Table of Contents | Words: Alphabetical - Frequency - Inverse - Length - Statistics | Help | IntraText Library | ||
Alphabetical [« »] xalonu 1 xoseaux 1 y 2 z 4665 za 1106 zab 3 zaba 1 | Frequency [« »] 7350 i 7019 w 5404 sie 4665 z 4579 na 2702 nie 2482 do | Stefan Zeromski Popioly IntraText - Concordances z |
Tom, Rozdzial
2001 2, 8 | jak ręce zbója zdzierały z niej suknie, szarpały koszulę, 2002 2, 8 | głowę. Dojrzał, że Helena z rąk drugiego zbója, który 2003 2, 8 | wydarła się. Westchnął z ulgą, gdy półnaga, skrwawiona, 2004 2, 9 | dzień, kiedy się ocknął z morderczych objęć snu. Leżał 2005 2, 9 | chwili tej wspomniał, co się z nim stało... A kiedy wszystko 2006 2, 9 | żeby zobaczyć, gdzie jest, z niedbałością tak wielką, 2007 2, 9 | jatagan, oprawiony w rękojeść z cisowego drzewa, z mosiężnym 2008 2, 9 | rękojeść z cisowego drzewa, z mosiężnym okuciem. Tuż leżała, 2009 2, 9 | ręce, jesionowa maczuga z bulwami w grubszym końcu, 2010 2, 9 | Próbował wstać, ale skoro się z miejsca poruszył, uczuł 2011 2, 9 | podłym człowiekiem. Wyrosły z jej kamiennego cielska dwa 2012 2, 9 | rękoma ujęła głowę zbudzonego z niewiedzy i poczęła ją równo, 2013 2, 9 | mechaniczne wahadło, wydawała z żelaznych trzewiów swych 2014 2, 9 | swego posłania. Wyszedł z koleby. Był w jakimś miejscu 2015 2, 9 | bunkosz, za pas wetknął nóż. Z pośpiechem wypił wino i 2016 2, 9 | uczyniwszy poszedł przed siebie z zamiarem szukania miejsca, 2017 2, 9 | Było południe, gdy wyszedł z owej doliny. Skoro stanął 2018 2, 9 | i strasznie, jak grabarz z trumną najdroższą. Wybladły, 2019 2, 9 | potem, stał na tym miejscu z oczyma wlepionymi w ziemię. 2020 2, 9 | Teraz dopiero wiedział, co z nim samym było, co jest 2021 2, 9 | się wieczór, gdy powstał i z trzeźwością drugiego człowieka, 2022 2, 9 | secinami, zdawało się, lat, z jego ciała został wytrącony, 2023 2, 9 | do podźwignienia pałki. Z łatwością odnalazł ślady 2024 2, 9 | wodzie, ale noc już schodziła z turni, noc ciemna.~Jakże 2025 2, 9 | mocniejszy od powiewu wachlarza z kości słoniowej skropionego 2026 2, 9 | Tak tu zawsze siadywał z Heleną. Wszystko wiedział, 2027 2, 9 | czułych wagach ducha wszystko z kolei przeważał. Bezsilne 2028 2, 9 | Bezsilne nadzieje sączyły się z jego serca. Obiecywały przez 2029 2, 9 | Obiecywały przez mgnienie oka, że z fal tej wody wyjdzie utopiona, 2030 2, 9 | na ziemię, jak łza spada z rzęsy, a towarzyszył jej 2031 2, 9 | dała wszystkiemu spoczynek, z wyjątkiem jednej boleści. 2032 2, 9 | ciemieniu, niby wieko skrzyni z żelaza, ustawionej między 2033 2, 9 | a wschodem słońca. Wtedy z piersi wydarł się głos, 2034 2, 9 | westchnienia wyrywały się z jego piersi, uczuł w sercu 2035 2, 9 | Wówczas krwawa, bezrozumna, z każdą chwilą coraz dziksza 2036 2, 9 | Nade dniem zaczęły wstawać z jeziora mgły. Wiotkie postawy 2037 2, 9 | mgła nadwodna. Mrok spływał z wierzchołków leśnego ostępu 2038 2, 9 | Rzucił w kamienny świat krzyk z całej piersi. Na wschód, 2039 2, 9 | błękitne przepaście, jak anioł z wątłymi skrzydły, rozbijał 2040 2, 9 | żałobne i przebite, wróciło z północy i południa, ze wschodu 2041 2, 9 | Ale już wyważone zostało z zawias wszelkie czucie i 2042 2, 9 | deptał i przeklinał, że z ich wierzchołków strącał 2043 2, 9 | strzału. Za chwilę ma skoczyć z nory i wlec się później 2044 2, 9 | nory i wlec się później z odstrzelonymi nogami i przetrąconym 2045 2, 9 | nieprzebyty szlak, wstał z miejsca swego cierpienia 2046 2, 9 | słońca nie mogła przełamać. Z rzadka stojące wynioślejsze 2047 2, 9 | czeredę zdawał się spływać z chmur. Rafał z wolna szedł 2048 2, 9 | się spływać z chmur. Rafał z wolna szedł w las i trafił 2049 2, 9 | trafił na potok płynący z boku góry. Poznał go... 2050 2, 9 | liście przez wiatr zdarte z czoła buka, jak z nich tworzy 2051 2, 9 | zdarte z czoła buka, jak z nich tworzy rude groble, 2052 2, 9 | wiatrach, wydzierających z łona gór przepiękne chmury... 2053 2, 9 | liść pędzi teraz pospołu z innymi, by stworzyć kupę 2054 2, 9 | by stworzyć kupę gnoju, z dala od matki-gałęzi, z 2055 2, 9 | z dala od matki-gałęzi, z dala od rodzimej, wapiennej 2056 2, 9 | wapiennej gleby buka, nawet z dala od ziemi.~Wtedy, gdy 2057 2, 9 | kwaśnym owocem dzikiej maliny, z nagła otoczyli go ludzie. 2058 2, 9 | chciał. Wtedy dźwignęły go z ziemi razy bata. W dolinie 2059 2, 9 | co nie miało styczności z jego duszą. Cieszyli się, 2060 2, 9 | widział bydło rozrosłe, z niezmiernymi rogami. Kilkakroć 2061 2, 9 | napić wody. Czasami który z nich wymienił nazwę wsi: 2062 2, 9 | długie, ciasno zabudowane, z bielonymi chaty o dachach 2063 2, 9 | albo sczerniałego gonta. Z dala wśród nich widać było 2064 2, 9 | białe, grubomure kościołki z gontowymi dachami i baniami 2065 2, 9 | było pod górami folwarki z murowanymi budynkami. Wyżej 2066 2, 9 | pokryte, krzywe zawiasy i haki z żelaza... Ciasne przejścia 2067 2, 9 | potworne podobizny dwu lwów z szarego kamienia, schody 2068 2, 9 | półokrągły, wykuty w skale, z którego cieknie szkliwo 2069 2, 10| ciemności, usiadł na ziemi i z uciechą wsparł plecy o zimną 2070 2, 10| wsparciu. ich i umocnieniu z granitu, przyniesionego 2071 2, 10| Czemużeśmy się wtedy sznurami z sukni nie związali i nie 2072 2, 10| infortunii, stanęło obok i napój z żółci a octu przykłada do 2073 2, 10| drugie, trzecie... Więzień z odrazą i trwogą dźwignął 2074 2, 10| ścianę. Kilkakroć szeptał coś z cicha, wymawiał słowo tajemnicze. 2075 2, 10| jeden, człowieku?~Rafał z najgłębszą odrazą usłyszał 2076 2, 10| Węgier, Liptak czy nasz z Polskiej?~I teraz przybysz 2077 2, 10| mówić. Głos jego dygotał z rozkoszy. Coś w tonach jego 2078 2, 10| korzeni włosów:~- Wyrwę ci z serca ostatnią pociechę, 2079 2, 10| jakobym wyrywał ślepcowi kij z ręki, gdy się do przepaści 2080 2, 10| Świętokrzyskim pasmie. Przyjdą z daleka, nadciągną z końca 2081 2, 10| Przyjdą z daleka, nadciągną z końca świata, przepłyną 2082 2, 10| przyniesione na skrzydle anielskim z dziecinnych lat... Zeschłymi 2083 2, 10| meta to wąskie, długie, z czarnego piachu i skał międzymorze, 2084 2, 10| góry morza, przez niski ląd z okrzykiem swoim straszliwym...~ 2085 2, 10| pękają u tej samej mety i z niepowtórzonym jękiem, z 2086 2, 10| z niepowtórzonym jękiem, z okrutną skargą wydają z 2087 2, 10| z okrutną skargą wydają z łon ten sam głos odwiecznej 2088 2, 10| żałości, głos wypływający z ludzkiej duszy... W sercu 2089 2, 10| wyrzut, niby miejsce w domu, z którego wcięto na barki 2090 2, 10| wywleczonym za długie mokre włosy z niezgłębionego odmętu. Ręce 2091 2, 10| woda, nogi zdrętwiałe, oczy z lodu, serce nieruchome i 2092 2, 10| skazańca. Zbój, spuszczony z łańcucha, stanął na nogi 2093 2, 10| koszula migała to tu, to tam. Z piersi wypadał obłąkany 2094 2, 10| przeciągły, prawdziwy krzyk z głębi duszy, wołający na 2095 2, 10| skale. Dozorca siepał się z więźniem. Ten jakby zapomniał, 2096 2, 10| zapomniał, gdzie jest i co się z nim dzieje, śpiewał jeszcze 2097 2, 10| wie? Taki sam pewnie zbój z gór jako i ty.~- To ta nie 2098 2, 10| jedlca ciężkiego miecza. Z wolna przez jego głowę waliła 2099 2, 10| myśl, że to jest może jeden z tych, którzy się poważyli 2100 2, 10| zwinął w siebie. Patrzał weń z mroku stalowymi oczyma. 2101 2, 10| głosem szyderczym, który się z niego samego natrząsał jako 2102 2, 10| dezenterował!~- Kiedy?~- He! Kie ja z wojska! Kęs czasu, bracie. 2103 2, 10| takom ulice biegać, co me z dwok stron bili. Cosi piećset 2104 2, 10| Dobrze! Juści odesłali me z wartownike do Preśburku, 2105 2, 10| w drodze useptali my sie z jednym wojakem, co me wiód, 2106 2, 10| wojakem, co me wiód, co był z Luptowa, juści zdezenterowali 2107 2, 10| hań na dnie w borze gnić z pniakami, niźli tak zyć. 2108 2, 10| taka mgła gęsta, brzyćka, z takim pukem-to cie tak przejmo, 2109 2, 10| wstał i seł, choć ci płacki z óc durkały...~- No, dobrze, 2110 2, 10| kie mas wolom...~- Nic mi z twojej nauki... - rzekł 2111 2, 11| uśmiech stworzony chceniem z nicości wesela, uprzejmy 2112 2, 11| podróży. Wcześnie wyruszono z Waasen. Kilku wieśniaków 2113 2, 11| tamuje. Dwaj podróżni szli z przymkniętymi oczyma. Trwoga 2114 2, 11| ich wokoło. Spod ścian, z głębi bulw i garbów zielonych 2115 2, 11| zdarzenia?~Skinął głową z wyrazem mniemanej ciekawości, 2116 2, 11| zaszło za garby Furki. Nikt z mieszkańców nie chciał słyszeć 2117 2, 11| małej starożytnej izdebce z krzywą podłogą było duszno 2118 2, 11| które się tu schodziły z czterech stron świata. Jechali 2119 2, 11| niewidzialnych. Przelatując tamtędy z północy na południe globu 2120 2, 11| ogniska. Następnego dnia z równym mozołem zeszli do 2121 2, 11| wychodził do pracy w polu i z uśmiechem zdumienia a mimowolnej 2122 2, 11| się podróżni na nizinach z rzeką Ticino, którą byli 2123 2, 11| Woźnica trzaskał wesoło z bata, pędząc w doliny, gdzie 2124 2, 11| domach jasnożółtych. Zwisał z ogrodowych murów przypołudnik 2125 2, 11| jakoby naszego ostu wytryskał z jego zwojów. Potworny kaktus 2126 2, 11| zieleni obszarów wodnych z taką rozkoszą jak w powietrzu. 2127 2, 11| pięciu czarnych płomieni. Z nicejskiego brzegu we mgle 2128 2, 11| ciasnych lochach, wiodących z góry w otwarte morze. Krótko 2129 2, 11| długimi aż do ziemi, uczyniły z tej drogi majestatyczny, 2130 2, 11| drobnych kamyków, które morze z dalekich stron przyniosło 2131 2, 11| Stanął przed nimi eukaliptus z pniem prostym i wyniosłym 2132 2, 11| niby pergamin. Wychylił się z gąszczów bukszpanu laur 2133 2, 11| bukszpanu laur kamforowy z małym i wątłym liściem i 2134 2, 11| korony cedru tworzył sam z siebie puszczę. Stojąc na 2135 2, 11| w głąb płaskiej cysterny z białego marmuru. Któż by 2136 2, 11| na jego spotkanie wyszedł z wilgotnych, lśniących zarośli 2137 2, 11| pomarańczę i śmiejąc się z łotrowską rozpustą? Któż 2138 2, 11| Przezierały w istocie z głębin liści białe ramiona. 2139 2, 11| rzekł Gintułt odchodząc z tego miejsca.~Z zadumy i 2140 2, 11| odchodząc z tego miejsca.~Z zadumy i znużenia wyrwał 2141 2, 11| gdy się jedne do drugich z trwogą tuliły ostrymi w 2142 2, 11| oczy - i papiery upadły mu z rąk na kolana. Naprzeciwko 2143 2, 11| najtęższego karmazynu. Wytryskała z cyprysowej ciemnicy jak 2144 2, 11| wstawszy zbliżyli się ku niemu. Z rozkoszą i czcią patrzali 2145 2, 11| miał spuszczone na kwiaty.~Z nagła ciężkie drżenie przebiegło 2146 2, 11| ręce przycisnął do piersi. Z niewidocznych oczu jego 2147 2, 11| kwiaty kilka samotnych łez, a z ust te słowa ciche:~- Któraś 2148 2, 11| A jeśli już odeszłaś z ziemi, bądź błogosławiona... 2149 2, 12| Niziny~Jednego z pierwszych dni września 2150 2, 12| Rafał Olbromski wyszedł z dolin i lasów i zmierzał 2151 2, 12| zmierzał ku nizinom. Rok z górą przesiedział w więzieniu 2152 2, 12| nowej procedury austriackiej z roku 1803, karano go ciężkim 2153 2, 12| śmierci. Musiałby był wydobyć z lochów wspomnienia cały 2154 2, 12| zniesławić po śmierci tę, która z jego winy zginęła, dla uratowania 2155 2, 12| i wlepił weń oczy ślepe z boleści. Ale za chwilę, 2156 2, 12| pytano, gdzie jest kobieta, z którą, według świadectwa 2157 2, 12| mieszkał na Podhalu, skłamał z prostotą, szczerością dziecka 2158 2, 12| wszystko. Poszła do miasta z płaczem. Gdzie jest obecnie, 2159 2, 12| swoich pupilów więziennych. Z całego dostatku otrzymał 2160 2, 12| odziać. Dozorca więzienia z litości darował mu, co mógł 2161 2, 12| zawadiackie buty węgierskie z cholewami, kaszkiet urzędowy 2162 2, 12| wziął kij w rękę i ruszył z tego miejsca. Kiedy minął 2163 2, 12| ostatniej żyły. Twarz miał żółtą z sinymi plamami, nalaną, 2164 2, 12| przy drodze kamienny słup z obrożami na łańcuchach do 2165 2, 12| i jadł chłopskie kluski z mlekiem, zapraszany życzliwie 2166 2, 12| Rozpowiadał kmetonom żałosne, a z przedziwnym artyzmem zełgane 2167 2, 12| omglone...~Rafał powitał je z niewysłowioną radością. 2168 2, 12| prowadziły do wsi dalekiej, z chatami krytymi słomą, szarymi, 2169 2, 12| znowu przymglony widnokrąg. Z niego przywykłe oko wydzieli 2170 2, 12| Głuchą ciszę przerwie tylko z dala niesione naszczekiwanie 2171 2, 12| niezwykłą posturę wędrowca, i z wrzaskiem poszybuje do najbliższej 2172 2, 12| rogu mieścił się szynkwas z wódką, piwem i pewną kolekcją 2173 2, 12| uwijał się chudy człeczyna z oczyma krzywoprzysięzcy, 2174 2, 12| pieniądze. Obok stały półkwarcia z piwem. Kurzył się na misce 2175 2, 12| daleki od samowiedzy, co się z nim dzieje, wstał ociągając 2176 2, 12| poziewając nieszczerze, i z odległości a hardo spytał 2177 2, 12| czynnościach i, wykłuwając zęby z karygodną niedbałością, 2178 2, 12| jegomość... kazał?~- No, coś z mięsiwa. Z mięsiwa! Z gotowanego, 2179 2, 12| kazał?~- No, coś z mięsiwa. Z mięsiwa! Z gotowanego, smażonego...~ 2180 2, 12| coś z mięsiwa. Z mięsiwa! Z gotowanego, smażonego...~ 2181 2, 12| chabaninę? - dodał Rafał z pogardą tak szczerą, jakby 2182 2, 12| masz, tylko żywo!~Mówił to z najzupełniejszym spokojem, 2183 2, 12| sierdzistego oberwańca. Z uśmiechami pobłażania i 2184 2, 12| ziemski, kiwnie czasami z łaski a dobrej woli głową, 2185 2, 12| począć. Rafał zajrzał w karty z wyniosłością, której mimo 2186 2, 12| Nie, ja nietutejszy.~- A z daleka?~- Z daleka.~- To 2187 2, 12| nietutejszy.~- A z daleka?~- Z daleka.~- To jest skąd~- 2188 2, 12| Od węgierskiej strony? - z niejakim szacunkiem zapytali 2189 2, 12| sobie pytanie, spoglądając z ukosa na "boczek" wieprzowiny 2190 2, 12| nalewając sobie drugi kieliszek z jego butelki.~- A ja tu 2191 2, 12| Co za pana?~- A czekam z rozstawnymi końmi... - odrzekł 2192 2, 12| Pan wasanów skąd jedzie?~- Z Wiednia.~- Jakże się, u 2193 2, 12| przyszło bez pożegnania z karczmy czmychać. Miał zamiar 2194 2, 12| stangretów i skorzystać z nich w jakiś sposób. W tym 2195 2, 12| że uda mu się skorzystać z rwetesu i wypaść za drzwi, 2196 2, 12| Drzwi otworzono szeroko i z wolna wszedł do stancji 2197 2, 12| kapelusz, płaszcz, wysokie buty z cholewami, aczkolwiek zabłocone 2198 2, 12| drobiazgów. Znać było, że wraca z dalekiej podróży i po długiej 2199 2, 12| Olbromski przypatrywał mu się z bolesnym strachem. Od pierwszego 2200 2, 12| jeszcze przeżyć: zetknąć się z dawnym kolegą w takiej odzieży, 2201 2, 12| służącym pytania. Gdy tak z kąta w kąt defilował, spostrzegł 2202 2, 12| postanowienia. Pojedynczym ciosem z dołu huknął karczmarza w 2203 2, 12| huknął karczmarza w brodę z taką siłą, że ten odleciał 2204 2, 12| koleżko Krzysiu?~Cedro z okrzykiem żachnął się w 2205 2, 12| zaczął mu się przypatrywać, z lekka otwierając usta.~- 2206 2, 12| Rafał... - rzekł tamten z cicha, zbliżając się ku 2207 2, 12| ty tu robisz? - mamrotał z przerażeniem, oglądając 2208 2, 12| oglądając jego kostium z góry na dół, z dołu do góry, 2209 2, 12| jego kostium z góry na dół, z dołu do góry, unikając widoku 2210 2, 12| on!~- Wszystko ci powiem z czasem, tylko mię o nic 2211 2, 12| nędzy.~- Rafał!~- Umieram z głodu.~- Miłosierny Boże! 2212 2, 12| swą piękną twarz, jakby z zamiarem oddania mu pocałunku.~ 2213 2, 12| cofnął się gwałtownie i z odrazą, uczuwszy fetor bielizny 2214 2, 12| więźnia.~Służba wniosła puzdro z zapasami podróżnymi, rozłożyła 2215 2, 12| Cedro sam usługiwał mu z nerwowym pośpiechem. W pewnej 2216 2, 12| Chcę zostać sam na sam z przyjacielem. Przynieść 2217 2, 12| wyrzucić... - wyszeptał Rafał z uśmiechem krwawego szyderstwa. - 2218 2, 12| leżącą zdradę, jak płytę z granitu. Chciał się otrząsnąć 2219 2, 12| namyślał się głęboko. Rzekł z wolna:~- Prawdę mówiąc, 2220 2, 12| Myślałem o tym, żeby z głodu pod płotem nie zamrzeć...~- 2221 2, 12| właśnie, otóż właśnie! - wołał z pośpiechem Krzysztof.~- 2222 2, 12| sandomierskim.~- Rad bym z duszy-serca, ale zważ tylko...~- 2223 2, 12| żywnie podoba, wróciwszy z Wiednia.~- Wróciwszy z Wiednia... 2224 2, 12| wróciwszy z Wiednia.~- Wróciwszy z Wiednia... Czy ty stale 2225 2, 12| Przeciągnął się i uśmiechnął z goryczą.~- Robić nic nie 2226 2, 12| Warszawy? Przenigdy! - zawołał z ponurym na czole marsem 2227 2, 12| a co najmniej śledztwem z powodu zaginięcia pani de 2228 2, 12| ci to będzie na rękę, to z rozkoszą, z prawdziwą rozkoszą 2229 2, 12| na rękę, to z rozkoszą, z prawdziwą rozkoszą pojechałbym 2230 2, 12| bezprzykładny gniew i bunt. Z całej duszy i ze wszystkich 2231 2, 12| prawo i w lewo, do taktu z wahaniami pojazdu. W miarę 2232 2, 12| wolantki, zależne od czegoś z zewnątrz, od byle trącenia 2233 2, 12| i ziąbu nakryta; podobna z dala do szarej skiby czy 2234 2, 12| kmiotku pracowity, gdy idziesz z karczmiska na rozstajnych 2235 2, 12| ręką pracowitego, gdy idzie z karczmiska na rozstajnych 2236 2, 12| rozstajnych drogach. Wydarte z pnia wiszą i suchymi listkami 2237 2, 12| obrzydły, nie do zniesienia...~Z obu stron drogi zbliżały 2238 2, 12| przestwór i widok drzew z oczu wydziera. Smutek się 2239 2, 12| podków końskich, a wołać z ziemi za uciekającym...~ 2240 2, 13| wieczorem dopiero powóz zjechał z wynioślejszych płaskowzgórz, 2241 2, 13| wynioślejszych płaskowzgórz, z garbów bezleśnych w sam 2242 2, 13| poczuł nozdrzami powiew z ziemi nasiąkłej wodą, zadrzewionej, 2243 2, 13| wierzb i brzóz, złożonymi z drzew tak grubych, wyniosłych 2244 2, 13| przypominały Rafałowi wsie z tamtej strony... Tak samo 2245 2, 13| ku przechodniowi gałęzie z nieskończonych sadów. Gruszki 2246 2, 13| i odwieczne aleje wydały z głębin swych głos stary 2247 2, 13| gwiżdżąc i pośpiewując. Z pewnego pagórka dały się 2248 2, 13| bramą. Ale nim służący zlazł z kozła, żeby otworzyć, już 2249 2, 13| już wierzeje rozwarły się z trzaskiem. Słychać było 2250 2, 13| wrzawę i wołania ludzi z latarniami biegnących do 2251 2, 13| pocałunki. Rafał zażenowany stał z boku. Był onieśmielony i 2252 2, 13| przed sobą mojego wybawcę z nurtów Wisły. Sam we własnej 2253 2, 13| oczyma.~- Siłą go zabrałem z drogi...~- Wchodźcież, wchodźcie 2254 2, 13| pańskiego pamiętam jeszcze z roku... czekajcież...~Rafał 2255 2, 13| lat około sześćdziesięciu, z twarzą schorowaną, wydelikaconą, 2256 2, 13| najrzewniejszych uścisków padały z jego warg rozkazy, które 2257 2, 13| przylegającym do wielkiej sieni, z drzwiczek ukrytych w kącie 2258 2, 13| Mery! - zawołał młody Cedro z uczuciem radości. Panienka 2259 2, 13| głowę i spojrzała na niego z zabawnym uśmieszkiem. Za 2260 2, 13| Kuzyna... -wyszeptała z najgłębszym zdumieniem, 2261 2, 13| jest to bowiem wybawca z nurtów Wisły twego brata, 2262 2, 13| siostra nie spuszczając oczu z Rafała. - Śpi ślicznie, 2263 2, 13| złożyła ręce...~Krzysztof z błazeńską miną pokazał, 2264 2, 13| tu podają...~Najstarszy z lokajów, uśmiechnięty z 2265 2, 13| z lokajów, uśmiechnięty z tak szczerą radością, jakby 2266 2, 13| na talerz Krzysztofa zupę z owoców, zaprawioną śmietaną. 2267 2, 13| szambelańskiego, wydrzyj mi z piersi serce hrabiowskie...~- 2268 2, 13| lokajami.~Kilku młodszych z nabożnym niewolniczo zadowoleniem 2269 2, 13| i dziedzic, przybywający z dalekich Niemców, dostał 2270 2, 13| talerz.~Za chwilę Krzysztof z błyszczącymi oczyma krajał 2271 2, 13| ostrzyżenie głowy brata z pozostawieniem na ciemieniu 2272 2, 13| ufryzowanego czuba.~- Nie śmiej się z elegantów wiedeńskich, bo 2273 2, 13| jesz? - wołał rzucając się z nożem i widelcem na ulubione 2274 2, 13| Rafał powracał właśnie z Bardyjowa, gdzie na wodach 2275 2, 13| Bardyjowa, gdzie na wodach bawił z przyjaciołmi, szukając... 2276 2, 13| To nie dla nas. Miał już z Tarnowa wracać da siebie 2277 2, 13| śmiała się w jego oczach, z lekka przysłonionych rzęsami.~- 2278 2, 13| tak... - rzucił ojciec z nieszczerym lekceważeniem - 2279 2, 13| od nawału wrażeń.~- Filut z papusia... - szepnął Krzysztof 2280 2, 13| niecierpliwie.~- Jesteś hrabianką z mojej łaski... - rzekł Krzysztof 2281 2, 13| się tej panience, gdy tak z roziskrzonymi oczyma brała 2282 2, 13| brała udział w rozmowie, z uczuciem nieuchwytnej prawie 2283 2, 13| wszystko gdy pochylała się z szeptem gorączkowym ku bratu, 2284 2, 13| angielskim. Wszystkie meble były z drzewa mahoniowego, a proste, 2285 2, 13| powleczone nikłym kolorem z wątłymi szlaki, a ozdobione 2286 2, 13| esowate, na wygiętych nóżkach z rzeźbionymi kwiatami i bukietami. 2287 2, 13| bruzdy, a oczy spoglądały z dzikością i drapieżnym brutalstwem. 2288 2, 13| fotelu, przymknął oczy i z uśmiechem rozkoszy, z niewymowną 2289 2, 13| i z uśmiechem rozkoszy, z niewymowną radością w załzawionych 2290 2, 13| wsparta na ramieniu brata, z początku nieśmiało, a później 2291 2, 13| wreszcie ku niemu, ku gościowi. Z piersi dziewiczej płynęła 2292 2, 13| do innej melodii. Siostra z początku nie mogła jej znaleźć 2293 2, 14| dymy kłębią się, buchają z tych wyniosłości i rozdołów. 2294 2, 14| związane były staromodnie, z niemiecka, w tyle głowy. 2295 2, 14| wykwintny, krojem francuskim, z jedwabnymi wyłogami i kamizelką, 2296 2, 14| a na nogach grube buty z cholewami do kolan, dobrze 2297 2, 14| podkreślał owe tytuły i że z nich właśnie śmiał się tak 2298 2, 14| również, choć nieszczerze i z przykrością.~- Witam i ja 2299 2, 14| krzyczał wyskakując z bryczki.~- Pan hrabia łaskawość 2300 2, 14| siwiejesz nie na żarty...~- Z trosków o dobro pańskie... 2301 2, 14| socjusza od serca, kolegę z lat szkolnych, i że poproszę 2302 2, 14| encyklopedyk, tudzież szyderca z rzeczy, że się tak wyrażę...~- 2303 2, 14| wyrażę...~- Cieszę się mocno z poznania przyjaciela pana 2304 2, 14| Krzysztof Cedro zrzucił płaszcz z ramion i objął Trepkę serdecznie 2305 2, 14| Włazimy ci na kark obadwaj oto z Rafciem. Będziemy gospodarowali. 2306 2, 14| swoją lekkomyślnie puścił z dymem?~- E, cóż tam moje 2307 2, 14| popchnął wyż wzmiankowaną Wólkę z przyległościami nad nieprzyjemną 2308 2, 14| Dziś nie masz dla mnie nic z niej innego okrom pragnienia, 2309 2, 14| po obcych krajach, kiedy z mego dziedzictwa zostało 2310 2, 14| się za książkami i razem z nimi znalazłem gościnę...~- 2311 2, 14| jak skąpy dziadzio. Toż z Wiednia musiałem go zasypywać 2312 2, 14| krajzamtu. Chaty im buduje z pałacowatymi oknami, felczerów 2313 2, 14| Rafała.~- A waszmość również z Wiednia zstępujesz w te 2314 2, 14| zapytał Rafała.~- Nie, on nie z Wiednia, tylko z Warszawy.~- 2315 2, 14| on nie z Wiednia, tylko z Warszawy.~- Reprezentanci 2316 2, 14| prorokowanie.~- Kiedyż znowu z powrotem do naddunajskiej 2317 2, 14| Chodzić chodzi!~- A czy ja z moimi ślepiami nie zwalę 2318 2, 14| moimi ślepiami nie zwalę się z niego pierwszego dnia?~- 2319 2, 14| Pan hrabia przybywasz z jednej ze stolic świata 2320 2, 14| odczytuję jakiś rozdziałek z Miasta mistycznego Marii 2321 2, 14| Skończ no, proszę cię, z tym hrabią!..~- Albowiem?~- 2322 2, 14| Trepkowie Nekandy, Toporezyki z Grzegorzewic, ba! ba! Najstarsze 2323 2, 14| Rzepicha była Trepczanka z domu?~- A właśnie!~- Oni 2324 2, 14| patrzysz?~- Patrzę, którędy z waści niemiecki rozum wylezie.~- 2325 2, 14| Niemczech?~- Jam się włóczył z rozkazu, starszych, jam 2326 2, 14| nie żebrzę i nie bawię się z własnej woli. Ojcowski rozkaz 2327 2, 14| znad modrego Dunaju, patrzę z abominacją, czy nie jadą 2328 2, 14| Ech, Rokito! nie będę z tobą rozmawiał. Rafał, chodź 2329 2, 14| jędrne, brunatne belki z modrzewia gęsto przeglądały 2330 2, 14| kącie stało sosnowe łóżko z lichą pościelą, a nad nim 2331 2, 14| należycie zorane, jeden rów z loiką wybrany, żeby przerznął 2332 2, 14| wszystko. Drwię ja sobie z Niemca, dopóki siedzę na 2333 2, 14| Jeśli potrafisz wydobyć z niej wszystkie zasoby, to 2334 2, 14| ty mówisz. Ja się duszę z rozpaczy widząc, co się 2335 2, 14| nocy pod dom, wywleką cię z łóżka i łeb ci utną toporem!... 2336 2, 15| i Rafał leżał w ubraniu, z oczyma zwróconymi ku niebu. 2337 2, 15| Trepki, gdy nad wieczorem z chartami wracali, wszystko 2338 2, 15| grzybów i woń żywicy, płynącej z obarów na sosnach, napełniała 2339 2, 15| jak w kamieniu. Czasami z jego piersi wydzierało się 2340 2, 15| próżnię czasu. Echo wołania z głębi gór wychodziło z ciemności. 2341 2, 15| wołania z głębi gór wychodziło z ciemności. Wtedy serce dźwigało 2342 2, 15| bezużytecznych. Stopniowo każda z tych spraw, wszystko, co 2343 2, 15| wszystko, co pracowita wola z pośpiechem i mozołem dźwignąć 2344 2, 15| wstał o świcie i wyszedł z domu. Było chłodno. Wiatr 2345 2, 15| koryta rzeki, były ostrowy z dawien dawna porosłe drzewami, 2346 2, 15| zeschłe karpy, sterczące z wody na obraz potwornych 2347 2, 15| oczy zaszły łzami ulgi. Z rozkoszą, jakiej zawsze 2348 2, 15| widok nowych miejsc w kraju, z ową rozkoszą nienasyconą, 2349 2, 15| pierwszy raz od tak dawna, jak z cicha jesienne liście szeleszczą. 2350 2, 15| jesienne liście szeleszczą. Z dala, z pól, polatał chłodny 2351 2, 15| liście szeleszczą. Z dala, z pól, polatał chłodny wietrzyk.~ 2352 2, 15| tylu czasów roześmiał się z głębi, z gruntu duszy, do 2353 2, 15| czasów roześmiał się z głębi, z gruntu duszy, do myśli nowej 2354 2, 15| żyć... Począł wolno sam z siebie przemyśliwać, jak 2355 2, 15| bogactwo radości, płynące z widoku ziemi...~W tej samej 2356 2, 15| wierzb, zimorodek przeleciał z ostrym, zgiełkliwym, donośnym 2357 2, 16| Rankiem~Jak z bicza strzelił, upłynął 2358 2, 16| Młody Cedro zimę spędził z ojcem i siostrą we Lwowie, 2359 2, 16| Trepka nadrwił się niemało z tego karnawałowania lwowskiego, 2360 2, 16| ciekawym na długą metę. Można z nim było rozmawiać o wszystkim, 2361 2, 16| jechali wczesnym rankiem z zamiarem puszczenia chartów, 2362 2, 16| się ku ziemi bezsilnie i z gnuśnym bezwładem. Gdy wiatr 2363 2, 16| bezwładem. Gdy wiatr powiał z pól, leciały za jego wolą 2364 2, 16| ściany...~A mnie wówczas z głębi duszy~Wszystkie czucia 2365 2, 16| zaczął nucić...~Wyjechali z leśnej drożyny na równinę 2366 2, 16| się za nimi w mgłę polną. Z nagła stanęli jak wryci. 2367 2, 16| nagła stanęli jak wryci. Z tej mgły, na całej widzialnej 2368 2, 16| ich nogi w ziemię wrosły. Z nastawionymi uszyma i wytkniętymi 2369 2, 16| kolumnami roty grenadierów z ciężkimi karabinami na ramieniu 2370 2, 16| podkładając lewary dźwigali z topieliska koła, łoża i 2371 2, 16| przodkary, ogony i jaszczyki. Z dala za piechotą i artylerią 2372 2, 16| koniach. Wielkie ich czaka z włochatymi grzebieniami 2373 2, 16| idą i idą falami bez końca z nieprzejrzanej nocnej mgły...~ 2374 2, 17| jednostajnego szczebiotu. Stado wron z łopotem skrzydeł i krakaniem, 2375 2, 17| władanie wilgoć cmentarna. A z oddali, z południa, powiewał 2376 2, 17| wilgoć cmentarna. A z oddali, z południa, powiewał wiatr 2377 2, 17| późnym listopadzie. Każdy z nich przeżywał własne myśli, 2378 2, 17| teraz wyschła i stężała, z wolna tonęła w cieniu grubym 2379 2, 17| jak się to czule żegna z nami Favoni?... - rzekł 2380 2, 17| słowem, że takiego oto dnia z takim wianiem wiatru w żadnych 2381 2, 17| stronę w oczekiwaniu. Psy z nagła ucichły i z podwiniętymi 2382 2, 17| oczekiwaniu. Psy z nagła ucichły i z podwiniętymi ogonami trwożnie 2383 2, 17| pojękując cofały się w podwórze. Z półmroku alei wolno wysuwał 2384 2, 17| Żebrak.~Młody Cedro wydobył z kieszonki cwancygiera i 2385 2, 17| ku wrotom i długo o coś z dziadkiem się spierał. Zadziwiło 2386 2, 17| pieniążek na dłoni. Już z dala mówił ze śmiechem:~- 2387 2, 17| czy jaśnie panowie nie są z Niemców przypadkiem... Nie 2388 2, 17| człowieka w łachmanach, z sakwami na krzyż przewieszonymi 2389 2, 17| Jasne jego oczy przechodziły z jednej twarzy na drugą, 2390 2, 17| czy litewską mową - czy z waćpaństwa który wojskowo 2391 2, 17| żeś się tak utrudził?~- Z daleca ja, kulhawiec, idę, 2392 2, 17| kulhawiec, idę, bracia rodacy, z bardzo dalekiej strony.~ 2393 2, 17| Bądź spokojny! Włos ci z głowy nie spadnie pod dachem 2394 2, 17| wieczerzę. Panowie swoją z pośpiechem spożyli. Trepka 2395 2, 17| do swego kukrzyska idę z miejsca Austerlitz zwanego, 2396 2, 17| zimę. A od wiosny wlekę się z miejsca na miejsce, z miejsca 2397 2, 17| się z miejsca na miejsce, z miejsca na miejsce...~- 2398 2, 17| listopadzie miesiącu, jak ja z towarzyszami odszedł z jakimowieckiego 2399 2, 17| ja z towarzyszami odszedł z jakimowieckiego placu. Tak, 2400 2, 17| się, jakoby wczoraj było. Z rozpaczą my broń cisnęli, 2401 2, 17| ziemię strzaskali. A oto z młodego draba ja dziad starzeńki 2402 2, 17| dziad starzeńki powracam z dalecyny... sam jeden. Wszyscy 2403 2, 17| nieraz przez braterską ręką z obcego szeregu rzucone groty. 2404 2, 17| Braciszku! - rzekł do niego z pośpiechem Krzysztof drżącymi 2405 2, 17| niecoś, ledwie ze słychu, z wieści.~- Dobrze. Powiem 2406 2, 17| Bardzo ja się już otrzaskał z wojną, a na myśl tamten 2407 2, 17| spokojnie grykę siać, zwady z sąsiadem o snopek prowadzić?... 2408 2, 17| poczciwego. "Ta choćby brukanem z pola!" - woła ten, woła 2409 2, 17| kiedy przed frontem wzięli z polska po węgiersku wyczytywać, 2410 2, 17| Emanuel, a to książę Herkules z Modeny i sama królowa Karolina 2411 2, 17| i sama królowa Karolina z Neapolu. Niemało ja z kamratami 2412 2, 17| Karolina z Neapolu. Niemało ja z kamratami ziemi zdeptał, 2413 2, 17| Zrazu nawet wierzył człowiek z drugim, że świętą osobę 2414 2, 17| piersią swoją osłaniać idzie. Z kim się było zrozumieć, 2415 2, 17| zegnany ze wszech stron, z czterech końców świata. 2416 2, 17| komendant pobratymca jednego z drugim w glicie, ba! w kompanii! 2417 2, 17| drugiego niby to przypadkiem, z głupia frant szlusuje w 2418 2, 17| szlusuje w bitwie, że do się z dala gadają oczyma albo 2419 2, 17| drugiej wojnie zeszli my byli z gór w pola lombardzkie. 2420 2, 17| Sama była wiosna. Jedni z naszych kamratów pod arcyksięciem 2421 2, 17| Generałowie Elsnitz i Gottesheim z siedmioma batalionami piechoty 2422 2, 17| Młode bestie, żołnierz z pieluch, toteż to szło w 2423 2, 17| nie tak znowu łatwo broń z garści wytrąci bele smyk, 2424 2, 17| ramię, puklerz przed nimi z bagnetów...~Panowie bracia! 2425 2, 17| Błąd się głowy czepia, gwer z ręców leci, włosy na głowie 2426 2, 17| Nim słowo rzec, już ci z trupa bratniego mundur zwłóczę 2427 2, 17| spod ogona nie wypadł!" Z tym samym austriackim gwerem 2428 2, 17| szeregu, jak wezmę pospołu z bracią rznąć w batalion 2429 2, 17| boju wzięły pazurami szańce z kompletem armat, wyparły 2430 2, 17| wigilią tego dnia przybył z dalecyny, bo aż, mówili, 2431 2, 17| dalecyny, bo aż, mówili, z Konstantynopola. Męstwem 2432 2, 17| swoich dywizjach, trzeci z półbrygadą francuską i dwiema 2433 2, 17| Generał Scherer - bodaj z piekła nie wyjrzał! - kazał 2434 2, 17| zamknięty był w Mantui i nasza z nim komunikacja zerwana. 2435 2, 17| komunikacja zerwana. Poszli my z armią włoską. Byti my w 2436 2, 17| generał Macdonald, uchodząc z Neapolu przez wielkie włoskie 2437 2, 17| straszliwą. Złączył się potem z armią włoską i poszedł pod 2438 2, 17| zjednoczonych. Generał Colli z jednym batalionem francuskich 2439 2, 17| szeregi wieść o powrocie z egipskiej wyprawy "najstarszego 2440 2, 17| jego zatrzasły się za nami. Z lądu, ze wszystkich dolin 2441 2, 17| angielskie lorda Keitha z morza. Ustał dowóz żywności. 2442 2, 17| wymarło ze zgniłej strawy i z zaraźliwych chorób dwadzieścia 2443 2, 17| dwadzieścia tysięcy ludzi. Z nas znowu, z żołnierzy wdrożonych 2444 2, 17| tysięcy ludzi. Z nas znowu, z żołnierzy wdrożonych do 2445 2, 17| wyśledzić, to ci ino łza z oka pociecze. Najbliższy 2446 2, 17| Portofino, wrzynał się w morze z lewej strony, a na prawej, 2447 2, 17| morze!... Tam ja się poznał z tobą... Zatoko moja, zatoko... 2448 2, 17| szedł ku portowi, żeby choć z morza co nieco wyłowić na 2449 2, 17| ostrożnie wsunął nos i oczy z ulicy w czarną i zimną sień, 2450 2, 17| warknął Włoszyn zielony z głodu abo ci lufę krócicy 2451 2, 17| abo ta na paluszkach szedł z nożem w rękawie jak pies-milczek. 2452 2, 17| Soult. Resztki legiów wyszły z miasta w stronę Marsylii. 2453 2, 17| dalej. Gałgany zlatywały z gnatów... Idziemy, bywało, 2454 2, 17| Alpach siedliska, śmieją się z nas piękne dziewki stojąc 2455 2, 17| chłop osobisty, walny, z jednej sztuki, krokiem twardym 2456 2, 17| diabłów.~"Trzymaj się jeden z drugim! - wrzaśnie, gdy 2457 2, 17| Równaj się! Wiedz jeden z drugim, że najjaśniejszą 2458 2, 17| westchnął i zamilkł.~- Cóż się z wami stało później? - szepnął 2459 2, 17| teraz znowu, po wtóre, uszli z cesarskich szeregów i o 2460 2, 17| rozpadli legiony. Pierwszy, z siedmiu batalionów piechoty 2461 2, 17| tysięcy ludzi. Ruszyli my się z Marsylii w Mantuańskie pod 2462 2, 17| mili, a białe wojska miały z murów wychodzić, legia jak 2463 2, 17| u nogi, ale śmierć zieje z oczu... Wtem, jakoby na 2464 2, 17| słabego, nie pobratymstwem z zakonem zbójców walczy Polak. 2465 2, 17| nieprzyjaciel wychodzić zaczął z twierdzy przez cytadelę. 2466 2, 17| a żywo, żywo - raz w raz z ich glitów występował żołnierz-Polak, 2467 2, 17| co świadomsi, że zrobią z nami to samo, co jakiś Wielki 2468 2, 17| samo, co jakiś Wielki Fryc z najemnym wojskiem po siedmioletniej 2469 2, 17| zaś za Fryc i co on zrobił z onymi wojskami, więc strach 2470 2, 17| iść w biady czy w układy z Rzecząpospolitą Francuską. 2471 2, 17| do rady oficerów po kilku z każdego batalionu. Wszyscy 2472 2, 17| okrzyknęli, że się zgadzają, i z zapałem najgorętszym oświadczyli 2473 2, 17| Wyjdźmy, prawi, cichaczem z Modeny do Otranto, pochwyćmy 2474 2, 17| osiąść i czekać aż do czasu. Z tym planem udał się pan 2475 2, 17| naszych korpusach, przybył z kwatery głównej do Modeny 2476 2, 17| poddaństwo Francji. Kto z was, mówił generał, nogą 2477 2, 17| niedostatku nie byli w stanie z miejsca się oddalić, wyszła 2478 2, 17| stanęły obie pod bronią z rozkazem użycia gwałtu w 2479 2, 17| honorem chlubicie, żołnierze z bronią w ręku!~- Z bronią 2480 2, 17| żołnierze z bronią w ręku!~- Z bronią w ręku...~- Trza 2481 2, 17| tysiąc, a nie, to dwudziesty z kolei przyjdzie na miejsce 2482 2, 17| któremu przewodzili w boju, a z którym przeszli góry, niziny. 2483 2, 17| niziny. Ani jeden nie uszedł z Livorna, żeby głowę ocalić, 2484 2, 17| sprzysięgli się dzielić los z bracią. Prawda, był później, 2485 2, 17| się za morze, przystawił z boków i z tyłu szwadrony 2486 2, 17| morze, przystawił z boków i z tyłu szwadrony kawalerii 2487 2, 17| ucieczką się nie salwował, Z jego także naprawy wyszło 2488 2, 17| legionach.~- Mówże waćpan, co z tobą - nastawał Cedro.~- 2489 2, 17| Ostrożność generała Rivaud, który z piechotą, konnicą i artylerią 2490 2, 17| samotne płoty kamienne w morzu z południa, za cichą zatoką, 2491 2, 17| cichą zatoką, jak na nie z czarnych dołów chlaszczą 2492 2, 17| Ptactwo na żelaznym niebie z piskiem się chyba. Padnie 2493 2, 17| niego bałwan rozbiegany z prawej, leci nań z daleka 2494 2, 17| rozbiegany z prawej, leci nań z daleka od Elby czy Korsyki 2495 2, 17| pręt leszczyny, i pospołu z żaglem ciśnięty w fale. 2496 2, 17| żaglem ciśnięty w fale. Z trzaskiem lecą na pokład 2497 2, 17| na pokład latarnie urwane z górnych masztów! Burza! 2498 2, 17| go zagon morskich wałów z boku na bok kłaść, bić w 2499 2, 17| Rozmiotła burza naszą flotyllę z trzynastu okrętów złożoną 2500 2, 17| żoną na brzeg się wydobył z toni. Reszta okrętów, a