Table of Contents | Words: Alphabetical - Frequency - Inverse - Length - Statistics | Help | IntraText Library
Alphabetical    [«  »]
niderlandzkimi 1
nidy 1
nidzie 1
nie 2702
nie-przebaczac 1
nieba 27
niebale 1
Frequency    [«  »]
5404 sie
4665 z
4579 na
2702 nie
2482 do
1951 ze
1827 to
Stefan Zeromski
Popioly

IntraText - Concordances

nie

1-500 | 501-1000 | 1001-1500 | 1501-2000 | 2001-2500 | 2501-2702

     Tom, Rozdzial
1 1, 1 | dwugłos jeszcze brzmi w boru, nie wiedzieć gdzie, to jakby 2 1, 1 | spomiędzy obłoków i wówczas nie słychać było nic a nic.~ 3 1, 1 | jakoby wieże strzeliste, nie wyprowadzone do samego krzyża. 4 1, 1 | wysokie głowy u samej ziemi nie mogąc oderwać od niej przymarzłych 5 1, 1 | samotny, twardy i zimny, jakby nie należał do drzew. Król na 6 1, 1 | do drzew. Król na Łysicy! Nie drżą przed wiatrem jego 7 1, 1 | wiatrem jego gałęzie, pień się nie schyla. Rozłożysty, nad 8 1, 1 | jeleń - i wilk-kobylarz nie tak często czatuje tutaj 9 1, 1 | dropiate jagniątka łani. Już nie świszczą ponad konarami 10 1, 1 | okryte, i spać będzie nikomu nie znane na wieki wieków... 11 1, 1 | daleko od tego miejsca, nie pod szczytem Łysicy, na 12 1, 1 | tylko, żeby w rosach nóg nie zamoczyć. Tu rzuca mu się 13 1, 1 | przestworze króluje. Źrenice nie mogą oderwać się od jego 14 1, 1 | konie mkną drogą, której nie przetarła sanica. Od uderzeń 15 1, 1 | ani okien, ani drzwi. Nikt nie strzeże wyklętej świątyni, 16 1, 1 | odchodzącym dzieckiem? Oczy nie mogą się z nią rozstać i 17 1, 1 | się z nią rozstać i nogi nie mogą odejść. Zerwane kwiecie 18 1, 1 | sucho trzasnął; ale iskra nie zapaliła zmoczonego prochu. 19 1, 1 | ta nawinął... Sam nawet nie wiem, jako to być mogło. 20 1, 1 | panicz położy.~- A kiedy nie wyszły na mnie... -rzekł 21 1, 1 | miejsce przecie wagę miały. Nie wyszły, i pokój! A już ta 22 1, 1 | strzelec podsadzał się pod nie. Dowlókł rogacza do sąsiednich 23 1, 1 | zostawić... - Ale bo...~- Nie wiedziałeś; prawda? że ja 24 1, 1 | cóż ty, Rafciu, jakoś nic nie niesiesz z Łysicy? łaskawie 25 1, 1 | zwrócił się do siostrzeńca.~- Nie wyszły na mnie. Słyszałem 26 1, 1 | ziemia stękała.~- Ts... Nie przeszły koło wielkiego 27 1, 1 | Miemcem miał sprawę.~- Nic nie wiem o żadnym Niemcu ani 28 1, 1 | na jutro na rano do Słupi nie zajedziewa."~Miemiec se 29 1, 1 | pytał Rafał.~- A ja sam tego nie wiem, bo się ta i oni, choć 30 1, 1 | i oni, choć i Jamrozek, nie oglądali. Myśleli se: "Co 31 1, 1 | we wieś, obejrzeli się: nie masz Miemca. Zamartwili 32 1, 1 | któż ta tyli las wytnie? Nie było nas, był las, nie będzie 33 1, 1 | Nie było nas, był las, nie będzie nas, to samo las 34 1, 1 | króbki robili, jedle na nie ścinali, a las stoi. A cóż 35 1, 1 | patrzeć! Aby tylko na świętego nie trafić... Panie, zachowajże 36 1, 1 | Rafał.~- A to widać paniczek nie wie o naszym jeleniu...- 37 1, 1 | mruknął strzelec niechętnie.~- Nie wie, skoro się pyta - rzekł 38 1, 1 | Nardzewski.~- No, przecie nie ja stał, ino oni, choć ta 39 1, 1 | prosto w łeb. Dopiero co się nie dzieje!... Trzymają kolbę 40 1, 1 | Trzymają kolbę przy pysku i nie widzą jelenia, tylko światło, 41 1, 1 | z krzyżem spotkał, tobyś nie ścierpiał. ~Chłop udał, 42 1, 1 | ścierpiał. ~Chłop udał, że nie słyszy, i ciągnął dalej:~- 43 1, 1 | taki psia para jedli ściąć nie da! Sadził tu, czy co? 44 1, 1 | tu i zapolować z pieskami nie dadzą!...~- To nie twoja 45 1, 1 | pieskami nie dadzą!...~- To nie twoja rzecz.~- A przecie 46 1, 1 | pilnowały. A on już koźlątka nie popuści - choć i jaśnie 47 1, 1 | i dął z północy. Z drzew nie leciały już kępy śniegu, 48 1, 1 | zwierząt i drąg ów między nie wsunął. Gdy to wszystko 49 1, 1 | W trakcie tej czynności, nie patrząc, podał strzelcowi 50 1, 1 | zapróbował... Już się ta z tym nie zrównają ani debrejskie 51 1, 1 | pewien czas tchu złapać nie mógł, a choć się wreszcie 52 1, 1 | góry w kierunku klasztoru. Nie dochodząc do źródła świętego 53 1, 1 | przedziwnie złudne, jakby na nie w biały jeszcze dzień padało 54 1, 1 | za lasy błękitnawe, okiem nie dosiężone. Dalekie lasy, 55 1, 1 | na buku coś się rusza. Nie chciałem oczom wierzyć... 56 1, 1 | na ziemi, to psy, przecie nie bele jakie, poszły w pola 57 1, 1 | skomleniem i strąbić ich do domu nie było sposobu.~Rafałowi twarz 58 1, 1 | Rafałowi twarz tak naziębła, że nie mógł mówić. Z gościńca skręcono 59 1, 1 | tam w Sandomierszczyźnie nie ma ani takich dróg nędznych, 60 1, 1 | sobie, żebym ja cię za słowo nie chwycił i nie osadził w 61 1, 1 | cię za słowo nie chwycił i nie osadził w tej norze.~- Nic 62 1, 1 | osadził w tej norze.~- Nic się nie boję.~- Ejże!... Ale wiesz?... 63 1, 1 | Powiadaj krótko! Bo jak nie, to jutro od świtu idziemy 64 1, 1 | nadto, wuju.~- Nadto, nie nadto. Skoro jedziesz tyli 65 1, 1 | świat, to z byle czym wracać nie sposób. Niechże się i dzika 66 1, 1 | tatka...~- Aby za tatkę nic nie obiecuj! Z tatką to już 67 1, 1 | Trzydzieści lat z domu nie wyjeżdżam, a teraz dopiero 68 1, 1 | Raptem szorstko dodał:~- Nie wyjadę. Nie, nie wyjadę. 69 1, 1 | szorstko dodał:~- Nie wyjadę. Nie, nie wyjadę. Mam dosyć!~ 70 1, 1 | dodał:~- Nie wyjadę. Nie, nie wyjadę. Mam dosyć!~Był już 71 1, 1 | wcale niegościnny. Wreszcie nie mógł wytrzymać i popchnął 72 1, 1 | zostawiony z gościem przez wuja nie wiedział, co ma robić. Nie 73 1, 1 | nie wiedział, co ma robić. Nie zdjął nawet z ramienia swej 74 1, 1 | skłonił się w milczeniu, nie podnosząc oczu. Nardzewski 75 1, 1 | spojrzeniem, w którego wyrazie nie było cienia przyjaźni.~- 76 1, 1 | prawie Galicjanin. Wiednia nie pamiętam, umiem po polsku.~- 77 1, 1 | pakułami, okręconymi o stempel, nie tknął już wina, którego 78 1, 1 | obecność Niemca, a spać jeszcze nie było sposobu, gdyż słano 79 1, 1 | podstarzały, ale jeszcze z pola nie schodzą. Jeszcze i cuch, 80 1, 1 | mi się jeszcze ani razu nie podbiła...~- Ale! - wtrącił 81 1, 1 | kopytem, leniwiej, na rozum i nie tak rączo, a za nią, za 82 1, 1 | kszykowi, jaskółce w lot nie zborguje. A psy swoje: stanowią 83 1, 1 | się w śnieg, w ziemię, i nie popuszcza. Trzeci, Kusy, 84 1, 1 | rozumiesz to waszmość, nie może, ani-ani, bo Rozbój... 85 1, 1 | pyskiem... Ja tu strzelić nie mogę, bobym psa, czego Boże 86 1, 1 | siebie mię przecie o mało nie wziął, ciortu brat, bom 87 1, 1 | komisarzu, może i owo zgoła nie myśliwy? ~- Ja wcale myśliwy 88 1, 1 | myśliwy? ~- Ja wcale myśliwy nie jestem. Gdzież czas na takie 89 1, 1 | komisarz kieleckiego krajzamtu, nie mogąc sam osobiście; mnie 90 1, 1 | szczerze uśmiechnął się nie podnosząc~oczu. Nie odpowiedział 91 1, 1 | się nie podnosząc~oczu. Nie odpowiedział też na to pytanie, 92 1, 1 | papierów żadnej zgoła wagi nie przywiązuję. Mnie papier 93 1, 1 | Tak jest. Wielmożny pan nie tylko nie udał się osobiście 94 1, 1 | Wielmożny pan nie tylko nie udał się osobiście do Krakowa...~- 95 1, 1 | wymagasz ode mnie`'~- To nie było wymagane.~- Nie wymagane 96 1, 1 | To nie było wymagane.~- Nie wymagane znowu! Więc jak?~- 97 1, 1 | trzydzieści lat z tych oto Wyrw nie wyjeżdżałem i nie wyjadę. 98 1, 1 | oto Wyrw nie wyjeżdżałem i nie wyjadę. Nie wyjadę, chociażby 99 1, 1 | wyjeżdżałem i nie wyjadę. Nie wyjadę, chociażby kije z 100 1, 1 | skończona rzecz. O niczym nie wiem... A pierwszy von Lipowski 101 1, 1 | nawet Wschodnich Galicjów nie oglądał. ~- Wielmożny pan 102 1, 1 | ani dymu, ani popiołu. Ale nie do nauk byłem stworzony. 103 1, 1 | gramatykę i syntaxim przebił nie bez trudu, a poetyki i retoryki 104 1, 1 | zadumie - nigdy tam noga moja nie postanie. To waszmość możesz 105 1, 1 | szlachcic-czemu Krakowa nie lubię. Sam pojmiesz.~- Proszę; 106 1, 1 | tego wszystkiego kosztować nie myślę... ~Gość zaśmiał się 107 1, 1 | okrzyk i widział uśmiech, ale nie zrażony mówił dalej:~- Dlaczego? 108 1, 1 | karabiniera pierś w pierś, gdy się nie spodział, i wziąłem mu z 109 1, 1 | boleśnie i strzepnął palcami.~- Nie pamiętam już dobrze, jak 110 1, 1 | Panie Jezu, ślubuję, że już nie wyjdę!" Otóż i siedzę jak 111 1, 1 | Patrzajcież!~- Tak jest. Nie wszyscy mogli być przyjęci, 112 1, 1 | Galicjów, że Sukiennice nie mogły wszystkich gości ogarnąć. 113 1, 1 | W pewnej chwili mruknął nie odwracając głowy:~- Zawieś 114 1, 1 | Waszmości pewno dym prochowy nie szkodzi... Cha-cha... Na 115 1, 1 | rozpłaszczone. .~Komisarz nie interesował się wcale wynikiem 116 1, 1 | śmiało:~- Mnie dym prochowy nie szkodzi, ale może wielmożny 117 1, 1 | na rzecz wielmożnego pana nie więcej nad trzy dni w tygodniu 118 1, 1 | gumnie robić obowiązany nie jest. Święto, gdy przypada 119 1, 1 | ujął pistolet i strzelił. Nie czekając, nim się dym rozejdzie, 120 1, 1 | sprawiedliwości dla siebie forytować nie ośmielił się, rozporządzono 121 1, 1 | rolach moje chłopy siedzą. Nie miał na zawołanie najemników, 122 1, 1 | było tułać się po słotach, nie mieć dachu nad głową? Lepiej 123 1, 1 | pospólnej ziemi, z której nie płacili przecie pieniędzy? 124 1, 1 | ośmnaście złotych? A przecie to nie koniec! Muszą przecie nadto 125 1, 1 | gdy się orzech w lasach nie urodzi, dać go muszą, bo 126 1, 1 | Ale, przez Boga żywego, nie czyń tego dłużej...~- Ja 127 1, 1 | Ja się broni nabitej nie boję... - rzekł komisarz 128 1, 1 | wielmożnemu panu, że to się nie stanie - mówił komisarz. - 129 1, 1 | błyszczące ich oczy, które nic nie dostrzegały poza figurą 130 1, 2 | przeorał arlekin. Kulig nie znał przeszkód. Tworząc 131 1, 2 | Ścieni dąbek, ścieni, już się nie zieleni...~Dałam chłopcu 132 1, 2 | Dałam chłopcu słowo, już się nie odmieni!~A z innej naigrawały 133 1, 2 | potężne basy męskie:~A ja sama nie wiem, co to za przyczyna:~ 134 1, 2 | zachwycające, które, zdawało się, nie widzą go wcale, i uśmieszek, 135 1, 2 | w blasku księżyca. Oczu nie było widać, i Rafał pewien 136 1, 2 | i Rafał pewien był, że nie patrzą. Jakże czarodziejsko, 137 1, 2 | puślisko, ale i tak oczu nie widział.~Sam był przebrany 138 1, 2 | głowa dziewicza była bliżej. Nie kryła wcale swych spojrzeń. 139 1, 2 | przykuty, jak we śnie, sam nie wiedząc czemu, wpatrywał 140 1, 2 | serdecznością i szczęściem.~Bo nie masz krainy, nie masz takiej 141 1, 2 | szczęściem.~Bo nie masz krainy, nie masz takiej strony, ~Gdzie 142 1, 2 | takiej strony, ~Gdzie by nie kochali chłopcy cudzej żony...~- 143 1, 2 | wstrzymał ręce, żeby go nie objąć i ust płonących nie 144 1, 2 | nie objąć i ust płonących nie przycisnąć do wzdętej jego 145 1, 2 | wesela, śpiewał w nocy:~Nie będę się żenił, nie będę 146 1, 2 | nocy:~Nie będę się żenił, nie będę się śpieszył...~- Jeszcze 147 1, 2 | krzewiną...~Jednak ja twoją nie będę!~- Mają cieślowie takie 148 1, 2 | bąkał Rafał zmieszany, nie mogąc znaleźć słowa odpowiedzi.~- 149 1, 2 | słowa odpowiedzi.~- Ani nam nie śpiewasz pięknych piosenek, 150 1, 2 | ani grzecznym dyskursem nie rozweselasz. Niemy waćpan 151 1, 2 | jedziesz, jak i on...~- Nie umiem śpiewać. I dlatego 152 1, 2 | właśnie...~- Toć to kulig, nie pogrzeb. Waćpan jedziesz 153 1, 2 | tonie mowy pięknej pani nie czuł gniewu ani odrazy. 154 1, 2 | mu wszystko jedno.~- O, nie zasłużyłeś waćpan, żebyśmy 155 1, 2 | a wsiąść na siodło już nie mógł. Ani sposobu! Przyrósł 156 1, 2 | wypowiedziała panna Helena, nie wiadomo, czy do swej towarzyszki, 157 1, 2 | mimo woli, czy aby rodzic nie słyszał aforyzmu.~Woźnica 158 1, 2 | galopem. Wierzchówka Rafała nie chciała ich naśladować i 159 1, 2 | naśladować i młodzieniec, pragnąc nie wypuścić z rąk wodzów, musiał 160 1, 2 | w tych miejscach nigdzie nie było. Jeżdżono od początku 161 1, 2 | były spadziste, obmarzłe, nie do przebycia. Jedyne łagodniejsze 162 1, 2 | zapytał cicho.~- Ależ nie... Co znowu! Tylko tak na 163 1, 2 | dostępnym miejscu, ale znowu lód nie wytrzymał. Radzono tedy, 164 1, 2 | zatoczono mazura, jakiego świat nie widział.~Matrony i starcy 165 1, 2 | tancerz był ongi, a towarzysz nie lada jaki, chociaż dziś 166 1, 2 | bez żadnego upiększenia. Nie wpięła nawet kwiatu we włosy, 167 1, 2 | ich siłę palenia. Rafał nie mógł od niej oderwać wzroku, 168 1, 2 | Taniec był dla niego już nie zabawą, lecz wybuchem radości, 169 1, 2 | wypowiadać to, czego na pozór nie było wcale w duszy, co tam 170 1, 2 | tego, mośćbrodzieju, już nie wypuszczam za granice włości: 171 1, 2 | ktoś z boku zawołał.~- Nie nasza to rzecz, mośćbrodzieju, 172 1, 2 | strzechą izdebki, choć, mówię, nie do tańca, aleć, miłościwe 173 1, 2 | z tych badań dobrego nic nie wypadnie, ale tylko przekrzywił 174 1, 2 | zjawił się i ojciec. Nikt nie mógł poznać starego Olbromskiego, 175 1, 2 | Olbromskiego, który nigdzie nie bywał i nikogo prawie nie 176 1, 2 | nie bywał i nikogo prawie nie przyjmował u siebie. Dziś 177 1, 2 | przez tłum, zgromadzony już nie tylko w bawialni, w alkierzach, 178 1, 2 | wprowadził do domu. Sam nie wiedział, skąd mu się wzięła 179 1, 2 | tłok taki, że obrócić się nie było sposobu, gdy cześnik 180 1, 2 | tylko sąsiad dobrodziej nie poskąpisz! - wołał ktoś 181 1, 2 | nim do tańca, dla braci, nie brakło, jak świat światem. 182 1, 2 | się w tany. Dla stojących nie było już tam miejsca. Tłoczono 183 1, 2 | że o tańcach w tym domu nie może być mowy. Toteż szeptano 184 1, 2 | urodzeniem, odjąć się nie może naturze i do wesołej 185 1, 2 | zakryte puklami włosów, ale nie brakło dziewic odzianych 186 1, 2 | Rafał płonął ze wstydu, gdy nie postrzeżony słuchał słów 187 1, 2 | Wówczas na jedną sekundę nie rozstawały się ich oczy. 188 1, 2 | przyłączał się do niej na chwilę. Nie mógł, po prostu nie był 189 1, 2 | chwilę. Nie mógł, po prostu nie był w możności oderwać oczu 190 1, 2 | błądzili między ludźmi, nie wiedząc, co do siebie mówić, 191 1, 2 | głębi i trwoga nieznana, a nie przekraczająca czasu mgnienia 192 1, 2 | żal powstały z niczego... Nie wiedzące o sobie wzruszenia, 193 1, 2 | Wszczynali jakąś rozmowę, nie wiedzieć dlaczego półgłosem 194 1, 2 | raz w życiu kolor jej lic, nie dający się z niczym na świecie 195 1, 2 | że teraz już z radości nie wytrzyma. To już koniec! 196 1, 2 | dziś!~Nikt na nich uwagi nie zwracał. Przy stole siedziało 197 1, 2 | gruby jak maczuga, grożąc nie wiadomo komu. Naprzeciwko 198 1, 2 | wszyscy obejrzeli się i nie wiedząc, o co chodzi, wtórowali 199 1, 2 | tłum cały niby taranem. Nie wiedział tylko, gdzie mu 200 1, 2 | nim gięły, jakby w nich nie miał kości. Usłyszał wtedy 201 1, 2 | ciepło; toteż spało się tam nie najgorzej. Rafał, własnoręcznie 202 1, 2 | chrapali sąsiedzi. Rafał nie wiedział, gdzie jest i co 203 1, 2 | Spostrzegł śpiących, ale nikogo nie mógł poznać. Drżał na myśl, 204 1, 2 | wreszcie, gdzie jest, ale nie mógł przyjść do siebie. 205 1, 2 | sobie coś rozkosznego, ale nie był w stanie zrozumieć, 206 1, 2 | zaczął wciągać na nogi. Nie mógł wyjść z podziwienia, 207 1, 2 | Długo w ten sposób pracował nie mogąc sobie dać rady. Długo 208 1, 3 | grobowym głosem skandował:~ ~Nie będę się żenił, nie będę 209 1, 3 | skandował:~ ~Nie będę się żenił, nie będę się śpieszył...~Będę 210 1, 3 | wonnościami zlaną", że innej rady nie ma. Musisz się zgodzić na 211 1, 3 | czy boisz się śmierci, czy nie. - Rafałku, nie boję się!~- 212 1, 3 | śmierci, czy nie. - Rafałku, nie boję się!~- Macte!~- Powiedz 213 1, 3 | wspominanie spraw, których nie było wcale i nigdy, cudna 214 1, 3 | majster!~- Właśnie że nic nie widzę... - z rozpaczą szeptał 215 1, 3 | był szczupły, mizerny i nie bardzo silny. Uczył się 216 1, 3 | się doskonale, aczkolwiek nie zawsze z równą wytrwałością. 217 1, 3 | i przyległości. Nigdzie nie było żywej duszy. Dał znak 218 1, 3 | płaska i płytka, zalana wodą. Nie zdążyli pochwycić wioseł, 219 1, 3 | głęboki owiał dusze, ale nie wygnał z nich radości. Czuli 220 1, 3 | Drewniany statek leciał. Nie mogli już zawrócić jego 221 1, 3 | gruntu, ale nic dostrzec nie mogli.~- Stań w łodzi - 222 1, 3 | Wyciągniemy barkę na brzeg. Ja już nie mogę robić wiosłami.~Krzyś 223 1, 3 | jest lewy brzeg...~- Łódź nie jest nasza! - zawołał Krzysztof 224 1, 3 | Możesz i to zrobić. Ja nie będę ciągnął. - Cóż tu począć?...~- 225 1, 3 | ogarnęła go śmiertelna rozpacz. Nie wiedział już, w którą stronę 226 1, 3 | wody, szum-śmierć.~- Ty się nie orientujesz, gdzie Sandomierz'? - 227 1, 3 | mówił do towarzysza.~- Nie.~- Możesz iść sam?~- Nie.~- 228 1, 3 | Nie.~- Możesz iść sam?~- Nie.~- Krzyś!~- Idź sobie. Ja 229 1, 3 | martwo myśląc, że już nic nie poradzi. Dreszcze wyrwały 230 1, 3 | susami sadzili przez rowy, nie bacząc na to, gdzie noga 231 1, 3 | zaśmiał się z cicha.~Już teraz nie lękał się topieli. Było 232 1, 3 | kierowała się właściwie nie do towarzysza niedoli.~- 233 1, 3 | Wiedział, że go nic dobrego nie czeka. Z nauczycielami od 234 1, 3 | darł koty, jako uczeń wcale nie świetny i pierwszy w szkole 235 1, 3 | zatracił, że o mały włos nie utopił Cedry, i że, o straszliwa 236 1, 3 | znowu, jak powiew gorączki nie wiadomo skąd wychodzący, 237 1, 3 | stało coś, czego unikał. Nie chciał tego wyznać przed 238 1, 3 | wobec modlitw, ażeby ich nie spłoszyć, nie rozbić i nie 239 1, 3 | ażeby ich nie spłoszyć, nie rozbić i nie odwrócić, ale 240 1, 3 | nie spłoszyć, nie rozbić i nie odwrócić, ale wiedział to 241 1, 3 | pośpiechem, że o mało warg sobie nie sparzył, i nim się ozwał 242 1, 3 | Rafała nikt na to uwagi nie zwrócił, ale on ze ściśniętymi 243 1, 3 | drzwi poetyki. Zajrzał w nie i ze strasznym uśmieszkiem 244 1, 3 | tysiąc myśli, ale żadna nie zamieniła się w słowo.~- 245 1, 3 | nieco odmiennym tonem.~- Nie powiem wam nic, choćbyście 246 1, 3 | rzucił się na te drzwi, nic nie zwracając uwagi na krzyk 247 1, 3 | szukać Rafała.~Ale tego nie było już ani w przedsionku, 248 1, 3 | na dziedzińcu. Za chwilę nie będzie go już nawet w mieście.~ 249 1, 4 | Stary cześnik widzieć go nie chciał. W ciągu pierwszych 250 1, 4 | ciągu pierwszych dwu tygodni nie dopuszczał do ucałowania 251 1, 4 | dopuszczał do ucałowania ręki, nie spostrzegał wcale jego obecności 252 1, 4 | spostrzegał wcale jego obecności i nie mówił do niego ani słowa. 253 1, 4 | bez wyjątku, nawet matka, nie miał prawa rozmawiać z " 254 1, 4 | czy nikt z robotników "nie stoi..." Myślami był na 255 1, 4 | mu zresztą cześnik nigdy nie zadawał. Tylko straszne 256 1, 4 | żegnało. Jeżeli zaszło coś nie tak jak trzeba, wtedy otrzymywał 257 1, 4 | Rafałowi szepnęła do ucha:~- Nie chodź z nami przed ołtarz. 258 1, 4 | młodzieńcu. Hańba prawie nie do zniesienia: stać na kościele, 259 1, 4 | zagryzł wargi i ze wstydu nie podnosił oczu. Czuł, że 260 1, 4 | ołtarzowi, ale oczu wciąż nie podnosił. Udawał, że się 261 1, 4 | książki, którą trzymał w ręku, nie widział. Dopiero przed Podniesieniem 262 1, 4 | były w stronę Rafała, choć nie patrzały... Oczy błękitne 263 1, 4 | pokornego ślubu.~Ani słowa nie przemówili wtedy do siebie. 264 1, 4 | fizyczna i moralna przebudowa. Nie miał apetytu. Istotna choroba 265 1, 4 | świat. Oto wszystko. Sam nie mógł ani pojąć, ani zrozumieć, 266 1, 4 | wyglądał obrzydliwie. O nic nie dbał. Spojrzenia ojca najbardziej 267 1, 4 | ciężarem po żyłach przesuwa. Nie umiałby odrzec, skąd znane 268 1, 4 | przywarłą do serca. Ale nie chwile bieżące umierały, 269 1, 4 | i wzdęta, burzyła się, a nie strzyżony nigdy ogon świetnie 270 1, 4 | sekrecie przed cześnikiem. Nie dziesięć, nie dwadzieścia 271 1, 4 | cześnikiem. Nie dziesięć, nie dwadzieścia razy prasnęła 272 1, 4 | jeszcze nigdy i przez nikogo nie słyszaną, dźwięki z samej 273 1, 5 | to jest ten Briumer?~- Ja nie wiem.~- Ty byś też co wiedział, 274 1, 5 | takie zagraniczne słowo, to nie twoja rzecz. Ślabizuj dalej!~" 275 1, 5 | dyrektorowie?~- No, ja... tego nie wiem.~- Żeby mi się wstać 276 1, 5 | mośćbrodzieju, huknął w ucho za to "nie wiem", żebyś zaraz zmądrzał!~"... 277 1, 5 | żebyś zaraz zmądrzał!~"... nie jestem w stanie donieść 278 1, 5 | Werony..."~- I Werony pewno nie wiesz, co jest?~- Wiem. 279 1, 5 | znowu nabierał pewności, że nie ma godziny od chwili, kiedy 280 1, 5 | połówki okienne, żeby w nocy nie stukały i nie zbudziły śpiących, 281 1, 5 | żeby w nocy nie stukały i nie zbudziły śpiących, skoro 282 1, 5 | oddechu, nasłuchiwał, czy nie obudził się który z parobków. 283 1, 5 | i wsunął śrubę w otwór, nie mógł ich zamknąć, toteż 284 1, 5 | zupełna, że Rafał o kęs nie mógł w nią wszczepić wzroku, 285 1, 5 | w nią wszczepić wzroku, nie widział drzew, o które się 286 1, 5 | wicher świętego obrazka nie zedrze ze słupca.~Teraz 287 1, 5 | jeździec pewny już był, że nie błądzi. Skręcił na prawo 288 1, 5 | jakby ciemność dookolna nie istniała, i rzeczywiście 289 1, 5 | cielesnymi prawie oczyma nie miała granic, łaska miłości 290 1, 5 | oto dla niego wszystkim: nie tylko powiernicą szczęścia, 291 1, 5 | Musiał zniżyć się, żeby go nie strącać. Śnieg wił się tutaj 292 1, 5 | oślep. Zdawało mu się, że nie trafi do dworu. Raz sądził, 293 1, 5 | on, we własnej postaci, nie we śnie ani w marzeniu idzie 294 1, 5 | niedolę woli... Nic więcej nie pragnął oprócz tego, żeby 295 1, 5 | ale na to miejsce prawie nie padały, gdyż utworzył się 296 1, 5 | szczęścia, które przyszło nie wołane, jak sen, i niewysłowionej, 297 1, 5 | Złudzony do żywego, wlepiał w nie znowu oczy...~Znikło z wolna 298 1, 5 | zdusiły go za gardło. Serce nie bolało. Przepadło pragnienie 299 1, 5 | ku sobie, wsparły. Szli nie mówiąc.~Łaska miłości napełniła 300 1, 5 | Sam. Chodźmy do niego...~- Nie, boję się tam iść. Bardzo 301 1, 5 | czego?~- A bez wąsów...~- Nie trzeba.~- Co nie trzeba?~- 302 1, 5 | wąsów...~- Nie trzeba.~- Co nie trzeba?~- Nie trzeba... 303 1, 5 | trzeba.~- Co nie trzeba?~- Nie trzeba... i tyle!~- A kiedy 304 1, 5 | powiedziałam...~Śmiech obojgu nie dawał mówić. Rafał jak mógł 305 1, 5 | znowu zniżał się do ramion, nie doznał już oporu.~Uszy jego 306 1, 5 | wzburzone serce. Ręce pieściły nie dziewicze, płonące ciało, 307 1, 5 | i wabiła do siebie psy. Nie wszystkie jednak do niej 308 1, 5 | niewiadomej przestrzeni. Nie ściągał wodzów, nie mógł 309 1, 5 | przestrzeni. Nie ściągał wodzów, nie mógł kierować jej chodami.~ 310 1, 5 | zioną krwią i płomieniem.~Nie czuć już było podrzutów, 311 1, 5 | schylony nad jej szyją, nie mógł się jeszcze otrząsnąć 312 1, 5 | myśli, jakie nigdy jeszcze nie postały w jego głowie, leciały 313 1, 5 | niewiadomej płaszczyźnie. Rafał nie wiódł jej wcale. Znienacka 314 1, 5 | strony badając, czy jeszcze nie świta. Ale mrok był naokoło 315 1, 5 | takiej strony, że wcale nie mógł osądzić, gdzie jest. 316 1, 5 | szeroko rozwartej kniei nie było w całej okolicy...~ 317 1, 5 | jedno. Byleby się tylko świt nie pokazywał...~Wtem Baśka 318 1, 5 | rażona. Rafał cudem tylko nie zleciał z siodła. W oczach 319 1, 5 | jakby rozumiała, co mówi. Nie był to już galop, nie cwał. 320 1, 5 | mówi. Nie był to już galop, nie cwał. Leciała nad ziemią 321 1, 5 | straszliwa, ciemna otchłań. Nie wiedział już wcale, czy 322 1, 5 | wcale, czy jest ścigany, czy nie. Leciał w powietrzu...~W 323 1, 5 | powietrzu...~W jednej chwili, nie wiedzieć kiedy, usłyszał 324 1, 5 | runął na cielsko wilcze. Nie wydobywał jeszcze z pyska 325 1, 5 | pyskiem źre dostojne piersi. Nie miał odwagi wstać. Łkał 326 1, 5 | Dopóki leżał na wilku, nie czuł ni zimna, ni bólu.~ 327 1, 5 | tkliwych słów, które z ucha nie mogą odlecieć, a z serca 328 1, 5 | mogą odlecieć, a z serca nie chcą się oddalić.~Miał przy 329 1, 5 | zawołać... Ate dłonie rąk nie mogą już dosięgnąć. Dłonie 330 1, 5 | twarde, z grubego lodu. Palce nie mogą się zginać. Ogień buzuje 331 1, 5 | jarząb. Gruby pień wrósł w nie wszystkimi korzeniami, między 332 1, 5 | ostatnie dreszcze woli. Nie wiedział już owo zgoła, 333 1, 5 | nic na świecie walczyć już nie chciał. Nie, nie!~Tymczasem 334 1, 5 | walczyć już nie chciał. Nie, nie!~Tymczasem czarna zjawa 335 1, 5 | walczyć już nie chciał. Nie, nie!~Tymczasem czarna zjawa 336 1, 5 | stojąc na miejscu, ale tamten nie słyszał wcale, gdyż magierę 337 1, 6 | sen pełen trudu, w którym nie ma czasu na pochwycenie 338 1, 6 | w tym zamku nik mieszkać nie może, bo kto tam nocować 339 1, 6 | wzion te skrzypeczki i nic nie pyta, ino gra. Hale, o straszna 340 1, 6 | dwonastu diabłów. Zołmierz nic nie pyta, ino grá, a diabły 341 1, 6 | proszą go tańczyć. Ón gada: "Nie mam ta ochoty, hale jeśli 342 1, 6 | Za taki mały woreczek nie opłaci mi się z wami tyńcować! 343 1, 6 | ma dosyć pieniędzy, jakże nie zawrzaśnie: "Chinajta, psiekrwie, 344 1, 6 | takiego łba czterech chłopów nie mogło potem udźwignąć...~ 345 1, 6 | Zawieź mię, zawieź...~Nie mógł wymówić nazwy. Zapomniał, 346 1, 6 | przydrożnych figur, oczy nie widziały nic, nawet ciemności...~ 347 1, 6 | Franek Dyląg, że mu gwer nie wypalił. A tu ogień gęsty, 348 1, 6 | ostawił, widzę, Dyląga już nie masz: inny zołmierz stoi. 349 1, 6 | trup krwawy, łzy płomienne, nie wiedzieć czemu płynące.~ 350 1, 6 | króla, chłopa choć do wojny nie gnali. Pan z panem szedł 351 1, 7 | miały do znaku wypalić. Nie sypiał w nocy, a jeśli we 352 1, 7 | plastyki, dotykalności nie sposób wyrazić słowami. 353 1, 7 | że tego wszystkiego wcale nie ma, nigdy nie będzie, że 354 1, 7 | wszystkiego wcale nie ma, nigdy nie będzie, że to był sen. Teraz 355 1, 7 | że je omijał, bał się na nie nogą nastąpić, jak na rzeczy, 356 1, 7 | Leżeć, spoczywać bez bólu, nie czuć... Ale spokój na wieki, 357 1, 7 | na cztery wiatry i więcej nie pokazywać na oczy do 358 1, 7 | pomyśleć, nawet zamarzyć nie mogła, żeby tam pojechać. 359 1, 7 | udawać, że do tej chwili nie przepuściła mu w sercu. 360 1, 7 | ukochanym niegdyś, który, nie widziany od tylu lat, za 361 1, 7 | przejmujące pytanie, skierowane nie wiedzieć do kogo:~- Czy 362 1, 7 | słyszał już ów krzyk, ale nie zwracał nań uwagi. Męka 363 1, 7 | Piotra brata, którego prawie nie znał. Notował jakieś lekarstwa, 364 1, 7 | choć łzy lały się z oczu, nie bolało nic a nic serce. 365 1, 7 | już jechać. Wytarł oczy i nie oglądając się za siebie 366 1, 7 | dała mu znak, że ojciec nie chciał go widzieć przed 367 1, 7 | czuł, że nic sobie poradzić nie może, oprócz tęsknoty nic 368 1, 7 | może, oprócz tęsknoty nic nie zyska, a jednak, ujrzawszy 369 1, 7 | radośnie westchnął. Droga jego nie tamtędy wiodła i furman 370 1, 7 | wielmożny pan dowie...~- Nie dowie się!~- Hale, ón się 371 1, 7 | dowie się!~- Hale, ón się ta nie dowie!... Będę baty brał.~- 372 1, 7 | wódki. Dowiedzieć się nikt nie dowie... Jedźmy tamtędy!~- 373 1, 7 | widzeniach, już do celu nie doprowadzi, że jest jedną 374 1, 7 | nędzy człowieczej, czuł, że nie miłość ma w sercu, lecz 375 1, 7 | spojrzeń nigdy już ujrzeć nie można, urok jej obecności 376 1, 7 | chorą, na pół umarłą duszę, nie umrze teraz, lecz dopiero 377 1, 7 | ducha upadłego na siłach nie miała już podniet.~Ostatnim 378 1, 7 | ścisnął sobie gardło, żeby nie łkać głośno. Stojąc tak 379 1, 7 | Skrępowany czarownymi więzami nie mógł ruszyć się z miejsca. 380 1, 7 | Tylko szczęścia samego już nie było. Ulegał złudzeniu, 381 1, 7 | śmiechem zardzewiałych zawias. Nie ma, nie ma, nie ma... -naigrawał 382 1, 7 | zardzewiałych zawias. Nie ma, nie ma, nie ma... -naigrawał 383 1, 7 | zawias. Nie ma, nie ma, nie ma... -naigrawał się ten 384 1, 7 | wygryziony u wejścia żłobek... Nie obejrzał się, gdy bryczka 385 1, 7 | klekocąc wyschłymi sprychami, i nie odwracał głowy, gdy mijała 386 1, 7 | Nigdzie, jak oko sięgło, nie było widać ani wsi, ani 387 1, 7 | wreszcie zgoła ustały. Nie skutkował ani bat, ani biczysko, 388 1, 7 | zupełny, obojętny na wszystko, nie wyłączając cierpienia i 389 1, 7 | wyłączając cierpienia i nie wyłączając śmierci. Rafał 390 1, 7 | zzieleniałego od starości. Rafał nie był głodny. Ciało jego, 391 1, 7 | Rozgrzany piasek jeszcze nie ostygł. Nogi ż lubością 392 1, 7 | pary, mgławice obłoków, nie skupione jeszcze pierwociny 393 1, 7 | bezczynnie, rad, że nic nie czuje, że nawet nie wie, 394 1, 7 | nic nie czuje, że nawet nie wie, gdzie jest i co się 395 1, 7 | Wyrazy nowe, o których nic nie wiadomo, czym : czy miłością, 396 1, 7 | których murawa przejąć nie zdołała. Leżały stosy opalonych 397 1, 7 | Nigdy tu jeszcze Rafał nie był. Ukazał mu się kraj 398 1, 7 | promienie jego przelewały się nie tylko przez gąszcz gałęzi, 399 1, 7 | Jeszcze się trawa bujna nie puściła w lasach. Zeszłoroczne 400 1, 7 | jeziorek i drzew, które w nie patrzą przez lata, słyszał 401 1, 7 | jeśli teraz głosu owego nie zrozumie, nie pochwyci go 402 1, 7 | głosu owego nie zrozumie, nie pochwyci go w duszę swoją, 403 1, 7 | to już nigdy, przenigdy nie odezwie się do niego ta 404 1, 7 | wkrótce ma powitać brata. Nie znał go prawie, gdyż ów 405 1, 7 | ojcem, nigdy w Tarninach nie bywał. Wiedziano tylko o 406 1, 7 | jedno słowo o synu Piotrze nie było wymówione głośno w 407 1, 7 | przyjąć... Cóż wówczas? Nie odpowiadał sobie na pytanie, 408 1, 7 | wyrażał obawę, czy aby znowu nie ustaną. Jak na złość, droga 409 1, 7 | pobłyskliwej wodzie stawu - i nie mógł od nich oderwać oczu. 410 1, 7 | pierwsza chwila, w której ciągu nie cierpiał.~W nocy już przywlekli 411 1, 7 | zamkniętymi wrotami.~Naokół nie było żywej duszy. Wincenty 412 1, 7 | Wincenty zaczął wołać, ale nikt nie nadszedł, więc sam odniósł 413 1, 7 | jąkałę:~- Któż ta?~Rafał nie wiedział, co ma odpowiedzieć, 414 1, 7 | co ma odpowiedzieć, gdyż nie brata miał przed sobą. Zapytał 415 1, 7 | Mama tu do mnie za tobą nie przyjedzie?~- Nie.~- Nie 416 1, 7 | za tobą nie przyjedzie?~- Nie.~- Nie przyjedzie... Ale 417 1, 7 | nie przyjedzie?~- Nie.~- Nie przyjedzie... Ale ty zostaniesz 418 1, 7 | zostaniesz dłużej, prawda? Nie zaprzecz! Prawda? zostaniesz?~- 419 1, 7 | ojciec dobrodziej, czy... nie kazał powiedzieć mi... To 420 1, 7 | niesłychane jakieś wzburzenie, nie doświadczane nigdy. Pierwszy 421 1, 7 | Piotr powtórzył jak echo:~- Nie, nic a nic!~W dźwięku tym 422 1, 7 | cierpienia, że Rafał znieść go nie mógł. Czuł, że musi złagodzić 423 1, 7 | tonem objaśniającym-to nawet nie widziałem jegomości, bo 424 1, 7 | A tak, wyszedł...~- I nie pożegnał się z tobą?~- A 425 1, 7 | pożegnał się z tobą?~- A nie, bo nawet... muszę powiedzieć...~- 426 1, 7 | Mów ze mną śmiało. Ja cię nie będę sądził surowo... - 427 1, 7 | źrebica po Popielatce.~- Nie widziałem jej... Dawnom 428 1, 7 | jej... Dawnom już w domu nie był. Ale nie martw się, 429 1, 7 | już w domu nie był. Ale nie martw się, Rafciu. I ja 430 1, 7 | każde skrzywienie twarzy. Nie mógł sobie dać rady z uczuciem 431 1, 7 | widok postaci tego brata... Nie mógł na to przystać, że 432 1, 7 | Jesteś jeszcze bardzo młody i nie powinieneś może wiedzieć 433 1, 7 | dlaczego tak dawno u was nie byłem, żebyś nie myślał 434 1, 7 | dawno u was nie byłem, żebyś nie myślał źle o moich sentymentach 435 1, 7 | sentymentach dla rodziny.~- Nie, gdzież tam!~- Tak było 436 1, 7 | ojciec do szkoły kadetów. Nie byłem w domu bardzo długo, 437 1, 7 | głowę naładowaną myślami... Nie wiem, czy mię będziesz rozumiał...~ 438 1, 7 | odpowiednie, choć w istocie nie był pewny swego.~- Już w 439 1, 7 | krzyknąłem, żem oficjer, że się nie dam... wyrwałem z pochwy! 440 1, 7 | słowo!~- Ojciec nic o bracie nie wiedział i my to samo.~- 441 1, 7 | wstał, w gruncie rzeczy... nie było już po co...~Strzepnął 442 1, 7 | palcami i rzekł prędko:~- Och, nie mogę... gadać!~Po chwili 443 1, 7 | ustawił talerze, a oni tego nie dostrzegli prawie. Wieczerzę 444 1, 7 | niż biedną spożyli prędko, nie zwracając uwagi. Michcik 445 1, 7 | rzekł do niego Piotr nie przerywając rozmowy.~Żołnierz 446 1, 7 | których dotychczas nigdy nie przekraczał. Pierwszy raz 447 1, 7 | życiu był tak szczery. Sam nie wiedział, kiedy mu przyszła 448 1, 7 | skakała do zgoła innej. Nie spostrzegli się, kiedy blask 449 1, 7 | rąb ziemi. Piotr rzekł:~- Nie widziałeś nawet, Rafuś, 450 1, 7 | Tam gdzie jeszcze świt nie dotarł, w głębiach olszowych, 451 1, 8 | Ale pan kapitan i wtedy nie miał potrzebnej siły, a 452 1, 8 | długi jak ludzka bieda. Nie. Nie miał siły. Może miał 453 1, 8 | długi jak ludzka bieda. Nie. Nie miał siły. Może miał dawniej, 454 1, 8 | ale teraz to już całkiem nie ma. Jak można mieć siłę 455 1, 8 | słabości? Teraz już ani razu nie przychodzi na rolę. Pan 456 1, 8 | patrzeć, jak Uryś pracuje. On nie dlatego przychodził, żeby 457 1, 8 | robotę dopilnować... To nie jest taki człowiek, co drugiego 458 1, 8 | drugiego pilnuje... Urysia nie trzeba pilnować. On siadł 459 1, 8 | czemu taki chrześcijanin nie urodzi się na żydowskiego 460 1, 8 | między rabinami, sam magiet, nie będzie taki mądry jak pan 461 1, 8 | Parę razy to on się odezwał nie o te karczowanie, nie o 462 1, 8 | odezwał nie o te karczowanie, nie o zarobek, nie o jadło i 463 1, 8 | karczowanie, nie o zarobek, nie o jadło i napitek, nie o 464 1, 8 | nie o jadło i napitek, nie o tutejsze, ale o tamte 465 1, 8 | ale o tamte życie... Uryś nie pamięta, nie umie powtórzyć, 466 1, 8 | życie... Uryś nie pamięta, nie umie powtórzyć, co on powiedział 467 1, 8 | mówił czystą prawdę. On nie mówił, jak zawsze mówi - 468 1, 8 | bez urazy- goj do Żyda, on nie mówił nawet jak Żyd do Żyda. 469 1, 8 | mieniących się w słońcu.~Rafał nie był tak łaskaw na Urysia 470 1, 8 | że były prawie niczym, nie słyszał dzikich hukań Michcika 471 1, 8 | czarne olchy nad wodą... Nie, nie olchy. Były czarne, 472 1, 8 | czarne olchy nad wodą... Nie, nie olchy. Były czarne, z krwawymi 473 1, 8 | głos pełen łaski miłosnej. Nie umiałby nikomu powiedzieć, 474 1, 8 | ukłon, a języka w gębie. Nie mógł oczu oderwać od jego 475 1, 8 | gorsza okazujesz. Wszak nie oddałeś mi wizyty w Grudnie... - 476 1, 8 | Grudnie... - mówił książę.~- Nie mogłem w istocie być w Grudnie. 477 1, 8 | puszczał kilkakroć, ale i to nie przyniosło zdrowia. Czuję 478 1, 8 | większy sił ubytek.~- Czemu nie wezwiesz mego lekarza z 479 1, 8 | co nowego słychać?~- Nic nie słychać. Nudzę się... Poluję, 480 1, 8 | przeszło w dziedzinę śmierci. Nie ma nic... Pamiętasz nasze 481 1, 8 | nasza... Posłuchaj! Czy nie chciałbyś innej wziąć ode 482 1, 8 | ale, jeśli wola księcia, nie chciałbym się stąd ruszać. 483 1, 8 | więc - dodał z uśmiechem - nie masz racji eksmisji. Zresztą 484 1, 8 | Cincinnatus.~Ordynarna, niczym nie okryta ironia wionęła przez 485 1, 8 | oschle i równie szorstko -- nie osiadłby był...~Książę otarł 486 1, 8 | basis twojej choroby - to nie bicie krwi, tylko... myśli. 487 1, 8 | lekarz najzawołańszy nic nie pomoże.~Piotr podniósł na 488 1, 8 | znużone i rzekł z niechęcią:~- Nie. Już zastaliło się serce. 489 1, 8 | straszne twoje rozmowy...~- Nie wiedziałem, że były tak 490 1, 8 | grzecznie:~- Dziś już mowa twoja nie potrafiłaby wyrzynać na 491 1, 8 | i obiektu samego rozmowy nie masz. O czymże tu mówić? 492 1, 8 | pozwól. To naturze ludzkiej nie wadzi... Cóż u licha! Il 493 1, 8 | Powiedz, czemuśmy się wtedy nie bawili? Czemu nie poznawaliśmy 494 1, 8 | wtedy nie bawili? Czemu nie poznawaliśmy dworu, świata, 495 1, 8 | Wszakże to nikomu szkody nie przyniosło i dziś nie przynosi.~- 496 1, 8 | szkody nie przyniosło i dziś nie przynosi.~- Tobie przyniosło 497 1, 8 | podnoszą głowy - i żyją.~- Nie chciałbym mieszać się i 498 1, 8 | Wiem, co mówię! Nikt nie był bardziej niż ty gotów 499 1, 8 | Chebdzia... Tyś zrobił swoje nie gorzej od Żółkiewskiego...~- 500 1, 8 | ordynarnie. - Żółkiewski nie odszedł żywy z placu honoru.


1-500 | 501-1000 | 1001-1500 | 1501-2000 | 2001-2500 | 2501-2702

IntraText® (V89) Copyright 1996-2007 EuloTech SRL