Table of Contents | Words: Alphabetical - Frequency - Inverse - Length - Statistics | Help | IntraText Library
Alphabetical    [«  »]
jegrów 3
jegry 1
jeich 2
jej 334
jek 19
jeki 14
jekiem 11
Frequency    [«  »]
356 czy
349 ku
349 tym
334 jej
328 kiedy
320 sam
317 miedzy
Stefan Zeromski
Popioly

IntraText - Concordances

jej

    Tom, Rozdzial
1 1, 1 | obcięte toporem. Sam tylko jej wierzchołek jasnozielony, 2 1, 1 | liszajem pełzną w strzępy jej płaszcza, z roku na rok 3 1, 1 | trawy. Ach, jeszcze widać jej otwarty dziób i straszne, 4 1, 1 | przeraźliwe oczy! Słychać jej sepleniący syk, zdławiony, 5 1, 1 | w tafle lodu, który żywe jej ciało schwycić usiłował. 6 1, 1 | i moja, Panie, świeć nad jej duszą, żona, były ich lekarkami. 7 1, 2 | śliczną. Siwa sierć pokrywała jej skórę, cienką jak jedwabnica. 8 1, 2 | oczach cudny czar tej osoby, jej oczy zachwycające, które, 9 1, 2 | czoło. Gdy od tańca zakwitły jej policzki, oczy, zdało się, 10 1, 2 | okolicznych, stary cześnik podał jej ramię i z krygami, muskaniem 11 1, 2 | Kiedy go spostrzegała, oczy jej śmiały się jeszcze bardziej, 12 1, 2 | tym kierunku, gdzie był jej kawaler. Gdy w przerwach 13 1, 2 | od tego widoku, jak usta jej uśmiechają się z dziecinną 14 1, 2 | czasu mgnienia powieki. Oczy jej, błękitne jak w dzień letni 15 1, 2 | tchu pobiegł za nią pragnąc jej służyć, w razie gdyby czegokolwiek 16 1, 2 | pierwszy raz w życiu kolor jej lic, nie dający się z niczym 17 1, 2 | Wtedy bezwiednym ruchem ujął jej ręce, nachylił usta i dotknął 18 1, 2 | Cichy okrzyk wyrwał się z jej piersi. Odsunęła go w zdumieniu 19 1, 2 | wybrała go w mazurze. Podał jej rękę i przebiegł salę niezupełnie 20 1, 3 | wznosił wiosło i zadawał jej śmiertelne pchnięcie z czoła. 21 1, 3 | za gardziel i wykręcali jej stawy...~- Raz, dwa! - krzyczał 22 1, 3 | ramieniem o łódź. Trzymając się jej bumu lewą ręką, dowlókł 23 1, 3 | upadków i wybuchów. oto w jej głębi, jakby w czarnych 24 1, 3 | brzozowej przycisnął do ziemi jej szyjkę, jak potem ujął dwoma 25 1, 3 | wyciskać jad z pęcherzyków pod jej zębami. Rafał wspomniał 26 1, 3 | zasiadł w pustej sali. Sprzęty jej, które jeszcze wczoraj były 27 1, 3 | rozmaitych polach wylał, niż jej obecnie miał w sobie. Trudno 28 1, 3 | widok tej wiotkiej postaci. Jej duże czarne oczy, przejmujące 29 1, 4 | siedziała panna Helenka. Oczy jej skierowane były w stronę 30 1, 4 | i bezgranicznie gardził jej przepisami. Być zdrowym, 31 1, 4 | powiernica. Przypatrywał jej się z rozkoszą. Była długa, 32 1, 4 | podkasane i wydłużone. Szyja jej była płaska, długa i zgięta 33 1, 4 | przez rowy i płoty, choćby jej ręką jeźdźca darła żelazem 34 1, 4 | Basię od pierwszej chwili jej życia.Miał w oczach, 35 1, 4 | dopadł, pierwszy siadł na jej grzbiecie bez uzdy i siodła. 36 1, 4 | przeprowadzał.~W tych czasach, skoro jej oddał przyniesione smakołyki, 37 1, 4 | przyniesione smakołyki, siadał w jej żłobie, splatał ręce na 38 1, 4 | żłobie, splatał ręce na jej szyi, opierał czoło o jej 39 1, 4 | jej szyi, opierał czoło o jej łeb i siedział nieruchomy, 40 1, 4 | jamach, a mądre spojrzenie jej oczu jakby z pytaniem czułym 41 1, 4 | dziwacznym uśmiechem śpiewał jej z cicha głuchą piosenkę 42 1, 5 | od dość dawna i niewiele jej zostało. Gdy Rafał wszedł 43 1, 5 | niej na przywitanie.~Szybko jej na łeb założył tręzlę, na 44 1, 5 | rozkoszy. Rafał chylił się na jej grzywę, objął rękoma przepyszną 45 1, 5 | uśmiech. Rozkosz widzenia jej tak cielesnymi prawie oczyma 46 1, 5 | Słuchał melodii, którą budziło jej przyjście, i unaszał się 47 1, 5 | zupełnie pusta. Przede drzwiami jej istniał pewien rodzaj portyku 48 1, 5 | drżącym lśnieniem oblewała jej rozpuszczone włosy, jej 49 1, 5 | jej rozpuszczone włosy, jej przecudowne czoło, śliczną 50 1, 5 | Oczy Rafała przywarły do jej ust rozchylonych, do jej 51 1, 5 | jej ust rozchylonych, do jej czoła, na którym osiadła 52 1, 5 | wieczności.~W pewnej chwili wargi jej cofnęły się. Nasłuchiwała 53 1, 5 | jedwabnego szala, którym głowa jej była nakryta. Zanurzył usta 54 1, 5 | niebo. Pragnął zwierzyć jej, co czuł, nazwać słowem 55 1, 5 | Znikła w ciemności. Szelest jej kroków zagłuszyły poświsty 56 1, 5 | wodzów, nie mógł kierować jej chodami.~Dokoła wrzała rozpętana 57 1, 5 | zawód z wichrami. Osnowa jej grzywy trzepała kiedy niekiedy 58 1, 5 | konchy nosowe, że rozwarte jej chrapy zioną krwią i płomieniem.~ 59 1, 5 | wodzie.~Rafał, schylony nad jej szyją, nie mógł się jeszcze 60 1, 5 | żelazny. Rozległ się w duszy jej zwierzęcy ryk, skierowany 61 1, 5 | płaszczyźnie. Rafał nie wiódł jej wcale. Znienacka pośliznęły 62 1, 5 | pośliznęły się kilkakroć jej tylne kopyta. Jechała na 63 1, 5 | dawne śniegi, do piersi jej sięgające. Nogi jej ślizgały 64 1, 5 | piersi jej sięgające. Nogi jej ślizgały się na lodach jakowychś 65 1, 5 | był zajęty... Jakież były jej oczy, jakie usta. w tej 66 1, 5 | Rozgarniał ciemność i na samym jej dnie znajdował tajemnicę... 67 1, 5 | wspomnienia. Wchodziła do serca jej wesołość tak szczera jak 68 1, 5 | przez ściśnięte zęby mówił jej nad uchem:~- Basia, ratuj, 69 1, 5 | wilkami w przegony. Nozdrzami jej strzelał ostry świst. Wyciągnięta 70 1, 5 | szlochającym krzykiem zionęło z jej pyska. Były chwile, że cmokanie 71 1, 5 | pościg doganiał. Gdy do jej uszu doleciał osłuch wilczego 72 1, 5 | serca i w szpiku kości jęki jej ostatnie, jakoby wołanie 73 1, 5 | rozdziera żywą, jak rozrywa jej szlachetną szyję, drze gardziel, 74 1, 5 | bezwładnie. Wilk rozszarpał jej brzuch, wlazł weń ze łbem 75 1, 6 | błyszczące spokojnym jaśnieniem jej oczy zwrócone w stronę ognia, 76 1, 6 | i prał, podważał liche jej przyciesi, próbował zruszyć 77 1, 6 | kłębami śniegu. Skostniałe jej łapy zgrzytały po szybce, 78 1, 7 | Tam i widywał. Uczuwał jej obecność wśród drżenia ciała... 79 1, 7 | dymach błękitnych słyszał jej głos, śmiech-wesele, nadchodzące 80 1, 7 | przybłąkany... Słuchał jej próśb, zaklęć, cichych, 81 1, 7 | siwe, słały się wiankiem u jej podnóża. Rafał zwrócił na 82 1, 7 | już ujrzeć nie można, urok jej obecności komu innemu się 83 1, 7 | w sobie wroga własnego i jej szatana kusiciela, wiekuistego 84 1, 7 | Głowa styka się skronią z jej głową, a dokoła szelest 85 1, 7 | dogasała zorza. Niknące zglisko jej lśniło jeszcze przez czas 86 1, 7 | kołyszącą, senną. Niekiedy z jej głębi dawał się słyszeć 87 1, 7 | Posłyszał imię kochanki, nazwę jej włosów, barwę jej oczu. 88 1, 7 | nazwę jej włosów, barwę jej oczu. Złożył umęczoną głowę 89 1, 7 | Złożył umęczoną głowę na jej piersiach, trzęsących się 90 1, 7 | wylewała się z nich i zapach jej spływał ku ziemi. Jeszcze 91 1, 7 | spadłych igieł leżały na jej dnie, rudziejąc żywo jak 92 1, 7 | przesiąkły był wodą i napojony jej ciekawym, nęcącym, uroczym 93 1, 7 | Popielatce.~- Nie widziałem jej... Dawnom już w domu nie 94 1, 7 | niespodziane uczucie, jakby jej rozkaz, zaleciło mu milczenie.~ 95 1, 7 | pokropiła hyzopem cienie, i na jej wszechwładny znak woda samotna 96 1, 7 | w dole, a mgły porzucały jej łono. Zwijały swe cudne, 97 1, 7 | płonąć zaczynała, w żywe jej odbicie na nieruchomych 98 1, 8 | pierwszej stancji i był na jej środku, niespodzianie ostrym 99 1, 8 | śpiew... Pierwszy nadmierny jej błysk zważył się na Cyplu 100 1, 9 | góry nad rzekę i brzegiem jej ciągnęła. Był to w owej 101 1, 10| jakbyś się bał, żeby ci jej ręka do ucha nie zaniosła? 102 1, 10| jakie to oczy!...~- Waść byś jej dał radę - chy! Jezus ci 103 1, 10| siostra, najmłodsza. Elżbieta jej. Ależ dzieucha! Że się też 104 1, 10| nie śmiała się już. Rysy jej zmieniły się do niepoznania. 105 1, 10| w taki sam sposób, może jej osobą swoją przerwać śmiech, 106 1, 11| by prędzej powiedzieć, że jej nienawidził. Jej radosny, 107 1, 11| powiedzieć, że jej nienawidził. Jej radosny, szczęśliwy śmiech 108 1, 11| nieznośniejsza, myślami jej objąć nie mógł ani ogarnąć 109 1, 11| wyuczył się już jakiegoś jej przymiotu i mógł do woli 110 1, 11| Widział wówczas strach na jej twarzy, przeraźliwy okrzyk 111 1, 11| przeraźliwy okrzyk z ust jej wyrywał i słyszał go z upojeniem, 112 1, 11| nigdy otwarcie nie patrzał w jej stronę, ale w każdej chwili 113 1, 11| doskonale wiedział, że cała jej osoba uczuwa jego obecność, 114 1, 11| amazonka. Na siodle postać jej o łagodnych i wolnych ruchach 115 1, 11| z żądaniem towarzyszenia jej to do tego, to do owego 116 1, 11| owego z jeźdźców. Ale młodzi jej bracia i kuzyni byli znużeni. 117 1, 11| Jednym zamachem chwycił cugle jej konia, zdarł go i osadził. 118 1, 11| dziewczynę. Chwilę miał jej włosy na chciwych ustach, 119 1, 11| brzozami huk, tętent kopyt jej konia i lepki szelest roztrącanego 120 1, 12| ziemi ucieka, tworząc w jej łonie pieczary, podziemia, 121 1, 12| góry jakoby ze straszliwego jej łona. Wizja bolesna, sen 122 1, 12| powiekami jasnowidzenie jej złotego wnętrza, wizję całkowicie 123 1, 12| weneckiego przeciwko Francji, jej rządowi, generałowi i niezwyciężonej 124 1, 12| zaczął rozmowę. W trakcie jej zapytał:~- Wszakże to rodak 125 1, 13| niemal cielesnymi oczyma jej twarz, pamiętał każde jej 126 1, 13| jej twarz, pamiętał każde jej słowo, tak pełne miłosnego 127 1, 13| noc młodości. Wypaliły się jej pochodnie...~Zapytał jednego 128 1, 14| wygasła we mnie wiara w jej doniosłość.~- Czyż to możliwe?~- 129 1, 14| wyrwania Anglii organów jej siły. I jeszcze jedno, jeszcze 130 1, 14| wiadomych! Władać swoją duszą i jej małymi, nędznymi cnotami 131 1, 14| siewca mógł w rozerwane jej łono rzucać nowych zbóż 132 1, 14| wojnę! Nade wszystko! Ja się jej nauczę całej, posiądę na 133 1, 14| posiądę na własność wszystkie jej znane i tajemnicze siły 134 1, 14| niego na cześć Józefiny po jej przybyciu z Włoch w dniu 135 1, 14| prowadzi się wojny.~- Ja jej dla takiego celu nie prowadzę. 136 1, 16| ręce. Uczuł na sobie smugi jej rozkosznych pokus, niejasnej, 137 1, 16| co mogłoby być inne niż jej wola tajemnicza, pełna radości. 138 1, 16| drżeniem przygarnął do ust jej widok... Za wrzeciądzami 139 1, 16| jedna, pustelnicza, że się jej przeląkł. Ale nim się obejrzał, 140 1, 16| od źródła. Rafał widział jej głowę z płowymi włosami 141 1, 16| gdy cichy wiatr czesał jej długie srebrnozielone włosy.~ 142 1, 16| bezsilnej hańby odmalował się na jej twarzy. Siedziała tak dość 143 1, 16| wytropił. Owszem, na twarzy jej malowała się żywa jakaś 144 1, 16| Jakże taki pan -tłumaczył jej Rafał dla załagodzenia tego, 145 1, 17| się na głowę, na ciemię jej, na piersi i na ramiona. 146 1, 17| przyzwyczaili się do posługi. Żądali jej natarczywie, jak od robotnika 147 1, 17| Artyleria Axamitowskiego i jej armaty weszły na most, w 148 1, 17| odczytanej w szeregach. Drugi jej paragraf wszem wobec głosił, 149 2, 1 | rozsunięty stół zajmował jej środek. Stosy butelek, kosze 150 2, 1 | oszczędza na tym, bo on jej znowu służy i za korneciarkę, 151 2, 1 | zataczając obszerne kręgi. Koniec jej trafił wreszcie na żywe 152 2, 2 | co jest najciekawsze, o jej uroczystościach w Eleuzis, 153 2, 2 | właśnie wiecznej sile natury, jej przecudownej nieskończoności. 154 2, 2 | bielsze niż mleko. Któż jej nakazał taki uczynek?~Patrzmy, 155 2, 2 | książki wionęła ubiegła noc, jej widma i wzdychania. Liście 156 2, 2 | na progu profanka. Oczy jej były zawiązane bardzo szeroką 157 2, 2 | wiosennych. Usłyszał znowu głos jej, gdy przysięgała wobec Stwórcy 158 2, 2 | co znaczy: "Szkoła". Oczy jej były spuszczone, a cudne, 159 2, 2 | szeregu, oniemiała. Oczy jej nagle zastygły, twarz odchyliła 160 2, 2 | jak w blask miesiąca.~Usta jej zbliżyły się do warg Rafała 161 2, 3 | suknem niebieskim. W głębi jej stał tron ze złotymi ozdobami. 162 2, 4 | na progu profanka. Oczy jej były zawiązane bardzo szeroką 163 2, 4 | wiosennych. Usłyszał znowu głos jej, gdy przysięgała wobec Stwórcy 164 2, 4 | co znaczy: "Szkoła". Oczy jej były spuszczone, a cudne, 165 2, 4 | szeregu, oniemiała. Oczy jej nagle zastygły, twarz odchyliła 166 2, 4 | jak w blask miesiąca.~Usta jej zbliżyły się do warg Rafała 167 2, 5 | Gruby dywan tłumił szelest jej kroków, adamaszkowe ściany 168 2, 5 | śliskiego atłasu, dolegało jej związanie nieobjętych, nieogarnionych, 169 2, 5 | ale za każdym razem ręce jej opadały bezwładnie i splatały 170 2, 5 | żelazo, gdy stygnie, i usta jej szeptały ciche, sekretne, 171 2, 5 | kłębach zapachów z mroku jej, radość wszystko ogarniająca, 172 2, 5 | nadeptana żmija.~Ale oto ramiona jej zadrżały od niewiadomych 173 2, 5 | lekkie i wonne owionęło jej czoło, głowę, poruszyło 174 2, 5 | schyliła głowę... Przez serce jej płynęły wtedy marzenia:~ 175 2, 6 | stóp do głowy. Rozognione jej oczy szukały czegoś - i 176 2, 6 | mocnym jak wieczny ślub objął jej rękę. Zaśmiała się krótko, 177 2, 6 | związanego pod brodą oskrzydlało jej twarz. Tylko niektóre pasma 178 2, 6 | powietrza uszczęśliwionym przez jej obecność i powtarzał stokroć 179 2, 6 | Ta sama myśl odbiła się w jej oczach, w ustach i na czole.~ 180 2, 6 | wargi. Tak samo splotły się jej ręce i oczy zasłoniły powiekami. 181 2, 6 | rwącej po kamieniach. Łożysko jej, wysłane szeroko rozmiecionymi 182 2, 6 | ku niemu usta. Usłyszał jej szept:~- Widzisz! Tam jest 183 2, 6 | cichy śmiech zadrżał w jej krtani. Po chwili znowu 184 2, 7 | u skraju puszczy. Czarny jej dach ginął w cieniu odwiecznych 185 2, 7 | rozłamany pośrodku dach jej wysuwał się poza ściany 186 2, 7 | woń z cząbrów. Patrzały z jej głębi w okna chaty oczy 187 2, 7 | o wieczności nie rzucały jej w serce? Jakie je miała 188 2, 7 | Ale kwiaty unikały wówczas jej oczu. Kryła je tajemnicza 189 2, 7 | gdy oczyma zatapiał się w jej oczy, gdy wdzierał się w 190 2, 7 | obwieszone szyszkami do samych jej wysmukłych nóg, łasiły się 191 2, 7 | jego wybuchów płynęły z jej piersi tak samo jak owe 192 2, 7 | o świecie, jaki widział, jej niedostępnym i nieznanym 193 2, 7 | wypełzała na światła całkowita jej natura, dobywał się wszystek 194 2, 7 | przezroczystości, wciąż z dna jej duszy bijące, czyniły 195 2, 7 | postawienie na nich nogi oddawać jej tysiące uderzeń. Po wygrodzonych 196 2, 7 | niebieskawoszare kamienie. Nad łuną jej płomieniejącą zwieszają 197 2, 7 | wszystkiego, co wolność jej krępowało: ze świerków, 198 2, 7 | inaczej, by lepiej śnić jej było, śnić-myśleć o niebie 199 2, 9 | że głowę ma obmytą i rany jej zawiązane czystymi szmatami.~ 200 2, 9 | podłym człowiekiem. Wyrosły z jej kamiennego cielska dwa organy: 201 2, 9 | mocniejsza nad wszelką siłę. Jej długa praca była nieskończenie 202 2, 9 | w ludzkim gatunku. Głos jej wdzierał się do skrytości 203 2, 9 | owej doliny. Skoro stanął u jej wylotu, spostrzegł natychmiast, 204 2, 9 | szukać mogiły Heleny, ciała jej, śladu zabójców. Niekiedy 205 2, 9 | spada z rzęsy, a towarzyszył jej śmiech, potępiający jako 206 2, 9 | tylko swoim sercem, ale i jej sercem, która w pośrodku 207 2, 11| droga, ale w tym dniu śladu jej nie było. Zamiecie przywaliły 208 2, 11| się to tutaj gmatwa kłąb jej pomysłów! Sama nie wie, 209 2, 11| szara i zimna. Sennie nad jej mokrymi płaszczyznami, dokoła 210 2, 11| czynu Krzysztofa Kolumba. Jej to nawałnice ciosały w jego 211 2, 11| podróżni znaleźli się w jej wąskich ulicach, w tych 212 2, 12| rodzimy. Wciągał płucami jej powietrze i nie mógł się 213 2, 13| oczy tak oszołomione, jakby jej przedstawiano białego niedźwiedzia 214 2, 13| nieuchwytnej prawie odrazy. Jej loki, białe czoło, różowe 215 2, 13| zaczęła nucić bez słów. Głowa jej, otulona obłokiem loków, 216 2, 13| Siostra z początku nie mogła jej znaleźć w pamięci. Zawołał 217 2, 14| tudzież inne zmniejszyły jej okrągłość, a ostatecznie 218 2, 14| teraźniejszy właściciel udławił się jej dochodami. Oto wszystko.~- 219 2, 15| długimi smugami piachów, które jej łożysko tu i tam przegradzały. 220 2, 16| piosenki. I Rafał chętnie jej słuchał... Gdyby był Trepka 221 2, 17| jak samo morze, a szczyt jej gubił się w schodzącej nocy... 222 2, 17| na swoją ziemię. U samych jej drzwi musiałem przyklęknąć 223 2, 18| boleści, powitały widok jej daleki jako znak życia i 224 2, 20| pani dziedziczce i prosić jej o gościnność przynajmniej 225 2, 20| Nie znam wcale.~- Może to jej imieniny pojutrze?~- W święty 226 2, 20| już teraz było uczesanie jej włosów, których loki ocieniały 227 2, 20| Wisła tu nie szeroka, ale jej nie przeskoczy tak łatwo.~- 228 2, 20| Była prawie zwyciężona. W jej ruchach, sposobie mówienia, 229 2, 20| złego. Ale zarazem modłę jej sposobu bycia począł cechować 230 2, 20| twarzy gościa. Uśmiech z jej warg nie schodził, a stawał 231 2, 20| rozmaita i wielostronna, że jej głową ogarnąć nie mógł. 232 2, 20| kamienieje i zamienia się w jej skarb, gdzie chropawe ściany 233 2, 20| to gasła w cieniach. Nad jej brzegiem płonęły tu i owdzie 234 2, 20| wichrem miłości, oślepły od jej błyskawic, strachów i niezwyciężonych 235 2, 21| witała przybywających.~Włosy jej utrefione tego dnia w sposób 236 2, 21| honorami. Zażądała, aby jej podał ramię, i przeszła 237 2, 21| jego nazwisko.~Za chwilę jej atłasowe ciżmy prześliznęły 238 2, 21| odchodził z duszą rozstrzelaną jej śmiechem, uśmiechając się 239 2, 21| Jakże była piękną!~Głowa jej stała się podobną do odwiecznej 240 2, 21| będzie.~O, gdybyż mógł wyznać jej mękę swej duszy! Odejść 241 2, 21| niego tancerka i on wesoło jej odpowiadał. Uśmiech wesoły 242 2, 21| nadejdzie? Czyż nie uczuje dłoni jej w swej dłoni i lazurowych 243 2, 21| udźwignąć z ziemi. Widział jej stopy w białym atłasie i 244 2, 21| pierwszy raz w życiu gra. Ruchy jej były z każdą chwilą wdzięczniejsze, 245 2, 21| palcami gazę spódnicy uniosła jej lekko i łagodnymi rytmy, 246 2, 21| brzaskach światła węgli, jej twarz, szyję, ręce. Ujrzał 247 2, 21| przy niej na kolana, objął jej nogi rękoma i pozwolił płynąć 248 2, 21| brzeg, sam okręcił łańcuch jej o pień wierzby. Wtedy zdjął 249 2, 21| odliczył kilka dukatów i dał jej w rękę.~- Trzymaj to, babo, 250 2, 21| rozkazał Rafał szeptem. - Dasz jej pięć dukatów; i tak będzie 251 2, 22| zaroślami do wioski. Wesołe jej dymy błękitnymi smugi przerzynały 252 2, 22| progi karczmy i zlustrował jej wnętrze. Wówczas dopiero 253 2, 22| weszli do szynkowni, za ladą jej, w otoczeniu antałów i beczek, 254 2, 23| polowa. W milczeniu słuchało jej wszystko rycerstwo. Gdy 255 2, 24| kolumny dywizjami i rozwijania jej w marszu, tworzenia z szybkością 256 2, 24| jedwabiem na taśmie przez całą jej długość u szlufy, nowi majorowie 257 3, 1 | alarmującego rozkazu. Toteż żywot jej zewnętrzny ograniczał się 258 3, 1 | Dobra! Prusaków łupać - o jej!"~Pułk już się był rozkwaterował 259 3, 1 | zaczarowany przez milczące jej dzieje, przez dziką, a tak 260 3, 1 | spadała pionowa ściana, a od jej podnóża ciągnął się w nieskończoność - 261 3, 1 | z zachodu na wschód: lot jej wieczny otamują i zwolnią 262 3, 1 | łonie oceanu tworzył się jej piasek, zsiadała glina warstwami, 263 3, 2 | nad samym brzegiem rzeki w jej dolinie. Dopiero w Tudeli 264 3, 2 | ukrytą pszenicę. Sypnięto jej obficie w puste żłoby. Kiedy 265 3, 2 | naczyniem była rozbita, szuflady jej wyrwane, a samych przedmiotów 266 3, 3 | usunięta, skruszono młotami jej olbrzymie wrzeciądze i rozwarto 267 3, 3 | trafią na barykad i zajmą jej tyły. Było tam mroczno i 268 3, 3 | z żelazną silą. Nikt mu jej nie bronił. Teraz wśród 269 3, 3 | sukni przejrzystej. Oczy jej skamieniały od straszliwego 270 3, 3 | Wałka i szamotanie się jej sióstr czy krewniaczek - 271 3, 3 | Cedru postrzegł, że mózg w jej głowie wywraca się, żyły 272 3, 3 | przestąpieniu progu. Tam uwolnił jej ramię. Stał się z niego 273 3, 3 | wiedeński salonowiec. Złożył jej skromny, a najpiękniejszy 274 3, 3 | wskazał, że jeśli taka jest jej wola, może się oddalić z 275 3, 3 | blada, zbielała jak śnieg. Jej oczy, co własny swój blask 276 3, 3 | upływająca między jednym jej poruszeniem a drugim, trwała 277 3, 3 | i ciało dziewczyny, żeby jej z ręki wydrzeć niebezpieczny 278 3, 3 | Słuchali chwilę w milczeniu jej obłąkanych odgłosów... Zrozumieli, 279 3, 3 | się w pamięci pud żelaznym jej wiekiem palą wszystkie widziane 280 3, 3 | czeka na opieszałych. Musisz jej w biegu dotrzymywać kroku. 281 3, 3 | leżała młoda zakonnica. Ręce jej były złożone pobożnie na 282 3, 3 | Zdjął był czapkę i jeszcze jej nie wdział. Twarz jego teraz 283 3, 3 | armat, postawiono paszczę jej o kilkanaście kroków od 284 3, 3 | żołnierzy. Skrzywione palce jej koślawych rąk lazły po murze. 285 3, 3 | wzniesioną baterię i zmiażdżyły jej kanonierów. Bateria zamilkła. 286 3, 3 | u wejścia w uliczkę i w jej ślepej głębinie. Waliły 287 3, 3 | widokiem. Kropli krwi nie ma w jej ustach. Światło uciekło 288 3, 3 | widać, niedawno. Głowa jej upadła bez sił na tylną 289 3, 3 | blada i struchlała. Ręka jej dotknęła się mokrych i kolących 290 3, 4 | dziurawych, a dobrotliwy jej zapach chłodnym a częstotliwym 291 3, 4 | Inkwizycję świętą, wypuszcza jej więźniów, umarza sprawy, 292 3, 4 | Saragossę, kartel Aljaferią z jej więźniami, czemuśmy broczyli 293 3, 5 | się w podwórze domu. Na jej spotkanie wychyliły się 294 3, 6 | niewiasto'? - pyta się jej z dobrotliwą mądrością życie. - 295 3, 6 | ale teraz przypatrywał się jej w dwójnasób ciekawie. Generał 296 3, 6 | Zapalono nową łojówkę i nędzny jej blask oświetlił kilka postaci 297 3, 6 | do grobli i ułożyła na jej krawędzi w równe, zygzakowate 298 3, 6 | tylko piechota weszła w jej ulicę, otrzymała rozkaz 299 3, 6 | krańcu wsi, a jeszcze w jej obrębie, chłopi pod bagnetem 300 3, 6 | drewnianą wieś, słomiane, zwarte jej strzechy i oszalałych ludzi. 301 3, 6 | konnica Rożnieckiego. Część jej można było jeszcze dostrzec 302 3, 6 | ziemia raz w raz pęka i że z jej głębokiej calizny wywala 303 3, 6 | stodołę, powyciągały z węgłów jej belki, wyważyły przyciesi, 304 3, 6 | a raczej w zdruzgotane jej gnaty, płonące bomby moździerzowe. 305 3, 6 | austriacki musiał przebyć jej wąski przesmyk. Toteż najcięższa 306 3, 7 | to, o mocny Boże, że już jej nie ma?... Serce tłukło 307 3, 8 | Zeszli ku rzece i zdążali jej wybrzeżem, pustkami ulicy 308 3, 8 | przekroczą Wisłę. Jeszcze jej nigdzie nie przeszli. Mostu 309 3, 8 | prawej stronie Wisły do jej źródła. Możemy po drodze 310 3, 9 | już nad rzeką w pobliżu jej ujścia do Wisły, naprzeciwko 311 3, 9 | nadziwić się nie mogło jej krasie. Jakże ta Kępa odmienna 312 3, 9 | ulice mieściny, wszystkie jej domki drewniane zajęło wojsko. 313 3, 10| pośpiesznie wydłużoną smugę jej piachu i kamieni.~Było południe 314 3, 10| grono młodzieńcze słuchało jej w skupieniu ducha. Ani jeden 315 3, 10| wszystkie westchnienia młodości jej szlakiem uleciały, stare 316 3, 11| przysięgi na ten okrzyk i pętlę jej czarodziejstwa uczuł na 317 3, 12| Była narzeczoną, uszyli jej wyprawę, sprawili huczne 318 3, 12| chwili zjawia się przed nią jej "książę"... Tenże to jest 319 3, 12| widywała? Toż to jest marzenie jej spełnione? Książę leży w 320 3, 12| jasno, kwieciście. Zda się jej przez chwilę, że rozumie 321 3, 13| knieja. Stanęła przed oczyma jej głębia wewnętrzna, jej gleba 322 3, 13| oczyma jej głębia wewnętrzna, jej gleba dziwna, pełna wypłukanych 323 3, 13| i zielonkowatą pleśnią, jej pochyła górska ziemia, którą 324 3, 13| męczeństwa i królewski miecz. Tak jej niegdyś tego złotego miecza 325 3, 14| już Saragossa. Wyglądał jej z załamań drogi, wlepiał 326 3, 14| Ulica Engracia - znikła. Na jej miejscu wznosiły się góry 327 3, 14| żywiące. Azali spodoba się jej kraj północny, azali powita 328 3, 14| rozgrzebać, trafiłoby się na jej zmiażdżonego trupa. Deszcz 329 3, 14| piaskowiec. Kapie brudna woda w jej oczy, rozwarte od wielkiego 330 3, 15| siłę i władzę tego, kto jej posiada najwięcej. Byli 331 3, 15| policzków i szczęk nadawały jej wyraz grozy i surowości 332 3, 16| pochwy szablę swą i koniec jej twardo zanurzył w głębokość 333 3, 17| przy oddzieleniu północnej jej części od twardzizny południowej, 334 3, 17| darmo. Trzeba było rozedrzeć jej zrosłą caliznę, wyrwać tysiączne


IntraText® (V89) Copyright 1996-2007 EuloTech SRL