SPRAWA XV
Pozostali
DOROTA
Zjes
djabła, mas ta teras, będzie tutaj biedy,
Pewnie do
dworu jadą.
BARTŁOMIEJ
I cós s
tąd?
DOROTA
A kiedy
Nam
kazą wej płacić wsystkie pretensyje,
Które do
nas porobią te wściekłe bestyje,
To
cłowieka z ostatniej zedrą kosuliny,
A wsystko
dla psich figlów tej głupiej dziewcyny.
BARDOS
(n. s.)
Bardziej
pewno dla twoich.
BARTŁOMIEJ
Ale, moja
zono
Kiej
się jus wej tak stało, niech będzie skońcono.
JONEK
Moja pani
młynarko, jus się nie spsecajta,
Bądźcie
gzecni i Basię Stachowi oddajta.
DOROTA
Nie, nigdy
nie pozwolę, idź sobie do carta.
JONEK
A,
jakaś to złośnica, jak djabeł uparta.
BARDOS
(n. s.)
Stachu,
już ty jej, widzę, inaczej nie zbędziesz,
Przyrzecz
jej, że po ślubie kochać się z nią będziesz,
A jak
dostaniesz Basię, już ja w to poradzę,
Że
ją gładkim sposobem od ciebie odsadzę.
STACH
(do Doroty).
Moja Pani Doroto, poruscies się psecie.
DOROTA
(do Stacha).
A dałeś mi całusa?
STACH
Dam, wiele zechcecie.
DOROTA
Będzies mnie kochał?
STACH
Będę.
DOROTA
Chyba, ze das słowo?
STACH
Słowo.
DOROTA
Słuchajcie, kiedy jus wselka pseskoda
Załatwioną została, ja jestem
gotowa
Psystać na to, by Stach miał
Baśkę zoną.
BARDOS
Zgoda!
Wiwat! więc wygraliśmy, teraz tedy
pójdźmy,
I dzień ten w wesołości
powszechnej obchódźmy,
Górale tu już więcej pewno nie
przyjadą,
Chyba chcieliby napaść na was
jaką zdradą.
Ale ja s pewnych
znaków kalendarskich wróżę,
Że już
uciekli.
|