- Akt 3
- SCENA 19. POPRZEDNI, GOSPODARZ.
Previous - Next
Click here to hide the links to concordance
SCENA 19.
POPRZEDNI, GOSPODARZ.
CZEPIEC
(podszedł
ku śpiącemu i szarpie go za ramię)
Hej, hej,
panie - - !
Cóz to pon
śpią, trzeba wstać,
trzeba
się do czego brać.
GOSPODARZ
(rozbudzony)
(z
fotelu i z krzeseł, na których leży)
Cóż -
wyście tu - któż hałasi!-
Gdzież
Hanusia- Hanuś!
CZEPIEC
(przywierając
drzwi do izby)
Cicho,
nie potrza
jej tu do rzeczy,
co
chcę panu powiadać.
GOSPODARZ
Cóż
mi kum do ucha skrzeczy,
o czym- - cóż z tą kosą, po
co?
CZEPIEC
A tam ludzie sie szamocą
we wsi - tam sie
garną, kupią;
może
idą już - pon śpią!!
Zaspane
ślipia.
GOSPODARZ
Co ty mnie
tu - co wy, co to?
CZEPIEC
A spieszy mi sie z robotą,
juzem sie wycniół ze spania
i jestem gotów, i czekam
dalszego rozkazowania,
a pon sie nie wycniół i śpi.
GOSPODARZ
A wam co
się z kosą śni - - ?!
CZEPIEC
Mnie sie
nie śni, wstawaj pon;
boć
kum pono rozkaz wzion
jakiś
ważny, najważniejszy,
i papiry,
czy tam co.
GOSPODARZ
Ja,
papiery, rozkaz, czyj?
CZEPIEC
Myjże
sie pon prędzej, myj -
niech po próżności nie stoję,
bo mi próżno mitręga i wstyd.
Pon mają pójść razem z
chłopami,
a chłopi tu wsioscy już som
gotowi - i stoją tam!
Zbierają się kole studnie z
gościeńca
i przywalą się tu do
dziedzieńca,
jak się poszarzeje świt.
GOSPODARZ
Zachodzę, zachodzę w głowe...
CZEPIEC
Tam w Krakowie już wszystko gotowe.
GOSPODARZ
Coście, kumie, coście,
chłopie,
zbajczyli przez długą noc? -
Ja z Wami?
CZEPIEC
Wy z nami!
GOSPODARZ
A wy wszyscy z kosami...?
CZEPIEC
Jak się patrzy, ostrzem tak.
GOSPODARZ
Jakiś zna?
POETA
- - Jakiś znak?
CZEPIEC
Zbierajcie się, póki czas,
byśwa byli
radzi z was,
a nie stójcie
jak te ćmy
albo kpy;
co kto ma, do
ręki brać,
na podwórze
wyjść i stać;
tam
już ludzie som,
co sie
sami rwiom:
chłopi,
tak! A chłopi, tak!
POETA
- Jakiś
znak.
GOSPODARZ
Jakiś
znak!
CZEPIEC
Panowie,
jakeście som,
jeźli
nie pójdziecie z nami
to my na
was - i z kosami!
GOSPODARZ
Wy, a jako
-?
POETA
Wiecież,
kto my!-
Co wy o
nas wiecie - nic.
CZEPIEC
O, pon,
widno, niewidomy;
widać,
że nie znacie nas.
PAN MŁODY
Widzę,
żeście krwi łakomy;
jeno że na
krew nie czas.
CZEPIEC
Hej, pan
młody, hej, pan młody,
wyszczézyły
mu się gody,
to mu ino
w myśli wczas.
GOSPODARZ
A!
wstydzę się waszych słów
choć
mi radość z waszych lic.
CZEPIEC
Wyście
bo to żarnych świc
rozpalili
z naszych lic.
Panie, a
cy pon pamięta
jak pon
szeptoł nieraz w noc
co
mówiła Panna Święta,
jako w nas
jest wielga moc,
jako
że moc jest zaklęta,
że
sie kiedyś opamięta...
Wyście
to pożarnych świc
rozpalili
z naszych lic.
PAN
MŁODY
A wy zaraz
w rękę nóż.
CZEPIEC
A cóż
czekać, cy jo tchórz?
GOSPODARZ
Kumie,
miarkujcie się w słowie.
CZEPIEC
A kiej
słucho, niech sie dowie.
PAN MŁODY
Gębą
toście bardzo harny.
CZEPIEC
Kręć
pon ino próżne żarny,
poezyje, wirse,
ksiązki,
podobajom ci sie
wstązki,
Stroisz sie w te
karazyje,
a jak trza sie mirzać z czego,
to pon w
sobie szyćko skryje.
POETA
A
przecież się nic nie dzieje.
CZEPIEC
A toć
przecie wciąz mówicie,
jeśli
rozumiem co z tego;
ponoć
nawet pierwsi wicie:
to rzecz
wielka?
GOSPODARZ
Jaka?!
CZEPIEC
Dnieje!!!
POETA
Dnieje,
tak, to tam szaleje
ta majaka z
chmur i mgły,
ta majaka, co
sie wieje
ponad łan.
PAN MŁODY
(ku oknu)
Na liściach
skry.
Opalowa rosa
spływa;
przesiewa
się w dyjamentach
z drzew, jak
wiszar w skalnych pętach. -
Cud!
CZEPIEC
Pon ino widzisz
pchły,
pchły,
świecidła, rosę, ćmy,
a nie chcesz
znać, co som my:
że w nas
dnieje, dusa świci,
że zarucko
kur zapieje,
że na nas
czekają w mieście,
że nas tu
jest ze dwiedzieście
z kosom,
cepem, żelaziwem
i że
to, to nie som sny.
POETA
Co on
mówi- A to dziwne,
bo mi się to dziś marzyło:
jako
dramat, jako sen.
PAN
MŁODY
Co za
temat!
POETA
Chłopska
krew
i ten jego
pański gniew.
GOSPODARZ
Nas
czekają? - Was czekają?
Zaraz -
coś to - coś tu było,
co
już o tym mnie mówiło -
lecz kto,
jaki...
CZEPIEC
Ktoś
tu był,
co przejechał
duze światy,
ponoś
kajsi z Ukrainy;
przywiózł
hasło cy papiry;
rozesłać
kazał wiciny -
a są tu za progiem ludzie,
mogą świadczyć, jak z
północka
słyszeli brząkanie liry.
POETA
(do brata)
Liry brzęki po północy,
jakeś ty leżał w niemocy,
ja słyszałem.
PAN MŁODY
Ja słyszałem
od podwórza, z tego sadu.
POETA
Z tego sadu, spod jabłonki,
ale sobie myślę: mrzonki -
może ktoś się ubrał w
dzwonki?
GOSPODARZ
A był
także jakiś taki -
był
też inny - nie pamiętam -
ale mi coś świta -
CZEPIEC
Pany -
wyście ino do majaki;
niechże który wyjrzy w pole,
co sie widzi hań na dole,
kandy jest krakowsko ścizka.
POETA
(wychodzi)
I stąd widzieć, bo to z bliska;
trza zobaczyć.
Previous - Next
Table of Contents | Words: Alphabetical - Frequency - Inverse - Length - Statistics | Help | IntraText Library
IntraText® (V89) Copyright 1996-2007 EuloTech SRL