Table of Contents | Words: Alphabetical - Frequency - Inverse - Length - Statistics | Help | IntraText Library | ||
Alphabetical [« »] hymn 3 hymny 1 hyzopem 2 i 7350 ibery 2 iberyjczyk 1 iberyjczyka 1 | Frequency [« »] ----- ----- ----- 7350 i 7019 w 5404 sie 4665 z | Stefan Zeromski Popioly IntraText - Concordances i |
Tom, Rozdzial
7001 3, 13| dzikich drzew na końcu ogrodu i na chwilę dał wolność duszy. 7002 3, 13| swych małych wód, z siłą i gniewem małych pian. Tam 7003 3, 13| stągwi, tam z szelestem i szemraniem biegnie przez 7004 3, 13| pomiędzy korzenie śliwin i grusz, które słodkie jego 7005 3, 13| wypijają. Dopadł drugiego muru i znowu ujęty w rynnę, wyciosaną 7006 3, 13| niezwykłością swoją, uderzało i dziś z tą samą siłą...~Klasztor! 7007 3, 13| Z podziwem, zdumieniem i dawnym lękiem patrzał na 7008 3, 13| już to stały się czarne i okryte rdzą jak żelazo, 7009 3, 13| białą, niezniszczalną polewą i stały podobne do kafla wiecznotrwałego. 7010 3, 13| Nad skarpami ściany zimne i wysokie, z małymi pod dachem 7011 3, 13| wysoko. Zła myśl przewija się i sama siebie zawstydzając 7012 3, 13| wysmukłe lilie o strzępiastych i rozprysłych płatkach kielichów, 7013 3, 13| o brunatnych pylnikach i lepkim, żółtawym soku, wylewają 7014 3, 13| Bodzanty, kościelnego księcia i łowcy, miłośnika tych puszcz 7015 3, 13| mniszkom należy zawdzięczyć, i cudny sad w dzikim boru, 7016 3, 13| naukę tkania szmat z wełny i haftowania lnianych chust.~ 7017 3, 13| przebiegli prędko ogród i wydostali się na obszerny 7018 3, 13| dziedziniec. Stajnie klasztorne i podwórza były puste, ale 7019 3, 13| Schwytali w stajni parobka i powzięli szybką wiadomość, 7020 3, 13| wojsko niemieckie piesze i konne, że oficerowie kazali 7021 3, 13| rosły osłonione od wiatru i wygrzewały się w cieple 7022 3, 13| złodziej-świętokradca, kraty porozginał i wyrwał, złupał nożem spróchniałą 7023 3, 13| spróchniałą szafkę cyborium i ukradł kielich złoty. Drżą 7024 3, 13| stoi na niskiej ambonie i opowiada ludowi z górskich 7025 3, 13| drży.~Lud wszystek wzdycha i szlocha. Gdy księżyna wskazał 7026 3, 13| wskazał z drżeniem na okno i wyłamane kraty, wszystkie 7027 3, 13| rozwija sukienkę kielicha i pokazuje, że święte komunikanty 7028 3, 13| komunikanty złodziej w nią zawinął i na ołtarzu porzucił. Wtedy 7029 3, 13| ołtarzu porzucił. Wtedy ów jęk i trwoga...~Lud pada na twarz 7030 3, 13| trwoga...~Lud pada na twarz i boi się wszystek, a grube 7031 3, 13| sklepienie zwaliło się wówczas i wieża leżących przytłukła? 7032 3, 13| mszy wynosi monstrancję i intonuje pieśń, a sam przez 7033 3, 13| człowieka, co kraty wyłamał i święte komunikanty w sukience 7034 3, 13| łomoce pod mundurem ułana i niewymowna trwoga żelaznymi 7035 3, 13| Jakże wydaje się niski i mały! jakże ubogi i ciasny! 7036 3, 13| niski i mały! jakże ubogi i ciasny! Wszystko w nim z 7037 3, 13| marmurze, a teraz poczciwie i pracowicie zabielony wapnem 7038 3, 13| pracowicie zabielony wapnem i zabielany rokrocznie z troskliwością 7039 3, 13| ręce koło swego męczeństwa i królewski miecz. Tak jej 7040 3, 13| kościoła, oficer siadł w ławce i zatonął w marzeniu, we wspomnieniach. 7041 3, 13| wspomnieniach. Podniósł oczy i drgnął. W szerokim oknie 7042 3, 13| Wstał ze swego miejsca i szybko wyszedł z kościoła. 7043 3, 13| sprawiało dzwonienie szabli i ostróg, przepych ubioru 7044 3, 13| przeciwieństwie do zakonnej szarzyzny i nędzy. Prędko zbiegł po 7045 3, 13| Dał rozkaz do wsiadania i sam skoczył na siodło.~Teraz - 7046 3, 13| okiem w nizinę, zdarł konia i stanął w miejscu jak skamieniały. 7047 3, 13| przez łąki, przez płoty i wąwozy, co pary w koniach. 7048 3, 13| twardych głowni modrzewiowych i czarne rumowia piecowisk. 7049 3, 13| zmasakrowana, ramiona, piersi i ręce pocięte. Ale naokół, 7050 3, 13| dylach podłogi, przed progiem i za progiem, stały czarne 7051 3, 13| Kazał go dźwignąć żołnierzom i wynieść na dwór. Trup już 7052 3, 13| podejrzliwie przyglądał żołnierzom i oficerowi. Milczał zawzięcie.~- 7053 3, 13| piechota?~- Była konnica, była i piechota.~- Jak się to stało?~- 7054 3, 13| Pan na mnie kiwnął palicem i raz dwa kazał przez zęby, 7055 3, 13| pan sklął, zmaścił słowem i kazał im, żeby natychmiast 7056 3, 13| Uskoczył do małej stancji i drzwi za sobą zaparł. Dopiero 7057 3, 13| pistolety, za dubeltówkę i przez sadek do lamusa. Mnie 7058 3, 13| mi powiada: "Leź w dymnik i bij z góry!" Poszedłem i 7059 3, 13| i bij z góry!" Poszedłem i układłem ta niejednego. 7060 3, 13| za próg, zakopali w dół i poszli ku Kielcom.~- Gdzie 7061 3, 14| Fijałkowskiego, idącej pod Calatayud i Saragossę w drugiej połowie 7062 3, 14| przeciął był wszystkie drogi i przesmyki pirenejskie, tamował 7063 3, 14| francuskich, przejmował pocztę i unicestwiał wszelkie dostawy. 7064 3, 14| wąwozach przeżył czasy. I teraz, w deszcz, śród wiatru 7065 3, 14| teraz, w deszcz, śród wiatru i okrutnej słoty, szedł wesoło 7066 3, 14| a teraz woda gnoi!~- No, i Hiszpanów niemało!~- A co 7067 3, 14| prawdę.~- No?~- Ony, choć to i chrześcijanie są, i katoliki 7068 3, 14| choć to i chrześcijanie są, i katoliki prawowierne, ale 7069 3, 14| Dopiero na podgórzach z tej' i tamtej strony rzeki szarzały 7070 3, 14| prace teraz były już puste i porzucone. Gdzieniegdzie 7071 3, 14| francuski. Wzięli się w górę i przez pola skacząc w poprzek 7072 3, 14| bramy Engracia. W zdumieniu i bojaźni cały oddział stanął 7073 3, 14| Torrero do Świętego Józefa i jak szosa walencka, była 7074 3, 14| zęby, przeskoczyła Huerbę i straszliwym znakiem ryła 7075 3, 14| biło swego czasu na most i przedmieścia zarzeczne. 7076 3, 14| Podobną figurę krętych rowów i powyginanych nasypów przedstawiały 7077 3, 14| Józefa zostały jeno baszty i dziurawe ściany...~Ułani 7078 3, 14| prochowych. Przez te kanały i pęknięcia murów wywalała 7079 3, 14| Ulica Cosso była od min i kontrmin porwana. Ułani 7080 3, 14| trudności przebycia terenu i pod pozorem konieczności 7081 3, 14| klasztoru Świętego Tomasza i z drugiej strony do kościoła 7082 3, 14| zdruzgotany na szczapy i drzazgi. Szpital obłąkanych, 7083 3, 14| klasztor Panien Jerozolimskich i wszystkie domy dzielnicy 7084 3, 14| nieprzejrzane zwalisko. Tu i owdzie sterczała jeszcze 7085 3, 14| czego służyły ich węgły i sklepienia. Stały teraz 7086 3, 14| teraz z gruzów powitanie i cześć zwycięzcom.~Cedro 7087 3, 14| siodle, o bok wsparł rękę i patrzał w zwaliska. Nie 7088 3, 14| maurytańskich, wszystkich justizów i królów Kastylii! Zmiażdżyli 7089 3, 14| siempre heroica - spodlałaś i ty! Leżysz nareszcie w gruzach, 7090 3, 14| ruszył tam niezwłocznie i rozłożył się po pańsku w 7091 3, 14| obszernych refektarzach i licznych celach. Wyborowe 7092 3, 14| wszystkie konie. Oficerowie i żołnierze poszli wnet spać, 7093 3, 14| raz pierwszy bezpiecznie i spokojnie.~O zmroku Cedro 7094 3, 14| wysoko przypiął szablę i sam jeden poszedł w miasto. 7095 3, 14| deszcz, wicher ze świstem i wyciem leciał ulicami. Bramy 7096 3, 14| przesuwał się człowiek, z uszami i oczyma zawinięty w opończę. 7097 3, 14| nielicznych przechodniów. Ten i ów z nich stanął w biegu 7098 3, 14| ów z nich stanął w biegu i wiódł oczyma białą postać. 7099 3, 14| zwracał na te głosy uwagi i nie raczył skierować głowy, 7100 3, 14| Widział w marzeniu Olszynę i Stokłosy, dom rodzinny, 7101 3, 14| dom rodzinny, ojca, Mery i Trepkę. Przywiózł im gościa 7102 3, 14| dalekiego Południa. Widział Mery i nieznajomą doncellę, jak 7103 3, 14| owsianych, szum tamecznego lasu i plusk cichy tamtejszej wody? 7104 3, 14| między tamtych ludzi ogień i niezłomną dumę, złączy duszę 7105 3, 14| złączy duszę swoją rozpaloną i wzniosłą z ciszą i spokojnością 7106 3, 14| rozpaloną i wzniosłą z ciszą i spokojnością słowiańską. 7107 3, 14| słowiańską. Ona to będzie żarem i zapałem pod strzechą olszyńską! 7108 3, 14| Minął jedną z nich, drugą i wstąpił w trzecią. Nigdzie 7109 3, 14| tamtym kierunku, potknął się i uderzył piersiami, kolanem 7110 3, 14| uderzył piersiami, kolanem i wreszcie czołem o gruzy. 7111 3, 14| Chropawe bezkształtne bryły i złomy muru, kupy cegieł 7112 3, 14| zwalisk oślizgłych od deszczu i mokrych żwirów. Nogi jego 7113 3, 14| żelaza, kolana tłukły się i zbijały o nastawione urwiska. 7114 3, 14| naprzód, potem na prawo i mocując się z gruzami lazł 7115 3, 14| Wtedy, spracowany ciałem i duchem, zwalił się między 7116 3, 14| tylko spracowanie się ciała i duszy, znużenie i odrazę. 7117 3, 14| ciała i duszy, znużenie i odrazę. Z rzadka rozlegał 7118 3, 14| rozczarowania, śmiech nieznośny i przeklęty. Któż wie, myślał 7119 3, 14| leżał, jakoby dreszcz gruzów i zwalisk. Leniwie podniósł 7120 3, 14| łomotanie żelaznych drągów i ciosy kilofa. Krzysztof 7121 3, 14| trupy rozkopują zwaliska - i na tym poprzestał. Leżał 7122 3, 14| ciężkie kroki, szczęk drąga i szepty rozmowy poczęły się 7123 3, 14| pasa pistolet, odwiódł go i czekał znieruchomiały.~Ludzie 7124 3, 14| Wtedy on podniósł pistolet i rzekł spokojnie po francusku:~- 7125 3, 14| Krzysztofem, z prawej strony i z lewej, jakoby gończy pies, 7126 3, 14| figury rozpierzchły się i rozpłynęły w mroku w ten 7127 3, 14| razy sprawdził kierunek i szarpnął cyngiel. Echo strzału 7128 3, 14| szablę. Słyszał obok siebie i za sobą skoki po jęczących 7129 3, 14| Żelazny drąg dosięgnął go i wymacał. Wtedy odwróciwszy 7130 3, 14| na prawo, na lewo, w tył i naprzód. Nogi jego wyłamywały 7131 3, 14| Nogi jego wyłamywały się i spadały z kamieni. Walił 7132 3, 14| kolana, na ręce, zrywał i odskakiwał od wrogów, którzy 7133 3, 14| labirynt zaułków, ścian, izb i dołów! W jednym z takich 7134 3, 14| z nich dwu w to miejsce i zaświecili mu wprost w ślepie 7135 3, 14| twarze. Skoczył susem na obu i ciął oślep pałaszem ze wszystkich 7136 3, 14| piorunowe ciosy, krzyżowe i sztychem. Tamci bili weń 7137 3, 14| nich wrzasnął przeraźliwie i ustał w walce, ale drugi 7138 3, 14| czuł jego chrapliwy oddech i odór jego ciała. Idąc za 7139 3, 14| śmierć dusząc się rękoma i zmagając tarzali się po 7140 3, 14| Hiszpan był chłop gruby i żelaznej mocy, toteż Cedro 7141 3, 14| sprostać. Ratowała go zwinność i młodość. Wyrywał się co 7142 3, 14| oka decydował: wyrwać się i uciekać co sił! Targnął 7143 3, 14| Targnął się, wygiął w krzyżu i oderwał. Ale tamten poczuł 7144 3, 14| ziemi z twarzą przy twarzy i chwilę czekali na śmierć 7145 3, 14| Hiszpan nabrał w piersi tchu i rzucił się pierwszy na Cedrę 7146 3, 14| stromych schodach dusząc się i żrąc wzajem. Na dnie, gdzie 7147 3, 14| trafił w czeluść schodów i we dwu, trzech susach dopadł 7148 3, 14| samej chwili schylił się i porwał z ziemi olbrzymią 7149 3, 14| lecz jakoby sześciu ludzi, i z chichotem szczęścia od 7150 3, 14| większych, nieudźwignionych i nadludzką, oszalałą siłą 7151 3, 14| wiadomości o tym, gdzie jest i co robi. Rypał nagimi rękoma 7152 3, 14| rękoma przemokłe skiby muru i walił je w dół wciąż, bez 7153 3, 15| chadzały drogą pampeluńską i dolinami do niej przyległymi, 7154 3, 15| na San Per, do Alcaniz i stamtąd aż pod Monroyo. 7155 3, 15| siodłach, zniszczeni od wichru i deszczu.~Krzysztof Cedro 7156 3, 15| Kości miał potłuczone, płuca i wątrobę jakby odbite drągami. 7157 3, 15| Był dręczony od smutków i tęsknot. Łaził po Saragossie 7158 3, 15| samotności zupełnej, zły i zapamiętały. Kiedy go towarzysze 7159 3, 15| towarzysze dawnych wypraw i zabaw rycerskich pytali, 7160 3, 15| pytali, co z sobą wyrabia i czemu się dziwaczy, mówił 7161 3, 15| jako jest kuszony od diabła i że zmaga się z nim w opustoszałych 7162 3, 15| kościołach, w ruinach klasztorów i w gruzach ludzkich domów. 7163 3, 15| południowego wsysający w gruzły i torebki swych kwiatów, osłaniać 7164 3, 15| hiacyntów o tysiącu barw, lilii i tulipanów, Krzysztof ocknął 7165 3, 15| zażądał wyznaczenia do czynu i na czele podjazdu uszedł 7166 3, 15| wachmistrzowską mość Gajkosia i dwudziestu chłopa. Wskazano 7167 3, 15| Należało je wyśledzić, zbadać i, jeśli to możliwe, drogi 7168 3, 15| osypiska gipsu, płone ławy i wyniosłości przesiąkłe solą. 7169 3, 15| górnym biegiem rzeki Cinca i Noguera. Dosięgli tu wiatru 7170 3, 15| Noguera. Dosięgli tu wiatru i nawału chmur. Odetchnęli 7171 3, 15| zwątlałej skały, było cicho i duszno. Wiatr tam nie dolatał, 7172 3, 15| połączone z zagrodami dla kóz i krów. Kiedy niekiedy trafiały 7173 3, 15| zawodowych, ludzi górskich.~Tam i sam, w miejscach najbardziej 7174 3, 15| do uprawy ogrodu, warzyw i pola, widać było gruzy osad 7175 3, 15| pola, widać było gruzy osad i folwarków maurytańskich, 7176 3, 15| tak już pokryte bluszczami i trawą, że trudno je było 7177 3, 15| pojmać w chacie mieszkańca i wydobyć od niego zeznanie. 7178 3, 15| zakamieniali, nieprzystępni i niezdobyci w uporze swoim, 7179 3, 15| dążono. Trafiali się jednak i ludzie łakomi na grosz albo 7180 3, 15| łakomi na grosz albo jowialni i dobroduszni, za niuch dobrej 7181 3, 15| Trafiali się politycy trzeźwi i przewidywacze nieomylni, 7182 3, 15| nieomylni, zawsze uznający siłę i władzę tego, kto jej posiada 7183 3, 15| posiada najwięcej. Byli i podli zdrajcy. Ci przychodzili 7184 3, 15| chyłkiem w godzinie nocy i mroku, wiedli niedostępnymi 7185 3, 15| wiedli niedostępnymi szlakami i wydawali na śmierć bezpiecznie 7186 3, 15| rodaków. W godzinie nocy i mroku brali za to zapłatę 7187 3, 15| mroku brali za to zapłatę i znikali w szczelinach górskich.~ 7188 3, 15| Niedościgłym inkwizytorem i badaczem co się zowie był 7189 3, 15| Umiał tak zadawać pytania i tak je popierać argumentami, 7190 3, 15| usposobienia, charakteru i temperamentu, jak powszechnie 7191 3, 15| się przy blasku księżyca i w najciemniejsze noce, czynili 7192 3, 15| czynili napaści rankami i z wieczora na obozy i wędrowne 7193 3, 15| rankami i z wieczora na obozy i wędrowne partie.~Po długich 7194 3, 15| odegnać bandy od przesmyków i szlaków górskich, otworzyć 7195 3, 15| tych miejsc diabelskich i otrzymał rozkaz przywrócenia 7196 3, 15| Herbes itd., były zbuntowane i w stanie wojny. Oddziałek 7197 3, 15| żeby napadać niespodzianie i nie dać się gerylasom spostrzec, 7198 3, 15| długich jazdach naprzód i w tył, jednego dnia o zmroku 7199 3, 15| dwustu piechurów znad Wisły i pod tkliwą strażą ich karabinów. 7200 3, 15| Saragossie.~Twarz jego w marszach i na wietrze sczerniała i 7201 3, 15| i na wietrze sczerniała i zeschła. Wydatne kości policzków 7202 3, 15| Wydatne kości policzków i szczęk nadawały jej wyraz 7203 3, 15| nadawały jej wyraz grozy i surowości nieubłaganej.~ 7204 3, 15| czymś nad wyraz dziwnym i niespodzianym w tej twarzy 7205 3, 15| jego, gdy przyszło witać i rozmieszczać przybyszów. 7206 3, 15| Ale za chwilę już postawa i brzmienie głosu wróciły 7207 3, 15| miasteczko u stóp góry rozłożone i drogi do niego prowadzące. 7208 3, 15| miał tu łóżko, stoliczek i dwa krzesła. Kazał zaraz 7209 3, 15| do tej izby drugą pościel i zaczął gościć młokosa. Krzątał 7210 3, 15| palić, wsie całe z babami i dziećmi do nogi wytracać, 7211 3, 15| miasta uśmierzać ogniem i mieczem. Szczerze ci mówię, 7212 3, 15| tak ostrym, nieubłaganym i twardym, jakby to innego 7213 3, 15| załatwieniu formalności i wyjściu oficera wrócił do 7214 3, 15| Tortozy, dać wieść o tobie i innych po drodze załogach. 7215 3, 15| Potem wracam do Saragossy i do pułku.~- Do Tortozy, 7216 3, 15| od dawien dawna dymisja i leży w jakiej kancelarii. 7217 3, 15| Wyganowski rozpostarł ramiona i zaśmiał się w głos jak dziecko. 7218 3, 15| siadł na posłaniu rześki i zdrów, silny rzeczywiście 7219 3, 15| Wyszedłem na lustrację zamku i zastałem już wszystkich 7220 3, 15| mu się przez wiechy wąsów i okrąża czerwony nochal. 7221 3, 15| wszystkie te bitwy, te wsie i miasta! - krzyknął~Wyganowski 7222 3, 15| chodząc po izbie. - Alboż to i ja nie mam pod swoją komendą 7223 3, 15| a przecież ich szczędzę i cenię, bo ci najlepiej umieją... 7224 3, 15| jaką wojnę można skończyć i kiedy. Napoleon nie cofnie 7225 3, 15| pobić, bo mają za sobą rację i entuzjazm. To mówiłem w 7226 3, 15| feudałów, dóbr klasztornych i tej dynastii Burbońskiej! 7227 3, 15| bronił się Aragon, Katalonia i Waleneja zębami i pazurami 7228 3, 15| Katalonia i Waleneja zębami i pazurami sto lat temu w 7229 3, 15| ciągu tę dewizę przed sobą i Panem Bogiem. Ja już nie 7230 3, 15| was pewnym, najbliższym i zupełnie bezpiecznym szlakiem 7231 3, 15| trzymają dla zysku, ale zarazem i od swoich radzi biorą.~- 7232 3, 15| prawdziwy, ale szaławiła i wolnomyślnik. Stąd ma pasję 7233 3, 15| fanatyzm chłopów, mnichów i przemytników nie zadowala. 7234 3, 15| dymisję, jeśli nadeszła - i nic więcej. On mi ją przyniesie.~ 7235 3, 15| ręce na ramionach Cedry i uśmiechał się z głębi duszy.~- 7236 3, 15| człowiek, don José, wywiedzie i mnie. Ma on już dla nas 7237 3, 15| hiszpańskich, Villacampy i Barsoncourta, na przejście 7238 3, 15| Wyganowski obłudnie.~- Chcę i ja być coś wart w twoich 7239 3, 15| człowieka.~Kapitan skinął głową i wyszedł. Cedro udał się 7240 3, 15| Westchnęli jeno posępnie i - bywaj! do koni.~Nad wieczorem 7241 3, 15| Hiszpan. Był wysoki, zwinny i silny. Mówił nieźle po francusku. 7242 3, 15| Cedro wszczął z nim rozmowę i badał go pilnie oczyma. 7243 3, 15| sobie powiódł go do Gajkosia i po polsku powiedział wachmistrzowi, 7244 3, 15| wachmistrzowi, kto to jest i co ma za misję. Gajkoś go " 7245 3, 15| go trza mieć między końmi i na oku.~Don José wdział 7246 3, 16| gór skalistych, jałowych i wysokich. W pobliżu klasztoru 7247 3, 16| stał batalion trzeci polski i batalion pułku sto piętnastego, 7248 3, 16| bram: Mostowej, del Rastro i posępnych bastionów: Świętego 7249 3, 16| Cedro porwał się z pościeli i co prędzej począł wdziewać 7250 3, 16| Oniemiał. Upadł na posłanie swe i leżał bez ruchu, słuchając 7251 3, 16| szablę, zarzucił płaszcz i pojechał za Ebro. W pobliżu 7252 3, 16| się tutaj zarośla agawy i dzikie krzewy krępli. W 7253 3, 16| Gdy Cedro skoczył z konia i przypadł ku niemu, ujrzał 7254 3, 16| swojej suknie hiszpańskie i rzucił je niedaleko między 7255 3, 16| Te nagie ręce, bezbronne i bezsilne, ciśnięte, równolegle 7256 3, 16| ziemi. Roje moskitów, much i drobnych, ledwie widzialnych 7257 3, 16| z trupa woń śmierci.~Ten i ów z wiarusów zakopcił fajkę 7258 3, 16| wiarusów zakopcił fajkę i splunął. Pomedytowali, pogwarzyli 7259 3, 16| pogwarzyli o dziwnym zdarzeniu i odeszli. Cedro został sam. 7260 3, 16| kolanach, głowę na dłoniach i patrzał w twarz przyjaciela. 7261 3, 16| tam. Wyschły piach, sypki i lotny, przepalony na łokieć, 7262 3, 16| załomotało jak jastrząb zgłodzony i straszliwy. Gniew pognał 7263 3, 16| myśli. Zamknęło się serce i dusza znowu stanęła przed 7264 3, 16| cuchnął.~Krzysztof wstał i wielkimi kroki poszedł w 7265 3, 16| bitwy. Wyszedł przed front i gromkim głosem zwrócił się 7266 3, 16| zwrócił się do oficerów i żołnierzy, żeby pomścili 7267 3, 16| pomścili śmierć towarzysza i żeby poszli pogrześć jego 7268 3, 16| zlituje się nad nim słońce i ognia swego nie przygasi. 7269 3, 16| żaru. Krew się już wzdyma i skórę rozsadza. Komar i 7270 3, 16| i skórę rozsadza. Komar i mucha ssie jego krew sprawiedliwą. 7271 3, 16| głos:~- Cześć mu sam oddaj. I dół mu sam wykop. Już on 7272 3, 16| wykop. Już on nie żołnierz i nie towarzysz. Przypatrz 7273 3, 16| karabinów. Wkrótce ich pył drogi i kurzawa dymu zasłoniła.~ 7274 3, 16| Wyciągnął z pochwy szablę swą i koniec jej twardo zanurzył 7275 3, 16| sztyletem. Siadł na kamieniu i gadał do trupa:~- Taki to 7276 3, 16| czas, że wstał z miejsca i począł wygrzebywać w lotnym 7277 3, 16| ziemią, śpiewając sobie i jemu pieśń pożegnalną, pieśń 7278 3, 17| dziedzic Wyrw całe ruchome i nieruchome mienie swoje 7279 3, 17| krajowa roku dziewiątego i ułan, w mizernym stopniu 7280 3, 17| prędzej wziął z wojska dymisję i pośpieszył do Kielc. Urzędowe 7281 3, 17| tylko ziemia nie zaorana i trocha płotów, że chłopi 7282 3, 17| wkroczył w te góry, to już i został.~W tym czasie do 7283 3, 17| sprowadził się mąż Zofki i łapczywie objął gospodarstwo, 7284 3, 17| jedynie stamtąd co można i nie kwapił się do domu.~ 7285 3, 17| tego domostwa stancyjkę i dwie zimy przepędził w niej 7286 3, 17| myślistwo. Strzelec Kacper i Michcik, którego z wojska 7287 3, 17| Michcik jako kucharz, szatny i doradca. W rok po osiedleniu 7288 3, 17| odbudował stajnie, obory i do porządku przywiódł śpichlerz. 7289 3, 17| upustem na palach bitych i odrestaurował młyn, a wreszcie 7290 3, 17| dom.~Dom był z modrzewia i wielkiej jodły. Od dawna 7291 3, 17| zimową porą z Łysicy, Bukowej i Strawczanej góry olbrzymie 7292 3, 17| olbrzymie tramy modrzewia, buku i jodły.~Obrobione z nich 7293 3, 17| Obrobione z nich przyciesi i belki schły w porze letniej 7294 3, 17| stolarz dopasowywał już okna i drzwi. Przez całe lato słychać 7295 3, 17| wiązaniem belek, krokwi i łat bielił się na okolicę. 7296 3, 17| wypraw myśliwskich, obejrzał i wybrał na górach. Był przy 7297 3, 17| widział, każdy sęk, rdzeń i wypaść pomacał ręką. Całe 7298 3, 17| pomacał ręką. Całe dni wiosny i początku lata przepędzał 7299 3, 17| przepędzał wśród traczów i cieślów. Przywykł do tego, 7300 3, 17| nogi plątały w miękkich i cienkich wstążkach heblowin, 7301 3, 17| do cna rachunkiem, okiem i ręką. Gdy ściany z niezmiernych 7302 3, 17| zwierał zrąb mocnymi belkami i niewzruszonym stragarzem 7303 3, 17| siłę przeciwko wiatrowi i wszystkiej burzy. Sam rok 7304 3, 17| wszystkiej burzy. Sam rok i napis na tym stragarzu wydłubał. 7305 3, 17| kupy rozrzuconych gontów i łat zaczął wyrastać. Jednocześnie 7306 3, 17| nieużytków, wydzieranie jałowców i wynoszenie kamieni. Coś 7307 3, 17| działaniem przykładu na rozum i wolę, ile mocą nieświadomego 7308 3, 17| pniaków po świerkach, jodłach i bukach, które tam niegdyś 7309 3, 17| pod nimi zawalano ziemią i równano pracowicie. Dzieci 7310 3, 17| równano pracowicie. Dzieci i wyrostki zbierały niezliczone 7311 3, 17| niezliczone masy kamienia i wynosiły na przydrożne kamionki. 7312 3, 17| tylko na powierzchni, ale i pod cienką warstwą ziemi 7313 3, 17| starganą kilofami w góry i doły, kamienie zdawały się 7314 3, 17| orzechy, rodzić w oczach i mnożyć jak niezliczony owad. 7315 3, 17| zgrzytał, skwierczał, wił się i prawdziwie walczył. Rwał 7316 3, 17| przecinał nadgniłe kije i rozrywał odwieczne legowiska 7317 3, 17| skalistej, rzucane w prawo i lewo. Ziemia nie dawała 7318 3, 17| żyły, wyorać oporny kamień i z niemałym bólem krzyża 7319 3, 17| dawnych porębach nowe chrusty i młody lasanek, przeważnie 7320 3, 17| zbielał jak kość, stwardniał i wysechł, można tam było 7321 3, 17| dzikich gruszek, głogów i jeżyn. W dawnych, zarosłych 7322 3, 17| niezdobyte barykady dzikich malin i wielkich ostów. Cały ów " 7323 3, 17| gałęzi, badylów, pniaków i korzeni. Ludzie w chłodku, 7324 3, 17| dżdżu, pracowali chętnie i żywo. Każdy rad był brać 7325 3, 17| zamiar siać z wiosną owies i paść nim stadninę, którą 7326 3, 17| glinianej fajeczki tiutun i rozmyślał o przyszłym stadzie. 7327 3, 17| lekka przemókł od kołnierza i pleców, więc się zagrzewał 7328 3, 17| fajeczką, wesołymi myślami i skurczeniem postawy. Dymy 7329 3, 17| przez pola już przetrzebione i niosły woń jałowcową po 7330 3, 17| wertepach drogi, po wybojach i kamieniach, ostrożnie zjeżdżał 7331 3, 17| Krzysztof!~Podbiegli ku sobie i padli wzajem w ramiona bez 7332 3, 17| popatrzał na niego z ukosa i rzekł:~- Na wielką wojnę.~- 7333 3, 17| jakże myślisz dalej? kiedy i dokąd ciągnąć?~- Jutro, 7334 3, 17| Serocka, z Pułtuska na Łomżę i Augustów pod Mir. Ale gdzie 7335 3, 17| Cedro śmiechem tak wesołym i hucznym, że Rafała aż złość 7336 3, 17| do żołnierza. - Pójdziesz i ty na wojnę?~- Skoro panicz...~- 7337 3, 17| burmistrzuje.~- Toś, Michcik, i strony swoje zdradził dla 7338 3, 17| dużo, a pan młody. - No, i podoba ci się w tych górach?~- 7339 3, 17| pana porucznika... Jako że i Samosiłka... pan mi przyobiecał 7340 3, 17| patrząc na towarzysza:~- Idę i ja... do pioruna!~Już dom 7341 3, 17| do stajni oglądać konie i wybierać dla Rafała wierzchowca.~ 7342 3, 18| rewia powszechna. Cedro i Rafał Olbromski spodziewali 7343 3, 18| błyszczał barwami mundurów sztab i wyprężone, połyskliwe gwardie 7344 3, 18| ujrzawszy szarą kapotę i trójgraniasty kapelusz bez 7345 3, 18| złączył, umundurował, wyżywił i poruszył. Sprzągł ze sobą 7346 3, 18| araba. Cesarz siadł nań i zjechał ze wzgórza. Gwardie 7347 3, 18| przed nim, świta za nim, i znowu gwardie. Pułki defilujące 7348 3, 18| kamienia. Twarz jego była zimna i obojętnie ponura jak złom 7349 3, 18| zostały widzieć jeno radość i gniew, były w tej chwili 7350 3, 18| Ręka pociągnęła cugle konia i jakiś rozkaz padł z ust.