Table of Contents | Words: Alphabetical - Frequency - Inverse - Length - Statistics | Help | IntraText Library
Alphabetical    [«  »]
xalonu 1
xoseaux 1
y 2
z 4665
za 1106
zab 3
zaba 1
Frequency    [«  »]
7350 i
7019 w
5404 sie
4665 z
4579 na
2702 nie
2482 do
Stefan Zeromski
Popioly

IntraText - Concordances

z

1-500 | 501-1000 | 1001-1500 | 1501-2000 | 2001-2500 | 2501-3000 | 3001-3500 | 3501-4000 | 4001-4500 | 4501-4665

     Tom, Rozdzial
501 1, 4 | ale umiała również wydrzeć z rąk cugle perskiego munsztuka, 502 1, 4 | cugle perskiego munsztuka, z rozwartym pyskiem, wziąwszy 503 1, 4 | rozpoznać jego kroki, gdy już z daleka nadchodził, rżała 504 1, 4 | daleka nadchodził, rżała z cicha, radośnie, gdy się 505 1, 4 | spojrzenie jej oczu jakby z pytaniem czułym i trwożnym 506 1, 4 | Baśki przymrużonymi oczyma, z dziwacznym uśmiechem śpiewał 507 1, 4 | dziwacznym uśmiechem śpiewał jej z cicha głuchą piosenkę swej 508 1, 4 | nikogo nie słyszaną, dźwięki z samej głębi serca płynące 509 1, 4 | i wiedzy, jak łzy płyną z oka...~ 510 1, 5 | NOC ZIMOWA ~Jednego z pierwszych zaraz dni marca 511 1, 5 | które cześnik pożyczał z sąsiedztwa. Lektura trwała 512 1, 5 | dla księdza Zdziechowicza z Piekoszowa"...~- Wiem. Dobrze. 513 1, 5 | szczątki "Gazety Krakowskiej" z roku 1796 i zaczął głośno, 514 1, 5 | Buonapartego do Dyrektoriatu. Z głównej kwatery! Werona, 515 1, 5 | dla złączenia się z dywizjami jego armii, które 516 1, 5 | które w Tyrolu, poszedłem z dywizjami generałów Augereau..."~- 517 1, 5 | Verne, Lasne musieli być z miejsca boju sprzątnieni"...~- 518 1, 5 | mówił, patrząc ojcu w oczy z rzewną serdecznością, sięgnął 519 1, 5 | Cóż się też stało?~"...Z tym wszystkim potrzeba było 520 1, 5 | teraz ostygło i zaczęło z wolna wysuwać się z piersi, 521 1, 5 | zaczęło z wolna wysuwać się z piersi, wysuwać jak dusza. 522 1, 5 | domu zakwilił, a później z żałośliwym szmerem wałęsa 523 1, 5 | Chwilę nacichnie i znowu z rykiem i świstem pięściami 524 1, 5 | godziny od chwili, kiedy z izby cześnika wrócił. Kilkakroć 525 1, 5 | gorącu, które szerzył piec z rogu izby.~Przed północą 526 1, 5 | krótki barankowy kożuszek z żółtej, twardej skóry, ściągnął 527 1, 5 | osypała go śniegiem dymiącym z dachu, całego od stóp do 528 1, 5 | nich i kopał, nim wybrnął z ogrodu. Gdy wszedł na dziedziniec, 529 1, 5 | włochate, mokre, pospuszczane z łańcuchów. Skakały mu na 530 1, 5 | badał pogodę. Śmiał się z radości widząc, jak śnieg 531 1, 5 | na sztabę żelazną, która z wewnątrz na ukos je przypierała. 532 1, 5 | czy nie obudził się który z parobków. Ale chrapali wszyscy 533 1, 5 | progiem ściągnął i mocno, z drobiazgową pilnością pozapinał 534 1, 5 | walił zewsząd: rwał się z ziemi i smagał z boku. Trwała 535 1, 5 | rwał się z ziemi i smagał z boku. Trwała ciemność tak 536 1, 5 | zniżać się i przygasać. Z tego wniósł, że już minął 537 1, 5 | serce. Wzywały ku niemu z ziemi wzgardzone mogiły... 538 1, 5 | że wiatr mu sprzyja: dął z tyłu, podniecał kobyłę do 539 1, 5 | była tam na rozstaju figura z Panem Jezusem. Rafał czuł 540 1, 5 | błądzi. Skręcił na prawo i z godzinę równym kłusem jechał 541 1, 5 | cicho, żując wędzidło i z lekka lotną zaspę rozgarniając 542 1, 5 | snów, wspiął na siodło i z ciszy wyjechał w wicher. 543 1, 5 | pieszczotliwie piękną grzywę. Z ust mu się wymykały dźwięki 544 1, 5 | noga za nogą do miejsca z dawna przewidzianego.~Oczy 545 1, 5 | ziemię i sprowadził klaczkę z wyniosłości na drogę niżej 546 1, 5 | położoną. Basia szła chętnie, z cicha chrapiąc i ostrożnie 547 1, 5 | Była to kuźnia stojąca z dala od folwarku, w alei.~ 548 1, 5 | otrąconych u dołu filarach z cegły, gdzie w czasie deszczu 549 1, 5 | Tymczasem wyciągniętą ręką z nagła dotknął się ściany. 550 1, 5 | Stąpał obok kilka kroków, z rozpaczą marząc, że to już 551 1, 5 | sypały się puchy śniegowe z cichym szelestem, ale na 552 1, 5 | na gałęziach jakby dach z okiści. Westchnął z głębi 553 1, 5 | dach z okiści. Westchnął z głębi serca. Zatrzymał się 554 1, 5 | Biały promień wydzierał się z serca okiennicy i nikłym 555 1, 5 | osiadła melancholia, płynąca z kart książki. Zdawało mu 556 1, 5 | trzykroć cicho stuknął w szybę. Z wyciągniętymi rękoma rzuciła 557 1, 5 | Światło zgasło.~Poszedł z wolna od tego okna. Przymknął 558 1, 5 | nie znowu oczy...~Znikło z wolna widziadło. Wówczas 559 1, 5 | miejsca. Był gdzie indziej, z nią razem, w przedziwnym 560 1, 5 | zaspach, jak wiatr wydyma z dachu długie jego żagle, 561 1, 5 | wyciągniętymi rękoma dotknął jednego z filarów, na którym spoczywała 562 1, 5 | ścisnęła i gdzie żal płynął z najgłębszej rany, stanęli. 563 1, 5 | pocałunek, tylko ten jeden, z ochotą marząc, żeby go za 564 1, 5 | usta wpiły się w jego usta z cichym, bolesnym szeptem... 565 1, 5 | ramieniem spychać mu przyszło z posady. samotną i potajemną 566 1, 5 | potajemną chwilę rozkoszy z nagła roztrąciło coś jak 567 1, 5 | do niej przyszły. Kilka z nich ze szczekaniem skoczyło 568 1, 5 | Wicher dął zaciekle. Wypadał z gwizdem, jak gdyby z jakichś 569 1, 5 | Wypadał z gwizdem, jak gdyby z jakichś szczelin w ziemi. 570 1, 5 | zdławiony jakoby przez pętlicę z rzemienia. Wybuchały niewiadome 571 1, 5 | puszczona wolno, szła w zawód z wichrami. Osnowa jej grzywy 572 1, 5 | leciały teraz na wyścigi z wiatrami.~Kobyła przez czas 573 1, 5 | zatopiony w marzeniach, z lekka tylko zwracał do 574 1, 5 | Helenkę, ale dawniejszą, z kuligu i kościoła. Dzisiejszą 575 1, 5 | dnie znajdował tajemnicę... Z daleka przylatywały wspomnienia. 576 1, 5 | tedy do wielkiego lasu, a z takiej strony, że wcale 577 1, 5 | lecą w bezdenną próżnię z wysokości obłoków. Słychać 578 1, 5 | cudem tylko nie zleciał z siodła. W oczach mu coś 579 1, 5 | jak gdyby lanca. Kobyła z ryczącym chrapaniem stanęła 580 1, 5 | tylnych nogach, wyszarpnęła mu z rąk cugle i skokiem z miejsca 581 1, 5 | mu z rąk cugle i skokiem z miejsca poszła w przestwór, 582 1, 5 | fruwających pianach śniegu z chyżymi wilkami w przegony. 583 1, 5 | chwili Rafał zgarnął śnieg z oczu. Dźwignął głowę, wykręcił 584 1, 5 | go wilków, wiatr zdarł mu z głowy czapkę. Rafał schylił 585 1, 5 | Rozpacz okrążała jego czaszkę, z wolna oplatała jak długie, 586 1, 5 | zimne skręty żmii. Wnet z piersi jego wylatywał krzyk 587 1, 5 | skręcała nagle pod wiatr i z rozwartymi nozdrzami kopała 588 1, 5 | zbierając nogi do kupy wypadała z nich lwimi susami. Czasem 589 1, 5 | szlochającym krzykiem zionęło z jej pyska. Były chwile, 590 1, 5 | bezwładny i prawie rad z tego, co się stało. Wtem 591 1, 5 | buchający parą, włochaty potwór z przeraźliwym sapaniem, jak 592 1, 5 | Wtedy obie ręce wydarł z paszczy i zadał w owe ślepia 593 1, 5 | potęgą. Ślepia kołowały. Z nagła straceniec usłyszał 594 1, 5 | złodziejskim ruchem lewej ręki, z cudownym przebłyskiem nadziei 595 1, 5 | i w mgnieniu oka wywlókł z nich żelazo. Ujął je pośrodku 596 1, 5 | Ujął je pośrodku długości. Z góry, co siły w zamachu, 597 1, 5 | oblała go wrzącą strugą jak z cebra. Wilk wciąż jeszcze 598 1, 5 | wilcze. Nie wydobywał jeszcze z pyska prawej ręki, zgiętej 599 1, 5 | pana!... Za Baśkę!~Wyrwał z paszczy rękę jakby z cieśni 600 1, 5 | Wyrwał z paszczy rękę jakby z cieśni ognistej. Legł na 601 1, 5 | ręce żelazo i dźwignął się z ziemi. Czuł śmierć nad sobą 602 1, 5 | Zaczął iść wskroś zaspy, z krzykiem chwytając w piersi 603 1, 5 | się. Stawał. Zrywał się z kolan i na chwiejnych nogach 604 1, 5 | Rozum jego wydarty był z korzeniem. Cierpiał w sobie 605 1, 5 | dźwięku tkliwych słów, które z ucha nie mogą odlecieć, 606 1, 5 | ucha nie mogą odlecieć, a z serca nie chcą się oddalić.~ 607 1, 5 | Dłonie spuchłe i twarde, z grubego lodu. Palce nie 608 1, 5 | jęzorami oplata żebra. Z piersi wyrasta jarząb. Gruby 609 1, 5 | Powloką go bezsił, bez woli, z oślepłymi oczyma po tej 610 1, 5 | słomiane strzechy chałup z kalenicami, jak plewy rozwiane 611 1, 5 | Błękitne śniegi porywają się z ziemi, a nieprzejrzane pustkowia 612 1, 5 | Nagłe łkanie wyrwało się z jego ust. Buchnęło jak żywa 613 1, 5 | Buchnęło jak żywa krew z przerwanej żyły. Ujrzał 614 1, 5 | unurzany we krwi; wysuwał się z niej co chwila, wlekąc na 615 1, 5 | zawieję. Rafał żegnał się z tym światłem ostatnim dreszczem 616 1, 5 | waliło się na ziemię. Myśli z czaszki uciekły. Widział 617 1, 5 | jak on podrywających się z zagonów i mknących w lekkich 618 1, 5 | ale tylko schrypły jęk z gardła jego wypadał. Stracił 619 1, 5 | czy stoi. Żółte krzyże z równymi ramionami zaczęły 620 1, 5 | dokoła. Dzień biały, święty, z końca świata wstający począł 621 1, 5 | Jakoby pokrywa ukuta z ciemności, niezmierzonej 622 1, 5 | nieobeszłej wyobrażeniem, krąg z brzegi obrąbanymi zawisł 623 1, 5 | przebijało tam śniegi, wlokło się z wolna... Za nic na świecie 624 1, 5 | zbliżała się ciągle i oto Rafał z podziwem ujrzał parę szkapiąt, 625 1, 5 | Konający ostatnim rzutem sił, z wyciągniętymi rękoma posunął 626 1, 5 | niemu i wlókł za saniami z wołaniem coraz cichszym. 627 1, 5 | załamała się była i zginęła. Z dala poczuwszy wilka konięta 628 1, 5 | się do niego i runął nań z boku.~Ujrzawszy półnagie 629 1, 5 | staplane we krwi, zagrodnik z wrzaskiem cisnął powrózki 630 1, 6 | wyrku stękał i niemowlę z krzykiem popłakiwało.~Zaraz 631 1, 6 | tylko wycia wichru. Chata, z kołków, żrzynów, chrustu, 632 1, 6 | kołków, żrzynów, chrustu, z gliny i ziemi uklepana, 633 1, 6 | wiatrowisku, gdzie się zbiegają z czterech stron świata zamiecie, 634 1, 6 | Oto schylone kłęby dymu, a z nich patrzą twarze nieznane, 635 1, 6 | pająki wielkie jak wiązy, z nogami dłuższymi od żerdzi...~ 636 1, 6 | Dźwigał wtedy bezsilną głowę z szeptem bezdźwięcznym warg. 637 1, 6 | czasu na pochwycenie tchu z powierza. Leciał tak po 638 1, 6 | mówiący:~- Jeden zołmierz z naszych stron beł i w piekle, 639 1, 6 | dukata. A jak już wychodził z lasu, tak znowu zobaczył 640 1, 6 | woreczek nie opłaci mi się z wami tyńcować! Przynieśta 641 1, 6 | dziad o twarzy jakby wykutej z piaskowca, o długich siwych 642 1, 6 | strzemię pod podeszwą i z dzikim śmiechem skoczył 643 1, 6 | wargach. Schylił się do widma z szeptem:~- Zawieź mię, zawieź...~ 644 1, 6 | topielicy. Poczęli teraz obaj z dziadem wiać i świstać polami, 645 1, 6 | polami, polami, polami, z najprędszym wichrem w przegony. 646 1, 6 | Zmienili się w kamienne bryły z piaskowca, lecące na obłąkanych 647 1, 6 | Mnie feldfebel pozwolił z glitu wyjść. Wyszedłem ja 648 1, 6 | glitu wyjść. Wyszedłem ja z glitu, a tu akuratnie wtedy 649 1, 6 | mojego Dyląga, choć już z niego ino zimny trup ostał, 650 1, 6 | płachtą. Łzy gorzkie padały z oczu na Dyląga trup krwawy, 651 1, 6 | do wojny nie gnali. Pan z panem szedł bić się we światy...~- 652 1, 7 | od sióstr wiadomość, że z jego winy Helenę wywieziono 653 1, 7 | chodził po swej izbie tam i z powrotem, tłukąc się od 654 1, 7 | Wszystko pomagało mu w tym z szyderczą usłużnością. Ojciec 655 1, 7 | usłużnością. Ojciec wypędził go z domu, zezwalając na przebywanie 656 1, 7 | wycieczki Rafała i katastrofy z kobyłą, stary cześnik popadł 657 1, 7 | wściekłości. Dom cały drżał z trwogi. Przypomniano sobie 658 1, 7 | oficerek, dopiero wypuszczony z korpusu kadetów, w sprzeczce 659 1, 7 | korpusu kadetów, w sprzeczce z ojcem o świeżo ze stolicy 660 1, 7 | w domu do zdrowia. Rany z pokąsań wilczych zabliźniły 661 1, 7 | straszna jakaś choroba, która z tego wynikła, gdy go na 662 1, 7 | mógł stać na nogach, ma się z domu wynosić na cztery wiatry 663 1, 7 | miał po śniadaniu odjechać z domu. Matka słała go skrycie 664 1, 7 | dokąd to powędruje wypędzony z domu. Może nawet w tajemnicy 665 1, 7 | tylko głucha, obojętna, z dziesiątych ust, jak pies 666 1, 7 | skamłań, słów wyłowionych z morza łez, zaczerpniętych 667 1, 7 | morza łez, zaczerpniętych z nocy bez snu. Odpowiadał 668 1, 7 | nocy bez snu. Odpowiadał z przymusem, boleśnie, naprędce 669 1, 7 | rozsadzające piersi albo z całej siły woli krzywił 670 1, 7 | czasie tych właśnie rozmów z matką i siostrami, gdy był 671 1, 7 | błogosławionych, choć łzy lały się z oczu, nie bolało nic a nic 672 1, 7 | ciemności błękitne oczy z dziękczynieniem.~Pogrążonemu 673 1, 7 | oglądając się za siebie szedł z izby. Matka, płacząca z 674 1, 7 | z izby. Matka, płacząca z cicha w sieni domu, dała 675 1, 7 | pszenicy, ledwo wychodzące z szarej roli pióra jęczmienia. 676 1, 7 | wielkiej przestrzeni wiał z tych dorodnych pól, odsłonionych 677 1, 7 | przylepione do wyniosłych ścian z gliny, odbijały jasnością 678 1, 7 | ziemi. Od zetknięcia prętów z wietrzykiem wytryskały liście. 679 1, 7 | śniade obłoczki...~Jedną z wąskich, mylnych drożyn 680 1, 7 | poza siebie i objął widny z dala dom i okolicę. Wpatrzył 681 1, 7 | duszę, jak obcy przychodzień z nieznanego kraju, i znikł. 682 1, 7 | jakbym leżał pod gankiem...~Z rezygnacją zawrócił i pojechał 683 1, 7 | doprowadzi, że jest jedną z wielu dróg nędzy człowieczej, 684 1, 7 | nieskończonych latach.~Przebywał z wolna wszystkie szczeble 685 1, 7 | by toczył walkę na pięści z samym sobą. Wszystko rozsypywało 686 1, 7 | dersławickie aleje. Olbrzymie lipy z prawieków, nadwiślańskie 687 1, 7 | szczytu okryte młodymi liśćmi, z cicha szemrały. Rozlegał 688 1, 7 | końskich. Zdziwiony Wicek zlazł z kozła i zaczął ze złością 689 1, 7 | do tej roboty, zeskoczył z bryki. Ociężale zbliżył 690 1, 7 | jego połowy wonny wiatr z lekka kołysał. Białe ściany 691 1, 7 | więzami nie mógł ruszyć się z miejsca. Wdychał jeszcze 692 1, 7 | że widzi siebie idącego z Heleną w stronę niewysłowionej 693 1, 7 | Głowa styka się skronią z jej głową, a dokoła szelest 694 1, 7 | rozkwitłych wiśni i jabłonek. Z ran, do żywego zadanych 695 1, 7 | okiennica zgrzytała do taktu z ich melodyjnym pląsem, zgrzytała 696 1, 7 | melodyjnym pląsem, zgrzytała z cicha starczym, zjadliwym, 697 1, 7 | miękkich wielobarw kwiatów, z głębi prochów i dymów wonnych 698 1, 7 | głupia nędza. Wlokło się z głębin cienistych mądre, 699 1, 7 | Ze ściśniętymi zębami, z oczyma pełnymi ognia prosił 700 1, 7 | Już kowal załatwił się z podkowami, a Wincenty chrząkaniem 701 1, 7 | Rafał zawarł powieki i z obojętnością wręczył rzemieślnikowi 702 1, 7 | się, gdy bryczka ruszyła z miejsca, klekocąc wyschłymi 703 1, 7 | Boczna droga, na którą z gościńca skręcili, powiodła 704 1, 7 | łbiska dwa żywe trupy i z wlepionymi w ziemię oczyma 705 1, 7 | widokiem tych koni. Zsiadł z bryczki, obejrzał zwieszone 706 1, 7 | Fornal wydobył zaraz worek z chudym obrokiem, odprzągł 707 1, 7 | szarpało i biło ślepymi ciosy.~Z dala, nad łąkami, dogasała 708 1, 7 | na latoroślach łóz, które z wielkiej odległości oko 709 1, 7 | kręgu ogniska Rafał, stojący z dala, widział bezmyślnie, 710 1, 7 | naręcznego konia, wyschłą czaszkę z ruchomymi powyżej orbit 711 1, 7 | zaczął słyszeć wzdychanie ich z ciemności:~"O śnie wieczny, 712 1, 7 | świętej ciszy nocnej, pod rosą z niebios zstępującą, w południa, 713 1, 7 | wiosny! Kwiaty, mające się z nas urodzić... Błogosławione 714 1, 7 | jeszcze nie ostygł. Nogi ż lubością zatapiały się w 715 1, 7 | kołyszącą, senną. Niekiedy z jej głębi dawał się słyszeć 716 1, 7 | odległy widok. Wznosiła się z bagien olbrzymia głowa porosła 717 1, 7 | piszczałeczkę, wykręconą z najmłodszej rózgi wierzbowej, 718 1, 7 | bez głosu stał ciągnąc z łąk i wsysając w siebie 719 1, 7 | siebie ciemność najgęstszą. Z dalekości, z zarzecznych 720 1, 7 | najgęstszą. Z dalekości, z zarzecznych pagórków, które 721 1, 7 | chrupnął albo dmuchał nozdrzami z umysłu, żeby odwiać sieczkę 722 1, 7 | Od dalekich białodrzewów, z łona wód, spośród rokicin, 723 1, 7 | i gnuśny. Ale za chwile z suchych piasków uciekał 724 1, 7 | Rafał wyciągnął drugi worek z obrokiem, rzucił go wzdłuż 725 1, 7 | Noc była parna. Migały z rzadka szybkie i bezdźwięczne, 726 1, 7 | wie, gdzie jest i co się z nim dzieje, w pobliskiej 727 1, 7 | tonów słowiczych, całował je z radosnym uśmiechem, przyciskał 728 1, 7 | wszystkimi siłami ciała. Z wolna te dźwięki metaliczne, 729 1, 7 | jakby niewolnik w jarzmie z krzyżem zgiętym, poszarpanym 730 1, 7 | dźwiękach wolnych, oszalałych z zachwytu, najpotężniejszych 731 1, 7 | złotostron i że to on sam wyrywa z niego zdrętwiałymi palcami 732 1, 7 | tonikę zaczął, odpowiedział z dala drugi, tamtemu trzeci... 733 1, 7 | przyłączył się czwarty tworząc z pierwszymi akord niewysłowiony. 734 1, 7 | popasione konie szły raźniej. Z prawej i lewej strony widać 735 1, 7 | gnieździła się w budach.~Z południa Rafał minął Chęciny. 736 1, 7 | wzniesieniach, sapy nad rzekami. Z traktu skręcili na boczną 737 1, 7 | żółta smuga litego piasku z dwiema koleinami, które 738 1, 7 | Pachnąca żywica wylewała się z nich i zapach jej spływał 739 1, 7 | Dookoła takich zalewisk z wybuchem krzewiła się zieleń 740 1, 7 | Koła bryczki zeskakiwały z korzenia na korzeń albo 741 1, 7 | kraj naznaczony, patrząc z żałobą na miejsca, które 742 1, 7 | bliskie jego duszy, chorej z miłości. Pchało go, żeby 743 1, 7 | Pchało go, żeby wyskoczyć z bryki, rzucić się tu na 744 1, 7 | uczuciom, które się w nim z wolna przetwarzały, żywym, 745 1, 7 | słońca, kiedy wyjechali z lasów.~Otwarła się przed 746 1, 7 | gdyż ów brat, poróżniony z ojcem, nigdy w Tarninach 747 1, 7 | kamieni, które wyrzucono z roli. Kamionki te osłonione 748 1, 7 | strumienie, które płynęły z upustu i młyńskich pogródek. 749 1, 7 | niezupełnej i zapoznawał sercem z tajemnicą tego zakątka. 750 1, 7 | Rafał nieśmiało zeskoczył z bryczki i wszedł do sieni. 751 1, 7 | ujrzał brata wychodzącego z sąsiedniej izby. Kapitan 752 1, 7 | zupełnie wygoloną. Długie włosy z czoła w tył zaczesane spadały 753 1, 7 | widok tej postaci, którą z dzieciństwa ledwie-ledwie 754 1, 7 | I nie pożegnał się z tobą?~- A nie, bo nawet... 755 1, 7 | tatuńcio kazał mi precz jechać z domu! Tyle że mi dał ślepego 756 1, 7 | Kapitan wstał i począł chodzić z kąta w kąt izby. Rafał wodził 757 1, 7 | Rafał wodził za nim oczyma i z nadzwyczajną ciekawością 758 1, 7 | Nie mógł sobie dać rady z uczuciem nieporozumienia, 759 1, 7 | do dom i zaczął rozmawiać z ojcem, porwała mię desperacja. 760 1, 7 | się nie dam... wyrwałem z pochwy! Boże mój!...~Usiadł 761 1, 7 | oddech piersiami prędko i z trudem. Mówił jeszcze:~- 762 1, 7 | wyszedłem. Tyle już lat! Gdyśmy z Bracławszczyzny pod Grochowskim 763 1, 7 | i nocami ku Połańcowi... z dala widziałem naszą stronę... 764 1, 7 | znowu:~- Przyszedłem tu z tym żołnierzem, skąd on 765 1, 7 | Smutek mię zagryza... A z domu... żeby też słowo!~ 766 1, 7 | brnąc w opowiadaniu, tracił z oczu granice, których dotychczas 767 1, 7 | nocnej przygodzie, o walce z wilkiem, żeby wyznać miłość 768 1, 7 | Piotr słuchał wszystkiego z oczyma szeroko otwartymi. 769 1, 7 | Gałęzie i pręty ich, pławmy z liśćmi ledwie rozwiniętymi, 770 1, 7 | i nagle kroplisty deszcz z niej się sypał szeleszcząc 771 1, 7 | pożywnym drzemaniem nadrannym. Z mglistej daleczyzny wynurzał 772 1, 7 | skroś gałęzi uśpiony staw. Z wód jego biało-niebieskich, 773 1, 7 | oddzielając się od niej z żalem, jak dusza, kiedy 774 1, 7 | nieskończoność. Ale światłość z dala nadchodząca pokropiła 775 1, 7 | skrzydła i mdlejąc, wijąc się z żalu, ginęły w błękicie. 776 1, 7 | niewysłowioną barwę niebios, która z wolna płonąć zaczynała, 777 1, 7 | słyszeli, jak życie w każdym z nich płynie...~ 778 1, 8 | Wygnanka leżała za borami, z dala od szerszych dróg, 779 1, 8 | raz pierwszy, zdybał Żyda z krzywą nogą, który kilofem, 780 1, 8 | niego samego, wydzierał z ziemi jałowce. Rafał wdał 781 1, 8 | naprawdę" zwano go Uryś. Był z fachu szewcem, ale robił 782 1, 8 | do Urysia, tak znowu Uryś z całej swojej figury podobny 783 1, 8 | drzewa, do wierzby, do pnia z krzywymi korzeniami. Sękate 784 1, 8 | tak patrzy na człowieka. Z przeproszeniem panicza, 785 1, 8 | do najbiedniejszego Żydka z Wygnanki, że Uryś dopiero 786 1, 8 | śmiechem i tylko czasami, z głębi brzozowego gaju, który 787 1, 8 | głód pospolity wyrywał go z marzeń i pędził ku domowi. 788 1, 8 | miejsca te posiadały coś z niego samego, jakąś część 789 1, 8 | niego samego, jakąś część z głębokości jego duszy, jakim 790 1, 8 | nie olchy. Były czarne, z krwawymi pniami przeczucia 791 1, 8 | zapowiedzi. Osoba Heleny znikła z jego wyobraźni, nawet wspomnienie 792 1, 8 | złotolity kwiat lipowy. Z rabat kwietnika, gdzie stały 793 1, 8 | gotował obiady.~Wieś, złożona z jedenastu chałup, świeciła 794 1, 8 | kasztanów w lśniących szorach z herbami, zaprzężona do wolantki 795 1, 8 | wolantki suto platowanej. Z powozu wyskoczył na ziemię 796 1, 8 | lokaja płócienny kitel i z pięknym ukłonem zbliżał 797 1, 8 | do brata kapitan:~Rafał z oniemiałym zachwytem przypatrywał 798 1, 8 | oderwać od jego kostiumu z ciemnego sukna i lśniącego 799 1, 8 | Książę Gintułt podszedł z uśmiechem do kapitana i 800 1, 8 | krwi do piersi, do gardła, z czego częste krwotoki. Felczer 801 1, 8 | częste krwotoki. Felczer z Włoszczowej krew mi puszczał 802 1, 8 | nie wezwiesz mego lekarza z Kielc, jak cię prosiłem?~- 803 1, 8 | przymusowa? A Kreys poczciwina z niemieckim? A stary tancmistrz 804 1, 8 | Uśmiech smutny jak łza spłynął z jego oczu i zawisł na wargach.~- 805 1, 8 | Chciałbym częściej być z tobą, Piotruś. Tu pusto 806 1, 8 | accuratissime, więc - dodał z uśmiechem - nie masz racji 807 1, 8 | niego oczy znużone i rzekł z niechęcią:~- Nie. Już zastaliło 808 1, 8 | omgliła duma i wzgarda. Mówił z wolna i grzecznie:~- Dziś 809 1, 8 | mówić? Najlepsza, co każdy z nas uczynić może, to milczeć. 810 1, 8 | Toż pamiętam, że kiedy nas z korpusu, dla braku kawalerów 811 1, 8 | się. Książę chłodził się, z lekka pochylając kapelusz. 812 1, 8 | pochylając kapelusz. Oczy jego z natarczywą uwagą spoczywały 813 1, 8 | siedział patrząc w ziemię z taką grzeczną obojętnośeią, 814 1, 8 | Żółkiewski nie odszedł żywy z placu honoru. Waćpan nie 815 1, 8 | Te stada ludzkiego bydła z szablami u boku, którymi 816 1, 8 | wojewodzie... Nigdy nie wyjdą z mej pamięci owe namioty 817 1, 8 | brudnymi płachtami, budy z gałęzi, żerdzi i darniny, 818 1, 8 | dokoła nich taczała się z garnkami, ze szklankami, 819 1, 8 | garnkami, ze szklankami, z dzbankami i skorupami w 820 1, 8 | wniebogłosy ryczeć i wyrywać z pochew szable. Tegoż dnia 821 1, 8 | rodowa duma, bo gdym w nią z rozpaczą bił pięściami, 822 1, 8 | powroty do obozu nad ranem z nocnych patrolów? W cóż 823 1, 8 | vulnera, vincula, exilium? Nic z nieh.dla duszy. Tylko strupy 824 1, 8 | pałały barwą ceglastą.~- Z ochotą... O cóż to idzie?~- 825 1, 8 | idzie?~- Żołnierz, który mię z pola wyniósł na ręku, jest 826 1, 8 | ręku, jest twój poddany, z twej wioski rodem. Służy 827 1, 8 | obywatela"... jakże mu tam?... z poddaństwa, zrównać ze sobą, 828 1, 8 | Czyż możesz wątpić? Z największą gotowością każę 829 1, 8 | Olbromski dźwignął się z krzesła, jakby się chciał 830 1, 8 | nóg księcia. Rafał, który z dala, bez ruchu, stał obok 831 1, 8 | Piotr, tak na poły stojąc z rękoma opartymi na poręczy 832 1, 8 | ręką ścisnął jego kolano z szeptem:~- Dzięki tobie 833 1, 8 | zbliżył się wyprostowany, z dłońmi wzdłuż bioder.~- 834 1, 8 | oczach Piotra. Książę Gintułt z całe j siły odtrącił chłopa. 835 1, 8 | radujesz, żeś chłopa wyprosił z poddaństwa, jakbyś góry 836 1, 8 | poddaństwa, jakbyś góry dźwignął z miejsca.~- Istotnie, moja 837 1, 8 | radość nie ma granic.~- Z tego, żeś nie jego dźwignął, 838 1, 8 | ale żeś sam na dół zeszedł z wyżyny, na padół, na nędzny 839 1, 8 | ogarnia mię duma, że do niego z krwi, z mięsa, z kości, 840 1, 8 | duma, że do niego z krwi, z mięsa, z kości, z każdego 841 1, 8 | do niego z krwi, z mięsa, z kości, z każdego włókna 842 1, 8 | krwi, z mięsa, z kości, z każdego włókna należę. Co 843 1, 8 | a Sobieski? Kto każdemu z nich kazał czynić to, co 844 1, 8 | leniwym ruchem dźwignął się z krzesła i rzekł przez zęby 845 1, 8 | Zdałbyś mi waćpan rachunek z takiego rozkazu, gdybyś 846 1, 8 | milczał dziwnie. Rzekł jeszcze z cicha:~- To żołnierz...~ 847 1, 8 | poczęło drzeć. Suche oczy z wolna oglądały daleką przestrzeń.~ 848 1, 8 | przypadł do niego.~Michcik z wolna, ostrożnie upuścił 849 1, 8 | o futrynę. Rafał zajrzał z przerażeniem w twarz. 850 1, 8 | Patrzały łagodnie i ciekawie, z żałosnym przymileniem. Zdało 851 1, 8 | wiadomo, czy nie żegna się z polami, z pracą swą, czy 852 1, 8 | nie żegna się z polami, z pracą swą, czy się nie modli...~ 853 1, 8 | Odstąpili tedy obaj ze czcią i, z dala stojąc, modlili się 854 1, 8 | pacierza wyłamywały się z jego warg sczerniałych, 855 1, 8 | mieścił się stolik do pisania z szufladą zamkniętą na klucz. 856 1, 8 | zwłoki Michcik wyrzucił był z kieszeni klucz od tego stolika. 857 1, 8 | że książę Gintułt pocznie z nim rozmawiać w taki sposób 858 1, 8 | rozmawiać w taki sposób jak z bratem, że zada mu jakieś 859 1, 8 | może, paliła go i podrywała z miejsca. Wtem do izby wszedł 860 1, 8 | izby wszedł znowu Michcik z parobkami w celu wysunięcia 861 1, 8 | Był także osobny zeszyt z grubego papieru, oprawiony 862 1, 8 | Pieniądze wsypał do kieszeni z niemałym zadowoleniem. Był 863 1, 8 | zmierzchu.~Ściemniało się, kiedy z kościoła w Grudnie, odległego 864 1, 8 | tego domu.~Wóz odjechał z powrotem. Słychać było klekot 865 1, 8 | siana świeżo zwiezionego z łąki, zasłał je pościelą. 866 1, 8 | spoczynku. Siedli obadwaj z żołnierzem we drzwiach śpichrza, 867 1, 8 | noc. Jarzące światło biło z okien dworku. Umilkło wszystko, 868 1, 8 | swych pniów strupieszałych z zielonymi głowami. Ani jeden 869 1, 8 | plusnęła płotka igrając z radosnym blaskiem księżyca. 870 1, 8 | na szczudlastych nogach z wielkimi stopami, depcące 871 1, 8 | jak żywa gwiazda.~Czasem z zarośli, z szuwarów, z gąszczów 872 1, 8 | gwiazda.~Czasem z zarośli, z szuwarów, z gąszczów olszowych 873 1, 8 | Czasem z zarośli, z szuwarów, z gąszczów olszowych wydobywał 874 1, 8 | westchnie woda...~Rafał wyjął z kieszeni książeczkę oprawioną 875 1, 8 | oprawioną w zieloną skórę z wyciskanym złotym brzegiem, 876 1, 8 | wzdychając boleśnie, odchodzi z cicha szumiąc sukniami cieńszymi 877 1, 8 | poczęli zostawać za mną, jedni z obojętnością zdrową dla 878 1, 8 | się nie spodział, a inni z miłosierdziem, które wylewa 879 1, 8 | oczy, błądzące po ziemi z cypliska góry udręczenia. 880 1, 8 | wpośród trzaskania granatów z żelaza, pomiędzy błyskiem 881 1, 8 | moich...~Tyś wezwał chłopa z szeregu, który w popłochu 882 1, 8 | jego ręku udźwignąłeś mię z ziemi.~Tyś to uczynił, któryś 883 1, 8 | której odbiło się niebo z jego wichrzatymi chmurami 884 1, 8 | jego wichrzatymi chmurami i z jasną otchłanią lazuru. 885 1, 8 | stawu, tak ucieka przeczucie z duszy mojej, i tylko ciemność 886 1, 8 | bytowanie Twoje.~Wyrwij z piersi przebiegłe zwątpienie 887 1, 8 | podobieństwo westchnienia.~Wyrwij z serca westchnienie, które 888 1, 8 | to, coś uczynił, wyrwij z serca niewierną myśl i wlej 889 1, 8 | miłości jednej, pospólnej z Tobą, niech wyznam na łonie 890 1, 9 | do suchej nitki, wrócił z trumną i ułożył w niej na 891 1, 9 | wozów. To książę Gintułt z całą swoją rodziną i dworem 892 1, 9 | oczyma jego wyskakiwały z karet, bastard i powozów 893 1, 9 | wspaniali panowie... Wszyscy z przybranym wyrazem najgłębszego 894 1, 9 | dworu. Był także proboszcz z organistą i służbą kościelną.~ 895 1, 9 | przodem. Za nim szli ludzie z pochodniami. Tuż przy trumnie 896 1, 9 | wspaniałą czeredą szedł z dala onieśmielony Rafał. 897 1, 9 | pogrzebowy mijał wieś, wychodzili z chat chłopi w brudnych koszulach, 898 1, 9 | półnagie dzieci. Wszystko to z otwartymi ustami dziwowało 899 1, 9 | pełna niedorzecznej pychy z tego tytułu, że to on właśnie, 900 1, 9 | podstarzała dama, zachlapana, z rozkręconą fryzurą, zmokła, 901 1, 9 | Gintułt szedi sam na przedzie, z głową podniesioną. Przebywał 902 1, 9 | ich wnętrza, wyrywając się z kłębów siwego dymu, padały 903 1, 9 | potęga w ich szeleście.~Jedno z tych prastarych drzew, ogromna 904 1, 9 | zaszemrało... Wyszedł z jego głębokiej czeluści 905 1, 9 | Teraz inne przemawiały z wysoka. I dziwna rzecz! 906 1, 9 | wlokącym się u ich korzeni, z zimną wzgardą, inne z obojętnością 907 1, 9 | korzeni, z zimną wzgardą, inne z obojętnością najgłębszą, 908 1, 9 | obojętnością najgłębszą, z obojętnością świadomą swej 909 1, 9 | nie żyje dobry brat Piotr. Z mozołem przypomniał sobie 910 1, 9 | Rafał ledwie zdołał wydusić z siebie głos: - Tak jest.~- 911 1, 9 | lepiej zaczekać.~- Zaczekać z pogrzebem na rodziców?~- 912 1, 9 | rodziców?~- Zaczekać... z pogrzebem...~- O, rodzice 913 1, 9 | księcia pana... my obadaj z bratem nieboszczykiem...~- 914 1, 9 | wrócił się jeszcze i dodał z uśmiechem:~- Możesz to napisać, 915 1, 9 | wola, rodzicom, że miałem z Piotrem rachunki pieniężne. 916 1, 9 | wyczyniało ze srogich dźwięków, z martwego głosu przerażające 917 1, 10| siedmnastego stulecia jeden z książąt Gintułtów założył 918 1, 10| siedzibę na wzór francuski. Z biegiem lat rozrost wielkich 919 1, 10| ulice, gracowane niegdyś z pilnością. Pałac, przebudowany 920 1, 10| obmurowanej fosy. Piętro dopiero, z korynckimi kolumnami i architrawem 921 1, 10| ozdobne i kształtne. Jeden z takich marszałek przeznaczył 922 1, 10| to chatka o jednej izbie, z wejściem w stylu gotyckim 923 1, 10| w niszy popiersie Wenus z zielonymi oczodołami i utrąconym 924 1, 10| wyniosła brzoza. Wprost z tegoż okna widać było głęboką 925 1, 10| pierwszy raz wszedł tam, z cicha stawiając nieśmiałe 926 1, 10| Głębokie marzenia wypływały z cieniów tych drzew i, przemieniając 927 1, 10| niemal w figury dziewic z cudnymi włosami, cicho idące 928 1, 10| ciennikiem i w głębi parku, z dala stojące głuchym, dumnym, 929 1, 10| nie wznosić, nie dźwigać z tej ziemi, lecz na skrzydłach 930 1, 10| wierzchołki. A lipy! Lipy, z których każda miała kilkaset 931 1, 10| Do tej alei spływało z góry światło zielone, jakby 932 1, 10| nowy świat ciągnął ku sobie z nieprzełamaną siłą. Dopiero 933 1, 10| znalazł koło swego łóżka tackę z przyborem do kawy i z bułkami. 934 1, 10| tackę z przyborem do kawy i z bułkami. Kawa była wystygła, 935 1, 10| choć pragnął zetknąć się z owym światem, ujrzeć go 936 1, 10| obiadu? - krzyknął śpioch z przerażeniem. Chłopiec uśmiechnął 937 1, 10| podawać.~Rafał wyskoczył z łóżka i zaczął się gorączkowo 938 1, 10| ubierać. Wkrótce był gotów i z niecierpliwością tysiąc 939 1, 10| kozaków w pąsowych kabatach z galonami i herbowymi blachy, 940 1, 10| Wkrótce ozwał się dzwonek i z rozmaitych stron, a przede 941 1, 10| stron, a przede wszystkim z pałacu, pociągnęło ku stołom 942 1, 10| myśl, że ma się złączyć z tym obcym mu tłumem, ale 943 1, 10| dystyngowanymi półzwroty, z uśmiechem głupio-niedbałym, 944 1, 10| znajomej!~Miejsca zajmowano z hałasem, wśród wesołych 945 1, 10| między lokajstwem... Czyż z powrotem wracać do swej 946 1, 10| kryjówki?~Głowa mu pękała z rozpaczy: nie widział już 947 1, 10| poznał. Kiedy się nieco z położeniem oswoił, zaczął 948 1, 10| po dworach. Obok jednej z Francuzek, a najpiękniejszej, 949 1, 10| szczególnie trzecia, ostatnia z brzegu. Była to jeszcze 950 1, 10| szesnastu. Przynajmniej robiono z niej młódkę.~Miała włosy 951 1, 10| w twarz starszego brata, z którym nieustannie szeptem 952 1, 10| książę Gintułt odwracał z trudem oczy od swej sąsiadki 953 1, 10| zwracał na rozbawioną siostrę z szeptem:~- Eli...~Nie wiadomo 954 1, 10| które sekretnie duma i z rozpaczą śni. Jakoby muzyka 955 1, 10| nie ukończył zanoszenia z sakramentalnym namaszczeniem 956 1, 10| obok siebie długie oblicze z włosami i wąsiskami zwieszającymi 957 1, 10| wąsiskami zwieszającymi się z niego jak z buńczuka. - 958 1, 10| zwieszającymi się z niego jak z buńczuka. - Jesteś asan, 959 1, 10| Panie mu ta świeć, filozofa z Wygnanki, Olbromskiego.~- 960 1, 10| mu na pole wychodzili jak z łaski, i koniec końców do 961 1, 10| się na zewnątrz. Milczał z oczyma wlepionymi w pusty 962 1, 10| wasanu nie widzi? Ja, Chłuka z Polińca. Tak waran napisz 963 1, 10| swoich, że Nikodem Chłuka z Polińca bierze onę Wygnankę 964 1, 10| swego, ci osmętnieje z tego, jako wierzba u drogi. 965 1, 10| Elżbieta... - powtórzył Rafał z przedziwnym upojeniem wewnętrznym 966 1, 10| upojeniem wewnętrznym i z drobiazgową uwagą, jak gdyby 967 1, 10| oświadczył, że książę życzy sobie z nim mówić. Wezwał zaraz 968 1, 10| mówić. Wezwał zaraz jednego z lokajów i polecił mu zaprowadzić 969 1, 10| Rafał wyglądał jego powrotu z głębi swej izby, nie spuszczając 970 1, 10| izby, nie spuszczając oka z głównego wejścia pałacu. 971 1, 10| sługus wszedł do stancji z grubiańskim prawie zawiadomieniem, 972 1, 10| za nim przez szereg sal, z których jedne były mozaikowane, 973 1, 10| ze złoconymi gzemsami i z pysznymi stiukami na stropie, 974 1, 10| barwach ciemnych, adamaszkowe z listewkami, albo bladoniebieskie. 975 1, 10| śnie obok wielkich obrazów, z których spoglądały na niego 976 1, 10| podłóg wysadzanych marketerią z hebanu, cytryny i żółtego 977 1, 10| pięknem drzwi i odrzwiów z mahoniu, olśniony widokiem 978 1, 10| grup marmurowych i kominków z rzeźbami, usiłował zachować 979 1, 10| nigdy piękno, wyrwawszy się z powrozów pracy, czekało 980 1, 10| postać w wyszarzanym ubraniu z werdragonowego sukienka 981 1, 10| widział, czym był, co się z nim działo, co na świecie 982 1, 10| znaczył. Śmiech podnosił się z jego piersi, śmiech przemądrzały 983 1, 10| towarzyszek i przyjaciółek. Jedna z nich wołała:~- Koniecznie 984 1, 10| śliczne dorastające panienki z twarzami cherubinów, otulone 985 1, 10| oczy rozsypywały iskry, z ust sfruwał śmiech, a obnażone 986 1, 10| friser!~Ktoś zerwał się z miejsca, a zajęła je osoba 987 1, 10| wsze strony i tout le monde z wrzawą, szelestem i śmiechem 988 1, 10| jak grad obsypały jedną z uczestniczek, która została 989 1, 10| Księżniczka Elżbieta wybiegła z nich i stanęła na progu. 990 1, 10| niezgrabnym ruchem, ukłonił się z sandomierską (od strony 991 1, 10| łaskawy, pański uśmiech, gdy z wolna odwróciła się i wyszła 992 1, 10| widok ślicznej szyi i ramion ż lekka odkrytych, wzniesionej 993 1, 10| może się jeszcze spotkać z panną, że jeszcze raz, 994 1, 10| radości, nie mógł się ruszyć z miejsca. Spojrzał na swe 995 1, 10| sobie wybuch dźwigający się z samego dna. Stał tak długo, 996 1, 10| wezwał Rafała do pokoju, z którego wyszedł przed chwilą, 997 1, 10| to książę zarumienił się z lekka, wydobył z otwartej 998 1, 10| zarumienił się z lekka, wydobył z otwartej szuflady biurka 999 1, 10| trzeba o tym w ogóle mówić z nikim... - z cicha rzekł 1000 1, 10| ogóle mówić z nikim... - z cicha rzekł książę - bo


1-500 | 501-1000 | 1001-1500 | 1501-2000 | 2001-2500 | 2501-3000 | 3001-3500 | 3501-4000 | 4001-4500 | 4501-4665

IntraText® (V89) Copyright 1996-2007 EuloTech SRL