SPRAWA IV
Ciż sami i Miechodmuch wpadając.
MIECHODMUCH
Czud? gdzie
czud? ja go widzieć muszę.
Usłyszałem
z daleka wołające głoszy:
Czud! czud!
aż mi od strachu powstały włoszy.
Biegłem jednak
co żywo widzieć to zjawienie,
Bo jestem bardzo
ciekaw, na każde zdarzenie,
Ksiądz
Pleban, nie największe ma teraz intratki,
Gdyby nam
się więc jaki czud objawił rzadki,
Mielibyśmy
oferty, wota, fundaczyje,
Dopierobym sobie
żył, nie tak, jak dziś żyję!
Byłyby tu kapłonki, o wej i barany
I pieniążki.
JONEK
A kajześbył dotąd kochany
Miechodmuchu? Do chaptes wnedeckiś
się zjawił,
A kiej się bić tsa było,
Wasmość się niestawił.
MIECHODMUCH
Prawda, że się za górę pod
krzaki szchowałem,
Ale za to z
daleka komenderowałem.
A potem, wszak
ja przecie osoba kościelna,
Radzić
wojnę a bić się, to jest rzecz oddzielna.
My, kiedy
tego trzeba, wojnę zapalamy,
Ale
się sami na sztych nie sztawiamy.
JONEK
Daj go
Bogu! to jakieś wygodne ustawy.
BARTŁOMIEJ
Był
to cud razem strasny i cud do zabawy.
BARDOS
Bracia
moi, słuchajcie! świat ten jest zepsuty,
Są na
nim tak beszczelne i podłe filuty,
Którzy,
widząc, żeście są prostacy po trosze,
Zmyślonemi
cudami ściągają wam grosze.
Byście
więc nie sądzili, że ja takim byłem,
Powiem
wam, że ten figiel którego użyłem
Nie jest
to cud prawdziwy, ni djabelska sztuka,
Lecz jest
to, jedna piękna, rozumna nauka,
Ta robi w
człeku skutki któreście widzieli,
Alebyście
wy tego za rok nie pojęli.
Wiedźcie
tylko, że ten drut, przez drogę ciągniony,
Tak jest
pewnym a silnym ogniem napełniony,
Że,
kto się go, czy ręką, czy nogą dotyka,
Całego,
jakby piorun natychmiast przenika.
Ażebyście
wierzyli, że ja was nie durzę,
Zaraz was
doskonale i jasno przekonam.
JONEK
Ej,
prosiemy Wasmości.
WAWRZYNIEC
Prosiem,
pokas to nam.
WSZYSCY
Prosiemy!
BARDOS
Zaraz.
Stachu, idź tam, stań na górze,
I obracaj tą korbą.
(Stach idzie)
A wy, dzieci moje
Pobieźcie się do koła, a
wszyscy za ręce.
BASIA
Ej, kiej strasno.
JONEK
Nie bój się.
MIECHODMUCH
(śmiejąc się).
O szerce zajęcze!
BARDOS
Pan Miechodmuch
niech pierwszy stanie.
MIECHODMUCH
Kiej się
boję.
BASIA
A ze mnie
się WPan śmiał?
BARDOS
Wstydź się, stań jeno tu,
Tę rękę podaj Basi, tą
dotknij się drutu.
(Gdy się dotykają drutu,
krzyczą wszyscy)
Aj! aj!
BARDOS
Otóż i po wszystkiemu, niechaj wam to
służy
Na
zdrowie, to czyści krew.
JONEK
Oj! co to
za dziwy!
BRYNDUS
Cłek o tem ani myślał.
MORGAL
Toć,
jak cud prawdziwy.
BARDOS
A jednak,
nie jest cudem, ale czas się dłuży,
Powróćcie
wszyscy razem w radości do domu,
A gdy was
zwodzić zechcą, nie wierzcie nikomu.
Wy bierzcie
bydło wasze, wy złączcie się z niemi,
Razem dzisiaj
wieczerzać i tańczyć będziemy.
GÓRALE
Zgoda!
WAWRZYNIEC
Mądryćto
cłek z Waspana.
BARDOS
Gdy tak
rozumiecie,
To tę
małą naukę odemnie przyjmiecie;
Niech ona
silniej, niźli ogień w tej iskierce,
Dotknie umysły wasze i rospali serce.
ŚPIEWKA
Żyjcie w zgodzie i pokoju,
Nie dajcie się gorszyć światu.
Nie ma zysku w
takim boju,
Który czyni
krzywdę bratu.
Bóg nas
wszystkich równo stwarza,
Równo nam
się kochać każe,
Tego zawsze
upokarza,
Kto
bliźniego krwią się maże.
(Wszyscy
powtarzają i odchodzą.)
|