Table of Contents | Words: Alphabetical - Frequency - Inverse - Length - Statistics | Help | IntraText Library | ||
Alphabetical [« »] votum 6 vulcanus 1 vulgarii 1 w 2519 wa 1 wabi 1 wabia 2 | Frequency [« »] ----- ----- 2649 i 2519 w 2369 sie 1743 na 1295 z | Waclaw Berent Zywe Kamienie IntraText - Concordances w |
Czesc
1 1| sprawowało się nabożeństwo wtóre w ciszy i słońcu. Pod żebraków 2 1| ich wargi kształty mnogie w kamieniu tam zdziałane, 3 1| kamieniu tam zdziałane, całując w zachwytliwej pokorze i mądrych, 4 1| gdy onym Bóg się rodził w każdego święta rozradowaniu, 5 1| inni, którym Bóg, zda się, w piersiach umarł.~Wystawiało 6 1| tępo na ptaszę zwinności w słońcu.~I pątnik tu się 7 1| kościołach grodu - z posochem w dłoni i liściem palmowym 8 1| sztywnymi kośćmi i starce w szopie włosów i brody, niczym 9 1| brody, niczym pnie zmurszałe w grzybiej pakości: że braki 10 1| szatą oświeconego już dawno w kości przegrał.~I z murarzy 11 1| tysiąca, owisły i ramiona w bezczynie. Dusza, w zespole 12 1| ramiona w bezczynie. Dusza, w zespole zapałów dzielna, 13 1| dzielna, nie ostała się w opieszałości powszechnej. 14 1| niemrawie do wojny tęskniąc w opieszałości dni swoich. " 15 1| się sami z rózgą na się w garści. I z tym już tylko 16 1| te mieszczany, zubożałe w siły ziemskiego dotrwania, 17 1| marami życia pod kościół.~W onym zaś tłumie ręki upraszającej 18 1| upraszającej nikt nie podejmował: w zniechęceniu ku własnej 19 1| potrzebowało nawet jałmużny, mając w schowkach szat swoich jakieś 20 1| widziany i tym zbydlęceniem w gnuśności roztkliwią tępe 21 1| połknie go rychło, wraz w tył się słania i, z wypogodzonym 22 1| miastach, niosąc otępienie w mamroty mniszych i księżych 23 1| świeckich gnuśną nieufność w zbawienie duszy. Opustoszały 24 1| wszystkim i życie nawet samo. W oczach młodzieży nie dojrzysz 25 1| piersi z tęsknot i nadziei. W popiołach życia dogasały 26 1| zmartwychwstał, a krzyżuje się wciąż w każdej chybionej doli człeczej: 27 1| chybionej doli człeczej: w wygasłej piersi młodziańskiej, 28 1| wygasłej piersi młodziańskiej, w męskiej sile starganej daremnie, 29 1| sile starganej daremnie, w zagoryczeniu niewieścim, 30 1| zagoryczeniu niewieścim, w kwiecie zmrożonym i nadłamanej 31 1| ale i krzyż Bożej Męki w piersiach, a chybieniem 32 1| swego życia - żywego Boga w sobie zdradzał: nowy Judasz 33 1| zdołały!~Daremnie Kościół, w obronie siebie samego, wzywał 34 1| kościołach; "Weselcie się w Panu! I po wtóre powiadam 35 1| powiadam wam: weselcie się w Panu! Zawsze się weselcie!" 36 1| skutecznego słowa, tańca i leku.~W smutku rzesz sumieniem rozbolałych 37 1| wrót miasta sennego.~Bo w opieszałości nadziei ostatnich 38 1| pierzynami: że jak miasto w potrzebie obronią pewnie 39 1| namądrzyli - hej!"~Tak to w smęty miejskiej ciasnoty, 40 1| szerokiego świata życia igrce.~W pstrym tłumie wagantów ledwie 41 1| ledwie odróżnisz linochoda w blaszkowym stroju rycerza 42 1| rycerza i z tyczką grochową w garści. Obok stąpa niedźwiednik 43 1| opieszałych wkracza oto w miasto i skoczka piękna, 44 1| gołą. Przy niej to chłopię w gieźle jeno: menestrel gęśle 45 1| pieśniarza. I nie milkną w tłumie.~Póki z gromady nie 46 1| ucieszna, najdziesz dosyć karmi w stawisku naszym!"~Gdy ścichły, 47 1| naszym!"~Gdy ścichły, nawet w pamięci ludzi starych, rapsodów 48 1| mieszczan jurnik i pomściciel w śmiechu- sam dla nich niczym 49 1| wyzwalający.~Krwi ludzkiej w żyłach ruszenie niosą swym 50 1| pojawieniem ludzie wędrowni. Bo w rumorze i zgiełku ogromnym 51 1| wagantów sprośnych. "Igrce w gród walą!" - rozbiega się 52 1| całym.~Za bławymi szybami w ołowiu w domach co zacniejszych 53 1| bławymi szybami w ołowiu w domach co zacniejszych prześwitują 54 1| krosien obrazy.~Wypatrują oczy w ulicę.~Któryż to między 55 1| opowiadacz? Niech zajdzie w piekarnię. Nakarmię, wykąpię, 56 1| Nakarmię, wykąpię, odzieję w szaty nowe, wszystkie lampy 57 1| będziesz opowiadał!... A potem, w długie miesiące i lata, 58 1| twoja i prząść, i motać w niciach, i wzorzyć w przejasne 59 1| motać w niciach, i wzorzyć w przejasne obrazy krosien 60 1| karmić będę płody mężowe w żywocie moim!"~"Hej, który 61 1| to wypatrują przez szyby: w klerka czarnej szacie, w 62 1| w klerka czarnej szacie, w naramiennym kołnierzu i 63 1| wisiorach kaptura szedł w tłumie herszt onej bandy, 64 1| ulicę taboru i z datkiem w garści nie dociśniesz się 65 1| onego:~"Albo wszyscy społem w refektarz przed sute stoły, 66 1| symfonista. Pośpiesza oto w tyle, z symfonią wielostrunną 67 1| muzyków obyczajem, zawczas w czapę zbiera. Nie żałują 68 1| dążeniom skrzydło sokole - mowa w słońce odziana, muzyka błogosławiona!~ 69 1| rynku biją już piszczkowie w bębny i świszczą cienko 70 1| ludzi osiadłych, chichoczą w twarz smutkom wszelkim.~ 71 1| wszelkim.~Aż się zerwie w podrygach szereg wesołków, 72 1| szczepieniem na przedzie zwity, w rej rozkolebany: tak miękko 73 1| zwinne chłopcy, wyrzucając w takt swe ciżby długodziobiaste 74 1| Bacche!" - wrzaśnie ktoś tam w tłumie, jakby zdjąwszy ten 75 1| Dopadają teraz do się, para w parę, bodą się kukłami, 76 1| się kukłami, a klaskają w doskokach. Porwał się ku 77 1| któryś z widzów klaśnie w ręce, huknie dziewce najbliższej 78 1| tańcuje. Urwał się spektakl w natarczywości widzów; wszystko 79 1| widzów; wszystko splątało się w jedno kłębowisko tanecznej 80 1| baba sprzed kościoła, sama w tym zarojeniu się ludzisk 81 1| zadzierać i szczypać dziewki w tłumie. A choć kuglowano 82 1| deskach, choć śmigały tam w powietrzu butle, kule i 83 1| garnęło się ludu najwięcej.~W obcisłych szmatach czerwono-żółtych 84 1| pośrodku i tak prawi ludziom w śpiewnych podrywkach:~"Te 85 1| roztropnym duchem wnika w racje, kauzy i terminy: " 86 1| Nim latawcem sfruniesz w nieba, zważ, panienko rozmarzona, 87 1| rozśmiechów gburnego gdzieś w tłumie chłopa. Z piskiem 88 1| zawstydzoną i gniewną - w tan, w radowe.~A żaki kołem, 89 1| zawstydzoną i gniewną - w tan, w radowe.~A żaki kołem, rozklaskane, 90 1| skoczki bachowe za kozodoje w kudły capów obszyte. I zagonili 91 1| koza nabeczy się, którą w kosmate łapy chwycą.~U wylotu 92 1| poważne kloce mieszczan w czapach sobolich, z bursztynowymi 93 1| bursztynowymi różańcami w upierścienionych łapach. 94 1| te maszkary satyrów, co w zalotach dzikich wygniatają 95 1| Zgoła ingressus Tartari w miasto spokojne! Na tyłach 96 1| spokojne! Na tyłach fary, w zaciszu kanonii, zatrzymał 97 1| u studni menestrel bosy w gieźle jeno ciemnym i rzemieniu 98 1| i rzemieniu za pas cały. W poważnym otoczeniu domostw 99 1| Tymczasem stroi gęśle i układa w myślach pieśń, jaką dziś 100 1| jęli i coś niecoś padało w czapę, on nie odejmując 101 1| nawet, kłaniał się jeno w tamtą stronę. Nie chybił 102 1| tuląc szyję do gęśli. Gdy w tejże chwili usłyszał snadź 103 1| snadź jakąś przymówkę do się w gwarze publiki, bo nagle 104 1| długą tęskliwość gościńców w miasto wniósłszy rozbiegał 105 1| Komuż bo śpiewać? - groszom w czapie?"~Potoczy się ku 106 1| grać miała, tak się cały w jedno z gęsią zwierał, tak 107 1| akordami zaśpiewu:~Pani Diana w róg uderzy, ~Echo jej odpowie:~" 108 1| ciało:~bogom skargę niesie.~W cwał tuż za nim pędzi Echo~ 109 1| trąci dzwon kościoła... ~w zaszum niski z jaru głuszy ~ 110 1| nie te smęty wszędzie. ~- W fletnie Pana organkowe ~ 111 1| drze-wiej!... czasu winobrania, ~w Bachowej kontynie!~"Eheu! - 112 1| wsparty zdał się wrosły w te mury niczym te półpostaci 113 1| wasz ordo vagorum!... Jam w prawie kazać ci tu łeb do 114 1| piekielne! Jak strąconym aniołom w niebo, tak wam w chóry społeczności 115 1| aniołom w niebo, tak wam w chóry społeczności człeczej 116 1| zajęczych skokach śmigał w ulice śpiewak ledwie gęśle 117 1| jak jego grosze sypią się w skarbonkę kościelną. I żegnał 118 1| kościelną. I żegnał się rybałt w myślach z nadzieją dumniejszego 119 1| zerkały wciąż, jak tam, w dali, pod zwiewnym giezłem 120 1| zwiewnym giezłem śmigają w pędzie włochate łydy igrca; 121 1| wieści między niewiastami w grodzie: już wszystkie wiedziały, 122 1| wiedziały, która ugaszcza w tej chwili żonglera, by 123 1| tej chwili żonglera, by w jej piekarni, innym kobietom 124 1| sproszone tłoczyły się gwarnie w cudze progi. A która z nich 125 1| ciekawości była, zajrzała głębiej w domostwo. I w wannie nawet 126 1| zajrzała głębiej w domostwo. I w wannie nawet żongler spokoju 127 1| niedalekich.~Lecz oto przystrojon w szatę darowaną, z włosem 128 1| rapsody, dziś rybałt z gęślą w opowieści zasobny.~Użyczcie 129 1| o księżniczce indyjskiej w niewoli u Żurawioludów.~ 130 1| tego?... Zawsze wam tylko w trubadurskie tony! zawsze 131 1| na miły Bóg! jam ledwie w bramy tego miasta wstąpił!... 132 1| kolebiące tony!~Ciszy tam, w piekarni całej! Posłuchu 133 1| prężył łeb ciężko zwieszony i w stępie wolnym niuchał wzdętymi 134 1| nań dworu samego jasność.~W trzy łuki okno narożnika 135 1| łuki okno narożnika było. W środkowym jego rozworze 136 1| kolumn bardziej smukła, w złote po bokach warkocze 137 1| bokach warkocze wąsko ujęta i w tych rękawów purpurę, które 138 1| jego oczy: koń posłuszny w rzekę schodzi i w nazbrojnej 139 1| posłuszny w rzekę schodzi i w nazbrojnej ciężkiej kapie 140 1| pokrzykiem przypływ morza w rzekę bije. Wpływa wielki 141 1| Wpływa wielki wał zielony, w górę wznosi jeźdźca z koniem, 142 1| wznosi jeźdźca z koniem, w dół ich miecie i zabiera. 143 1| widzi tonącego i ratunku w myślach woła. Tak się błąka 144 1| zagada:~"Królowo, rycerz w czarnej zbroi, który rankiem 145 1| puścili?"~Kłania się książę w pas i krzyżuje na piersiach 146 1| Śmiertelną żądzę chwały rozpala w sercach włócznia pani Wenus, 147 1| Mieściła się pani komora w zamku wieżycy, którą niegdyś 148 1| stawiali cyklopi, i wyziera w świat bezpiecznego okna 149 1| gniazda łabędź zaklęty. W dłonie czoło ująwszy wpatruje 150 1| między ludzi spada, pani w włos jasny policzki tuli 151 1| policzki tuli wystawiając w lęk nocy tylko oczu poblask 152 1| bije, by cichnąć znowuż w modlitewne podzwony, w litanii 153 1| znowuż w modlitewne podzwony, w litanii przyjęki i stłumić 154 1| przyjęki i stłumić się wreszcie w zachłyśnięcie - w żal!~Tak 155 1| wreszcie w zachłyśnięcie - w żal!~Tak mniszki, skowronki 156 1| się Bogu i budziły miasto.~W rosnę, na dachach i wieżach 157 1| zmory wynoszący na jawę - w tych cichych rozruchach 158 1| i poszeptach pod murami, w nagłych wybiegach ku bramie 159 1| rozchwianiu. Gdy nagle wpadli w ulicę pastuchy dwa, jak 160 1| jak te dwa capy górskie, w czarnych baranicach pękatych 161 1| wskazując posochami za miasto, w góry, skąd przybyli, jęli 162 1| rozpowiadać o czymś gromadom w doskokach i rąk rozmachaniu: 163 1| i panny grodzkie: ledwie w bieli koszul i na bosych 164 1| już się kolejno wszystkie w grodzie odzywały dzwony.~ 165 1| odzywały dzwony.~Tak się ruch w mieście wszczynał i cichy 166 1| wielkoludów pogromca miast bramą w tryumfie wjechać, polem 167 1| polem mury okrążył i wrócił w świat, skąd przybył.~Odgadło 168 1| świat, skąd przybył.~Odgadło w nim miasto Bożej łaski wysłannika 169 1| wtłoczyła się ciżby chmura; w grzmocie pieśni dziękczynnych 170 1| duma słodkiego wezbrało w piersiach ludzkich, każdy 171 1| odświętnych. Niech żyje naród!~W kościele tymczasem pozostały 172 1| kobiety, starce i mnichy w chórze; zatrzymała ich wymowa 173 1| powróci. Może spłynął tam w lesie krwią ran swoich, 174 1| lesie krwią ran swoich, a w tej oto chwili bije już 175 1| i gwiazd uroku pozostało w zatuleniu postaci jej całej, 176 1| przerwał sobie nagle żongler w tym miejscu. I przykładał 177 1| krosienkowych rojeń moce, rzuconego w te cisze tonu długie przetrwanie, 178 1| którymi karmią płody mężowe w żywocie swoim, śród łez 179 1| to trzepotanie się żaglów w huraganie rojeń, gdy się 180 1| słowo:~"I mówi się dalej:"~W bizanckiej szacie z zielonego 181 1| zielonego achmardu, złotem w ptaki-gryfy szytej, w korduańskich 182 1| złotem w ptaki-gryfy szytej, w korduańskich chobotach długodziobiastych 183 1| klamrą na piersi spiętym, w złotej obręczy na doramiennych 184 1| roku na zamku schody. A w kroków prędkości płaszcz 185 1| głuchość kobierców pod stopą... W chłodnym bezludziu ław, 186 1| waść przyjęty in logiam, w rozmównicy, co jest znakiem 187 1| ścianach i bagdadzkim dywanem w takie zacisze stłumione, 188 1| stłumione, że ledwie się w nich słyszeć dały miękkie 189 1| krzyżując kłonią swe główki. W ukłonie posuwistym, a ramienia 190 1| pełna; stoją pod ścianą w surowości wejrzeń okrzepli, 191 1| ujrzał nad drzwiami anioła w kamieniu z lilią u piersi. " 192 1| próg, jaki masz przestąpić: w trzy stopnie zdziałać go 193 1| wiarę, nadzieję i miłość."~W omroczeniu przestąpił trójpróg 194 1| Pani, łaskawości oddaję."~W szelestnym zawiewie wonności 195 1| świty dla ukłonu i wiodła w nyżę okienną. "Siądź przy 196 1| młody po słowo zbyt głęboko w pierś: ugrzęzło w grdyce. 197 1| głęboko w pierś: ugrzęzło w grdyce. Sprawnością kobiecą 198 1| okazji śmiechu dla zdziałania w panach większej śmiałości.~ 199 1| widzi: sklepu łamane łuki w błękicie całe, a na nim 200 1| Wstępuje tymczasem pani w okna wnękę i siada na poduszce 201 1| wnękę i siada na poduszce w rozwartym koźle stołka, 202 1| opałowe są pereł wploty w kosy jej długie, rzucone 203 1| rubiny wielkie: od szyb w ołowiu drgające oka. Gdy 204 1| drgające oka. Gdy zaś, cała w tej jasności barw i świateł, 205 1| jego - pomyślało mu się w tej chwili tak dziwnie: 206 1| chyba sama gwiazda poranna w siostrzyc swoich chórze. 207 1| zabawiający gorliwie damy w drugim końcu izby, nie może 208 1| oczy, a usta, tak miękkie w uśmiechu, okrzepły w tej 209 1| miękkie w uśmiechu, okrzepły w tej chwili. Ledwie znacznym 210 1| się dwornie ku damom, a w zamian przywoła księcia.~" 211 1| teraz, że go przed rokiem w zapatrzeniu zatopiła fala."~" 212 1| słowem zwykł się wypowiadać w życiu. Królowo, wymowni 213 1| życiu. Królowo, wymowni w kochaniu poeci bywają. A 214 1| bywają. A niepewność jest w tym wielka, kto z nich jest 215 1| poeta."~Odmie pani wargi w zamyśleniu jakowymś. "O 216 1| opowiadają wszędzie poeci, jakoby w bramie Karduelu spoczywały 217 1| bramie Karduelu spoczywały w głazów ukryciu reguły miłości, 218 1| małżonka nie będzie wymówką w kochaniu."~Uśmiechnęła się 219 1| miękkich nóżkach biegł szparko w drugi koniec izby i nurzał 220 1| koniec izby i nurzał się w skrzyni, dobywając szachów, 221 1| szachami i przylgnie mu do ust w długim całowaniu bez oddechu.~" 222 1| nieraz czyniłamć to już w myślach swych, tak smutnych 223 1| kamienie jak te ptaki proso. W drugim kącie komory zachrząkały 224 1| czujne straże, bowiem tylko w przeszkód goryczy dojrzewa 225 1| Chrapią wtedy małżonkowie.~Śpi w dosycie rychłym król małżonek. 226 1| łasicą spłoszona, zmyli głos w grdanie ostre.~Zna książę 227 1| przy oknie opierzchłe, w męża sobolowy płaszcz i 228 1| tajemne, a lękiem tylko oddech w sobie skłóca i zagrzewa 229 1| skłóca i zagrzewa ciało.~W ostatnie korytarze już bez 230 1| ostatnie korytarze już bez noża w dłoni wstąpiła pani, sama 231 1| Żądzy wszystko płuży.~Oto w odległej gdzieś izbie zamku 232 1| zamku siedzi na tapczanie, w przebiałości swej wiotkiej, 233 1| powiedzieć nie zdążyli. Bo w pierwszym doskoku zwarły 234 1| biją do się jak te dzwony - w obietnicy szczęścia wrychle 235 1| Niechby głos jaki ozwał się w pobliżu, padną oboje martwi: 236 1| głucho nawołują straże. Śpi w dosycie praw swoich małżonek, 237 1| do panów, choćby ich tu, w piekarni, nie było dziś 238 1| jeszcze gwiazda poranna - w przejasnej otoczy bieli, 239 1| gwiaździstego nieba.~I zgasła.~A w rozżagwione jego wspomnienia 240 1| nagła melancholii smęt, że w tej chwili zgasła dlań może 241 1| rycerstwa i porzucił służbę w Straży Śmierci, a został 242 1| i pocałunkami, aby dziś w tych oto szatach dumnych 243 1| wdzięcznemu ludowi. Niech uderzą w dzwony, niech się rozśpiewają 244 1| mszy naprzód wysłuchać, w kościele na naród poczekać, 245 1| szeregi mnichów, wstąpił w przedsienie, zagłębił się 246 1| przedsienie, zagłębił się w nawę pustą. Zdjął go ziąb, 247 1| wszystko: chłód, mrok i pustka w kościele.~Kołaczą za nim 248 1| krypty czarnej jak cienie w grób zstępować jęły te szeregi.~ 249 1| szeregi.~I znów pustka i mroki w bezludnym kościele. Tylko 250 1| żerdzią rozjarza świece w nadołtarzowych fioletach, 251 1| odmawia ranne pacierze. Póki w rozkolebaniu pobożnym nie 252 1| Uderzy się kułakiem w pierś.~"Tyżeś dla kobiety 253 1| echo z trumien piwnicy.~W długie potem zaciągi organowych 254 1| tchnieniem trumien i zagłuszone w sobie szeptaniem pacierzy.~ 255 1| sobie szeptaniem pacierzy.~W kołacie i uroczystym rozruchu 256 1| wielkiej księgi graduału, w żółty blask świecy wychylił 257 1| kaptura głowę jak z wosku, w onym wianku włosów na ciemieniu 258 1| włosów na ciemieniu ni to w koronie cierniowej. Z opadłą 259 1| biadają dusze czyśćcowe w mnichów lamentacji.~Wtórzył 260 1| zmarłe obwołują z trumien: w onych tu napisach grobowcowych 261 1| sprawiedliwości Bożej, lecz dla ulgi w męce czyśćcowej.~Przypominał 262 1| skruchy niedoskonałość. A w złej skrusze oczy jego, 263 1| wypatrują: aż się nagle załzawią w zdumieniu radosnym. "Tużeś?!"~ 264 1| Snadź wielce utrudzony, w kościele wytchnienia szuka, 265 1| nanośnik hełmu, broda nurza się w łuskowej naszyjnicy, w podłuż 266 1| się w łuskowej naszyjnicy, w podłuż spoczywa miecz srogi. 267 1| Zasępił się, skobuział cały w zamyśleniu. Jakby na bardzo 268 1| się ulgła kolcza zbroja w gibkość osmętnionego ciała, 269 1| ciała, tak się słania głowa, w szołomie "ciężka, taka w 270 1| w szołomie "ciężka, taka w nim całym zaduma kościelna 271 1| taka frasobliwość ducha.~W bezmiernym nagle rozżaleniu 272 1| mistrza kamieni żywych stwór w kościele?!"~Organowe basy, 273 1| kościele?!"~Organowe basy, w podobieństwo czyśćcowych 274 1| pieniom.~Na desce pozłocistej w przydymionych od kadzideł 275 1| udręczonego ciała nie owisły nawet w ramionach, lecz srogo stojący 276 1| ramionach, lecz srogo stojący w męczeństwa swego gwoździach; 277 1| gwoździach; a one ćwieki w dłoniach obu i stopach skutych 278 1| burzy pod ołtarz sam. I w jeden akord dudni pohukiem 279 1| tony: jak ten grom, gdy w jeden nieboskłon łomotami 280 1| Dla kobiety wyrzekłem się w duchu onej czary: poniechałem 281 1| zdjęty będziesz z krzyża w sercach ludzi smutnych! 282 1| ziemi!..."~Grzmiały mu tak w piersiach i te ostatnie 283 1| ostatnie basy, które jakby w gniewu surowości ściszyć 284 1| ołtarzu u pogaszonych świec. W okrzepłości surowej lśnią 285 1| mnichy.~Jakby z onych trumien w piwnicy owiała pokutnika 286 1| poruszeniem ramion załopotała w nim skrzydłami nadziei ta 287 1| oburącz ogarnia tę głowę w szołomie ciężką, jak gdyby 288 1| nieco chciał. I szepcze mu w usta same - pyta.~A po mrokach 289 1| ciemnicach fary ocknęły się jakby w żywych kamieniach dusze 290 1| organy tu wtóre, uderzy w basy ciszy grobowcowej:~" 291 1| gęśle żonglera.~Grał. One w grobach kościołów trumniska 292 1| immundis... Żywe kamienie grał w wiecznych schronach cisz, 293 1| linochód, melancholicus w kunszcie swoim, przekładał 294 1| pozazdrościwszy żonglerom w piekarniach, umyślił i on 295 1| opowieść ciekawą. I już tylko w milczeniu nogami nad ludźmi 296 1| po rynku. I marząc pewnie w skrytości, by choć raz jeszcze, 297 1| u stołu, zasłuchają się w słowo, opuszczą w skupieniu 298 1| zasłuchają się w słowo, opuszczą w skupieniu oczy na swe brody 299 1| Ale nie było progu takiego w mieście całym. A czynił 300 1| piersiach i gęsią zwisła w kułaku. Nie zbliżał się 301 1| klasztorów dziesięciu - kłótliwe w zgiełkach tonów, nie zestrojone 302 1| tonów, nie zestrojone wcale w miasta górną nutę - jakby 303 1| dziś nigdzie, lecz że mury w tym grodzie ponure, posępne 304 1| pokażą, nieładne są chyba, bo w oczach ich nie ma tego płomyka 305 1| płomyka wrażliwości, który w naszych duszach zapala nieraz 306 1| może po piekarniach biją w tej chwili wszystkie serca 307 1| wszystkie serca czujniejsze w tym mieście?~Zgadł chyba, 308 1| Mijał je z żalem do ludzi, w kapturze ukrywszy się przed 309 1| ukrywszy się przed nimi. Aż go w tym osępieniu zagadnęli 310 1| twarzy. Takiego lepiej i w smutku poniechać - nie poradzą 311 1| Owo żakom grodzkim języki w gębach rozwiązywać, zanim 312 1| gębach rozwiązywać, zanim się w tych głowach myśli nawiązały, 313 1| jakoś smętnie opuścił oczy, w ziemię je wbił i gada jakby 314 1| powiedzmy sobie wreszcie w oczy, panowie...!"~Goliardowe 315 1| Pychy nazbyt wiele ma w sobie ta żebraczka twoja."~" 316 1| Łzy chlupnęły znienacka w tej przekorze goliarda. 317 1| zarobkiem z piekarni? Że też w tym zatraconym mieście nie 318 1| to tylko nieco barw życia w sztukę swą nagarnia, by 319 1| swą nagarnia, by niepokoje w sercach rozczyniać, ockniętą 320 1| ciekawą mnogobarwność świata w piersi brać i głosić ochoczo 321 1| nasza dola wszelaka, skoro w torbie włóczęgi przynosi 322 1| ulicy, rozeszli się wreszcie w milczeniu - każdy za swojej 323 1| oświecone Panie).~Urastały w honorze Muzy po alkierzach, 324 1| człeczego nagęszcza się w mieście!~Przysiadł gdzieś 325 1| zajaśniała już rozwaga, w sercu smęt się wciąż jeszcze 326 1| wciąż jeszcze rozżala i gra w piersiach za rybałtowe gęśle 327 1| pachą.~"Masz!" - wtyka mu w obie ręce ciężar swój.~Nieprędko 328 1| powoli rzecz cała wyjaśniła: w tym mieście - jako żywo! - 329 1| zdumienie minęło i na karcie w tytule stwierdzić się wszystko 330 1| dziś syny i dziewczynie w zalotach oddadzą - ojców 331 1| włosy nieco rozwiane. A w tym podniesieniu głowy powiada 332 1| się zmylił zez goliarda w spojrzenie nieco milsze. 333 1| Oboje oprą Horaca szanownie w kącie sieni, by się nie 334 1| niecierpliwie zalotniki: obecna dziś w grodzie młodzież rycerska. 335 1| pokojach gdzieś pańskich. W pośpiechu już nawet nie 336 1| całuje, a uderza wargami w policzki goliarda, by nie 337 1| niecoś z mieszka, wtyka mu to w rękę, by podjadł sobie gdzie 338 1| księgi szkarłatem klerk w czarnej szacie - zaczytał 339 1| Chłopak jest giętki jak wąż w swej kolczudze srebrzystej, 340 1| widzi niczym skoczek, nawet w tej postawie butnej.~"Pozdrowienie 341 1| Człek, widzicie, towarzyski: w terminach odpowiada żwawo. 342 1| Lubię!" - Trzepnie go łapą w plecy.~"Poniechajcie mnie, 343 1| tu zacniejsze towarzystwo w ciszy."~"A nam się twego 344 1| wiele - odgryza się goliard w ich hałasie, - I nie tak 345 1| nawet nie dba, bo droższy mu w tej chwili czas i księga, 346 1| coś niecoś do powiedzenia.~W kompanii nietrzeźwej - wiadomo - 347 1| goliard jakby odżył nagle, w tej myśli chyba, że na rynku 348 1| poskramiacz, zwinne jak w tańcu jest słowo gadkarza - 349 1| piękności! One serca sięgając, w pamięci pozostają, bo czucia 350 1| One jak na gęśli stroją w was te żyły serdeczne nienawiści 351 1| wygracie.~Aliści, widzę, w rzadkie miny i cierpkie 352 1| gotowej dla się pochwały w rymach pobrzękliwych. Daremnie 353 1| trybu swego, który wszystko w cechy i bractwa wiąże - 354 1| między kuglce dowiązali Muzy: w jedną wagantów bandę i ordinem. 355 1| hersztem tej bandy ustanowili w duchu swym poetę. Jestem. 356 1| baczeniu lampę i oliwę p o w s z e c h n e g o d u c 357 1| weźcie na swe serca ucieszone w grodzie - ona krzywdę powszechności 358 1| bawić oczy i uszy! póki w głowy i serca mężów tego 359 1| urody.~Prysło koło zemsty w pomrukach gniewu. I rozdwoiły 360 1| już nie słyszał się wzajem w tej wrzawie i nie rozumiał 361 1| nad twarzami. Wpierano się w ziemię, mierżąc przeciwnika 362 1| targnięcie się - od swej tarczy w górę - rozstrzygnęło wszystko. 363 1| rozległ się on łomot srogi w nacieraniu na się dwóch 364 1| nagle, zapatrzywszy się w ten rozruch na rynku ni 365 1| Wówczas jak stado gęsi w popłochu, z wielkim łopotem 366 1| to tu, to tam - wpadając w ulice na oślep i roznosząc 367 1| dziesięć młodych.~Nie masz bo w każdym grodzie bardziej 368 1| człowieka!" - wysapuje kobieta w uspokojeniu swą alterację 369 1| impetem - panie! człekże to w Salerno i Paryżu bywały, 370 1| lekarstw u mistrzów nauczony, w filozofii biegły, w dysputacji 371 1| nauczony, w filozofii biegły, w dysputacji artista, a nade 372 1| Żongler wgadał był to wszystko w kobietę, zalecając jej kamrata 373 1| zabijają na rynku, a on tu w myślach podatki z biedy 374 1| jakie tam znowu Muzy komu w głowie? Panowie tu juszą 375 1| wszystko, co się od rana dziś w mieście dzieje:~"Owóż Muza, 376 1| wyogromniał sobie - i już prawił w duchu, już myślą w innych 377 1| prawił w duchu, już myślą w innych gdzieś grodach opowiadał 378 1| szumną awantiurę rycerzy w obronie Muz i poety.~Goliard 379 1| Goliard miał wciąż jeszcze w uszach te łomoty mieczów 380 1| się na rynku nie orężnie, w stroju odświętnym, a gołymi 381 1| jakby uradowanego dziecka. - W błędnym rycerstwie zjeździłem, 382 1| nikt tu nie stoi. Prawdy w żalu - bardzo gburne. Rzeczy 383 1| sprzeczki. Zgiełk wnoszę w miasto, chociaż przychodzę 384 1| Cyganie... Duch zasię po ojcu w was pewnie... A i niedumne 385 1| bękarty."~Czuł goliard, że i w niego tu coś trafia; żachnie 386 1| Szukać Graala."~Goliard w zdumieniu aż w tył odstąpił 387 1| Goliard w zdumieniu aż w tył odstąpił bacząc zezem: 388 1| zaś równie małe, niczym w futrze tamtej bestii srogiej - 389 1| inaczej: dobre! Odgaduje więc w nim raczej wielki upór myśli, 390 1| niełady.~Odczuwa żołnierz w goliardzie wielki niestatek 391 1| chytrą przenikliwość klerka w jego spojrzeniu. Oto spod 392 1| klerków, którzy od szyderstwa w oczach do mądrego odęcia 393 1| Niewyczerpana jest wiara w sercu, które samemu sobie 394 1| wiem, poetów - i zamknąłem w piersi."~Markotnie coś się 395 1| tym grodem jest zamek, i w nim królowa najpiękniejsza. ( 396 1| wysztywnion i skamieniały w słup - jak trzeba. A z sercem 397 1| wysztywnion i skamieniały w słup - a coraz to bledszy 398 1| wysztywnion i skamieniały w słup, i coraz to bledszy, 399 1| zwaliłem się ciężko do jej nóg w rynsztunku całym - a chłop 400 1| mi oczy, gdym go słuchał w piekarni. Nie o mnież to? 401 1| żongler? - biło mi wciąż w skroniach... A te żywe kamienie 402 1| celu nie doszły, powalone w podrożu. Zaś ta na ich licach 403 1| głowę nędzną roztrzaskam. Bo w jakież dosyty, w jakie zażywności, 404 1| roztrzaskam. Bo w jakież dosyty, w jakie zażywności, w jakie 405 1| dosyty, w jakie zażywności, w jakie rozkosze ugrzązłem 406 1| ugrzązłem ja, bracie?! I w jaką pogardę dla się? A 407 1| jaką pogardę dla się? A i w zbrodnię ponoć na pokojach 408 1| progi łeb swój chyba rozbiję w pogardzie dla się! A dowiodła 409 1| dowiodła mnie do tego ta służba w straży: te dostatki, te 410 1| trzeci koń pode mną padł w rycerstwie mym błędnym - 411 1| dawać nie chciała - wonczas w tej biedzie, w tej trosce 412 1| wonczas w tej biedzie, w tej trosce bezradnej dałem 413 1| szuka swego życia i sumienia w żonglerowej gębie! Toć i 414 1| Toć i zwierz jaki na woli, w całej gorącości żądz swoich, 415 1| oprowadza po rynku za kolec w nosie. A żaden żongler na 416 1| się przytrafi zasłuchać w dolę czyją, ogarnia nas 417 1| prawię gromko do ludzi czy on w cichości do sumienia swego?..."~ 418 1| sprostuję dumę, jać zagrzeję w piersiach wiarę stygnącą, 419 1| chce - poetów; nie masz w sercach mężów ciekawości 420 1| dola czeka? Szwendać się w głodzie po ulicach miasta? 421 1| Muzy gzić? żakom języki w gębach rozwiązywać?! Lub 422 1| rycerzy tarcze i wdepczą w bruki mieszczan stopy... 423 1| na ulicy, nie na rynku, a w cichościach swoich? - czym, 424 1| czym, jeśli nie wiarą poety w Graala? Tak ja o tobie mniemać 425 1| mego?"~I to ramię jego, w porę przecie powściągnięte, 426 1| siebie:~"Baśni żonglera w piekarni nasłuchałeś się, 427 2| jakie są pierwsze potrzeby w porwaniu się do czynu: Dobyć 428 2| swej pani, bez czego nie ma w rycerstwie niczyim dzielności 429 2| waganty, prościej wyruszamy w światy - pomyślał goliard. - 430 2| pożyczki." Ale przychrząknął w gorliwym potakiwaniu takiej 431 2| rzecze żwawo. Ruszą tedy w zaułki i podmurza grodzkie. 432 2| grodzkie. Stoi Żyd u bramy w szachowej sukni i spiczastym 433 2| każe. Zagadnięty, toczy w palcach koniec siwej brody, 434 2| siwej brody, krzywi gębę w spojrzeniu: zamyśla ostrożnie, 435 2| krzepi się cofnięty. I zapala w oczach te ognie, które wszystko 436 2| zapamiętać obiecują i wszystko w porę odemścić - Jak to oni. 437 2| gdzie królewski poufnik w sprawę się wmiesza, zawisa 438 2| wiedział, o czym opowiadano w piekarni - u nich bo wieści 439 2| alteracji tak płonnej.~"Ty w siebie tylko wierzysz!" - 440 2| odwróciwszy się odeń, zapłacze w dłonie nad zaprzepaszczonego 441 2| u ludzi. (Każdy rzewnie w to wierzy, co mu podchlebia.) 442 2| sobie swój towar niedawny:~"W taki strój kogo chcesz, 443 2| niźli Żyd przed mizerykordią w piersi. Że wywyższony podchlebstwem 444 2| tu i owdzie sklepione, w bramę, wywiodła ich droga 445 2| pod gołą ścianę kościółka. W tej ciszy, z dala od zgiełku 446 2| rozłożył lekarz swe zioła w misach na ławie; drugą ławę 447 2| na dywanie pod kościołem w spokojnym oczekiwaniu na 448 2| chmurnie ściskał podbródek w dłoni i odezwał się wreszcie:~" 449 2| kamienie wielce pomocne, w których ta siła jest, że 450 2| pomaga, każdy lekarstwa w życia ochocie żwawo szukać 451 2| nie zdjął, a mnisze cnoty w tęsknocie za jedną znędznią 452 2| smęt i duszy zaniedbanie w melancholii. Oneż to, dobry 453 2| wszystkie bujności młodego w życiu zdziaływania (mnichom 454 2| Ewy są jabłka i wężowej w nas ciągle namowy. Pókiś 455 2| nie odszedł, odsypię ci w nią szczyptę ziela ukojenia, 456 2| na grzechów odpuszczenie w sercu nieci... Bóg zapłać 457 2| patronem: niech będzie łaskaw w niebie dla dobrego lekarza."~ 458 2| kamień jaki toczył mu się w piersiach i opadał nagle, 459 2| ty to mówisz?! - Aż się w zdziwieniu rycerz na miejscu 460 2| zarojenia nasze garścią w życie nie sięgamy. Ani sięgać 461 2| żonglerzy, którzy lubią żyć w zgodzie z powszechnością."~" 462 2| gorące słowo żonglerów, które w życie wiedzie!"~"Wierzęć, 463 2| nie poety."~"Doznaję tego w życiu swym."~I poszli dalej 464 2| życiu swym."~I poszli dalej w milczeniu.~Tęskliwcowi każda, 465 2| roztęsknionego wejrzenia w próżnię, wpadł oto goliard 466 2| próżnię, wpadł oto goliard w ostatnią już pasję:~"Połknij, 467 2| myśleć o kobiecie."~Lecz on w nagłym napływie gniewu do 468 2| Goliard wzruszał ramionami. "W żonglerowych opowieściach 469 2| Kościołowi Bożemu."~Jak w ciemię uderzony opuścił 470 2| upokorzeń. Wbiły mu się oczy w ziemię.~Po chwili te oczy 471 2| niesamowicie, zaś twarz, dotychczas w gniewie czerwona, stała 472 2| na rynek między ludzi; bo w tłumie, powiadał, tracą 473 2| wreszcie, rychlej niźli w ulic pustce, odszukać się 474 2| niego. - I oto jak utył w dostatkach!"~"Na cóż by 475 2| znać!"~Goliard machnął ręką w zniechęceniu ostatnim. " 476 2| zniechęceniu ostatnim. "Widzę, my w tym mieście pożyczki nie 477 2| Wydostali się niebawem w ludu zgiełkliwość odpustową 478 2| i ścisku rozbrzęcza się w długim ulu sukiennic.~Tu 479 2| ulu sukiennic.~Tu jakbyś w tęczę wstąpił: mrużą się 480 2| tłumów nie z popłochu, a w bezpiecznym zażywaniu targów, 481 2| oczy goliarda. A niech się w tłumie oczy rozciekawią 482 2| wraz i zgiełk pragnień w człeku się budzi, niczym 483 2| człeku się budzi, niczym w skupieniu duszy, oraz ta 484 2| niecierpliwość chęci - jak to w ludzkim roju.~Oto wprost 485 2| dziewka strojna; nuruje w rzece ludu jak ta rybka 486 2| rzece ludu jak ta rybka w kolorach godowych. Ledwie 487 2| zoczył, już mu powabniejsza w oczy skacze: strojem głowy 488 2| zdmuchnęła - darmo szukać w ciżbie.~Pomykają się w pstrym 489 2| szukać w ciżbie.~Pomykają się w pstrym tłumowisku i mniszki 490 2| przez robaki Salamandry w czeluściach gór ognistych. 491 2| sprzedam."~Z różańców kostką w palcach przepychały się 492 2| się mniszki czym prędzej w dal, by nie zmylić porządku 493 2| mnich bury z licem jakby w omocie ciszy klasztornej.~" 494 2| dziękowanie, chocia skromne, ma w sobie refektarza echo i 495 2| dziwokształtne bestiae ultramarinae, w podobieństwo tronów wędrujących, 496 2| kołyszą królów majestaty w przepychach złota i purpury!... 497 2| Jezusowego grobu. Pójść w ona Ziemię Świętą! rozszerzyć 498 2| światem!..."~Baśni żonglera w piekarni nasłuchał się było 499 2| napatrzył się brat - i zatęskni w światy. Światy zwożą w jukach 500 2| zatęskni w światy. Światy zwożą w jukach swoich kupce na odpusty;