Table of Contents | Words: Alphabetical - Frequency - Inverse - Length - Statistics | Help | IntraText Library |
Wladyslaw Stanislaw Reymont Chlopi IntraText - Concordances (Hapax - words occurring once) |
Tom, Rozdzial
19212 4, 43| dziobów na polikach?~- Nie zdrapuj, to przejdzie ci bez znaku, 19213 2, 25| padających w śmierć i patrzą zdrętwiali na nieubłaganą kośbę.~Bo 19214 2, 13| pomdlały, wszystko jakby zdrętwiało i stanęło w zdumieniu z 19215 1, 3 | dmuchnął w oczy i rzekł:~- Zdrętwiały, bo przymrozek galanty. 19216 4, 42| się nażegnać, jaże kulas zdrętwieje: dzisiaj było inaczej, a 19217 1, 2 | przeżegnał się i jął mówić zdrowaśki za nieboszczkę i wszystkie 19218 3, 31| przynosim wam, matko. Niech się zdrowo chowa na pociechę!~- I niechaj 19219 3, 27| wczoraj przywiózł: jako zdrowszy.~- Wójt akuratnie tyle wie 19220 1, 12| ino wyzbyłenn do cna, ale zdrowszym!~Leżał spokojnie i ani krzyknął, 19221 1, 1 | krzami.~- Ha, to świnie zdrożeją, bo jaki taki chciał będzie 19222 4, 48| nie podejrzewałam o nic zdrożnego! Myślałam sobie zawsze, 19223 2, 24| wypominać przewiny wszystkie i zdrożności, jakich się dopuszczali: 19224 4, 45| jadła i czując się wielce zdrożony, zaraz położył się spać. 19225 2, 23| sosny, gdy je burza wyrwie i zdruzgotane rzuci na siebie, że obejmują 19226 2, 21| wydawało, jako cały bór runie zdruzgotany.~Biegli też, co ino sił 19227 3, 31| rozglądając.~- Temu się najbarzej zdumiewają nasze chłopy, co ludzie 19228 3, 32| Wracają!... mało to? - zdumiewały się jej oziębłości.~- Tyla 19229 2, 23| poczną, bych się potem stać zdumionym oczom: wiośnianą porą albo 19230 4, 47| prowadzić, jaże i głupią zdurzył.~- Ze to nie ma sądu na 19231 4, 40| się przemóc, bo to mógł zdusić w sobie kuntentność, która 19232 4, 38| Witek.~- Żeby ich morówka zdusiła! - zaklął wytrząsając pięścią.~- 19233 2, 25| gorącej, mocna, a on dziw nie zduszał w uściskach, to mimo wszystko, 19234 2, 23| samych trzewiów, tylko szepty zduszone, porwane a strzeliste jak 19235 2, 18| szeptał.~A ten głos zduszony, namiętny, zapiekły mocą 19236 3, 34| ale samam ich w sadzie zdybała, no...~- Dajcie mi gdzie 19237 4, 45| tobą, niech no cię jeno kaj zdybię na osobności - mruczał bacząc, 19238 3, 27| przy tym jako te psy kiele zdychającego barana i przepierali z warkotem, 19239 2, 13| się zdziebko, wichry jakby zdychały, bo ino od czasu do czasu 19240 3, 26| ziemię, obwalanych mułem źdźbłach ozimin ślady wielkich śniegów 19241 3, 26| fruwając niekiedy pod nawami ze źdźbłami w dziobach, a czasem jaskółki 19242 3, 36| każdej grudce ziemi, każdemu źdźbłu, i siał - siał wciąż, siał 19243 4, 42| się to co urodzi na takich zdziarach i mokradłach!~- Wszystko 19244 4, 41| kiej go już doganiała, bych zdzielić drewnem, poderwał się i 19245 3, 35| jeden przez drugiego:~- Zdzielże który w łeb pierwszego z 19246 1, 3 | jaki abo i jenszy miescki zdzier. To tak było.~- Patrz dobrze 19247 3, 35| do drąga z obleczeniem i zdzierając z niego Szymkowe rzeczy, 19248 4, 37| niecierpliwie:~- O tym potem. Nie zdzieram skóry z ludzi. Maciej był 19249 4, 47| no. Ale dobrze tak temu zdzierusowi, niech mu kałdun spadnie.~ 19250 2, 15| cosik, co ino przez moc zdzierża, co ino przywarło, przytaiło 19251 3, 35| tajemnicę, jeno co ledwie już zdzierżała tę straszną radość; chodziła 19252 1, 6 | przystawał odpoczywać, że ledwie zdzierżeli wóz, żeby nie uciekł.~- 19253 2, 24| że gdyby nie wstyd, nie zdzierżyłby tych łez, co się cisnęły 19254 2, 21| przyzwał z powrotem... nie zdzierżysz tej biedzie, nie...~Opuściła 19255 3, 35| Szwaby, bo z chłopami nie zdzierżyta.~- A waszego mięsa i głodny 19256 2, 21| strzępiaste konary, niby wskroś zdziurawionych strzech, świtało niebo białawe 19257 1, 7 | Jagna aż krzyknęła ze zdziwienia, bo ten ci to był, o którego 19258 2, 14| stary Kłąb.~Niemało się zdziwili, bo pierwszy to był człowiek 19259 3, 29| dobrodziej nie widzieli!... zdziwują się wielce! - mruknęła urągliwie 19260 3, 32| uwałowanych redlinach?~- Końskiego zęba wsadziłem całą morgę... 19261 2, 19| była w chałupie, a głód już zębce szczerzył za węgłem, do 19262 2, 15| nie chyci albo tyla co zębem. Pożyczę wam na dzisiaj 19263 2, 15| wiewiórczych kudłów nadrę i żeber pomacam, nie obronią cię 19264 4, 38| wstyd, żeby rodzony ociec na żebrach! A co Antek na to powie? 19265 1, 11| spódnica biała rzęsisto zebrana w pasie, gorset z błękitnego 19266 3, 31| widne były głowy w krąg zebrane i gęby ruchające, skrzybot 19267 4, 43| naradę przed jutrzejszym zebraniem w kancelarii, na które wzywał 19268 1, 11| zagrała wolno i cały naród zebrany, starzy i młodzi, dzieci 19269 1, 10| nieprzytomnym głosem krzyczeć:~- Na żebrę ino nam iść, we świat... 19270 4, 38| przyzwoleństwo pytała nie będzie! Zechcemy, to i on musi! - zagrzmiał 19271 1, 3 | aby ino chycić cudze i zechlać...~Zajrzał do stodoły i 19272 3, 34| Naści, szkła jeno nie zechlaj, pijanico! - podał mu pełny 19273 1, 3 | że i dwie drugie tyle nie zechlają..: Jeszcze z miesiąc, to 19274 3, 28| zostawię w tamtej komorze, żeby zechlała albo wyniesła! Niedoczekanie 19275 3, 27| najczystszy, w słońcu wysuszony.~- Zedrzeć ci ino pazurami tę gębusię, 19276 4, 38| dziecińskimi śmiechami.~Zegar wybił jakąś godzinę i organiścina 19277 4, 38| podłogi, nieustanne cykanie zegaru i nawet ciężkie przysapki 19278 2, 20| równo, jako te godziny na zegarze, ani go wyprzedzić, ani 19279 2, 22| swój dom, przeciera oczy, żegna się, a poznać nie może... 19280 1, 9 | przyzby resztki wieczerzy, żegnały się pobożnie i szeptały:..~- 19281 4, 46| ziemię rękami kieby tę mać żegnaną na zawsze.~Jagusia jaże 19282 2, 25| ksiądz ze mszą wychodził, żegnano się, zdejmowano czapki, 19283 1, 6 | Poczekajcie, niech ino zejdę, to pomogę. Pomroka taka, 19284 1, 7 | Idź se, bo cię matka zeklną jeszcze... - prosiła cicho.~- 19285 1, 2 | stosem starych rzemieni i żelastwa, aż usłyszawszy Hankę w 19286 3, 27| dobrą godzinę.~- W tych żelazach siedzi? - wykrztusiła strachliwie. ~- 19287 1, 6 | rdzawej niby pasy blachy żelaznej, a tu i ówdzie majaczyły 19288 3, 33| podjeździe, a wszystkie na żelaznych osiach, na żółto i niebiesko 19289 2, 14| był coraz tęższy i kieby żelaznymi pazurami ściskał, bo raz 19290 3, 36| obsiadły łęgi, ostrzyły żeleźca i, błyskając kosami, całe 19291 4, 40| boćka, stawiając mu w ganku żeleźniak z wczorajszymi ziemniakami, 19292 2, 17| strasznie smutna.~Mróz był zelżał nieco, ale poczerniało jakoś 19293 3, 32| Która co inszego powie, zełże jak pies.~- Wyczekały się 19294 1, 12| gębę kożuchem, ścichł, bo zemdlał z bólu. Oporządził mu nogę, 19295 3, 30| do łóżka, bo jej w ręku zemglała, pot kroplisty wystąpił 19296 4, 43| parno, jaże ptactwo padało zemglone, krowy żałośnie ryczały 19297 4, 47| kolei, boć każden chciał zemleć jeszcze na żniwa.~Niemało 19298 2, 13| ciemnicach się krył i marzył zemstę srogą, poprzysięgał, iż 19299 2, 15| wojnę, to mie i ze zgodą nie żeń, widzisz go, jaki mi przyjaciel! 19300 1, 10| ożenkowi, chcecie, to się żeńcie...~- A przeciwcie się, dużo 19301 1, 2 | nosem, a na wspominek o żeniaczce aże kwiczy i z nogi na nogę 19302 3, 35| pacierze.~- Z kimże się to żenisz? - spytała z urągliwym prześmiechem.~- 19303 2, 20| by ino jakoś ten dzień zepchnąć, ale i tam dobrze jej nie 19304 3, 27| pierzynę snadź z gorąca zepchnąwszy do pół piersi, że ramiona 19305 1, 12| Dopiero kiej coś niecoś zepchnęła roboty, zajrzała do Kuby.~- 19306 2, 19| sobie w oczy, tanecznicy zepchnęli ich pod ścianę, Nastkę pojął 19307 3, 30| zlały i jeszcze do stawu zepchnęły na pośmiewisko...~Ale ozgniewany 19308 2, 19| starym nie ostawiać, bo zepsują.~- Cóż, na to jest tylko 19309 2, 17| dziećmi.~- A gdzież to twój?~- Zepsuła się młockarnia we Woli, 19310 1, 12| Juści, już na nic, zepsuta, czernieje cała.~- Urznęliby? - 19311 4, 46| człowieka gonić jak tego psa zepsutego! - buchnął Mateusz. ~- I 19312 3, 33| boćki leciały z gniazd na żer, kokoty piały po płotach 19313 4, 38| taką mocą, jaże trzasnęła żerdka. Jasio wychylił głowę, popatrzył 19314 1, 10| a on ubijał i zakładał żerdkami, ale mu ręce drżały i raz 19315 1, 7 | niektóry z biczem bieży, kto żerdkę z płotu wyciąga, kto znów 19316 2, 24| stada wron włóczących się za żerem - a cudna, przesłoneczniona 19317 3, 35| westchnął ciężko i trwożnie zerkał na Podlesie...~- Chodźmy, 19318 2, 23| zamajaczył tak wyraźnie, że zerwali się na równe nogi.~Ktosik 19319 1, 9 | i zamętu - aż stado wron zerwało się z kaplicy i z krzykiem 19320 1, 8 | to choćby i smok, a nie zerwie się... No, wiela, matko?- 19321 4, 49| zrobiły nad nim sąd, organista zerżnął mu skórę, ksiądz swoje, 19322 4, 37| gębą, podobien zgoła do zeschłej na słońcu grudy ziemi lebo 19323 1, 9 | nawet wiatr nie przegarniał zeschłymi badylami ni chwiał drzewami, 19324 2, 19| obaj byli kieby te pluskwy zeschnięte! Skoczyły po rozum do głowy 19325 1, 9 | i gąszczów drzew, i traw zeschniętych.~Głuchy, przyciszony trwożnie 19326 1, 5 | wyboisty bruk miasteczka, zesiadł z bryczki i jął dziękować 19327 3, 31| świątecznie przyodziani, zeskakiwali z wasągów rzucając pozdrowienia 19328 4, 48| Zatrząsł się ze wstydu, zeskoczył z łóżka, otworzył okno i 19329 2, 19| śniegach, cichość martwa, zeskrzytwiała tuliła świat cały, wieś 19330 4, 37| całkiem widział się być zeskrzytwiałym, leżał na twarzy, jak był 19331 1, 7 | tak całował, że całkiem zesłabła, oczy jej zaszły mgłą, tchu 19332 1, 1 | rozłożył brewiarz, ale oczy ześlizgiwały mu się z czerwonych liter 19333 3, 29| zajęcze.~Jeszcze się z niego ześmiał Pietrek, a i Józka nie pożałowała, 19334 4, 38| nas na ozory i powiedzą, żeśmy go wygnały po proszonemu.~- 19335 1, 5 | pysk paskudny, to ci wnet ześniedzieje... Ale, pszenica czysta 19336 4, 41| pleć, dyć mi wstydno... - zesromała się wielce.~- Przyjdź, Jaguś, 19337 4, 45| widziało, co żywy janioł zestąpił z obrazu i oto płynie ku 19338 2, 21| oczy bez dawnego lęku i zestrachanej pokorności, stary zaś wciąż 19339 2, 24| jego wejście porwali się zestraszeni, nawet Stacho nie wiedział, 19340 2, 16| mię rozbiera... - bełkotał zestraszony.~- Do Nastki cię niesie, 19341 1, 4 | kościoła krążyło stado gołębi zestraszonych...~..................................................................~ ~ 19342 3, 28| prześmiechy na pamięci! - zestrofowała ją gniewnie.~- A cóż to? 19343 1, 7 | nieco, szatkownicę.~- Ba, zestroiły się kiej na wesele! - ozwała 19344 3, 32| rannym deszczu. Kobiety zestrojone świątecznie postawały kupami, 19345 1, 2 | nie wyporządzone, to trza zesuć na klepisko.~- Kiej ociec 19346 3, 32| sinych wysokościach, słońce zesunęło się na sam wrąb i nad borami 19347 4, 46| buntuje - rzekł Mateusz zesuwając się na ziemię.~- To by rychtyk 19348 3, 36| nad chałupą, że modry cień zesuwał się z białych ścian, wody 19349 2, 20| sobą ciągał i na wiór się zesychał z tych utajonych myślunków 19350 4, 45| nim z brzękiem i szumem, a zeszedłszy na ziemię poniósł sito przed 19351 3, 32| Bóg zapłać, bo i koniczyna zeszłaroczna nietęga; jeśli susze przyjdą, 19352 3, 32| bociaków coś więcej niźli zeszłego roku.~- Mają co żreć na 19353 1, 10| starszą siostrą jeszcze od zeszłej zimy, że to tamta po śmierci 19354 3, 32| w niziny, zarosłe żółtą, zeszłoroczną trzciną i olchami, skąd 19355 3, 32| Byle nie tak, jak mój zeszłoroczny: schylać się nie było po 19356 3, 26| kałużami spośród rdzawych, zeszłorocznych liści przedzierały się złotawe 19357 3, 28| sprzedała organiścina w zeszłym tygodniu coś dwadzieścia 19358 1, 5 | lepsze. Ale to się jakoś zesztukuje, tak że będzie i choroba 19359 4, 39| stawem i kaj się kto z kim zetknął, rajcowano zawzięcie o wypadkach, 19360 2, 25| idąc do chałupy...~Na ganku zetknęła się z Kłębiakiem, któren 19361 3, 33| bokach, rzekł stanowczo:~- Zetlałe do cna, samo próchno, nic 19362 4, 45| kruszyny ludzkiej, od tego zetlałego źdźbła, co drgając, kieby 19363 2, 19| uczynił, ostatnie zorze zetliły się do cna, że ino kajś 19364 2, 24| dawną duszę miała jakby zetloną na proch, to w sercu poczuła 19365 1, 3 | jest za obrazem. A niechta zetną jakiego grabka albo i chojkę - 19366 2, 18| że ni jednej chojki nie zetnie, póki się z nami nie ugodzi 19367 4, 49| pochód przystanął.~- Trza ją zewlec do naga i pod kruchtą wysiec 19368 4, 37| trup lichy, ta człowiecza zewłoka, próżna żywiącego dechu, 19369 4, 45| wrzące, białawe płomienie. Zewlókł kapotę, lecz i tak koszula 19370 1, 3 | Jeszcze z miesiąc, to by nas zeżarła i z bebechami... Co było 19371 3, 31| bo go wnet słońce do cna zeżarło - to i nie dziwota, że na 19372 2, 15| tego, bo cztery piły tak zeżerały drzewo, że ledwie mogli 19373 2, 15| rozumiał, co koza na pieprzu, zeźliłem się, skląłem juchę, bo drzewa 19374 3, 33| mogąc wydobyć.~Nastka cosik zeźlona odeszła, kury zwołując po 19375 2, 24| przysiągł, a zresztą są świadki, zeznają i musi być kara na takich, 19376 2, 24| a deliberowali, co stary zeznał do protokółu, wiedział jeno 19377 1, 3 | w rzeczywistości nic nie zeznali prócz plotek i domysłów, 19378 1, 3 | jękliwym, nieprzytomnym głosem zeznawał, że świnia była matczyna, 19379 1, 3 | poszkodowana, Dominikowa a zeznawała cichym, nabożnym głosem 19380 3, 34| weźmiesz~Skoro żytko, jarkę zeżniesz;~A tyś zeżon i owiesek -~ 19381 3, 34| żytko, jarkę zeżniesz;~A tyś zeżon i owiesek -~Teraz szczekasz 19382 3, 35| ogień ima się słomy, ale zeźre i murowańce, a chyta się 19383 4, 45| boków niby rozpalona blacha, zezuł i buciary, grzęznąc w piasku 19384 2, 13| obleciał.~- Co mu jest? - Zezuła trepy, bych go ino nie jątrzyć 19385 2, 15| nie pękła, ale musiał but zezuwać i okładać lodem, bo napuchła 19386 4, 37| gęsto przysiadać kobiety do zezuwania trzewików, zaś drogi tak 19387 3, 32| dusze i oczy poczęły się żgać błyskawicami nienawiści.~- 19388 3, 30| swojemu tym słowem kieby nożem żgacie...~- Wesoło mi, tom rada 19389 1, 2 | i pies warczeć przestał.~Zgadł, bo wójt wszedł, bat rzucił 19390 3, 33| wrzeszczała urągliwie.~- Zgadła ciotka: ksiądz wypasł swoimi 19391 3, 36| zgodę zapobiega?...~- A zgadliście, matko, ten się najwięcej 19392 4, 46| i Grzelę wołają.~Ale nie zgadły, bo Grzela puścił brata 19393 2, 20| nie hołubił, myśli nie zgadywał ni o jej łaski się starał, 19394 2, 22| świecie nago chodzi."~Długo zgadywali, aż dopiero Mateusz powiedział, 19395 4, 44| cóż, wszyscy jednogłośnie zgadzacie się? - zapytał uroczyście 19396 2, 17| wszystkiemu przytwierdzał i zgadzał się na wszystko, co mówili, 19397 3, 33| przepuszczając niczego, żgała ją powoluśku naśmiechliwymi 19398 1, 10| na Jagnę wypowiedzieli, a żgało go w serce jakby nożem...~- 19399 2, 15| panieństwie... Każda teraz może zganiać na przełaz ostry... a stary 19400 3, 29| obchodził wciąż rumowiska i kury zganiał do kupy, to krowie uwiązanej 19401 4, 41| a do cna już posiwiał i zgarbaciał, żywą krwią pluje i kulasami 19402 3, 36| powieda, jako nie chce do cna zgarbacieć przy ciosołce, to musi se 19403 2, 16| z podniesionymi nożami, zgarbieni, srodzy a nie ruchający 19404 3, 29| odłamane gałęzie.~Stary też, zgarbiony, przemykał pod samymi płotami, 19405 1, 4 | W szkło? - zapytał, zgarnąwszy do opałki zaśniedziałe miedziaki.~- 19406 3, 29| łóżka i ledwiem co dzieci zgarnęła w naręcze, a tu już wszystko 19407 1, 12| czerwone paciorki, że chciał je zgarniać, tak widno toczyły się po 19408 3, 29| dzieci nawet pędząc do zgarnywania błota w obejściach i wysypywania 19409 2, 13| w strapieniach, uśmiechy zgasły, w oczach błyskały tłumione 19410 3, 33| Maryja!~Dobranoc!~ ~Mrok już zgęstniał i noc ciepła i cicha świat 19411 1, 3 | raźniej się poruszali, i zgiełkliwiej; wychodzili gromadnie na 19412 1, 1 | ktoś niektoś wyprostował zgięty i zbolały grzbiet, odetchnął 19413 1, 7 | tak przytuleni do siebie zginęli w ciemnościach.~ 19414 3, 28| niech jeno co z chałupy zginie, to jak Bóg w niebie, do 19415 4, 43| przywalili błotem dymiące się zgliszcza i porozchodzili się do domów, 19416 2, 13| skowyczały w polach kiej to stado zgłodniałych wilków; a hulały rzetelnie, 19417 2, 23| namiętnym, nieprzytomnym zgłoła śpiewem...~Kołysali się 19418 2, 16| wsi powiadali, że całkiem zgłupiał z tego kochania, bo choć 19419 4, 41| a wzdychał markotnie.~- Zgłupiałem już do cna! Jezu, dokąd 19420 4, 40| to, co naród pobłąkany i zgłupiały kiej barany, a nie ma go 19421 1, 4 | się suma - organy huczały zgłuszonym, pokornym a głębokim głosem 19422 4, 38| Chodziła sama, dziwnie smutna i zgnębiona. Nie cieszyły jej dzisiaj 19423 4, 48| wrzaskliwie.~Przypomnienia źgnęły go niby szydłem, iż przystąpił 19424 3, 27| przypomnienie było jako to żgnięcie w serce, że i teraz poderwała 19425 4, 48| posłyszy. Laboga, dyć mi ziobra zgnieciesz... puść...~Pietrek Borynów 19426 2, 13| potworne łby, przeciągały zgniecione kadłuby, rozwichrzały sine 19427 2, 14| i myliło się jej wciąż; zgniewana jeszcze była na Weronkę 19428 3, 36| rozłaził w pamięci jako te zgniłe przędze, i dusza mu się 19429 2, 13| zmurszałych bali, nawozu i śmiecia zgniłego. Ni jednej deski na ziemi, 19430 4, 41| Krowa im padła, ziemniaki zgniły, że trza było kupować do 19431 3, 33| Wójtowa, cicha zazwyczaj i zgodliwa kobieta, jakby się dzisiaj 19432 2, 20| Dobry człowiek jestem, zgodliwy, wszyscy o tym wiedzą, ale 19433 4, 41| dorzuciła uszczypliwie:~- Zgódź się do Jagusi, ona ci tłuściej 19434 1, 6 | Laboga, a dyć ino la ciebie zgodziłem skrzypka z Woli i la ciebie 19435 4, 49| zapytał:~- Już wszystkie zgodziły się na jedno, że Jagusię 19436 1, 2 | swego wieku, a zaraz się wam zgoi wszystko - dodała wójtowa 19437 3, 31| cały dzień, jeno mi ich nie zgońcie... młynarza też uproszę, 19438 4, 40| Koni na piechotę się nie zgoni! Że to kużden człowiek musi 19439 3, 33| i do tej Hameryki... nie zgonią...~- Jezus, Maria! Do Hameryki! - 19440 3, 31| jęczmień spadłe, pecyną zgonił, a często pierwszą garść 19441 1, 3 | przyniósł z sąsieka nieco zgonin, dobrze okraszonych owsem, 19442 2, 22| Przyszła jeszcze, zasapana i zgoniona, Grzeli z krzywą gębą kobieta, 19443 1, 7 | a biedne jest, głodne, zgonione i bezpańskie.~Ale chłopi 19444 1, 3 | nieprzytomnymi oczami psa zgonionego patrzyła po ludziach i ważyła 19445 3, 29| taki czas, że jako ten pies zgoniony a bezpański, rad, kiej go 19446 4, 49| kłosami, pasły się całe zgony owiec i krów, kaj niekaj 19447 4, 49| odrzekła niechętnie, podnosząc zgorączkowane oczy.~- Ciekawaś czy nie, 19448 3, 32| Długo łapała powietrze zgorączkowanymi wargami... Nie, niedobrze 19449 3, 34| jestem, a jeszcze o takim zgorszeniu nie słyszałam. Sołtys zaraz 19450 2, 19| Boryna, przywiedły go kobiety zgorszone, popatrzył i wnet się we 19451 4, 45| buchnął wzgardliwie, głęboko zgorszony.~- Bajdy! Hale, przeciek 19452 4, 49| święte nas poucza: jeśli zgorszy cię ręka twoja, odetnij 19453 1, 11| co wszystko w niewiniątka zgorszysz, to jakby mnie samego; tak 19454 4, 41| ze sobą zmizerował się, zgorzkniał i stał się w chałupie srogi 19455 3, 30| spróbowałam: kieby na starym bucie zgotowana i smarowidłem od woza omaszczona. 19456 3, 32| izby wietrząc łakomie, czy zgotowane.~Łzy ustać musiały i boleście 19457 4, 40| wesoło. - Jeno la Rocha zgotuj co inszego.~- Bóg zapłać! 19458 1, 3 | Widzi mi się, co jutro zgotują mięsa... Tyle i z ciebie, 19459 2, 13| rozskowyczoną, wściekłą zgrają biły w chmury, rzucały się 19460 4, 44| i naród już się wszystek zgromadził przed kancelarią, a naczelnika 19461 1, 3 | prześwietnego sądu i la zgromadzonego narodu, co jestem niewinowaty, 19462 3, 32| chłopy wam nie uciekną! - zgromił ksiądz, bo mu już następowały 19463 1, 7 | dalej coś o tym rzec, ale ją zgromiły drugie, że to o takich rzeczach 19464 4, 37| świecąc oczami zapiekłymi w zgrozie.~Szczęściem, że Hanka wrychle 19465 4, 39| wyrzekła porywczo, tak jednak zgryziona tą wiadomością, że cały 19466 4, 49| warknęła i srodze się tym zgryzła, że tak czy owak, a trza 19467 4, 41| dusza człowiekowi zapiecze w zgryzocie, to by i siebie, i wszystek 19468 3, 33| córka nie szczędziła jej zgryzot i wstydu. Paczesiowa trzymała 19469 4, 41| ostałam jeno z trupem a ze zgryzotami! - Zatrzęsła się z zimna.~- 19470 3, 32| zajrzała, ale jakby po nową zgryzotę - ano klacz obgryzała pusty 19471 4, 38| naród, chociaż zmęczony i zgrzany do ostatniej nitki, miętosił 19472 3, 26| w pasy, kieby te postawy zgrzebnego płótna, rozciągnięte pod 19473 1, 1 | pochyłości i niby długi wątek zgrzebnych skib rozciągał się aż ku 19474 3, 31| świtania zadeszczone, jakby zgrzebnym przędziwem obmotane, że 19475 2, 24| Boryny.~Juści, kto przez kogo zgrzeszy, temu się do niego nie spieszy, 19476 2, 16| dzieci was ślepi, byście nie zgrzeszyli!... .~Postrofował ja surowo, 19477 4, 49| twoja, odetnij ją, a jeśli zgrzeszyło oko, wyłup je i ciśnij psom! 19478 1, 5 | wynoś się nad drugie - bo zgrzeszysz ciężko. I sam dobrodziej 19479 2, 25| siekiery waliły bez przestanku, zgrzyt pił nie ustawał, a świst 19480 4, 41| przerwy, piły z głuchym zgrzytem przeżerały długachne kloce, 19481 3, 36| sine ostrza, roznosiły się zgrzytliwe ostrzenia i wszędy bił mocny 19482 2, 25| siekier i przeszywający, zgrzytliwy pisk pił.~Walili bór!...~ 19483 1, 1 | Wóz zaturkotał albo pług zgrzytnął o kamienie... to cisza znowu 19484 1, 1 | konie pociągły z miejsca, aż zgrzytnęły orczyki - i orał dalej wielki 19485 2, 25| dworem pogodzić, a resztę na zgubę podać!...~Kobus się już 19486 1, 7 | trzecim chodzi i znowu gdzie zgubi...~Taka była Jagustynka...~ 19487 2, 23| przywarci do się a bezwolni, zgubieni w sobie a niepamiętliwi, 19488 4, 40| w oborze, to by całkiem zgubiły mleko. Dajcie mi Pietrusia 19489 2, 23| blaski, jakby echa jakieś zgubione, widma dźwięków i rzeczy 19490 3, 34| ciep się tak, bo obertelek zgubisz.~- Dowie się, co ją bronisz, 19491 3, 30| oprzytomniała otwierając oczy, zgudka ją jeno chyciła.~Rozeszli 19492 2, 24| dno, że jeno woda czasami zgurbi się nad nim, zmarszczy, 19493 3, 32| mnogim zaś zrobiło się pilno zgwarzać ze swoimi. Ciąg się też 19494 4, 37| sieroty, głaskał dzieci, a zgwarzając się z gospodyniami chętliwie 19495 3, 27| na umor i ptaszyny różne zgwarzały się z cicha po sadach jakoby 19496 3, 33| wyprowadzał, zaś drugie szły la zgwarzenia się ze somsiady, la obaczenia 19497 3, 31| wozów:~Teraz, Maryś, takie ziąby -~Zskrzytwiałyby dziewosłąby ;~ 19498 4, 38| skowytem, a dziadoski piesek ziajał z wywieszonym ozorem pod 19499 4, 45| stało?~- Jaże trzy bryki ziandarów przyjechało na plebanię.~ 19500 4, 46| przygodzie. Wielka mi rzecz ziandary.~Płoszkowa wtoczyła swój 19501 3, 29| się widział: oczy miał ze ziarn różańcowych wlepione, a 19502 4, 38| i przeplatał się grubymi ziarnami błogich łez niby tym różańcem 19503 3, 34| korczyków zboża...~- A widzicie, ziarnko do ziarnka i zbierze się 19504 3, 28| dojrzał, deszcz zacinał ziębiący, wiater ciepał się raz po 19505 4, 42| stroniła od niego, bo ni ją ziębił, ni parzył, słuchała cierpliwie, 19506 2, 20| reszta z powodu tęgiego ziębu kupiła się przed kominem. 19507 2, 19| trzyma, ty będziesz moim zięciem!"~Juści, że w tym, prócz 19508 4, 40| powietrze jaże ślepiło migotem, ziejąc takim skwarem, że skroś 19509 3, 33| widne jak na dłoni, na role zieleniące, na ten dzień jasny, ciepły 19510 4, 40| we złocie i bledziuśkich zieleniach, wiater ustał, zboża zwiesiły 19511 3, 36| jęczmiona, ledwie rozkrzewione, zieleniały kiej łąki w płowych przesłonach 19512 3, 30| drzewa i porykując ku polom zieleniejącym. Pustką zarówno stojały 19513 3, 26| się do słońca i gęściej zieleniła się trawa.~Juści, że tak 19514 3, 27| brzaskach; ozime zboża mokrą, zielonawą wełną otulały zagony, a 19515 3, 36| osłaniające od żarów, siał się zielonawy, senny mrok, brzęczały muchy 19516 2, 13| wychuchując szybkę, obrośniętą zielonawym, grubym lodem, bych w świat 19517 2, 13| rozwichrzały sine grzywy, zielonawymi kłami błyskały i szły całym 19518 1, 4 | sznurowadłami, to na gorset z zielonego aksamitu, tak wyszyty złotem, 19519 3, 29| jeszcze na Witka, by ponatykać zielonej borowiny i tymi zajęczymi 19520 3, 32| mroczało nad ziemiami, na zielonkawym zaś niebie rozżarzały się 19521 3, 31| nad ziemią kiej ta chmura zieloności, że ino kominy z niej bielały 19522 3, 35| cieniów, kieby ten deszcz zielonozłoty.~- Ni... jeno mi niedrujko 19523 3, 27| kiej to diabelskie, złe zielsko, że same pięści się zaciskały 19524 3, 26| niewidzialne ręce nad sennymi ziemicami i żegnając światłością świat, 19525 3, 35| Nawet wszystkim dziedzicowym ziemiom byśmy poradzili.~- Niech 19526 2, 15| grochem, a potem kluski ziemniaczane z mlekiem, a Hanka ukucnęła 19527 4, 39| obejściu, nawet nie przepomniał ziemniaczanym dołom, aż Hanka powiedziała:~- 19528 3, 31| długiej chwili.~- Pietrek orze ziemniaczysko pod górką, a Witek we wałacha 19529 3, 32| motyczkami dołki, a wraziwszy weń ziemniak, przygarniały go ziemią, 19530 3, 31| a jak się jeszcze i tego ziemniaka nie wsadzi, to już ino postroneczka 19531 1, 2 | i krowa, zmieszczą się i ziemniaki-szeptał Kuba, otwierając wierzeje 19532 2, 20| krowa Jędrzejom udławiła się ziemniakiem, że dorzynać ją musiał Jambroży, 19533 3, 32| plewami. ~- Dyć o suchym ziemnioku, a lepiej na wolności - 19534 2, 22| przez całą nędzę bytowania ziemskiego rwały się im strudzone, 19535 4, 37| przemarzł na lód w onej tułaczce ziemskiej.~Święty Pietr ozwarł nieco, 19536 1, 5 | podniósłszy się z barłogu, jęła ziewać i przeciągać się; wielka 19537 2, 24| krwawe perły rozsuwały po zimnej podłodze.~Msza się skończyła 19538 3, 32| dobrodzieja na tym dołku zimnica, a tu grunt cieplejszy.~- 19539 1, 5 | świtanie - mroczniej było i zimniej, i niżej dymy rozsnuwały 19540 1, 5 | zacinał coraz gęstszy i zimniejszy.~Mrok zapadał prędko ciężki 19541 1, 5 | i przepadały w ostrych, zimnych cieniach chałup.~A smętek 19542 3, 32| A dawno, coś na jesieni! Zimowałem se u miłosiernych ludzi, 19543 2, 15| chałupach w długie wieczory zimowe zbierały się kobiety z kądzielą 19544 3, 36| im przecknąć z drętwicy zimowej, pora nabrane chlusty wypuścić 19545 2, 16| pola zapadały w mrokach, zimowy wieczór prędko nastawał 19546 3, 35| swojej Marysi.~- To tam raki zimują! Że mi to nawet do głowy 19547 3, 31| że zielone były, pachnące ziołami, nagrzane i śpiewające ptasimi 19548 4, 38| kaj jest, i ledwie już zipała, tak się w niej wszystko 19549 3, 31| brzuchy ściska, że ledwie zipią.~- Wypuściliście to maciorę?~- 19550 4, 44| burak i spocony, ledwie zipiący, ale już w łańcuchu, i powlókłszy 19551 4, 44| że już niejeden ledwie zipiał i w piwie szedł szukać ochłody. 19552 3, 31| jako we czwartek, pojutrze, zjadą się całą hurmą sąsiedzi 19553 2, 14| za kaszę i mąkę.~- Krowę zjadacie! - powiedział zgarniając 19554 3, 26| przydechy i dziw jej nie zjadając rozgorzałymi oczyma.~A ona 19555 3, 29| niszczały na deszczu, pługi rdza zjadała, w półkoszkach wylegiwały 19556 3, 28| niech nie szczekają, że sami zjadamy ojcowego świniaka, juści, 19557 3, 26| rozdygotana w sobie strachem coraz zjadliwszym, że już z umysłu przywalniała, 19558 2, 25| głębokim serca krzewił się zjadliwy kiej trutka żal do niego, 19559 1, 3 | Miała ona nas - tośwa my ją zjadły, a i to niecałą, bo na wsi 19560 3, 35| krowę, to i nie dziwota, co zjałowiała.~Wyszli na ugory. Okopcone 19561 4, 39| już gębę kiej wrótnię i zjątrzona do żywego jej ślepiami, 19562 2, 22| gadających, o wilkołakach, o zjawach strasznych północnych godzin, 19563 3, 28| Hale, przedzwoni i wnet się zjawi, bo Rocho mają go zastąpić.~- 19564 4, 48| zaczynało go morzyć, to zjawiała się przed nim Jagusia niby 19565 2, 25| zaś któren był od samego zjawienia się ojca skrył się w karczmie, 19566 2, 14| nie umartwi niczym, tłusto zje... Stacho powiedał przecie, 19567 4, 47| wielkim świętem.~A że przy tym zjechało się z drugich wsi sporo 19568 3, 30| kościele, że wszystkie dwory zjechały, a po sumie dobrodziej zwoływał 19569 3, 28| zarzynajcie go sobie i zjedzcie, wasza wola... nie moja 19570 1, 5 | snopczynę żyta, to pewnie zjedzoną przez myszy, a jak tę ćwiartczynę 19571 3, 31| nawet na południe z ról nie zjeżdżali, przysiedli jeno na miedzach 19572 3, 29| sumie albo jak wczoraj przy zjeździe do spowiedzi rozpytywali 19573 4, 49| strony i rycząc kiej byki zjuszone, rypnęły w lasy zwarte, 19574 3, 32| kroku, zaglądała po kątach źląc się coraz barzej.~A to krowy 19575 3, 27| jako z narodem się nie złączył i nie poszedł; rozumiała, 19576 3, 30| jakoś dziwnie spokojnej...~- Zląkłem się, byście tego zbytnio 19577 4, 49| przyciesię, niech drugi złakomi się na belki, a trzeciemu 19578 3, 30| dopadły Balcerkówny, wodą zlały i jeszcze do stawu zepchnęły 19579 2, 25| niemało, Kłębiak jeden miał złamaną rękę, Jędrzych Pacześ przetrącony 19580 2, 20| wykurował, że to miał skrzydło złamane, i teraz siedzi w chałupie 19581 1, 3 | powrotem stróżować.~- Ale, złap wiater w polu - mruczał 19582 3, 30| dojadłszy do końca, poleciał.~Złapała go Józka w podwórzu przed 19583 1, 7 | mnie konia wyprowadzili, a złapałbym tobym ubił na miejscu jak 19584 4, 46| wieś ucierpi...~- To go złapcie i wydajcie!~- Żebyśta mieli 19585 4, 43| wszystko rozpowiem, to się złapiesz za głowę i nie dasz wiary! 19586 3, 31| na leda gwizd do nogi się zlatują! Potrza im czego, niech 19587 1, 3 | przeziewał, a że wróble poczęły zlatywać z dachów do studni i trzepać 19588 1, 5 | sadach, i więcej ptaków zlatywało do wsi i szukało schronienia 19589 4, 43| i z ptakami, co się były zlatywały do kruszyn chleba.~Któregoś 19590 4, 45| chciało mu się jechać, ale zlazł jak niepyszny i ponieważ 19591 3, 26| bliżej jeszcze zagonów, zlazła z drogi na ścieżkę ciągnącą 19592 1, 3 | to abo i zasie prosiak. Zlazłem zdziebko w bok, w koniczynę 19593 1, 5 | ziemniakami też mieli.~I dziadów zlazło się ze wszystkich stron 19594 3, 33| stryjek za siekierkę kijek! Zlecisz z woza, to biegnij potem 19595 3, 26| rodów, że już poniektóre zległy, krowy się też cielą, lągi 19596 4, 41| doszedł ją ze sadu jakiś kwik, zlękła się, że świnie pyszczą po 19597 4, 48| uspokajać.~- Nie dziw się, że zlękłam się o ciebie, przecież to 19598 3, 36| drzewem.~- Jakże, to nie zlękli się waszych wrzasków i nie 19599 3, 36| zgodę z Lipcami, młynarz się zlęknął, że Niemcy mogą postawić 19600 4, 39| wielce przyjacielsko:~- Źleście sobie poczęli z Jagusią! 19601 3, 35| Przykazawszy Jagusi, by co pacierz zlewała zimną wodą, poleciał śpiesznie 19602 4, 45| jednego, stary zakrzyczał:~- Zleź mi zaraz! Nie pasuje, żeby 19603 3, 30| wyrzekała przed Nastką, co są zleżałe i śmierdzą...~- Żeby jej 19604 2, 14| inszego dobra toby i nie zliczył.~- Równiuśko oprzędę, na 19605 2, 15| chudoby, będziecie się to nań źlili za szczekanie?...~- Powiedziałem, 19606 3, 28| podsunął o tym, to może by się zlitowały... - tłumaczyła.~- Kto ma 19607 2, 13| wąchała, to śnieg jęła zlizywać, aż ni stąd, ni zowąd zaryczała 19608 1, 2 | grzebiąc ino nogami... Pies zlizywał krzepnącą na powietrzu krew, 19609 3, 27| Krowy leżały rzędem przed żłobami.~- Witek! A to śpi pokraka, 19610 2, 17| po skrzeniach świateł i złoceń, po tych farbach ledwie 19611 2, 24| gdzieniegdzie żółciły się złocenia o lodowych, skąpych smugach 19612 1, 9 | weźcie kiedy ze sobą, moi złoci, moi...~- Śniadanie! - krzyczała 19613 3, 31| ptasimi głosami, że każdy rów złocił się od mleczów, każda miedza 19614 4, 49| oczach, a pszenice coraz złociściej rdzawiały, że nie było czasu 19615 3, 29| jeździły.~- A czerwonego kup, a złocistego i jakie ino będą papiery! - 19616 4, 49| już kiej koła rozmigotane złocistymi szprychami słońca i przechodziły 19617 3, 30| pary z gęby nie puść, moja złociuśka! Za parę niedziel przywiedę 19618 2, 16| całym i przenikał na wskróś zlodowaciałą ciszą.~Żaden krzyk nie rozdarł 19619 2, 24| sznurami lśniących paciorków, a zlodowaciałe wody po drogach i rowach 19620 1, 10| jestem ni ten cygan!~- A ja złodziejem jestem, ja?...~Przyskoczyli 19621 3, 31| mam twoje przekleństwa, złodziejko!~- Nie urzekłaby, gdybyście 19622 3, 31| któremu, a w mig to robią.~- Złodziejski król, mocarz taki, a psami 19623 2, 15| najbarzej te obmacujące, złodziejskie oczy Jagustynki.~Wieczór 19624 3, 27| jakby ją obmacywał tymi złodziejskimi ślepiami.~Przeszedł się 19625 3, 27| jeno że wrony, czające się złodziejsko za gąsiętami, przewijały 19626 4, 46| czy to Rocho zrobił jakie złodziejstwo?...~Urzędnik zajrzał mu 19627 3, 34| figlów!~- Rzemieniem by ich złoić, co mają ludzi trwożyć po 19628 3, 29| należało, i konia batem złoił, iż ciągnął posłusznie kiej 19629 4, 38| jucho, stąd! A to kijem cię złoję, że popamiętasz. ~Ale nie 19630 1, 3 | z krzykiem zaprzeczań i złorzeczeń, a Dominikowa ino wzdychała 19631 1, 3 | raz w raz szmer, to uwagi złośliwe albo śmiech się rozległ 19632 1, 10| poglądał na Antka i uśmiech złośliwy wił mu się pod rudymi wąsami.~- 19633 3, 27| wilgotnych jeszcze od rosy złotakowych rózeg osypanych baźkami, 19634 4, 37| stojących we słońcu kieby w tej złotawej przyodziewie; wykłoszone, 19635 3, 26| kamionki cierniem obrosłe, w złotawym świetle ostro wyrzynały 19636 3, 34| Józka oblepiła w strzyżki ze złotego papieru. ~Wielki obraz Matki 19637 1, 2 | i na wodzie czyniły się złotopurpurowe tęcze i płomienne koliska, 19638 3, 33| wsunęła mu w rękę samymi złotówkami cosik ze trzy ruble.~- Schowajcie 19639 4, 39| miejscami tak często puszczała złotucha, jaże niektóre zagony żółciły 19640 2, 25| potwierdzenia tej wieści złowróżbnej, więc jaki taki jeno klął, 19641 3, 36| się kolebać.~Przeciągły, złowróżbny szum powiał od borów.~Zatrzęsły 19642 3, 29| już szły drugie kobiety na złożenie do grobu Ciała Jezusowego.~ 19643 3, 33| opuszczeniu, kieby już do grobu złożony i trawą porosły.~Komuż ta 19644 1, 3 | czapkę powiesił na rękach złożonych jak do pacierza, oczów nie 19645 4, 45| przybrany, smukły, śliczny, ze złożonymi rękami snuł się w tych dymach 19646 3, 28| wszystko, a nowego się nie złoży. Tyleśmy się dorobili, że 19647 4, 42| ją rozgorzałymi oczyma i złożywszy taczki na miedzy jął obchodzić 19648 3, 36| naprzód; motał się w one złudy jak to wrzeciono w nić uciekającą 19649 3, 34| miłosnymi rękoma żółtą, złuszczoną korę sosny.~Polazł do najgrubszej, 19650 3, 30| wodzie, że nie uchycisz, bo zmącą się i przepadną od cienia 19651 4, 37| przewiady.~- Konia jeno zmacha i niczego się nie przewie... 19652 1, 1 | domu... na nic się konie zmachają.~I poszedł wolno miedzami, 19653 4, 45| ale odrzekł spokojnie:~- A zmądrzałem, bo wiem, że wszystkiemu 19654 2, 21| topole nagie, rozkrzyczane, zmagające się z wichurą. - Dosyć już 19655 2, 15| No, bo żeby się pobili, zmagali i jeden drugiego przemógł, 19656 2, 23| wszystką i w śmiertelnym zmaganiu kolebią się, szamocą, chwieją, 19657 4, 39| łaznowskim dobrodziejem tak się zmaglował.~Ksiądz już nie odrzekł, 19658 1, 4 | zrobił, jako to i borowemu zmajstrował taką, że jak strzeli w lesie, 19659 3, 32| zabawiali, jaże go w końcu i zmanili podtykając pod chrapy wiecheć 19660 3, 30| rychlej by pomogło...~- Juści, zmarlaka by postawiły takie leki!... - 19661 1, 9 | mówiony przez wszystkich za te zmarłe w czyścu ostające.~Witek 19662 4, 48| mamrotał z książki przy zmarłej, która leżała nakryta płachtą; 19663 4, 37| rodzina znowu się zebrała przy zmarłym. U Borynowego wezgłowia 19664 1, 2 | to ino pasy drzeć, żeby zmarnować taką krowę - mruczał powracając 19665 1, 3 | co? Najlepsza krowa się zmarnowała, co?... Ty znajdku, ty pokrako 19666 2, 24| popielną zgoła, porytą zmarszczkami, postarzałą o lata, a tak 19667 2, 24| czasami zgurbi się nad nim, zmarszczy, połamie, rozkolesi, zaszemrze 19668 3, 27| się suchy i przyodziewał zmartwiałe czuby drzew w modre obleczenia, 19669 4, 48| przytaiło dech wszystko kieby zmartwiało w zasłuchaniu dzwonów, co 19670 3, 33| Juści, mało to ją własnych zmartwień żarło! Nie żałowała pieniędzy 19671 3, 33| jaże pożółkła ze złości a zmartwienia, bo w żaden sposób zmóc 19672 1, 2 | może.~Ale wrzał złością i zmartwieniem, bo coraz to przystawał 19673 3, 35| przeszkodzić nie ma komu - zmartwiona była głęboko i zła - Ale 19674 2, 22| umierali prawie z zachwytów zmartwychwstając zarazem tam, w tym życiu 19675 3, 26| oczu, aże dusza człowiekowa zmartwychwstaje w nieśmiertelnych mocach 19676 2, 25| miłowanie dawne, z nagła zmartwychwstałe, zwaliły się na nią ciężkim, 19677 3, 30| wielkiemu, na figurę Jezusa zmartwychwstałego, któren stojał nagi, skrwawiony, 19678 3, 30| radośnie i krzepiąco, o Zmartwychwstaniu Pańskim powiadać. O onej 19679 1, 12| ziemia dzwoniła pod nogami i zmarzłe kałuże siniały na drodze 19680 4, 43| tysiące wozów pędziło po zmarzłej grudzi, i nowy deszcz lał 19681 3, 33| przeciwiaj się! Muchami ją zmaściłaś, więcej ich niźli skwarków.~- 19682 3, 28| teraz już się pono z wójtem zmawia... - dodała ciszej. - To 19683 2, 25| przejmowało, to zaczęli się zmawiać, skrzykiwać, topory za pas 19684 3, 34| okna, pomyślałby, co się zmawiacie na kogo! - niby to drwił, 19685 4, 38| chłopi rajcowali kupami zmawiając się ze somsiady, zaś dziewuchy 19686 2, 19| chociaż inni przystawali zmęczeni, a nawet i muzyce mdlały 19687 2, 25| Mało kto czuł pobicie i zmęczenie, bo wszystkie serca rozpierała 19688 4, 48| wyzbyta ze sił skwarem, zmęczeniem i tą straszną udręką.~- 19689 1, 9 | Dzień już przywierał szare, zmęczone powieki. gasnął i zapadał 19690 3, 32| polami, niby ten ciąg ptaków zmęczonych długim lotem i już z wolna 19691 4, 45| Siadajcie, widzę, żeście się zmęczyli.~Wagowała się nie wiedząc, 19692 4, 45| otworzył oczy i zamamrotał: - Zmęczyły mnie pszczółki! A przychodź 19693 2, 15| Antek na nich nie zważał, zmełł kaszę i koło północka poszedł 19694 3, 36| potem, kiej już noc ździebko zmętniała, gwiazdy zbladły i kury 19695 4, 43| przyćmiło się nagle słońce i zmętniało, kieby weń kto rzucił przygarścią 19696 4, 46| chmurę, poszarzało niebo i zmętniały pola, bór cosik zagadał 19697 3, 28| napęczniałe przewalały się po zmętniałym niebie, a nikaj w wysokościach 19698 2, 24| niczego, wystraszona tylko zmianą, jaka w nim zaszła, postarzał 19699 1, 10| piać po płotach, jakby na zmianę.~- We młynie prędzej się 19700 3, 33| bych się strażnicy nie zmiarkowali, zaś wtedy i za tysiące 19701 2, 18| niby na postronku, że~ani zmiarkujesz, kiedy, co i jak, a wszystko 19702 4, 41| bólne oczy.~- Takeście jakoś zmiękli, że ani was tera poznać.~- 19703 1, 7 | tych nogach świętych, że zmiękło serce Pańskie, ostał z nimi 19704 1, 11| był syty, podochocony i zmiękły dobrym jadłem i napitkiem 19705 1, 4 | Wypijcie, Franek, a zmielcie rychlej, bo już mi baba 19706 2, 15| na któren wieczór, to się zmiele.~Hanka wyszła, a on pozostał 19707 2, 15| przywieźli i czekali na zmielenie, dokładali torfu do czerwonego 19708 2, 16| ostatnią podzielić.~- Tak się zmienia ciągle w Lipcach, że co 19709 2, 20| z wolna, niepostrzeżenie zmieniał swoje postępowanie z Jagusią.~ 19710 1, 5 | którym godzono się do robót i zmieniano służby.~Kto co kupić, kto 19711 2, 17| będzie urządzenie na świecie, zmienicie to?~- Baczę, że dawniej 19712 2, 16| skrzypi, a on sam tak się zmienił, tak wychudł, że ledwiem 19713 2, 24| snu strasznego, ale tak zmieniona, że kieby zgoła inna podniesła 19714 2, 20| Zima wciąż była sroga, choć zmienna jak rzadko; bywały takie 19715 3, 28| płaksiwy, przykry a tak zmienny, iż co kilka pacierzów padał