Table of Contents | Words: Alphabetical - Frequency - Inverse - Length - Statistics | Help | IntraText Library |
Cyprian Norwid Promethidion IntraText CT - Text |
31. Bo możecie wszyscy jeden po drugim, prorokować, aby się wszyscy uczyli i wszyscy pocieszeni byli...
- A ja wam mówię - Wiesław się odzywa -
Że, co opinii głosem się nazywa,
...to jest Proroctwa promieniem
Ostatnim... z którym świat nie całkiem zrywa.
To jest - Ludzkości wstrząśniętym sumieniem!...
Wedle spuścizny i Ojczyzny jego
(Co tylko służy ku zespołecznieniu
Różnowyraźnych akordów w Sumieniu),
Ale Ludzkości, ile jéj dojrzewa
Co wiek, co wieku mąż, co cud, co dzieło,
Jeśli się w Boga obliczu poczęło!
- To jest mistycyzm - Konstanty mu na to -
Lub filozofia; to Schelling i Plato...
- To urojenie głów bezczynnych - doda
Do czynu... - szepnie mąż tak zwany stanu.
- A ja zaprzeczyć śmiem jasnemu panu -
Prowadził daléj Wiesław - mnie się widzi,
Że człowiek zawsze sil się wyższych wstydzi
I, do motyla podobny na wozie,
"Ot! jakże ciężę mu..." - lubi powtarzać...
- Nie przeczę... owszem... (choć się kocham w prozie)
Konstanty na to - lecz... może się zdarzać!
- Jeśli mistycyzm jest to urojenie,
Lub urojenie tylko mistycyzmem,
To nie wiem, za co słowo to: sumienie,
Miałby dotykać kto z was ostracyzmem...
I owszem... toć jest urzeczywistnienie
Najdoskonalsze, i może jedyne,
I owszem, brylant to jest, który wagą
Przecieka, prując powierzchowną glinę,
I owszem - prawda to, z swą piersią nagą!
Co większa - tu się spytam Generała -
Czy siła, która zastęp by złamała
Karabinierów konnych, jest marotą?...
Nie - a więc mniejsza, czy z śpiżu, jak działa,
I czy jest konna, czy chadza piechotą,
Jeśli przepędza zbrojnych - mniéjsza o to1.
- I owszem - na to z uśmiechem Generał -
Rad bym dowodził takowym żołnierzem...
- A ja bym - na to ktoś - rad go ubierał
Krzyknięto, wielce dowcip chwaląc owy,
I o opinii nie było rozmowy...
Bo tak się w Polsce, téj najtragiczniéjszéj
Z narodów, każda dyskusja przecina,
Choćby o rzeczy z ważnych najważniéjszéj,
Choćby o siłę szło, co sprawę wszczyna:
Dowcipność lada, często bardzo krucha,
Druzgoce. - Cichość nastąpiła głucha,
Jak po zaśpiewie na pogrzeb choralnym,
Jak po zabiciu kogoś (choć moralnym),
Jeśli moralnym może być zabicie?!!
- Panowie! - Wiesław wszczął - czemu milczycie?
Czemu po śmiechu każdym - taka próżnia?
Czy nie zabito w lesie tym podróżnia? -
Czemu ta cichość, jakby po przestępstwie?
Otóż znów powiem wam, ja, natręt nudny,
Że to po drwinach z prawdy - po odstępstwie!...
I - tu zaczęto zżymać się: - Obłudny...
Wykrętarz... człowiek świata nie znający -
I przeto trzymam go tak za puls drżący,
A w chore oczy patrząc, śledzę życie -
Znam go - bom spytał was, czemu milczycie?
Tu kilku rzekło: - Gadaj daléj...
- Widzicie! - prawda jest - tylko się pali
Pod popiołami białymi, co leżą,
Jako Westalek chór z śnieżną odzieżą.
Owóż - opinii jeszcze onéj cieniem
Jest i milczenie to wasze przed chwilą...
Bo ona - rzekłem już - że jest promieniem
Ostatnim proroctw... sny jéj - się nie mylą...
Ona, jak chmury dotknie - to wystrzela;
Ona, jak słowo rzeknie - to się wciela;
Ona, jak czoło pomaże - to wstawa
I promienieje, i promień rozdawa...
Bo ona - głosem Ludu! - głosem Boga!
Bym przerwał - krzywa by was mogła droga
Tam powieść, kędy źli chodzą anieli -
Tu już nie pytam was o pozwoleństwo,
Sam mówię... Skądże głos ów ma pierwszeństwo?
Czemu na puszczy on ma być wołaniem?
A stąd proroctwem czemu? - W Izraelu
Skąd są proroki? - z tym się zapytaniem
Przechadzam... Owóż widzę ich tam wielu,
Jako z pospólstwem, z książęty, z kapłany
Najuporczywiej walczą te łachmany -
Któż oni? - prawo jakie ich podpiera?
To - że dla prawdy każdy z nich umiera
Co dzień, co chwila, co słowo, co groza,
Co oklask... Prawa przed nimi litera
Drży jak pod wiatrów skrzydłem żółta łoza,
I mają tylko dwa warunki z góry2,
Pierwszy: że jeden Ojców Bóg, a wtóry:
Żeby walczyli prawdą i dla prawdy.
Dziś - kiedy w ustach Lud wszędzie i zawdy,
Głos ludu musiał wnijść, i masz go w Jury3.
. . . . . . . . . .
Opinio! ojczyzn ojczyzno - twe siły
Są z głosu ludu... głos ten wszakże wtedy
I jest ogromnym głosem Boga, kiedy
Już tylko głosem i bez swojéj siły,
Kiedy orzeka prawdę, by ją orzec,
Jak w nieczłowieczym ujęciu toporzec...
Kiedy jest przeto na puszczy wołaniem:
Gdy musi żebrać, aby go słuchano,
Choć mógłby bawić tęcz umalowaniem,
Kiedy jest ducha ostatnią wygraną...
Kiedy, bez kształtu prawie i bez linii,
Głos czegoś... nie wiem... głos jakiejś Opinii.
. . . . . . . . . .
To strach! - - milczycie teraz - strach to wielki,
Ten głos, przez potów, krwi i łez kropelki
Ociekający w sumienia naczynie
Pod narodami, jak w mistyczną skrzynię,
Jak w wór bajeczny Greków z morskim wiatrem,
Jak w ściek pod męczeństw tu amfiteatrem...
*
To mówiąc - słuchać każę - każę na to,
By nie ociekła i stąd kropla za to...
. . . . . . . . . .
- Ho! więc prorokiem jesteś? - nie wiedziałem! -
Konstanty wrzaśnie - a inni z zapałem:
- Przestań! - a inni: - Mów!...
- Już powiedziałem -
- Więc, co jest prorok, wiecie - a co wieszcze,
Przestańcie gwarzyć, pokrótce obwieszczę:
Jako więc prorok, wychodząc z sumienia,
Prawdą dla prawdy gore w kształt płomienia,
Tak wieszcz z piękności wychodzi poczucia
(A piękność kształtem Prawdy i Miłości),
Więc od snowania wchadza do wysnucia,
Określa profil... stąd - zalet całości
Szukamy w wieszczu - stąd wszyscy wieszczowie
Rozpoczynali piękności podziwem;
Stąd nieraz wiecznych się z nich rzeczy dowie
Ten tylko, kto wie: że ogniw z ogniwem
Złączeni właśnie są przez przeciwności -
Że za profilem Prawdy i Miłości
Tegoż profilu całość jest odjemna,
Przeciwna - jakbyś wystrzygł nożycami
Z papieru i część odleciała ciemna,
Część tła, co w profil się szczerbami plami.
Tę część na niebo kładąc, wieszcz powiada:
"Oto błękitnéj prawdy jest plejada..." -
Gdy prorok, owszem, część istotną bierze,
W Nadziei razem, w Miłości i Wierze,
Bo prorok idzie, wieszcz po próżni lata,
Unosi, częściej zachwycać potrafia,
A wróżbiarz z fatów, z przypadkowań łata,
Nie idzie ani ulata, lecz trafia...
I tak w Italii - téj mojej Macosze,
Tak pięknéj! - wieszczów laur na gruzach szumi,
I tak u Matki mojéj - jest po trosze
Proroctwa, choć je Car i głupstwo tłumi:
Car, bo rozumny - głupstwo, bo tchórzliwe,
Zamiast oczyszczać, depce serca żywe!
*
I tak - wróżbiarze z trafów się karmiący
To są dzisiejsi świata politycy,
Kuglarze - Fatum słudzy - czarownicy!...
Tym wieszcz i prorok miecz to gorejący -
. . . . . . . . . .
Tu kredą koło zakreślił na stole,
A potem z środka promień wywiódł w kole
- Środek, który centrum znaczy4,
Znaczy i sposób w tym polskim języku,
Który ma w sobie i w ludziach słuchaczy -
Owóż to jeden sposób! - O! mistyku
Największy, Piaście stary, tyś to wiedział
Od złotowłosych pielgrzymów zza świata...
. . . . . . . . . .
Tu zamilkł - potem rzekł: - Ta cała krata
Promieni w formy strzelających przedział
To są prorocze wnętrzności narodu -
A wieszczów wieniec to linia obwodu,
A wnętrzny koła astr, skąd są promienie,
To przenajczystsze narodu sumienie!
Stąd to natchniony kmieć na trafowników,
Na powierzchownej prawdy udawaczy,
Ma ono mądre słowo: Czarowników.
Czar w ludzie jest to, co le prestige znaczy.
- Więc niechaj prawdą dla prawdy walczący
Wpierw rozczarują Czar ów carujący,
Czar ów, co władzy zewnętrznym kłamaniem
(Więc nie od Boga władzy pochodzącéj),
Niech go odgarną dziś - a dziś powstaniem!
Dziś jeszcze - wstawszy stąd, od tego stoła,
Gdzie zasiedliśmy w podobieństwo koła.
. . . . . . . . . .
A czar ów - w nas jest, kiedy się drapujem;
W niewiastach, kiedy anielskości kłamią;
W duchownych, w których ducha mało czujem;
W konspiratorach, co sztylety łamią
Na wykrzykników trupie; w mężach stanu,
Co w oknach lampy palą przez noc całą;
W poetach, ile zaślepieni chwałą...
Najjaśniejszemu (?) ci wciąż służą panu,
Ile z zewnętrznéj pochodzi przyczyny,
Z szat drogich, pawich piór i pajęczyny
Koronek - również do niego należy5 -
I - przez to tylko łączność tam być może,
Nim wojnę prawdy Polska wygra w sobie,
Nim przed oblicze miecz przyniesiem Boże6,
A On odpowie: „Dość jest. Resztę zrobię...”
*
O Polsko! granic twych nie widzę linii,
Nic nie masz oprócz głosu - tak uboga!
Istniejesz przecie - tyś córą opinii,
Tyś głosem, który jest to - co głos Boga.
*
O Polsko! - twoim proroctwo wyznaniem,
Bo jednaś dzisiaj na puszczy wołaniem...
*
Tak wierzę - tak jest - ile człowiek może,
Że jest, powiedzieć - tak jest, Wielki Boże!
. . . . . . . . . .
A teraz - wróćcie do waszej rozmowy,
Do rozłamania głosu na koterie,
Gdzie w drobnych kółkach coraz geniusz nowy
Powstając, ludzkie za sobą mizerie
(Osobistości) będzie wlec dopóty,
Aż i proroctwa nie stanie... na buty!
*
Tu przestał - słowo hamując ostatnie.
Jedni mówili: - Prawdę ma - a drudzy,
Że się tłumaczy nie dość akuratnie,
Że mógłby wody dolewać jak słudzy
Na Galilejskiej Kanie. - Wiesław na to:
- O! bracia - wino jeśli silne dawam,
Nie małobaczny piwnic jam niszczyciel,
Tylko że w Wierze o winie przestawam;
Jak zbraknie - wody dam - zmieni Zbawiciel!...
*
Tu przemilkł... potem rzekł: - Prawdy powietrze
Póki jest czyste, wszystko się rozwija:
Weselsze kwiaty, liście w sobie letsze,
Jaśniejszy lilii dzban, smuklejsza szyja,
Wolniejszy człeka ruch i myśli człeka...
*
To zbrudź - to zamąć: liść, kwiat, człowiek - czeka!...
*
A chcecież widzieć tego - który mąci?...
Oto - patrzajcie tam - stoi ten krawiec
I mówi: “Jam jest, który Pana strąci
Z wysoka, jako zepsuty latawiec -
Jam jest - któremu msze się także mruczą
W każdym pochlebstwie sobie, każdym swarze,
W teatrze pychy własnéj, w pychy farze...
Jam jest, któremu nieraz dzieci uczą
Na księży: wdzięczyć nakazując twarze,
Stygmatyzować fałszem - bledzić - krasić...
Któremu palić świece — nie nowina,
Któremu poszczą nieraz - ba, i biczem
Tną się... by o tem wszystkiem trąbić niczem!...
Któremu stroją się w ornaty złote,
Krok udawając, co nie z tego świata,
Albo i w chłopską, dziurawą kapotę,
Albo i w mądry biret... i w stygmata...
Jam jest on wszech-fałsz zewnętrznego świata!...”
*
Ten - ów - widzicie, mąci - mąci tyle,
Że gdy do walki wyjdzie z nim gladiator,
To nieraz bracia, co wątpią o sile,
Wpierw mu jak Jowisz murem staną Stator,
Albo rozszarpią... i uczczą - w mogile!...
*
Ileż to razy za piękne on stawił
Potworne? - peruk piętrowaniem bawił,
Bo mu do rogów były podobniejsze,
Lub nadętością szat - bo tym próżniejsze!
Albo wspinaniem się na korki twarde
Jak kopyt róg - lub musem na postawy harde
I rozrzucenia bohaterskie włosa,
Zmrużenia powiek, w górę podrzucenia nosa,
Schylenia powiek na kształt dojrzałego kłosa!...
To on - mąciciel - który mszy tych i kantyków
Z daleka słucha - póty - póty tuman czyniąc,
Aż mają uszy, a nie słyszą krzyków,
Aż Boga przedać idą gdzie za pieniądz
I przepijają szaty Jezusowe...
. . . . . . . . . .
Aż złe i dobre miną... wezną nowe!