Table of Contents | Words: Alphabetical - Frequency - Inverse - Length - Statistics | Help | IntraText Library
Alphabetical    [«  »]
oczysci 1
oczyscic 2
oczyscil 1
od 985
odarla 1
odarte 4
odarty 2
Frequency    [«  »]
1045 mu
1042 go
1018 ja
985 od
981 bylo
839 ino
802 pod
Wladyslaw Stanislaw Reymont
Chlopi

IntraText - Concordances

od

1-500 | 501-985

    Tom, Rozdzial
501 3, 27| ziemią rzewliwie, od tych głosów sparło cosik 502 3, 27| Jagna miała swoje miejsce od drzwi, naprzeciwko Pietrka.~ 503 3, 27| rzekł Witek podnosząc się od jadła.~- Głupi! - szepnął 504 3, 27| niezgorzej podjadł, i zapaliwszy od głowni papierosa wyszedł 505 3, 27| akuratnie i co nowego przyniesie od Antka...~- Nie powiedzieć 506 3, 27| ma skończyć wywózkę, to od obiadu weźmie się z Witkiem 507 3, 27| cały pęk wilgotnych jeszcze od rosy złotakowych rózeg osypanych 508 3, 27| młodymi listkami.~Ale z pól i od borów zawiewał jeszcze ostry, 509 3, 27| poświęcane, chroniące pono od bólów gardzieli.~Śmiechu 510 3, 27| kowalami. A ledwie co wstali od misek, kiej wszedł Rocho. 511 3, 27| co był Rocho przywiózł od Antka, i nie skończyła wszystkiego, 512 3, 27| otwartymi oczyma, daleki od tego, co się przy nim działo.~ 513 3, 28| parob był właśnie przykucnął od pluchy w opłotkach i kurzył 514 3, 28| już była całkiem pojednała od czasu przeprowadzki do Boryny.~ 515 3, 28| sama oganiać się muszę kiej od psów i pilnować, by mnie 516 3, 28| świeżych grzechów nabrać...~- Od wczoraj już się dziewuchy 517 3, 28| Zawrzyjcie gębę: wara wam od księży! - wybuchnął zeźlony.~- 518 3, 28| pyskowaniom Jagustynki.~- Siedzą od samego rana, do mszy służył 519 3, 28| po trzydzieści złotych od pochowku bierze za to, co 520 3, 28| wykrzyknął spieniony.~- Wara ci od niego!... może i powleką... 521 3, 28| chorym oganiając go niby od much, których nie było, 522 3, 28| Laboga, jaże me mdli od tych smaków! - westchnął 523 3, 28| często nakładać gnój, któren od świtania wywoził śpiesznie 524 3, 28| niemało już dzisia skrzyczany od Hanki, że to wczoraj się 525 3, 28| litościwy. Kozłowa wzięła od Agaty dwadzieścia złotych 526 3, 28| drugimi... Ledwiem wyszła od nich, powieda Grzegorzowa, 527 3, 28| gdziesik, szukają klucza od wozów, którego byli kiejś 528 3, 29| przystawał, chroniąc się od wiatru za grubsze drzewa 529 3, 29| przesuszał role, bo już od rana galanto zbielały zagony, 530 3, 29| Przeciek z wójtem już od rana naradzały się w karczmie.~- 531 3, 29| do Rocha, uszy zatykał od wrzasku.~- A dyć przyciszcie 532 3, 29| po trzy złote obiecywałam od orki, jeść bym dała i ni 533 3, 29| uprzykrzonej, zaroiło się wszędy od ludzi, że w obejściach, 534 3, 29| izbach zawrzało kiej w ulach od roboty i nieustających jazgotów 535 3, 29| wszystkiego sposobna! - rzekł od niechcenia idąc wpodle bruzdą 536 3, 29| przysiadł wnet na pługu od wiatru, jak to ociec robili, 537 3, 29| niemiara.~A zaś to wszystko, od czasu wzięcia chłopów, trzymało 538 3, 29| dopiero dzisiaj, chodząc od chałupy do chałupy, dojrzał, 539 3, 29| ostaniej za kościołem chałupy, od Gołębiów, i powlókł się 540 3, 29| może o jakie dwa stajania od Stachów, zaraz też jęli 541 3, 29| miejscami, a gdzie płową od rżysk i ugorów, strugami 542 3, 29| wyśpiewywały rozgłośnie, a z pól, od borów, z niebieskawych dali, 543 3, 29| po drogach wsi roiło się od ludzi: ściągali w opłotki 544 3, 29| kościele, że czarno było jakby od sadzy na klonach i lipach 545 3, 29| Żydowicą i bachorem.~Jeździli od chałupy do chałupy, przeprowadzani 546 3, 29| grzechotał pod płotami, że to od rana dzwony umilkły, jak 547 3, 29| jeno rozedniało, wstała od razu na równe nogi. ~Jeszczech 548 3, 29| że wedle starego obyczaju od piątku rana do niedzieli 549 3, 29| kościołem wnet się zatrzęsło od przekrzyków i biegów, bo 550 3, 29| garnek na plecach w siatce od serów, drugi zaś chłopak 551 3, 29| Dołożyła mu jeszcze Hanka od siebie za zniszczony całkiem 552 3, 29| wystrzyganek. Na środku, z kraja od okna, postawili wysoką Pasyjkę, 553 3, 29| dając kolejnie wszystkim - od chorób gardzieli pono strzegła - 554 3, 30| pozdrawiań, i kołysał się od ściany do ściany, się 555 3, 30| ściany do ściany, się od tego naporu kolebały chorągwie 556 3, 30| ten strach o Antka, któren od tyla czasu żył w niej i 557 3, 30| Noc szła ciepła, cicha i od ros obfitych wilgotnawa, 558 3, 30| Słońce wyniesło się zarno od wschodu i zagrało w stawach 559 3, 30| guzikami, co je był uprosił od Pietrka, któren dzisiaj 560 3, 30| wzięli się też dźwigać od mich z dobrą już wagą w 561 3, 30| zwiesnową cichą lubością, a od wsi, ledwie widnych w dalekościach, 562 3, 30| dzieci, odganiających wrony od kurczątków.~Mój Jezu, nie 563 3, 30| piskorz za błotem, że już od chłopów pożycza i kaj ino 564 3, 30| poszła.~- Sporo musi wiedzieć od swojego, jeno się boja popuścić... 565 3, 30| niektóre z miasta, zaklekotały od trepów wszystkie mostki, 566 3, 30| zatliły i szyby rozgorzały, od miasta zaś coraz więcej 567 3, 30| ta już całkiem odpędzała od siebie, na kogo innego rachując. 568 3, 30| uciekał.~- Ożeń się z Magdą od Jankla, ta ci pasuje w sam 569 3, 30| nieba, kaj się trzęsło od gwiezdnych migotów, dołem 570 3, 30| Przewrotnego, któren się z sikawką od gaszenia pożarów zaczajał 571 3, 30| bo dudniało na drogach od przeganiań i wieś się trzęsła 572 3, 30| zgotowana i smarowidłem od woza omaszczona. Na drugie 573 3, 30| wytraci!... Kozłowa już z tym od rana po chałupach lata i 574 3, 30| czego brakowało.~Ale Hanka od razu pomiarkowała, że to 575 3, 30| Michałowej.~- Kuźnia już od piątku zawarta.~- Kowala 576 3, 30| skrzaty, ledwie odrosłe od ziemie, a poczynają sobie 577 3, 30| już wytrzymać nie mogła. Od samego rana tak cosik 578 3, 30| na wskroś lubym dygotem; od wsi goniły słabnące gwary, 579 3, 30| bo zmącą się i przepadną od cienia ręki. Patrzała w 580 3, 30| zatracenie, hej!...~Dróżką od cmentarza do topolowej, 581 3, 30| i oczu nie mogła oderwać od niego; zbliżał się z uśmiechem, 582 3, 30| w dołku ścisnęło od tego głosu.~- Co bym ta 583 3, 30| więc chociaż o parę wiorst od Lipiec, widać było jak na 584 3, 30| się krwawym deszczem, a od czerwonych łun, co jak ogniste 585 3, 30| oczy i dusze odemstą...~Zaś od karczmy rozlegał się ochrypły 586 3, 31| rzekłem, jako pan Jacek od wczoraj siedzi wraz ze mną... 587 3, 31| dziecko mi zagłodzą.~- Od kościoła nikogój jeszcze 588 3, 31| drzewa się w sadzie chwiały od wiatru, zaś przez wywarte 589 3, 31| zabawią.~- Wypędzę, Hanuś, i od gap przypilnuję...~Wnet 590 3, 31| kapustę dam i Pietrek gnój od niej wywiezie i zaorze, 591 3, 31| Wracali już z kościoła od chrztu. Przodem Józka niesła 592 3, 31| większość w polach robiła od rana, pusto się zrobiło 593 3, 31| złodzieje podkopują, co! - i już od maci jął mu wywodzić.~- 594 3, 31| wywodzić.~- A pilnuj sobie, od tegoś postanowiony, ja nie 595 3, 31| wójta nakazane, a wara ci od gospodarzy! Widzisz go, 596 3, 31| akuratnie, jeno ziemniaki od śniadania.~Ponieśli się 597 3, 31| poleciała!~- We Warsiawie siedzi od wczoraj, po dzieci pojechała 598 3, 31| Pięćdziesiąt złotych na cały rok od sztuki, niewielka to obrada...~- 599 3, 31| pozdrowiała galanto i wyniesła się od niej. Wyżala się teraz po 600 3, 31| Kłębowa nierada puściła od siebie, boć to i pościel 601 3, 31| brakowało roboty!~- Dyć od samych świąt przesiaduje 602 3, 31| wychodził w pola, do roboty.~Od samych świąt pogoda się 603 3, 31| a jeno kajś niekaj żółte od mleczów, to stokrótkami 604 3, 31| czyniły.~To przychodziły już od samego świtania zadeszczone, 605 3, 31| jasnym i wysokim.~A wokół od Rudki, od Woli, od Modlicy, 606 3, 31| wysokim.~A wokół od Rudki, od Woli, od Modlicy, od wszystkich 607 3, 31| wokół od Rudki, od Woli, od Modlicy, od wszystkich wsi, 608 3, 31| Rudki, od Woli, od Modlicy, od wszystkich wsi, widnych 609 3, 31| wieś cała trudziła w pocie od świtu do nocy.~Cóż to mogły 610 3, 31| że każdy rów złocił się od mleczów, każda miedza mieniła 611 3, 31| zdawała się kipieć i bulgotać od tego wrzątku zwiesnowego!~ 612 3, 31| dzieciach, gdyż Bylica już od chrzcin nie przychodził, 613 3, 31| świergotało zapamiętale, dołem zaś od pól ciepły wiater pociągał, 614 3, 31| otwierać i się cofnęła, tak od Jagny buchnęło gorzałką. 615 3, 31| dziesiąty rok szło, samam go od źrebięcia wychowała, jak 616 3, 31| jako sołtys wziął Pietrka od Hanki, księżego Walka, młynarczyka 617 3, 31| przemieniła, deszczyk siepał od rana i szare, ciężkie niebo 618 3, 31| ino kałuże poczerwieniały od zórz przeciekających spod 619 3, 31| Zagotowało się po chałupach od gwarów, biegali po sąsiadach 620 3, 31| toć, jak okiem sięgnął, od borów chmurnych po wyżnie 621 3, 31| pod wodą, jaże roiło się od czerwonych wełniaków, pasiastych 622 3, 31| przysiadł na dłużej, chodził od domu do domu, siał dobrym 623 3, 31| poletek w cichości - bo od ziem, od drzew, z sinych 624 3, 31| w cichości - bo od ziem, od drzew, z sinych dalekości, 625 3, 31| drzew, z sinych dalekości, od wód błyskających krętowinami, 626 3, 31| błyskających krętowinami, od mgieł i od nieba, wynoszącego 627 3, 31| krętowinami, od mgieł i od nieba, wynoszącego rozgorzały 628 3, 31| nie pamiętacie, choć już od roku wołam, że dach mi zacieka 629 3, 31| strony, drogi zaczerniały od koni a ludzi, zaturkotały 630 3, 32| Balcerkówny rozkrzyczały od siebie najbliższym chałupom, 631 3, 32| wypatrzył pod sczerniałymi od pluchy topolami.~Choć srodze 632 3, 32| koniec wsi, za młyn, na drogę od Woli, boi tamtędy mogli 633 3, 32| się jeszcze ździebko, gdyż od spalonego folwarku ktosik 634 3, 32| trząsł i łypał powiekami od śmiechu, a wciąż rajcował.~- 635 3, 32| zwaliła me kiej pałą w ciemię. Od wójta idziecie?~- Przytwierdził 636 3, 32| Przyśpieszyła kroku uciekając od jego śmiechu, co jakby kłami 637 3, 32| deski, gnój będzie wywoził od Florki na te zagony kiele 638 3, 32| zapomniała, przeciek to od połednia świątko! Proboszcz 639 3, 32| tera jajo chce być mędrsze od kury i stadu przewodzić...~- 640 3, 32| wiada, czyby się nalazła od niej lepsza i mądrzejsza. 641 3, 32| obgadując:~Zaś Hanka szła od przełazu chyłkiem pod wiśniami, 642 3, 32| przeglądać gospodarstwo.~Od samych świąt prawie się 643 3, 32| najemniki!... Boże się zmiłuj. Od rana już zachodu wyglądają. 644 3, 32| włosami nie poletę...~- Od świtania, mogłaś je już 645 3, 32| babie jazgoty niesły się od chałupy do chałupy, dzieuchy 646 3, 32| wszystkie drogi biegnące od miasta...~Tak się zajęły 647 3, 32| Wiesz, a Nastusia to prosto od rozumu odchodzi, że i Szymek 648 3, 32| bełkotać...~Zadem się odwróciła od niego z obmierzłości, nie 649 3, 32| że to świątkować mieli od południa.~Mówiły już mało 650 3, 32| szczere stanęło, bo już od poobiedzia nikto w pole 651 3, 32| kolebał się na kulach, jeno że od mostu zawrócił i pono do 652 3, 32| ksiądz odczytywał modlitwę od gradu i kropił wodą święconą 653 3, 32| Ruszyli dalej, bierąc się od razu na lewo, w poprzek 654 3, 32| obchodząc lipeckie pola od północy, wzdłuż młynarzowych 655 3, 32| dziewanny i szalejów łońskich.~Od moru odprawili nabożeństwo 656 3, 32| dalszych, podnosili się od roboty czapy zdejmując, 657 3, 32| czytał spokojnie modlitwę "od ognia"; jeno czytał wolno, 658 3, 32| się w gąszcz wywodzili, od ludzkich oczu, zaś dzieuchy 659 3, 32| pola, jaże świece gasły od pędu, a bór odhukiwał z 660 3, 32| posłyszała wokoło ściszone od żarów szepty, wpierała ciężkie 661 3, 32| oto sama iść musi, z dala od ludzi niby ten pies oparszywiały.~ 662 3, 32| Ale niech ręka boska broni od miemieckich somsiadów!~Poniechali 663 3, 32| nawet Pietrka, któren już od samego przyjścia na krok 664 3, 32| ciche pogwary trzęsły się od progów i przyźb, tonących 665 3, 32| okien bijącymi, mrowiły się od ludzi. Jaguś niby to do 666 3, 33| starych gęsi, oderwanych od młodzi ledwie co porosłej, 667 3, 33| Wyjęła zza gorsu list od męża, któren był jej wójt 668 3, 33| nieśmiało o przeczytanie listu od męża.~Kazała jej zaczekać.~ 669 3, 33| z Kozłową przezywały się od ostatnich.~Stojały naprzeciw 670 3, 33| se wściekłe zamykaj, boś od tego, babę swoją weź lepiej 671 3, 33| broniąc się piskiem i łyżkami od prosiąt. A tak były zabiedzone, 672 3, 33| z córkami jamorował, a od ożenku wykręcał się kiej 673 3, 33| przykrzyła mu się i z wolna od niej odstawał.~I teraz, 674 3, 33| dokoła i bliżej podszedł.~- Od tygodnia cię szukam i wypatruję 675 3, 33| się ujęła! jak to buchnęło od niej lubością!... Jezu, 676 3, 33| Jezu, i w pysk wziąć od takiej nie wstyd, bele się 677 3, 33| na stare sadło.~- Mazią od woza omaścić, też gorsze 678 3, 33| tego, jaże się wieś trzęsie od skrzeków pannowych, wszyćkie 679 3, 33| sobota w każdej chałupie już od świtania pucują się do czysta, 680 3, 33| ponieść Żydowi na gorzałkę, a od samego połednia jeno zza 681 3, 33| nagrzane, ciepłem wiało od pól. Sady stojały w cichości, 682 3, 33| między drzewinami mieniło się od słońca, okwiat cichuśko 683 3, 33| Zatrzepał rękoma, kiejby od osy uprzykrzonej, i gdy 684 3, 33| z nowego oddacie. Wziąć od swojego w potrzebie nie 685 3, 33| W kuźni dzwoniły młoty. Od samego rana pełno już było 686 3, 33| polśniewającej w słońcu, zaroiło się od czerwieni.~Kłębowa z córkami 687 3, 33| to jaże się im świeciły od dobrego jadła. Szwargotali 688 3, 33| wstawały ciche i duszne, słońce od samego wschodu wynosiło 689 3, 33| wsi. Co dnia bowiem już od świtania trzęsło się od 690 3, 33| od świtania trzęsło się od kłótni a wyzwisk, bo co 691 3, 33| kwieciem obrzucały, broniąc od zupełnej ruiny, gdyż kapliczka 692 3, 33| krzyże osłaniały nieco od burz zimowych i wichrów.~ 693 3, 33| stada do obór ściągały; od wsi, z pól, z miedz już 694 3, 33| mówił".~- Uciekać ze wsi... od grontu... od dzieci... Jezu... - 695 3, 33| Uciekać ze wsi... od grontu... od dzieci... Jezu... - to ino 696 3, 33| Mój Boże, w tyli świat... od wszystkiego.~- Pięćset rubli 697 3, 33| Aże dzwoniło w uszach od tej cichości a słowiczych 698 3, 33| Jezu, uciekać ze wsi, od grontu, od wszystkiego! - 699 3, 33| uciekać ze wsi, od grontu, od wszystkiego! - myślała jedno 700 3, 34| niechętnie odwrócił się od niego. Zapatrzył się znowu 701 3, 34| już był słyszał po drodze od drugich, i o swoich kłopotach 702 3, 34| brać darmochy i jeszczech od dziedziców! Słyszane to 703 3, 34| dwa ruble i pięć złotych! Od Macieja, co?~- Tak... juści... 704 3, 34| przechodził, a nawet już od łąk przewiewały chłodnawe 705 3, 34| też niezgorzej jął dmuchać od samego południa, że żytnie 706 3, 34| że żytnie pola, rdzawe od młodych kłosów, toczyły 707 3, 34| właśnie zbierał się wyjść od Weronki, kiej na topolowej 708 3, 34| nad stawem sczerwienionym od zórz, gdy się pokazały komornice 709 3, 34| pojamorować. Jaże buchała od nich gorzałka! Nie budzilim: 710 3, 34| spodziewając się kary srogiej od Boga na wszystkich ludzi. 711 3, 34| ludzi. Cała wieś się trzęsła od gadań i lamentów.~Tylko 712 3, 34| kto tak robi, psem mi jest od dzisiaj! Ale ta ścierwa 713 3, 34| oberwał - dodał Wachnik.~- A od gospodarzy ci zasie, kołtunie 714 3, 34| wybierzem!~Odsunęli się od niego i cosik długo w noc 715 3, 34| nad ziemią, słońce zarno od wschodu jęło prażyć niemiłosiernie, 716 3, 34| to nie baczył; gdyż już od samego świtania rejwach 717 3, 34| Hanka wraz z domownikami już od świtu pomagała Rochowi.~ 718 3, 34| powiedając, co nawet piękniejszy od młynarzowego.~I prawdę rzekli: 719 3, 34| że jaże grała w oczach od kolorów, zaś w pośrodku, 720 3, 34| przygwizdywał.~A całe opłotki od drogi wysadzone były świerczyną 721 3, 34| plac, jaże biały i wrzący od spieki, słońce lunęło w 722 3, 34| przydrożne drzewa się trzęsły od naporu. Walili ciężką, rozśpiewaną 723 3, 34| kiejby rzeką mieniącą się od farb, zaś środkiem, niby 724 3, 34| podnosiła.~ liście trzęsły się od głosów i ostatnie kwiaty 725 3, 34| małe dzwonki jazgotały i od ciężkiego tupotu dudniała 726 3, 34| krótkie błyskawice.~Burza szła od wschodniej strony, kieby 727 3, 34| blaskami.~Domy dygotały od huków, a wszelkie stworzenie 728 3, 34| rzeźwość mocna i weselna biła od borów i pól i przenikała 729 3, 34| nocuj me; nocuj me!~ ~Zaś od pola wraz z rykiem stad 730 3, 34| sprowadziły muzykę, że już od nieszporów roznosiło się 731 3, 34| pociągali na zabawę, gdyż od tyla czasu, bo od samych 732 3, 34| gdyż od tyla czasu, bo od samych zapust, nie zbierali 733 3, 34| za co i pożyczyć nie ma od kogo. Żeby to wciórności 734 3, 34| mógł wytrzymać, zerwał się od stołu i zaczął z całych 735 3, 34| zaczął z całych sił odwodzić od tych zuchwałych zamysłów. 736 3, 34| przechodził bowiem cięgiem od kupy do kupy, to do karczmy 737 3, 35| Rozdział 10~Owóż te dnie od Bożego Ciała do niedzieli 738 3, 35| tym, którzy nie miarkowali od razu, kijaszkiem rysował 739 3, 35| teraz cała wieś ucieka kiej od zapowietrzonej, a nikto 740 3, 35| z bratem.~Odgarnęła ich od siebie ze złością.~- Ani 741 3, 35| Oganiał się jeszcze kiej od muchy uprzykrzonej, nie 742 3, 35| izbę. Jędrek, zanosząc się od płaczu, biegał dookoła nich 743 3, 35| całkiem. Dominikowa ucichła, od kościoła roznosiło się ciche, 744 3, 35| koliste gurby roztaczały się od nóg Jagusinowych kiej węże 745 3, 35| jeno przepędź pokrakę od siebie, przepędź, Jaguś... - 746 3, 35| ich sprawa, a drugim wara od tego.~- Magdy ni młynarzowych 747 3, 35| jeszcze co oberwać może od Tereski... A na złość Dominikowej 748 3, 35| nędzne żyta niebieszczały od modraków spóźnione owsy 749 3, 35| spóźnione owsy żółciły się całe od ognich, pszenice wymiękłe 750 3, 35| przypalone czerwieniały od maków, zaś ziemniaki ledwie 751 3, 35| Rocho przerwał:~- Przyślim od całej wsi po to - mówił 752 3, 35| By wam powiedzieć: wara od naszej ziemi! - buchnął 753 3, 35| żaden człowiek nie uciecze od złej przygody... Spamiętajta, 754 3, 35| kłosami, wilgotniały trawy od ros siwych, głosy piszczałek 755 3, 35| dziecińskie wrzaski roznosiły się od wsi, żabie rechoty grały 756 3, 35| Ja bym się darł o te od Woli.~- Cie, żeby tak dostać 757 3, 35| coraz prędzej idąc, bo już od wsi zaciemniała gromada 758 3, 36| oglądał, kiej ten kot odegnany od mleka.~I z drugich domów 759 3, 36| kajś niekaj, a żarzące się od wschodu powietrze pachniało 760 3, 36| niebo wisiało białawym od pożogi tumanem, żar buchał 761 3, 36| krótkie, niewiela chroniąc od spieki, duszno było, jeno 762 3, 36| spieki, duszno było, jeno od pokosów bił ostry zapach 763 3, 36| słuchały ciekawie.~- Ja od początku zawdy mówiłem jedno, 764 3, 36| Przerwał Mateusz, gdyż od wsi pokazał się Witek pędzący.~- 765 3, 36| oto co było. Maciej już od samego rana był jakiś dziwny, 766 3, 36| na pierzynie. ~- Juści... od świtania... - jąkała bojąc 767 3, 36| sianokosy szły nieprzerwanie, od samego świtania, skoro jeno 768 3, 36| puszyste równie łąk roiły się od ludzi a pobrzęków i gwarów, 769 3, 36| i trawy jaże się trzęsły od muzyki świerszczów, a moczary 770 3, 36| kwileniem i białe mgły wpełzały od bagnisk.~Przez otwarte okna 771 3, 36| przez krze, osłaniające od żarów, siał się zielonawy, 772 3, 36| trzeciego dnia została w domu od rana.~- Sobota, to już dzisiaj 773 3, 36| co patrzeć! - zakrzyczała od proga.~Boryna leżał zapatrzony 774 3, 36| spać, Jagusia, powróciwszy od matki, zaraz przyległa w 775 3, 36| kołek bezradnie.~Za brogiem, od samej drogi a pobok ziemniaków, 776 3, 36| złowróżbny szum powiał od borów.~Zatrzęsły się drzewa 777 4, 37| straszna groza śmierci biła od niego i taka przejmująca 778 4, 37| dobre i nijakiej krzywdy od nich nie zaznał - wtrąciła 779 4, 37| nie mogąc oderwać oczów od trupa, i co trochę zrywała 780 4, 37| i palące, że gorąc zaraz od śniadania jął przypiekać 781 4, 37| snadź się rozpoczęło, gdyż od kościoła jęły się rozkrążać 782 4, 37| szeptać słowa różańca.~- Ale od półwłóczka nie ustąpię; 783 4, 37| kwiatem, niby te przymrużone od blasków dziecińskie oczy.~ 784 4, 37| policzku miał długą zadrę od Jambrożowej brzytwy, zalepioną 785 4, 37| a poniesie się tam, kaj od wiek wieka wszystkie odlatują.~ 786 4, 37| Szczęściem, że przysłali po niego od młynarza, gdyż wójtowa rozczapierzała 787 4, 37| przeszło już spory kawał czasu od południa; to jednak słoneczny 788 4, 37| he?~- Śliczności! Lepszy od młynarzowego! - przytakiwała 789 4, 37| ino, bo krowa nietęga... Od jednego razu pokryje... 790 4, 37| jeszcze na Borynę, zapalił od świecy fajeczkę i wyszedł 791 4, 37| wezgłowia było coraz widniej od świec jarzących, Jambroż 792 4, 37| jałowcowych.~Jagusia przyszła od matki dopiero po śniadaniu, 793 4, 37| oprzątającej izbę:~- Chociaż od tyla czasu trupem był jeno, 794 4, 37| słaby ogieniek.~Witek już od zmroku przyniewalał Józkę, 795 4, 37| Jambroż jął brać świece od katafalku i rozdawać je 796 4, 37| zrobiło się niebiesko od dymów, skropił wodą święconą, 797 4, 37| kościół się zatrząsł od krzyków, płaczów i szlochań, 798 4, 37| chowacie... Znałem go bowiem od lat i zaświadczam, , jako 799 4, 37| obmierzłe, a poganiny gorsze od Niemców! A to roki macie 800 4, 37| owym o różnościach, wziął od kowala kieliszek, przepił 801 4, 38| drygał wesoło, i rznęły wraz od ucha, uroczyście a rozgłośnie. ~ 802 4, 38| się miało, ale mimo to już od samego świtania na placu 803 4, 38| polami; jeszcze ta niekiej od łąk chłód luby powiał i 804 4, 38| pachną, że prosto czad bił od pól kieby w kościele, gdy 805 4, 38| usadowieni we dwa rzędy, od kruchty do placu, jęły wyciągać 806 4, 38| a niekiedy śpiew buchał od ołtarza, czasem zajazgotały 807 4, 38| kwik koński roznosił się od wozów.~Nawet dziady pocichły, 808 4, 38| kiej kościół zatrząsł się od śpiewań, kiej jęły walić 809 4, 38| że Jezus! Pachniało też od nich kieby z tego trybularza.~ 810 4, 38| nijako było się wykręcać od ochfiary, to każden supłał 811 4, 38| puszy kiej ten indor.~- Już od Wielkiej Nocy jest w tych 812 4, 38| przebrała się do niego z tyłu od wozów, pod którymi siedział.~- 813 4, 38| za nim, bych się chronić od ludzkich oczów.~- Hanuś... 814 4, 38| świętościami jaże się chwiały od babiego naporu. Nie mniejszy 815 4, 38| Dzieciom to pewnie odejmę od gęby, a jemu dam?~- Należy 816 4, 38| dam?~- Należy mu się wycug od ciebie, nie baczysz?~- Jak 817 4, 38| przystroiła się zaraz, i chodzili od kramu do kramu trzymając 818 4, 38| plątała się kajś niedaleko od nich udając, że nie spostrzega 819 4, 38| pokornie:~- Dyć mnie nie goń od siebie.~- Hale, odpędzałam 820 4, 38| ni to, ni owo, chcąc się od niego odczepić, ale szedł 821 4, 38| nie pokazała się jeszcze od nieszporów, że tylko Józka 822 4, 38| A Witek! Wyuczył się od Pietrka i teraz cięgiem 823 4, 38| się rozradowany, wycinając od ucha, jaże kury zagdakały 824 4, 38| już kładła się spać, jeno od karczmy zalatywały dalekie 825 4, 38| we wody pogasłe i drżące od powiewów, w rozruchane ździebko 826 4, 38| brzękiem talerzy.~Tłukła się od brzega wsi do brzega jak 827 4, 38| dzieliły Kłębową gospodarkę od proboszczowskich ogrodów. 828 4, 39| zgromiła odrywając oczy od różańca.~- Kiej me tak cosik 829 4, 39| trwożnie świegolące.~Kajś od stawu rozlegały się klapiące 830 4, 39| Mądrala jucha, musi być od Cyganów!~- Postawcie mu 831 4, 39| Śliczne stadko, to pewnie od Kozłowej? - pytała Hanka.~- 832 4, 39| oczy miała połyskliwe jakby od niedawnego płaczu, a Dominikowa 833 4, 39| radzie.~Ledwie się wstrzymał od klątw, plunął jeno, a odchodząc 834 4, 39| Dominikowa jaże się trzęsła od tajonego płaczu, Magda huśtała 835 4, 39| wargami, opadła na ławę, a od tego bolu to wszystko się 836 4, 39| cieknąć po twarzy, spopielałej od męki, chociaż ciężki, wzburzony 837 4, 39| ognie i serce się kurczyło od męki, a po głowie latały 838 4, 39| ludzie już wracali z pól, a od topolowej niesły się wraz 839 4, 39| Hanka cofnęła się nieco od proga i powtórzyła przychrzypniętym 840 4, 39| już mu było pisane zginąć od niej!~Wyżaliły się, spłakały 841 4, 39| tym, z czym chłopi powrócą od dziedzica.~Mateusz wracający 842 4, 40| poszumiały drzewa, gdyż jakoś od samego północka podniósł 843 4, 40| gorąco, zły fetor zalatywał od kacząt nocujących pod łóżkami, 844 4, 40| pod drzewami.~- Juści, co od Marysi, ale kto? - ważyła 845 4, 40| Pewnikiem z karczmy, od Magdy! A to jak wilki tłuką 846 4, 40| a staw sczerwienił się od zórz, narobiła takiego piekła, 847 4, 40| żarciem, cielęciu odsadzonemu od matki sporządziła picie, 848 4, 40| okopiemy nieco kapusty, a od śniadania wrócim do wczorajszej 849 4, 40| i mokradła siwe jeszczek od rosy i mgieł opadających. 850 4, 40| przytwierdzały niektóre.~Od wsi, ścieżką nad rzeką, 851 4, 40| Hanka przysłoniła oczy od słońca, ale nie mogła rozeznać, 852 4, 40| ciebie nie będę i krzywdy od mnie nie zaznasz.~Rozpłakała 853 4, 40| aby odwrócić smutne myśle od wszystkich, zawołał podnosząc 854 4, 40| ździebko, nogi mi nabrzmiały od bosaka, ale na zimę będą 855 4, 40| jeno, a cięgiem drepcąc od stodoły do chałupy.~Sto 856 4, 40| wisien, które była przyniesła od księżej gospodyni.~- Obiad 857 4, 40| rzucił spokojnie, jakby od niechcenia:~- Dominikowa 858 4, 40| latały ze skargą do sądu.~- Od skargi do wyroku droga szeroka. 859 4, 40| przy zagonach niebieskich od kwiatów, ale gęsto poprzerabianych 860 4, 40| wiewiórka przewijając się od boru zadarła rudy ogon, 861 4, 40| chmura, w zaczerwienionych od, zachodu tumanach chwiały 862 4, 40| i jak niegdyś zdało się od niej buchać lubym żarem, 863 4, 40| gospodarzami, a te kiej pastuchy od gęsi! Już się ugodzili z 864 4, 41| szarpiąc się i oganiając od ukąszeń.~Nad podwórzem wisiała 865 4, 41| ożenić! A jak me przezywały od kartoszków, jak się śmiały 866 4, 41| odzipnął, że przy tym i muchy, od których roiły się ściany, 867 4, 41| zalewał twarz i ręce mdlały od pracy, że dojrzawszy Józkę 868 4, 41| po pochowku, jaże mrozi od smutku, a pociechy znikąd 869 4, 41| Jagustynka nie doczekawszy się od niego ani słowa odpowiedzi 870 4, 41| sprawę - ozwał się kowal od niechcenia.~Antek schmurzył 871 4, 41| na wsi jaże się trzęsło od przedwieczornych pogwarów 872 4, 41| wóz i wyporządź, będziesz od jutra woził na tartak.~Parob 873 4, 41| A to powieda, bych kupić od dziedzica na Podlesiu ze 874 4, 41| dzielącej Kłębową ziemię od księżych.~Nakrył go głęboki 875 4, 41| Przepiórki wołały ze zbóż, od łąk dalekich leciały grubaskie 876 4, 41| Natomiast o jakieś pół stajania od Antka po miedzy spacerował 877 4, 41| bo takie luboście biły od niej i tak go rozprażało 878 4, 41| W porębie jaże huczało od roboty; sporo narodu kręciło 879 4, 41| potwierdzali, że wyraźnie stronią od siebie i nikaj się nie schodzą, 880 4, 42| nie sposób rozeznać zagona od boru - mruczał brodząc oczyma 881 4, 42| te sześć morgów kupione od dziedzica.~- Przygarnę ja 882 4, 42| szeroko rozlane, a siwe od rosy zboża trącały go rozruchanymi 883 4, 42| po porządku, co robić i od czego zaczynać. Przecież 884 4, 42| już był podniósł złocisty, od wsi leciały porykiwania 885 4, 42| podleskich rolach zaroiło się od ludzi, stawali, jak i on, 886 4, 42| mruknął nie odrywając rąk od roboty.~Grzela poradził 887 4, 42| drugi, ale Grzela, któren go od samego początku pilnie obserwował, 888 4, 42| nazajutrz w niedzielę już od wczesnego rana Jagusia raz 889 4, 42| nieodstępnie.~Jaguś nie stroniła od niego, bo ni ziębił, 890 4, 42| by się kijem nie opędził od najpierwszych, ale na darmo 891 4, 42| się uparł, konia pożyczył od Kłęba, skrzynie a pościele 892 4, 43| chorzało bowiem biedactwo od tygodnia, leżała po drugiej 893 4, 43| ledwie wstrzymując się od darcia skóry, stara wymruczała 894 4, 43| jej widziało, że ciężkie od rumianych jabłuszek gałęzie 895 4, 43| siadywał, gałęzią bronił od much i wody podawał, czuwając 896 4, 43| Trusia kochana, trusiuchna, od matuli cię wzieni, sieroto, 897 4, 43| matuli cię wzieni, sieroto, od matuli.~Szeptała cisnąc 898 4, 43| przypalone owsy ledwie odrosły od ziemi, jęczmiona pożółkły, 899 4, 43| o ratowaniu, paliła się od góry do dołu kieby ta kupa 900 4, 43| byłam pewna, że się odbiła od stada, Szymek też powiada: 901 4, 43| odbierze!~Zrozumiałam, co od niego, padłam mu do nóg 902 4, 43| Hanka też nie gorsza od niego, dała mi maciorkę, 903 4, 43| przywitała organiścina nowiną, od której dziw trupem nie padła, 904 4, 43| podwieczór, sczerwieniony od zórz, we wszystek świat 905 4, 44| z kim był za pan brat, a od każdego cosik wycyganił, 906 4, 44| krętanina były coraz większe.~Od czasu do czasu pisarzowa 907 4, 44| a po chwili wyszedł wójt od podwórza, przebrał się za 908 4, 44| najgorsza, to będzie lepsza od żadnej. A o jakiej zamyślacie, 909 4, 44| rekruta, dajem, ale wara od...~- Cichocie, Kłębie. Sam 910 4, 45| kieby ten kot odpędzony od miski, a rozważał, czyby 911 4, 45| i srodze wyrzekać, jako od samego rana jeszcze nic 912 4, 45| wyciągnąć choćby co niebądź od chłopów...~Strażnik jeno 913 4, 45| trzymając się za boki, niby to od śmiechu, zawrócił z powrotem, 914 4, 45| takim warem, że oczy bolały od blasków i spieki, nawet 915 4, 45| kałuże wyschły, a do tego od zbóż prawie dojrzałych i 916 4, 45| tera wszystko trza zaczynać od początku, na nowo.~Dziedzic, 917 4, 45| pieczonej, a drugich przezywa od chamów! - srożył się kopiąc 918 4, 45| zaledwie o kilkanaście kroków od niego, zapatrzeni w siebie 919 4, 45| latały czerwone wargi, a biło od niej taką radością? Obiegał 920 4, 45| ode mnie to uciekaj kieby od tej zarazy. Juści, nowe 921 4, 45| było, natomiast na drodze od lasu podniósł się tuman 922 4, 45| dzwonienie, płynące gdzieś od stawu.~- Słyszy mama? pewnie 923 4, 45| uciekną! Podkurz, Jasiu, od spodu, bo się rozłażą! - 924 4, 45| jaże cały dom się trząsł od wrzasków i bieganiny; gdyż 925 4, 45| opędzając się chusteczką od much, padajacych mu cięgiem 926 4, 45| kajś w zaświaty, buchnęły od wsi takie przeraźliwe krzyki, 927 4, 45| podniósł się grubachny głos, od którego zadrgały światła, 928 4, 45| nie poredził się oderwać od tej kruszyny ludzkiej, od 929 4, 45| od tej kruszyny ludzkiej, od tego zetlałego źdźbła, co 930 4, 45| płaszczem, gałęziami, zwisłymi od jabłek; stała z przywartymi 931 4, 45| zdziwił się tylko teraz, że od jego przyjazdu nie była 932 4, 45| kiedyś Jagusię odwróciła się od niej plecami i splunęła.~ 933 4, 45| dogadywały zawistnie, bo znów od jakiegoś czasu, niech się 934 4, 45| to wypatrzcie same.~Jakoż od tej chwili sto par ślepiów 935 4, 45| nie mogła się powstrzymać od płaczu.~Ale już najmilsze 936 4, 45| miejsce sposobne... z dala od ludzkich oczów... juści...~- 937 4, 46| wiem, toć pono wojsko idzie od boru.~- Jezus, Maria! wojsko! - 938 4, 46| mówił, że kozaki ciągną od Woli - dorzuciła lecąca 939 4, 46| wsi, bo nie widziałem go od rana.~- Otworzyć! - rozkazał 940 4, 46| do Józki.~- A juści, już od paru niedziel leży na ospę.~ 941 4, 46| jak chcieli, że Rocha już od południa nie ma we wsi.~- 942 4, 46| gorsze, że ano idziecie już od nas! - powiedział Antek.~- 943 4, 46| zachrzęściły zboża, i kajś od wsi dalekich niesły się 944 4, 47| powiedziała Magda, kowal już kupił od dziedzica dwadzieścia morgów 945 4, 47| Nic a nic - odwrócił się od niej jakoś śpiesznie.~- 946 4, 47| znowu się zjawił.~- Któż to od was idzie do Częstochowy? - 947 4, 47| się nie przeciwił wiedząc od dawna, na jaką to intencję 948 4, 47| Moiściewy, tak już postanowione od wiek wieka, to ostanie! - 949 4, 47| pobłażliwie, bo wywiedziawszy się od Antka co do tego zapisu 950 4, 47| jeść, a jeno nadsłuchiwał od Jaśkowego sadu, że to siedzieli 951 4, 47| zabij me, a nie odpędzaj od siebie! Miłujesz to me, 952 4, 47| i jak mógł, wykręcał się od stanowczej odpowiedzi zbywając 953 4, 47| prawdę do dna odepchnąła go od siebie i zakrzyczała, bijąc 954 4, 47| przystroili jutro, zaraz od samego rana.~Juści, co nikto 955 4, 47| i drugi, odsuwając jadło od razu, i już cały wieczór 956 4, 48| zapowiadam: trzymaj się od niej z daleka, bo jak was 957 4, 48| zjawiła, odwróciłby się od niej ze wzgardą i gniewem. 958 4, 48| pleciony płot, dzielący sad od pasieki, na wąską, zarosłą 959 4, 48| głową w obwisłe, ciężkie od jabłek gałęzie.~Wieczór 960 4, 48| psy wielce swarliwie, a od Kłębów buchały niekiej żałobne, 961 4, 48| głośno, i chcąc się oderwać od tych obmierzłych myśleń, 962 4, 48| szczerością, że uwierzył od razu, uwierzyć musiał, a 963 4, 48| błyskawice, całkiem już postępłe od własnych żarów i nic o sobie 964 4, 48| podsiniałe i, jeszcze szkliste od łez, że jakoby we mgłach 965 4, 48| śmiertelny smutek.~Proboszcz od ołtarza żegnał odchodzących, 966 4, 48| widziała Jasia, i zapiekłymi od męki oczami szukała na szerokiej, 967 4, 49| dziwota, co głowa jej pękała od turbacji.~Bo i jakże: gnój 968 4, 49| szeroko, czego się dowiedziała od proboszcza i organistów.~- 969 4, 49| wypominając, co ťtylko żarło od dawien dawna i nad czym 970 4, 49| posłuchawszy rozmów rzekła od niechcenia:~- Jak to, to 971 4, 49| cała parafia mówi o tym od wiosny! Ja wam nie rozpowiem, 972 4, 49| niewinny jak dziecko, to uciekł od niej i wszystko mi opowiedział! 973 4, 49| prędko, ledwie już dysząc od złości.~Jakby iskra padła 974 4, 49| Wyszła do nich, zapuchnięta od płaczu, a tak zbiedzona, 975 4, 49| Jagusia, mówię wam, to gorsza od moru, gorsza od zarazy, 976 4, 49| to gorsza od moru, gorsza od zarazy, bo sieje zgorszenie, 977 4, 49| zaciętymi zębami, pobladły od męki, a przychodziły na 978 4, 49| pokosem.~Wiatr przyniósł od wsi jakiś długi, przeciągły 979 4, 49| z postronków i ciągnęły od opustoszałych domostw za 980 4, 49| rozmigotanym i ślepiącym powietrzu, od świtu do późnego wieczora 981 4, 49| sypało z kłosów, zboża mdlały od suszy, a nikto się tam nawet 982 4, 49| lękliwym smutkiem odwracano od nich oczy, niejeden już 983 4, 49| Lipce jaże się trzęsły od wrzawy radosnej, śmiechów, 984 4, 49| mamrotał, ale i przemyślnie, od niechcenia zagadywał o Jagusię 985 4, 49| smutnymi oczami po świecie.~Od Lipiec roznosiło się dzwonienie


1-500 | 501-985

IntraText® (V89) Copyright 1996-2007 EuloTech SRL