Table of Contents | Words: Alphabetical - Frequency - Inverse - Length - Statistics | Help | IntraText Library |
Wladyslaw Stanislaw Reymont Chlopi IntraText - Concordances (Hapax - words occurring once) |
Tom, Rozdzial
1 1, 11| droga, ~Głęboka woda,~Ciemny 1as!~Zbierajcie się, weselnicy, 2 2, 13| doczekać, zimę przetrzymać... A1e co ja uradzę, biedna, co?... - 3 1, 11| Frankę lepiej, by się czego z Adamem nie doczekała!~- Stara jest 4 2, 19| karczmy, że to pierwszy raz po adwencie i Godach miała być muzyka, 5 3, 28| ludzkiej marnacji. Siadłam przy Agacie, kiej już ksiądz odjechał, 6 1, 1 | Na wieki wieków, moja Agato, a dokąd to wędrujecie, 7 3, 26| i chwasty różne, i krze agrestowe obwiane były jasną, młodziuchną 8 1, 11| a cała w białościach, w aksamitacln, w piórach, we wstęgach, 9 1, 5 | zielone atłasy, to w czerwone aksamity i aż się jej ćmiło w oczach 10 2, 20| zgoda z dziedzicem nastanie albo-li do wojny przyjdzie, upłynie 11 4, 48| nic spleśnieją. Komżę i alby zanieś Dominikowej, niech 12 3, 31| szepnęła Jagna z przekąsem.~- Aleby co ukradła. Takiej nie upilnuje, 13 4, 40| już parę razy z kompanią, alebym co roku chodziła - westchnęła 14 4, 37| śpiewali zrazu rozgłośnie, alej kiej ustał wszelki ruch 15 3, 35| obwalić zmoczonymi szmatami, alić i tak się wydzierała.~- 16 1, 3 | rzekł do Łapy:~- Hale! aligant jucha, wybiera se pchły 17 2, 13| rzucił się zapamiętale ku alkierzowi, ale od drzwi zawrócił, 18 3, 33| Płoszka był chłop sielnie ambitny, skryty, a we swój rozum 19 4, 42| potrza. Obaczysz, że jak ament w pacierzu, tak za trzy 20 4, 41| tu radzić? Mój Boże, i w Ameryce ludzie żyją, i z kryminału 21 3, 32| będzie tymczasem sadzić ameryki pod motyczkę.~- Kobiet ino 22 2, 16| była, zniecierpliwiona jego amorami, zła, wszystko ją drażniło, 23 1, 10| przyrychtuję, jaż cię frybra angielska potrzęsie! - Rozsrażał się 24 1, 4 | niby węgiel rozżarzony, bo aniby mógł wypowiedzieć, niby 25 2, 16| aż rozległ się nad ziemią anielski śpiew:~Bóg się rodzi, moc 26 1, 3 | strachu, mówię se Pozdrowienie Anielskie. Chrząka znowu! Cie! myślę 27 1, 1 | szeptu, a patrząc z ukosa na Annę, co kopała na przedzie pierwszą 28 3, 35| stójkę w opłotkach.~- Dla "Anny Maćwiejówny Boryna" papier 29 1, 12| Na drugą stronę szły, po Antkach, gdzie Ewka z Jagustynką 30 3, 27| wydzierży i doczeka się Antkowego ustatkowania i że te ziemie 31 2, 24| pomagał ochotnie, pewny za to Antkowej pomocy przy ożenku z Nastką.~ 32 1, 9 | imiona: Józefy, Marianny i Antoniego, te, co mu pierwsze przyszły 33 1, 3 | kradzież świni u Marcjanny Antonówny Pacześ. Świadkowie: taż 34 2, 16| przyjdzie! Przyjdzie, ale Antychryst, i ten sprawiedliwość wymierzy, 35 1, 3 | przyjęli wyroku, pójdą do apelacji.~I tak głośno zaczęli wykrzykiwać 36 1, 7 | Panienki Najświętszej, ni apostołów świętych nie było... to 37 1, 11| Jezus nam rzekł i święci apostołowie, co wszystko w niewiniątka 38 3, 30| Kiej mi się mierzi mięso; arbaty se zgotuję.~- Na przepłukanie 39 1, 4 | złotówkę bo teraz wyglądał jak archanioł na ognistym wozie brzasków, 40 1, 3 | pieniężne lub odsiedzenie w areszcie po dwa tygodnie.~Nie przyjęli 41 2, 17| dopiero w krzyk, do sądów, areszt położyć, przycisnąć - dałby 42 4, 44| nie zwąchał, co to był za aresztant.~- Nie bójcie się, po gorzałce 43 4, 45| aresztowali?~- Święci Pańscy! Aresztowany! i cóż to zbroił? A zawsze 44 1, 2 | ostrzu i przeciął granuli arterie pod brzuchem - ale krew 45 1, 4 | klomb, pełen róż, lewkonii i astrów, od których bił słodki, 46 3, 32| kwitnących.~Ksiądz szedł z asystą tuż za krzyżem i śpiewał 47 1, 3 | sobie później zrobicie, ateraz mówcie, jakim sposobem świnia 48 1, 5 | zanurzała ręce drżące w zielone atłasy, to w czerwone aksamity 49 1, 12| zmacał kijaszkiem, gdzie babia słabizna!~Izba gruchnęła 50 3, 30| potem zabawiali się w ślepą babkę.~Jaśka na nią obrały i zawiązawszy 51 2, 22| znalazłaś se mężyny, naści, babo, grochowiny!~Krzyk się podniósł 52 1, 10| gęsi tylko całymi stadami babrały w stężałym błocie i po rowach, 53 3, 27| stroić? dla kogo?~La tych babskich ślepiów, zazdrośnie taksujących 54 4, 41| robaki kochane zapiskają: babulu, jeść! a nie ma czym zatkać 55 3, 29| Judka ze swoją Żydowicą i bachorem.~Jeździli od chałupy do 56 3, 30| pasuje w sam raz.~- Żydowskie bachory niańczy, to i tobie nos 57 3, 31| zapobiegliwy i o wszystkim jednako baczący, a tak samo jak cała wieś 58 2, 24| przestała mieć na niego pilnego baczenia, bo choć o tym podpaleniu 59 1, 5 | środkiem i z trudem niemałym a baczeniem można było przejechać, ale 60 3, 28| było, a śledząc wszystko bacznymi ślepiami.~Ale snadź jej 61 1, 11| to wesele dzisiaj , nie baczyłaby o tym . Boryna wczoraj na 62 1, 5 | obleczeniu...~- A w niedzielę nie baczyłeś na to, inoś się pchał tam, 63 1, 5 | swoje pomyślenie mam.~- To baczże, byś się nad drugie nie 64 2, 24| jęli opisywać pogorzel i badać przyczyny pożaru, to juści, 65 1, 3 | usłyszy!~Zaczęło się wreszcie badanie.~- Jak się nazywacie?~- 66 4, 43| roztęskniona.~- A ja co? ten badyl suchy, o któren nikto nie 67 1, 9 | nie przegarniał zeschłymi badylami ni chwiał drzewami, co stały 68 3, 32| niegdzie i sterczały suche badyle dziewanny i szalejów łońskich.~ 69 3, 34| Michał...~- Nie rozgłoszę, bądźcie spokojni. Jak powiadomią, 70 2, 13| pozamarzały rzeczki i strugi, bagna stężały, staw nawet pokrył 71 4, 39| przepiórek, a po rowach i bagnach sennie nukały żaby. Dziecińskie 72 4, 40| pilnie bobrując. Pachniało bagnem i surowizną tataraków a 73 1, 8 | mę gdzieś... wraziłem mu bagnet w kałdun... zakręciłem, 74 3, 36| i białe mgły wpełzały od bagnisk.~Przez otwarte okna Borynowej 75 2, 16| jak kluczem ciągnęły na bagniska, a nawet poczuł z wiatrem 76 3, 35| żabie rechoty grały na bagniskach i szedł już światem cichy 77 4, 41| zakatrupię ją kiej psa.~- Głupiś! bajanie ostaw do karczmy.~- Jak 78 4, 39| ukradną - rzucił kowal.~- Nie bajcie! Ratują się, biedoty, jak 79 4, 46| groźnie tocząc oczami.~- Nie bajdurz! Rochu, za bróg i w żyta, 80 4, 38| gospodarki, bogactwa i radoście. Bajdurzyli też kiej pijani, śmiejąc 81 4, 49| ozwała się gniewnie:~- Klituś bajduś, módl się za nami. Widziała 82 2, 22| nagłą trwogą.~- Kto o czym baje, temu się staje! - szepnęła 83 4, 40| grzybami, żywicą i rozprażonym bajorem.~Naraz jastrząb wyprysnął 84 4, 48| nieprzebłaganą twarzą - jął cosik bąkać i pleść trzy po trzy.~- 85 3, 33| ta różnie o tej chorobie, bąkając w sekrecie, co jeno udaje, 86 1, 5 | Juści... Hale... Prawda... - bąkał srodze zawstydzony i ciemny 87 2, 24| powiedają...~- Jeszcze w zapusty bąkała o tym tu i owdzie Jagnustynka...~- 88 2, 24| ci przyjęli go lodowato, bąkali coś niecoś, a nikt nawet 89 1, 11| i buczały drygający niby bąki, a flet wiódł wtór i pogwizdywał 90 1, 5 | nie! - zawołała zuchowato, bakierując nieco czapkę...~- Wnetki 91 4, 45| się i uciekając z oczami bąknęła wstydliwie:~- Bo ja wiem... 92 3, 32| sprzęgła, cosik mi o tym bąknęli - prawda to? Zaśmiały się 93 1, 4 | znowu całe tygodnie ledwie bąknie jakie słowo i ani spojrzy... 94 1, 6 | przysuwając się bliżej.~- Hale, bałabym się ta...~Znowu zamilkli 95 3, 35| pierwszego, a głupi naród bałamuci i do złego jeno prowadzi...~- 96 3, 33| robotę na synów i wywoławszy Balcerka, poszli odwiedzać Borynę.~- 97 4, 41| stronie stawu, jakby przed Balcerkami, a przenikliwy głos piszczałki 98 2, 25| Pryczki, Gulbasy, Paczesie, Balcerki i kto by je tam wszystkie 99 3, 31| rzucili się za sołtysem do Balcerkowego sadu, kaj widne były końskie 100 3, 31| której wywróżyły: że Marysi Balcerkównie wesele przepowiedziały na 101 4, 38| wychodził ksiądz pod czerwonym baldachem z monstrancją w rękach, 102 1, 4 | Tomek Kłąb nieśli czerwony baldachim, a spod niego promieniała 103 4, 37| Częstochowskiej, pod ławą stała balia z wodą, bych przechładzać 104 1, 6 | trochę gotowego grosza, żeby balować było za co... Gospodarze 105 4, 49| niego nie będę.~- Ani ja! Balował się, używał, a ty cierp 106 4, 45| ciemiężyć, a sami se tak balowali, jaże i przebalowali cały 107 1, 11| tę dziecińską krzywdę se balują.~- A Jagna siedzi jak ten 108 1, 4 | i chociaż popatrzeć na balujących. Raz w raz oglądał pieniądz 109 1, 10| za gromadzkie pieniądze balujecie i dobrzeście za to wzięli 110 4, 38| co już niejeden jeno oczy bałuszył i ozorem ledwo ruchał, zaś 111 2, 13| miękkim, puszystym śniegu, a bałwany okrutne czynili, a saneczkami 112 2, 19| jak te dzieci, co jeszcze bałykują, cudze powtarzacie!~- Boryna 113 1, 1 | się chowa i coś niecoś bałykuje.~- No, zostańcie z Bogiem.~- 114 1, 1 | uśmiechem Jagustynka.~- Józek Banachów posyłał z wódką - nie chciała.~- 115 2, 17| w nim świerkały i całymi bandami chroniły się do wielkiej 116 1, 4 | wszystkie strony, a zoczywszy bandę wróbli na śliwkach, śmignął 117 3, 26| oknami i złotym krzyżem na bani, a wpodle niego czerwieniły 118 3, 32| wzdymając w rozzłoconą, szklaną banię, że jeno kilka chmur przesiąkłych 119 2, 20| ukrzywdza, a ty kiej ten baranek cierpisz! Nie tak inne kobiety 120 1, 4 | Oskubałabym ci ten łeb barani, żebyś mnie tak zrobił! - 121 2, 15| zielone pasy spencerek i siwa baranica po podjeździe, na podeptanych, 122 2, 15| chłop z fajką w zębach, w baranicy siwej na głowie, w żółtym 123 2, 22| drzewo wesoło śpiwa,~A koń na baranie ogonem kiwa."~Z trudem się 124 2, 20| ustępował.~- Moiściewy! barankiem się widziała, tą owieczką 125 3, 27| chmur, białym, wełnistym barankom podobne, bo gdziesik spod 126 3, 35| bojam, jeno wam, ciemnym baranom, łydy dygoczą przed bele 127 1, 10| dzieci, bo się brały do baraszkowania, Hanka siedziała na progu 128 2, 22| nie ma nikogo, psy pewnie baraszkują po śniegu.~- Hale, kiedym 129 3, 31| buchając częstym śmiechem i baraszkując.~Mrok się już sypał, zorze 130 3, 33| majowy. Wiater jeno przyszedł baraszkujący i swywolił po polach, że 131 3, 26| nodze i jakby naglądał psów, baraszkujących po żółtych uliczkach ogrodu, 132 3, 35| gajdał się za źrebakiem baraszkującym w podwórzu, niekiedy drzewa 133 2, 16| po palcu pić nie chciał, baraszkuje ino, a do klaczy się tak 134 1, 3 | Marcjanna, syn jej Szymon, Barbara Piesek itd.~- Świadkowie 135 1, 3 | usłyszał...~Potem zawezwano Barbarę Piesek i innych.~Świadczyli 136 2, 13| wici.~Jakoś wnet po świętej Barbarze, patronce dobrej śmierci, 137 3, 35| powiedział z naciskiem Grzela.~- Bardzośmy wam radzi, a kiedyście przyszli 138 3, 33| Kłąb.~- Albo kiej się za barłogiem rozgląda - podpowiedział 139 4, 48| ludźmi do żniwa i poganiaj, barometr jakiś niepewny, może być 140 2, 13| Nadchodziła zima...~- jeszcze się barowała z jesienią i porykujący 141 1, 3 | jakby go chycić chciała.~Ale Bartkowa rzuciła się do niej z krzykiem.~- 142 2, 15| do ostrego kantu, wedle Bartkowego nasmolenia, nie odzywał 143 3, 31| kawaler, tej pękatej Weronce Bartkowej chorobę, zasie Teresce żołnierce...~- 144 2, 21| któren akuratnie wysiadał z Bartkowych sani, poleciała do chałupy.~ 145 1, 3 | wzdychały ze złości...~- Mówcie, Bartłomieju, mówcie wszystko a prawdę.~- 146 1, 4 | rozśpiewanych, świateł płonących, barw ostrych i głosów jękliwych; 147 1, 1 | grała w słońcu jesiennymi barwami sadów - niby czerwono-żółta 148 2, 13| kłakami rudnymi, to sypały się barwione jako te żużle stygnące - 149 1, 12| rzeki gwiezdne po dnach barwionych rzęsiście, gdzie wieczny 150 1, 11| będą śpiewały~Skrzypice i bas-~A kto się nie naje, kto 151 2, 24| struchlało kochanie po mężowych basałykach, od czego nosiła jeszcze 152 1, 12| Wachnikowa wtórowała niby na basetli, tak im zeszło do samej 153 2, 19| trzasnęli z całej mocy, aż basica jęknęła, znali go przecież, 154 4, 43| bo me zatratują, odpędź! Basiuchny! Baś! Baś!~I jakby zasnęła, 155 2, 22| usta tego nie wypowiedzą!~Baśniowy świat ich otoczył, baśniowe 156 4, 45| zjedzą! No, mówię, zjedzą i basta! - przysłonił łysinę chustką 157 3, 33| opłotkach, co wieczór innej basuje, a teraz będzie mi co inszego 158 3, 31| nasłuchując niekiedy za dziećmi, bawiącymi się przed domem pod okiem 159 1, 2 | Zaczęli się śmiać serdecznie i bawić jego ruchami tylko Józia 160 3, 27| jestem, bym się ptaszkami bawiła? Głupi, przebierz się zaraz, 161 4, 43| starszymi, ale już ją to nie bawiło, bo często patrzała, jakby 162 3, 26| stawie i gmerał w rudych baziach olch, a szara była i niewidna 163 3, 27| dychaniu poruchiwały żółtymi baziami, a pędy topól rdzawe, lepkie 164 3, 26| ostatnie płaty śniegów, żółte bazie na poniektórych drzewach 165 3, 27| złotakowych rózeg osypanych baźkami, Józka jęła je układać zwięzując 166 1, 3 | miesiąc, to by nas zeżarła i z bebechami... Co było radzić? Miała 167 3, 34| basów i brzękliwy warkot bębenka.~A i drudzy też gęsto pociągali 168 1, 11| czynił jakby na sprzeciw bębenkowi, któren ucieszny wyskakiwał, 169 2, 24| latał z niedźwiednikami, bębni w okno i krzyczy: "Gore!"~ 170 1, 5 | uwarzyła i krów dojrzała.~Witek beczał w głos pod oborą, bo chciało 171 1, 9 | siekańca dostała w bok... a beczała jucha...ażem się bojał, 172 2, 22| sieni, to kogut piał, owce beczały; koń rżał, a przewodził 173 3, 28| Jakoż kowal stał tam przy beczce z rękoma po łokcie we zbożu 174 2, 22| wtoczyła się gruba kiej beczka Płoszkowa, czerwona na gębie, 175 1, 8 | wójt zatrzymał.~- I ciele beczy, kiej je od maci odsadzają... 176 2, 25| przytakiwała wszystkiemu, rada będąc wielce mętowi, a nazbierawszy 177 2, 22| powinowate swoje albo w kumostwie będące. Przychodziły też w porę, 178 1, 5 | dookoła drzew rozciągali się bednarze, blacharze i garncarze, 179 3, 30| jeszcze krzyknął, by mu z bekami nie przyjeżdżała! Jezus 180 3, 32| cięgiem swoje: zawdy za bękartami stoicie!~- A zawdy, jaże 181 3, 28| Juści, że nauczny, kaj cieni beknąć, a kaj grubiej i jak wycyganiać. ~- 182 1, 10| ino jak będzie potrza, to beknij, ojcowe nogi obłap i proś... 183 4, 47| com się musiał nasłuchać beków i wyrzekań, to starczyłoby 184 2, 13| ciołek taki, co ino na chórze bekuje a gospodarzom w garście 185 3, 31| co to łoni na odpuście beł, nie łaził to na czworakach, 186 1, 2 | czarnym pułapem i ogromnymi belkami pod nim, i tak zastawiona 187 4, 40| gramolić na ojcowe kolana bełkocąc cosik. Antek objął obydwóch 188 3, 29| potem wpuszczała we wrzątek bełkocący we trzech garnuszkach, w 189 4, 37| kuma obejmował za szyję bełkocząc skołczałym ozorem. Zaś poniektóry 190 3, 32| niecierpliwie. Stary jął cosik bełkotać...~Zadem się odwróciła od 191 3, 35| Czego chce? Nie rozumiemy! - bełkotali uszom nie wierząc.~Więc 192 3, 27| kamieniach cichuśkim, przytajonym bełkotaniem.~Kokoty piały już na umor 193 3, 26| osobna. Młyn ano, którego bełkotliwy turkot dochodził coraz żywiej, 194 2, 25| wiosną, i pełne skrzeń i bełkotliwych głosów wód, a tu i ówdzie 195 2, 15| kijankami a bez przerwy, woda z bełkotliwym krzykiem waliła się przez 196 2, 25| jakie z niego idą, i w te bełkoty strug, co gdziesik między 197 3, 34| ciasna; zapchana rozbabranymi betami, w których spały Żydzięta, 198 2, 16| aż w judejskiej ziemie, w Betlejem, nie bardzo podłym mieście, 199 2, 16| Oto gwiazda Trzech Króli, betlejemska gwiazda, przy której blasku 200 3, 27| płakała tak bezwolnie i prawie bezboleśnie, jako to drzewo, obciążone 201 2, 22| gdziesik do drogi, a do bezbożnika iść nie chciał.~- Co Pan 202 1, 4 | nieszanowanie starszych, bezbożność! I wołał wielkim głosem 203 3, 30| nasze, zabit przez złoście, bezbożności a nieposłuszeństwo prawom 204 4, 37| załkała nad głowami smutkiem bezbrzeżnym i grozą.~Ruszyli z wolna 205 1, 6 | zapadła w takie prześwięte bezczucie, jak ta ziemia rodzona w 206 2, 23| zalękli, wpatrywali się w bezdenną, skłębioną głąb marzenia, 207 3, 36| poniektóre słowa mamlał bezdźwięcznie.~Skołtuniły mu się naraz 208 4, 37| beznadziejny smutek i przywaliła bezgraniczna żałość, że kiej te dymy 209 4, 40| wierne i oddane, oczy pełne bezgranicznego miłowania kładły mu się 210 2, 24| pokorze najgłębszej a dufności bezgranicznej i czyniła spowiedź serdeczną. 211 2, 16| pewnie, to nie usłyszymy, ino bezgrzesznym odpowiadają, a my grzeszne...~- 212 2, 18| ale niebo wisiało czarne, bezgwiezdne, wezbrane chmurzyskami, 213 1, 9 | dal zapadłych, aż do tych bezkresów ziemi i nieba, siny, do 214 2, 23| nadświaty i rwała się pieśnią bezładną, splątaną, bez słów prawie.~... 215 2, 23| parzących, słów splątanych, bezładnych a olśniewających niby dzikie 216 1, 6 | rozeznanych przez nikogo w bezładzie marzeń sennych - ogromna 217 1, 10| o ścianę i przez nagie, bezlistne drzewa patrzył za staw, 218 3, 26| nowym drzewem spośród sadów bezlistnych, a Gulbasowa chałupa, obok 219 1, 6 | źdźbło każde dygotało w bezmiernym bólu.~A spod ciężkich chmur, 220 2, 14| dolę nieszczęsną, w gorzką bezmoc swoją, i długo, długo tak 221 4, 37| wszystkich omroczył ciężki, beznadziejny smutek i przywaliła bezgraniczna 222 1, 12| powtarzał gorączkowo, bezprzytomnie dygocząc cały.~Zaniósł się 223 2, 18| takim szalonym, dzikim, bezprzytomnym pocałunku.~Oderwał się wreszcie 224 3, 31| nie wiedząc, co począć, bezradni i do cna wystraszeni, aż 225 4, 43| się ptaszki w zdrętwiałe, bezsilne dłonie cisnąc je do twarzy 226 1, 4 | jęknęła aże w tym uczuciu bezsilności tak silnym, że łzy jej pociekły 227 2, 23| krzykami nocy, czasem szlochem bezsilnym, wołaniem sierocym, głosem 228 1, 6 | kałuże.~Krótkie; smutne, bezsłoneczne dnie wlekły się ciężko przegniłymi 229 1, 9 | Nadszedł Dzień Zaduszny, szary, bezsłoneczny i martwy, że nawet wiatr 230 1, 9 | ziemia, twarze i topili oczy beztrwożne w tajemnicy, i szli spokojnie 231 2, 15| samych Godów w ciężkiej i bezustannej pracy, aż mu z wolna przycichła 232 3, 27| zapaloną gromnicę wtykała mu w bezwładną rękę.~-Księdza, prędzej, 233 1, 12| trzeźwienia; Kuba leżał bezwładny, dychał coś niecoś i rzęził 234 2, 23| szli przywarci do się a bezwolni, zgubieni w sobie a niepamiętliwi, 235 1, 3 | bruzdach zastygłą - poruszała bezzębnymi wargami, jakby się modliła 236 1, 10| jeszcze nogi połamie! - Biadał i bardzo troskliwie szukał, 237 2, 20| spozierali, a wszyscy zarówno biadali nad chorobą starego wyrzekając 238 3, 33| oczy!...~Ale i wyrzekania a biadolenia też nic nie pomogły.~A jakby 239 4, 38| rozżarzyły się kiej ogień migocąc białawymi płomieniami.~Cichość była 240 1, 4 | wykrzykiwał, a po nim Marcin Białek, Tomek Sikora i Paweł Boryna, 241 1, 2 | boleśnie, aż jej piękne oczy o białkach różowych mętniały mgłą i 242 2, 16| oklepywała i smarowała je białkiem, by zbytnio w ogniu nie 243 1, 3 | świnia była matczyna, że białna była cała, ino kiele ogona 244 1, 3 | przystanąłem ja przystanęło i to, a białne, niskie i długie... a ślepie 245 2, 13| przesłonił świat cały modrawą białnością, a leciał wciąż, bez przestanku.~ 246 1, 3 | prosiak to był, a nie świnia; białny prosiak, a kiele ogona abo 247 3, 26| odparł mocując się z biało-czerwonym ciołkiem, któren się opierał, 248 3, 26| się kiej piskorze, czajki białobrzuszne kołowały nad nimi, a po 249 2, 25| śniegi jarzyły się ostrą białością, kiej te płótna rozciągnięte 250 3, 32| kiele uszu, na jej twarz bialuchną i tak śliczną, iż do róży 251 1, 9 | zestraszone bezustannym biciem dzwonów zerwały się i czarną 252 4, 39| Rozpuściła się kiej dziadowski bicz, bo ktoż jej co zrobi kiej 253 3, 31| rolach porzedły i słonecznymi biczami pocięte i spędzone, dymiły 254 4, 43| boleśnie, chorzało bowiem biedactwo od tygodnia, leżała po drugiej 255 2, 21| wolał, ale cóż kiej ona, biedaczka, szła, śmiałby to ostać! 256 1, 1 | sielna krowa.~- I..: nie na biedaka trafiło.~- A tak i bydlątka 257 2, 18| będą.~- A cóż poradzą te biedaki, co? - jęknął.~- Nic im 258 3, 28| ma, temu duda gra, a ty, biedaku, handluj głodem i ciesz 259 4, 43| kto drugi taki poczciwy la biednego narodu!~- Prawda, dał przeciek 260 4, 42| Ślub się też odbył całkiem biednie przy dwóch jeno świecach, 261 1, 5 | wychodziła.~Szli gospodarze co biedniejsi, szły kobiety, szły parobki 262 3, 34| żałując jadła ni napitków, zaś biedniejsze powiedły swoich dobrodziejów 263 4, 42| się dorobisz, to oddasz biedniejszym - dodała rozsapana Płoszkowa 264 4, 47| darmo też wstawiała się za biedniejszymi zaciął się i żadnemu, któren 265 2, 22| kiej ojciec, opiekował się biednymi, sprawiedliwości bronił, 266 3, 33| bo każden ledwie swoim biedom wydoli - szepnął stary podnosząc 267 1, 11| Winciorków, ni tych morgowych biedot nie było, ni tego drobiazgu, 268 2, 21| Kozłową, z tymi największymi biedotami w jeden rząd, razem.~Wzdychała 269 1, 9 | beczki drugie kładą, ale tym biedotom nic z tego.,. Księdzowe 270 1, 2 | nią lepiej niźli samemu biedować...~- Która i głupia jest, 271 2, 15| jak Pan Bóg przykazał.~Kto biedował, zabiegał, kłopotał się, 272 1, 11| Marnacja człowiekowi a to biedowanie jeno...~- Poszły, psiekrwie... - 273 1, 11| następował po Jagusi, w biedrach się ino kołysał, a po bokach 274 3, 30| bezwolnie wpierając się w siebie biedrami, a tykając głowami nisko 275 2, 25| unikliwie przysuwając się doń biedrem, bo żal jakiś ściskał jej 276 3, 28| odgradza, by ino skamlania biedujących nie posłyszeć...~- Cóż poredzić? 277 2, 18| przełożył, ile narodu przez to bieduje, to może by ustąpił.~- Prosił 278 4, 49| żałośnie.~Nie przeczuwała nawet biedula, że spadnie na nią jeszcze 279 4, 41| potyrał mną, kto chciał, i biedym się najadł, ale kamraty 280 3, 27| samu się wygadał, długo się biedząc, nie potrafiła, że i sposobny 281 2, 14| wydobyła pieniądze i wzięła się biedzić nad rozliczaniem. Niemało 282 2, 15| nie popędzany, a w kółko biega, póki go nie zatrzymają.~ 283 4, 45| przytajone pod płotami, aż matka biegająca za nim rozkochanymi spojrzeniami 284 2, 14| lesie, ale za nowinami nie biegam po wsi.~- A to żebyście 285 1, 11| od śmiechów, wrzasków i biegań, bo niejedni po sadzie się 286 1, 1 | zachód i jakby rozżarzone biegiem szalonym czerwieniło się 287 2, 21| prawie natknęła się na Antka biegnącego pędem ode wsi.~- U kogo 288 2, 14| wciąż, niepomna na czas biegnący ni na szczypiące, ostre 289 1, 4 | koniczynę! - krzyknął gotowy do biegnięcia.~- Nie bój się o źróbkę, 290 3, 33| kijek! Zlecisz z woza, to biegnij potem za rozworą z wywieszonym 291 3, 29| zatrzęsło od przekrzyków i biegów, bo jak to było we zwyczaju 292 2, 16| że raz po raz trącane w biegu drzewiny i krze sypały strugami 293 3, 31| że to u starej kołyski biegunów brakowało.~Długo skrzybotały 294 3, 34| niesione przez dziewczyny w biel przybrane, zaś w końcu wynosił 295 4, 45| postał nad stawem z Płoszkową bielącą płótno; odwiedził chorą 296 4, 46| wpatrzony w cienie, kaj mu bielała Jagusina gębusia.~- Powiadam 297 4, 40| zestrachany gnał na oślep, jeno mu bielało podogonie.~- Jak se to wypatrzył! 298 4, 43| żyta schły przed czasem, bielejąc płonnymi kłosami. Trapili 299 4, 38| luby powiał i zakolebał bielejącymi żytami, jeszcze i owsy zachrzęściły 300 3, 29| wapno w szaflu rozrobił do bielenia ścian i galanty pędzel wyrychtował 301 3, 29| wespół z Pietrkiem skończyła bielenie izb i chałupy, więc zaczęła 302 3, 30| pługami, że mu ino łeb się bielił.~- Nic, Józia... nic... - 303 3, 29| sprzętem przeróżnym, że to izby bielili dzisiaj na gwałt, szorowali 304 1, 5 | barany, gdzieniegdzie zaś bieliło się stadko gęsi z podwiązanymi 305 2, 23| rozkoszach męki, a przesłonione bielmami oczy nie widziały już nic, 306 3, 33| kawałków płótna wyniesła na bielnik. Zachodzę po śniadaniu; 307 4, 37| zajaśniało jak płótno na bielnikach, gdy je słońce przygrzeje, 308 4, 41| mi je zwiesną podarła na bielniku, i za te spyskane ziemniaki. 309 4, 42| kajś niekaj zamajaczyła bielona ściana, zaś staw tyla jeno 310 2, 16| okrywano ławy czy stoły płótnem bielonym, podścielano sianem i wyglądano 311 1, 3 | kobiety zaś przykucnęły pod bielonymi ścianami, opuściły czerwone 312 2, 16| pietruszkę zasiewają, to chleby bielsze nieco z pytlowej mąki - 313 2, 19| koszuli cieniuśkiej, która bieluchną fryzką burzyła się suto 314 3, 30| opuszczonych, w czepcach kiej koła bieluchne, a rzęsiście skarbowane 315 3, 32| drzewa kwitnące, kiej tym bieluchnym śniegiem przyprószone - 316 3, 34| stanął ołtarz, przykryty bieluśką i cieńką płachtą i zastawiony 317 4, 38| kapelusie na bakier i w kapocie bieluśkiej kieby mleko.~- A bom się 318 4, 49| kościołem! Do pierwszej krwi, bierzta ją! - wrzeszczały.~Na szczęście, 319 2, 15| bełkotem, pluskało jako ta woda bieżąca, rozlewało się wciąż jednakim, 320 3, 26| słup stając w zdumieniu.~- Bieżcież rychlej do Tomkowej, to 321 3, 32| wchodzącego Witka.~- Idą już, idą. Bieżyjcie z nimi, a zarządźcie, co 322 1, 6 | przyciszyć serca namiętnie bijącego; rozkładała ręce bezwiednie, 323 2, 25| domowe piekło, co dnia się bijają z chłopami i co dnia razem 324 1, 5 | smarowania uprzęży, Kuba strugał bijak do cepów, a Witek obierał 325 2, 25| zawarczały cepy i kilkadziesiąt bijaków spadło na niego, a kilkadziesiąt 326 3, 31| karmelków, iż z piskiem a bijatyką wytoczyły się przed dom...~- 327 3, 28| przypilnujecie, bo wieprzka bijemy. Jeść się wama nie chce?~- 328 1, 3 | piskorz i wrzeszczał:~- Nie bijta! Loboga! Zabije mię! Gospodarzu!... 329 2, 19| same jakoś, cisnęli się biodrami, pobledli oboje, tchu im 330 4, 37| Pewnie, że drogi, ale biorę tylko po rublu i dwadzieścia 331 4, 45| łacinie umie ekspedite, że i biskup lepiej nie potrafi. Cóż, 332 1, 1 | wójtem nie jeździli prosić biskupa, to byśwa go i nie mieli... 333 3, 29| tych kłyźnień, swarów a bitek, z tego umęczenia serc w 334 2, 25| zapamiętałość i jakby dziki bitkowy szał ogarniał, to z całej 335 2, 25| się, zdejmowano czapki, bito się w piersi, a jaki taki - 336 1, 10| Józia posprzątała ślady bitwy, a w końcu, choć i późno, 337 1, 12| wrzawą i trzaski hołubców, bitych zapamiętale, dom zda się 338 1, 5 | rozciągali się bednarze, blacharze i garncarze, porozstawiali 339 3, 35| ciężarem padła na rozpaloną blachę, pomiędzy gary pełne wrzątku, 340 4, 42| ciemnice, jeno gwiazdy były już bladawe, na wschodniej stronie ździebko 341 3, 31| się pracowicie w cichości bladego zwiesnowego dnia - że jeno 342 2, 17| oderwać od jej zmizerowanej, bladej twarzy.~- Antkowa kobieta, 343 3, 34| rozżarzonym powietrzu i ku blademu niebu do słońca się podnosiła.~ 344 4, 45| mleko, ręce jej latały i bladła, to czerwieniła się na przemian, 345 2, 23| ciemnicy wybłyskiwały widmowe bladości śniegów, to jakieś lodowe, 346 1, 5 | lasach coraz cichsze, coraz bladsze - niby te święte Hostie 347 3, 26| wyrastały z szarej ziemie bladymi kłami, rozsady wschodziły 348 3, 26| wielkie drzwi, pokołowały błądząco w cichościach i chłodach 349 2, 23| rzeczy dawno pomarłych a błądzących po świecie płynęły żałosnym 350 3, 26| śpiesznie drżącymi rękoma błądzić i obmacywać swoje wiano 351 3, 36| zapomniał o wszystkim i błądził bezradnie rękoma dokoła 352 1, 4 | widziała zazdrosnych spojrzeń, błądziła modrymi oczami po głowach 353 2, 22| próżno u nóg mu się wlekła błagający, przeklinał i przeklinał, 354 1, 10| zachłysnął się aż tą prośbą błagalną i łzy jęły mu kapać z zapadłych, 355 3, 30| nawet proboszczowe płaksiwe błagania: naród stojał nieporuszony 356 4, 37| to gdziesik pomiędzy nimi błąka się dusza zmarłego.~Aż Hanka 357 3, 35| chmurki białe, co kiej gęsi błąkały się po niebie jasnym, i 358 2, 16| takich migotliwych, jarzących blaskach, w takich ostrych skrzeniach, 359 2, 16| betlejemska gwiazda, przy której blasku Pan nasz się narodził, niech 360 1, 5 | i kramami kurzyło się z blaszanych kominków - tam sprzedawali 361 2, 14| kapusta jest w rynce na blasze...~- Dobrze, Hanuś, napalę, 362 1, 11| żyta, gęsto przekwiecony bławatem a makami... - a na przedzie 363 3, 26| już stawał i przepierał z blednącą nocą, która przywierała 364 1, 12| ostygłym i poprzebijanym blednącymi gwiazdami...~Ale dzień był 365 2, 23| jak wytryski ognia, słowa błędne i opite szałem, spojrzenia 366 2, 24| zważał na nic, biegł jak błędny, a przerażony i pełen zgrozy 367 4, 48| dzisia twarz miał cosik bledszą i dziwnie zbolałą, zaś oczy 368 4, 37| obchodził całą chałupę.~Słuchali bledzi, z zapartym tchem, zgoła 369 3, 33| jeszcze we złocie całe i bledziuśką zielenią przytrząśnięte, 370 4, 40| niebo stanęło we złocie i bledziuśkich zieleniach, wiater ustał, 371 4, 37| dołkach lny niebieściły się bledziuśkim kwiatem, niby te przymrużone 372 1, 1 | słoneczną; na wysokim, bladym błękicie leżały gdzieniegdzie bezładnie 373 1, 11| zebrana w pasie, gorset z błękitnego jak niebo aksamitu wyszyty 374 2, 25| te płótna rozciągnięte do blichu; niebo zmodrzało, odsłoniły 375 3, 30| te brzuchy dziewają... Z bliskam wypatrywała.~- Kaj? a pod 376 3, 27| Rzucili się witać radośnie, bo bliskim im się stał niby ten dziaduś 377 2, 18| wzruszenie ich dławiło i ta bliskość, ta upragniona samotność, 378 4, 45| wszystek by się rozdawał między bliźnie, a bogaczem ostaje, a cięgiem 379 2, 22| pierwszy był zawdy do pomocy bliźniemu i poratunku.~Żył też sobie 380 2, 25| Jakoż i gwar był coraz bliższy i wyraźniejszy, że wnet 381 1, 5 | wozów, spod ścian i prosto z błocka żebrali lękliwie i wypraszali 382 1, 6 | Wam też po nocy i takim błocku łazić... nie siedzielibyście 383 1, 4 | machorki! - rzekł śmielej, bo błoga ciepłość go przejęła po 384 4, 45| Ruszył ostro ku Lipcom, błogi chłód go ogarnął, rozłożyste 385 4, 38| przeplatał się grubymi ziarnami błogich łez niby tym różańcem łaski 386 3, 30| rozpalało w duszach, że dziwna błogość przejmowała wszystkich, 387 4, 38| po niej nieopowiedzianą błogością. Spłynęła na nią uroczysta, 388 3, 29| miłosierdzie, on zaś przeżegnał ją błogosławiący i za głowę ścisnął, a dzieci 389 2, 22| było nowych, bo jakże bez błogosławieństwa boskiego mogły być!~Gryzł 390 1, 1 | pokręciło, Jezus!~- I ma tu błogosławieństwo Boże być nad narodem, kiej 391 2, 16| Jezusowego nad światem, błogosławiona przerwa w długich, pracowitych 392 2, 16| rolach siedzieli, wśród błot, a dymem torfowym od nich 393 2, 16| bełkotliwie, a gdzieś za nim, w błotach i w oparzeliskach, z oparów 394 2, 25| dniach deszczów, wycinków i błotnej taplaniny niejednemu się 395 1, 6 | opustoszałe rozlały się w błotniste, gnijące kałuże.~Krótkie; 396 3, 26| drogach zaś, jeszcze nieco błotnych, dzieci przeganiały stadami 397 2, 16| wielkim głosem wołać:~- Nie bluźnij, kobieto, nie grzesz, nie 398 2, 22| zatracenie skazał!~Strasznie bluźnił przeciw boskiemu imieniowi 399 2, 13| na mgnienie, na ten jeden błysk i roznieśli w dwie strony, 400 3, 32| rozwijać na wietrze, trzepać i błyskać kolorami. Michał organistów 401 3, 31| sinych dalekości, od wód błyskających krętowinami, od mgieł i 402 1, 11| Tak to, tak! Górą, kiej to błyskanie, lecą boskie przykazy, a 403 2, 23| niewypowiedzianych żądz, błyskawicowych spojrzeń, bolesnych drżeń, 404 2, 23| pomiarkowali, co się dzieje: krwawe błyski jęły się przeciskać do środka 405 4, 48| me rozum nie odszedł.~Łzy błysnęły jej u rzęs przysłaniając 406 2, 18| czerwona, a oczy rozjarzone błyszczą się kiej w chorobie. Jakieś 407 1, 4 | że się bojał klęknąć na błyszczącej, śliskiej posadzce, żeby 408 4, 48| podnieśli zaraz chorągiew, krzyż błyszczał na czele, ktosik zaśpiewał 409 4, 40| chodziły kiwający, pilnie bobrując. Pachniało bagnem i surowizną 410 3, 29| wojnę czyniły ze świniami bobrującymi po rowach, a kajś znów krowy 411 1, 10| I wstążek, ino długich, bobym nie miała na wasze wesele.~- 412 1, 2 | na żonę i powiedział:~- Bobyście się, Macieju, ożenili i 413 2, 25| kaszy albo i ten chleba bochenek!~Juści, koszula nie rządzi, 414 3, 29| rozczynianiem i toczeniem bochenków, otulaniem w pierzyny dzież 415 1, 2 | krając potężny glon chleba z bochna jak przetak wielkiego.~- 416 3, 32| się ciężko całe stada.~- I bociaków coś więcej niźli zeszłego 417 3, 32| przekomarzając:~ ~Reh! reh! reh!~Bocian zdechł!~Ja rada, ty rada, 418 1, 7 | już i gęsiarce nie mówią o bocianie, ino się w oczy roześmieje... 419 4, 41| podrzucając niekiej glonki chleba boćkowi, któren przygrajdał się 420 4, 40| odeszli, przycichła zaraz, bocząc się jeno na brata i pyrchając 421 2, 20| ruszyć, przekręcił szyję i boczkiem, czająco znów godził w księże 422 3, 28| kiszka, kiełbasa i kawał boczku la Magdy, la kowali, niech 423 4, 39| co najbliżsi siedzieli w bocznych ławkach, a tylko Jagusia 424 2, 25| mało kto przytwierdzał, boczono się nań, patrzono zyzem, 425 2, 15| przyjacielstwa, a zawdy się boczyli na siebie i odgrażali przed 426 4, 40| Józka, czemu się to na mnie boczysz? Chodźże - zauważył.~- A 427 4, 39| już dłużej nie ścierpię! Bodajem była nogi połamała, nim 428 3, 33| na ogrodzie i w sadzie! A bodajś się struła moją krzywdą! 429 3, 27| z cebulą, gdy reszta już bodła łychami wlepiając łakome 430 3, 33| boku przez mrocznawe sady bodło czerwonymi płomieniami, 431 3, 28| myśleń o Jagnie, które ją bodły kiej te noże ostre, poleciała 432 3, 27| wielce wynosić się a puszyć bogactwem, i rozpierać na swoim, to 433 3, 32| jej ta po gospodarce, po bogactwie, po ludzkim uważaniu, kiej 434 4, 45| rozdawał między bliźnie, a bogaczem ostaje, a cięgiem mu jeszcze 435 3, 31| pomagali, ale gospodarzom, bogaczom jeno... zaszlochała Filipka.~- 436 2, 14| bogatsi.~- Prawda, kto ta bogaczów zmoże, kto ich przeprze... 437 4, 47| któż to da radę takiemu bogaczowi, kto?~- Jak mu wiatrak postawią 438 4, 37| nie młoda, nie urodna, nie bogata! Kijem się będzie musiała 439 2, 16| chłop jeden, gospodarz bogaty, szedł był sobie z jarmarku, 440 4, 39| troje was jeno! Mój Boże, bogatym to i cudza śmierć na profit 441 4, 37| a stokroć poczciwsze i bogobojniejsze.~- I to w lipeckiej parafii 442 1, 11| jakby sto cepów biło w boisko, i nierozplątana gęstwa 443 2, 22| korowodom mar przerażających, w bojach byli, pod wodami, gdzie 444 4, 43| nich dusza tłucze, tak się bojają, biedoty! Puść je, Witek!~- 445 4, 44| pilił i niemało pomagał bojając się, bych się czasem nie 446 4, 39| niebądź, jakąś kruszynę. I nie bojajcie się niczego, pomagał wam 447 2, 25| choćby na całą noc się nie bojałaś, przemieniłaś się do cna...~- 448 3, 35| zwierzyli się przed nim; bojali się, że będzie im przeciwny.~ 449 2, 25| zapiekło, aż szepnął z wyrzutem bojaźliwym:~- Przódzi nie bywało ci 450 2, 25| i głuchy, że zamierała z bojaźni jako ten ptaszek, kiej go 451 3, 33| i kryjąc się w cienie, z bojaźnią wpatrywała się w niezrozumiałe 452 4, 41| rozpaczą w duszy.~Więc z tego bojowania ze sobą zmizerował się, 453 2, 25| ciężko jako te chłopy w boju ściśnięte a parte jedne 454 2, 20| wrzasnęła Dominikowa.~- Nie bójże się, nie zjedzą cię, czegóż 455 2, 15| przy piłach, ile że tartak bokowych ścian nie miał i świecił 456 3, 33| jeno, kogo by żgnąć tym bolącym słowem albo i za orzydle 457 1, 11| zaniechali lasu, jakże, bolączka to była piekąca, więc się 458 2, 13| się wbił w samo serce i bolał coraz ostrzej, przez niego 459 1, 12| wyjściu.~Noga przestała go boleć po opatrunku zdrętwiała 460 1, 12| a żyję.~- To ino urznąć bolejące miejsce i byłbym zdrowym?...~- 461 3, 27| Juści, że ją płacz chwycił i boleść ozdzierała, ale się przemogła, 462 3, 28| buchnęła się na łóżko, w boleściwym, nieutulonym płaczu roztrzęsiona~ 463 4, 37| nie wyprawiają! - szepnęła Bolesławowa.~- A mało nieboszczyk ostawił, 464 2, 13| Nie mogła już powstrzymać bolesnego zalewu żałości ni łez, uciekła 465 1, 5 | chłodu i cały w szronach, i w bolesnej cichości ziemi zamierającej; 466 2, 25| przez niego; i ten jeszcze boleśniejszy, cichszy i nigdy nie wypowiadany 467 1, 9 | zaś gorzał w mękach coraz boleśniejszych i sroższych - ani jadł, 468 3, 35| ściekała pamięć wszyćkich bolów dawnych, pamięć krzywd wszelkich.~ 469 3, 27| poświęcane, chroniące pono od bólów gardzieli.~Śmiechu było 470 3, 35| to i poczęstunków albo borgowań, ale szło kiej po grudzie; 471 1, 3 | się ich tu naleci; ino nie borguj nikomu. Pośladek ostaw la 472 1, 4 | Nie trzeba... chto borguje, ten się z butów zzuje...- 473 1, 4 | strzelbę zrobił, jako to i borowemu zmajstrował taką, że jak 474 2, 21| Wicher zaś wciąż parł ku borowi, odbijał się kiej od ściany, 475 3, 29| spencerek i w las pognała po borowinowe gałązki i wąsy zajęcze.~ 476 3, 29| Witka, by ponatykać zielonej borowiny i tymi zajęczymi wąsami 477 3, 31| zaperzona.~Gospodynią była po Borynach pierwszą, to posłuchały 478 4, 37| i czego potrzebujesz?~- Borynam z Lipiec i miłosierdzia 479 3, 26| a tego ci znowuj Antek Boryniak zakatrupił za ojca.~- Jezus! 480 1, 6 | to dzisiaj? - zawołała do Borynianki, która z Hanką i Kubą wycinała 481 3, 32| księdza go odwożę, moja Borynowo! - napuszała się dumnie.~- 482 1, 6 | niższych miejscach na drogę po Borynowwej stronie, sięgał płotów i 483 3, 27| miejscu, wciąż rozmyślając nad Borynowymi słowami, a co trocha zaglądając 484 2, 25| skoczył w całą kupę narodu, ku Boryrnie, ale ino tyla go było widać, 485 3, 27| zbierając włosy pod chustkę.~Bosa jeszcze była, w koszuli, 486 4, 40| ździebko, nogi mi nabrzmiały od bosaka, ale na zimę będą w sam 487 3, 30| gołymi rękoma, gdyż ani bosaków, ni wiader nie pozwolili 488 2, 15| wyrzekał.~- To ino tak zrazu, boście niezwyczajni, niewłożeni... 489 3, 27| człowiekowa, dolo nieustępliwa!~O boskich przeznaczeń mocy, która 490 1, 10| dwanaście rubli w rok... bośmy przeciech i dług spłacili... 491 3, 33| wszystko, co ino zechce...~- Bośta barany, że dacie takiemu 492 1, 1 | niby z obłoku wychylał się bosy chłop, z gołą głową, przewiązany 493 1, 9 | nieco w tyle, że go to po bosych nogach srodze deptali, ale 494 4, 38| i wrzaski kieby w jakiej bóżnicy.~Przeszło dobrych parę pacierzów, 495 2, 24| grzechach, niepamięć przykazań Bożych i one kłótnie wieczne, bijatyki, 496 4, 37| proboszcz z organistą, przyszli braccy ze światłem i ludzi zebrało 497 4, 37| oczami rzekł donośnie:~- Bracia, a kogóż to chowacie dzisiaj, 498 4, 37| otwierała się długa ulica brackich z zapalonymi świecami, i 499 2, 15| nie zrobił i zastawiał się brakiem czasu.~W chałupie też było 500 2, 21| mrozie, bo sił zaczynało brakować, ciężar ją przygniatał,