SPRAWA V
Bardos
i Stach.
BARDOS
Stachu,
zostań się ze mną: radbym twe małżeństwo
Szczęśliwym
już oglądać, lecz niebespieczeństwo;
Wisi jeszcze nad
tobą. Dorota cię kocha,
A kiedy
się s tem wyda jak kobieta płocha,
To twoja
żona, słusznie zazdrosna i czuła,
Całeby
ci pożycie zgryzotą zatruła.
Słuchaj:
trzeba ją prędko i zręcznie odsadzić.
STACH
Ale jak?
BARDOS
Gdzież
cię ona najczęściej widuje?
STACH
Ona mnie
wsędzie suka, wsędy mnie śpieguje.
BARDOS
Ale musisz
ją w takie miejsce gdzie sprowadzić,
Żeby
się tam skryć można, gdy będzie potrzeba.
STACH
A jakby
mnie mąs złapał, dałzebym se chleba.
BARDOS
Próżna
trwoga, nie bój się, ale gdzież to zrobić?
STACH
Ona
cęsto pod domem długo ze mną gada.
To
się za węgieł schowam.
BARDOS
Nie, to nie
wypada.
Trzeba
koniecznie takie miejsce przysposobić,
Żeby tam
młynarzowi zajrzeć wypadało.
STACH
To ja wej w
nasą wiezbę schowam się spruchniałą.
On tam co
chwila patsy, cy się nie wróciły
Pscoły,
co wej psed rokiem ul w niej pozuciły.
BARDOS
A
gdzież ta wierzba stoi?
STACH
Psed
nasemi dzwiami.
BARDOS
A czy
się ty tam zmieścisz?
STACH
Nieras tam
we dwoje
Siadywaliśmy
z Basią.
BARDOS
Więc
ja, tam rzecz moję
Zrobię.
Słuchaj, z Dorotą gdy będziecie sami,
Gdy
cię ona już ściskać i całować zacznie,
Ja
wtenczas przyprowadzę młynarza nieznacznie,
Ty
się czemprędzej w wierzbie schowaj, on zobaczyć
Zechce
pszczoły, lecz mu będę tak majaczyć,
Że do
tego nie przyjdzie. - Jednakże Dorota,
Bojąc
się, by nie wyszła na wierzch jej niecnota,
Tak
się w sobie natrwoży, napłonie, nadręczy,
Że
ją to może wstrzyma, a może odstręczy.
STACH
A jak tam
młynas zajzy?
BARDOS
Ja to na
się biorę.
STACH
Ba, Waspan
nieodlepis, gdy ja wezmę w skórę.
BARDOS
Daję
ci słowo moje.
STACH
Spuscam
się więc na cię.
BARDOS
Ależ
to trzeba prędko zrobić miły bracie,
Bo po
ślubie już nie czas, kto wie, jakie tobie
Mogą
potem przyjść myśli.
STACH
Więc
to zaras zrobię
Jak tylko
przyjdziem do dom.
BARDOS
Dobrze.
STACH
Wiem, ze ona
Psyleci zaras do
mnie jak ognista łuna,
I będzie
mnie ćmokała.
BARDOS
Więc walnie
uda się.
STACH
Teras WPana
zegnam, pójdę do mej Basie,
Bo wej
tęskni bezemnie.
BARDOS
Jedno słowo
jeszcze:
Powiedz mi, ale
szczerze, te wszystkie zaloty
Młynarki
nie wzniecająż w twym sercu ochoty
Do zdradzenia
twej Basi?
STACH
Wsak ja zawse
wrzesce,
Kiej mię
Dorota ściska.
BARDOS
Ależ czasem
może?
STACH
Nigdy.
BARDOS
Słowo?
STACH
Przysięgam.
BARDOS
Szczęśćże
ci więc Boże,
Poczciwy
chłopcze!
STACH
Jus ja nie
zgorsę sie z tego,
Ze zadko
widzieć w świecie męza poćciwego.
ŚPIEWKA
Nie tajnoć
to jest nikomu,
Jak męzowie
zony zwodzą,
Tej nie
lubią, co jest w domu,
I
cęsto do innych chodzą.
Ale tes za swoje
mają,
Bo pobocne
marmuziele
Tak im
głowy psystrajają,
Ze chodzą
kieby daniele.
Tak zazwycaj
bywa w świecie,
Wet za wet,
darmo nic nie ma,
Zrób jeden
figiel kobiecie,
Ona ci
odpłaci dwiema.
Ja więc nie
chcę zdradzać zonę,
Bo chcę,
aby mnie kochała,
Aby mnie jednego
miała,
A ja tylko
jedną onę.
(Odchodzi,
pokłoniwszy się studentowi.)
|