Table of Contents | Words: Alphabetical - Frequency - Inverse - Length - Statistics | Help | IntraText Library | ||
Alphabetical [« »] hymn 3 hymny 1 hyzopem 2 i 7350 ibery 2 iberyjczyk 1 iberyjczyka 1 | Frequency [« »] ----- ----- ----- 7350 i 7019 w 5404 sie 4665 z | Stefan Zeromski Popioly IntraText - Concordances i |
Tom, Rozdzial
3001 2, 6 | czuli oboje, jak straszliwie i nad życie się kochali. Gdyby 3002 2, 6 | bez wartości, zważyły się i upadły na dno dusz. Tylko 3003 2, 6 | ziemi ukwieconej, wstały i rozszerzyły się w oczach 3004 2, 6 | rozszerzyły się w oczach i ustach.~Dał się słyszeć 3005 2, 6 | radosny tętent kopyt końskich i hulaszczy a do gromu podobny 3006 2, 6 | Odsunął się od światła i zajrzał w oczy. Siedziała 3007 2, 6 | uszczęśliwionym przez jej obecność i powtarzał stokroć ów pewnik, 3008 2, 6 | godzin w spazmach tęsknoty i paroksyzmach zwątpienia. 3009 2, 6 | łaskawego światła, ciepła i wonna myśl, że to jest pierwsza 3010 2, 6 | chwila, pierwsza godzina i pierwszy dzień, że nastanie 3011 2, 6 | się w jej oczach, w ustach i na czole.~Ujrzał ją wszystką 3012 2, 6 | drżało, ręce same się splotły i błogosławieństwo wypełzło 3013 2, 6 | samo splotły się jej ręce i oczy zasłoniły powiekami. 3014 2, 6 | swe ziszczone szczęście i modlił się bez słów, bez 3015 2, 6 | ich kopyt, otaczał wasąg i podróżnych. Noc była księżycowa, 3016 2, 6 | tych miejscach zrodzone i nie chcące odejść. Dźwigał 3017 2, 6 | Dźwigał je po zboczach i garbach wyniosłych regli. 3018 2, 6 | swoje wznosiły coraz wyżej i wyżej. Szerokie lasy, czarne 3019 2, 6 | z góry na górę, wznosiły i zniżały. I droga - to leciała 3020 2, 6 | górę, wznosiły i zniżały. I droga - to leciała w dół, 3021 2, 6 | wdzierała na strome zbocza. Tu i owdzie wyzierał ze szczytu 3022 2, 6 | szczytu góry kadłub skalisty i szarzał w świetle miesięcznym. 3023 2, 6 | aleje, przez jaworowe ulice i świerkowe podgaja. Często 3024 2, 6 | Wsie spały, były puste i jakby wymarłe. Ani jedno 3025 2, 6 | schronisk rosły w oczach i zdawały się być potwornego 3026 2, 6 | być potwornego kształtu i ogromu. W jednym miejscu 3027 2, 6 | się z wolna, stykając się i rozchodząc pomiędzy sobą. 3028 2, 6 | sobą. Jedna ściana domostwa i połamane linie góralskiego 3029 2, 6 | wypaść sęka, rysunek rdzenia i warstw drzewa. Płazy te 3030 2, 6 | jakby zwierzał tajemnicę i nie chciał przerwać zaczarowanego 3031 2, 6 | Woźnica skoczył na kozieł i ruszyli dalej. Gościniec 3032 2, 6 | rzece lśniącej, z szumem i zawodzeniem rwącej po kamieniach. 3033 2, 6 | szarobiałej. Liście te chwiały się i wyginały ku światłu, łudząc, 3034 2, 6 | zrzedłym błękicie nieba kudłatą i potarganą albo kędzierzawą 3035 2, 6 | potarganą albo kędzierzawą i wełnistą linią. Zimno było 3036 2, 6 | późnej jesieni. Na prawo i na lewo leżały przy białej 3037 2, 6 | drodze cienie tak głębokie i czarne, że zdały się być 3038 2, 6 | nagle zwracała w bór czarny i zimny, w gęsty jego mrok, 3039 2, 6 | wzdrygały się niespodzianie i pochylały z cichym a złowieszczym 3040 2, 6 | w nią, nurzały bez końca i, zapamiętawszy się w cudnym 3041 2, 6 | droga zawisła nad urwiskiem i skręciła się w miejscu. 3042 2, 6 | Las uciekł sprzed oczu i, jakoby ciemne skrzydło, 3043 2, 6 | poziomo złoty dym obłoku i rozwiewał się w błękitną 3044 2, 6 | swe do ramienia kochanka i nachyliła ku niemu usta. 3045 2, 6 | mój! Straszna morda wilcza i białe kły były tu, obok 3046 2, 6 | Jakżeś jest mężny, silny i straszny! Jakżeś jest niezwyciężony! 3047 2, 6 | serce z żelaza. Drwisz sobie i śmiejesz się wesoło z ludzi, 3048 2, 6 | wesoło z ludzi, z przysiąg i ślubów. Nie boisz się nikogo, 3049 2, 7 | wysuwał się poza ściany i tworzył chodnik pod okapem, 3050 2, 7 | z owsa, ser owczy, miód i poziomki! Jakże im miłe 3051 2, 7 | późną, dżdżystą noc, znużeni i głodni, przemokli i senni, 3052 2, 7 | znużeni i głodni, przemokli i senni, przychodzili do nich 3053 2, 7 | przychodzili do nich z daleka i kołatali w nie hałaśliwie 3054 2, 7 | wąż różnobarwny, w rudą i sinawą rdzę obleczony. Gdy 3055 2, 7 | wdzierało się przez tęczowe i małe szyneczki chaty i gdy 3056 2, 7 | tęczowe i małe szyneczki chaty i gdy przesuwało po, ciemnych, 3057 2, 7 | wstawali, żeby zanurzać oczy i dusze w łące-kochance. Łąka 3058 2, 7 | między ziołami ponik leśny tu i owdzie rozkisał w młakę. 3059 2, 7 | która wznieca w żyłach i kościach radosną siłę. Zagajnikiem 3060 2, 7 | Zagajnikiem stały tam skrzypy i miękkie błotne paprotki 3061 2, 7 | ziele z białymi puszkami i nikłe sity. Na suchych wzgórkach, 3062 2, 7 | bryzgami miotała się koniczyna i bujne fale mietlicy zawsze 3063 2, 7 | z łąki-kochanki, mlekiem i miodem płynącej, w ciche, 3064 2, 7 | płynęła z lepkiej koniczyny i szorstka woń z cząbrów. 3065 2, 7 | chaty oczy łąkowych złocieni i ruchliwe liliowe dzwonki 3066 2, 7 | o barwie gasnącej zorzy i przyziemne, żółte, zanikłe 3067 2, 7 | snu Helenę słodyczą swoją i mówiły do niej, że dla nikogo, 3068 2, 7 | która dawno przeminęła, i kiwały ku niej fioletowymi, 3069 2, 7 | niej fioletowymi, żółtymi i rumianymi głowami. Pojmowała 3070 2, 7 | ją westchnieniem krótkim i trwożnym, tajemnicę bytu 3071 2, 7 | tajemnicza zasłona z rosy i z nikłego światła utkana, 3072 2, 7 | się ku progowi, żeby boso i tak jak stała iść cicho, 3073 2, 7 | schylać się nad każdym i wydzierać z niego, gdy śpi, 3074 2, 7 | ubierała się w kierpce góralki i w lekkie, wykwintne, najozdobniejsze 3075 2, 7 | puginał, przywieziony z Azji i darowany mu swego czasu 3076 2, 7 | po korzeniach, urwiskach i głazach przedzierali się, 3077 2, 7 | było nigdzie, jak daleko i szeroko sięgną oczy, obejmowali 3078 2, 7 | oczy, obejmowali się wpół i zapadali w głuchy sen albo 3079 2, 7 | niezmierzonych obszarach niebios i ziemi. Strudzenie wydzierało 3080 2, 7 | odtrącali precz nie tylko suszę i wodę, strząsali ze stóp 3081 2, 7 | kości swych, żył, ciała i krwi. Przystępowali wówczas 3082 2, 7 | pozostawali dla siebie siostrą i bratem, którzy się na wieki 3083 2, 7 | wyszczuplałe a zawiędłe i twarde od słońca, od wiatrów 3084 2, 7 | odszukać w niej kobiety i niespodziewanie, a wciąż 3085 2, 7 | wdzierał się w nie, wstępował i przebywał nieznane światy, 3086 2, 7 | ducha. Mijały długie godziny i rozległe czasy, w których 3087 2, 7 | coraz wyżej, coraz wyżej i widzą pod sobą obszary niedosięgłe. 3088 2, 7 | zdziwił się. Podnieśli czoła i, sparłszy je na ręku, długo 3089 2, 7 | obuchy, piły, łańcuchy i kleszcze katowskie czekały 3090 2, 7 | Uśmiechnęła się wesoło i łagodnie jak matka, kiedy 3091 2, 7 | powoli, jak przez sen, wstała i ze swym spokojnym uśmiechem 3092 2, 7 | spłynęły z oczu obojga... I znowu pochłaniał ich sen 3093 2, 7 | bielejących wiekuistymi ranami i nigdy nie ginącymi rzeki 3094 2, 7 | kości, którą wicher, słońce i deszcz w próchno obracają. 3095 2, 7 | kwiatuszka, podnosiły je i usiłowały ocucić. Z boku 3096 2, 7 | niemu chcieli stawić czoła i barki, chwytał się z nimi 3097 2, 7 | podobnymi do świerków, jodeł i buków. Była w tym rozkosz 3098 2, 7 | z wolna na fundamentach i głucho skrzypi w węgłach 3099 2, 7 | głucho skrzypi w węgłach i przyciesiach.~Ale oto trzask 3100 2, 7 | oto trzask gałęzi, łoskot i chaos nacichał i płynnymi 3101 2, 7 | łoskot i chaos nacichał i płynnymi falami przelewał 3102 2, 7 | nabożne, głuchy bezwład i odpoczynek w niemocy, dopóki 3103 2, 7 | nie poczęły trzepać się i obłędnymi skoki bić pnia, 3104 2, 7 | bije samego siebie w piersi i głowę. Gaje kosodrzewiny 3105 2, 7 | dolin w szalejące lasy, i śpiewała pieśń złożoną z 3106 2, 7 | którego dolne gałęzie obwisły i dach nieprzemakalny dokoła 3107 2, 7 | stworzyły. Bawili się wówczas i opowiadali "historie". Rafał 3108 2, 7 | widział, jej niedostępnym i nieznanym zgoła. Nic w tych 3109 2, 7 | przezroczą, jak woda stoku, i tylko nowe kłęby przezroczystości, 3110 2, 7 | lekkomyślność, rzeczywista istota i pierwiastek natury, wesołość 3111 2, 7 | zwyciężająca, mądre, spokojne i jedyne w świecie lekceważenie 3112 2, 7 | co jakoby jest wielkie, i tego, co jest jakoby małe. 3113 2, 7 | nieustraszoną źrenicą w sprawy i zajścia ducha niebezpieczne, 3114 2, 7 | rozciekawiający w tym, co było szczere i istotne. Stali się jak dwa 3115 2, 7 | co zawierają w sobie woń i truciznę. Kochali w sobie 3116 2, 7 | Kochali w sobie z natarczywą i porywającą gwałtownością 3117 2, 7 | gwałtownością owe jaskinie i zaułki, skrytki i sekretne 3118 2, 7 | jaskinie i zaułki, skrytki i sekretne rozpadliny dusz.~ 3119 2, 7 | stoją szeregiem modrzewie i szemrzą w ciemności jedwabne 3120 2, 7 | rozdzielały się chmury i odmieniała niepogoda, wchodzili 3121 2, 7 | pniaki drzew dawno ściętych i niebieskawoszare kamienie. 3122 2, 7 | płomieniejącą zwieszają się tu i tam mokre, ciężarne gałęzie, 3123 2, 7 | rozmiękłego próchna pniaków i zakrzepłej, stężałej od 3124 2, 7 | rozkosz z serc wydobytą i ukazaną w zewnętrznym świecie 3125 2, 7 | rozkoszy pian, rozdymać w banie i wiry, miotać się w szumnych, 3126 2, 7 | przepaści wodospadu... Czy i przepaść wodospadu będzie 3127 2, 7 | jadła przez lata. Chciwą i wściekłą żuchwą, białymi 3128 2, 7 | stronie zwracali na się oczy i bez wymienienia nazwy, pewnym 3129 2, 7 | nazwy, pewnym ruchem brwi i powiek, pewnym uśmiechem 3130 2, 7 | odbijały się świerki odwieczne i niska kosodrzewina. Czasami 3131 2, 7 | je ku tej wodzie samotnej i dalekiej gnała tęsknota. 3132 2, 7 | głębi smereków, z cicha i rzewnie świergolił. Zresztą 3133 2, 7 | ramieniem. Jak mąż ślepy, głuchy i zdziczały w mękach zazdrości, 3134 2, 7 | wszystkie cuda niebios, poranną i zachodnią zorzę, różnobarwne 3135 2, 7 | różnobarwne obłoki, wiatr i złotą błyskawicę, gwiazdy, 3136 2, 7 | błyskawicę, gwiazdy, księżyc i samo wieczne słońce. Uwięziona 3137 2, 7 | świerków, kosówek, brzegów i złotego szlaku więdnących 3138 2, 7 | ciągnęła w poprzek swej tafli i kołysała powłóczyste zwoje 3139 2, 7 | niespodziany uśmiech wznosiły się i cicho gasły ruchome wełny.~ 3140 2, 7 | cicho gasły ruchome wełny.~I oto ginął w nich kaprys. 3141 2, 7 | ostrzami zanurzone w głębinie i dosięgające tak nieskończenie 3142 2, 7 | umykały w górę, strwożone i chwiejne, wałęsały się drżąc 3143 2, 7 | muzyka złowieszcza, szybka i okropna, piorunującymi zmianami 3144 2, 7 | siadała w nieruchomości i mówiła do wody:~- Cóż mu 3145 2, 7 | tobą za chwilę stanie...~I oto, jak gdyby w odpowiedzi, 3146 2, 7 | się lazurowe łono jeziora i z nieopisanym przepychem 3147 2, 7 | namaszczony królewską mocą i potęgą wszystkiego blasku 3148 2, 7 | zamienić, przeistoczyć - i zginąć.~ 3149 2, 8 | widać było dolinę, jak długa i szeroka. Wewnętrzna ściana 3150 2, 8 | otwierała się w pewnym miejscu i ciasny otwór prowadził tamtędy 3151 2, 8 | odwieczne kępy świerków i zwisał rudy mech. Z owego 3152 2, 8 | tej niedosięgłej fortecy i czarny las nad nimi stały 3153 2, 8 | podobna do uśmiechu srogich i straszliwych gór. Strome 3154 2, 8 | korzenie małe świerczki i nikłe drzewka jarzębiny.~ 3155 2, 8 | słońcu przy otworze pieczary i w szczelinach skalnych.~ 3156 2, 8 | czerstwe zimno zdrowymi płucami i spalone twarze znowu obracali 3157 2, 8 | spłynęły na wypatrywaniu ziemi i nieba. Sennymi oczyma witali 3158 2, 8 | tchnienia wiatru stężałe i w kształt zaklęte, kiedy 3159 2, 8 | czarnego błękitu. Setnym i tysiącznym spojrzeniem pozdrawiali 3160 2, 8 | że Helena załamywała ręce i płakała z zachwytu. Kiedy 3161 2, 8 | kraj niczyj, krzyk zgodny i śpiewny.~Wywoływali swe 3162 2, 8 | przemienione w pocałunek i, zachwyceni, z nabożną rozkoszą 3163 2, 8 | rzeźbione szczyty wapniaków i niedostępne zwały dalekiego 3164 2, 8 | jak niezgłębione lochy i podziemia, lasy i potoki, 3165 2, 8 | lochy i podziemia, lasy i potoki, hale i ścieżki skaliste 3166 2, 8 | podziemia, lasy i potoki, hale i ścieżki skaliste wołają 3167 2, 8 | tej ziemi wracał do nich i owiewał radością niewypowiedzianą. 3168 2, 8 | wołają same, że się góry i rzeki tak sama w nich kochają 3169 2, 8 | Wywołując tak po drugie i po trzecie echo swych imion, 3170 2, 8 | piersi błogosławieństwo nieba i ziemi, wychwalanie wszystkiego, 3171 2, 8 | błogosławieństwo piersi i żywota. Nie byli w stanie 3172 2, 8 | turnie, rozkoszny szum potoku i swoje echo kochane.~Zostali 3173 2, 8 | pieczary rozłożyli ognisko i zwyczajem swoim, płaszczem 3174 2, 8 | ziemi, z rękoma w łokciach i dłoniach, z nogami w kolanach 3175 2, 8 | dłoniach, z nogami w kolanach i stopach spętanymi powrozem, 3176 2, 8 | Gdy to w półśnie uczuwał i zaczął rozumieć, nagle usłyszał 3177 2, 8 | wszech sił, wygiął jak żmija i zdołał odwrócić głowę. Ujrzał 3178 2, 8 | rzeczywistości, wlepiał w nią oczy i nie był w stanie uwierzyć 3179 2, 8 | zabitemu orłowi, trzeci kły i paszczę niedźwiedzia, czwarty 3180 2, 8 | strzelby nabijane srebrem i mosiądzem, za pasem wąskie 3181 2, 8 | rozdzierał jego piersi i gardło, głowa, siepiąc się 3182 2, 8 | Ktoś siadł mu na plecach i potężną dłonią przydusił 3183 2, 8 | Nie słyszał już wtedy nic i nie mógł nic widzieć. Płaty 3184 2, 8 | obalić chciał na ziemię i jak poprzedni, posiąść, 3185 2, 9 | siebie jamę skalistą, czarną i zaciszną. Olbrzymia wanta, 3186 2, 9 | zwieszała się nad tą doskonałą i ciepłą kolebą.. Pod głową 3187 2, 9 | dobrotliwie. Gdy dźwignął głowę i odsunął brunatną cuchę, 3188 2, 9 | czerwone spodnie obcisłe i wyszywany serdak. Obok posłania 3189 2, 9 | dwa duże placki, owczy ser i trocha wina w grubej, brzydkiej 3190 2, 9 | Rafał uczuł na głowie swej i na ciele bandaże, a pomacawszy 3191 2, 9 | rozeznał, że głowę ma obmytą i rany jej zawiązane czystymi 3192 2, 9 | nią bez protestu, zabity i rozmiażdżony. Długo to trwało, 3193 2, 9 | zaczęła przemieniać się i doskonalić. Nie zechciała 3194 2, 9 | który rozgniata ślepym i głupim ciężarem. Stała się 3195 2, 9 | dwa organy: wspomnienie i marzenie. Tymi dwiema rękoma 3196 2, 9 | głowę zbudzonego z niewiedzy i poczęła ją równo, łagodnie 3197 2, 9 | jego duszy ten obcy widok. I oto nagle rzuciła się na 3198 2, 9 | jego tłukła się o kamienie i bujna krew znowu broczyć 3199 2, 9 | nieszczęście, opamiętał go i wytrzeźwił. Przycichło zarówno 3200 2, 9 | Z pośpiechem wypił wino i zjadł podpłomyk. To uczyniwszy 3201 2, 9 | zmysłów, jak człowiek zimny i mężny. Tam jednak, gdzie 3202 2, 9 | Dopiero gdy po stokroć wzdłuż i w poprzek obszedł podnóże 3203 2, 9 | wciąż oddalając się od niej, i stanął u brzegów strumienia, 3204 2, 9 | zdeptana licznymi śladami stóp i umyślnie zatarta surową 3205 2, 9 | surową ziemią. Wzniósł oczy i dojrzał miejsce: podchmurny 3206 2, 9 | szukać wyraźniejszych dowodów i znalazł je w zdeptanej ziemi... 3207 2, 9 | swoją w piersiach nagle i strasznie, jak grabarz z 3208 2, 9 | nim samym było, co jest i będzie. Jakże się niegdyś 3209 2, 9 | niejako nogach, dziwił się i zdumiewał, że w żyłach jego 3210 2, 9 | ludzka, lecz że błyskają i trzeszczą pryskając iskrami 3211 2, 9 | podnieceniach, wśród rachunku i łez zaczęła marzyć...~Poszedł 3212 2, 9 | marzyć...~Poszedł na prawo i poszedł na lewo dla. odszukania 3213 2, 9 | upadł na nie głową, ustami i sercem, sercem samowładnie 3214 2, 9 | się wieczór, gdy powstał i z trzeźwością drugiego człowieka, 3215 2, 9 | trawie, choć już była wyschła i odprostowała się w ciągu 3216 2, 9 | Ślady szły w górę doliny i potoku. Tam i sam znajdował 3217 2, 9 | górę doliny i potoku. Tam i sam znajdował miejsce, na 3218 2, 9 | krew zaschłą na kamieniach i trawie. Ale w pewnym miejscu 3219 2, 9 | weszły na kamienistą perć i prawie zginęły. Gdzieniegdzie 3220 2, 9 | podeszwie kierpca, roztartej i dotychczas nie wyschłej. 3221 2, 9 | ustało. Szedł tedy naprzód i wracał, szedł i wracał. 3222 2, 9 | naprzód i wracał, szedł i wracał. Szukał miejsca, 3223 2, 9 | banda zboczyła ze ścieżki, i nie mógł go już znaleźć.~ 3224 2, 9 | mrok. Porwał się naprzód i poszedł percią w górę, biegł 3225 2, 9 | ścigał na oko. Zdziwiony i pełen strachu stanął nagle 3226 2, 9 | szuwarach, w tatarakach i trzcinach, w zmąconej mułem 3227 2, 9 | całości, jako fragmenty i ziarna olbrzymiej a wszechmocnej 3228 2, 9 | poruszyła wysmukły badyl trzciny i, uwikłana między szuwary, 3229 2, 9 | w której myśli huczały i grzmiały, rozwalało się 3230 2, 9 | rozwalało się milczenie na prawo i lewo, milczenie większe 3231 2, 9 | lewo, milczenie większe i cięższe od gór. Szeroka 3232 2, 9 | wrzynały się w duszę jak piła i rozszarpywały ją na drzazgi. 3233 2, 9 | zawisły nad głową jakoby młoty i obuchy siekier. Czarne niebo 3234 2, 9 | głos, równie twardy, zimny i wyzywający, jak były te 3235 2, 9 | prześladujecie mię, grozicie mi i mścicie się nade mną w straszliwej 3236 2, 9 | tylko swoim sercem, ale i jej sercem, która w pośrodku 3237 2, 9 | nade mną, drzewa czarne i ostre! zmiłuj się nade mną, 3238 2, 9 | miłość naszą widziała... I ty, o niebo...~Ale gdy te 3239 2, 9 | jego piersi, uczuł w sercu i w mózgu, że nie słyszy go 3240 2, 9 | mózgu, że nie słyszy go nikt i nic. Pustynia na zachodzie, 3241 2, 9 | piersiach, zapaliła mózg i oczy.~- Precz odejdźcie, 3242 2, 9 | górami, budzącymi młode siły i radość...~Ty, lesie, bądź 3243 2, 9 | nieszczęśliwego ku sobie przyciąga i każdą boleść uśmierza...~ 3244 2, 9 | cichości, niech się spłacze i ukoi w niebie wiecznym...~ 3245 2, 9 | od księżycowych promieni i ciskały je na wielki stos. 3246 2, 9 | odsłonione żałosne zwoje. Drżą i stulają się ze wstydu a 3247 2, 9 | zapłonął gniewem, jakby i jego w zimną bryłę bytu 3248 2, 9 | poranku. Chwycił rękojeść noża i poszedł przed siebie mocnym, 3249 2, 9 | wszystko prócz pragnienia ruchu i gwałtu. Jak kozica wdarł 3250 2, 9 | wschód, na zachód, na północ i na południe... Głos nieszczęśliwy 3251 2, 9 | roztrzaskiwał o strome gzymsy i skonał w łożyskach otchłani.~ 3252 2, 9 | imienia Heleny, żałobne i przebite, wróciło z północy 3253 2, 9 | przebite, wróciło z północy i południa, ze wschodu i zachodu. 3254 2, 9 | północy i południa, ze wschodu i zachodu. A później cisza... 3255 2, 9 | z zawias wszelkie czucie i runęło w proch. Szedł przełęczami, 3256 2, 9 | czeluściach marzy cmentarny śnieg i skąd cieką wody ku ziemi, 3257 2, 9 | zaglądał w błękitne, zielone i litworowe jeziora... Ze 3258 2, 9 | drodze swej niedźwiedzia i orła, ale nie zwracał na 3259 2, 9 | na nich uwagi, płoszył tu i tam stado kozic, ale nie 3260 2, 9 | Dawno zjadł resztkę chleba i okruchy sera. Nie czuł głodu. 3261 2, 9 | czuł głodu. Usta mu wyschły i potrzaskały się, gardziel 3262 2, 9 | ognia, a w piersiach dźwięk i tętent rozszalałego serca, 3263 2, 9 | widział, że już je deptał i przeklinał, że z ich wierzchołków 3264 2, 9 | rozdzierać podłe gardła i deptać nogami nikczemne 3265 2, 9 | uwalać ręce w dymiącej krwi i pluć w nikczemne, zastygłe, 3266 2, 9 | wirchy - żółte, szare, czarne i niebieskawe. Więc je wymijał 3267 2, 9 | Widział oczyma, całym mózgiem i wszystkimi nerwami skoki 3268 2, 9 | skoki lisa, sztuki jego i fortele. Widział, jak się 3269 2, 9 | pomyka na coraz wyższe piętra i kominki jamy i, cierpliwie 3270 2, 9 | wyższe piętra i kominki jamy i, cierpliwie siedząc, bada 3271 2, 9 | zostały ostatnie podstawy i najwyższy, ostatni krużganek 3272 2, 9 | runie. Wówczas lis chybkim i pewnym susem skoczy na łby 3273 2, 9 | łby psów przywalone gliną, i przebiegłszy po nich, popędzi 3274 2, 9 | straszliwe. Oto on sam jest lisem i czeka na huk strzału. Za 3275 2, 9 | chwilę ma skoczyć z nory i wlec się później z odstrzelonymi 3276 2, 9 | później z odstrzelonymi nogami i przetrąconym krzyżem. Za 3277 2, 9 | nad dalekimi krańcami świt i pierwszym promieniem ukazał 3278 2, 9 | miejsca swego cierpienia i szedł co prędzej. Tak minął 3279 2, 9 | Tak minął trzeci dzień i czwarty... Słońce budziło 3280 2, 9 | czwarty... Słońce budziło go i popędzało ognistą rózgą 3281 2, 9 | zwłok, w których płonie duch i oczy... Leciał w pustynię, 3282 2, 9 | siłą lodowca leżały tam i sam. Kryształowych przestworów 3283 2, 9 | Rafał z wolna szedł w las i trafił na potok płynący 3284 2, 9 | Poznał go... Zwalone drzewo i wodospad... Stanął nad jego 3285 2, 9 | Stanął nad jego brzegiem i patrzał, jak wartki nurt 3286 2, 9 | wiry krążące po płaniach i szerokie zatory.~Myślał 3287 2, 9 | przypatrywali mu się ciekawie i mówili do niego po niemiecku. 3288 2, 9 | Skoczyli na koń, dobyli szabel i poprowadzili go między sobą 3289 2, 9 | sztucznie wiązanych. Tu i tam sennymi oczyma widział 3290 2, 9 | kościołki z gontowymi dachami i baniami pokrytymi zardzewiałą 3291 2, 9 | Wyżej lasy świerków, buków i dębów. Szła obok drogi wierna 3292 2, 9 | głowy dźwięk?... Gryzł oczy i wargi biały kurz gościńca. 3293 2, 9 | biały kurz gościńca. Twarda i długa jest droga nieszczęścia. 3294 2, 9 | głazem jakoby grotami włóczni i stanęła nieprzyjazna a mściwa 3295 2, 9 | pokryte, krzywe zawiasy i haki z żelaza... Ciasne 3296 2, 9 | podziemi, wydrążeń omurowanych i jam we wnętrznościach turni... 3297 2, 9 | wilgoci... Cisza nareszcie i legowisko...~ 3298 2, 10| ciemności, usiadł na ziemi i z uciechą wsparł plecy o 3299 2, 10| idących, na wsparciu. ich i umocnieniu z granitu, przyniesionego 3300 2, 10| kopyt, dzwonienia pałaszów i ostróg, trzaskania strzemion 3301 2, 10| ostróg, trzaskania strzemion i tręzli, nie czuje żądzy 3302 2, 10| włosy zsunęły się na czoło i wśród delikatnego mrowienia 3303 2, 10| sznurami z sukni nie związali i nie rzucili razem?...~Straszliwe 3304 2, 10| infortunii, stanęło obok i napój z żółci a octu przykłada 3305 2, 10| trzecie... Więzień z odrazą i trwogą dźwignął głowę i 3306 2, 10| i trwogą dźwignął głowę i znużonymi oczyma jął patrzeć 3307 2, 10| Liptak czy nasz z Polskiej?~I teraz przybysz nie dał żadnej 3308 2, 10| Coś w tonach jego drgało i zanosiło się od wytrysków 3309 2, 10| nieskończoną liczbę pytań prędkich i namiętnych, dowiadywał się, 3310 2, 10| były, czy nie. Pytał się i odpowiadał sobie, że pewno 3311 2, 10| się huczeć pod sklepieniem i w kątach ciemnego lochu, 3312 2, 10| nie opuszczał, w łoskotach i osłupiałych wzdrygnieniach 3313 2, 10| strzelał jako młoty gromu i trzaskanie piorunu w głuchą 3314 2, 10| w odgłosach świstu bicza i ciosów rzemienia. Człowiek 3315 2, 10| Zatrzasnę drzwi mego zamku i zatarasuję okiennice, żeby 3316 2, 10| krople gorzkie jak żółć i ocet. Ciemność, ta ciemność, 3317 2, 10| przepłyną dookoła ze śpiewem i zginą. Oto dźwięk łaskawy 3318 2, 10| dotknął błogosławionymi rękoma i trzeci, tamtych dwu towarzysz. 3319 2, 10| towarzysz. Uczuwać powiew i ich zapach, dotknięcie, 3320 2, 10| głuchej mety, która gdzie jest i jaka... komuż wiadomo?... 3321 2, 10| długie, z czarnego piachu i skał międzymorze, gdzie 3322 2, 10| pękają u tej samej mety i z niepowtórzonym jękiem, 3323 2, 10| którego wcięto na barki i wyniesiono trumnę.~Nie jest 3324 2, 10| z lodu, serce nieruchome i obojętne bardziej niż podwodny 3325 2, 10| dobrotliwej, zaznając ciszy i nicości. Tymczasem drzwi 3326 2, 10| drzwi się dawno otwarły i dozorca więzienny, przestąpiwszy 3327 2, 10| postawił obok Rafała posiłek i wodę. Był to. chłop barczysty, 3328 2, 10| zaczął go o coś błagać jęcząc i skamląc.~Dozorca przez czas 3329 2, 10| różne wyrazy niemieckie i węgierskie, polskie i słowackie:~- 3330 2, 10| niemieckie i węgierskie, polskie i słowackie:~- Die schwerste! 3331 2, 10| Strażnik ruszył ku niemu i kluczem żelaznym odemknął 3332 2, 10| łańcucha, stanął na nogi i zawył radośnie. Wyciągnął 3333 2, 10| Wyciągnął ręce do góry i rozprostował zgięty krzyż. 3334 2, 10| Dozorca cofnął sil do drzwi i zaparł je swoją osobą. Wtedy 3335 2, 10| dzwoniąc kajdanami ręcznymi i nożnymi. Zawracał w miejscu 3336 2, 10| nożnymi. Zawracał w miejscu i skakał aż do sufitu, zwinnie, 3337 2, 10| wyrzucając nogi. Splótł ręce i założył je na tył głowy...~- 3338 2, 10| naprzód, wywijał rękoma i skakał w prawo, skakał w 3339 2, 10| błyskawicznych skurczów i wygięć nie do uwierzenia. 3340 2, 10| jego oszalała głowa. Była i pod stropem, i nad ziemią, 3341 2, 10| głowa. Była i pod stropem, i nad ziemią, leciała kołem. 3342 2, 10| ciało znieruchomiało nagle i zastygło.~- Mocarny! Halt! 3343 2, 10| Góral nie poruszył się i nie odpowiadał. Oczy jego 3344 2, 10| wołający na góry, które żyją i czują. Całe podziemie, cały 3345 2, 10| zatrząsł jego podmurowaniami i sufitem kowanym w skale. 3346 2, 10| jakby zapomniał, gdzie jest i co się z nim dzieje, śpiewał 3347 2, 10| chwycić zbója za kołnierz i zwlec na dół. Stanęli obaj 3348 2, 10| Góral wstrzymał pilnowacza i pokazując leżącego spytał 3349 2, 10| sam pewnie zbój z gór jako i ty.~- To ta nie zbójnik.~- 3350 2, 10| portki zbójnickie, cucha i pas?~- Czy ja wiem skąd? 3351 2, 10| swego upadku, widział taniec i słyszał rozmowę. Wszystko, 3352 2, 10| Zła krew zalała mu mózg i ogniem dymiącym napełniła 3353 2, 10| Wstał ze swego barłogu i twardymi krokami zbliżył 3354 2, 10| pozaplatowali, portecki cyrwone dali i hybaj! Do pandurów. Pośli 3355 2, 10| me docliwiło, cok wzion i zdezenterował. We dnie jek 3356 2, 10| postronek na syfie zarucili -i łapili. Toz to w seści me 3357 2, 10| Luptak był za harnasia, i pośli na zbój. He, to było 3358 2, 10| u jednej nieskoro w nocy i po ćmie nas przysiedli. 3359 2, 10| śleje kie koniowi zarucili i wprzągli do takiego sifu 3360 2, 10| Kieś nie wytrzymał a padł i skapiał, no, to cie hnet 3361 2, 10| kieś zesłabł, a nie zdek i nie zdoleł iść, kie cie 3362 2, 10| Praśli cie na tym sifie, i tameś cekał abo końca kary, 3363 2, 10| włozyli, a do belki przykuli. I takeś gnił w tym gnoju i 3364 2, 10| I takeś gnił w tym gnoju i gawiedzi, a zima cie trzęsła. 3365 2, 10| coś nie kciał, a wstał i seł, choć ci płacki z óc 3366 2, 10| powiedział, to telo bedzie, co i przez niej. Wezmo cie na 3367 2, 10| chłop, kie mas siłe w zyłak i kościak, to se upatrz takie 3368 2, 10| chyć się ónego pazdurami i trzym, a powiedz se tak: 3369 2, 10| ostrzepie, straci włade i pójdzie se w dyjasi. Nie 3370 2, 10| nagorse. Ty sie trzym! Choć i płono, choć i boli... Wytrzymies, 3371 2, 10| trzym! Choć i płono, choć i boli... Wytrzymies, nie 3372 2, 11| Arcykapłan~Pomimo uwag woźniców i rad najdoświadczeńszych 3373 2, 11| nicości wesela, uprzejmy i trwały, pozostał na jego 3374 2, 11| szczytem krzesanic, na zrębach i gzymsach, lekko i wdzięcznie 3375 2, 11| zrębach i gzymsach, lekko i wdzięcznie przechylone w 3376 2, 11| złożone na krawędziach, szyje i głowy zwisające dla zasłyszenia 3377 2, 11| skowyczeń, dzikiego szumu i samotnej pieśni górskiej 3378 2, 11| między zielonymi soplami i wśród tafel lodu olbrzymich 3379 2, 11| Spod ścian, z głębi bulw i garbów zielonych soplów 3380 2, 11| nogą idąc przebyli most i kamienne galerie, de With 3381 2, 11| skałom, rozjuszonej rzece i tajemnicom przeszłości drzemiącym 3382 2, 11| oczy jego utknęły w próżni i powlokły się ze wstrętem 3383 2, 11| zaspami. W poprzek drogi i rozdołu, wiodącego na szczyt, 3384 2, 11| nowe przełęcze, łańcuchy i doliny. Były to twory równie 3385 2, 11| to twory równie bezcelowe i niepojęte jak węzeł łańcuchów 3386 2, 11| myślą łańcuchy kamienia i przepaście? Po cóż są te 3387 2, 11| dziecięcemu swą wielką głową i chrapliwym głosem, naraz 3388 2, 11| zginęły bez śladu pod lodami i zwaliskiem śniegów, zerwała 3389 2, 11| rozniecili ogień, zgotowali wody i jaki taki posiłek. Zawinięci 3390 2, 11| Airolo na włoskim zboczu Alp. I tam leżały zaspy, a zadymka 3391 2, 11| powiewy italskich ogrodów i ciepłych mórz. Ziemia była 3392 2, 11| Ziemia była jeszcze szara i zimna. Sennie nad jej mokrymi 3393 2, 11| wierzb Północy. Ale już tu i owdzie lśniąca murawa płoniła 3394 2, 11| wychodził do pracy w polu i z uśmiechem zdumienia a 3395 2, 11| Przebyli leniwą, mułem i kamieniami zawaloną Po.~ 3396 2, 11| dosięgli liguryjskich Apeninów i wjechali w ich wąwozy. Po 3397 2, 11| o dwu olbrzymich kołach i prastarym, starorzymskim 3398 2, 11| ciągnione przez osły, muły i konie. Woźnica trzaskał 3399 2, 11| się na skaliste przełęcze, i znowu lecąc dołu. Gdzie 3400 2, 11| nadrzeczu tuliło się tam i sam zwarte, spiętrzone miasteczko 3401 2, 11| trójgraniastym liściu, a tu i owdzie kwiat jakoby naszego 3402 2, 11| wwiercał w szczeliny skał i ścian szpony swych korzeni 3403 2, 11| ścian szpony swych korzeni i wystawiał na słońce krzywe 3404 2, 11| swych ślicznych osób białe i pąsowe płatki uwiędłe. De 3405 2, 11| jakby miał przed sobą ściany i piec zimowego mieszkania. 3406 2, 11| W niej się zamyka świat i jego dzieje. Przybiegliśmy 3407 2, 11| plemiona ze wszelkich obszarów i stron Północy, ze Wschodu 3408 2, 11| stron Północy, ze Wschodu i Zachodu. Nie mogę się zaprzeć... 3409 2, 11| swoich wykołysała dziecięce i młodzieńcze wichry marzeń, 3410 2, 11| Powóz skierował się na prawo i wbiegł na główny gościniec 3411 2, 11| hotelu w suknie lżejsze i cieńsze podążyli we wskazanym 3412 2, 11| przesadziły szczyty murów i płynąc, kapiąc, wisząc soplami 3413 2, 11| były drzwi domu. Jońskie i korynckie kolumny bielały 3414 2, 11| ogrodzie. Wybrali ogród i poszli w górę po ścieżce 3415 2, 11| dalekich stron przyniosło i na brzeg wyrzuciło, a pracowity 3416 2, 11| zatrzymując się chwilami i patrząc zielonymi oczyma 3417 2, 11| jednym miejscu mur był niższy i można było, wspinając się 3418 2, 11| wszystka różowa, skromna i siostrzanej duszy... Ma 3419 2, 11| zarosły rozłożyste pomarańcze i cytryny. Każda gałązka była 3420 2, 11| eukaliptus z pniem prostym i wyniosłym jak maszt, ukazał 3421 2, 11| swe nieogarnione konary i gałęzie, pręty i liście 3422 2, 11| konary i gałęzie, pręty i liście zwisające jak u topoli, 3423 2, 11| zwisające jak u topoli, ciemne i twarde niby pergamin. Wychylił 3424 2, 11| bukszpanu laur kamforowy z małym i wątłym liściem i magnolia, 3425 2, 11| z małym i wątłym liściem i magnolia, olbrzymia jak 3426 2, 11| Co krok zastępowało drogę i zasłaniało pół nieba inne 3427 2, 11| chwiał ciemnymi sukniami i żółtymi kwiaty, liśćmi jakby 3428 2, 11| bukszpan, dziwny obraz świerka i mirtu... W innym, między 3429 2, 11| góry, dumały brazylijskie i afrykańskie palmy. Ich pnie 3430 2, 11| palmy. Ich pnie chropawe i włochate, najeżone tarczami 3431 2, 11| włochate, najeżone tarczami i kleszczynami, książę przywitał 3432 2, 11| wydźwignęły się w przestwór i miotały tam kity piór. Wśród 3433 2, 11| niezmierne widły, odnogi i pędy libańskiego cedru o 3434 2, 11| brunatnej ze srebrzystą tam i sam poświatą mchu, ze złotymi 3435 2, 11| jego wieku nikt nie wie i nie zbada... Może gałązkę 3436 2, 11| Żyd Wieczny Tułacz...~Tu i owdzie otwierały się między 3437 2, 11| usiane kwieciem tymianku i rozmarynu. Zza drzew dochodził 3438 2, 11| Zza drzew dochodził wesoły i niespokojny plusk małej 3439 2, 11| niespokojny plusk małej fontanny i ciche szemranie wody, uchodzącej 3440 2, 11| nagi faun o ciele brunatnym i włochatym, gryząc złotą 3441 2, 11| gryząc złotą pomarańczę i śmiejąc się z łotrowską 3442 2, 11| radosny głos piszczałek i krzyk wiosennej radości...~ 3443 2, 11| ujrzeli, że źrenice jego i powieki były wyżarte przez 3444 2, 11| były wyżarte przez czas i deszcz. Patrzały bezkształtnymi 3445 2, 11| porosłe mchem jak czoło i brwi...~- Śpij w spokoju, 3446 2, 11| z tego miejsca.~Z zadumy i znużenia wyrwał ich szelest 3447 2, 11| jedwab, wątłych, gładkich i subtelnie kreślonych niby 3448 2, 11| wodnymi znakami, a ruchliwych i czułych na każde tchnienie 3449 2, 11| kroków czerniały, lśniąc i świecąc, dzwoniły tą samą 3450 2, 11| Książę Gintułt wydobył teczkę i jął przeglądać listy polecające 3451 2, 11| przeglądać listy polecające i papiery, które należało 3452 2, 11| poznają.~Wtem podniósł oczy - i papiery upadły mu z rąk 3453 2, 11| tworzącej jak gdyby czarną i ciemną kaplicę. Szczyty 3454 2, 11| się ku niemu. Z rozkoszą i czcią patrzali na jego kwiaty 3455 2, 11| Książę Gintułt podniósł rękę i ułamał jedną gałązkę otoczoną 3456 2, 11| Mistrzowi. Ten wziął ją i przez chwilę trzymał w ręku 3457 2, 11| Upuścił gałąź na ziemię i stał nad nią ze zwieszaną 3458 2, 11| Któraś wzgardziła mną i odeszła, któraś zdeptała 3459 2, 11| któraś zdeptała głowę moją i serce, i duszę moją... Odpuszcza 3460 2, 11| zdeptała głowę moją i serce, i duszę moją... Odpuszcza 3461 2, 11| twa wina... Tak żywej jako i umarłej. Niech będzie błogosławione 3462 2, 11| wszystkim, coś uczyniła dobrego i złego... A jeśli już odeszłaś 3463 2, 12| Olbromski wyszedł z dolin i lasów i zmierzał ku nizinom. 3464 2, 12| wyszedł z dolin i lasów i zmierzał ku nizinom. Rok 3465 2, 12| miesięcy milczał wzgardliwie i nie chciał wymienić nawet 3466 2, 12| opowiedzieć dzieje miłości i śmierci. Musiałby był wydobyć 3467 2, 12| aż koniec jakiś będzie! I wzgardziwszy samą śmiercią 3468 2, 12| więzienny porwał go w szpony i trzymał tak długo, jak chciał. 3469 2, 12| sprawa wykryła się nagle i prosto. Oddział piechoty 3470 2, 12| kierpcach, czerwonych majtkach i baranich czapach, "ślakujący" 3471 2, 12| przemieszkiwał, jego paszport i niektóre rzeczy. Zabiegliwy 3472 2, 12| jego nazwisko, ten zadrżał i wlepił weń oczy ślepe z 3473 2, 12| prostotą, szczerością dziecka i nadzwyczajnie bezczelnym 3474 2, 12| zbójnika wytłumaczył łatwo i jasno, umiejętnie przeinaczając 3475 2, 12| otrzymał paszport swój pruski i kilka strzępów zbójeckiego 3476 2, 12| pozbawiony oznak, wreszcie krótki i wyszarzany spencerek furmański. 3477 2, 12| Rafał wziął kij w rękę i ruszył z tego miejsca. Kiedy 3478 2, 12| nim tylko była chęć mocna i niewzruszenie twarda: Uciekać! 3479 2, 12| górę po drzewo, odpoczął i skrócił sobie drogę o zuchelek. 3480 2, 12| rozworze bryki żydowskiej i nie postrzeżony przemknął 3481 2, 12| aby go zaś kto nie poznał i nie zaczepił. Jeśli noc 3482 2, 12| odludne plebanie kościelne i udając wędrownego Słowaka, 3483 2, 12| kartofli w odległym stajanku i upiec je na zaraniu w jałowcowych 3484 2, 12| A jednak musiał żebrać i jadł chłopskie kluski z 3485 2, 12| artyzmem zełgane historie i bawił się żywo rozdziawionymi 3486 2, 12| Posępna ich barwa ścigała i tępiła wypieki schorzałego 3487 2, 12| Północno-zachodni wiatr nadlatywał i zacichał miecąc po polach 3488 2, 12| miecąc po polach przewiędłe i zeschłe źdźbła. Naokół stały 3489 2, 12| obdzierać ich posiwiałe kudły i roznosić po świecie. Tam 3490 2, 12| roznosić po świecie. Tam i sam stojące wysmukłe brzozy 3491 2, 12| liści, ale kuliły się już i gięły bez dziewiczego wdzięku, 3492 2, 12| zagonach krwawe garście tatarki i gęsto czerniały badyle ziemniaczanej 3493 2, 12| Czasami las się otworzył i okazywał rudą przestrzeń 3494 2, 12| koleiny, wyorane w piasku i dawno przybite od deszczu, 3495 2, 12| szarymi, jak szarym jest piach i mech. Niekiedy wśród tej 3496 2, 12| bliżej niebieskie ich pasma, i szare, suche szkielety topoli 3497 2, 12| niezwykłą posturę wędrowca, i z wrzaskiem poszybuje do 3498 2, 12| Wciągał płucami jej powietrze i nie mógł się nasycić widokiem. 3499 2, 12| bywało, ręką oczy od światła i patrzał. Czuł pieszczotę 3500 2, 12| tak dobrnąć do swego dnia i swojej nocy!~W pewnym miejscu