Table of Contents | Words: Alphabetical - Frequency - Inverse - Length - Statistics | Help | IntraText Library
Alphabetical    [«  »]
mzen 3
mzy 2
n 6
na 1743
na-ami 1
nabeczy 1
nabiegaly 1
Frequency    [«  »]
2649 i
2519 w
2369 sie
1743 na
1295 z
1093 nie
881 a
Waclaw Berent
Zywe Kamienie

IntraText - Concordances

na

1-500 | 501-1000 | 1001-1500 | 1501-1743

     Czesc
1001 3| oba, pomsty nieba wzywając na miasto grzeszne.~A nie daremnie, 1002 3| błyskawicowym rozdarciem nocy pada na kościoła szczyty. A w rozwidniony 1003 3| onych krużganków i podcieni na wyży, pod łukowe wystrzępienia 1004 3| ocknie się i zło samo na poniżu: podejmie to kruczysko 1005 3| to kruczysko przycupnięte na okapie. I załopoce tym skrzydłem 1006 3| który leżał oto powalony na ostatnich stopniach kościelnych 1007 3| dłoni. Bokiem rzuciło brata na schody, w tej rozpaczy może, 1008 3| rozpaczy może, za późno temu na pokutę, kto za kobietę skarbonkę 1009 3| spod białofutrzanej szaty na złoty łuk strzemienia wychynęła 1010 3| targnęły oba kułaki mnicha na wszystkie w myślach kobiety:~" 1011 3| kark mnicha i wysztywnił go na klęczkach. I za pacierze, 1012 3| za pacierze, które stygły na wargach, przyniósł mu 1013 3| sznur i uderzy w krwawą już na grzbiecie pluchę, nowy węzeł 1014 3| nowy węzeł zadzierzga mnich na nim zębami, by się do żywego 1015 3| ty mnie tak smagasz? Ja na twą duszę jeszcze nie nastawałem. 1016 3| skazanego rycerza - wziąłeś na się w pocałunku warg jego!... 1017 3| słońce Świętej Ziemi cię na oczekują morzem za gdy księdze 1018 3| oddali, dach zapadł się na ożogę. Po ciemnym grodzie 1019 3| wyły tylko rogi ni te psy na złego ducha. A spóźniony 1020 3| zdzwania je wszystkie?! Bo nie na gaszenie pożaru odezwał 1021 3| jakby tym ptakom wędrownym na zerwanie się z grodu.~Tam, 1022 3| A gwałtowny jej rozbłysk na murze, tuż przed oczyma 1023 3| klasztoru! - podnieś głowę na wypisane gwiazdami powołanie 1024 3| w wachlarz skrzydła łuny na murach, pod grzmot jakby 1025 3| tylko dzwon swym kuszeniem na włóczęgę.~Niczym zamieć 1026 3| wszelakiej poszczęki i gonitwy na "huzia!" tłumów całych.~ 1027 3| Docucają te krzyki brata. "Na Boga - szepcze - co się 1028 3| w alkierzu? Wyniosło cię na ulice wścibstwo igrcowe - 1029 3| ulice wścibstwo igrcowe - na żałosny ponoć koniec."~Głuchy 1030 3| obu dłoniach. Z pacierzem na ustach biegnie w tamtą stronę.~" 1031 3| mnichem; runął bez czucia na ziemię.~Na gwiezdną kopułę 1032 3| runął bez czucia na ziemię.~Na gwiezdną kopułę grodzkiej 1033 3| księżyc znad murów. I wejrzał na plac kościelny omgloną 1034 3| parobczak konny błędnym rycerzem na drodze się wyda, a człek 1035 3| się wyda, a człek zbrojny na koniu Parsifalem samym zgoła.~ 1036 3| poświaty we wnękę dźwierzy, na te wniebowzięciem smukłe 1037 3| błogosławionych królowych.~Na poły ockniętemu mnichowi 1038 3| jakieś gromady śpiącego na schodach ludu. Acedią to 1039 3| jeszcze żarem uniesienia.~Na placu zakrzepłym w srebrzystej 1040 3| Lecz u węgła kościoła, tuż na zakręcie, groza pęta mu 1041 3| szeroko rozrzuciły się na brukach ramiona martwe, 1042 3| joculatora padła tu pod obuchem na bruki igra sama - wagantów 1043 3| Niczym wyłom w murze stoi na ścieżaj po nocy otwarta 1044 3| blaszkowej łusce rycerza na linie. Włócznia z żerdzi 1045 3| nimi trzyma się jeszcze na nogach płatnerz z potężnym 1046 3| sączącej się z jakiejś rany na głowie, której nie czuje 1047 3| grodu.~Jakoż roił się już na gościńcu wszystek lud wędrowny, 1048 3| z bramy miasta. Niejeden na zboczu drogi się zamitrężył 1049 3| franciszkanin z wagantami na wędrowanie swoje - za morze, 1050 3| nęci, a pysznymi kolory - na sycenie oczu, na spysznienie 1051 3| kolory - na sycenie oczu, na spysznienie dłoni. Oto wiodą 1052 3| wężem pnie się a wybiela na podgórzu droga daleka i 1053 3| podgórzu droga daleka i urywa na szczycie w łęku między borami. 1054 3| Widmowo pomykają się ku niej na ostatnim już skręcie drogi 1055 3| drogi obaj błędni rycerze na jednym koniu; płoną koncerze 1056 3| zatrzymuje się to widmo na przełęczy - a sunie wprost 1057 3| rycerzy błędnych, wyruszyli na szukanie Graala.~ 1058 4| CZWARTA~Wyprzedził lekarz na koniu gromadę całą. Na oklep 1059 4| lekarz na koniu gromadę całą. Na oklep jedzie - w popłochu 1060 4| kamieni narzucić mu zdołał na szyję. Kiwa się nad tymi 1061 4| Naleczył się dziś ludzi na odpuście, napatrzył doli 1062 4| gwiazdy, tak dziś rozjarzone na niebie, dopomniały się w 1063 4| murach - wloką siły młode na przygody, wyrzucając tęsknoty 1064 4| Dobry Pasterz z jagnięciem na ramionach i trzodą owieczek 1065 4| jego dłoń. Spojrzy lekarz na Jezusa-za-murem i pochyli 1066 4| Jezusa-za-murem i pochyli się na koniu. Milszym nad kościół 1067 4| Więc przechyla się bokiem na siodle z palcem przed się 1068 4| zaledwie słowo.~I utknął wraz na nim: stropiło go bardzo 1069 4| próg wtórego żywota swego na ziemi - bo wonczas to właśnie: 1070 4| serca; nie stać go będzie na wdzięczność Franciszka. 1071 4| dała szkapa od kęp trawy na rozdrożu. Wreszcie truchtem 1072 4| po nocy. Gdy tak zmilkną na czas jakiś w zadumie nad 1073 4| pańskim! Ochotnik! zaciężne na gościńcu pozostali: pogrzeb 1074 4| tylko: dla sztuki - duszom na rozprężanie się z powszedniości. 1075 4| zatrzymują się towarzysze na gościńcu i hukają na niego 1076 4| towarzysze na gościńcu i hukają na niego z daleka. Patrzą: 1077 4| przysiada znów niedźwiedź na zadzie pośrodku drogi, pysk 1078 4| drogi, pysk żałośnie jak na zawycie wyciąga, rozdyma 1079 4| daremnie wypatrują skoczki na gościńcu, od bramy grodzkiej.~ 1080 4| szerszej i weselszej doli na świecie zazna, Zwłaszcza 1081 4| Gadkarz płaszcz swój czarny na ramiona jej zarzuca, by 1082 4| Schudnie, nie bój się, na chlebie naszym; zwłaszcza 1083 4| Zblednie, odglansuje się i na policzkach, wybielą się 1084 4| matkami w grodzie te pierwsze na szerokim świecie powiernice 1085 4| Goliard będzie wiedział na pewno, kędy droga do Paryża, 1086 4| lepszej zgody podzielone jest na dwie części, mówią: na wyspie, 1087 4| jest na dwie części, mówią: na wyspie, przy zamku gród 1088 4| gburstwa; za rzeką zaś, na górze świętej Genowefy - 1089 4| uczą wiedzy wszelakiej. Zaś na ulicach usłyszysz tam rzeczy 1090 4| to żak niejeden piosnką na ulicy wyśpiewa ku zohydzeniu 1091 4| tam walka okrutna. Muzy - na które u nas wypaskudza się 1092 4| przysiedzi, aliści zwieje znowuż na gościńce - żak wędrowny! 1093 4| aby im po, nad wszystko na świecie nie imponowały szkoły 1094 4| imponowały szkoły i nauk doktory. Na to jedyne junactwo stać 1095 4| siebie w marszu wagantów: owo na zaśpiewanie chórem tej pieśni 1096 4| Kotłuje się wokół niego na gościńcu rzesza młoda.~Więc, 1097 4| klękać poczynają u figury na rozdrożu. A szyje rybałtów 1098 4| doczytane wonczas przez lekarza na koniu:~Dokąd idziesz, drogie 1099 4| zatrzepoczą się gromkim chórem na odczytane przez żaków wezwanie.~ 1100 4| za bramę każdego miasta, na wiatry żeniesz, nie daj 1101 4| Uderzyło czoło w kamień na rozdrożu.~Po drugiej stronie 1102 4| ręce białe. I nie pióra to na wietrze łopocą, lecz jej 1103 4| giętkie i skrętne, i polotne na stopach, a ochocze po nocy 1104 4| cygaństwa swego.~Gdy tuż za nią, na gościńcu, wyłania się nagle 1105 4| już dlań nie obca: człecza na pozór, lecz na koźlich radach; 1106 4| człecza na pozór, lecz na koźlich radach; w kudłach 1107 4| głowy wiją się rogi capa. Na przedkościelnym placu dopadł 1108 4| u rozdroża, przyklęknął na jedno kolano, żegna się 1109 4| nieufnością oglądał się mnich na kamienną postać Jezusa-za-murem, 1110 4| zdziałana. I zło a czary na rozstaje przynęca.~A tamten 1111 4| trzodę swoją, przygrywa sobie na fletni pasterskiej. Stąpa 1112 4| pasterskiej. Stąpa lekko na kopytkach, kołysze w chodzie 1113 4| głosem tego strumienia, który na nurcie skrętu w dwa zabełtania 1114 4| nutą ciągle się swarzy. Na organach nocnej ciszy wygrywa 1115 4| bulgoce, prądem rzek wartkich na kamieniach zagra, a pod 1116 4| bezliki biorą strumienia nuty na tysiącogłosowy chorał swoich 1117 4| bacz, grają! - gwiazdy na wyży. Świat cały za organy 1118 4| Świat cały za organy staje, na których wygrywa się gędźba 1119 4| niebieskiej - pod te chóry na niży jak pod wielki spazm 1120 4| permanenti!...~Idzie mnich na wędrowanie dalekie za morze, 1121 4| Pochód ich cały runął snadź na tamtą stronę: w przepaść 1122 4| chór człowieczeństwa!...~Na mlecznej omgle wokół księżyca 1123 4| wciąż jeszcze, rozwiewa się na widnokrąg cały - wsiąka, 1124 4| wokół późnego księżyca.~Na dalekim gościńcu doganiają 1125 4| powszednie. Tam, w klasztorze, na długo przed jutrznią zrywają 1126 4| przepaść dusz tułaczych ujrzał na widnokręgu grodzkim.~Dobry 1127 4| grodzkim.~Dobry Pasterz podjął na rozdrożu owcę zbłąkaną, 1128 4| rozdrożu owcę zbłąkaną, na bary wziął i odnosi przeorowi - 1129 4| zgiełk! Za żonglerami śpiewaj na kobiet cześć! za skoczkami 1130 4| zbłąkanych.~Wreszcie powalił się na klęczki gdzieś u węgła na 1131 4| na klęczki gdzieś u węgła na zakręcie muru.~Tu bywał 1132 4| klasztornej. Oto kwiaty na poły już zwiędłe, które 1133 4| wczoraj o świcie wychodząc, na kwestę złożył było u Jej 1134 4| przeor każdą taką panią na karcie! Każda mu była najpiękniejsza, 1135 4| dary sztuki twej... Pomnij na onego żaka, który się łaski 1136 4| cudu dopraszał: by ujrzeć na własne oczy Przenajświętszą 1137 4| w glorii niebieskiej. I na to się godził: takie miał 1138 4| dla życia. Ujrzał. Oślepł na oko, które widzenia doznało. 1139 4| Lecz odtąd okiem uratowanym na żadne piękności świata spoglądać 1140 4| Habit najsurowszej reguły na się wdział i strasznie tęsknił 1141 4| do śmierci - by zjawioną na chwilę d o s k o n a ł o 1142 4| szyi. Jakże śnił dla Niej na karty księgi obiele i błękity 1143 4| przeor wysyłać za kwestarza na odpusty, by nieco farb świata 1144 4| świata w oczy wziął, Tej tu na płaszcze a korony do księgi 1145 4| poczęły mnichowi własne kolory na kartach księgi, pełzły i 1146 4| krasie!~Czołga się mnich na klęczkach i bije w piersi:~" 1147 4| I w ogień żył swoich. I na usta. Tu, tu na wargach 1148 4| swoich. I na usta. Tu, tu na wargach mam! - bo tej 1149 4| zastąpi ono mu drogę "Na zamek mi z miejsca do pani 1150 4| skazanego rycerza - wziąłeś na się w pocałunku warg jego... 1151 4| czemuż raczej z wagantami na kres świata nie uciekłem?!"~" 1152 4| łupinę łodzi naszej i niesie na falach marzeń w okrutny 1153 4| pana Lancelota, który ci na bary zarzucam, przystroisz 1154 4| puchach purpurowego łoża czeka na cię przebiała pani w złotych 1155 4| Lancelota samego mocą, gdy na cześć swojej pani wielkoludów 1156 4| się mnichowi oczy.~Padł na kolana, sunie na nich ku 1157 4| oczy.~Padł na kolana, sunie na nich ku stopom kamiennym 1158 4| szatanem zastygł, zamarł mu na ustach rozchylonych. I w 1159 4| go wskroś. Oczy otwarte na świat nieziemski widzą, 1160 4| snadź nakazuje, bo z palcem na ustach, a drugą dłonią na 1161 4| na ustach, a drugą dłonią na piersi chyli się pod kapturem 1162 4| pielgrzymiej zadumy.~ na koniec - gdzieś u węgła, 1163 4| mnicha, kładzie mu rękę na głowie i powiada za wymówkę 1164 4| ich brat furtian z palcami na ustach, a drugą dłonią na 1165 4| na ustach, a drugą dłonią na piersi. Zamknęły się za 1166 4| Bacznie spogląda przeor na krok jego słaniający się 1167 4| może wspomnieniami doznań na świecie. Każe mu iść za 1168 4| iść za sobą do piekarni, na ławie sadza, sam mu przynosi 1169 4| odstawi nietknięty posiłek na ławę. "Szkatuła moja kwestarska!" - 1170 4| siwą brodą nad śladami krwi na nim, nie racząc nawet zapytać 1171 4| Zadzierzgnął natomiast pętlę na końcu sznura, zarzuca 1172 4| sznura, zarzuca bratu na szyję. I wiedzie go jak 1173 4| szyję. I wiedzie go jak na postronku.~Pojął mnich kary 1174 4| zajął swe zwykłe miejsce na skrzyni. Dobra, powszednia 1175 4| różne od gołębich turkań na dworze.~A gdy się przeor 1176 4| księdze, kładzie oto rękę na kartach i prawi: jak to 1177 4| w tej chwili człowiekiem na świecie. Bowiem, za łaską 1178 4| kręgi. I znów oto spadają na okna celi, przynosząc bratu 1179 4| złote błękity podniebia na swych skrzydłach białych.~ 1180 4| Łukaszowi.~Acz z księgą na kolanach, już jej przeor 1181 4| mnichów podjęli to dzieło - na klasztoru chwałę. Nie gotowym 1182 4| choć z palcem milczenia na ustach, szepcze w alteracji 1183 4| cały, a i poczerwieniał na twarzy w gniewie - tak nieoczekiwanym 1184 4| mówił Paweł, że im wolność na pokażenie serc idzie. Nie 1185 4| przywołać igrców imienia na nas, franciszkany! Czymże 1186 4| rozsiada się znów wygodnie na skrzyni i powiada:~"Ad laetitiam 1187 4| człecze i w dziele naszym. Na czymżeśmy to stanęli, bracie 1188 4| przypomnieć goliarda. Wysuwa się na środek celi z palcem na 1189 4| na środek celi z palcem na ustach, a drugą ręką wskazującą 1190 4| drugą ręką wskazującą jakby na mury, ku furcie.~"Aa?!... 1191 4| przyprowadź. Pozwalam."~Gdy na progu stanął goliard w czarnym 1192 4| ramionami skrzyżowanymi na piersiach, a z gęślą i smyczkiem 1193 4| sali nowe pieśni i wiersze na świecie i że chętnie ich 1194 4| on spojrzawszy spod oka na księgę i pióra przy niej, 1195 4| gdzie i kości nasze."~I na to cierpko odpowie goliard, 1196 4| tony, biorą je czym prędzej na struny gęśli swoich - nie 1197 4| Przysiadł się goliard na skrzynię i - skarcony - 1198 4| obie ręce w kierunku księgi na stole.~"Gdy, naszym zwyczajem, 1199 4| gwałtownie i dłonią stłumi na ustach ostatnie słowa.~" 1200 4| nasunął czym prędzej kaptur na oczy i oburącz przysłania 1201 4| Ultramontanus, który nam drogę na gościńcu zaszedł; człek 1202 4| w duchu, tonie i kolorze na wielceć pono szlachetniejszej 1203 4| skrzyni. Nurzając się w niej na kolanach, powiada, jak to 1204 4| skarby bezcenne przynoszą mu na plecach.~Z tymi słowy dobył 1205 4| zawsze o głodzie i nie na żebraczych karkach pokory, 1206 4| ucieszyć chciał goliarda; na bok odłożył, dłonią przyklepał: 1207 4| ducha ledwie musną ucho na gościńcu, gdy trafem koło 1208 4| choćby cudem nawet natrafił na jaki skarb ducha, zagubi 1209 4| który otrokiem był pono raz na Monsalwacie... Tyżeś w piekle 1210 4| gościńcach świata - komu innemu na dopełnienie." Goliard zwieszał 1211 4| świata nie skupi i duchem na szukanie rzeczy z ducha 1212 4| nieledwie?!"~Mało baczy przeor na to oburzenie:~"Wiódł Żydów 1213 4| A przeor podejmie tylko na niego to ciche rozświetlenie 1214 4| jego, nastawione jak gdyby na dale, na bliższe rzeczy 1215 4| nastawione jak gdyby na dale, na bliższe rzeczy po chwili 1216 4| zatrzymawszy się przelotem na twarzy goliarda - zachmurzył 1217 4| księgę, odłożoną przed chwilą na bok.~"Wiedzże tedy, bracie, 1218 4| coc ostatnio musnęło ucho na gościńcu i z czym do mnie 1219 4| przybiegłeś: gdy twe rojenia na poły płonę Pitagor po piekle 1220 4| przysiadł się do goliarda na skrzynię. Zwaśnionych klerków 1221 4| kaptury nad jej kartami: na głos czytają a pilnie. Czasami 1222 4| prostują, odsuną od siebie na skrzyni, w oczy sobie popatrzą: 1223 4| gwałtowniej pochylić się, na tym gorliwsze czytanie. 1224 4| Goliardowi żyły nabrzmiewają na skroniach, a pod oczyma 1225 4| swe gęśle. I tak je jakoś na kolanach ułożył, tak na 1226 4| na kolanach ułożył, tak na nie osobliwie popatrzył, 1227 4| sięga - i z tej rad by coś na głos wyczytać. Tymczasem 1228 4| klamr.~Wreszcie otwiera na traf. Goliard czai się uchem 1229 4| czai się uchem i powieką na słowa mistrza, rozkołysane 1230 4| Słyszcie i wejrzyjcie na mnie!...~Przerwał sobie 1231 4| Przerwał sobie stary na samym początku, wystawia 1232 4| przeora:~Słyszcie i wejrzyjcie na mnie:~Byważ li kędy żalu 1233 4| słowo w słowo mistrz twój!"~Na profanację księgi tylko 1234 4| powoli dopiero zapalał się na policzkach. Przemógł go 1235 4| wszystko pamiętają, zali na ziemiach francuskiego króla 1236 4| Każdy żak ci to powie i na pierwszych zaraz kartach 1237 4| kaptur osunął mu się na plecy. Spod jego stroju, 1238 4| plecy. Spod jego stroju, na pierwszy rzut oka rzekniesz, 1239 4| wędrownych on" - powiada przeor na uspokojenie.~"I to jest 1240 4| wolą panowie zasadzać się na kupców juki i wory, a ducha 1241 4| odtrącili od się precz - na rynki grodzkie!"~I tak się 1242 4| gęśli oddali owo skoczce na przekarmienie."~Oburącz 1243 4| nachmurzeniem popatrzał spod oka na goliarda.~"Tyś jeszcze, 1244 4| wartością swą dojrzała."~A on na to:~"Surowszy jest twój 1245 4| ten mistrz twój - podjął na chwilę księgę, by wnet 1246 4| załamał się całkiem: osuwa się na kolana u skrzyni, a czołem 1247 4| rozwianą oto w tej chwili na skórze i okuciach księgi 1248 4| jedno już tylko powiadał mu na rozstaniu: aby nie minął 1249 4| gęślom, niechże Ona weźmie na się ich strun tony ostatnie; 1250 4| powróciwszy do celi, zasiadł znów na skrzyni. Już nie te potoczne 1251 4| dolom: kamieniem leżała mu na piersiach własna surowość 1252 4| do Magdaleny tej swojej, na grzeszną goliardię żywota 1253 4| zgrzeszeniu. I pokucie... A sukna na nową szatę - uważałeś? - 1254 4| za furtę i dogoniwszy go na drodze, padnie mu na szyję, 1255 4| go na drodze, padnie mu na szyję, wołając: "Przerzuć, 1256 4| swój w moje serce mnisze! na moje barki pokutnika! w 1257 4| Lecz oto baczyć musi na biadanie starego przeora, 1258 4| Bo nawet kromki chleba na drogę nie otrzymał... Kto 1259 4| grzeszniejszy? Kto - franciszkanin na wskazania miłości mniej 1260 4| tym ciężej uczyni mu się na sercu.~Nielekko było snadź 1261 4| największy, który mi z klasztoru na noc całą zabałamucił się 1262 4| noc całą zabałamucił się na świecie!... Jeśli nie dość 1263 4| dotykam go, niech ta powolność na mnie grzechem spada. Baczę 1264 4| mnie grzechem spada. Baczę na kruchość Twego naczynia, 1265 4| kruchość Twego naczynia, Panie! Na to burzenie się w nim ziemskiego 1266 4| tu włodarstwo."~Zatrzymał na nim tak ojcowskie wejrzenie, 1267 4| ślad widniał w głębokich na drodze wyciskach; niegdyś 1268 4| Nauka dobra da łaskę, na drodze gardzących przepaść!..."~ 1269 4| ducha i dobrej samotności na niestatek tułactwa, na gorycz 1270 4| samotności na niestatek tułactwa, na gorycz poniechania. Już 1271 4| oglądając się co chwila na cichość zakorzeniałego 1272 4| zapatrzył się po raz drugi na te dziwne, pieczęciami grzybiej 1273 4| podkowy w mchów szmaragdzie na pustynnej drodze pod klasztoru 1274 4| zatrzymuje się pewnie i czeka na przeora, by się przysiadł 1275 4| przeora, by się przysiadł na jego konia. Bo nie jednoż 1276 4| Graala czary czy od Ewangelii na ołtarzu nowego zakonu?!..."~ 1277 4| grudą przypadła gdzieś sowa na krzew. I z wklęsłej twarzy 1278 4| między te głogi i ciernie na okopy klasztornej granicy, 1279 4| zadyszany nie zatrzymał się na wale.~I nie obejrzał poza 1280 4| nimi zastygłość. Spoglądał na te zamki, gród i klasztor 1281 4| zamki, gród i klasztor jak na przystanie, w których stargał 1282 4| zostawił. Chyba się teraz na wznak w łódź swą bezsterną 1283 4| obłoków przegonem nieustającym na błękitu bani - spłynie, 1284 4| je wzwyż po dłonie: "Na Boga prawdziwego, stój! 1285 4| Nieprawda to, żeś niczyj na świecie. Bożyś ty, Boży, 1286 4| zawsze przed Bogiem. Spójrz na Nią: stoi tam w kamieniu, 1287 4| zawziętość ogłuszyła go rychło i na ten ostatni zew franciszkańskiego 1288 4| zielonych jaszczurek bezliki na głazach - i oto zaczarowana 1289 4| szczętów, gdzieniegdzie na oko jak ciało obłych i miodnie 1290 4| ruszone w ziemi. Jaszczury się na tym lęgły i rozsnuwały bluszcze.~ 1291 4| dalekich opadł tu gdzieś na złamaną kolumnę i cietrzewi 1292 4| skrzydłami cheruba wionie wprost na piersi goliarda.~I spadają 1293 4| goliarda.~I spadają mu całunki na policzki, na oczy, na usta, 1294 4| mu całunki na policzki, na oczy, na usta, w tym śmiechu 1295 4| całunki na policzki, na oczy, na usta, w tym śmiechu zębów 1296 4| tańca pieszczoty stargałoby na sobie i najdelikatniejszego 1297 4| nazbyt prędko poszarpało się na niej to wszystko.~Widząc 1298 4| modną suknię, narzuciły się na nią, że zgorszenie swym 1299 4| przypuszczalnym gniewie jego na te wtrącania się babskie 1300 4| że mu żyły obrzmiewają na skroniach.~"Nie ich rzecz!"~" 1301 4| w mieście, wraz z pomstą na tamte jędze w grodzie - 1302 4| diabeł by sam nie odgadł, na kim się to skrupi. Co chwila 1303 4| Co chwila czerwienieje na twarzy i ogląda się przy 1304 4| twarzy i ogląda się przy tym na miasto. Zda się, że gotów 1305 4| obie ręce, sadza przy sobie na kamieniu.~"Nie zostałeś 1306 4| głupim, powiadając, że się na niczym nie zna. "Toć to 1307 4| spotkawszy rybałtkę z kapeluszem na głowie, pociągnął na 1308 4| na głowie, pociągnął na ratusz do podatku i do zapisania 1309 4| grodzkie księgi nierządu. Na taką jawność już przyszło! 1310 4| czemu odbiegł od kamratów na gościńcu, co śród mnichów 1311 4| końca - od najdokuczliwszych na razie uczuć. Jął jej tedy 1312 4| z tego tu wału spoglądał na gród, zamki i klasztor: 1313 4| jest. Nie ma przyjaciół na świecie.~Tak jej się użalał, 1314 4| wszystko w jedno miesza i na drobne miele. Do nie wiadomo, 1315 4| wiadomo, jak zboczył z tego na opowieść o wielkim mistrzu 1316 4| tak bardzo, że oto już nie na kamieniu przy nim siedzi, 1317 4| kamieniu przy nim siedzi, lecz na ziemi. Ramiona splotła na 1318 4| na ziemi. Ramiona splotła na kolanach jego, zapatrzona 1319 4| wszystko wie! Oderwały się na chwilę jej myśli od siebie 1320 4| Sali jeszcze prawdziwe na świecie? choćby tam - za 1321 4| ma, skoro dawniej były? Na wygodzenie tym naprzykrzonym 1322 4| kwiaty tkały osadzając je na łodygach traw.~"One?!..."~ 1323 4| poderwały się ku włosom na ciemieniu, by poprawić roztargane, 1324 4| przyłapana uśmiechem jego na tym odruchu bezwiednym, 1325 4| ośmielona przysiada się doń znów na kamień - z przyjaźnią zresztą 1326 4| szepcze gardłowo nad nią. - Na twoją i moją duszę, prawdę 1327 4| miłości tak przykro zepsuł na samym początku - ,,niech 1328 4| swój płaszcz i mruczy:~"Na ten koniec - ja obity zostałem!"~ 1329 4| pozwala: rozsierdzenie swe na żale mu przekłada, że 1330 4| niepotrzebne - wybuchnie na pewno płaczem krzywdy serdecznej.~ 1331 4| oświeconego człeka: wszędzie na świecie jest więcej ładu 1332 4| spostrzegłszy ludzi, położył słuchy na grzbiecie i śmignął co tchu 1333 4| niejakim czasie tak ciepło na niego popatrzy, tak długim 1334 4| ramionami, odchodzi sobie na bok. Poprawia warkocze, 1335 4| oto jeden, drugi kamień, na który wskoczyć wzięła ochota; 1336 4| już jak wiewiórkę z głazu na głaz ponosiło samą. Że grobowcowe 1337 4| nie zapatrzy się ciekawie na obrzydliwość czarną i 1338 4| złomy, a bluszczów ciemne na słońcu gąszcze. Migoce na 1339 4| na słońcu gąszcze. Migoce na ich tle czerwonymi jak mak 1340 4| kierz zwisa czarną kaskadą na jednej gałązce tylko: rozkołysze 1341 4| pod jabłonią: golusieńka na całym ciele, nawet przyrodzenia 1342 4| jakby podstawę tej figury; na niej dzban zdziałany w marmurze 1343 4| odczytywaniu starego pisma na zmurszałych przy drodze 1344 4| przy drodze kamieniach lub na głazach wmurowanych w bramę 1345 4| rozploty wyrzucając przed się, na głowy przysłonięcie rabie:~" 1346 4| które tu i ówdzie zawisały na słupie. I nakryły się dachem 1347 4| wkracza? Świeżych gron obiata~na łask jakich zbłaganie spłynie 1348 4| ołtarza. Klęczy owo wagant na poły mniszy, z gęślą pod 1349 4| zwłaszcza słowa tej modlitwy. A na pół zaledwie ocknięty z 1350 4| z tego czaru, pojął, że na tych bogów cmentarzu żywe 1351 4| Wczoraj to wszak jeszcze, na kamieniu grodzkiej ulicy, 1352 4| opony to widoczne fałdy na kadłubie, u góry bark się 1353 4| odnalazł w środku tych ruin. I na marmurowej tafli jego, u 1354 4| opodal, jak ona pozłocista na smagłym ciele. Zaś tych 1355 4| bierze do tej bladości na licu, do oczu śćmienia, 1356 4| już chyba tan...~Wówczas na miękkich stopach kocicy 1357 4| jucundo poszedł znów z kamraty na waganctwo, na włóczęgę - 1358 4| z kamraty na waganctwo, na włóczęgę - w światy.~Życia 1359 4| tylko odgadnąć by zdołał na fletni tych zamyśleń goliardowych 1360 4| gdyby zasiadł wprost niego na ruin którymś głazie, rac 1361 4| nici wszystkobarwne, by na tkankach słońca i zieleni 1362 4| Lirisu wodą.~Oto biorą już na stopy te pierwsze wstrząsy 1363 4| za krzyk radosnego ciała na "Evoe!" młodości.~Nie matka 1364 4| strumienia samego głos, który na nurtu skręcie w nuty dwie, 1365 4| roztopione słońca złoto na piersi swoje. Póki prąd 1366 4| głazów stęgłości, biorą na swe plecy i ramiona tych 1367 4| dyszy, tak się trzepoce na ciałach dziewcząt niepokój 1368 4| stropił się tym bynajmniej, na nic w tej chwili nie baczący. 1369 4| rozpierzchły się, i rozwiały na wsze strony - pod gwałtownym 1370 4| zwiały oto z kolumn bieli na murawy głęboki cień? I pędzą 1371 4| młodsza siostra starszej na szyje++ snadź skoczyła? 1372 4| siostrzane troska, gdy jastrząb na nią tu spada. Ku niej to 1373 4| kryjówek swoich ślą jej na gwałt zazdrosnych ostrzeżeń 1374 4| czym sama u krosien!..."~Na ramiona snadź siostra 1375 4| szum łanów dalekich.~Obłok, na błękity nawiany, płynie 1376 4| organowych dudów pierwsze zaciągi na basie. Po chwili wysokie 1377 4| siostry do pracy przerwanej.~Na utrudzeń południowych zakończenie 1378 4| skory, przysiadł z dala na głazie, podjął oburącz kopyto 1379 4| treść cicha. Zerwał się na nogi.~"Twych ocznych uśmiechów 1380 4| łanom tu w krąg wszystkim na błogosławieństwo plenności.~ 1381 4| godziną!" A wtórują temu na najwyższej nucie skrzypkowej 1382 4| giną w żądz chaosie. Oto na wody strumienia proszą śniegiem 1383 4| kobiecych.~I zjeżyły się na nim kudły w grozie tej myśli, 1384 4| naturę. Już pod krzewem na wznak leży, jak pod kozą, 1385 4| A raz po raz przed się, na oślep gdzieś wierzgnie. 1386 4| Rychło patrzeć, a spotniał na gębie i zjeżył mu się czub 1387 4| pije. Tylko leżąc wciąż na wznak, wymachuje łapami 1388 4| nogi i ramiona i ku słońcu na zenicie, w spiekotę jego 1389 4| wyraz jego. Leżąc wciąż na wznak, pod słońce na zenicie 1390 4| wciąż na wznak, pod słońce na zenicie trzyma oburącz grono 1391 4| w której skąpano niegdyś na Olimpie nowo narodzonego 1392 4| narodzonego Bakcha, ta przez ludzi na ziemi poszukiwana wciąż, 1393 4| bluszczowego tyrsu jego rozmach na przodowanie:~Za najad pląsem 1394 4| wygodzić, przysiadł było Pan na głazie, podwinął rac pod 1395 4| fletni tchnie ros i rześkości na poły jeszcze rozmarzony 1396 4| pozłocistych kędziorów wstrząsem na wyskokach, wywabia z roś 1397 4| piersiach posłowie strunne - na przymierze z wszechradością 1398 4| dziewczyna. I przytwierdza mu to na ustach wargą mięciutką.~" 1399 4| wychylała się czasem ta głowa na uradowanie się życiu - to 1400 4| myślami swymi.~Ona spogląda na te jego zadowolenia przy 1401 4| skrzydeł. A te jej ręce opalone na brąz, z palcami, by jaszczurki, 1402 4| przesuwa je sobie spod piersi na biodra i uda, powiadając 1403 4| słoneczne.~Rozchwiała się na kibici jej szyja i główka 1404 4| przegnie plecy jej białe, na tak płochliwe "och!..." 1405 4| lot. I drobi, drobi wstecz na palcach stóp - odpływa ramię, 1406 4| węża się gnie i wystawia na boki kłęby twarde. Krzepczy 1407 4| spętana, w tył się przegnie, na dreszczową biel pleców przerzuci 1408 4| czeka - wargą i zębami! - na Fauna samego czeka, Bakcha 1409 4| goliarda, Podrywały się na mgnienia czerwone wachlarze 1410 4| odchylanych jakby ku słońcu na zenicie, rozległ się dzikim 1411 4| gdzieś miedzy wrzosy, to na płytę strzaskanej tu trumnicy, 1412 4| spostrzega teraz dopiero, że leży na płycie sarkofagu, którą 1413 4| pory oddając wieczorowi. Na tym legowisku rozkoszy, 1414 4| oszukana słońcem.~Zorza na nieboskłonie wchłonęła, 1415 4| Wszystkie żary i żądze ziemi; na kłębiastym granacie chmur 1416 4| wystawiała się w tej chwili na wyży - Bakchowi spornie - 1417 4| harmonii, która za Apolla na niebie niegdyś czczono, 1418 4| przeciąga się wciąż jeszcze na swym łożu kamiennym; pije 1419 4| wieńcu winnego listowia na czole, z kiścią gron u skroni. 1420 4| pluska. Niebawem zaśnie na pewno snem głębokim. Tymczasem 1421 4| dłońmi w rękawach, z kapturem na oczach złorzeczył klerk 1422 4| kaznodzieja tak nie grzmi na kobiety jak człek oświecony, 1423 4| tym okłębiu ciemnej grozy na nieboskłonie zamigota raz 1424 4| świat mierzchnie ponuro, na cmentarzu żywych kamieni 1425 4| gałąź jakowąś, przydatną na kij pielgrzymi. A porając 1426 4| tonu, a głosem opoja. Tylko na nic mi już wtedy będzie 1427 4| będzie i klerkostwo me całe: na nic ta szata oświeconego, 1428 4| nic ta szata oświeconego, na nic i ta ksiąg reszta tam, 1429 4| nic i ta ksiąg reszta tam, na wozie towarzyszy, wśród 1430 4| weselności pod ziemią się ukryje, na ponocnych gdzieś schadzkach 1431 4| opuszczonych, po złych rozdrożach, na schadzkach ponocnych - doznacie... 1432 4| prawdziwie przez dymnik na dachu wychyli głowę zapatrzona 1433 4| pochodni tanecznych - tam, na grobli, przy opuszczonym 1434 4| Pomrukuje w niej głucho, warczy na ziemię całą potwór bezmiarów - 1435 4| Oto rozdzwonił się już na burzę sygnaturki lęk; a 1436 4| duszę towarzysza poległego na brukach grodu - i jego pieśń. 1437 4| i jego pieśń. Wczoraj to na kanoniach śpiewał . Tu 1438 4| mu każe dziewczyny - tam, na wieku sarkofagu śród kolumn.~ 1439 4| czarne śliskie powrósło na piersiach śpiącej dziewczyny. 1440 4| mgnieniu ruch spłoszonego na ziemię gada.~Krzyknął goliard 1441 4| przezeń uderzony wymignął się na razie spod tego ciosu, by 1442 4| się ozwało coś wreszcie na ulgę nieomal w tej niemej 1443 4| opadły z rzadka gdzieniegdzie na głazy~Popłochem lęku i przynaglaniem 1444 4| promienieje - widzę!... Na dole zaś: gęśle żonglerów, 1445 4| ciężar ciała z jednej stopy na drugą. I kręci się tak w 1446 4| zatańczył z nią przed ołtarzem - na tym weselu swoim. J choć 1447 4| powołania? Nie ciagnął z uporem na ścieżki doznań i zysków? 1448 4| odepchnąć precz! matkę, powaloną na progu - przekroczyć! I nie 1449 4| przekroczyć! I nie oglądając się na nich, iść, kędy dusza wzywa. 1450 4| księdze jak żak: piersią na karty się pokłada, dłońmi 1451 4| wystąpiły za bratem Łukaszem i na słoneczne ścieżki ogrodu. 1452 4| ścieżki ogrodu. W kapturze na oczach, z dłońmi w rękawach, 1453 4| zatajało to się jeszcze na poty w chaosie materii. 1454 4| Całkiem opadł mnich na ścieżkę ogrodu; kurczył 1455 4| wskroś, poprzez splecione na oczach dłonie, widzi (przypominając 1456 4| szukał w pamięci.~Przychodzi na ozdrowieńce ta chwila, gdy 1457 4| zdają w słońcu i deszczu na przemian. Bo taka jest w 1458 4| warzywne braci klasztornych. "Na rabatach wyłącznie wolno 1459 4| bratków trójbarwne aksamity - na stroje, płaszcze i glorie 1460 4| jedynego swego umiłowania na ziemi wszczynał brat nawet 1461 4| rozkwitały w słońcu tym wołaniem na ludzi Pawiowym: "Zawsze 1462 4| Nawet święta Klara sama na daszek pod oknem swej celi 1463 4| czyniły się tymczasem kępy na rabatach - w jędrnym sprężeniu 1464 4| zdały się jak te taneczniki na uczcie słonecznej. Bo płaty 1465 4| Czerwonozłote odbłyski zorzy na drzewach sączą w dół ku 1466 4| światła zastygłości wszystkie na rabatach róże, gdy dołem 1467 4| cieniów kobierce - jak gdyby na te dywany wstąpić miały 1468 4| ostatnie błyski niespokojnego na liściach światła: równa 1469 4| Stworzenie całe spogląda na człeka, nie on zasię na 1470 4| na człeka, nie on zasię na nie.~Na dalekich gdzieś 1471 4| człeka, nie on zasię na nie.~Na dalekich gdzieś zagonach 1472 4| Nierychło spostrzegł brat na ciemnej w dali kępie zieleni 1473 4| niebawem; zagnały je matki na noclegi wczesne. I już tylko 1474 4| donośnie.~Mądrości Bożej imię, na Amen ptaszego za dnia chóru, 1475 4| miękkie wychylenie szyi na matczynego uśmiechu smęt 1476 4| tu się nagle zgarniają - na obraz - w całej sile przypomnienia. " 1477 4| anioły przewyższają piękne na świecie kobiety, lecz szczęśliwością 1478 4| niecierpliwe już się przepchały na klęczkach przed starsze 1479 4| obramkę modrego płaszcza na stopniach tronu. Ten żak 1480 4| Goliard, że dłuższe lata żył na świecie, cięższe, widać, 1481 4| porachunki czyni pod dłonią na oczach. Gęśle swoje tym 1482 4| niedopełnienia wszystkich strun na gęśli, przez Boga darowanej. 1483 4| Żonglerzy i tu jeszcze, jak na świecie, pasą bardziej oczy 1484 4| Gędziec kładzie dłoń poważną na strunach symfonii: jasną 1485 4| gadkarz przepołowiony w podłuż na kraśną i zieloną połacie 1486 4| turba!~Tuż za nimi klęczy na obrazie i mnich sam z paletą 1487 4| rankiem u żywego kamienia.~Zaś na samym przedzie obrazu, w 1488 4| gdy z ogrodu bram wylegały na gościniec zbiegłe od rodziców 1489 4| księżycowego blasku wystąpił na gościniec on sam. Szedł 1490 4| koń, kolebał tłusty zad na skokach i radach kozła; 1491 4| radach kozła; a tak stąpając, na fletni przygrywał sobie. 1492 4| z mnichem zamyśliły się na przedwieczerz i kwiaty, 1493 4| Kapturem i dłońmi na uszach zagłusza mnich w 1494 4| obrazy nowel A i Najświętsze na nich Oblicze... (jakże się 1495 4| diabeł, jak pląsa tu wkoło, na fletni przygrywając sobie!....).~ 1496 4| w sadzie zaszumiały znów na wtóre tchnienie zachodu, 1497 4| braci. I baczy z daleka: na powagę kołatów, z jaką 1498 4| zstępować gęsiego do krypty; na to sadowienie się ich po 1499 4| rozruchu - po kilkanaście razy na dobę - uroczystym; na wychylanie 1500 4| razy na dobę - uroczystym; na wychylanie się podgolonych


1-500 | 501-1000 | 1001-1500 | 1501-1743

IntraText® (V89) Copyright 1996-2007 EuloTech SRL