Table of Contents | Words: Alphabetical - Frequency - Inverse - Length - Statistics | Help | IntraText Library
Alphabetical    [«  »]
jedzze 2
jego 245
jegomosc 1
jej 756
jek 7
jekach 1
jekala 1
Frequency    [«  »]
802 pod
775 te
762 az
756 jej
755 zas
736 jakby
686 by
Wladyslaw Stanislaw Reymont
Chlopi

IntraText - Concordances

jej

1-500 | 501-756

    Tom, Rozdzial
501 3, 32| do roboty, robiła, co ino jej wpadło pod oczy, za wszystkich; 502 3, 32| łzy i tak cięgiem stały jej w oczach i często palącym 503 3, 32| samego przyjścia na krok jej nie odstępował i pomagając 504 3, 32| przypierał mamrocząc cosik i do jej warg chciwie sięgając...~ 505 3, 32| przeganiając po drogach.~Obmierzło jej to nagle, że wzięła ich 506 3, 32| trzymając wpół i cosik jej prawiąc... Przeszli, a ona 507 3, 33| list od męża, któren był jej wójt przywiózł wczoraj wieczorem 508 3, 33| może stoić?~Nastka wzięła jej z rąk zaczerniony papier 509 3, 33| organisty.~Ale nieletko jej być musiało, przystawała 510 3, 33| wolniej; mężowy list tak jej ciężył a parzył, co cięgiem 511 3, 33| Tereska zmilkła, zrobiło się jej strasznie żałośnie, że to 512 3, 33| Michała.~Tereska oddała jej węzełek z jajkami, a podejmując 513 3, 33| przeczytanie listu od męża.~Kazała jej zaczekać.~A dopiero w parę 514 3, 33| zamierającym sercem, bo właśnie mąż jej zapowiadał swój powrót na 515 3, 33| że to Bartek pociotkiem jej wypadał z matczynej strony. 516 3, 33| naszkodowała się na ciebie, to jej teraz odrabiaj! - chlastała 517 3, 33| czy aby kto nie słyszał jej pyskowania.~- Tereskę mu 518 3, 33| ślubował przeciek, bych się jej musiał trzymać jak ten ogon 519 3, 33| a głównie przyglądał się jej kryjomo dziwując się coraz 520 3, 33| ozwał, ni nawet spojrzał w jej stronę. Nastce jeno przygadywał 521 3, 33| do niej, dojrzał bowiem jej krowę cochającą się o węgieł.~- 522 3, 33| skorupą: nie możecie to jej wycierać, co?~- Mokro w 523 3, 33| coraz barzej. Gniewały go jej kochające, lękliwe oczy, 524 3, 33| ślepiami dodał:~- Wiecie, jak jej nie szczędzą. Nic mi do 525 3, 33| przez zębów i ze ślepiów jej cieknie; Ulisia niby kwiat, 526 3, 33| ci zapowiadam, że przedać jej nie pozwolę. Rób se, co 527 3, 33| powstrzymując łzy: dusza się jej darła, jakby każdy grosik 528 3, 33| Kłębowej, gdy mąż opowiedział jej o dzisiejszym z Agatą. Spać 529 3, 33| lat nikto nie śmiał się jej przeciwić ni w poprzek stawać. 530 3, 33| Ale i córka nie szczędziła jej zgryzot i wstydu. Paczesiowa 531 3, 33| wzbronią tracić gromadzkie. Dyć jej niczego nie żałuje i zwozi 532 3, 33| jeszcze pójdzie i wszystko na jej ręce spadnie; już i tak 533 3, 34| pilno ze świata, niczym jej nie powstrzyma, nawet płakaniem, 534 3, 34| Kaj to Józka? - przerwał jej niecierpliwie.~- W polu, 535 3, 34| gdzie wypocząć - przerwał jej powstając z ławy.~Chciała 536 3, 34| więcej ludzi, zwabionych jej głosem, puściła ozór:~- 537 3, 34| A może i jakich kropli jej zadał, by mu się nie oparła!~- 538 3, 34| zdychał z głodu, nie ma jej kupić za co i pożyczyć nie 539 3, 34| półkwaterkę, przedzwonię jej na wieczne odpoczywanie 540 3, 35| sprawy, bo chociaż sam był jej zrazu przeciwny, ale skoro 541 3, 35| nie można, całą duszą się jej oddał.~Chłop był kwardy 542 3, 35| krwawy rumieniec oblewał jej twarz wymizerowaną, że zrobiło 543 3, 35| ciężkie westchnienia rwały się jej z piersi, a niekiedy łzy 544 3, 35| spluwały za nią; przyjaciółki jej nie spostrzegały, chłopy 545 3, 35| ale już odleciała: ulżyło jej galańcie, miała się już 546 3, 35| powrotem, ale udawał, że jej nie spostrzega. Zagadał 547 3, 35| wam?...~Nie odrzekła, głos jej odebrało, stanęła jak wryta, 548 3, 35| całą duszą, że dziw się jej serce nie rozpękło z radości 549 3, 35| policzkach, prostowała się, jakby jej z dziesięć lat ubyło.~- 550 3, 35| ponosiło, że chciało się jej śpiewać, chciało się lecieć 551 3, 35| wolała pozostać. ~Nikto jej o Antku nie powiedział, 552 3, 35| przyjęła cię, co? - się jej broda trzęsła ze śmiechu.~- 553 3, 35| jeszcze, jak mógł, usiłując jej odebrać żelazo. Wrzask napełnił 554 3, 35| zakolebały bez szumu, sypiąc na jej jasną głowę ulewę migotliwych 555 3, 35| sponiewierać!~Łuna oblała jej twarz, odwiodła głowę i 556 3, 35| Musiał uciekać, aby jej wójta nie wypomnieć.~- Uciekasz, 557 3, 35| mówił prędko, zaglądając w jej modre, przepłakane oczy, 558 3, 35| może i Antek - przyszło jej naraz do głowy.~Powróciła 559 3, 35| kto go ta posłucha? - oczy jej rozbłysły.~- Jużeśmy o tym 560 3, 36| dzieciątek, dufnie śpiących na jej łonie...~Boryna naraz przyklęknął 561 4, 37| zmarłego. - Kostucha, kiej się jej spodoba, ułapi cię za grdykę, 562 4, 37| nażył niewiela.~- Któż to jej zażywa do syta! Coby największy 563 4, 37| wsparła się o ścianę, gdyż się jej widziało, jakoby morzył 564 4, 37| ta wasze docinki dobrze jej wynadgrodzi!- zaśmiał się 565 4, 37| przechodziła szybko, jakby się jej kajś śpieszyło zdążyć, nim 566 4, 37| rozlegał się po całym obejściu jej głos rozkazujący.~Borynie 567 4, 37| powtórzyła i łzy napełniły jej modre oczy, a ciężkie wzdychy 568 4, 37| nie przejdzie i zaśpiewam jej takiego chmiela nowego, 569 4, 37| zgody szuka!~- Ano co, że mu jej potrza barzej niźli nam.~- 570 4, 38| patrzała, boć prosto wydał się jej jako ten świątek, co go 571 4, 38| temu rada, gdyż obrzydły jej te niepoczciwe dogryzania, 572 4, 38| ale myślała zrazu, że się jej przywidziało, przetarła 573 4, 38| zgnębiona. Nie cieszyły jej dzisiaj ni te rozwiane wstęgi, 574 4, 38| się z wolna przez tłumy w jej stronę.~- I on na odpust! - 575 4, 38| patronkę - wyrzekł wtykając jej obrazik, ręce się ich spotkały 576 4, 38| wyznała mi się. Niech się jej spyta.~Przystąpił do nich 577 4, 38| przez dziesiąte. Zarówno jej tam było jedno.~- Jaguś, 578 4, 38| odparła smutnie.~Zajrzał w jej oczy przemglone, zacisnął 579 4, 38| śpiące, ale ten szum zdał się jej jakimś żałosnym wołaniem 580 4, 38| dom organistów zastąpił jej drogę.~Wszystkie cztery 581 4, 38| się w płot strwożona, bych jej nie dojrzał, ale on jeno 582 4, 38| kanapie wprost okna. Pomagali jej wszyscy, a nawet sam organista 583 4, 38| niepojętego; takie ognie chodziły jej po kościach i oblewały warem, 584 4, 38| miłosierny! - wyrwał się jej z piersi cichy jęk.~Jasio 585 4, 38| światło zgasło...~Noc padła na jej duszę, ale jeszcze długo 586 4, 38| jakby operlił srebrną rosą jej duszę wniebowziętą, gdyż 587 4, 39| dostała we wianie, tego jej nikt mocen odebrać! A może 588 4, 39| wchodzącą między opłotki, długo jej cosik prawił wytrząchając 589 4, 39| wrótnię i zjątrzona do żywego jej ślepiami, pomstowała wywodząc 590 4, 39| pomstowała wywodząc zajadle jej przewiny.~- Pyskujesz bele 591 4, 39| opiła złością! - przerwała jej stara - ale twój ciężko 592 4, 39| suka... kiej ta... - tchu jej zbrakło, tak się zaniesła 593 4, 39| nawinie, nienawiść buchnęła jej do głowy, a mściwość sprężyła 594 4, 39| powiem ci prawdę, jeno byś jej nie pożałowała. A to me 595 4, 39| nigdy. Nawet matka słuchała jej z podziwem i strachem, tak 596 4, 39| wzburzony szloch rozrywał jej piersi. Z lękiem patrzała 597 4, 39| przed złym, dosłyszawszy jej głos...~Wreszcie zabrała 598 4, 39| pomietła! Wiadomo, o co jej idzie.~Wyjęła ze spodu skrzynki 599 4, 39| Rzekła wzgardliwie, rzucając jej w twarz papierem:~- Udław 600 4, 39| zdumienie, nie mogło się jej pomieścić w głowie, że to 601 4, 39| dziadowski bicz, bo ktoż jej co zrobi kiej stara z proboszczem 602 4, 39| Hanka nie miała prawa jej wyganiać, na swoim siedziała. 603 4, 39| Płoszkowa:~- Hanka grontu jej nie zapiera, wiadomo! Ale 604 4, 39| niego.~- A czegoż to mamy jej zazdrościć, co? Czego? Że 605 4, 39| co najgorsze, to byście jej przepuściły, ale że urodniejsza 606 4, 39| Cosik nie wiedzie się jej z tymi znajdami.~- A nie 607 4, 39| gwałt. Nie mieliście prawa jej ruchać, siedziała na swoim. 608 4, 40| a przy tym cięgiem się jej widziało, że słyszy czyjeś 609 4, 40| na się, do cna stropione jej spokojnością.~- Jeno la 610 4, 40| się nie prześmiewali, co jej pilno do chłopa. Ja bym 611 4, 40| jeno niekiedy rwało się jej z piersi jakieś słowo, padając 612 4, 40| kaj droga wypadnie - podał jej wełnianą chustę, takusieńką, 613 4, 40| wszystko i kwitnęło i że jej było tak dobrze, tak cicho 614 4, 40| w stodole.~I śmiały się jej oczy i twarz i tak wszystka 615 4, 40| Antek wróci do dawnego, to jej rura zmięknie - poredzały.~ 616 4, 40| przeciek to ten sam, co go jej dali ociec.~- I stoi właśnie 617 4, 40| po raz widział przed sobą jej modre oczy i lśniące zęby, 618 4, 40| posłuch - dodała.~Odebrał jej cebratkę i stawiając 619 4, 40| cebrzyki z żarciem, jaże jej pożałował, bo rzekł:~- Niech 620 4, 41| nie ma kto podać.~- Cóż to jej, chora? ~- Pewnikiem ośpica, 621 4, 41| wykrzykiwała, jaże przerwał jej ostro:~- Ogarnij się, a 622 4, 41| tak skamlał, że skruszało jej serce, zaczynało jej być 623 4, 41| skruszało jej serce, zaczynało jej być żal.~- A cóż mi to nowego 624 4, 41| po włosach i obcierając jej twarz zapłakaną, całował 625 4, 41| twarz zapłakaną, całował jej wargi roztrzęsione i te 626 4, 41| niej i tak go rozprażało jej ciepło, że coraz zajadlej 627 4, 41| mocy i kiej jął rozgniatać jej wargi rozpalonymi całunkami, 628 4, 41| Na darmo szukał wargami jej warg głodnych całunków, 629 4, 41| Rozpłakała się znowu, ale już jej nie spokoił ni utulał, lecz 630 4, 41| Prawdę pytam! Trutkę to jej zadasz czy co?~Pochwycił 631 4, 41| Postanawiał, ale było mu jej żal, nieopowiedzianie żal.~- 632 4, 41| poniewierał i dobrego słowa jej nie dawał.~A już było najciężej, 633 4, 42| Każda ziemia dobra, jak się jej człowiek dołoży!~I wziął 634 4, 42| zapowietrzona, nie potrzebuję jej dobrości. Nie bój się, Nastuś, 635 4, 42| przytulając się do niego, obcierał jej oczy, głaskał po głowinie, 636 4, 42| nam na zdradzie.~- Póki jej cosik do łba nie strzeli, 637 4, 42| śniadanie, to łakomiej sięgał jej warg czerwonych niźli dwojaków.~- 638 4, 42| bełkotał gorąco i zazierając jej w oczy dodał ciszej: - Chłopak 639 4, 42| udzieli, ma chłopa, to już jej zarówno, jeden czy więcej. ~ 640 4, 42| odparła Sikorzyna dając jej kawał płótna.~Jak się dorobisz, 641 4, 42| kawał słoniny.~I nanieśli jej tyla, że mogło starczyć 642 4, 43| głos Józki:~- Hanuś, dajcie jej moją maciorkę! Zamrę pewnikiem, 643 4, 43| rozchodnikiem i przywiązawszy jej ręce do boków odeszła do 644 4, 43| ten dziwny szum, co się jej cięgiem przewalał po głowie, 645 4, 43| odchodził bez słowa, to się jej widziało, że ciężkie od 646 4, 43| Józina choroba, że rad był jej nieba przychylić i cięgiem 647 4, 43| unosząc głowę.~I gdy odwiązał jej ręce, wzięła trzepoczące 648 4, 43| kiej pewnego razu przyniósł jej żywą żołnę, rozchmurzyła 649 4, 43| spętane, a ślepie zalałem jej smołą.~Bawili się ptakiem 650 4, 43| swoje z precentem.~Ale nikto jej nie słuchał, stodoła się 651 4, 43| przyszedł, wydoiłam, żeby jej ulżyć, bo już mleko gubiła 652 4, 43| wasza, nie bójcie się, nikt jej wam nie odbierze!~Zrozumiałam, 653 4, 43| uważniej obojgu. Wydali się jej nie do poznania przemienieni, 654 4, 43| gąski nie oddał.~Dziękowali jej ze wszystkiego serca, więc 655 4, 43| mam w myślach - zajrzał jej w oczy natarczywie, odwróciła 656 4, 43| pomieszana.~- Spytaj się jej! Każda za cie pójdzie, a 657 4, 43| gdyż żaden nie widział się jej milszym nad drugiego, juści 658 4, 43| ci przywiozłem - i wtykał jej w ręce korale.~- Wsadźcie 659 4, 43| wyciągając ręce, łzy pociekły jej z oczów i tak się w niej 660 4, 43| rozśpiewała radość, że chciało się jej śmiać i krzyczeć, i kajś 661 4, 44| lub robił krzyżyk, gdy się jej przeciwił.~Długo się wlekło, 662 4, 45| boru? i czemu tak modrzały jej ślepie roziskrzone? czemu 663 4, 45| ślepie roziskrzone? czemu jej tak latały czerwone wargi, 664 4, 45| wybierał jagody, sam jadł i jej wtykał do ust...~- Prawie 665 4, 45| już ksiądz... - Ale się jej spomniały różne księżowskie 666 4, 45| frycówka. Nie bój się, nic jej nie będzie.~- Ależ krzyczy, 667 4, 45| podniósł głowę, to widział jej modre, błyszczące oczy wlepione 668 4, 45| blisko, ledwie rozpoznając jej twarz wyschniętą kiej ziemia.~- 669 4, 45| miłosierdzia czekam - głos jej zabrzmiał uroczyście.~- 670 4, 45| kto? - zajrzał z bliska w jej otwarte, a jakby niewidzące 671 4, 45| wzięła nalewać mleko, ręce jej latały i bladła, to czerwieniła 672 4, 45| drogę, patrząc za nim, póki jej z oczów nie zginął.~Niewypowiedzianie 673 4, 45| wzruszeniem, opowiadając kiedyś o jej pobożności:~Matka tylko 674 4, 45| jednym pacierzem dygotało jej serce:~- Obaczę go znowu! 675 4, 45| jakie biły z okien, to się jej widziało, co żywy janioł 676 4, 45| że raje otwierały się w jej duszy, padała na twarz w 677 4, 45| bólu, tymi jeno łzami, co jej same spływały z oczów, kiej 678 4, 45| się cięgiem odprawiało w jej, duszy, bo kiedy wyjrzała 679 4, 45| wyjrzała w pole, to dzwoniły jej tym samym dojrzałe kłosy, 680 4, 45| wszystko śpiewało wraz z jej duszą jeden niebosiężny 681 4, 45| śni szczęśliwości, bo się jej widzi, że nie ma już kresu 682 4, 45| ma już kresu ni zapory la jej mocy i kochania.~Tak się 683 4, 45| rozkwitła, kieby ta róża w jej ogródku, kieby te malwy 684 4, 45| wzdychający wystawać pod jej chałupą, ale odprawiała 685 4, 45| zwijającą się po izbie i słuchać jej prześpiewek. Patrzał też 686 4, 45| przed się, przeszła nawet jej nie widząc.~Tereska rozgniewana 687 4, 45| niech Bóg broni, nie mogły jej bowiem darować, że się stroiła 688 4, 45| więc tylko się radowała jej niespodzianej i żarliwej 689 4, 45| ambony, że nieraz chciało się jej westchnąć, przeżegnać i 690 4, 45| przerwał czytanie i zajrzał jej głęboko w oczy.~- Prawda, 691 4, 46| na spowiedzi, wypominając jej Antka, wójta i już najbarzej 692 4, 46| wszystek świat! - wyrwało się jej bezwolnie, że Rocho zadrżał, 693 4, 46| Rocho zadrżał, spojrzał w jej oczy szeroko otwarte i zamilkł.~ 694 4, 46| zazierając raz po raz w jej twarz zapłakaną i gniewną...~ 695 4, 46| śmiałości i powstrzymywało jej zawzięte, wzgardliwe milczenie, 696 4, 46| wicher i łzy potrzęsły się jej z oczów rzęsistymi, palącymi 697 4, 47| niech mu kałdun spadnie.~Tak jej ulżyło, że śpieszniej szła 698 4, 47| kreminału!~Antek roześmiał się z jej zapalczywości, skoczyła 699 4, 47| każda wam najmilejsza, póki jej nie dostanieta. A potem 700 4, 47| porozkładane podarunki, jakie jej przyniósł. Jezu, jaże mróz 701 4, 47| Macieju.~- Ociec zapisali, to jej nikto nie zapiera, juści, 702 4, 47| warta! Kłótnica chce się jej procesów!~- Prawda to, że 703 4, 47| wygadują?~- Baby zawdy łatki jej przypinały.~- Za Jasiem 704 4, 47| to nie jest, a zechce się jej nowych figlów, to z niej 705 4, 47| przystąpiwszy do żony jął jej szeptać tkliwe, przesiąkłe 706 4, 47| Mateusza:~- Pókim żyw, to ci jej krzywdy nie daruję, tak 707 4, 47| bez tyla roków zacniło się jej za chłopem. Żadna by nie 708 4, 47| prześmiech zatlił się na jej wargach, złożyła ręce i 709 4, 47| rana.~Juści, co nikto się jej nie sprzeciwił, chodzili 710 4, 47| niej na palcach, umilając jej te ostatnie chwile, jak 711 4, 47| na Kłębowej łóżko, a na jej własnej pościeli, sama pilnowała, 712 4, 47| radosne łzy siwiły się w jej oczach. Poruchiwała cosik 713 4, 47| jakieś dale, widne jeno jej duszy zamierającej.~Ale 714 4, 47| coraz bełkotliwiej, oczy jej gasły niby ten dzień letni 715 4, 47| zdążył na sam koniec, zawarł jej oczy, sam Jasio zmówił za 716 4, 47| przychodziła się modlić przy jej zwłokach, popłakać a zazdrośnie 717 4, 47| Tylko Jasia, skoro zajrzał w jej martwe oczy i w stężałą 718 4, 47| kładł rozbolałą głowę na jej piersiach, obejmował 719 4, 48| sukienkę, to splamić się jej nigdy nie poważy! Ady bym 720 4, 48| wraz pęknąć miało... - Oczy jej zapłonęły taką świętą zgrozą 721 4, 48| to czemu mama pozwalała jej przychodzić do nas? - Zaperzył 722 4, 48| przy całej wsi, a sprawię jej taką frycówkę, że mnie popamięta 723 4, 48| stanąć do oczów i rzucić jej w twarz całą litanię 724 4, 48| coraz głębiej wierzył w jej niewinność i ogarniał go 725 4, 48| Zamyślił spominając jej gorące całunki, oczy rozjarzone 726 4, 48| już był całkiem uwierzył w jej straszne przewiny, nie poredził 727 4, 48| zaśmiała się, jaże zagrały jej białe zęby, szarpnęła konia 728 4, 48| ugiętej wysoko kiecki błyskały jej białe podkolania, rozłożył 729 4, 48| świece paliły się pobok jej głowy, Jagustynka odganiała 730 4, 48| nim naglądała, na złość jej poszedł całkiem w drugą 731 4, 48| pobok niego, że nasłuchując jej żałośliwych wzdychów topniał 732 4, 48| wybuchnęły lamenta, posłyszał i jej płacz rzewliwy, ale zrozumiał, 733 4, 48| wierząc własnym oczom, tchu jej brakło i ścisnęło pod piersiami, 734 4, 48| nie odszedł.~Łzy błysnęły jej u rzęs przysłaniając niby 735 4, 48| ostro wymawiać wszystkie jej grzechy, wszystkie, jakie 736 4, 48| kogo tamtej chodzi, ale gdy jej zniknęli z oczów, długo 737 4, 48| drodze nowinę, juści, co się jej dziwowali, tylko Jagustynka 738 4, 48| ale i noc nie przyniesła jej folgi ni ukoju, tłukła się 739 4, 48| zmiłowania i poratunku.~Zabrakło jej w końcu nawet łez, zabite 740 4, 49| i nie dziwota, co głowa jej pękała od turbacji.~Bo i 741 4, 49| próbowała się wywiedzieć, co jej jest. Jędrzych też nie wiedział, 742 4, 49| chociaż palące łzy ciekły jej spod szmat przewiązujących 743 4, 49| do spowiedzi! - głos jej schrypnął ze zgrozy,~- A 744 4, 49| chcąc się zdradzić, ale baby jej nie puściły, przyparły kajś 745 4, 49| a jakie korale, a ile to jej nadawał gotowych pieniędzy! 746 4, 49| czasie organiścina wspomniała jej o Jagusi.~- Święta prawda! 747 4, 49| wrzeszczeli.~- A może będzie jej bronił, kto wie? - szepnęła 748 4, 49| z daleka i żegnać się na jej przypomnienie. Ale mówię 749 4, 49| Już się przebrała miarka jej grzechów i przyszedł czas 750 4, 49| Jagusię. ~Mało kto stawał w jej obronie, bo każdego zakrzyczeli, 751 4, 49| wparł w ziemię, jakby się jej czepił całą mocą, zaś cały 752 4, 49| całą mocą, zaś cały się jej ujął jakby w żelazne pazury 753 4, 49| nieustanną strugą ciekły po jej twarzy posiniaczonej, a 754 4, 49| się nie poruszyła.~Dopadła jej wójtowa i kopnąwszy nogą 755 4, 49| jeszcze? Powiadały, jako się jej cosik w głowie popsuło...~- 756 4, 49| razy na dzień i nacierać jej ciemię, a do tygodnia jakby


1-500 | 501-756

IntraText® (V89) Copyright 1996-2007 EuloTech SRL