Table of Contents | Words: Alphabetical - Frequency - Inverse - Length - Statistics | Help | IntraText Library | ||
Alphabetical [« »] hymn 2 i 2649 iam 1 ich 185 ida 3 idac 1 idace 1 | Frequency [« »] 212 tej 207 go 195 co 185 ich 184 jej 177 jego 168 dla | Waclaw Berent Zywe Kamienie IntraText - Concordances ich |
Czesc
1 1| kościelnego podmurza. Lizały ich wargi kształty mnogie w 2 1| starły się te czoła; już ich zbiry ściągać tu nie potrzebowali; 3 1| dzień odpustowy ściągnie ich tu niechybnie zza murów, 4 1| na wózku ogłasza gromko ich przybycie.~A ów zgiełk i 5 1| tymczasem stroskanym czołem nie ich to wypatrują przez szyby: 6 1| żongler spokoju nie zaznał od ich rozpytywań, jako że opowiadacze 7 1| tu panowie niedbale. To ich lekceważenie ku wam i ku 8 1| zmysłów młodych. Otaczali ich rojem żebraki i trędowaci 9 1| jeźdźca z koniem, w dół ich miecie i zabiera. Wielki 10 1| ludzi, ruszył z miejsca ku ich jaskini. A nie powracał 11 1| choć radość została, święto ich minęło: wielkoludów pogromca 12 1| mnichy w chórze; zatrzymała ich wymowa starego przeora, 13 1| pierwszym doskoku zwarły się ich usta, wtuliły piersi gdy 14 1| bez smutnego uśmiechu dla ich szczęścia motyli. A kto 15 1| teraz już do panów, choćby ich tu, w piekarni, nie było 16 1| i to mleko sił, ssane z ich piersi kamiennych, za żywą 17 1| zdążył opowiedzieć ludziom, a ich szczodrość spod chudej była 18 1| Mieszczanie ze śmiechem, ich żonki z nadąsaniem dorzucą 19 1| oświeconych. Tymi słowy powitałby ich z ukłonem od proga:~"Wędrowny 20 1| nieładne są chyba, bo w oczach ich nie ma tego płomyka wrażliwości, 21 1| kobiet, jeszcze nie przygasły ich oczy rozżagwione. Mijał 22 1| towarzysze.~Oto na chłodne ich milczenie podejmuje wreszcie 23 1| wszystkiego, co nie jest z ich trybu powszedniości. Na 24 1| tedy między kobiety, które ich teraz rozchwytywały po wieczernikach. 25 1| karty wisiory kaptura. Ą ich krzyków nad głową nie słyszy, 26 1| odgryza się goliard w ich hałasie, - I nie tak za 27 1| nagle nie pójdzie! O datki ich nawet nie dba, bo droższy 28 1| których urastali duchem ich ojcowie, i odtrącili je 29 1| młodzieniaszków pieczy, zdając ich jedynie baczeniu lampę i 30 1| przez straże, a turbować ich mocno za nieposzanowanie 31 1| się wszystkie, zostawiono ich na placu - kobietom na wytkliwianie 32 1| bezkorzystną."~"Pluń tedy na ich korzyści - i chodź ze mną"~" 33 1| powalone w podrożu. Zaś ta na ich licach frasobliwość wieczna - 34 1| czcze drużby rycerskie: ich gawędy puste i swary całkiem 35 1| może mieszczanom się dać: ich żonki i córy słowem Muzy 36 2| odprzedał. Choć palcami tknąć ich teraz nie śmie, smakuje 37 2| smakuje z daleka dotyki ich miękkie, mlaska językiem 38 2| sklepione, w bramę, wywiodła ich droga pod gołą ścianę kościółka. 39 2| I wtórzą temu dzwonki ich torb.~To rojenie się tłumów 40 2| błysnął okiem: która by ich zakosztować rada.~Wysunęła 41 2| kobiet, kędy się purpurą ich żył zabarwiły chyba? Lub 42 2| niebezpieczeństwo nie wiodą. Aliści już ich sidłały żony, uwisając u 43 2| serca mężów i miłośników ich... Huu! ~jak się cieszą 44 2| czym prędzej przed srogim ich fetorem i widoku obrzydliwością. 45 2| życiu skrzydeł lekkości! za ich wolne z świata smętem!"~ 46 2| nad dolą człeczą owiało ich obu onym czyśćcem ducha: 47 2| inaczej, niż było wczoraj. Ich gniewały tylko gawędy gołoty 48 2| wszelkiej. A nade wszystko to ich tłoczenie się teraz oto 49 2| czerwienie dachów, nad wielkie ich skosy i załamania bezładne - 50 2| ułamała je w połowie, wieńcząc ich rozłomy w dwie korony olbrzymie, 51 2| kamieniu człecze. Pełno ich wszędzie. Po krokach błędnych 52 2| się kamienie żywe. Że zaś ich kształtu i świętości znaku 53 2| murów świętych - z familią ich całą goliardową - aby ład 54 2| kość, proszą bełkotem, by ich kto miłosierny zawiódł do 55 2| przewody zapłaci! Za nimi ich prawnuczęta chyba, maleństwa 56 2| wielkim lamentem dzieci, że ich na procesję nie poniosły 57 2| groszem, raduje się przy ich łozach: skacze, tańczy a 58 2| wejrzeniem złośników wypatrywać ich będą, aby ich umorzyć, głupiemu 59 2| wypatrywać ich będą, aby ich umorzyć, głupiemu na pośmiech 60 2| jej, odmachnie się ręką w ich stronę: ostawajcie sami!~ 61 2| i odmachiwał się ręką od ich sykań natarczywych.~"Jest!..." - 62 3| jeno oglądał, a w twarz ich cielesną, za żywa, pojrzeć 63 3| ciemnymi zakamarki, a cieszą ich zarówno dziewcząt śmiechy, 64 3| gromadzka uciecha. Bo gdy ich nawet która między rogi 65 3| kobiety ku nim, że się same ich psotom nastręczają: za kozią 66 3| est quo pereo!...~Wywiódł ich diabeł na przedkościelny 67 3| białogłowskich zakrętne pląsy, ich uporu nawrotne śpiewki, 68 3| uporu nawrotne śpiewki, ich rozgwarne ćwierki pustoty, 69 3| rozgwarne ćwierki pustoty, ich tkliwienia się rzewne na 70 3| na przeciwtonie fałszu, ich porywów wybuchy rozpętane, 71 3| porywów wybuchy rozpętane, ich pychy korowody pawie - i 72 3| grosiwem obfitym, a szał ich porwie i poniesie w skokach. " 73 3| Satyry, nie rycerze: tylko ich kopyta widziały niewiasty, 74 3| się pod ziemię zapadli, by ich który, co się wczoraj kajał, 75 3| faunów, panków i satyrów, aby ich polecił królowi betlejemskiemu, 76 3| Tak też i nasi czynią. I ich sztuka satyrów zacna, a 77 3| idzie niźli każda inna. Ich by na czoło igry wszelkiej, 78 3| i opatom znaki tarczowe ich przodków wy, kładąc, każdego 79 3| herold nie pozwoli. Ogłupili ich przecie do tyla!~"Wiodła 80 3| panów żonglerów. Ledwie ich uspokoił siłacz gruby; ozwał 81 3| w tłumie swymi kukłami. Ich psy mądre poczną się ścigać 82 3| rozbłysły tymczasem; smakują ich oczy, aż strapione tym, 83 3| z tą ciekawością opadają ich wszak nade wszystko kobiety 84 3| snuć dalej chciały. Zaś to ich rozpłomienienie i pęd wnętrzny 85 3| Tylko diabeł potrafi cały ich rozpęd w człowieku przetargnąć 86 3| chorego, więc po chwili znów ich zaczepia rozmową:~"No jakże, 87 3| szepczą w tłumie.~A te ich szepty w rozgwar podziwu 88 3| uśmiechnij się, ręką skiń, ich przymówki konceptem odparuj: 89 3| lubią przymizgi takie, w ich oczach lekkości nada to 90 3| człeczych wiedzie, a dusz ich odkupieniu z piekieł - tego 91 3| kaznodziei. I spłoszyło ich całkiem. Już nie oczy, a 92 3| acedii dziś uleczonych. Na ich czele murarz kościołów, 93 3| wszak budujemy osiadłym ich kościoły! by kościelnych 94 3| gromko i weselnie, jakby ich wszystkich do tańca tu prosił:~" 95 3| i dalejże w nogi! Już ich wyprzedzają na schodach 96 3| Daremnież to! - zatrzymuje ich płatnerz. - Już dawno zamknięto 97 3| waganty.~Baczy lekarz na ten ich gorączkowy niepokój; kiwa 98 3| rycerzom. Pochwyci dziewka te ich spojrzenia i ująwszy się 99 3| Przytupnie odpędzając ich od siebie.~Obsiądą posłusznie 100 3| im gorliwiej pląta się u ich nóg chwalca z gęsią, by 101 3| sobie tyle ducha i mocy, ile ich robotnik z duszy swej udzieli - 102 3| zachęty w rzemiośle moim, ich pochwały na ratuszu. Pochwalili 103 3| Pochwalili mnie, jako ja ich teraz chwalę: cielce i bycy 104 3| panom od tamtego stołu za to ich nastawanie na rybałtów życie 105 3| czym tu mówiono. I zaduma ich objęła nad wypitymi czarkami. 106 3| wypitymi czarkami. Próżno ich lekarz tak wychwalał i sławił, 107 3| przy spotkaniu poety, o te ich wyśmiechy i wzgardliwości 108 3| własnych niechęcią jako tako ich zastawią. Ale innych kamratów 109 3| po onych łaźniach, kędy ich w piątki jedynie z Żydami 110 3| wpuszczają. A niech która z ich kobiet - przypominają wreszcie - 111 3| w ogóle mało warte, zaś ich dola wagancka jest już całkiem 112 3| serca w użaleniu się nad ich dolą. A że od mnichów i 113 3| waganty pod ten miecz. I takie ich opłomienienie duchem przenikło, 114 3| bezczynnie między kamratami. Ich męska krzętność za orężem - 115 3| głuche rogi stróżów i te ich balowe nucenia, błogosławiące 116 3| kominów dalekich. Ale dobrze ich nikt nie rozpatrzył, bo 117 3| niech będą waganty i sztuki ich wszystkie! Przeklęte niech 118 3| stągwiami lub ciężkimi kubły - ich dziwacznie pogięte postaci, 119 3| dalej od grodu nie opatrzy ich jak trzeba. Od barwistości 120 4| pstry tabor wagantów. A te ich zaszeptania rozrechocą się 121 4| niechybnie, powiadają. Bóg ich tam wiedzieć raczy!... Żonglerzy 122 4| dni ciepłem lub tęsknotą ich bodaj.~Od czasu do czasu 123 4| powiernice młodzieży wypytują ich życzliwie: dokąd też Pan 124 4| prowadzi? ku czemuż to wyniosło ich dziś z grodu? Więc młódź 125 4| zamierzają pozostawać, co innego ich nęci. Płonie nad światem 126 4| ku zohydzeniu mnichów i ich nauk - bo z mnichami wre 127 4| to jedyne junactwo stać ich był od siebie w marszu wagantów: 128 4| goliardowej "Gaudeamus!"~Aż ich starsza młódź przyciszać 129 4| pierwszej chwili nierad ich koło siebie widzi. "Ja nie 130 4| i żaru tułaczy. Nie daj ich ukoić u żadnej strugi!... 131 4| było po wagantach.~Pochód ich cały runął snadź na tamtą 132 4| Weź... I nie przynoś Mi ich więcej - słyszy dalej w 133 4| krzyż kołatki. Przepuszcza ich brat furtian z palcami na 134 4| błogosławieństwie glorii?~Póki ich przeor chustą z dala nie 135 4| na świecie i że chętnie ich się tu posłucha, gdy piękne.~ 136 4| drogą miłości!" - tymi słowy ich nazywa. Za przechodnią drogę 137 4| niechże Ona weźmie na się ich strun tony ostatnie; odda 138 4| ksiąg i ducha ku ludziom i ich dolom: kamieniem leżała 139 4| franciszkanów co znaczniejszych: o ich wyczekiwaniu nowej Ewangelii, 140 4| przeraził w tej chwili takim ich wyczekiwaniem. I zapatrzył 141 4| Żydów serce niepłodne a myśl ich pojemną i bystrą w pogodzie, 142 4| obrzmiewają na skroniach.~"Nie ich rzecz!"~"Nie ich rzecz" - 143 4| skroniach.~"Nie ich rzecz!"~"Nie ich rzecz" - powtarza za nim 144 4| ładne nade wszystko? i czemu ich dzisiaj już nie ma, skoro 145 4| słońcu gąszcze. Migoce na ich tle czerwonymi jak mak szmatkami 146 4| białych pod dachem osłania ich to ołtarz może - jak niegdyś 147 4| ochłody, pełzające wzwyż, ku ich ciał takiemu zjędrnieniu, 148 4| tryszcze i kaskady wokół ich ciał atłasu, tak błyskliwie 149 4| dziewcząt ściszenia: gdy ich oczy do śmiechu pochopniejsze 150 4| niepokoju rozedrganych liści, w ich skardze i szemraniu, w rozżalonym 151 4| strumienia proszą śniegiem ich białe już mary. A tych pogrzebów 152 4| olśnionymi słońcem wydarł bogom ich tajemnicę największą.~A 153 4| cykady ocknięto, by w wirze ich skrzydeł z płomieni pędzić 154 4| Południem szaleją.~A gdy ich sam nadmiar upojenia od 155 4| rozłąki tym gwałtowna rzuca ich ku sobie ramion skrzydłami. 156 4| burzowej pogrozie. To lśnienie ich płomieniste sączy się wciąż 157 4| słuchaly mnichy.~A niechęć ich rosła; nie tyle za kwiaty 158 4| możnych, bo choć się podginają ich kolana ku uklęknieniu, każdy 159 4| pokorze wyraża się cała ich dola i natura ziemska, w 160 4| krypty; na to sadowienie się ich po stallach w rozruchu - 161 4| deszczowych padanie, taka cisza w ich rytmach, że słychać było 162 4| rozlegają się szeptania ich radosnej alteracji. Przemówiły 163 4| niebezpieczeństwo grożące ich duszom. I nachmurzył się 164 4| cię tam - za granicę - nie ich prośby nawet, lecz własna 165 4| Gdy goliard pozostawił ich był na gościńcu, oddaliwszy 166 4| Taka ponurość ogarnęła ich myśli. Nie ma bo, wiadomo, 167 4| kacerstwa może, zatajonego w ich wyobrażeniu? - nie wiedzieć!...~ 168 4| to nie mężczyzna?... Kto ich tam wie - w Misericordii 169 4| zaglądały do ciebie. A tyś ich szukać nie raczył - z wierności 170 4| zastraszą świat?... Ów zaś ich krzyk okrutny, który ciebie 171 4| organów tony wyciągnęły ich z kruchty na środek kościoła, 172 4| obwoływał - spowiadać ich tu zechce, niech się ku 173 4| pobłażania przytakuje niedbale ich słowom. Wiedział ponoć, 174 4| przedał czy nie przedał, to ich, żaków, teraz już nic nie 175 4| dla nich zawsze ten, kto ich rozrzewni i przypochlebi 176 4| przed oczyma żaków, błaga ich nieomal:~"Zleczcie mi go, 177 4| Zapalił wraz żaków ten apel do ich władz dusznych - już okrążają 178 4| Pan!" "Ci!..." - zgromić ich musiał przeor za takie uradowanie 179 4| Bowiem święty Antoni wywiódł ich z ciemności pogaństwa; sami 180 4| Za radosnością ciągnęło ich naturę zawsze. Aż ich dowiodła 181 4| ciągnęło ich naturę zawsze. Aż ich dowiodła ta tęsknota do 182 4| trędowatych mu teraz iść, ich rany omywać, wszy z ich 183 4| ich rany omywać, wszy z ich łachmanów wygarniać: dobroczynność 184 4| Może kto z was widział ich również za młodu?... Ten 185 4| obietnice - niechże ten ich duch, odradzający się na