Table of Contents | Words: Alphabetical - Frequency - Inverse - Length - Statistics | Help | IntraText Library | ||
Alphabetical [« »] mytilene 1 mzyl 2 n 1 na 4579 na-hoho 3 na-hohoho 1 nabawialo 1 | Frequency [« »] 7019 w 5404 sie 4665 z 4579 na 2702 nie 2482 do 1951 ze | Stefan Zeromski Popioly IntraText - Concordances na |
Tom, Rozdzial
501 1, 5 | z łańcuchów. Skakały mu na piersi, łasząc się, lizały 502 1, 5 | Drzwi stajenne zawierały się na sztabę żelazną, która z 503 1, 5 | żelazną, która z wewnątrz na ukos je przypierała. Koniec 504 1, 5 | przewiercając odrzwia wychodziła na zewnątrz i mogła być zamknięta 505 1, 5 | zewnątrz i mogła być zamknięta na mutrę, wkręcaną nań owym 506 1, 5 | Basiu... - szepnął do niej na przywitanie.~Szybko jej 507 1, 5 | przywitanie.~Szybko jej na łeb założył tręzlę, na grzbiet 508 1, 5 | jej na łeb założył tręzlę, na grzbiet podkład i siodło. 509 1, 5 | ze stajni. Klacz chrapała na zimnie i biła kopytami. 510 1, 5 | zamknąć, toteż zostawiając je na całą noc, aż do chwili swego 511 1, 5 | chwycił w garść wodze i był na siodle.~Baśka w podskokach 512 1, 5 | Potężne granie wichury na olbrzymich strunach lip 513 1, 5 | minął aleję. Droga tam szła na mały wzgórek, gdzie omijane 514 1, 5 | odmienny od wszystkiego na świecie. Posłyszał, jak 515 1, 5 | Posłyszał, jak tam wiatr szlocha na ramionach zmurszałych krzyżów, 516 1, 5 | badylów dzikiego głogu. Wołało na niego to straszne miejsce 517 1, 5 | przeraźliwymi słowy, które włosy na ciemieniu podnoszą i lodowatą 518 1, 5 | rozkoszy. Rafał chylił się na jej grzywę, objął rękoma 519 1, 5 | skoro tylko Baśka wkraczała na zagony, sprowadzał ją w 520 1, 5 | krzyżowały się drogi i była tam na rozstaju figura z Panem 521 1, 5 | że nie błądzi. Skręcił na prawo i z godzinę równym 522 1, 5 | zboża. Wyprowadził Baśkę na pole i przez czas pewien 523 1, 5 | napotkał stóg siana. Zeskoczył na ziemię, wydarł sporą porcyjkę, 524 1, 5 | pochwycić marzeniom.~Czyhały na tę chwilę, goniąc stadem 525 1, 5 | Nieskończoną radość odczuwał na myśl, że już zbliżył się 526 1, 5 | się ze swych snów, wspiął na siodło i z ciszy wyjechał 527 1, 5 | jego strony...~Był teraz na granicy rozdołu Koprzywianki, 528 1, 5 | podróży nieblisko. Cmoknął na klaczkę. Omijał dwory i 529 1, 5 | budynku. Wtedy zeskoczył na ziemię i sprowadził klaczkę 530 1, 5 | sprowadził klaczkę z wyniosłości na drogę niżej położoną. Basia 531 1, 5 | istniał pewien rodzaj portyku na dwu otrąconych u dołu filarach 532 1, 5 | którego uzdę przywiązał na głucho. Basia zaczęła skwapliwie 533 1, 5 | miejsce dogodne i wkroczył na obszar dworski. Stał w ulicy 534 1, 5 | miejscu. Rafał posuwał się na oślep. Zdawało mu się, że 535 1, 5 | węgłów domu, gdzie ona jest na pewno, że może za tą ścianą 536 1, 5 | które zacieniały okna, teraz na głucho przykryte okiennicami. 537 1, 5 | z cichym szelestem, ale na to miejsce prawie nie padały, 538 1, 5 | padały, gdyż utworzył się tam na gałęziach jakby dach z okiści. 539 1, 5 | długa ławka. Rafał wszedł na nią i, cicho brodząc w puchu 540 1, 5 | przed nim siedziała Helena. Na ukos od okna, przy małym 541 1, 5 | i piersi. Miała wrzuconą na ramiona futrzaną szubkę, 542 1, 5 | rzucały długi cień rzęs na białe, zadumane policzki. 543 1, 5 | rozchylonych, do jej czoła, na którym osiadła melancholia, 544 1, 5 | zacisza, cudnego blasku, na który zewsząd następowała 545 1, 5 | w przedziwnym zaśnieniu, na świętym, przedwiecznym łonie. 546 1, 5 | szemrze śnieg osiadając na zaspach, jak wiatr wydyma 547 1, 5 | otwieranych drzwi. Stojąc na wichrze Rafał usłyszał go, 548 1, 5 | pragnąc jednym ciosem zwalić na ziemię każdego, kto zechce 549 1, 5 | dotknął jednego z filarów, na którym spoczywała wystawa 550 1, 5 | znalazłeś?~- Przyjechałem.~- Na koniu?~- Tak.~- Więc jakeś 551 1, 5 | twardym szronem.~- To może na przyszły raz przyjechać 552 1, 5 | Zanurzył usta we włosy, na węzeł związane jednym ruchem, 553 1, 5 | posłuszną. Wtedy doznał na chwilę szczęścia jakby cudzego, 554 1, 5 | Helena drgnęła, raz jeszcze na mgnienie oka przywarła do 555 1, 5 | przez chwilę, jak rozmawiała na ganku ze stróżem nocnym 556 1, 5 | huśtały się sypkie tumany i na kształt bryzgów strzelistych 557 1, 5 | Rozkosz miłości rzuciła na szalę czułości niedawnej 558 1, 5 | jego głowie, leciały teraz na wyścigi z wiatrami.~Kobyła 559 1, 5 | jej tylne kopyta. Jechała na zadzie, zrywając się na 560 1, 5 | na zadzie, zrywając się na nogi... Poderwał ją uzdą, 561 1, 5 | jakimś nieznanym miejscu, na błoniach zarosłych iwiną 562 1, 5 | sięgające. Nogi jej ślizgały się na lodach jakowychś rozległych. 563 1, 5 | domu oddala. Rozejrzał się na wsze strony badając, czy 564 1, 5 | minucie? Rozgarniał ciemność i na samym jej dnie znajdował 565 1, 5 | słoneczny, minki w czasie tańców na kuligu, udające obojętność 566 1, 5 | huk. Zrazu sądził, że jest na brzegu Wisły, ale wnet zorientował 567 1, 5 | gwałtowny, który go przebił na wylot jak gdyby lanca. Kobyła 568 1, 5 | dęba, piorunem zwinęła się na tylnych nogach, wyszarpnęła 569 1, 5 | Schylił się, ręce wsparł na łęku, nogi wyciągnął, złożył 570 1, 5 | złożył po boku klaczy... Na pustych polach, wśród tańczących 571 1, 5 | wyszeptał.~Włosy mu się jeżyły na głowie i lodowate mrowie 572 1, 5 | Dźwignął głowę, wykręcił się na siodle i spojrzał w tył. 573 1, 5 | włosach, płomień pełgający na szyi, na krzyżu. Leciał 574 1, 5 | płomień pełgający na szyi, na krzyżu. Leciał mając grzywę 575 1, 5 | Leciał mając grzywę ognia na sobie. Bił teraz obcasami 576 1, 5 | wylatywał krzyk martwiejący na ustach, wnet dziwaczny, 577 1, 5 | że cmokanie nacichało. Na gołych polach Baśka ubiegała 578 1, 5 | brzuchem rozgarniała śnieg na ziemi. Rafał utracił rozumienie 579 1, 5 | łeb kobyły, która runęła na ziemię, i zleciał w głęboką 580 1, 5 | zaspę. Przez chwilę leżał na wznak, po szyję zanurzony 581 1, 5 | sapaniem, jak koń, zwalił się na niego. Rafał uczuł wszczepione 582 1, 5 | paszcza wżarła się w kożuch na jego piersiach, przejęła 583 1, 5 | teraz borykać się, wodzić na śmierć i życie ze zwierzem. 584 1, 5 | w jego pysku, to leżał na nim. Wkrótce jednak wydał 585 1, 5 | podstawy jęzora. Darł go na zewnątrz. Wilk rozwarł pysk, 586 1, 5 | teraz póty, aż się klucz na poły we łbie wilczym nurzał. 587 1, 5 | Wilk wciąż jeszcze był na nim, wygięty, pazury łap 588 1, 5 | uderzeń Rafał bez tchu runął na cielsko wilcze. Nie wydobywał 589 1, 5 | z cieśni ognistej. Legł na gorącym trupie i spoczął 590 1, 5 | gorącym trupie i spoczął na nim jak w pościeli.~Nierychło, 591 1, 5 | Stawał. Zrywał się z kolan i na chwiejnych nogach szedł, 592 1, 5 | do kieszeni, wdrapał się na drzewo i usiadł między dwiema 593 1, 5 | otwartą raną. Dopóki leżał na wilku, nie czuł ni zimna, 594 1, 5 | Pień rozwidla się w górze na konary o barwie stali, ze 595 1, 5 | kalenicami, jak plewy rozwiane na boisku, jak mogiłki po zapomnianych, 596 1, 5 | żyły. Ujrzał Baśkę. Leżała na boku, rozciągnięta, ze łbem 597 1, 5 | z niej co chwila, wlekąc na zewnątrz śniade i pąsowe 598 1, 5 | zaciekłej zemsty Rafał skoczył na ziemię i wielkimi krokami 599 1, 5 | Wlókł się po zagonach, padał na twarz w lotne zaspy, dźwigał 600 1, 5 | jego ze drżeniem waliło się na ziemię. Myśli z czaszki 601 1, 5 | zawisł nad polami i szedł na jego czoło. Ostatni raz 602 1, 5 | oczy pełne łez spoczęły na widnej jeszcze wstędze światła. 603 1, 5 | wlokło się z wolna... Za nic na świecie walczyć już nie 604 1, 5 | gołe sanie chłopskie, a na poprzecznej listwie przodka 605 1, 5 | je śniegiem.~Rafał wołał na woźnicę stojąc na miejscu, 606 1, 5 | wołał na woźnicę stojąc na miejscu, ale tamten nie 607 1, 5 | gdyż magierę wsuniętą miał na uszy i głowę owiązaną szmatami. 608 1, 5 | sobie drogę ku opłotkom, na których Baśka załamała się 609 1, 5 | niepokoju. Chłop stanął na sanicach i wpatrywał się 610 1, 6 | trzeszczał i strzelał żywo na kominie, dym kłębami wywalał 611 1, 6 | kłębami wywalał się spod okapu na izbę i grubą, gęstą warstwą 612 1, 6 | stragarzem. Pierwszy raz otwarte na chwilę oczy Rafała ujrzały 613 1, 6 | daleko, za dymem, ktoś na wyrku stękał i niemowlę 614 1, 6 | ta kurna zagroda stanęła na wiatrowisku, gdzie się zbiegają 615 1, 6 | kamiennej, potrzaskanej na złomy, wirowała w przestworzu 616 1, 6 | jakoby sen w czasie burzy na szczycie masztu, sen pełen 617 1, 6 | trudu, w którym nie ma czasu na pochwycenie tchu z powierza. 618 1, 6 | ręce i nogi. Przyszedł nań na wzór anioła miłośnika, pokropił 619 1, 6 | uciszyło się i wytchnęło na krótką miareczkę czasu. 620 1, 6 | Golejowskich zdybał drugiego dziada na drodze, i ten go znowu] 621 1, 6 | miasta, do Krakowa. Wlazł na rynek i słyszy, jako ludzie 622 1, 6 | siwych kudłach, rozczesanych na ciemieniu we dwie strony, 623 1, 6 | uździenicy. Starzec siadł na koń i ukazał się na nim 624 1, 6 | siadł na koń i ukazał się na nim w całej swojej wielkości. 625 1, 6 | dzikim śmiechem skoczył na siodło. Piersi mu pękały 626 1, 6 | szalonego tchu i słowo więdło na wargach. Schylił się do 627 1, 6 | bryły z piaskowca, lecące na obłąkanych koniach. Ręce 628 1, 6 | oczy widzą... Siedzą ludzie na niskich pieńkach dokoła 629 1, 6 | pierze. Czerwony blask pada na ich zamyślone twarze, posępnie 630 1, 6 | sposobem: "Kulę wyjm, ciśnij na ziemię i zadepcz w piachu 631 1, 6 | zawołali: "Ruht! "-to niby na odpoczynek. Mnie feldfebel 632 1, 6 | kole niego stał. Ja wracam na to miejsce, gdziem gwer 633 1, 6 | Nasz glit odstąpił, a inne na to miejsce przyszły. Patrzę, 634 1, 6 | trup ostał, rozciągnęli na ziemi i bili tęgo laskowymi 635 1, 6 | Rafała zsunęła się znowu na wiązkę słomy, okrytą zgrzebną 636 1, 6 | Łzy gorzkie padały z oczu na Dyląga trup krwawy, łzy 637 1, 6 | Co chwila zsuwał się aż na ubite klepisko.~ 638 1, 7 | oczywista, że stracił ją na zawsze. Wiedział o tym aż 639 1, 7 | rzeczywiste, bardziej istotne niż na jawie. Tam się rodziły pewniki, 640 1, 7 | się od ściany do~ściany. Na podłodze zaczerniały tu 641 1, 7 | serca, że je omijał, bał się na nie nogą nastąpić, jak na 642 1, 7 | na nie nogą nastąpić, jak na rzeczy, w których samoistne 643 1, 7 | nie czuć... Ale spokój na wieki, zda się, odleciał. 644 1, 7 | się, odleciał. Wbrew woli, na przekór wszystkim wysiłkom 645 1, 7 | wypędził go z domu, zezwalając na przebywanie w nim tylko 646 1, 7 | wołać parobków, położył dłoń na rękojeści szpady... Matka 647 1, 7 | Matka i córki chodziły teraz na palcach i usiłowały tyle 648 1, 7 | która z tego wynikła, gdy go na pół martwego znaleziono 649 1, 7 | wyrodek" będzie mógł stać na nogach, ma się z domu wynosić 650 1, 7 | nogach, ma się z domu wynosić na cztery wiatry i więcej nie 651 1, 7 | wiatry i więcej nie pokazywać na oczy aż do dalszego rozkazu. 652 1, 7 | dalszego rozkazu. Stał już na nogach i tego też dnia miał 653 1, 7 | od świtu, a kiedy stawał na progu domowym i kiedy zaczynała 654 1, 7 | jakieś lekarstwa, uczył się na pamięć pozdrowień, błogosławieństw, 655 1, 7 | ekstazę miłości: upadał na twarz przed szczęściem utraconej. 656 1, 7 | marzenia danej znać, że konie na gumnie czekają i że czas 657 1, 7 | szerokim krokiem ruszył na gumno. Stamtąd wyprawił 658 1, 7 | wałach, leniwo wlokąc gnaty, na których tylko skóra wisiała, 659 1, 7 | kępy rokicin rzucały mrok na zieloną murawę. Zdało się, 660 1, 7 | nędzne lepianki zakwitły na wiosnę. Dachy ich wielobarwne 661 1, 7 | od słomianego poszycia, na kalenicach przegniłego jak 662 1, 7 | stary aksamit, złociły się na słońcu. Wiklowy płotek pleciak, 663 1, 7 | krzywo i martwo, wspierał na wierzbach... A dokoła niego 664 1, 7 | wytryskały liście. Nawet na niebie kwitły całkiem nowe, 665 1, 7 | szarego kurzu. Zapadała na dno głębokich, zimnych wąwozów, 666 1, 7 | wąwozów, wdrapywała się na szczyt płaskowzgórza... 667 1, 7 | ujrzawszy siniejące w dali na horyzoncie aleje w Derstawicach, 668 1, 7 | furman miał już skręcić na lewo, gdy panicz rzekł:~- 669 1, 7 | czy to my... tego... na Dersławice jedziemy?~- Gdzie 670 1, 7 | Dersławice jedziemy?~- Gdzie zaś! Na Bazów, na lasy Golejowskie.~- 671 1, 7 | Gdzie zaś! Na Bazów, na lasy Golejowskie.~- Słuchajcie, 672 1, 7 | Słuchajcie, jedźmy tamtędy... na Dersławice.~- A i po cóż 673 1, 7 | świętego; po cóż my, paniczku, na Dersławice? Tu droga jak 674 1, 7 | jak i co mam robić...~- Na moje słowo!~- No, jużci 675 1, 7 | Była to ta sama droga. Na rozstaju stała figura. Ostre 676 1, 7 | jej podnóża. Rafał zwrócił na nią oczy pełne łez. Całe 677 1, 7 | oddechu tamtej godziny. Na samą myśl, że ta droga, 678 1, 7 | sobie śmiertelnie chorą, na pół umarłą duszę, nie umrze 679 1, 7 | Wszystka robota ducha upadłego na siłach nie miała już podniet.~ 680 1, 7 | obłąkany, który by toczył walkę na pięści z samym sobą. Wszystko 681 1, 7 | nadwiślańskie topole o cielskach na poły wyschłych, ledwie gdzie 682 1, 7 | gęstwinach. Droga, zniżając się na dół, zaprowadziła wkrótce 683 1, 7 | stanął u przełazu, wspartego na dwu słupkach. Ujrzał dwór, 684 1, 7 | każdym spojrzeniem oczu. Na rabatach przed oknami domu 685 1, 7 | zwieszonymi gałęziami. Stara na nich kora pękała niby przyodziewek 686 1, 7 | ogrodu i pochłaniał go oczyma na zawsze... Oglądał widome 687 1, 7 | proch rozbijał. Zlatywało na ziemię jako kwiat czereśniowy. 688 1, 7 | wiosennych rana rozdarła się na nowo. Ukazywała się spod 689 1, 7 | Daremnie...~Trzeba było wracać na bryczkę.~Już kowal załatwił 690 1, 7 | rzucił ukośne spojrzenie na kuźnię, na wygryziony u 691 1, 7 | ukośne spojrzenie na kuźnię, na wygryziony u wejścia żłobek... 692 1, 7 | pieszczotliwie w duszy swej na siedm zamków.~Boczna droga, 693 1, 7 | siedm zamków.~Boczna droga, na którą z gościńca skręcili, 694 1, 7 | dalej. Zmierzch zastał ich na granicy jakichś łąk bardzo 695 1, 7 | spokój zupełny, obojętny na wszystko, nie wyłączając 696 1, 7 | udręczeniach, spaliła je na węgiel. Zaczął chodzić nad 697 1, 7 | jeszcze przez czas pewien na wodach nieznanych, na latoroślach 698 1, 7 | pewien na wodach nieznanych, na latoroślach łóz, które z 699 1, 7 | gdyby promienie świetlne, na szczytowych liściach wyniosłego 700 1, 7 | wieczny, śnie, wieczny!~Na pograniczu cichego lasu 701 1, 7 | Wówczas mimo woli nasuwał się na oczy odległy widok. Wznosiła 702 1, 7 | innych momentach wybijała się na wierzch cisza. Ledwie-ledwie 703 1, 7 | i snadniej wargą trafić na nieliczne ziarna owsa. Od 704 1, 7 | niepostrzegalnym wracała na dawne miejsce.~Rafał wyciągnął 705 1, 7 | wzdłuż bryczki i położył się na wznak. Patrzał w niebo rozwartymi 706 1, 7 | dźwięku, który w boleści na dawne miejsce powraca jakby 707 1, 7 | zachwytu, najpotężniejszych na ziemi, niedościgłych. Zdawało 708 1, 7 | oczu. Złożył umęczoną głowę na jej piersiach, trzęsących 709 1, 7 | wigilie czyhające po nocach na samotną miłość, która by 710 1, 7 | opalonych belek, krokwi na węgiel zetlałych. Rozwarte 711 1, 7 | okiennice wiszące krzywo na ostatnim haku, sufity zwisłe 712 1, 7 | Tu i owdzie wznosiły się na popieliskach domostwa, stodółki, 713 1, 7 | sośniną albo jałowcem, piaski na wzniesieniach, sapy nad 714 1, 7 | rzekami. Z traktu skręcili na boczną drogę i wąskim leśnym 715 1, 7 | wody. Cień od drzew był na młodych murawach dziwnie 716 1, 7 | było samotne obręby, gdzie na znacznym obszarze spokojnie 717 1, 7 | Warstwy spadłych igieł leżały na jej dnie, rudziejąc żywo 718 1, 7 | ramą obejmowały płomienną. Na zwilgłym w pobliżu sapie 719 1, 7 | bryczki zeskakiwały z korzenia na korzeń albo zarzynały się 720 1, 7 | Tęsknota jego, jak niewolnica na powrozie, znużona długim 721 1, 7 | naznaczony, patrząc z żałobą na miejsca, które mijała. Po 722 1, 7 | takie same, być może, jak na zaraniu świata, były bliskie 723 1, 7 | wyskoczyć z bryki, rzucić się tu na ziemię i samemu zostać w 724 1, 7 | jak wiatr sennie przygrywa na gałęziach sosen...~Był na 725 1, 7 | na gałęziach sosen...~Był na granicy, na samym progu 726 1, 7 | sosen...~Był na granicy, na samym progu rozumienia przedziwnej 727 1, 7 | i uprawne pola. W dali, na krańcu tego obszaru, pod 728 1, 7 | widziało się stamtąd jak na dłoni. Daleko, nad owym 729 1, 7 | rzekł Wincenty obracając się na koźle. - Tam młody pan mieszka.~- 730 1, 7 | wówczas? Nie odpowiadał sobie na pytanie, ale miał je wyryte 731 1, 7 | aby znowu nie ustaną. Jak na złość, droga była jak najfatalniejsza. 732 1, 7 | tarniny, która już okwitała. Na przypiaskowych gruntach 733 1, 7 | Widział przed sobą ciągle na wzgórzu świecące przez gąszcze 734 1, 7 | nadszedł, więc sam odniósł na bok wrótnię. Dziedziniec 735 1, 7 | tył zaczesane spadały aż na kołnierz jego białego surduta. 736 1, 7 | prawie szczęścia ukazał się na jego twarzy. I w sercu Rafała 737 1, 7 | sercu Rafała coś drgnęło na widok tej postaci, którą 738 1, 7 | od blasku świecy, patrzał na niego w milczeniu.~- Sam 739 1, 7 | Zostanę.~Kapitan położył rękę na ręce Rafała i ścisnął ją 740 1, 7 | powietrzu, wykręcił się na pięcie i poszedł.~Gdy zostali 741 1, 7 | jak gdyby go schwytano na uczynku kradzieży. Czuł 742 1, 7 | do wywiezienia, jak trupa na mogiłki:~- O! I za cóż to?~- 743 1, 7 | nieporozumienia, jakie go ogarniało na widok postaci tego brata... 744 1, 7 | postaci tego brata... Nie mógł na to przystać, że ów brat 745 1, 7 | poza dom rodzinny gdzieś na świat się wyniósł szeroki 746 1, 7 | mu zapomnieć o wszystkim na świecie. Oczy mu się świeciły 747 1, 7 | w domu bardzo długo, bo na lato zwykle zabierał mię 748 1, 7 | ciemną. Dam ci te książki... Na opresję kmiecą, na kurs 749 1, 7 | książki... Na opresję kmiecą, na kurs sprawy publicznej krwawym 750 1, 7 | Każdy zaufał w szpadzie i na nią poprzysiągł. Wierzyliśmy, 751 1, 7 | że cała Rzeczpospolita na naszym leży ramieniu i że 752 1, 7 | w szeregu tych, których na śmierć nienawidziłem. Kazał 753 1, 7 | wiedzieć? To co o każdym. Na Szczekocińskim placu... 754 1, 7 | nocy, nalazł mię półżywego. Na ręku wyniósł... Leżałem 755 1, 7 | początkiem śmiechu, i niby na skrzydłach lecieli do czegoś 756 1, 7 | Michcik posłał Rafałowi na sofie obitej zieloną skórą 757 1, 7 | liście, żeby pod dachem ich, na śliskiej, ledwie zrodzonej 758 1, 7 | zrodzonej odnóżce usnąć na chwilę, wytchnąć pożywnym 759 1, 7 | dalekie wzgórza i pasma leśne na równinach. Wysoko, na bezchmurnym 760 1, 7 | leśne na równinach. Wysoko, na bezchmurnym niebie, jak 761 1, 7 | pokropiła hyzopem cienie, i na jej wszechwładny znak woda 762 1, 7 | Dalekie mielizny piasku na płytkim wybrzeżu wody były 763 1, 7 | zbudzonego dzieciątka. Za stawem, na płaskim wzgórku, stała nieruchomą 764 1, 7 | zaczynała, w żywe jej odbicie na nieruchomych odmętach. Było 765 1, 8 | nieużytki. Tuż za stawem, na wzgórzu, rozciągała się 766 1, 8 | się Uriasz ("ale to tylko na papierze"), "naprawdę" zwano 767 1, 8 | Broda i pejsy tak spłowiały na słońcu i w czasie pluchot, 768 1, 8 | kapitan czasami przychodził na nowinę i własną ręką darł 769 1, 8 | ani razu nie przychodzi na rolę. Pan kapitan jak wolnym 770 1, 8 | przybył, to on lubił usiąść na kamieniu i patrzeć, jak 771 1, 8 | trzeba pilnować. On siadł na kamieniu, podparł głowę 772 1, 8 | kamieniu, podparł głowę na ręce i patrzał. On patrzał, 773 1, 8 | jeśli człowiek tak patrzy na człowieka. Z przeproszeniem 774 1, 8 | chrześcijanin nie urodzi się na żydowskiego rabina? Dużo 775 1, 8 | Piękny owies rósł tam na nowej ziemi, jak dzikie 776 1, 8 | Rafał nie był tak łaskaw na Urysia jak brat Piotr. Opuścił 777 1, 8 | nieraz pół dnia przeleżał na wznak w dąbrowie, patrząc 778 1, 8 | godziny trawił skurczony na kępie wśród wiklin i tataraków, 779 1, 8 | tataraków, niby to czatując na kaczki. Dopiero głód pospolity 780 1, 8 | Michcika powołujących go na żołnierski obiad. Innym 781 1, 8 | powiedzieć, czemu patrząc na widok czarnych rokit, gęstym 782 1, 8 | rozumu.~Gdy nieraz leżał na suchych pagórkach, otaczających 783 1, 8 | obszerne karło pod lipy na dziedzińcu, skąd było widać 784 1, 8 | całą okolicę, i ustawiał je na kobierczyku. Kapitan spędzał 785 1, 8 | włosami, bez ruchu spoczywała na dłoni. Częściej wszakże 786 1, 8 | przewodem wychodzili ludzie na pańskie, on pilnował parobków 787 1, 8 | jedenastu chałup, świeciła na czerwonym, kamienistym wzgórku 788 1, 8 | miał za chwilę wyruszyć na dalszą wędrówkę. Strzelba 789 1, 8 | naszczekiwać. Za budynkami, na drodze, dał się słyszeć 790 1, 8 | pojazd. Za chwilę wpadła na dziedziniec para kusych 791 1, 8 | platowanej. Z powozu wyskoczył na ziemię smukły młodzieniec. 792 1, 8 | smukły młodzieniec. Rzucił na ręce lokaja płócienny kitel 793 1, 8 | przybyły osadził go zaraz na dawnym miejscu, a sam siadł 794 1, 8 | dawnym miejscu, a sam siadł na brzegu podanego krzesełka. 795 1, 8 | symptomata twej choroby? Bo na oko...~- Najbardziej widoczne 796 1, 8 | nasze kadeckie czasy? Lekcje na szpady u Mamina Dechamps? 797 1, 8 | spłynął z jego oczu i zawisł na wargach.~- Śliczna młodość 798 1, 8 | zastawem, którą zechcesz, na warunkach powszechnych, 799 1, 8 | krwi, tylko... myśli. A na to istotnie ani felczer, 800 1, 8 | nie pomoże.~Piotr podniósł na niego oczy znużone i rzekł 801 1, 8 | myśli, jak wówczas, gdyś mię na lekcjach Łęskiego, Hubego, 802 1, 8 | nie potrafiłaby wyrzynać na mym sercu owych bolesnych 803 1, 8 | kawalerów do tańca, zapraszano na pokoje królewskie, tyś mię 804 1, 8 | natarczywą uwagą spoczywały na twarzy Piotra, który siedział 805 1, 8 | w twe życie... Tylko... Na jednej ławce siedzieliśmy, 806 1, 8 | życia. Ale też... Gdy teraz na ciebie opuszczonego tutaj 807 1, 8 | pierś przeciw bagnetowi, na grobli, w opłotkach Chebdzia... 808 1, 8 | Tak jakby ją kazał wbić na spisę dla wiekuistego przestrachu 809 1, 8 | szablami u boku, którymi na sejmikach rąbało każdą głowę 810 1, 8 | jurgieltne, owe pyski ryczące na rozkaz, owe puste, nikczemne, 811 1, 8 | prawa... wyznaję, wyznaję...~Na twarz Piotra Olbromskiego 812 1, 8 | był wówczas ze szkoły i na owe sprawy patrzałem ze 813 1, 8 | patrzałem ze czcią, jako na rzeczy święte. Towarzyszyłem 814 1, 8 | mej pamięci owe namioty na drągach okrytych brudnymi 815 1, 8 | kontrkandydata i pieczono ćwierci na rożnach. Beczki piwa i miodu, 816 1, 8 | pan mógł się czuć dobrze na tej drodze otwartej, która 817 1, 8 | wiodła; jeśli chciał, aż na tron.~- Dawnom to już wszystko 818 1, 8 | już wszystko rozważył i na jedno przystał.~- Temu właśnie, 819 1, 8 | przystał.~- Temu właśnie, na coś przystał, zaprzeczam.~- 820 1, 8 | Znalazłem w sobie skałę i na niej stanąwszy uczułem moc 821 1, 8 | człowiekiem niżeli wówczas na stepie podolskim, kiedyśmy 822 1, 8 | wszystką Rzeczpospolitą na ręku piastował. Byłoż co 823 1, 8 | zabijasz. Jedno jest złe na świecie-to śmierć. Wszystko, 824 1, 8 | odegrać rolę Cincinnata na twój koszt, mości książę... - 825 1, 8 | który mię z pola wyniósł na ręku, jest twój poddany, 826 1, 8 | warunkach... Właśnie wygotowałem na piśmie plan, obliczenie...~- 827 1, 8 | przypatrując się tej scenie, uczuł na widok tego gestu pokory 828 1, 8 | pojmował radości, którą na twarzy brata jawnie się 829 1, 8 | stronie księcia. Piotr, tak na poły stojąc z rękoma opartymi 830 1, 8 | stojąc z rękoma opartymi na poręczy krzesła, wołał:~- 831 1, 8 | Dzięki tobie mam... mam na tej ziemi... jeszcze jeden 832 1, 8 | Gdym teraz patrzał na twoje oczy szczęśliwe aż 833 1, 8 | czym jest, ale żeś sam na dół zeszedł z wyżyny, na 834 1, 8 | na dół zeszedł z wyżyny, na padół, na nędzny jego padół. 835 1, 8 | zeszedł z wyżyny, na padół, na nędzny jego padół. Ty sam, 836 1, 8 | bo go dźwigasz, niesiesz na sobie. Wolę jego, siłę, 837 1, 8 | potęgę ducha skazujesz na los wozu, który koń ciągnie.~- 838 1, 8 | każdy sam w sobie jedyny na świecie, każdy zaiste - 839 1, 8 | pan. Gdzież był kiedy na ziemi świat podobny? Samuel 840 1, 8 | się ośmielił rękę podnieść na pany.~Twarz Olbromskiego 841 1, 8 | gdybyś oto... mógł stać na nogach.~- Rachunek! - piorunującym 842 1, 8 | Wtem głowa jego upadła na poręcz. Twarz stała się 843 1, 8 | blada jak masa gipsowa. Na wargach pokazała się krew, 844 1, 8 | się krew, a pot kroplisty na czole. Ciało poczęło drzeć. 845 1, 8 | Piękna głowa Piotra zwisła na jego ramieniu. Rafał szedł 846 1, 8 | co czyni. Książę pozostał na miejscu. Nie spojrzał nawet 847 1, 8 | pierwszej stancji i był na jej środku, niespodzianie 848 1, 8 | ostrożnie upuścił Piotra na sofę stojącą pod oknem. 849 1, 8 | pod oknem. Chory ukląkł na niej bezwładnie, siadł na 850 1, 8 | na niej bezwładnie, siadł na nogach. Barki jego osunęły 851 1, 8 | Barki jego osunęły się na ramę otwartego okna, a głowa 852 1, 8 | tajemnicze westchnienie serca, na rozstajne drogi zbłąkane... 853 1, 8 | i chciał złożyć zmarłego na sofie, ale Rafał oderwał 854 1, 8 | groźba; jakby pozywanie na sąd i zaprzysięganie wobec 855 1, 8 | Michcikowi położyć zmarłego na sofie.~Wkrótce zwłoki odziano 856 1, 8 | a mały portret dowódcy na piersiach. Dwoma wytartymi 857 1, 8 | Gintułt siedział w zamyśleniu na krześle i przypatrywał się 858 1, 8 | kancelarię służyła. Przysiadł tam na kufrze. Obległy go teraz 859 1, 8 | pisania z szufladą zamkniętą na klucz. Ta właśnie szuflada 860 1, 8 | lękał głośniej odetchnąć... Na samą myśl, że książę Gintułt 861 1, 8 | parobkami w celu wysunięcia sofy na środek. Spostrzegłszy klucz 862 1, 8 | środek. Spostrzegłszy klucz na ziemi, podniósł go i oddał 863 1, 8 | kilka, przywieziono, widać na polecenie księcia Gintułta, 864 1, 8 | drzwiach śpichrza, jeden na wysokim progu, drugi na 865 1, 8 | na wysokim progu, drugi na klocku drzewa, który za 866 1, 8 | pełna lęku, poczęła się na szczycie obłoku. Wkrótce 867 1, 8 | nadmierny jej błysk zważył się na Cyplu i rozpędziwszy ciemności 868 1, 8 | Wolno wypłynął księżyc na firmament bez skazy. Skroś 869 1, 8 | Widać było muchy wodne na szczudlastych nogach z wielkimi 870 1, 8 | wodnej, nieruchomo śpiący na brzegu szerokiego liścia. 871 1, 8 | złotym brzegiem, otworzył ją na pierwszej stronicy i przy 872 1, 8 | niż włókna pajęcze.~Zeszła na mnie straszliwa niemoc: 873 1, 8 | szli za mną trop w trop na górę udręczenia, dopóty 874 1, 8 | udręczenia, dopóty aż się na poły umarli, bez sił i tchu, 875 1, 8 | mój całując.~Odraza spadła na moje oczy, błądzące po ziemi 876 1, 8 | zdrowy i tęgi żołnierz dygoce na całym ciele.~Gdy góry ołowiu 877 1, 8 | góry ołowiu zwaliły się na moje piersi, a ognie zapłonęły 878 1, 8 | Oto umieram! - przebiła na wskroś moją głowę, poznałem 879 1, 8 | piersi męstwo nadludzkie, na jego ręku udźwignąłeś mię 880 1, 8 | zbudzonym oczom patrzeć na świętą wolę dusz w łykach.~ 881 1, 8 | lepiej by głowie mej było na skrwawionych kościach w 882 1, 8 | spracowane, cięższe od głazu, na podobieństwo westchnienia.~ 883 1, 8 | pospólnej z Tobą, niech wyznam na łonie Twoim krzywdę mą i 884 1, 8 | serce moje wiecznego spokoju na Twoim sercu, któryś jest 885 1, 9 | Cały dzień następny zeszedł na załatwianiu spraw tyczących 886 1, 9 | z trumną i ułożył w niej na wieczny spoczynek ciało 887 1, 9 | było załatwione, wpadło na podwórze ze sześć pojazdów, 888 1, 9 | okryty wielkim kobiercem. Na nim ustawiono i przymocowano 889 1, 9 | ustami dziwowało się patrząc na wspaniały pochód, a dopiero 890 1, 9 | tytułu, że to on właśnie, na którego nikt uwagi nie zwraca, 891 1, 9 | niego, coś tam mamrocząc. Na twarzach większości pań 892 1, 9 | Książę Gintułt szedi sam na przedzie, z głową podniesioną. 893 1, 9 | ku kościołowi stojącemu na szczycie pagórka. Po obudwu 894 1, 9 | uciekała, chwilę, gdy patrzał na bezwładne oczy brata. Dusza 895 1, 9 | znane powiaty...~Wtem ktoś na jego ramieniu lekko oparł 896 1, 9 | Żałuję, że to mi nie przyszło na myśl. Trzeba było lepiej 897 1, 9 | Zaczekać z pogrzebem na rodziców?~- Zaczekać... 898 1, 9 | prawdopodobnie nie przyjechaliby na pogrzeb - wypalił Rafał.~- 899 1, 9 | głowie głupstwo, które niósł na języku.~- Proszę waćpana 900 1, 9 | samej chwili spomiędzy drzew na szczycie wzgórza wyłamał 901 1, 10| założył był tę siedzibę na wzór francuski. Z biegiem 902 1, 10| pilnością. Pałac, przebudowany na fundamentach starego zamczyska, 903 1, 10| kilkułokciowej grubości, szczególnie na dole, gdzie pozostały izby 904 1, 10| przeznaczył młodemu samotnikowi na mieszkanie. Była to chatka 905 1, 10| dźwigać z tej ziemi, lecz na skrzydłach lecieć ku niebu. 906 1, 10| czcią i pokorą spoczywały na jego pniu, bulwach, gnatach, 907 1, 10| żarłocznie. Obawa trzymała go na miejscu, więc przed samym 908 1, 10| niecierpliwością tysiąc razy szarpał na sobie, poprawiał, obciągał 909 1, 10| rozłożystych, że rzucały cień na ćwierć dziedzińca. Uwijało 910 1, 10| domu i szkole, wprost drżał na myśl, że ma się złączyć 911 1, 10| poszedł śmiało ku stołom. Nikt na niego uwagi nie zwrócił. 912 1, 10| tak, że zaczęto zwracać na niego uwagę. Ten i ów rzucił 913 1, 10| odetchnął. Wkrótce siedział już na krześle i zatopił oczy w 914 1, 10| muszą być owe "emigrantki", na które tak wyrzekała kołtuniasta 915 1, 10| w twarz tej sąsiadki, a na wargach uśmiech, który Rafałowi 916 1, 10| wówczas swą długą głowę i na chwilę śmiech panieński 917 1, 10| żeby za chwilę zwrócić na się oczy pełne wrzątku wesołości. 918 1, 10| wzruszeń źrenice zwracał na rozbawioną siostrę z szeptem:~- 919 1, 10| szczególny wyraz. Wszyscy, na kogokolwiek Rafał zwrócił 920 1, 10| radosnym weselem dziewczęcym. Na pozór wiodąc między sobą 921 1, 10| oderwaniem się od spraw, którymi na pozór żyli. Nawet starzy 922 1, 10| dumali. Odraza i głuchy na wszystko zabójca-żal marszczył 923 1, 10| jest wszystkim, bez niej? Na twarzach młodzieży leżała 924 1, 10| stało w oczach, w ustach, na czole, w drgnięciach brwi 925 1, 10| szczęścia, a biegł od niej na ludzi smutek i udręczenie.~ 926 1, 10| Ojca brat waści gospodarzył na tej wioszczynie, nie ma 927 1, 10| tożem patrzał, bo obok niego na Polińcu od lat siedzę. Chłopów, 928 1, 10| rozpuścił, rozamorował, że mu na pole wychodzili jak z łaski, 929 1, 10| która nie mogła wydobyć się na zewnątrz. Milczał z oczyma 930 1, 10| skądżebyś miał znać się na całej prawdzie! Ale nie 931 1, 10| opiekun! Faworyt... Dawno ja na tego draba mam chrapkę. 932 1, 10| rozpaprał, chłopa zepsuł na nic...~- Folwark nieboszczyk 933 1, 10| świeć, zrobił. Chłopa zepsuł na nic, ale to do odrobienia, 934 1, 10| mi powiesz! Znam ja się na was, dryblasy Myślałby kto, 935 1, 10| czuby se powyrywało i ślepie na nic podbiło. Tu będzie wyczekiwała 936 1, 10| podbiło. Tu będzie wyczekiwała na swego, aż ci osmętnieje 937 1, 10| gdyby przywłaszczał sobie na zawsze śliczną melodię, 938 1, 10| obiadu Rafał siedział jak na szpilkach. Mnóstwo myśli 939 1, 10| marszałek dworu skinął na Rafała, przywołał go do 940 1, 10| gronem pięknych pań, poszedł na spacer do parku i znikł 941 1, 10| gzemsami i z pysznymi stiukami na stropie, inne w barwach 942 1, 10| obrazów, z których spoglądały na niego nagie kobiety, otwierały 943 1, 10| rzeźbami, usiłował zachować na twarzy wyraz doskonałej 944 1, 10| rozkosz zastępowała tu drogę na każdym kroku. Rafał czuł 945 1, 10| łydki fagasa przestały migać na posadzkach, a szelest jego 946 1, 10| co się z nim działo, co na świecie znaczył. Śmiech 947 1, 10| bezlitosny. Nie wydobył się na wargi, tylko jak fala wzdęta 948 1, 10| rozległ się śmiech, ów jedyny na ziemi... Rafał zakrył twarz 949 1, 10| de poules. Co myślicie? Na przykład: Chnif-chnof-chnorum? 950 1, 10| Tyle żądań... Głosujmy jak na sejmiku.~- Ja chcę koniecznie - 951 1, 10| koło. Nogi ich, ustawione na dywanie, niecierpliwiły 952 1, 10| zajęła je osoba stojąca na środku.~- Madame demande 953 1, 10| Foteliki rozsunęły się na wsze strony i tout le monde 954 1, 10| wybiegła z nich i stanęła na progu. Spostrzegła była 955 1, 10| Księżniczka przez chwilę na kogoś jak gdyby czekała... 956 1, 10| wyrazem zmiażdżony, zabity na duszy. Uczuł tę instynktowną 957 1, 10| odkrytych, wzniesionej głowy, na której każdy włos był nicią 958 1, 10| Rzucić ją przed siebie na kolana...~Stał obok swego 959 1, 10| Stał obok swego fotela jak na płytach rozpalonego żelaza. 960 1, 10| jak wówczas ze szkół, ale na myśl, że może się jeszcze 961 1, 10| ruszyć z miejsca. Spojrzał na swe buty, na rękawy kubraka 962 1, 10| miejsca. Spojrzał na swe buty, na rękawy kubraka i znowu usłyszał 963 1, 10| Stał w nich książę Gintułt. Na ustach-miał półuśmiech taki 964 1, 10| będzie najlepiej. Co się da, na miejscu sprzedać. Ja wydam 965 1, 10| wtedy...~Rafał trwożliwie, na poły potakująco, na poły 966 1, 10| trwożliwie, na poły potakująco, na poły przecząc, coś mruknął.~- 967 1, 10| rzekł cicho. - Już go nie ma na świecie. Horror, horror! 968 1, 10| tyle. Och, Boże!~Podniósł na Rafała oczy szklane i twarz 969 1, 10| owym uśmiechem wdzianym na twarz jak maska, uśmiechem 970 1, 11| jak romans ciekawy, z dnia na dzień przyjemniejszy. Polowania 971 1, 11| przyjemniejszy. Polowania na zwierza w lasach, na kaczki 972 1, 11| Polowania na zwierza w lasach, na kaczki w łodziach, na bekasy, 973 1, 11| lasach, na kaczki w łodziach, na bekasy, dubelty, kszyki 974 1, 11| uczestniczył we wszystkim na prawach niby gościa, niby 975 1, 11| potrzebie. On godził się na wszystko. Żył tu, oddychał, 976 1, 11| Przenigdy! Był tu u siebie, na swej drodze. Szedł naprzód 977 1, 11| swoją izbę, ubranie, konia, na którym jeździł zazwyczaj - 978 1, 11| gniadego anglika. Łatwo mu było na nim trzymać się w pobliżu 979 1, 11| szczęściem byłby pochwycił i na zawsze zapamiętał jakiś 980 1, 11| czymś innym, czego jeszcze na ziemi nie było, z uśmiechem 981 1, 11| w piersiach nie stawało na samą myśl o tym, co do niej 982 1, 11| Widział wówczas strach na jej twarzy, przeraźliwy 983 1, 11| chwili śledził ją tajemnie. Na spacerach starał się być 984 1, 11| wyrazu. Z dala odpowiadała na jego głęboki i pokorny ukłon. 985 1, 11| zdawała się nie zwracać na jego osobę uwagi, skoro 986 1, 11| jeździła konno jak amazonka. Na siodle postać jej o łagodnych 987 1, 11| Angielski źrebiec Unreclaimed, na którym jeździła, lśniący 988 1, 11| wszakże w pobliżu księżniczki. Na jednym z pagórków otaczających 989 1, 11| Mężczyźni zostali w tyle. Wpadli na szeroką wyboistą drogę, 990 1, 11| podwoił ciosy i w lesie, już na gościńcu, zaczął się do 991 1, 11| skokami, od których błoto na obie strony pierzchało w 992 1, 11| księżniczki, jakby wzywający na pomoc. Usłyszał to raz, 993 1, 11| dziewczynę. Chwilę miał jej włosy na chciwych ustach, a ramiona 994 1, 11| ustach, a ramiona i piersi na piersiach...~Ale z nagła 995 1, 11| tylko, że się dźwignęła na siodle.~- Imbécile!- krzyknęła 996 1, 11| przetarł powieki, było skoczyć na siodło. Księżniczka Elżbieta 997 1, 11| mu twarz. Rozpacz runęła na niego jak ściana kamiennego 998 1, 11| zobaczył całe towarzystwo na skraju. Nie było sposobu 999 1, 11| Rafał raz tylko rzucił na nią okiem.~- A wasan skąd 1000 1, 11| brzozy i łaskawie puściła ją na mnie.~- Otóż i masz nagrodę