- Akt 2
- SCENA 20. DZIENNIKARZ, ZOSIA.
Previous - Next
Click here to hide the links to concordance
SCENA 20.
DZIENNIKARZ,
ZOSIA.
ZOSIA
Ach!
DZIENNIKARZ
Aa ! -
ZOSIA
Bardzo ciemno.
DZIENNIKARZ
Nie widno.
ZOSIA
Zmęczonam, wciąż w kółko,
w kółko...
DZIENNIKARZ
I cóż? chłopy pani nie
brzydną?
ZOSIA
Nie wiem - nie;
- patrzę na ludzi
jak na
przeróżnych ludzi.
DZIENNIKARZ
A tak się
serduszko budzi.
ZOSIA
Patrzę i usypiam serce;
to
ładne - to bardzo górne,
ale z tego
co? - ja czuję,
muru
głową nie przewiercę,
a jak
widzę w lichej poniewierce
rzeczy
górne i piękne, i czułe,
to mnie
boli.
DZIENNIKARZ
A ten ból
przechodzi.
ZOSIA
A pan ma swoją bibułę,
żeby ból każdy przeszedł.
DZIENNIKARZ
Epidemia.
ZOSIA
Pan nie wierzy,
co nie przewidziane?
A wie pan,
ojczyzna to chemia;
serce, jak
się czego uczepi,
to
dynamit.
DZIENNIKARZ
Coraz
lepiéj,
jeszcze jeden
taniec w kółko,
a edukacja
skończona.
ZOSIA
Nie byłabym
ja chłopu żona;
nikt mnie w
śluby nie poprosi -
ale
myślę, panie redaktorze,
że tam w tej
wiejskiej komorze,
w półblasku
kuchennej lampy,
że tam mój
taniec coś znaczy.
DZENNIKARZ
Gdy sama to pani
uznać raczy... -
ZOSIA
Pan skąd
się tu bierze?
DZIENNIKARZ
Ja się
patrzę, lubię i nie wierzę,
za to
wierzę w panią.
ZOSIA
Za co?
DZIENNIKARZ
Za tę
minkę, oczy, gest.
ZOSIA
Podobam
się?
DZIENNIKARZ
W tym
coś jest.
Previous - Next
Table of Contents | Words: Alphabetical - Frequency - Inverse - Length - Statistics | Help | IntraText Library
IntraText® (V89) Copyright 1996-2007 EuloTech SRL