- Akt 1
- SCENA 2. DZIENNIKARZ, ZOSIA.
Previous - Next
Click here to hide the links to concordance
SCENA 2.
DZIENNIKARZ,
ZOSIA.
DZIENNIKARZ
Pani to taki kozaczek;
jak zesiądzie z konika, jest smutny.
ZOSIA
A pan zawsze bałamutny.
DZIENNIKARZ
To nie
komplement, to czuję
i tego
bynajmniej nie tłumię.
ZOSIA
Dobrze,
że przynajmniej pan umie
zmiarkować,
kiedy uczucie,
a kiedy
salonowa zabawka -
ale w tym
razie...
DZIENNIKARZ
To sprawka
pani
wdzięku, pani jest bardzo miła,
pani tak
główkę schyliła...
ZOSIA
Prawda?
Tak jakbym się dziwiła,
że
mnie tyle honoru spotyka;
pan
redaktor dużego dziennika
przypatruje
się i oczy przymyka
na mnie,
jako na obrazek.
DZIENNIKARZ
A obrazek
malowany, bez skazek,
farby
świeże, naturalne,
rysunek
ogromnie prawdziwy,
wszystko
aż do ram idealne.
ZOSIA
Widzę,
znawca osobliwy.
DZIENNIKARZ
I
czemuż pani się gniewa?
ZOSIA
Że
pan jak Lohengrin śpiewa
nade
mną jak nad łabędziem,
że my dla
siebie nie będziem,
i po cóż tyle śpiewności?
DZIENNIKARZ
Oto tak, tak z rozlewności
towarzyskiej.
Previous - Next
Table of Contents | Words: Alphabetical - Frequency - Inverse - Length - Statistics | Help | IntraText Library
IntraText® (V89) Copyright 1996-2007 EuloTech SRL