Table of Contents | Words: Alphabetical - Frequency - Inverse - Length - Statistics | Help | IntraText Library
Alphabetical    [«  »]
tchnienie 1
tchnieniem 2
tchu 24
te 775
te- 1
tecza 7
teczami 1
Frequency    [«  »]
981 bylo
839 ino
802 pod
775 te
762 az
756 jej
755 zas
Wladyslaw Stanislaw Reymont
Chlopi

IntraText - Concordances

te

1-500 | 501-775

    Tom, Rozdzial
501 3, 30| pokoleń Borynowych, co w noc Zmartwychwstania Bóg je 502 3, 31| śliczne, okrągluchne kiej te bułeczki.~Bylica stanął 503 3, 31| wlekły się cichuśko, kiej te strumienia w słońcu roziskrzone, 504 3, 31| tych trawach mokrych, jako te psy ogłupiałe czyniły.~To 505 3, 31| smutne, ogłuchłe, jako te niepłodne wywieiska albo 506 3, 31| Boże, odłogiem prawie, gdyż te kobiece ręce nie znaczyły 507 3, 31| dziewanny i łopiany kiej te kumy podufałe zasiadały 508 3, 31| wędrownik z obcych stron i nawet te krzyże i figury, stróżujące 509 3, 31| podziały gospodarze? kaj to te śpiewy, te bujne radoście 510 3, 31| gospodarze? kaj to te śpiewy, te bujne radoście kaj?...~Jeno 511 3, 31| cegłą ścierają jaże do kości te miejsca, kaj przy chrzcie 512 3, 31| progu.~- Pietrek, a kaj te Cygany stoją?~- Mówili w 513 3, 31| przyjacielskie sąsiady to jak te płoty a ściany bronne: świnia 514 3, 32| patrzeć; spóźniły się bez nowinę, ale przyjdą... byłam 515 3, 32| będzie wywoził od Florki na te zagony kiele Paczesiowego 516 3, 32| odrzucając włosy na plecy, kiejby przygarść lnu najczystszego~ 517 3, 32| Walka, niech go odbierze! Te, ryfo jedna, konia samego 518 3, 32| dachy ojcowej chałupy i te sady, lśniące rosami a kwiatami 519 3, 32| rozerwały się ich oczy, puściły te parzące ogniwa i rozprysnęły 520 3, 32| nasi!...~- Dyć już kiej te sroki cały świat to jedno 521 3, 32| zbladła, ręce jej opadły kieby te skrzydła przetrącone i serce 522 3, 32| przewiały przez pamięć kiej te mgły nikłe i kiej sen cudny, 523 3, 32| rozkwitające sady, kieby te wielgachne snopy kwietne, 524 3, 32| wystawiając twarz na wiater i na te rosy skapujące z obsychających 525 3, 32| obiegały cięgiem, kiej te psy przyczajone dokąśliwego 526 3, 32| bowiem już taką miała, kieby te wiotkie trzmieliny czy chmiele 527 3, 32| tyle tej dobroci zażyły, co te karmiki na pokrzywach z 528 3, 32| złymi ozorami kieby przez te ostre ciernie...~Grzelowa 529 3, 32| ale tak mięciutko, kieby te ręce matczyne gładziły pieściwie 530 3, 32| wiały się nad głowami, niby te ptaki wielgachne żółtoczerwonymi 531 3, 32| rozmigotaną złotymi łuskami, w te wsie widniejące na wyżniach 532 3, 32| drzewiny, i ziemię, i wody, i te głowy chylące się pokornie, 533 3, 32| bardzo cudne i święte, jako te Hostie unoszące się nad 534 3, 32| rozwlókł na staje, że jako te kwiaty widniały kobiety 535 3, 32| miejscami ździebko wzdęte, jako te piersi matki karmiącej, 536 3, 32| tyle ważyły nad polami, co te skowronkowe świergotania.~ 537 3, 32| rozlewały się równie, niby te nieprzejrzane wody szarozielone, 538 3, 32| że jeno rozchodniki, kiej te liszaje, czepiały się niegdzie 539 3, 32| zaglądają - zaśmiał się kowal.~- Te, wisusy, uszy poobrywam, 540 3, 32| cisnąc się do niego kiej te owce do pasterza, a w ręce 541 3, 32| krzyżem, pot obcierając i te łzy poczciwe~A naród skotłował 542 3, 32| śmiechy, ściszone słowa lub te pacierze staruch, mamrotane 543 3, 32| pochyleni, obejmując oczyma te niwy zielone, kaj gęsto 544 3, 32| drzewa gorzały w zachodzie, te długie zagony, co wlekły 545 3, 32| wlekły się ku nim pokornie, te kiej wody ździebko rozkolebane 546 3, 32| radosnym. Żarli ci też ślepiami mać żywicielkę, że niejeden 547 3, 32| dzieci tulą się radośnie niby te krze wątłe, a toć gwarzą, 548 3, 32| chlewy zamykać... nawet i te największe buntowniki: Grzela, 549 3, 32| mogła już wytrzymać, bo te rozmysły przygniatały 550 3, 32| kamieniem w całą kupę i w te rozradowane, śmiejące się 551 3, 32| pod kwiatem gałęzie, kieby te kochane, dziecińskie głowiny.~ 552 3, 32| pachniały zboża, wody i te ziemie przewilgocone, a 553 3, 32| miłowań i lubością, że nawet i te skrzaty ledwie odrosłe, 554 3, 33| pięściach patrzyła z lękiem na te jakieś kreski, z których 555 3, 33| z Maciejem.~Zaś Tereskę te ciepłe, poczciwe słowa prażyły 556 3, 33| bych zdzierżyć spokojnie wieść straszną, ale zdradliwe 557 3, 33| tej płaksy, zbrzydły mu te ciągłe kwiki. Nie ślubował 558 3, 33| rozczapierzyły się kiej te jendyczki.~- Hale, jaki 559 3, 33| Cichojta! skrzeczą kiej te sroki na deszcz.~Nie zaraz 560 3, 33| uspokoili, więc by przerwać te przekpinki, zapytał: ~- 561 3, 33| skwapnie zawijać i chować te swoje skarby.~- Czemuż to 562 3, 33| Drugie miarkuję: byśmy za te jego rządy nie dopłacili.~- 563 3, 33| Przez sady krzykali se nowinę, w opłotkach stawali 564 3, 33| rechocąc między sobą jakoby te świnie nad korytem.~- To 565 3, 33| się wynieśli z karczmy.~- Te, pludry, nie tak śpieszno, 566 3, 33| chałupach wytrzymać.~Zaś przez te gorąca, przez kłopoty i 567 3, 33| staruchy, brzozy wysmukłe i te, pogięte krzyże osłaniały 568 3, 33| strugi, jaże polały się te trele perliste, te kląskania 569 3, 33| polały się te trele perliste, te kląskania cudne i te lube, 570 3, 33| perliste, te kląskania cudne i te lube, rzewliwe zawodzenia, 571 3, 33| a przejmująco, jakby to te żytnie, rdzawe kłosy dzwoniły 572 3, 33| podrywały się razem kiej te stada gołębie i krążąco, 573 3, 33| rubli chcą! Przeciek macie te ojcowe... weźcie je na wykup... 574 3, 33| szedł srebrnym sierpem przez te straszne, mroczne wysokości. 575 3, 34| rozkołysane gałęzie i w te słoneczne bryzgi, zalewające 576 3, 34| albo za niedzielę... Przez Antkową sprawę dobrze poznałam, 577 3, 34| polem chciał objeżdżać.~- Te! konia ochwacisz, kaj ci 578 3, 34| przystanąć i rzekł:~- Juchy te chłopaki, wymyśliły sobie 579 3, 34| kłusem ruszył.~- Ścierwy te wisusy, żeby taką rzecz 580 3, 34| Odpokutuje jeszcze za te jamory: kobieta łeb mu obedrze!~- 581 3, 34| śpiewał chwałę Panu - jakoby te lipy wyniosłe, te czarne 582 3, 34| jakoby te lipy wyniosłe, te czarne olchy, te rozgorzałe 583 3, 34| wyniosłe, te czarne olchy, te rozgorzałe w słońcu wody, 584 3, 34| rozgorzałe w słońcu wody, te śmigłe brzózki, te sady 585 3, 34| wody, te śmigłe brzózki, te sady niskie i pola zielone, 586 3, 34| najbarzej młode brzózki i te mięty po ogródkach; przemiękła 587 3, 34| niebie, tak nas znowu za te pogrozy wsadzą do kreminału! - 588 3, 34| gotowi powsadzać ich za te ciągłe bunty na parę lat 589 3, 34| tak ich ponosiło.~Żyd w te pore przyniósł flachę, wysłuchał 590 3, 35| Rozdział 10~Owóż te dnie od Bożego Ciała do 591 3, 35| swoich zajęć, a ino całe te dnie i wieczory chodzili 592 3, 35| zabiegów na darmo byłyby te wszystkie zachody, gdyby 593 3, 35| świat rozsłoneczniony, na te chmurki białe, co kiej gęsi 594 3, 35| mało to przeszła przez te dnie? Dyć cała wieś szczuła 595 3, 35| co ledwie już zdzierżała straszną radość; chodziła 596 3, 35| miotały - jeno przepędź pokrakę od siebie, przepędź, 597 3, 35| wszystko się rozwodzi jak te koła bez luśni.~Doszli wraz 598 3, 35| dobrze baczę, co się działo w wojnę panów, jak za bele 599 3, 35| kpił urągliwie.~- Za te dziesięć palców, duża płata! - 600 3, 35| mata pieniądze, a my jeno te gołe pięście... Obaczymy, 601 3, 35| zapewniał Mateusz.~- Wziąłbym ziemię z kraju; przy drodze - 602 3, 35| się widziały w pośrodku, te z figurą - rzekł inszy parobek.~- 603 3, 35| parobek.~- Ja bym się darł o te od Woli.~- Cie, żeby tak 604 3, 36| gotowego grosza.~Ale i bez te różności przednowek stawał 605 3, 36| się poprawi, nawet już na intencję na mszę dawali, 606 3, 36| rozdzianych do koszuli kiej te siodłate bociany, obsiadły 607 3, 36| gęsto kopice i stogi, kiej te kumy podufałe przysiadając 608 3, 36| Borynowej chałupy wciskały się te wszystkie głosy ludzi i 609 3, 36| cięgiem włóczył oczyma; te jasne ślepie, błyszczące 610 3, 36| troskliwie przysłaniać pola kieby mać utrudzoną.~Spod ledwie 611 3, 36| rozłaził w pamięci jako te zgniłe przędze, i dusza 612 3, 36| kłosów, zwisających kieby te rdzawe dzioby piskląt, pszenice 613 3, 36| rozsiewał do ostatka na te praojcowe role, wszystkie 614 3, 36| zły wiater, błąkała noc i te głosy, bijące całym światem:~- 615 4, 37| człowiekowym żywotem.~Jeno te żałosne lamenty sierot nie 616 4, 37| nie wie, pod jakim płotem ostatnią parę puści. Bych 617 4, 37| nie dosłyszała i ocierając te jakieś ostatnie łzy, co 618 4, 37| bledziuśkim kwiatem, niby te przymrużone od blasków dziecińskie 619 4, 37| przypominki chlasnęły kiej te parzące pokrzywy. - Prawda, 620 4, 37| urazy i żale opadły kiej te złe, rozszczekane psy.~Południe 621 4, 37| smutnie głową i obcierając ciężką, żalną łzę, że szmer 622 4, 37| wzdychliwe trzęsły się kiej te przejmujące siąpania deszczów 623 4, 37| Siedziały rozczapierzone kieby te kwoki w piasku, ledwie już 624 4, 37| mnie, ale już mi obmierzły te koty, jakie macie po jego 625 4, 37| czynił, zorze ostygły kiej te ordzewiałe blachy przysypywane 626 4, 37| dworze, pod oknami i ciągnęli długą i żałosną nutę litanii, 627 4, 37| się posobnie i gasły niby te oczy strudzone patrzeniem 628 4, 37| się obrazy borów, kieby te czarne chmury wynoszące 629 4, 37| a wody wlekły się niby te srebrnawe przędziwa. Powietrze 630 4, 37| zamodlona i zasłuchana w te długie, lamentliwe pieśnie, 631 4, 37| cudne i niebosiężne, kieby te głosy śpiewań janielskich 632 4, 37| przygięte i kieby zasłuchane w te pieśnie żałobne, a kiedy 633 4, 37| chlupało błoto pod nogami, a te bólne, sieroce płacze kwiliły 634 4, 37| bezgraniczna żałość, że kiej te dymy gryzące snuły się po 635 4, 37| nieustępliwa!~A cóże te wszystkie znojne trudy? 636 4, 37| zrezygnowani, szarzy i mocni kiej te głazy widne na miedzach, 637 4, 37| bo tam już ludzie jako te wilki nastają na siebie, 638 4, 37| boskie stworzenia, a jeno te psy wściekłe i te swynie 639 4, 37| a jeno te psy wściekłe i te swynie smrodliwe. I tak 640 4, 37| i stratują.~Bych chociaż skibkę, a z cudzego przyorzą. ~ 641 4, 37| obejścia, przychwycą kiej te wilki.~Kawałka żelaza nie 642 4, 37| całkiem się opuszczają, pogany te pieskie i chrystobije, że 643 4, 37| jeno rzeknę: Niech mi się te judasze poprawią do trzech 644 4, 37| jakby to na nią sypiały się te ciężkie, sypkie strugi ziemi, 645 4, 37| jakby to nad nią huczały te posępne głosy dzwonów, jakby 646 4, 37| zaś znad świeżej mogiły te wszystkie płacze, te szlochy 647 4, 37| mogiły te wszystkie płacze, te szlochy i biadania też się 648 4, 37| na dolę nieubłaganą i na wieczną krzywdę człowieczą.~ 649 4, 37| jeszcze niekiedy wyciągnął żałobną nutę i wypominać 650 4, 37| dziedzic chce, to potrza z nim zgodę zrobić i brać, co 651 4, 37| piskające przebierania i te dziecińskie śpiewy i wrzaski.~ 652 4, 38| siekającym, prędkim głosem, kieby te dziecińskie sprzeciwy. Że 653 4, 38| Ciągnęli rzędami, podobnie kiej te gęsi, mieniąc się jeno w 654 4, 38| Dzwony bimbały długo i te głosy jękliwe leciały we 655 4, 38| stojała przystrojona kieby na te gody weselne, cała we kwiatach 656 4, 38| i rowy, co migotały kiej te wstęgi kwietne szczodrze 657 4, 38| czymsić, co się widziało niby te rozczapierzone ogony indycze. 658 4, 38| Poglądali w naród hardo, kiej te zbóje.~- Pludraki ścierwie!~- 659 4, 38| rada, gdyż obrzydły jej te niepoczciwe dogryzania, 660 4, 38| się ozgniewam!~- Rzućcie te torbeczki, prędko, żeby 661 4, 38| wiszące na drążkach niby te grubachne postronki. Gdzie 662 4, 38| zbereźnikom, które jako te wróble obsiadały sztachety, 663 4, 38| śpi se kajś w cieniu... Te! jedrona pałka! - krzyknął 664 4, 38| wzdychaniem przeliczała swoją mizerną złotówczynę.~ 665 4, 38| cieszyły jej dzisiaj ni te rozwiane wstęgi, ni granie 666 4, 38| pośmiech; słodziuśki niby te miody.~- Naści, Jaguś, swoją 667 4, 38| Ale odmieniłeś się przez te czasy, no, no... Całkiem 668 4, 38| tak me już noszą kiej psy zdechłą owcę.~- To czemu 669 4, 38| nie ozwał, patrzeli jeno w te białe krychy na stole i 670 4, 38| wielce dobrotliwie:~- Weź dziesiątkę, kiej tak galancie 671 4, 38| nim a patrzeć z bliska w te gębusie i modlić się kiej 672 4, 39| przygarście ździebeł kiej te powyrywane brody żydowskie.~ 673 4, 39| kacząt pływających kiej te żółciuśkie pępuszki; rozczapierzona 674 4, 39| broniła Hanka.~- A już te buciary oddacie. Cholewy 675 4, 39| Mówię ci, wypędź z chałupy te lakudre! Wygoń , póki 676 4, 39| pobielała na płótno, bo te ostatnie słowa ugryzły w 677 4, 39| pyskuje! A niechta! Mam gdzieś te szczekania. Cóżem to takiego 678 4, 39| piorunami.~Zaś Hankę słowa te poraziły jakby na śmierć; 679 4, 39| O zapis ci chodzi, o te morgi, a to je weź sobie 680 4, 39| ścierpła, ale puszczając te słowa mimo uszów zawołała:~- 681 4, 39| To już Michał pojedzie po te rzeczy po nim, co mają przepaść. 682 4, 39| wsi w mig się rozniesły te nowiny, że schodząc z pól 683 4, 39| że ganiacie za nią kiej te psy, że każdy by do niej 684 4, 39| przyjacielstwa wam radzę, załagódźcie sprawę! Zrobię, co jeno 685 4, 40| barzej niespokojna, boć te przeróżne pomyślunki roiły 686 4, 40| drzewa buchając w górę niby te czarne, gęste dymy.~Staw 687 4, 40| się czerwone zorze jako te łuny dalekie.~- Jak wyszli 688 4, 40| Powiedziałam i zarno w te pędy po was, no i tyla!~- 689 4, 40| już bez pamięci, a jeno te szczęsne łzy spływały ciurkiem 690 4, 40| przepomniałam. Józka, łap no te żółte kogutki. Cipuchny! 691 4, 40| migotały nad ziemią niby te sine błyskawice, gdzie znów 692 4, 40| chłopca.~- Prawda, bo już te portki, com dostał jesienią, 693 4, 40| modre oczy i lśniące zęby, i te czerwone nabrane wargi, 694 4, 40| ludźmi, jak z gospodarzami, a te kiej pastuchy od gęsi! Już 695 4, 40| abych mu jeszcze dołożyć przyległą łączkę. I zrób 696 4, 40| dokłada swojego, bych jeno zgodę przeprowadzić.~- Żebyś 697 4, 41| niezgorzej wzwyczajonam, ale jak te moje robaki kochane zapiskają: 698 4, 41| brzuchów, to powiedam, cobym se te kulasy odrąbała abo i z 699 4, 41| podarła na bielniku, i za te spyskane ziemniaki. Mam 700 4, 41| siedzenie. Jezus! siedziałem te parę miesięcy, a już me 701 4, 41| zapomniał tak zaraz; połknął te jego przyjacielskie powiadki 702 4, 41| spuścić, zaraz w cudze jak te świnie! Wiśta kasztan! - 703 4, 41| jej wargi roztrzęsione i te oczy zalane gorzkimi łzami, 704 4, 41| oczy zalane gorzkimi łzami, te kochane a tak przesmucone 705 4, 41| mgnienie zapamiętania, na jedną tylko minutę ostatniej 706 4, 41| wzdycha...~Rozżarł się na te słowa kiej pies i syknął 707 4, 41| i szły przez niego kiej te wiośniane, pachnące zwiewy 708 4, 41| przyodziewało się kieby w te zgrzebne gzło, ale Antek 709 4, 41| siedzieli cichuśko kiej te przytrwożone trusie.~Strażnicy 710 4, 42| kaj już czekały na niego te sześć morgów kupione od 711 4, 42| Cóż to mam? Jedne portki a te gołe pazury! - mruknął nie 712 4, 42| dyć się żrą ze sobą kiej te psy. Torba zapowietrzona, 713 4, 42| jaką krowinę dali, a to jak te najgorsze dziadaki, przez 714 4, 42| kulasami nie wyrobi. Kieby te dzieci, to śmiech, to płacz, 715 4, 42| niezmiernie wdzięczny za dobroć, ale chociaż razem 716 4, 43| przybierę się w modry gorset i w kieckę, com to w niej była 717 4, 43| powtórzyła smutnie - czyjeż te okopcowane role?~- Antka 718 4, 43| je w rękę Nastusi.~- Weź te parę groszy, nie mogłam 719 4, 43| i kajś lecieć, i całować te drzewa, i tulić się do tych 720 4, 43| powiew muskał pieściwie kieby te umiłowane ręce, a czasem 721 4, 43| szepcąc jeno niekiedy niby te gorące słowa nieskończonego 722 4, 44| całował, zaś poniektóry i ostatnią złotówczynę w nadstawioną 723 4, 44| skupieniu kolebiąc się to w , to w drugą stronę, właśnie 724 4, 44| wam rzeknę, jak bywało pod te roki, kiej się to panowie 725 4, 44| i takoż na darmo. Kiej te rozjuszone indory skakały 726 4, 45| mu się to już zmierziły te kluczenia, ścisnął mocniej 727 4, 45| twoją dziesiątkę! No, jak to te Żydy myślą, że wszystko 728 4, 45| się słońce, pełzając niby te złociste pająki po mchach, 729 4, 45| coraz mniejsze i żeby nie te trochę ziemi, to byśmy przy 730 4, 45| ważnie i uroczyście kieby monstrancję, Jasio go okadzał 731 4, 45| Słyszałeś to już o Felku? Te gałgany to tną jak osy, 732 4, 45| jak braty rodzone, nawet te malwy osypane kwiatem, nawet 733 4, 45| malwy osypane kwiatem, nawet te prosięta grzejące się na 734 4, 45| Ale mi przyobiecały, że na ostatnią moją godzinę to 735 4, 45| jakby niewidzące oczy.~- A te moje, co się im już dawno 736 4, 45| im już dawno pomarło, a te powinowate i znajome. Prawdę 737 4, 45| Jagusia dobrze już znała te samotne schroniska, dobrze 738 4, 45| dnie były dla niej jako te ciągłe święta, jako te uroczyste 739 4, 45| jako te ciągłe święta, jako te uroczyste odpusty w nieustannej 740 4, 45| dzwoniły bory dalekie i te wędrujące chmury, i ta przenajświętsza 741 4, 45| się to i Jagusi widziało w porę miłowania.~Dnie szły 742 4, 45| róża w jej ogródku, kieby te malwy smukła i kieby ten 743 4, 45| w trop za Jagusią, kiej te gończe za zajączkiem.~Ale 744 4, 45| na każdym kroku spotykała te przyczajone, stróżujące 745 4, 45| już najmilsze były la niej te krótkie, nagrzane, jasne 746 4, 45| świętą, rodną mocą, niby te pola dojrzewające, niby 747 4, 45| pola dojrzewające, niby te gałęzie owocem ciężarne, 748 4, 45| Takie to miała Jagusia te krótkie, nagrzane, jasne 749 4, 45| nagrzane, jasne noce i takie to te skwarne, rozprażone dnie 750 4, 45| się i zajrzał głęboko w te modre przepaście; modlitwę 751 4, 45| się w niej trzepotała kiej te skry słońca nad polami, 752 4, 45| rozpowiadać, czytając raz jeszcze te miejsca, kaj było o polach 753 4, 45| pchnęła me go szukać... lecę w stronę, rozglądam się... 754 4, 46| za drugim, stożąc się jak te kamienie, póki się z 755 4, 46| darmo, jak to ciągiem, kieby te zboża na ziemi nawożonej, 756 4, 46| wiary serdecznej, jako by komunię przenajświętszą... 757 4, 46| obejmując ziemię rękami kieby mać żegnaną na zawsze.~Jagusia 758 4, 47| zazdrość o Jagusię, a już te myśle, że Mateusz może się 759 4, 47| za tego psa wiernego, za ostatnią dziewkę!~Jęczała 760 4, 47| co se była nagotowała na porę ostatnią; czystą płachtę 761 4, 47| patrzę.~Przykazała, bych w te skarby przystroili jutro, 762 4, 47| na palcach, umilając jej te ostatnie chwile, jak jeno 763 4, 47| Jezusem, przygotował na drogę ostatnią i zalecił 764 4, 47| zajrzał w jej martwe oczy i w stężałą na grudę twarz, 765 4, 48| wśród szlochań i skarg na te okropne posądzenia z taką 766 4, 48| przeżuwał matczyne słowa niby te kolczate osty, dławił się 767 4, 48| oczów i rzucić jej w twarz całą litanię grzechów... 768 4, 48| siedząca w dworskiej ławce, i te przystępujące do komunii 769 4, 48| przez mgłę widział, przez te łzy zaledwie powstrzymywane, 770 4, 49| nie dołożyły. Przez całe te trzy dni, po wyjściu kompanii 771 4, 49| żal i po dziesięć...~I tak te wiadomości przygnębiły ludzi, 772 4, 49| wypędzić na bory i lasy, kiej zarazę!~- Wypędzić ! Jedyna 773 4, 49| się chycić ławę i prać nią te wszystkie rozwrzeszczone 774 4, 49| marnacją i upadkiem.~Albowiem te żniwne dnie toczyły się 775 4, 49| jakby ręką odjął! Dały mi wodę zakonnice w Przyrowie.~-


1-500 | 501-775

IntraText® (V89) Copyright 1996-2007 EuloTech SRL