Table of Contents | Words: Alphabetical - Frequency - Inverse - Length - Statistics | Help | IntraText Library
Alphabetical    [«  »]
izes 2
izescie 1
j 7
ja 1018
jablek 6
jablka 3
jablkami 1
Frequency    [«  »]
1065 jeszcze
1045 mu
1042 go
1018 ja
985 od
981 bylo
839 ino
Wladyslaw Stanislaw Reymont
Chlopi

IntraText - Concordances

ja

1-500 | 501-1000 | 1001-1018

     Tom, Rozdzial
1 1, 1 | szeptał zakłopotany podnosząc z ziemi.~Zebrała drżącymi 2 1, 1 | rękę, ale krowa szarpnęła w bok i znowu ryczeć zaczęła.~- 3 1, 1 | usiłując powstrzymać, ale krowa pociągnęła, że już obie 4 1, 1 | się im bez lato, to już puściły na wolny dech.~- 5 1, 1 | grosza coś niecoś; zaraz będą miłowały, każą spać 6 1, 1 | Jagustynka i taki gniew przejął, że stara jej twarz 7 1, 1 | krzywda nie stanie, bo ma kto strzec...i zniżając 8 1, 1 | zawołała z ulgą Anna.~- Witek co dopiero przygnał, bo 9 1, 1 | głupia, wrzeszczy, kiejby kto ze skóry obdzierał~ 10 1, 2 | oganiał graniastą, obwąchiwał , szczekał, to wypadał w 11 1, 2 | jęczała cicho, bo ssały białe, młode prosięta.~Hanka 12 1, 2 | przypadła do krowy i jęła głaskać po gębuli i łbie.~- 13 1, 2 | prosto do krowy i dokumentnie obejrzał.~- Oho, widzę, 14 1, 2 | pokładała i stękała, jaże i przygnał...~- Graniasta, 15 1, 2 | szkoda i upadek...~- Dyć ja od połednia samego byłam 16 1, 2 | coraz żałośniej i obchodził , próbował podnieść, ciągał 17 1, 2 | zdychała~- Nie ma co, ino trza dorznąć, choć tyla 18 1, 2 | kosę ze stodoły, poostrzył nieco na taczalniku, co 19 1, 2 | Hale, zwoźcie se sami, ja już kulasów nie czuję ni 20 1, 2 | się wezmą do krowy, trza obłupić i poćwiertować. 21 1, 2 | pomogę. W sąsieku u belki powiesić - będzie przespiecznie 22 1, 2 | wierzeje stodoły na roścież.~- Ja ta nie jestem drzyk, cobym 23 1, 2 | tyli, a boja się... już ja przełożę tatusiowi.. .~- 24 1, 2 | Tłumok ścierwa, hale, ja z nią sypiałem... żebyś 25 1, 2 | przypomnienie nieboszczki, co na zwiesnę był pochował, 26 1, 2 | Ho! ho!... przy niej, co wspominam wieczorem w dobry 27 1, 2 | a wy czego, dziadu?...~- Ja do was, Pietrze, wedle tej 28 1, 2 | sprawy, co ma być jutro.~- Ja zaś se poczekam, panie wójcie. 29 1, 2 | Cygani jak ten pies, anim tknął.Jeszcze by ,taki tłumok.... 30 1, 2 | zdychała a skamlała, coby za samą warzę a kąt do spania 31 1, 2 | pod ręką..." Nie chciałem ja, jako że zimą roboty nijakiej, 32 1, 2 | wełniaki i płótno tkać, zasadzę i niechta se ścibie, zawżdy 33 1, 2 | broniła mocno wójtowa~- Ja też nie powiedam sam z siebie, 34 1, 2 | białym tumanem. Uspokoiła rychło i mocno ściskała 35 1, 2 | śpiew się ozwał przyciszony:~Ja za wodą, ty za wodą, ~Jakże 36 1, 2 | wodą, ty za wodą, ~Jakże ja ci buzi podom?...~Podam 37 1, 2 | buzi podom?...~Podam ci na listeczku,~A naści-że, 38 1, 3 | kulał srodze i ciągnął za sobą; umył się pod studnią, 39 1, 3 | trza, żrej! - Pogładził po nozdrzach, klacz położyła 40 1, 3 | będzie bojała! - Trzepnął batem, bo na suszce, co 41 1, 3 | Dopraszam się łaski, a dyć ja żona tego chudziaka, Bartka 42 1, 3 | dopraszam się...~- Woźny; wyrzuć za kratę.~- Wychodźta, kobieto, 43 1, 3 | was tu miejsce...-~Chwycił za ramiona i pchał zadem.~- 44 1, 3 | dobremu - i jęknęła, tak ciepnął na kratę, bo ani 45 1, 3 | ?... a, lat?... bo ja to pomnę! Matka, wiele to 46 1, 3 | to pomnę! Matka, wiele to ja mam roków?...~- Pięćdziesiąt 47 1, 3 | Marcjannie Pacześ! Wzięliście z pola, zagnali do domu, 48 1, 3 | zjadłem!... o świecie rodzony, ja zjadłem! - wołał żałośnie.~- 49 1, 3 | ozornica zapowietrzona!~- Ja cyganię! A dyć tej Najświętszej 50 1, 3 | lizie za mną, przystanąłem ja przystanęło i to, a białne, 51 1, 3 | ździebko, czarno łaciaty! Ja bez rów - ona za mną, ja 52 1, 3 | Ja bez rów - ona za mną, ja na te mogiłki, co za figurą 53 1, 3 | figurą - ona za mną, ja na kamionki, a ona kiej 54 1, 3 | Miała ona nas - tośwa my zjadły, a i to niecałą, 55 1, 3 | piersi, że prawda jest, jako ukradł z pastwiska Kozioł, 56 1, 3 | to, że tak spostponował i Jagnę wobec całego na-rodu.~ 57 1, 3 | miała, a ucho rozerwane, bo był Łapa Borynowy chycił 58 1, 3 | własnym dzieckiem wygnał w cały świat... buchnęła 59 1, 3 | mruknął Boryna ze zgrozą.~- Ja cyganię?! A dyć wszystkie, 60 1, 3 | spokoju nie dawał. O biedna ja sierota, biedna!... O dola 61 1, 3 | zrobił, co chciał... A gdzież ja się podzieję z tym dzieciąteczkiem, 62 1, 3 | Hale, jest profit. Dosyć ja pisarzowi i do powiatu nanosił 63 1, 3 | ostatnich paździerzy, zwijała w kukłę libo w chochoła 64 1, 4 | niego z Jagusią - zapalił wnet, bo już i ksiądz ujął 65 1, 4 | drodze, bo i parobcy hurmem otoczyli i poczęli witać 66 1, 4 | wymówi.~- Nie wymawiam ci i ja...~- Ino kto drugi?... Haruj 67 1, 4 | araku.~- Poborguję, albo ja to Kuby nie znam!...~- Nie 68 1, 4 | Złotówkę za sześć! Ja bym za każdego dał Kubie 69 1, 4 | przestrzelili... to umieć umiem...~- Ja dam strzelbę, dam proch, 70 1, 4 | Rubla za sarnę... a niby ja za proch piętnaście... całego 71 1, 4 | za mną gonił..."~- "Oto ja.:. oto ja... oto ja..." - 72 1, 4 | gonił..."~- "Oto ja.:. oto ja... oto ja..." - odbąkiwały 73 1, 4 | Oto ja.:. oto ja... oto ja..." - odbąkiwały stękając 74 1, 4 | Nieprzytomny był i pchnął , przysiadła na nalepie 75 1, 4 | tak cięży ta ćwiartka, coś Janklowi sprzedał, co?... 76 1, 4 | wszystkich, że to dzieci skrzywdziły, a ona na starość 77 1, 4 | Karczma la wszystkich, a ja taka dobra za swoje trzy 78 1, 4 | Pyskacz jeden!...Wiem ja... - ale już nie skończyła, 79 1, 4 | ale już nie skończyła, bo kowal krzepko ujął pod żebra, 80 1, 4 | już sobie, czas spać... a ja mam jeszcze pacierze odmawiać...~- 81 1, 5 | za się za rolę i żegnał westchnieniem do wiosny.~ 82 1, 5 | tobym nie ścierpiał, żeby Żyd jaki bijał libo i łachmytek 83 1, 5 | zawżdy milej duszy, kiej wóz ruszy - odrzekł sadowiąc 84 1, 5 | na pociechę - pogłaskał chytrze Boryna, bo co się 85 1, 5 | szepnęła zjadliwie.~- Bo mógłby wziąć i taki, co siedzi 86 1, 5 | posłać swatów, Macieju, kiedy tak chwalicie! - zaczęła 87 1, 5 | pomocnika organiście.... a ja ta nuty nijakiej nie wyciągnę 88 1, 5 | nie robiła...~- Robiłbym ja za ciebie, Jaguś, robił... - 89 1, 5 | buchnęła do głowy.~- Kupili la księdza do Jerzowa. Matka 90 1, 5 | rubli, że i sam Boryna jął zaraz odwodzić.~Przystanęli 91 1, 5 | sobie westchnęła ale już odchodziła smutność, bo 92 1, 5 | jęła oczami szukać, kto wołał i skąd, i wnet dojrzała 93 1, 5 | ostających, a za swoich to już ja i tak się cięgiem modlę 94 1, 5 | za sprawiedliwością, komu w kumy prosić potrza - mnie 95 1, 5 | choćby jutro.~- Ślijcie, a bo ja to wam przeciwny! Dajcie 96 1, 6 | co się jej stało, oczy paliły, jakby zasypane zarzewiem, 97 1, 6 | rozprężała się w sobie, bo brały takie szalone ciągotki, 98 1, 6 | bezładnie.~Oprzytomniał turkot młyna, obok którego 99 1, 6 | słowa nie powiedział. Co tam obchodziły gronta, a 100 1, 7 | nawinęło, a do tego głowa poboliwała, se owsem 101 1, 7 | było od samego rana, bo wezwali do rodzącej kobiety 102 1, 7 | kaftanów... ale nie cieszyło tu dzisiaj, nie... patrzyła 103 1, 7 | którego najwięcej pomawiano , że z nim w sadzie nocami 104 1, 7 | Mateusz!~- Jam ci, Jaguś, ja...~Ścisnąłza rękę i 105 1, 7 | ci, Jaguś, ja...~Ścisnął za rękę i tak gorąco patrzył 106 1, 7 | prosił cicho i chciał objąć, ale wysunęła się 107 1, 7 | zdążyła, bo Mateusz chycił wpół, przycisnął mocno do 108 1, 7 | ręce kiej woda, ale puścił , bo posłyszał w sieniach 109 1, 7 | mówił łagodnie i chciał w rękę pocałować.~- Ale, 110 1, 7 | suka ci była matką, nie ja! - warknęła wyrywając rękę 111 1, 7 | słyszysz! Wara ci, żeby potem bez ciebie na ozorach 112 1, 7 | kiedy słowa matki dojęły do żywego... przecknęła, 113 1, 7 | wypominają... to... spotkał przy przełazie...mogła się 114 1, 7 | takiemu smokowi?... kiej tak ozebrało, że... a potem 115 1, 7 | niej wszystko trzęsie, moc odchodzi i tak mdli w dołku, 116 1, 7 | starsza~- Jaguś to kiejby kto w mleku wymył - zaczęła 117 1, 7 | ochotę choćby tym nożem żgnąć, bo cała izba parsknęła 118 1, 7 | przecież mojemu Walkowi, to i ja, i mój słuchalim, inom przepomniała, 119 1, 7 | dalej coś o tym rzec, ale zgromiły drugie, że to o 120 1, 7 | przed komin, Józia okryła czystym płótnem i zaczęła 121 1, 7 | to zaś mogła, wvśmiałby jeszcze....~Chłopak Rafałów, 122 1, 7 | jadącym na wojenkę, co to często dziewczyny zawodziły 123 1, 7 | śliwy rwie, a ino ich dwie! Ja waju lepszą powiem przypowiastkę, 124 1, 7 | nauczna.~- Juści, jeden uczył rano biczyskiem... 125 1, 7 | kościoła, że już nieraz dobrodziej napominał i do 126 1, 7 | i miotał drzewami.~Objał wpół mocno i tak przytuleni 127 1, 8 | gront odpisałam, i co?...~- Ja ta nie odpiszę ni zagona! - 128 1, 8 | przychodzę! Mój ty Jezu kochany! Ja na prześpiegi, na swój rodzony 129 1, 8 | dobra... ale zawdy wolałabym ja pogospodarzyć tu na groncie, 130 1, 8 | wama to mówi, to wierzcie. Ja już w tym. Wyrychtujemy 131 1, 8 | będą...~- Będzie galanto, ja, wójt, to wama mówie.~Weszli 132 1, 8 | na byle jakim postronku powiedzie !~- Ze śrebła 133 1, 8 | maci!~- Rzekliście!;..~- Ja, wójt, to wama mówię, to 134 1, 8 | przepijemy, matko?~- A bo ja wiem?... Niewolić jej nie 135 1, 8 | Jaguś, odpijesz?...~- I... ja ta wiem... - pisknęła odwracając 136 1, 8 | bo nie wiada czemu chycił płacz, że przez ścianę 137 1, 8 | chciała do niej bieżyć, ale wójt zatrzymał.~- I ciele 138 1, 8 | będzie jej nijaka krzywda, to ja, wójt, wama mówię - wierzcie~- 139 1, 8 | staremu, jak ojce nasi robili, ja, wójt, wama to rzekłem - 140 1, 8 | zapraszał Jambroży. - Miałem i ja kobietę, ino już całkiem 141 1, 8 | nie będzie... - i zaczął wpół brać a niewolić do 142 1, 8 | matko, za córkę. - Ułapił za szyję i całował.~- Obiecaliście 143 1, 8 | Napili się, Maciej ujął wpół i wiódł do gromady, 144 1, 8 | tak przy wszystkich ułapić za szyję i całować, choć 145 1, 8 | zdzierżyć nie mógł, to ino wpół chwytał a w ciemny kąt ciągnął.~ 146 1, 8 | pijany Szymon.~- Nieprawda! Ja, wójt, wama mówię, że nieprawda, 147 1, 9 | przejmował na wskroś.~- A zwali Magdaleną... Ociec gront 148 1, 9 | gront stryje wzieni...a ja pańskie prosiaki pasałem... 149 1, 9 | cięgiem... strzylałem i ja niezgorzej... że młodszy 150 1, 10| zaprowadził do stawu, to naprzód wypuścił no, i zapodziała 151 1, 10| plebanię... - Ale w dzień zaprzęgali... a dzisiaj 152 1, 10| Magda czy Walek puścili już o zmierzchu... Walek! - 153 1, 10| przed zmrokiem.~- Polazł szukać, rychło w czas. Klacz 154 1, 10| pamiętać powinien.~- Baczę ja dobrze, baczę... - mruknął 155 1, 10| wypomniał i dzieci... baczy on dobrze, baczy! Już mu dość 156 1, 10| ojcowej izbie.~- Chciałam i ja tam słać Jaśka, ale mój 157 1, 10| jestem ni ten cygan!~- A ja złodziejem jestem, ja?...~ 158 1, 10| A ja złodziejem jestem, ja?...~Przyskoczyli do siebie, 159 1, 10| Bić mnie... dałbym ja mu bitkę, jak jego pociotkowi, 160 1, 10| uśmiechnął się chytrze.~- Jeszcze ja się z nim porachuję, popamięta 161 1, 10| będzie...~Z dobry pacierz nauczał, a przez okno patrzył, 162 1, 10| do niego blisko, że czuł całą przy sobie, jej piersi, 163 1, 10| Ty mi wzbronisz, ty!~- A ja, a my wszystkie, a nie, 164 1, 10| kowalowa.~- Głupiaś! Widzisz , mojem się tu będzie dzieliła! 165 1, 10| również krzyczeć począł:~- I ja przywtórzę, że lakudra jest, 166 1, 10| że lakudra jest, włók, ja! A spał z nią, kto chciał, 167 1, 10| spał z nią, kto chciał, ja!... - wołał nieprzytomnie 168 1, 10| jakby nożem...~- Nie daruję ja ci tego, psie jeden , nie 169 1, 10| mdlała z żałości, Antek wodą trzeźwił i poganiał, 170 1, 10| do izby Antków, obleciał parę razy, wypadł do sieni, 171 1, 11| w sobie żal, jaki nagle przewiercił, i wstała z 172 1, 11| oddech szedł od łóżka, a znowu chwyciły wątpliwości 173 1, 11| A bo wszystkie na niego! Ja nie jestem jak ten pies 174 1, 11| jej do mózgu i zatopiły całą w ogniu, i obwinęły 175 1, 11| stanie się robiło... Znam ja te miejskie wymysły, znam... 176 1, 11| sobie nie dała. Namawiała Ewka, a ta znająca była, 177 1, 11| mówiła więcej, bo Witek wołał, gdyż od wypędzenia 178 1, 11| Jagusi nie było, przystrajały jeszcze kobiety w komorze 179 1, 11| izbę, a druhny otoczyły wiankiem, a tak strojne 180 1, 11| Boryna wystąpił, ujął za rękę i przyklęknęli, 181 1, 11| się ze wszystkimi. Brały kobiety w ramiona, obejmowały 182 1, 11| kieby ryś do niej, ujął wpół i wichrem zakręcił 183 1, 11| dopiero przestał i odprowadził do komory.~- Kiedyś taki 184 1, 11| uczą, szkoła nie od tego, ja, wójt, wama mówię.~- A niby 185 1, 11| podrywając się z ławy.~- Ja, wójt, wama rzeknę, ino 186 1, 11| jakby nic nie jadła, próżno Boryna niewolił, wpół brał 187 1, 11| nim siedział, i uskubnął w bok - a to na chrzestnego 188 1, 11| wesołego i ucieszyć, to już ja, wójt, to wama mówię, moi 189 1, 11| białą płachtą i usadziły w pośrodku na dzieży pokrytej 190 1, 11| druhny porwały się niby to odbić, ale starsze i chłopi 191 1, 11| główkę włóż!...~Odsłonili wtedy.~Czepiec już miała 192 1, 11| same ino gospodynie brały do tańca.~Jagustynka, że 193 1, 11| przyśpiewkami rzucać:~Da żebym ja wiedziała,~Da że pójdziesz 194 1, 11| ochotnie szkodowali, to całkiem rozebrało, że rzewliwego 195 1, 11| Jagny skoczył, przygarnął krzepko i z miejsca rymnął 196 1, 12| rzucił się na wyrko. - Już ja cię teraz bronił będę i 197 1, 12| dzwonią zębami o pusty żłób, a ja się poruszyć nie mogę. Tańcują 198 1, 12| potrzeba niźli dochtora! Cóż ja ci poredzę? Co? Zamówiłabym, 199 1, 12| biedoto, schudłaś! - Głaskał czule i całował po rozdętych 200 1, 12| ni do żadnej roboty. Cóż ja bym począł? Bydło mi ino 201 1, 12| szeptała i raz w raz przygarniała do piersi, 202 1, 12| choć ten razik spotkają po nocy z jakim chłopakiem, 203 1, 12| przywtarzała, by szli, to wójt wciągnął do kupy, usadził 204 1, 12| stęka! Biedota kochana, a ja nic nie potrafię pomóc... 205 1, 12| czując jednak, że Łapa mu po cichu obgryzał...~Otrzeźwiał 206 2, 13| Bóg zapłać, weźcie Filipa, ja ta u organisty wyrabiał 207 2, 13| zimę przetrzymać... A1e co ja uradzę, biedna, co?... - 208 2, 13| którymi teraz gotów był rozdzierać. Ale żalu do 209 2, 13| gdziesik, ponury, strach obleciał.~- Co mu jest? - 210 2, 13| myślała i okrutna chęć wzięła zagadać, popytać, 211 2, 13| przed kim wyżalić! Niechby skrzyczał, niechby nawet 212 2, 13| krasula poczęła sapać i lizać po głowie i plecach, buchnęła 213 2, 13| szeptała obejmując za szyję i tuląc rozbolałą 214 2, 13| dusza struchlała, opadł gniew, a serce zatłukło 215 2, 13| przez serce i rozgrzewał dobrocią i rozczuleniem.~- 216 2, 13| za ciężka la was robota, ja odkopię.~Podniósł się, zdjął 217 2, 13| rwała z postronka, że ledwie stary udzierżał.~Hanka już 218 2, 13| mogła tego przenieść, żal przejął szrogi i tak świdrujący, 219 2, 13| Powiedziałem swoje!~- I ja mówię swoje, trzydzieści 220 2, 13| do drogi, a co trochę to gładziła po gębuli, to pokładała 221 2, 13| zabiegając mu drogę - zapłaćcie, ja wam borgować nie będę...~- 222 2, 14| masz, dzieciom przykaż... ja bez ciebie nie będę się 223 2, 14| czegoś postękuje... albo zalewały przypominki ojcowego 224 2, 14| dzieciątka zabiega....~Gniew przejął nagły, się porwała 225 2, 14| posypały mu się z oczów.~Mróz obwionął na powietrzu, że 226 2, 14| co był wygadywał, i zamroczyło to przypomnienie. 227 2, 14| We młynie tartak robią, ja też potrzebuję kogo sprawnego 228 2, 14| mróz, w cały świat! A gdzie ja się sierota podzieję teraz?... 229 2, 14| A bo to usłuchała!... dzisiaj wzięły boleści w 230 2, 14| się w robocie.~Wprowadziła do komory, gdzie pełno było 231 2, 14| jakoś i chłodniej - zazdrość ugryzła w serce.~- Naród 232 2, 14| stąpała, raźniej. Ciągnęło też, ciągnęło, by przejść 233 2, 14| głodu i marzenia.~Zbudził dopiero skrzyp śniegu, ktoś 234 2, 14| doszczekiwać i przypierać do ściany, Jewka obroniła 235 2, 14| w pół drogi; poprowadził do pokoju, zaraz też zapłaciła 236 2, 14| powracała, ciężko, jakby przygniatało do ziemi, że 237 2, 14| tchu i przytomności; jakby wilki goniły, wpadła do 238 2, 14| spaśna, taka przypochlebna, a ja co?... Chuchro takie, skóra 239 2, 14| takie, skóra i gnaty, cóż ja? Czy to umiem go zniewolić 240 2, 14| serca la mnie nie ma. Cóż ja! Cóż?...~Niemocogarnęła, 241 2, 14| Cóż ja! Cóż?...~Niemoc ogarnęła, niemoc ogromna, 242 2, 14| niepomiernie i rozbierała troska o Antka.~Przyszedł 243 2, 14| jąkająco i nieśmiało:~- Znam ja to plemię dziedzicowe z 244 2, 15| Mateusza.~- Przyrychtuję ja cię, ścierwo, na taką kapustę, 245 2, 15| duszy sięgnąć i wypatroszyć z każdego zamysłu, i przejrzeć 246 2, 15| drugiemu, uwierzy, ale nie ja. Drzesz ty starego za to 247 2, 15| przytrafia dzieuchom, że i to samo spotkało w panieństwie... 248 2, 16| opłatkami. Jaguś wzięła przez zapaskę i położyła 249 2, 16| jego amorami, zła, wszystko drażniło, że jak ten luty 250 2, 16| pławi, bo taka tęskność rozpierała, w dołku 251 2, 16| tęsknośćrozpierała, w dołku gnietło, a tak cosik 252 2, 16| i rozdzierała duszę, co tak strasznie rozdrażniło, 253 2, 16| buchnęła płaczem.~Uspokajała matka, uspokajał mąż wystraszony, 254 2, 16| weseli, roześmiani i nuż brać w ramiona, całować, 255 2, 16| przy sposobności przyparł gdzieś w komorze, srodze 256 2, 16| matką znamy się na tym, już ja ci mówię, że tak jest. Zaraz, 257 2, 16| podziękować... - I znowu chciał całować, wyrwała mu się 258 2, 16| pleców było widno, jaka męka ozdzierała.~Cicho się 259 2, 16| nagotowała kawy, to słodzili suto i popijali z wolna...~ 260 2, 16| zgrzeszyli!... .~Postrofował ja surowo, ale się już nie 261 2, 16| widziało czystą prawdą, bo sobie w głowie przekładali 262 2, 16| ramieniem w jej biedro, przytomność odchodziła i 263 2, 16| wzruszenia, tak głos ten przeszył lubością, jako tym ostrzem 264 2, 16| tak blisko, tak blisko, twarz paliła od jego oddechów...~ 265 2, 17| mówił wciąż i parzył oczami, parzyłsłowami, 266 2, 17| parzyłoczami, parzył słowami, przejmował słodką 267 2, 17| całunki... uściski... gorąc przenikał i taka lubość; 268 2, 17| nic, tylko zmora musiała dusić albo zły nagabywał 269 2, 17| zdjęta, wszystkie kości bolały, blada była, roztrzęsiona 270 2, 17| wesoło ni drujko, nie!...Ziąb przejmował, chociaż ogień 271 2, 17| a coraz większa ckność przejmowała i rozdrażnienie 272 2, 17| rozdrażnienie zarazem, bo gniewały te stróżujące mężowe oczy, 273 2, 17| Jagny.~- Jaka rózga?~- A tom ucięła w Jędrzejki, zasadziłam 274 2, 17| Magda ledwie zipie. Wzięli na plebanię i cucą jeszcze... 275 2, 17| niewola żyć, co za dobro czeka: cierpienie ano i 276 2, 17| Powiadał Mateusz, że jak organisty wypędziły przychodziła 277 2, 17| przesiadywała, ale potem Franek sprał i wygonił, pono z 278 2, 17| tyle! A jak zachorowała, wygnały, ścierwy nie ludzie!~- 279 2, 17| pokazała światu; Rocho trze jeszcze śniegiem i poi, 280 2, 17| gdzie?~- Chyba Kozły muszą wziąć do siebie, boć to 281 2, 17| i ukradną, to za co będą lekowali? Tyle gospodarzy 282 2, 17| na pierwsze słowa, jakby kto żgnął w same serce, 283 2, 17| syknęła zawzięcie.~- Widzisz , jak to kurczęciu pazury 284 2, 17| o jego dobroci!~Zalewała wielka czułość, niewypowiedziana 285 2, 17| gorzała w jej sercu, że obronił i okrzywdzić nie 286 2, 17| szorstko.~- Hale, będzie głaskał i wpół jeszcze brał, 287 2, 17| nic nie rozeznawała, tak całą przejmowała głęboka 288 2, 17| święconą, a przeszła mimo i tak uderzyła oczami jakby kamieniem.~ 289 2, 17| i umilkły organy, cisza zbudziła z tego sennego 290 2, 17| płacz zbiera z tej muzyki!~- Ja to bym spała najlepiej przy 291 2, 17| szła... ale cosik jakby ułapiło za kark i przytrzymało 292 2, 17| niespodziewanie chwycił dziwny lęk i ścisnął za 293 2, 18| światy wiszące u sufitu.~- To ja! - pisknęła rozczerwieniona 294 2, 18| pochowany? ~- Zaśby indziej?~- Ja wiem gdzie, pokażę. Jambroży 295 2, 18| ani na chwilę i cięgiem zapalał. Poruszył się wreszcie 296 2, 18| Uspokoiła się wnet, ale taka markotność rozebrała, 297 2, 18| krzyczeć na Józkę i pędzać , by rychlej szykowała krowom 298 2, 18| krowi zaczęła doić.~Cichość ogarnęła, że by najlżejszy 299 2, 18| Struchlała całkiem i tak wszelka moc odeszła, że 300 2, 18| wełniak i na ziemię. Gorąc objął i kieby płomień palący 301 2, 18| słodkością serce rozpierał; a tak cosik ułapiło za grdykę 302 2, 18| nabrzmiały lubością, warem oblewał, ogniami, słodkością, 303 2, 18| jego gorący oddech palił w głowę.~- Nie bój się, 304 2, 18| siedziała przy krowie, objął potężnie przez piersi, przechylił 305 2, 18| stojał przy niej, obejmował , całował... jeszcze usta 306 2, 18| Jezus, mój Jezus! Poderwało cosik i niesło, że choćby 307 2, 18| własny głos oprzytomnił nieco. Zwijała się z dojeniem 308 2, 18| niej jak wilk, przeniósł prawie i pociągnął pod bróg, 309 2, 18| głowy, że to pewnie Mateusz spotkał i przyparł gdzie 310 2, 18| weszła na, to, więc dalejże pociągać za język.~- Cóż 311 2, 18| wypowiesz. Ho, ho, znam ja ten dziedzicowy pomiot.~- 312 2, 18| młynarz i kowal, ale nie ja!~- Jakże, powiadali, że 313 2, 18| pisali do komisarza.~- Samem podpisywał i twardo będę 314 2, 18| Zapaski gubisz, nalazłem przy przełazie! - powiedział 315 2, 19| żeby takim chłopem jak ja rzucić kiej snopem, no, 316 2, 19| co tam, poniechaj złości, ja ci już nie pamiętam, choć 317 2, 19| Juści i to prawda, że brać chciałem przez moc, ale 318 2, 19| co rzekł?~- Juści, inom ja nie dosłyszał, ale mogli 319 2, 19| A samym na wycugi iść!~- Ja wojsko odsłużyłem, lata 320 2, 19| pójdzie, w końcu jeszcze sielnie musiał przepraszać 321 2, 19| puściła na plecy.~Brały za to przystrojenie kobiety 322 2, 19| odrzekł na to, jeno ujął mocno wpół, gęstwę roztrącił, 323 2, 19| dzisiaj, skoro jeno poczuł przy sobie, skoro przycisnął 324 2, 19| i w zapamiętaniu! Unosił jak ten smok, nie opierała 325 2, 19| przytomniała zdziebko, strach ogarniał, obzierała się 326 2, 19| gdy nadlecieli, i chciał chycić za rękę, ale w ten 327 2, 19| Boryna, rozwalił koło, wyrwał z Antkowych ramion, nie 328 2, 19| bijcie, tatulu!...~- Puśćcie , puśćcie! - bełkotał Antek 329 2, 19| się nie odezwała, uniósł przez siłę i powiódł do 330 2, 20| winowata? Wyście ostawili samą i poszli pić do alkierza, 331 2, 20| jej potrzeba: Zniewolił , to i poszła tańcować. Mogła 332 2, 20| mu się jeno uwidzi, a że wybrał i nie popuszczał 333 2, 20| nie!~- A i to czemuście mi dali? - rzucił urągliwie.~- 334 2, 20| skamlał jak ten pies? Nie ja was molestowałam, byście 335 2, 20| was molestowałam, byście wzieni, nie ja wam ją podtykałam 336 2, 20| molestowałam, byściewzieni, nie ja wam ją podtykałam ni ona 337 2, 20| byściewzieni, nie ja wam podtykałam ni ona sama! 338 2, 20| jak przódzi... Ale wnet opamiętał takim ostrym słowem, 339 2, 20| w niej podnosił i złość podrywała coraz częściej. 340 2, 20| robią i robić będą, nie ja pierwsza wymyśliłam taki 341 2, 20| jeszcze prawiła, nauczała , a z wolna, choć i nie pytana, 342 2, 20| raz do Jagustynki.~- Chleb rozpiera i ponosi! - odrzekła 343 2, 20| Powiadali mi też, że srogo karzecie za to, niesłusznie 344 2, 20| grzeszy!~- Gdzie zaś, jenom chciał nieco przykrócić, 345 2, 20| przez złość na was zmusił do tańcowania, widocznie, 346 2, 20| zamknąć w gródce, bo kopnie wałach i gotowe nieszczęście, 347 2, 20| ziemniakiem, że dorzynać musiał Jambroży, to Grzela 348 2, 20| pytająco na starego.~- To i ja pójdę, tatulu... - prosiła 349 2, 20| powiedział:~- Wiecie o tym, jako ja, młynarz i kowal zrobiliśmy 350 2, 20| a dobrze wypadnie, już ja wójt to wama mówię...~Stary 351 2, 21| tryśnie z serca... Pan Jezus doświadcza, krzyże zsyła, 352 2, 21| wszystkim zapomina la tamtej. To kieby rozpalonymi obcęgami 353 2, 21| pamięcią. ~- Za Jagną lata, miłuje, przez nią to wszystko!~ 354 2, 21| sprzągł! Jezus! Jezus!~Zgroza poderwała kieby huragan, 355 2, 21| się za starym, poganiała niezmożona, zawzięta złość.~- 356 2, 21| zaczynało brakować, ciężar przygniatał, sęki wpijały 357 2, 21| się w żywe mięso, ramiona strasznie bolały, a zaś 358 2, 21| wyciągać ze śniegu, tak przygniatało to brzemię, 359 2, 21| zimna.~Z wiatrem dobiegło jakieś dzwonienie, brzęk 360 2, 21| stary przy wymijaniu poznał zaraz z pierwszego rzutu 361 2, 21| zaciętych wargach. Nie przerażał jak dawniej, mówiła niby 362 2, 21| odchodziła bez słowa, tak ułapiło rozrzewnienie za 363 2, 21| słuchaj, a bieżyj...~Długo namawiał i przekonywał, 364 2, 21| przyjdzie taka godzina, że przyzwie...~I z wolna, z 365 2, 21| całą duszą pazurami, że nic nie oderwie i nie zmoże. 366 2, 21| z takim nabierem sił, rozpierało we środku od 367 2, 21| wiem jak zakazywał, choćby nawet skatował, nie posłucha 368 2, 21| psiakrew! - ryknął porywając przez siłę do izby.~Okrwawiony 369 2, 22| nie zaczepia - zgromiła surowo Płoszkowa, ale Tereska 370 2, 22| już najbardziej chwyciła za serce ta historia o królu 371 2, 22| sprawa, ale i sprawiedliwość ja w ręce trzymam.~- Takim 372 2, 22| żałośliwość przypominków tak objęła, że zaczęła znowu 373 2, 22| Częstochowskiej się brał, by roznieść, mu to do orki 374 2, 22| Nią na twarz.~Podniosła świętymi rączkami, otarła 375 2, 22| czuciem i jasnością, że jeno tknąć, a gotowa gwiezdnym 376 2, 23| wstrząsnęła się.~Ogarnął sobą i rozgrzewał takimi 377 2, 23| głosem, jakby spostrzegając przy sobie.~- Dyć to ja! - 378 2, 23| ją przy sobie.~- Dyć to ja! - odparła jakoś łzawo i 379 2, 23| wystających węgłach, przygarnął mocno i otoczył ramionami, 380 2, 24| dnia, powiadali, wygnał , skrzynkę za nią wyrzucił 381 2, 24| skoczył rozsrożony kowal i przekładać gospodarzom, 382 2, 24| podmawiał do złego, wiem ci ja nawet z którymi, wiem, patrzę 383 2, 24| Antkowi, ale widząc, że wszyscy odstąpili, naklęła, 384 2, 24| śmiertelnego grzechu. Kobiety ano wzięły na ozory i tak 385 2, 24| noce, od tej minuty gdy w czas pożaru spotkał przed 386 2, 24| tak przystygłą, że jakoby kto z drzewa wyrzezał, jeno 387 2, 24| juści, grzeszna była, skoro tak Pan Jezus pokarał, grzeszna! 388 2, 24| się dzieuszysko całując po rękach kiej matkę 389 2, 24| się naraz wściekła, zalały wspomnienia krzywd, że buchnęła 390 2, 24| ostatnią jałówkę i przepijał z kompanami ,bo stowarzyszył 391 2, 24| jeno dychał, rozdmuchując w sobie niby zarzewie, bych 392 2, 24| przyjdzie do chałupy i spierze jeszcze lepiej od Boryny.~ 393 2, 24| na nieszpory, pewny, że tam spotka i znajdzie jakiś 394 2, 24| smutek czepił się duszy i tak rozpierał, że gdyby nie 395 2, 24| zaszarpał mu duszą i ozrywał na kawały.~Pod jakimś drzewem 396 2, 24| patrzył zdumiony, jakby po raz pierwszy widział, 397 2, 24| swoją prawdę powiadał... ale ja mojego nie daruję... żebym 398 2, 25| jej nie wymawiał, ale miał teraz zgoła za dziewkę, 399 2, 25| zgoła za dziewkę, i tak też uważał i honorował. 400 2, 25| wlazł jakiś zły i ciskał na sprzeciw.~Ulegać bowiem 401 2, 25| bowiem ulegała, niewolił , to i cóż było począć, mężowy 402 2, 25| jeszcze, że przez moc odeśle mężowi na postronku... To 403 2, 25| niego, to wszystko, co spotyka, te smutki, zawody, 404 2, 25| bojała niźli Boryny, bo straszył ponurością swoją 405 2, 25| jasno kalkulować, ale czuła tylko mocno, że bezwolnie 406 2, 25| czasem, aby jak najprędzej puścił i poszedł sobie.~ 407 2, 25| szumem bił w sady.~Przygarnął do siebie mocno i zaczął 408 2, 25| szeptał pokornie i objąwszy tulił do siebie serdecznie, 409 2, 25| Przejrzałem cię na wylot, znam ja cię dobrze i wiem, bych 410 2, 25| zestraszona wielce, ale przychwycił za rękę, że 411 2, 25| żył, zwalał na jej głowę, winił o wszystko, ją przeklinał 412 2, 25| głowę, ją winił o wszystko, przeklinał za to, co przecierpiał, 413 2, 25| ostatniej chwili, pchnął tylko na ścianę i spiesznie 414 2, 25| czepiła mu się szyi, to oderwał od siebie kiej pijawkę, 415 2, 25| wziął od Żyda fuzję, schował pod kożuch i pognał do borów 416 3, 26| dzwoniły różańce, ale spierało, a zadychliwość 417 3, 26| skowronkowe pieśnie głosiły światu i to słońce święte, 418 3, 26| cosik przyżółta, musiało przemrozić czy co... ciężką 419 3, 26| poznali mnie! - Markotność przejęła. - Cie! a skąd 420 3, 26| dożyć tej zwiesny i powraca oto do swoich, powraca do 421 3, 26| bowiem ciężko, ale Jezus powrócił...~Dyć tym ano 422 3, 26| ale miała to siły, kiej tak rozebrała radość, że 423 3, 26| gromnicę niesła z sobą, co ano wyprosiła stróżując 424 3, 26| i myśleć nie śmiała, by ksiądz eksportował na cmentarz.~ 425 3, 26| Dziwnie jednak zasłabła, kłuło w piersiach, kaszel męczył, 426 3, 26| spadła na nią troska: kto to przyjmie do chałupy na ten 427 3, 26| gospodyni! żywie! - Chciała w rękę pocałować.~- A powiedali, 428 3, 26| patrzycie... - mówiła, szydliwie rozglądając.~- Wasza prawda; 429 3, 26| znajomych kobiet, które przywitały dobrym słowem 430 3, 26| głos z komory.~- Dyć to ja, Agata! - Jezus, jak ją 431 3, 26| ja, Agata! - Jezus, jak spierało pod piersiami !~- 432 3, 26| gnój powiezły w pole, i ja sierota nieszczęsna!~- A 433 3, 26| samym zachodzie dojrzeli wlekącą się na wieś do znajomków, 434 3, 26| przyniosła.~Otoczyli ci zwartym kołem tając przydechy 435 3, 26| choćby jutro a zaniesie się na górę...~- Pierzynę... 436 3, 26| potrza... juści...~Chyciło tak cosik za gardziel, że 437 3, 26| razu nie używaną... dyć z tych naleźnych piórek 438 3, 26| skonania godzinę...~A wzieni ... wzieni...~Płacztaki 439 3, 26| wzieni ją... wzieni...~Płacz taki chycił żałośliwości 440 3, 27| kiej Hanka przecknęła, śpik ano zmorzył i strudzone, 441 3, 27| zawarte pobok, przyjęły gęganiem i sykami; wygnała 442 3, 27| łysuli nie dawaj, niech sama pasie - dodała twardo, 443 3, 27| była to krowa Jagusi.~- Tak pasą, aże krowa ryczy i 444 3, 27| w te różne myśle, jakie oprzędły, że pacierz jeno 445 3, 27| utrapień tylachna, że dziw brał, jako to poredziła 446 3, 27| A kto mocen jest wyrwać stąd? Któren poredzi!~Zmogła 447 3, 27| Jagusią zwieść...~Żarło to, ale wypatrywać go przeciech 448 3, 27| nieprzytomny.~Juści, że płacz chwycił i boleść ozdzierała, 449 3, 27| ale się przemogła, ile że ociec, stary Bylica, odciągnął 450 3, 27| starego i że Antka wezmą, bo był o tym uprzedził Rocho.~ 451 3, 27| ręce opadały. ~Ale krzepił strach, by z gospodarki 452 3, 27| Hanka z taką nienawiścią, w sercu zakłuło i same palce 453 3, 27| budził, Jagny wołał, za ręce brał, cosik chciał rzec 454 3, 27| ciągła wojna z Hanką, która odsuwała od wszystkiego 455 3, 27| nie dziwota, że ciągnęło na świat, że chciało się 456 3, 27| ramiona zapaską, bo jakby obmacywał tymi złodziejskimi 457 3, 27| zarzucone...~- Szukajcie sami, ja go wama nie wyślipiam.~Odstąpił 458 3, 27| dom... Rocho przyjechał?~- Ja to wiem? Spytajcie Hanki!~ 459 3, 27| krzywdy doznane, a ile razy wołał i brał w swoje rozpalone 460 3, 27| dzieuchy rade nierade uważać i ustępować pierwszego miejsca 461 3, 27| też niezgorzej - ale jedno ano gnębiło boleśnie, że 462 3, 27| przed Antkową kobietą: to przypiekało do żywego budząc 463 3, 27| robienia na sprzeciw.~Juści, że i matka podmawiała, i kowal 464 3, 27| może rychło ustąpiła. Tak już mierziły te wojny, że 465 3, 27| coraz częściej nawiedzały wspominki o Antku.~Prawda, 466 3, 27| na ostatku zaś ukrzywdził jeszcze tak bardzo, dusza 467 3, 27| zapominając o całym świecie, gdy przygarnął do siebie krzepko, 468 3, 27| opieranie, kiej ściskał, mdliło w dołku, i takim 469 3, 27| poczęstunek ciągnie i rad by dla siebie zniewolił, to 470 3, 27| tamtego.~Sposponował ci on i sponiewierał na ostatku! 471 3, 27| potem za to obnoszących na ozorach?~Odbiegła strojów 472 3, 27| nad ziemią rzewliwie, od tych głosów sparło cosik 473 3, 27| jej stało?~Jeno czuła, cosik rozpiera, podrywa 474 3, 27| łyżkę i wyszła.~- Znowuj bąk jakiś ukąsił! - szepnęła 475 3, 27| niech jeno konie obrządzi; ja ostanę, przypilnuję ojca 476 3, 27| by ci nie odebrali?~- Już ja taki schowek umyśliłem, 477 3, 27| kiej Jagny wołał i za ręce brał, w inszą stronę patrzał; 478 3, 27| wodą popijając, albo musiano pięścią grdykać 479 3, 27| wróciła na obiad widzieli idącą z matką i kowalami. 480 3, 27| Zerwała się ze skrzyni, strach przejął i za serce ścisnął, 481 3, 27| to ? powiedział?~Radość warem oblała.~- To mi powiedział, 482 3, 27| ręku, że kowalowie chcieli wyręczyć; nie popuściła 483 3, 27| błagała.~- Wyjdź, Magda, ja się z tego miejsca nie ruszę - 484 3, 27| całej wsi roznosi...~Sklął , co wlazło, i poniósł się 485 3, 27| ubiegł!...~Zimny pot strachu oblał i serce gwałtownie 486 3, 28| wodą i przystaw do ognia, ja polecę do Żyda po przyprawy.~- 487 3, 28| święconego.~- Poniesłabym i ja mojemu niejedno, ale cóż 488 3, 28| na ten przykład widzieli z wójtem w karczmie, w alkierzu 489 3, 28| pełna myśleń o Jagnie, które bodły kiej te noże ostre, 490 3, 28| Jagna może używać, a ja to pies? haruję przeciek 491 3, 28| bo i jakże!... wyganiała , kiej w chałupie czyniło 492 3, 28| narzynała słoninę, troskliwie przesalając, gdy wleciał 493 3, 28| szlachtuję, widzicie!~Strach ździebko przejął.~- Sielny 494 3, 28| chęć poczuł za gardziel chycić, powlec po izbie 495 3, 28| co rychlej!...~Obrzucił lepkimi ślepiami raz i drugi, 496 3, 28| przez złość pyskuje, aby przetrwożyć i bez to łacniej 497 3, 28| wygryźć.~Ale mimo tego żarła trwoga o niego niemała. 498 3, 28| Adwokat w mieście, do którego ksiądz z listem posłał, 499 3, 28| czekać. We wsi zaś najbarzej trwożyli, że to kowal podmawiał 500 3, 28| robocie, mówić nie mogła, tak strach zatykał, a do tego


1-500 | 501-1000 | 1001-1018

IntraText® (V89) Copyright 1996-2007 EuloTech SRL