Table of Contents | Words: Alphabetical - Frequency - Inverse - Length - Statistics | Help | IntraText Library | ||
Alphabetical [« »] jazem 3 jazie 3 jazu 3 je 220 je-go 1 jechac 13 jechal 34 | Frequency [« »] 230 nich 228 znowu 226 oczyma 220 je 220 rzekl 216 ta 213 ani | Stefan Zeromski Popioly IntraText - Concordances je |
Tom, Rozdzial
1 1, 1 | się jeszcze. Patrzą. Coś je zamazało, zawlekło...~Kiedy 2 1, 1 | w jego oczach i zmieniła je we dwa pociski. Serce głośno 3 1, 1 | do niego taki pluder! Las je królewski. Starostwo je 4 1, 1 | je królewski. Starostwo je i pokój. Tu my takie stada 5 1, 1 | prawdziwie tęgie paliwo. To je dopiero tutiun! Żeby też 6 1, 1 | piersiach i w gardzieli.~- Takie je chłopskie paliwo, jaśnie 7 1, 1 | siły. Nardzewski podniecał je co chwila pieszczotliwymi 8 1, 1 | wymawiając słowa i śmiesznie je akcentując:~- Czy honor 9 1, 1 | srebrem nabijanymi, i położył je przed dziedzicem na stole.~- 10 1, 2 | owe "lasy i bory". Ujrzał je w oczach jak żywe: bory 11 1, 2 | bekiesze poczęły zawadzać, więc je rzucano w sanie. Hajduki 12 1, 2 | zabite gwoździami, wyrzucił je razem z futryną. Wnet z 13 1, 2 | w ciemności buty i wzuł je co prędzej, wyszukał po 14 1, 3 | śliskim szczękiem miotały je w górę. Zdarzało się, że 15 1, 3 | rozstawił nogi, wsparł je na burtach i zaczął łódź 16 1, 3 | dwie postacie nagie, jak je Bóg stworzył, unurzane w 17 1, 4 | słowa, jaki wiatr przyniósł je do uszu z karczem rybackich, 18 1, 4 | zbierał do kupy wolę, żeby je wygnać i zedrzeć ohydną 19 1, 5 | drzwi do swojej, zamknął je i upadł na posłanie. Leżał 20 1, 5 | która z wewnątrz na ukos je przypierała. Koniec tej 21 1, 5 | zamknąć, toteż zostawiając je na całą noc, aż do chwili 22 1, 5 | Baśkę w bok nogą i minął je galopem. . Zostały za nim 23 1, 5 | swojego szczęścia. Pochłaniał je oczyma, jakby ciemność dookolna 24 1, 5 | Omijał dwory i wsie albo je przebiegał cwałem, skracał 25 1, 5 | otchłań mroku, że znowu je dotykalnie widział i po 26 1, 5 | związane jednym ruchem, utopił je w wonnych, suchych kędziorach. 27 1, 5 | wywlókł z nich żelazo. Ujął je pośrodku długości. Z góry, 28 1, 5 | ciosem, chichocząc wbił je w lewe ślepie. Ujrzał, że 29 1, 5 | nosa i w czaszce. Miażdżył je teraz póty, aż się klucz 30 1, 5 | włochatych źrebiąt i zasypywał je śniegiem.~Rafał wołał na 31 1, 6 | we dwie strony, trzymał je u pysków i szedł krokiem 32 1, 6 | oddalały się wciąż i słychać je było jak przez grubą ścianę. 33 1, 7 | przylatywały do niego. Ledwie je słyszał i ledwie widział. 34 1, 7 | fizyczny, a ciężki ucisk gniótł je jak głaz.~Po długiej chorobie, 35 1, 7 | bolesne, tak spod serca, że je omijał, bał się na nie nogą 36 1, 7 | kopyt. Rafał nastawał, żeby je poprzybijać nowymi hacelami. 37 1, 7 | mocą wyobraźni przynosił je całe, olbrzymie jak świat, 38 1, 7 | to miał w sobie, zamykał je pieszczotliwie w duszy swej 39 1, 7 | w udręczeniach, spaliła je na węgiel. Zaczął chodzić 40 1, 7 | szały miłosne i zawierając je w sercu, które się szarpało 41 1, 7 | widziały płomień ogniska, bo je raził i nękał, można było 42 1, 7 | tonów słowiczych, całował je z radosnym uśmiechem, przyciskał 43 1, 7 | pierwotne, tak lekkie, jakby je wywoływało dotknięcie strun 44 1, 7 | kępach drzew biały dwór.~- To je Wygnanka, paniczu - rzekł 45 1, 7 | sobie na pytanie, ale miał je wyryte w sercu. Wówczas 46 1, 8 | rozum. To żyto ozime, co je tam widać, to pan kapitan 47 1, 8 | całą okolicę, i ustawiał je na kobierczyku. Kapitan 48 1, 8 | Ujrzałem życie, ujrzałem je całe. Trzeba w sobie mieć 49 1, 8 | lichtarzach i ustawiono je dwoma rzędami obok ostatniego 50 1, 8 | zwiezionego z łąki, zasłał je pościelą. Ale Rafał nie 51 1, 10| się z miejsca, a zajęła je osoba stojąca na środku.~- 52 1, 10| Pożyczył mi sumę... Weźże je sobie, tę trochę uciułanych 53 1, 11| porozdzierane. Rafał rozumiał je dobrze. Słyszał, że Michcik 54 1, 12| zwłoki i o całuny uczuć, co je do snu wiecznego otuliły. 55 1, 12| żelazną okute. Otworzył je kluczem i przeszedł. Był 56 1, 12| święte; dalej widać było, jak je okrywali słoniną, jak muzułmanie 57 1, 12| Bierze święte kości, obwija je w płaszcz swój. Korzysta 58 1, 13| jak on. Przysiągłbyś, że je wykuto ze skamieniałej światłości 59 1, 13| mają do nich prawo? Skąd je wzięli? Pięścią, przemocą. 60 1, 14| swoich piorunów! Czujnie je trzyma w dłoni. Ale mogłem 61 1, 14| rzeczypospolitej, poznawać je, psuć w sposób równie dowcipny 62 1, 14| rąk karabiny i chwytając je za bagnety zadawali z niewidzianą 63 1, 15| jego licu i wytłumaczył je sobie jako skutek głębokości 64 1, 16| rękoma jego włosów i gładziła je nieznacznie, siostry dziwiły 65 1, 16| kształt, zawsze jednako było je widać, niby złudne marzenia, 66 1, 16| zniosła kamienie i okryła je ziemią a darnią. Po co? 67 1, 17| szmer w ścianach przeniknął je jakoby dreszcz tyfusowy. 68 1, 17| było zagrodzone. Zapchała je barykada zwalonych ścian 69 1, 17| sobą białe mundury. Wzięła je ścigać wilczymi susy. Wnet 70 1, 17| sklepione mosty, minęły je, ale nie posuwały się dalej. 71 1, 17| czapki wbijali na oczy albo je zdzierali i wlekli obezwładnionych 72 1, 17| oficerskie z tych, którzy je męstwem w bitwach przed 73 2, 1 | Niekiedy tylko przerwał je głos tego lub owego gracza:~- 74 2, 1 | najzupełniejszą pewnością, że je w trójnasób odbierze. Nie 75 2, 1 | węgierskie.~Ktoś śpiewał:~Je ne trouve rien de charmant ~ 76 2, 1 | charmant ~Comme tes belles;~Je ne pourrais un seul moment~ 77 2, 1 | sans jamais trop m'engager~Je les courtise...~Ktoś inny 78 2, 1 | bezbożnie śpimy, rozwozi je po Żydach, przebrany za 79 2, 1 | obrączkowe. Gospodarz zgarniał je z rzewnym uśmiechem, schylając 80 2, 1 | bezpiecznego schronienia. Znaleźli je w wiadomych Jarzymskiemu 81 2, 2 | słoty października zasłaniać je zaczną. Czyś waszmość kiedy 82 2, 2 | uczynił to wszystko złe? Któż je wysnuł ze swego łona? Skąd 83 2, 2 | pomiędzy zbiry ludzkie, że je bezbronne otoczą przemądrze, 84 2, 2 | gorsze od chorób otoczą je zbrodnie ludzkie, nieprzeliczone 85 2, 2 | Sióstr masonek i złączyć je w jedną. Kilkanaście Sióstr 86 2, 2 | trzyletniego dziecka, spostrzegł je i zamarł w oczekiwaniu, 87 2, 3 | pierwszych drzwi, otworzył je stary, zgarbiony służący, 88 2, 3 | a tamten odpowiedział, je z odwagą.~Dał się słyszeć 89 2, 4 | Sióstr masonek i złączyć je w jedną. Kilkanaście Sióstr 90 2, 4 | trzyletniego dziecka, spostrzegł je i zamarł w oczekiwaniu, 91 2, 5 | pragnące wsparcia, kładła je na ramieniu nocy, a rozchylonymi 92 2, 6 | nie chcące odejść. Dźwigał je po zboczach i garbach wyniosłych 93 2, 7 | rzucały jej w serce? Jakie je miała zakląć? Co na swoje 94 2, 7 | wówczas jej oczu. Kryła je tajemnicza zasłona z rosy 95 2, 7 | Podnieśli czoła i, sparłszy je na ręku, długo patrzali 96 2, 7 | chorego kwiatuszka, podnosiły je i usiłowały ocucić. Z boku 97 2, 7 | poprzek strumienia. Woda je jadła przez lata. Chciwą 98 2, 7 | białymi kłami pian gryzła je wciąż, bez jednej chwili 99 2, 7 | kochali jeziorko. Zwali je "Zmiennym". W odległej nieraz 100 2, 7 | żółte, dalekie turnie, jakby je ku tej wodzie samotnej i 101 2, 7 | jakoby włosy zielone, przędła je w sploty cudaczne, ciągnęła 102 2, 9 | wyraźniejszych dowodów i znalazł je w zdeptanej ziemi... Czarne, 103 2, 9 | księżycowych promieni i ciskały je na wielki stos. Wznosiły 104 2, 9 | same turnie widział, że już je deptał i przeklinał, że 105 2, 9 | czarne i niebieskawe. Więc je wymijał lub zdobywał, co 106 2, 10| gdzie ptak w locie truchle je, gdzie wąż nie pełza, gdzie 107 2, 10| cofnął sil do drzwi i zaparł je swoją osobą. Wtedy uwolniony 108 2, 10| nogi. Splótł ręce i założył je na tył głowy...~- No, Mocarny, 109 2, 10| Powiadaj.~- Sifcug, wis, to je tak: Hań nad okrutnom wodom, 110 2, 11| Świętych, którymi, głośno je wyśpiewując, stróż nocny 111 2, 11| była okropna zawieja, która je tu przyniosła?~Mistrz katedry 112 2, 12| odległym stajanku i upiec je na zaraniu w jałowcowych 113 2, 12| omglone...~Rafał powitał je z niewysłowioną radością. 114 2, 12| półmrokach szynkwasu i połknie je w mgnieniu oka... Siedział 115 2, 12| życie. Tylko ja sam mogę je odtrącić...~Wstał od stołu 116 2, 12| żałobne pod jesień. Zbruździły je już nowe zagony. Żółta, 117 2, 12| dziewanny. Teraz okrywa je jasnożółty kwiat-złotogłów. 118 2, 12| przewracał się wiatr i kołysał je w prawo i w lewo. Na głębi 119 2, 13| uderzyło mu w piersi, ale wnet je zdławiły wspomnienia... 120 2, 13| pieczone kartofle!... Herr Je! cóż za kartofle!... Tylko 121 2, 14| zawiązywać stosunki, aby je wyzyskać. Gdybyś wiedział, 122 2, 15| potwornych kłów. Obwieszał je śluz szuwarów, zeschłe jelita 123 2, 17| twarzy na drugą, badając je do głębi. Wreszcie dłużej 124 2, 17| było wielkie morze. Jak je sobie wspomnieć!... Dalekie, 125 2, 17| a długo patrzysz, żeby je gwałtem, jak idą między 126 2, 17| rowy i murowane fosy, co je krew naszych braci zbroczyła. 127 2, 17| od drugiego lepsze, jakby je sam diabeł wymyślał. Duszy 128 2, 17| Darować komu życie czy mu je skrócić-jedna jedyna chwila. 129 2, 17| łachmany na zbóju. Wietrzyk je czasem rozdął, i wtedy statek 130 2, 17| jasny na jesieni. Przypływ je dopiero zaczął poganiać 131 2, 17| mielizny zatok. Porasta je drzewo manyles, podobne 132 2, 17| i morawskie wzgórza, com je jako piechur austriacki 133 2, 18| Nie marudź!~- Chłopak je śniadanie. Dajcież ludziom 134 2, 18| się wśród pola.~Zgłuszył je śmiały i potężny tętent 135 2, 18| skrępować na zawsze. Podniósł je obie i z jękiem przycisną) 136 2, 19| po gruzach murów i okrył je sobą. Wolno sunęła konnica 137 2, 19| przytrzymał ciało i mocno je za ramiona szarpnął ku dołowi. 138 2, 19| dłoni rękawiczki i cisnął je na szafot.~ 139 2, 20| rogach i grzbiecie. Otworzył je i zaraz na pierwszych kartach 140 2, 20| błękitne źrenice i zatrzymała je na twarzy gościa. Uśmiech 141 2, 20| przytomne. Z oczu, kiedy je na piękną zwracał, buchały 142 2, 21| skrzyżowane... Oto trzyma rękę je j w swej dłoni, nieruchomą, 143 2, 21| stos bukowych węgli. Okrył je już popiół fioletowoperłowy. 144 2, 21| stanęła we drzwiach. Zamknęła je za sobą. Gdy wstał z fotela 145 2, 21| balowe szaty. Wszystkie, nim je odrzucił, to żabot, to rękawy 146 2, 21| Rafał w rozpaczy zwalił je wiosłem, ale tylko zadźwiękło 147 2, 21| głęboką donicę w zaspie, która je przydęła. Dym wywalał się 148 2, 21| pięściami. Nie zaraz otwarło je babsko wyschłe, czarne, 149 2, 21| należy i za to wino, co je to przemycał, to wam kazał 150 2, 22| ta nie ostatnie, śtreka je, ale święto...~- Widzicie, 151 2, 22| Mamy tu dosyć tego, jak je Cesarz Jegomość nazywa, 152 2, 22| zdrowie, widać, godne, skoro je tak zacna kompania chórem 153 2, 23| stajenkach konie swe i obrządzić je ile można, rzucili się w 154 2, 24| stajenki i wozówki. Tam je pocztowi z miejsca rozkulbaczali, 155 2, 24| najbardziej rozrosłe, wkopywali je w ziemię jeden przy drugim, 156 2, 24| tak zmykasz! Gdzież to je twoja ziemia? Pokaż no ją! 157 2, 24| uczył starszy żołnierza, co je ów Gdańsk, gdzie i na jakiej 158 2, 24| części swojej dywizji kazał je zająć. Sam pociągnął dalej. , 159 2, 24| Ponieważ był z miasta i znał je wybornie, zaczęto mu zadawać 160 3, 1 | ujrzeli ognie, toteż obeszli je całe w promieniu kilkuwiorstowym, 161 3, 1 | przeszkadzały, oficer ma je z prawego ramienia. Pendenty 162 3, 1 | swoją w posiadanie, zamknął je w jedną ojczyznę. Nad niezgłębioną 163 3, 2 | czyszczenia koni, i zapinał je na ośmnaście guzików z boku 164 3, 2 | odwinąwszy ich klapy zawiązywali je pod brodę, żeby osłonić 165 3, 2 | obawa pistolety, wpakował je za pendent, lancę do boku 166 3, 2 | pod boczną ścianą i zajął je prawem kaduka; z rozkoszą 167 3, 2 | przedmioty rzeczywiste. Rzucano je wraz z chorągwiami, z mszałami 168 3, 2 | prosięciu ogon i szczypał je paznokciami, gdyż kwiczało 169 3, 2 | podnosić alby, komże, składać je sekretnie, pośpiesznie, 170 3, 3 | posępne. Nie było fortecą, bo je otaczał jeno niski, dziesięciostopowy 171 3, 3 | wydane z góry o tyle, a ile je uznał za zmierzające do 172 3, 3 | pojedyncze kamienie i rwali je gołą garścią w ogniu i dymie, 173 3, 3 | Porwał w ramiona. Zawarł je z żelazną silą. Nikt mu 174 3, 3 | pośpiechem zabarykadowali je stołami, stołkami, wszystkim, 175 3, 3 | ręce, aż do drzwi. Rozwarł je uderzeniem nogi. Zatrzasnął 176 3, 3 | drzwi napotkane. Zostawiła je otworem.~Zapomniał, że broni 177 3, 3 | izby na piętrze. Otworzył je i co tchu przywołał towarzyszów.~- 178 3, 3 | bramy były zawalone, ale je wnet wyłamano. Hiszpanie 179 3, 3 | Zatrzasnęła drzwi. Dość długo je wyważali... Nareszcie wyrwali 180 3, 3 | ostatnich oddechów i chwytał je w lot, kiedy jeszcze były 181 3, 3 | hasło. Krzysztof rzucił mu je nie patrząc i wyszedł na 182 3, 3 | sprzęty drewniane. Ciskali je bez przerwy w płomienie. 183 3, 3 | drugiego piętra. Znalazł je omackiem. Wyszukawszy ręką 184 3, 3 | bez wyboru, przycisnęły je do łona wstrząśniętego od 185 3, 4 | Śmiech dobrotliwy otacza je niby mgła...~Nie jesteś 186 3, 5 | zdradą zabił.~- Chowacie je na pamiątkę?~- Chowamy je 187 3, 5 | je na pamiątkę?~- Chowamy je na pamiątkę. Muzeum tu nasze 188 3, 5 | Pełne ma chlewy świń, karmi je tak, że się ani jedna ruszyć 189 3, 5 | się odgrzebaliśmy fosy, co je podobno Maurowie z Andaluzji 190 3, 6 | lasy, w różnych kierunkach je przejrzeć i złączyć się 191 3, 6 | pochylenia korpusu ciała. Tam je chwyciły sękate garście 192 3, 6 | wolą ku sobie i oglądał je wszystkie w promieniach 193 3, 6 | wszystkie sprzęty, szturchał je i rzucał z miejsca na miejsce. 194 3, 6 | poszycia ze strzech i wiązano je w snopki.~Kiedy wypędzono 195 3, 6 | Falenty Małe a przecinającą je drogą do Piaseczna oraz 196 3, 6 | wyrwanych wrótni, kazano je opierać o ściany wysuniętych 197 3, 6 | jednocześnie.~- No! No! - wyzywał je kawaler. - Bij, bij!~Jak 198 3, 6 | olszowym zaskrzypiało, jakby je niewidzialna siła zacięła 199 3, 6 | kuli działowej, rozdarł je i wyrzucił w górę dwiema 200 3, 6 | następujące i wdeptywały je w bagno. Nie było miejsca 201 3, 6 | za osie i grona ciągnęli je żołnierze piechoty pospołu 202 3, 8 | spoczynek i uprowadzano je dalej a dalej forsownym 203 3, 8 | mi powierzył, a tu mogę je tylko zmarnować.~Szmer niechęci 204 3, 9 | było z przeprawą armat, ale je przeciągnięto bez szwanku 205 3, 9 | wystawiały widok. Kwiat jary je ubarwił. Iwina przydrożna 206 3, 9 | zdradzieckie echa i wciągał je wilczymi nozdrzami do mściwej 207 3, 9 | zażądał pisma. Przeczytał je od rzutu oka t zagadnął 208 3, 9 | palisad przy skarpie. Chybaby je bili przy przeciwskarpach, 209 3, 9 | Pułkownik Czerwinek przeczytał je i rzekł mi, że powierzonego 210 3, 11| wybiegł z domostwa, już dach je okrywający stał w ogniu. 211 3, 12| z miasta. Właśnie mieli je zająć Kozacy, przeprawiający 212 3, 14| wszczepiały się w ubrania targając je kęsami, ręce jak żelazne 213 3, 14| nadludzką, oszalałą siłą miotał je z wściekłym pośpiechem w 214 3, 14| przemokłe skiby muru i walił je w dół wciąż, bez końca, 215 3, 15| siły powstańcze. Należało je wyśledzić, zbadać i, jeśli 216 3, 15| bluszczami i trawą, że trudno je było odróżnić od zburzonych 217 3, 15| tak zadawać pytania i tak je popierać argumentami, że 218 3, 15| dreszczów...~- Miałem ja je w sobie.~- Co? Dreszcze?~- 219 3, 16| suknie hiszpańskie i rzucił je niedaleko między krzewy. 220 3, 17| melduję... jako gość je... jedzie.~- Wściekłeś się