Table of Contents | Words: Alphabetical - Frequency - Inverse - Length - Statistics | Help | IntraText Library | ||
Alphabetical [« »] wzywano 1 y 1 ypokryzja 1 z 1295 za 535 zaba 2 zabalamuci 1 | Frequency [« »] 2519 w 2369 sie 1743 na 1295 z 1093 nie 881 a 698 to | Waclaw Berent Zywe Kamienie IntraText - Concordances z |
Czesc
501 3| powtórzyć nijako... Parsifal z Lancelotem."~Spojrzy goliard 502 3| mocą.~Za chwilę porwie się z miejsca i stara się pociągnąć 503 3| a zachwieje się i runie z powrotem na ławę.~Grzbietem 504 3| Ręce splótł na poczciwo, z klerków nawyku, jakby różaniec 505 3| odświeżyć pożądaniom!... Wyszła z izby rybałtką bosą, wróciła 506 3| jeśli nie oni, żonglerzy? z tą ciekawością opadają ich 507 3| sobie.~Już, już wie któryś z nich. Ten strój najnowszy 508 3| najnowszy hen, skąd idzie - aż z Polski!... Od Tatarów wzięli 509 3| przytrafiło się słyszeć któremuś z wagantów wielojęzycznych:~ 510 3| stary strój kobiety jak z kamienia lub drzewa ciosanymi 511 3| świecie. A przedtem aż piekła z Pitagorem nawiedzać chciała 512 3| zebrać rozsypane paciorki z różańca rojeń, skupić roztargnione 513 3| w człowieku przetargnąć z ponośliwych sfer ducha w 514 3| Tak pies podszczuty wpada z miejsca w szał zażartości, 515 3| przepychy nasze, ale razem z wolnością moją... I nie 516 3| ostatnie gościńce poszła? a i z królewskiego łoża! Tylko 517 3| Ściągnie mu znowuż kaptur z głowy, wstrząchnie czuprynę.~" 518 3| myślę, gdy mi zejdziesz z oczu. A najmniej teraz, 519 3| Radujże się, człeku, z życia, że prócz lubości 520 3| zaświstałbyś ludziom na szyderstwo z cnoty wszelkiej - zagrał 521 3| chwałę zaśpiewał pieśń!... Z lubością powtarzać ją będą 522 3| chwili zerwali się wszyscy z ław. Goliard, nie wiadomo 523 3| łokciem szyję. I szamocze się z czymś w dłoniach. Usłyszą 524 3| obstąpiony przez kamratów, z sztychem heroldowego miecza 525 3| rozważnie:~"Goliard bredzić może z winnego duru lub zazdrości. 526 3| zazdrości. Byś się oczyściła z tego, coć przed nami zadał, 527 3| Inaczej - zwraca się na izbę - z kimeśmy się szkaradzili, 528 3| A linochód stoi nad nią z palcem wystawionym ni ten 529 3| wytarga się, wyszczypie im z rąk.~"Baczcież tedy, co 530 3| grzmiał głos linochoda, by ją z miejsca w kominie powiesić.~ 531 3| Przez komin stacza się coś z łoskotem, spada a tupocze 532 3| a tupocze o głuche mury. Z owisłej na izbę czeluści 533 3| rybałtów. Wysoko podjął z czoła kołpak.~"Witajcie, 534 3| poważnej, poprzednika księdza z wiatykiem: lekarza. Więc 535 3| przytrafić może. Pił któryś z mistrzów nad miarę głowy? - 536 3| robocie? - oczywiście! Uciekła z heroldem? - bywa! wasze 537 3| natychmiast otworzyć!... Worek z nożami przynieś mi który 538 3| mu się nie chciało krajać z wieczora, a i dzień świętego 539 3| nagła! Wytrząchnął tedy z wora swoje narzędzia, znalazł 540 3| teraz dopiero dziewkę, która z garnczkiem pod krew i lampką 541 3| ławy i stoły, by patrzeć z biciem serc na tę rzecz 542 3| naszej sztuce zbędziesz z czasem litowania wszel... 543 3| chwili dziewka.~A lekarz ją z miejsca w pysk, aż się obali, 544 3| wszystko to sprawiła ona suknia z nędzy. Och, te stroje kobiece! 545 3| kosztował?" - rzucił jeden z nich pytanie.~I zakotłowało 546 3| jednej bestii? Pół świata z onymi szmatami schodził, 547 3| a jedenasty wiesza się z desperacji, że go poniechała 548 3| rozwikła, by każdą duszę z osobna za jej przewiny zważyć. 549 3| że i w piekle nawet żaden z was sam sobą - jak inne 550 3| korzeńmi, zacierać ranę chlebem z pajęczyną i omotywać szyję 551 3| omotywać szyję chorego szmatami z koszuli. A przy tej robocie 552 3| niesyta żołnierzy, matrona z Efezu, także dobra była! 553 3| tęskliwości cielesne, tym się z macierzyństwa żądzą żarliwiej 554 3| cierpkie bywają i samolubne z natury swojej - dla miednic 555 3| Dziewka klęczy wciąż na ziemi z garnczkiem krwi w jednej 556 3| garnczkiem krwi w jednej ręce, a z lampką w drugiej, i słucha 557 3| każdy wtyka mu jaki kęs z sakwy, proszą, by się dobrą 558 3| Komu?" - pyta goliard z gębą pełną chleba.~"Choćby 559 3| mu do ust łyżkę polewki z garnczka.~"Na!"~"Bóg zapł... 560 3| przecie; że znów suniesz dalej z oczyma utkwionymi w dal..." " 561 3| Ocknie się raz po raz któraś z nich, strzepnie piórami, 562 3| ode złego."~Lekarz był rad z uzdrowienia goliarda, a 563 3| Dostrzeże to dziewka i już z krużą a czarką biegnie od 564 3| obfitą, wyjął jej dzban z rąk. "Odejdź, odejdź lepiej, 565 3| dobrej gawędzie ogarnęły was z nagła w tej izbie? Sprawił 566 3| obracał się do najbliższego z rybałtów i klepał go po 567 3| diabeł porwał! Chętnie bym z nią tu pogwarzył. Mądra 568 3| wszystko! Jedna jest boska igra z ciężkim smętem życia... 569 3| człowieczeństwa, która mu z prawa zawsze należy, was 570 3| uspokojenia.~"Owoż tak jest i z igra waszą pośród ludzi - 571 3| to sami uczynić chcieli z igry waszej panią!... A 572 3| chwilę, kroczy po izbie, z rękoma w tyle splecionymi, 573 3| tak zło samo przez igrę z życiem ku wyzwoleniu serc 574 3| wiedzie, a dusz ich odkupieniu z piekieł - tego wam żaden 575 3| pokusą i pchnięciem: nie z niebieskich krynic pijemy 576 3| stary,~"Podejmcież goliarda z ławy. Niechże rzeknie co, 577 3| gorącości, dla której wszystko z życia było owo - psim gnatem 578 3| dążenia ku rzeczom, które są z ducha!... Za was to - żaki! - 579 3| ludzie w życiu... Inny on tu z diabłem kadził dla was lek. 580 3| już na głowy żaków jakby z kułaka pokutnego kaznodziei. 581 3| spróbuję ja się jednak i z tobą" - myśli. Więc rzecze 582 3| tobą" - myśli. Więc rzecze z umysłu niedbale:~"Gryzie 583 3| zaznał przy skoczce. Tylko że z nim do żadnego udziałania 584 3| ledwiem śmierć przepędził, z grobu mi gadasz... Baczże: 585 3| Baczże: gdy ty się tu z panią śmiercią na ławie 586 3| gospodą zebrało się już kilku z acedii dziś uleczonych. 587 3| kamieni żywych, czeka tam z worem swych narzędzi. I 588 3| narzędzi. I ja tu, lekarz, z wami. Zgoła cały nasz ordo 589 3| za sobą chmury wszystkie z życia skał, aż pociągnie 590 3| słowo: nad wszystko, co z ksiąg wiedzieć możecie, 591 3| syczał niegdyś wąż Adamowy z drzewa wiadomości złego 592 3| przyjdzie, wonczas pieśń nasza - z przedsieni - huraganem wdziera 593 3| kolumnami naw wszystkich! - z goliardów to wszak gęśli 594 3| gracz na duszach, wziął z umysłu ton spokojniejszy:~" 595 3| wszystko - rybałtową igrę z smętem życia!... Gdy osiadli 596 3| Doctor admirabilis!" - hukną z młodych piersi.~I rzucą 597 3| porwą na ramiona. Któryś z nich puchar czym prędzej 598 3| się w tym zamęcie płaszcz z jego ramion. Linochód ujrzy 599 3| jego ramion. Linochód ujrzy z przerażeniem, że lekarz 600 3| im na ostrzeżenie - zawyć z żałośliwym wyciąganiem Łbów.~ 601 3| dworze.~Nad pochylonymi z nagła kapkami wagantów wszystkich, 602 3| one karwasze naramienne z litej miedzi obłękiem trzymać 603 3| dzierży prawica pancerna, gdy z lewa osłania go niemal po 604 3| wino, gdyż porwie się oto z ławy, kilka kroków postąpi 605 3| Boga chwali!..." - krzyknie z dłonią przy oczach.~Obskoczą 606 3| piękności i mocy." "Więc co z tego?" - żachnęli się niecierpliwie. " 607 3| Żydy - przypomina jeden z nich z otrząsem zalęknienia - 608 3| przypomina jeden z nich z otrząsem zalęknienia - że 609 3| tymczasem ruszył było od proga z pochrzęstem zbroi i jakby 610 3| przygląda, jakby każdego z kolei na wagę tu kładł i 611 3| i stoczył o kilka stopni z pomrukiem przekleństw. Na 612 3| kroków. - Uch! - stęknął z rezonem, obijając się brzuchem 613 3| przerwie mu cierpko lekarz z kąta. Stropił się zrazu 614 3| płatnerz. Po chwili głaszcząc z godnością brodę po pas:~" 615 3| będziecie! - powtórzy swoje z uporem. - Byście tylko pomogli 616 3| wyprzedzają na schodach z radosnym szczekaniem żwawe 617 3| najgorliwiej zawsze pogonią. Każdy z was śmierdzi im wolnością 618 3| przytakują smętnie.~ ~"Zaś z tą nowiną najpilniejszą 619 3| Niech się zaczną obliczać z wami za swawole dzisiejsze, 620 3| łaty kacerstwa przeniesione z niejednej szaty na czoło 621 3| pobytu to i owo zwykło ginąć z kramów i po piekarniach..."~" 622 3| może?!" - doskoczy do niego z nagłym impetem któryś z 623 3| z nagłym impetem któryś z rybałtów.~"Boże zachowaj! 624 3| tymczasem goliarda któryś z żaków.~Inny znów przygląda 625 3| pończoszkom niewieścim, dobytym z zanadrza. Skoczek Bachowy 626 3| ten sposób sakwy niejedne z rzeczy niebezpiecznych - 627 3| kwiat!... Pokumajże się tu z wagantami i pij potem to 628 3| wolność wasza, igrce! Każdy z was jest co najmniej przez 629 3| przytwierdził cierpko gadkarz z twarzą gołą i sprośną.~" 630 3| publiki! Teraz gotówem wierzyć z płatnerzem, że radzi nieradzi 631 3| boki, natrząsa się nad nimi z daleka:~"Oj, durneż wy, 632 3| doskoczą do niej czym prędzej, z daleka już rozpytując niecierpliwymi 633 3| jakoś, bo..."~"Już ja tu z nimi...! Siadać!" - Przytupnie 634 3| mlekiem pokarmi "to-to" - jak z urągliwym wobec lekarza 635 3| piją tym razem waganty. Z dłonią u czoła siedzą oto 636 3| kamraty, zerwał któremuś z kuglców kaptur dzwonkowy, 637 3| pląta się u ich nóg chwalca z gęsią, by każdy widział - 638 3| Więc towarzysz jego wraz z płatnerzem podejmują go 639 3| spycha mozolnie stopy jego z ławy. Postawili go wreszcie 640 3| guzami srogimi."~"Dobry z ciebie krawiec!" - natrząsa 641 3| fartuch skórzany, dobywa z wora na brzuchu młoty, cęgi, 642 3| dymnikiem. A że gęślarz, więc i z miecha nawet rytmiczne wraz 643 3| się nie boi. Obraz piekła z kuźnicy czyni; diabłu bodaj 644 3| i mocy, ile ich robotnik z duszy swej udzieli - hej, 645 3| diabeł duszę."~"Już!" - ni to z płomieniem w cęgach, ledwie 646 3| głowami sięgają: i mistrz z siwą brodą po pas, i czeladnik 647 3| się na ten koniec smutek z oblicza ziemi!" - kończył 648 3| oblicza ziemi!" - kończył z szerokim rozmachem ramienia 649 3| kołacze. Wreszcie powstaje z klęczek.~"Jużeś, panie, 650 3| fartuchu, przygląda się z tryumfem dziełu swemu:~" 651 3| rodzaju człeczego od wygnania z raju począwszy, a zakończyłem - 652 3| onego to wszak skarbu Józefa z Arymatei, onej to czary 653 3| ogień!"~Tu zerwał się nagle z ławy.~"Nie wierzysz mej 654 3| nawet to najlepsze, co z siebie ludziom dać mogą - 655 3| kędy ich w piątki jedynie z Żydami już tylko wpuszczają. 656 3| wpuszczają. A niech która z ich kobiet - przypominają 657 3| ramionami: ostatnia kruża z dobrawoli była - niech im 658 3| co?! nie wolno?" - pyta z ambitem i ona. "Pewnie, 659 3| dobrem duchowym, więc któryś z nich wiersz na dziewczynę 660 3| węzłem ostatnim związało ją z wagantami. Rozkłada się 661 3| rezon, stroszy wąsa. Może i z tego powodu, że nieco serca 662 3| kobiecego poczuł na sobie każdy z nich, a wtedy pysznić się 663 3| zawodzenia.~I zerwawszy się z ławy, żegna się kilkakrotnie, 664 3| czerwone cienie grozy - gdy z ciszy ulic dolatują głosy 665 3| zawtórzą chórem.~Niejeden z nich otrząsa się już w sobie 666 3| gromko i weselnie.~Ten bo z niezmąconą pogodą oczekiwał 667 3| smaży. Ale potem rzecz cała z miejsca za to rusza w pojętności 668 3| Rykiem zaszlochu przerwie mu z miejsca dziewczyna.~A lepszego 669 3| Cichoj!..." Co chmurniejszy z mich już kół w myślach chwytał 670 3| brzuch jednemu bodaj tylko z tych znienawidzonych zbirów. 671 3| się wreszcie ku wagantom z otwartą już przyłbicą. Obie 672 3| zastawiłem sobą któregoś tu z was, że się wolnym ptakiem 673 3| mniemał. Ledwiem kilka ulic z nim przeszedł, poznałem, 674 3| się na te słowa żonglerzy z ław. Z umysłu miękkim, bo 675 3| te słowa żonglerzy z ław. Z umysłu miękkim, bo tak bardzo 676 3| żywą stal. Ostawajcież tedy z Bogiem. Ja stąd precz odchodzę - 677 3| doskoczy do niego goliard jakby z pogrozą gromady całej.~" 678 3| przede wszystkim ruszyły nań z miejsca. "To jest obraza 679 3| kuglców zerwą się spod ław z ujadaniem wściekłym - jakby 680 3| niejednego, a kusymi ramionami to z prawa, to z lewa zagarnia: 681 3| ramionami to z prawa, to z lewa zagarnia: nim kłami 682 3| obruszy.~Podjął się wreszcie z ławy i siłacz okrutnie gruby. 683 3| co mówiąc ściąga wraz z siebie sajan skórzany. - 684 3| ty, panie, popatrz sobie z daleka, podziw się. Aplauzów 685 3| teraz po tej zawziętości, z jaką znaleziony gdzieś grot 686 3| bojowe... Opowieścią żonglera z piekarni w sumieniach swych 687 3| swych ruszeni, ślubowaliśmy z mym nowym oto druhem: po 688 3| druhem: po przebiciu się z tego grodu - wyruszyć..."~ 689 3| Przy tym słowie zdarł z siebie nagle hełm i trzymając 690 3| krótko: ~"Chodźmyż - bodaj by z wiary niedostatkiem byśmy 691 3| człeczych!"~Trzodą owiec z nagła ruszonych zgarną się 692 3| duchem przenikło, że choć z na pół otwartymi ustami 693 3| pokaz - póki wszystkich sił z człeka nie wytarga...~Nagle 694 3| Nagle on łańcucha koniec z garści swej rzuca niedźwiednik 695 3| kołpak swój o ziemię ciśnie z pasją i z jeszcze większą, 696 3| ziemię ciśnie z pasją i z jeszcze większą, nie włada 697 3| się mogło, że człek zrywa z siebie wszelkie więzy doli, 698 3| wszystko, co na nim cięży z dni konieczności, bo nawet 699 3| konieczności, bo nawet i tę czapę z głowy. Nagą wolą ku czemuś 700 3| kędy się ta droga mleczna z gościńcem ku Zamorzu zbiega. 701 3| blach.~"Kocham cię, panie, z czcią lękliwą, jak niegdyś 702 3| ogrom kościoła. Rzekniesz, z dwóch szczytów tej góry, 703 3| dwóch szczytów tej góry, z wieżyc obu rozpostarł się 704 3| co niemiara - zza murów, z wszelakich oddali. I naniosło 705 3| oddali. I naniosło niepokojów z szerokiego świata. Ochraniał 706 3| tu i owdzie wychylała się z okna głowa bezsenna. Gdzie 707 3| kot przeleźć gotów każdy z żaczków grodzkich, gdy poczuł 708 3| mistrz, jakiej wiedzy uczy? A z nimi wolna droga - w światy 709 3| pusto było i głucho. Tylko z wieżyc i baszt hukały sówki 710 3| zwidywały się jakoweś wyloty z kominów dalekich. Ale dobrze 711 3| porywaniem się jej na ojców z gębą buntu pełną, odgrażaniem 712 3| postaci, wynurzające się z mroków w mruganie czerwonego 713 3| Niejeden dominicanis biegł z nosem tropiącym i chwytał 714 3| szczyty. A w rozwidniony z nagła zacień onych krużganków 715 3| baldaszkowych nyż - snują się z pacierzem po błędnikach 716 3| spódnicy ukrycia wypręża się z nagła jej łydka śmigła.~ 717 3| A szatan śmieje się z tych szamotań swego łupu 718 3| Kogóż bo tu wlec do piekieł? Z kim się tu borykać? I o 719 3| w bagno. A zmaganie się z duszą, z rozdwojoną w człeku 720 3| A zmaganie się z duszą, z rozdwojoną w człeku żądzą, 721 3| ty spoglądasz nory mysiej z Frate! wędrowanie. idź okowy! 722 3| znikł cień czerwony wraz z tym blaskiem łuny, który 723 3| ruszonego po nocy spiżu. Z ciemnej wyży, słyszy mnich, 724 3| okrakiwali dominikanie, że z wagantami Z ł o samo nawiedziło 725 3| dominikanie, że z wagantami Z ł o samo nawiedziło gród, 726 3| wędrownym na zerwanie się z grodu.~Tam, w oddali, dach 727 3| ducha twego żądze! - wyjrzyj z cieśni klasztoru! - podnieś 728 3| Rzuci się mnich ku niemu z krzyżem różańca w kułaku.~" 729 3| franciszkanin, ja minoryta: z maluczkich najkorniejszy."~ 730 3| kościoła, zatupocą zbiry z przeraźliwym świstem pościgu 731 3| powiadał kanonik. Zetrzeć by z ziemi plugastwo takie!... 732 3| krucyfiks w obu dłoniach. Z pacierzem na ustach biegnie 733 3| grodzkiej nocy, m ten okręt z Zamorza, wypłynął księżyc 734 3| żaków wędrownych, każdy z toporem, czekanem, widłami 735 3| takiej ciszy uroki sączą się z naświetlonej wnęki kościoła, 736 3| Nieodparta siła podejmuje mnicha z klęczek i wlecze musem po 737 3| tamtymi, którzy wychodzą z grodu. W głębi ulicy - widzi - 738 3| rycerza na linie. Włócznia z żerdzi jego popisów, strzaskana 739 3| jeszcze na nogach płatnerz z potężnym dyszlem w garściach; 740 3| okrzepami posoki sączącej się z jakiejś rany na głowie, 741 3| za fartuch, by pośpieszał z gromadą. Odmachuje się im 742 3| prędzej sami wynosili się z grodu.~Jakoż roił się już 743 3| tej nocy wysypał się było z bramy miasta. Niejeden na 744 3| Wyruszył i franciszkanin z wagantami na wędrowanie 745 3| morze, ku Ziemi Świętej. Nie z dobrawoli pielgrzymi mnich 746 3| miesięczna podejmie się z nimi wyżej - między gwiazdy.~ 747 4| od pradawna Dobry Pasterz z jagnięciem na ramionach 748 4| że idzie, jak mawiali, z czasów dawnej ufniejszej 749 4| przechyla się bokiem na siodle z palcem przed się wyciągniętym, 750 4| Dokąd..." - wypatrzył z trudem pierwsze zaledwie 751 4| stropiło go bardzo Boże pytanie z rozdroża.~"Ledwiem to nędzne 752 4| wagantów kompanii wyruszyłem z grodu. Mamże się tego powstydzić 753 4| się wszak po raz pierwszy z rodzicielskiego domu i Twój 754 4| rycerzy przykładem, wyruszał z rodzinnego grodu w Twoich 755 4| światów tajemnice - choć z ciężkiej szkapy lat szanowniejszych 756 4| Nazbyt bo roztropny stawa się z wiekiem stęp uczonych kobył - 757 4| Więc wyznaję bez wstydu: z nimi wyruszyłem ja z grodu. 758 4| wstydu: z nimi wyruszyłem ja z grodu. Dokąd zasię sam dążę, 759 4| Wreszcie truchtem ruszy z miejsca - roztrzęsie nad 760 4| swarzy się w myślach kacerz i z najmilszym dla się Bogiem.~ 761 4| najmilszym dla się Bogiem.~Z daleka długą po gościńcu 762 4| rozgwar gromady i cichną z nagła, jak te żabie chóry 763 4| oto panom do przebicia się z grodu. Panowie hen gdzie 764 4| wszystkim ta gorzka próżność, z posmakiem jakby krwi samej, 765 4| duszom na rozprężanie się z powszedniości. Panowie zasię - 766 4| łańcucha igry: dawał się z powrotem bestii. Kto zaś 767 4| gościńcu i hukają na niego z daleka. Patrzą: przysiada 768 4| wyrwał swemu panu łańcuch z ręki. Z mgły księżycowej 769 4| swemu panu łańcuch z ręki. Z mgły księżycowej wynurzyła 770 4| oni prowadzą tę płaczkę z pogrzebową atencją i nawołują 771 4| kogo się tu przywiodło z grodu.~Wrzawą, raczej śmiechu 772 4| powitali waganty - dziewkę z gospody.~Żaki wdzięczne 773 4| świecie zazna, Zwłaszcza że i z gospody niewiele zostało 774 4| bardziej dziewczyna. I ciągnie z nimi w światy, prawie że 775 4| ponoć i tańcują. Niech tylko z nami wytrze się nieco po 776 4| zmysłów waszych panie - z naszych to szkół kobiety, 777 4| naszych to szkół kobiety, z naszych akademii waganckich!... 778 4| akademii waganckich!... Z jakiej gospody się wywodzi, 779 4| najmłodszy: żaczki, dziś dopiero z grodu od matek zbiegłe, 780 4| Uskakują tylko każdemu z drogi, czapkując głęboko 781 4| czemuż to wyniosło ich dziś z grodu? Więc młódź zwierza 782 4| Więc młódź zwierza się z zamierzeń swoich tym paniom 783 4| Pozwoli Bóg i lichemu żaczkowi z najgłuchszego grodu dotrzeć 784 4| mnichów i ich nauk - bo z mnichami wre tam walka okrutna. 785 4| skończyła przyjaźń żaczków z nieszpetnymi paniami. "Głąby 786 4| wędrowny! Kościół biskupa mieć z niego nie będzie. Bo nad 787 4| się w rzeczach, których z książek nie wyczyta: życia 788 4| żaczki, które dziś dopiero z grodu zbiegły, nazbyt to 789 4| imał się wreszcie gęśli z tymi słowy Archigoliarda:~ 790 4| wolnych w świecie szukam, ~z luźnymi się włóczę.~Ni to 791 4| figury; wreszcie powstaną z westchnieniem i ruszą dalej 792 4| dźwignął się tylko goliard z klęczek. Zatrzymał go przy 793 4| kapturze.~"Odrywasz nas, Panie, z drzewa zakorzeniałego w 794 4| drzewa się oderwie - kto z nas wiedzieć może? - i kiedy - 795 4| kuglców i wesołków kompanii z sprośną piosnką i gawędą 796 4| gościńca daj zmyć - zmyć z oczu i serca! - wszystką 797 4| po raz i zatula w habit.~Z miesięcznej mgławicy, z 798 4| Z miesięcznej mgławicy, z gościńca opylnej bieli wynurza 799 4| królowej wyjął mu wówczas z garści i parsknął nad nim 800 4| myślał - to zło, które z rybałtami w gród naszło. 801 4| swoją. Ostatni wynurzył się z grodu, gdy wszystkie już 802 4| wszystkie już dusze tułacze z niego wygarnął."~Lecz on 803 4| żegna się raz i drugi...~Z nieufnością oglądał się 804 4| Kiedy niekiedy zawtórzy mu z oddali Arcypoeta sam w żaków 805 4| morze, ku Ziemi Świętej. Nie z dobrawoli pielgrzymi brat 806 4| tylko cieniem rogata głowa z piszczałką u wargi. I choć 807 4| pierwsze głosy świtania z murów grodzkich. Pieje kur 808 4| mury miasta otrząsają już z siebie tuman nocy: dołem 809 4| zdoła. Idź, idź, przeklęty, z myślą o kobiecie w świata 810 4| mnich niejeden wypędzony z klasztoru, choć go miłosierdzie 811 4| braci podkarmiało u furty z misy wystawianej dla psów 812 4| pochyloną nad pracą i mawiał:~"Z najczystszego źródła piękności 813 4| cichość Jej lica w kamieniu i z surowości dziewiczego kształtu 814 4| bicze!"~Porwie się mnich z kolan i przygarnia piersią 815 4| przysięgach odmawia.~Alić z tyłu za ramię coś go kleszczem 816 4| Ginewry poufnik, książę z żonglera opowieści sam!" 817 4| ono mu drogę "Na zamek mi z miejsca do pani pójdziesz!.... 818 4| osiadłych."~"O, czemuż raczej z wagantami na kres świata 819 4| czy od kobiety precz - gdy z myślą o niej - jedna to 820 4| skwirem tęsknoty odzywa się z zamkowej wyży.~Więc zbądź 821 4| pogroza.~Porwie się mnich z ziemi i przypada piersią 822 4| siła targnęła mu ramię.~"Z prawa szczyt! - ostrzega 823 4| olśnienia wytrzepocze mu się z piersi:~"Królowo wszechcudna!..."~ 824 4| furcie klasztoru stał przeor z bratem furtianem i coś mu 825 4| Milczenie snadź nakazuje, bo z palcem na ustach, a drugą 826 4| pod kapturem brat furtian.~Z posochem w dłoni i torbą 827 4| pasterz szukać owcy zbłąkanej. Z rzadka za furtę wygląda: 828 4| brata.~Klęczy oto mnich z rozstawionymi ramiony, a 829 4| Spadł przeorowi ciężar z piersi: nie ciałem, a duchem 830 4| odjął darów sztuki twojej z duszy nazbyt wątłej, którą 831 4| Przepuszcza ich brat furtian z palcami na ustach, a drugą 832 4| dotknięciem: ustępowała z czoła bladość miesięczna. 833 4| ściany pohukiem organów, z krypty dochodzą pomruki 834 4| odczuwa niechybnie, jak z chaosu materii grubej, przez 835 4| wyświetla.~I wyszła ta światłość z księgi i mnicha słońcu samemu 836 4| Póki ich przeor chustą z dala nie spieszy powiadając, 837 4| przeszkadzały bratu Łukaszowi.~Acz z księgą na kolanach, już 838 4| pióra. Rychło mówić pocznie z przeora, a wtedy pośpieszać 839 4| wtedy pośpieszać trzeba z zapisywaniem. Nierad powtarza 840 4| nie wylatywała gołębica z serca, które zawarł smutek... 841 4| w nas weseli się i woła z Dawidem: "Gotowe serce moje! 842 4| głowę brat furtian i, choć z palcem milczenia na ustach, 843 4| mu co jeść i niech rusza z Bogiem" - złagodniała przecie 844 4| zdał się przewidywać, bo z okiem nastawionym przenikliwie 845 4| proga.~Opadło ramię, a wraz z nim i gniew; odmieniły się 846 4| winniśmy ku radości duchowej."~Z lubością słuchają brat furtian 847 4| zdziwiło to wcale mnichów obu: z starości przytrafiało się 848 4| przytrafiało się to przeorowi, a i z lekceważenia spraw ziemskich, 849 4| Wysuwa się na środek celi z palcem na ustach, a drugą 850 4| płaszczu i kapturze klerka, z ramionami skrzyżowanymi 851 4| skrzyżowanymi na piersiach, a z gęślą i smyczkiem w kułaku - 852 4| stary, witając goliarda z tą łaskawością dworną: sali 853 4| gdy pospolitą mową Muza i z ksiąg nawet klasztornych 854 4| swoje powiadać potrafi. A i z tym nawet przed trony biskupie 855 4| najprzedniejszych gęśli goliardowych... Z gościńcam tu przyniósł, 856 4| dłoniach. Zmaga się a boryka z żalem jakowymś, który mu 857 4| Oto przeor, po krótkiej z goliardem rozmowie i wypytywaniach 858 4| piekieł otwierał i za mnie z potępionymi duszami gadał - 859 4| gadał - w zrojeniach moich, z których zaledwie strzępy 860 4| przynoszą mu na plecach.~Z tymi słowy dobył ze skrzyni 861 4| I kroczy znów po celi, z sobą gada, sobie przytakuje.~" 862 4| nawet wieści o rzeczach z ducha ledwie musną ucho 863 4| ciszy klasztoru, w obcowaniu z nieoświeconymi braćmi jedynie, 864 4| duchem na szukanie rzeczy z ducha nie pójdzie - ten 865 4| ofiarność rycerską, jaka z niej się rodzi? i ten cud, 866 4| musnęło ucho na gościńcu i z czym do mnie tu przybiegłeś: 867 4| wypadły w tej chwili pędzle z rąk, dłonie same złożyły 868 4| policzona była!..." Gdy z poprzednich słów przeora 869 4| drugą księgę już sięga - i z tej rad by coś na głos wyczytać. 870 4| snadź i mistrz sam ją uważa. Z nami jest! Nie z dominikany."~ 871 4| uważa. Z nami jest! Nie z dominikany."~I w cichości 872 4| chwili kułak goliarda uderzy z całych sił w otwarte karty, 873 4| karty, aż się księga zwali z kolan przeora i runie z 874 4| z kolan przeora i runie z łoskotem o ziemię.~"Z żonglerowych 875 4| runie z łoskotem o ziemię.~"Z żonglerowych to ust spisał, 876 4| księgą cenną, podejmuje z ziemi.~,,0wóż i krewkość 877 4| pieśni i wiersze nasze: żaden z nas imieniem się do nich 878 4| zgrzyta w pasji.~"Nie z wędrownych on" - powiada 879 4| Ultramontanus inaczej powiadał. Z grodu do grodu wędruje on 880 4| pańskich, gdzie go słuchają z wielką atencją, a goszczą 881 4| przeor wszystkie grzechy z ciała.~A jednak srogim po 882 4| się: "Pierwszy człowiek z ziemie ziemski, wtóry człowiek 883 4| ziemski, wtóry człowiek z nieba niebieski, powiada 884 4| westchnienia dobywały się z jego piersi, lecz ciężkie, 885 4| ani butów, ani czarki, z której gościem pił. Oziębły 886 4| jeno usłyszał. I poszedł - z nie ulżonym grzechem swej 887 4| stare surowo sądzi ludzi z oddalenia ducha; w pobliżu 888 4| w pobliżu zetknięcia się z cudzą dolą srogość dla ludzi 889 4| czuje - że owo stare, że z życia odchodzi, że nie ma 890 4| odchodzi, że nie ma już uczucia z żywymi... "Odpuść nam winy 891 4| nam winy nasze, nie czyń z nas Kajfasze!" - czytać 892 4| czyjejś młodości całej - wraz z jej błędy i grzechy, ,,Oto - 893 4| nią pędzlami mój prostak z duszą przez Boga obdarowaną! 894 4| grzesznik największy, który mi z klasztoru na noc całą zabałamucił 895 4| błogosławieństwo ta głowa mnisza z wiankiem włosów wokół wygolonego 896 4| Ułomiłem cię, kwietna gałęzi, z płonej oliwy wagantów, byś 897 4| Czyjegoś tu jednak przejazdu z dawna nie zatarty ślad widniał 898 4| Nasłuchał się było goliard z ust przeora, naczytał w 899 4| murem jak ścieżką wygnania z przystani ducha i dobrej 900 4| swarzył się mimo wszystko z tym wejrzeniem statku i 901 4| I wypłoszyło coś żywego z gałęzi. Bezgłośny trzepot 902 4| gdzieś sowa na krzew. I z wklęsłej twarzy swej błyska 903 4| rozglądać naokół, jak by z tej urocznej drogi samotnictwa 904 4| choćby jak ten pies włóczęga z kłodą u szyi, dlatego niczyj, 905 4| wszystkich kotwic nadziei. Z gęsią w klasztorze jakby 906 4| zagłuszenia tych myśli zaczął z nową zawziętością przedzierać 907 4| ogrodnicy łopatą i motyką, z zagonów swych dobyte, te 908 4| słyszy - może ptak jaki z gór dalekich opadł tu gdzieś 909 4| poczyna o jakiejś sprzeczce z niewiastami w grodzie, gdy 910 4| niewiastami w grodzie, gdy z heroldem przechodziła przez 911 4| ulice. Kobiety, szukając z mą swaru z zazdrości o modną 912 4| Kobiety, szukając z mą swaru z zazdrości o modną suknię, 913 4| w miasto wnosi i że się z ludźmi wałęsa - swojemu 914 4| kobiety w mieście, wraz z pomstą na tamte jędze w 915 4| gwałtownym ruchem wyrywa jej coś z ręki. Badawczo rozkłada 916 4| sobą.~"Kapelusz - mruczy - z czterema rożkami... Widział 917 4| głębokim oburzeniem, że ucięła z nagła wszelką jej potulność 918 4| poprawia go dziewczyna z uporem.~On tymczasem zwiesił 919 4| burmistrz spotkawszy rybałtkę z kapeluszem na głowie, pociągnął 920 4| Wstrętną jest każda sprzeczka z kobietą, ale wstrętniejsze 921 4| go wie...?" A rozbrojona z kłamstwa swego, już nie 922 4| swe myśli ostatnie, gdy z tego tu wału spoglądał na 923 4| społeczności człeczej.~A z samego nadmiaru rzetelności, 924 4| obcym się czuje. Żaden mu z nich przyjacielem nigdy 925 4| nie wiadomo, jak zboczył z tego na opowieść o wielkim 926 4| spoglądając nań mimo woli z zezem politowania.~Ale gdy 927 4| politowania.~Ale gdy to i owo z księgi mistrza opowiadać 928 4| nimfach: jakie one były z siebie? czy ładne nade wszystko? 929 4| się doń znów na kamień - z przyjaźnią zresztą tylko; 930 4| znowu za ramiona i trzęsie z całych sił.~"To jedno powiadaj 931 4| skoro taki!"~Zepchnięty z kamienia, przewrócił się 932 4| się tuż obok. A powstawszy z ziemi, zawija się w swój 933 4| jedno było, jakim tamten był z siebie, choćby i diabeł 934 4| goliard bał najbardziej; nie z tkliwości przecie, lecz 935 4| tkliwości przecie, lecz z niesmaku oświeconego człeka: 936 4| filozofii szukają.~I że z nią łatwiejsza kobiecie 937 4| łatwiejsza kobiecie robota niźli z zazdrością.~Więc po niejakim 938 4| przed sobą zamacha.~"Nigdy!"~Z okrągłych w tej chwili warg 939 4| potem już jak wiewiórkę z głazu na głaz ponosiło samą. 940 4| przytrafią, zawsze bywają czarne z natury swojej.~Dziewka przycichła. 941 4| niczym kasztany wytrząsa z jego gąszczy ślimaków mnóstwo: 942 4| marmurów obtłukł nijakie - z przypadku jakby gładkie 943 4| przypadku jakby gładkie lub z kaprysu natury upodobnione 944 4| czemuś - szeregiem bożyców z kamienia stanęły u wnętrznych 945 4| świętego siedliska~piewca z czym wkracza? Świeżych gron 946 4| jakich zbłaganie spłynie z jego czary?~Siebie samego 947 4| owo wagant na poły mniszy, z gęślą pod pachą, w czarnej 948 4| niby dzisiejszego ducha z czołem nie jaśniejszym i 949 4| przed chwilą dobyły mu się z piersi ostatnie zwłaszcza 950 4| na pół zaledwie ocknięty z tego czaru, pojął, że na 951 4| pomyślał niechętnie. Ścierał z czoła ten czar i urzeczenie, 952 4| pochyło w ziemię ten tułów z przyrosłym do piersi szczętem 953 4| kształty tańczącego Pana z fletnią. I szepcze do się 954 4| Diabła?!" - pomyślał z otrząsem. Ale wcale nie 955 4| granice upojenia stuliły się z lekka powieki. Usta bożyca 956 4| tron ~pieśni me nowe, które z żadnych ust...~[ .............]~ 957 4| corde jucundo poszedł znów z kamraty na waganctwo, na 958 4| słońce pstrągiem wyrzuca się z wody z dziewcząt najmłodsza: 959 4| pstrągiem wyrzuca się z wody z dziewcząt najmłodsza: jeszcze 960 4| rozrzucanych w poskokach, że się z tych nóg, ramion i główki 961 4| pełne, tak słońcem wraz z rosą nasiąkłe i tak rosiście 962 4| nuty dwie, dwa zabełtania i z dziewczęty się teraz swarzy. 963 4| rączki chyże czerpią co żywo z tych głębi, roztopione słońca 964 4| spłoszone wyplusną się nagle z wody gromadką całą. I wioną 965 4| okrągłymi oczyma zapatrzyły się z lękiem w strumienia wody.~ 966 4| lękiem w strumienia wody.~Z rozchylonych trzcin sitowia 967 4| uszy.~I pędzi wraz ku nim z chwytną już z dala garściązda 968 4| wraz ku nim z chwytną już z dala garściązda się, za 969 4| garściązda się, za biodro, za udo z miejsca ułapi, gdy zgoni. 970 4| kaczeńce złote, pomieszane z skocznymi promykami słońca 971 4| przejasne, które zwiały oto z kolumn bieli na murawy głęboki 972 4| kopyt tupocie, bo cykady z kryjówek swoich ślą jej 973 4| pory orkiestra skrzydlata z wszystkich utęsknień chorału 974 4| płaszcze słonecznej purpury - z krwi swojej młodej kolorów 975 4| strażnik przy winnicach: Panek z fletnią, i ku zadumie w 976 4| wiadomo skory, przysiadł z dala na głazie, podjął oburącz 977 4| przez się upojenia ziemi.~Z dala u krzewu pracowite 978 4| latoć zbiór będzie jagody z płomienia!"~I spłonąwszy 979 4| spłonąwszy sam jak żagiew, dymi z chrap w południa plenną 980 4| Sięgnął oburącz po jedną z tych piersi i waży oto w 981 4| najpiękniejszej."~Beknął w bródkę. A z lubością smakowania czochra 982 4| wymachuje łapami nad głową; z sobą się swarzy. Paluch 983 4| Paluch ku niebu wystawia: z słońcem pewnie się sprzecza. 984 4| jego żarów jurną, wytrząsa z brzucha sprośne chichoty 985 4| wyskoku, w którym kozioł z Sylenem razem w człeczą 986 4| wielopierśna wypuściła Fauna z polipich ramion swoich.~ 987 4| za śmierć i tak rychły z niej powrót nowym ciałem 988 4| oddaje nie tylko taniec z pogrzebów pochodnią, która 989 4| zapamiętałości grania i dmie.~Z nawilgłych, rechotliwie 990 4| oto w ramionach, wytrząsa z nich rosy jak tony złotych 991 4| wstrząsem na wyskokach, wywabia z roś cykady ocknięto, by 992 4| by w wirze ich skrzydeł z płomieni pędzić przed sobą 993 4| strunne - na przymierze z wszechradością życia.~I 994 4| jakowychś, które mu kaptur z głowy ściągnęły i muskają 995 4| ustach wargą mięciutką.~"Że z mniszej kapucy wychylała 996 4| wyłuskawszy go tak sobie z tej skorupy powagi, głaszcze 997 4| go ogarnia. Wywinął się z tego objęcia i rzucił się 998 4| pławić i swarzyć się śmiechem z myślami swymi.~Ona spogląda 999 4| zadowolenia przy niej samotne z głębokim politowaniem kobiety. 1000 4| Diana nie wszystkie wytępiła z zazdrości, tym się, głupi,