Table of Contents | Words: Alphabetical - Frequency - Inverse - Length - Statistics | Help | IntraText Library
Alphabetical    [«  »]
jedzze 2
jego 245
jegomosc 1
jej 756
jek 7
jekach 1
jekala 1
Frequency    [«  »]
802 pod
775 te
762 az
756 jej
755 zas
736 jakby
686 by
Wladyslaw Stanislaw Reymont
Chlopi

IntraText - Concordances

jej

1-500 | 501-756

    Tom, Rozdzial
1 1, 1 | gorąco i wstydliwie wsadził jej w garść złotówkę.~- Dobrodzieju 2 1, 1 | jak groch posypały się po jej twarzy szarej i zradlonej 3 1, 1 | wypoczena. A wujna, a ciotka jej mówią, póki tego ostatniego 4 1, 1 | gniew przejął, że stara jej twarz posiniała.~- Biednemu 5 1, 1 | Jadamowego chłopaka, co jej śliwki w sadku obrywał, 6 1, 1 | mocna, że i niejeden chłop jej nie uradzi... ,~- A bo to 7 1, 1 | wełniaka, zapomniała do cna, jej odsłonięte do kolan nogi 8 1, 2 | sól rozpuszczoną wlewali jej w gardło, to topiony z poświęcanej 9 1, 2 | o ratunek, boleśnie, jej piękne oczy o białkach różowych 10 1, 2 | jedli będzieta.~- A dyć jej pomóżcie co, wylekujcie, 11 1, 2 | obszedł krowę, zajrzał jej w oczy, przyjrzał się ozorowi, 12 1, 2 | obtarł zakrwawione ręce o jej miękką, lśniącą skórę i 13 1, 2 | nic... i wosk topiony lali jej w gardziel i nic... i sól... 14 1, 2 | Tu westchnął pobożnie na jej intencję, i żal go jeszcze 15 1, 2 | nieco.~- A ona ci! Żem to jej zasług nie wypłacił! Zapłaciłem, 16 1, 2 | wdowa po Tomku, jakże to jej?... całkiem jeszcze do żeniaczki...~- 17 1, 2 | się poczęła z krzykiem z jej rąk, i bić skrzydłami, że 18 1, 2 | boleśnie, i odpowiadały jej inne gdzieś z sieni czy 19 1, 2 | opłotki, gdy się obejrzał na jej dom, bo rychtyk stał naprzeciw, 20 1, 3 | Uwił kłak siana i wyczyścił jej bok zawalany. - Tyla klacz, 21 1, 3 | łbem do półkoszka, nasuł jej do kobiałki obroku, bat 22 1, 3 | przez gęstwę ludzką, jej chustka spadła z głowy i 23 1, 3 | Świadkowie: taż Marcjanna, syn jej Szymon, Barbara Piesek itd.~- 24 1, 3 | przeszedł tydzień jest, ani jej wygonić, bo z kwikiem wraca!... 25 1, 3 | wraca!... Moja podtykała jej, co mogła, bo jakże głodem 26 1, 3 | Dominikowa poskarżyła, że to jej, przyszła ze sołtysem i 27 1, 3 | Częstochowską, jako świnia jej, i żegnała się, i biła w 28 1, 3 | Boryny i pracowała, jaże jej kulasy ustawały, a nigdy 29 1, 3 | dlaczego skarżyła.~- Ni, to nie jej rozum i głowa, to jenszy, 30 1, 3 | jeszczem za chrzest tego jej bękarta dał dobrodziejowi 31 1, 3 | niewidnie poglądał na starą, na jej suchą kieby z blichowanego 32 1, 3 | siedziała nieruchomo, ino jej bure oczy gorzały.~- Wykopaliście 33 1, 3 | uśmiech przeleciał przez jej urodną, opaloną twarz.~- 34 1, 4 | śliskiej posadzce, żeby jej nie powalać.~Ale i ksiądz 35 1, 4 | abych nasycić oczy tym jej wełniakiem pasiastym i sutym, 36 1, 4 | mienił się na niej, to na jej czarne trzewiki wysokie, 37 1, 4 | bursztynów i korali, co otaczały jej, białą, pełną szyję - pęk 38 1, 4 | bezsilności tak silnym, że łzy jej pociekły po twarzy, gdy 39 1, 4 | płaksiwa była, a i zebrało się jej dużo w duszy, buchnęła płaczem 40 1, 4 | powrotem do domu; ciężko jej było na sercu - ani pogadać 41 1, 4 | serca nie ucieszy. Dałby jej Antek kumy! Nic, ino siedź 42 1, 4 | mówiła płaczącym głosem, a on jej na to raz w raz powiadał:~- 43 1, 4 | powinowaty drugą bo się jej ostrego języka bali. Toć 44 1, 4 | choć był pijany a zląkł się jej i zamilknął ,bo wiedziała 45 1, 5 | krowinę przed oborę, wycierał jej ognojone boki wiechetkiem 46 1, 5 | całkiem uważnie słuchał jej wywodów, a organista raz 47 1, 5 | bo dobrze już ze dwa lata jej nie widziałem.~- Młódka 48 1, 5 | zwolniła, przystawała i jej oczy ~To ci śliczności, 49 1, 5 | czerwone aksamity i się jej ćmiło w oczach i serce dygotało 50 1, 5 | przytrzymywała Żydówka.~Ślicznie jej było, jakoby zorze namotała 51 1, 5 | między nimi, a. już się jej widział najśliczniejszym 52 1, 5 | Jest to na jarmarku? - oczy jej pojaśniały.~- Ostał przy 53 1, 5 | wstążkę samą, co się jej tak podobała. - Hale, ino 54 1, 5 | nim i oddać... bo jakże jej brać od obcego, nie krewny 55 1, 5 | Taka była uradowana, że ino jej białe zęby połyskiwały w 56 1, 5 | modlić tak gorąco, łzy jej pociekły z zaczerwienionych 57 1, 5 | szepnęła Jagna wtykając jej pieniądz.~- To będzie za 58 1, 6 | zwożeniem kapusty; pełno jej było po klepiskach, sieniach 59 1, 6 | ino niekiedy, że się to jej jarmark przypomniał, i nosiła 60 1, 6 | i tak przysuwał twarz do jej twarzy, i dyszał, się 61 1, 6 | zatoczyła. Ani wiedziała, co się jej stało, oczy paliły, jakby 62 1, 6 | się, Jaguś, odchowane.~Co jej tam po starym... ma jeszcze 63 1, 6 | się i na młodego, jak się jej uda jaki.~- Takiego nie 64 1, 6 | czy tamten, wszystko było jej zarówno - wstrząsnęła się 65 1, 6 | Jaguś jakby nie słyszała jej słów, przędła machinalnie , 66 1, 6 | przędła machinalnie ,i jakby jej nie obchodził los własny, 67 1, 6 | o tym zamężciu.~A bo to jej źle było przy matce? Robiła, 68 1, 6 | Robiła, co chciała, i nikt jej marnego słowa nie powiedział. 69 1, 6 | jedną noc się zlecą... i my1 jej leniwie się snuła jak nić 70 1, 6 | woli od innych, bo kupił jej wstążkę i chustkę... juści... 71 1, 7 | chłopaków i potrącała, co się jej tylko pod ręce nawinęło, 72 1, 7 | błoto i pluchę - to się jej odechciewało wszystkiego... 73 1, 7 | wszystkiego... że w końcu się jej płakać chciało z tej jakiejś 74 1, 7 | dobrzem liczył:.. - a rąk jej nie puszczał.~- Zapalę światło! - 75 1, 7 | Zatrzepotała się kiej ptak, ale nie jej moc wyrwać się takiemu głodnemu 76 1, 7 | że całkiem zesłabła, oczy jej zaszły mgłą, tchu złapać 77 1, 7 | jęła troskliwie obcierać jej twarz i oczy, a głaskać 78 1, 7 | Kłębowa.~- Nie nowina to jej, co roku se to robi.~- Baba 79 1, 7 | robi.~- Baba jak tur, to jej dzieciak krew odciąga od 80 1, 7 | tęskliwości dziwnej, co jej była wstała w sercu nie 81 1, 8 | pożyczyć szczotki paczesnej, że jej była się gdziesik zapodziała.~- 82 1, 8 | wyrychtuje.~- Matką jest, to jej psie prawo o dziecko stoić - 83 1, 8 | na dziewiętnastą zwiesnę jej idzie, dobra i robotna, 84 1, 8 | bo ja wiem?... Niewolić jej nie będę, cóż, Jaguś, odpijesz?...~- 85 1, 8 | będziecie... Nie będzie jej nijaka krzywda, to ja, wójt, 86 1, 8 | obojętnie, jakby to nie jej zmówiny były dzisiaj. Jeno 87 1, 8 | po zapisie, co moje, to i jej...~- Hale, żeby to śmiałe 88 1, 8 | człowieka - jutro jagnię~Równo jej popadnie...~- Jeszczem krzepki, 89 1, 8 | a co jest Jagusine, co jej się po sprawiedliwości należy 90 1, 8 | Jagusi ciągnął i słodkości jej prawił, po gębusi głaskał, 91 1, 9 | duszyczkę każdą, że nic jej zimy nic jej bolenie, nic 92 1, 9 | każdą, że nic jej zimy nic jej bolenie, nic jej śmierć 93 1, 9 | zimy nic jej bolenie, nic jej śmierć sama...~Hej! Bo ino 94 1, 10| człowiek... Mój Boże, żeby się jej co złego nie stało!~- Co 95 1, 10| co złego nie stało!~- Co jej ta będzie! - mruknął Antek 96 1, 10| sercem, jak zła zadra, że jej nie wyciągnąć ni uciec od 97 1, 10| A bystre światło biło z jej chałupy, jasne i wesołe 98 1, 10| baczy! Już mu dość obmierzły jej płakania i ta jej pokorność, 99 1, 10| obmierzły jej płakania i ta jej pokorność, i te jej psie, 100 1, 10| i ta jej pokorność, i te jej psie, skamlące oczy... i 101 1, 10| pomóc coś niecoś... jeno jej rzeknij o tym... ona jeszcze 102 1, 10| Suka, ścierwa, rzucili jej gnat, to i poszła! - myśłał.~ 103 1, 10| nagła ujrzał tuż przed sobą jej twarz rozpłomienioną, dyszącą 104 1, 10| rozpłomienioną, dyszącą namiętnie, jej modre oczy i te usta pełne 105 1, 10| czuł całą przy sobie, jej piersi, jej ramiona, jej 106 1, 10| przy sobie, jej piersi, jej ramiona, jej nogi - oczy 107 1, 10| jej piersi, jej ramiona, jej nogi - oczy przecierał 108 1, 10| warował jak ten pies przed jej chałupą! Nie wyszła, unikała 109 1, 10| no nie bucz, nie... ujął jej głowę i głaskał a przyciskał 110 1, 11| powracał. Nie chciało się jej wierzyć, że to naprawdę 111 1, 11| człowiek, uszanuje i krzywdy jej nie zrobi... a Jaguś poprowadzi 112 1, 11| nijakiej, póki żyje, zrobić jej nie dam!... - pomyślała 113 1, 11| ubierała się szybko. Stara jej pomogła i długo o czymś 114 1, 11| łzy ciurkiem polały się z jej oczów, to ino buchnęła do 115 1, 11| strapienie wśliznęło się do jej serca... ale nie czas było 116 1, 11| Lipcach chałupy bez tych jej strzyżek...~Ogarnęła się 117 1, 11| spokój nalepianiom - brakło jej cierpliwości... Wysypała 118 1, 11| nie czuła , żadnej . Żeby jej wszystko nie przypominało , 119 1, 11| wczoraj na rozpleciny , dał jej osiem sznurków korali , 120 1, 11| wiedziała! Mierziło się jej wszystko, do głowy wciąż 121 1, 11| nie chciała... bo się jej na płacz zbierało!... A 122 1, 11| kapusty od Boryny, buchnęły jej do mózgu i zatopiły całą 123 1, 11| całą w ogniu, i obwinęły jej duszę z taką mocą, a tak 124 1, 11| sprzątać, ale robota leciała jej z rąk, a ona stała długo, 125 1, 11| najrzewliwiej zawodziła, bo się jej matula nieboszczka przypomniała.~ 126 1, 11| uśmiechnięta przez łzy, co jej jeszcze u rzęs wisiały, 127 1, 11| Krew w niej zagrała, się jej modre oczy lśniły i białe 128 1, 11| wywijała tak zapamiętale, te jej wstęgi z furkotem za nią 129 1, 11| śmigała po izbie, że nijak jej chycić nie mogli, sama 130 1, 11| przepijać i przez te łzy, co jej ciekły, kumy i kumów całowała.~- 131 1, 12| jazgotały śpiewaniem, że ani jej było co czym mówić. Raz 132 1, 12| gąski czyje przeszły na jej stronę... Piekielnica nie 133 1, 12| płakała dziewczyna,~Jak jej ślub dawali;~Cztery świece 134 1, 12| miał przystępu i wiodło się jej wszystko.~Wraz też witali 135 1, 12| ale matka do niczego się jej tknąć nie dała.~- Wesela 136 1, 12| przenosinach, z Dominikową i jej chłopakami w pośrodku; druhny 137 1, 12| sobie nie żałowali; składnie jej to szło, i tak utrafnie 138 1, 12| Przepijcie do nich!...~Juści, że jej słuchał i robił, co chciała! 139 1, 12| prawie, to i rządy same jej jakoś w ręce szły, a z nimi 140 1, 12| przekąśliwie. - Będzie tak, póki jej stary nie obmierznie, od 141 1, 12| w odwodzie, nie poniecha jej przecież.~- I... poniecha! 142 2, 13| Rozskrzypiała się jej tak dusza, że rady dać sobie 143 2, 13| wspominków o Jagnie, jakby jej nigdy nie miłował, jakby 144 2, 13| Westchnęła boleśnie; nieletko jej było na duszy, nie - nie 145 2, 13| komornice, a lepiej. - A tu na jej głowie wszystko leży, turbuj 146 2, 13| spojrzał smutnie a żałośnie, że jej dusza struchlała, opadł 147 2, 13| boki, oddoiła mleko, co się jej tam od rana uzbierało, i 148 2, 13| wzgórze... Patrzył wciąż w jej oczy, stały przed nim, skrzyły 149 2, 14| zabierać, ale, błoto już jej przeszkadza, wielka pani, 150 2, 14| takiej piekielnicy? - rzec jej to jakie słowo, to ona i 151 2, 14| pieniędzy, a i myliło się jej wciąż; zgniewana jeszcze 152 2, 14| Antka, to znowu widziało się jej często, że krasula czegoś 153 2, 14| na świat spogląda... brak jej to czego!... Wszystkie korale 154 2, 14| herbatę popija... ziemniaki jej nie służą... a stary się 155 2, 14| Teraz dopiero przyszło jej do głowy, co był wygadywał, 156 2, 14| lampie wiszącej, pomógł jej liczyć i nawet wódką poczęstował. 157 2, 14| rośnie jak na drożdżach, to jej jak komu dobremu powiadam: 158 2, 14| to?~- Spróbujcie.~Podał jej jeszcze gorący opłatek.~- 159 2, 14| wygadać do syta.~Słuchali jej. Powiadali swoje, a choć 160 2, 14| już gręplowana, a będzie jej ze sto funtów.~- Uprzędę, 161 2, 14| śmiała i przypomniało się jej, że Antek przykazywał nie 162 2, 14| ostry szczyt brogu. Jakby jej wrosły nogi w lód, że ruszyć 163 2, 14| mogła złapać, a serce się jej tłukło jako ten ptak przetrącony, 164 2, 14| wyrzekać, kiej wszystko na jej głowie, i dzieci, i gospodarstwo, 165 2, 14| przed wielki ołtarz.~Ulżyło jej bardzo, jakby się wyspowiadała 166 2, 14| słoneczny i jasny, dłużył się jej niepomiernie i rozbierała 167 2, 14| urznął sieczki i pomagał jej przy obrządku, jak mógł, 168 2, 14| odpowiedział, nie poczuł jej uścisku, nie wiedział o 169 2, 15| ale mimo to urodny się jej widział jak nikt drugi na 170 2, 15| cichych, często opadały jej ręce i z zamarłym sercem 171 2, 15| to herbatę i do pierzyny jej nosi.. - mówili, że nawet 172 2, 16| pomarnowały.~Juści, że dał jej kilkanaście i coś w piąciu 173 2, 16| ino zechciała, słuchał się jej ze wszystkim, jej oczami 174 2, 16| słuchał się jej ze wszystkim, jej oczami patrzał, jej się 175 2, 16| wszystkim, jej oczami patrzał, jej się radził, a i Dominikowej 176 2, 16| tym myślał, czym by się jej jeszcze więcej przypodchlebić.~ 177 2, 16| zamyślać się o Antku.~Jasio go jej przypomniał, że jak żywy 178 2, 16| z takim wyrzutem, się jej dusza zatrzęsła ze zgryzoty...~- 179 2, 16| wspominkami... ale dziwno jej było, czemu się tak mocno 180 2, 16| drugi, tylko on jeden! Zadać jej cosik musiał, że się biedzi 181 2, 16| nim nie zatraciła, wciąż jej wracał na oczy i wszędzie 182 2, 16| się do roboty, paliło się jej w rękach, uprzątała izbę, 183 2, 16| skarciła~- Siedźcie, nic się jej nie stanie, daleko jeszcze 184 2, 16| proga i przez łzy, co się jej jak groch sypały, prosiła 185 2, 16| wielką dobrością zrobił jej miejsce wedle siebie.~Ale 186 2, 16| mogła nic przełknąć, choć jej Jagusia niczego nie żałowała 187 2, 16| dłoniach też płakała, jej łzy ciekły przez palce, 188 2, 16| spojrzała na ojca, bo się jej Antkowie przypomnieli, ale 189 2, 16| pomlaskując ozorem.~- Cosik się jej stało, że nie odpowiada, 190 2, 16| Łaciata!...~Przywarli oboje do jej pyska, słuchali z zamarłym 191 2, 16| przychylił, że głową dotykał jej kolan.~Nie spostrzegła go 192 2, 16| w bok bezwiednie zamarło jej serce, skamieniała z radości, 193 2, 16| po raz drugi, bo snem się jej wydało to widzenie, majakiem, 194 2, 16| były pełne, że ścisnęła się jej dusza trwogą i współczuciem, 195 2, 16| jaka biła od niego, szła jej prosto do serca, krępowała 196 2, 16| wsparł się ramieniem w jej biedro, przytomność 197 2, 16| znowu przyklęknęła, szepnął jej gorącymi jak węgiel ustami 198 2, 16| Nie odpowiedziała, sił jej zbrakło, głos uwiązł w gardle, 199 2, 17| nie zasnęła, a sczezło z jej pamięci wszystko i jako 200 2, 17| groźna twarz księdza się jej widziała i wyciągnięte nad 201 2, 17| buzował na kominie, głucho jej jakoś było, mimo ciągłego 202 2, 17| odżegnując od zła, ale dusza jej krzyczała w żalu i męce 203 2, 17| potrzeba do domu, wracać, a jej tak było żal wychodzić stąd, 204 2, 17| wrzeszczała i na płacz się jej zbierało, że nie przytwierdzają.~- 205 2, 17| żeby nie docucili... co jej za niewola żyć, co za dobro 206 2, 17| żgnął w same serce, bo zaraz jej przyszło do głowy, że to 207 2, 17| niewypowiedziana wdzięczność gorzała w jej sercu, że obronił i okrzywdzić 208 2, 17| dzwonić na nieszpory, a jej się zachciało samej iść 209 2, 17| oczami jakby kamieniem.~ jej łzy stanęły w oczach z tego 210 2, 17| nie mogła oczów oderwać od jej zmizerowanej, bladej twarzy.~- 211 2, 17| mizerota, no, no! - snuło się jej po głowie, ale rychło zapomniała 212 2, 17| Nigdy jeszcze nie było jej tak dobrze i słodko w kościele, 213 2, 17| baczyła, gdzie jest, jeno się jej widziało, że święci zstępują 214 2, 17| Wyjdzie! Hej! Rwała się już jej dusza do wylotu, śmiały 215 2, 18| chałupie nie usiedzi.~- A bo jej się cni, powiada.~- Ale, 216 2, 18| jak na tego psa, jak wy jej nie przykrócicie, to ona 217 2, 18| naszą źrebicę wypaść, ogon jej obciąć, grzywę zapleść i 218 2, 18| przytwierdziła ze strachem, bo się jej uwidziało, że to jakiś z 219 2, 18| mamroty Józczyne, bo się jej wydało, że ktoś chodzi za 220 2, 18| się tak mocno wargami w jej usta, że straciła oddech, 221 2, 18| straciła oddech, opadły jej ręce, skopek poleciał na 222 2, 18| dosłyszała głos Nastki, nic jej nie rzekła i powróciła, 223 2, 18| niczegój... bo ino to stało jej w myślach, że Antek czeka 224 2, 18| bacząc, że gałęzie zdarły jej zapaskę z głowy i całą obsypały 225 2, 18| pozbył.~A Jagusia, że ciężyło jej milczenie i te jego szpiegujące 226 2, 18| ośnieżoną szmatę rzucił jej pod nogi.~- Zapaski gubisz, 227 2, 19| cierniach przewlókł. Tyś jej był milszy, wiem o tym dobrze, 228 2, 19| pójdzie na muzykę, odparł jej ostro, się nogą z chałupy 229 2, 19| odparła cicho, bo głos jej całkiem odjęło wzruszenie.~ 230 2, 19| Hale, dbał tam o to - wciąż jej prawił do ucha, przypierał 231 2, 19| Jagusię niewolił, się jej w głowie mąciło, że ani 232 2, 20| przecież, zdrowa i zabawy jej potrzeba: Zniewolił , 233 2, 20| chłopa poszła, to chłopa jej potrza, nie dziadygi, by 234 2, 20| już słowem się ozwał na jej dowodzenia gorące, dopiero 235 2, 20| wytrzymać nie mogła. Ciężyło jej życie, bo i tęskności rozbierały 236 2, 20| zaś pytać nikogo. Już się jej tak mierziło w chałupie, 237 2, 20| zepchnąć, ale i tam dobrze jej nie było, juści, nie wyganiali 238 2, 20| było, juści, nie wyganiali jej, ale przez zęby cedzili 239 2, 20| jak ino mogła, dogryzała jej na każdym kroku, nawet Witek 240 2, 20| myśli nie zgadywał ni o jej łaski się starał, a ostro 241 2, 20| nią nie wyglądał, nawet jej świąteczne szmaty zamknął 242 2, 20| poradziła na to stara, bo jej rzekł ostro:~- Była panią, 243 2, 20| robiła, co chciała, nic jej nie brakowało, a nie umiała 244 2, 20| wam zapowiadam, powiedzcie jej, że póki kulasami rucham, 245 2, 20| bowiem, że kiedy to jej zapaskę znalazł w opłotkach, 246 2, 20| patrzeć nie śmiała, wstyd jej było przed wsią, boć wszyscy 247 2, 20| podrywała coraz częściej. Wielce jej w tym pomagała Jagustynka, 248 2, 20| spytała dość ciekawie, bo już jej obmierzł ten stan.~- Złego 249 2, 20| zniżyła głos i do ucha jej szeptała - odstaw go kiej 250 2, 20| piekłowała, skoro nie szło po jej woli. Wieczorami zaś umyślnie 251 2, 20| nic jednak nie poradził na jej humory, a coraz częściej 252 2, 20| że pilnował i nie wierzył jej, znienawidziła go jeszcze 253 2, 20| sposobu widywania się bez jej pomocy. Cna to nosiła wieści 254 2, 20| wsi, że mają wszystko, a jej nie dostaje nawet tego kąta, 255 2, 20| przed nią obawiając się jej ozora, a głównie tego, że 256 2, 20| mamrotała ze złości, bo się jej dziwnie matyjasiło w chałupie 257 2, 21| nią to wszystko!~Zdało się jej, że zły idzie pobok, a wciąż 258 2, 21| wsadzały kolczaste łby do jej serca i tak szarpały, że 259 2, 21| rajcowały z cicha, zaś na jej wołania Filipka mruknęła 260 2, 21| co złapie...~- Na co to jej zeszło, chudziaczce - szepnęła 261 2, 21| nie daruję, nie, zapłacę jej za wszystko! Zgniję za to 262 2, 21| przyczajony zajączek, któren na jej widok rymnął w zawieję, 263 2, 21| brzemię, zdawało się jej chwilami, jako dźwiga na 264 2, 21| będzie, zawsze. Strasznie się jej dłużyło, droga jakby nie 265 2, 21| miejsca wystraszona, zdało się jej bowiem, słyszy jakieś 266 2, 21| przyzywy dziecińskie, jakby to jej Pietruś wołał!~I biegła 267 2, 21| a stary przyglądał się jej długo i uważnie. Zmizerowana 268 2, 21| litość brała patrzeć na jej twarz wychudzoną, siną, 269 2, 21| zdumiewał się wielce nad jej przemianą, nie mógł się 270 2, 21| nieustępliwa widniała w jej zaciętych wargach. Nie przerażał 271 2, 21| i gdy wysiadła, pomagał jej wziąć brzemię na plecy, 272 2, 22| niepomierna, że strzegli się jej przyjacielstwa kiej ognia. 273 2, 22| patrząc nawet na Jagnę, jakby jej nie dojrzał, choć siedziała 274 2, 22| bicia by przyszło.~- A bo jej pozwalają przewodzić.~- 275 2, 22| Nikto się nie znajdzie, żeby jej zapłacił za te ciągłe swary 276 2, 22| Nastka, Mateusz pomagał jej opowiadając różności o nim, 277 2, 22| spod Krakowa, a Zofia było jej na imię, dzieci z nią miał, 278 2, 22| nie mogła prząść, opadły jej ręce, pochyliła głowę i 279 2, 22| Rochowej twarzy, któren się jej widział jako ten święty 280 2, 22| córce. Jezus, jak się to jej ślicznym widziało!~- I to 281 2, 22| powycinać z papieru. Dali też jej jakieś pozapisywane karty 282 2, 22| czerwoną i niebieską, jaką jej Antek podsunął, tak była 283 2, 22| Twoją obronę". Przywtarzali jej z cicha.~A potem zaś z wolna 284 2, 23| siebie, a łzy skapywały jej z oczu jak ta rosa z kwiatów; 285 2, 24| Antkowa sprawa - przerwała jej któraś.~- Cichocie, powiadacie, 286 2, 24| jedna przez drugą wypominać jej grzechy.~Gadały coraz głośniej 287 2, 24| skłóciła się z Rochem, któren jej słowa prawdy powiedział, 288 2, 24| nieprzystępna jak nigdy, że bali się jej pytać, bo tak odpowiadała, 289 2, 24| długim, słodkim płaczem, to jej dopiero ulżyło i powróciło 290 2, 24| poborguje - wyrwało się jej niechcący.~Skoczył na równe 291 2, 24| obcym, a tak dalekim się jej widział, się sama temu 292 2, 24| krwią żalem skruchy, że dziw jej serce nie pękło, i błagała 293 2, 24| tak pamiętliwe, jakby z jej serca wyrosło, z jej krwi 294 2, 24| jakby z jej serca wyrosło, z jej krwi było. Roześmiała się 295 2, 24| krwi było. Roześmiała się jej dusza rozradowaniem, że 296 2, 24| współczuciem użalał się nad nią i jej zmizerowaniem; opowiadała 297 2, 24| jeszcze na odchodnym dał jej parę złotych na sól i rzekł:~- 298 2, 24| opowiadanie Witka, któren jej szeptał, jako wójt ze sołtysem 299 2, 24| co ino wiedział, bych się jej przypochlebić.~W chałupie 300 2, 24| tej minucie!...~Uląkł się jej rozwścieklenia, zatargało 301 2, 24| mógł pomiarkować, co się jej stało, a jeno jak ten pies 302 2, 24| się jak wilk. ~Nie spotkał jej nawet w niedzielę, choć 303 2, 25| waliła bowiem z pól, pełno jej było po rowach, a drogi 304 2, 25| nie wiada było zgoła, kaj jej początek, a kędy koniec.~ 305 2, 25| do domu przyjął, niczego jej nie wymawiał, ale miał 306 2, 25| i honorował. Nie pomogły jej przymilania się ni uroda, 307 2, 25| dobrze pewnikiem wiedział o jej schodzeniach się z Antkiem. 308 2, 25| z Antkiem. Nie pilnował jej nawet i jakby całkiem nie 309 2, 25| nigdy tego użyczliwego słowa jej nie dał, a tak napędzał 310 2, 25| żywa pamięć przeniewierstwa jej i krwawiący wstyd, i luta, 311 2, 25| znacznie przemieniła, źle jej było, ciężko i tak przykro, 312 2, 25| i boleśniej. przyginało jej kark, a poratunku nie było 313 2, 25| poredziła tego, mierziło się jej życie coraz barzej i jakaś 314 2, 25| dnie swarów, kłótni tak się jej przykrzyły, była gotową 315 2, 25| staremu, a i bez to, się jej widziało, że wróci to dawne, 316 2, 25| rozczarowania. Przeciech się jej widział raniej jakimś inszym, 317 2, 25| wszystkim - a teraz widział się jej takim samym jak i drugie 318 2, 25| Bojała się go, wydawał się jej dzikim i strasznym kiej 319 2, 25| przerażenia, bo widziało się jej, że zły jest w nim i całe 320 2, 25| piekło dookoła; robiło się jej wtedy tak straszno w duszy, 321 2, 25| i mękami straszy!~ ~Ani jej nawet na myśl przyszło, 322 2, 25| jeno że już ni razu dusza jej nie padała mu do nóg z onej 323 2, 25| niepowściągliwej, ni razu nie omraczało jej czucie takiego szczęścia, 324 2, 25| Właśnie teraz snuło się jej to wszystko po głowie, spuszczała 325 2, 25| biedrem, bo żal jakiś ściskał jej duszę i napełnił oczy łzami, 326 2, 25| łzami, że zachciało się jej płakać przed nim a przepraszać, 327 2, 25| jakimi jeno żył, zwalał na jej głowę, winił o wszystko, 328 2, 25| czuła okropnie, że stała się jej krzywda, stała się jej taka 329 2, 25| się jej krzywda, stała się jej taka straszna niesprawiedliwość; 330 2, 25| się w sobie i chciało się jej krzyczeć ze wszystkich sił, 331 2, 25| wył kiej ta suka, gdy jej dzieci potopią.~ kilkoro 332 3, 26| ugory zeszłoroczne; jeno jej siwe, zaczerwienione oczy 333 3, 26| ten deszcz rzęsisty zalały jej serce i spływały po wynędzniałej 334 3, 26| wdzięczna radość zatrzęsła jej sercem, że to Jezus pozwolił 335 3, 26| przeszła cicho, rada, że jej nie poczuły psy, wylegające 336 3, 26| padający na ziemię, że jakby jej nikto i nie spostrzegał.~ 337 3, 26| krótki pacierz, tak już było jej pilno do Kłębów, ale przed 338 3, 26| nie wiecie? - markotne jej były te przekpinki.~- Zdrowi... 339 3, 26| zaśmiała się urągliwie, a złe jej oczy strzeliły nienawiścią.~ 340 3, 26| cebratkę, bo śmielej było jej z czymścić w garści wejść, 341 3, 26| rzekła ciszej rozpatrując jej twarz siną, obrzękłą i dziwnie 342 3, 26| galanto.~Jakoż Kłębowa wnet jej przyniesła osolonego wrzątku 343 3, 26| kołem tając przydechy i dziw jej nie zjadając rozgorzałymi 344 3, 26| żałośliwości pełen, że dziw jej serce nie pękło.~I długo 345 3, 27| Trzy niedziele całe, a jej się widzi, jakoby to wczoraj 346 3, 27| poszła z inszymi, bo ano w jej stanie ciężko było i nieprzezpiecznie...~ 347 3, 27| się jeno o Antka, bo zaraz jej rzekli, jako z narodem się 348 3, 27| ścisnęło z utrudzenia.~A jej wtedy dusza ze strachu zakrzepła 349 3, 27| za sobą będzie miał.~Co jej tam znaczyły kowalowe krzyki 350 3, 27| krzyki i groźby, którymi jej bronił wstępu, srodze zgniewany, 351 3, 27| przez Dominikową.~Tyle że jej nie przemogli, nie dała 352 3, 27| niedzielach, a już wszystko szło jej wolą, rozumem a mocą.~Ona 353 3, 27| przez Antka zahukana, to jej tak ciężko nieraz przychodziło, 354 3, 27| Jagnie.~Zresztą z czego ta jej moc szła, to szła, dość 355 3, 27| bele czego, to i nie potrza jej było sąsiedzkich ugwarzań 356 3, 27| Właśnie wspomniało się jej o Jagnie, z którą wiedła 357 3, 27| wiśniowe wargi lśniły się jej zęby kiej te paciorki najbielsze, 358 3, 27| rychłą. Spodziewali się jej co dzień i nie przychodziła; 359 3, 27| wysiedzieć? Stary obmierzł jej do cna i ciążyła ta ciągła 360 3, 27| na świat, że chciało się jej lecieć na te ugrzane przypołudnia, 361 3, 27| zaglądali, to jeno po to, by jej pilnować, czy czego z chałupy 362 3, 27| rozwarte.~Juści, że był jej obmierzły, bojała się go 363 3, 27| gospodynią się czuła, słuchali jej wszyscy, a drugie kobiety 364 3, 27| dbał o nią i strzegł, by jej kto nie śmiał nie poszanować.~ 365 3, 27| opuszczenie i krzywdy.~Nie o gront jej szło przecież - co jej tam 366 3, 27| gront jej szło przecież - co jej tam były majątki?... tyle 367 3, 27| płakała, bo u matki było jej też niezgorzej - ale jedno 368 3, 27| siedziała, choć ckniło się jej niewypowiedzianie - jakże? 369 3, 27| jak ten kołek, sama, nikt jej nie podpatruje, nikt nad 370 3, 27| nie wydziera, nikto już jej tam za przełazem nie czeka, 371 3, 27| mu przyzwala, że ckni się jej wielce i nie ma z kim drugim 372 3, 27| przy starym, nawet spał na jej łóżku, krokiem się prawie 373 3, 27| prawie z izby nie ruszał, a jej jakby nie dojrzał, choć 374 3, 27| Cieszyła się mściwie z jej udręki, odwracając z odrazą 375 3, 27| często noce wydzierała się jej dusza i rozprężone udręką 376 3, 27| Ano i teraz snuł się jej przez pamięć jako ten sen 377 3, 27| ryczy!~- Powiedz, że wara jej do krowy mojej! - odkrzyknęła 378 3, 27| zazdrośnie taksujących każdą jej wstążkę i potem za to obnoszących 379 3, 27| Mogła to zmiarkować, co się jej stało?~Jeno czuła, 380 3, 27| Hanka zagadywała tknięta jej zapłakanymi, smutnymi oczyma, 381 3, 27| się jeno wydawało, co na jej głos poruchuje wargami, 382 3, 27| szepnęła z mocą i oczy jej rozbłysły nieustępliwą wolą.~- 383 3, 27| odpowiadał wymijająco nie patrząc jej w oczy.~- Pytał się to o 384 3, 27| we wsi?..~Strasznie się jej wiedzieć chciało, zali o 385 3, 27| zaraz bowiem przywlókł się jej ociec, stary Bylica, więc 386 3, 27| jednak, mimo że już mdlały jej ramiona i grzbiet. Patrzali 387 3, 27| się do niego, ale snadź jej nie poznał.~- Nie chcę... 388 3, 27| zagadnął ostro przestępując jej drogę.~- Słyszeliście.~- 389 3, 27| roztrzęsiona w sobie, że jej się płakać chciało. Juści, 390 3, 28| turbacji!~Wspomniała się jej noc dzisiejsza.~- Za to 391 3, 28| Ale co się naużywa, tego jej nikto nie odbierze, mądra 392 3, 28| wracając do domu, ale żal się jej zrobiło wydatku zbędnego, 393 3, 28| że cięgiem słychać było jej jazgoty - bo i jakże!... 394 3, 28| szlachtuje świniaka, i choć było jej nieco żal gorzałki, trudno, 395 3, 28| choć wargi trzęsły się jej ze złości utajonej.~- Pomoglibyście, 396 3, 28| tyle roboty! - powiedziała jej w sieniach Józka.~Wywarła 397 3, 28| poskarży się ździebko, to jej ulży!~- Wojować wama znowuj 398 3, 28| wwiercając się oczyma w jej twarz. - Opłaciłoby się 399 3, 28| by też na proces mieć, by jej te morgi wyprawować... A 400 3, 28| ona coś wie; wyczytał to z jej twarzy zamkniętej i z oczu 401 3, 28| i wyszedł, odprowadzany jej oczyma, pełnymi przytajonej 402 3, 28| nie po raz pierwszy ciska jej w oczy groźby i strachania, 403 3, 28| bacznymi ślepiami.~Ale snadź jej to wrychle obmierzło, gdyż 404 3, 28| reszta zwarzyła się też pod jej sowimi ślepiami, nawet nieustępliwa 405 3, 28| trwożnie.~Jakże, cała wieś się jej bojała; już pono niejeden 406 3, 28| niejeden poczuł na sobie moc jej złych ślepiów, niejednego 407 3, 28| trwożnie twarzami, że jeno jej biała gęba, sucha i poradlona, 408 3, 28| Plucha i błocko, to się jej nie chciało po omacku utykać! - 409 3, 28| Zrozumiała też rychło, że tamta jej stróżuje, więc choć po niewoli, 410 3, 28| Co wy też ! przeciek jej nie wygnały !~- Hale, przywlekła 411 3, 28| Powiedają, że Kłębowa wziena jej pierzynę i prawie nagą we 412 3, 28| jutro dojdzie, niedługo jej czekać... nie...~Zmilkła 413 3, 28| jęła mówić boleśnie, że te jej słowa kiej łzy gorzkie i 414 3, 28| zza wody z krzykiem, że jej najstarsza kończy... Poleciałam 415 3, 28| Rozpowiadała szeroko, choć nikto jej za język nie ciągał, i znowu 416 3, 28| wcale się nie ulękła jej krzyku.~- Szczekasz kiej 417 3, 28| mogąc z przerażenia, wargi jej latały niby we febrze i 418 3, 28| Powiadam wam, nie krzywdźcie jej!~- To ja krzywdzę?~Zdumiała 419 3, 28| jeno rzeknę: Poniechajcie jej, róbcie swoje, a resztę 420 3, 29| a reszta przytwierdzała jej wrzaskiem, kiej to stado 421 3, 29| wiatr.~I skręcił zaraz do jej chałupy, dojrzawszy, że 422 3, 29| ojcowej kapocie do ziemi, by jej kiecki nie rozwiewało.~- 423 3, 29| młyn.~Pokiwał głową nad jej zaślepieniem i poszedł, 424 3, 29| mącznym i mroku nie mógł jej odnaleźć: schowała się przed 425 3, 29| dobrodziej przyszli! - szepnęła jej Hanka.~Zerwała się wtedy, 426 3, 29| pierwsze wspomożenie!~Rozwinęła jej przed oczyma trzy ruble.~- 427 3, 29| przemówiła Kłębowa wtykając jej w garść spory węzełek.~- 428 3, 29| spółecznie się zmówiły i naniesły jej, co ino która mogła: to 429 3, 29| Hanka nie czekając już na jej przemowę, że to południe 430 3, 29| że łzy zasiwiły się u jej rzęs długich.~- Co to wam, 431 3, 29| zgubiła z pośpiechu! Pieniędzy jej potrza la Mateusza, nie 432 3, 29| wieczór Hanka nie dawała jej spokoju dunderując zawzięcie, 433 3, 29| nic i z uśmiechem w oczy jej poglądała.~Hanka dziw się 434 3, 29| wściekła ze złości, że to jej przemóc nie poredziła.~Przez 435 3, 29| całą noc! - odpowiedziała jej przez drzwi.~Tak się znowu 436 3, 29| pilnie zapinając stanik; oczy jej gorzały i ręce się trzęsły.~ 437 3, 30| jego gorący i zdało się jej, wpodle klęczy cisnąc 438 3, 30| wpodle klęczy cisnąc głowę do jej kolan... to żal ścisnął 439 3, 30| szepnęła groźnie, ale zbrakło jej sił do rozmyślań, bo śpik 440 3, 30| poniesła. Nie ozwał się na jej zagadywania ni nawet spojrzał 441 3, 30| ich tknąć nie pozwolili, a jej wszystko oddał, i paraduje 442 3, 30| zleżałe i śmierdzą...~- Żeby jej tak zapachnęło to łajno 443 3, 30| gospodarskim był synem i jej powinowatym przez matkę.~ 444 3, 30| rozkazała surowo.~Cisnął jej pod nogi na pół żywego ptaka, 445 3, 30| byłam... Nie mówiła tego, co jej kamieniem zaciężyło na sercu, 446 3, 30| nawet się nie użalił nad jej umęczeniem daleką drogą!...~ 447 3, 30| i matką jego dzieci, to jej nawet nie przyhołubił, nie 448 3, 30| pocałował, nie zatroskał się o jej zdrowie... Kiej obcy się 449 3, 30| spoglądał, nie bardzo słuchając jej rozpowiadań, że już w końcu 450 3, 30| Marysię Balcerkównę i taką jej kąpiel sprawili, matka 451 3, 30| Skarży się, a rada, oczy się jej skrzą do figlów!~- A i mnie 452 3, 30| miejsce kole Jagusi, w oczy jej zaglądał podając usłużliwie, 453 3, 30| ciągnąc do łóżka, bo jej w ręku zemglała, pot kroplisty 454 3, 30| pot kroplisty wystąpił na jej twarz, żółtymi plamami okrytą. 455 3, 30| stara zaś octem wycierała jej skronie i dopiero kiej chrzanu 456 3, 30| robocie rucha, to dziw się jej wełniak nie rozpęknie...~ 457 3, 30| wstrzymując. Juści, że się jej strasznie ckniło!~Cóż, że 458 3, 30| kajś niekaj dzwoniły?... - jej było smutnie i tak ckno 459 3, 30| pochylały się nad nią, zdały się jej jako zamglone przypomnienia... 460 3, 30| ledwie niesły. Płakać się jej chciało, śpiewać, tarzać 461 3, 30| Zobaczcie! - podsunął jej pod oczy książkę i pokazywał.~ 462 3, 30| coraz ciszej zaglądając jej w oczy z tak bliska, że 463 3, 30| przyprze, jaże ramiona się jej ozwarły i gotowa się była 464 3, 30| przychodzi każdemu, któren jej czeka w pracy, modlitwie 465 3, 31| zaraz niech weźmie, a potrza jej więcej, to dopiero po sadzeniu, 466 3, 31| Jagustynka, czując, że to jej przymawia.~- Łacno wam prześmiewać 467 3, 31| z poczciwości - syczała jej nad uchem, tamta pobladła 468 3, 31| sień przechodziła, zawołała jej Hanka, wódką częstując: 469 3, 31| Obejrzał się trwożnie i pchając jej za gors karmelki szepnął:~- 470 3, 31| pierwszą, to posłuchały jej rozlatując się kiej spłoszone 471 3, 31| ukraść.~- A z Jagatą się jej nie udało: stara miasto 472 3, 31| wsi, że Kozłowa co dnia jej wymawiała, ze śmiercią 473 3, 31| pewnie do Kłębów: gdzież jej szukać schronienia?~- Nie 474 3, 31| Strasznie mierziło się jej to leżenie, więc aby rychlej 475 3, 31| wywód do kościoła; odradzały jej kobiety, ale się uparła 476 3, 31| Takiej nie upilnuje, choćby jej na ręce patrzał, a chcecie 477 3, 31| darła się wniebogłosy, że jej konia wyprowadzili złodzieje.~ 478 3, 31| poredziłaby ciężej, boć to był jej dobytek jedyny, za któren 479 3, 31| litując się nad nią, dał jej całego rubla i obiecał prosiaka 480 3, 32| rozwodząc ręce.~Łzy posypały się jej z wyblakłych oczu, Hanka 481 3, 32| wyprostował się i wparł oczy w jej rozgorączkowaną twarz.~- 482 3, 32| się za nią.~- Poniechajcie jej: szczere złoto, nie kobieta! 483 3, 32| domu, że to pogorszyło się jej po wywodzie. Dzisiejsza 484 3, 32| wiedząc laczego.~Tak zbrakło jej sił, że opadła w sobie kiej 485 3, 32| się coraz boleśniej.~Cóż jej ta po gospodarce, po bogactwie, 486 3, 32| jaże się cała trzęsła; ręce jej latały kole bioder i tak 487 3, 32| patrzał jeno na nią jedną: w jej modre, zwilgotniałe oczy, 488 3, 32| majowy bardzo cudne; na jej głowę jasną, oplecioną warkoczami, 489 3, 32| półkoliście kiele uszu, na jej twarz bialuchną i tak śliczną, 490 3, 32| oczyma jarzącymi, wargi się jej trzęsły, że zębów zawrzeć 491 3, 32| mało to? - zdumiewały się jej oziębłości.~- Tyla z nimi, 492 3, 32| bolącą, a pokornie zaglądał w jej twarz dziwnie omroczałą.~- 493 3, 32| zdzielił, zbladła, ręce jej opadły kieby te skrzydła 494 3, 32| wyszeptała cichuśko, serce jej wezbrało westchnieniem i 495 3, 32| wrzasnęła Józka z podwórza.~Ani jej do głowy przyszło się opierać: 496 3, 32| zgoła nadzieja rozsadzała jej duszę, że zeszła na bok, 497 3, 32| więc ku niemu rzuciły się jej oczy rozgorzałe, ku niemu 498 3, 32| wrzaskiem radosnym. Ale on jakby jej nie dojrzał... Nim go dosięgła, 499 3, 32| ale nie poredziła: żal jej było ostawiać procesję, 500 3, 32| gospodarzy. Nie ciągnęło jej do matki ni do brata, któren


1-500 | 501-756

IntraText® (V89) Copyright 1996-2007 EuloTech SRL