Table of Contents | Words: Alphabetical - Frequency - Inverse - Length - Statistics | Help | IntraText Library
Alphabetical    [«  »]
von 12
vrai 1
vulnera 1
w 7019
waasen 1
wabi 1
wabila 1
Frequency    [«  »]
-----
-----
7350 i
7019 w
5404 sie
4665 z
4579 na
Stefan Zeromski
Popioly

IntraText - Concordances

w

1-500 | 501-1000 | 1001-1500 | 1501-2000 | 2001-2500 | 2501-3000 | 3001-3500 | 3501-4000 | 4001-4500 | 4501-5000 | 5001-5500 | 5501-6000 | 6001-6500 | 6501-7000 | 7001-7019

     Tom, Rozdzial
3501 2, 14| wszyscy zamknęli w borach, w polach, schowali między 3502 2, 14| do krwi gryzłem czekając w poczekalniach, składając 3503 2, 14| sochą. Życia mało, żeby w tylej cząsteczce przeorać, 3504 2, 14| tracisz na wysiadywanie w antyszambrach. Starczy honoru 3505 2, 14| go nie ma na tyle, żeby w sobie zbudzić dumę.~- Jeżeli 3506 2, 14| czyste, jak przemieniały się w glinę podłą, którą rzekomo 3507 2, 14| rzekomo gardziły. Środek w przeciągu niewielu lat staje 3508 2, 14| znowu!~- Tak, odkryję cię w całej nagości.~To mówiąc 3509 2, 14| spod wapna. Cała ściana w głębi zastawiona była ogromnymi 3510 2, 14| stare sztychy i karykatury. W ciemnym kącie stało sosnowe 3511 2, 14| to uczucie rozwinęło się w gościu. Zajął się nim ze 3512 2, 14| przyjaciela i wlepiając w niego krótkowzroczne oczy.~- 3513 2, 14| nasza dusza przeistoczy się w duszę niemiecką od patrzenia 3514 2, 14| inni, odmienni. Ty traf w to, co jest twoją naturą 3515 2, 14| twoją naturą i twoją siłą, w rolniczą potęgę, którą bezużytecznie 3516 2, 14| którą bezużytecznie trzymasz w ręku. Jeśli potrafisz wydobyć 3517 2, 14| widząc, co się dzieje, czując w rozmowach pomysły zagłady, 3518 2, 14| kto zgładzi, mnie wytępi w Stokłosach? A no, owszem, 3519 2, 14| łudzisz okropnie! Jam zajrzał w duszę ich, głupca udając 3520 2, 14| Wśród szelestu jedwabiów w salonach, wśród koronkowych 3521 2, 14| oto twoi chłopi podejdą w nocy pod dom, wywleką cię 3522 2, 15| długich tygodni Rafał spędził w Stokłosach w zupełnym próżniactwie. 3523 2, 15| Rafał spędził w Stokłosach w zupełnym próżniactwie. Był 3524 2, 15| łóżko polowe, i Rafał leżał w ubraniu, z oczyma zwróconymi 3525 2, 15| wartości. Śliczne konie, w których tak się dawniej 3526 2, 15| coraz większe zamknięcie w sobie. Ze wszech sił przymuszał 3527 2, 15| bielonych izb roztopione w złocie, chłodne powietrze. 3528 2, 15| kiwając się sennie i szumiąc w ów głos rozkoszny, który 3529 2, 15| grubo mchem. Cała ziemia w lesie odziana była suchymi 3530 2, 15| daleko wcześniej niż wszyscy w obejściu. Słyszał, jak pieją 3531 2, 15| Wszystko to odbijało się w nim jak w kamieniu. Czasami 3532 2, 15| to odbijało się w nim jak w kamieniu. Czasami z jego 3533 2, 15| Kamień leżał na sercu. Ale w niskości swego ucisku nie 3534 2, 15| ucisku nie umarło serce. W głębinach nocnego milczenia, 3535 2, 15| patrzało krwawym wzrokiem w ciemności bez wiary zobaczenia 3536 2, 15| wiary zobaczenia i łkało w ciągu gadzin nie dlatego, 3537 2, 15| moc zwierzęcego bytu była w stanie ukrócić melodię tęsknoty. 3538 2, 15| kwilenie. Serce upadało w swój grób i leżało w uspokojeniu 3539 2, 15| upadało w swój grób i leżało w uspokojeniu niemocy do 3540 2, 15| nadejścia nowego powiewu. W czasie trwania tych zapasów 3541 2, 15| cienia. Na próżno! Ustał w nim wzrok żyjący i słuch 3542 2, 15| zacinał zęby i pogrążał się w sztuczny letarg milczenia. 3543 2, 15| zniszczenia odzywał się w przestworzu i pustoszył 3544 2, 15| zdołała.~Jednego ranka, w samym już końcu września, 3545 2, 15| dać sobie rady, nie będąc w możności uleżeć w barłogu, 3546 2, 15| będąc w możności uleżeć w barłogu, wstał o świcie 3547 2, 15| poszedł nad rzekę, która w odległości kilkudziesięciu 3548 2, 15| kilkudziesięciu kroków od domu płynęła w korycie daleko niższym od 3549 2, 15| olszyny, wyrastające już w drzewa. Rzeka snuła się 3550 2, 15| drzewa. Rzeka snuła się w ich cieniu, jakby ukryta 3551 2, 15| zwieszonymi gałęźmi, niby w grocie czarnozielonej, zostawiając 3552 2, 15| zostawiając po sobie wspomnienie w kształcie srebrzystego szlaku. 3553 2, 15| wierzby, wici swe taplające w ruchomej wodzie. Spomiędzy 3554 2, 15| Spomiędzy nich buchała w przestwór wyniosłą koroną 3555 2, 15| człowiek nie przejął jeszcze w posiadanie od ptaków. Blisko 3556 2, 15| posiadanie od ptaków. Blisko i w dali rozciągały się mielizny, 3557 2, 15| się mielizny, uzbrojone w suche pale, w sękate tramy 3558 2, 15| uzbrojone w suche pale, w sękate tramy i korzenie 3559 2, 15| korzenie ściętych olch, w zeschłe karpy, sterczące 3560 2, 15| doświadczał na widok nowych miejsc w kraju, z ową rozkoszą nienasyconą, 3561 2, 15| oczy i przez łzy patrzał w owe zakręty rzeczne, w dzikie 3562 2, 15| patrzał w owe zakręty rzeczne, w dzikie kępy olszowe. Wciągnął 3563 2, 15| dzikie kępy olszowe. Wciągnął w piersi wilgotny zapach i 3564 2, 15| wietrzyk.~Rafał zatrzymał się w miejscu jak wryty i pierwszy 3565 2, 15| cierpień przeistacza się w stokrotne bogactwo radości, 3566 2, 15| płynące z widoku ziemi...~W tej samej chwili nad wodami, 3567 2, 15| a głos ten długo jeszcze w nim drżał i na zawsze pozostał 3568 2, 15| drżał i na zawsze pozostał w duchu...~ 3569 2, 16| upłynął rok pobytu Rafała w Stokłosach. Jesień jako 3570 2, 16| gospodarował, już jako współrządca, w towarzystwie Trepki, a poniekąd 3571 2, 16| kawalerski humor nie zawodziły go w tym czasie. Osobliwie zimową 3572 2, 16| zimową porą czuł się jak w raju. Nie było tygodnia, 3573 2, 16| Nie było tygodnia, żeby w okolicy nie wypadła zabawa, 3574 2, 16| tu i owdzie puszczał się w konkury, szukając dużego 3575 2, 16| polubił go bardzo. Na wiosnę, w lecie i pod jesień stopniowo 3576 2, 16| oddawał mu gospodarstwo w Stokłosach. Sam kopał się 3577 2, 16| kopał się coraz głębiej w swych książkach. Polowanie, 3578 2, 16| Lwowie, gdzie panna Mery w świat wchodziła. Trepka 3579 2, 16| karnawałowania lwowskiego, choć w gruncie rzeczy rad był, 3580 2, 16| jego przyjaciel nie siedzi w Wiedniu. Tymczasem na jesieni 3581 2, 16| chartami, wieczory na grze w szachy albo na czytaniu.~ 3582 2, 16| duży wpływ na towarzysza. W rozmowach, w śmiechach, 3583 2, 16| towarzysza. W rozmowach, w śmiechach, w drwinkach i 3584 2, 16| rozmowach, w śmiechach, w drwinkach i uszczypliwościach 3585 2, 16| Rafał począł zagłębiać się w myśli starego dziwaka i 3586 2, 16| starego dziwaka i im bardziej w nie wchodził, tym większą 3587 2, 16| Po długich słotach, jakoś w końcu października, rozwidnił 3588 2, 16| się wśród bagnisk. Obadwaj w długich butach, zachlastani 3589 2, 16| gościńca ciągnącego się w stronę Tarnowa, a stamtąd 3590 2, 16| dróżka na gliniastym gruncie w lesie była twardsza, ale 3591 2, 16| równinę i skierowali się w stronę gościńca. Charty, 3592 2, 16| idące samopas, skoczyły w mgnieniu oka i poszły lotem 3593 2, 16| mgnieniu oka i poszły lotem w dół. Rzucili się za nimi 3594 2, 16| dół. Rzucili się za nimi w mgłę polną. Z nagła stanęli 3595 2, 16| jak struny, szły chyłkiem w tamtą stronę, ale stanęły 3596 2, 16| stanęły wnet, jakby ich nogi w ziemię wrosły. Z nastawionymi 3597 2, 16| się jak las. Białe nogi w sukiennych kamaszach 3598 2, 16| kolana nurzały się miarowo w rzadkiej glinie. Za grenadierami 3599 2, 16| wśród chmur i mgły idzie w nieskończoność, kołysze 3600 2, 16| kołysze się stalowymi falami w ciszy i milczeniu.~Tam i 3601 2, 16| półkole, zwijały się wirem w miejscu, kłębiły dookoła 3602 2, 16| że tam ugrzęzły działa. W istocie, przyzwyczaiwszy 3603 2, 16| szereg armat zarzniętych w błocie. Około nich uwijali 3604 2, 16| uwijali się artylerzyści w ciemnych kusych fraczkach, 3605 2, 16| fraczkach, wyżej kolan taplając w bajorze sukienne kamasze. 3606 2, 16| ich piersi, były uciarane w bagnie, a wielkie czapy 3607 2, 16| strzelistymi kitami, ułani w czworograniastych czapkach, 3608 2, 17| ozimina, ale na ogół ziewało w polach pustkowie odłogów 3609 2, 17| drzew otaczających stary dom w Stokłosach rozpostarła się 3610 2, 17| podmiecionych liści obejmowała w niepodzielne władanie wilgoć 3611 2, 17| siedzieli na ganku dworu, w milczeniu ciesząc się tym 3612 2, 17| tym ostatnim dniem ciepła w późnym listopadzie. Każdy 3613 2, 17| ciągnęły oczy człowieka w daleki, daleki widnokres. 3614 2, 17| widnokres. Piaszczysta droga w alei lip prowadząca do dworu, 3615 2, 17| stężała, z wolna tonęła w cieniu grubym i tęsknym 3616 2, 17| dnia z takim wianiem wiatru w żadnych Florencjach nie 3617 2, 17| wszystkie zajadle pędzić w aleję. Głowy przyjaciół 3618 2, 17| przyjaciół ociężale dźwignęły się w tamtą stronę w oczekiwaniu. 3619 2, 17| dźwignęły się w tamtą stronę w oczekiwaniu. Psy z nagła 3620 2, 17| trwożnie pojękując cofały się w podwórze. Z półmroku alei 3621 2, 17| żebrak na kuli drewnianej, w łachmanach. Ciężko utykając 3622 2, 17| czerwonego, który mu prosto w źrenice padał, i rzekł:~- 3623 2, 17| dziada ręką.~- Dać mu tam w kuchni rynkę warzy... - 3624 2, 17| dziad!~- Grosza nie bierze i w kwalifikacje dziedziców 3625 2, 17| podeszli, ujrzeli człowieka w łachmanach, z sakwami na 3626 2, 17| przez piersi, prostego i w średnim jeszcze wieku. Twarz 3627 2, 17| Wojskowy człowiek przyjąłby w gościnę kamrata, a postronny 3628 2, 17| uczuciem przejęci, patrzali w te prawdomówne, szorstkie 3629 2, 17| chodzi, to możesz przenocować w tym domu, bracie rodaku.~- 3630 2, 17| zniżonym głosem.~Weszli w dziedziniec. Słońce się 3631 2, 17| już padał tak gruby, że w głuchą noc przepływał. Kazano 3632 2, 17| okiennice. Wędrowny dziad usiadł w kącie Nekandowego pokoju 3633 2, 17| nogę oto postradał.~- Toż w grudniu zeszłego jeszcze 3634 2, 17| Dwanaście już lat upłynie w tym listopadzie miesiącu, 3635 2, 17| wyspach Antylów... Jedni w San Domingo, drudzy w auzońskim 3636 2, 17| Jedni w San Domingo, drudzy w auzońskim kraju, inni w 3637 2, 17| w auzońskim kraju, inni w górach niemieckich, inni 3638 2, 17| został na świecie.~Wracam oto w swoje płaszczyzny. Idę obaczyć 3639 2, 17| cóż wtedy! Młoda krew była w żyłach i wrzący honor w 3640 2, 17| w żyłach i wrzący honor w sercu. Było nas takich w 3641 2, 17| w sercu. Było nas takich w szeregu dość, co my powiedzieli 3642 2, 17| dziś pomyślę... Rada my w radę po zaściankach, gwaru 3643 2, 17| głośniej mełł językiem, tego w rekruty... Już nas w Siedlcach, 3644 2, 17| tego w rekruty... Już nas w Siedlcach, w Łukowie rozdzielili 3645 2, 17| Już nas w Siedlcach, w Łukowie rozdzielili na partie, 3646 2, 17| na partie, potem ubrali w kamasze i marsz, marsz w 3647 2, 17| w kamasze i marsz, marsz w austriackie dziedziny. Jać 3648 2, 17| dziedziny. Jać nie byłem w gębie ostatni, więc, jak 3649 2, 17| patrzy, oparłem się aże w regimencie grafa von Koenigsegg-Rothenfels. 3650 2, 17| von Koenigsegg-Rothenfels. W trzecim batalionie, aże 3651 2, 17| trzecim batalionie, aże w mieście Pilsen, w Czechach 3652 2, 17| batalionie, aże w mieście Pilsen, w Czechach wytchnąłem po marszu. 3653 2, 17| upłynął rok czasu, poszli my w górną Austrią, w góry Tyrol 3654 2, 17| poszli my w górną Austrią, w góry Tyrol bić Francuza 3655 2, 17| Dołami onych pagórów, precz w wyżyny, pomiędzy skały i 3656 2, 17| pobratymca jednego z drugim w glicie, ba! w kompanii! 3657 2, 17| jednego z drugim w glicie, ba! w kompanii! Niechże to kapral 3658 2, 17| że się dwaj między sobą w głuchą noc zszeptują, że 3659 2, 17| z głupia frant szlusuje w bitwie, że do się z dala 3660 2, 17| ulicę, a drugi raz - kula w łeb. Toś ta i język umiał 3661 2, 17| swój swego gdzie nie wiedz, w dziesiątym regimencie po 3662 2, 17| takich pól przemierzył ja w pierwszej wojnie! ile w 3663 2, 17| w pierwszej wojnie! ile w drugiej! W drugiej wojnie 3664 2, 17| pierwszej wojnie! ile w drugiej! W drugiej wojnie zeszli my 3665 2, 17| wojnie zeszli my byli z gór w pola lombardzkie. Tam to 3666 2, 17| arcyksięciem Karolem poszli w dół Renu na Jourdana, inni 3667 2, 17| na Jourdana, inni darli w Szwajcary na Massenę, a 3668 2, 17| rozparł się lewym skrzydłem w Legnano, a prawe oddał pod 3669 2, 17| strzelców i szwadron huzarów. W tej wsi Polo postawili na 3670 2, 17| z pieluch, toteż to szło w budy, sięgało ci do gardła, 3671 2, 17| cesarscy nie dawali się zjeść w kaszy. Żołnierz stary, wyćwiczony, 3672 2, 17| Żołnierz stary, wyćwiczony, w stu bataliach się terał. 3673 2, 17| wojska, wżarło się jedno w drugie. Dawaj bić! Bagnet 3674 2, 17| Dawaj bić! Bagnet szczęka w bagnet, oczy łypią w oczy. 3675 2, 17| szczęka w bagnet, oczy łypią w oczy. A staremu wiarusowi 3676 2, 17| nimi kto inny ku pomocy. W przedniej straży szedł batalion 3677 2, 17| zaprawdę jak żywy mur. Chłop w chłopa, ramię w ramię, puklerz 3678 2, 17| mur. Chłop w chłopa, ramię w ramię, puklerz przed nimi 3679 2, 17| tych ludzi krwawym ślepiem w boju spracowany... Błąd 3680 2, 17| Pierwszy ja raz tak ich oko w oko zobaczył. Nim słowo 3681 2, 17| słowo rzec - już ci ślocham w głębi szeregu. Nim słowo 3682 2, 17| samym austriackim gwerem w łapach jak pójdę! Jak stanę 3683 2, 17| łapach jak pójdę! Jak stanę w szeregu, jak wezmę pospołu 3684 2, 17| wezmę pospołu z bracią rznąć w batalion Koenigsegg-Rothenfels! 3685 2, 17| Koenigsegg-Rothenfels! Śmierć to śmierć! Tam w oczach moich poległ szef 3686 2, 17| ochotnika jako prosty żołnierz w tym samym co i ja szeregu 3687 2, 17| pozwoliły ich zniszczyć. W dywizji Victor był drugi 3688 2, 17| Rymkiewiczem generałem, co w wigilią tego dnia przybył 3689 2, 17| Taką to ja drogą poszedł w one legiony... Wliczyli 3690 2, 17| Bataliony pierwszy i drugi w swoich dywizjach, trzeci 3691 2, 17| składał wystawioną straż w Rolta-Vecchia dla zasłonienia 3692 2, 17| francuska nie mogła dłużej ustać w tym położeniu bez obawy, 3693 2, 17| poszła do Mantui, zamknąć się w twierdzy mediolańskiej, 3694 2, 17| Wielhorskiego zamknięty był w Mantui i nasza z nim komunikacja 3695 2, 17| z armią włoską. Byti my w boju pod Valence... Dawne 3696 2, 17| rankiem o godzinie trzeciej w pierwszym brnął szeregu...~ 3697 2, 17| do połowy wybita przyszła w genueńskie góry. Tam my 3698 2, 17| Ożyły nadzieje. Buchnęła w szeregi wieść o powrocie 3699 2, 17| żołnierze-wiara.~Oręż wrastał w dłonie od samego płomyka 3700 2, 17| krakowski rynek... Już my w pieśni przemierzali dalekie 3701 2, 17| owo piękne Campo santo.~W parę tygodni wymarło ze 3702 2, 17| twardzizny żywota, zostało w kupie ośm tysięcy prawdziwych 3703 2, 17| martwi. Wzdychać se wzdycha w najgorszej chwili, jako 3704 2, 17| chwili, jako i zaklnie, w kościach trzeszczy, ale 3705 2, 17| swoje... Aby ino razem, aby w kupie, to i dobrze. Samego 3706 2, 17| austriackie zastępy rozwleczone w dolinach i het - precz! 3707 2, 17| a po drodze przemień się w kruka, żebyś nas przecie 3708 2, 17| przecie całych pozżerał!" W dali przed nami było wielkie 3709 2, 17| Portofino, wrzynał się w morze z lewej strony, a 3710 2, 17| nad nią stały złomy nagie, w których spalone szczeliny 3711 2, 17| kaktus. Jak to tam leżą w rozpadlinach uschłe łoża 3712 2, 17| złość a furia burzy wylęgłej w morzach. Żyli my w pośrodku 3713 2, 17| wylęgłej w morzach. Żyli my w pośrodku rumowisk, gdzie 3714 2, 17| tuli pod sobą cień tyli, że w nim głowy nie schowasz. 3715 2, 17| schowasz. Przyszedł na nas w ostatnich dniach obrony 3716 2, 17| odświeżyć, nieraz śmierć w oczy zajrzała. Skoroś ino 3717 2, 17| wsunął nos i oczy z ulicy w czarną i zimną sień, wnet 3718 2, 17| paluszkach szedł z nożem w rękawie jak pies-milczek. 3719 2, 17| zawżdy był jeden: pustka w jelitach.~Kapitulowały wreszcie 3720 2, 17| Resztki legiów wyszły z miasta w stronę Marsylii. Bez tynfa 3721 2, 17| stronę Marsylii. Bez tynfa w wacku, bez butów i odzienia, 3722 2, 17| wacku, bez butów i odzienia, w rędach starganych i zetlałych 3723 2, 17| i o głodzie, ciągnęli my w świat francuskimi górami. 3724 2, 17| Idziemy, bywało, przez włoskie w Morskich Alpach siedliska, 3725 2, 17| panowie dowódcy dawajże nas w ambit wbijać! Idzie oto 3726 2, 17| Mundur na nim białą nicią w stu miejscach ześcibany, 3727 2, 17| buty jeść wrzeszczą, że to w szeregu całym słychać. Kiszki 3728 2, 17| szeregu całym słychać. Kiszki w nim takiego marsza grają, 3729 2, 17| drugim! - wrzaśnie, gdy mu w glitach stękają. - Równaj 3730 2, 17| najjaśniejszą Rzeczpospolitą w tornistrze dźwigasz!"~Zaraz 3731 2, 17| później? - szepnął Cedro.~- W Marsylii równa nas czekała 3732 2, 17| chusty, odziewali przybyszów w uniform i stawiali pod dawne 3733 2, 17| chorągwie.~Przybyli oficerowie, w niewolę roku siódmego wzięci 3734 2, 17| niewolę roku siódmego wzięci w Mantui, co w pustym klasztorze 3735 2, 17| siódmego wzięci w Mantui, co w pustym klasztorze pod Leoben 3736 2, 17| ściągnęli żołnierze, co w czasie kapitulacji uszli 3737 2, 17| przybywali towarzysze wzięci w niewolę, co to w kajdankach 3738 2, 17| wzięci w niewolę, co to w kajdankach rozesłani byli 3739 2, 17| mil szukali swojej komendy w legionie. Objął nad nami 3740 2, 17| Ruszyli my się z Marsylii w Mantuańskie pod starego 3741 2, 17| do obwodu Peschiery, a ja w drugiej pod Mantuę. Dziwne 3742 2, 17| panowie bracia: przyszli my w te same wądoły, nad one 3743 2, 17| paragraf Kraya. Krzyk się w szeregach rozszerzył: "Nie 3744 2, 17| jeden człowiek ścięła zęby i w bramę wlepiła krwawe oczy. 3745 2, 17| kamienną pokazać stałość w niedoli i w chwili tryumfu.~ 3746 2, 17| pokazać stałość w niedoli i w chwili tryumfu.~Nie sprzeciwił 3747 2, 17| swemu dowódcy. Stanęli my w porządnym szyku, gdy nieprzyjaciel 3748 2, 17| sztandarów, a żywo, żywo - raz w raz z ich glitów występował 3749 2, 17| żołnierz-Polak, roztrzaskiwał broń w oczach komendantów i stawał 3750 2, 17| oczach komendantów i stawał w naszej kolumnie.~Ostatnia 3751 2, 17| nasza piękna chwila. Pokój w Lunewilu! Zachmuliły się 3752 2, 17| otrzymał rozkaz iść znad Renu w dziedzinę Toskanii, która 3753 2, 17| miejsce prze znaczenia. My w sile półsiodma tysiąca głów 3754 2, 17| dalej. Mówiono, że mamy iść w służbę króla Etrurii, to 3755 2, 17| nasz batalion stał załogą w Mantui i był najsilniejszą 3756 2, 17| tyle krwi naszych wyciekło w fosy - i przez to miejsce 3757 2, 17| wojska pod Sokolnickim. W tym samym czasie miał regiment 3758 2, 17| garnizon puścić na parol i iść w biady czy w układy z Rzecząpospolitą 3759 2, 17| parol i iść w biady czy w układy z Rzecząpospolitą 3760 2, 17| każdego batalionu. Wszyscy w jeden głos okrzyknęli, że 3761 2, 17| takie zamysły nurtowały w naszych korpusach, przybył 3762 2, 17| możemy, a wzdragamy się iść w służby króla Etrurii, żeby 3763 2, 17| oficerów straciło miejsce w nagrodę zasług. Dwa pułki 3764 2, 17| cyzalpińskiej, a trzeci miał zostać w Etrurii. Sztab legionowy 3765 2, 17| aprobaty chytrego ministra. W smutku powrócił wódz, oznajmiając 3766 2, 17| wielkiego niedostatku nie byli w stanie z miejsca się oddalić, 3767 2, 17| z rozkazem użycia gwałtu w razie naszego oporu. Otoczono 3768 2, 17| przymuszono wsiadać na fregaty w Livornie...~- Dokąd? - wyszeptał 3769 2, 17| chlubicie, żołnierze z bronią w ręku!~- Z bronią w ręku...~- 3770 2, 17| bronią w ręku!~- Z bronią w ręku...~- Trza było skonać, 3771 2, 17| uwalniać ze służby, nie chcieli w tej bardzo złej godzinie 3772 2, 17| żołnierza, któremu przewodzili w boju, a z którym przeszli 3773 2, 17| jeden, co towarzyszom naszym w drodze do Genui, gdy szli 3774 2, 17| ostatnie złamanie wiary w legionach.~- Mówże waćpan, 3775 2, 17| należał do 113 półbrygady, co w dniu 13 czerwca 1802 roku 3776 2, 17| roku wstąpiła na pokład w Livornie. Ostrożność generała 3777 2, 17| była całkiem zbyteczna. W porządku stanęli my na kamieniach 3778 2, 17| sroga wstawała tego dnia w morzu! Pomnę... One mury 3779 2, 17| samotne płoty kamienne w morzu z południa, za cichą 3780 2, 17| czarne, jako o północku, a w nim niedaleka, zda się, 3781 2, 17| się chyba. Padnie piorunem w siwe, chodzące góry, w złe 3782 2, 17| piorunem w siwe, chodzące góry, w złe doły, w one dymy sieczne 3783 2, 17| chodzące góry, w złe doły, w one dymy sieczne i palące - 3784 2, 17| palące - i znowu] lotem w górę, na skrzydłach, 3785 2, 17| chepa a ślocha. Jakie to ta w nim głosy! Jakie ta krzyki!~ 3786 2, 17| się - i cierpi. Strzeli w niego bałwan rozbiegany 3787 2, 17| jakoby dziki, zjuszony koń... W porcie wiatr przyciszony. 3788 2, 17| próbował.~Dali rozkaz: "W szalupy!"~Każą nam wyciągać 3789 2, 17| fregaty. Werznęła się była w dno i zahaczyła o głazy. 3790 2, 17| korweta dybie za nim trop w trop. Hejże, hej! Ledwie 3791 2, 17| porwie nas i poniesie. W szyję między Elbą a Korsyką! 3792 2, 17| Słyszymy, jak to tam dzwonią w skały rozwścieczone wełny, 3793 2, 17| pospołu z żaglem ciśnięty w fale. Z trzaskiem lecą na 3794 2, 17| Burza! Pójdzie nasz okręt w górę i na dół. Pocznie go 3795 2, 17| z boku na bok kłaść, bić w pierś jakoby belką! Straszne, 3796 2, 17| Och, wściekłe!~Dużo ja w życiu twardych dzieł widział, 3797 2, 17| niespodziewana śmierć zajrzała w oczy, tchnęła w twarz... 3798 2, 17| zajrzała w oczy, tchnęła w twarz... Rozmiotła burza 3799 2, 17| trzynastu okrętów złożoną w cztery strony świata. Dwa 3800 2, 17| między innymi nasz, latała w morzach, miotana wściekłością 3801 2, 17| duszy i taczał się z końca w koniec sali pod pokładem, 3802 2, 17| Niejednego bałwan huknął w piersi i połknął pianami 3803 2, 17| zeszarpany od womitów, bez siły w sobie ciągnął człek one 3804 2, 17| człek one liny. Jednego razu w ciemną noc grzmotnęło okrętem 3805 2, 17| ciemną noc grzmotnęło okrętem w jakieś skały. Zatrzeszczał, 3806 2, 17| Armaty z zatopionego krańca w morze!" Dali go wtedy, co 3807 2, 17| Dali go wtedy, co mocy w ramieniu! Plusnęły nasze 3808 2, 17| tam nasz statek, stroił w żagle. Po kilkunastu dniach 3809 2, 17| afrykańskie był zapędzon. W lipcu okręt nasz podniósł 3810 2, 17| Gibraltaru i Algesiras a Ceutą w Afryce, szedł wolno w stronę 3811 2, 17| Ceutą w Afryce, szedł wolno w stronę naznaczoną. Widzieli 3812 2, 17| ledwie gzi morze. Jeszcze mi w oczach do dziś dnia stoją 3813 2, 17| hiszpański, z którego strzelają w niebo góry skaliste, nagie, 3814 2, 17| na inne okręty, wysiadła w Kadyksie i dwanaście dni 3815 2, 17| przygotowania do odjazdu. W sierpniu dopiero z pomyślnym, 3816 2, 17| sierpnia taka cisza nastała w morzach, że nawy stały jak 3817 2, 17| słońca. Ledwie się utopiło w onych stojących równinach, 3818 2, 17| stojących równinach, wznosił się w tym miejscu, gdzie zginęło, 3819 2, 17| nachylonego nad wodami patrzało w nas oko wieczne. Podobne 3820 2, 17| Podobne my widywali dzieckami w kościołach rodzinnych wsiów. 3821 2, 17| a szczyt jej gubił się w schodzącej nocy... Nocami 3822 2, 17| blady i zimny nie odszedł w odmęty zachodniej strony. 3823 2, 17| oczy powiedzie na wschód, w niezmierność oceanu, rzuci 3824 2, 17| że mdlał najtęższy. Smaga w ustach dniem i nocą, że 3825 2, 17| żołnierz. Skakał z pokładu w morze dla ochłody. Źle się 3826 2, 17| nas ku wyspom. Ale dopiero w połowie października ujrzeli 3827 2, 17| odesłany do Francji i tam w jakimsi ponurym zamku żywota 3828 2, 17| zamku żywota tęgiego dokona. W sierpniu 1802 roku rozeszła 3829 2, 17| stało się hasłem rokoszu. W górach San-Domingo stanie 3830 2, 17| Kreolów Murzyn Lamur de Rans, w Walier wzbudzi bunt San-Susi, 3831 2, 17| Walier wzbudzi bunt San-Susi, w Dondon Noël, w Plesans - 3832 2, 17| San-Susi, w Dondon Noël, w Plesans - Sylla, w okolicach 3833 2, 17| Noël, w Plesans - Sylla, w okolicach Port diu Pe - 3834 2, 17| murzyńskich, co jeszcze w służbie pozostali, takich 3835 2, 17| Murzyn złapany z bronią w ręku, a nawet i bez broni, 3836 2, 17| a nawet i bez broni, ale w .polu, wszystko jedno: winny 3837 2, 17| do kajuty kapitańskiej, w której przebywał szef Małachowski. 3838 2, 17| padł i skonał. Włożyli go w wór, kulę wielkiego kalibru 3839 2, 17| uwiązali przy nogach - i w morze. Inaczej było z przewlekłą 3840 2, 17| przewlekłą chorobą. Żołnierz czuł w marszu jakoby cios od kuli. 3841 2, 17| Wszczynał się wielki trzask w czole, potem we wszystkich 3842 2, 17| we wszystkich stawach i w krzyżu. Nieszczęśliwi słyszeli 3843 2, 17| słyszeli uderzenia pulsu w skroniach, oczy im wysadzało 3844 2, 17| na wierzch i przemieniało w słup. Straszliwa bojaźń 3845 2, 17| ja tam kamratów wypatrzył w onych pochodach! Ile ja 3846 2, 17| na wyspie. Byłem zranion w nogę i kurowałem ta, 3847 2, 17| brzega. A no siedzimy coś w dziesięciu czy we dwunastu 3848 2, 17| wtedy statek szedł kadysi w morze, to znowu środkowa 3849 2, 17| dwa - i jakże nie pójdzie w dół! Buch w łódkę i we wiosła! 3850 2, 17| nie pójdzie w dół! Buch w łódkę i we wiosła! Tylko 3851 2, 17| my mu zagrozili, że kulą w łeb weźmie, jeśli nie będzie 3852 2, 17| jak bywają nieraz rankiem w dzień jasny na jesieni. 3853 2, 17| żeby z pluskiem leciały w kamienne ostoje. Każda nowa 3854 2, 17| swój niezapomniany dźwięk, w którym słychać głos znajomy, 3855 2, 17| jakoby prędkiego wiatru w podlaskim lesie. Zaraz po 3856 2, 17| trzecia. Jeden głos wlewał się w drugi; przenikały się wzajem, 3857 2, 17| jak daleko huczące dzwony w podlaskim kościele. Na tych 3858 2, 17| Szalupa zaczepiona biła go w bok, tłukła się i kłapała. 3859 2, 17| lewym bokiem, to kręcił się w koło, przechylał, jak gdyby 3860 2, 17| koło świszczące i poszedł w morski ocean. Widzieli my 3861 2, 17| Każdy zniechęcony, drałas, w zniszczonym ubiorze, smętny, 3862 2, 17| smętny, wypatrywał miejsca, w którym go śmierć dopadnie. 3863 2, 17| drugi gotował się na śmierć w postach i trawił noce krzyżem 3864 2, 17| generalnego Leklerka. Nie straciła w owych czasach ani odrobiny 3865 2, 17| straż przy tej siedzibie. W lekkim i przewiewnym pałacu 3866 2, 17| ogrody pałacu i zakopali w ziemię. Ale takie sprawy 3867 2, 17| blekociny. Te to smugowia mokną w porze deszczów, które się 3868 2, 17| które się leją głównie w porze naszych godów zimowych. 3869 2, 17| zdychają i gniją zalane w swych karpach i dziurach 3870 2, 17| cztery godziny urastają w gruczoł tyli jak laskowy 3871 2, 17| wstawaj, bratulu, i umykaj w pole! Potem nauczyli my 3872 2, 17| radzić sobie z nimi, ale w pierwszych początkach, cudeńki, 3873 2, 17| się spać inaczej, tylko w szałasach, gdzie mahoniowa 3874 2, 17| żaby rechoczą jakoby u nas w parną a krótką lipcową noc... 3875 2, 17| ludzkie nie wypowie. Wtedy w lasach, powiązanych lianami, 3876 2, 17| ptactwa wicher straszliwy gnał w ocean i ciskał w wodę. Człowiek, 3877 2, 17| straszliwy gnał w ocean i ciskał w wodę. Człowiek, nawykły 3878 2, 17| granatów. Mogłeś rabować w bród po plantacjach banany, 3879 2, 17| półbrygad murzyńskich, już w ośm godzin po wylądowaniu 3880 2, 17| Wodzyńskim zatarasowali się w kościele i mężny dawali 3881 2, 17| którzy weszli do miasta, w przeciągu jednego miesiąca 3882 2, 17| generała murzyńskiego, w kierunku rzeki Exter. Przeprawili 3883 2, 17| się przez rzekę Artibonit w czółnach pirogowych z jednego 3884 2, 17| my do miejsca St. Marc. W kilka dni później Dessalin 3885 2, 17| dywizją Murzynów przeszedł w nocy na stronę powstańczą, 3886 2, 17| heban, nie zdążył udać się w pochód za Dessalinem. Ledwie 3887 2, 17| batalion Bolesty nie był w stanie utrzymać w karbach 3888 2, 17| nie był w stanie utrzymać w karbach i zmusić do boju 3889 2, 17| wlec ze sobą, to zdradzą w najgorszej chwili. Generał 3890 2, 17| popłynęli... - jęczał waląc w stół pięściami.~- Wojna 3891 2, 17| nasz sędzia, nie waszmość. W parę tygodni czasu z naszego 3892 2, 17| Och, złe to czasy! Tam my w gorącej ziemi złożyli starszego 3893 2, 17| półbrygady wylądował był w Port-au-Prince. W ciągłych 3894 2, 17| wylądował był w Port-au-Prince. W ciągłych marszach, utarczkach, 3895 2, 17| którzy wysiedli na ląd w San-Domingo, zostało nas 3896 2, 17| półbrygada, wsiadłszy na statki w Genui przypłynęła do Antylów. 3897 2, 17| oddać honory i przywitać ich w progu wyspy. Ujrzawszy nas 3898 2, 17| adiutanta-majora Królikiewicza w bitwie u redut Carvahanac... 3899 2, 17| bitwie u redut Carvahanac... W tym to czasie ja sam przebyłem 3900 2, 17| z niej wylizał. Leżałem w barłogu długi czas między 3901 2, 17| idącą do Brestu i dopiero w morzach człowiek westchnął. 3902 2, 17| siebie, natura pociągnęła w szeregi. Obwieścili nową 3903 2, 17| kampanię. Wciągnęli my się w kilku do szeregów francuskich - 3904 2, 17| wprost na Wiedeń. I weszli my w otwarte jego bramy. Austerlitz! 3905 2, 17| austriacki przemierzył. W dali, w dali siniały nasze 3906 2, 17| austriacki przemierzył. W dali, w dali siniały nasze wysokie 3907 2, 17| Dwanaście lat my przelewali krew w zawrociach świata. Bracia 3908 2, 17| jednego prawie wwalili się w mogiły z głuchą rozpaczą. 3909 2, 17| waszmość, dopadła mię tu wieść w jednym miasteczku: idzie 3910 2, 17| jednym miasteczku: idzie w Poznańskie, w Mazowsze... 3911 2, 17| miasteczku: idzie w Poznańskie, w Mazowsze... Do Warszawy! 3912 2, 17| wsie. I teraz dopiero pójdą w bary! Niemca tam już jednego 3913 2, 17| słowa żołnierz wsunął głowę w ramiona i cały się zgarbił, 3914 2, 17| cały się zgarbił, jak gdyby w sobie samym ukryć chciał 3915 2, 17| Młody Cedro ukazał się w oświetleniu poranka jak 3916 2, 18| Strzemienne~Rzeka Pilica, na którą w dniu 28 listopada 1806 roku 3917 2, 18| przeszpiegach. Nareszcie w połowie grudnia nadeszła 3918 2, 18| Tarnowa dopiero mieli wsiąść w dyliżans jako młodzieńcy 3919 2, 18| Krakowa. Trepka zostawał w domu. Był już, jak mówił, 3920 2, 18| ostatecznie uradzono, zaraz weszło w życie. Osiodłane w nocy 3921 2, 18| weszło w życie. Osiodłane w nocy konie stały u żłobów. 3922 2, 18| jak lód. Światło nie było w stanie wydrzeć się z powrozów 3923 2, 18| dymnie i z oporem płonął w czeluści pokojowego komina. 3924 2, 18| przygotowania. Byli ubrani w grube buty, w kurtki myśliwskie. 3925 2, 18| Byli ubrani w grube buty, w kurtki myśliwskie. Harapy 3926 2, 18| myśliwskie. Harapy mieli w ręku, kordelasy u pasa. 3927 2, 18| ręku, kordelasy u pasa. W zanadrzu odzieży każdy z 3928 2, 18| się na służbę. Siedział w rogu sofy i co chwila zrywał 3929 2, 18| na wybuchu przekleństw, w których mieszały się w chaos 3930 2, 18| w których mieszały się w chaos wyrazy niesalonowe 3931 2, 18| może nawet i tureckie.~- W każdym razie - pomrukiwał - 3932 2, 18| jakich Kafrów czy Botokudów w domniemanym interesie skołatanej... 3933 2, 18| tyranem względem sąsiada w swoim czy swoich interesie, 3934 2, 18| wydrzeć język nieprzyjacielowi w sprawie przyjaciela Napoleona, 3935 2, 18| kieliszki. Podniósł swój w górę i usiłował wygłosić 3936 2, 18| wypić czyjeś zdrowie. Długo w ustach miamlał najrozmaitsze 3937 2, 18| Krzysztofowi. Padli sobie w ramiona i długo ściskali 3938 2, 18| ramiona i długo ściskali się w milczeniu, nim ów toast 3939 2, 18| Czekaj! Oto... na starą naszą w dziejach świata racją bytu!... 3940 2, 18| ze sobą przestawać, ale w tej chwili, gdy ja sekretnie 3941 2, 18| czym powinienem pamiętać! W tej chwili!... W każdej 3942 2, 18| pamiętać! W tej chwili!... W każdej chwili mego życia 3943 2, 18| dziedzicznego tytułu.~- Czyż i w tej chwili nie możesz mu 3944 2, 18| Rafale, bądź sędzią, czy ja w ogóle...~- Każ nam, stary. 3945 2, 18| kopyt. Trzej przyjaciele w milczeniu podnieśli kielichy, 3946 2, 18| raptownie przechodzące w zimny deszcz. Trepka chwilę 3947 2, 18| zeschłe badyle.~Usłyszał w jego gwiździe polotnym coś 3948 2, 18| roztoczonej dokoła. Uczuł w sobie starość i opuszczenie. 3949 2, 18| miłość-krzywda, znowu dźwignęła się w piersiach, jako ów feniks 3950 2, 18| prowadziła do szerokiego traktu. W dali czerniał las, a pod 3951 2, 18| Ogieniaszki błyskały już tu i tam w małych, przyziemnych oknach 3952 2, 18| Na prawo i na lewo szły w dal zagony, obleczone w 3953 2, 18| w dal zagony, obleczone w czarne, zgniłe ścierniska. 3954 2, 18| czarne, zgniłe ścierniska. W bruzdach tuliły się smugi 3955 2, 18| i marszcząc się z zimna. W pewnym miejscu oko Krzysztofa 3956 2, 18| ty... - wyszeptały usta.~W głębiach ciemnego powietrza 3957 2, 18| się drogi rozstają idąc w cztery strony świata. Stał 3958 2, 18| skostniałe od żalu. Patrzały w ciemna jaskinię nocy, uchodzącej 3959 2, 18| uchodzącej za bory, lasy, w pustkę ugorów, w żal sennych 3960 2, 18| lasy, w pustkę ugorów, w żal sennych dróg. Krzysztof 3961 2, 18| cuglami konia i osadził go w miejscu. Zwrócił go łbem 3962 2, 18| uszy i pełne głowy. Minęli w skok drogę prowadzącą do 3963 2, 18| Krzysztof raz tylko rzucił w jego stronę ukośne spojrzenie. 3964 2, 18| chmurami. Krzysztof stanął w strzemionach, poprawił się 3965 2, 18| zapadłe, oczy wwaliły się w oczodoły, nie uczernione 3966 2, 18| końskiej, do strzemienia, w którym była noga syna. Ujrzał 3967 2, 18| wysiłkiem dźwignęła się w górę i oczy zalane łzami, 3968 2, 18| Zanurzali się we mgłę oddalenia, w bezbrzeżny tuman, w świszczące 3969 2, 18| oddalenia, w bezbrzeżny tuman, w świszczące wiatry.~ 3970 2, 19| Stara ciotka~W mroźny, grudniowy dzień, 3971 2, 19| znaczny ruch pospólstwa, a w pewnym miejscu za zburzonymi 3972 2, 19| ruchem głowy wskazał coś w oddali. Krzysztof wytrzeszczył 3973 2, 19| gdy burza idzie z boru w bór. Chwila jeszcze i strzeli 3974 2, 19| Straszliwy grom zwali się w miasto i zatrzęsie posadą 3975 2, 19| zeskoczyli z bryki i poszli w kierunku widomego kształtu. 3976 2, 19| kształtu. Wmieszali się w tłum i zaczęli nasłuchiwać. 3977 2, 19| szablami ściągnięci do Krakowa, w parę godzin osądzeni, mieli 3978 2, 19| nich, czasu wytchnienia w Stokłosach.~- Baum, Baum... 3979 2, 19| mówił moszterdziej, w ciepłe futro po same uszy 3980 2, 19| rachować, ale gdzie! Trzy haki w "ciotkę" wkręcone! - Powiedzcież 3981 2, 19| parte franse. A tu dragon w te tropy i za połę! Teraz 3982 2, 19| ma sposobu, boby kużden w derdy leciał za Pilicę, 3983 2, 19| Kleparzu.~- I co też to w takim łbie usiędzie! Żeby 3984 2, 19| Dzwon!~- Dzwon, dzwon!~W ulicy Sławkowskiej rozległ 3985 2, 19| ściskającego serca słuchaczów w tym pokrzyku tłumów coraz 3986 2, 19| szli, a raczej płynęli w masie z oczyma utkwionymi 3987 2, 19| masie z oczyma utkwionymi w nagie, żółtawe drewno z 3988 2, 19| z poprzecznym ramieniem. W oddali, w mrocznych czeluściach 3989 2, 19| poprzecznym ramieniem. W oddali, w mrocznych czeluściach ulic, 3990 2, 19| za opustoszałymi placami, w zdławionej piersi miasta, 3991 2, 19| widma. Ręce ich związane w tył, szyje obnażone... Śmiało 3992 2, 19| zamilkł, wtulił dobrze głowę w ramiona, znieruchomiał i 3993 2, 19| dziwny i okrutny, śmieszny w tej wielkiej gromadzie. 3994 2, 19| Długo brzmiał, zlewając się w szereg dźwięków niezrozumiałych... 3995 2, 19| na obraz szelestu liści w brzozowym lesie przed burzą, 3996 2, 19| leciał z ust do ust, z końca w koniec placu:~- Wysiekierski, 3997 2, 19| po schodach. Słychać było w śmiertelnej ciszy, jak świeżo 3998 2, 19| oddali!~- Na wieczny czas!~- W kamasze ich!~- Darowali 3999 2, 19| dwie głębokie jamy patrzały w lud.~- Ten ci jest winowajca!... - 4000 2, 19| rodzicielskich.~- Bronik się w polu.~- Milczał w sądzie.~-


1-500 | 501-1000 | 1001-1500 | 1501-2000 | 2001-2500 | 2501-3000 | 3001-3500 | 3501-4000 | 4001-4500 | 4501-5000 | 5001-5500 | 5501-6000 | 6001-6500 | 6501-7000 | 7001-7019

IntraText® (V89) Copyright 1996-2007 EuloTech SRL