Table of Contents | Words: Alphabetical - Frequency - Inverse - Length - Statistics | Help | IntraText Library | ||
Alphabetical [« »] tchnienie 1 tchnieniem 2 tchu 24 te 775 te- 1 tecza 7 teczami 1 | Frequency [« »] 981 bylo 839 ino 802 pod 775 te 762 az 756 jej 755 zas | Wladyslaw Stanislaw Reymont Chlopi IntraText - Concordances te |
Tom, Rozdzial
1 1, 1 | Ksiądz spojrzał bezwiednie w tę dal i rychło przywarł oczy, 2 1, 1 | twarzy szarej i zradlonej jak te jesienne podorówki.~- Idźcie 3 1, 1 | których kopano kartofle; i na te dymy pastusich ognisk, co 4 1, 1 | Walek... bruzda krzywa... te... - zawołał unosząc się 5 1, 1 | na siejącego i rzekła:~- Te Paczesie to stare chłopy, 6 1, 1 | ślepie to ma rychtyk jak te lnowe kwiatki... a mocna, 7 1, 2 | kiej zachorzała... ale te baby to ino juchy do płakania 8 1, 2 | który skręcał właśnie na tę stronę stawu. Antek szedł 9 1, 2 | upadek... a wszystkie to kiej te wilki za owcą... a ino skubią, 10 1, 2 | jestem, ostanę, a dacie tę miseczkę ziemniaków abo 11 1, 2 | Pięć morgów to rychtyk te pola za mojem kartofliskiem, 12 1, 2 | przypominał sobie dzieci, to te gadania na Jagnę, że mąciło 13 1, 3 | leciały mu wydrzeć.~- Hale, te swynie to kiej człowiek 14 1, 3 | poczynały; wyciągał zza koszuli te, które już ogrzane nieco 15 1, 3 | gałązkami i pomilkły kiej te kumy, co na Podniesienie 16 1, 3 | abo i przekleństwo, ale te Jacek wnet przyciszał.~Z 17 1, 3 | Bartku, byłeś, a to cię te ścierwy dworskie o to zdechłe 18 1, 3 | rów - ona za mną, ja na te mogiłki, co za figurą są - 19 1, 3 | że chodziły obżarte kiej te dziedzice.~- Hale, świnia 20 1, 3 | sarn nos kiej kartofel, te same bure ślepie i kaprawe... 21 1, 3 | i rozważać w sobie całą tę sprawę. Nie mógt zrozumieć, 22 1, 3 | nieobycznie siedzieć jak te mruki, ale ino tyla tego 23 1, 3 | poglądała nań, to w ten świat i te dalekości niebieskie, aż 24 1, 3 | dostawił, i konie ma kiej te hamany!...~- Juści, ino 25 1, 3 | sprzeciwią...~- La zapisu! Kiej te świnie! Za tę morgę to i 26 1, 3 | zapisu! Kiej te świnie! Za tę morgę to i młódka najczystsza 27 1, 4 | dokwitały pod ścianami, libo te nagietki i nasturcje - tak 28 1, 4 | się na drodze...~- Cie, za te parę ptaszków, a tylachna 29 1, 4 | nie pożałował - chyba ino te koniska abo i te pieski... 30 1, 4 | chyba ino te koniska abo i te pieski... a przecież rodowy 31 1, 4 | wchodzących na smętarz i na te konie, co stały pod murem 32 1, 4 | i wójt sam; kaj stawały te, co nosiły baldach nad dobrodziejem, 33 1, 4 | nad dobrodziejem, abo i te, co ze świecami kiej kłonice 34 1, 4 | i niby obłokiem osłonił te serca skruszone i łzami, 35 1, 4 | mruknął i obejmował oczami te morgi, które obsiewał za 36 1, 4 | twarzy, gdy ogarnęła oczami te pola ojcowe, tę ziemię jak 37 1, 4 | ogarnęła oczami te pola ojcowe, tę ziemię jak złoto czyste, 38 1, 4 | urągliwie :~- Wykrzykuj sobie, te gapy ano cię usłyszą i pożalą 39 1, 4 | słowo nie ten wiatr. A za te sześć... to Kuba miałby 40 1, 4 | chusty, że widziały się jako te malwy rozkwitłe, a że razem 41 1, 4 | przed dziedzicem zdejmuje, a te mu wierzą!... Pyskacz jeden!... 42 1, 5 | cichsze, coraz bladsze - niby te święte Hostie w dogasających 43 1, 5 | omroczoną, siną... albo i te rogate, potężne łby podnosiły 44 1, 5 | częściej nawiedzały wieś; i te zwyczajne, proszalne, co 45 1, 5 | pojękujący w strzechach, jeno te dżdże, sypiące jakoby szkliwem 46 1, 5 | Lipce martwiały równo, jako te pola okólne, co wyczerpane, 47 1, 5 | i cichości tężenia; jako te drzewiny nagie, poskręcane, 48 1, 5 | to podpasały maciorę i te gąski wybrane z ostawianych 49 1, 5 | abo przed drzwiami, jako te pieski... - powiedział smutno.~- 50 1, 5 | mniej, a i targują się jak te Żydy! - dorzuciła.~- Z biedy 51 1, 5 | zjedzoną przez myszy, a jak tę ćwiartczynę owsa dostaniesz, 52 1, 5 | to ino uśmiechał się na te wyrzekania i znowu spytał 53 1, 5 | cięgiem syczących, jako te żmije.~Pochwalili Boga, 54 1, 5 | kto poradził.~A najpierwej te płócienne, wysokie budy, 55 1, 5 | wisiały na żerdkach i jako te maki były czerwone, że aż 56 1, 5 | aże w nozdrzach wierciło; te miały odbyt niezgorszy, 57 1, 5 | w podle rzeźników, jako te braty rodzone, stali piekarze 58 1, 5 | kto przeliczy, i spamięta te wszystkie kramy i to, co 59 1, 5 | gospodarsku, nie tak, jako te Żydy, co wykrzykują, handryczą 60 1, 5 | serce dygotało z rozkoszy. A te chustki na głowę! Pąsowe 61 1, 5 | białe; a już najśliczniejsze te mieniące, co się lśkniły 62 1, 5 | wykrzyknęła rozwijając wstążkę tę samą, co się jej tak podobała. - 63 1, 5 | prawdziwe... Zdrowaś Maria za te duszyczki... Jagusia!...~ 64 1, 5 | paznokciem - znali się dobrze jak te łyse konie i przezierali 65 1, 6 | obmoknięte płoty kamienne lub te brudne kołtuny dymów, co 66 1, 6 | a nieśmiertelna, i jako tę ziemię brał wicher każdy, 67 1, 6 | gdzie chciał... i jako tę ziemię o wiośnie budziło 68 1, 6 | siedziała w milczeniu, ino te oczy gwiezdne świeciły się 69 1, 7 | wodą, a kapuśniska jako te wyspy czerniały się grzbietami 70 1, 7 | ozorach obnosili po wsi, jak tę jaka ostatnią... ani mi 71 1, 7 | od obrazów i kołysały się te światy, czynione z kolorowych 72 1, 7 | głowę, a byłby rychtyk kiej te świątki na obrazach. Różańce 73 1, 7 | noże o głąby, a główki jako te kule raz wraz padały na 74 1, 7 | przódzi...~- Takie konie, kiej te hamany!~- Ze stajni wyprowadziły. 75 1, 7 | jeszcze za Mateuszem...~Ale te wywody przerwał Boryna wchodząc 76 1, 7 | kaszy... a juchy tak żrą jak te konice wygłodzone, jeszcze 77 1, 7 | znowu inne, światowe całkiem tę o Jasiu, jadącym na wojenkę, 78 1, 7 | parob piekielny, pomagał w te pędy i rwał suszki, rwał 79 1, 7 | i obraza boska, jako i w te czasy bywa.~Wychodzi Pan 80 1, 7 | zboże pod wiatrem, to w tę, to w oną stronę się kolebie 81 1, 7 | boru, to ino rozpostarł tę swoją świętą kapotę i powieda 82 1, 7 | Burek...~...lizał raz w raz te święte, przebite goździamń, 83 1, 7 | izbę. Rozważali se wszyscy tę dziwną historię, a dziewczyny 84 1, 8 | dzieuch siedzi... choćby i te siostrzyne...~- A moje po 85 1, 8 | sądach się włóczyłam, to ino te parę złotych, com miała - 86 1, 8 | ambony, to mi rzekł, że za te krzywdy Pan Jezus mnie wynagrodzi!... 87 1, 8 | Rychło idzieta, co?~- W te minuty, zarno Szymon przyjdą.~ 88 1, 8 | kapoty weźta; cóż to jak te dziadaki iść chceta?... 89 1, 8 | pod powałę i rozrosłe jako te grusze na miedzach, ale 90 1, 8 | jedno pomyślała, czy stary te korale, o których na jarmarku 91 1, 8 | chcecie. Chcecie, bym zapisał te trzy morgi koło Łukaszowych?~- 92 1, 8 | zapiszcie i wy sześć. Te sześć morgów przy drodze, 93 1, 8 | to nie krzywda wasza, i te sześć morgów zapiszecie.~- 94 1, 8 | Jaguś, Maciej zapisują te sześć morgów przy, drodze - 95 1, 9 | siwiały się mętne kałuże kiej te oczy zapłakane...~Nadszedł 96 1, 9 | i ledwie uchem pochwycił tę dziką, żałosną wrzawę krakań, 97 1, 9 | już byli odeszli tam, pod te brzozy zwieszone, pod te 98 1, 9 | te brzozy zwieszone, pod te czarne, pochylone krzyże...~- 99 1, 9 | gębę szeroko otworzył i te oczy modre i stojał nieruchawy 100 1, 9 | nie paść, a łzy to mu jak te paciorki suły się z oczów... 101 1, 9 | suły się z oczów... jak te różańce żałosne... i próżno 102 1, 9 | Józefy, Marianny i Antoniego, te, co mu pierwsze przyszły 103 1, 9 | mówiony przez wszystkich za te zmarłe w czyścu ostające.~ 104 1, 9 | się rozlegał głucho, ino te drzewa przydrożne chwiały 105 1, 9 | gałęzi drżał nad głowami, ino te grania i śpiewy proszalne 106 1, 9 | kiełbasy, to motek przędzy lub tę przygarść lnu wyczesanego, 107 1, 9 | śmierć, głusi na ból - jak te drzewa, i jak te drzewa 108 1, 9 | ból - jak te drzewa, i jak te drzewa kolebały się im dusze 109 1, 9 | święta, a oczy szare niby te kałuże, co się jeszcze siwiły 110 1, 9 | pamięć umarła dawno - jako i te dnie ich, i czasy, i wszystko; 111 1, 9 | się o nagie drzewa kiej te ptaki oślepłe i jakby skamlały~ 112 1, 9 | Nie bój się...wszytkie te, co czyścowe męki cierpią... 113 1, 9 | wypominki ano odganiają go, i te pacierze, i te światła... 114 1, 9 | odganiają go, i te pacierze, i te światła...A i Pan Jezus 115 1, 9 | do Jezusa podąża...~Jako te drzewiny, w nagości stojące 116 1, 9 | przyobleczenie wieczne...~Jako tę ziemię rodzącą a strudzoną 117 1, 9 | a turbacja!~I złość jako te osty się pleni, i w bory 118 1, 9 | jako to próchno, jako te pępuszki, co je na wodzie 119 1, 10| osobna to mówię, ale wy jak te psy tylko nastajecie jeden 120 1, 10| pijatyka, co?~- Rekruty, te, co ich do wojska latoś 121 1, 10| się prawować, ale Kłąb i te, co z nim trzymają, powiedają, 122 1, 10| płakania i ta jej pokorność, i te jej psie, skamlące oczy... 123 1, 10| ino oczy świeciły się jako te wągliki, a kuł żelazo czerwone 124 1, 10| od ojca? Bacze dobrze i te gąski, te prosiaki i kto 125 1, 10| Bacze dobrze i te gąski, te prosiaki i kto tam zliczy! 126 1, 10| rwały się odpowiadać, jako te indory, kiej je kto podrażni... 127 1, 10| do ubieru potrzeba, a my te dwanaście rubli w rok... 128 1, 10| jesteście, prawda... ale i te parę złotych, co od was, 129 1, 10| namiętnie, jej modre oczy i te usta pełne i tak czerwone, 130 1, 10| i odpędzał precz od się te mary mamiące, i cała jego 131 1, 10| skapywała mu z serca niby te lody ze strzech, gdy je 132 1, 10| robimy wam za parobków, jak te woły.~- Sprzątacie za to 133 1, 10| milczenie zaległo izbę, że ino te przysapki a dychania prędkie 134 1, 10| Jezus, mój Jezus!... A jak te woły harowalim i dnie... 135 1, 10| sześć morgów zapisali... a te szmaty po matce... te, paciorki... 136 1, 10| a te szmaty po matce... te, paciorki... to wszystko... 137 1, 10| Ścierwa! - ale żarły go te wspominki jak ogień...~A 138 1, 11| wątpliwości różne i żale, i jak te jastrzębie czepiały się 139 1, 11| wzięli... ludzie to jak te psy... ino gryźć! Słuchasz 140 1, 11| buchały radosne głosy abo już te piosenki weselne.~A i w 141 1, 11| stanie się robiło... Znam ja te miejskie wymysły, znam... 142 1, 11| drodze słychać!~- Idę w te pędy. Moiściewy, obaczę 143 1, 11| wywijała tak zapamiętale, aż te jej wstęgi z furkotem za 144 1, 11| nalewając. Nie w smak mu szły te rozmowy i odgrażania, bo 145 1, 11| zapisał sześciu morgów!~- Za tę dziecińską krzywdę se balują.~- 146 1, 11| uciekniesz przed dolą, chyba pod tę świętą ziemię; przyjdzie, 147 1, 11| rzuca, że gryzą się jak te psy o gnat objedzony!~- 148 1, 11| było potrza, a choćby i tę najlepszą sosnę czy dęba!... 149 1, 11| zakurzyć papierosa abo i te ściany mocne podpierać.~ 150 1, 11| wiewających po izbie, niby te ptaki barwiste.~Przeszedł 151 1, 11| ochota jeszcze rosła, jak te wody po ulewie - to ino 152 1, 11| się srebrne ruble i jako te listeczki na jesieni, papierki 153 1, 11| częstować, przepijać i przez te łzy, co jej ciekły, kumy 154 1, 11| krowi ogon widzieli abo te babie wszy, koło starego 155 1, 11| izbie.~A ciągnęły się już te tany łańcuchem jednym, bez 156 1, 11| przyśpiewkami sadzone, jako te pasy nabijane, a pełne śmiechów 157 1, 11| miedze, rozłożyste jako te grusze Maćkowe, huczne a 158 1, 11| huczne a szerokie niby te równie nieobjęte, przyciężkie 159 1, 11| zabijackie i nieustępliwe, jako te chłopy, co zwarci w kupę 160 1, 11| okwietnych sadów; jako te pola o wiośnie rozśpiewane, 161 1, 11| dusza tęskliwie rwie się za te rozłogi szerokie, za te 162 1, 11| te rozłogi szerokie, za te lasy dalekie, we świat wszystek 163 1, 11| że się już zdawało, jako te drzewa i ludzie, ziemia 164 1, 11| ludzie, ziemia i gwiazdy, i te płoty, i ten dom stary, 165 1, 11| to ich wiedła, to granie, te piosneczki...~...Basy pohukiwały 166 1, 12| poszedł spać.~- Żeby choć te oczy napaść.. żeby...~Zamilkł 167 1, 12| ciche, nieśmiałe skargi jako te ptaszki ustałe, tłukły mu 168 1, 12| śpiewał zapamiętale ciągle tę samą śpiewkę.~Pobiegł do 169 1, 12| Kuba był zasnął znowu na tę chwilę, więc zakopał się 170 1, 12| do mnie by go wołać?... Te kobiety to ino aby ozorem 171 1, 12| i wlekły się wolno, jak te dziady ślepe i kulawe, po 172 1, 12| wygoń! Swarzą się juchy kiej te baby ! ~Juści, że wnet się 173 1, 12| Cie!... Ale kulasem za tę spółkę zapłacisz...~Obejrzał 174 1, 12| szamotał się w męce, ale przez te łzy i rozpacze jęły mu się 175 1, 12| i pryskały od domu niby te ognie czerwone w noc ciemną, 176 1, 12| jakieś pola wiośniane, na te Boże ugory ogromne, nieobjęte, 177 1, 12| wleką się cięgiem, jako te mgły, dzwonki brzęczą i 178 2, 13| ziemię ze skowytem jako te psy węszące tropu, gryzły 179 2, 13| ciągiem coraz większym, jakoby te klucze ptaków wielgachnych; 180 2, 13| przeropiałe, zgoła paskudne, kieby te ścierwa przegniłe i ociekające 181 2, 13| sypały się barwione jako te żużle stygnące - a wszystkie 182 2, 13| toczyły się po zagonach jak te wody wzburzone, rozhukane, 183 2, 13| wskróś i rozmiatały niby tę słomę strupieszałą.~Wrzask 184 2, 13| przejeżdżało po grudzie, a te tętenty, od których ziemia 185 2, 13| których ziemia drżała, a te hukania Bóg wie czyje, te 186 2, 13| te hukania Bóg wie czyje, te wrzaski, te wycia!~Chałupy 187 2, 13| Bóg wie czyje, te wrzaski, te wycia!~Chałupy trzeszczały, 188 2, 13| się naród nacierpiał przez te dnie i noce, to i nie wypowiedzieć!~ 189 2, 13| że padły w poprzek kiej te trupy srodze pomordowane 190 2, 13| pomordowane i obdarte.~W te wiejne i wrzaskliwe dni 191 2, 13| leciały w kurzawie niby te ptaszyska rozgonione i tłukły 192 2, 13| wieś cała i wsiąknęła w tę białość cudną, w ten oślepiający 193 2, 13| równo, tak słodko, kiej te wiśniowe okwiaty w noc miesięczną.~ 194 2, 13| chałupy, iż się wznosiły jako te śniegowe kopice, buchające 195 2, 13| saneczkami się ciągali, że te ich piski ucieszne i przegony 196 2, 13| wschodzie tliły się brzaski niby te spopielałe zarzewia, a na 197 2, 13| lód na szybach topniał i te smugi śniegu, nawianego 198 2, 13| opływał rosą.~- Przyjdą te Żydy? - spytała wreszcie.~- 199 2, 13| bojała gęby ozewrzeć, bych te żale nabrane w serce nie 200 2, 13| miłował, jakby nie brał w te same ręce, którymi teraz 201 2, 13| siedział osowiały i przeżuwał te wspominki kiej oset kolący 202 2, 13| co coś niecoś przykrywały tę nędzę, a te parę świętych 203 2, 13| przykrywały tę nędzę, a te parę świętych obrazów na 204 2, 13| inaczej mają drugie, choćby i te komornice, a lepiej. - A 205 2, 13| ino pilnie, bez udręki w tę twarz umiłowaną, a słuchała 206 2, 13| wysuwały się ze śniegu, kiej te palce chorością poskręcane. 207 2, 13| nie kto drugi, juści, że te zapowietrzone! - zawołała 208 2, 13| złotych.~- Trzysta złotych za tę chabaninę! Wy, Antoni, chory 209 2, 13| pieniądze wypuszczę, co?~- Jak te ostatnie komorniki ostalim, 210 2, 13| ostatnie komorniki ostalim, jak te dziadaki, ani tej kapki 211 2, 13| Jezu! Drugie zabiegają, jak te woły orzą i jeszcze coś 212 2, 13| niósłby się, na bory, na te nieobjęte ziemice... Juści, 213 2, 13| czego doczekiwać? Już go te wspominki przeżarły, że 214 2, 13| skrzyły się w śniegach kiej te lnowe kwiatki, na drodze 215 2, 13| dusza, omgliła się, jakby te szrony przysypały go doć 216 2, 13| wskroś przejęły, że ino te modre oczy same jedne w 217 2, 13| porębę kupili od dziedzica, tę na Wilczych Dołach, to potrzebują 218 2, 13| kwaterkę po kwaterce, a te oczy wciąż modrzały przed 219 2, 13| i po karczmie nosić jako te światła. Mróz go przeszedł 220 2, 14| do się krzekorzyły, kiej te kurczątka zestraszone, a 221 2, 14| pomyjami dla gadziny, a te zapowietrzone świntuchy 222 2, 14| sił wiele nie miał, a i te dwa złote postronkowego 223 2, 14| baczę, Hanuś, baczę...~- A te postronkowe wzięłam, nie 224 2, 14| ledwie widne spod śniegów i te szarzejące nieskończone 225 2, 14| się rozchodziła kieby w te dwie ręce obejmujące staw, 226 2, 14| zmilkniesz! A wynoś mi się w te pędy, do Franka idź, łajdusie 227 2, 14| organista wykrzykiwał:~- Te, trąba, zjadłeś fis jak 228 2, 14| dla jałówki, a choćby i te parę złotych - znajdzie 229 2, 15| obrośniętych w lody, kieby w te kłaki zielone i zwite w 230 2, 15| do nich przekpiwając:~- Te, drzyki zapowietrzone, kiej 231 2, 15| mógł, przyciszał, a tylko te przygryzki w pamięć zgarniał, 232 2, 15| krzesząc ślepiami jako te dwa wilki rozsrożone.~Mateusz 233 2, 15| nic je sobie ważył, a i tę miał jeszcze wadę, że za 234 2, 15| krzyczy, wrzeszczy, lata, jako te sroki na płocie, wy słowo, 235 2, 15| wielkie, siwozielone, a te brwie, to jakby krychę pociągnął 236 2, 15| cna jak wszyscy, że mu ino te białe zęby grały w czerwonych 237 2, 15| przejrzeć na wskróś. Bolały go te oczy, bo jakby świdrem szły 238 2, 15| krzykań, że aż po drogach szły te gzy wesołe ! A wszędy co 239 2, 15| niecierpliwiło, a najbarzej te obmacujące, złodziejskie 240 2, 15| białej, żółciły się jak te kocie oczy zaczajone i drygały 241 2, 16| długachne, że widziały się jako te lechy w sadzie, na których 242 2, 16| jego niebieskie ślepie i te brwie czarne, i te wargi 243 2, 16| ślepie i te brwie czarne, i te wargi czerwone, słodkie, 244 2, 16| pobożnie i wpili się oczami w tę światłość daleką, w ten 245 2, 16| ciemności, a za nią, jako te służki wierne, wychylały 246 2, 16| chociaż pogany i czarne jako te sagany, a serca mieli czujące 247 2, 16| prawie przechodził, że jakby tę świętą litanię wygłaszał, 248 2, 16| dufności oddawali Mu się w te służki najwierniejsze aż 249 2, 16| latarkę, do krów pójdziemy. W tę noc Narodzenia i każde bydlątko 250 2, 16| Wszystko! To i ta ziemia, i te kamienie! - wykrzyknęła 251 2, 16| Pańskiej dostępuje. A w tę noc, jedną na rok cały, 252 2, 16| nigdzie żywej duszy; tyle co te ptaszyska przeciągały między 253 2, 16| tknięty słowami, że w noc tę krowy mowę ludzką mają, 254 2, 16| ten rzemień stary... a i te... - nie mógł mówić więcej, 255 2, 16| się całymi familiami, jak te krze jałowcowe, co zawżdy 256 2, 16| wpatrzony w księdza i w tę świeczkę, co płonęła wysoko 257 2, 16| wszystkich serc rwiącą, aż pod te święte nóżeczki Dzieciątka.~ 258 2, 16| w tym mroku dojrzała, a te jego wielkie, napastliwe 259 2, 16| ni kart nawet, nic, bo te jego oczy smutne, oczy żałosne, 260 2, 16| i gorący oddech i czuła tę moc słodką, tę moc straszną, 261 2, 16| oddech i czuła tę moc słodką, tę moc straszną, jaka biła 262 2, 17| ubiera - a tyla sama jest, co te odbicia na wodzie czystej 263 2, 17| dzieci całym stadem, kiej te źrebaki na paśniku, baraszkowały 264 2, 17| zarazem, bo gniewały ją te stróżujące mężowe oczy, 265 2, 17| była to orali w nią kiej w te dwa woły, sama jedna robiła 266 2, 17| posłyszał i pobił go! Jak te psy o sukę ,.tak się o ciebie 267 2, 17| się duszą w zaświaty, w te cudności i nieba obrazów, 268 2, 17| uśmiechem przenajsłodszym, że te błogosławiące ręce wyciągają 269 2, 17| wytrzyma dłużej... ino na tę minutkę, na to jedno słowo, 270 2, 17| chodziły za nią w ślad, jak te psy tropiące, Nastka też 271 2, 17| przygięci do ziemi, niby te głazy polne omszali; surowi, 272 2, 17| po miedzach sprawy, jako te zmyślne psy owczarskie, 273 2, 18| stary puścił mimo uszów te skargi, bo coraz niecierpliwiej 274 2, 18| kłębami jak domy abo jak te drzewa wielgachne, rozstrzępione 275 2, 18| łyśnią się od złota kiej te obrazy w kościele! A jak 276 2, 18| cisza gnietła świat, tyla co te kucia młotów pobrzękiwały 277 2, 18| ciężyło jej milczenie i te jego szpiegujące oczy nie 278 2, 18| że ino o Kubę pytał i o te strzyżki!~- Miedzami kołuje, 279 2, 18| milczał, przeżuwał ino w sobie tę obrazę kiej pokrzywy, powstrzymywał 280 2, 18| nie będą.~- A cóż poradzą te biedaki, co? - jęknął.~- 281 2, 19| jako zbawienia czekali na te poręby.~A teraz co począć?~ 282 2, 19| któren? bo obaj byli kieby te pluskwy zeschnięte! Skoczyły 283 2, 19| przyszedł wójtów brat i drugie; te wszystkie najpierwsze we 284 2, 19| bo to co mądrego uradzą te słomiane wiechcie!- wykrzyknął 285 2, 19| garści dzierżą i choćby na tę minutę, a nie popuszczą, 286 2, 19| my cóż znaczymy, tyle co te parobki! - unosił się Płoszka.~- 287 2, 19| pomyślenia nie macie, a jeno jak te dzieci, co jeszcze bałykują, 288 2, 19| się prężyła i przywierała te lube modre oczy, to się 289 2, 19| już nic nie widziała, ino te jego brwie czarne, te oczy 290 2, 19| ino te jego brwie czarne, te oczy przepaściste, a te 291 2, 19| te oczy przepaściste, a te wargi czerwone, ciągnące!~ 292 2, 19| i rozdrgany mrok, bo ino te głownie w kominie rozżarzane 293 2, 19| Kapoty wiewały górą kiej te skrzydła białe, wełniaki, 294 2, 20| pokazał się bowiem przez tę niedzielę, choć nieraz o 295 2, 20| nim cicho, lękliwie kieby te cienie.~Co prawda, mało 296 2, 20| zrobić koniecznie, przez te gniewy na nic się chłop 297 2, 20| rozważał słowa księdza i te jego szczere zapewnienia, 298 2, 20| za łby i pozagryzają jak te wściekłe psy - myślała często, 299 2, 20| kim, to go i barzej piekły te ognie i przepalały.~Nikt 300 2, 20| czas wolno i równo, jako te godziny na zegarze, ani 301 2, 20| i najbarzej dokazywał.~A te pogwary ciągłe, obmowy, 302 2, 20| o świecie, ludziach, a te insze rzeczy, że ni spamiętać, 303 2, 20| kalkulował, nie odmawiał ale na tę ni na drugą stronę się nie 304 2, 20| tymczasem dobrze zarobić te kilkadziesiąt rubli, konie 305 2, 20| zadowolony:~- Głupie juchy jak te barany, myślą, że mnie wywiedły 306 2, 21| wytrzepywał je nad światem kieby te chusty pełne białych, a 307 2, 21| a wciąż szepta do ucha te straszne przypominki, nie 308 2, 21| wstyd, zazdrość, pomsta i te wszystkie jędze nieszczęścia 309 2, 21| nieco i szły wolno, kiej te czerwone kłęby ledwie widne 310 2, 21| mocarną, że widziały się kiej te wielgachne słupy z opleśniałej 311 2, 21| pogasłe brzmienia pacierzów i te przytajone, konające nuty - 312 2, 21| drzewa, to przywierali jak te zajączki pod jałowcami, 313 2, 21| przewijały się ślepe smugi, kieby te dymy jeszcze nikłe.~Dorwali 314 2, 21| skowyczała dziko, kiej te topole nagie, rozkrzyczane, 315 2, 21| niej złoście i bladły, kiej te kwiaty na mrozie, bo sił 316 2, 21| rozpacznie targając się kiej te ptaki poplątane we wnykach, 317 2, 21| toczyło, narastało, kieby te wielgachne białe wrzeciona 318 2, 21| łkania, to chichoty, to te ostre, suche poświsty topoli 319 2, 21| biedzie, nie...~Opuściła na te słowa wrzeciono, wsparła 320 2, 21| noc była ciemna, że ledwie te śniegi szarzały, na niebie 321 2, 22| rzec, bo podobne sobie kiej te gąski w stadzie, że nie 322 2, 22| lampą wiszącą u pułapu, kiej te krze na szerokiej grzędzie, 323 2, 22| znajdzie, żeby jej zapłacił za te ciągłe swary i kłyźnienia.~- 324 2, 22| Które to chodzą?~- A dyć te wisielaki Gulbasowe i Filipki 325 2, 22| a poszłaby, jak stała, w tę noc, w ten mróz, w cały 326 2, 22| zamki takie, wojska takie, te bogactwa, te moce, śIiczności 327 2, 22| wojska takie, te bogactwa, te moce, śIiczności takie, 328 2, 22| medytując i rozważając pilnie te urządzenia na świecie...~- 329 2, 22| snuły się one gadki jako te nici z kądzieli, jako ta 330 2, 22| strachu, bo wilki, jako te psy Jezusowe, poganiały 331 2, 22| wyklinać za krzywdy, bo bez te śmierć chłopa pobidniała 332 2, 22| niebo rosły, a płonęły jak te smolne szczapy, że jeno 333 2, 22| wzdychów, marzeń i pożądań niby te kwietne motyle trzęsły się 334 2, 22| człowiekowe błądzą jako te ptaki poślepłe od piorunów 335 2, 22| słońcu wiośnianym, jako te wody pod wieczór w pogodny 336 2, 22| a tęcze, a kolory; jako te zboża młode o pierwszym 337 2, 22| świętymi rączkami, otarła te łzy żałośliwe, przytuliła 338 2, 22| pluchy w płachtę i poszła w tę ciemnicę...~Doszła do dworu 339 2, 22| zaraz pojechał chętliwie i w te pędy.~Przyjechali jeszcze 340 2, 23| najgłębszą noc, aż tam, w te zwite kołtuny cieniów...~ 341 2, 23| i zjaw onych, że jeszcze te prześnione baśniowe moce 342 2, 23| zali w nich się stawały te cuda, zali nie sen to wszystko, 343 2, 23| ginęły nie wiadomo gdzie, jak te pomarłe światłości gwiezdne.~ 344 2, 23| żagwie płonące, nieśli się w tę noc nieprzejrzaną, w pustkę 345 2, 23| Jako te soki, żywiące skryto pod 346 2, 23| zwierając się tak potężnie jako te sosny, gdy je burza wyrwie 347 2, 23| ino oczy świeciły kieby te świętojańskie robaczki w 348 2, 23| pól wiośnianych: byli jako te okwiecone wiosną rozłogi, 349 2, 23| świty, a oddechy były jako te wiewy pieszczące młodą ruń, 350 2, 23| wiośniany, rozsłoneczniony, jako te zboża w słup idące, pełne 351 2, 24| w Hanczynej duszy przez te długie dni i noce, od tej 352 2, 24| wyżartym wzrokiem w siebie, w te lute wieje smutków, w te 353 2, 24| te lute wieje smutków, w te żałosne odmęty łez palących, 354 2, 24| wyrzekała na dolę, nie, jakby te rzeczy umarły dawno i padły 355 2, 24| modłów i płakań, co się kiej te krwawe perły rozsuwały po 356 2, 24| że gotowa była całować tę ziemię świętą, a ledwo wstąpiła 357 2, 24| całując ją po rękach kiej tę matkę rodzoną.~Stary zaś 358 2, 24| wody, Franek młynarczyk i te co najgorsze Gulbasowe wisielaki, 359 2, 24| gdzie jest, przejęły go te śpiewy na wskroś i osnuły 360 2, 24| i ledwie dychający, gdyż te słowa leciały na niego z 361 2, 24| w nim i przewalały, jak te chmury pędzące po niebie.~- 362 2, 25| ciągiem nieprzerwanym szły już te rozkisłe dnie marcowe, że 363 2, 25| a drogi lśniły się kiej te potoki bystre, zatapiała 364 2, 25| skamląc, bych ino na bórg dał tę szczyptę soli, jaką kwartę 365 2, 25| choć ziemniaki ze solą i te gorzkie łzy za przyprawę.~ 366 2, 25| a przemówień.~A kieby na tę przykładkę diabelską zwaliły 367 2, 25| wrzaskiem po drogach, kiej te źrebaki wypuszczone na pierwszą 368 2, 25| się ostrą białością, kiej te płótna rozciągnięte do blichu; 369 2, 25| leciał w to słońce jako te ptaki, co nadciągały gdziesik 370 2, 25| podziwem głębokim, bych tę świętość największą, i dziwowali 371 2, 25| czyje i co drugiego jako te kamienie padały na dno pamięci, 372 2, 25| niepowstrzymanie, narastały kiej te wody płynące z morza wielgachnego, 373 2, 25| zarządził, bych sprawdzić tę nowinę, i nie bacząc na 374 2, 25| wielce, złością bowiem, kiej te dymy gryzące, osnuwały duszę, 375 2, 25| uroda, ni nawet złość, ni te rzekome dąsy i gniewy, którymi 376 2, 25| poduszka była mokra, a nieraz te dnie swarów, kłótni tak 377 2, 25| wszystko, co ją spotyka, te smutki, zawody, to całe 378 2, 25| chłodli do siebie i stali kiej te zimne słupy, że jeno serca 379 2, 25| parobki za tobą ganiały kiej te psy na zwiesnę, ty!... - 380 2, 25| krzyczał zapamiętale i te wszystkie krzywdy, złoście, 381 2, 25| jego ucichły, wołała w całą tę noc - na próżno.~Głęboka, 382 2, 25| swobodnie poradzić, a nie jak te pieski pod cudzym płotem 383 2, 25| pamiętano księże wypominki, a i te jego grzeszne sprawki, nie 384 2, 25| ciskali się zapamiętale, kiej te pieski w sieniach przywarte, 385 2, 25| ze wszystkich stron, kiej te ściany ściskają wieś i duszą, 386 2, 25| słuchliwe, że całym światem szły te krzyki a wrzawa.~Ale przycichało 387 2, 25| jakie z niego idą, i w te bełkoty strug, co gdziesik 388 2, 25| nieruchomieli, że widzieli się kiej te_ snopy, ustawione wpodle 389 2, 25| a jeno kajś niekaj niby te osty kwarde sterczały smukłe 390 2, 25| nieprzeniknioną ciżbą, jako te przyjacioły, krewniaki a 391 2, 25| siwych mchów obrosłe kiej te starce, których pioruny 392 2, 25| drzewa padały ciężko jako te chłopy w boju ściśnięte 393 2, 25| wżerając się w bór kiej te wilki, gdy stada dopadną, 394 2, 25| Rzepczaki hurmą a milczkiem kiej te złe psy rzucili się pomagać, 395 2, 25| wodziły się z nim - jako te kundle, kiej psa owczarskiego 396 2, 25| i ciepią się że nim to w tę, to w ową stronę.~Ale już 397 2, 25| zwarli się i pomieszali kiej te liście, każden swojego ułapił, 398 2, 25| jeden zmordował i pobił tę resztę dających opór, aż 399 3, 26| gdzieniegdzie pod zorze, kieby te czarne kamienie spod wody 400 3, 26| się z przepaści i kieby tę ogromną, złocistą i rozgorzałą 401 3, 26| twarz szarą i wyschłą jako te płone ugory zeszłoroczne; 402 3, 26| drzewach trzęsły się kieby te bursztynowe paciorki, w 403 3, 26| na obfitsze zbiory i na tę wytęsknionej szczęśliwości 404 3, 26| żrąc spragnionymi oczyma tę ziemię kochaną, tę ziemię 405 3, 26| oczyma tę ziemię kochaną, tę ziemię świętą, że szła jak 406 3, 26| wsie dalekie, wsie kieby te szare liszki przywarte do 407 3, 26| pokrajane w pasy, kieby te postawy zgrzebnego płótna, 408 3, 26| powiewem zgarniając wszystkie te głosy, że ziemia stawała 409 3, 26| baczyła, jako po inne lata w tę porę to jeno się czerwieniło 410 3, 26| głaszcząc je z miłością, jakoby te włosy dziecińskie.~- Borynowa 411 3, 26| ręku w skonania godzinie, i te kilkadziesiąt złotych na 412 3, 26| szara była i niewidna kiej te płoty albo ta ziemia, miejscami 413 3, 26| łaty dachu widać było kiej te żebra nagie.~- Wiatry zerwały, 414 3, 26| wiecie? - markotne jej były te przekpinki.~- Zdrowi... 415 3, 26| ziemię, iż zaroiły się kiej te żółciuchne pępuszki, a stare 416 3, 26| tak!~Wyprostowała się na te wspominki, a po wynędzniałej 417 3, 26| własne dzieci tratują jako te świnie! - krzyknęła naraz 418 3, 26| chorość odeszła, skorom jeno w te progi stąpiła.~- To pilnujcie... 419 3, 26| związali, ale porwał ci je kiej te nicie nadgniłe, aż się przelękły 420 3, 26| pożywienie, to grosz jaki albo i tę czystą koszulę, a roboty 421 3, 26| ze zgrozy i zdumienia, bo te nowinki kiej kamienie spadały 422 3, 26| sobą i szyję wzdymać kiej te indory napuszone; a to i 423 3, 26| raz i nie dwa oglądając te śliczności i ciesząc oczy 424 3, 26| uścibała... byle mieć na tę ostatnią skonania godzinę...~ 425 3, 27| baczyła, zstępując w siebie, w te różne myśle, jakie ją oprzędły, 426 3, 27| lśniły się poniki wody kiej te srebrne strużyny, niesły 427 3, 27| tyla, przecierpiała bez te pół roku, że drugi człowiek 428 3, 27| Antkowego ustatkowania i że te ziemie będą ich na wieki.~ 429 3, 27| ręce zwisały martwo kiej te nadrąbane gałęzie.~Poprawiła 430 3, 27| lśniły się jej zęby kiej te paciorki najbielsze, a rozplecione 431 3, 27| Zedrzeć ci ino pazurami tę gębusię, a nie wynosiłabyś 432 3, 27| rychtyk pomogło tyle, co i te darmowe Dominikowej zamawiania.~ 433 3, 27| chciało się jej lecieć na te ugrzane przypołudnia, pomiędzy 434 3, 27| Żarli się przy tym jako te psy kiele zdychającego barana 435 3, 27| jeno nie zgodzili. Muszą te pieniądze być schowane gdzie 436 3, 27| wąsów, a oczy to mu jak te złodzieje latały po kątach; 437 3, 27| ustąpiła. Tak ją już mierziły te wojny, że nieraz chciała 438 3, 27| rozpłakane, rozwrzeszczane, jako te dni marcowe, a wszędy, jako 439 3, 27| wielce ku niemu ochłodła i te spotykania już były jeno 440 3, 27| odbitego, ostawiając za sobą te czarniawe, półkoliste kręgi 441 3, 27| zbladłych policzkach kieby te paciorki lśniące rozerwanego 442 3, 27| opłotków, że po drogach niby te maki czerwieniały się kobiece 443 3, 27| nie było, tyle jeno, co te wróble ćwierkania i świegoty 444 3, 27| otwierały się na światło niby te dzioby pisklęce...~Pod chałupami 445 3, 27| przyszło i społecznie łykali te kotki poświęcane, chroniące 446 3, 27| oczyma, któren wszędy niósł te słowa pociechy, a kaj wstąpił, 447 3, 27| dziecińskie płacze, wyrzekania i te wzdychy, i ta żywa a silnie 448 3, 28| niejedno, ale cóż mogę? tę skibkę chleba?~- Nie frasuj 449 3, 28| pomożesz... - przerwała te gorzkie wywody Hanka i wyszła.~ 450 3, 28| Jagnie, które ją bodły kiej te noże ostre, poleciała śpiesznie 451 3, 28| siąść na pokutę w kruchcie i te paciorki prząść, a nie ogadywać 452 3, 28| drodze do kościoła i na te krótkie Zdrowaś - że kiej 453 3, 28| dostaniecie.~- To po dobroci dacie tę oto ćwierć i połeć słoniny.~- 454 3, 28| też na proces mieć, by jej te morgi wyprawować... A Grzeli 455 3, 28| skręcały po stole, kiej te węże czerwone a tłuste, 456 3, 28| stłoczy, ale sam nie wyskoczy! Te dłuższe nieś stryjnie najpierw, 457 3, 28| miały mniejszą... Pryczkowej tę tu kiełbasę, harda, wynośliwa, 458 3, 28| jęła mówić boleśnie, że te jej słowa kiej łzy gorzkie 459 3, 28| bij! popróbuj ino, to ci te cacaną gębusię tak sprawię, 460 3, 29| zrobione - bo kaj to jeszcze te ze wszystkich najpierwsze - 461 3, 29| wiatry, przejmowały na wskroś te ciepłe i płodne deszcze, 462 3, 29| kieby na dobitkę jeszczech te ciężkie strapienia o uwięzionych...~ 463 3, 29| powrotu strażników.~Że zaś w tę porę przedzwonili południe 464 3, 29| Jezu! że to człowiek ma ino te dwie, i słabe, ręce!... 465 3, 29| Rochu, poredzim, ino bez te ścierwy kamienie pług wyskakuje, 466 3, 29| żarty stroił ucieszne i te prześmiechy... Z dzieuchami 467 3, 29| gdzieniegdzie zapalone światła, jako te ślepia wilcze, ale na świecie 468 3, 29| do jednego wydusić, jak te gąski Płoszkowej.~- Że i 469 3, 29| rozglądając łzawymi oczyma tę kupę rumowisk, która jeno 470 3, 29| wielce rozciekawiona. ~- A bo te oszukańce dają mi tylko 471 3, 29| pojadę... Ale, trza by już te boczki poprzekładać na drugą 472 3, 29| nie pyta czyje...~Ale na te słowa Jagustynki Hanka zakrzyczała 473 3, 29| wołaj Pietrka!... trza tę resztę przenieść do mojej 474 3, 29| i choćby na bórg albo za tę ostatnią ćwiartkę, a musiał 475 3, 29| pieczonych.~Juści, iż przez te dni takusieńko kaj indziej 476 3, 30| chorągwie w ławki pozatykane i te świerczaki, którymi umaili 477 3, 30| gęstwy rwać głośne wzdychy i te ręce szeroko rozwodzone. 478 3, 30| Bóg przykazał, jeno nie te opuszczone lipeckie sieroty...~ 479 3, 30| Szczęściem, co dobrodziej w tę porę rozpoczynał kazanie 480 3, 30| wszystkie i gardziele, a te głosy płomienne i ogniem 481 3, 30| księże przejęły otuchą, a te śpiewy radosne, nabożeństwo 482 3, 30| co trocha przesłaniając te granatowe pola nieba, kaj 483 3, 30| w ten czas wiośniany, w tę porę rodną unosi się nad 484 3, 30| smutniej niźli po inne roki w tę porę.~Zaspali galanto, bo 485 3, 30| wszystkie zawiesiła, i bursztyny te wielgachne też po matusi! - 486 3, 30| naszło się do Józki, że kiej te szczygły świergotliwe obsiadły 487 3, 30| kurzy.~Józka poleciała tam w te pędy.~Witek stojał pod szopą 488 3, 30| Święcone ze smakiem jadł, te kilkanaście złotych wziął, 489 3, 30| trupem nie padła... To za tę ciężką służbę kole jego 490 3, 30| dobra, za pracę nad siły, za te cierpienia wszyćkie - nic 491 3, 30| przytrząśnięte zielenią, na te nieobjęte ziemie zwiesną 492 3, 30| wpadając do chałupy.~- Niby te obwiesie komu przepuszczają! - 493 3, 30| dźwigają na zadzie, jakby te indory, kiej se ogony rozczapierzone 494 3, 30| rozczapierzone postawią.~- Sianem se te miejsca wypychają lebo gałganami - 495 3, 30| poprzecinał, że ani poznać, kiej te brzuchy dziewają... Z bliskam 496 3, 30| się białe chmurki, kiej te nieprzeliczone stado gęsi, 497 3, 30| spadającego nad bory, szła przez te progi cieniów i lśnień, 498 3, 30| myśli wiotkie i nikłe, jako te świetliste nici na wodzie, 499 3, 30| morzach!~- Jezu! o morzach! A te obraziki też nie święte?~- 500 3, 30| miejsc i całą duszą pijąc te słowa miodne, jak wyschła