| poznałaby nie wiem gdzie, bo dom był znaczny, że to dzieuchy 1018 3, 26| na zdrowie nie poszedł, bo coś mi na księżą oborę patrzycie... - 1019 3, 26| Tomasz! Nie powiedajcie, bo mnie nie do śmiechu !~- 1020 3, 26| siedzi, a z dobrą kompanią, bo z całą wsią... I morgi nie 1021 3, 26| Podjąwszy próżną już cebratkę, bo śmielej było jej z czymścić 1022 3, 26| pięciu. Chodźcie przed dom, bo trza ich podkarmić i przypilnować, 1023 3, 26| przy nich pilnie bacząc, bo stare kuły w drobiazg, tratowały 1024 3, 26| Snadź przeczuła to Agata, bo się lękliwie, przepraszająco 1025 3, 26| pilu !~Nawoływała gąsięta, bo całym stadem, z matkami 1026 3, 26| nikto o tym nie pomyślał, bo jakże? za co to mieli karać? 1027 3, 26| postawili, a po sprawiedliwości, bo póki z lasu nie wydzielą, 1028 3, 26| nie frasował ni narzekał, bo swoje dokazali, wrócili 1029 3, 26| się przelękły wszystkie, bo wydał się, jakby mu dur 1030 3, 26| mocno w kajdany i pilnujta, bo wszystkich zakatrupię i 1031 3, 26| ziemi ze zgrozy i zdumienia, bo te nowinki kiej kamienie 1032 3, 26| ale zawżdy nie ostatnie, bo przy Kłębowej, jeno że pojadała 1033 3, 26| wrzasków i śmiechów !...~- Bo jako ten grób otwarty widzi 1034 3, 26| Noc musiała już być duża, bo ano kury piać zaczynały 1035 3, 27| po oszroniałych dachach, bo jaskółki, siedzące rzędem 1036 3, 27| sama pasie - dodała twardo, bo była to krowa Jagusi.~- 1037 3, 27| Nie poszła z inszymi, bo ano w jej stanie ciężko 1038 3, 27| Turbowała się jeno o Antka, bo zaraz jej rzekli, jako z 1039 3, 27| starego i że Antka wezmą, bo był o tym uprzedził Rocho.~ 1040 3, 27| wzieni, uspokoiła się rychło, bo co poredzisz przeciw doli, 1041 3, 27| nie ciesząc z ich łask, bo niełacno zapominała krzywd 1042 3, 27| podając albo i ździebko mleka, bo jeść nie mógł, że mu się 1043 3, 27| głowę i o chorego dbać, bo chociaż i kowalowie mało 1044 3, 27| mieć sporo gotowego grosza, bo jeszcze przed Godami chciał 1045 3, 27| Uważajcie pilnie na Hankę, bo jakby chyciła przed nami, 1046 3, 27| okryła ramiona zapaską, bo jakby obmacywał tymi 1047 3, 27| wyślipiam.~Odstąpił od drzwi, bo rozległ się w sieni głos 1048 3, 27| i za tym by nie płakała, bo u matki było jej też niezgorzej - 1049 3, 27| codziennym podjudzaniem, bo sama z siebie to by może 1050 3, 27| niej przemieniło naprzeciw, bo kiej go brali w kajdany, 1051 3, 27| sadzie, podnosiło się ciepło, bo z dachów kieby szklanymi 1052 3, 27| przechodziły niekiedy kobiety, bo widziała czerwień wełniaków 1053 3, 27| wełnistym barankom podobne, bo gdziesik spod nich, w wysokościach 1054 3, 27| powie?... A odbierę mu, bo mój.~- A kaj go schowasz, 1055 3, 27| naciskiem, wyglądając oknem, bo w sam raz Jagna schodziła 1056 3, 27| już musiała być w połowie, bo w cichym i jakoby wrzącym 1057 3, 27| snuł się wolno i cicho, bo kiej słońce stanęło najwyżej, 1058 3, 27| Nie rozpoznawał nikogo, bo nawet wtedy, kiej Jagny 1059 3, 27| do południowych udojów, bo wzdychy wzdychami, a robota 1060 3, 27| Rzucili się witać radośnie, bo bliskim im się stał niby 1061 3, 27| tak źle, nie bójcie się.~- Bo Kozioł rozpowiadał, jako 1062 3, 27| jeszcze przed świętami, bo i on chce święconego zażyć.~- 1063 3, 27| sposobny czas przeszedł, bo się już rozniesło po wsi 1064 3, 27| żałośliwość tęskliwiej wstawała...~Bo prawdę była rzekła wczoraj 1065 3, 27| grobu otwartego; prawda, bo niby po zarazie widziało 1066 3, 27| uspokajały, naprzeciw zaś, bo cięgiem wzrastało poczucie 1067 3, 27| Pewnikiem poszli na wieś, bo Pietrek wziął skrzypice.~- 1068 3, 27| przywarł pod nim nasłuchiwać, bo jak raz tam dotykały głowy 1069 3, 27| doprowadzajcie me do złości, bo będzie źle...~- Tyle się 1070 3, 27| Przewrotnym siedziały na ganku, bo Pietrek wyciągał na skrzypicach 1071 3, 27| zawrzyj wszystko na noc, bo musi być, ktosik to penetruje, 1072 3, 28| przyprawy.~- A śpieszcie, bo Jambroża ino patrzeć.~- 1073 3, 28| przedzwoni i wnet się zjawi, bo Rocho mają go zastąpić.~- 1074 3, 28| węchem zmierzając ku wodzie, bo parob był właśnie przykucnął 1075 3, 28| drogą barzej jeszcze błotną, bo obsadzoną rzędami wielgachnych 1076 3, 28| Siedzieli wszyscy w chałupie.~- Bo to Józka pytlowała wczoraj, 1077 3, 28| łystach liże.~Wzdrygnęła się, bo jakoż chałupa przeciekała 1078 3, 28| błocko pokrywało podłogę.~- A bo to jest czym palić! Któż 1079 3, 28| dołku okrutnie ściska...~- A bo tu ziąb i wilgoć kiej na 1080 3, 28| dzieci przypilnujecie, bo wieprzka bijemy. Jeść się 1081 3, 28| Jeść!... juści ździebko... bo to zapomniały mi wczoraj 1082 3, 28| Żyd się jeno uśmiechał, bo i tak nabrała za kilkanaście 1083 3, 28| przymówkom do gorzałki.~- Bo wczas, jeszcze się zlecą, 1084 3, 28| skądciś Józia.~- Juści, bo im przed swoim dobrodziejem 1085 3, 28| złością, ale nie odrzekła, bo i właśnie Hanka nalewała 1086 3, 28| brzuch, a moknąc galanto, bo deszcz mżył coraz gęstszy 1087 3, 28| przeszkodzi... ino prędzej, bo nim ostygnie, łacniej mu 1088 3, 28| nie zawiódł przewidywań, bo słoninę na grzbiecie miał 1089 3, 28| nakładać, niech prędko wywożą, bo widzi mi się, że dzisiaj 1090 3, 28| słychać było jej jazgoty - bo i jakże!... wyganiała , 1091 3, 28| czyniło się coraz gwarniej, bo co trocha wpadała jaka kuma 1092 3, 28| ugwarzając się niemało, bo to ledwie jedna za próg, 1093 3, 28| Józka musiała rozganiać.~Bo to i we wsi czynił się ruch 1094 3, 28| trzyma i nos se przytyka, bo mu ano naród śmierdzi, że 1095 3, 28| jeno tęgo zakropionym, bo Jambroż wyrzekał żałośliwie, 1096 3, 28| wzburzony.~- Nie wykrzykujcie, bo tu nie karczma, a takim 1097 3, 28| Cichocie, przywrzyjcie pysk, bo chory tu ano leży, a jego 1098 3, 28| to jakby było Antkowy, bo skoro ociec chorzy, to on 1099 3, 28| cosik w sobie i kalkulując, bo wstał rychło i rzekł dobrotliwie:~- 1100 3, 28| zaczął zapalając papierosa.~- Bo nic ze mną nie zwojujecie!~ 1101 3, 28| Ale pilnujcie dobrze, bo skoro już raz staremu zaświtało 1102 3, 28| prawdy dobić nie mogła, bo kużden inszą wywodził. Adwokat 1103 3, 28| pociągając nosem.~- Nie wywąchuj, bo możesz co oberwać! Krowy 1104 3, 28| Robiła prawie w pojedynkę, bo Józka odbiegała często nakładać 1105 3, 28| stara ciskając na gęsi, bo się przywiedły całym stadem 1106 3, 28| zagaduj się tam z dzieuchami, bo robota czeka.~- Dajcie i 1107 3, 28| wezwała sprzątać pokoje, bo pewnikiem goście do nich 1108 3, 28| przetrzymać u siebie do śmierci, bo stara liczy, że lada dzień 1109 3, 28| i pożyczyć do nowego... bo i kto? Poratunku nie ma, 1110 3, 28| stoi, choć zwiesna idzie... bo Adam jak drugie w kreminale... 1111 3, 28| żeby się jeno odchował, bo Florka wyschła kiej szczapa 1112 3, 28| zrywając się na równe nogi, bo wiatr tak ano trzasnął wrótniami, 1113 3, 28| przejrzałam...~- Hanka, stul pysk, bo ci go przymknę! - zaryczał 1114 3, 28| i schować przezpiecznie, bo niechby ich dopadł, ukradnie 1115 3, 28| czym by się to skończyło, bo już pazury rozczapierzały 1116 3, 29| ziemia stojała odłogiem, bo nie miał w niej kto robić...~ 1117 3, 29| połowy nie było zrobione - bo kaj to jeszcze te ze wszystkich 1118 3, 29| otrząchając z siebie zawziętość, bo często chłop jakiś z Rudek, 1119 3, 29| sielnie też przesuszał role, bo już od rana galanto zbielały 1120 3, 29| by, nie mógł wymiarkować, bo wiater porywał słowa. Dojrzał 1121 3, 29| niekiedy, a grożąc chłopakom, bo zaczęli frygać za nim błotem.~- 1122 3, 29| konia za uzdę ciągnęły, bo słuchać pono nie chciał. 1123 3, 29| Pokazywał, jak siać z wiatrem, bo głupia nie zmiarkowała się, 1124 3, 29| choćby najcięższej, pomagał, bo jak u Kłębów drew narąbał 1125 3, 29| prosto w gnój obrastały, bo nie było komu oczyścić.~ 1126 3, 29| już tak ostać ostawało, bo któż to miał co podjąć? 1127 3, 29| było przezpiecznie iść, bo raz po raz leciały na drogę 1128 3, 29| A wam co?~Zdumiał się, bo zawżdy byli z sobą jakby 1129 3, 29| granatowe, prawie czyste, bo ino kajś niekaj jakby śniegiem 1130 3, 29| lament powstał i krzyki, bo się pokazało tyle szkód 1131 3, 29| Przyleciałam po was, bo oni tam prosto przez rozumu, 1132 3, 29| chyląc pokornie do ziemi, bo proboszcz ano nadszedł niespodziewanie.~- 1133 3, 29| poszycia.~- Macie szczęście, bo mogło wszystkich przygnieść... 1134 3, 29| podsuwając mu kawał deski, bo w błocie po kostki stojał, 1135 3, 29| spać zaruteńko z wieczora, bo gazu nie było w lampce, 1136 3, 29| ale się nic nie bojałam, bo nie takie wichry przetrzymała. 1137 3, 29| co przynieślim, bierzcie, bo ze szczerego serca dajem - 1138 3, 29| składając przed nią węzełki, bo ano spółecznie się zmówiły 1139 3, 29| wychodził z pustymi rękoma, bo nie był okpis, jak karczmarz 1140 3, 29| wielce rozciekawiona. ~- A bo te oszukańce dają mi tylko 1141 3, 29| było komu przeszkodzić, bo wszystkie kobiety tak się 1142 3, 29| gospodarzy czy komorników, bo żeby najbiedniejszy i choćby 1143 3, 29| wleźć do której chałupy, bo wszędzie przejścia i nawet 1144 3, 29| przyogarniać do kościoła, bo już szły drugie kobiety 1145 3, 29| zanurzała. Żmudna była robota, bo wosk miejscami nie chciał 1146 3, 29| poszła na swoją stronę, bo już późno było.~Na wsi też 1147 3, 29| od przekrzyków i biegów, bo jak to było we zwyczaju 1148 3, 29| Jasiek wiódł wszystkich, bo chociaż głupawy był i niemrawa, 1149 3, 29| przywiezionym spod cmentarza, bo tam był najżółciejszy; wysypała 1150 3, 29| Ale siedzieli dość długo, bo dopiero w samo południe 1151 3, 29| Rozbiegli się we dwie strony, bo gospodyni wracała na ganek.~ 1152 3, 29| wychodzono do kościoła, bo często z wywieranych drzwi 1153 3, 30| mrocznych, niby bór odwieczny, bo chociaż na ołtarzach gorzały 1154 3, 30| Tylko Hanka ostała jeszcze, bo się tak rozmodliła gorąco, 1155 3, 30| drogi, ledwie dojrzanej, bo księżyc już zaszedł i ciemno 1156 3, 30| zbrakło jej sił do rozmyślań, bo śpik zaraz z miejsca 1157 3, 30| porę.~Zaspali galanto, bo już o dużym dniu, kiej słońce 1158 3, 30| przysapki a bulgoty gorzałki, bo Hanka nie żałowała nikomu, 1159 3, 30| Pijcie na zdrowie a prędko, bo czas nagli.~I może w pacierz 1160 3, 30| powiadali, że głupawy był nieco, bo zawżdy ze skrzypkami się 1161 3, 30| naprzeciw. Musieli się znać, bo poszli razem nad staw i 1162 3, 30| Jambroży musi być starszy, bo jak ino baczę, on zawdy 1163 3, 30| se, by lepiej skruszał, bo kwardy, juści... wycygania 1164 3, 30| Kichał rzęsiście.~- A bo to już dzisiaj we wsi nie 1165 3, 30| ze trzydzieści... ale bo to dziedzic przeda, kiej 1166 3, 30| jeno że Rocho nie słuchał, bo dojrzawszy Kozłową stojącą 1167 3, 30| Bylica dyrdając za dziećmi, bo jaże na drogę się wytoczyły.~ 1168 3, 30| kur! - zawołała Nastka.~- Bo się ozgniewam i pójdę do 1169 3, 30| pociągając go ździebko za portki, bo miał wszystką przyodziewę 1170 3, 30| ścianę, nie mogąc powstać, bo go wciąż popychały.~- Dajta 1171 3, 30| Józka pomagając mu wstać, bo choć niedojda, gospodarskim 1172 3, 30| niełacno którą przychwycił, bo śmigały kole niego kiej 1173 3, 30| kogutowi trochę z ogona wyrwał, bo mi potrza la mojego ptaka. 1174 3, 30| że kiej żywy się widział, bo i łeb z dziobem miał prawdziwego, 1175 3, 30| zaczęły się rozchodzić, bo noc się robiła, światła 1176 3, 30| morzył.~- Idźcie do dom, bo tam na was czeka pan Jacek!- 1177 3, 30| wejrzyj miłościwie, wspomóż, bo nie zdzierżę! - jęczała 1178 3, 30| narastały coraz barzej, bo i dzieuchy gziły się niezgorzej, 1179 3, 30| strachu wyszła potem na ganek, bo dudniało na drogach od 1180 3, 30| musiał rozganiać swawolników, bo nie sposób się było pokazać 1181 3, 30| nikomu poradzić nie może bo to sprawa komisarza i urzędu, 1182 3, 30| zrobi pogrozą!~- Moiście, a bo to wiada, kiej kto komu 1183 3, 30| wystraszona ciągnąc do łóżka, bo jej w ręku zemglała, pot 1184 3, 30| Musiały na wieś polecieć, bo suka Kłębów się goni... 1185 3, 30| wójt.~- Cichojcie, Pietrze, bo Kozłowa ku nam zmierza - 1186 3, 30| wnet się porozchodzili, bo już i ludzie z drugich wsi 1187 3, 30| że zaś cicho się zrobiło, bo stary dzieci powiódł na 1188 3, 30| wozów pędzących po wybojach, bo jak to było we zwyczaju, 1189 3, 30| flachę gorzałki z miodem, bo Hanuś, choć z trudem nieco, 1190 3, 30| ruszyli do dobrodzieja, bo tak po inne roki parobki 1191 3, 30| placka. - Jada to teraz, bo widzi mi się potłuściał?~- 1192 3, 30| godzić się na wszyćko muszę, bo pójdzie se we świat w największą 1193 3, 30| słabością, po prawdzie, bo już poczuła się ździebko 1194 3, 30| wodzie, że nie uchycisz, bo zmącą się i przepadną od 1195 3, 30| alkierza.~Nikto nie dojrzał, bo już prawie ciemno było na 1196 3, 30| Borynów.~Długo se używali, bo coś trzy razy Płoszkowa 1197 3, 30| gotowości."~- "Dufajcie, bo pokrzywdzone zawżdy górę 1198 3, 30| pali, nie uratują wiele, bo jedne drzwi.~- Stogi się 1199 3, 30| chciwe oczy i wzdychali, bo w każdym sercu krzewiły 1200 3, 31| ruchajcie, nie pali się nikaj!~- Bo taką rzecz powiedzieli, 1201 3, 31| kiej w mieście na rynku!~- Bo krzepka tabaka pana Jackowa, 1202 3, 31| to krowy?~- Samam doiła, bo Jaguś pod oborą szkopki 1203 3, 31| wypluwał, jaże śmiech brał...~- Bo idzie z rodu, któren się 1204 3, 31| żartował wójt ocierając wąsy, bo już kieliszek szedł ku niemu.~- 1205 3, 31| Jagustynka czyniła przyjęcie, bo Józka przyśpiewywała dzieciątku 1206 3, 31| zaczęła Jagustynka.~- Bo se po cichu miarkuje, że 1207 3, 31| potrza, nie zapominają!~- A bo smutno w chałupie bez dziecińskich 1208 3, 31| najsprawniejsze dzieuchy.~- Bo w poczciwości chowane i 1209 3, 31| do was się całkiem udała, bo takusieńka jako i wy: niechby 1210 3, 31| Na chowanie pójdzie, bo to z dworskiego gatunku.~- 1211 3, 31| zdążyła się odciąć Dominikowa, bo kowal wszedł i wójt podniósł 1212 3, 31| Prędko was, kumie, zgonię, bo tu już po was lecą...~Co 1213 3, 31| powiedali, co i on wiedział, bo kto by się to wydał z tym 1214 3, 31| kiej z osobą urzędową mówi, bo do kozy pójdzie za hardość, 1215 3, 31| rzucili się go przyciszać, bo srożył się coraz barzej 1216 3, 31| to obrada...~- Niewielka, bo przepija z miejsca, a potem 1217 3, 31| Modlicy u gospodarza!~- A bo Witka ociec wzięli takim 1218 3, 31| szukać jakiego zarobku, bo do garnka nie ma co wstawić.~- 1219 3, 31| Na wsi też pustką wiało, bo czas się zrobił wybrany 1220 3, 31| pola, jeno co na krótko, bo go wnet słońce do cna zeżarło - 1221 3, 31| kłótnie a sprawy wszelkie, bo robota zaprzęgała w twarde 1222 3, 31| schnące wśród lasu młodego. Bo i w opuszczeniu sierocym 1223 3, 31| Prędko się uwinęły z wywodem, bo dzieciak się rozkrzyczał, 1224 3, 31| trafiła w przytajone chęci, bo Jagna poniesła się na wieś 1225 3, 31| boku.~Nie zważali na nią, bo właśnie Pietrek się przysiadł 1226 3, 31| jaże skóra cierpnie!...~- Bo złe wszędy się czai, jak 1227 3, 31| rżą... i za bróg chodzi, bo widziałem, jak Łapa tam 1228 3, 31| rozespany i zgoła nieprzytomny, bo jął cosik mamrotać i ludzi 1229 3, 31| jeszcze cięższe udręczenie, bo strach o dobytek, jaże wójt 1230 3, 31| powietrzu.~Długo czekali, bo dopiero kiej przedzwonili 1231 3, 31| przybyłych.~I szli zaraz na mszę, bo już w kościele zahuczały 1232 3, 31| było to dzisiejsze świątko, bo choć pomocy nie potrzebowała, 1233 3, 31| pańską. Obyczajny był naród, bo tak wszyćko grzecznie chwalili, 1234 3, 31| odpowiedział starszy.~- Bo zawdy bywa, że kiej się 1235 3, 31| do poletek w cichości - bo od ziem, od drzew, z sinych 1236 3, 31| pora dzisiaj, szkoda czasu, bo chłopy drugi raz nie przyjadą 1237 3, 31| poczciwą pomoc Lipczakom.~- Bo co dasz potrzebującemu, 1238 3, 31| podniesionym głosem.~- Bo czekalim, że i na nas przyjdzie 1239 3, 31| Owczarz jeno stoi o barany, bo je strzyże, a z czegóż to 1240 3, 31| Odwiódł gdziesik pod płot, bo już zaczęli się rozjeżdżać 1241 3, 32| które to wpodle drepcą? - bo nie poredzę po samym głosie 1242 3, 32| połednie zdążyli gospodarze, bo chłopaki to może i do wieczora 1243 3, 32| Wójt snadź wstał niedawno, bo jeno w portkach siedział 1244 3, 32| wspierając się naraz o płot, bo tak w dołku ścisnęło, 1245 3, 32| usuwając się pod płoty, bo całą drogą waliły kobiety, 1246 3, 32| leniem się nie stowarzyszy.~- Bo i sama kulasów nie żałuję! - 1247 3, 32| nic się marały w błocie, bo deszcz, choć ciepły i coraz 1248 3, 32| Musi, miemiecka to moda, bo jak Lipce Lipcami, zawdy 1249 3, 32| przełazu chyłkiem pod wiśniami, bo chwytały za głowę obwisłe 1250 3, 32| cicho! Nieśta ziemniaki, bo zbraknie kobietom!~Dała 1251 3, 32| do narządzania śniadania, bo już Józka zaglądała do izby 1252 3, 32| boleście przytaić się w duszy, bo jarzmo codziennego trudu 1253 3, 32| tak ze mną nie igrajcie!~- Bo co? Odprawicie mnie może 1254 3, 32| i gotowa nawet do bitki, bo jaże się cała trzęsła; ręce 1255 3, 32| słońce pokaże się niechybnie, bo już jaskółki latały górą; 1256 3, 32| dyrdy leciała po gorzałkę, bo Żyd, ucieszony powrotem 1257 3, 32| rodziną.~- Konia przywiedłam, bo dzieci go płoszyły... - 1258 3, 32| boso i prawie w koszuli, bo tylko w jakiejś podartej 1259 3, 32| Pobierą się i tyla...~- A bo to matka pozwoleństwo dadzą, 1260 3, 32| głodu, kaj mu się spodoba, bo sztrafu za to płacić nie 1261 3, 32| kościoły rozbijają...~- Bo wszystki człowiek zarówno 1262 3, 32| Hanka kazała podać na ganku, bo słońce się już całkiem wykryło, 1263 3, 32| Świątko też szczere stanęło, bo już od poobiedzia nikto 1264 3, 32| Pietrek Borynów krzyż ujął, bo Jambroż nie uradziłby lecieć 1265 3, 32| Dopiero za młynem zastawionym, bo i umączony młynarczyk przystał 1266 3, 32| jaką użyczę.~- Bóg zapłać, bo i koniczyna zeszłaroczna 1267 3, 32| kto niekto, w pojedynkę, bo kobiety rajcowały z cicha, 1268 3, 32| Obwiesie, juchy! zbereźniki!... bo jak paś spuszczę!~Ksiądz, 1269 3, 32| a dopiero kły puszcza~- Bo u do dobrodzieja na tym 1270 3, 32| stowarzyszając jak popadło, bo każdego dziw nie podrywało 1271 3, 32| uciekną! - zgromił ksiądz, bo mu już następowały na pięty 1272 3, 32| chłopaki nie wstrzymały długo, bo naraz chlasnęły z kupy, 1273 3, 32| ognia"; jeno czytał wolno, bo niechący a cięgiem obzierał 1274 3, 32| nie mogła już wytrzymać, bo te rozmysły przygniatały 1275 3, 32| wszystko szło na rzadki pytel, bo utrudzeni byli, zaś chłopy 1276 3, 32| somsiadów!~Poniechali rozważań, bo skończyło się nabożeństwo 1277 3, 32| klekotał gdziesik rozgłośnie.~Bo nawet głosy ludzkie pogasły 1278 3, 32| napełniać i rozbrzmiewać, bo już wszystkimi stronami 1279 3, 32| miesięcy rozłąki się zbyli, bo każden z całego serca cieszył 1280 3, 32| ostała dzisiaj sama jedna, bo ano Jaguś tak samo ciskała 1281 3, 32| jeno co nie skłoniły, bo zawdy je cosik powstrzymywało: 1282 3, 32| szczęście, do tego nie przyszło, bo Jagusia zaraz po kolacji 1283 3, 32| przystając coraz częściej, bo prawie co krok natykała 1284 3, 33| stłaczając się na topolowej, bo jaże pod lasem leżały wspólne 1285 3, 33| Biedota ruszyła najpierwej, bo Filipka z płaczem pognała 1286 3, 33| chudziaki, jak jeno mogły, bo już niejednego tak przypierało, 1287 3, 33| mogąc nadążyć za księdzem, bo ledwie odmówiły na Podniesienie, 1288 3, 33| drogi do cna opustoszały, bo kto ostał, dłubał cosik 1289 3, 33| przywrę, w oczy mu powiem, bo widziałem. Ciotka na mnie 1290 3, 33| Słuchała z zamierającym sercem, bo właśnie mąż jej zapowiadał 1291 3, 33| węgłów wyściubiały się głowy.~Bo też kłóciły się, że niech 1292 3, 33| przeszczekają! - wołała.~- A bo to pierwszy raz, a bo to 1293 3, 33| A bo to pierwszy raz, a bo to drugi! Nie ma tygodnia; 1294 3, 33| nawet wielce chętliwie, bo za darmo, zgodził się ich 1295 3, 33| Ratujta, ludzie, ratujta, bo pomrę!...~A Magda wtórowała 1296 3, 33| Stropili się tym wielce, bo choć Kozły dawna już przejechali, 1297 3, 33| robiło dzisiaj na ogrodach, bo jeno kajś niekaj czerwieniała 1298 3, 33| wszystkich we wsi parobków, bo i mocarz po Antku Borynie 1299 3, 33| sprawny był do każdej roboty, bo i wóz zrobił, i komin postawił, 1300 3, 33| piskorz.~- Niełacno wybrać, bo każda dobra, a jeszcze lepsze 1301 3, 33| z gniewem.~- Poniechaj, bo mi Tereska ślepie wydrapie 1302 3, 33| miseczką na kolanach.~- A bo mi już obmierzły szczekania.~- 1303 3, 33| waguje iść na pierwszego, bo każden ledwie swoim biedom 1304 3, 33| rzadziej. Popuścił pasa, bo mu coś ziemniaki ciążyły, 1305 3, 33| ale jeno tak la zwyczaju, bo kiej się nie ozwał, jęła 1306 3, 33| końcu ty, chłopie, dopłać, bo nie dopilnowali.~- Bogać 1307 3, 33| też wziął zaraz z miejsca, bo więcej niźli połowa wsi 1308 3, 33| z wójtem nie zadzierali, bo niczego nie wskórają.~Nowe 1309 3, 33| wrzaski z tego szły i gniewy, bo cóż? mogli to poredzić gospodarzom 1310 3, 33| odlew.~Powstrzymali go, bo i Niemcy, jakby poczuwszy 1311 3, 33| dowiedzieć.~Przypierali kowala, bo z Niemcami się już zwąchał 1312 3, 33| godził, a za kupcami posyłał, bo Niemiec dawał jeno po sześćdziesiąt 1313 3, 33| żal było takiej ziemi, bo to przyległa i rodna. Każdemu 1314 3, 33| się od kłótni a wyzwisk, bo co dnia przychodziło coś 1315 3, 33| ze złości a zmartwienia, bo w żaden sposób zmóc się 1316 3, 33| później, do sposobnej pory, bo jeszcze pójdzie i wszystko 1317 3, 33| zagląda, obroku im dosypuje... bo to raz?~Nie słuchała już, 1318 3, 34| tym, ale nie uwierzyłem.~- Bo to i nie do wiary! Zrazu 1319 3, 34| się przeciwiła, by szedł, bo powiada, co będzie buty 1320 3, 34| cięli la Żydów. No i zwożą, bo dobrze trzydzieści wozów 1321 3, 34| dziękował i przepraszał; bo po prawdzie wszyscy go mieli 1322 3, 34| Skrzyczał , że głupia.~- Bo i prawda. Dają - to brać 1323 3, 34| przez grosza nie pokaż, bo ci jutro przyjść każą albo 1324 3, 34| szeptał całując w głowę, bo mu się do nóg rzuciła z 1325 3, 34| myślałem, że co inszego, bo to mi różnie opowiadali.~- 1326 3, 34| chłopakami!... - wołali za nim, bo już ostrym galopem się puścił.~ 1327 3, 34| parobków.~Długo czekali, bo dopiero o zmierzchu powrócił; 1328 3, 34| i bryką. Zły był jakiś, bo srodze klął i podcinał szkapy, 1329 3, 34| zapowietrzony! nie ciep się tak, bo obertelek zgubisz.~- Dowie 1330 3, 34| odchodzącymi śpiesznie, bo nijako się im zrobiło, że 1331 3, 34| chałupach też było podobnie, bo po kolacji nikto w izbach 1332 3, 34| zawdy w ciepły wieczór, bo wszystkie szeptem raili 1333 3, 34| kobiety wstyd padnie.~- Bo wszyćkie takie święte, że 1334 3, 34| musiała cosik zmiarkować, bo rzekła jakby niechcący:~- 1335 3, 34| dziękczynnie.~I dobrze utrafiły, bo do późna w noc stary Płoszka 1336 3, 34| rozgadywać całą historię, bo ksiądz zabronił stawiania 1337 3, 34| ostał na straży w opłotkach, bo chmara dzieci cisnęła się 1338 3, 34| dobrodziejów na poczęstunek do Żyda bo zawdy raźniej w kupie i 1339 3, 34| zabawę, gdyż od tyla czasu, bo od samych zapust, nie zbierali 1340 3, 34| molestując, ale nie poredził, bo parobek się sielnie rozochocił 1341 3, 34| i odwrócił się plecami, bo Grzela, wójtów brat, zaczął 1342 3, 34| czytujesz, to ci łacniej.~- Bo jak Miemce kupią i zasiędą 1343 3, 34| a prędzej by poredził.~- Bo pewnie, juści! Zaraz bym 1344 3, 34| im Grzela.~Zmilkli naraz, bo juści taką prawdę rzekł, 1345 3, 34| jakoś sobie radzić:~- A bo już wytrzymać nie mogę, 1346 3, 34| zakrzyczeli zdumieni.~- Bo ja wolę trzymać ze swoimi, 1347 3, 34| Narada już niedługo trwała, bo Mateusz się podniósł i wołał:~- 1348 3, 34| rzęsiściej gruchnęła muzyka, bo grajki wiedziały, że z Mateuszem 1349 3, 35| nie odstępując sprawy, bo chociaż sam był jej zrazu 1350 3, 35| nie zadusił!~Mój Boże, a bo to była winowata?... spoił 1351 3, 35| broniąc przed ludźmi...~A bo i niewinowata, nie, wójt 1352 3, 35| Jużem teraz gotowa na nowe, bo choćby przyszło najgorsze, 1353 3, 35| matko, dajcie mi pieniędzy, bo na zapowiedzi muszę zanieść. 1354 3, 35| Całe pięć rubli mi dacie, bo i zmówiny trza wyprawić...~- 1355 3, 35| Jędrek, wieprzka wypuść, bo kwiczy...~Zrobili to prawie 1356 3, 35| Ani mi się waż przeciwić, bo cię wygonię na cztery wiatry!... - 1357 3, 35| rozbrajać, ale na darmo, bo co Szymek się uchylił i 1358 3, 35| nie wiedząc, co poczynać, bo stara już prosto ryczała 1359 3, 35| się chciało.~- Mówił będę, bo nasze prawo znam i naczalstwa 1360 3, 35| dorzucił mu Grzela.~Przerwali, bo Rocho wyszedł z izby, powiódł 1361 3, 35| ciągnęIi jakby za procesją, bo jeżeli któremu wyrwało się 1362 3, 35| lepiej w groncie robi!~- Bo drugi, choćby i dziedzic, 1363 3, 35| zawołał po polsku.~- Bo wszystkich zarówno obchodzi. ~- 1364 3, 35| Nie zaczynajcie, Szwaby, bo z chłopami nie zdzierżyta.~- 1365 3, 35| kawale - uspakajał Grzela, bo już byli się sprzeczać zaczęli.~- 1366 3, 35| sobą, coraz prędzej idąc, bo już od wsi zaciemniała gromada 1367 3, 36| nie wnosilim go na noc, bo w izbie strasznie gorąco.~- 1368 3, 36| jeno krótko to trwało, bo biały dzień się już robił, 1369 3, 36| jakby wybrana na sianokosy, bo chociaż stara powiadka mówi: " 1370 3, 36| zapomnieli jeno o Miemcach, bo co dnia ktosik leciał na 1371 3, 36| odwieczór naszło się narodu, bo zdawał się konać, że Hanka 1372 3, 36| Dyć tak nie patrzcie, bo mi duszę wywleczecie, nie 1373 3, 36| oknem gwarno było i ludno, bo Hanka, że to skończyli kosić, 1374 3, 36| przypomniało mu się cosik, bo poszedł śpieszno w podwórze, 1375 3, 36| się na wszystkie strony, bo mu się wydało, że skądciś 1376 4, 37| przebudził ich szczekaniem, bo tak ujadał, tak wył, tak 1377 4, 37| Jagustynka była jakaś markotna, bo wyrzekła żałośnie:~- Tyrał 1378 4, 37| co i pomarł.~- A juści, bo mu to jaka krzywda była!~- 1379 4, 37| warknęła Jagustynka.~- Bo złe dzieci tak by się nie 1380 4, 37| Jagusia sypiała u matki, bo stara ciężko chora, zawdy 1381 4, 37| nic poszło wszystko. ~- Bo jak kto na śmierć chory, 1382 4, 37| najdziecie, to trzymajcież, bo waju uciecze z garści, ślizgie...~- 1383 4, 37| raz, co dzisia zamknięte, bo niedziela, zaś po drugie, 1384 4, 37| zebrać się na modlitwę, bo dawne urazy i żale opadły 1385 4, 37| się bojałem przystąpić, bo Michał se siedzą z dziedzicem 1386 4, 37| puszczaj go... ostrożnie ino, bo krowa nietęga... Od jednego 1387 4, 37| krowę przy samym pysku, bo ci się wyrwie! - wrzasnął 1388 4, 37| jakoś nie bardzo był rad, bo się wykręcał.~- Drzewo porznę, 1389 4, 37| czy chałupę postawię, a bo ja wiem?... Może kaj we 1390 4, 37| Cni mi się już we wsi... Bo ja wiem, co pocznę... - 1391 4, 37| na twarz w proch ziemi, bo oto ze świtowych szarości 1392 4, 37| Koniczynę trza lecieć kopić, bo na nic przemięknie! Witek, 1393 4, 37| było czasu na frasunki, bo musiała pomagać kopić resztę 1394 4, 37| na ostatnich nogach.~- A bo to owsów nie przypiekło!~- 1395 4, 37| gorąco.~- Siedź w chałupie, bo powiem Hance! - zagroziła.~ 1396 4, 37| krzyków, płaczów i szlochań, bo trumnę już brali co najpierwsi 1397 4, 37| jak mówi Pismo święte.~Bo oto stanął se ten wędrownik 1398 4, 37| rzecze:~- A jeno nie łżyj, bo tu nikogo nie ocyganisz. 1399 4, 37| dłużej wytrzymać na ziemi, bo tam już ludzie jako te wilki 1400 4, 37| wilki nastają na siebie, bo tam już jeno swary, kłótnie, 1401 4, 37| masz, z garści nie popuść, bo ci wydrą.~Bych najlepszą 1402 4, 37| postronka, choćby były księże, bo nie przepuszczą i ukradną.~ 1403 4, 37| pomiarkowania się w grzechach, bo nie wiada, komu z brzega 1404 4, 37| mnie z pewnością najwięcej, bo żeby teraz żył, to bym się 1405 4, 37| już kłócić a przemawiać, bo jeden prawił swoje i drugi 1406 4, 37| krzyczeć: z drogi, chamie, bo batem!~- Mówię wama, nie 1407 4, 37| nie wierzta dziedzicowi, bo każden z nich jeno zdradę 1408 4, 37| roztrzęsionymi wargami, bo już wszystkim się widziało, 1409 4, 38| Może szła dziesiąta rano, bo już słońce wisiało w pół 1410 4, 38| czyniąc galantą kapelę, bo to i bas pobękiwał, i zawodziły 1411 4, 38| wozy i wyprzęgano konie, bo na placu przed kościołem 1412 4, 38| śpiesząc.~- Wolniej, pludry, bo portki pogubita.~Jakiś chłopak 1413 4, 38| komu brać do pacierzów, bo jeno kupili się coraz gęściej 1414 4, 38| cały rój się wyniósł.~- A bo im nasze kożuchy śmierdziały - 1415 4, 38| na chłopskich somsiadów, bo niech jeno któren wzion 1416 4, 38| pana dziedzicowa łaska.~- Bo wolę sprzedać swoim, choćby 1417 4, 38| niego nie żałuje.~- Juści, bo to nie honor, jak księdzem 1418 4, 38| choć chyla tyla zebrać, bo leda dzień przyjedzie śledztwo...~- 1419 4, 38| przyjacielstwo trzyma.~Przycichły, bo tuż przed nimi jawiła się 1420 4, 38| Jaguś, prędzej prowadź, bo me jeszczek ugryzie ta suka.~ 1421 4, 38| wstydu nie macie!~- Puść me, bo się ozgniewam!~- Rzućcie 1422 4, 38| z ciebie! - dziwiła się, bo stojał przed nią sielnie 1423 4, 38| musi być jakieś podejście, bo żeby dawać tylachna ziemi 1424 4, 38| sprawiedliwością, za całą wsią. Bo jeno głupi nie widzi w tym 1425 4, 38| Wyśta wszystkie głupie, bo pilno wama sprzedać za obertelek 1426 4, 38| dziad cosik se umyślił, bo skoro Witek przyleciał pod 1427 4, 38| siedziała również i u matki, bo zaraz z wieczora poszła 1428 4, 38| Nie poruszyła się jednak, bo obleciał jakiś dziwny 1429 4, 39| struga jarzącego światła, bo słońce biło przez wywarte 1430 4, 39| nie było swarów ni kłótni, bo z ambony wypomnę! Nieboszczyk 1431 4, 39| dobrodziej był wzruszony, bo wytarłszy ukradkiem oczy; 1432 4, 39| przyjaciół se kaptuje, bo mu pachnie wójtostwo!~Przeszedł 1433 4, 39| może go kto kupi za krowę, bo na konia już niezdatny! - 1434 4, 39| ja was dobrze, juści...~- Bo i co tu będziem po próżnicy 1435 4, 39| się śpieszy do dziedzica, bo tam już na mnie czekają - 1436 4, 39| nieszczęście.~- Juści, odpowie, bo ano zwiódł niewinowate dzieciątko! 1437 4, 39| krzaków!~- Zawrzyjcie gębę, bo chociem ślepa, ale jeszczech 1438 4, 39| ostawiaj pod swoim dachem, bo cię stąd wygryzie ta zaraza 1439 4, 39| ale pobielała na płótno, bo te ostatnie słowa ugryzły 1440 4, 39| nie ciepnęła we ślepie!~- Bo już wszystkie przeciwko 1441 4, 39| w końcu i to przemogła, bo szepnęła:~- Juści, że mi 1442 4, 39| z pogrozą:~- A prędzej, bo cię psami wyszczuję! - dławiło 1443 4, 39| skrzyczeć, bych dała spokój, bo Jaguś jakby ogłuchła na 1444 4, 39| miała czasu na rozważania, bo najemnicy ściągali z pola, 1445 4, 39| się kiej dziadowski bicz, bo ktoż jej co zrobi kiej stara 1446 4, 39| Józkę i poszły pleć len, bo się miejscami tak często 1447 4, 39| dojrzała go już z dala, bo stojał prawie całkiem rozdziany, 1448 4, 40| jakie dobre parę pacierzów, bo kiej przecknęła, noc już 1449 4, 40| co wiater przechładza.~- Bo rano, barzej on suszy niźli 1450 4, 40| a pełno go na świecie.~- Bo plenny! Moiściewy! póki 1451 4, 40| coś, jako i ten chwast, bo oba stworzył Pan Jezus! - 1452 4, 40| łasy na robotę jako wy!~- Bo nie każdy tak musi harować, 1453 4, 40| mówi ni co odpowiadają, bo w głowie miała to jedno, 1454 4, 40| Chodźże - zauważył.~- A bo to śmię - pisknęła wstydliwie.~- 1455 4, 40| nawet miał la kowalowej, bo cosik odłożył obwiniętego 1456 4, 40| przywiezłem - wołał broniąc się, bo rzuciły się go ściskać i 1457 4, 40| przetoczyć na klepisko, bo się do cna rozeschnie.~- 1458 4, 40| się do cna rozeschnie.~- A bo to raz przykazywałam Pietrkowi? 1459 4, 40| cieszył i napasał oczy, bo chociaż szła nierówno, kłębami 1460 4, 40| ruchając się już z miejsca, bo tuż przed nim z żyta wyściubiały 1461 4, 40| wszyćkim się wiedząc zarazem, bo i tym, co się obaczy i poczuje, 1462 4, 40| kułakiem i srożąc brwie, ale bo to poredził się przemóc, 1463 4, 40| to poredził się przemóc, bo to mógł zdusić w sobie kuntentność, 1464 4, 40| łaskawie do chłopca.~- Prawda, bo już te portki, com dostał 1465 4, 40| żarciem, jaże jej pożałował, bo rzekł:~- Niech chłopaki 1466 4, 40| Poczekaj, zgodzę ci dziewkę, bo Jagustynka tyla, ci pomaga, 1467 4, 40| było to cosik nie na rękę, bo zakręcił się niespokojnie, 1468 4, 40| pod oknem Antek z kowalem, bo Rocho klęczał na ganku zatopiony 1469 4, 41| Józka, dorzuć do pieca, bo trzon jeszczek czarniawy!~ 1470 4, 41| po świecie!...~- Rzekłem, bo mi się przybaczyło, co tak 1471 4, 41| już była z pracy i spieki, bo w izbie gorąc jaże dusił, 1472 4, 41| będzie dawała. - Pewnie, bo póki tu ona była gospodynią, 1473 4, 41| chora? ~- Pewnikiem ośpica, bo czerwona i rozpalona kiej 1474 4, 41| boskiej Opatrzności.~- Juści, bo Wojtkowi jeno gorzałka pachnie 1475 4, 41| złotych, ale ja wzbroniłam, bo jak temu wilkowi wpadnie 1476 4, 41| niecierpliwiej, nasłuchując kłótni, bo Hanka już wykrzykiwała rozwścieklona:~- 1477 4, 41| poruchując miechem.~- A bo to me młynarz dopuści, ponoć 1478 4, 41| dzisiaj rozmierzają ziemię.~- Bo już co dnia zgłasza się 1479 4, 41| obrywa każdemu coś niecoś, bo z osobna się godzą.~- Odebrałeś 1480 4, 41| z przywartymi powiekami, bo jawiła mu się na oczach 1481 4, 41| przewąchał pismo nosem.~- A bo mu to dowiedły, że zabił 1482 4, 41| kupców, a wóz gotuj na jutro, bo woził będziesz. O sprawie 1483 4, 41| powstając do odejścia, bo się już było całkiem zmroczało 1484 4, 41| i przypilnować konisków, bo Walek poleciał do dworu. 1485 4, 41| zastanę w chałupie, co? A bo to kobieta da sama radę? 1486 4, 41| już się mąciło w głowie, bo takie luboście biły od niej 1487 4, 41| me, Jantoś! Puść! Loboga, bo bede krzyczeć!~Ale mogła 1488 4, 41| minutę ostatniej radości.~Bo kiej znowu siedli przy sobie, 1489 4, 41| rozsypało się w popiół, bo ozwała się z przytajoną 1490 4, 41| pedzieć, to mi rzeknij, bo więcej już do cię nie wyjdę...~- 1491 4, 41| się wywoływał, nie...~- Bo choćbyś mi nawet u nóg skamlał, 1492 4, 41| jeszcze w izbie przy miskach, bo wiater się był zerwał po 1493 4, 42| kożuch na rozmamlane piersi, bo go był chłód ździebko przejmował, 1494 4, 42| człowiek dołoży!~I wziął , bo dziedzic sprzedał tanio, 1495 4, 42| znowu idzie i susze - dodał, bo wynosiło się srodze rozczerwienione.~ 1496 4, 42| podziw miał w oczach.~- A bo mi to nie potrza? Cóż to 1497 4, 42| juchy robią !~I ostał sam, bo go już omijali.~Słońce podnosiło 1498 4, 42| spozierała po polach.~- A bo się to co urodzi na takich 1499 4, 42| jużem se jedną upatrzył.~- Bo to ani chałupy, ani bydlątka, 1500 4, 42| turbacji a trosk niemałych.~- Bo jeśli z głodu nie pomrzem,


1-500 | 501-1000 | 1001-1500 | 1501-1621

IntraText® (V89) Copyright 1996-2007 EuloTech SRL