Table of Contents | Words: Alphabetical - Frequency - Inverse - Length - Statistics | Help | IntraText Library
Alphabetical    [«  »]
któres 1
którescie 1
który 264
których 114
którykolwiek 1
którym 57
którymi 18
Frequency    [«  »]
117 wciaz
114 bardzo
114 bedzie
114 których
113 stary
112 gdyby
111 cala
Stefan Zeromski
Popioly

IntraText - Concordances

których

    Tom, Rozdzial
1 1, 1 | przestworem: Gałęzie świerków, na których leżała ciężka pościel śniegowa, 2 1, 1 | zakisłe, nieprzebyte gozdy, z których się wieczne wody sączyły. 3 1, 2 | wypełniły po brzegi wąwóz, których tyle w tamtej okolicy; gdzie 4 1, 2 | niósł go wskroś tych zasp, których zimny oddech tak miłośnie 5 1, 2 | mgnienie oka, uśmiechy, których piękność i rozkosz głębia 6 1, 2 | sama stanęła obok sanek, w których siedziały znajome panie. 7 1, 3 | marzycielskie wspominanie spraw, których nie było wcale i nigdy, 8 1, 4 | krótkie odpowiedzi na pytania, których mu zresztą cześnik nigdy 9 1, 4 | oczy rozsiewające iskry, z których każda tworzyła nowy świat. 10 1, 5 | sobie drogę ku opłotkom, na których Baśka załamała się była 11 1, 7 | śnienie, miewał widzenia, których potęgi, plastyki, dotykalności 12 1, 7 | nastąpić, jak na rzeczy, w których samoistne tkwi życie. Spotykając 13 1, 7 | leniwo wlokąc gnaty, na których tylko skóra wisiała, wyciągnęły 14 1, 7 | bardzo rozległych, wśród których słały się wody stawów, daleko 15 1, 7 | kadzidła. Wyrazy nowe, o których nic nie wiadomo, czym : 16 1, 7 | czarne place zgorzałej ziemi, których murawa przejąć nie zdołała. 17 1, 7 | piersi. Patrzał w te okna, których wydłużone odbicia widać 18 1, 7 | stronie i w szeregu tych, których na śmierć nienawidziłem. 19 1, 7 | tracił z oczu granice, których dotychczas nigdy nie przekraczał. 20 1, 8 | ruchomą, zmienną i słabą, których widok rozdzierał duszę smutkiem 21 1, 10| wierzchołki. A lipy! Lipy, z których każda miała kilkaset lat, 22 1, 10| nim przez szereg sal, z których jedne były mozaikowane, 23 1, 10| obok wielkich obrazów, z których spoglądały na niego nagie 24 1, 11| rwał jeszcze skokami, od których błoto na obie strony pierzchało 25 1, 11| trzymając cugle wierzchowców, z których zsiedli towarzysze. Tamci 26 1, 12| sprawach i zabiegach, z których przed rokiem śmialiby się 27 1, 16| wielkanocnych, w czasie których Rafał był osobą interesującą 28 1, 16| podkówkami i cholewami, których nagi jucht przebijał spod 29 1, 16| ścianach nasiąkłych wodą, z których samotne dziecko pańszczyźnianego 30 1, 16| przymrużonymi oczyma, w których gorzał ogień szczery, rzekła 31 1, 17| Gintułt nosił starym wiarusom, których "wujaszek"- szkorbut zagryzał, 32 1, 17| roboty, między kanonierów, których białe ze zgrzebnego płótna 33 1, 17| przeobrażone teraz w bagna, których środkiem ciekła leniwie 34 1, 17| niezapomniane na całe życie, w których zamknięte światy samoistne, 35 2, 1 | Opuszczony pałac, ze ścianami, z których tynk oblatał, z pordzewiałymi 36 2, 1 | zasłonione wyniosłymi drzewami, z których sypały się złote liście. 37 2, 1 | gdzie one rodzą się głazy, z których w Objawieniu miasto wielkiego 38 2, 1 | otoczone parkanami, zza których rozłożyste drzewa wychylały 39 2, 1 | rozumiał okoliczności, o których istnieniu dopiero miał się 40 2, 1 | wrzaskliwie było za drzwiami, do których właśnie zmierzał Jarzymski. 41 2, 1 | swych nowych towarzyszów, z których dwaj stali na balkonie pierwszego 42 2, 2 | tajemnicze, podziemne głębie, z których pochodziły. Całe ciało trzęsło 43 2, 2 | głowa płonęła od myśli, których rozum, zdawało się, nie 44 2, 2 | mrocznych i dżdżystych, w których ciągu ziarno leży ukryte 45 2, 2 | Myśleć, że czystymi oczyma, w których zamknięty jest firmament 46 2, 3 | w te okropne strony, do których my sami zbliżamy się ze 47 2, 5 | wzrok w aleje niewidoczne, których głębokie jaskinie przejmują 48 2, 5 | rozkoszy niewysłowionej, których przecież nie da zaznać nigdy... 49 2, 6 | żółtawe w tym blasku gałęzie, których szczyty chwiały się z wolna, 50 2, 6 | dolinie między dwiema górami, których czarne puszcze zlewały się 51 2, 7 | Na suchych wzgórkach, do których woda przystępu nie miała, 52 2, 7 | nieskończone szeregi wiosen, których myśl ludzka nie obejmie, 53 2, 7 | godziny i rozległe czasy, w których przeciągu zapatrywali się 54 2, 7 | żerdziami drogach, obok których stoją szeregiem modrzewie 55 2, 8 | wysokim czapkom tych ludzi, do których jeden przyczepił sobie ogon 56 2, 9 | Przeskakiwał przepaści, w których czeluściach marzy cmentarny 57 2, 9 | do zgorzałych zwłok, w których płonie duch i oczy... Leciał 58 2, 11| obmierzłymi kraje, w których los postawił naszą kolebkę! 59 2, 11| na jego kwiaty olbrzymie, których głąb purpurową nakłuwają 60 2, 13| udręczeniem, piersi szlochaniem, których opanować nie ma czasu wśród 61 2, 14| planem i zamysłem. Chłopów, których ja pracować, żyć, myśleć 62 2, 15| wartości. Śliczne konie, w których tak się dawniej kochał, 63 2, 15| była suchymi igłami, po których noga ślizgała się jak na 64 2, 15| ogrojce, dziewicze kępy, których człowiek nie przejął jeszcze 65 2, 17| nią stały złomy nagie, w których spalone szczeliny wszczepia 66 2, 17| Przelatywały straszne burze, których słowo ludzkie nie wypowie. 67 2, 18| na wybuchu przekleństw, w których mieszały się w chaos wyrazy 68 2, 18| wielkie ogołocone drzewa, których szczyty chyliły się za wiatrem. 69 2, 20| Podniósł oczy na okna pałacu, w których właśnie tu i tam światła 70 2, 20| się, ucisz...~Za oknami, których szyby powłóczył mróz kryształowymi 71 2, 20| było uczesanie jej włosów, których loki ocieniały twarz, a 72 2, 20| swych stosunków i wpływów, których ja...~- Pani szambelanowa 73 2, 20| dłużej trwały te chwile, w których ciągu nie był w możności 74 2, 20| ognie wewnętrznego pożaru, których żadnym wysiłkiem zdusić 75 2, 20| do błękitnych krain, których nigdzie nie ma, i była żalem 76 2, 21| przybyszów, sąsiadów, z których każdego i każdą rozszarpywał 77 2, 21| niego bezsilnymi oczyma, do których spływały jeszcze łzy.~- 78 2, 22| karabinki i ładownice, a inni, których w osobnym glicie musztrowano, 79 2, 24| z dziewięciu kompanii, z których jedna była grenadierska 80 2, 24| obciążone dwiema szlufami, których buliony trwogą przejmowały 81 3, 1 | w towarzystwie kolegów, których widział tylu. Nie nęciło 82 3, 1 | niezmierzone skrzydła gór, których prędkimi oczyma objąć nie 83 3, 1 | bliska fale wód żywych, o których śnił na jawie, rozuzdane 84 3, 2 | pasterskie siedliska, w których najczęściej drzwi były pozamykane, 85 3, 2 | kilkunastu towarzyszów, z których jedni wyprzedzili go jadąc 86 3, 2 | ziemskiej. Dalej leżały tablice, których litery, podobnie jak wojownik, 87 3, 2 | kiszkowej. Zahuczały organy, na których wygrywano skocznego sztajerka. 88 3, 3 | tysiączne ekspedycje, z których każda była zatraceniem. 89 3, 3 | łatwo. Trafiały się dni, w których ciągu na próżno plądrowali 90 3, 3 | środku pchnął drzwi, przy których stał. Otwarły się z trzaskiem 91 3, 3 | oddalającą się szeregiem ruchów, których piękności pamięć nie może 92 3, 3 | w rozwartych ustach, z których krzyk zemsty jeszcze zdawał 93 3, 3 | oczyma, inni z mordami, w których nie ma oczu, przeraźliwe 94 3, 5 | piaszczystych osypisk, w których brzeg urwisty pinie wszczepiają 95 3, 5 | wieloramienne świeczniki, których kilka w różnych miejscach 96 3, 6 | zaczynały się torfowiska, w których koń od samego brzegu po 97 3, 6 | blisko na ćwierć łokcia, w których mieściły się tuleje napełnione 98 3, 7 | się o żelazne kraty, przy których biło niegdyś w oczekiwaniu. 99 3, 8 | się między markietanów, z których każdy miał numer dający 100 3, 8 | przybyszów spojrzenia, w których malowała się myśl nie o 101 3, 9 | równych i jałowych piaskach, których jeszcze trawa nie okryła, 102 3, 9 | i pasmugi świetliste, po których wiosenny wietrzyk chwiał 103 3, 9 | ostatka. Grono owych oficerów, których mam za jakichś cudzoziemców, 104 3, 10| hreczkosieje sąsiadujący o miedzę, których nic zgoła oprócz urodzaju 105 3, 10| zboża, po drzewach sadu, których gałęzie gięły się już od 106 3, 11| Sandomierza batalion ludzi, których w swoich przeważnie majątkach 107 3, 12| jabłonek, przy pniach grusz, których owoce: już ciągną gałęzie 108 3, 12| chlebie i owsie, a chabety, na których przybyli, wprowadził w gródze. 109 3, 14| straszne pustki mieszkań, od których oderwały się frontowe ściany, 110 3, 14| posępne skupienia murów, z których narożniki wyrwano minami. 111 3, 14| zniszczenia biła woń trupów, których nikt nie pogrzebał. Rozłożone 112 3, 14| cieniem wielkich brzóz, których długie korytarze wychodzą 113 3, 14| go dosięgali. Gruzy, po których uciekał, nie miały końca. 114 3, 18| szlaku. Oczy straszliwe, w których gromady ludzkie przyuczone


IntraText® (V89) Copyright 1996-2007 EuloTech SRL