Table of Contents | Words: Alphabetical - Frequency - Inverse - Length - Statistics | Help | IntraText Library | ||
Alphabetical [« »] ateraz 1 atlasy 1 awantury 2 az 762 aze 43 azeby 4 azem 3 | Frequency [« »] 839 ino 802 pod 775 te 762 az 756 jej 755 zas 736 jakby | Wladyslaw Stanislaw Reymont Chlopi IntraText - Concordances az |
Tom, Rozdzial
1 1, 1 | ścierniskami - poglądała żałośnie, aż i zniknęła za przydrożnymi 2 1, 1 | je przyjaźnie po karkach, aż wyciągały do niego nozdrza 3 1, 1 | konie pociągły z miejsca, aż zgrzytnęły orczyki - i orał 4 1, 1 | zgrzebnych skib rozciągał się aż ku wsi, leżącej nisko i 5 1, 1 | rozległ się gdzieś niedaleko, aż wrony poderwały się z krzykiem 6 1, 1 | już obie gnały w dyrdy, aż kurz je zakrył obłokiem.~ 7 1, 1 | bronami, wydłużał i pełzał aż na wzgórze i opadał, a spod 8 1, 1 | kamieniami ogromną gruszę, aż hurmem przybiegli do niego 9 1, 1 | pogadywały to o tym, to o owym aż i zamilkły, bo któraś dojrzała, 10 1, 1 | wełniaka, zapomniała do cna, aż jej odsłonięte do kolan 11 1, 2 | granula! - wołała łzawo, aż buchnęła płaczem i lamentem 12 1, 2 | jakby o ratunek, boleśnie, aż jej piękne oczy o białkach 13 1, 2 | błoto! Do miski to ścierwów aż gęsto, a przypilnować nie 14 1, 2 | starych rzemieni i żelastwa, aż usłyszawszy Hankę w pierwsze 15 1, 2 | i podnosiły ciężkie łby, aż cienkie strugi wody, niby 16 1, 2 | chrapanie rozlegało się aż na ganku.~Poszedł na podwórze 17 1, 2 | kichnął raz po raz trzy razy, aż mu łzy w oczach stanęły.~- 18 1, 2 | rozmarzał się gospodarsko, aż czasem i przystawał z ciężkiej 19 1, 2 | i niskie drzewa śliwkowe aż na płot i drogę.~Boryna 20 1, 2 | brała się skubać pióra, aż gęś zagęgała boleśnie i 21 1, 2 | bo mu uderzyło do głowy, aż się podrapał, zapiął pętlę 22 1, 2 | wica zamigotała i padła aż na staw, potem czyjeś mocne 23 1, 3 | drzwi, w biały łeb Łapy, aż pies zawarczał, zwinął się 24 1, 3 | konie i przyłożyl im siana, aż parskać zaczęły i bić kopytami, 25 1, 3 | Pogładził ją po nozdrzach, aż klacz położyła mu łeb na 26 1, 3 | grzmotnął go pięścią w zad, aż koń uskoczył w bok i zarżał.~- 27 1, 3 | dziobki, poił z ust własnych, aż ożywiały się, otwierały 28 1, 3 | zapamiętale, gdzie popadło, aż rzemień świszczał, a chłopak 29 1, 3 | Gospodarzu!... O Jezu ratujta...~Aż Hanka wyjrzała z chałupy, 30 1, 3 | ryczał i tak pędził, aż mu reszta jaskółek wylatywała 31 1, 3 | haruj!~Złość w nim zbierała, aż poklinał z cicha i rzucał 32 1, 3 | źrebicą, to cielę jakie, aż i wyminął wszystkich i koło 33 1, 3 | kłóciły się sroki tak zajadle, aż źrebica strzygła uszami 34 1, 3 | nieprzytomny, ganiał po sieni, aż dudniło, powracał, dmuchał 35 1, 3 | pacierzy, abo i z koronkę, aż wreszcie drzwi sądowe się 36 1, 3 | coraz krzepciej na kraty, aż trzeszczały; gwar zrazu 37 1, 3 | niego przez gęstwę ludzką, aż jej chustka spadła z głowy 38 1, 3 | był wspólny, serwitutowy, aż sędzia skinął na Jacka, 39 1, 3 | gorąc, iż ani odetchnąć aż sędzia polecił otworzyć 40 1, 3 | ze środka tak gwałtownie, aż kląć poczęli, że depcze 41 1, 3 | kłaniała się ręką ziemi, aż wyrurkowanym czepcem zawadzała 42 1, 3 | Wychodźta, póki po dobremu - i aż jęknęła, tak ją ciepnął 43 1, 3 | wciąż przede mną leciała - aż do samej chałupy - do samej 44 1, 3 | chałupy, prześwietny sądzie, aż w ogrodzenie weszła, aż 45 1, 3 | aż w ogrodzenie weszła, aż do sieni wlazła, a że drzwi 46 1, 3 | rozległ głuchy pod powałą, aż Jacek musiał przyciszać 47 1, 3 | Sprawa ciągnęła się długo, aż do przerwy, w której sąd 48 1, 3 | dowodzić i przekonywać, aż w końcu jako ostatni dowód 49 1, 3 | się od śmiechu, a naród aż huczał z uciechy, przyglądali 50 1, 3 | krzyknęła Dominikowa tak mocno, aż pomilkli, i jaki taki drapał 51 1, 3 | te dalekości niebieskie, aż i rzekła niechcący:~- Gorąc 52 1, 3 | bajorów i liścia dębowego aż wiercił w nozdrzach.~- Wiecie, 53 1, 3 | miądliło zawzięcie suchy len, aż mgła pyłów wisiała nad nimi 54 1, 3 | Miądlice ostro kłapały, aż cały rząd kobiet pochylał 55 1, 3 | na starego z uśmiechem, aż ciarki przeszły po nim, 56 1, 4 | odbijał w sobie słońce, aż oczy raziło.~A dzwony wciąż 57 1, 4 | modlitwy.~Kuba czekał, aż przedzwonią, ale że nie 58 1, 4 | przez ciżbę i parł prosto aż przed wielki ołtarz - aż 59 1, 4 | aż przed wielki ołtarz - aż tam, gdzie stawały same 60 1, 4 | dobrodzieja, jak w obraz święty, i aż mu dziwno było, że to ten 61 1, 4 | błagał, zaklinał, prosił - aż Kuba nie wytrzymał i jął 62 1, 4 | runął twarzami na podłogę, aż kurz się podniósł i niby 63 1, 4 | pokornym a głębokim głosem aż dusza Kuby zamierała z lubości 64 1, 4 | napełniały taką rozkoszą, aż wzdychał ino, rozkładał 65 1, 4 | nieustannie śpiżowymi ustami, aż trzęsły się lipy i klony, 66 1, 4 | donośnie a pośmiewał się, że aż rechotał, bo wykpis to był 67 1, 4 | strojna dzisiaj była, że aż oczy rwała parobków, co 68 1, 4 | trzewiki wysokie, zasznurowane aż po białą pończochę czerwonymi 69 1, 4 | tak wyszyty złotem, że aż się w oczach mieniło, to 70 1, 4 | jedzących, zazierał do misek, aż mu raz w raz ktoś rzucił 71 1, 4 | jak strzeli w lesie, to aż we wsi się rozlega?~- Mechanik 72 1, 4 | rozmyślał gorzko i aż go ścisnęło za serce... - 73 1, 4 | Antek milczał zawzięcie, aż zniecierpliwiona szturchnęła 74 1, 4 | dba o nią ani o dzieci.~Aż Antek zerwał się na równe 75 1, 4 | kołtunach i stał tak długo, aż Jankiel spozierał na niego 76 1, 4 | nagle bijąc pięścią w stół, aż kieliszki podskoczyły.~- 77 1, 4 | Nieprzytomny był i pchnął ją, aż przysiadła na nalepie komina 78 1, 4 | wciąż w popiele tak krzepko, aż go Jankiel budzić musiał, 79 1, 4 | zastanowił długo i miarkował, aż i wreszcie chyciło się go 80 1, 4 | rozeznanie i żałość taka, aż przystanął, oglądał się 81 1, 4 | śpiewał wciąż, nieustannie, aż do wytrzeźwienia:~Da Maryś 82 1, 5 | któren po cichu powiadał się aż z Ziemi Świętej i takie 83 1, 5 | tyla przygód doznał, że aż dziw ogarniał słuchających 84 1, 5 | przyspieszona robota trwała aż do późna w noc ostatnią 85 1, 5 | się odzywać nie chciało, aż dopiero kiedy skończyli 86 1, 5 | zapatrzył się w ogień tak długo, aż Boryna mu przypomniał.~- 87 1, 5 | półrublu, to po złotówce, aż i stanęło, że obiecał mu 88 1, 5 | drodze za kościołem i hen, aż do lasów, widny był łańcuch 89 1, 5 | ryj karmnika i kwiczał, aż gęsi gęgały zestrachane 90 1, 5 | kobiety pognały świnię.~- Aż tyle! - wykrzyknęła organiścina. - 91 1, 5 | to inwentarz prowadzony, aż dopadł lasu, gdzie już luźniej 92 1, 5 | Pochwalili Boga, a Boryna aż się wychylił przy mijaniu 93 1, 5 | razy obracał się za nią, aż w końcu spytał:~- To Jagusia 94 1, 5 | jałowica na koniczynie - i aż się wychylił, żeby spojrzeć 95 1, 5 | konie, że rwały z kopyta, aż się błoto otwierało.~Próżno 96 1, 5 | te maki były czerwone, że aż się w oczach ćmiło, a drugie 97 1, 5 | znów szły kramy, co się aż lśniły od paciorków, lusterek, 98 1, 5 | ci, Józia, kupię... - i aż w dyrdy ruszył, bo dojrzał 99 1, 5 | sprać czym twardym, żeby mu aż żebra zapiszczały- zaraz 100 1, 5 | dzieciątka.~Pisarz pracował, aż pióro skrzypiało, pociągał 101 1, 5 | spojrzał na nią namiętnie, aż dziewczyna cofnęła się zakłopotana 102 1, 5 | zwolniła, przystawała i aż jej oczy ~To ci śliczności, 103 1, 5 | to w czerwone aksamity i aż się jej ćmiło w oczach i 104 1, 5 | tak rozgorzały z radości, aż fiołkowy cień padał od nich 105 1, 5 | uśmiechała się do siebie, aż ludzie poglądali na nią, 106 1, 5 | dają - rzucił złośliwie, aż Jaguś obejrzała się na niego 107 1, 5 | jęła się modlić tak gorąco, aż łzy jej pociekły z zaczerwienionych 108 1, 5 | niewinowaty - powiedział twardo, aż kowal zmiękł, że to z tej 109 1, 5 | potrzeba!~- Cyganisz ty, jucho, aż się kurzy, ale jutro przyjdź, 110 1, 5 | podcinał koni i jechał, aż się błoto otwierało, bo 111 1, 5 | stary, choć skąpy był i aż piszczał za groszem, a tak 112 1, 5 | i tym dobrym słowem, że aż dziwno było.~Noc się zrobiła 113 1, 6 | i przemiękały do głębi, aż drzewo każde, źdźbło każde 114 1, 6 | chat, do obór, do sadów, aż bydło ryczało z trwogi, 115 1, 6 | i przybierał ciągle, bo aż się przelewał w niższych 116 1, 6 | grzęznął i zarzynał się aż po osie w rozmiękłym, torfiastym 117 1, 6 | bo tak potężnie podparł, aż koń ruszył z kopyta i zatrzymał 118 1, 6 | do jej twarzy, i dyszał, aż się cofnęła nieco i zadygotała 119 1, 6 | przeleciał przez serce i głowę; aż się zatoczyła. Ani wiedziała, 120 1, 6 | było, tak potężnie pchała, aż wóz skrzypiał, chwiał się 121 1, 6 | go tak sprał kołkiem, że aż mu wątpia odbił.~- O cóż, 122 1, 6 | Wadzili się już z pół roku, aż się i dzisiaj w połednie 123 1, 6 | wody w wiośniane południe, aż ocknęła z nagła, bo ktosik 124 1, 6 | ciągnął się wolno i długo, aż stara cichym, drżącym głosem 125 1, 6 | cicha, a tak przenikliwie aż kury w sieni na grzędach 126 1, 7 | to rozlała się szeroko, aż łąki stanęły pod wodą, a 127 1, 7 | tego głowa ją poboliwała, aż se owsem rozprażonym i octem 128 1, 7 | podrywał się z szumem, aż woda wypryskiwała na drogi, 129 1, 7 | różnych chorobach.~A Jagnę aż podrywało, żeby gdzie bieżyć 130 1, 7 | wszystkiego... że w końcu aż się jej płakać chciało z 131 1, 7 | przyodziewek świąteczny... aż poczerwieniało w izbie od 132 1, 7 | Wszedł Mateusz... Jagna aż krzyknęła ze zdziwienia, 133 1, 7 | wszystkiego; na fleciku grywał, że aż do duszy szło, wóz zrobić 134 1, 7 | tak gorąco patrzył w oczy, aż się dziewczyna zarumieniła 135 1, 7 | smokowi, któren ściskał, aż żebra trzeszczały , i tak 136 1, 7 | Jaguś siedziała cicho, aż zmartwiała ze strachu, ale 137 1, 7 | Skarżyła się cicho przez łzy, aż stara się udobruchała i 138 1, 7 | krzyknęła resztą złości, aż Szymek uciekł, żeby czego 139 1, 7 | rozświetlał ogromną izbę, aż lśniły się szkła od obrazów 140 1, 7 | dziewczyny buchnęły śmiechem i aż się pokładały.~Śmieli się 141 1, 7 | się na środku jak długi, aż się kapusta rozleciała po 142 1, 7 | wzrokiem tak patrzał na nią, aż spuszczała oczy i czerwieniła 143 1, 7 | Dziewczyny się nieco wzdragały, aż któryś z parobków powiedział:~- 144 1, 7 | Jadło zwarzyli wybrane, aż się dziwił niejeden, bo 145 1, 7 | miską na kolanach i jadł, aż mu się uszy trzęsły, nie 146 1, 7 | wyciągał nutę z owych drewulek, aż mróz szedł, po kościach 147 1, 7 | mazury a obertasy takie, aż dziewczyny usiedzieć nie 148 1, 7 | a tupotem i śmiechami , aż się szyby trzęsły.~Naraz 149 1, 7 | szedł Pan Jezus... szedł... aż i przyszedł do lasu...~Odpoczął 150 1, 7 | powiedział Pan Jezus mocno, aż pies siadł na zadzie, potem 151 1, 7 | abo tej trawy na łąkach - aż gęsto.~Ale w kościele było 152 1, 7 | Jezus po sumie i patrzy, aż tu naród kiej to zboże pod 153 1, 7 | kapoty wziąć a zakatować. Aż się Pan Jezus ozgniewał 154 1, 7 | tym zrządzeniem boskim, aż Jagustynka, która była pilnie 155 1, 7 | rozum - warknęła ostro, aż przymilkli, bo bali się, 156 1, 7 | powiedzenie, nieraz takie, że aż ludziom skóra cierpła i 157 1, 8 | jeden, przerzekł i drugi, aż w końcu stary Kłąb, że to 158 1, 8 | pachą i naglądała - przędła, aż wrzeciono turkotało w powietrzu, 159 1, 8 | markoci, co nim tak rzuca, że aż wziął się do zabijania kołów 160 1, 8 | ino przy nim raz w raz, aż w końcu rzekła:~- Nie idzie 161 1, 8 | Szli mocno środkiem drogi, aż błoto się otwierało; mrok 162 1, 8 | Przepili parę razy z rzędu, aż oczy pojaśniały wszystkim 163 1, 8 | czemu chycił ją płacz, że aż przez ścianę słychać było 164 1, 8 | drzew, że ino się kolebały i aż kładły na płoty z szumem; 165 1, 8 | wygniecioną szybkę zawiewał, aż ta lampka na sznurku za 166 1, 8 | wywodzić różności, nuż prawić, aż się wójt dziwował, że taka 167 1, 8 | Jambroża w rękę całować, aż w końcu Dominikowa odciągnęła 168 1, 8 | raz pacierz mówił w głos, aż posłyszeli i sama Dominikowa 169 1, 8 | grzmotnęła go ino w piersi, aż się potoczył i opamiętał 170 1, 8 | struna i cofał się wolno, aż mu drewniana noga stukała. - 171 1, 9 | wstał blady, spowity w mgły aż do tych dal zapadłych, aż 172 1, 9 | aż do tych dal zapadłych, aż do tych bezkresów ziemi 173 1, 9 | Ptactwo płynęło wciąż, aż dziw i lęk ogarniał, bo 174 1, 9 | kalenice chałup, płoty nawet...aż zestraszone bezustannym 175 1, 9 | długo, ze smutkiem dziwnym, aż zniknęły w borach. Patrzano, 176 1, 9 | stał, w butach i kożuchu... aż rano Józia zaczęła mamrotać 177 1, 9 | chciał się z nią widzieć, aż i dopatrzył, że weszła na 178 1, 9 | była, tom siedział długo... aż tu na świtaniu rogacz idzie... 179 1, 9 | ulicę od głównych drzwi aż hen na drogę, a każden na 180 1, 9 | że wrzask się rozlegał, aż w uszach wierciło...~W zakrystii 181 1, 9 | zakrystii też było narodu gęsto, aż żebra trzeszczały przy stole, 182 1, 9 | ta jeszcze dusz ostało, aż se wybierze wszystkie, wybierze... 183 1, 9 | pełną przerażenia i zamętu - aż stado wron zerwało się z 184 1, 10| w topole, i miotał nimi, aż się przyginały z jękiem 185 1, 10| jakieś głosy wydzierały się aż na drogę.~- Co to, znowu 186 1, 10| dusić, rozdzierać i bić aż do śmierci!...~Ale kogo?... 187 1, 10| i tak ciepała drzewami, aż kładły się na płoty i chlastały 188 1, 10| dymał miechem zapamiętale, aż rozżarzone węgle warczały 189 1, 10| kuł żelazo czerwone mocno, aż huczało, i deszcz iskier 190 1, 10| taki zmyślny do lementarza, aż się panienka dziwuje.~- 191 1, 10| łagodzić i tak kręcić, aż się Antek poznał i krzyknął:~- 192 1, 10| rzeknę jeszcze takie słowo, aż wam w pięty pójdzie...~- 193 1, 10| i drżeć począł w sobie, aż rznąć przestał.~- Przeciw 194 1, 10| spienioną nienawiścią słowa, aż kowal porwał się i uciekł 195 1, 10| do południa narznął tyle, aż Kuba, któren przyjechał 196 1, 10| dziwował się talk głośno, aż Antek oprzytomniał, ladę 197 1, 10| Byle... - zachłysnął się aż tą prośbą błagalną i łzy 198 1, 10| powiedziała tak ostro kowalowa, aż Jagustynka się obraziła 199 1, 10| wyprawiał takie brewerie, aż Łapa szczekał i chałupa 200 1, 10| tysiące uczuć nienawistnych, aż się zdziwił temu! Suka, 201 1, 10| majaczyły przed oczami... aż pot pokrył mu czoło, oczy 202 1, 10| powracali z miasta...~Jezus! Aż się zatoczył, bo z nagła 203 1, 10| jej ramiona, jej nogi - aż oczy przecierał i odpędzał 204 1, 10| grzech musi być, grzech! Aż bał się myśleć o tym, bo 205 1, 10| jako ten ogień żywy, któren aż do kości przepala... nie 206 1, 10| zawołał Witek prędko, aż Antek drgnął ze strachu.~ 207 1, 10| czerwony księżyc w pełni, aż łuny biły nad nim, jakby 208 1, 10| pogrzebaczem tak dziabał w głownie, aż iskry się sypały - zły był, 209 1, 10| mocą pogrzebacz w ogień, aż się głownie potoczyły na 210 1, 10| wszyscy razem krzyczeli, aż w końcu, kiedy im już zabrakło 211 1, 10| trzasnął go tak w pysk, aż rymnął łbem na oszkloną 212 1, 10| łóżka, o skrzynie, o ściany, aż łby trzaskały. Krzyk się 213 1, 10| podarty i twarz podrapaną i aż siną z wściekłości... Sklął 214 1, 10| rozbierała go złość i nienawiść; aż i do karczmy poszedł, posłał 215 1, 10| tak jęczał, tak stękał, aż konie rżały, przychodziły 216 1, 10| statki, wiązali toboły; Hanka aż mdlała z żałości, Antek 217 1, 10| strasznie, tak pogroził, aż Roch zbladł i cofnął się 218 1, 10| ogłupiałym wzrokiem patrzył, aż wreszcie zerwał się, wtulił 219 1, 11| że już dzisiaj wesele... aż wierzyć trudno:~- Markotno 220 1, 11| to naprawdę już dzisiaj, aż sobie przypominać musiała 221 1, 11| owładnął i tak zatrząsł, aż skurczyła się z bólu i przysiadła 222 1, 11| ociężałą głowę.~- I jaka, aż się lśni na świecie od przymrozku! 223 1, 11| utrafione i foremne kieby żywe, aż się ludzie wczoraj na rozplecinach 224 1, 11| wierzyć, nie chciała... bo aż się jej na płacz zbierało!... 225 1, 11| rady sobie dać nie mogła... aż ni stąd ni zowąd ozwała 226 1, 11| całą, ramię przy ramieniu, aż ziemia dudniła pod nogami, 227 1, 11| Hukali społem i z mocą taką, aż się po wsi rozlegało, aż 228 1, 11| aż się po wsi rozlegało, aż na pola szły weselne głosy, 229 1, 11| kościoła.~Szedł ostro i aż dziw, tak młodo wyglądał; 230 1, 11| go naszają na procesjach, aż przycichło z nagła, tak 231 1, 11| i wodą święconą kropić, aż Jaguś z płaczem padła do 232 1, 11| obejmowały i podawały sobie, aż się popłakali społem, a 233 1, 11| sznury korali i bursztynów aż do pół piersi opadały.~Za 234 1, 11| w tych łunach wolno, że aż się w oczach mieniło od 235 1, 11| obertasy i kujawiaki takie, aż same nogi drygały, a niektóren 236 1, 11| pierwszą parę Jagusia z Boryną!~Aż światła ustawione na okapie 237 1, 11| tańcować! Krew w niej zagrała, aż się jej modre oczy lśniły 238 1, 11| Muzykanci grali ostro, aż im ręce mdlały, ale Jaguś 239 1, 11| wywijała tak zapamiętale, aż te jej wstęgi z furkotem 240 1, 11| instrumenty z całej mocy, aż w izbie się zakotłowało.~ 241 1, 11| zawracał, a hołubce bił, aż wióry leciały z podłogi, 242 1, 11| drugą stronę się cisnęli, aż Ewka wyganiała, bo szykowali 243 1, 11| przechadzali i bawili wesoło, aż się trzęsło od śmiechów, 244 1, 11| dobrodziejem do chorego jeździł aż na trzecią wieś, do Krosnowy, 245 1, 11| majątku, po starszeństwie aż do druhen i dzieci - a ledwie 246 1, 11| na ludzi już nie bacząc, aż się w głos przekpiwali z 247 1, 11| Gruchnęli śmiechem, a młynarz aż się pokładał na stole i 248 1, 11| ozorom wolność dadzą.~Izba aż się trzęsła od śmiechu, 249 1, 11| one tak rozpuszczały gęby, aż młynarzowa zaczęła im przekładać, 250 1, 11| buchnął jeszcze mocniejszy, aż się zakotłowało, wszyscy 251 1, 11| stołach. Walili pięściami, aż miski podskakiwały, chwytali 252 1, 11| w to zarzewie przygasłe, aż chciwość i złość, i wszystkie 253 1, 11| ich nie przejrzy przódzi, aż padną na naród ziarnem dojrzałym!~- 254 1, 11| stojał - to i tak ma być aż po wiek wieków. Amen!~- 255 1, 11| do siebie jak jastrzębie, aż Jambroży chciał ich wódką 256 1, 11| nijak jej chycić nie mogli, aż sama im właziła w ręce, 257 1, 11| kiej bociek prawdziwy, aż Józia, Witek i co młodsze 258 1, 11| dziobał i bił skrzydłami.~Izba aż się trzęsła od tych śmiechów, 259 1, 11| odprawiali drugie ceremonie; aż parobcy uczynili długie 260 1, 11| miejsca rymnął takiego oberka, aż dyle zaskowyczały, a on 261 1, 11| wścieklej, zapamiętalej, aż światła chwilami gasły od 262 1, 11| płacze sieroce kwiliły, aż zakręciły w miejscu i spadły 263 1, 11| zakrzykało z pełnej piersi, aż dech zapierało i dreszcz 264 1, 11| tańcowała do upadłego...~Aż już co trzeźwiejsi zbili 265 1, 12| ten robaczek świętojański, aż Witek zajrzał przez okno; 266 1, 12| wykrzykiwał rozeznawszy psa i aż przysiadł na progu z radości. - 267 1, 12| szczekać i targać kapotę, aż przecknął.~- Czego? - mamrotał 268 1, 12| Kto by ta porachował?... Aż się przelewało w chałupie.~- 269 1, 12| tak krzyczał przez sen, aż konie z chrapaniem rwały 270 1, 12| wszystkich sił krzyczeć, aż Witek się obudził i przybiegł.~- 271 1, 12| nawiała stajnię wrzaskiem, aż kury gdakały z przestrachu 272 1, 12| podwórzu i cochać się o węgły, aż stajnia drgała, a potem 273 1, 12| bił skrzydłami i krzykał, aż zuchwale wskoczył za próg, 274 1, 12| ryczał jak zwierz dorzynany, aż mu zatkał gębę kożuchem, 275 1, 12| opatrunku zdrętwiała tylko aż po pachwiny, a po całym 276 1, 12| Zrozumiał nagle jasno i aż się podniósł z oślepiającej 277 1, 12| piersi, i z płaczem tuliła, aż to dziwno było niejednemu, 278 1, 12| Jagustynką wieczerzę narządzały, aż huczało w kominie, że Witek 279 1, 12| biedro w biedro chodzili, aż Dominikowa z niepokojem 280 1, 12| powiedania, przypowiastki, aż się izba trzęsła od śmiechów, 281 1, 12| Bożym świecie zapominali, aż któryś dojrzał w sieni Jankla. 282 1, 12| Jambroży ino cyganią, aż się kurzy, i myślą, że mu 283 1, 12| psa, bo szczeka i szczeka, aż uszy bolą, i rozpędź tych 284 1, 12| wrzaskliwie gromady; odegnał ich aż na drogę i powracał chyłkiem, 285 1, 12| i modlił się tak gorąco, aż mu łzy ciekły po twarzy, 286 1, 12| i rzuciła się na uwięzi, aż łańcuch zabrzęczał.~- Podjem 287 1, 12| twarzy, płakał rzewnie, aż sięzanosił, jak to dzieciątko 288 1, 12| w chałupie z taką mocą, aż ściany stajni drygały i 289 1, 12| i u serc prosiła pomocy, aż mocą Jezusową skrzepiona 290 1, 12| wyżej leciała, dalej, dalej, aż tam...~...Aż tam zaś, gdzie 291 1, 12| dalej, dalej, aż tam...~...Aż tam zaś, gdzie już nie dosłyszy 292 1, 12| igliwo w dzień wietrzny, aż się i potem rozśnieżyło 293 2, 13| niebie krwawe zarzewia, aż ludzie mówili:~- Zima rośnie 294 2, 13| godzina, co to oczymgnienie.~Aż przyszła.~A najrychlej przyleciały 295 2, 13| puściły, szyby gnietła, aż trza było wśród nocy wstawać 296 2, 13| przegony zapełniły wieś całą, aż Rocho zaprzestał nauczania 297 2, 13| ino trzeszczała i dymiła, aż Hanka uścibnęła drzazeg 298 2, 13| Panu Bogu oddaję.~Hanka aż się zerwała na odpowiedź 299 2, 13| się rozlewało po izbie, aż lód na szybach topniał i 300 2, 13| zapatrzony gdziesik, ponury, aż strach ją obleciał.~- Co 301 2, 13| zajadle dobierały się do nich, aż Antek wyszedł naprzeciw 302 2, 13| to śnieg jęła zlizywać, aż ni stąd, ni zowąd zaryczała 303 2, 13| szrogi i tak świdrujący, aż buchnęła płaczem, a za nią 304 2, 13| dziećmi odprowadzała krasulę aż do drogi, a co trochę to 305 2, 13| się kijem i szedł raźno, aż śnieg skrzypiał pod nogami, 306 2, 14| Gniew ją przejął nagły, aż się porwała od skrzynki 307 2, 14| tłuk!- wykrzyknęła w głos, aż stary, co był na przypiecku 308 2, 14| komuż to się przynależą?... aż mu kulas stergł od postronka, 309 2, 14| ile i komu miała zapłacić, aż obrządziwszy wszystko zabrała 310 2, 14| głowy, co był wygadywał, i aż ją zamroczyło to przypomnienie. 311 2, 14| miejscami w chrupiący śnieg aż po kolana, że trepy trzeba 312 2, 14| szepnęła wychodząc.~Mróz brał, aż w nozdrzach wierciło, niebo 313 2, 14| A bo to usłuchała!... Aż ją dzisiaj wzięły boleści 314 2, 14| żelazną formę, ściskał, aż syczało, i kładł nad ogniem 315 2, 14| i piskało przenikliwie, aż dreszcz Hankę przenikał, 316 2, 14| się nad nią tak poczciwie, aż się pobeczała, a organiścina, 317 2, 14| takie rozpieranie sił, aż się przeciągnęła i mocniej 318 2, 14| piętnaście bierze Mateusz...~- Aż tyla! Pięć złotych...~- 319 2, 14| przypierać ją do ściany, aż Jewka obroniła i powiedła, 320 2, 14| głowie kołowało, kołowało, aż wsparła się o jakieś drzewo 321 2, 14| ból, zaczęła biec prędko, aż do utraty tchu i przytomności; 322 2, 14| wzięły, a wygrzebały jamę, aż pod przycieś, sam chodziłem 323 2, 15| rychło zziajał i zapocił, aż kożuch sciepnął z siebie.~ 324 2, 15| i dnie długie pracować, aż gnaty trzeszczały i każda 325 2, 15| zawżdy utrafił w słabiznę, aż skóra cierpła na Antku i 326 2, 15| jednego razu na robocie, aż Bartek posłyszał i rzekł:~- 327 2, 15| prostował się czasem, rozciągał, aż mu stawy trzaskały, a fajki 328 2, 15| Kalwarii?~- Dwa tygodnie szlim, aż za Krakowem, alem nie doszedł. 329 2, 15| dom, że na dwór patrzył, aż mnie za to chciał swatać 330 2, 15| je w gniewie ściągnął, to aż straszno było patrzeć, a 331 2, 15| Wachników znowu się pobiły, aż po księdza chodzili, żeby 332 2, 15| czy jadło, czy też ubiór, aż to dziwno wszystkim, a wieczorami 333 2, 15| dniem, tydzień za tygodniem aż do samych Godów w ciężkiej 334 2, 15| ciężkiej i bezustannej pracy, aż mu z wolna przycichła dusza 335 2, 15| pobił, że chyrlał, kwękał, aż się i przeniósł do Abramka 336 2, 15| co gadek, co krzykań, że aż po drogach szły te gzy wesołe ! 337 2, 15| uwierzył...~Śmiali się tak, aż ten rechot po młynicy się 338 2, 15| po młynicy się rozlegał, aż się pokładali.~Antek przysunął 339 2, 15| drzwi komory niby ten pies, aż go mietłą musiała odganiać. 340 2, 15| ręką za orzydle, przydusił, aż tamten dech i głos stracił, 341 2, 15| i cisnął z całej mocy, aż cztery żerdki trzasły kiej 342 2, 15| naszło się ludzi ze wsi, aż go przenieśli do młynarzowego 343 2, 16| diamentową rosą przyokrył śniegi, aż oczy bolały patrzeć.~Okólne 344 2, 16| chałup grały tak w słońcu, aż raziło - a wszędzie pełno 345 2, 16| żywe kolory, od których aż gra w oczach! A Jagna, z 346 2, 16| tak się wpatrzył w Jagnę, aż poczerwieniała i jęła spiesznie 347 2, 16| opowiadał o jego śmierci, to aż płakał z żalu.~- Bo poczciwości 348 2, 16| dziecko im chore, bieda u nich aż skrzypi, a on sam tak się 349 2, 16| dał jej kilkanaście i coś aż w piąciu kolorach.~- Aż 350 2, 16| aż w piąciu kolorach.~- Aż tyle! Mój Jezus, a dyć to 351 2, 16| Jasio na długo do domu?~- Aż do Trzech Króli.~- Ojciec 352 2, 16| żałością, z takim wyrzutem, aż się jej dusza zatrzęsła 353 2, 16| tęskność ją rozpierała, aż ją w dołku gnietło, a tak 354 2, 16| ktoś się spieszył saniami, aż koniom śledziony grały, 355 2, 16| bystrzej, a coraz bliżej była, aż Rocho uklęknął na śniegu, 356 2, 16| pomagać Jagusi a wyręczać, aż go stara skarciła~- Siedźcie, 357 2, 16| dziobem w ścianę, to klekotał, aż się kury odzywały na grzędach.~ 358 2, 16| i rozświetlał całą izbę, aż lśniły się szkła obrazów 359 2, 16| suto i popijali z wolna...~Aż Rocho wyjął z zanadrza książkę 360 2, 16| nowina, Panna porodziła Syna; aż w judejskiej ziemie, w Betlejem, 361 2, 16| świat jako ci ptakowie, aż do tej ziemi narodzin, do 362 2, 16| te służki najwierniejsze aż po wiek wieków amen!~A Rocho 363 2, 16| amen!~A Rocho wciąż czytał, aż Józka, że to miętkie dzieuszysko 364 2, 16| na dłoniach też płakała, aż jej łzy ciekły przez palce, 365 2, 16| wielce dziwował słyszanemu, aż raz po raz szarpał Szymka 366 2, 16| jutro rano doić nie można, aż wieczorem, straciłyby mleko.~ 367 2, 16| na swoją godzinę czeka, aż Jezus się zmiłuje i rzeknie: " 368 2, 16| długo było, nie wiadomo - aż rozległ się nad ziemią anielski 369 2, 16| była, bo Witek nachylił się aż do samego ucha i szepnął 370 2, 16| żal i to poczucie winy, że aż się zanosił, a Józka też 371 2, 16| społem, nie mogąc się utulić, aż wypowiedzieli przed sobą 372 2, 16| miał w komorze, wyniesła.~Aż krzyknęli z podziwu, gdy 373 2, 16| końca...~Nadeszli hurmą całą aż z Polnych Rudek, a szli 374 2, 16| śmigli i mocni; a postrojeni aż oczy raziło; kapoty mieli 375 2, 16| Kościół był zapchany do cna, aż do tego ostatniego miejsca 376 2, 16| wszystkich serc rwiącą, aż pod te święte nóżeczki Dzieciątka.~ 377 2, 16| się przez gęstwę uparcie, aż dostał się obok niej, a 378 2, 16| prawie ze wzruszenia... aż usiadła raptem i spojrzała 379 2, 16| ramieniem w jej biedro, aż ją przytomność odchodziła 380 2, 16| tak blisko, tak blisko, aż ją twarz paliła od jego 381 2, 16| nieznacznie i z wolna wycofał aż na cmentarz.~Długo stał 382 2, 17| potem już cały dom chrapał, aż się rozlegało, tylko jedna 383 2, 17| huczały tak przenikliwie, aż każdą nutę z osobna czuła 384 2, 17| całunki... uściski... aż gorąc ją przenikał i taka 385 2, 17| słyszała: "Wyjdź! Wyjdź!..." aż się podnosiła i jakby szła 386 2, 17| baraszkowały na stawie, aż na wieś całą roznosiły się 387 2, 17| potrącała go wełniakiem, aż nie mogąc już wytrzymać, 388 2, 17| przyleciała i gziły się z Józką, aż na drodze było słychać.~- 389 2, 17| zakwitła!... - wrzeszczała i aż na płacz się jej zbierało, 390 2, 17| krzyczała na Józkę i Witka, aż się stary zaniepokoił, przysiadł 391 2, 17| se po ździebku, kłakami, aż i jamę wyskubał, że parę 392 2, 17| oczami jakby kamieniem.~Aż jej łzy stanęły w oczach 393 2, 17| idą, nad całym narodem, aż się przychylił jako ten 394 2, 17| też tam siedział z Józką, aż Jagna, którą rozbierało 395 2, 17| Przestań, Pietrek, a to się aż na płacz zbiera z tej muzyki!~- 396 2, 17| zległa, rwetes tam niemały, aż Dominikowa przepędza ludzi, 397 2, 17| chcą owce zagnać we wrota.~Aż w końcu Kłąb odchrząknął, 398 2, 17| sprzed domu ostro, z kopyta, aż sanie zamietły.~ 399 2, 18| biła niby barami w ściany, aż dom trzeszczał i pojękiwał.~- 400 2, 18| przytajonym.~- Poczekam, aż zawołają mnie, napraszał 401 2, 18| zagadywał łagodnymi słowy, aż w końcu sam się zeźlił, 402 2, 18| raz po raz biły w chałupę, aż wszystko w izbie dygotało, 403 2, 18| mu pytaniami, przystawał aż z gorącości, rozkładał ręce, 404 2, 18| szczekać i skomleć radośnie, aż go Antek jął głaskać.~- 405 2, 18| rzekł niby obojętnie, ale aż zadygotał.~- A u młynarza 406 2, 18| patrzył w nią tak z bliska, aż jego gorący oddech palił 407 2, 18| raz zacinała go w twarz, aż go przytrzymał mocno, przechylił 408 2, 18| się biedził i rozmyślał, aż w końcu przyszło mu do głowy, 409 2, 18| osobna w głowie obracał, aż w końcu wyraźnie z tego 410 2, 19| byli takoż jensi, u których aż piszczało z biedy, ale się 411 2, 19| po chałupach ,medytowali, aż w końcu kupą całą poszli 412 2, 19| tak się jarzyły bystro, aż po śniegach szły skrzenia. 413 2, 19| podnosiła się taka skrzytwa, aż w uszach dzwoniło i żeby 414 2, 19| ostawać samym, a dziewczyny aż piszczały do gzów i na muzykę 415 2, 19| zamykały, tak szli i szli aż muzykanci, uczęstowani przez 416 2, 19| w takim przyjacielstwie, aż się na karczmie dziwowano 417 2, 19| się w głos do chłopaków, aż przycichnął i jął Antkowi 418 2, 19| zatracenie! - jęknął cicho i aż się zerwał, tak ognie w 419 2, 19| i insze ucieszne rzeczy, aż się niejedni pokładali ze 420 2, 19| drugi nie gorszy!~Swaty aż się pocą, tak prawią i zalecają 421 2, 19| wagę go stawią... liczą, aż tu cosik powiada: S... s... 422 2, 19| opowiadał tak śmiesznie, aż się popłakiwali z uciechy 423 2, 19| roześmiali się wszyscy, aż Szymek zmilknął i cofnął 424 2, 19| Woli! - objaśniał Grzela. Aż powstali, by się przyjrzeć, 425 2, 19| wolna a oczami kogoś szukał, aż i natknał się na Bartka 426 2, 19| rozegnać, nie pozwolić dopóty, aż się dziedzic ze wsią nie 427 2, 19| namowom Nastki, czekał, aż Jagusia poprosi, ale ona 428 2, 19| trzasnęli z całej mocy, aż basica jęknęła, znali go 429 2, 19| skoro przycisnął do się, że aż się prężyła i przywierała 430 2, 19| taka harda, nieustępliwa, aż mu piersi rozpierało! A 431 2, 19| przejmował, tak serce otwierał, aż ciarki przechodziły, w głowie 432 2, 19| tańcowali tak ogniście, aż się karczma trzęsła i dygotały 433 2, 19| tratował, jak burza szedł, aż strach brał niejednych, 434 2, 19| litowały się nad Boryną, aż Józka, zła na Antka, a barzej 435 2, 19| Antek tańcuje z macochą, aż ludzie wydziwiają! - szepnęła.~- 436 2, 19| im takie przypowiastki, aż się dziewczyny przysłaniały 437 2, 19| tęgo i Jagusię niewolił, aż się jej w głowie mąciło, 438 2, 20| na niego i tak wzdychała, aż mu się żal robiło i serce 439 2, 20| Witka.~Tak galanto umieli, aż się dziwił i pytał, kto 440 2, 20| odpowiadał śmiało Witek, aż go ksiądz pogłaskał po głowie, 441 2, 20| niejednego dobrze skaleczył, aż skargi z te-~go powstały.~ 442 2, 20| wadzono, czasem za łby brano, aż ksiądz potem karcił z ambony, 443 2, 20| zabawa, śmiechy, radoście - aż miło, bo to i Mateusz, wyzdrowiawszy 444 2, 20| chorował przez cały tydzień, aż ksiądz z Tymowa przyjeżdżał 445 2, 20| Jagusia z Nastką przędły, aż wrzeciona warczały, kolacja 446 2, 20| pisał, po łbie skrobał, aż i rzekł:~- Dobrze, woził 447 2, 21| piaskiem i prażył w twarze, aż oczy trza było przysłaniać.~ 448 2, 21| wszystko ze wściekłym rykiem, aż bór drgał jakby przebudzony, 449 2, 21| robiła tak zapalczywie, aż chustkę zruciła z gorąca, 450 2, 21| białą chmurą prał w drzewa, aż jęk leciał po lesie, a tak 451 2, 21| starego ciepnął o ziem, aż dźwigać go musiała, sama 452 2, 21| się raz po raz z bielizn, aż się luto robiło na sercu.~ 453 2, 21| porwała jakby w pazury, aż bek się rozległ bolesny 454 2, 21| nią i był coraz bliżej, aż się wyłoniły z kurzawy łby 455 2, 21| uważnie. Zmizerowana była, że aż litość brała patrzeć na 456 2, 21| chrząkał, zbierał odwagę, aż w końcu zaczął jękliwie:~- 457 2, 21| wraz z takim nabierem sił, aż ją rozpierało we środku 458 2, 22| jeszcze wyspał i wyleżał, aż boki bolały.~Porozsadzali 459 2, 22| strzechami płotów dotykał, aż musieli podporami go wspierać, 460 2, 22| taka uciecha zapanowała, aż się za boki brali, niedźwiedź 461 2, 22| nierozpoznane cienie... aż niejedna żegnała się prędko, 462 2, 22| krzywdę i zapamiętał dobrze, aż i wyczekał na porę sposobną, 463 2, 22| Bieży, bieży, bieży, aż i wyszedł na kraj zimy, 464 2, 22| pilnie strasząc go wyciem, aż i pewnej nocy zwiesnowej 465 2, 22| i skowyczeć w opłotkach, aż któryś Kłębiak na dwór wyleciał 466 2, 22| jak u Pana Boga za piecem.~Aż razu pewnego król jął skrzykiwać 467 2, 22| ich z płaczem i lamentem aż pod figurę Częstochowskiej, 468 2, 22| wędrowce różne powiadali...~Aż w końcu trzeciego roku na 469 2, 22| go ni bogactwa, ni nic... Aż musiał mu Michałek jawić 470 2, 22| przeciwko Bogu srożył, że aż sam krzyż pod lasem zrąbał, 471 2, 22| przyjdzie zapłacić za to...~Aż w końcu i przyszła godzina 472 2, 22| chodzi."~Długo zgadywali, aż dopiero Mateusz powiedział, 473 2, 22| ucieszniejsze zagadki powiadać, aż się izba roztrzęsła gwarem 474 2, 23| choćby w samą najgłębszą noc, aż tam, w te zwite kołtuny 475 2, 23| dwa... dalej... głębiej... aż wszystko zginęło z oczu, 476 2, 23| cały, i sama pamięć o nim, aż przepadli całkiem w zapamiętaniu, 477 2, 23| oczu, przez serca płynęły, aż chwilami przytajali oddechy, 478 2, 23| skłębioną głąb marzenia, aż rozkwitały im dusze w kwiat 479 2, 23| ino w sienie wszedł, to aż me podrywało... po tom przeciech 480 2, 23| krzyki rwały się im gdziesik aż z samych trzewiów, tylko 481 2, 23| huraganów walących na siebie, aż przejął ich taki straszny 482 2, 23| ziemi płyną, niebami kołują, aż się odnajdą, przepadną w 483 2, 23| szare, długie, puste dnie, aż się odnaleźli i z jednakim, 484 2, 23| gzić kieby na weselisku, aż całą gromadą przeleciały 485 2, 23| całkiem zginęły w ciemnicy, aż nagle rozległ się krótki, 486 2, 23| rozgrzewał takimi całunkami, aż oboje wnet zabaczyli o całym 487 2, 23| strachu i ledwie co dychający, aż Antek cudem jakimś natrafił 488 2, 24| rzeczy wymyślał na niego; aż i naród dość już wzburzony 489 2, 24| się na bryzgi, ściszał, aż nagle przymilkł całkiem 490 2, 24| niechęć ku Jagnie i dochodziła aż do zgrozy strasznego, śmiertelnego 491 2, 24| spokojnie.~Tak przeszło dni parę aż do ostatniego, zapustnego 492 2, 24| dziecińskich niepomna ni siebie, aż ulitowała się nad nią Weronka 493 2, 24| dalekim się jej widział, aż się sama temu dziwowała, 494 2, 24| takim skowytem radosnym, aż Józka wyjrzała do sieni 495 2, 24| tobołki, co ino było można, aż Witek musiał to wieźć na 496 2, 24| oświetlonemu, przepchał się aż do kraty i rozglądał nieznacznie, 497 2, 24| takim przepłakanym jękiem, aż mury się zatrzęsły, naród 498 2, 25| nowe pluchy i flagi szły, aż dzień się niejeden widział 499 2, 25| wnątrzu jadło - toć i bez to aż się chałupy trzęsły od plotek, 500 2, 25| zmiłowania Pańskiego wyglądał - aż Dominikowa nie mogła nastarczyć