Table of Contents | Words: Alphabetical - Frequency - Inverse - Length - Statistics | Help | IntraText Library
Alphabetical    [«  »]
xalonu 1
xoseaux 1
y 2
z 4665
za 1106
zab 3
zaba 1
Frequency    [«  »]
7350 i
7019 w
5404 sie
4665 z
4579 na
2702 nie
2482 do
Stefan Zeromski
Popioly

IntraText - Concordances

z

1-500 | 501-1000 | 1001-1500 | 1501-2000 | 2001-2500 | 2501-3000 | 3001-3500 | 3501-4000 | 4001-4500 | 4501-4665

     Tom, Rozdzial
2501 2, 17| leżał bez duszy i taczał się z końca w koniec sali pod 2502 2, 17| Tnij drugi maszt! Armaty z zatopionego krańca w morze!" 2503 2, 17| żywioł naci chać. Dopiero ja z towarzyszami - spać. Zimnica 2504 2, 17| Widzieli my gołym okiem z pokładu starą ziemię... 2505 2, 17| dalekie. Brzeg hiszpański, z którego strzelają w niebo 2506 2, 17| wierzchołków palmowych wznoszą się z kujaw piachu, płasko rozciągniętych 2507 2, 17| wiklowe chlusty widzą się z dala, jak u nas po nadrzeczu. 2508 2, 17| Milczą i żegnają się oczyma z lądem, co ich wydał. Straszny 2509 2, 17| odjazdu. W sierpniu dopiero z pomyślnym, północno-wschodnim 2510 2, 17| zwierciadle. Czekali my z upragnieniem zachodu słońca. 2511 2, 17| każdy, bo było tak, jakby z trójkąta nachylonego nad 2512 2, 17| Nieraz, bywało, wyjdzie z topielów błędna, sucha chmura 2513 2, 17| jako to żołnierz. Skakał z pokładu w morze dla ochłody. 2514 2, 17| ocknął się wiater wschodni i z największą szybkością pognał 2515 2, 17| murzyńska na wyspie złączyła się z Mulatami i chwyciła za broń. 2516 2, 17| wśród tortur. Murzyn złapany z bronią w ręku, a nawet i 2517 2, 17| i w morze. Inaczej było z przewlekłą chorobą. Żołnierz 2518 2, 17| Jednego razu zawinął z oceanu do przystani Cap-Français 2519 2, 17| tedy fale pod brzeg okręt z daleka. Żagle na jego rejach 2520 2, 17| portowy na swej pirodze z dębu korkowego, wdrapał 2521 2, 17| pokotem. Widzieli my go z dala, ów cmentarz chodzący 2522 2, 17| po morzu, i śmieli my się z niego między sobą:~"Na taki 2523 2, 17| sterczących pod brzegiem, żeby z pluskiem leciały w kamienne 2524 2, 17| rozdęte trupy. Śmiali my się z niego i z nich... Minęło 2525 2, 17| Śmiali my się z niego i z nich... Minęło południe. 2526 2, 17| fantazji. Przeniósłszy się z Cap-Français do wiejskiego 2527 2, 17| się brodem. Często wprost z balu, z bezcennych kobierców 2528 2, 17| brodem. Często wprost z balu, z bezcennych kobierców podjęli 2529 2, 17| zdałaś nam się rajem, gdy my z dala ujrzeli twą piękną 2530 2, 17| Wilgotne ciepło biło na nas z niskich sawannów, z gęstwin 2531 2, 17| nas z niskich sawannów, z gęstwin lasów palmowych... 2532 2, 17| okiem rzucił, widziałeś z radością figi, pola trzciny 2533 2, 17| skąd wywala się ziew zgniły z zapachem smoły niesmoły... 2534 2, 17| ukropem. A dopieroż gdy z wiosną pocznie ogniste słońce 2535 2, 17| pod paznokciami torebkę z zarodkiem, a te we dwadzieścia 2536 2, 17| nauczyli my się radzić sobie z nimi, ale w pierwszych początkach, 2537 2, 17| zastępowała stół, łóżko było z surowej skóry bawołu, zawieszone 2538 2, 17| wylądowaniu dostali placki z manioku, zwane kasaw, tak 2539 2, 17| kilkudziesięciu żołnierzy wymknęli się z pułapki i uszli do fortecy 2540 2, 17| Cap-Français, uległ zarazie. Z tysiąca ludzi, którzy weszli 2541 2, 17| Artibonit w czółnach pirogowych z jednego kloca mahoniu i 2542 2, 17| kilka dni później Dessalin z całą dywizją Murzynów przeszedł 2543 2, 17| karbach i zmusić do boju z rodakami kilkuset tęgich 2544 2, 17| uzbrojonych Murzynów. Co z nimi robić? Puścić na wolność, 2545 2, 17| plac wyszli, nasz batalion z rozkazu Bolesty otoczył 2546 2, 17| waszmość. W parę tygodni czasu z naszego batalionu, który 2547 2, 17| gdy dzień i noc trza było z wrogiem brać się za orzydle, 2548 2, 17| wrogiem brać się za orzydle, z chorób samych utracił sześciuset 2549 2, 17| Tak to, panowie bracia: z 3700 chłopa jak dzwona bukowe, 2550 2, 17| Pamiętam, jak zawijały z oceanu do zatoki wolno idące 2551 2, 17| dopiero, gdy posłyszeli z ust kapitana Przebendowskiego, 2552 2, 17| przebyłem żółtą febrę, alem się z niej wylizał. Leżałem w 2553 2, 17| Nie wiem, co się działo z braćmi na przeklętym lądzie. 2554 2, 17| sczerstwiała wtedy i uczynił się z niej jakoby płytki brzeszczot, 2555 2, 17| Udało mi się wreszcie dostać z kilku towarzyszami zwolnienie 2556 2, 17| prawie wwalili się w mogiły z głuchą rozpaczą. A teraz... 2557 2, 17| na chwilę, nie pójdę z nimi. Ale nim piach mi oczy 2558 2, 17| Stał na tym samym miejscu z rękoma splecionymi na poręczy 2559 2, 17| zamyślone źrenice nie schodziły z twarzy żołnierza.~Z nagła 2560 2, 17| schodziły z twarzy żołnierza.~Z nagła westchnął i wstrząsnął 2561 2, 17| siedział na niskim stołeczku, z głową bezwładnie leżącą 2562 2, 17| i niedbale czoło. Rzekł z wyrazem szczególnej wzgardy:~- 2563 2, 17| zgrzytnął Trepka wychodząc z izby i z trzaskiem rzucając 2564 2, 17| Trepka wychodząc z izby i z trzaskiem rzucając drzwi 2565 2, 18| to na polowanie, konno i z psiarnią. Spod Tarnowa dopiero 2566 2, 18| było w stanie wydrzeć się z powrozów nocy, choć dawno 2567 2, 18| nadejdzie... Ogień dymnie i z oporem płonął w czeluści 2568 2, 18| Obadwaj spiskowi krzątali się z pośpiechem po izbach starego 2569 2, 18| W zanadrzu odzieży każdy z nich pieścił ukrytą krótką 2570 2, 18| się na równe nogi jakby z zamiarem ogłoszenia wielkiej 2571 2, 18| Wiem, że nie zgadzasz się z ojcem, że nie możecie ze 2572 2, 18| Nie ucz mię pan hrabia z łaski swojej, o czym powinienem 2573 2, 18| no tylko wielkich rzeczy z tych spraw żakowskich! Wiem, 2574 2, 18| żakowskich! Wiem, że wrócicie z drogi! Na trzecim popasie 2575 2, 18| skoczyli na siodła. Trepka z odkrytą głową szedł za nimi 2576 2, 18| każdym węgłem domu, jak się z jękiem wałęsa pod drzewami 2577 2, 18| piersiach, jako ów feniks z popiołów. Nowe zażegła ognisko 2578 2, 18| słowa-westchnienia porwał mu z warg lotny wicher:~- Plemię 2579 2, 18| wody drżąc i marszcząc się z zimna. W pewnym miejscu 2580 2, 18| stała samotna gruszka polna z krzywymi a kolczastymi gałęźmi. 2581 2, 18| kolczastymi gałęźmi. Pamiętał z najwcześniejszego dzieciństwa, 2582 2, 18| najwcześniejszego dzieciństwa, widział z okna swego pokoiku, gdy 2583 2, 18| czterema gwoździami. Patrzały z niego oczy miłościwe, zamazane 2584 2, 18| obrazek. Westchnął... Nie z głębi cielesnego serca, 2585 2, 18| głębi cielesnego serca, lecz z dna duszy wypłynęła krótka 2586 2, 18| drogę prowadzącą do Olszyny. Z dala na uboczu został rodzinny 2587 2, 18| mętnie czerniały tyły stodół z murowanymi słupami, dachy 2588 2, 18| chyliły się za wiatrem. Z głębin ogrodu wznosiły się 2589 2, 18| dwa białe kominy dworu, a z nich dym już się wymykał 2590 2, 18| Wtem Rafał zdarł konia z okrzykiem przerażenia.~Spomiędzy 2591 2, 18| zachlastanej cholewie buta. Głowa z wysiłkiem dźwignęła się 2592 2, 18| oczy zalane łzami, oślepłe z rozpaczy, szukały twarzy 2593 2, 18| zawsze. Podniósł je obie i z jękiem przycisną) do piersi. 2594 2, 18| wszystko przepadło.~Ale z nagła Krzysztof się ocknął 2595 2, 18| i straszliwy wyraz mocy z twarzy uczynił jak gdyby 2596 2, 18| rumaki stanęły dęba, skoczyły z miejsca i runęły naprzód. 2597 2, 18| zadawać ciosów. Lecieli z głuchym, ciężkim tętentem, 2598 2, 18| ciężkim tętentem, na wyścigi z wichrem, schyleni na siodłach. 2599 2, 19| Podjeżdżając do Bramy Floriańskiej, z dala już spostrzegli znaczny 2600 2, 19| nachylił się ku niemu i z dziwnym uśmiechem rzucił 2601 2, 19| dziwaczny znak... Wyniosły słup z długim poprzecznym ramieniem... 2602 2, 19| wówczas, gdy burza idzie z boru w bór. Chwila jeszcze 2603 2, 19| więc przyjaciele zeskoczyli z bryki i poszli w kierunku 2604 2, 19| Na usta Rafała wypełzał z wolna więzienny uśmieszek, 2605 2, 19| już dawno, dawno znikł był z nich, czasu wytchnienia 2606 2, 19| konsyliarza... - odpowiedział ktoś z tłumu.~- E, to mu ta stary 2607 2, 19| Naści wojaczkę, jeden z drugim!~- Prawdę jegomość 2608 2, 19| jegomość mówisz. Mondur z galonami osłom się spodobał. 2609 2, 19| między posterunki, jak ja z imością między stragany 2610 2, 19| a raczej płynęli w masie z oczyma utkwionymi w nagie, 2611 2, 19| w nagie, żółtawe drewno z poprzecznym ramieniem. W 2612 2, 19| głos dzwonu.~Tłum wychynął z ulic i wwalił się na wały, 2613 2, 19| jakiś jeden głos, dochodzący z dala, jakoby dziecięce gwarzenie, 2614 2, 19| do skazańców i pierwszemu z brzega rozwiązał ręce. Potem 2615 2, 19| ujął za ramię i sprowadził z pomostu. Tłum westchnął. 2616 2, 19| lesie przed burzą, leciał z ust do ust, z końca w koniec 2617 2, 19| burzą, leciał z ust do ust, z końca w koniec placu:~- 2618 2, 19| Wysiekierski...~Oprawca wrócił z wolna po schodach. Słychać 2619 2, 19| stopami. Drugiemu skazańcowi z kolei rozwiązał ręce i sprowadził 2620 2, 19| Wszystkie głowy drgnęły i z ust do uszu leciała błogosławiona 2621 2, 19| Chwała bądź Bogu!~- Pan z nami...~- Do wojska oddali!~- 2622 2, 19| podmówił.~- Wywiódł ich z domostw rodzicielskich.~- 2623 2, 19| dołowi. Za czym zdarł szybko z dłoni rękawiczki i cisnął 2624 2, 20| zadanie. Nieco trudności było z paszportem Olbromskiego, 2625 2, 20| się w kostiumy podróżne z sukna ciemnozielonego, gdyż, 2626 2, 20| przemknąć się za granicę. Jedno z pierwszych miejsc w tej 2627 2, 20| przemycać, ale oto Rafał z ust pewnego modnisia, kuzyna 2628 2, 20| księżniczka Gintułtówna, jedna z sióstr księcia Jana Gintułta 2629 2, 20| niego obojętną rzeczą, którą z księżniczek mógłby przy 2630 2, 20| to były mundury! W każdym z nich zaszyte były umiejętnie 2631 2, 20| kapelusze i futra czyniły z nich pustych młokosów, pędzących 2632 2, 20| zatarcie wszelkich podejrzeń. Z tej rozmowy z oberżystą 2633 2, 20| podejrzeń. Z tej rozmowy z oberżystą wyłoniła się smutna 2634 2, 20| oddział dragonów austriackich z oficerem na czele dla jak 2635 2, 20| chacie. Patrol styka się z patrolem wsi sąsiedniej. 2636 2, 20| się kto zbliża do rzeki z tej czy z tamtej strony - 2637 2, 20| zbliża do rzeki z tej czy z tamtej strony - kula w łeb, 2638 2, 20| który zjedzie wiele osób z okolicy, a nawet zaproszony 2639 2, 20| zdrętwiały, odtrącony stanowczo i z młodą siłą wśród mocowań 2640 2, 20| Elżbieta. Ale ujrzeć kogoś z tamtych przedziwnych czasów 2641 2, 20| przemknęła trwoga granicząca z odrazą i, co najdziwniejsza, 2642 2, 20| rozkosz wydarta.~Gdy szli z wolna pomiędzy rzędami nagich 2643 2, 20| najobojętniejszym, jaki mógł wydobyć z siebie:~- Czy nie wiesz 2644 2, 20| strach nie zaczyna oblatywać z czterech stron świata? Może 2645 2, 20| Pokaż.~Cedro wydobył z sekretnego przedziału w 2646 2, 20| poczęły. Główne wejście z portykiem, lnu któremu się 2647 2, 20| Rafał szedł obojętnie, z uczuciem wesołej ciekawości, 2648 2, 20| wesołej ciekawości, prawie z rozczarowaniem. Poddał się 2649 2, 20| codziennym stroju i zbudzili go z drzemki. Ten dowiedziawszy 2650 2, 20| dowiedziawszy się, że przybyli z Krakowa i mają sprawę do 2651 2, 20| wziął dwie karty wizytowe z wypisanymi nazwiskami przybyłych, 2652 2, 20| przygasłe, rozszerzyły się z wolna i żółte ich światło 2653 2, 20| Krzysztof siedział zadumany z głową wspartą na ręce i 2654 2, 20| błąkała się jego dusza. Z niechcenia dotknął ręką 2655 2, 20| był na świecie, wypędzony z domu, kiedy wśród ludzi 2656 2, 20| wylot szpaleru. Tamtędy z czarodziejskiego świata 2657 2, 20| rzeczywisty... - marzył z gorzkim uśmiechem na ustach. 2658 2, 20| słów. Pragnął wypatrzyć z akwareli, którą miał przed 2659 2, 20| tam kilka książek. Jedną z nich otworzył w tym miejscu, 2660 2, 20| nowych, tryskający widać z wierszów książki, w coraz 2661 2, 20| Naciśnięta lekką stopą któraś z tafelek topolowej posadzki 2662 2, 20| potwierdzone i wykryte, wyciągnięte z mroku!~- Jakież to myśli 2663 2, 20| pomieszanie i ruchy wstał z miejsca i obrócił się.~Stała 2664 2, 20| ramionach miała szal zielony z suto haftowanymi brzegami. 2665 2, 20| masz broni!"~Podniósł oczy z dawnym, grudzieńskim zuchwalstwem 2666 2, 20| zasób uśmiechów dla Cedry. Z warg spływały słowa łaskawe 2667 2, 20| to przykro... - ciągnęła z niechcenia, odczytując bilecik 2668 2, 20| pałacu... - rzekł Cedro z ukłonem.~- I nie odwodzi 2669 2, 20| złego mój mąż nie wraca z Wiednia. Miał już być... 2670 2, 20| dotychczas nie uznał... - dodała z uśmieszkiem ledwie-ledwie 2671 2, 20| Pani szambelanowa raczy być z nami zupełnie otwartą... 2672 2, 20| rzekł Cedro unosząc się z krzesła.~- Jeszcze nic nie 2673 2, 20| szorstkości. Jeszcze przez chwilę z upodobaniem zatapiał myśl 2674 2, 20| szlacheckim, na którego z ukosa patrzano. Hardo podnosił 2675 2, 20| nieznane, subtelne, piękne jak z ciszy nocne j wychodząca 2676 2, 20| kokieterii, owa łatwość, z jaką można rozsiewać najsubtelniejszy, 2677 2, 20| jakby cudza, tryskająca z wiecznego źródła rozkoszy. 2678 2, 20| wysoki, w polskim stroju, z wąsami blond jak wiechy. 2679 2, 20| miał tęgą, tłustą, czerwoną z wiatru, oczy wypukłe i ogniste. 2680 2, 20| dziedziczka wyrwała się.., te!... z gotowością pomagania 2681 2, 20| pomagania waćpanom. Bo to z panią dziedziczką sprawa 2682 2, 20| panie Kalwicki, trzymaj się, z łaski swej, w ryzach!~- 2683 2, 20| święty Szczepan. Com ja miał z tym brzydactwem! ~- Bardzo 2684 2, 20| swego plenipotenta.~- Zaraz z książęca! Muszę jeszcze 2685 2, 20| ustach przecudny uśmiech.~Z wolna podniosła błękitne 2686 2, 20| na twarzy gościa. Uśmiech z jej warg nie schodził, a 2687 2, 20| starego szlachcica i zaczął z nim wśród ożywionej rozmowy 2688 2, 20| krok i nie spuszczając oczu z twarzy Rafała wyrzekła przez 2689 2, 20| stołu, pani Ołowska otwarła z uśmiechem album rysunkowe 2690 2, 20| pejzaż po pejzażu rzekła z uprzejmą obojętnością:~- 2691 2, 20| wieczerzy, do której w jednym z sąsiednich pokojów we czworo 2692 2, 20| plenipotenta i musiał wdać się z nim w rozległy dyskurs de 2693 2, 20| gospodyni domu bawiła się z Krzysztofem tak żywo i przyjemnie, 2694 2, 20| chwili raz jeden pomyślał z postanowieniem żelaznym: " 2695 2, 20| Przyszedł tedy na dawne miejsce, z dala obszedłszy tak wielki 2696 2, 20| śledzić spod nawisłych powiek, z zasadzki rzęs, powab tej 2697 2, 20| przecudnego łona. Oczy jego z manowców tych szpiegowań 2698 2, 20| szpiegowań wracały niemal z rozpaczą, gdy znajdowały 2699 2, 20| dawać odpowiedzi przytomne. Z oczu, kiedy je na piękną 2700 2, 20| szaleństwa. Toteż prawie z radością wstał od stołu 2701 2, 20| niewielkiej ogrzanej komnacie. Z sąsiadowała druga" gdzie 2702 2, 20| dotychczas nie znane wybuchały z duszy postanowienia, by 2703 2, 20| tak było!... Pchnęła go z łóżka nagła myśl... Cóż 2704 2, 20| Bezwiednym ruchem zaczął ścierać z szyby zamróz nocny i spojrzał 2705 2, 21| galerii stroiła instrumenty. Z głębokiego westybulu raz 2706 2, 21| jedwabiu, zapach perfum płynął z dołu. Szmer rozmów...~Tysiące 2707 2, 21| rzucały blaski na słupy z ciemnego marmuru podtrzymujące 2708 2, 21| przedsionka. Przy jednym z tych słupów stał pan Ołowski, 2709 2, 21| człowiek jeszcze młody, z twarzą subtelną, wydelikaconą 2710 2, 21| przybywających gości, zsuwał się z twarzy jak maska.~Obok drugiego 2711 2, 21| gospodarza. Kalwicki łamaną, z łacińska-polską, a pan Ołowski 2712 2, 21| niemczyzną przyjęli gościa i z wielką atencją, komplementami, 2713 2, 21| Lekka, prześliczna suknia, z wpiętymi w przód spódnicy 2714 2, 21| drgał życiem bukiet fiołków z Parmy. Kiedy wszedł porucznik 2715 2, 21| Kiedy wszedł porucznik i z wyszukaną elegancją wiedeńczyka 2716 2, 21| przyjęła go, równie jak mąż, z honorami. Zażądała, aby 2717 2, 21| podał ramię, i przeszła z nim przez opróżniony środek 2718 2, 21| pełgały niezdrowym połyskiem. Z godziny na godzinę zwiększała 2719 2, 21| gości, przybyszów, sąsiadów, z których każdego i każdą 2720 2, 21| najzaciętszego wroga. Wciąż musiał z kimś rozmawiać, witać się, 2721 2, 21| nareszcie wyznać, co się z nim dzieje... A kiedy się 2722 2, 21| zalotnie, rozkosznie, odchodził z duszą rozstrzelaną jej śmiechem, 2723 2, 21| śmiechem, uśmiechając się z cicha.~Tak przetrwał te 2724 2, 21| Bure brwi stykały się jedna z drugą nad linią nosa niepostrzeżenie, 2725 2, 21| znamienitej ulgi. Kamień spadł mu z serca. Miałżeby jeszcze 2726 2, 21| Będzie zachodził niby to z polowania do rządcy. Z pól 2727 2, 21| to z polowania do rządcy. Z pól widać ten pałac. Oglądał 2728 2, 21| tylko o to, jak rozmówić się z Krzysztofem. A może i on 2729 2, 21| na szczerym polu? Będzie z pewnością trochę wstydu, 2730 2, 21| nurka.~Tylko jak zacząć z głuptaskiem Krzysztofem? 2731 2, 21| swoich modlitw albo niech z chwałą zdechnie od kul dragońskich! 2732 2, 21| złudzeniu widział szereg par z wdziękiem i powagą okrążający 2733 2, 21| salę. Stary jakiś jegomość, z panią Ołowską marszałkujący 2734 2, 21| młodzież. Rafał pragnął tańczyć z panią Elżbietą, ale nie 2735 2, 21| szczęśliwej chwili. Zawsze z nią walcował ktoś inny albo 2736 2, 21| ktoś inny albo znikała mu z oczu pełniąc obowiązki gospodyni. 2737 2, 21| gospodyni. Tańczył tedy z osobami, które były w pobliżu, 2738 2, 21| objęciu. Zniknęły wówczas z jego mózgu słowa, ustały, 2739 2, 21| udało się Rafałowi tańczyć z panią Elżbietą. Dopiero 2740 2, 21| Znał ów taniec jeszcze z Warszawy, wiedział tedy, 2741 2, 21| będzie miał możność obcowania z nią w pewnych chwilach. 2742 2, 21| nią w pewnych chwilach. Z przymkniętymi oczyma marzył 2743 2, 21| swoją, pierwszą lepszą pannę z brzegu, zasypywał mnóstwem 2744 2, 21| trzpiot, jednocześnie drwiąc z niej oczyma pełnymi odrazy 2745 2, 21| pierwszej figurze, kiedy z panią Ołowską sam na sam 2746 2, 21| Odeszła wśród ukłonów, z uśmiechem na przecudnym 2747 2, 21| mu dał taniec. Wtedy z głębokości serca, targającego 2748 2, 21| zatracenia duszy! Umieram z żalu za tobą... księżniczko!~ 2749 2, 21| kazał taniec, i zostawiła go z inną kobietą, z tancerką, 2750 2, 21| zostawiła go z inną kobietą, z tancerką, którą sobie był 2751 2, 21| taniec jedwabnymi krokami, z uśmiechem na ściśniętych 2752 2, 21| lazurowych oczu nie przyjmie z uwielbieniem? Odmienną falą 2753 2, 21| własnego spojrzenia udźwignąć z ziemi. Widział jej stopy 2754 2, 21| Rafał oddalił się do jednej z sąsiednich sal i tam ukrył 2755 2, 21| prosił, żeby raczyła tańczyć z nim gawota.~- Ach, więc 2756 2, 21| życiu gra. Ruchy jej były z każdą chwilą wdzięczniejsze, 2757 2, 21| które teraz, po wyrwaniu z nicości, okazują wszystek 2758 2, 21| W różanych wargach zęby z trwogi szczęka j ą:~- Będą 2759 2, 21| Rafał spojrzał na niego z ukosa i uśmiechnął się dobrodusznie. 2760 2, 21| dnia dzisiejszego.~- Ale z ciebie tancmistrz nie lada...~- 2761 2, 21| siedziała jego księżniczka z głową opartą o kraj marmurowego 2762 2, 21| przestrzeń młoda, piękna panna, z wdziękiem tańcząca solowy 2763 2, 21| nad głową błękitny szal z Kaszmiru. Jeśli stawała 2764 2, 21| drodze spojrzeń obłąkanych z rozkoszy, przywierali na 2765 2, 21| mgnienie powieki, by za chwilę z tym straszniejszą miłością 2766 2, 21| niezwyciężony. Wolnymi kroki, z wdziękiem i zwinnością tygrysa 2767 2, 21| popiół fioletowoperłowy. Z dala, zza dziesiątych ścian, 2768 2, 21| westchnieniami, które płynęły z tajemniczego zdroju na świętej 2769 2, 21| Zamknęła je za sobą. Gdy wstał z fotela przed ogniem, zajęła 2770 2, 21| chwilę nieruchoma siedziała z rękoma na poręczach leżącymi 2771 2, 21| spojrzeniu, przerwanym odejściem z sali, upadł przy niej na 2772 2, 21| pani.~- Przyniosłam ci ten z albumu widok alei w Grudnie. 2773 2, 21| Szukają go. Myślał o tym z uśmiechem nie odrywając 2774 2, 21| szczęścia, nie budząc się z omdlenia. Wszystko jedno. 2775 2, 21| na rozkaz, że ma się udać z Krzysztofem na ową wyprawę, 2776 2, 21| do tej pory! - wołał z największym gniewem.~- Jak 2777 2, 21| jednego zamachu zdzierał z siebie balowe szaty. Wszystkie, 2778 2, 21| Zatrzymał kartę papieru z darowanym pejzażem i schował 2779 2, 21| kożuszki, czapki-i wyszli z cicha bocznymi schodami.~ 2780 2, 21| skrzypiał.~Kalwicki znikł im z oczu, a za chwilę podjechał 2781 2, 21| prężyły się do biegu. Para z nich biła kłębami. Rafał 2782 2, 21| choć safanduła. Dojedziemy z paradą.~- Frau Olowski ist 2783 2, 21| lecieli, paliło się ognisko, i z dala już widać było przy 2784 2, 21| kłusem nadjeżdżał krzycząc z całej siły:~- Wer da! Wer 2785 2, 21| wojskowe szablą, ale się z miejsca nie ruszał.~- Gdzie 2786 2, 21| Komendant zasłabł. Wraca z balu. Wieziemy go do domu! 2787 2, 21| lisy w dół rzeki. Świstali z cicha, wiadomym sposobem, 2788 2, 21| Przycupnęli. Koń przeleciał.~- To z drugiego posterunku... - 2789 2, 21| kożuchu chwycił silnie każdego z nich za ręce i wciągnął 2790 2, 21| rzeki rozległ się krzyk z kilku stron. Stało się to 2791 2, 21| przeciągle gwizdnęły kule.~Jedna z nich musnęła wodę koło burtu 2792 2, 21| chrzypieniem. Wiosła wypadły mu z rąk. Przez chwilę w zdumionych 2793 2, 21| barkę za łańcuch i wywlókł z wody na mieliznę w ostoje 2794 2, 21| gwizdnęły jak osy, trzaskały z ostrym brzękiem w lód i 2795 2, 21| widok brunatnej twarzy, z której rozwartych ust waliła 2796 2, 21| głęboko werznęły się w śnieg. Z załamanymi rękoma, z wyrazem 2797 2, 21| śnieg. Z załamanymi rękoma, z wyrazem rozpaczy bezdennej, 2798 2, 21| patrzał w leżącego trupa. Z nagła zatrząsł się cały 2799 2, 21| oczy na Rafała i pytał go z ogłupiałym skamłaniem:~- 2800 2, 21| się nade mną! Cóż ja teraz z nim pocznę?...~- Wiesz co - 2801 2, 21| piękne wigilie śpiewał, to z ciebie będzie najtęższy 2802 2, 21| wszystkim ściągnij buty, udrzyj z koszuli płat i zawiń nogi.~ 2803 2, 21| cicho.~Dzień wstawał. Wyszli z zarośli nadbrzeżnych i wielkim 2804 2, 21| Gałgany! Strzelajże jeden z drugim, a celnie! Godzinę 2805 2, 21| w brunatnych zaroślach z błękitnawych mgieł świtu 2806 2, 21| pałac w Jazie. Dach jego z ciemnej dachówki przerzynał 2807 2, 21| teraźniejszy mieszkaniec lepiankę z wiciny i rzecznego mułu, 2808 2, 21| wiciny i rzecznego mułu, z kawałów belek, szczątków 2809 2, 21| mchem i nawozem. Okienko z jednej szybki, jak ciepłe 2810 2, 21| przewozi? Teraz wojsko stoi i z gwerów bije. Ja o niczym 2811 2, 21| dać w rękę. Necie...~Wyjął z kieszeni garść pieniędzy, 2812 2, 21| sztuki, kładł na stole. Baba z rozdziawioną gębą przypatrywała 2813 2, 21| Wreszcie gdy Krzysztof wyrzucił z kieszeni wszystko, co miał, 2814 2, 21| Szli w milczeniu po śniegu z wierzchu obmarzłym i przyprószonym 2815 2, 22| towarzysza i wszedł do pierwszego z brzegu siedliska z zapytaniem: 2816 2, 22| pierwszego z brzegu siedliska z zapytaniem: czyby nie można 2817 2, 22| Obszerne domostwo, otoczone z pola parkanem, a ode drogi 2818 2, 22| konarów. Dom był murowany z cegły, pod gontem. Na kominie 2819 2, 22| rolnik naradzał się po cichu z Rafałem, stojąc w progach 2820 2, 22| jedni, skąd i dokąd zdążają. Z malowanej szafy wydobył 2821 2, 22| świąteczne, ser śląski, a z komory wyniósł gąsiorek 2822 2, 22| przemycanego wina. Pykał żywo z glinianej fajeczki, kłaniał 2823 2, 22| milczeniu żuł kawałeczek chleba z solą.~- Cóż wasze Niemcy, 2824 2, 22| ma być słychać? Gonią się z miejsca na miejsce.~- Któż 2825 2, 22| lecą ludzie i gadają, że z Polski ślachta bije się 2826 2, 22| Polski ślachta bije się z królewskimi.~- No i cóż?~- 2827 2, 22| pewno wolą nie spotykać się z Prusakami:..~- E, nam wszystko 2828 2, 22| jako niezadługo ujrzą trakt z Tarnowie do Siewierza, idący 2829 2, 22| zajazdu: Nie wypuszczając z ręki bata woźnica wszedł 2830 2, 22| Jednak marzące jego oczy z niechęcią i odrazą niejako 2831 2, 22| Spożyli po kawałku chleba z serem i mięsiwem z zapasów 2832 2, 22| chleba z serem i mięsiwem z zapasów woźnicy. Cedro był 2833 2, 22| kącie. Podnieśli deskę z trudem i wydobyli nabitą 2834 2, 22| kiedy zaczajony Ślązak ciął z całej siły w rękaw wyrwanym 2835 2, 22| szablę w drugą i postawił go z boku, pod oknem. Chłopu 2836 2, 22| boku, pod oknem. Chłopu z kobylicą wyrwaną ze stępy 2837 2, 22| Rafał wyjrzał, wszyscy trzej z konia .opatrywali rękę kolegi. 2838 2, 22| to chwilę, bo oto zdjęli z pleców karabiny, podsypali 2839 2, 22| łoskot piorunowy. Jeden z żołnierzy padł na ziemię. 2840 2, 22| niemu. Inni rzucili się z pałaszami do okna. Rafał 2841 2, 22| ujrzawszy ich przed sobą palnął z krócicy wprost, o krok. 2842 2, 22| gdy go chwycił Olbromski z krzykiem:~- Co robisz?~- 2843 2, 22| przewodnik siłą wywlekli go z okna na środek szynkowni. 2844 2, 22| stał zaczajony pod oknem z pałaszem w ręku, a Ślązak 2845 2, 22| szczelinę we drzwiach, zobaczyli z pociechą, że jegry siadają 2846 2, 22| odjechali, nabili jeszcze broń i z konia dali pięć strzałów 2847 2, 22| Idąc za radą Ślązaka Rafał z Cedrą wymknęli się z karczmy 2848 2, 22| Rafał z Cedrą wymknęli się z karczmy na piechotę, skoro 2849 2, 22| gościńca w obawie spotkania z nowym oddziałem patrolującym. 2850 2, 22| jak sto diabłów bermycach, z czerwonymi nochalami i z 2851 2, 22| z czerwonymi nochalami i z wąsem co się zowie. Krzysztof, 2852 2, 22| obudwu badać sierdziście, z niedowierzaniem, ale wkrótce 2853 2, 22| do Częstochowy, ale nawet z własnej ochoty wyjednał 2854 2, 22| przeczucia grały w każdym z nich niby ułudny głos muszli, 2855 2, 22| spotka w komendancie - kolegę z liceum. W lokalu tego dygnitarza 2856 2, 22| chorągiew pospolitego ruszenia z porucznikiem na czele, nie 2857 2, 22| czele, nie cała, bo tylko z pocztowych złożona. Pięćdziesięciu 2858 2, 22| kurtki i takież rajtuzy z czerwonymi kantami, barwy 2859 2, 22| odzianych w zgrzebne lejbiki z rękawami. Jedni byli uzbrojeni 2860 2, 22| drewniane, sześciołokciowe, z dzidami i żeleźcami na końcu. 2861 2, 22| dzierżyły drzewca pik i z ogniem machały szablicami 2862 2, 22| poważnie wyszedł w mundurze z błyszczącymi bulionami a 2863 2, 22| błyszczącymi bulionami a z miną srogą Jarzymski.~Ujrzawszy 2864 2, 22| swoje marszruty i wyjaśnili z uszanowaniem, że udają się 2865 2, 22| przygładził wąsika i słuchał z uśmiechem, patrząc niekiedy 2866 2, 22| tłumaczył się Jarzymski z miną skupioną i poważną - 2867 2, 22| zupełny. Trzeba było pychę z serca złożyć, porzucić miękkie 2868 2, 22| nie umiesz... - odpalił z miejsca Jarzymski - to co 2869 2, 22| nich bestyjskimi oczyma, z dobrotliwym i wyrozumiałym 2870 2, 22| potrzebujemy gwałtownie, ludzi z charakterem, ludzi oddanych, 2871 2, 22| gdy obadwaj, wyprostowani, z oczyma wlepionymi w jego 2872 2, 22| od pohulanek w Warszawie! Z prośbą o zgodę w oczach 2873 2, 22| famulusa, a ja zaraz nadejdę.~Z cukierni, ledwo drzwi uchylili, 2874 2, 22| na sobie mundury prosto z igły, a galony wprost od 2875 2, 22| Kurtki mieli granatowe z wyłogami w barwach wojewódzkich, 2876 2, 22| barwach wojewódzkich, rajtuzy z wypustkami i białe kolety. 2877 2, 22| kolety. Czapki tegoż koloru z czarnym barankiem i białymi 2878 2, 22| zdrowa, wszystka, widać, z niedalekich okolic, gdyż 2879 2, 22| ludzi zranionych. Jeden z nich wspierał się na kuli 2880 2, 22| ich, czy nie mógłby się z przyjacielem przysiąść do 2881 2, 22| pocztowych.~- Toście waćpanowie z Galicji tak samo jak my!~- 2882 2, 22| Kurzelowa. Historie my mieli z naszą wyprawą. Bo to 2883 2, 22| szczekocińskim. Dopiero z drogi buchnęli my w lasy 2884 2, 22| jednego razu wyjeżdżamy z lasu: rzeka okropna przed 2885 2, 22| Prusaków został wykomenderowany z Wrocławia dla wzmocnienia 2886 2, 22| około stu człowieka wraz z pocztowymi i pośli my na 2887 2, 22| Góry, skoczyli my na nich z ukrycia. Piki, szable, sztucery 2888 2, 22| zabij! Nawet-em sam skrobnął z konia piechura szabliskiem, 2889 2, 22| się, jak skoczymy naprzód z kupą rycerstwa, a choćby 2890 2, 22| rycerstwa, a choćby ot i z Pawełkiem, sąsiadem Kuleszyńskim! 2891 2, 22| Tymczasem drzwi się otwarły i z miną marsową, tęgą i w miarę 2892 2, 22| Krzyk się wzmógł. Jeden z oficerów, mocno już cięty, 2893 2, 22| nie od pałasza, wychodził z izby sąsiedniej wołając:~- 2894 2, 22| skandal?~- Bilardu nie mam - z powagą odpowiedział Jarzymski - 2895 2, 22| Racja! -zawołał ktoś z tłumu. -Braknie właśnie 2896 2, 22| chodzi, żeby pokazać, jaki z ciebie hołysz, skoro cię 2897 2, 22| zawsze się ma do czynienia z Niemcem tak tchórzliwym 2898 2, 22| nie koniec jeszcze - mówił z wolna Jarzymski nalewając 2899 2, 22| Trembeckiego.~- Niech żyje!~Wyjął z kieszeni papier i na poły 2900 2, 22| czytając, na poły mówiąc z pamięci, głosił:~- Komunikuje 2901 2, 22| hufiec, do którego niektórzy z waszmościów panów mieli 2902 2, 22| wziął grafa Henkla, landrata z Tarnowie, w zakład za panów 2903 2, 22| królewsko-pruskiego, do łączenia się z wojskiem pruskim i dostarczania 2904 2, 22| Ten trzeci toast - mówił z wolna Jarzymski - chcę wypić 2905 2, 22| zdrowie dwu młodzieńców z Galicji...~- Młodzieńców? 2906 2, 22| gdakanie...~- Gdzie? kto z Galicji?~- Panów Cedry i 2907 2, 22| wolne jest od niecnego wroga z prawieków, od pruskiego 2908 2, 22| że serce mięknie... ,~- Z siebie, widzisz, gada, nie 2909 2, 22| siebie, widzisz, gada, nie z wierzchu, tylko ze środka...~- 2910 2, 22| kogoście uczcili.~- Znowu z tym Austriakiem...~- Raczcież 2911 2, 22| taka była afera. Nocą z 17 akuratnie na 18 listopada 2912 2, 22| Sarmaty`? Stary, jeszcze z naczelnikowskich czasów 2913 2, 22| garsteczkę pospolitaków z ziemie wielońskiej, nie 2914 2, 22| broń złożyło, a Francuzi z naszymi wchodzili w bramy 2915 2, 22| też: spod Włoszczowy!~Ktoś z drugiej izby wołał:~- Zdrowia 2916 2, 22| stanęli jak jeden człowiek. Z każdych dwudziestu dymów, 2917 2, 22| jeden kantonista, czy tam z ochoty, czy tam przez ciągnienie 2918 2, 22| tam przez ciągnienie losu. Z tego będzie infanteria jak 2919 2, 22| pod Łowiczem ramię w ramię z Frankami prali wroga na 2920 2, 22| jednego Niemiaszka, burmistrza z Gołańczy, a drugiego Differta 2921 2, 22| Gołańczy, a drugiego Differta z Obrzycka rozstrzelali za 2922 2, 23| się w Siewierzu, wyszła z "części krakowskiej", dążąc 2923 2, 23| zebrania, pod Łowicz. Ochotnicy z konieczności, a nadto pod 2924 2, 23| im dwa konie wierzchowe z własnej stajni, jakoby tak 2925 2, 23| nadto jakieś zastępstwo z łaski pewnego sąsiada, co 2926 2, 23| Maleńka armia siewierska, z konnicy samej złożona, wyruszyła 2927 2, 23| ciągnące pod Stokowskim z ziemi wieluńskiej, pod Lipskim 2928 2, 23| wieluńskiej, pod Lipskim z Sieradzkiego, pod Janem 2929 2, 23| wkroczyli w niską równinę Bzury. Z dala, o dwie blisko mile, 2930 2, 23| dziesiątą zaczęły ściągać się z muzyką wojskową poszczególne 2931 2, 23| wojska. Pochodziła przeważnie z arsenału częstochowskiego. 2932 2, 23| malownicza siła, bijąca z postawy tej młodzieży, zapał 2933 2, 23| widać było otwarty namiot z ołtarzem polowym.~Zahuczał 2934 2, 23| błyskawicą strzelała mu z oczu.~W milczeniu, ciężko 2935 2, 23| milczeniu, ciężko zlazł z konia. Poszedł ku namiotowi. 2936 2, 23| rozstaniu się połączył mię z wami, rodacy, który mi daje 2937 2, 23| pierwszym, w którym każdy z was życie swoje poczyna...~ 2938 2, 23| Ścisnął Cedro rękę towarzysza z całej siły i nie puszczał 2939 2, 24| zgromadzone w Łowiczu podzielono z gruba na regimenty piesze 2940 2, 24| regimenty piesze i konne, i z nich w myśl Dąbrowskiego, 2941 2, 24| kawalerów. Sztab składał się z pułkownika, sześciu szefów 2942 2, 24| jeśli im się daje buty z długimi cholewami, a trzewiki 2943 2, 24| szeregach jakoby Tyrolczyków. Z szykiem i sprawnością, do 2944 2, 24| muzyki, połyskiwali na mrozie z sarmacka - wątpliwą białością 2945 2, 24| Broń pruską zwożono furami z twierdzy wrocławskiej, która 2946 2, 24| się była właśnie poddała, z Częstochowy i Koźla. Była 2947 2, 24| jak do wymarszu. Bataliony z rana były egzercerowane 2948 2, 24| jej w marszu, tworzenia z szybkością czworoboku i 2949 2, 24| Każdy batalion składał się z dziewięciu kompanii, z których 2950 2, 24| się z dziewięciu kompanii, z których jedna była grenadierska 2951 2, 24| podkomendnych i wodzów. Wodzami z natury rzeczy byli ci, którzy 2952 2, 24| Kalisza, tam pąsowe - to z Krakowskiego. Generał Krasiński 2953 2, 24| jedni, do Torunia drudzy. Z radością przyjęły ten rozkaz 2954 2, 24| regimenty.~- Ponad rzekę! Z Wisłą! Na Prusaka!~Rozdzieliły 2955 2, 24| wojsku ominąć Warszawę. Z żalem ten rozkaz spełnili. 2956 2, 24| żalem ten rozkaz spełnili. Z dala, z dala jeno widzieli 2957 2, 24| rozkaz spełnili. Z dala, z dala jeno widzieli bure 2958 2, 24| Zakroczymiem a Utratą, widzieli z dala we mgłach zimowych 2959 2, 24| i okrągłej pięty, brnęła z wysiłkiem i marzła siarczyście. 2960 2, 24| wozówki. Tam je pocztowi z miejsca rozkulbaczali, żeby 2961 2, 24| schodzili się po staremu z Rafałem, zwinnie ścinali 2962 2, 24| przy drugim, żeby zwartą z nich ścianę uczynić od wiatru. 2963 2, 24| Wierzchołki wiązali mocno, tworząc z nich jakby kopułę. Był to 2964 2, 24| wierzchu gałęzi grubą strzechę z kłoci nadartej w stylu niezupełnie 2965 2, 24| drobniejsze, dopóki się z nich nie utworzyła wysoka 2966 2, 24| sprężyny i od zetknięcia z błotem mazowieckim na pewno 2967 2, 24| rzeźwi i czerstwi, jak z edredonowej pościeli. Ale 2968 2, 24| dni stycznia wyrywał ich z legowisk gniewliwy a potężny 2969 2, 24| kij-samobij, że wali w nią z góry, z wysoka młot-samogrzmot. 2970 2, 24| kij-samobij, że wali w nią z góry, z wysoka młot-samogrzmot. 2971 2, 24| Zły?!~- Słyszysz, jeden z drugim, jak bije nogą w 2972 2, 24| A ty idź, precz mi się z tela wynoś! Majn to jest, 2973 2, 24| jako to pachnie, kiedy cię z pieleszów wykurzą ojcowych?~- 2974 2, 24| słuchał tych bajdów-pogwarów z twarzą surową i poważną. 2975 2, 24| się Jelitczyk-Ojrzyński z przydomkiem Mieczyk. Czy 2976 2, 24| Jacek. - Ze słomy, ze siana, z igłów sosnowych ochędożyć 2977 2, 24| wydalić abo pałaszem ciąć z góry a od serca. Abo i ten 2978 2, 24| rozdzielona na dwie części. Jedna z nich poszła dalej, do Bydgoszczy, 2979 2, 24| sformowany w Hagenau i Lipsku z jeńców pruskich wziętych 2980 2, 24| Dąbrowskiego. Legia składała się z kompanii artyleryjskiej, 2981 2, 24| szlufy podporucznikowskiej z dwiema jedwabnymi pręgami, 2982 2, 24| u szlufy, nowi majorowie z dumą wznosili ramiona obciążone 2983 2, 24| domową na poły bosi, obdarci, z pustymi brzuchami. Tłumaczyli 2984 2, 24| generał Dąbrowski wyszedł z Notecizny i pociągnął ze 2985 2, 24| ziemi stoi Kołobrzeg. Nieśli z sobą i rozrzucali wszędzie 2986 2, 24| odezwę generała Dąbrowskiego z kwatery głównej w Nowem 2987 2, 24| domach spokojnie, żadnego z nieprzyjaciółmi kraju nie 2988 2, 24| obywatelstwem połączeni z mieszkańcami, którzy przemysłem 2989 2, 24| lutego generał Łubieński z komendy Kosińskiego zmuszony 2990 2, 24| nieprzyjaciela na czele rycerstwa z województwa rawskiego. Pokazały 2991 2, 24| pierwsza utarczka Rafała. Mało z niej odniósł wrażeń. Z dala 2992 2, 24| Mało z niej odniósł wrażeń. Z dala ujrzał jeźdźców w burki 2993 2, 24| odrębując się, strzelając z rzadka, gdyż mieli, widocznie, 2994 2, 24| kilkunastu jeźdźców - i z podziwieniem oglądał posępnych, 2995 2, 24| dragonów i ośmiu piechura z przedniej straży pruskiej.~ 2996 2, 24| przed nieprzyjacielem, który z drugiego, prawego brzegu 2997 2, 24| Kilkudziesięciu rannych wyniesiono z szeregów.~Runęła już była 2998 2, 24| skoncentrować się o trzy z górą mile od Bydgoszczy, 2999 2, 24| leżach. Tylko 56 rycerstwa z jazdy sieradzkiej, która 3000 2, 24| spokoju. Już 18 lutego Prusacy z dużą siłą 3000 ludzi napadli


1-500 | 501-1000 | 1001-1500 | 1501-2000 | 2001-2500 | 2501-3000 | 3001-3500 | 3501-4000 | 4001-4500 | 4501-4665

IntraText® (V89) Copyright 1996-2007 EuloTech SRL