Table of Contents | Words: Alphabetical - Frequency - Inverse - Length - Statistics | Help | IntraText Library
Alphabetical    [«  »]
tczewskim 1
tczewsko-gdanskim 1
tczewu 2
te 362
4
teatr 8
teatralnej 1
Frequency    [«  »]
376 teraz
374 tego
372 nad
362 te
361 zeby
356 czy
349 ku
Stefan Zeromski
Popioly

IntraText - Concordances

te

    Tom, Rozdzial
1 1, 1 | powyginały się w pałąk. Te wyciągnięte zewsząd, z bliska 2 1, 1 | czy mu się śniły tylko te okrutne ptasie oczy, wbite 3 1, 1 | Niegdyś wdzierała się na górę szeroka jezdna droga 4 1, 1 | chojaków i znikły. Tylko te szczyty zielone i giętkie 5 1, 1 | senne, znudzone i odbywały podróż resztkami siły. Nardzewski 6 1, 1 | w puszczy polanach. Wsie te o nazwach leśnych, wspominających 7 1, 1 | jednocześnie śniło mu się, że przez daleką, śpiącą, martwą dolinę 8 1, 1 | gdy konie poszły z góry.~- Te, trąba! - wołał Nardzewski 9 1, 1 | zaszczyt... w tych ubogich... te... progach?~- Moje miano 10 1, 1 | raniuteńkiego. Puściliśmy te pieski w zagajnik. Cicho, 11 1, 1 | oświadczył urzędnik.~- Mnie te nazwy ani pachną, ani śmierdzą... 12 1, 1 | stało... Dość, że mię... te... puścił. Rzuciłem się 13 1, 1 | rana z radości hulało, że te... I toasty, i okrzyki... 14 1, 1 | jest ziemia i moi ludzie. Te Wyrwy to jest mój kraj. 15 1, 1 | prapradziad mój, Józef, i te pustka lasami porosłe kupił 16 1, 1 | pancerz i rękawicę, karczował te role, rwał pniaki i jałowce. 17 1, 2 | saniach lecących przed nim - te dwie panie... Jedna starsza, 18 1, 2 | wiedząc czemu, wpatrywał się w te oczy, które się do niego 19 1, 2 | całej głowie, w piersiach. Te to przecudne, jaśnie wielmożne 20 1, 2 | chyliło się poziomo to w , to w inną stronę, zawieszone 21 1, 2 | jedno prawda... Ogromnie te Niemcy pouciekały, i to 22 1, 2 | tylko ona mogła posłyszeć te straszliwe wyrazy, które 23 1, 2 | osłupieniem wpatrywał się w jego czynność.~Widział, 24 1, 3 | Lydia dic, per omnes te deos oro, cur properes amando 25 1, 3 | szeroko oczy wlepiali w noc bez gruntu, ale nic 26 1, 3 | kolegiackiej. Skoczyli w stronę i wnet nozdrzami 27 1, 3 | i niby widma szli przez stancję. Słychać było tylko 28 1, 3 | pływał w niej nocną porą, że łódź zatracił, że o mały 29 1, 3 | zimowej pochłaniała wszystkie te uczucia chwiejnie płonące, 30 1, 3 | zębami. Rafał wspomniał sobie chwilę. Doświadczał w ciele 31 1, 3 | studenta. Pan Filip narzucił na te ręce, ściśnięte do kupy 32 1, 3 | Filipkiem na czele rzucił się na te drzwi, nic nie zwracając 33 1, 4 | Podziw, a może żal odwracał twarz, te upajające dziewicze 34 1, 4 | może żal odwracałtwarz, te upajające dziewicze oczy... 35 1, 4 | dłonie hańby, właśnie na te sprawy, dzieła, uczucia, 36 1, 4 | razy silnie pragnął, żeby te dziwne chwile umarły, zbierał 37 1, 4 | duszę jak życie.~Ćmiły się te oczy od wichrów wspólnych, 38 1, 4 | szerokich kościach czoła. Oczy te były pełne sądu, pewności 39 1, 5 | pochwycić marzeniom.~Czyhały na chwilę, goniąc stadem nieprzeliczonym. 40 1, 5 | spychać mu przyszło z posady. samotną i potajemną chwilę 41 1, 5 | zadygotał.~Jakże on widzi te pola? Jakże widzi tarniny 42 1, 6 | zołmierzyku, chcesz ode mnie za te trzy dukaty? Czy Królestwo 43 1, 6 | dokoła święconą kredą, wzion te skrzypeczki i nic nie pyta, 44 1, 7 | okolicę. Wpatrzył się w stronę rodzinną i w tłumie 45 1, 7 | wszystkimi siłami ciała. Z wolna te dźwięki metaliczne, tony 46 1, 7 | Pierwszemu słowikowi, który tonikę zaczął, odpowiedział 47 1, 7 | miłymi przyjaciółmi były te leśne głębiny. Czuł się 48 1, 7 | każda skiba do przykopy, te zapomniane obszary lasów, 49 1, 7 | osiadł w owej Wygnance. Te wiadomości, Bóg raczy wiedzieć 50 1, 7 | wyrzucono z roli. Kamionki te osłonione były kępami tarniny, 51 1, 7 | ściśnienia w piersi. Patrzał w te okna, których wydłużone 52 1, 7 | pochodni w noc ciemną. Dam ci te książki... Na opresję kmiecą, 53 1, 7 | rodem. Wziąłem w dzierżawę oto wioszczynę i tak siedzę. 54 1, 8 | dlatego przychodził, żeby robotę dopilnować... To 55 1, 8 | to on się odezwał nie o te karczowanie, nie o zarobek, 56 1, 8 | przyjemnie, że on karczował nowinę, a pan kapitan 57 1, 8 | radością będące, skąd miejsca te posiadały coś z niego samego, 58 1, 8 | Kapitan Piotr spędzał te dni w zupełnej również samotności. 59 1, 8 | Czytam w tobie jak w księdze. Te same tłamsisz w sobie zaskórne 60 1, 8 | pospolita rzecz Żółkiewskiego? Te stada ludzkiego bydła z 61 1, 8 | Pragnąłbym zratować całą wioskę. Jest to włość nędzna 62 1, 8 | zdrowie miał lepsze, że te twoje palladia były jak 63 1, 8 | zajrzał z przerażeniem w twarz. Ujrzał dolną wargę 64 1, 8 | ręką zmarłego.~Wszystkie te papiery Rafał złożył systematycznie, 65 1, 10| książąt Gintułtów założył był siedzibę na wzór francuski. 66 1, 10| prowadzoną. Usłyszawszy te dźwięki ledwie zrozumiałe 67 1, 10| porywających ku sobie. Damy te były wystrojone i mówiły 68 1, 10| wszakże było, czy potępia zbyt głośną wesołość, czy 69 1, 10| było życie całe? - mówiły te zmarszczki - po co istnieć 70 1, 10| patrzących jako uniesienie. Ruchy te były niewysłowione. Odzwierciadlało 71 1, 10| ale że to blisko... A i o te chomąta się spytaj, tobym 72 1, 10| to samo kupił, a nawet i te szkapska...~- Ja napiszę, 73 1, 10| doskonałej obojętności, jak gdyby te rzeczy, pierwszy raz widziane, 74 1, 10| zabity na duszy. Uczuł instynktowną dumę, wyniosłe, 75 1, 10| sumę... Weźże je sobie, trochę uciułanych dusiów, 76 1, 11| Nigdy się nie odwróciła w stronę, gdzie był, ale on 77 1, 11| cienie przepływają przez twarz i że w szczególny 78 1, 11| głowie myśl, że wszystkie te zajścia ducha złudzeniem. 79 1, 11| rozległe ścierniska, urządzano te gonitwy bardzo często.~Pewnego 80 1, 12| bardzo podejrzliwie. Gdy się te wszystkie ceremonie skończyły, 81 1, 12| matka spoczęli pod ziemią. Te miejsca ukazały się teraz 82 1, 12| maja 1797 roku". Wszystkie te szczegóły jak grad sypały 83 1, 12| dei Machiavelli. Oto były te słowa, zawierające prawdę 84 1, 13| złomy Vicenzy. Gdy minął te okolice, wjechał w kraj 85 1, 13| Do niego wyrzeczone te słowa pełne szczęścia i 86 1, 13| słowicza! Widzisz na wschodzie te smugi zazdrosne, co złocą 87 1, 13| wrzawę, utonął w myślach. Te anegdoty, swada, żart ze 88 1, 13| rzeczypospolite? Po toż wyszła w te kraje owa wiara?~Dąbrowski 89 1, 13| uczyniła Francja niosąc w te kraje swe wielkie prawa? 90 1, 13| książę... Żartuj zdrów! Te konie, zwiastujące zwycięstwo, 91 1, 13| podkomendny. Znowu pójdą te tłumy niepłatne, głodne, 92 1, 13| klucze. Myśl teraz nad tym: te legie, ta chłopska i małoszlachecka 93 1, 13| ed empia~Si farŕ contra te...~jak Dante wygnany pisał 94 1, 14| doświadczył usłyszawszy te wyrazy.~- Ja nie... - rzekł 95 1, 14| to żołnierza mieszkanie te góry książek?... Jestem 96 1, 14| wykonalnych z kupy marzeń. bezmierną sprawę, największą 97 1, 14| ja właśnie miał, posiadał jego tajemniczą siłę... - 98 1, 14| ziemia, którą widzę tak, jak oto mapę. Gdybym mógł stawać 99 1, 14| język, ujmę w garść jak szpadę. Wtedy wrócę. Ja 100 1, 14| Adrienne de Cambis, de Crény... Te jak Sapho de Mytilene, inne 101 1, 14| nie mam prawa wstępu na te salony...~- No, ale posiedzenie 102 1, 14| Żołnierze nasi patrzeli na te trupy ze czcią. Starzy wojacy 103 1, 16| Wciągając na wydelikacone nogi te statki Rafał zatrząsł się 104 1, 16| podobne do obłoków. Kępy te miały zawsze ten sam kształt, 105 1, 16| kolców. Zdawało się, że te żywozioła wciąż syczą i 106 1, 16| potępionej... Sama wykopała ścieżkę, sama zniosła kamienie 107 1, 16| niego, a właściwie do siebie te słowa, uczuł w sobie tęsknotę, 108 1, 17| klasztorem San Francesco sui Te na prost bramy Pusterli.~ 109 1, 17| wyrwanym oknie... Wraz palnął w samą ścianę pocisk, buchnął 110 1, 17| ucha jego własny duch. Myśl usłyszał tak wyraźnie jak 111 1, 17| awansowanego obecnie na kapitana. W bramę najzacieklej biły 112 1, 17| jednym działem a drugim. Te posępne, spracowane spiże 113 1, 17| kula skrzydlata... Wtem trwogę senną, straszliwszą 114 2, 1 | córkom pytania, jak się na sprawę zapatrują, ale w 115 2, 1 | okoliczności wepchnęły na żmudną i zakurzoną drogę. 116 2, 1 | do żywego.~- Udałem się w podróż po wojnie, która 117 2, 1 | sfinksa poległego. Tymczasem te piramidy, obeliski, sfinksy, 118 2, 1 | wyraźnie na pierwszej stronicy te słowa:~Z Pierwszego Listu 119 2, 1 | Azjach i stamtąd przywiózł te jakieś farmazońskie banialuki, 120 2, 1 | szczęścia. Po chwili jednak te jastrzębie spojrzenia ginęły 121 2, 1 | filisterskich uśmiechach. Wszystkie te okoliczności budziły w szczęśliwym 122 2, 1 | dawną, stanisławowską cechę. Te same jeszcze zostały ściany, 123 2, 1 | mielący już językiem - a te farmazony zaczęły go wodzić 124 2, 1 | kurnika w Pacanowie!~Głosy te ginęły w nadzwyczajnej wrzawie. 125 2, 2 | hotelu, zajazdu...~Pragnął noc za jaką bądź cenę przepędzić 126 2, 2 | były to wspomnienia, gdyż te pieściły go raczej i władały 127 2, 2 | przymglone oczy majora widzą chwilę dokładnie, jasno, 128 2, 2 | promieniami ognistymi wysmalone. Te proste słowa: versatur ibi 129 2, 2 | szczebiot pokoleń. Widział jego chwilę, kiedy znużony 130 2, 2 | wewnątrz. W pewnej chwili oczy te ożywiły się i książę rzekł 131 2, 2 | Milites Templi. Często pisał te słowa, które z dziwną rozkoszą 132 2, 2 | krokiem ku potomności".~Te studia niewiele wpłynęły 133 2, 2 | z zapałem wybrał się na niezwykłą uroczystość. Loża 134 2, 2 | ołtarzy~I złóżcie na nich te dary,~Co zdobią wolnych 135 2, 2 | spirytusowych rzucało na postać przerywany blask. 136 2, 2 | Rafał ze drżeniem usłyszał te jego słowa:~- Damy ci pierwszy 137 2, 2 | obłąkanym wzrokiem zobaczył twarz, oczy królewskie, 138 2, 2 | dygotał z zimna słysząc te wyrazy. Włosy jeżyły mu 139 2, 3 | tylekroć zalecanej mu na chwilę przez księcia, czuł 140 2, 3 | poprzednio, rozstąpiły się i te same osoby weszły powtórnie. 141 2, 3 | zgromadzenia praktykującego te cnoty? - znowu twierdząco 142 2, 3 | major:~- Prowadźcie go w te okropne strony, do których 143 2, 3 | zasługiwać będziesz, nie tylko te wydobyte, ale wszystkie 144 2, 3 | powitania braterskiego.~Gdy te wszystkie ceremonie zakończyły 145 2, 3 | rzędach swoich, że zamyślam sprawiedliwą i doskonałą 146 2, 3 | sprawnie, jak jeden, wykonali komendę. Stawiając szklanki 147 2, 3 | Jakże dziwnymi stały się te oczy Mistrza katedry! Jakże 148 2, 4 | Milites Templi. Często pisał te słowa, które z dziwną rozkoszą 149 2, 4 | krokiem ku potomności".~Te studia niewiele wpłynęły 150 2, 4 | z zapałem wybrał się na niezwykłą uroczystość. Loża 151 2, 4 | ołtarzy~I złóżcie na nich te dary,~Co zdobią wolnych 152 2, 4 | spirytusowych rzucało na postać przerywany blask. 153 2, 4 | Rafał ze drżeniem usłyszał te jego słowa:~- Damy ci pierwszy 154 2, 4 | obłąkanym wzrokiem zobaczył twarz, oczy królewskie, 155 2, 4 | dygotał z zimna słysząc te wyrazy. Włosy jeżyły mu 156 2, 5 | dałabym sobie bez żalu uciąć rękę, za jego taką samą 157 2, 6 | w ich żyłach przepływają te same strumienie ognia. Kiedy 158 2, 6 | rdzenia i warstw drzewa. Płazy te miały teraz nie swoje barwy. 159 2, 6 | rosy szarobiałej. Liście te chwiały się i wyginały ku 160 2, 7 | szczęście. Kochane były te drzwi!~Jakże im miły był 161 2, 7 | poziomki! Jakże im miłe były te drzwi grube, składane niezwykle, 162 2, 7 | namiętność. Wtargnąwszy na te wyżyny, odtrącali precz 163 2, 7 | granica. Widać tamto jak oto węgierską stronę. Wejdziemy 164 2, 9 | otoczonej lasami. Patrzał w te miejsca spłoszonymi oczyma. 165 2, 9 | otaczających, powiedział mu, że w wodę musieli wrzucić ciało 166 2, 9 | zimny i wyzywający, jak były te zjawiska:~- Cóżem wam uczynił? 167 2, 9 | I ty, o niebo...~Ale gdy te westchnienia wyrywały się 168 2, 9 | Nieraz zdawało mu się, że już te same turnie widział, że 169 2, 10| się poważyli na nią, na , której już nie był w stanie 170 2, 11| się łagodnie.~- Po cóż te góry, te bezgraniczne, ledwie 171 2, 11| łagodnie.~- Po cóż te góry, te bezgraniczne, ledwie ogarnione 172 2, 11| i przepaście? Po cóż te zaspy? Na co była okropna 173 2, 11| płaszcze, podróżni spędzili noc na drzemaniu w pobliżu 174 2, 11| kocham jaką krainę, to tylko . To jest ojczyzna mojej 175 2, 11| wątłymi myślami zdołamy obejść te drogi przezeń odkryte, przepłynione 176 2, 11| napisać do królowej Izabeli te dumne, zaiste królewskie 177 2, 11| czy nie? Taka właśnie jak te gałęzie: wszystka różowa, 178 2, 11| kilka samotnych łez, a z ust te słowa ciche:~- Któraś wzgardziła 179 2, 12| sekret, zniesławić po śmierci , która z jego winy zginęła, 180 2, 12| sprawy zbójeckie, otrzymał te dokumenty po upływie znacznego 181 2, 12| oberżystę:~- Słuchaj no... te... jegomość, masz tam co 182 2, 12| zapytaniem:~- A cóż byś tak... te... jegomość... kazał?~- 183 2, 12| No, on tu pewnikiem w te pędy wyniesie..~- Jak też 184 2, 13| osłaniająca tajemniczo te sioła ledwie widoczne, wzgórza, 185 2, 13| bryce, przechylał się to na , to na tamtą stronę, o coś 186 2, 13| wściekły na przyjaciela za te czułości.~Zaczyna się ministrantura... - 187 2, 14| również z Wiednia zstępujesz w te powiaty? zapytał Rafała.~- 188 2, 14| zołzach i zawłokach traktują te wszystkie bibuły? - czepiał 189 2, 15| pewnością, że rozszerzy chwilę mocy na godzinę, 190 2, 16| pól, leciały za jego wolą te chore liście, jedne już 191 2, 17| uczuciem przejęci, patrzali w te prawdomówne, szorstkie i 192 2, 17| szpitalach polowych przeleżał ciężką zimę. A od wiosny 193 2, 17| Skłębiły się i zagmatwały te dwa wojska, wżarło się jedno 194 2, 17| ponad grodem, czyhając jak te sępy. Nasz tam, wiecie, 195 2, 17| panowie bracia: przyszli my w te same wądoły, nad one zgniłe 196 2, 17| manyles, podobne do blekociny. Te to smugowia mokną w porze 197 2, 17| paznokciami torebkę z zarodkiem, a te we dwadzieścia cztery godziny 198 2, 17| Austerlitz! Oto ja ujrzał te czeskie i morawskie wzgórza, 199 2, 17| wasze nogi, żeby na ziemię wstąpiły. Bóg pewnie karze 200 2, 17| obszedł świat czekając na chwilę, nie pójdę z nimi. 201 2, 17| Niech żyje Cesarz!~Rzekłszy te słowa żołnierz wsunął głowę 202 2, 18| za uzdy przyprowadzicie te same wierzchowce pod ganek. 203 2, 18| szukały twarzy dziecka. Usta, te usta zawsze uśmiechnięte, 204 2, 18| jakby go obezwładniał, jakby te ręce bolesne i cudne chciał 205 2, 19| parte franse. A tu dragon w te tropy i za połę! Teraz ci 206 2, 20| paszportem Olbromskiego, ale i te przełamano, a właściwie 207 2, 20| obojętności i werwy, jakby te wiadomości ani odrobinę 208 2, 20| Rafała, żeby mu zakomunikować te niezwykłe myśli, które teraz 209 2, 20| tego głosu i patrząc na postać Olbromski liczył 210 2, 20| śmiało patrzały w jego twarz te oczy prześliczne, te same, 211 2, 20| twarz te oczy prześliczne, te same, a jednak inne. Nie 212 2, 20| męstwo...~Powiedziawszy te słowa zmierzyła Rafała drwiąco 213 2, 20| Mieliśmy możność widzieć już procedurę austriacką... 214 2, 20| plenipotentowi mego męża, który sprawę podjął się przeprowadzić. 215 2, 20| onieśmielonych. Coraz dłużej trwały te chwile, w których ciągu 216 2, 20| dziedziczka wyrwała się.., te!... z gotowością pomagania 217 2, 20| waścine nogi, a osobliwie... te buty...~- Chciałem coś jeszcze 218 2, 20| zęby, tak że tylko on mógł te wyrazy posłyszeć:~- Szukam... 219 2, 20| aczkolwiek zachwiał się słysząc te słowa. Płomień ognia buchnął 220 2, 20| Zadzwoniły mu w uszach te wyrazy prawdziwie jako świst 221 2, 20| zapytać, dlaczego wybrała pani aleję? W Grudnie były miejsca 222 2, 20| przyjaciółmi. Rafał słyszał całą rozmowę. Zdusił w sobie 223 2, 20| roześmiał się patrząc na te ognie. To on tam ma się 224 2, 20| tam ma się udać... Między te ognie... Tysiąc strzałów 225 2, 21| się z cicha.~Tak przetrwał te dwa dni świąteczne.~Teraz 226 2, 21| dokonało". - Cóż mogą znaczyć te słowa? co mogą znaczyć te 227 2, 21| te słowa? co mogą znaczyć te słowa? co mogą znaczyć? 228 2, 21| zawsze tak samo... Lubię w sobie pasję. Tam to chodziłam 229 2, 21| Wiedział tylko tyle, że te sekundy, które przemijają, 230 2, 21| najzupełniejszy! Jedź tam ostro, te, guzdrała! Koniom po bacie!~ 231 2, 21| ponuro oczyma dzieci - że te... że przyńdzie dopiero 232 2, 21| przysłonione powiekami.~- Zbierz te pieniądze ze stołu i schowaj, 233 2, 22| oczyma dyl w kącie. Podnieśli deskę z trudem i wydobyli 234 2, 22| czerwienią oblewały całą daleką, jałowcową niwę. 235 2, 22| prostego kanoniera. Pochwalam myśl... A nawet będę was 236 2, 22| i na pocztowych, i teraz te... czekamy, co dalej będzie. 237 2, 22| lesie nocy i po ciemku w rzekę łomot na koniach. 238 2, 23| Zresztą Jarzymski wdał się w sprawę i swoimi sposoby 239 2, 23| jeden zwrócili się twarzą w stronę. Cedro i Olbromski, 240 2, 24| rozprostowania go w linie. wszystką siłę pieszą podzielono 241 2, 24| psia ich mać, w Galicyi, a te bliższe - to nasze... Słuchaj! 242 2, 24| Sam jeno Bóg Najwyższy rzecz wie. Jemu jednemu 243 2, 24| świecie robić. On tylko jeden rzecz wie na tym świecie. 244 2, 24| Holendrzy i Niemcy..." Siły te znacznie przewyższały co 245 2, 24| woltyżerów poznańskich uderzył na te domy bagnetem. Idąc na kule, 246 2, 24| przedmiejskich, ale uchodząc zapalili te wszystkie szopy i budy, 247 2, 24| odstawiły chłopca do czat, te podały go dalej, stanął 248 3, 1 | generała Krasińskiego. Pułki te stały w Toruniu do 28 lutego 249 3, 1 | jakisi ta Anhalt, na koniu w te pędy uciok. Dwóch pacierzy 250 3, 1 | strzemię. Zmarnują waju te guwernery.~- Nie ma strachu.~- 251 3, 1 | przyśli do swych strzech, w te lasy, gdzie ino trza? Z 252 3, 1 | tysiąca, zza gór Germanii w stronę, gdzie słońce z niebios 253 3, 1 | nędzy... Kiedyż go znużą te krwawe dzieła?...~- Przenigdy! - 254 3, 1 | Ileż uczynił na ziemi! Te niezmierzone skrzydła gór, 255 3, 1 | się w sobie coraz szybciej te skiby i bruzdy wodne, jedne 256 3, 1 | jedno z drogą księżyca. Te dwa wełny morskie wychyną 257 3, 2 | się starcia.~Bardziej niż te epizody zajmował przybyszów 258 3, 2 | pysku towarzysza, spotykał te konie padłe, leżące bez 259 3, 2 | szczegółowo rozpoznał wszystko. Te ręce związane kręcono, widać, 260 3, 2 | płotami z surowych głazów. Te właśnie kamionki chroniły 261 3, 2 | pytanie: kto też to może palić te ognie? Wróg czy swój? Słychać 262 3, 3 | Szli ciągle wpław raz na , drugi raz na drugą stronę 263 3, 3 | sypaniem baterii. Ułatwiała te prace wielka obfitość rowów 264 3, 3 | tłumowi zjeżyło. Mieli iść w czeluść wąską i sięgającą 265 3, 3 | puściło się na oślep w te zaułki. Przeczuwali. że 266 3, 3 | pochmurówka z cegły zamykała uliczkę i dzieliła od 267 3, 3 | zachwytu, mierząc między te oczy, surowo w niego wlepione.~ 268 3, 3 | straszliwego milczenia. które ciemną salę napełniło, dawały 269 3, 3 | trwogi mógł spojrzeć na nią. Te same ujrzał samoświecące 270 3, 3 | koło siebie. Oto zaczęły te ręce obciskać suknię na 271 3, 3 | jeszcze zalśnią przed nim te oczy wieczne, oczy żywota...~ 272 3, 3 | myśl. Tymczasem wszystkie te wyschłe łapy, kościste, 273 3, 3 | słyszeliście?~Ruszyli w stronę, skąd przyszli. Cedro 274 3, 3 | odgłosów... Zrozumieli, że te drzwi prowadzą wprost na 275 3, 3 | drewnianymi okiennicami. Okna te, ze dworu opatrzone w żelazne 276 3, 3 | żeby widzieć... Tylko posiąść wiadomość, że jest. 277 3, 3 | umrzeć trzymając w ramionach siostrę duszy swej, drżącą 278 3, 3 | własną duszę, umierając, w te usta... Czemuż ci się, siostro, 279 3, 3 | kąta w kąt...~- Trzymaj, te - ułan! - wrzasnął mu nad 280 3, 3 | mieszkanie zakonnic, już te miejsca były zupełnie opanowane. 281 3, 3 | dajmy na to, piaskowcu - te chlubne czerwone plamy na 282 3, 3 | działobitniami, a ma zarazem dobrą stronę, że oszczędza 283 3, 3 | znaczna część ofiar przyjęła karę Boską z pokorą i poddaniem 284 3, 3 | Bujna fala krwi oblała rękojeść. dokoła niej skrzepła 285 3, 3 | pułkownikiem Henriotem. Obadwa te tarany wbiły się w Cosso 286 3, 3 | ze sczerniałego marmuru głowę niewysłowionej piękności, 287 3, 3 | Łkały przed nim w nocy te bezsenne białe róże. Same 288 3, 3 | do wnętrza.~Znał dobrze salę. Na dywanie pod szafą 289 3, 3 | w całej prawdzie i pełni salę, którą miał w mózgu 290 3, 3 | przemówiło teras wyrazem! Te straszne nieme sienie, te 291 3, 3 | Te straszne nieme sienie, te straszne okna i drzwi wychodziły 292 3, 3 | taki ból, jakby to jego te wszystkie strzały przeszyły. 293 3, 4 | rzeczywistą ziemię. Widzą z daleka te myśli samowładne i bujne 294 3, 4 | nie krzyknął już, tylko te wyrazy wyjęczał prze-z. 295 3, 5 | miał jeszcze otaczające wieś faliste łany winnic 296 3, 5 | szpicu czuwamy dzień i noc.~- Te kandelabry to także muzealne?- 297 3, 5 | stół. Ściana oddzielająca dużą izbę od następnej była 298 3, 6 | i twarde myśli odtrącają te trwogi. Wiatr wiosenny osuszył 299 3, 6 | tamtej? czy jeszcze zawlec podorywkę? czy orać tamte 300 3, 6 | naciągnięta, wytężyły się w stronę, skąd szedł daleki 301 3, 6 | Wawrzek! A bijże! A bijże psiokrew! - wrzasnął gdzieś 302 3, 6 | mu w łeb z góry, prosto w te obłąkane ślepie. Uczyniwszy 303 3, 6 | z kopyta poleciał w bój. Te sto kilkanaście koni, lecąc 304 3, 6 | fersztanden? Odgibam ci szmato;. nie bój się, jak 305 3, 6 | włosach, przygasłe oczy. Oczy te patrzą weń, gdy rannego 306 3, 6 | Ranny widział był już nieraz głowę z nosem grubym i długim, 307 3, 6 | ukłonił się z obłudną zgodą na te słowa, z udanym współubolewaniem. 308 3, 6 | Chociaż z drugiej strony te błota i rudawiska nie 309 3, 6 | Obejść nas...~- Co to znaczy! Te brygady mogą nam tylko zwiastować, 310 3, 6 | całej naszej pozycji. Trzeba wieś zająć, mocno obsadzić, 311 3, 6 | drogi i groblę. Wszak znasz te miejsca?~- Znam.~- Jakież 312 3, 6 | No, chwałaż Bogu i za kruszynkę snu! U kaduka! 313 3, 6 | nie na bal paré idziemy za grobelkę. Gdzie twój pułk 314 3, 6 | waszymi trupami zapełnię te niziny...~Rozkazuj, wodzu! 315 3, 6 | straszliwego huku Rafał słyszał te wesoło drwiące słowa. Nogi 316 3, 6 | batalion. Wprędce napełnili te miejsca chargocząc, gadając, 317 3, 6 | bomby moździerzowe. Bomby te w chwili pęknięcia na ziemi 318 3, 6 | olszowego lasu. Bataliony te wciąż szarpały się z nieprzyjacielem. 319 3, 6 | było co chwila wywlekać te koła z rozpadlin gruntu 320 3, 6 | suchych trzcin, powłóczyła te głosy śmierci niby całun 321 3, 8 | mi z tego, że zatrzymamy fortecę i skraweczek ziemi? 322 3, 8 | tak, tak! Ja powtarzam samą myśl: jestem generałem 323 3, 8 | zbudujemy. Stracimy tylko garstkę naszych rekrutów, 324 3, 8 | krypach, to znaczy garstką. zgnieść napaścią. Nim most 325 3, 9 | obrobionego na Szulcu, ale te wiadomości były mętne i 326 3, 9 | wojaka wsłuchiwał się w te zdradzieckie echa i wciągał 327 3, 9 | w tamtejszym parku. Ale te płochliwe złudzenia znikały 328 3, 9 | którzy na krypach konwojowali te mostołodzie, dali do nas 329 3, 9 | Gdańskiem...~Rafał słysząc te słowa ujrzał blokhauz pod 330 3, 9 | kolorowany, wyobrażający scenę.~- Oni tymczasem-ciągnął 331 3, 9 | infanterią dla obsaczenia szańca. Te przygotowania zajęły z górą 332 3, 9 | Ale nareszcie pokonali i te szykany. Usłyszeli przed 333 3, 10| tropy twoje przyjdzie na samą miedzę jużci ten nieprzyjaciel. 334 3, 10| słuchaczów nie został obojętny na te przejmujące skargi, na te 335 3, 10| te przejmujące skargi, na te samotne głosy i okrzyki. 336 3, 10| uprowadzenia Krzysztofa ucięto mi rękę, tę nogę, ale musiałem, 337 3, 10| Krzysztofa ucięto mirękę, nogę, ale musiałem, przyjacielu, 338 3, 11| poburzonych szańców. Kule te śmigały jak race w dzień 339 3, 11| wypadków, kiedy on widział gębę, słyszał ten głos. 340 3, 11| wszystkie siły, uderz na pozycję, jeszcze wydrzesz!~- 341 3, 11| Czyliż nie widzisz, co zburzy te kult! Patrz!~- Widzę nie 342 3, 11| Umykaj!~Rafał zrozumiał radę. Powiódł oczyma po 343 3, 12| wszystko, co szeptają do siebie te wargi, że to już dawno słyszała, 344 3, 12| wie doskonale...~Powtórzył te słowa, powtórzył drugi raz 345 3, 12| które wolno zmierzały w stronę. Skoczyli obadwaj 346 3, 12| gniadego pod panicza! Sobie siwą klacz zabieraj! Żywo! 347 3, 13| wspomnienie dzieciństwa. Te same szare skarpy rozkraczone, 348 3, 13| podsadzanie się ze wszej potęgi. Te same kamienie, co od zwietrzenia 349 3, 13| dzikich. Drogę, która w te miejsca prowadzi, mniszkom 350 3, 13| samo do onego. Wszystkie te oficery za nami! Zatrzaśli 351 3, 13| Rafał bezmyślnie poszedł w stronę. Ujrzał przed sobą 352 3, 14| prowadzi do kościoła kapucynów. Te niezmierne prace teraz były 353 3, 14| wybuchy min prochowych. Przez te kanały i pęknięcia murów 354 3, 14| Carajo!~Ułan nie zwracał na te głosy uwagi i nie raczył 355 3, 14| obszedł w różnych kierunkach dzielnicę całą, do Cosso. 356 3, 15| środkowych Pirenejach. Przejścia te ogarnione były przez siły 357 3, 15| Przeklęte wszystkie te bitwy, te wsie i miasta! - 358 3, 15| Przeklęte wszystkie te bitwy, te wsie i miasta! - krzyknął~ 359 3, 15| powiadajże sobie w dalszym ciągu dewizę przed sobą i Panem 360 3, 16| Cedro codziennie jeździł w stronę, wymijając paralele 361 3, 16| trupa wyprostowane w górę. Te nagie ręce, bezbronne i 362 3, 17| miejsce. A gdy raz wkroczył w te góry, to już i został.~W


IntraText® (V89) Copyright 1996-2007 EuloTech SRL