Table of Contents | Words: Alphabetical - Frequency - Inverse - Length - Statistics | Help | IntraText Library |
Wladyslaw Stanislaw Reymont Chlopi IntraText - Concordances (Hapax - words occurring once) |
Tom, Rozdzial
3007 1, 1 | one mają cały półwłóczek i jeszeze łączkę za młynem.~- Juści, 3008 4, 47| parę dni po ucieczce Rocha, jęto się ostro sposobić do żniwa, 3009 1, 3 | napomykała z lekka, że cała ta Jewczyna sprawa to musi być robota 3010 1, 3 | Dziwno mi tej zawziętości Jewczynej! Bom nie ukrzywdził w niczym, 3011 1, 3 | rajcowały.~Boryna, że dojrzał Jewkę z dzieckiem na ręku, stojąca 3012 1, 3 | i tak psy uciekają, kiej Jewusia bez wieś idzie!...~- A gębusię 3013 4, 43| jakby złotem oprószone, to jeża, to oswojoną wiewiórkę, 3014 4, 37| szyby lub Łapa zawarczał jeżąc się groźnie, a potem wlekły 3015 2, 25| Kiej takie głupie barany jezdeśta, to niech waju zapędzają, 3016 3, 34| widzieli?~- Nie było czasu.~- Jeździłam niedawno, nie puścili me 3017 4, 38| zaśby ta wrócił!~- A podobno jeździliście po niego?~- Juści, zarno 3018 1, 5 | mniej. Dawniej, kiedy się jeździło po snopkach czy z opłatkami, 3019 3, 29| to gospodynie zazwyczaj jeździły.~- A czerwonego kup, a złocistego 3020 1, 1 | rękami torby i kijaszek z jeżem na końcu, przeżegnała się 3021 1, 4 | Bóg broni dostać mu się na jęzór. Boryna ino strzygł oczami 3022 2, 23| zatrzepał się, tysiącem jęzorów błysnął i po chwili buchnął 3023 1, 5 | swojemi zamrzeć - o to ino Jezusiczka proszę, o to jedynie... - 3024 2, 24| wyraźnie. Opowiadał o Męce Jezusowej, a gdy skończył, jął napominać 3025 1, 7 | Żydziak.~- Jak temu psu Jezusowemu było przez Pana, tak kobieta 3026 3, 35| wystrachane i cosik mamlał językiem. Zabaczyła już o całym świecie, 3027 1, 8 | popijał, to juści, że w języku ni w nogach mocny już nie 3028 3, 33| Wychudły był, siwa broda jeżyła mu się na żółtej twarzy 3029 3, 34| z lasu, przywiezie gaci jodłowej i świerczaków, zaś Jagustynkę 3030 3, 35| to ogadamy po sąsiedzku! Johan, Fryc, ławek dla sąsiadów. ~- 3031 3, 26| okratuje.~- Jezus Maria, Józefie święty! - jęknęła, jako 3032 1, 9 | starsza, i matula moja... i ta Józefka, co za pokojówkę była... 3033 1, 6 | wiecie, a to jutro Walek Józefów śle z wódką do Marysi pociotkowej...~- 3034 1, 9 | pewnym głosem podał imiona: Józefy, Marianny i Antoniego, te, 3035 1, 7 | o kości wyrzucone przez Józię.~Wzięli się akuratnie z 3036 1, 12| i pojadali se społecznie Józin placek; albo cmokał na konie 3037 2, 17| było, mimo ciągłego gwaru i Józinych śpiewek, dzwoniących po 3038 3, 28| latego i gorszym jeszcze judaszem stał się la narodu! - mówiła 3039 3, 28| drugie. Przejrzałam już wasze judaszowe zamysły, przejrzałam...~- 3040 2, 16| Panna porodziła Syna; aż w judejskiej ziemie, w Betlejem, nie 3041 4, 44| panowie się buntują, naród judzą, do nieszczęścia prowadzą, 3042 3, 33| tupał z uciechy, pokrzykując judząco na kobiety.~Krzyki roznosiły 3043 4, 39| wpierała w nią szydliwe oczy, a judzący prześmiech wił się na wargach.~ 3044 3, 33| żałoście, przez Płoszkowe judzenie na wójta, przez przednówek 3045 2, 25| krzyczeć, nuż pomstować a judzić... że wnet karczmę zalał 3046 2, 20| kądzielą, podsłuchiwała, a judziła jednych na drugich prześmiewając 3047 4, 49| wrzała coraz zapalczywiej jurząc się nawzajem krzykami, że 3048 4, 41| leżał jeszcze do zaorania. Jurzył się też w sobie coraz barzej 3049 3, 34| kończącego się dnia.~Zaś z powodu jutrzejszego święta ludzie wcześniej 3050 1, 5 | było spać bacząc na jarmark jutrzejszy.~.........................................................................................................~ ~ 3051 4, 43| przyjacielską naradę przed jutrzejszym zebraniem w kancelarii, 3052 3, 26| słonecznym obleczeniu, z jutrzenkową i młodą gębusią, z warkoczami 3053 3, 29| i przez żadnej mocy, to jużci, że pług im chodził kiej 3054 3, 35| uciekłeś wtedy na ogrodach i jużeś się nie pokazał...~- Boś 3055 2, 24| baby! Czego tu stoita? Jużeśta dosyć namełły ozorami - 3056 3, 34| warta co ten trep rozłupany! Jużeśwa nawet myśleli, czy w tej 3057 3, 32| brzegi, gęsto upstrzone kaczeńcami, kieby do cichego wtóru 3058 3, 26| znów patrzyły żółte oczy kaczeńców, wiaterek też wziął przygarniać 3059 4, 39| Kozłowa przedała organiścinie kaczęta, to się ździebko wspomogła...~- 3060 4, 39| Józka poleciała nad staw za kaczętami, a ona wciąż siedziała na 3061 4, 40| sypnęła kaszy gotowanej kaczętom i wygnała je na staw. Witek 3062 4, 45| kajś ze sadzawki zakwakała kaczka i rozchodziło się senne 3063 3, 33| zawiązawszy w węzełek pięć jajek kaczych, powlekła się do organisty.~ 3064 3, 36| pokaże wama.~- To ta na Kaczym Dołku, karwas tego galanty.~- 3065 2, 13| przeciągały zgniecione kadłuby, rozwichrzały sine grzywy, 3066 2, 13| słońce i spadało ciężko, niby kadź roztopionego żelaza, z której 3067 2, 17| tyle zrobi, co umarłemu kadzenie zakończył chmurnie:~- Pewnie, 3068 4, 45| tyle pomoże co umarłemu kadzidłem.~- Więc czymże? Zmądrzałeś, 3069 2, 25| kobiety wyłaziły na przyzby z kądzielami, nawet dzieciątka wynoszono 3070 3, 36| głosy życia i trudu wraz z kadzielnymi woniami zbóż i łąk, i słońca, 3071 1, 7 | pasiastych... zapasek... kaftanów... ale nie cieszyło ją tu 3072 1, 5 | były i materie na staniki i kaftany.~- Jezus mój, jakie śliczności, 3073 2, 24| Matką i Panią całego narodu kajała się z win wszelkich, bo 3074 3, 28| gospodarka, powloką go w kajdanach na Sybir i tam se będzie 3075 3, 35| gorączkowo, żałoście się w niej kajść zapodziewały, a wstawał 3076 3, 33| wszędy galanto.~Wiater się kajścić zapodział, że w lubej cichości 3077 3, 36| na literkach i wołał:~- Kajście mi buty zapodzieli! - dawajcie 3078 4, 39| wszedł do izby Jambroży.~- Kajżeście to chodzili? - spytała rozpalając 3079 4, 41| uspokoił.~- Podobno u was żyje kakoj to Rocho?~- A może pan starszy 3080 4, 44| leci, żal mu przetrząsnąć kałduna - zaśmiał się któryś, że 3081 3, 30| mich z dobrą już wagą w kałdunach, a Pietrek z Witkiem, czego 3082 2, 15| krzykaniem ulgę sprawia kałdunowi - powiedział Bartek.~- I... 3083 2, 16| całkiem stare, chore albo kaleki.~Już z daleka widniały rozgorzałe 3084 4, 37| idąca.~Że nawet chore i kalekie nie ostały w chałupach.~ 3085 1, 5 | komu; były takie, gdzie kalendarze, gdzie książki nabożne, 3086 3, 32| a zaś wrony uciekały z kalenic i niesły się cichuśko a 3087 1, 5 | brogach, a wrony siadały na kalenicach, to wieszały się na nagich 3088 1, 3 | jak jaskółki siadały na kaletnicy obory, czesały się dziobkam 3089 1, 11| już był ni po dwóch...~- Kalikant jucha, zabawy będzie ludziom 3090 1, 5 | Powiedziały by, że się do kalikowania godzę, na pomocnika organiście.... 3091 1, 12| pijże okowitkę, kiejś taki kalkulant.~- Przepijcie, wójcie! Powiedają 3092 3, 28| rozważając cosik w sobie i kalkulując, bo wstał rychło i rzekł 3093 3, 35| śmierdzi...~- Grzela tu jakoś kalkuluje i zdaje mi się...~- Grzela! - 3094 3, 32| kaj pełno było jeszcze kałuż, a miejscami tak grząsko, 3095 2, 14| świntuchy rozlały na ziemię, że kałuża stanęła pod drzwiami.~-... 3096 2, 25| że pełno było zamarzłych kałuży kiej tego szkła potrzaskanego, 3097 1, 5 | Ostrą Bramę, Częstochowę i Kalwarię, a rade opowiadały długimi 3098 1, 9 | umiera! - wzdychali ciężko z kamienną rezygnacją i wlekli się 3099 2, 24| zasyczały w duszach, że jako ten kamienny grad leciały na nią przezwiska, 3100 3, 32| już opadły, że z szarych, kamiennych płotów wynosiły się coraz 3101 1, 3 | podwiózł pod smętarz, gdzie pod kamiennym szarym płotem, w cieniu 3102 2, 23| gdziesik blisko jakby za kamionką, pod którą siedzieli, zaczęły 3103 3, 26| powietrzu, gdzie zaś pod kamionkami tliły się ostatnie płaty 3104 1, 4 | buty i srebrną dewizkę na kamizelce; twarz miał czerwoną i rude 3105 1, 5 | organisty abo i z drugim kamratem i rajcują se swobodnie, 3106 3, 35| Mateuszowi, Grzeli ni ich kamratom; Mateusz bowiem przerwał 3107 4, 45| nagła na Antka i krzyknął kamratowi:~- Bierz go!~Źle się jednak 3108 1, 5 | kto cały kram posuł tymi kamuszczkami drogimi, że się lśniły a 3109 2, 16| choćby i ta najmarniejsza, kamuszek najmniejszy, nawet ta gwiazda 3110 1, 12| trzymał za tym! Rzuć ino kamuszkiem w krzaki, a zawżdy ptaszek 3111 3, 36| włóknistą powierzchnią; każdy kamyk na dnie piaszczystym i każdy 3112 1, 6 | Po pokoju chodzą... na kanapach się wylegują... w cieple 3113 4, 38| wsunął ją ze śmiechem pod kanapę.~Długo się z nim żegnali 3114 4, 44| karczmę, stojącą naprzeciw kancelaru w kępie drzew jakoby w tym 3115 2, 21| gorszych miejscach musieli kanie przeprowadzać za uzdy; snadź 3116 2, 15| skiełznał duszę niby w ten kantar żelazny i trzymał krzepko, 3117 1, 10| prośbą błagalną i łzy jęły mu kapać z zapadłych, poczerwieniałych 3118 4, 37| i szli księża w czarnych kapach.~Trumna jechała w pośrodku, 3119 4, 40| się wypinały z nocy, rosa kapała obficie z wierzchołków, 3120 2, 16| chusty.~Nadciągali z rzadka, kapaniną, po dwóch, po trzech i ci 3121 4, 38| dzwoniły czyniąc galantą kapelę, bo to i bas pobękiwał, 3122 1, 11| szeroko, przybijali obcasami, kapeluszami potrząchali, a czasem któryś 3123 4, 44| czoła, chłopi pozdejmowali kapelusze, zaległo milczenie, wójt 3124 1, 11| spencerki, pęki wstęg u kapeluszów i rozpuszczone na wiatr, 3125 1, 9 | prawie, bo i młynarzowa w kapeluszu kiej dziedziczka, i kowalowie, 3126 3, 31| żeby czarne były, to je kąpią we wywarze z olszyny, że 3127 4, 41| pogwarów i wrzasków dzieci, kąpiących się we stawie.~Antek wyciągnął 3128 2, 13| ziemice... Juści, co mu tu kapieć, czego doczekiwać? Już go 3129 3, 30| Marysię Balcerkównę i taką jej kąpiel sprawili, aż matka z kijem 3130 4, 41| rozdziewając się spiesznie do kąpieli.~Przechłodził się galancie 3131 4, 48| zawsze, że skoro mój syn nosi kapłańską sukienkę, to splamić się 3132 4, 37| mogił, traw i krzyżów, za kaplicę, kaj w gąszczach leszczyn 3133 2, 22| dalejże gnać za Panienką ku kapliczce !~Patrzy, a tu Ona już w 3134 3, 33| naprędce dało, przybrali kapliczkę w zieleń, a kwiaty, ktosik 3135 3, 34| polnej i przystrajała ściany kapliczki; opięła też nimi obrazy, 3136 4, 49| częstował, a kiej mu jaki grosz kapnął niespodzianie, pacierze 3137 2, 20| czego gęsto i parę groszy kapnęło od Antka. Ale głównie pomagała 3138 3, 34| a wiewającymi kieckami i kapotami, już piesneczki przyśpiewywali 3139 4, 39| Jakże, przyjaciół se kaptuje, bo mu pachnie wójtostwo!~ 3140 3, 33| hale!~- Głupiś kiej głąb kapuściany! - zaperzył się Pietrek, 3141 3, 33| nie strujesz się!~Zaś przy kapuście wyrzekał na stare sadło.~- 3142 4, 40| Antek wrócił, daj znać na kapuśniki. Chodźta, kobiety, póki 3143 1, 4 | połowa z chałupą i z tym kapuśniskiem! - wskazała na lewo, w łąki, 3144 1, 7 | ma, bo wszystkich to by karali?~- Baczę... zrobili tak 3145 3, 33| gdyż wójt o podatki wołał i karami straszył, zaś gospodynie 3146 1, 11| jak i w uczynkach srogo karanym będzie, to wam, ludzie kochane, 3147 4, 40| zaś jakiś głos kwardy i karcący, jak gdyby głos sumienia, 3148 1, 4 | bo spotkał się z surowym, karcącym wzrokiem Dominikowej, co 3149 3, 35| słowo, wnet ścichnął pod karcącymi spojrzeniami: nie pora była 3150 2, 20| łby brano, aż ksiądz potem karcił z ambony, no i drugie szły 3151 2, 20| kroku, a tak nieraz boleśnie karciła, że dziewczyna z płaczem 3152 3, 29| przepatrywały pilnie komory, co by karczmarzowi przedać albo do miasta wywieźć 3153 2, 19| gwizdaniem i szli kupą, zalegając karczmowe sienie i przyzby, choć mróz 3154 4, 42| się do równania ziemi a karczunków.~Dzień się już był podniósł 3155 2, 22| zaraz zjawiła się złota kareta, cugi, lokaje, przeodziała 3156 4, 38| siedziała przed gankiem karmiąc dziecko i pogadując z dziadkiem 3157 3, 32| biedota swoje zamorzone karmicielki wywodziła na postronkach 3158 3, 32| tej dobroci zażyły, co te karmiki na pokrzywach z plewami. ~- 3159 2, 25| krzywdy, złoście, jakimi się karmił od dawna, jakimi jeno żył, 3160 1, 10| Hanka siedziała na progu i karmiła chłopaka, a latała niespokojnymi 3161 1, 5 | spod słomy wyzierał ryj karmnika i kwiczał, aż gęsi gęgały 3162 4, 44| pozostający pod śledztwem karnym, nie ma prawa brać udziału 3163 4, 44| się uczyć po naszemu.~- Karpienko! Iwanow! - ryknął na strażników, 3164 1, 7 | Witek dorzucał suchych karpów na ogień, że ino trzaskał 3165 1, 9 | skrzypiał, a trzaskały suche karpy na ogniu.~Siedzieli wszyscy 3166 3, 28| jajko dostają...~- A za kartki do spowiedzi osobno przeciek 3167 1, 5 | gotowanego jęczmienia z kartoflami. byle jeno wypęczniała ździebko; 3168 3, 26| ozimin, to zeszłoroczne kartofliska czerniały abo i już latosie 3169 1, 2 | rychtyk te pola za mojem kartofliskiem, żyto, widzi mi się, posiały 3170 3, 29| podorywało tuż przy drodze kartoflisko: jeden poganiał, drugi niby 3171 4, 41| A jak me przezywały od kartoszków, jak się śmiały z mojej 3172 1, 5 | to granie katarynki przy karuzeli, to płaczliwe lamentacje 3173 1, 3 | się wielkim głosem sądu i karyza to, że tak spostponował 3174 3, 29| ubliżenie urzędowi!~- Niech karzą, niech wezmą do kozy, do 3175 2, 20| Powiadali mi też, że ją srogo karzecie za to, niesłusznie robicie, 3176 2, 24| to niedźwiedniki szły z karzmy i pierwsze zobaczyły.~- 3177 2, 19| sam chodzić; zazdrość mnie kąsała, że i nie wypowiedzieć, 3178 4, 47| Mateusz może się z nią ożenić, kąsały go kieby rozwścieklone psy.~ 3179 1, 11| Wychodź, druhenko, wychodź, Kasieńko,~Na wesele czas- ~Będą tam 3180 3, 33| się nie rozporządza: dyć i kasjer pilnuje, i pisarz, i urząd...~- 3181 1, 12| do Jagustynki.~- Mądra i Kaśka, jak pełna faska! - odparła 3182 4, 49| żałoście i myśli, kiej lute kąśliwe wichry, owiały go mrocznym 3183 3, 27| zaś, chociaż w domu był kąśliwy kiej pies i dobrego słowa 3184 4, 38| przed kościołem nie zdjął kaszkietu ni kogo pozdrowił. Jeno 3185 3, 33| Powlekła się wolniuśko, kaszląc często i przysiadając co 3186 3, 30| poszumem pacierzy, wzdychań, kaszlów a pozdrawiań, i kołysał 3187 3, 31| a pospólnie wspominały kasztana chwaląc go niemało.~- Piękny 3188 3, 33| gróźb siadł nieborak na kasztanka i przedawać go pojechał.~ 3189 3, 28| zajeżdżała bryczka w spaśne kasztanki, z której wysiadał tłusty 3190 1, 3 | starych, poobdzieranych kasztanów, konających na środku placu, 3191 1, 3 | daleka wyciągała do niego kasztanowaty łeb ze strzałką białą na 3192 1, 9 | Na środku kościoła stał katafalk z trumną na wierzchu obstawioną 3193 2, 16| wiązanych pod brodę, i w katanach z cienkiego sukna... a potem 3194 2, 20| Pacierza to mię nauczył Kuba, a katechizmu i na lementarzu Rocho! - 3195 1, 4 | obieżyświat, a chrześcijan prawy, katolik...~Podnosił głowę coraz 3196 4, 37| poczciwego człowieka, i prawego katolika chowacie... Znałem go bowiem 3197 4, 38| we środę.~- Jakże tam z kaucją, zapłacicie?~- Dyć tam o 3198 4, 47| kobietami jeszcze ciągnie.~- Kawalerska sierota, to kajże się pożywi, 3199 2, 18| nalał wrzątku i przegryzając kawałkiem cukru, popijał i chodził 3200 3, 33| drogę - a tom rano pięć kawałków płótna wyniesła na bielnik. 3201 2, 16| między rogami, a wtykała po kawałku w gębule, na szerokie, ostre 3202 4, 41| aż w końcu rzekł cicho:~- Kaźmirz z Modlicy umiał se poredzić...~- 3203 1, 4 | młynarczyk, niski, krępy i kędzierzawy, ten ci gadatywus był największy 3204 4, 44| stojącą naprzeciw kancelaru w kępie drzew jakoby w tym gaju 3205 3, 34| bęcnął na ziem. Patrzę: ki licho strachnęło konia? 3206 1, 11| podstawiali, a Józia tak utrafnie kicała, stawała słupka i wargami 3207 4, 41| naraz dziad zaczął srogo kichać, bowiem z obory zawiało 3208 4, 41| konie krzyczał raz po raz, kichając przy tym siarczyście~- A 3209 3, 31| Bylica przyginając się do kichania po tęgim zażyciu.~- Widać 3210 2, 14| Stachowa słaba... ani człek nie kichnie od niej... - Rozliczał, 3211 3, 28| frasuje, czym by lepszym kichy nadział, a inszy, komu by 3212 3, 26| czerwieniło po zagonach od kiecek i aż się trzęsło od przyśpiewek 3213 3, 34| wrzaskiem a wiewającymi kieckami i kapotami, już piesneczki 3214 2, 22| baraszkują po śniegu.~- Hale, kiedym dobrze widziała za oknem, 3215 4, 44| narodowi! Słuchajta panów, kiedyśta głupie, ale mnie na plewy 3216 4, 39| pościele? - wtrąciła Józka.~- Kiejże to ich sprawa z wójtami?~- 3217 3, 36| tak przejrzyste, że każdy kiełb widniał pod włóknistą powierzchnią; 3218 3, 30| przetrzęsły się jeno po kiełbasach i dworowi się napatrzyły! 3219 3, 28| żałośnie przyglądając się kiełbasom, rozwieszonym na drążku; 3220 3, 31| i strachem dotela żyło, kiełkowało teraz weselnie, szło chyżym 3221 2, 21| juści. Ale i to wiadomo, że kiep, suczka nie chce, pies nie 3222 3, 34| nieśmiało:~- Mateusz ma kiepełe: mądrą radę daje.~- Cie! 3223 3, 36| jak wczorajsza.~- Taka to kiepska, co?~- Juści, wyschła prawie, 3224 3, 32| że wzięła ich wymijać, kierując się prosto do matki, ale 3225 3, 28| przepił, a ten syna na księdza kieruje.~- To i honor będzie miał 3226 4, 46| nie darmo powiadają, że kierujesz się na księżą gospodynię...~ 3227 3, 33| ruchając mocno koziełkiem w kierzance, jaże śmietana wypryskiwała 3228 3, 33| siedziała przed kuchnią z kierzanką między kolanami, masło wybijając, 3229 2, 19| za pazuchę kamieni, to w kieszenie napchały. Ale i Sochowie 3230 2, 15| mocno jakby sto kobiet prało kijankami a bez przerwy, woda z bełkotliwym 3231 1, 4 | szedł kieby po szafranowym kilimie.~Plebania stała na prost 3232 4, 44| wrzasnął Grzela i za nim kilkudziesięciu.~- Nie potrza nam takiej 3233 4, 41| zamączone, a Hanka kłóciła się z kimś w sadzie.~- Paparuch! Na 3234 4, 48| słyszał krótkie, rwane i warem kipiące słowa, buchały kiej płomienie, 3235 3, 32| skotłował się kiej ten wrzątek kipiący.~Buchnęła wrzawa, śmiechy, 3236 1, 12| stajały od gorącości, krew kipiała warem, rozum odchodził, 3237 2, 13| niebo czarnym, strasznym kipiątkiem błota i rumowisk...~Świat 3238 3, 31| zwiesną, aż ziemia zdawała się kipieć i bulgotać od tego wrzątku 3239 3, 28| pośpiesznie do robienia kiełbas, kiszek i onych grubaśnych salcesonów. 3240 1, 7 | przyciągał pasa, tak mu w kiszkach burczało z głodu. ~Ale rychło 3241 2, 22| A koń na baranie ogonem kiwa."~Z trudem się domyślili, 3242 4, 40| zagonami, a boćki chodziły kiwający, pilnie bobrując. Pachniało 3243 4, 44| Nikto głosu nie zabierał, kiwali jeno przytakująco głowami, 3244 2, 19| wydziwiały z takiej hulanki, kiwały głowami, mełły ozorami i 3245 2, 17| wyjeżdżał, kto ino wzdychał a kiwaniem przytwierdzał - a wszystkie 3246 2, 20| temu, przytakiwano, głowami kiwano, ale nikt się w pole wyprowadzić 3247 2, 20| że któren się da, to mu i kiwnąć palcem nie przepuszczą, 3248 4, 45| straciła ani jednego słowa, kiwnęła się raz i drugi, bo ją rozbierało 3249 2, 20| mówię wam, błogosławi! Kiż to diabeł! - krzyknął zrywając 3250 2, 17| snuł się nieskończonym, kłaczastym przędziwem.~W izbie było 3251 2, 20| przez to samo zmarnowali mi klaczkę! Po jakim to ogierze?~- 3252 4, 38| Pacierze zmówię i zaraz się kładę, mamusiu.~Rozeszli się wreszcie.~ 3253 2, 22| zwyczaju, przyszła Wachnikowa z kłakiem wełny w zapasce i z wrzecionami 3254 3, 31| napita, gdyż długo macała za klamką i słychać było z izby potykanie 3255 4, 37| o ściany, to jakby ktoś klamki zatargał i ciężko stąpający 3256 3, 26| ciągnęły żurawiane klucze z klangorem radosnym, a sznury dzikich 3257 1, 3 | chudziaka, Bartka Kozła - i kłaniała się ręką ziemi, aż wyrurkowanym 3258 3, 35| krzykać zbożom, co się do nóg kłaniały ze chrzęstem, drzewinom, 3259 2, 22| czworakach, ruchał uszami. kłapał ozorem, wierzgał, za dzieuchami 3260 4, 39| Kajś od stawu rozlegały się klapiące trzaski kijanek, wróble 3261 3, 33| tej cichości a słowiczych kląskań i zawodzeń.~Hanka siedziała 3262 3, 33| się te trele perliste, te kląskania cudne i te lube, rzewliwe 3263 3, 32| Zostańcie, Jaguś, z Bogiem.~- Do klasów to już? ~Za serce ją cosik 3264 1, 5 | targowisko świńskie, za klasztor, na ogromny piaszczysty 3265 1, 5 | rozlewały po wielkim placu klasztornym. Niewielkie jeszcze po drodze 3266 4, 37| swojej izbie kiej ten ptak po klatce i co trocha leciała do Hanki, 3267 4, 45| stał jeszcze kosz jaj i klatka z kurczętami, zaś w dodatku 3268 3, 34| samym ołtarzem przyczepili klatkę z kosem, którego Nastusia 3269 3, 32| tłukąc się kiej ten ptak o klatkowe pręty.~Tak się już bowiem 3270 2, 14| brzęczał monotonnie głos klawikordu - muzyka snuła się jak pajęczyna, 3271 2, 25| kopy, zamąci, że jeno jeden kłęb nierozeznany się uczyni, 3272 4, 40| człowiekowym sercu tylko kłębi, wzbiera i ponosi ją w jakąś 3273 2, 22| ślepia i w ciemnych kątach kłębią się nierozpoznane cienie... 3274 3, 35| wrzask buchnął, krzyczeli kłębiąc się a szwargocąc zajadle, 3275 3, 34| spały pod krzakami. Złapię Kłębiaka, to ja mu dam strachania. 3276 2, 25| Na ganku zetknęła się z Kłębiakiem, któren jeno wsadził głowę 3277 4, 44| ale wara od...~- Cichocie, Kłębie. Sam Najjaśniejszy Cysarz 3278 3, 30| na ręku przyhuśtywali, i kłębili się wielką, ponurą ciżbą, 3279 4, 40| żołna, jakby kto cisnął kłębkiem zwiniętej tęczy.~Chłód zawiewał 3280 3, 33| krewniaków ostać powinna, zaś Kłębom, niby to z przyjacielstwa, 3281 1, 4 | stado.~- Głupiś! Jabłka są Kłębowe, a ptaszki Panajezusowe, 3282 3, 26| przyglądając się gonitwie.~- A i na Kłębowych morgach ni żywej duszy! - 3283 2, 14| Józef, Matka Boska, a tu klęczą trzej królowie...- objaśniała 3284 4, 45| jednak dostrzegł Jagusię klęczącą nieco z boku i co podniósł 3285 1, 2 | zapytał tłustej kobiety, klęczącej przykołysce i karmiącej 3286 3, 33| wcześniej. Jeno parę kobiet klęczało przed ołtarzem, nie mogąc 3287 4, 38| białych rączków, bych jeno klęczeć przed nim a patrzeć z bliska 3288 1, 4 | go już kolana bolały od klęczenia, ale nie ścierpiał...~- 3289 1, 12| zmoczone szmaty.~Roch na klęczkach przyświecał latarnią i modlił 3290 3, 30| dokumentnie, jaże kajś niekaj oczy kleiły się śpikiem, a po kątach 3291 4, 45| najmarniejszy! Przed każdym dniem by klękał w podzięce, każdej nocy 3292 4, 40| niej działo! Dyć byłaby klękała przed nim, dyć byłaby prochy 3293 3, 32| wszystkim zarówno dusze klękały w niemej, gorącej czci przed 3294 3, 31| wzdychem się wypowie albo klękaniem przed tym zwiesnowym cudem 3295 1, 4 | pacierz, jeno że się bojał klęknąć na błyszczącej, śliskiej 3296 4, 41| stodołę i długo tam stojał klekocąc a wycierając dziób o kalenicę. ~- 3297 3, 29| po drogach, grzechocąc a klekotając w kołatki.~Nawet mało która 3298 4, 40| brzęki otwieranych okien, klekoty trepów i przeróżne głosy.~ 3299 4, 39| co tu będziem po próżnicy klektać. Prawdę rzekliście. Hanka, 3300 3, 29| go też wciąż na spółkę i klęły swarząc się między sobą.~- 3301 3, 29| gęsiory stróżujące gęsiąt i klepały ostro kijanki, gdyż prano 3302 4, 37| podprowadził je bliżej, klepiąc z lubością byka, któren 3303 2, 15| ni rozważy, jeno bele co klepie. Powiadają, że Pan Jezus 3304 3, 28| stawał rychtyk na prost klepiska, zabijał ręce, koniom podrzucał 3305 4, 43| wyspać z gorąca, prosto klęska waliła się na wieś, trawy 3306 4, 47| Mateusz wił się jakby w kleszczach i jak mógł, wykręcał się 3307 4, 49| Jagustynka ozwała się gniewnie:~- Klituś bajduś, módl się za nami. 3308 2, 15| niedługo.~Zza olbrzymiego kloca, leżącego w śniegu, wyprostował 3309 3, 26| nie przychodzi, jako ten klocek leży... Zwoziła Hanka dochtorów, 3310 1, 12| ten płacz... Hanka ino się kłóci z siostrą, że się już pono 3311 2, 15| ostawił go na zajeździe wśród kloców zwalonych na wielkie kupy, 3312 2, 19| jednym kącie ode drogi, na kłodach od kapusty, siedziały muzykanty 3313 3, 28| penetrował po beczkach, kłódki może będziecie ukręcać, 3314 3, 26| okładali nową darnią boki klombu, któren się już rudział 3315 1, 7 | wydziwiać; a mamrotać trzaskać kłonicami o ziemię: że to zwierz dziki 3316 4, 43| Przyjedzie, przyjedzie!~I kłoniła się bezwolnie, jakby nad 3317 1, 4 | ustami, aż trzęsły się lipy i klony, i raz w raz jakiś czerwony 3318 2, 13| starunek o wszystkim miej, kłopocz się, ani zagadać do kogo, 3319 3, 36| a to o sądy za las się kłopotali, a to wójtowe sprawy kłyźniły 3320 3, 26| stanie zielenią, kwiatem i kłosem pełnym.~Hej! zwiesna ci 3321 1, 3 | potem staje równo kłos przy kłosie. To znowuj Jewka, dojrzawszy 3322 3, 33| jeno widne nad tym borem kłosistym. ~Noce też były duszne i 3323 3, 27| na dzień, jako to zboże kłosne w słońcu pod ostry sierp 3324 2, 24| wynosząca się nad inne, a to kłótliwa a niechluj, a to lubiła 3325 3, 36| spodoba dziedzicowi - warknął kłótliwie Kobus rozciągając się pod 3326 2, 25| szlachta była i od wieków w kłótniach sąsiedzkich z Lipczakami, 3327 3, 27| światło.~- Leda godzina kluć się będą - myślała nasłuchując 3328 3, 28| Muszą być gdziesik, szukają klucza od wozów, którego byli kiejś 3329 2, 16| pługach, a nawet boćki jak kluczem ciągnęły na bagniska, a 3330 4, 45| się to już zmierziły te kluczenia, ścisnął mocniej kijaszek 3331 3, 30| Dopiero Jambroży brząkaniem kluczów przyniewolił ją do wyjścia 3332 2, 21| chusty pełne białych, a kłujących paździerzy, że wszystko 3333 3, 33| przypalona i kiej cie w zęby kłuje...~- Nie przeciwiaj się! 3334 3, 26| Dziwnie jednak zasłabła, kłuło ją w piersiach, kaszel męczył, 3335 3, 31| rudziały szczawie, perze kłuły się gęsto po podorówkach 3336 2, 16| niepolewanych donicach mak do klusek.~Boć to Gody szły, Pańskiego 3337 1, 11| to jeno bieda podjudza, kłyźni i jednych na drugich rzuca, 3338 1, 3 | oczymgnienia nie ma, ino kłyźnij się ze wszystkimi! - myślał 3339 4, 44| la samego sprzeciwu się kłyźnił, że powstał taki męt, taki 3340 3, 36| kłopotali, a to wójtowe sprawy kłyźniły cięgiem ludzi między sobą, 3341 2, 22| jednej pod Krakowem żył kmieć, Kazimierz mu było na imię, 3342 1, 2 | stronę.~Dom był zwykły, kmiecy - przedzielony na przestrzał 3343 1, 8 | przewodził. Jakże, na odwiecznych kmiecych rolach siedział, z dziada 3344 4, 37| Jambroż raz po raz obcinał knoty i śpiewał z książki, a za 3345 1, 5 | się stadami uwijały koło kobiałek, z których jadły konie, 3346 2, 24| czerwieniało na śniegach od kobiecego przyodziewku.~Bróg był spalony 3347 3, 31| radoście kaj?...~Jeno ten płacz kobiecy im powiadał, co się w Lipcach 3348 1, 5 | zapchane całkiem towarem kobiecym - a płótnami, a chustkami, 3349 1, 3 | pokryły się rdzawo-złocistym kobiercem pociętym gęstymi pręgami 3350 1, 2 | nie ostygła...~- Weźcie kobitę do swego wieku, a zaraz 3351 2, 25| postanowiwszy.~Mateusz zaś wraz z Kobusem i Antkiem, któren już cały 3352 2, 19| nieszporach przyleciał Jambroży do Kobusów i powiedział, że z księdzem 3353 3, 31| wyręki. Hale, powiedzcie Kobusowej, że zagony pod kapustę dam 3354 3, 33| przychodziło coś nowego. A to Kobusowie się pobili, jaże ksiądz 3355 2, 25| A w końcu Bylice szły, Kobusy, Pryczki, Gulbasy, Paczesie, 3356 1, 12| Żółtek ! Niechrzczony ! Kobyli syn !~- Cichojta! Przyjąć 3357 3, 33| barzej. Gniewały go jej kochające, lękliwe oczy, gniewał chód 3358 2, 15| Jak tego Pana Boga kocham, tak czystą prawdę rzekłem.~- 3359 1, 2 | na listeczku,~A naści-że, kochaneczku...~Słuchał długo, ale głos 3360 1, 1 | ucałowania rąk dobrodzieja kochanego.~- Pan Bóg dał latoś urodzaj 3361 2, 24| każdego kąta tej chałupy kochanej. Rychło się utuliła, bo 3362 3, 26| cichuśko skarżyła się Jezusowi kochanemu na krzywdę swoją...~Noc 3363 3, 34| jakoś na dobre, uładzi, moi kochani - szeptał całując ją w głowę, 3364 3, 35| i zakrzyczał:~- Wójtowa kochanica!~O! to jakby ją noże przeszyły 3365 4, 48| moim dachem sposobił sobie kochanicę, nie chcę dożyć takiego 3366 2, 22| cicho, czająco kiej ten koczur, Balcerkowa, sucha, mała, 3367 3, 27| uprzedziła!~Pytać się to miała kogój o przyzwoleństwo, chyciła 3368 3, 32| zadygotało z żałości.~Prawda, na kogoż to czeka? przeciek nikomu 3369 2, 23| przyduszone, a mocne piania kogutów.~- Późno już... - szepnęła 3370 3, 30| jeszcze ano lecą...~- Inom kogutowi trochę z ogona wyrwał, bo 3371 3, 35| granie organów sączyło się kojącą, cichuśką smugą, staw polśniewał 3372 2, 25| znajdowali słów pieszczonych i kojących, bo w sercach wrzały gorzkie 3373 4, 42| Najpierwej przyszła Kłębowa z kokoszką pod pachą i stadem kurczątek 3374 2, 13| przeżuwał te wspominki kiej oset kolący a gorzki.~Dzień się już 3375 1, 11| głosami:~A jadą, jadą, wozy kołaczą -~A moja Jaguś, po tobie 3376 4, 40| zachwaszczone, mlecze bowiem szły w kolano, a kacze ziela i nawet osty 3377 3, 29| hurmą reszta, grzechocąc, kołatając a wrzeszcząc, co ino gardzieli 3378 2, 22| milczenia, że słychać było kołatanie serc wzruszonych, wilgotne 3379 2, 25| słupy, że jeno serca biły im kołatliwie, a na wargach plątały się 3380 1, 10| kochanie i wznosiła swój łeb kolczasty tęskność bolesna, taka straszna 3381 4, 48| przeżuwał matczyne słowa niby te kolczate osty, dławił się nimi, sycąc 3382 1, 11| wili się coraz prędzej , kolebali do taktu i szli w taki tan 3383 3, 30| kaj już oziminy, wiatrem kolebane, niby płowe, pomarszczone 3384 4, 40| jakby się stawał szumem pól, kolebaniem się borów, siłą i pędem 3385 2, 16| wzrokiem matki.~- Nawet tej kolebeczki nie miała biedota!~- Dziw, 3386 4, 41| wiośniane, pachnące zwiewy kolebiące duszę słodkimi spominkami; 3387 2, 23| pokrytych nadmiarem kwiatów i kolebiących się cicho w pszczelnym brzęku...~ 3388 2, 16| między tym gąszczem zwartym, kolebiącym się i szumiącym jak bór, 3389 2, 13| przychyliła się i wtuliła głowę w kolebkę, by łez nie pokazać i tego 3390 1, 2 | A sam, Józia, ino go kołeczkiem nakręcę, to już se spaceruje 3391 2, 16| mocą ryknął jednym głosem:~Kolędować małemu !~Zatrzęsły się drzewa 3392 1, 7 | w cieple się wysiedzi, z kolegami wypraktykuje, że kiej go 3393 3, 32| kwiatuszkami, że nawet w starych koleinach mrowiły się żółte mlecze 3394 4, 40| wylazły z lasu, maszerowały koleinami wydziobując, co się dało, 3395 4, 44| wywoływać i każden szedł koleją, posobnie, a pisarz przy 3396 1, 12| wręby i szkło brząkało w kolejkach.~Jagusia zaś cięgiem zapraszała 3397 3, 29| wody święconej popiła dając kolejnie wszystkim - od chorób gardzieli 3398 1, 11| ona wystrzygnęła z nich kółek strzępiastych, to kwiatuszków, 3399 1, 2 | złotopurpurowe tęcze i płomienne koliska, przez które niby białe 3400 3, 35| smugą, staw polśniewał i koliste gurby roztaczały się od 3401 1, 3 | odrywał się od maci ,spadał kolisto na drogę abo i na zakurzone 3402 1, 1 | zboże, co jak złoty pył kolistym wirem padało na ziemię.~ 3403 1, 5 | się rymarze z chomątami na kołkach i uprzężą rozwieszoną.~A 3404 1, 1 | ksiądz usiadł z powrotem na kółkach od pługa, zażył tabaki i 3405 1, 6 | Zięciaszek ci go tak sprał kołkiem, że aż mu wątpia odbił.~- 3406 1, 5 | jarmarkach się wodzili.~A kołodzieje, a garbarze.~Gdzie znowu 3407 3, 26| kieby u jakiego Olendra na koloniach a lepiej nie było.~A dalej 3408 3, 33| już pojechali rozmierzać kolonię, że całe piętnaście familii 3409 3, 34| że jaże grała w oczach od kolorów, zaś w pośrodku, na podwyższeniu, 3410 3, 26| fryzkę szeroką, wzburzoną i kolorową nicią obdzierganą, że gospodyni 3411 2, 16| okręconą i poprzekładaną kolorowymi opłatkami. Jaguś wzięła 3412 1, 12| jako ten ptaszek Jezusowy, kołowała jeszcze błędnie, oderwać 3413 4, 47| nie było cię we wsi... kołowałam z godzinę, ale musiałam 3414 2, 17| strzegli wymówić przed czasem i kołowali po miedzach sprawy, jako 3415 2, 13| kopice, buchające brudnymi kołtunami dymów, drogi się wyrównały 3416 3, 34| od gospodarzy ci zasie, kołtunie jeden! - dorzucił jeszcze 3417 3, 31| wprzęgli do wozu złodzieje i kołując po rolach, wyjechali koło 3418 2, 21| przyzwie...~I z wolna, z wolna, kołująca jeszcze, pełna wahań wstawała 3419 3, 33| i pogwizdywał na gołębie kołujące nad trześniami.~Słońce się 3420 3, 32| ptaki, ale nie sięgnęły w kołującym locie innych granic, kromie 3421 1, 3 | sennością, to poglądał przez kolumnadę topoli na pola, pławiące 3422 2, 25| nad którym ino się trzęsły koły niezgorsze, to widły zardzewiałe, 3423 4, 37| chwiać, szeleścić, trząchać, kołysać i jakby zaglądać w Borynową 3424 2, 24| wzburzenie głębokie, srogie kołysało tłumem, błyskało w oczach 3425 1, 6 | poczerniałe, zwiędłe georginie, kołysane przez wiatr, zaglądały w 3426 3, 32| Hanka przyklęknąwszy przed kołyską jęła go karmić.~- Józia, 3427 2, 25| nawet dzieciątka wynoszono w kołyskach na słońce, a z otwartych 3428 2, 24| wskroś i osnuły pieszczoną, kołyszącą nutą, że dziwnie osłabł 3429 3, 35| zapadłych dachach i sterczących kominach, zaś pod ścianami, w chudych 3430 1, 5 | kurzyło się z blaszanych kominków - tam sprzedawali gorącą 3431 2, 17| trzeba jechać ze skargą do komisarza- rzekł Boryna po namyśle.~- 3432 4, 49| chciał ich powstrzymać przed komorą i chociaż prał drągiem, 3433 3, 30| głównie zaś o tym podkopie pod komorę trajkotać.~Zasie domowi 3434 3, 30| krzykliwie cosik rozpowiadał komornicom, często po kieliszek sięgając.~ 3435 1, 3 | dziada pradziada, a nie komornik, nie prefesjant jaki abo 3436 2, 25| był tak rozsierdził wraz z komornikami i drugą biedotą, że już 3437 1, 5 | procenta albo i na odrobek komornikom rozpożycza, to ino uśmiechał 3438 2, 24| jałówkę i przepijał ją z kompanami ,bo stowarzyszył się z najgorszymi 3439 2, 24| byle się jeno przy nim kompaniono, bo bakę mu świecili, jak 3440 1, 8 | strzeż~I jeszcze dopłać komu-~Żeby wziął z domu...~- Tak 3441 2, 22| drżące, upojone świętą komunią marzenia - jako ta ziemia 3442 4, 46| wiary serdecznej, jako by tę komunię przenajświętszą... Niebo 3443 4, 37| chwalił, spowiadał się i komunikował, a biedotę wspomagał.~Mówię 3444 3, 36| się narodu, bo zdawał się konać, że Hanka już mu gromnicę 3445 1, 5 | cieniach chałup.~A smętek konania był w tych południach cichych, 3446 4, 47| rozumiejąc, co już zaczęło się konanie, poleciał zwoływać Kłębów.~ 3447 2, 21| i prawie ziemię zamiatał konarami, gałęzie siekły, po twarzach, 3448 2, 21| górze, przez strzępiaste konary, niby wskroś zdziurawionych 3449 3, 34| widzi mi się, trza go innym końcem stawiać do pionu.~- To gadajże, 3450 3, 33| Maj dopiero się miał ku końcowi, a przypiekało kieby w lipcu. 3451 3, 34| wolna czerwonawy brzask kończącego się dnia.~Zaś z powodu jutrzejszego 3452 4, 47| załzawione oczy.~- Dyć już kończę, paniczku - uśmiechnęła 3453 3, 29| świąteczne przyodziewy i kończyli jeszcze roboty.~Sobota zaś 3454 2, 19| niejednemu już i ziemniaki się kończyły, bieda była w chałupie, 3455 1, 12| zaropiała, noga spuchła jak konew.~- To... ino nie powiedajcie 3456 3, 26| dobrodziej spowiadał w konfesjonale, kilkanaścioro ludzi z dalszych 3457 3, 30| ludźmi, cisnęli się kiej do konfesjonału, kużden głowę wtykał do 3458 1, 7 | a juchy tak żrą jak te konice wygłodzone, jeszcze gotowe 3459 4, 39| zdrowie! Co ja już mam z tym koniem!~- Wypchajcie go słomą, 3460 4, 37| słońcem, zagrały z cicha koniki polne, bąk też kajś niekaj 3461 3, 29| przejeżdżającą właśnie taką mizerną koniną, że ledwie szła pod wiatr.~ 3462 3, 33| przypierało, że ostatnią koninę wyprowadził, jak to Gulbas 3463 2, 22| cierzpliwej pracy, bo choć koniskowi skóra się odparzała od chomąta, 3464 2, 15| jako ten szczygieł przy konopiach, ino migał jego czerwony 3465 4, 41| żyta mignęła kiej niekiej konopiasta głowina.~Na podorówce pod 3466 1, 8 | ogier, widzi mi się, ma konopie w ogonie!~- Nie nasza to 3467 3, 31| im sterczały kiej wiechy konopne i oczyma toczyli górnie, 3468 2, 16| obtaczane i smażone w oleju konopnym, później zaś pszenne kluski 3469 1, 12| rozpuści się w tym łajnie końskim? Ksiądz jest od tego, by 3470 1, 11| łbów kurzyło niezgorzej i kontentność rozbierała. Siadali, jak 3471 3, 26| wręcz plasnęła z wielkiej kontentności...~I wszyscy radowali się 3472 3, 32| parobków, a dziadem musita się kontentować!... he?~- A nieprawda! po 3473 3, 30| rozpalono ognia w kominie, kontentując się zimnym święconym. Właśnie 3474 4, 45| jeszcze zimą naczelnik zrobił kontrakt z jednym majstrem na postawienie 3475 1, 12| kurzawie brzasków, że już kontury koni jęły się wycinać, a 3476 1, 1 | Józka biegła przodem. ~A kopacze, każdy okrakiem nad swoją 3477 1, 1 | zaraz znowu przystanął przy kopaczkach.~- Szczęść Boże w robocie!~- 3478 2, 13| poznaczoną Stachowymi trepiskami, kopało się dwóch Żydów, juści, 3479 2, 15| Bartkowi, którego to po kopaniach zięciaszek tak pobił, że 3480 1, 1 | skośnym rzutem leciały na kopaniska- a czarny migocący cień biegł 3481 1, 1 | kobiet czerwieniły się na kopaniskach... rozlegał się gruchot 3482 1, 2 | połednia samego byłam przy kopaniu- tłumaczyła się cicho Hanka.~- 3483 1, 1 | wsi, ku polom, na których kopano kartofle; i na te dymy pastusich 3484 4, 45| się na Jasia, siedział pod kopcem granicznym z książką w ręku, 3485 3, 34| przy stole. Jedna łojówka kopciła się w mosiężnym świeczniku, 3486 4, 46| jak przetrząsali dom kieby kopę siana. Antek musiał im wszystko 3487 3, 35| recytował Jacek wyciągając jakąś kopertę z torby.~Hanka przybiegła 3488 4, 39| pod którymi przejeżdżały kopiaste wozy, trzęsły się przygarście 3489 4, 42| odświętnie zasiadł przed kopiastymi michami; chodziły też kole 3490 2, 19| Jeden chłopak śmigły kiej ta kopica, a i drugiemu brzucho wzdeno 3491 3, 30| się we mnie i cięgiem me kopie, mgli me przy tym...~- Połóżcie 3492 1, 1 | prawda. A czyje to ziemniaki kopiecie?~- A Borynowe.~- Gospodarza 3493 2, 21| wolniej i ciężej.~Droga była kopna, zawalona zaspami i otwarta 3494 4, 49| poruszyła.~Dopadła jej wójtowa i kopnąwszy nogą zawrzeszczała:~- A 3495 3, 33| ma całe sto złotych samą koprowiną, wałkoń, pod pierzyną cięgiem 3496 1, 8 | A moje po bracie! A Koprzywianki! A Nastusia! A drugie! To 3497 3, 29| wlepione, a ogon, uszy, kopytka i chorągiewkę z czerwonej, 3498 4, 45| płaszczu, a cała we złocie i koralach. Pogładziła me po głowie 3499 2, 20| parobkiem zsypali do sań pół korca owsa i grochu ćwiartkę, 3500 4, 43| nią przylecą! To mnie jeno korciło, że była przywiązana. Jakże, 3501 3, 34| nią przepytywał... to parę korczyków zboża...~- A widzicie, ziarnko 3502 3, 35| nauczycielowi dowoziłem, po korczyku ziemniaków, kobieta też 3503 1, 5 | jarmark miał być na świętą Kordulę, walny i ostatni już przed 3504 3, 34| rękoma żółtą, złuszczoną korę sosny.~Polazł do najgrubszej, 3505 1, 11| już!~Po wianeczku tuż -~Kornet wity. czepiec szyty,~To 3506 1, 11| karczmy po gorzałkę słał, kornpanił się i na umor pił.~Kto odszedł,